Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Dolina Świetlików

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyNie 1 Maj - 20:39;


Dolina Świetlików



Błądząc wśród leśnych kniei w górach Onchu, trafić można na niezwykłą dolinę. Pełna mchów i paproci wydaje się nietknięta przez człowieka i współczesność, a szczątki starego wozu wystające spomiędzy olbrzymich liści pokazują, że czas stanął tu w miejscu. Mieszkańcy okolicy wierzą, że szczątki jednego z druidów spoczywają w tym miejscu i przez to żyjące tu świetliki dają błękitne oraz białe światełka. Mówi się, że gdy najjaśniejszy usiądzie Ci na ręku, spełni się Twoje życzenie.

Kostki:


Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyNie 10 Lip - 21:34;

Kość: 1

Szczerze powiedziawszy, to Max nie miał najmniejszego nawet pojęcia, dokąd właściwie idą. Nie zastanawiał się nad tym, nie miało to dla niego aż tak wielkiego znaczenia, skoro po prostu obiecali sobie, że siądą, napiją się wina, rakiji i co jeszcze uda im się znaleźć albo do siebie ściągnąć. Miał również przy sobie liść lulka, który otrzymał od lunaballi na imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego, a przed nimi była dosłownie cała noc. Mogli oczywiście zostać w domku, ale mimo wszystko alkohol nie smakowałby tam tak dobrze i bez dwóch zdań nie rozmawiałoby im się aż tak swobodnie. Mulan co prawda ani trochę mu nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie, ale mimo wszystko były sprawy, o jakich wolał nie rozmawiać z Mushu, czy raczej, o jakich wolał nie wspominać w jej obecności. Tych zaś było całkiem sporo i podejrzewał, że kiedy już spiją się z Olą do nieprzytomności, to oczywiście powie jej w chuj dużo rzeczy, o jakich powinien milczeć i raczej lepiej byłoby, gdy trzymał mordę na kłódkę. Podejrzewał zresztą, że były również takie rzeczy, o których Ola wolałaby nie gadać w obecności innych, dlatego też zabrał ją na spacer, zarzuciwszy na ramię plecak, w którym radośnie pobrzękiwały butelki.
- Dostatecznie magicznie? - zapytał, gdy znaleźli się w pobliżu doliny pełnej świetlików i uśmiechnął się nieco rozbawiony. Wiedział, że ich wyprawa nie miała żadnego celu i po prostu szukali miejsca, gdzie mogliby bezpiecznie siąść na dupach i porozmawiać, ale mimo wszystko był przekonany, że Ola wolałaby nie spędzać tego czasu na jakichś jebanych mokradłach, gdzie na każdym kroku mogło napaść ich popierdolone kelpie albo coś podobnego. Dlatego też uznał, że dolina, na którą trafili całkowitym przypadkiem, może okazać się odpowiednia do spędzenia tego wieczoru i zapomnienia o tym, co się dookoła niego działo.
Musiał również przyznać, że mimo wszystko podobało mu się to, że nie było tutaj żadnych innych ludzi. Fauna, flora i te popierzone zbroje, które nieco go przerażały, powodując, że nie miał za chuj pojęcia, czego powinien się spodziewać, kiedy na nie patrzył. Znał oczywiście nieco historii i w ogóle, ale mimo wszystko nie był do końca pewien, co powinien sobie o tym myśleć, odnosił jednak wrażenie, że ta wyspa była jakimś popieprzonym spełnieniem marzeń, po całym tym gównie, jakie spotykało go w ostatnim czasie. Wciąż jeszcze nie przetrawił do końca bezowocnej właściwie rozmowy z profesorem Whitelight i nie miał pojęcia, co właściwie ma z tym gównem zrobić.
- Możesz pić pierwsza, nie spóźniłaś się na degustację - dodał, nawiązując do swojej uwagi z zakończenia roku szkolnego.

@Aleksandra Krawczyk

+

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPon 11 Lip - 8:33;

