Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Tojadowy Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Keith Everett
Keith Everett

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Galeony : 270
  Liczba postów : 300
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3795-keith-everett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3797-keith-everett
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Mar 23 2013, 11:42;

First topic message reminder :


Tojadowy Park


Średniej wielkości park znajdujący się na samym końcu ulicy Tojadowej jest częstym miejscem spotkań pobliskich mieszkańców. To właśnie tutaj najszybciej rozchodzą się ploteczki o sąsiadach i to tu urządzane są zapoznawcze pikniki.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Kwi 29 2023, 17:13;

Nikotynowy nałóg sprawiał, że Meksykanin każdą wolną chwilę przeznaczał na wypalenie papierosa, acz tym razem rzeczywiście chmura siwego, gryzącego dymu miała zarazem ukoić jego zszargane nerwy. Bardziej niż dym gryzło go jednak wyjątkowo silne poczucie winy. Żałował wywarcia na Maximilianie tak dużej presji, ale przede wszystkim wyrzucał sobie to, że nie przewidział jego gwałtownej reakcji, narażając na szwank jego zdrowie i bezpieczeństwo. Wydawało mu się, że tak po prostu będzie lepiej dla nich obu… wróć, tak naprawdę oszukiwał samego siebie, chyba uciekając przed lękiem i strachem, jakie niosły za sobą żywione przez niego do ukochanego uczucia. Nie umiał sobie z nimi poradzić, a już tym bardziej przekazać młodszemu partnerowi choćby ich małą część. Zamiast się przed nim otworzyć, podzielić własnymi obawami, wolał to zakończyć… ale nie w taki sposób.
Nie chciał myśleć, gdzie włóczył się Felix, kiedy on sam wylądował w łóżku z kolejnym, nic nieznaczącym, przygodnym kochankiem. Cóż, wyładował się tak jak potrafił, by nad ranem zrozumieć, że popełnił najgorszy błąd, być może nieodwracalny. Gotów był natomiast poruszyć niebo i ziemię, żeby tylko odnaleźć nastoletniego chłopaka i wyperswadować mu z głowy najgłupsze pomysły. Bał się, cholernie się bał, że targnie się na własne życie z jego powodu. Po raz kolejny czuł również, że próbując naprawić toksyczną relację pomiędzy nimi, tylko koncertowo ją spieprzył. Nic dziwnego, że milczał przez dłuższą chwilę, wpatrując się tylko we wlepione w niego spojrzenie Christophera.
- Zmusiłem… Próbowałem zmusić go do pojedynku, ale nie chciał ze mną walczyć. – Poprawił się, starając się wyjaśnić mężczyźnie, co takiego się wydarzyło, jednak kontekst sytuacyjny zdawał się aż nader chaotyczny i skomplikowany. – Rozstałem się z nim, Chris. – Przyznał się, mimo że słowa trudno przechodziły mu przez gardło, a w zakłopotaniu przeczesał dłonią rozwichrzoną fryzurę. – Powiedziałem mu, że go kocham, ale że to nie wystarczy… że wolę, żeby był żywy niż, żeby był mój. – Kontynuował, w złości marszcząc czoło i brwi. Dopiero po chwili podniósł głowę, śmielej spoglądając na twarz wspólnego przyjaciela. – Rano dostałem list. Napisał, że jeden z nas chciał tego bardziej. Poza tym w paczce znalazłem jego różdżki i notatki. Przejrzałem je na szybko. Pomysły na nowe eliksiry, wiele uwag na temat ziół i innych składników mikstur. Nie oddałby ich nikomu, gdyby nie planował... – Przerwał, bo akurat tego nie był w stanie powiedzieć na głos. Zacisnął jedynie wymownie dłoń w pięść, krzywiąc usta w przejmującym poczuciu bezradności.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Kwi 29 2023, 20:03;

Christopher milczał, czekając na to, co się wydarzy. Był pewien, że to, co za chwilę usłyszy, nie spodoba mu się ani trochę, ale pomimo gotującej się w nim złości, nie poruszał się. Sprawiał wrażenie całkowicie spokojnego, zupełnie, jakby to, co się działo, nie miało dla niego zbyt wielkiego znaczenia. Nie zamierzał unosić się gniewem, nie wiedząc, czy miał ku temu powód, ale z każdym kolejnym słowem Salazara czuł, jak zaczynają świerzbić go dłonie. Uniósł w końcu rękę, żeby bardzo mocno ucisnąć nasadę nosa, zastanawiając się, czy Salazar albo Maximilian mieli w ogóle pojęcie o tym, czym właściwie była miłość, odnosząc wrażenie, że potwornie zagubili się w tym, co się dookoła nich działo. Młodszy mężczyzna był zaś w samym środku czegoś, czego sam zapewne w ogóle nie pojmował i reagował nad wyraz emocjonalnie.
- Zakończyć tego wszystkiego - powiedział powoli, lodowato, Christopher, patrząc w końcu wprost na Salazara i przy tej okazji pokręcił głową, jakby chciał mu powiedzieć, że wręcz nie dowierzał w to, co słyszał. Odetchnął głębiej, a potem założył ręce na piersi, wyraźnie naprężając mięśnie, zupełnie, jakby szykował się do ataku, chociaż powstrzymywał się przed nim z całej siły.
- Czy ty jesteś poważny? Ile ty masz lat? Szesnaście? Kochasz go, ale to nie wystarczy? Czy ty w ogóle słyszysz samego siebie i to, jak melodramatycznie to wszystko brzmi? Sam do tego doprowadziłeś, Sal, przez jakieś własne wymysły. Wiem, że zawsze mieliście większe i mniejsze problemy, ale wiesz, gdzie leży główny problem? Żaden z was nie komunikuje tego, co czuje i czego chce. Uważałem, że powinniście być nieco egoistyczni, żebyście pamiętali o samych sobie, ale to akurat było po prostu skończenie głupie, a nie zdrowo egoistyczne. Znasz go, wiesz, co teraz przeżywa, ale wolałeś się zachować jak stary osioł z jakiegoś dramatu - wytknął mu, marszcząc nos, a jego jasne oczy stały się lodowato zimne, wyraźnie ujawniając, jak bardzo Christopher był w tej chwili zły i jak bardzo nie zamierzał owijać w bawełnę.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Kwi 29 2023, 21:20;

Westchnął ciężko, kiwając porozumiewawczo głową, tuż przed wyrzuceniem niedopałka papierosa na brukowaną ścieżkę nieopodal. Nieszczególnie martwiły go obecnie poszukiwania najbliższego kosza, chociaż opcja ta zaczynała kusić coraz bardziej w świetle rozmowy, którą zmuszony był poprowadzić z Christopherem, a która miał wrażenie, że prowadzi donikąd. Nie mógł zbyć mężczyzny półsłówkami, skoro potrzebował jego pomocy, za to doskonale wiedział, że ten nie zrozumie jego pobudek. Naprężone muskuły nie zrobiły jednak na Meksykaninie większego wrażenia, zwłaszcza kiedy nerwy brały nad nim górę i z każdą chwilą nabierał ochoty na to, żeby znaleźć dla nich ujście.
- Szesnaście… właśnie tyle lat miał Felix, kiedy pierwszy raz dał mi dupy za dragi. – Prychnął kpiąco, unosząc z niedowierzaniem brwi, zanim spojrzał na towarzysza, bezgłośnie dając mu do zrozumienia: to właśnie chciałeś usłyszeć? Cóż, nigdy nie tworzyli pięknej, szczęśliwej pary z okładki kolorowego magazynu, ale Paco nie miał ani czasu ani chęci opowiadać zielarzowi kulisów ich popierdolonego związku. – Mam w dupie melodramaty. Gdybym był egoistą, wykorzystałbym to, że wiecznie do mnie wraca, nie uważasz? Nie dbałbym o to, co się z nim dalej stanie. – Pokręcił ze zrezygnowaniem głową, zastanawiając się dlaczego nie siedzi teraz w pasażerskim fotelu lśniącej corvetty. Díaz przynajmniej rozumiałby przed czym tak usilnie pragnie uchronić Maximiliana. Szkopuł w tym, że Tonio nie znał chłopaka, w pewnym sensie nawet lekceważył jego istnienie, a w konsekwencji nie miałby pojęcia, gdzie rozpocząć poszukiwania. – Próbowałem z nim rozmawiać, ale niewiele do niego dociera. Żyjecie w pieprzonej bańce, Chris, a on… nawet nie raczy nosić przy sobie różdżki. – Wydusił w złości, nie będąc w tym momencie w stanie przejmować się zachowaniem dyskrecji. – Jak wiele razy ktoś próbował podpalić twoje auto albo cisnąć w ciebie avadą, hm? – Podniósł prowokująco głowę. – Nie wypowiadaj się w tematach, o których nie masz pojęcia... – Warknął na niego, śmiało patrząc w lodowato zimne oczy, jakby tylko czekał aż facet się złamie i wyprowadzi ten powstrzymywany dotychczas cios. Dawaj, Chris. Chociaż raz zachowaj się jak na prawdziwego mężczyznę przystało.
- .. ale co do jednego masz rację. Sam do tego doprowadziłem. Nie powinienem mieszać mu w głowie, zwłaszcza że to jeszcze dzieciak. – Uśmiechnął się gorzko półgębkiem, starając się zapomnieć o tym, że sam cholernie tęskni za jego towarzystwem, i to mimo tego że widzieli się wczorajszego popołudnia. Po prostu wiedział, że to koniec. – Zbyt długo zwlekałem. Chciałem to naprawić… ale na pewno nie w taki sposób, więc jeśli planujesz się na cokolwiek przydać, po prostu pomóż mi go znaleźć, zanim będzie za późno. – Nie szczędził kąśliwego tonu, uwalniając całą plejadę negatywnych emocji, które buzowały w nim od wczorajszego, nieszczęsnego popołudnia.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyNie Kwi 30 2023, 12:56;

