Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Droga do Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 18 z 19 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySob Cze 12 2010, 14:20;

First topic message reminder :



Ta droga prowadzi od Hogsemade aż do hogwarckiej bramy. Jest dość szeroka, by z łatwością zmieściły się powozy przywożące uczniów ze stacji kolejowej. Na jej powierzchni widać lekkie wgniecenia od kół, zapewne z okresów gdy już we wrześniu psuła się pogoda i nowy rok rozpoczynał się wyjątkowo deszczowo, przekształcając drogę w wielką rzekę błota. Uczniowie chodzą tędy zawsze do wioski, co zajmuje im około dwudziestu minut.

Podczas podróży przez ścieżkę masz możliwość natknięcia się na uczniów pobierających przede wszystkim galeony od pozostałych uczestników życia w czarodziejskiej szkole. Nikt nie wie, kiedy dokładnie pełnią swoją wartę, niemniej jednak jest to zależne przede wszystkim od Twojego szczęścia. Zaleca się zatem trzymania w minimum trzyosobowej grupie, aczkolwiek nic nie stoi na przeszkodzie, by iść samemu - jeżeli posiada się odpowiednie ku temu umiejętności.

Aby dowiedzieć się, czy na Twojej drodze stanęli skorzy do bijatyki uczniowie, rzuć kostką.
Spoiler:

Zasady

1. Walka opiera się z początku na wylosowaniu zaklęcia, z którego będziesz korzystać. Odruch ten jest normalny, naturalny, w związku z czym postanowiłeś użyć pierwszego czaru, który przyszedł Ci do głowy, by móc się obronić, gdy próba przekonania uczniów w żaden sposób nie zadziałała.
Spoiler:

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 342
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyWto Sty 05 2021, 23:22;

Zdawać by się mogło, że Zosia, zafrapowana lekturą, zupełnie ignorowała wszystko, co działo się dookoła; nie widziała, gdzie idzie, nie zwracała uwagi na nielicznych, mijających ją innych uczniów, a już na pewno nie była świadoma dźwięków, jakie ją otaczały. Ignorowała więc nie tylko plusk śnieżno-lodowej mazi pod podeszwami czy urywki wesołych rozmów innych pieszych, ale i pomruk silnika, zbliżającego się niechybnie do jej pleców; była właśnie w trakcie absolutnie druzgoczącego rozdziału, w którym okazuje się, że ukochana głównego bohatera, cierpiącego młodego Krukona, jest zaręczona z kimś innym, gdy najwyraźniej znów lekko zboczyła z trasy i zawędrowała wprost pod koła znajdującej się już niebezpiecznie blisko maszyny. Wszystko wydarzyło się tak szybko i niespodziewanie, że trudno było jej zarejestrować, co dokładnie się stało; usłyszała nagle głośny pisk opon, poczuła duszący dym spalin w płucach i została obryzgana falą śnieżnej mazi pokrywającej drogę. Odwróciwszy się, spostrzegła tuż przed sobą ogromny, ciemny kształt pojazdu, i odruchowo odskoczyła od niego, wypuszczając z nagle drżącej dłoni książkę, która ze smętnym pluskiem wylądowała w pobliskiej kałuży. Ledwo utrzymała się na nogach, w ciężkim szoku, lekko otępiała, wpatrywała się w postać chłopaka, który kawałek dalej cudem unikał przygniecenia motorem, prawie niewidzącym wzrokiem i próbowała zrozumieć, co właśnie się stało. Świadomość, że własne roztargnienie i bezmyślność nieomal nie sprawiły, że mogła zostać ranna - albo jeszcze gorzej - tak wytrąciły ją z równowagi, że gdy poczuła, jak dłonie chłopaka ściskają ją za ramiona, zupełnie straciła panowanie nad sobą. - Ja... Ty... TY... - wyjąkała, wodząc wzrokiem po jego zatroskanej twarzy, a przerażenie wymalowane na jej obliczu zaczynało ustępować oburzeniu - Co ty wyprawiasz w ogóle! W... w... wjeżdzasz w ludzi! Skandal! Pewnie jedziesz pijany! Ty... ty łobuzie, ty! - zawołała oskarżycielsko wytaczając ciężkie działo w postaci druzgoczącej obelgi i próbując wyrwać się z jego opiekuńczego uścisku, co nie było wcale proste, bo tak na pierwszy rzut oka to stanowiła z połowę jego masy. Tak naprawdę wcale tak nie uważała i nie chciała być dla niego okropna, ale nie do końca kontrolowała to, co mówi, bo była zbyt roztrzęsiona tym, co się stało; czuła, jak zaczyna drżeć i jak łzy cisną jej się do oczu, i choć próbowała zaciskać zęby i kontynuować proces gniewania się na swojego oprawcę, to tuż po swoim wybuchu zalała się łzami, zdenerwowana tym prawie-wypadkiem, losami Krukona, swoim życiem,  a także faktem, że była bardzo niemiła dla - nie sposób było nie zauważyć, nawet w wielkim stresie  - bardzo ładnego chłopca.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Sty 06 2021, 00:30;

Pierwsze co zdążył zaobserwować w czasie gorączkowych oględzin swojej potencjalnej ofiary - to to, że prócz ociekającego mokrą pulpą płaszcza, prawdopodobnie nic jej nie dolegało. Poza tym stała na nogach, musiał więc minąć ją nawet o cale. Na pierwszy rzut oka - bo zaraz ciemnozielone zielone tęczówki, miast liczyć (jakoś dziwnie znajome) piegi na nosie i policzkach blondynki, zaczęły dostrzegać pierwsze objawy szoku. I tak jak się spodziewał - dziewczyna wybuchła agresją. Chociaż... to było chyba najbardziej naciągane określenie w jego życiu. Spodziewał się nawet jakiegoś ciosu prosto w tors - jeśli nie w twarz - w końcu, żarty żartami, ale prawie w nią wjechał. Czy to była jego wina, czy jej - nieważne, bo i tak wszystko wziąłby na siebie. Powinien bardziej uważać i nie grzebać po kieszeni w trakcie jazdy. Szczególna ostrożność. I wcale nieprawda, że jedną osobę w roku można potrącić bez konsekwencji.
Hej, ej ej ej! — podjął uspokajająco, widząc jak w niebieskich oczach zaczynają szklić się łzy. Właśnie w tym momencie leżący mu za plecami, porzucony Bravo w ogóle spadł gdzieś na liście priorytetów, a Edgcumbe zaczął niemal panikować. Naprawdę wolałby dostać w twarz i to tak porządnie. Lepiej mieć przetrąconą szczękę niż być powodem do płaczu jakiejkolwiek dziewczyny. Beznadziejnie nerwowo zaczął pocierać drobne ramionka blondynki - jedną dłonią sięgając w końcu do piegowatego policzka, żeby wychwycić jej szklane spojrzenie. — Mała, hej, wszystko w porządku, jesteś cała!
Jego słowa widocznie albo do przestraszonej białogłowy nie dotarły - albo dotarły, tylko było już za późno. Thaddeus z przestrachem, niczym w zwolnionym tempie widział jak jej jasne oczy wzbierają nagle łzami, które bezlitośnie potoczyły się po pełnych policzkach. Cios prosto w serce - słyszał niemal jak Archie cmoka mu z dezaprobatą koło ucha, w pogardzie dla jego działań.
I choć nie chciał - bo takie łamanie granic zwyczajnie nie przystoi, zwłaszcza wobec nieznajomych PRAWIE POTRĄCONYCH dziewczyn - to sytuacja wymagała szybkiej reakcji. Po prostu zamknął blondynkę w swoim niedźwiedzim uścisku, jedną ręką obejmując ją w talii - gdy drugą delikatnie, acz stanowczo przycisnął do swojego obojczyka.
Shhhh, już, już, nie płacz — mruczał tuż przy jej uchu, ze ściśniętą ze stresu krtanią, chrypiąc przy tym niemożebnie. Zaczął się przy tym kołysać lekko, uspokajająco, nie zwalniając jednak uchwytu nawet na moment - nie będąc pewnym, czy w końcu nie dostanie w twarz, albo czy dziewczyna w szoku nie osunie się na ścieżkę. Z dwojga złego - wiadomo co wolał.
Możesz mnie wyzywać od łobuzów i złamasów, ale już nie płacz... — Nic nie mógł poradzić na niedorzeczny uśmiech, który wykrzywił mu wargi, gdy dotarło do niego jakim 'oszczerstwem' zdołała go już obrzucić.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 342
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Sty 06 2021, 01:27;