Kostka: 3 - zyskuję przerzut na kolejny wątek

Można powiedzieć, że tak na dobrą sprawę dopiero co przyjechali do Avalonu, a już szli w nieznane, żeby po prostu się upić. Było to tak głupie i jednocześnie proste, że aż chciało jej się śmiać, kiedy tak szli przed siebie bez konkretnego celu. W zasadzie nie mogli jakiegoś mieć, bo nie znali (jeszcze) tych terenów, ale prędzej czy później gdzieś mieli dojść i mimochodem znaleźć tą swoją idealną miejscówkę. Mając do wyboru domek albo plener, odpowiedź była oczywista i po spakowaniu niezbędnych manatków ruszyli w drogę. Zupełnie nic nie robiła sobie z tego, że oddalali się coraz dalej od domków, że zagłębiali się w tereny zupełnie sobie nieznane, tak jakby jej rozsądek zrobił sobie wakacje. I wcale jej to nie przeszkadzało. Życie ma się jedno i chciała z niego korzystać, zwłaszcza po tym cholernym roku, który dał jej tak do dupie. A w tym wypadku im dalej szli od ludzi, tym lepiej - żeby przypadkiem ktoś nie słyszał jej lamentu, kiedy zacznie wyć w ramię Maxa.
- Mhm, myślę, że to miejsce jest idealne - odpowiedziała wyraźnie zadowolona i rozejrzał się po okolicy. Oprócz mchów, paproci i świetlików nie widziała nic, co mogłoby stanowić zagrożenie. Żadnego stawu, w którym można się utopić, żadnych cierni, urwisk, słowem - było tu względnie bezpiecznie, a to było bardzo ważne. Zaczęła więc kroczyć pomiędzy roślinami, chcąc znaleźć wygodne miejsce i starając się ich za bardzo nie uszkodzić. Miejsce wydawało się nietknięte przez ludzi i chciała, aby tak pozostało, dlatego wykazała się taką ostrożnością i, jak zauważyła, Max także nie szedł jak słoń w składzie porcelany. Było tu coś niesamowitego i nie chodziło tylko o świetliki, które w miarę jak Ola posuwała się dalej, zaczynały coraz liczniejszą gromadą ją otaczać.
- Chyba zasługuję na miano świętej - parsknęła, dostrzegając niebieskawą poświatę przy głowie. Podobało jej się to, bo w życiu nie widziała tyle tych malutkich owadów w jednym miejscu, a wrażenie było nie do opisania. - Dzięki. Co za zaszczyt mnie kopnął - wywróciła oczami i z uniesionym kącikiem ust sięgnęła po butelkę, kiedy znaleźli wreszcie miejscówkę. - Gdyby to był ktoś inny pewnie spytałabym, czy nie chce mnie otruć, bo jednak jesteśmy z dala od ludzi i cóż, ciężko by było o pomoc, ale że to ty, to powiem tylko: na zdrowie! - rzuciła i uniósłszy butelkę, pociągnęła z niej solidny łyk. Tylko trochę się skrzywiła, gdy alkohol przeszedł przez jej gardło, pozostawiając w ustach specyficzny posmak. - To te jakieś specjały, które ze sobą przywlokłeś z Rumunii?

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPon 11 Lip - 19:24;

Zapewne gdyby chociaż przez chwilę nieco uważniej pomyśleli o tym, co robią, zostaliby gdzieś bliżej domków. Ponieważ jednak byli wszędobylscy i zdecydowanie niczego się nie obawiali, wybrali się na poszukiwanie idealnego miejsca, w którym mogliby spędzić czas z dala od zupełnie nieproszonych uszu. W końcu cholera wiedziała, co ktoś by zrobił z wiadomościami, jakimi mogli się wymienić, a Maxowi zdecydowanie nie zależało na tym, by ktokolwiek inny, niż Ola, wiedział o tym, co chciał jej powiedzieć. Jasne, istniały jakieś tam zaklęcia wyciszające i inne dziwne szaleństwa, ale nie znał się na tym na tyle dobrze, żeby to rzucać, żeby się na tym koncentrować, tak więc pozostawało mu jedynie znalezienie właściwej miejscówki, w której naprawdę mogliby się rozłożyć i zapomnieć o wszystkim, co ich otaczało, a co wcale nie było tak wspaniałe, jak mogłoby się wydawać. Cieszył się, że Ola zdawała się być mniej spięta, niż wtedy gdy spotkali się przed rozpoczęciem imprezy z okazji zakończenia roku akademickiego, cieszył się, że oboje zdawali się być spokojniejsi, niż wtedy, choć jednocześnie wiedział, że w nim samym wiele spraw nadal się gotowała. Jedna z nich była dla niego szczególnie trudna i nie wiedział, co miał z nią zrobić. Wiedział, z kim chciał o tym pomówić, ale nie miał pewności, czy profesor Whitehorn będzie miała dla niego czas i czy zechce w ogóle poświęcić mu nieco więcej uwagi. Teraz jednak nie to było ważne.
- Jestem pewien, że za chwilę zleci się tutaj stado zakochanych w tobie faunów i drugie tyle driad – powiedział całkiem poważnie, chociaż w jego ciemnych oczach pojawiły się niewątpliwie iskierki rozbawienia, których nie zamierzał ukrywać. Nie naśmiewał się jednak z Oli, a stwierdzał prosty fakt, wychodząc z założenia, że dziewczyna wyglądała na tyle ładnie, że większość stworzeń w okolicy powinna do niej lgnąć. Gdyby nie to, że od zawsze sam widział w niej kogoś bardziej, jak siostra, zapewne sam również by uległ temu wpływowi, ale tak był w stanie docenić po prostu zwyczajnie to, jak ładnie obecnie wyglądała, nim ostatecznie siadł obok niej, podsuwając jej butelkę.
- Nie jestem pewien, czy powinnaś mi aż tak wierzyć – stwierdził, cmoknąwszy przy okazji, jakby chciał jej powiedzieć, że powinna na niego zdecydowanie uważać, bo ostatecznie krył w sobie więcej tajemnic, niż jej się wydawało. Było to właściwie prawdą i pomijając fakt, że nie był pewien, kiedy znowu padnie rażony wizją, były też inne sprawy, które w jego osobie mogły zdecydowanie niepokoić. Być może nie był przerażający, ale w miarę, jak odkrywał samego siebie, zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że z boku z całą pewnością nie był tak spokojną i bezpieczną osobą, jak mogło się wydawać.
- Oczywiście, że tak. Część dostałem od znajomych, w formie pożegnalnego prezentu, czy czegoś podobnego. Lepiej, żebym sam wszystkiego nie wypijał, chociaż są takie chwile, kiedy wydaje mi się, że powinienem to zrobić, żeby poczuć się lepiej – stwierdził i wzruszył lekko ramionami, jednocześnie spoglądając na Olę dość znacząco, jakby chciał jej powiedzieć, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, dlaczego właściwie zdecydowali się na tę wyprawę i co tutaj robili. Ona z całą pewnością miała również na barkach problemy, jakie chciała zrzucić, w końcu ostatni rok wyraźnie również jej nie rozpieszczał, powodując, że znajdowali się w dość kiepskim położeniu, nie wiedząc, co powiedzieć i jak zacząć ten wieczorek zwierzeń, który brzmiał gównianie, ale z całą pewnością był potrzebny im obojgu.
- Chcesz zacząć, czy ja mam czynić honory? – zapytał ostatecznie, wiedząc, że lepiej strzelać prosto do celu, niż kluczyć, jak jakiś debil, skoro oboje wiedzieli, że mieli ochotę pogadać o kilku męczących ich sprawach. Kilkunastu.

@Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPon 11 Lip - 22:47;

Cisza i spokój - tymi dwoma słowami mogłaby określić tę okolicę. Piękną, zieloną i zmieszkałą przez świetliki okolicę, która już niedługo miała przestać być tak cicha i spokojna. Zwłaszcza spokojna. Miała wysłuchać żalów wylewanych z serc dwóch studentów, zostać powiernikiem myśli, które dotychczas nie opuszczały ich głów, z powodzeniem siejąc tam zamęt. Póki co jednak było wręcz błogo. Otoczenie sprzyjało rozluźnieniu się i temu też zaczynała powoli się poddawać, oddając od siebie wspomnienia o rozmowie, przez którą się tu znaleźli. Nie chciała teraz o tym myśleć, ale wiedziała, że prędzej czy później nadejdzie ta chwila, że i tak od tego nie ucieknie. O wiele przyjemniej było jednak chłonąć ten spokój od natury.
- Może lepiej nie, jeszcze będę musiała dać im wszystkim kosza i dopiero narobi się problemów. Raczej gustuję w ludziach - odparła i puściła do niego oczko. Do kogoś innego w życiu by się tak nie odezwała, ale z Maxem od początku pozwalali sobie na więcej (a raczej kto sobie pozwalał, ten sobie pozwalał) i takie teksty nie były niczym dziwnym. Wręcz przeciwnie, ich brak byłby czymś niepokojącym.
- A co, zamierzasz się bawić w zabójcę? - uniosła pytająco brew i spojrzała na niego z widocznym w oczach wyrazem, który mówił, że ni chuchu mu w to nie uwierzy. - Bo wiesz, i tak możesz zdradzić mi te swoje niecne plany, nie zdążę przecież uciec, a nawet nie wiedziałabym dokąd, więc tak czy siak jestem skazana na ciebie - stwierdziła i wzruszyła ramionami, jakby wszystko było jej obojętne. Rumuńskie specjały nieco ją rozpaliły i już po pierwszym łyku poczuła rozchodzące się po wnętrzu ciepło. Alkohol piła tylko wtedy, kiedy nadarzyła się jakaś okazja, a teraz bez dwóch zdań takowa była i nie miała zamiaru się powstrzymywać. Doskonale pamiętała (albo i nie) wieczór w Luizjanie, kiedy to z Nancy dostały w jednej z tawern bimber zdolny poskładać najlepszego gracza. Zabawa była wyśmienita, czego niestety nie dało się powiedzieć o kolejnym dniu. Spodziewała się, że tym razem miało być podobnie, z tą tylko różnicą, że zamiast zabawy miało być zrzucenie z serca ciężarów.
- Musiałeś tam mieć hojnych znajomych, skoro słyszę takie słowa - skomentowała, podsuwając mu jednocześnie butelkę. - No i fakt, wszystkiego sam nie pij, lepiej podziel się ze mną - dodała, trącając go łokciem z porozumiewawczym uśmiechem. Ten jednak szybko zgasł na jej ustach, gdy spostrzegła wzrok Maxa. Momentalnie atmosfera przestała być taka luźna i relaksująca. Westchnęła głęboko na jego kolejne słowa i odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
- Wszystko jedno. I tak prędzej czy później będę musiała zacząć mówić, więc - powiedziała z niemrawym uśmiechem i wyciągnęła rękę po butelkę. Potrzebowała jeszcze jednego łyka. Potrzebowała czasu, który jej to dawało. Skłamałaby gdyby powiedziała, że się nie bała. Bo bała się. Bała się, bo słowa wypowiedziane na głos stawały się bardziej prawdziwe, a ona nie chciała, żeby to wszystko uderzyło w nią jeszcze mocniej. Wydawało jej się, że już zrobiła mały krok do przodu i nie chciała robić dwóch w tył.
- Dobra, bo się nie zbiorę - ponownie westchnęła i zaczęła mówić. - No to wszystko zaczęło się chyba jakoś w kwietniu zeszłego roku. Moja babcia wtedy zachorowała, poważnie, a że akurat rodzice od strony ojca raczej trzymają się poza magicznym światem, to sytuacja była... ciężka. Wiesz na pewno, jak to wygląda. Leczenie nie jest tak łatwe jak to bywa u nas, czarodziejów, gdzie wystarczy zaklęcie albo eliksir. Ta choroba porządnie mną wstrząsnęła, bo bałam się, że... - przerwała i przygryzła policzek od środka, żeby jakoś zdusić w sobie rosnące emocje. Jeszcze nie teraz. - Bałam się, że ją stracę. Może wyolbrzymiałam, bo lekarze mówili, że z tego wyjdzie i wszystko będzie dobrze, ale po prostu mnie to trafiło. Na koniec sierpnia rzeczywiście się poprawiło, ale w październiku wróciły problemy i tak się to ciągnęło, już co prawda w mniejszym stopniu, ale jednak. Po drodze wyszło jeszcze kilka innych rzeczy, równie przyjemnych - uśmiechnęła się cierpko i splotła ze sobą dłonie. Musiała się czymś zająć, koniecznie. Wiedziała, że czeka ją kontynuacja tematu, ale potrzebowała chwili, bo to wszystko zaczynało narastać i znów do niej wracać.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyWto 12 Lip - 17:38;

