Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Julie McCartney
Julie McCartney

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 83
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10551-julie-mccartney-budowa#290029
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10576-przyjaciele-czytaja-mi-listy-wiec-bez-sprosnych-rzeczy-prosze#290318
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10577-julie-mccartney#290321
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty03.03.15 20:34;


Retrospekcje

Osoby: Julie McCartney & Aiden Greene
Miejsce rozgrywki: No Hogwart, a konkretnie to jakiś ciemny, opuszczony korytarz, tak.
Rok rozgrywki: Początek 2014
Okoliczności: W wieku dziewięciu lat Julie musiała pożegnać najlepszych przyjaciół, którzy z Irlandii na stałe przenieśli się do Londynu. Teraz, po siedmiu latach, spotyka Aidena - jedynego przyjaciela z podwórka. Który, swoją drogą, przezywał ją "kozą" i trudno będzie coś takiego wybaczyć...
Powrót do góry Go down


Julie McCartney
Julie McCartney

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 83
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10551-julie-mccartney-budowa#290029
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10576-przyjaciele-czytaja-mi-listy-wiec-bez-sprosnych-rzeczy-prosze#290318
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10577-julie-mccartney#290321
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty04.03.15 22:38;

Zmiany niekoniecznie muszą być złe. Ludzie boją się ich, bo są związane z nowością, z porzuceniem pewnej drogi, ze zrezygnowaniem z kilku rzeczy. Dążąc do szczęścia podejmują wiele decyzji, niekoniecznie dobrych, niekoniecznie muszą im się one opłacić. Najlepiej jednak żyć z myślą, że decyzja, którą podjęliśmy jest tylko nasza i mimo wszystko musimy być z niej dumni. Może niezbyt trafna, może wywróciła świat do góry nogami, ale na pewno była właściwa. Trudno wierzyć, że taki los był nam już pisany. Że ktoś tam obmyślił dla każdego z nas plan życia - wszyscy mamy cel i wiele dróg, które prowadzą w jego okolice. Często nie spełniamy marzeń bo boimy się zaryzykować. A potem gdybamy, "co by było, gdybym wtedy..." Jakie to ma znaczenie? Raz podjętej decyzji nie da się cofnąć, trzeba się do niej dostosować i brnąć we własnych przekonaniach. Strach przysłania nam oczy i sprawia, że zamiast iść przed siebie stoimy w miejscu. Zamiast korzystać okazji zostajemy przy tym co stare i znane.
Julie McCartney też tak postępowała. Nie łapała się okazji, przez co wiele smutnych lat zmarnowała na trwanie przy boku okrutnej ciotki w domu, którego szczerze nienawidziła. A kiedy los postawił przed nią Hogwart i praktycznie rozświetlił go neonami, wtedy z ociąganiem zdecydowała się coś zmienić. To nie było proste. Zmiany nigdy takie nie są. Z przeprowadzką łączyło się wiele bólu, ale też szczęścia z powodu wolności, którą otrzymała. Miało być inaczej. Miała całymi dniami uczyć się nowych rzeczy, miała znaleźć sobie przyjaciół, miała wreszcie się otworzyć. Zamiast tego prawie całe dnie spędzała na czytaniu durnych mugolskich romansideł, uciekaniu przed nienawistnymi ślizgonami i zapadaniu się w siebie coraz bardziej. To przykre, biorąc pod uwagę jej urodę. Gdyby zachowywała się nieco odważniej to uchodziłaby za kobietę idealną.
Niestety zamiast rozważać dołączenie do jakiegoś klubu, gdzie spotka nowych ludzi, to ona zaszywa się w brudnych korytarzach i czyta mugolskie romansidła. Tak jakby miało to jakiś sens. Ale Złoty Sfinks jest męczący. I każdemu należy się trochę odpoczynku. Julie dopiero przyjechała, a początkowe treningi nieźle ją wymęczyły.
Kilka dni temu znalazła ten korytarz, zwiedzając Hogwart. Robiła to sama, a tutaj było tak spokojnie że postanowiła urządzić sobie prywatny kącik. Miała tylko nadzieję, że nikt nie wpadł na to wcześniej.
Teraz znowu udała się do swojego kącika, z ciepłym kocykiem i książką pod pachą. Rozłożyła materiał na ziemi w kącie, założyła okulary i usiadła na kocyku, opierając się o ścianę. Nie używała zaklęć do stworzenia światła, chociaż w korytarzu panował półmrok - przyniosła ze sobą świeczkę. Zapachową w dodatku, więc z czytania wynosiła podwójną przyjemność. Znalazła stronę, na której ostatnio skończyła czytanie i odgarnęła włosy na bok, trzymając je z dala od ognia. Wystarczy, że mają płomienny kolor, nie muszą naprawdę spłonąć. Wyjęła z kieszeni drugie okulary, do czytania - i założyła na poprzednie. Julie przygryzła wargę. Utrzymywanie na nosie dwóch par okularów na pewno nie było przyjemne, ale innego wyboru nie miała. Jeśli chciała czytać to musi to robić teraz, póki jeszcze może. Westchnęła cicho. Nic nie da użalanie się nad sobą. Jeśli ma oślepnąć to trudno. Ktoś inny będzie jej czytał.
Powrót do góry Go down