Pozornie Christopher nie robił nic, co mogło sugerować, że za chwilę zaatakuje. Po prostu patrzył, przyglądał się uważnie Meksykaninowi, pozwalał mu mówić, wiedząc, że ten robi wszystko, żeby go ugodzić. Chciał pomocy, a jednocześnie ranił siebie i wszystkich dookoła siebie, chcąc, żeby cierpieli, stawiając się w jak najgorszym świetle. Zielarz miał świadomość, że Salazar nie był święty, miał świadomość, że jego związek z młodszym chłopakiem był szaleństwem, ale nie miał prawa decydować za nich. Nie miał prawa mówić im, że to nie do końca właściwe, skoro obaj byli dorośli. Zmrużył jednak lekko oczy, kiedy Morales powiedział mu coś, co było kawałkiem prawdy, o ile oczywiście nie próbował w tej chwili grać, pokazując się z jeszcze gorszej strony. Jednak jego uwagi powodowały, że w Walshu burzyła się krew i nim się zatrzymał, po prostu uderzył pięścią w twarz Salazara. Bez ostrzeżenia, poruszając się płynnie i szybko, jak atakujący kot, wkładając w ten cios właściwie całą swoją siłę, a miał jej niemało. Doszedł jednak do niepodważalnego wniosku, że w tej chwili do jego rozmówcy pewne argumenty po prostu nie trafią.
- Nie, Sal, jesteś pieprzonym egoistą, bo uważasz, że masz niepodzielne prawo do decydowania o tym, co jest właściwe i dobre dla Maximiliana. O tym może decydować tylko i wyłącznie on - powiedział, strzelając knykciami i otrzepał rękę, przyjmując pozycję, która sugerowała, że w razie konieczności uderzy Salazara raz jeszcze. Nie zdarzało mu się to często, nie wspominając o tym, że naprawdę rzadko przeklinał, ale w tej chwili nie widział innego wyjścia z sytuacji, nie przy kimś tak ostrym i nie do końca racjonalnym, jak Morales. Josh potrzebował jednego ciosu, żeby się opamiętać, ale Christopher podejrzewał, że w przypadku ich wspólnego przyjaciela sprawy miały się nieco inaczej. Dlatego też szykował się na wszystko.
- Może nie wiem, jak to jest, kiedy ktoś podpala mi samochód, ale wiem, jak to jest walczyć na śmierć i życie, jak to jest znaleźć się w głębokim gównie, jak to jest ledwie przetrwać. Bo ja też pakuję się w kłopoty, inne niż ty, bo nie szukam rzeczy, które nie zawsze są właściwe, ale chodzę tam, gdzie nie powinienem. Nadal uważasz, że nie mam pojęcia o takich rzeczach? Że nie mam prawa mówić, że to Maximilian, i tylko on, może decydować, czy chce być z kimś tak cholernie niebezpiecznym? - warknął, a w jego jasnych oczach pojawiły się te same, niebezpieczne błyski, które zjawiały się tam, kiedy poważnie kłócił się z Joshem. Nie zwiastowało to niczego dobrego, jasno pokazując, że zamierzał stać na swoim stanowisku do upadłego, a Morales nie miał zbyt wielu szans na to, żeby go przekonać do tego, że to właśnie on miał rację.
- Jeśli chcesz coś naprawić, to się rusz. Stojąc tutaj i w debilny sposób wyżywając się na mnie, nie znajdziesz Maximiliana i nie naprawisz tego, co pięknie spierdoliłeś. Dokąd mógł uciec, poza naszym domem i sadem w Avalonie? Kiedy to się stało? - powiedział, brzmiąc niesamowicie stanowczo, zamierzając w jednej chwili ustawić Salazara do pionu i zmusić go do tego, żeby wziął się w garść i przestał pieprzyć głupoty, bo skoro mieli szukać Maximiliana, musieli zrobić to teraz.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyCzw Maj 04 2023, 19:49;

Wbrew pozorom nie zależało mu na ugodzeniu kogokolwiek poza sobą samym. Potrzebował pomocy, o którą nie potrafił normalnie poprosić, a i obserwujący go czujnym okiem Christopher trafił w samo sedno: cierpiał i pragnął cierpieć jeszcze dotkliwiej, kiedy zrozumiał że po raz kolejny popełnił błąd, za który zapłacić musiał przede wszystkim Maximilian. Doskonale wiedział, że nigdy nie powinien wdawać się w relację z pogubionym nastolatkiem, nie powinien mieszać mu w głowie ani przywiązywać się do jego towarzystwa, ale teraz nie miało to przecież żadnego znaczenia. Czasu cofnąć nie mógł, podobnie zresztą jak i nie był w stanie unicestwić żywionych do chłopaka uczuć, które akurat w tym momencie niemal wyniszczały go od środka. Nie umiał przyznał, że nie miał racji, a chcąc dać upust zatruwającej serce złości, z coraz większą zawziętością prowokował mężczyznę do jeszcze śmielszych gestów. Nie spodziewał się jednak, że pięść zielarza rzeczywiście spotka się z jego twarzą.
- Que te den, cabrón. – Warknął w ojczystym języku, ocierając strużkę krwi i rozmasowując obolałą szczękę. Niby potrzebował bólu, ale w swej własnej arogancji, nie mógł pozostać biernym na znieważający atak, dlatego zaraz rzucił się na Walsha w odwecie. Nie szczędził siły, zmuszony rozluźnić zaciśniętą bojowo dłoń tuż po uderzeniu, po którym oberwał ponownie, tym razem zataczając się na pobliski murek. Nie podejrzewał nawet, że małżonek Joshui ma tyle pary w łapach. Cóż, przynajmniej miał szansę na spokojnie przetrawić słowa Christophera, których głównym celem wcale nie była obraza. Wiedział o tym, ale nawet jeżeli się z nimi zgadzał, obecnie przemawiał przez niego wyrzut adrenaliny, który przyozdobił zresztą zbroczoną krwią twarz złośliwie zaczepnym uśmiechem. – Tylko na tyle cię stać? – Podniósł wyzywająco głowę, znów sięgając nauczyciela zielarstwa soczystym sierpowym, acz wyprowadzoną w nienagannym stylu kontrofensywą rywal zdołał go na moment zamroczyć, studząc jednocześnie agresywne zapędy. Meksykanin wreszcie skupił się na bólu, w nadziei że uciszy on ten odczuwany w głębi duszy, ale wcale tak się nie stało. Przeciwnie, padł na ławkę obok, wycieńczony jakby przebiegł maraton, ale nie z powodu fizycznego wysiłku.
- Chciałbym, żeby był przy mnie, bo tylko przy nim czuję się naprawdę szczęśliwy. – Prychnął kpiąco, jakby nie dowierzał własnym słowom, którym niewątpliwie przeczyło zainicjowane przez niego rozstanie. – Zadecydowałem za niego. – Potwierdził natomiast przypuszczenia mężczyzny, darowując sobie dalsze wyjaśnienia. Nie musiał tłumaczyć, że zrobił to dla jego dobra, skoro w rzeczywistości to nie do niego należał ten wybór. Pojął, do czego dążył Chris, chociaż nie miał siły analizować czy jego twierdzenia były słuszne. Ot, wytarł zakrwawioną twarz rękawem koszuli, wreszcie spoglądając na towarzysza niedoli. – Myślisz, że chce i że powinien być ze mną? – Zapytał retorycznie. – Raniłem go zbyt często i pewnie zrobię to jeszcze wiele razy, bo taki już po prostu jestem.… za długo byłem sam. – Podkreślił, wymownie przewracając oczami. Na pewno obydwaj dobrze znali odpowiedź na zadane wcześniej pytanie, ale na razie musieli uporać się ze zgoła innymi problemami. – Wczoraj po południu. Nad ranem wysłał mi ten list i rzeczy… – Westchnął ciężko, odpalając kolejnego papierosa. – Nie wiem, Chris. Sprawdzałem jeszcze w Luxie i melinie, do której zdarzało mu się chodzić, kiedy… – Przerwał, subtelnym skinieniem głowy pokazując, że lepiej o tym nie mówić. – Przeglądałem też jego notatki. Wiem, że pracował nad jednym eliksirem, więc pomyślałem, że może znajdę tam jakąś podpowiedź, ale na razie nie... – Zaciął się, otwierając wyciągnięty z kieszeni dziennik Maximiliana na zupełnie przypadkowej stronie, na której szczęśliwym zrządzeniem losu chłopak zabazgrał miejsca warte odwiedzin. Funi Nidhi, Maloka, Dolina Błysku - od razu pokazał znalezisko zielarzowi.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Maj 06 2023, 13:32;

