Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Przedział śniadaniowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Rasheed Sharker
Rasheed Sharker

Nauczyciel
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Dodatkowo : Wężoustość, legilimencja i oklumencja
Galeony : 2609
  Liczba postów : 2938
https://www.czarodzieje.org/t7093-rasheed-sharker
https://www.czarodzieje.org/t7096-callisto
https://www.czarodzieje.org/t7190-rasheed-sharker
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyCzw 8 Sty - 23:08;

First topic message reminder :


Przedzial sniadaniowy



Wyjątkowo przyzwoicie utrzymany przedział śniadaniowy wygląda jak jeden ze zwyczajnych przedziałów w pociągu z tym, że do foteli dostawiono stoły nakryte białymi, a właściwie lekko szarymi już obrusami. Obsługa gości polega tutaj na samoobsłudze. We wnęce, mniej więcej w połowie absurdalnie długiego przedziału można znaleźć zaczarowaną lodówkę z papierowym menu zawieszonym ponad przeszkloną witryną z dziurą na środku, idealną na szerokość talerza oraz ewentualnych niewielkich dłoni. Po stuknięciu różdżką w wybraną pozycję należy zaczekać około pięciu minut na otrzymanie wybranej potrawy. Można w ten sposób zamówić ciepłe dania czarodziejskie oraz mugolskie, oczywiście w granicach rozsądku, gdyż restauracja nie podaje wykwintnych potraw. Do tego można dobrać sobie jakiś ciepły napój lub kilka sztuk słodyczy. Może zasmuci to niektórych, ale alkoholu tutaj nie podają. Wszystkie potrawy spożyte na miejscu są opłacane z góry przez Hogwart.

Wszystkie magiczne potrawy, napoje oraz słodkości możesz znaleźć tutaj.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Casey Arterbury
Casey Arterbury

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 386
  Liczba postów : 235
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10310-casey-marvell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10318-casey
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10317-casey-marvell
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyPią 30 Sty - 18:56;

Obserwowanie pary Krukonka - Ślizgonka mogłoby skończyć się ciekawie, ale również ich kłótnie przerwał wypadek pociągu. Co działo się dalej, wszyscy doskonale wiemy i trzeba przyznać, że start ferii był równie beznadziejny dla Casey'a, co dla obu wspomnianych wcześniej dziewczyn. Przynajmniej nie poczuje się osamotniony. Albo raczej nie poczułby się - przecież dobrobyt osób trzecich niewiele go interesował, może z pewnymi drobnymi wyjątkami. Niestety, sprawy potoczyły się tak, jak się potoczyły i chłopak skończył pozbawiony przytomności, z resztkami stołu na sobie... chociaż mogło być gorzej - drewno to jeszcze nic w porównaniu do szkła albo jakichś noży czy czegoś, co na pewno znajdowało się gdzieś w przedziale śniadaniowym. Tak, ten jeden raz bądźmy optymistami. Naturalnie nie mógł wiedzieć, jak wygląda jego otoczenie, nie miał też pojęcia o tym, że Vittoria tuż obok przeżywa niemałe załamanie nerwowe i nie potrafi nawet sięgnąć po różdżkę, żeby wypowiedzieć jakieś przydatne zaklęcie. Dziewczyna musiała dać sobie radę sama, przynajmniej na tę krótką chwilę, do momentu, w którym młodszy w końcu dojdzie do siebie. Upłynęły kolejne, cenne minuty, ale świadomość powoli wracała. Może to wina tego, że wcale nie dostał aż tak mocno - w końcu to tylko stół, zawsze mógł skończyć gorzej... tak czy owak, mało bezpieczna metoda na przywrócenie go "do życia" zadziałała, a dziewczyna mogła cieszyć się, że nie trwało to wszystko zbyt długo.
Jęknął cicho, bo ból był pierwszym, co dało o sobie znać. Miał za sobą trochę gorsze urazy, wińmy magiczna pojedynki i jego naturalny talent do ładowania się w przeróżne bójki, ale zdecydowanie nie znosił tego nieprzyjemnego dudnienia w głowie. Skrzywił się, na ten głośniejszy krzyk Vittorii, bo jedynie potęgował on to wrażenie i wcale nie pomagał mu w wyrwaniu się z otępienia. Minęły kolejne sekundy i w końcu otworzył oczy, intensywnie mrugając, żeby przyzwyczaić oczy do tej nagłej zmiany.
- Ciszej... - poprosił słabym głosem, ale powiedział to typowym dla siebie tonem, więc chyba wszystko było na dobrej drodze. Przynajmniej dał blondynce znać, że żyje i nieprędko wybiera się na tamten świat. Z jej drobną pomocą podniósł się do siadu i rozejrzał wokoło. Wciąż nie do końca kontaktował, ale wysunięcie ogólnych wniosków wcale nie było trudne. - Nic ci się nie stało? - upewnił się po chwili i sięgnął po swoją różdżkę. Czarowanie w jego stanie na pewno nie należało do rzeczy mądrych, ale akurat marne Lumos był w stanie rzucić. Nie róbmy z niego aż takiego beztalencia... zwłaszcza, że zdawał sobie sprawę z tego, że w absolutnej ciemności niewiele zrobią.
Powrót do góry Go down