Aiden Greene
Aiden Greene

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 146
  Liczba postów : 125
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10368-aiden-greene#286068
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10373-aiden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10374-aiden-greene#286174
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty04.03.15 23:06;

I znów się zaczęło, a właściwie to początek końca. Ostatni rok, siódma klasa. Wystarczająco go to przytłaczało, by przestał myśleć o wszystkim innym. Tak przynajmniej powinno być, że zostawia wszystko inne i bierze się za naukę, ale nie byłby sobą gdyby nie zostawiał wszystkiego na ostatnią chwilę. Książki rzucił w kąt, a zamiast tego założył słuchawki na uszy i spacerował korytarzami Hogwartu podśpiewując kolejne piosenki pod nosem. Z każdą nową zmieniał rytm i raz szedł wolniej, raz szybciej, czasem prawie biegł, a czasem ciągnął za sobą nogi wyraźnie pokazując całym swoim ciałem jaka melodia brzmi w jego uszach. Gdy muzyka dotarła do jego ulubionego fragmentu, już zebrał powietrze w płucach i miał zacząć śpiewać. Korytarz był długi i ciemny, więc nawet gdyby ktoś szedł to by go nie poznał, ale nagle zobaczył światełko w kącie. Rozjaśniało czyjąś twarz. Ruszył podrygując w kierunku tej osoby. Gdy już był dwa kroki od niej zapatrzył się i nie zauważając wystającej płyty podłogowej potknął się i zaliczył romantyczne zbliżenie... z podłogą. Po prostu świetnie. Zbłaźnił się i poobijał, jak jakiś klaun. Teraz zamiast szybko wstać i uniknąć jeszcze większej kompromitacji, to stwierdził, że jak upadł to najlepszy moment, żeby trochę poleżeć. Nie było może najwygodniej, ale dało się przeżyć. Przez chwilę zapomniał o całym świecie i zaczął nucić pod nosem.
-Baby you were my picket fence
I miss missing you now and then...
Powrót do góry Go down


Julie McCartney
Julie McCartney

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 83
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10551-julie-mccartney-budowa#290029
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10576-przyjaciele-czytaja-mi-listy-wiec-bez-sprosnych-rzeczy-prosze#290318
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10577-julie-mccartney#290321
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty06.03.15 18:17;

