Niegdyś wielki wojownik, dziś sędziwy starzec, który twierdzi, że biały tygrys objawił mu prawdę. Jest guru koczowników, u którego zasięgają wszelkich porad i pozwalają instruować się w swoich wędrówkach. Specjalista od wróżenia z tygrysich kości, który opowie ci całą prawdę. Jeśli jednak nie ma na to ochoty, nie omieszka się dość dosadnie cię o tym poinformować. Nie zdziw się też, jeśli będzie bredził od rzeczy, rozczulając się nad fakturą chrząstek kocich stawów. Ze względu na jego starczy wiek trzeba być po prostu wyrozumiałym.
Rzuć kostką w odpowiednim temacie, aby dowiedzieć się, czy zasługujesz na wróżbę od tygrysiego wieszcza.
parzysta - otrzymujesz wróżbę, dlatego oczekuj dopisku lub posta Mistrza Gry, w którym przedstawi ci treść przepowiedni nieparzysta - niestety, ale nie przypadłeś do gustu wieszczowi, dlatego też musisz jak najszybciej opuścić jego namiot
Ostatnio zmieniony przez Utopia Blythe dnia Wto Lut 10 2015, 14:20, w całości zmieniany 1 raz
W poszukiwaniu miejsca, gdzie dają jedzenie, trafił do podejrzanego namiotu. Początkowo miał nadzieję, że może to tu go nakarmią, ale niestety. Wnętrze nie przypominało jadłodajni, wręcz przeciwnie. Czuł się nieswojo, obserwując wystrój. To nie było bezpieczne miejsce. W powietrzu wisiała dziwna aura i Felix nieco się jej obawiał. Już chciał się wycofać, kiedy zwrócił uwagę, na dziwnego człowieka, który najwyraźniej zajmował ten namiot. Nie wyglądał jak ktokolwiek, kogo Gryfon do tej pory miał okazję poznać. Może to urok Syberii, że ludzie byli tu inni, a może po prostu ten jeden jedyny był egzemplarzem wyjątkowym. Z bełkotu, jaki wydobywał się z jego ust, Felix ustalił, że mężczyzna jest, no... Czymś w rodzaju wróżki? A, tak, wieszczem! Mało tego, jako wieszcz chciał mu powróżyć. Chłopak stanął więc niepewnie i patrzył. I czekał.
kostka: 2
Wieszcz przyjrzał się Felixowi, jakby się nad czymś zastanawiał, a potem rzucił kośćmi tygrysa, które rozsypały się po stole. Część spadła na ziemię, znikając gdzieś między włosiem zwierzyny, która służyła mu za dywanik. "Zły znak, chłopcze, oj zły znak. Paliczki upadły - to znak, że nie będziesz doceniony, chociaż się starasz. Ale chrząstki, ach, chrząstki o cudownej fakturze, mówią mi, że to się może zmienić, jeśli odnajdziesz wsparcie osoby, o której istnieniu jeszcze nie wiesz. Tak jakby..." I przerwał w pół zdania, wypychając Gryfona z namiotu i zostawiając go z tą niewielką wiedzą.
Odkrycie obozu koczowników było czymś niesamowitym. Jednak blisko tego odludzia była jakaś większa jednostka życia. Nie jestem zazwyczaj super ciekawska, ale to nie znaczy, że nie zainteresowałam się na tyle, by pójść to miejsce sprawdzić. Pojawiłam się więc w tej wiosce? Chyba tak można było nazwać to, co stworzyli w tym miejscu. Skoro to są koczownicy, to zapewne będą się przenosić. Dlatego gdy ktoś poinformował mnie, że jest możliwość spotkania tutaj wieszcza nawet się nie zastanawiałam i przygnałam ty bardzo szybko. Dlaczego? Wierzę w przeznaczenie. Myślę, że to ono napędza cały świat sprawiając, że coś się dziele, lub nie. Niestety gdy tylko weszłam do namiotu będący tutaj starzec zaczął krzyczeć coś niezrozumiałego dla mnie. Z jego ruchów ciała zrozumiałam, że nie chce bym została w namiocie. Czyżby z kości mających przed sobą wyczytał coś strasznego? Nie wiem, może przynoszę pecha. W każdym razie wyszłam. Spróbuję może jeszcze raz później, pewnie zapomni że tu byłam. Staruszki już tak mają, nie? Choć może to tylko wśród typowych mugoli.
Hej! To wreszcie było coś dla niej! Tym bardziej, że może udałoby jej się podłapać cokolwiek z tych śmiesznych metod rosyjskiego wieszcza. Może używał czegoś, na co Rains nigdy wcześniej nie wpadła? Chciał nie chciał, nie była najlepsza w swojej dziedzinie, chociaż z pewnością do tego właśnie aspirowała. Już sam fakt, że nie wywalił jej ze swojego namiotu, gdy tylko się tam pojawiła, dobrze świadczył o jej umiejętnościach. Jak nic musiał wyczuć, że są sobie podobni. Tym bardziej, że z niejaką radością Rains patrzyła, jak chwilę wcześniej posłał inną dziewczynę do diabła. Pozostawało tylko rozsiąść się wygodnie w miejscu, które wyglądało na przeznaczone dla niej i poczekać, aż ten dziwny typ zareaguje w jakikolwiek sposób. Merlinie, ostatnio czuła taką ekscytację na lekcji wróżbiarstwa, kiedy przedstawiono im kolejną technikę. Cóż, może i dobrze, że siedzieli w tym namiocie samotnie. Co prawda starała się nie okazywać nadmiernych emocji, ale to podejrzane pobudzenie było aż nazbyt widoczne. Tym bardziej, że naprawdę rzadko można było nakryć pannę Nashword, gdy tak jawnie okazywała zainteresowanie jakąkolwiek dziedziną. Tak czy siak, zapatrzyła się w wieszcza, oczekując jego ruchu.
Kostka: 6
„Uważaj na słowa” odparł na początku wieszcz, nawet nie podnosząc wzroku znad swoich kości. „Ukruszona kość udowa twierdzi, że nie uwolnisz się od powodu swojej irytacji. Niezadowolenie będzie zawsze o jeden krok przed tobą.” Poprzekręcał jeszcze kilka chrząstek, tworząc z nich osobliwą mozaikę, choć zupełnie bezcelową, bo nie zamierzał z niej wróżyć. Zamiast na nią, spojrzał na zupełnie inną kość. „Długa droga przed tobą, moje dziecko, na dodatek strasznie wyboista. Lepiej miej oczy dookoła głowy i nie daj się ponieść emocjom.”