Vittoria Blanco
Vittoria Blanco

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Galeony : 583
  Liczba postów : 319
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10233-vittoria-blanco
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10243-wlasciwie-to-i-tak-pewnie-nawet-nie-przeczytam#283554
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10244-vittoria-blanco#283555
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptySob 31 Sty - 17:11;

Zdecydowanie wątpiłam w to, że uda mi się go obudzić. Nie słyszałam ani głosy Bell, ani przyjezdnej która wpadła do przedziały i nie nauczyła się chodzić przed tymi odwiedzinami. Wszyscy zginęli! Zostałam sama jedyna na świecie. Co, jeśli Aurele też przeżył? Nie uratujemy razem ludzkiego gatunku, bo to jest frajer. Nie dotknęłabym go nawet jakbym była głodna i musiała przejść na kanibalizm. Poratuję gatunek z Caseyem... Nie, on też umarł. Wszędzie ciemno, ślizgon się nie budzi. Nic dziwnego, że z każdą chwilą popadałam w coraz większą panikę. Rosła, rosła i w końcu miała wybuchnąć (prawdopodobnie jako niekontrolowany płacz, co mi się nigdy nie zdarza! Nigdy! No, chyba że dzieje się coś takiego. Mam raczej nudne życie, mnie się takie sprawy mijają. Najwyraźniej aż do dzisiaj.
W każdym razie nic nie wybuchło, ponieważ usłyszałam jakże standardowe w swoim wydźwięku „Nie krzycz”. Może to jednak było „Ciszej?”. Nieważne. Powiedział coś i już nie bardzo mnie interesowało jakie to miało przesłanie. Ważne, że nic mu się nie stało – z wyjątkiem guza, który na pewno wyrośnie mu w niedługim czasie. Potem zapalił światło i już wszystko było w porządku. Zbliżyłam się do niego łapiąc go za rękaw. Wolę być wredna, dumna i pewna siebie. Taka przestraszona, słodka i zagubiona... Najchętniej bym się teraz zastrzeliła. Nic jednak nie poradzę, potrzebuję dłuższej chwili. Zresztą jestem kobietą, tak? Mną też się trzeba czasem zaopiekować. Dosyć jednak już tych rozstrzelonych na wszystkie strony i niepoukładanych myśli. Coś trzeba zdziałać.
- Jest w porządku. Proponuję, żeby stąd wyjść. Na dwór. Proszę – Nie interesowało mnie w tym momencie co się stało zresztą. Przestała mnie obchodzić i Elena i Sonia. Miałam jego pod ręką i marzyłam, żebyśmy się stąd wydostali zanim stanie się coś jeszcze gorszego. Zerknęłam kątem oka na swoje ramie. Wbijały się w nie bardzo mocno pazury Loki. Ona też się bała... Kurcze, nie potrafię być silna dla siebie, to będę dla papugi. Brzmi żałośnie, ale niestety nie ma nikogo ważniejszego dla mnie od niej. Zobaczymy, może kiedyś...
Powrót do góry Go down


Casey Arterbury
Casey Arterbury

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 386
  Liczba postów : 235
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10310-casey-marvell
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10318-casey
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10317-casey-marvell
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptySob 31 Sty - 21:37;