Potrzebowali miejsca na tyle spokojnego, żeby czuć się w nim bezpiecznie, na tyle spokojnego, żeby móc oddychać głęboko, bez większych problemów, żeby po prostu cieszyć się tym, co mieli. Dlatego też dolina pełna świetlików wydawała się do tego idealna, położona z daleka od wszystkiego i wszystkich, cicha, piękna i jakby stworzona do tego, żeby po prostu powierzyć jej wszystkie swoje żale i problemy. Było ich niewątpliwie sporo i trudno było powiedzieć, od którego należało zacząć, mieli jednak na to chwilę czasu, chwilę na to, żeby dalej opowiadać sobie głupoty i zaczepiać się, jakby mieli zdecydowanie mniej lat i jeszcze mniej w głowach, co akurat w przypadku Maxa nie było wcale kłamstwem. W głowie miał bowiem w najlepszym wypadku siano.
- Może faktycznie lepiej nie, jeszcze musiałbym każdemu dać w mordę na opamiętanie – stwierdził, uśmiechając się do niej kącikiem ust, a jego ciemne oczy błysnęły, gdy stwierdził, że zdecydowanie nie pozwoliłby, żeby Olę spotkało coś niemiłego. Sam doskonale wiedział, jak trudno jest się pozbierać, gdy wdepnie się w bagno i podświadomie chciał ochronić bliskie sobie osoby przed tym, co mogło je spotkać, przed tym, co się mogło wydarzyć, jeśli tylko dokonają w życiu błędnego wyboru. Wiedział, że nie zawsze uda mu się pomóc, a jednocześnie nie umiał sobie wyobrazić niczego innego, jakby z góry zakładał, że musi walczyć, że musi pomóc.
- Jakbym kogoś miał otruć, to samego siebie, żeby sprawdzić, jak szybko trucizna działa i jak szybko muszę pozbyć się jej z organizmu – stwierdził ni to żartobliwie, ni to poważnie, ale prawda była taka, że Max był zdecydowanie skłonny do podobnych szaleństw, nie widząc w nich niczego złego, właściwie postrzegając je nawet jako coś koniecznego, jako coś, co mogło postawić ich wszystkich na nogi, coś, co mogło wskazać mu właściwą drogę pośród mroków tego świata, bla bla bla. Nie zawahałby się przez zażyciem trucizny, gdyby tylko wiedział, że dawało mu to możliwości na przyszłość, że dawało mu to szansę na to, by kogoś kiedyś uratował.
Na jej uwagę jedynie uśmiechnął się lekko, również pociągając łyk alkoholu, czując, jak rozchodzi się gorącą falą po całym jego ciele. Był pewien, że była to zbyt mała ilość, żeby go powalić – kiedyś tyle nie pił, a przynajmniej nie do nieprzytomności, ale wiele się zmieniło, on sam również i wiedział teraz, że to, co kiedyś wydawało mu się w jakiś sposób go chronić, było jedynie pieprzeniem, które próbował sam w siebie wcisnąć. Zerknął ponowie na Olę, uśmiechając się do niej nieco przepraszająco, ale wiedział, że jeśli nie wsadzi kija w mrowisko, to nigdy nie ruszą naprzód, a nie mogli w nieskończoność siedzieć i udawać, że nic się nie dzieje, kiedy działo się aż za dużo. Zdecydowanie za dużo.
- Jest dla ciebie bardzo ważna – mruknął, po czym pociągnął solidny łyk alkoholu, czując, jak wszystko się w nim gotuje i pomyślał, że powinien zapalić, chociaż znajdowali się w miejscu, w którym lepiej było nie podejmować podobnych działać. Westchnął ostatecznie ciężko, zerkając na Olę i uśmiechając się do niej nieco przepraszająco. – Ja nie wiem, gdzie zacząć. Pewnie tam, gdzie wypieprzono mnie z domu i kazano zacząć radzić sobie samemu. Od tamtej pory zaczęły pojawiać się pytania, kim jestem i skąd właściwie wziął się mój dar, potem pojawiły się ostrzeżenia, że mogę przez brak kontroli stracić wzrok, aż w końcu wszystko wzięło się i rozjechało, jak jedno wielkie gówno. Po to wyjechałem, żeby zdołać chociaż zapanować nad jasnowidzeniem, tam mają naprawdę dobrych nauczycieli i wiedzą, jak zająć się takimi czubkami, jak ja.

@Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySro 13 Lip - 21:22;

Skłamałaby twierdząc, że tekst o truciźnie jej nie przytkał. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć, dlatego jedynie spojrzała na Maxa z przymrużonymi oczami. Zdawała sobie sprawę z tego, że faktycznie był zdolny do takiego czynu, żeby z samego siebie zrobić królika doświadczalnego. Nie, to było nawet bardzo w jego stylu, chociaż inni zapewne spojrzeliby na niego jak na debila lub człowieka psychicznie chorego. Albo i to i to. Ola jednak wciąż po prostu na niego patrzyła, zastanawiając się nad odpowiedzią, ale koniec końców żadna i tak nie wyszła z jej ust. Wylał się z nich za to strumień słów, które miały na celu przedstawienie historii tego całego bałaganu, jaki zagościł w jej życiu.
- Tak, jest. To było okropne. Wszyscy dokoła mówią ci, że będzie dobrze, że nie musisz się tak martwić, ale ty mimo że w to wierzysz, to gdzieś z tyłu głowy masz tą cholerną myśl, że może nie wszystko będzie okej. Że nie wszystko się ułoży. Mój optymizm dosłownie wyparował w tamtym czasie - dodała i zamilkła. Nie oczekiwała żadnych słów typu „jak mi przykro”, „będzie dobrze”, absolutnie nie. Nie po to tu przyszli, żeby zasypywać się nawzajem tymi pustymi frazesami. Czy one komukolwiek kiedyś pomogły? Podciągnęła nogi pod siebie i oparła na kolanach brodę, przekręcając głowę w stronę Maxa, żeby lepiej go widzieć w trakcie, gdy to on zaczął mówić.
- Czekaj, jak to wypieprzono cię z domu? - spytała mocno zdezorientowana, bo pierwsze słyszała, że coś takiego miało miejsce i nawet nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Nie docierało do niej, że można było posunąć się do takiego czynu. - I co znaczy, że pojawiły się pytania kim jesteś i skąd dar? - Była coraz bardziej zbita z tropu, a kolejne rewelacje dosłownie miały zmieść ją z planszy. Póki co żyła jeszcze w nieświadomości, choć i to miało zaraz ulec zmianie. Starała się przeanalizować słowa chłopaka, z marnym niestety skutkiem. Nie rozumiała. Jedyne, czego była już na ten moment pewna to to, że jej problemy w porównaniu z jego wypadały bardzo licho. I niby nie powinno się tego w ten sposób porównywać, bo każdy przeżywa swoje problemy w inny, osobisty sposób, ale tak właśnie jej się to przedstawiało.
- Dobra, chwila, stop - rzuciła, przymykając oczy, jakby w ten sposób chciała zahamować pędzące myśli. - Nic z tego nie rozumiem. Jeszcze raz, od początku, powoli i bardziej ze szczegółami - poprosiła z westchnieniem. - Chociaż tyle, żebym wiedziała mniej więcej o co chodzi - dodała i posłała mu niepewne spojrzenie. Wiedziała, że rozgrzebywanie tego nie będzie przyjemne i naprawdę nie chciała tego robić, ale jak już zaczęli, to warto było nie zostawiać tych kwestii niedopowiedzianych. Nie wymagała od niego całej prawdy, bowiem były rzeczy, które każdy po prostu zachowywał dla siebie, ale bez głębszego wejścia w sprawę nie miała możliwości zrozumienia i połapania się w tym.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySro 13 Lip - 21:53;

- Czyli jedno, wielkie gówno - stwierdził Max na jej słowa, przyglądając się jej uważnie, przekrzywiając przy okazji głowę, po tym, jak pociągnął kolejny łyk alkoholu. - Ale najważniejsze jest to, czy ostatecznie jest serio dobrze? A poza tym, to nie wszystko i nie próbuj kręcić. Po to tutaj przyleźliśmy, żeby to z siebie zrzucić i pozbyć się tego całego, jebanego gówna, które nie daje nam normalnie żyć. Słowo harcerza, że cokolwiek mi powiesz, zachowam dla siebie - dodał zaraz, marszcząc lekko brwi.
Ola wydawała mu się dziwnie smutna, nieco spięta i chociaż nie do końca rozumiał jej powody do obaw, to jednak wiedział, że gdzieś na dnie jego serca znajdowała się ta sama troska, ten sam ból i niepewność o drugiego człowieka. Czaiły się tam, chociaż jednocześnie wydawały mu się zabite po tym, co się działo, po terapii, jaką przeszedł, po czasie, jaki minął. Jednocześnie jednak czuł się tak chujowo źle, kiedy słuchał tego, co miała mu do powiedzenia, widząc doskonale różnicę pomiędzy tym, jak zachowywała się, gdy nie spadały na nią problemy, a tym, jak postępowała, gdy musiała złamać samą siebie i wyznać te wszystkie sprawy, z jakimi próbowała poradzić sobie zupełnie sama. Było to chujowe i zdał sobie sprawę z tego, że mimo wszystko się o nią troszczył.
- Początkiem tego gówna są moje narodziny, ale dobra. Mój ojciec wyjebał mnie z domu, bo miał mnie dość, uważał, że jestem psychiczny. Nieważne, już i tak wniosłem o wyczyszczenie im pamięci, więc ten rozdział uznaję za zamknięty - stwierdził i wypił solidny łyk rakiji, bo naprawdę w tym gównie nie chciał grzebać, te drzwi zostały zamknięte raz na zawsze i nie zamierzał ich już nigdy więcej otwierać. - Był mugolem i nie podobał mu się czarodziejski świat, moja mama zmarła i jej nie pamiętam, dziadkowie też nie żyją i trochę czasu zajęło mi zrozumienie, co się właściwie odpierdala. Wiesz, mój dziadek też był mugolem. To skąd, do kurwy, mógł się wziąć mój dar? Nie rozdają ich w czekoladowych żabach. Chciałem… znaleźć rodzinę i zrozumieć, co się stało. To znalazłem - dodał, odchylając się ostatecznie w tył, żeby oprzeć się plecami o pień pobliskiego drzewa.
Nadal nie wiedział, co ma o tym myśleć, nadal nie wiedział, jak ma podchodzić do rozmowy, którą odbył z profesorem Whitelightem i czuł się z tego powodu dziwacznie, jakby dosłownie wszystko się klasycznie zjebało. Spierdoliło na łeb, na szyję, bo jak już coś się prostowało, to coś innego musiało być przejebane w chuj. Dlatego też wzniósł w górę butelkę i podał ją Oli, jakby chciał powiedzieć, że powinna się napić.
- W moich papierach w Ministerstwie mam wpisane również drugie imię. Moja mama i babka miały zaś imiona na tyle nietypowe, że trudno nie zgadnąć, skąd wziął się mój dar - stwierdził, uśmiechając się krzywo. - Jeśli chcesz, możesz mówić do mnie Mitzrael.

@Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyCzw 14 Lip - 17:24;

- Teraz już na szczęście tak, lekarze powiedzieli, że wszystko jest dobrze i nic złego się nie powinno dziać - odpowiedziała na jego pytanie i znów głęboko westchnęła, kiedy ją upomniał, żeby nie kręciła. Fakt, nie wszystko jeszcze z niej wypłynęło, ale mówienie o tym było tak przyjemne, jak wizyta u dentysty albo i gorzej. Nie zamierzała jednak kłamać mu prosto w twarz czy ukrywać najważniejszych faktów, musiała tylko przejść od jednej do drugiej, a to nie było wcale takie łatwe. - Akurat co do tego, że nic nikomu nie powiesz to nie mam najmniejszych wątpliwości. Po prostu... Ech, sama nie wiem. Mam nadzieję, że ta cała spowiedź serio pomoże. Nam obojgu - powiedziała i wysiliła się na delikatne, ledwo widoczne uniesienie kącików ust w górę w coś na kształt uśmiechu. - I masz rację, to nie wszystko, ale sporą część. Wiesz, krążenie między domem na Wyspach, zamkiem, a domem w Polsce było cholernie wyczerpujące nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Ciężko mi było pogodzić wszystkie obowiązki, moje życie towarzyskie przestało istnieć, a sama miałam wrażenie, że po prostu gasnę, ale tak naprawdę to najgorzej było jak już cały ten syf się skończył i mogłam siąść na tyłku, bo zaczęło się rozmyślanie. I dopiero wtedy poczułam, jaki to wszystko zostawiło na mnie ślad. To się tak tylko wydaje, ale przez te kilka miesięcy tryb życia, który prowadziłam mocno zaczął się na mnie odbijać - kontynuowała, ale widać było, że to jeszcze nie koniec. Brakowało tej kropki nad i. - No i... tak jakby... powiedziałam Willowi, że potrzebuję przerwy? - dodała, nie wiedząc za bardzo jak tak właściwie powinna to ująć. Ten temat był... trudny. Z drugiej strony - który taki nie był? I ona i Max przyszli tutaj, żeby poruszyć właśnie takie ciężkie sprawy, bo sytuacja u nich obojga nie była kolorowa i może to była szansa na zrobienie tego kroku do przodu. Ufała mu. Wiedziała, że nikomu nic nie wygada, tak jak zapewne on miał tą samą pewność jeśli chodziło o nią. I być może powinni udać się do kogoś, kto faktycznie potrafiłby im pomóc z problemami, a nie tylko ich wysłuchał, ale może to właśnie bliska osoba obok była im teraz najbardziej potrzebna?
- Czyli że twoja rodzina to tak naprawdę nie była twoja rodzina? - spytała, zmarszczywszy brwi. Ciągle próbowała poukładać sobie to wszystko w głowie, ale jeśli chodziło o takie sprawy rodzinne, to zawsze miała problemy z połapaniem się co i jak, a już zwłaszcza u czarodziejów, gdzie w grę wchodziła jeszcze czystość krwi. To już w ogóle było dla niej nie do przejścia. W napięciu czekała na dalszy ciąg tej historii, odbierając od Maxa butelkę rakiji i patrząc na niego z pytajnikami w oczach. Zaraz też pociągnęła solidny łyk, a po chwili następny, ale wybrała sobie zły moment. Alkohol z prędkością światła wyleciał z jej ust, kiedy opluła się, słysząc kolejne rewelacje. Na jej spodniach widniała przepiękna plama, ale nie to było aktualnie najważniejsze.
- Że co kurwa? - palnęła głupio, odkasłując, gdy w gardle coś nieprzyjemnie ją zachrobotało. - Jaki Mitzrael? O czym ty pieprzysz? - spytała, zupełnie nie przejmując się tym, że przeklina. Kto by w takiej chwili zwracał na to uwagę? Odstawiła butelkę na bok, tak na wszelki wypadek, a następnie zwróciła głowę w kierunku Maxa. - Nie trzymaj mnie dłużej. Do sedna, bo moja głowa zaraz pęknie i to wcale nie od nadmiaru alkoholu.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPią 15 Lip - 21:09;