Christopher nie szczędził sił i nie zatrzymał się, kiedy Salazar postanowił mu oddać. Nie sprawiał wrażenia kogoś naprawdę silnego, nie mówiąc o tym, że zapewne nikt nie podejrzewał go o to, że będzie w stanie bić się, szarpać i zachowywać w sposób, który zapewne nie przystał w żaden sposób nauczycielowi. Nie przeszkadzało mu to jednak, nie wtedy, kiedy gotowała się w nim gorąca, gryfońska krew, która już nie raz i nie dwa pchała go w podobne sytuacje. Skoro zaś buzowała w nim, podsycając jego gniew i szepcząc mu, że jedynie w ten sposób będzie w stanie zapanować nad Slazarem, to ani na moment się nie zatrzymał. Nie zająknął, nie potknął, nie zrobił nic, co miałoby przerwać tę walkę. Nie przejął się zupełnie jego uderzeniem, mając doświadczenie ze zdecydowanie gorszymi przypadkami, po czym sam znowu wyprowadził cios, nie szczędząc sił. Miał ich zaś dostatecznie dużo, żeby Meksykanin ostatecznie usiadł na ławce, być może w ten sposób chociaż na chwilę uspokojony, czy może raczej, osadzony w miejscu i częściowo pokonany.
- Czy kiedykolwiek mu to powiedziałeś? - zapytał cicho, patrząc na Salazara, przykładając na moment wierzch dłoni do twarzy, po której rozchodził się ból, ciesząc się, że w ostatnim czasie zamienił okulary na soczewki, uznając ja za zdecydowanie bardziej praktyczne. Mimo wszystko wolałby teraz nie być ślepym, skoro prowadzili dość burzliwą rozmowę. Pokręcił lekko głową, kiedy Meksykanin znowu się odezwał, wiedząc już, że to wszystko kręciło się wokół braku podstawowej komunikacji, tłumienia własnych emocji i podejmowania niesamowicie idiotycznych decyzji.
- Nie mogę odpowiedzieć za Maximiliana, ale sądzę, że znaczysz dla niego zbyt wiele, żeby chciał się poddać. Aczkolwiek uważam, że powinniście poważnie porozmawiać i wspólnie zadecydować, co będzie dla was dobre - powiedział cicho, kładąc nacisk na ostatnie wyjaśnienie, sugerując nawet, że być może po prostu potrzebowali wspólnej terapii, która pchnęłaby ich na właściwe tory i ostatecznie pokazała, czy powinni w to brnąć, czy robili sobie krzywdę. Nie jemu było to oceniać, bo prawdę powiedziawszy, nie wiedział, jak powinien na to wszystko reagować.
- Nie zostałby blisko - stwierdził Christopher, znając chłopaka na tyle, żeby wiedzieć, że ten najpewniej postanowił gdzieś uciec. Dlatego też spojrzawszy na znalezioną notatkę, skinął nieznacznie głową, patrząc uważnie na Salazara. - Kto mógłby coś o nim wiedzieć? Pracował z kimś, spotykał się? Nie wiem, czy znam jego przyjaciół, a oni też mogą pomóc. Gdzie był ostatnio? Może tam wrócił - dodał zaraz, starając się ułożyć w głowie jakiś plan działania, domyślając się, że nie mogą zwlekać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyNie Maj 07 2023, 22:23;

Zdecydowanie nie spodziewał się po nauczycielu zielarstwa tak silnych ciosów. Nie docenił przeciwnika, a należało powiedzieć sobie uczciwie, nieczęsto zdarzało mu się popełniać podobne, tak trywialne i oczywiste błędy. Doręczony mu przez sowę pakunek i obawy o życie Maximiliana działały jednak na niego wyjątkowo dekoncentrująco, uniemożliwiając skupienie myśli na czymkolwiek innym niż przejmujące poczucie winy. Chciał po prostu podejść do nastoletniego chłopaka i pacnąć go w ten głupi łeb, wytykając jak mógł uwierzyć w tak wierutną bzdurę jak to, że nic dla niego nie znaczy. Znaczył aż zbyt wiele.
- Nie wiem. Nie wiem czy dokładnie tymi słowami. – Westchnął ociężale, z pustym spojrzeniem czekoladowych tęczówek utkwionym w rozciągające się pod stopami podłoże. Nie mógł odżałować wczorajszego popołudnia i tak naprawdę nie miał pojęcia, co mu strzeliło do głowy, że zachował się w taki sposób. – Byłem idiotą. – Pokręcił niechętnie łepetyną, zastanawiając czy właściwie nie powinien użyć czasu teraźniejszego, skoro najwyraźniej strawienie dotykających go uczuć i emocji przychodziło z dość marnym skutkiem, a i niewiele wynosił z lekcji darowanych często przez zaprzyjaźnione małżeństwo belfrów. – Nigdy się nie poddaje. – Wtrącił z nieco większą werwą, kiedy wspomnienie ukochanego przywołało nawet na subtelny uśmiech na jego usta. – Chciałbym. Nie tylko porozmawiać, ale przede wszystkim być przy nim. – Po tych słowach raz jeszcze rozmasował obolałą, poranioną twarz, nim zwarty i gotowy poruszył się z miejsca, przeglądając wraz z drugim mężczyzną pozostawione przez Maximiliana notatki.
- Nie znam zbyt wielu jego przyjaciół, a część z nich, mówiąc eufemistycznie, nie pała do mnie sympatią. – Wzruszył bezbronnie ramionami, wertując kolejne strony dziennika. – Mam dobry kontakt z Julią Brooks, ale wątpię, żeby cokolwiek wiedziała. Gdyby tak było, dostałbym już od niej wyjca. – Prychnął pod nosem, czując że dostałby od miotlary srogi opierdol. – Myślę, że możemy odpuścić wioskę Maloka. Dostałem ostatnio od Felixa w prezencie bransoletę z kłów piranii, więc musiał ją odwiedzić. Może nie zdążył jej jeszcze wykreślić? – Ni to stwierdził, ni zapytał. – Zostaje nam malediwska wyspa i rezerwat smoków… – Mruknął zamyślony, a i mina nagle mu zrzedła. – …chyba wiem, gdzie mógł uciec. – Podzielił się spostrzeżeniem, które naszło go dopiero, kiedy przeczytał tajemnicze nazwy na głos. Nieszczególnie mu się to podobało, ale był w stanie udać się gdziekolwiek, byleby tylko upewnić się, że chłopak jest żywy i zdrowy.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyCzw Maj 11 2023, 21:28;

Chris wiedział, że wiele osób go nie doceniało. Że nie widziało w nim godnego przeciwnika, ale właściwie to go ratowało, to właśnie pozwalało mu stawać pewnie na nogach w takich jak ta sytuacjach. Był klasyczną cichą wodą, która potężnie rwała brzegi i nie zwracała uwagi na to, że pozostawiała po sobie pobojowisko. Z tego też względu ani trochę nie przejmował się śladami na ciele Salazara, mając również poczucie, że właśnie takie siłowe rozwiązania mogły wtłoczyć coś do jego głowy, przypominając mu o tym, że był człowiekiem, mylił się, a na dokładkę był zdecydowanie śmiertelny. To nie ulegało wątpliwości.
- W takim razie mu to powiesz. Prostymi, szczerymi słowami, bez wybiegów, bez chowania się za półsłówkami i innymi bzdurami – powiedział twardo, wyraźnie pokazując, że zmęczyły go już te podchody, te zachowania godne dzieciaków. Salazar powinien być poważniejszy i spokojniejszy, ale jak było widać, wcale nie był. To zaś powodowało, że Christopher aż z niezadowoleniem kręcił nad nim głową. Nie zamierzał go jednak zostawiać, a kiedy tylko zobaczył notatki Maxmiliana, przystąpił do ich przeglądania, starając się wyłapać cokolwiek, co mogłoby im pomóc. Po to w końcu tutaj był.
- Napisz do niej. Nie obchodzi mnie to, że nie masz od niej żadnej informacji. Ktoś jeszcze? Widziałeś go z kimś? – zapytał prosto, wertując notatki, zatrzymując się w końcu przy oznaczeniach roślin, którym przyglądał się przez chwilę, stukając palcem w napisy. Wiedział większość z zanotowanych rzeczy, a co więcej, miał świadomość, gdzie szukać wskazanych roślin.
- Złotokap pochodzi z Europy Południowo-Wschodniej. To drzewo, powiedzmy krzew, na pewno je kojarzysz, przypominają nieco żółte winogrona. Z kolei muchomory krwawe występują w Europie Środkowej i bardzo trudno je znaleźć. Upodabniają się do innych grzybów, pośród których rosną, kryjąc się między nimi bardzo dobrze. Łzy księżyca to z kolei rośliny lotosowate, występujące w Azji. Dolina Błysku to, jeśli się nie mylę, Rumunia? Malediwy łączą się z łzą księżyca, ale z kolei muchomory krwawe o wiele łatwiej będzie znaleźć w Europie, poza jej granicami będą raczej gatunkiem nieczęstym i z całą pewnością nie dominującym – powiedział, przyglądając się notatkom, starając się zrobić w głowie pospieszy rachunek sumienia dotyczący tych roślin, zastanawiając się, czy coś przegapił. Musiał jednak przyznać, że Azja wydawała mu się odległym miejscem i stanowiła raczej potencjalne źródło dla jednej tylko rośliny. To jednak nie oznaczało, że Maximiliana nie mogło tam być.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPią Maj 12 2023, 20:28;

Christopher wydawał się po prostu spokojny, jednak pozory lubiły mylić, a Meksykanin dość boleśnie przekonał się o tym, że mężczyzna nie potrzebował dodatkowych wizyt na siłowni, żeby przywołać kogoś do porządku. Czy byłby w stanie mimo wszystko zwyciężyć z nim w walce? Przeszło mu to przez myśl, nawet zaczął się zastanawiać nad potencjalnym rezultatem, ale ostatecznie odpuścił sobie, skoro i tak nie zamierzał próbować. Mieli ważniejsze sprawy na głowie, a akurat dobro Maximiliana gotów był przedłożyć ponad urażoną dumę. Postęp, czyż nie?
O ile jednak postanowił odrzucić niesnaski na bok, koncentrując się wyłącznie na poszukiwaniach nastolatka, to na nakazujący ton mężczyzny wymownie przewrócił oczami. Nienawidził, kiedy ktoś mówił mu, co ma robić, a już szczególnie gdy okazywało się jeszcze, że miał rację. Nic dziwnego, że nie przyznał tego towarzyszowi na głos, a jedynie niechętnie skinął na jego słuszną uwagę łepetyną. – Nie kojarzę. Wyślę za nią patronusa. – Westchnął ciężko, wzruszając bezradnie ramionami, a chwilę później sięgał już po swoją różdżkę, żeby przywołać świetlistego kojota. Tymczasowo pozwolił Christopherowi przejąć władzę nad dziennikiem swojego ukochanego, całkiem rozsądnie, zważywszy na wygłoszony zaraz przez zielarza monolog. – Tak. Rumunia. – Potwierdził jedyny znany mu fakt, wszak nie posiadał zbyt szerokiej wiedzy w zakresie magicznych roślin. – Oby nie była to Azja. Nie wypisał żadnego miejsca, więc byłoby to szukanie igły w stogu siana… – Pozwolił sobie zauważyć, zastanawiając się zarazem czy powinni postawić na malediwską wyspę czy raczej rezerwat smoków. – Dolina Błysku brzmi najrozsądniej, z drugiej strony ta Funi Nidhi… Nie byłem tam, ale słyszałem że można tam śnić na jawie. Czy w przypadku problem nie najlepiej uciec w sen?ewentualnie alkohol, narkotyki i seks. Wolał nie dopowiadać. Spojrzał natomiast na partnera niedoli wyczekująco, żeby ustalić wspólny kierunek podróży.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 4690
  Liczba postów : 2262
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyWto Maj 16 2023, 20:31;