Nie był pijanym łobuzem - to mogła stwierdzić z całą stanowczością po tym, kiedy do jej uszu dotarły jego pierwsze słowa, wypowiedziane łagodnym, uspokajającym tonem, być może nie do końca pasującym do obrazu postawnego motocyklisty, ale zdecydowanie adekwatnym do poczciwej, sympatycznej twarzy i zielonych oczu, w których nie dostrzegała ani krzty gniewu, mimo tego że dosłownie weszła mu pod koła i oskarżyła o całe zajście. Kojarzyła chłopaka ze szkoły, wiedziała że gra w quidditcha, choć nie miała pojęcia, w której drużynie, nie była też w stanie skojarzyć jego imienia (Radek...?), co akurat nie było niczym dziwnym, bo nie miała zupełnie pamięci do cudzych personaliów. Wyrzuciła z siebie pierwsze pretensje i zorientowała się, że niebezpieczeństwo minęło, że nie grozi jej już ani śmierć ani awantura, ale było już za późno, by powstrzymać napływające do oczu łzy, będące kumulacją wszystkiego, co leżało jej na sercu przez ostatnie dni. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, nigdy nie była oazą spokoju, która potrafiłaby zahamować jakąkolwiek emocję, a już zwłaszcza nie pod wpływem tak nagłego stresu - pozwoliła więc kroplom spływać po policzkach, a kiedy niespodziewanie została porwana w objęcia zupełnie nieznajomego chłopca, po prostu rozpłakała się jak dziecko. Broń Merlinie nie odebrała tego uścisku jak przekroczenia granic i nadmiernego spoufalania się, wręcz przeciwnie, zadziałał na nią kojąco. Może po prostu tego potrzebowała, odrobiny pocieszenia i zapewnienia, że wszystko w porządku - nawet od zupełnie obcej osoby? Pozwoliła mu chwilę się potrzymać, czując, jak powoli to beznadziejne uczucie obezwładniającej rozpaczy i nerwowo ściśnięty żołądek zaczynają ustępować, po czym mało elegancko pociągnęła nosem - z myślą o nim, bo bardzo nie chciałaby go obsmarkać - i zaczęła mamrotać gdzieś w okolice jego obojczyka: - Prze... przepraszam cię, to nie twoja wina, ja tylko... ja po prostu... - zająknęła się, a z tej rozpaczy aż dostała czkawki, która tylko dopełniała dosyć żałosnego obrazu - Weszłam ci prosto pod koła, strasznie przepraszam, dziadek ma rację, jestem bezmyślną sklątką, ślepą w dodatku... gdybyś mnie przejechał, poszedłbyś do więzienia, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła, słodki Merlinie, ale to wszystko dlatego, że na pewno obleję egzamin z zaklęć, a... a ukochana Krukona ma narzeczonego... - wyjaśniła zupełnie chaotycznie wszystkie swoje bardzo poważne troski, raz po raz jeszcze szlochając, aż wreszcie poczuła, że jest w stanie stanąć na chodniku o własnych siłach; odsunęła się delikatnie od chłopaka i pospiesznie zaczęła wycierać oczy i mokre od łez policzki skrajem kolorowego szalika. Czy była jeszcze jakakolwiek szansa na naprawienie tego strasznego wrażenia, które zdążyła na nim wywrzeć? Victoria pewnie zapadłaby się pod ziemię ze wstydu, gdyby była świadkiem tej sceny. Podniosła trochę nieśmiało wzrok na rozmówcę, gdy ten proponował, by obrzuciła go jeszcze jakąś obelgą; słysząc ją w jego ustach, dotarło do niej, jak niepoważnie to brzmiało - niejednokrotnie słyszała, jak jej rówieśnicy rzucają do siebie dużo gorsze przekleństwa, ale wiedziała, że jej nie przeszłyby one przez gardło. - Łapserdaku - szepnęła, wyszukawszy w pamięci inne skandaliczne określenie prosto ze słownika jej dziadka, i poczuła, że zaczyna się uśmiechać. Otarła po raz ostatni kącik oka i zerknęła w stronę motoru, który leżał porzucony nieopodal przy resztkach śnieżnej zaspy. - Nic mu nie będzie? Tak upadł... - zmartwiła się tak, jakby motocykl był trzecią osobą uczestniczącą w kolizji. Miała nadzieję, że wszystko z nim w porządku, ale w razie gdyby się uszkodził, była gotowa wykorzystać wszystkie brandonowskie wtyki, by załatwić mu najlepszą, ekspresową naprawę.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Sty 06 2021, 12:58;

Coś w dołku ścisnęło go zaskakująco mocno, kiedy dziewczyna zalała go nie tylko łzami - ale i potokiem słów. Nie mógł zidentyfikować tego uczucia, bo był to jeden wielki zlepek rozczulenia, rozbawienia, przejęcia, jakiejś niewytłumaczalnej troski i odrobiny współczucia. Musiał trafić akurat na moment, kiedy dziewczynę wyjątkowo dręczyły troski dnia codziennego - i to prawie ją przejeżdżając na dokładkę. Słuchając jej okraszonych przejmującym szlochem i uroczo nieadekwatną czkawką żalów, nie zwalniał jej z uścisku, choć stał się on nieco mniej kurczowy, a bardziej pocieszający - zwłaszcza kiedy mimowolnie zaczął kiwać głową ze zrozumieniem nad jej smuteczkami.
No już, nie masz za co przepraszać... — kontynuował jedynie swoje mruczando, chociaż zdawał sobie sprawę, że w tej chwili niespecjalnie ważne jest jego zdanie, kiedy blondynka moczyła mu łzami obojczyk i kożuch kurty. Musiała wylać wszystko co w sobie w tej chwili miała - a on słuchał, i naprawdę, Merlin mu świadkiem, cieszył się, że dziewczyna miała jedynie takie drobne troski. Nie umniejszał ich wagi, absolutnie. Ale sam po sobie wiedział, że problemy mogły przybrać naprawdę gigantyczne rozmiary. A każdy czasem potrzebował pocieszenia.
Wyszczerzył się w typowy dla siebie sposób - od ucha do ucha, gdy dziewczyna się od niego odsunęła - i na jej wargach zatańczył nieśmiały uśmiech. Śliczny.
No, od razu lepiej! — zawyrokował, zaśmiewając się jeszcze na 'łapserdaka'. Przy nogach dziewczyny dostrzegł porzuconą książkę, którą zaraz podniósł, otrzepując ją z wody i rozmokłego śniegu. Machnął lekceważąco ręką na pytanie o motor. — To tylko motor, cokolwiek mu się stało, to nic czego nie dałoby się naprawić. Najważniejsze, że Ty jesteś cała... O. To jest ten biedny Krukon?
Sięgnął do wewnętrznej kieszeni pilotki, dobywając z niej różdżki (której wyjątkowo nie zapomniał tym razem) - cichą inkantacją doprowadzając tom do poprzedniego, suchego stanu.
Ukochanej mu nie załatwię, ale przynajmniej bibliotekarka go nie odrzuci — stwierdził wesoło, wyciągając książkę ku prawowitej właścicielce - w połowie ruchu zastygając jednak, zielonymi oczami zbiegając po jej twarzy, przez ramiona i kolorowy szalik, aż po haftowane słoneczka na płaszczu - które teraz wyglądały jakby wyłaniały się z bagien. Zmarszczył brwi i czoło - w jawnym wyrazie dezaprobaty, dla siebie samego.
Też nie jestem za dobrym zaklęciarzem. I chociaż OWUTEMy zdałem, to wolałbym przypadkowo nie podpalić Ci płaszcza — westchnął, chowając różdżkę do kurty z rezygnacją. — Nie przemókł? A, tak w ogóle, jestem Thaddeus Edgcumbe — przedstawił się pełnym mianem, zaraz dodając: — Żebyś wiedziała kogo wpisać w pozwie do Wizengamotu — zaśmiał się krótko, chrapliwie, ponownie wyciągając dłoń z książką. — Przepraszam — dodał jeszcze, mając na myśli zarówno całą sytuację jak i żarty o sądach.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 342
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySob Sty 23 2021, 15:02;

Zdawała sobie sprawę, że wszystkie powody jej wybuchu rozpaczy były błahe, nic jednak nie mogła poradzić na to, że się nimi przejmowała; nie powiedziała tego na głos, ale była naprawdę wdzięczna chłopakowi, że - bez względu na to, co sobie pomyślał - nie zbagatelizował jej na głos, nie wytknął, że przesadza i że robi z igły widły, co bardzo często słyszała od swoich dziadków w podobnych sytuacjach. Być może mieli rację, ale wytykanie nieistotności problemu niekoniecznie pomagało w jego rozwiązaniu, a tylko wzmagało poczucie winy pod tytułem "inni mają gorzej, mugolskie dzieci głodują, a ja przeżywam jakieś pierdoły". Tymczasem przytulenie i ciche zrozumienie nowopoznanego chłopca zadziałało jak plaster na jej jakże biedną, zbolałą duszę. Naprawdę, ciężko było nie zacząć się uśmiechać, nawet jeśli było jej głupio za swoją reakcję i spowodowanie tej nieprzyjemnej dla niego sytuacji. - Jakby trzeba było, to wiesz... Pokryję koszty naprawy oczywiście - zaoferowała, bo czuła się w obowiązku, chociaż wiedziała, że będzie się to wiązało z niezłym nakombinowaniem się żeby wysępić trochę grosza od zamożnych co prawda, ale niezbyt hojnych dziadków. Już widziała ich zachwyt, gdyby przyznała się, że potrzebuje galeonów na zadośćuczynienie za wpakowanie się pod koła motoru. Babcia pewnie dostałaby zawału na samą myśl o tym, że w Hogwarcie są motocykliści i z pewnością powiązałaby to z istnieniem jakiegoś groźnego gangu. Tymczasem nowy kolega Zosi, nawet jeśli był gangsterem (mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe!), to przynajmniej bardzo sympatycznym. Z wdzięcznością przyjęła od niego książkę i teraz już jej uśmiech zmienił się w solidny wyszczerz. - Ojej, dziękuję! Wiesz co, gdyby ten Krukon chociaż przez połowę czasu był taki miły i bezproblemowy jak ty, pewnie nie miałby problemu ze znalezieniem dziewczyny. - podzieliła się z nim bardzo istotną refleksją, i chciała sięgnąć po podawany jej przedmiot, ale po słowach rozmówcy też zastygła i obrzuciła niedbałym spojrzeniem ów raptem trochę przemoczony płaszcz. - Hm... Podobno w Azji bagno symbolizuje zadowolenie. - rzuciła, nie do końca przejęta, że jest brudna i mokra, po czym kontynuowała prawie na jednym wdechu. - Za długo haftowałam te słońca, żeby teraz pozwolić im spłonąć po nieudanym zaklęciu, może po prostu zamiast na sorbet, bo szłam do Miodowego po cale wiadro sorbetu cytrynowego, mówię ci, to jest raj dla podniebienia, to zamiast tam, pójdę na coś gorącego i usiądę przy kominku aż wyschnę, bo szkoda byłoby wracać do zamku przez jakiś głupi śnieg na płaszczu, prawda? - oznajmiła, a gdy nieznajomy się jej przedstawił, zawtórowała mu w śmiechu po żarcie o Wizengamocie i wreszcie odebrała od niego książkę. - Thaddeus. - powtórzyła, próbując wryć sobie to imię w mózg i nie zapomnieć go za dwa dni, jak to miała w zwyczaju gdy poznawała nowe osoby. - Przysięgam uroczyście, że użyję wiedzy o twoich personaliach tylko po to żeby wysłać ci życzenia na imieniny. - oświadczyła bardzo poważnym tonem, po czym wyciągnęła rękę, by oficjalnym gestem uścisnąć jego dłoń. - Zoe Brandon. Żebyś wiedział, kogo poprosić żeby nie wychodził na ulicę jak następnym razem wybierzesz się na przejażdżkę. - dodała w podobnym tonie. - Nie masz za co przepraszać! Może i dobrze się stało, że to ty mnie prawie przejechałeś, a nie jakiś huncwot. Koniec końców jest miło, mamy oboje po nowym znajomym, a ja może wreszcie się nauczę, żeby patrzeć, gdzie łażę. Widzisz. Same plusy. - skwitowała entuzjastycznie, a po wcześniejszym stresie i smutku nie było śladu.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyWto Sty 26 2021, 12:01;