Nic złego nie powinno się dziać. Oboje doskonale wiedzieli, jak niewiele to znaczyło, jak niepewne były zapewnienia tego typu, jak bardzo wszystko mogli chwiać się w posadach. Czasami wystarczył jeden dzień, jedna chwila, żeby coś, co pozornie było dobre i ustabilizowane, nagle się zmieniło i nawet wiara w to, że los może się jeszcze odmienić, niewiele w tym wypadku dawała. Dla Maxa, który potrafił czytać przyszłość, który umiał dostrzec ją tam, gdzie inni nie widzieli dosłownie niczego, było to jeszcze wyraźniejsze, jeszcze mocniejsze, byli to przeświadczeniem, jakie towarzyszyło mu na każdym kroku. Był z tym oswojony, a jednocześnie zupełnie nie był i nie chciał, wolał tę świadomość wypierać, chciał się jej pozbyć, zapomnieć o niej, chciał udawać, że nie istnieje. W tej chwili również zdawał się wahać pomiędzy dwiema skrajnościami, nie wiedząc, czy powinien pytać Olę o to, czy ta chciała, żeby zajrzał w przyszłość. Nie każdy sobie czegoś podobnego życzył, nie każdy widział w tym coś dobrego i należało to uszanować. Poza tym Ola zapewne wiedziała doskonale, że jeśli potrzebowała jego pomocy, wystarczyło tylko poprosić. Ostatecznie zatem Max pokiwał jedynie głową na te słowa, wyrażając nadzieję, że faktycznie będzie już tylko dobrze, a później w pełni skoncentrował się na tym, co przyjaciółka miała mu do powiedzenia.
Jej kolejnych słów było dość sporo i Max odnosił wrażenie, że dziewczyna mimo wszystko starała się coś pod nimi ukryć, coś o czym bała się mówić albo nie chciała tego robić. Zastanawiał się, czy nakłoni ją w ogóle do tego, żeby wyznała ostatecznie, co jeszcze leży jej na wątrobie - chociaż i tak w chuj dobrze ją rozumiał, pojmując zmiany i problemy przez jakie musiała przejść w ostatnim czasie - gdy nagle Ola przyznała, że zerwała z Willem. Poprosiła go przerwę, jak pięknie to ujęła, ale zdaje się, że oboje doskonale wiedzieli, co się za tym kryło, wiedzieli, do czego to prowadziło i co taka chujnia oznaczała. To nie mogli być łatwe dla jego przyjaciółki, ostatecznie nie była osobą taką, jak on i przywiązywała znacznie większą wagę do kwestii uczuć, do miłości i wszystkiego, co się z tym wiązało. Toteż teraz musiała czuć się jak skończone gówno i zapewne była bardzo zagubiona - myśli te obudziły w nim natychmiast wspomnienia od Finnie, ale postanowił od razu pogrzebać to jebane gówno głęboko na dnie świadomości. To było, minęło i nie miał już po co do tego wracać, nie znalazłby tam nic, kurwa, dobrego. Nie teraz, nie po takim czasie, nie po wszystkim, co przeszedł. Mimo to pociągnął całkiem solidny łyk alkoholu, odwracając się przodem do Oli i przyglądając się jej uważnie.
- Jak się czujesz? - zapytał. - Poza tym, że pewnie chujowo jak barszcz, ale… ale czy czujesz, że to była dobra decyzja?
Nie był najlepszą osobą do rozmów na temat związków, będąc dokładnym, to był chyba najbardziej zjebany i chujowym partnerem do takich dyskusji, ale był tutaj z Olą i dla Oli, więc chociaż zapewne w trzy dupy nieumiejętnie, próbował pokazać jej, że może mu wszystko powiedzieć. Nie, żeby w ten sposób próbował odsunąć od siebie konieczność wyjaśnienia jej wszystkiego tego, o czym w tej chwili pierdolił. I naprawdę, kurwa, naprawdę nie wiedział, gdzie ma zacząć, więc uznał, że zacznie od końca, bo to raczej Oli wyjaśni absolutnie wszystko, a zrozumienie uwagi o rodzinie, będzie dla niej łatwiejsze.
- Moja babka urodziła się jako Whitelight, chuj wie, jakiej linii i z kim dokładnie była spokrewniona, profesor nie był w stanie skojarzyć jej imienia, ani imienia mojej matki, więc pewnie wyjebali ją z rodu, kiedy odeszła z moim dziadkiem. Posługiwali się jego nazwiskiem, ale jednak chciały zachować tradycją rodu więc… więc z moich papierach w Ministerstwie figuruję jako Maximilian Mitzrael. Zabawne, nie sądzisz? Wyjebali ją z rodziny, a teraz ja mam dar jasnowidzenia, który przecież powinien trzymać się tylko tych lepszych i wybranych. I… i nie, ten skurwysyn, który wyjebał mnie z domu naprawdę był moim ojcem. Moja mama zmarła, pewnie kiedy mnie urodziła, ożenił się drugi raz i… moja macocha była w porządku, zawsze po mojej stronie, ale kiedy reszta rodziny ma cię za wariata, uważa, że jesteś chuja wart i w ogóle… w każdym razie to już przeszłość. Profesor Whitelight uważa, że nie powinienem też grzebać w przeszłości babki, tylko ja nie umiem, chcę wiedzieć, kim była, bo to ostatnia rzecz, która jednocześnie mnie kotwiczy i blokuje, a ja nie mogę tkwić w przeszłości, jeśli chcę… a chcę, zrozumieć i widzieć przyszłość - wyjaśnił ostatecznie, być może nieco chaotycznie, ale naprawdę nie wiedział jakby miał to inaczej wyjaśnić, jak miałby to wytłumaczyć i pokazać, jak to wyglądało, bo zawierało to w sobie tyle wątków, że Max aż pociągnął kilka solidnych łyków alkoholu, niemalże się przy tej okazji krztusząc.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 16 Lip - 11:50;