Był spokojny. Potrafił być skrajnie opanowany, kiedy było trzeba, potrafił również wydawać polecenia, kiedy zachodziła taka konieczność i właśnie tak było w tej chwili. Był pewien, że musi nieco Salazarem pokierować, potrząsnąć nim, zmusić go do działania i myślenia, a nie jedynie irytowania się, oskarżania samego siebie i złoszczenia się na to, że inni ludzie mu to wytykali. Jednym słowem - ktoś z ich dwójki musiał panować nad tą sytuacją, w której się znaleźli, nad tym bagnem, w jakim wylądowali, a to nie podobało mu się ani trochę. Nie mogli wiecznie stać w tym parku, zastanawiając się, co dalej, bo nie było na to po prostu czasu, więc jedynie zerknął kątem oka na to, co robił Salazar, w skrytości ducha licząc na to, że Brooks będzie coś wiedziała.
Skoncentrował się w pełni na notatkach Maximiliana, docierając do tego, co mogło ich pokierować, ale niekoniecznie było właściwą ścieżką. To nic jeszcze nie znaczyło i obaj zdawali sobie z tego sprawę, w końcu chłopak, uciekając, mógł skryć się w miejscu, którego w ogóle nie brali pod uwagę. Jednakże tonący brzytwy się chwyta, więc Christopher zamierzał zaryzykować podążanie  za tropem, jaki udało im się chwycić. To było mimo wszystko lepsze od niczego, a od czegoś musieli zacząć.
- Być może. Ale czy uważasz, że on chce na pewno śnić? - zapytał prosto, zauważając, że Rumunia to z kolei siedlisko smoków i o tym też powinni pamiętać, biorąc pod uwagę zachowanie Maximiliana. - Łatwiej będzie dostać się do Europy. Sprawdźmy najpierw tam, a jeśli to się nie uda, zostaną nam Malediwy. Tutaj mamy przynajmniej konkretny cel, a gdyby nadal skupiał się na szukaniu roślin, złotokap jest naprawdę łatwy do wyśledzenia - powiedział stanowczo, nie dając Salazarowi czasu na jakieś namysły, czy dalsze szukanie igły w stogu siana. Musieli brać się do pracy, musieli się ruszyć i iść przed siebie, a stanie w miejscu i próby podjęcia decyzji nie prowadziły do niczego dobrego.

+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Salazar Morales
Salazar Morales

Absolwent Slytherinu
Wiek : 38
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : blizny ciągnące się przy lewej nerce i po prawej stronie żeber | niewielkie, krwawe znamię w kształcie krzyża na grzbiecie prawej dłoni | krwawy znak w kształcie obrączki
Galeony : 2976
  Liczba postów : 1989
https://www.czarodzieje.org/t21123-salazar-morales-w-budowie#680537
https://www.czarodzieje.org/t21140-salazar-morales#681116
https://www.czarodzieje.org/t21122-salazar-morales#680529
https://www.czarodzieje.org/t21131-salazar-morales-dziennik#6806
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySro Maj 17 2023, 20:57;

Pewnie w innych okolicznościach przyłożyłby Christopherowi jeszcze parę razy, odpłacając się za obolałą, skrwawioną twarz, ale w tym momencie przede wszystkim zależało mu na odnalezieniu Maximiliana, a skoro pozostawiona przez chłopaka w dzienniku łamigłówka w dużej części dotyczyła magicznych roślin, chcąc nie chcąc musiał prosić doświadczonego zielarza o pomoc. Tuż po wysłaniu świetlistego kojota do panny Brooks, zapomniał więc o urazach, wraz Walshem pochylając się nad odręcznymi notatkami ukochanego, w których bardzo często przewijały się informacje o złotokapie, łzach księżycowych i… truciznach z Aurelii. Paco wskazał drugiemu mężczyźnie odpowiedni fragment tekstu palcem. – Kim lub czym do kurwy jest Aurelia? – Burknął ni to do siebie, ni do Chrisa, wkurwiony tym że jego młodszy partner upodobał sobie akurat zaczarowane kwiatki, czyli coś o czym nie miał zielonego pojęcia. Pytanie drugiej połówki detektywistycznego duetu skwitował natomiast bezradnym wzruszeniem ramion.
- Czekaj… Aurelia… – Mruknął nagle refleksyjnym tonem, próbując przypomnieć sobie skąd kojarzy to imię. – Poznałem jedną Aurelią w Avalonie, a raczej Maximilian mnie z nią poznał. Przeszukiwaliśmy mogiły w lesie błogosławionych. Natrafiłem wtedy na płatki i pył mors lilium. Dałem je potem Felixowi, bo wiedziałem, że zrobi z nich lepszy użytek.Teraz już nie mam wcale takiej pewności. Wytężył zwoje mózgowe, żeby połączyć płynące z dziennika wskazówki, mając przy tym nadzieję, że w oparciu o wiedzę nauczyciela uda im się rozwikłać nieodgadnioną jak na razie zagadkę. – Łzy księżycowe wyrastały w wielu miejscach, kiedy Londyn nawiedziły dementory, a to oznaczałoby, że brakuje mu tylko złotokapu… – Podzielił się z Christopherem swoimi spostrzeżeniami, które podpowiadały, że rzeczywiście winni udać się do rumuńskiego rezerwatu. – Martwią mnie te trucizny…  -Mruknął jeszcze zatroskany, zanim podniósł z ziemi wyłamaną przez wandali z pobliskiej ławki deskę. – Zrobię świstoklik. – Zasygnalizował kompanowi, a kilkanaście minut później obydwaj znaleźli się nad rwącym strumieniem przebiegającym przez sam środek doliny, stanowiącej żer przepięknych, nowozelandzkich smoków.

zt. x2

+
Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Mar 23 2024, 13:54;

widziadła: nie

Od ferii minęło trochę czasu, który w większości Nakir spędził w pracy. Nie miał wiele czasu, żeby rozpocząć swoje poszukiwania pewnej nieznajomej, choć ta zaprzątała mu głowę niemal cały czas. Było to dość dziwne i wiedział, że dopóki znów jej nie zobaczy, będzie żył z tym poczuciem niepokoju, porównywalnym do pragnienia adrenaliny. Do potrzeby ruszenia się z miejsca, aby zrobić coś szalonego, jak skok w przepaść z nadzieją, że miotła zdąży dolecieć po wezwaniu zaklęciem, zanim samemu uderzy się o dno. Jednocześnie myśli Nakira krążyły wokół możliwego eliksiru ochronnego, który zapobiegałby pewnym obrażeniom, jeśli zostałby wypity przed akcją. Wiedział, że o czymś podobnym móg rozmawiać z Brewerem, więc spróbował umówić się z nim, a kiedy w końcu udało się dopasować grafiki, Nakir teleportował się do parku przy Tojadowej, aby tam usiąść na jednej z ławek, czekając na przyjaciela, aż ten do niego dołączy. Obserwował w tym czasie roślinność, która budziła się do życia i nie był pewien, czy to za sprawą zbliżającej się wiosny, czy jednak pył miał w tym największy udział.
Kiedy w końcu dostrzegł Maxa, uśmiechnął się do niego, ale nie wstawał z ławki. Tak było dobrze i podejrzewał, że po dyżurze, drugi Gryfon także może chcieć po prostu usiąść, wyciągnąć przed siebie nogi i zwyczajnie odpocząć.
- Mam dwa tematy do omówienia i nie wiem czy zacząć od skomplikowanego, czy skomplikowanego - powiedział, na moment pesząc się, kiedy znów twarz dziewczyny stanęła przed jego oczami. Czy to było oszustwo, że zamierzał upewnić się, czy mogła być studentką? Nie, chyba jeszcze nie, tak długo, jak długo nie zamierzał poznawać jej nazwiska, czy nawet imienia. Próbował odsunąć jednak dziewczynę na bok, nie wiedząc nawet, jak miał zacząć temat, choć miał wrażenie, że Brewer go zrozumie. W końcu to nie tak, że typ, z którym mieszkał, pojawił się u niego już po wakacjach w Avalonie? To była właściwie taka sama sytuacja, prawda?
- Eliksir, który proponowałeś… Byłbyś w stanie przygotować coś, co działałoby jak wiggenowy, ale przed otrzymaniem obrażeń? Żeby zmniejszało podatność na atak? Tak jakby… Jakby miało w sobie zaklęcie protego, którego czasem nie zdąży się rzucić - zaczął mówić, sięgając mimo wszystko po łatwiejszy temat.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Mar 23 2024, 15:53;