Początek końca, jak to ładnie brzmi. Dla niego był to ostatni rok podstawowej nauki w Hogwarcie, dla Julie początkiem końca była postępująca ślepota. No i zmiana szkoły. Tak, to też jest coś ciężkiego do zaakceptowania. Taka nagła zmiana, którą w zasadzie trudno cofnąć. Jedna decyzja o wyjeździe i proszę, kogo można spotkać. Nie wyprzedzając jednak faktów - książka była ciekawa. Z resztą jak większość romansideł, które czyta McCartney. Przez te wszystkie lata samotności nauczyła się samodzielności i jej przyjaciółmi stała się w zasadzie tylko literatura. Czytanie sprawiało, że czuła się wypoczęta, a jednocześnie niezdrowo podekscytowana postępującą fabułą. Czytanie pozwalało też zapomnieć o otaczającym ją świecie, który przecież miał w sobie tyle zła. I teraz miałaby to tak łatwo stracić?
Wszyscy na pewno zgodzą się ze mną kiedy powiem, że nikt nie lubi, gdy mu się przeszkadza. Kiedy w dodatku dana osoba robi coś, co lubi i co sprawia jej przyjemność to nieproszeni goście są przykrą niespodzianką i niepotrzebnym zakłóceniem. Jednak to puchonka. Nie bez powodu tiara przydziału oznaczyła ją znakiem Helgi Hufflepuff. Jeśli nie ciemne szaty, to na pewno żółto-czarny krawat wiele mówił o tym, jakie cechy kryje w sobie drobna Julie. Cnotę, nieśmiałość i... no trudno mi teraz wymienić wszystkie cechy puchonów, bo wiecie - tak ich dużo. Ta, jasne. I właśnie przez to, na pogwizdywanie, stukot butów o chłodny kamień, nie zareagowała niczym więcej jak podniesieniem oczu. Nie zauważyła jednak nikogo, a może jej oczy, skryte za dwoma parami okularów, przyzwyczaiły się do literek i nie mogły rozpoznać otoczenia. Dziewczyna pewna, że się przesłyszała, albo że gość już poszedł, wróciła do lektury. To nieprawda, że mugolskie książki są nudne.
I znowu klepanie butami o podłogę.
Nieco już zirytowana podniosła wzrok i zmrużyła oczy. Ach, racja! Okulary. Zdjęła parę, która pomagała jej w czytaniu i poprawiła drugie okulary. Przyjrzała się podchodzącemu osobnikowi, ale nic specjalnego w nim nie zobaczyła. Dopiero kiedy na jej oczach jak długi wylądował na podłodze, z trudem skryła uśmiech. Zasłoniła usta długim rękawem swetra, który ostatnio zabrała Raphaelowi i przygryzła wargę. Chłopak - bo to zdecydowanie był całkiem przystojny przedstawiciel płci męskiej - z całą pewnością miał ponad metr osiemdziesiąt. A może to po prostu perspektywa, z której patrzyła Julie sprawiała, że wydawał się być tak nienaturalnie... długi. Bo trudno mówić o nim "wysoki", kiedy tak jak placek leżał na ziemi. Julie już otwierała usta, żeby zapytać, czy potrzebuje pomocy, kiedy on jak gdyby nigdy nic zaczął... śpiewać. Szczerze mówiąc to akurat ostatnie, o czym pomyślałaby McCartney, że można w takiej sytuacji zrobić. A jednak, ku jej zdziwieniu z jego ust wydobyły się całkiem przyjemne dla ucha dźwięki. Julie uśmiechnęła się nieśmiało i wyciągnęła rękę w kierunku leżącego człowieka. Palcem wskazującym dotknęła jego policzka, zapewne "budząc go z transu", w który wpadł po przytuleniu podłogi.
-Dobrze się czujesz? -Zapytała cicho, chociaż i tak miał w uszach słuchawki. Zabrała rękę, oparła się dłońmi na kocu i zgrabnie przeniosła tyłek o ten metr w kierunku chłopaka. Usiadła przed nim po turecku, żeby lepiej widzieć jego twarz. I wtedy ją olśniło. Spojrzała chłopakowi w oczy, zdezorientowana i z widniejącym na twarzy pytaniem. Udało jej się? Czyli Greene'owie naprawdę tu są. Nic nie powiedziała. Bo trudno cokolwiek wymyślić, po siedmiu latach rozłąki. Co u ciebie? Jak tam życie płynie? To zdecydowanie za mało.
Powrót do góry Go down