Vittoria zdecydowanie przesadzała, ale to chyba cecha wspólna wszystkich bab - serio. Jego matka miała swego czasu podobnie, z tą tylko drobną różnicą, że akurat nią nie przejmował się w najmniejszym nawet stopniu i często z miłą chęcią jedynie dokładał powodów do zmartwień. Bo niby czemu nie? Z blondynką to jednak zupełnie inna historia i zdecydowanie nie zamierzał jej tutaj teraz wkopywać bardziej niż to konieczne. Dlatego też udawanie martwego skończyło się w tym samym momencie, w którym odzyskał świadomość. Troszkę to trwało, ale najwyraźniej zdążył w porę, skoro dziewczyna jeszcze nie rzuciła się na niego z histerycznym płaczem czy czymś w tym stylu. Może byłby jej nawet w stanie takie nadmierne lepienie się i panikowanie przebaczyć, biorąc pod uwagę okoliczności, ale zdecydowanie lepiej, że do niego nie doszło...
Wystarczyło jedno machnięcie różdżką, a oboje mogli zobaczyć zniszczenia przedziału i siebie nawzajem. Vittoria wydawała mu się tak bardzo niepodobna do siebie, ale nie zamierzał komentować tego na głos. Ten raz jeden mógł trzymać język za zębami. Nie pogardziłby za to czymś na ból głowy, ale w tym momencie było to ostatnim jego zmartwieniem. Priorytet to przecież właśnie ta bliska paniki dziewczyna, której w podobnym stanie nie miał jeszcze okazji zobaczyć. Cholera jasna, przecież na co dzień stanowiła ona idealny przykład dumnej Ślizgonki, a teraz zachowywała się jak przestraszone dziecko. Każdy miał swoje lepsze i gorsze chwile, co nie? Casey doskonale to rozumiał i prawdopodobnie nie będzie jej nawet tej sytuacji wypominał. Lubił mieszać ludzi z ziemią i rzucać mało przyjazne komentarze, wykorzystując ich słabości w każdy z możliwych sposobów, ale to przecież mało istotne. Vittoria to przecież jego dobra znajoma, ktoś mógłby pokusić się wręcz o nazwanie ich przyjaciółmi, więc mógł trochę zrzucić z tonu. Zwłaszcza, że podobne sytuacje nie zdarzały się na co dzień.
Za to zainteresowanie chłopaka osobami obecnymi w przedziale było zerowe. Nie jego wina, że głowa wciąż dawała mu się we znaki, blondynka ściskała rękaw tak, jakby od tego zależało jej życie. Zresztą, czy Cas kiedykolwiek przejmował się osobami trzecimi, z którymi niewiele go łączyło, nie dbając przy tym o własny interes? No właśnie. W innych okolicznościach może jeszcze bawiłby się w bohatera, ale tak? Kiedy zdawał sobie sprawę z tego, że poprawne rzucenie zaklęcia będzie graniczyło z cudem?
Odetchnął głęboko, czekając na odpowiedź starszej i w końcu podniósł się na nogi. No, teraz już czuł się odrobinę pewniej.
- Chodź - mruknął, ponownie obejmując ją ramieniem i lawirując pomiędzy resztkami stołów, w stronę wyjścia z przedziału. Nie było to proste, w słabym świetle różdżki, ale jakoś dawało radę. Swoją drogą! Widzicie, jaki zrobił się z niego uczynny i opiekuńczy człowiek? Prawdopodobnie to tylko kwestia okoliczności i gdy dojdą do siebie (bądź spotkają innych) wróci do zachowywania się normalnie, ale na razie chyba naprawdę przejmował się stanem Vittorii. Nie, żeby zamierzał przyznać to na głos.
    { z/t x2 }
Powrót do góry Go down


Aden Morris
Aden Morris

Nauczyciel
Wiek : 48
Dodatkowo : Opiekun Slytherinu
Galeony : 302
  Liczba postów : 480
https://www.czarodzieje.org/t3264-nauczyciele-polfabularni#101634
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3551-aden-morris
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Specjalny




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptySob 7 Lut - 21:32;