Widziadła: E tak
Scenariusz: 18 - Księżyc

Powrót do normalności był właściwie potrzebny Maxowi, który ostatecznie zdołał dostrzec pewne rzeczy w Himalajach i może nawet je zrozumiał, ale teraz zdecydowanie chciał wrócić na właściwe tory. Chciał ułożyć to, co już wiedział, chciał dostosować do życia, jakie toczył, wiedząc, że to właśnie tutaj wszystko musi być takie, jak być musi. Praca jednak zaczęła go dość prędko pochłaniać, krok za krokiem stawiając go przed sytuacjami i rzeczami, o jakich musiał pamiętać, nie mając zbyt wiele czasu na własne przemyślenia. Nie miał również zbyt wiele czasu na spotkania ze znajomymi, kiedy więc w końcu udało mu się umówić z Nakirem, uznał to za całkiem przyjemną odmianę od prób wyleczenia różnego rodzaju halucynacji, napadów śmiechu, czy Merlin wie jakiego gówna jeszcze. Czekał, aż ludziom przyjdzie do głowy, że powinni próbować łapać wróżki, które stały za tym całym bałaganem, bo był przekonany, że ktoś mądry uzna to za wspaniałe rozwiązanie wszystkich problemów. Chociaż doskonale było wiadomo, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Ludzie byli jednak głupi i tacy mieli pozostać, z czego Max zdawał sobie sprawę, gdy siadał na ławce i zamykał oczy, zastanawiając się, co jego kuzyn miał na myśli, mówiąc o skomplikowanych sprawach, na które uśmiechnął się kącikiem ust.
- Chcesz wrócić do tego yeti i przekonać się, czy spuściłby ci wpierdol? - zapytał, jakby to faktycznie mogło być główne zmartwienie jego towarzysza, a później zerknął na niego, kiedy Nakir ponownie się odezwał. Odnosił wrażenie, że był trochę spięty, chociaż trudno było mu powiedzieć, z czego dokładnie mogło to wynikać, więc zmilczał to. Miał jednak przeczucie, że pod zachowaniem drugiego mężczyzny było coś jeszcze, że coś się tam kryło, chociaż trudno było mu powiedzieć, co dokładnie, czym była ta jakaś tajemnica, o jakiej mówił, że była skomplikowana.
- Nie mówię, że na pewno, ale mógłbym spróbować o czymś podobnym pomyśleć, tylko musiałbym przyjrzeć się bardzo uważnie składnikom. Jeśli chcesz płynne protego, to może być problem, ale być może byłbym w stanie znaleźć silniejszy eliksir wiggenowy, czy może taki, który zaczyna działać w momencie, w którym jest potrzebny. Jak mugolskie leki, które reagują w sytuacji, w której dochodzi do oczekiwanego wydarzenia - zakomunikował prosto, bo mimo wszystko oczekiwanie cudów nie było do końca właściwym pomysłem i wolał to od razu uzmysłowić kuzynowi.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySob Mar 23 2024, 23:05;

Nakir jedynie uśmiechnął się szeroko na słowa przyjaciela, a w jego spojrzeniu błyszczała pewność siebie, pewność tego, że to yeti leżałby martwy, gdyby przyszło do podobnego pojedynku. Inną sprawą pozostawało to, że wciąż chciał to sprawdzić, chciał zmierzyć się z magicznym stworzeniem, które nie było smokiem. Do tych miał większy szacunek, świadom nie tylko ich wielkości, czy siły, ale także odporności na magię. Nie chciał jednak dyskutować na temat możliwej walki z yeti, skupiając się na dwóch innych sprawach, a poniewać wciąż nie wiedział, jak do jednej z nich podejść, zaczął od łatwiejszej, choć nie mniej skomplikowanej.
Poprawił się na ławce, odwracając częściowo w stronę Maxa, aby uważniej słuchać jego odpowiedzi, nie rozumiejąc z niej połowy, a przynajmniej takie miał wrażenie. Nie potrafił wciąż nauczyć się do porządku eliksirowarstwa, zielarstwa, czy nawet uzdrawiania, choć podejrzewał, że z tym miałby łatwiej z uwagi na możliwość leczenia urazów, czy znajomość zaklęć, jakimi można kogoś zranić. Teraz jednak nie to było ważne i po chwili Nakir pokręcił lekko głową.
- Spokojnie, nie chodzi mi o płynne protego, ale o coś o podobnym działaniu… Jeśli możesz znaleźć eliksir, który działałby wtedy, gdy byłby konieczny, to mi wystarczy - zapewnił, uśmiechając się lekko. - Czasem zdarzają się wezwania na miejsce, gdzie już trwa walka i jakkolwiek wiem, że przed avadą nic nikogo nie osłoni, tak przed pozostałymi zaklęciami byłoby dobrze mieć jakąś… Nawet jeśli nie ochronę, to pewność, że pierwsze obrażenia, nie będą jednocześnie ostatnimi. Nie zawsze jesteśmy w stanie rzucić protego, a co dopiero wypić eliksir wiggenowy - wyjaśnił, o co mu chodziło, wiedząc, że jeśli odpowiednio nakreśli sytuacje, Max będzie wiedział, jaki efekt miał uzyskać. Czy był w stanie to zrobić? Nakir wierzył, że tak, skoro sam to zaproponował i nie widział powodu do zmartwień. Inną sprawą była jego pamięć do twarzy i osób, którą auror zamierzał sprawdzić. Wciąż nie był pewien, czy powinien to robić, ale potrzebował mieć choć jedną poszlakę, potwierdzenie jego własnych domysłów. Nie chciał skończyć uganiając się za szesnastolatką, choć na tak młodą dziewczyna nie wyglądała. Jednak jej wzmianka o Hogsmeade była zbyt ogólna, musiał zawęzić obszar poszukiwań, żeby naprawdę móc ją znaleźć. Do tego jednak potrzebował albo pretekstu, żeby pojawić się w zamku, albo kogoś, kto mógł ją znać, a kto nie wspomniałby o tym od razu czy to Walnetynce, czy komukolwiek innemu.
- Jak dobrze pamiętasz ludzi z Hogwartu? - zapytał w końcu, a cień rumieńca pojawił się na jego policzkach.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyNie Mar 24 2024, 11:44;

Max skinął lekko głową na uwagę Nakira, jednocześnie zastanawiając się nad tym, jakich ziół i innych składników mógłby użyć w eliksirze, żeby osiągnąć coś podobnego. Rozumiał, o co mu chodziło i rozumiał, lepiej niż się spodziewał, skąd brało się to założenie i ta potrzeba, jaką obecnie wykazywał się jego kuzyn. W końcu faktycznie nigdy nie wiedział, co mogło go spotkać, a przypierdolenie w ryj na dzień dobry, mogło wyeliminować go z walki, co dla aurora było raczej równie gówniane, co złamanie ręki przodującej dla uzdrowiciela. Uleczenie jej i powrót do wykonywania zawodu nie był wtedy taki łatwy, więc był w stanie pojąć, o czym dokładnie tutaj rozmawiali.
- Poszukam sposobu na to, żeby coś dla ciebie znaleźć. W razie czego pogadam z imiennikiem, ma często zdecydowanie lepsze pomysły ode mnie, a coś podobnego może go wciągnąć. W końcu podobne eksperymenty to jego specjalność - powiedział, rzucając jeszcze, że to na pewno trochę zajmie, bo w końcu jest tutaj wiele elementów, jakie trzeba było do siebie dostosować. - Przynajmniej teraz chyba macie łatwiej, jak jakiś jebnięty czarodziej nagle w środku walki dochodzi do wniosku, że on widzi kręgi z grzybów - rzucił i jakby właśnie coś sprowokował, zdał sobie sprawę z tego, że chyba coś dookoła nich całkiem nieźle pachnie. Albo tylko mu się wydawało? Ale właściwie był przeświadczony o tym, że czuł tutaj coś, co mógłby zjeść, a po dyżurze zdecydowanie by mu się to przydało. I właściwie jakoś w tej chwili nie docierało do niego, że zapewne w domu czekał na niego prawdziwy posiłek, jak to było najczęściej, bo zwyczajnie zdawało mu się, że gdzieś tutaj, pod nosem, ma coś o wiele, wiele lepszego.
- Hm? - mruknął, zerkając na Nakira, a potem uniósł brwi i uśmiechnął się do niego w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości, że niemalże wyczuwał pismo nosem, spodziewając się, że było tutaj jakieś drugie dno. - Całkiem nieźle, skoro dopiero ją skończyłem. Czyżby ktoś wpakował się w kłopoty, a ty nie umiesz go znaleźć? - zapytał zaczepnie, wiedząc doskonale, że teraz musiał drażnić drugiego mężczyznę.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyNie Mar 24 2024, 13:40;

Na wzmiankę o imienniku Nakir jedynie skinął głowa, uśmiechając się lekko. Wierzył w to, że Max, czy to z czyjąś pomocą, czy nie, zdoła coś wymyślić. Inaczej nie proponowałby tego, a skoro rozumiał potrzebę znalezienia podobnego eliksiru, nie było czym się martwić. Zaraz też zapewnił, że może poczekać, ile będzie trzeba. Mimo wszystko do tej pory musiał radzić sobie bez czegoś podobnego.
- Nie jestem pewien, czy jest łatwiej. Mimo wszystko my też mamy dziwne sytuacje. Ostatnio, kiedy byłem badać pył, przysnąłem, a po wybudzeniu się myślałem, że jestem w samych bokserkach… Gdyby coś takiego trafiło się na akcji… - odpowiedział, kręcąc lekko głową, mimowolnie pesząc się przez samo wspomnienie tamtego dnia. Było dziwnie, zdecydowanie nie tak, jak powinno być w środku Departamentu Tajemnic, w środku pracy, ale co było, to było. - Ale tak, kiedy przeciwnik zaczyna śmiać się i tańczyć, zdecydowanie jest nam łatwiej, choć wolałbym, aby wszystko wróciło już do normy - dodał jeszcze, wzruszając lekko ramionami. Walka z przeciwnikiem, który był osłabiony dlatego, że dopadły go halucynacje, nie była w żaden sposób satysfakcjonująca.
Zaraz jednak zaśmiał się cicho, spoglądając w bok, ale uśmiech na jego twarzy, którego nie potrafił ukryć, przygryzając wargę. Tak jak błysku ekscytacji w spojrzeniu, jakim nagle zabłyszczały niebieskie tęczówki.
- Rzeczywiście chcę kogoś znaleźć, choć nie ze służbowych powodów - odpowiedział, patrząc znów na Maxa. - Nie chcę znać jej nazwiska, ani imienia. Potrzebuję tylko potwierdzić, że jest studentką. Blondynka, typ prowokatora, pewna siebie, żądna przygód… Niska, świetna z gotowania, choć nie miałem okazji skosztować jej dania - zaczął opisywać Walentynkę, mimowolnie sięgając do naszyjnika z perłą miłości.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 16:50;