Aiden Greene
Aiden Greene

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 146
  Liczba postów : 125
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10368-aiden-greene#286068
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10373-aiden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10374-aiden-greene#286174
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty07.03.15 1:55;

Całkiem sympatycznie leżało mu się na podłodze. Nie przeszkadzało mu to, że płyty podłogowe wbijały mu się we wszystkie możliwe miejsca. Nie zwracał uwagi na ten straszny chłód, który ciągnął od ziemi. Nic się w tej chwili nie liczyło. Czasem gdy słuchał muzyki popadał w taki trans, że nie wiedział co się dzieje wokół niego. Nie raz zdarzył mu się przez to jakiś niemiły wypadek. Wszyscy mu ciągle powtarzają, że nie może się w ten sposób zachowywać, bo kiedyś na prawdę coś mu się stanie. Oczywiście słuchał ich za każdym razem, słuchał uważnie po czym i tak robił swoje. To był już swojego rodzaju nałóg z którym nie potrafił zerwać. Każda piosenka była dla niego nowym przeżyciem, przygodą. Za każdym razem wsłuchiwał się w tekst i z czasem uczył na pamięć. Zawsze próbował znaleźć piosenkę, która pasowała do jego nastroju, lub w pewnym sensie opisywała jego albo sytuację w jakiej się znajduje. Będąc w swoim świecie leżał na tej podłodze i pewnie dalej by tak egzystował gdyby ktoś mu nie przeszkodził. Poczuł nagle ukłucie w policzek. Jakby ktoś dźgał go palcem. Wyciągnął w końcu słuchawki z uszu i spojrzał na jakby znajomą twarz. Usłyszał pytanie, ale przez chwilę leżał jeszcze wpatrując się w dziewczynę. Miał wrażenie, że ją zna, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd.
-Nie... znaczy tak, tak. Wszystko w porządku. -odpowiedział uśmiechając się delikatnie i podnosząc z ziemi. Usiadł na równo z dziewczyną, chociaż wydawało się jakby siedział trochę wyżej. Nieznajoma, albo i znajoma, była dość niska co dało się wyraźnie zauważyć.
-Przepraszam, że przeszkodziłem. Wiesz co, mam wrażenie, że skądś Cię znam. -przyjrzał się jeszcze bardziej nie zwracając uwagi na to, że było to już prawie naruszenie jej przestrzeni osobistej.
Powrót do góry Go down


Julie McCartney
Julie McCartney

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 83
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10551-julie-mccartney-budowa#290029
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10576-przyjaciele-czytaja-mi-listy-wiec-bez-sprosnych-rzeczy-prosze#290318
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10577-julie-mccartney#290321
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty08.03.15 14:49;