Zmarszczył brwi - i czoło - w reakcji na propozycję zadośćuczynienia ewentualnych szkód: pokręcił z werwą głową, podkreślając jeszcze bardziej to, jak bardzo był na nie. Jednocześnie chciało mu się śmiać, ile osób ostatnio proponowało mu finansową pomoc: Aslan, Brooks, a teraz to piegowate słońce. Nawet jeśli tyczyło się to tylko motoru.
Nie, naprawdę, nie trzeba. Ale dziękuję — odmówił grzecznie, poprawiając nieco motocyklową kurtę i zerkając przez ramię na poległego Bravo. Uśmiechnął się kącikowo, machając na pojazd ręką i wracając swą pełnię uwagi na blondynkę. — Cokolwiek by się nie stało, myślę, że sam będę w stanie to wyklepać. Nie takie rzeczy się robiło — przyznał, nie chwaląc się jednak, a po prostu stwierdzając fakt. Czarodziej był z niego raczej kiepski, z czego doskonale zdawał sobie sprawę, a Archibald nie darowałby mu, gdyby Thad nie był w stanie poradzić sobie w życiu bez magii. — Plusy wychowania przez charłaka. Bardziej po drodze mi z wiertarką niż z różdżką. — Nie wstydził się swojego pochodzenia, a tym bardziej nawet przez myśl by mu nie przemknęło, żeby wstydzić się swojego Dziadka. Uważał go za najbardziej zaradnego człowieka na tym padole - nawet jeśli patrzył już na niego z góry.
Chrząknął, uśmiechając się z pobłażaniem na kolejne słowa swej towarzyszki 'niedoli - zwłaszcza te dotyczące znalezienia dziewczyny. Przed oczami mignęła mu roześmiana buźka Peregrine i musiał szybko to widmo przegnać, w czym na całe szczęście pomogła mu jego niedoszła ofiara. Jej szczebiot - i niejaka... promienność? - skutecznie skupiała jego uwagę, pomimo innych natarczywych myśli.
Sama je haftowałaś? — spytał retorycznie, acz z nieukrywanym podziwem, zarówno nad zdolnościami artystycznymi blondynki, jak i jej doszukiwania się pozytywnej strony w... bagnie. Kiedy w końcu i ona mu się przedstawiła, nie krył zaskoczenia.
Brandon? Victoria to jakaś twoja krewna? — spytał, wbijając intensywne spojrzenie w twarz Zoe - jeszcze nim w ogóle słysząc jej odpowiedź, stwierdziwszy, że ewidentnie, muszą być rodziną. — Kuzynka? — rzucił jeszcze na ślepo. Chociaż Victorię porównałby do chłodnego poranka nad Londynem - a Zoe do wschodzącego Słońca nad polami rodzinnego Hamilton. I to na podstawie jedynie pierwszego wrażenia. Osobiście podobało mu się to porównanie.
Wiesz co? Czekaj tutaj, nie ruszaj się! — poprosił, podłapując jeszcze jej niebieskie spojrzenie, gdy w jego własnych, zielonych zatańczył jakiś pomysł. Obrócił się na pięcie, podchodząc do motocyklu - i biorąc porządny wdech - przykucnął przy nim, jednym silnym szarpnięciem stawiając go z powrotem na dwa koła. Martwy ciąg z Brooks przynosił efekty w niespodziewanych okolicznościach.
Podprowadził maszynę do Brandonówny, jeszcze przy niej - z ciekawości - odpalając silnik, który pomimo upadku zaskoczył momentalnie, mrucząc miarowo. Edgcumbe milczał jeszcze przez chwilę, wsłuchując się w jego pracę - po czym uśmiechnął się, wyraźnie usatysfakcjonowany.
Wszystko z nim w porządku, lakier tylko trochę ucierpiał — stwierdził, gasząc silnik i przebiegając dłonią po zarysowanym baku, acz bez żadnego żalu. Wolał rysy na karoserii Bravo, niż złamaną rękę Zoe, czy coś.
Ustawił motor na nóżce, opierając się o niego nonszalancko biodrem i zerkając z góry na młodą Brandon. Uśmiech nie schodził mu z ust.
To co powiesz na to, żebyśmy oboje podjechali do Miodowego po sorbet a potem usiedli gdzieś w kawiarni? Poczekamy, aż przeschnie Ci płaszcz, potowarzyszę Ci z chęcią. — Schował obie dłonie do kieszeni spodni - nagle tam odnajdując bon zniżkowy do Scopa. — Same plusy! — powtórzył za nią, upychając papierek głębiej w kieszeń. Nowa miotła mogła poczekać.
Powrót do góry Go down


Zoe Brandon
Zoe Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Galeony : 342
  Liczba postów : 546
https://www.czarodzieje.org/t19573-zoe-brandon#581404
https://www.czarodzieje.org/t19575-sowa-zoe#581413
https://www.czarodzieje.org/t19572-zoe-brandon#581405
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Sty 27 2021, 17:57;

Oczywiście nie była zachwycona, gdy Tadek odmówił jej pomocy - bo proponowała ją ze szczerymi chęciami, nie tylko z grzeczności - ale gdy tylko usłyszała bardzo interesujące słowa, takie jak "wyklepać", "charłak" i "wiertarka", otworzyła szeroko oczy, w których aż błysnęło autentyczne zafascynowanie. Nie tylko szalenie jej zaimponował fakt, że chłopak był taki zaradny, ale też że potrafi obchodzić się z tymi wszystkimi mugolskimi wariactwami, które dla niej były jak kompletna czarna magia. Miała z nimi bardzo niewiele do czynienia, ale zawsze bardzo chciała dowiedzieć się więcej, z zapałem uczęszczała na mugoloznawstwo i (czasem nietaktownie) wypytywała znajomych niemagicznego pochodzenia o różne szczegóły z ich świata - a zapytana, otwarcie mówiła o tym, że według niej należałoby zburzyć wszystkie bariery dzielące ich, by każdy mógł korzystać z dobrodziejstw zarówno nie- jak i magicznych. Oczywiście w jej idylliczej wersji świata nie powstawałyby żadne konflikty na tym tle i nikt nie byłby traktowany niesprawiedliwie. - A L E S U P E R - prawie wykrzyknęła i chyba w tym momencie było jasne, że widzi w pochodzeniu rozmówcy same plusy. - Nie powiem, żeby to nie było szalenie ciekawe. Bez magii! Hm... no to jakbyś potrzebował pomocy z naprawianiem, to ja ci bardzo chętnie potrzymam... e... jakiś mugolski wihajster czy tam tego wiertarka. Ja co prawda nie mam w rodzinie zbyt wielu charłaków czy mugoli, ale strasznie żałuję, mam wrażenie, że oni są nieziemsko kreatywni z niektórymi rzeczami i rozwiązaniami, tyle się musza nagłowić, a my tylko rach-ciach, zaklęcie i z głowy! - powiedziała wesoło, znowu oferując pomoc i zupełnie się nie przejmując że może to zostać odebrane jako narzucanie się, bo po prostu bardzo chciała zobaczyć wiertło Tadka. Pokiwała energicznie głową na pytanie o haftowaniu płaszcza i z jeszcze większą werwą potwierdziła swoje pokrewieństwo z Victorią. Z tego była chyba jeszcze bardziej dumna niż z tych koślawych, wyszywanych słoneczek! - Tak! Znacie się? To córkasynabratatatymojejmamy. - wyrecytowała status ich pokrewieństwa z prędkością karabinu maszynowego i wielka szkoda, że nie miała szansy usłyszeć meteorologicznego porównania, które pojawiło się w tadkowej głowie, bo z pewnością szalenie by się jej spodobało - było naprawdę trafne i cudownie poetyckie. Jej z kolei Thaddeus kojarzył się z ciepłym, letnim wieczorem, o czym pomyślała, kiedy obserwowała go w (O DZIWO) milczeniu po tym jak kazał jej się nie ruszać, a sam udał się do motoru. Aż mimowolnie nabrała głośniej powietrza, kiedy zobaczyła, jak jednym(!) ruchem sprawnie podnosi maszynę do pionu. Na gacie Merlina, pomyślała brzydko, i miała nadzieję, że po jej minie nie widać, że właśnie zastanawia się, jakie Tadek musi mieć mięśnie pod tą kurtką, skoro posiada tyle siły. Na gacie Merlina. Ją też by pewnie tak sobie podniósł jedną ręką. - Yyyyyyy... - wykrztusiła razem z burczącym silnikiem, dopiero teraz jakby dostrzegając, jaki jej rozmówca jest wysoki. Postawny. Prawie jak pan opiekun Alex, tylko zdecydowanie mniej przerażający. Bardziej przystępny. MIŁY. Fajny kolega, no. Odchrząknęła i wyrwała z tego krótkiego zamyślenia, i prędko odwzajemniła jego uśmiech, by przypadkiem nie pomyślał, że nie uważa jego pomysłu za absolutnie wspaniały. Wsiąść na motor z zupełnie obcym człowiekiem i pojechać z nim Merlin wie gdzie chwilę po tym, jak prawie ją przejechał? No jasne! Nie zastanawiała się nad tym ani przez chwilę, Tadeusz miał już jej pełne zaufanie i pewnie gdyby jej powiedział, że ma małe kotki w piwnicy, to pobiegła by je oglądać z równie wielką chęcią. - Tak. TAK, WSPANIALE! Bardzo chętnie, z przyjemnością! Ale ja stawiam! - odparła, jednym susem dopadając motoru i przyjrzała mu się z uwagą i podziwem, po czym pogłaskała kawałek blachy, mamrocząc do pojazdu "dzień dobry", jakby witała się z wierzchowcem czy czymkolwiek, co faktycznie mogłoby ją usłyszeć. - Jak się nazywa? - zapytała jeszcze zupełnie poważnie, odwracając spojrzenie na Tadka. Liczyła, że miał na tyle serca i wyobraźni, żeby nie nazywać swojego pojazdu po prostu motorem.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyCzw Wrz 16 2021, 00:48;

Kostka: 5 → nic się nie dzieje

Idziesz?
Powiew chłodnego wrześniowego powietrza był dokładnie tym, czego w tej chwili potrzebowała – cudownie orzeźwiało, cuciło i przywracało trzeźwość umysłu (a przynajmniej dawało takie zludzenie). Kiedy wyrwała się z chaty rozgrzana tańcem i atmosferą całego przyjęcia, miała wrażenie, że dosłownie paruje w jesiennym deszczu. Zachwycona uniosła twarz ku górze, wystawiając ją wprost do kapiących z nieba kropli. Typowo angielska pogoda zdawała się nie przeszkadzać jej dziś w najmniejszym stopniu, nie zwracała uwagi, że buty na niskim obcasie zapadają jej się w błocie, w którym akurat się zatrzymała, a włosy puszą się, nabierając niepokojącej objętości.
Zaraz pójdę sama — zagroziła zerkając w stronę chatki i śmiejąc się Merlin jeden wie z czego. Zakręciła się wokół własnej osi, podziwiając jak sukienka – jeszcze wystarczająco sucha – kręci się razem z nią, unosząc się na wietrze. — Zapomniałam swetra, weź mi sweter — rzuciła w eter; właściwie nie miała żadnej pewności, że ktokolwiek, ani Harry, ani nawet ktokolwiek inny pójdzie za nią. Powiedziała Ślizgonowi, że chce już wracać do domu i było jej do tego tak spieszno, że nie bardzo poczekała na odpowiedź. Torby również nie wzięła ze sobą, kto by tam o tym pamiętał. Zaczęła iść w stronę głównej drogi, starając się omijać kałuże. Czasem jej się to udawało, zazwyczaj jednak nieszczególnie.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Administrator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyCzw Wrz 16 2021, 01:16;