Max pokiwał głową na boki, zupełnie, jakby chciał powiedzieć, że wiedział, co Nakir miał na myśli. Ostatecznie ten cały pył był jakimś skończonym szaleństwem i z wielu różnych powodów komplikował pracę, prowadząc do problemów, jakich wcześniej nie przewidzieli. Zresztą, kto w ogóle mógłby wpaść na to, że nastąpi epidemia śmiechu albo że każdemu będzie się wydawało, że ma przed sobą… jedzenie. Uzdrowiciel zamrugał, bo zdał sobie sprawę z tego, że wpatruje się faktycznie w całkiem apetycznie wyglądające placki, które leżały sobie spokojnie pod jego nogami, jakby miały tam spędzić przyjemne popołudnie. To był jakiś skończony absurd i jakaś część Maxa zdawała sobie z tego sprawę, inna jednak powodowała, że burczało mu w brzuchu, a on nie do końca faktycznie koncentrował się na tym, co się działo dookoła niego.
- O na takie halucynacje to jeszcze nie trafiłem – parsknął, kiedy Nakir przyznał, co się stało, mierząc go spojrzeniem, które świadczyło o tym, że domyślał się, jak wtedy czuł się jego kuzyn, mając świadomość, że ten bywał nieśmiały. Z różnych powodów, a coś podobnego musiało być dla niego naprawdę wymagające, ostatecznie było jak wpakowanie się pod rynnę, z której lały się strumienie wody. Mało komfortowe. – Łatwiej, ale to nie jest to, co buchorożce lubią najbardziej, prawda? – dodał, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie drugi mężczyzna nie lubił zbyt prostej pracy, a za taką najwyraźniej uważał uganianie się za naćpanymi wróżkowym pyłem czarnoksiężnikami. Brzmiało idiotycznie, ale wiedział, jaki Nakir był i pewnie właśnie dlatego jego kolejne pytania tak go rozbawiły.
- Jej – powtórzył za nim, a w ciemnych oczach zapaliły się prawdziwe błyski, jakich nawet nie próbował ukryć, które spowodowały, że uśmiechnął się znacząco, jak jakiś przebiegły lis, przy okazji szczerząc się do Nakira w sposób, który nie pozostawiał miejsca na domysły, co do tego, o czym w tej chwili myślał. – Cóż, być może istnieje dziewczyna, która odpowiadałaby twojemu opisowi, o ile się nie mylę, ale wydaje mi się, że mógłbym się dowiedzieć czegoś więcej, jeśli chcesz. Być może znają ją osoby, które z kolei ja znam bardzo dobrze… Ale nie wiem, czy o to ci chodzi – dodał, parsknąwszy z rozbawieniem, mając wrażenie, że wie o kim mowa, chociaż jednocześnie nie miał aż takiej pewności. Pamiętał jednak urodziny Harmony, pamiętał, że jego imiennik wspominał, komu zawdzięczał wszystkie przygotowane dania, a on przyjaźnił się z pewną niską blondynką, która była doskonałą kucharką. Proszę, proszę.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 17:56;

Nakir przymknął oczy, próbując zapanować nad falą zażenowania, jaka wróciła do niego na samo wspomnienie tamtych halucynacji. To było jak koszmar początkującego, ale tym razem w pełni na jawie. Nie chciał ponownie czegoś takiego przeżywać i miał nadzieję, że zostanie mu to oszczędzone.
- Jeszcze usłyszałem, że jestem na wskroś uroczy przez to, że się rumienię i byłem gotów pokazać, że nie do końca tak jest - dodał zakrywając na moment dłonią oczy. Na tyle, żeby niewiele później zaśmiać się cicho, spoglądając na Maxa nieco niepewnie, jakby nie wiedział, czy mógł przyznawać się w pełni do takich myśli. Wiedział, że powinien cieszyć się, że nie mieli większych problemów, że jednak łapali naćpanych czarnoksiężników, w większości wychodząc z tego bez szwanku. Jednak to naprawdę nie było to, co lubił. Brakowało mu adrenaliny, brakowało tego dreszczu ekscytacji i świadomości, że to może być ostatnia akcja. Teraz wszystko wydawało się za łatwe.
- Powiedzmy, że to tak, jakbyś leczył wszystkich z kataru. Niby w porządku, że nie dzieje się nic poważniejszego, bo nie życzysz nikomu problemów, ale... Zostaje to ale - dodał, wzruszając lekko ramionami. Naprawdę nie chciał, aby działy się większe problemy, jak ze smokami, czy chociażby z klątwami sprzed pojawienia się Avalonu, ale też nie mógł udawać, że nie czekał na coś podobnego. Był wręcz przekonany, że coś takiego może się wydarzyć, szczególnie po rozmowie z Nicholasem i jego wyznaniu, że coś uformowane z pyłu było w jego domu.
Jednak nawet tematy służbowe mogły zaczekać, kiedy w grę wchodziło coś innego, co wywoływało podobne uczucia, podobne emocje, tylko bardziej i w nieco inny sposób. Nie był w stanie ukryć rumieńca na swojej twarzy, który jedynie pogłębił się, kiedy Max wyraźnie zaczął mu dokuczać, domyślając się wszystkiego od razu.
- Nie, wystarczy mi potwierdzenie, że to studentka. Wiem, gdzie jej szukać i zamierzam ją znaleźć bez dodatkowej pomocy... Jak z resztą zostało ustalone - powiedział jeszcze, odwracając się znów bokiem do Maxa, aby oprzeć się wygodnie o ławkę, uśmiechając się wciąż lekko pod nosem, wspomnieniami uciekając do dziewczyny. Jeśli rzeczywiście znajomy Maxa znał ją, to istniało duże prawdopodobieństwo, że trafią na siebie na jakiejś imprezie. Jeśli była studentką, wystarczyło zakręcić się bliżej Hogwartu. Skoro opisywała Hogsmeade, najprawdopodobniej bywała tam często, może nawet pracowała w miasteczku... Wszystko to sprawiało, że miał wrażenie, jakby wystarczyło sięgnąć ręką, aby ją pochwycić i to mu odpowiadało - Chyba rozumiem, dlaczego tak chętnie jechałeś do Venetii - dodał jeszcze, zerkając na przyjaciela z ukosa.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 18:19;

- Ktoś chyba postanowił wiele zaryzykować, skoro podzielił się z tobą taką uwagą. Już jest w Azkabanie, czy nie ma przypadkiem głowy? – zapytał Max, schylając się, bo zwyczajnie nie mógł dalej patrzeć na to jedzenie, które leżało przed nim, jednocześnie doskonale wiedząc, że Nakir był uroczym misiem do czasu, aż nie wyłaził z niego rozeźlony niedźwiedź, który naprawdę był w stanie urywać głowy i robić inne, mniej przyjemne rzeczy. Był jednym z tych magicznych stworzeń, które mamiły innych swoją gładką i delikatną powierzchownością, jedynie po to, żeby później okazać się śmiertelnie niebezpiecznym. I to właściwie było dobre, w końcu ludzie wpieprzali się w podobne pułapki i podejrzewał, że czarnoksiężnicy nie byli inni. Skoro wpadali w halucynacje, jak on teraz, to w inne pułapki też mogli.
Max wywrócił oczami i parsknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, że trzymał właśnie w dłoniach kamienie, chociaż dookoła niego zdawał się roznosić jeszcze cudowny zapach placka z jabłkami, który z przyjemnością by pochłonął. Był tak cholernie głodny, że nie było mowy o tym, żeby położył się po prostu spać. Musiał zjeść coś teraz i natychmiast, bez zastanowienia, bez zatrzymania, bo inaczej chyba go przekręci. Na razie jednak przekręcił kamienie w palcach, patrząc na nie uważnie, jakby jednak mogły okazać się kawałkami ciasta.
- To ta gryfońska krew – stwierdził Max. – Zawsze ciągnie nas tam, gdzie jest niebezpiecznie, gdzie może być nie do końca tak, jak być powinno, gdzie wszystko może się spieprzyć, bo ktoś pierdnie. Wyzwania są najwyraźniej tym, co nas napędza i chociaż możesz próbować, ile chcesz, to tego nie zmienisz. Mamy nasrane w głowach – zakomunikował, jakby to była najbardziej oczywista rzecz pod słońcem i właściwie musiał przyznać, że tak było. Wszyscy jego przyjaciele i znajomi z domu gryfa zachowywali się, jakby spędzili życie siedząc na gorących węglach. Nic nie było w stanie ich zatrzymać, musieli przed siebie iść, pędzić, bez zastanowienia, bez rozumu, bez zwyczajnego poczucia normalności. Chociaż je również kochał, ale nie na długo, bo to nie prowadziło do niczego dobrego. Po prostu ciągnęło go do wyzwań.
- Ktoś tutaj widzę gra w podchody. Czarnoksiężnicy ci nie wystarczą, więc szukasz większego wyzwania? – rzucił, nadal się uśmiechając, a potem skinął głową na znak, że owszem, jeśli mówili o tej samej dziewczynie, to była na studiach. Ale to najwyraźniej Nakir musiał sobie sam potwierdzić, a Max nie zamierzał się w to ani trochę wtrącać, chociaż nie oznaczało to, że nie zamierzał się z niego nabijać. – Bo nie chcę każdego dnia leczyć katarku? – spytał przekornie, odrzucając w końcu trzymane kamienie, wiedząc, że nie były ciastem.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 19:42;