Och, nie wątpię, że leżenie na zimnej podłodze sprawiało mu wielką frajdę. Na pewno było przyjemnie, miło i w ogóle. Prawdopodobnie Greene był już do tego przyzwyczajony, bo - z tego co pamięta Julie - jako dzieciak zaliczał całkiem sporo upadków. Ciekawe, jak jest teraz. A tak, McCartney nie musiałaby się nad tym zastanawiać gdyby siedem lat temu nie wyjechał i został z nią. Razem by się przewracali, razem by się uczyli, potem razem poszliby do szkoły. Tylko że rodzice Greene'ów mieli na względzie zapewnienie dzieciom "świetlanej przyszłości", przez co wynieśli się aż do Londynu. A biedna Julka została sama, bez wsparcia, bez przyjaciół i nadziei na to, że jeszcze ich spotka. Jasne, na świecie jest mnóstwo ludzi, nie zmienia to jednak faktu, że takich, którzy będą cię bezwarunkowo kochać i zawsze cię zrozumieją jest, oględnie mówiąc, niewielu. Ciekawe, czy Aiden przez ten czas bardzo się zmienił. Co prawda wtedy byli dziećmi, ale był strasznie wkurzający z tym swoim nazywaniem Julii kozą. Wtedy nie grzeszyła urodą, ale teraz zdecydowanie się to zmieniło. A chłopak leżący przed nią był... przystojny. Chyba nawet bardzo, bo kiedy się podniósł, Julka mogła przyjrzeć się jego twarzy. Tak, zdecydowanie go znała. Kobiety mają podobno lepszą pamięć, dlatego...
-Aiden. -Julie wyszeptała jego imię tak cicho, że równie dobrze mógł tego wcale nie usłyszeć. A jednak usiadł bardzo blisko, dlatego równie dobrze mógł wyczytać to z jej ust.
Na pewno nie tak wyobrażała sobie to spotkanie. W zasadzie to wiele razy myślała, jak by to było, ale teraz wszystkie możliwe scenariusze wyleciały jej z głowy, kiedy młody Greene siedział tak blisko. Zmienił się, zdecydowanie. Pewnie na lepsze, bo przynajmniej urósł. McCartney nie była niska - wszystko w niej było proporcjonalne, a mali ludzie są uroczy, co nie zmienia faktu, że Aiden przewyższał ją o głowę. Nawet teraz, siedząc, widać było tą różnicę, bo natura obdarzyła Julkę długimi nogami, a reszta... jakaś była.
-To serio ty, Greene. - Julie przez chwilę zastanawiała się co zrobić. Gdyby był to ktoś inny, pewnie by wstała i poradziła mu iść do pielęgniarki. Ale no - McAvoy, nie Jednak zamiast tego jej usta ułożyły się w ciepły uśmiech i po chwili prawie rzuciła się Aidenowi na szyję, praktycznie na nim siadając. Takie urocze, szczęśliwe dziecko. -Tęskniłam za tobą. -Głos jej drżał, jakby miała się rozpłakać. Ale nie, bez przesady. To po prostu wzruszenie, bo po tylu latach mogła przytulić się do kogoś, komu kiedyś ufała.
Powrót do góry Go down


Aiden Greene
Aiden Greene

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 146
  Liczba postów : 125
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10368-aiden-greene#286068
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10373-aiden
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10374-aiden-greene#286174
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty11.03.15 14:44;

Przez chwilę siedział i wpatrywał się w twarz dziewczyny. Coraz bardziej rozpoznawał te rysy twarzy, ale nadal był jakoś zamroczony, pewnie przez ten upadek, bo mimo tego, że nie zrobił sobie większej krzywdy to w głowie lekko mu się zakręciło i jeszcze przez ten półmrok na korytarzu wszystko wydawało się niewyraźne. Powoli dochodził do siebie, a kiedy ona odezwała się rozpoznał jakby ten głos. Wszystko mu się stopniowo przypominało. Rude włosy i te oczy. Niemożliwe. Skąd ona mogłaby się tu wziąć? Przecież powinna uczyć się w Trausnitz. Chyba, że... może też wyjechała? Ale czemu? Nie, to mało prawdopodobne. Tęskniła? To jednak ona! Tyle lat minęło! A on siedział sparaliżowany i nie wiedział co zrobić. Z otwartymi ustami wpatrywał się w nią, a w głębi duszy czuł ogromne szczęście, że po tylu latach znów może ją zobaczyć. Zapamiętał ją jako małą, rudą i niespecjalnie urodziwą dziewczynkę. Można by było powiedzieć, że dorastanie bardzo jej pomogło, bo wygląda teraz jak rudy anioł. Nie mógł się nadziwić jej urodą. Gdy wskoczyła mu na kolana i przytuliła go, uśmiechnął się tylko i wtulił w nią zdmuchując rude włosy ze swojej twarzy.
-Ja też tęskniłem. Nawet nie wiesz jak bardzo. -jak nigdy poczuł jak coś ściska jego serce, a z drugiej strony ulga, której brakowało mu od lat.
Powrót do góry Go down


Julie McCartney
Julie McCartney

Nauczyciel
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 83
  Liczba postów : 40
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10551-julie-mccartney-budowa#290029
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10576-przyjaciele-czytaja-mi-listy-wiec-bez-sprosnych-rzeczy-prosze#290318
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10577-julie-mccartney#290321
"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8




