Zostawiłam tam kurtkę, przypomniała sobie nagle. Spojrzała przez dziurkę od klucza. Wciąż walczyli. Nie chciała tam wracać. Usiadła pod ścianą, opierając się o nią plecami i czekała, aż pojedynek się skończy.

- Protego - zatrzymała zaklęcie. Brr, wyobraziła sobie co by się stało gdyby ją trafiło. Kontynuowała walkę, znowu zapominając o Hay. Ciekawe co chciała tą tarczą osiągnąć?
- Conjunctivitis! - miała nadzieję, ze choć na chwilę to zaklęcie oślepi Jaya, tak, żeby drugie trafiło go bez problemu. - Furnunculus!

Bell udało się to bezbłędnie. Jej zaklęcie oślepiło go na chwilę, po czym na jego ciele pojawiły się wielkie krosty. Patrzył przerażony na ogromne bąble, powstające na jego boskim ciele. Jak ona mogła mu to zrobić!
- Lapifors!- krzyknął, a po chwili zamiast Bell na podłodze stał mały, wściekły, biegający wszędzie królik. Przez chwilę patrzył na niego bezradnie. Przypomniały mu się jego krosty. Musiał iść po pomoc dla niego i obu dziewczyn. Chociaż Bell była teraz o wiele słodsza. Otworzył drzwi i zobaczył w niej Hayley. Natychmiast zasłonił swoją boską twarz, na której teraz widniały krosty i bąble.
- Pomóż!- powiedział wciągając ją do środka i pokazując królika- Bell i włochatą Roxane.

Przez chwilę była zupełnie zdezorientowana. Co się z nią działo? Skakała raz w jedna, raz w drugą stronę, aż w końcu widząc swoje odbicie w szybie szafki uświadomiła sobie, że jest królikiem.
A wszystkiemu był winien Jay! Skoro już była takim maleńkim zwierzakiem, postanowiła wykorzystać swoje zęby. Poskakała do Ślizgona, który akurat stał w drzwiach i po prostu ugryzła go w nogę.

Spojrzała na to wszystko z obojętną miną. A przynajmniej tak sądziła, bo starała się, by tak właśnie wyglądała. Wiedziała, że właśnie tak to się skończy, więc podeszła do Rox.
- Finite ! - wymruczała.
Kiedy dziewczyna zaczęła z powrotem przypominać siebie, podeszła do Bell i Jaya.

Pokręcił głową i pokazał z powrotem na Roxane. Jego zaklęcie było znacznie silniejsze niż Hayley, w końcu on miał niedługo zdawać najważniejsze egzaminy w życiu... Futro zniknęło jedynie z "połowy" dziewczyny. Po chwili znowu zaczęła zrastać, chociaż mniej obficie. Wziął Bell za uszy do góry.
- To bez sensu, Hayls, pomóż mi zanieść Rox do Skrzydła Szpitalnego. Oczy jej zarosły futrem, po zaklęciu "Finite". Ja spróbuję zabrać siebie i tego królika.
Wbrew pozorom nie było to łatwe zadanie. Królik szamotał się na wszystkie strony, jakby nie słyszała, że mają zamiar ją wziąć do pielęgniarki. Powoli skierował się w stronę drzwi, zasłaniając twarz ręką.

Megan weszła do SW z szerokim uśmiechem na twarzy, gdy nagle zauważyła Bell.
- Cześć Bell - rzekła wesoło.- A cóż ty robisz?
Megan spojrzała na wszystkie te rzeczy jakie miała ze sobą dziewczyna.
- Może mogłabym ci pomóc?

- Heej, Meg - uśmiechnęła się do dziewczyny szeroko i oderwała wzrok od tego co robiła. - Przygotowuję dekoracje na imprezę. Jak widzisz na razi idzie mi dość słabo... więc tak, jak najbardziej możesz mi pomóc.
- Mam nadzieję, że przyjdą jeszcze ze dwie osoby... Nie chcę z tego robić ogromnego przyjęcia, ale w dwójkę to trochę przesada.