- Niewymowni patrzyli nam na ręce, więc zachowałem pozory - odpowiedział, kręcąc głową, wciąż czując tamtą mieszaninę zażenowania i irytacji na słowa, jakie wówczas padły. Nie rozumiał, co powodowało mężczyzną w tamtej chwili, co sprawiło, że uznał, że wypowiedzenie podobnych słów nie będzie niczym dziwnym, złym, niewłaściwym. Teraz mógł jedynie kręcić nad tym głową i zwyczajnie śmiać się, choć wtedy daleki był od śmiechu. Szczególnie że dotykało tego, czego w sobie naprawdę nie lubił. Nie znosił tego, jak szybko się rumienił, jak szybko jego policzki pokrywały się czerwienią z różnych powodów, w różnych sytuacjach. Choć nauczył się brać to za swoją przewagę w sytuacjach, gdy bywał uważany za podlotka i zwyczajnie niedoceniany, tak jednak nie mógł powiedzieć, aby do tego przywykł i traktował jak coś w porządku. Najchętniej pozbyłby się tego, gdyby tylko istniało właściwe zaklęcie, albo specjalny eliksir, ale… W życiu prywatnym rumieńce bywały przydatne.
Zaśmiał się cicho, kiedy Max podsumował Gryfonów. Czasem Nakir miał wrażenie, że przez to byli jakby spokrewnieni ze sobą - skoro wszystkich Gryfonów łączyły te same cechy charakteru, czy nie mogło być żadne prawdopodobieństwo tego, że byli rodziną? Z pewnością bardziej pasowali do siebie w takich relacjach, niż te właściwe rodziny, gdzie każdy był z innego rodu, przejawiał inne upodobania oraz temperament i w niczym nie mogli się dogadać. Zdecydowanie czuł się czasem bliższy Brewerowi, niż chociażby swoim kuzynom, ale nie mówił tego na głos. Ostatecznie były rzeczy, o których się mimo wszystko nie rozmawiało.
Były też takie, które, choć były swoistą tajemnicą, chciało się opowiadać innym, dzieląc tą radością i ekscytacją, jaka narastała w sercu. Nakir czuł się nieco zawstydzony pod spojrzeniem Maxa, ale jednocześnie zbliżające się polowanie jedynie go nakręcało, czego nie potrafił ukryć.
- Można tak powiedzieć - powiedział, po czym zaśmiał się, przeciągając dłonią po włosach. - Po prostu była… Jak ta przygoda, której chciałem. Nie znam jej imienia, ale powiedziałem, że i tak ją znajdę. Dała mi jedynie podpowiedź o Hogsmeade… Więc teraz zostaje ją odnaleźć - dodał, czując że powinien nieco więcej wyjaśnić, choć z drugiej strony, czy naprawdę musiał. Spojrzał na Maxa i choć uśmiechał się niepewnie, jego spojrzenie błyszczało. - Nie powiesz mi, że nie dałeś się porwać na wyjeździe i postanowiłeś przy tym zostać. Choć może to wcale nie działo się od Venetii, a od Avalonu? Wtedy chyba zamieszkaliście razem, no nie? W każdym razie, doskonale rozumiem dlaczego tak chętnie jechałeś - odbił zaczepkę, po której jednak musiał odwrócić wzrok nie chcąc spłonąć większym rumieńcem, niż zrobił to do tej pory.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 19:54;

- Ktoś ma tutaj przesrane - stwierdził Max, wiedząc doskonale, że jeśli Nakir jeszcze raz spotka człowieka, który w taki sposób go podsumował, który tak go określił, to nie będzie dla niego już tak miły, jak wcześniej. O ile, rzecz jasna, ten palnie coś jeszcze, jeśli jeszcze raz wyrazi jakąś skończoną głupotę, od której będą mogły odpaść ręce, cycki i kawałek dupy. A takie rzeczy mimo wszystko się zdarzały i czasami powodowały, że w Maxie wręcz się gotowało. Złość, jaką żywił w czasie dorastania, nie wypaliła się do końca i potrafiła wybuchnąć w najmniej oczekiwanym momencie, więc doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby został tak nazwany, że gdyby ktoś zwrócił w ten sposób uwagę na coś, czego w sobie nie lubił, z całą pewnością zacząłby pluć jadem.
Gdyby zaś wiedział, o czym myślał Nakir, zapewne jedynie gorzko by się uśmiechnął. Nie wiedział do końca, jakie dokładnie łączyły ich więzy krwi, ale biorąc pod uwagę ich wiek, musieli mieć wspólnych pradziadków. Przynajmniej tak wydawało się uzdrowicielowi, który mimo wszystko nie umiał powiedzieć, kim dokładnie była jego babka. Chociaż chciał. Naprawdę tego chciał, bo to go męczyło, czuł to, wiedząc, że musi ostatecznie określić, kim właściwie był, czego chciał od życia i do czego dążył. Bo nie chciał łapać się na tanie sztuczki, jak te kamienie, które jeszcze chwilę wcześniej były czymś zdecydowanie smakowitym, a teraz były tylko grudkami ziemi, niczym więcej. Było jednak coś innego, na czym mógł się skoncentrować, odnosząc wrażenie, że ma ochotę głośno parsknąć, ale zamiast tego wyszczerzył się w uśmiechu, przygryzając dolną wargę i unosząc brwi.
- Odwaliło ci, wiesz? Totalnie zwariowałeś na jej punkcie - stwierdził, po czym parsknął, bo naprawdę nie mógł się powstrzymać, odnosząc wrażenie, że to była jedna z najdziwniejszych rzeczy, jakich w ogóle doświadczył w obecności Nakira. Nie pamiętał, żeby ten kiedyś mówił w ten sposób o jakiejś dziewczynie, ale może się mylił? A może nie. - To bardziej skomplikowane, panie władzo, o wiele bardziej skomplikowane, niż ci się wydaje, ale może kiedyś ci opowiem, jak będziemy mieli na to naprawdę czas. I wiesz, na urlop jeżdżę po to, żeby wpierdolić się w sam środek kłopotów, a nie na jakieś wakacyjne romanse - dodał, nieco prowokacyjnie, chcąc się przekonać, jak Nakir zareaguje na tę ostatnią sugestię, mając wrażenie, że ten wpadł jak jakaś śliwka w kompot i było to komiczne doświadczenie.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Nakir Whitelight
Nakir Whitelight

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : dołeczki w policzkach, runa jera na lewym biodrze
Galeony : 797
  Liczba postów : 221
https://www.czarodzieje.org/t22721-nakir-qaspiel-whitelight#765528
https://www.czarodzieje.org/t22740-general#766833
https://www.czarodzieje.org/t22732-nakir-whitelight#766468
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 21:28;

Skinął jedynie głową na znak, że rzeczywiście nowo poznany mężczyzna, choć wydawał się całkiem sympatyczny, zrobił nieostrożny krok. Owszem, nie mógł wiedzieć, że akurat bycie uroczym przez niekontrolowane rumieńce było czymś, czego Nakir nie znosił, ale zdecydowanie nie powinno się podobnych rzeczy mówić w miejscu pracy. Nie byli w barze, nie był barmanem, którego można było próbować bajerować dla tanich drinków. Czy byłby teraz chłodny dla Nico, gdyby znów się zobaczyli? Istniało takie prawdopodobieństwo, ale też wiedział, że istniała szansa na neutralne relacje, o ile nie powiedziałby czegoś niewłaściwego kolejny raz.
Spojrzał na przyjaciela i na moment spoważniał, jakby zastanawiał się nad jego słowami. Czy zgłupiał na punkcie jakiejś dziewczyny? Nie. To po prostu była ta dziewczyna. Nie wykluczał, że może istniały inne podobne, inne, które mogłyby odpowiadać jego potrzebom, ale tamtego dnia spotkał akurat ją i… I odpowiadała na to, czego potrzebował. Była uosobieniem przygody, ekscytacji i adrenaliny, znała się na gotowaniu i naprawdę nie mógł się doczekać, aż skosztuje jej kuchni… Skosztuje... ta myśl sprawiła, że znów uśmiechnął się szeroko, a jego twarz cała pokryła się rumieńcem.
- Żeby można było nazwać to romansem, muszę ją znów złapać… Jednak wspinaczki górskie są zbyt męczące - odpowiedział, śmiejąc się cicho, a gdy się uspokoił spojrzał raz jeszcze na Maxa, nieznacznie mrużąc oczy. - Czy ja wiem, czy bardziej skomplikowane? Nie zaczęliście mieszkać od razu po wakacjach? Poza tym, skoro ja nie mam czasu normalnie na romanse, dlaczego nie pozwolić sobie na coś takiego na wyjeździe, na który jeszcze mnie przymusili? - dorzucił, wzruszając po chwili ramionami, wciąż nie wierząc w to, że naprawdę został odesłany na siłę na wyjazd.