Do domu, tak, też byłem za tym, głównie dlatego, że nie byłem przekonany już o czym właśnie wygłaszałem monolog i podejrzewam, że skomentowałem nieprzychylnie wiele relacji wokół. I jestem prawie pewny, że podczas mojej dyskusji mój kompan uciekł i zwymiotował. Mam nadzieję, że nie przez moje słowa. Dlatego kiedy Hope wraca z toalety (tam była kiedy jej nie było mnie obok, bo inaczej gdzie była, to jasne) i oznajmia, że chce wracać, uznaję, że to oczywiste, że idę z nią. Nanael na pewno sobie poradzi o ile jeszcze tu jest i nie wyszła gdzieś z... z kim ona tańczyła?
Idę kilka kroków za Hope i próbuję ją dogonić, ale teren drogi nie współgra odpowiednio z moimi ociężałymi stopami i na dodatek okazuje się, że Gryfonka zapomniała swetra.
- Accio swetr Rołp - bełkoczę i przez półotwarte okno chaty wypada jakaś cholerna lina. Podnoszę ją ze zdziwieniem. - Accio SWETER - mówię wyraźniej i już w moich rękach ląduje jakiś kanarkowo żółty ciuszek. - Hope, mkniesz jak łania. Poczekaj. Mam sweter - mówię i staram się iść jak najstabilniej, raźnym korkiem, ale z pewnością daleko mi do jakiejkolwiek świeżości, gdy pojawiam się obok dziewczyny. Na szczęście dzięki jej slalomom dość szybko udaje mi się do niej "dobiec".
- Proszę, które jest twoje? - pytam mądrze podając je zarówno linę jak i sweter. - Na jebiące się jednorożce, ale się zgrzałem - plotę jakieś androny i przystaję na chwilę, mając nadzieję, że Gryfonka da mi odtajać kiedy założy na siebie wybrany ciuszek; o ile planowała to robić. Podnoszę głowę ku jaśniejącemu powoli niebu i kiedy czuję pojedyncze krople deszczu na moich powiekach w panice odwracam twarz do Hope, po czym łapię ją za nadgarstek z całkiem niezłym refleksem, bo stres mnie aż pobudził.
- Moje okulary! - krzyczę spanikowany, że wyszedłem bez nich. Zaczynam histerycznie uderzać się po kieszeniach kurtki i spodni, zamiast sprawdzić na głowie jednego z nas.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyCzw Wrz 16 2021, 17:17;

Jak ronczka gazela — ucieszyła się i zupełnie posłusznie stanęła w miejscu. Nie potrafiła ustać spokojnie, a więc kołysała się lekko w rytm muzyki, która najwyraźniej wciąż grała jej w głowie. Tańczyła radośnie w miejscu, popstrykując nawet palcami w znanym tylko jej rytmie; deszcz siąpił, z chwili na chwilę coraz mocniej odbierając sukience zwiewności.
To? — odwróciła się i z daleka wskazała na trzymany przez niego żółty materiał — Co za głupek — chciała sobie mruknąć pod nosem, ale wyszło jej to znacznie głośniej, niż początkowo sobie założyła. Zachichotała, robiąc niewinną minkę.
Żadne — stwierdziła beztrosko i w tym samym momencie wzięła oba przedmioty z jego rąk. — Przecież to jakiejś Puchonki ewidentnie, czy ja wyglądam na Puchonkę?  O nie, pewnie wyglądam, to straszne... Co? Kiedy? — Wcale nie ustępowała mu w paplaniu i nawet nie nadrabiała uważnym słuchaniem. Podniosła na niego zmartwione spojrzenie a po chwili na jej twarzy rozlało się nagłe olśnienie. — A, zgrzałeś, nie zrzygałeś! Ciekawe jak niby— zaśmiała się w głos, pacając go dłonią prosto w nagą klatę, zbyt pijana, żeby się tym zawstydzić. — O Merlinie, ja też, żałuję, że założyłam sukienkę. Harry? Co chcesz zrobić z tą liną?
Przewiesiła sobie przez ramię sweter, o którym zapomniała na moment, a linie przyjrzała się z głębokim zastanowieniem. W końcu wpadła na genialny wręcz pomysł, że zwiąże ich ze sobą i jedną końcówkę obwiązała wokół swojego nadgarstka. Była właśnie w trakcie skomplikowanego wiązania węzełka, gdy pochwycił ją za rękę, na co wymamrotała niewyraźne przekleństwo. W pierwszej chwili niezadowolona, że zniszczył jej starania, stopniowo zaczynała wczuwać się w tragiczną sytuację chłopaka i współodczuwać jego ból i stratę.
O nie! Szybko! — krzyknęła nawet przejęta i złapała go za rękę, przerywając gorączkowe poszukiwania. Nie chcąc marnować czasu, nie ostrzegła do nawet, że w tej chwili wracają do chaty, po prostu pociągnęła go za sobą, tym razem rzeczywiście pędząc jak rącza gazela, łapiąc po drodze wszystkie kałuże. Sznurek dyndał żałośnie między ich dłońmi, krzywo uwiązany wokół jej nadgarstka i oni najpewniej też biegli krzywo. Zatrzymała się dopiero pod chatą, dysząc, choć wcale nie był to długi dystans. Spojrzała na swojego towarzysza i zaśmiała się urywanym zadyszką śmiechem.
Znalazłam! — Oznajmiła mu, podskakując i zdejmując mu je z głowy. Wcisnęła mu je na nos, o mało nie wydłubując mu przy tym oka. — Za znaleźne należy się nagroda. Skoro za nagie fotki się należy to za okulary też. Możesz na przykład zanieść mnie do zamku!
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Administrator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyCzw Wrz 16 2021, 23:51;

- Co?! - krzyczę z przekąsem, niezadowolony na takie bezpodstawne wyzywanie mnie, skoro ja tu przyniosłem je aż dwa swetry. No dobra jeden i linę, co za różnica. - Nie wiem. Jak wyglądają wszystkie Puchonki? - pytam szczerze zainteresowany jaką charakterystykę mają akurat one. - Ja po prostu... hm... rzuciłem zaklęcie i to przyszło - tłumaczę i wzruszam ramionami na to co mi wpadło w ręce. Obruszyłbym się jeszcze, ale ta klepie radośnie mi w klatę i muszę udawać, że straciłem oddech od jej bardzo mocnego uderzenia. - A wyglądasz przeeepięknie. Hope, a ty rzygałaś? - dodaję z opóźnieniem na jakieś wcześniejsze słowa i pytam jeszcze na wszelki wypadek, bo szczerze mówiąc już nie pamiętałem,  czy wymiotowała, a to z pewnością była mi potrzebna wiedza. - A to zdejmij sukienkę, ja ci pomóc mogę - oznajmiam i już wyciągam dłonie, gotów ściągnąć z niej strój. Jednak mam bardzo słabą pamięć po tym alkoholu, bo tak się dziwię co ta niewiasta robi z liną, że nawet o rozbieraniu jej zapominam. Prędko jednak nachodzą nas ważniejsze myśli i wyruszamy na poszukiwania moich okularów.
A co to była za podróż! Ruszyliśmy werwą naćpanych lunaballi obijając się o siebie, wpadając w kałuże, a ja wybucham śmiechem co jakiś czas, odchylając głowę do tyłu. Męczę się straszliwie i przed chatą aż opieram ręce na kolanach, a Hope wtedy znajduje moją zgubę. Cudownie; zmarnowaliśmy właśnie piętnaście minut naszego cennego czasu i w zasadzie nie wzięliśmy nic z Chaty co w niej faktycznie zostawiliśmy.
- Dobra, tylko daj mi oddychać - mówię i przez chwilę reguluję oddech, co trwało jakieś dziesięć razy dłużej niż zwykle. - No dobra to jak mam Cię nieść: na plecach, w ramionach, na barana? - wypytuję i zamiast próbować któregoś chwytu podchodzę do niej blisko, obejmując ręką, którą nie jesteśmy żałośnie zaplątani liną. - Hej po co Ci te swetry przynosiłem! Mogłem oddać swoją kurtkę! - zauważam jeszcze wynurzając swój kolejny świetny pomysł i pokazuję moje jedyne wierzchnie nakrycie, odchylając je jakbym miał wyjąć stamtąd z dziesięć parasolek, które uchronią nas przez tę całą mżawkę.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyPią Wrz 17 2021, 22:58;

Bzyczków sto! — zbyła go śmiechem, nawet nie do końca celowo; miała po prostu świetny humor, dużo energii i ogromną potrzebę, aby dzielić się tym ze światem. A na ten świat, o zgrozo, w tym momencie składał się właśnie on.
Jak to jak, żółto przecież. I skromnie i nieśmiało — stwierdziła beztrosko, jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Potem przypomniała sobie, że w Hufflepuffie były też takie dziewczyny jak ta cała Gabrielle i chociażby Freddie, i one nie miały z nieśmiałością nic wspólnego, więc cała jej teoria wzięła właśnie w łeb. — Nie wiem właściwie. To znaczy wiem, że wyglądam. Ooo, ale Ty i Nanael... raju, czy wy macie w rodzinie wilę? — zachwyciła się i zauważalnie, i słyszalnie, a w dodatku ożywiła dodatkowo, bo w końcu miała niepowtarzalną okazję zapytać o coś, co zastanawiało ją od dawna, a czego nigdy nie wypadało jej zrobić. Nie to żeby teraz sytuacja była sprzyjająca – zburzyły się tylko jej wewnętrzne bariery.
Na jego propozycję z kolei pokręciła tylko głową, ani myśląc wpadać w pułapkę dyskusji. Gdyby powiedziała, że nie będzie chodzić w samych majtkach, pewnie usłyszałaby, że jemu wcale to nie przeszkadza, a gdyby stwierdziła, że nie może tak wejść do szkoły – że wcale nie muszą tak iść. I choć wizja Whitelighta zdejmującego z niej dowolną część garderoby nie była taka znowu straszna, to nawet w stanie upojenia zdawała sobie sprawę, że nie jest to odpowiednie miejsce.
Wcale nie przejęła się tym, że mimo upływającego czasu ich trasa ani trochę się nie skraca i wciąż sterczą przy tej przeklętej chacie. Była zmęczona, od tańczenia bolały ją nogi, ale skupiona na Harielu kompletnie tego nie zauważała. Oparła się o pień pobliskiego drzewa ciągnąc go delikatnie za sobą, kiedy starała się pozwolić mu złapać oddech.
I to ma być ten najlepszy biegacz Slytherinu? — zakpiła z niego perfidnie, choć sama nie trzymała się ani trochę lepiej. Zaśmiała się, przymykając powieki i otworzyła je dopiero kiedy nagle znalazł się tak blisko. — Na ramionach jest romantycznie, ale się zmęczysz. Na barana po prostu się zmęczysz. Mogą być plecy — odpowiedziała z opóźnieniem, chociaż w głowie wcale nie miała już powrotu do zamku. W ogóle niewiele w niej zostało, w tej głowie. Wyciągnęła rękę i mokrą od deszczu, lodowato zimną dłonią dotknęła odsłoniętego przez niego, jeszcze ciepłego od niedawnego kontaktu z kurtką boku.
Nie rzygałam, słowo prefekta — zapewniła go i drugą ręką, tą samą, przy której musiał jej towarzyszyć, przesunęła okulary na miejsce, w którym ostatnio je zgubili. W półmroku odnalazła ciemne tęczówki. — Pocałujesz mnie?
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Administrator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySob Wrz 18 2021, 21:11;