Śnieg sypał nadal, sprawiając, że z każdym dniem zaspy coraz bardziej rosły. Mimo to nauczyciele nie mogli sobie pozwolić na leżenie do góry brzuchami w pociągu i ignorowanie wszystkiego, co się wydarzyło. Doprowadzenie sprawy do końca za punkt honoru wziął sobie głównie profesor Aden Morris, który wysyłał wciąż listy do dyrektora Hampsona i brytyjskiego ministerstwa magii, by zdołali sprowadzić ich wszystkich z powrotem do kraju. Albo przynajmniej do miejsca docelowego wyjazdu.
Próbując odnaleźć jakąkolwiek sowę, która wytrzymałaby nie tylko temperaturę, ale i długi lot, przypadkiem odnalazł też na swojej drodze coś bardzo ciekawego.
- Uwaga – powiedział, gdy tylko wrócił do przedziału śniadaniowego, starając się zwrócić na siebie oczy wszystkich tam obecnych uczniów i innych pasażerów. – Kontaktowałem się z dyrektorem Hampsonem i minister magii. Będą się starać sprowadzić nas z powrotem do Moskwy, a stamtąd do Hogwartu. Póki co mamy się nie ruszać poza tereny miasteczka.
Zdjął szalik, ponieważ zdążył się już zgrzać. Wcześniej wydawało mu się, że w pociągu jest zimnej, ale być może skutkiem były zniszczenia i brak kilku okien oraz ścian.
- Profesor Ramirez i Withman naprawili już nasze łazienki i szyby w przedziałach – poinformował jeszcze, tak w razie jakby nikt nie zdążył zauważyć. – A dla chętnych dodam, że kilometr stąd jest położony Obóz Koczowników, który znalazłem podczas dzisiejszego spaceru. Z chęcią pokażą wam ekstremalne warunki życia i zaznajomią z ciekawymi rytuałami. Proponuję ich odwiedzić, bo po powrocie do szkoły mogę zrobić krótki test na temat sposobu życia ludów koczowniczych.
I wyszedł, kierując się prosto do swojego przedziału.

z/t
Powrót do góry Go down


Sonia Rossa
Sonia Rossa

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 458
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10155-sonia-rossa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10173-niezawodna-sowa-sonii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10174-sonia-rossa
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyWto 17 Lut - 15:59;

Słodka? Ona? Czy on się źle czuje? To była ostatnia cech, jaką można by ją określić. Przecież ona w ogóle nie jest słodka. Jak już to można o niej powiedzieć, że jest agresywna, dzika, sarkastyczna, niewychowana... ale słodka? Już sam fakt, że jest Ślizgonką, wyklucza jej dziecinność. Chyba nikt inny na świecie nigdy nie nazwałby jej słodką, prędzej dałaby mu w twarz nim skończyłby zdanie. A jednak Ethan stał tu dalej, nawet nienaruszony.
- Jasne. Jesteś słodki i do tego taki skromny - powiedziała sarkastycznie i uśmiechnęła się szeroko.
Weszli razem do przedziału śniadaniowego. Sonia rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając Vittori. Dokładnie przyjrzała się wszystkich zebranych, jednak nigdzie jej nie zobaczyła. Gdzie jesteś Titi? Przecież się umówiły. Miała tu czekać razem z Caseyem. A tu nie widać a nie jednego, ani drugiego. Poczuła lekką złość na nią. Pewnie olała ją i sobie poszła... A może jej się coś stało? Nie to raczej mało możliwe, wtedy znalazłaby się w przedziale pielęgniarki, a przecież tam jej nie było. Sonia widziała tylko Nicole i jakiś dwóch nieznanych Ślizgonów, ale po Titi ani śladu. Będzie musiała wysłać do nie list.
Pochłonięta myślami o Vittorii dopiero w tej chwili dostrzegła trzy babcie siedzące pod ścianą naprzeciwko drzwi. Od razu ją zaciekawiły.
- Zobaczymy czy mają coś ciekawego - powiedziała i skierowała w ich stronę kroki, ciągnąc Krukona za sobą. Stanęła przed nimi i przywitała się skinieniem głowy. Kucnęła i przyjrzała się przedmiotom jakie miały do sprzedania. Najpierw wzięła do ręki miała figurkę baletnicy i przyjrzała się jej. Po chwili jednak odłożyła ją bez większego zainteresowania. Potem dotknęła ręcznie robionego dywanu. Ładny, oceniła. Od razu jej się spodobał, był delikatny i zrobiony z zadziwiającą dokładnością. Chętnie by go kupiła, ale widząc cenę 25 galeonów szybko zmieniła zdanie. Powinna oszczędzać, a płacić tyle za jakiś głupi dywan to raczej nie dla niej. Zresztą niezbyt by jej się teraz przydał. Co by z nim zrobiła? Położyła na podłodze w przedziale? Raczej kiepski pomysł. Te przedziały były tak małe, że pewnie nawet by się nie zmieścił. Zamiast tego wzięła sobie robiony na drutach szalik i mocno się nim opatuliła. Tak to było coś bardziej przydatnego na tym mroźnym pustkowiu. Gruby i ciepły szalik. W sumie to każdemu by się przydał. Spojrzała na Ethana i uśmiechnęła się do niego. Wybrała ciemnozielony szalik przeplatany tu i ówdzie czerwoną nitką i opatuliła go tak mocno.
- Walentynkowy prezent – powiedziała. Wzięła do tego jeszcze dwa ciasteczka i matrioszkę. Zapłaciła rosyjskim wiedźmom i odwróciła się w poszukiwaniu wolnego miejsca.
– Do twarzy ci w tym szaliczku. – powiedziała, gdy już usiedli przy jakimś stoliku w kącie.
- Proszę – wręczyła mu ciasteczko.
– A tobie nic się nie stało? Mam nadzieje, że nie miałeś takiego pecha jak ja i nie trafiła cię żadna beznadziejna lampa. One bywają naprawdę groźne. – Święta prawda. Spada ci taka na głowę i tracisz przytomność. Znowu powróciły do niej zdarzenia sprzed wypadku i coś sobie nagle przypomniała. – Byłeś może w moim przedziale? Wiesz co się stało z tamtymi ludźmi?
Powrót do góry Go down