______________________

Like an oak,
I must be stand firm
Like bamboo
I'll bend in the wind
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5635
  Liczba postów : 2283
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Moderator




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 21:45;

Max był pewien, absolutnie pewien, że Nakir nie do końca wiedział, co właśnie robił. I to w pewnym sensie go bawiło, bo nawet jeśli ten czasami był zagubiony, nawet jeśli nie zawsze sobie z czymś radził, to dążył do pewnego celu. I teraz było podobnie, chociaż jednocześnie jego uwagi świadczyły o tym, że za chuja pana nie zorientował się, co właśnie robił. Obserwowanie tego z boku było z jakiegoś powodu cholernie zabawne, chociaż jednocześnie uzdrowiciel nie chciał, żeby ten się sparzył, żeby obudził się z przysłowiową ręką w nocniku, bo coś pójdzie w chuj nie tak, jak powinno. Nie życzył tego nikomu ze swoich bliskich, wiedząc, jakie podobne sprawy były skomplikowane, nie chcąc nawet wyobrażać sobie tego, co mogło dziać się później, kiedy już wszystko pierdolnie. Przeżył to na własnej skórze i zdecydowanie wolał, żeby tak pozostało. Sam nie chciał do tego wracać i nie sądził, żeby ktokolwiek inny chciał się bawić w takie gówno, po prostu.
- To w końcu ma być wakacyjny romans, czy jaki? Bo wydaje mi się, że teraz jesteś jak najbardziej w pracy - zauważył zaczepnie, ale widać było, że nie oczekiwał odpowiedzi, dodając raz jeszcze, że jego sprawy były o wiele bardziej skomplikowane, jednak jeśli mieli o nich naprawdę rozmawiać, to z całą pewnością nie tutaj i nie teraz. Do tego potrzeba było czegoś innego, niż ławki w parku, do której swoją drogą zaczęli powoli przymarzać. Pogoda była zdecydowanie bardziej wiosenna, ale nie na tyle, żeby sterczeć jak kołki w płocie nie wiadomo gdzie, a jemu nie uśmiechało się leczenie katarków, co już ustalili.
- Chodź, nakarmię strudzonego podróżnego, zanim wrócisz do siebie, bo znając życie znowu dzisiaj nic nie jadłeś, moja ty chudzinko - rzucił do Nakira, wsuwając dłonie w kieszenie spodni, kiedy tylko wstał i skinął głową w stronę kamienicy, gdzie znajdowało się jego mieszkanie. Nie było sensu siedzieć tutaj w nieskończoność, a mogli jeszcze swobodnie porozmawiać w zdecydowanie bardziej sprzyjających i cieplejszych okolicznościach, chociaż podejrzewał, że Nakir faktycznie wkrótce będzie musiał, jak zawsze, wyparować, żeby uganiać się za idiotami wierzącymi w to, że są w stanie zapanować nad światem. Och, chyba że po drodze trafi mu się jakiś nielegalny teleportujący się dzieciak.

z.t x2

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 935
  Liczba postów : 2267
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyPon Mar 25 2024, 21:49;

w innym czasie
widziadła: J - nie

Marzec był dla niej nieco szalonym miesiącem, bo nie dość, że zlecono jej wyjazd delegacyjny, to jeszcze musiała postawić kropkę nad i swoich kursów nauczycielskich przed zmianą miejsca pracy, na domiar wszystkiego mając wciąż kilka nieuporządkowanych spraw w Ministerstwie. Ostatnie tygodnie poświęcała jednocześnie na wdrażanie się na nowo w szkolne życie i na domknięcie kilku spraw, nad którymi powierzono jej pieczę jeszcze parę tygodni wcześniej. Co jakiś czas zmuszona była podróżować do Londynu, jako że sowa czy dwie nie załatwiały wszystkich jej problemów - musiała się osobiście pokazać w Ministerstwie i werbalnie przekazać swoje obowiązki komuś innemu, wraz z pokazaniem palcem, gdzie co leżało. Zawsze po takiej wyprawie czuła się niezwykle umęczona ludzką ciemnotą, bo naprawdę, czy wiadomość wysłana patronusem lub zwykły list nie mógł rozwiać tych wątpliwości?
Tego dnia wybrała się do stolicy z psidwakiem u boku, chcąc skorzystać po wszystkim z całkiem niezłej pogody i spaceru po rodzinnym mieście. Cieszyła się, że czas beznadziejnego, permanentnego marznięcia dobiegał końcu, choć jej entuzjazm z pewnością był wybujały biorąc pod uwagę krnąbrność angielskiej pogody. Szła z Nimbusem na smyczy ulicą Tojadową z głową w chmurach, wyliczając w myślach wszystkie sprawy, które musiała zamknąć do końca tego miesiąca, by z czystym sumieniem i spokojem ducha osiąść finalnie w Hogwarcie. Korzystała z lekkiego wiatru wiejącego jej w twarz, chłodną dłonią zgarniającego włosy z jej twarzy. Może to ten magiczny pył, a może coś zupełnie innego sprawiło, że podczas przekraczania bramy do parku kichnęła głośno, aż ją zgięło w pół. Tubalny dźwięk spłoszył siedzącą nieopodal w krzakach wiewiórkę, która przecięła im drogę, szukając ucieczki na jednym z wielkich dębów. Jednocześnie sięgając do kieszeni w poszukiwaniu chusteczki, delikatnie zwolniła uścisk na nawleczonej na nadgarstku smyczy. Wszystko działo się bardzo szybko - taśma napięła się, Bridget syknęła, ręka wyprostowała się, a psidwak pognał do przodu, próbując jeszcze dogonić rudą wiewiórkę.
- NIMBUS!

@William Carter
Powrót do góry Go down


William Carter
William Carter

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 40
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 195
C. szczególne : Dziary
Galeony : 172
  Liczba postów : 87
https://www.czarodzieje.org/t22893-william-carter#773427
https://www.czarodzieje.org/t22915-skrytka-pocztowa-williama-cartera#775587
https://www.czarodzieje.org/t22892-william-carter#773426
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptySro Mar 27 2024, 10:55;

Widziadła: J

Właściwie nie znam tych okolic zbyt dobrze – dopiero rozglądam się za mieszkaniem w tej okolicy, bo mój stary dom w mugolskiej części Londynu ma w sobie zapach śmierci i straconych wspomnień, a jestem zmęczony byciem ciężarem dla Darryla i jego krewnych. Zresztą, rzadko wychodzę na spacery sam, bo trudno uniknąć mi gapiów. Lubię sławę, ale nie podczas porannego joggingu.

A jednak, ciemne okulary i czapka  z daszkiem potrafią świetnie odwrócić uwagę. Wykorzystuję to by przejść się po okolicy, która faktycznie wydaje się idealnym miejscem do mieszkania dla kogoś takiego jak ja. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że bycie aktorem w czarodziejskim, hermetycznym świecie jest jednak łatwiejsze niż funkcjonowanie wśród mugolskich celebrytów. Z powodzeniem mogę zamieszkać w zwykłej, czarodziejskiej dzielnicy, a nie na strzeżonym osiedlu celebrytów.

Wchodzę do parku, który wygląda całkiem przyjemnie jak na tę porę roku. Przez moment przez moją głowę przechodzi bolesne wspomnienie mojego syna, bawiącego się w podobnym miejscu, ale zagłuszam je znieczulającym papierosem.

Całe szczęście, te całe przykrości znikają z mojej głowy zupełnie, gdy słyszę miękki, kobiecy krzyk.  Spoglądam w przód i widzę uciekającego psidwaka, który biegnie niemalże wprost na mnie. Za nim, urocza właścicielka. Dama do uratowania?

Nawet nie muszę się zastanawiać, podążam za klasycznym odruchem. Chwytając smycz zwierzęcia, przewracam się na ziemię. Nieważne, opiekunka psa jest piękna, więc warto trochę się ubrudzić. Niemal od razu się podnoszę, nie dbając o otrzepanie odzieży. Mógłbym przypadkiem opuścić zwierzaka, który już i tak zbyt mocno się wyrywa.

- Mam uciekiniera! - krzyczę w stronę szatynki. Psiur nie jest zbyt chętny, żeby wrócić do właścicielki, bo cały czas wyrywa się w stronę wiewiórki. Nie ryzykuję jego kolejnej ucieczki, tylko mocno trzymam smycz. Czekam aż kobieta sama do mnie podejdzie, bo pewnie ona lepiej umie nad nim zapanować. Ja nie mam ręki do zwierząt.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
Galeony : 935
  Liczba postów : 2267
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 EmptyCzw Mar 28 2024, 23:01;

Od momentu adopcji Nimbusa mijał już czwarty rok i po raz pierwszy znalazła się w sytuacji, w której tak bardzo popisał się swoją niesubordynacją. W duchu dziękowała sobie za przezorność i wybranie na spacer parku w czarodziejskiej dzielnicy, a nie w tej mugolskiej - psidwaki były dość znane ze swojej awersji do mugoli, a tylko tego jej brakowało, by przy okazji swojej pogoni za niewinną wiewiórką popodgryzał cudze kostki.
- NIMBUS! - wrzasnęła ponownie z wyraźnie słyszalną desperacją w głosie, zupełnie jakby jej emocjonalność miała poruszyć jakąś wrażliwszą strunę w jego wnętrzu i skłonić go ku zmianie obranego toru ucieczki.
Nic z tych rzeczy. Silny instynkt pogoni w połączeniu z niezwykle szybkimi, czterema nogami (nie bez powodu został nazwany po jednej z najszybszych mioteł na rynku quidditchowego sprzętu) był dla niej zabójczy. Nie miała żadnych szans, by go dogonić, więc pozostało jej liczyć na to, że wiewiórka szybko znajdzie drogę na drzewo i krnąbrny zwierz zatrzyma się pod nim na tyle długo, by mogła dopaść smyczy.
W najśmielszych snach nie liczyła na to, że jakiś nieznajomy mężczyzna rzuci się jej z pomocą. I że dosłownie rzuci się na ziemię, by złapać luźno ciągniętą po asfalcie smycz. Niczym kaskader przeturlał się, by dorwać taśmę i siłował się chwilę z napierającym do przodu jak buldożer psidwakiem.
- Na brodę Merlina, dziękuję! - wysapała z wdzięcznością, dobiegając do niego, by przechwycić smycz. Natychmiast owinęła ją wokół nadgarstka. - Uspokój się! Albo oberwiesz immobilusem! - zagroziła Nimbusowi, który chyba zreflektował się po jej tonie głosu, że zdecydowanie przegiął pałkę tym swoim wybrykiem. Choć jednym okiem ciągle strzelał za wiewiórką, już bezpieczną w połowie pnia wielkiego dębu, zatrzymał się i merdając ogonem zasugerował, że pogoń była dla niego wspaniałą przygodą. - Naprawdę nie wiem, jak mogłabym podziękować za złapanie tego urwipołcia - zwróciła się ponownie do mężczyzny, omiatając wzrokiem jego czarną czapkę i ciemne okulary. - Pewnie wiszę Ci z pięć kaw - dodała z lekkim śmiechem.

@William Carter
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Tojadowy Park - Page 9 QzgSDG8








Tojadowy Park - Page 9 Empty


PisanieTojadowy Park - Page 9 Empty Re: Tojadowy Park  Tojadowy Park - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Tojadowy Park

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 10Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Tojadowy Park - Page 9 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Ulica Tojadowa
-