Żachnąłbym się może jeszcze raz za te bzyczki, ale moja uwaga już gdzieś odpłynęła między miłe, żółte Puchonki, w które najwyraźniej wtapiała się Hope. - Wile? Pewnie tak, ja nie wiem, to by tłumaczyło włosy i cerę - mówię dość olewczym tonem, zakładam, że co kilka lat ktoś z Whitelightów ma romans z jakąś pół czy ćwierćwilą, byśmy nic nie tracili z anielskości. - Jednak nasza uroda nie jest bardzo... interesująca - rzucam jeszcze moim mniej lub bardziej trafnym poglądem. Jasnowłose blondynki z krwią wili były dla mnie zbyt podobne do rodziny i jeśli umawiałem się z nim, prawdopodobnie było to z braku laku bądź wystarczającą ilość alkoholu, kiedy nie przejmowałem się już takimi rzeczami.
Trzeba przyznać, że chociaż Hope nie znała mnie tak dobrze, całkiem nieźle potrafiła przewidzieć moje reakcje i słowa - nawet po pijaku; a może zwłaszcza? Kiedy w końcu dopuszczała do siebie myślenie osoby, która tak lekko podchodziła do wszystkiego jak ja. Robię smutną minkę na to, że nie ma ochoty ściągać sukienki, ale na szczęście prędko rekompensuje mi to kiedy przyciąga mnie do siebie. Kiedy opiera się o pobliskie drzewo, z moją równowagą upadłbym na nią z całej siły, ale na szczęście w ostatniej chwili wciągam rękę, by oprzeć się o korę nad głową Hope.
- Dałem Ci fory - mamroczę jedynie zbyt przejęty bliskością, by rzucić jakimś mądrym tekstem w odpowiedzi. - Świetnie mogą być plecy - oznajmiam i kiwam głową, by podkreślić to jak się z nią zgadzam robię krok do przodu. Kiedy dotyka mnie chłodną dłonią, aż przeszywa mnie dreszcz. Nic jednak jeszcze nie mówię i nie robię, pozwalając dziewczynie wszystko robić w swoim tempie. Nawet machać moją związaną ręką. Czuję jak na moje usta wpływa radosny uśmiech na ostatnie zdania wypowiadane przez Hope.
- Skoro nie rzygałaś - mówię najpierw składając lekki pocałunek na jej usta. - I tak uroczo pytasz - dodaję przesuwając głowę tak, by ucałować jej szyję raz czy dwa. Kładę niezwiązaną rękę na karku Hope, by przysunąć ją do siebie. Może i dużo wypiłem, nie można było mnie nazwać trzeźwym, w żadnym wypadku; ale przy pocałunkach odzyskuję z powrotem mnóstwo kurażu. Nie jest już lekki i odrobinę romantyczny z tanecznym przechyłem. Tym razem składam jej na ustach namiętne pocałunki, kierując nami w zgodnym rytmie. Moje ciało stykało się coraz bardziej z mokrą sukienką Gryfonki; drugą ręką chcę przejechać po nodze Hope, co proste nie jest przez nasze związane ręce. Kto nam to zrobił, czemu byliśmy związani? Delikatnie próbuję wyplątać się z tego nie przerywając całowanie, co szło mi, cóż marnie.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 19 2021, 01:01;

Dotknięcie go było naturalne, ale samodzielne sięgnięcie po pocałunek już ją przerastało. Miała czasem pokrętne myślenie i sama sobie nie potrafiłaby tego nijak wyjaśnić. Potrzebowała, by to on wykonał ten krok i ani trochę nie żałowała tej decyzji.
Przełknęła ślinę, kiedy zbliżył się do jej szyi. Denerwowała się, nawet mimo stanu nietrzeźwości, który przytępił większość jej obaw i zahamowań. Czy czuł jak szybkie ma tętno, gdy muskał ustami wilgotną od deszczu skórę? Czy to było normalne, czy może Harry zaraz wybuchnie śmiechem, że tak bardzo się tym wszystkim przejęła?
Mimo podenerwowania uśmiechnęła się tuż przed tym, gdy w końcu pocałował ją jak należy. I choć jeszcze będąc na imprezie tuż po pocałunku z Percym bardzo szczerze obawiała się, że teraz przy każdym kolejnym będzie mieć przed oczami piegowatą twarz przyjaciela, szybko okazało się, że obawy te były bezpodstawne – bo teraz był tylko on. Pełne, jak już kiedyś ustalili, usta, zapach sosen i ciepło, którego wcześniej od niego nie czuła, a do którego lgnęła, jak się właśnie okazywało. Przestała się przejmować – przez pierwsze chwile towarzyszył jej jeszcze niepokój, strach, że może robi coś nie tak, potem zostały już tylko motyle w brzuchu i drastyczna potrzeba bliskości, którą czuła właściwie pierwszy raz w życiu. Nie zastanawiała się nad tym, co dokładnie robi, po prostu to robiła. Zaciśnięte na jego skórze palce teraz rozgrzane skradzionym ciepłem przesunęła na lędźwie, odruchowo przyciągając go bliżej siebie. Wspięła się opuszkami wyżej, badając linię kręgosłupa, drugą dłoń zapragnęła natomiast wpleść pomiędzy złote kosmyki – pech chciał, że dokładnie w tym samym momencie, w którym on próbował podążyć w zgoła odmiennym kierunku. Szarpnięcie sprowadziło ją na ziemię.
Czekaj — szepnęła, odsunąwszy się odrobinę; ale sama wcale nie chciała czekać i prędko zaprzeczyła samej sobie, na krótką chwilę znowu sięgając jego ust. To było łatwe – stać tutaj i udawać, że może to trwać nawet i całą wieczność. W końcu jednak stanowczo wyciągnęła dłoń i otworzyła oczy. Zdawało jej się, czy od momentu kiedy ostatnim razem miała je otwarte, na świecie zrobiło się znacznie jaśniej? — Musimy iść do zamku, Wang mnie zabije
Chyba powoli zaczynała trzeźwieć. Szum w głowie stracił na intensywności, natomiast wszystkie „muszę” i „powinnam” przybrały na znaczeniu. Wolną ręką sięgnęła w końcu do jego włosów, odgarniając do tyłu kilka wilgotnych loczków.
To, co się dzieje na imprezie, zostaje na imprezie, ale... to nie było na imprezie, prawda? — choć poganiała ich jeszcze przed momentem, wcale nie robiła nic w kierunku tego, żeby jakoś go pospieszyć. Nie chciała, żeby się odsuwał, aż tak nie wytrzeźwiała. Powiodła nawet palcem po nagiej klatce piersiowej, unikając jego spojrzenia.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Administrator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 19 2021, 20:33;

Mogę mieć wiele powodów do wybuchnięcia śmiechem - ale z pewnością nie z powodu przyspieszonego tętna Hope. Prędzej mi to schlebia. Ale nie mam czasu o tym myśleć, między kroplami deszczu, gorącą skóra dziewczyny i moimi ustami przemierzającymi jej szyję; potem poznającymi jej wargi. Zapominam już o niesprzyjającej pogodzie i miejscu, które również nie należy do szczególnie romantycznego. Skupiam się tylko i wyłącznie na bliskości z Hope na którą, nie oszukujmy się, czekałem. Oraz założyłem, że może się wydarzyć właśnie na imprezie. Moja amortencja nie bez powodu zakrapiana jest alkoholem, bo dzięki niemu Gryfonka zbiera się na tyle odwagi, by poprosić o pocałunek. Teraz z kolei bez żadnej krępacji oddawała się tej chwili, nawet ręką przemierzając po moich plecach, co przynosi przyjemne dreszcze. Jestem bez reszty pochłonięty ustami Hope, które jedynie sprawiają, że mam ochotę na więcej. A przecież od dłuższego czasu chciałem obsypać pocałunkami jej usianą piegami skórę; odkryć jaka jest kiedy w końcu zrzuca z siebie rumieniec nieśmiałości. Może faktycznie nie wypadałoby tego sprawdzać przy pierwszym lepszym drzewie, ale czując coraz wyraźniej jej ciało tuż przy swoim, nie myślę o takich szczegółach.
Szarpnięcie naszych rąk i mnie na chwile wytrąca z równowagi, nie musi mówić nawet czekaj, sam również przerywam, bo zerkam podejrzliwie na nasze dłonie. - Co? - odpowiadam mimo wszystko, ponownie próbując nas rozwiązać i ponownie z marnym skutkiem, bo zatapiam się w pocałunku. I zanim zdążam ponownie się w niego wdrożyć Hope bardziej zdecydowanie odsuwa mnie od siebie na kilka centymetrów.
- Zabije? Planujesz jej powiedzieć o naszych pocałunków i będzie zazdrosna? - mówię i chichoczę na ten pomysł. Przysuwam się do dziewczyny, by chociaż musnąć jej policzki wargami kilka razy. Pozwalam jej odgarnąć włosy z twarzy, sam zaś w końcu sięgam wyplątuję się z naszych zawiązanych dłoni ze zwycięskim ha. Patrzę na Hope, która mówi mi jakieś zagadkowe słowa na które mrugam kilka razy. Nie wiem gdzie przekroczę granice naszego w której nie będę brzmiał arogancko albo jak ktoś wykorzystujący sytuację, a trudno mi się skupić. Już teraz nie tylko przez alkohol.
- Pytasz czy zapomnę o naszych pocałunkach? Jakbym śmiał. Jestem skoro nawet je powtarzać kiedy będziesz prosić - odpowiadam mam nadzieję, że dobrze i wykorzystując moment, pochylam się by jeszcze raz ją pocałować. I na dodatek z cudownie wolnymi rękami, przyciągnąć ją do siebie, ręce kładąc bezpardonowo poniżej linii jej pleców, zgarniając sukienkę odrobinę do góry.
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 19 2021, 23:44;

