Cały opis ogniska zawarty jest w poście startowym, dlatego przeczytajcie sobie, żeby docenić pracę Archibalda. Dziękuję. ~Utopia (Te ognisko jest nieco większe niż pozostałe, umieszczono tu również wystarczająco dużo huśtawek, aby wszyscy dorośli się zmieścili. Ognisko znajduje się w centralnym punkcie polany.)
Przez to całe zamieszanie z pociągiem Flavia w ogóle nie miała czasu. Co chwilę do jej gabinetu wchodziły to Puchoniątka ze złamaną ręką, to wstrętne, zbuntowane Ślizgonki, które poturbowały się podczas wypadania przez okno. Jak dobrze, że to wszystko się już skończyło! Większość była już zdrowa - no, może trochę przeziębiona, ale nie zaszkodzi im to za bardzo! - więc Włoszka mogła w końcu odpocząć. Oczywiście, jak dla kobiety pochodzącej z gorącej Sycylii, temperatura była okrutnie zimna. Przez to nie mogła cieszyć się nadchodzącym pół-urlopem! W każdym razie już dziś był ten dzień. Dzień, który od zawsze sprawiał jej radość. W końcu zawsze dostawała przynajmniej jeden bukiet róż, czy czekoladki zadowalające jej podniebienie. Niestety, tym razem się zawiedzie. Będzie musiała s a m a krążyć w kółko po polanie wśród zakochanych par, przyglądając się ich szczęściu. Ale nie wszystko stracone, przecież ma jeszcze opcję siedzenia na huśtawce w towarzystwie grona pedagogicznego, wspaniale! - Dobry wieczór - z uśmiechem odsłaniającym śnieżnobiałe zęby, przywitała się z tymi, którzy byli na miejscu przed jej przyjściem. Zajęła miejsce na jednej z wolnych ławeczek, wdychając piękny zapach róż. Może do kadry nauczycielskiej dołączył jakiś przystojny stażysta? Może pani Hampson wywróży jej coś ciekawego? I może jednak nie będzie tak źle, jak zakładała? Cóż, oby.
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Archibald z kolei odczuwał napływ czasu, często zbędnego, bo Syberia nie była w jego typie. Ani krajobraz, ani temperatura nie odpowiadały mu na tyle, aby mógł cieszyć się wyjazdem na tyle, na ile mógłby się cieszyć. Wolał Nową Zelandię, ze słońcem i dziwnymi szamanami. Trzeba jednak przyznać, że gdy nie musiał sprawdzać wypracowań, prowadzić zajęć wyrównawczych i ogarniać wielu spraw w jednej chwili, nastrój mu się polepszał. W jakimś stopniu traktował ten wyjazd jako odpoczynek. Zajął wolną ławkę, poprawiając krótkim ruchem kapelusz na głowie. Nieodłączny element jego wizerunku nie znikał nawet na Syberii, choć mądrzejszym rozwiązaniem byłoby naciągnięcie na uszy ciepłej czapki. O czym oczywiście nie było mowy. Jedyne nakrycia głowy, jakie posiadał, mieściły się w obrębie kolekcji kapeluszy. - Dobry wieczór - odpowiedział krótko, przyglądając się pielęgniarce, która usiadła naprzeciwko. - Syberia nie daje pani odpoczynku - stwierdził, wstając na moment, aby dorzucić drewna do ogniska, przez co ogień powiększył się nieco, dając im więcej ciepła, choć przez zastosowane zaklęcia wcale nie było już tak potrzebne. - Wielka szkoda, że pilnowanie uczniów ogranicza nasze przyzwolenia do wypicia wina - rzucił, siadając z powrotem na ławce i otrzepując krótko ręce. Nie czuł się niezręcznie, ale towarzystwo kadry, która dziwnym trafem była bardzo młoda, wcale nie podrzucało mu tematów do rozmowy, a nie lubił się silić na wymyślanie ich. Pewnie dlatego był słabym materiałem do zapoznawania nowych ludzi, jeśli nie zwrócili w jakiś sposób jego uwagi. W każdym razie, na pochwałę zasługiwał sam fakt, że nie wrócił do swojego przedziału. Rozmowę, jakże porywającą, przerwała mu sowa, która zrzuciła na jego kolana list i usadowiła się wygodnie na ramieniu, aby skubać roślinki, pokrywające huśtawkę. Pewnie gdyby nie sam liścik, który Blythe rozwinął, zwróciłby uwagę na to, że sowa skubie zieleninę zamiast szukać sobie jakiegoś gryzonia. Syberyjskie sowy były dziwne. W każdym razie, Archibald odczytał szybko liścik, uniósł lekko kąciki ust i naskrobał odpowiedź, jako że dostał pióro i pergamin, po czym wstał, a sowa zwiała, uznając, że nie będzie musiała lecieć z odpowiedzią. Miała rację, dziś profesor bawił się w gońca. - Przepraszam na moment, dosyć pilna sprawa - rzucił, kłaniając się płytko, zanim skierował się w stronę innych ognisk, aby kopsnąć się po Irkę i przy okazji sprawdzić, co dzieje się w walentynkowym świecie.
/zt, ale wrócę więc JAKIŚ SUPER DOROSŁY MÓGŁBY TU NAPISAĆ CO NIE :C