Ethan Doweson
Ethan Doweson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 102
  Liczba postów : 110
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10390-ethan-doweson#286614
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10393-ethans-mail#286664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10392-ethan-doweson#286663
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyCzw 19 Lut - 11:02;

Już samo to, że tak się broniła przed stwierdzeniem, że jest słodka sprawiało, że taka była. Poza tym urok osobisty nie wykluczał pozostałych cech jakie wymieniła. Dalej mogła pozostać agresywną zołzą, która nie liczy się z nikim ani niczym. Tak samo jak w jego przypadku. Kto by przypuszczał, że pod tą postawą buca i aroganta, kryje się ktoś kto potrafi być czułym i troskliwym partnerem. Tylko dla niektórych i to bardzo w okrojonej wersji ale jednak. W zasadzie mało kto miał okazję się o tym przekonać i niech tak zostanie.
-Ależ oczywiście. Skromność i słodycz to moje dominujące cechy, zaraz obok niepodważalnego uroku osobistego – sam uśmiechnął się do niej przeuroczo puszczając jej zadziornie oczko. Nie ma to jak dystans do samego siebie. Już dawno nauczył się, że przyznawanie innym racji w tego typu rzeczach jest najlepszym wyjściem. Czasem działo to wyjątkowo drażniąco na osobę, która daną rzecz mu zarzucała. Oczywiście teraz pozostajemy na etapie przekomarzania się.
Sam nie rozglądał się za nikim konkretnym. Nie od dziś było wiadomo, że Ethan należał do tych osób, które trzymały się z boku uważając, że nikt im do towarzystwa nie jest potrzebny. Poza tym tłumy go męczyły, typ samotnika. W sumie pokazywał się z kimś jedynie wtedy, kiedy był to jego „przyjaciel” lub aktualna druga połówka. Sam z siebie nie lgnął do ludzi.
Podszedł razem z nią do tych suchotnic zwanych potocznie rosyjskimi wiedźmami i z niezbyt dużym zainteresowaniem przyglądał się rzeczom jakie miały na sprzedaż. To tani szmelc, który rozbije się przy pierwszej lepszej okazji. Bibelot niepotrzebnie zagracający przestrzeń. Jak dla niego ten dywan był słabej jakości, sprane nitki zaraz zaczną wyłazić i tyle z tego będzie. Oj tak był strasznie wybredny w wielu kwestiach. Widząc jednak zachwyt Soni posłusznie ugryzł się w język. Nie będzie jej przecież sprowadzał na ziemię z tak błahą sprawą. Szczególnie, że sama odpuściła przechodząc do oglądania kolejnej rzeczy. W sumie mógłby jej go nawet sprawić, kwestie pieniędzy niebyły problemem, ale chyba oboje doszli do wniosku, że jest to zwyczajnie zbędny zakup.
Uśmiechnął się do niej ciepło, gdy wcisnęła mu na szyję szalik. Cóż, to miły gest z jej strony, nieco niepotrzebny ale miły. –Dziękuję, jesteś kochana – powiedział cicho obejmując ją w pasie i pocałował lekko w ramach podziękowań. Sam nawet nie pomyślał o tym, że są walentynki. Zwyczajnie wyleciało mu to z głowy, nie wspominając o tym, że nie był przesadnym fanem tego święta. Uczucia można okazywać codziennie, a nie dlatego, że ktoś wymyślił sobie czczenie dnia zakochanych. –Ty wyglądasz w nim lepiej – przyznał siadając naprzeciwko niej. Patrzcie jak się stara. –Nie, spokojnie nic mi nie jest. Kufer przeleciał obok mnie, ale nikt nim nie oberwał. Byłem, ale nikogo tam nie zastałem. Wszystko też zostało już sprzątnięte, więc poszedłem cię szukać. Nie mam pojęcia co z resztą. Dobrze jednak, że nic takiego ci nie jest. Ta lampa mogła cię zabić – spadła przecież z impetem, mogła pogruchotać jej czaszkę, albo rozbić się, a odłamki szkła mogły ją solidnie pociąć. Wtedy dopiero zrobiłoby się nieciekawie. Chociaż może gdyby ktoś zginął przeprowadzono by szybszą akcję ratunkową. Nie, nie chciał by to Sonia wylądowała na tamtym świecie, ale rozumiemy o co chodzi. – Poczekaj chwilę – wstał z miejsca i udał się do okienka by zamówić dla nich po kubku gorącej herbaty i tosty. Po chwili postawił talerz przed nią –Jedz, musisz nabrać sił. – zachęcił ją samemu sięgając po mniejszy tost i swój kubek. –Nie martw się, nic im nie jest – bo przecież kogoś szukała wzrokiem, musiał więc w jakiś sposób ją uspokoić prawda?
Powrót do góry Go down