Gracz




"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty18.03.15 17:02;

Twarz... tak, to zdecydowanie coś, co się w niej zmieniło najbardziej. No, może jeszcze włosy. I figura. I oczka. I uśmiech, kiedyś okropnie krzywy i szczerbaty, teraz uroczo nieśmiały. Szczególnie kiedy patrzyła na chłopaka lekko skulona, spod grubych oprawek okularów. Wiele się zmieniło od wyjazdu Greene'ów. Urosła... Haha, nie. Kiepski żart. No bo jak tu w przypadku tego kurdupla mówić o rośnięciu? Mała była wtedy to teraz też jest, ale trudno. Bo Aiden nadrabia za nich oboje! Zdecydowanie dojrzał. Fizycznie, bo o psychicznej stronie dojrzewania chłopaka trudno mówić, skoro nie powiedział jeszcze niczego mądrego. Niemniej jednak samotne dorastanie sprawiło, że - wbrew temu, co można sądzić - Julka stała się miękką, bezbronną kluską. Co prawda nigdy nie pozwalała sobą gardzić, ale wolała być z boku, nie wychylać się, nie wyróżniać. Bo po co? W końcu jeżeli wielu ludzi podejmuje taką samą decyzję to najwidoczniej jest ona dobra, prawda? I nie ma po co spierać się o własne zdanie. Którego z resztą i tak nikt nie wysłucha.
Fakt faktem - minęło wiele lat. Długich w dodatku, które wlokły się wlokły. Przyjemnie jednak pomyśleć, że wszystkie wydarzenia na Ziemi, wszystkie decyzje ludzi, wszystkie myśli, które przebiegły przez głowę Julii doprowadziły do tego, że teraz może siedzieć na chłodnej podłodze Hogwartu i na nowo odnajdywać szczęście.
Czy tęskniła? Boże, co za głupie pytanie. Całe szczęście, że Aiden jej o to nie zapytał, bo gotowa byłaby jeszcze się o to obrazić! Oczywiście, że tęskniła. Jej pluszowy miś mógł to potwierdzić (pewnie były to dla niego traumatyczne noce, kiedy musiał wysłuchiwać jej płaczu zamiast spokojnie spać).
Nie miała nikogo, z kim byłaby tak blisko, dlatego nie ma w zwyczaju wskakiwać ludziom na kolana już przy pierwszym spotkaniu - niemniej jednak to był Aiden, no. Jej najlepszy przyjaciel. I w dodatku prawie-mąż. No, teraz już wyrośli z takich zabaw, ale ten zasuszony kwiatowy pieścionek nadal leży w jednej z niezliczonych książek panienki McCartney. Co z tego, że to siostra zmusiła go do tego dziecinnego związku. Tak więc rzucenie się na szyję Aiden mógł odebrać jako pewnego rodzaju komplement, bo oznaczało to, że nadal jej na nim zależy. Nawet bardzo, co miała niedługo mu pokazać.
-Nie sądziłam, że cię tutaj znajdę. Bałam się, że wyjechałeś z Hogwartu. - Wyszeptała cicho dziewczyna, chowając twarz w zagłębieniu między jego szyją a ramieniem. Zamknęła oczy, żeby się nie rozpłakać. -Zmieniłeś się, Greene. -Uśmiechnęła się słabo. -Jeszcze muszę się zastanowić, czy na lepsze. - Zażartowała, odsuwając lekko głowę. Nadal obejmowała go za szyję, ale teraz spojrzała mu w oczka. Jej własne były nieco wilgotne, ale nadal śliczne. To chyba oczywiste.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QzgSDG8








"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty


Pisanie"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty Re: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"  "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" Empty;

Powrót do góry Go down
 

"Czekaj... to ty jesteś moim mężem?"

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: "Czekaj... to ty jesteś moim mężem?" QCuY7ok :: 
retrospekcje
-