- Impreza? Cudownie! - Megan zaśmiała się i zaczęła pomagać Bell przy dekoracjach.
- Ooo..są i balony! - Megan rozerwała paczkę i zaczęła dmuchać kolorowe balony, po czym spojrzała na jeden z nich. Balon zaczął zmieniać kształty, robił się wypukły. Megan spojrzała na niego z szerokimi oczami, przecież to było jej odbicie. Trzymała w ręce swoją twarz, tylko że jakąś inną. To była karykatura Megan. Dziewczyna zaczęła się głośno śmiać, po czym rzuciła jeden z balonów Bell. Była ciekawa czy balon ukarze także twarz krukonki.
- One są zaczarowane, Bell!

Patrzyła na poczynania Megan a gdy ta rzuciła jej balon, od razu go nadmuchała. Jednak nie było na nim żadnej twarzy. Tylko żyrafa. Zwierzę wpatrywało się w nią i lekko poruszało szyją. Bell uśmiechnęła się na ten widok. Była wspaniała.
- Zobacz co mam - pokazała Puchonce swój balon. - Może to działa jakoś inaczej... nie wiem, że pokazuje się twoja twarz, chyba, że chcesz zobaczyć coś innego?

Rozejrzała się i widząc kątem oka balony weszła do salonu.
-Cześć Bell - uśmiechnęła się do koleżanki - jestem July - podała rękę puchonce.
-Urządzacie jakąś imprezę ?- zapytała, biorąc do rąk kilka dekoracji.

- Hej, Jul - przywitała się z koleżanką, ciągle trzymając balona. Pacnęła go ręką, żeby opadł kawałek dalej. Trzeba będzie napompować sporo ich... balony zawsze wykorzysta się jeśli nie do dekoracji, to do jakiejś zabawy. Nawet najgłupszej.
- Tak, taki mamy zamiar. Jak widzisz, póki co raczej nie ma ludzi - rozłożyła ręce, pokazując Gryfonce puste pomieszczenie. - Ale wiadomo, jeśli jesteś już drugą osoba która się zjawiła, to może jeszcze ktoś inny niedługo dołączy.

-Mam taką nadzieję. - powiedziała - poczekajcie sekundke zaraz wrócę. - powiedziała i wybiegła z salonu wspólnego, skierowała się w stronę dormitorium gryfonów.
Weszła po kilku minutach, dźwigając skrzynkę Ognistej.
-Wiedziałam, że mam gdzieś zbunkrowany mały zapasik. - uśmiechnęła się i odstawiła skrzynkę na bok.
-Mogę wam pomóc przy tych dekoracjach ? - zapytała

Megan szeroko się uśmiechnęła do Bell.
- Hmn to co chcemy zobaczyć. A ja zobaczyłam siebie? Oj..wyszło, że jestem jakąś megalomanką. - Megan zaśmiała się po czym spojrzała na gryfonke, która weszła do Salonu Wspólnego. Puchonka uśmiechnęła się szeroko i odwzajemniła gest.
- Megan Hewson.
Gdy dziewczyna pobiegła po Ognistą Whisky, Megan przyjrzała się balonowi Bell.
- Chciałaś zobaczyć żyrafę?
Meg wzięła kolejny balon, kiedy July przyniosła skrzynkę alkoholu.
- Hmn, no to mamy co pić. Chociaż Ognistą jeszcze nie piła. Przyznaje się bez bicia. - powiedziała unosząc przy tym ręce do góry.
- Było by super July. - Megan wzięła balonik i podała gryfonce.- Ciekawe co tobie wyjdzie.

Wzięła balona od Meg i zaczęła zwijać go na różne sposoby.
-Merlinie, wydawało mi się, że łatwiej coś z tego zrobić - powiedziała. Ale po kilku minutach pracy okazało się, że z balona powstała tylko kulka.
-Cóż, to miał być lew - powiedziała z uśmiechem i odbiła balona by poleciał pod ścianę.