Mogłaby byćkto nie byłby zazdrosny? Roześmiała się w głos, bo mimo wszystko wizja dyrektorki karzącej jej z zazdrości o ucznia była niedorzeczna. Przymknęła powieki po wpływem ciepłego oddechu na skórze. Gdyby sama nie była pijana, pewnie poczułaby jakim zapachem jest przesiąknięty.
Nie mogę być poza szkołą o tej godzinie, jak ktoś się zorientuje to... — zmarszczyła brwi, myśląc intensywnie. No to co, tak właściwie? Już świtało, a Wang nie przysłała to jeszcze armii nauczycieli, żeby przywlekli ją do zamku. Prawdopodobnie nikt nie zauważył jej nieobecności, bo i dlaczego miałby, jeśli nikt jej nie sypnął? — ...to będziemy mieć problemy. Ja będę mieć. Już i tak wrzuciłam ten post na tablicę... — przygryzła wargę; wcale nie brzmiała na przekonaną i wcale nie ulżyło jej, że sytuacja nie była tak straszliwa, jak rysowała ją w swojej głowie. Dobrze było mieć powód do kolejnej ucieczki, taki, który nie wychodził wyłącznie od niej samej. Chciała tu zostać, ale z jakiegoś powodu się bała... i dopiero wraz ze zwycięskim ha dotarło do niej, że już nie ucieknie. Skwitowała to uśmiechem.
W jej głowie to pytanie i cały ciąg idących za nim myśli miały dużo sensu, w każdym razie do momentu, kiedy wypowiedziała je na głos. Zlepiła ze sobą to, co powiedział jej Percy po pocałunku ze swoimi obawami i jak najbardziej typowa kobieta liczyła, że Hariel się domyśli. I tak nieźle poszło mu nadążanie za pokrętną logiką.
A jak nie będę? Prosić. Co jak nie będę? — zdążyła powiedzieć tuż przed pocałunkiem. I znów nie uciekła, a na domiar złego w odpowiedzi objęła rękoma jego szyję i uniosła nogę, delikatnie oplatając go nią na wysokości uda. Zsunęła dłoń na gładki policzek i zwalczyła w sobie chęć zsunięcia z jego ramion kurtki. — Jest zimno. Nie możemy tak... — mruknęła, bardziej próbując przekonać siebie niż jego. — Nie możemy tak — dodała z większym przekonaniem. — Sterczymy przed tą ruderą w deszczu i dalej jesteśmy pijani i... — nakręcała się coraz bardziej. Nigdy nie miała szczególnie romantycznych wyobrażeń względem swojej osoby, żadnych rumaków na księciach, nic w tym stylu, ale to było nawet poniżej jej standardów. Wtuliła twarz w ciepłą, pachnącą szyję. — Nie chcę od ciebie uciekać, ale co będzie, jak tego nie zrobię? — Przynajmniej otrzeźwiała na tyle, żeby mówić z ładem i składem.
Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Administrator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyPon Wrz 20 2021, 00:24;

Chichoczę jeszcze w jej słodko pachnącą szyję, która miała w sobie najwięcej malinowego zapachu i nawet przesiadywanie w stęchłej chacie, a teraz stanie na deszczu, nie ukryło go kompletnie. Słucham jej mętnych tłumaczeń i równocześnie kręcę głową na te niedorzeczności, które opowiada.
- Hope, poczekaj, posłuchaj - mówię próbując przystopować jej galopujące myśli i równocześnie z odmętów umysłu wyciągnąć jakiekolwiek rozsądne wyjście z tej całej sytuacji; oraz muszę jeszcze je odpowiednio ubrać w słowa, co już kompletnie wykracza dziś chyba poza moje umiejętności. Kładę palec na ustach dziewczyny i przesuwam nim z czułością, by na chwilę ją powstrzymać od słowotoku. - Nikt nie wie, że Cię nie ma... jak zaczniesz się teraz po pijaku przekradać do Wieży... Wybacz, ale z pewnością Cię znajdą! - zauważam bardzo mądrze i oratorskim tonem, by podkreślić możliwą dramaturgię sytuacji, bo chcę to jasno wyjaśnić Gryfonce (i lubię dramaturgię, a po pijaku jeszcze bardziej). Ach i jeszcze chcę utwierdzić siebie w przekonaniu, że to faktycznie brzmi dobrze. Próbuję wspiąć się na wyżyny elokwencji i niesamowitych umiejętności bałamucenia Hope, to na dodatek próbuję zrozumieć rozterki pijanej nastolatki. Ciężka sytuacja, ale czego się nie robi dla udanego wieczoru.
- Nic nie będzie. Zrobisz co chcesz. Mogę ja Cię prosić jeśli tak wolisz, to będziesz decydować? - mówię pytająco próbując zorientować się co ma na myśli ona i równocześnie odwzajemniam pocałunki. Więc nie jest to takie łatwe! No dobra ta część od całowania i dotyku przychodzi mi ze zdecydowanie większą łatwością. Ciężej mi powstrzymać się od westchnień za każdym razem kiedy ta próbuje wyplątać się z tego wszystkiego. Jak mogłaby kiedy już oplatała mnie nogą. A ja w końcu mogłem bez przeszkód przenieść dłoń na jej udo, podwijając znowu sukienkę.
Dziewczyna miała jednak trochę racji. Nie wiem co w zasadzie chcę osiągnąć - spróbować baraszkować w lesie podczas deszczu pod Wrzeszczącą Chatą z której mogą wyjść uczniowie? Bardzo mądrze.
- Masz racje - stwierdzam nagle pobudzając się jeszcze bardziej jak pijana osoba, która właśnie wpadła na genialny pomysł. - Pójdziemy przenocować do mojego brata, nie ma nic przeciwko jak sypiam w jego gościnnym! Pewnie i tak jest u Beatrice albo w Hogwarcie... To jedyne sensowne wyjście, jeśli Ty też nie masz mieszkania - oznajmiam bardzo zadowolony z siebie. Z niezrozumieniem mrugam na jej kolejne słowa - dla niej były może pełne ładu i składu, ja zdecydowanie tak tego nie odebrałem. Znowu próbuję ogarnąć myśli i spróbować swojej siły perswazji. - Hm? Nic, będziemy się dobrze bawić, skoro oboje pragniemy swojego towarzystwa... a resztę zdecydujemy na trzeźwo - proponuję (mam nadzieję) rozsądnie i składam jej kolejny pocałunek, tym razem powolny, chociaż równie namiętny, zaś ręką której nie wodzę po udzie, wplatam w mokre, rude kosmyki.


Ostatnio zmieniony przez Hariel Whitelight dnia Pon Wrz 20 2021, 03:08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Hope U. Griffin
Hope U. Griffin

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 544
  Liczba postów : 1331
https://www.czarodzieje.org/t20055-hope-ursula-griffin#617982
https://www.czarodzieje.org/t20074-gobaith#618955
https://www.czarodzieje.org/t20059-hope-u-griffin#618372
https://www.czarodzieje.org/t20191-hope-u-griffin-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyPon Wrz 20 2021, 01:41;

Nie było trudno ją przekonać. Może to wpływ tej całej dramaturgii, może wybitnych oratorskich zdolności, a może po prostu chciała być przekonana. Może potrzebowała byle powodu do tego, żeby przestać się przejmować. Rozsądek toczył bój z alkoholem i jakby tego było mało – nastoletnim zauroczeniem; nie była to równa walka, nie miał żadnych szans. Nie przy przekonaniu, które serwował jej Hariel. Odpierał argument za argumentem, wątpliwość za wątpliwością, aż w końcu została z gołymi rękoma, bez amunicji. Zresztą i tak była w tym kiepska, w tym całym stawianiu oporu, skoro non stop mówiła jedno, a robiła drugie, odpychała go słowami, a zachęcała gestami. Nic dziwnego, że tak łatwo było dostrzec czego tak naprawdę chce.
Mam? — powtórzyła za nim bezmyślnie. Przyznanie jej racji było ostatnim, czego spodziewała się po nim w tym momencie, wydawał się tak pochłonięty... no a potem przedstawił jej resztę pomysłu, zawstydzając ją po raz pierwszy od co kilku godzin. Nie miała pojęcia co zrobić, w myślach zaczęła panikować. Zapraszał ją do domu swojego brata, ale ten brat był przecież jej nauczycielem. A co jeśli wcale nie będzie u Beatrice ani w Hogwarcie, tylko właśnie tam?
Nie mam, nie jestem nawet studentką, Harry, to jest... to jest tak samo koszmarny pomysł jak zakradanie się do wieży — mamrotała niewyraźnie. Było jej lepiej, jak tak sobie pogadała, mogła potem usprawiedliwiać się, że przecież próbowała, że przez moment była rozsądna, tylko potem po prostu jej tego rozsądku zabrakło. Pocałunek i dłoń muskająca jej udo miały znacznie większą siłę przebicia, niż którekolwiek z jej słów. Odwzajemniła go więc, poddając się jego niekwestionowanemu darowi przekonywania na tych kilka chwil. W końcu skinęła nieśmiało głową.
Prowadź — szepnęła zachęcająco — albo czekaj. Zanieś — dodała z rozbawieniem, objęła znów jego szyję i wskoczyła na niego, obejmując go jak małpka. Miała widać dużo wiary w jego krzepę.

[ z.t. x2]

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyWto Wrz 19 2023, 17:32;

Kostka: 3 - mam spokój

Emocje wciąż w nim buzowały, choć zdecydowanie słabiej niż kilkadziesiąt minut temu, gdy opuszczał mury "Trzech mioteł". Z tabelek i kosztorysów już dzisiaj nic nie miało wyjść, więc postanowił wrócić do szkoły. Może nawet wyjąłby miotłę i polatał nieco dla spuszczenia z pary, a może chwyciłby za kociołek i pozwolił sobie na czysty relaks nad oparami. Tego jeszcze nie wiedział, ale opcji miał przynajmniej kilka.
Choć ranę na udzie, którą sam sobie zadał, Nicholas już zaleczył, morda dwudziestolatka wciąż była poobijana i powoli formowały się na niej nieprzyjemne dla oka siniaki. Najbardziej ucierpiała kość policzkowa chłopaka po tej stronie, z której Díaz wziął zamach, planując złamać mu nos, co na szczęście mu nie wyszło. Nie zwracał jednak na to uwagi. Zbyt mocno odzwyczaił się od Hogwartu, by pomyśleć o tym, jak może wyglądać, gdy w tym stanie przekroczy szkolne mury. Dobrze, że nie miał na sobie mundurka, bo zdecydowanie byłoby jeszcze gorzej szczególnie, gdy palce wciąż miał ubabrane we własnej krwi.