Sonia Rossa
Sonia Rossa

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 458
  Liczba postów : 272
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10155-sonia-rossa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10173-niezawodna-sowa-sonii
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10174-sonia-rossa
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyNie 22 Lut - 12:52;

Jak oni do siebie pasują. Prawdziwa miłość. Agresywna zołza i arogancki buc. Romantyczna historia jak z baśni… Haha! No dobra żartuje. To wszystko jest tak romantyczne jak matrioszka, którą przed chwilą kupiła. Dla niewtajemniczonych powiem, że wygląda ona jak gruba, starsza kobieta w śmiesznej chuście na głowie zasłaniającej prawie całą jej twarz. Po prostu cud miód. Pomimo tego, że są dość dziwną parą Sonia czuła się przy Etanie bardzo dobrze. Chyba tylko on dostrzega te lepsze strony Ślizgonki. Na to, że jest słodka nikt wcześniej nie wpadł.
- Oczywiście. Zapomniałeś jeszcze o troskliwości, czułości i ogólnej fantastyczności – powiedziała. Czy wszyscy to słyszeli? Jak jest miła? Proszę zapamiętać ten moment. To się nie zdarza za często. W dodatku to wcale nie była żart… no dobra może mały.
Olała bezowocne poszukiwania Vittori. Titi, czy naprawdę nie wiesz, że powinno się wychodzić z umówionego miejsca…? Chyba, że się długo czeka. W końcu Sonia nie miała pojęcia na ile opuściła ten świat i zapadła w przymusowy ,,sen’’. Może była nieprzytomna parę godzin. Wtedy to raczej niezbyt dziwne, że sobie poszła. Choć z drugiej strony mogłaby się zainteresować co się stało z przyjaciółką.
Tani szmelc? Przecież to są ręcznie robione, ozdobione ludowymi wzorami rzeczy prosto od rosyjskich wiedźm, a nie jakieś bibeloty z chińskiego sklepu ,,Wszystko za galeona’’. Nie ma na co narzekać. Może gdyby nie była tak zajęta przyglądaniem się rzeczom czarownic, zauważyłaby jego skwaszoną minę. Była jednak zbyt zajęta. Machnęła ręką na jego komplement. Teraz to jej może mówić cokolwiek, skoro zapomniał o walentynkach. Nie rozumiała jak można zapomnieć o tak ważnym święcie, jak Międzynarodowe Święto Zakochanych. To nie jest tylko jakiś kiepski Dzień Makaronu, czy Dzień Czystych Okien - a takie coś naprawdę istnieje - tylko coś poważniejszego.
- To dobrze… To była wielki atak krwiożerczej lampy – powiedziała i pokiwała głową. Naprawdę bardzo starała się żeby zabrzmiało to poważnie, niestety nie do końca jej to wyszło.
Kiedy odszedł po coś do jedzenia zajęła się bliższym oglądaniem matrioszki. Jak była mała miała kiedyś podobną, choć z jedną różnicą. Tamta składała się tylko z sześciu części, a ta pewnie mogła rozkładać się w nieskończoność. Ciekawie. Postanowiła to sprawdzić. Z zapałem zaczęła rozkładać ją, aż stolik pokrył się około dwudziestoma podobiznami czarownic różnej wielkości. Mruknęła cicho gdy przyszedł, zbyt pochłonięta zajęciem. W końcu oderwała się i chwyciła tosta. - To dobrze – powtórzyła.
Powrót do góry Go down