- Oczywiście, że chciałam! Zawsze chcę widzieć żyrafy - Następna, której te wspaniałe zwierzęta wydawały się czymś dziwnym. Skoro inni lubią koty, psy, konie to dlaczego ona nie mogła żyraf?
- Super, Jul, coraz lepiej się zapowiada - wyszczerzyła się do Gryfonki i wzięła krepinę. Pocięła ją w paski i pozawieszała wszędzie gdzie się dało.
- Lew? - roześmiała się. Przecież balon był identyczny jak na początku! - Jeśli domalujesz mu oczy i zęby to może będzie go przypominał trochę bardziej.

Zaśmiała się.
-Masz jakiś mazak? Porobimy zwierzątka z balonów - powiedziała i zaczęła odbijać innego balona.
-Myślicie, że jeszcze ktoś przyjdzie? - zapytała.

- Masz - rzuciła Jul opakowanie mazaków w różnych kolorach.
- Nie wiem. Jeśli nie, zawsze możemy wziąć mnóstwo balonów i biegać po korytarza obwieszczając wszystkim co robimy. Powinno zadziałać - przedstawiła dziewczynom swój plan, który wymyśliła na poczekaniu.

Megan zaśmiała się.
- Bell to wspaniały pomysł! - Puchonka spojrzała na balon July - dorysuj mu jeszcze wąsy.
Meg wzięła bibuły, serpentyny i zaczęła je rozwieszać po pokoju.
- Trzeba jakoś nadać kolor temu pomieszczeniu. - Megan wzięła paczuszkę w której znajdowały się pojedyncze światełka, a wyglądem przypominały świetliki. Megan rozerwała delikatnie woreczek, a światełka zaczęły unosić się do góry jakby miały skrzydełka. Rozmieściły się po całym salonie, stwarzając imprezową atmosferę.
- No to oświetlenie już mamy, a co z muzyką? - spytała się Meg i spojrzała na światełka poruszające się powoli po suficie.- Niesamowite.

July kończyła właśnie stworzyć rodzinę kaczek, które odbijały się swobodnie po salonie.
-Meg, możemy sprowadzić jakiś zespół -powiedziała. -Ja nie mam różdżki więc nic nie zdziałam - dodała i powróciła do tworzenia żyrafy.

- Sprowadzić zespół, mówisz? A jak masz zamiar zrobić to tak szybko? To nie jest takie łatwe, że wyślesz sowę i zaraz się pojawią... ale zawsze możemy zachęcić kogoś, żeby zaśpiewał - uśmiechnęła się. - Taka prywatna kapela.
Rozłożyła się na fotelu i obserwowała jak dziewczyny dekorują salon.

-Właśnie to mam na myśli - powiedziała z uśmiechem. - Mamy w zamku kilka grających i śpiewających osób? Mogło by wyjśc całkiem nieźle - rzekła bez dłużeszego zastanowienia.
-Mag, jak myślisz? - zwróciła się w stronę puchonki.

Megan uśmiechnęła się szeroko.
- Dla mnie super ! - Puchonka zamyśliła się - Jak chcecie mogę po nie skoczyć, tylko mi powiedzcie kogo mam sprowadzić.
- Czyli robimy sobie karaoke ? Hmn to dajcie mi kilka balonów to zaproszę jeszcze inne osoby.

Wzięła jakieś dziesięć balonów i związała je błękitną wstążką, tak, że powstało coś podobnego do balonowego bukietu.
- Proszę - wręczyła go Megan. - W ogóle wy możecie pójść poszukać ludzi, a ja tutaj... posiedzę i skończę pracę - powiedziawszy to, wyciągnęła z opakowania jedną butelkę ognistej.

Megan wzięła balony od Bell.
- To co July idziemy? - puchonka spojrzała na dziewczyne i uśmiechnęła się do niej szeroko.
- Tylko Bell, zostaw coś dla nas - Megan zaśmiała się po czym puściła do Bell perskie oko. - Hmn..jesteś pewna, że dasz radę z tymi dekoracjami?

-Chodź Meg, Bell sobie poradzi - powiedziała z uśmiechem i wzięła butelkę ognistej na drogę. - To gdzie najpierw ? Może wielka sala? Tam zawsze siedzi najwięcej uczniów - zuważyła.