@Christopher Walsh

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4777
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Wrz 20 2023, 21:34;

Kość: 2

- Maximilian?
Christopher powtórzył jego imię, przystając w miejscu, spoglądając na chłopaka, w stronę którego właśnie zmierzał, zastanawiając się mimowolnie, co się stało. Kiedy był jeszcze daleko, nie miał tego świadomości, ale teraz doskonale widział, że nie wszystko było takie, jak być powinno, a mówiąc dokładniej, było dokładnie takie, jak nie powinno być. Wszystko wskazywało na to, że chłopak wdał się w bójkę i to już samo w sobie nie było ani trochę dobre. Christopher wolał jednak nie myśleć, kim był jego oponent i gdzie dokładnie doszło do tej potyczki, bo mogły wyniknąć z tego jedynie same nieprzyjemności. Powrót Solberga do szkoły nie był wcale tak oczywisty, więc mimo wszystko stąpał teraz po kruchym lodzie i zapewne sam zdawał sobie z tego sprawę. Tak więc jego zachowanie, fakt, że nie prezentował się najlepiej, nie były ani trochę dobre i mogły wiele rzeczy skomplikować. Nic zatem dziwnego, że zielarz doszedł do wniosku, że mimo wszystko powinien powstrzymać go od powrotu do Hogwartu w tym stanie, zwłaszcza gdy spostrzegł, że na jego dłoniach i ubraniu najwyraźniej znalazły się ślady krwi.
- Co się stało? – zapytał prosto, bardzo rzeczowo, nie uważając, żeby kluczenie po kątach miało dać im cokolwiek dobrego. W końcu nie było sensu w takim zachowaniu, załamywaniu rąk, czy czymś podobnym. Zaraz też dodał, że może pomóc z tymi otarciami i całym bałaganem, jaki powstał, ale oczywiście nie zamierzał robić tego na siłę, czy wbrew woli Maximiliana. Owszem, mógł i zamierzał uświadomić go w kwestii tego, jak się teraz prezentował, ale nie mógł w żaden sposób na niego naciskać. Był pewien, że chłopak wtedy raczej by uciekł, niż postanowiłby podjąć jakąś rozmowę.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 4279
  Liczba postów : 11923
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Wrz 20 2023, 22:12;

Dopiero po chwili dotarło do niego, że ktoś wypowiada jego imię. W myślach wciąż obijał Diazową mordę i to w dużo większym stopniu niż faktycznie miało to miejsce. O ile wcześniej mógł jedynie zakładać, że przyjaciel Paco to zadufany w sobie kutas, tak teraz był już tego w stu procentach pewnie, choć niewielki plusik za agresję po mugolsku, u Maxa zdobył. Bardzo niewielki.
-Chris? - Odpowiedział równie inteligentnie, gdy zorientował się już, z kim ma do czynienia. Nie był przyzwyczajony do wpadania na Walshów, bo wciąż dopiero na nowo odnajdywał się w szkolnej rzeczywistości, co było bardzo dla niego ciężkie, gdy już zaznał życia na wolności. Teraz na nowo wrócił do tej pierdolonej magicznej klatki, a co najgorsze, zrobił to z własnej woli.
-Co? - Chwilę mu zajęło nim zdał sobie sprawę, że faktycznie obita morda jest widoczna. -A to. Spuściłem wpierdol pewnemu idiocie z wybujałym ego. - Wzruszył ramionami, nie widząc w tym specjalnie tematu do dalszej dyskusji, choć oczy płonęły mu czystą nienawiścią, a pięści same ponownie zacisnęły, jakby były gotowe na kolejny cios. Chłopak rozluźnił się jednak, gdy Walsh zaproponował mu pomoc przy doprowadzeniu się do ładu. Dopiero wtedy Max zrozumiał, że zdecydowanie nie powinien wracać w takim stanie do zamku.
-Przyda się. Ciężko ogarnąć swój ryj bez lustra.- Zgodził się na propozycję, wycierając resztki krwi w swoje jeansy, po czym rozsądek znów zapukał mu do czaszki i ślizgon wprawnym zaklęciem usunął szkarłatną, a raczej bardziej już rdzawą plamę ze swojego ubrania.

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 24 2023, 13:15;

 @Elizabeth Brandon  

Zdawał sobie sprawę, że zbiór czystka - który kupić można było za grosze w każdej aptece - brzmiał jak dość marna wymówka do wyciągnięcia kogoś na wspólną wycieczkę, ale prawda była taka, że im tańsze coś było, tym trudniej było mu wydać na to swoje ciężko zbierane pieniądze, bo i tym większa była jego świadomość, że bez większego problemu mógłby zdobyć to zupełnie za darmo. Nie przeszkadzało mu jednak, a wręcz było mu to na rękę, by inni odbierali to w ten sposób, bo i zdecydowanie bardziej wolał uchodzić za tego, który szuka okazji do poznawania nowych ludzi, niż za tego, któremu wciąż na wszystko brakuje pieniędzy.
W końcu prawda była taka, że i znajomych wciąż mu tutaj brakowało - zwłaszcza, gdy zaczynał zauważać, że obraca się wciąż w męskim towarzystwie, nie do końca rozumiejąc logikę i wartości tutejszych kobiet, które zupełnie inaczej reagowały na jego stanowczy ton pełen stwierdzeń, którego czasem trudno było mu się wyzbyć.
Nie zdziwiłby się więc wcale, gdyby zaproszona do wspólnej pracy Puchonka nie stawiła się jednak w ustalonym przez niego miejscu, bo i dopiero po wysłaniu do niej listu zdał sobie sprawę, że nie pamięta czy wstawił w nim znak zapytania bądź prośbę, uznając, że najwygodniej będzie podać konkretny czas i miejsce.
- Elizabeth? - podpytał kolejną już dziewczynę, zaczepiając każdą zbliżającą się do bramy blondynkę, nie wiedząc jak dokładnie wyglądać ma prefekt Hufflepuffu, której nie zdążył jeszcze poznać osobiście. - O jaka dobrze, że jesteś - wyrzucił z siebie z ulgą, układając nawet dłoń na piersi z naturalnie przechodzącym w śmiech uśmiechem - Chyba wystraszyłem jedną dziewczynę, bo po moim pytaniu błyskawicznie zawróciła się do zamku. Nie chcę żeby po szkole rozniosły się plotki, że poluję na samotne uczennice pod bramą - dodał w roli wyjaśnienia, wciąż nie mogąc przyzwyczaić się do tego, że ktokolwiek patrzy na niego jak na zagrożenie, bo i przecież w Rezerwacie zawsze uchodził za jednego ze spokojniejszych w ich społeczności. - Jesteś głodna?
Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 419
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 24 2023, 19:01;

Kostka: 3, mam spokój

List, który dostała, nieco ją zaskoczył. Nawet bardziej niż nieco. Nie wiedziała, że profesor Vicario polecała ją jakimś uczniom, a tym bardziej nie spodziewała się, że któryś z nich postanowi wyciągnąć ją na poszukiwania składnika. Oczywiście nie miała nic przeciwko, bo jako miła Puchonka i w dodatku prefekt była gotowa w każdej chwili ruszyć komuś na pomoc, więc od razu odpisała niejakiemu Wilkiemu, że bardzo chętnie i przyjdzie pod bramę o umówionej godzinie. Nie pomyślała tylko o jednym - jak miała wiedzieć, że on to on, skoro w życiu go nawet na oczy nie widziała? Szczerze wątpiła, żeby pokazał jej się w swojej wilkołaczej postaci, zresztą przecież nie mógł, a czy wilkołaki miały jakieś inne cechy charakterystyczne? Chyba nie wyróżniały się jakoś specjalnie w tłumie w swojej ludzkiej postaci... Myślała nawet, żeby napisać do niego drugi list i dopytać o jakieś cechy szczególne, coś, dzięki czemu go rozpozna, ale skapitulowała, uznając, że może jakoś się odnajdą. Przecież brama nie była znów tak wielka, żeby tłoczyło się pod nią szalenie dużo uczniaków i studenciaków.
Na szczęście to nie okazało się żadnym problemem.
- Tak, Wilkie, jak rozumiem? - dopytała dla formalności, chociaż to musiał być on, bo kto inny mógłby na nią czekać o tej godzinie, w tym dokładnie miejscu. No chyba że chodziło o inną Elizabeth, ale szanse na to były raczej niewielkie. - A nie polujesz, prawda? W ogóle nie chcę być nieuprzejma ani nic, więc nie bierz tego tak do siebie, aleee naprawdę jesteś wilkołakiem? - zadała kolejne pytanie, patrząc na niego uważnie, ale bynajmniej nie oceniająco. Może i nie było to do końca taktowne, bo go nie znała i nie wiedziała, jaki on miał do tego wszystkiego stosunek, ale nie potrafiła powstrzymać ciekawości. Zaraz jednak zaskoczona zmarszczyła brwi. - Nie, czemu? - i kolejne pytanie padło z jej ust. Cóż za wspaniały początek znajomości!
Powrót do góry Go down


Wilkie Marrok
Wilkie Marrok

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182.5
C. szczególne : Blizny po pełniach, tatuaże, gdy może i jest ciepło - chodzi boso, zapach mięty, lekko warczący sposób mówienia, śmiech podobny do szczeknięć
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 20
  Liczba postów : 266
https://www.czarodzieje.org/t22495-wilkie-marrok#746470
https://www.czarodzieje.org/t22503-wilkie-marrok-poczta#746547
https://www.czarodzieje.org/t22496-wilkie-marrok-kuferek#746474
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 24 2023, 19:38;