Ethan Doweson
Ethan Doweson

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 102
  Liczba postów : 110
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10390-ethan-doweson#286614
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10393-ethans-mail#286664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10392-ethan-doweson#286663
Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 EmptyNie 1 Mar - 15:35;

Zdecydowanie ich związek miał hmm wiele warstw? Chyba tak. Ethan wcale nie był tak czarującą i kochaną osobą, za jaką postrzegała go dziewczyna. Owszem kiedy trzeba wykazywał sie dobrym sercem. Chociażby teraz, gdy wylądowała w przedziale pielęgniarskim. Pojawił się, był pryz niej i okazywał jej troskę. Czyli robił to czego od niego oczekiwano. Z reszta na swój sposób lubił Sonię. Gdyby tak nie było, już dawno przerwałby ten układ. Owszem była chwilowo zbyt gadatliwa i irytująca, ale na dłuższą metę podobało mu się to. Mógł się przy niej zrelaksować, dowiedzieć czegoś nowego z życia szkoły i pozwalała mu oczyścić umysł. Czyli wszystko to czego potrzebował. Uroda też robiła swoje, ale to już oczywiste. Jak długo potrwa ten układ, nie miał pojęcia, póki co mu odpowiadał i tego się trzymał.
-Wiesz nie chciałem mówić o rzeczach oczywistych, ale to miłe, że je dostrzegasz - uśmiechnął się czarująco zaraz sięgając po jej dłoń by złożyć na niej niewielki pocałunek nie odrywając od niej swojego magnetycznego spojrzenia ciemnych tęczówek. Czy żartowała czy nie, czemu by nie pociągnąć tego dalej w ten sposób.
Właśnie dlatego nie lubił się z nikim umawiać w konkretnym miejscu ale bez podawania godziny. Przychodzisz, musisz czekać nie wiadomo ile, a i tak istnieje szansa, że nic z tego nie będzie. W ogóle Ethan nie był zbyt cierpliwym człowiekiem i gdyby jego ktoś w ten sposób załatwił, cóż nie byłoby zbyt miło. Serio. Ale no już zostawmy to. Ewentualnie może się jej zaoferować do późniejszego przeszukiwania pociągu by znaleźć blondynkę. Casa przy okazji też, ale to już nie istotne.
Przepraszam za to, że był ponad to by świętować tak idiotyczne święto jak walentynki. Jak już uważał, ze miłość można wyznawać sobie codziennie, a nie tylko w ten jeden dzień, który na dobrą sprawę powstał tylko po to by wyciągać kasę z zakochanych głupców. Od nadmiaru słodkości w taki dzień go aż mdliło. Może gdyby byli w tym czasie w Hogwarcie to by zabrał ją na jakąś kolację czy coś takiego, ale w czasie podróży cóż, czy nie wyglądałoby to głupio gdyby urządzali sobie randkę z reszta uczniów nad głową? A prezent? Cóż czy naprawdę chciała taki tani szmelc? To już zdecydowanie było powyżej jego godności. Jeśli ma jej coś sprawić, wolałby by to była elegancka biżuteria niż robótki jakiś starych wiedźm nie wiadomo skąd.
-Na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz blado - spytał głaszcząc ją z troską po policzku. Może ta troska nei wynikała z nie wiadomo jakich uczuć, ale nie chciał musieć jej znaou zanosić do tego śmierdzącego lekami grajdołka.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Przedział śniadaniowy - Page 2 QzgSDG8








Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty


PisaniePrzedział śniadaniowy - Page 2 Empty Re: Przedział śniadaniowy  Przedział śniadaniowy - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Przedział śniadaniowy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Przedział śniadaniowy - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Syberia
 :: 
Kolej
-