Patusy: zaczepiają mnie

Chciał zaprzeczyć, odruchowo, bo i myślami był jeszcze przy tym jaki wzrok posłała mu uciekająca od niego uczennica, ale zaraz zaśmiał się głośno, z tą wibrująca w tle nutą przywodzącą na myśl szczeknięcie, gdy zdał sobie sprawę, że sam prosił się o stereotypowe sądy, już w pierwszych słowach wspominając o polowaniu.
- Praktycznie od urodzenia, teoretycznie od sto osiemdziesiątej pełni, lub odwrotnie, zależy jak kto lubi myśleć - przyznał, ruszając w stronę Hogsmeade, równie mocno gotów rozgadać się o swoim podejściu do likantropii jak i zupełnie porzucić ten temat, bo i miał wrażenie, że niezależnie od tego jak dużo razy to powie, nie będzie w stanie sprawić, że tutejsi zrozumieją jak dużym przywilejem to było. - Nie poluję i nigdy nie polowałem na ludzi, jeśli o to pytasz. Nawet na drobne blondynki pałętające się same po zmroku - dodał z cichszym już śmiechem, bo i bardzo chciał, by brzmiało to żartobliwie, lekko, jakby naprawdę uznawał tę myśl za zabawną, a nie oburzającą, jakby naprawdę był jakąś dziką zwierzyną z lasu. - Zdarzało mi się polować na zwierzęta, ale nigdy dla zabawy. Zresztą... u mnie w rezerwacie częstszym przypadkiem był skrajny wegetarianizm niż tego przeciwieństwo. Moja siostra chociażby je niewiele więcej poza surowymi warzywami i owocami - dodał, chcąc wierzyć, że mówi prawdę, choć doskonale wiedział, że nie mówi jej całej, celowo pomijając, że i były takie osoby jak jego ojciec, a i normą było jednak jedzenie mięsa, a nie jego brak. Nie chciał w końcu dziewczyny wystraszyć, a i kojarzył już, że te nieszczególnie lubiły myśleć o zabijaniu zwierząt, nawet jeśli było to zupełnie naturalne i potrzebne do przetrwania.
Było jednak w blondynce coś - może łatwość, z jaką pozwalała sobie na pytania? - co wywoływało w nim śmiech ilekroć tylko próbował poważniej zerknąć w jej oczy, chcąc odpowiedzieć na jej ciekawość.
- Nie chcę być nieuprzejmy ani nic... - podjął więc rozbawiony, nachylając się do niej nieco, by przyjacielsko szturchnąć ją leciutko łokciem w ramię na znak, żeby się trochę rozluźniła. - ...więc nie bierz tego tak do siebie, aleee... - pociągnął dalej, sięgając dłonią do swojej torby. - ...naprawdę jesteś Puchonką? Bo słyszałem, że Puchoni zawsze chętnie zjedzą coś słodkiego, więc przyniosłem z pracy dyniowe paszteciki, takie w testowej wersji z cynamonowym cukrem - dokończył, wyciągając papierową torebkę, by zaszeleścić nią zachęcająco przed dziewczyną, bo i przecież wziął je ze sobą tylko ze względu na nią, samemu zamierzając poczęstować się dopiero, gdy faktycznie zacznie ssać go w żołądku z głodu. - Nie martw się, nie ja je robiłem, jeśli martwisz się o ich jakość. Na razie jestem na etapie, w którym próbuję ogarnąć robienie kawy - dodał znów ze śmiechem, powoli zaczynając winić nadchodzącą pełnię za swój nadmiar pozytywnej energii, więc i instynktownie zerknął w niebo, by posłać księżycowi ostrzegawcze spojrzenie, by ten stonował nieco jego entuzjazm.
Powrót do góry Go down


Elizabeth Brandon
Elizabeth Brandon

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
Dodatkowo : Prefektka
Galeony : 393
  Liczba postów : 419
https://www.czarodzieje.org/t21413-elizabeth-brandon#693691
https://www.czarodzieje.org/t21420-poczta-elizabeth#694351
https://www.czarodzieje.org/t21414-elizabeth-brandon#693692
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptyNie Wrz 24 2023, 22:54;

Obserwowała go uważnie, jakby chcąc wybadać, jaki był, z kim tak właściwie miała do czynienia. Musiała przyznać, że zrobił na niej dobre pierwsze wrażenie. Nie spodziewała się, że będzie taki otwarty i radosny, że nawet ją w tym prześcignie! To się ceniło. Oczekiwała raczej kogoś, kto zwyczajnie potrzebował pomocy i dlatego do niej napisał, ale nie chciał angażować się jakkolwiek bardziej - mentalnie była więc przygotowana na ciszę lub niezręczną rozmowę, co w tym wypadku prawdopodobnie jej nie groziło.
Uśmiechnęła się szeroko, słysząc jego śmiech - który był zresztą całkiem oryginalny - i pokiwała głową na znak, że rozumie. Okej, może nie do końca było to prawdą, bo nie wiedziała jak to dokładniej wyglądało z tym bycie wilkołakiem i o co chodziło ze sto osiemdziesiątą pełnią, ale w tamtej chwili nawet nie umiałaby zadać odpowiednich pytań, które jakoś bardziej by jej to rozjaśniły.
- Czuję się o niebo bezpieczniej, dzięki - odpowiedziała, również się cicho śmiejąc, ale czuła potrzebę dodania czegoś jeszcze: - Ale totalnie nie o to mi chodziło. To znaczy wiesz, z tym polowaniem na ludzi… No, nie chciałam, żeby to źle wybrzmiało. - Starannie dobierała słowa, bo nie chciała go w żaden sposób urazić, a zdarzało jej się palnąć coś bez zastanowienia. Szczęśliwie zauważyła, że chłopak nie wydawał się obrażony, a ku jej zainteresowaniu kontynuował temat. - Rezerwacie? - podłapała, a w jej głosie wyraźnie dało się słyszeć ciekawość i prośbę o rozwinięcie. Nie chciała być jednak wścibska, więc gotowa była zadowolić się krótką odpowiedzią, jeśli nie chciałby się rozgadywać. Słyszała plotki, że nie był stąd, słyszała różne rzeczy, ale nigdy im w pełni nie wierzyła, a skoro miała okazję dowiedzieć się czegoś więcej z pewnego źródła, to dlaczego by nie. - Och, a to ciekawe. Sądziłam, że wilkołaki mają raczej zwiększone zapotrzebowanie na mięso, nie wiem, to mi się wydawało takie dość logiczne - przyznała, uświadamiając sobie, jak błędnie mogła postrzegać niektóre sprawy. Z drugiej strony - skąd miała wiedzieć? W kręgu jej zainteresowań leżały inne tematy, między innymi zielarstwo, które było powodem ich spotkania.
Zaintrygowana spojrzała na niego, kiedy szturchnął ją w ramię i zaczął papugować jedną z jej wcześniejszych wypowiedzi. Jej uśmiech stopniowo się poszerzał, w miarę jak kontynuował, aż w końcu wybuchnęła szczerym śmiechem na pytanie o byciu Puchonką. A to co było dalej było już wisienką na torcie, a ona wiśnie kochała całą sobą.
- I dobrze słyszałeś! Trzeba było od razu mówić, że masz ciastka, to kompletnie zmienia postać rzeczy, bo jak tak znienacka spytałeś, czy jestem głodna, to wiesz, to nie to samo, zwłaszcza że dopiero się poznaliśmy i przyznam, że poczułam się trochę dziwnie - powiedziała, dalej podśmiewając się pod nosem. Dyniowe paszteciki, i to jeszcze z cynamonowym cukrem! Chyba śniła. - O, czyli też pieczesz? Mam przyjaciółkę, która ma fisia na punkcie gotowania i pieczenia, koniecznie muszę was w takim razie poznać. Szkolne skrzaty chyba stracą robotę, jak we dwójkę wejdziecie do kuchni - stwierdziła, z wyraźnym błyskiem w oku patrząc na torebeczkę, którą szeleścił jej przed nosem. Nie potrzebowała zachęty. - To następnym razem musisz się postarać i samodzielnie coś upiec, czekam - powiedziała radośnie i sięgnęła po opakowanie, które zaraz mu zwróciła po wyjęciu jednego pasztecika. Już sam zapach był obłędny. - A teraz przyznaj się, wziąłeś je, żeby móc mnie w razie czego przekupić, gdybym się jednak postanowiła wycofać - rzuciła, celując w niego niby oskarżycielsko palcem, a następnie biorąc pierwszego gryza i niemal się rozpływając na miejscu. Jęknęła z rozkoszy, nie mogąc się powstrzymać, bo to było zbyt dobre, by było prawdziwe.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4777
  Liczba postów : 2286
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 EmptySro Wrz 27 2023, 11:30;

Te spotkania były również zaskakujące dla Christophera. W końcu nie był przyzwyczajony do tego, że mógł spotkać Solberga tak blisko zamku, nie był przyzwyczajony do tego, że mogli ze sobą rozmawiać częściej, niż do tej pory. Przede wszystkim zaś nie był przyzwyczajony do tego, że będzie mógł spotykać go również na własnych zajęciach, co było niesamowicie zabawne. Kiedy nie znał go tak dobrze, to wszystko wydawało się takie proste, wydawało mu się, że po prostu będzie mógł pozdrowić swoich uczniów i tyle wystarczy. To też nie do końca była cała prawda, bo mimo wszystko miał świadomość, że przejmował się innymi ludźmi, tym bardziej gdy ci byli młodsi albo zależni od innych ludzi, gdy z jakiegoś powodu nie byli w stanie poradzić sobie sami. Być może wiązało się to z jego własnymi doświadczeniami, a może wynikało to z czegoś zupełnie innego. Niezależnie od wszystkiego, Chris nie był w stanie przejść teraz całkowicie obojętnie obok Maximiliana, a gdy usłyszał, co się dokładnie stało, westchnął bezgłośnie, by sięgnąć po różdżkę, mając faktycznie zamiar zrobić porządek z tymi wszystkimi ranami i siniakami, jakie pyszniły się teraz na twarzy chłopaka.
- Wyjaśnisz mi, co się stało? - zapytał spokojnie, starając się nie wyciągać pochopnych wniosków z tego, co widział, tym bardziej że nie do końca wiedział, o co dokładnie chodziło, o co poszło i o kim w tej chwili Maximilian mówił. Mógł to być uczeń, drugi student, ale mógł to również być Salazar i to wcale by go nie zdziwiło, ostatecznie bowiem wiedział, jaką relację miała ta dwójka i jakie to było skomplikowane. To, o kim mówił w tej chwili chłopak, miało spore znaczenie, bo należało na to różnie zareagować, ostatecznie lepiej by było, gdyby Solberg nie zaczynał studiów ze zdecydowanie nieodpowiednim kontem, zabrudzonym pierwszą bójką, jakimiś problemami, jakich nie dało się tak łatwo wyeliminować. Gdyby jednak mowa była o Salazarze, sprawy wyglądały zdecydowanie inaczej, ale niezależnie od tego, chłopaka należało wyleczyć, za co Christopher zabrał się właściwie natychmiast, dając mu przestrzeń do tego, żeby powiedział, co czuł i co się właściwie wydarzyło.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Droga do Hogsmeade - Page 18 QzgSDG8








Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty


PisanieDroga do Hogsmeade - Page 18 Empty Re: Droga do Hogsmeade  Droga do Hogsmeade - Page 18 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Droga do Hogsmeade

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 18 z 19Strona 18 z 19 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Droga do Hogsmeade - Page 18 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
-