Słowa były tylko słowami. Chociaż lekarze mogli zapewniać, że wszystko już będzie dobrze i nie trzeba się obawiać, to los lubił płatać figle, także te nieprzyjemne, a ona po prostu nie potrafiła tego tak puścić mimo uszu. Nie, kiedy chodziło o osobę tak bardzo jej bliską. Gdyby Max spytał, czy chciałaby dowiedzieć się co stanie się w przyszłości, nawet nie potrafiłaby odpowiedzieć. Z jednej strony tak, bo wiedziałaby wtedy, czy trzeba się przeszykować na najgorsze, ale z drugiej - no właśnie. Zawsze istniała szansa, że to sprawy nie potoczą się tak, jak by się chciało, a tego by nie zniosła. Świadomość, że wie się o czymś, o czym inni nie wiedzą i dopiero z czasem to odkryją byłaby dla niej chyba zbyt przytłaczająca, a już na pewno na ten moment, kiedy siedziała w tym całym bałaganie zwanym życiem.
Była szczera. Jeśli nawet w jej słowach coś się kryło, to nie była tego świadoma. Dzieliła się z Maxem swoją historią z ostatniego roku, ale nie starała się nic specjalnie ukryć. Wszystkie najważniejsze sprawy zostały przedstawione, chociaż może rzeczywiście czaiło się za nimi coś, o czym ona sama jeszcze nie wiedziała. Sięgnęła po butelkę z rakiją i napiła się, zanim odpowiedziała na pytania.
- Czuję się... pusto. Serio, przez sporą część czasu tak jest, zupełnie jakby ktoś wyłączył mi emocje. Jestem przytłoczona tym wszystkim, chociaż może tak tego nie widać, bo staram się przy ludziach tego nie okazywać, ale właśnie wbrew pozorom nie mam jakiegoś głębokiego doła. Chyba. Sama nie wiem, to dziwne - westchnęłai na chwilę zamknęła oczy. - Ale wydaje mi się, że mimo wszystko to była dobra decyzja, o ile w ogóle można tak to nazwać. Mówiłam ci już, że ostatnie kilka miesięcy krążyłam to tu to tam, a Will też ma treningi drużyn i mecze, więc tak naprawdę to nawet się nie widywaliśmy. A to tylko bardziej mnie przytłaczało. Poza tym nie chciałam, żeby mój aktualny stan się na nie odbijał, bo to by było dla mnie nie do zniesienia. Sama muszę sobie poradzić z problemami - powiedziała i z tymi słowami wyprostowała się, jakby chciała już teraz stawić im czoło. W pewnym sensie tak właśnie było. Ale czy też przy okazji nie wplątała w nie Maxa? Okej, taki był zamiar, żeby się wzajemnie sobie wyżalili, ale to też miało swoje konsekwencje.
- Ejejej, hamuj! - zaleciła, ale zanim zdążył w ogóle odpowiedzieć wyrwała mu butelkę z rąk, żeby przypadkiem nie postanowił wyzerować jej zawartości. Nawet nie chciała wiedzieć, jakie by to miało skutki, bo jednak co innego popijać co jakiś czas, a co innego wypić wszystko na raz. Spojrzała na niego troskliwie, zastanawiając się jak powinna w ogóle dobrać słowa, bo to było ciężkie zadanie. - Ja tam nie widzę w tym nic śmiesznego, ale wiem o co ci chodzi. Czyli jesteś spokrewniony z Whitelightami - powiedziała w zadumie, przyjmując to już spokojniej niż wcześniejszą wiadomość o jego drugim imieniu. Nie było to jednak coś, co tak sobie po niej spłynęło, bo na takie rewelacje nie była przygotowana. Nikt chyba by nie był. W końcu nie co dzień można się dowiedzieć, że twój przyjaciel jest spokrewniony ze znaną czarodziejską rodziną, której jeden z członków naucza w twojej szkole. - To jest w ciul pokopane i pewnie i tak wszystkiego nie zrozumiem, ale... na pewno chcesz się w to zagłębiać? Skoro nawet profesor Whitelight mówi, żebyś lepiej tego nie robił, to musi mieć ku temu powody. No a z drugiej strony jak mówisz, że przeszłość jest ci potrzebna, żeby widzieć przyszłość... Przepraszam, nie wiem co powinnam ci powiedzieć - westchnęła bezradnie i tym razem ona pociągnęła solidne trzy łyki rakiji. Nie łudziła się, że jej to pomoże, co to to nie. - To musi być twoja decyzja, Max. Ludzie dokoła mogą mówić co chcą, ostrzegać cię czy namawiać, ale to ty i tylko ty powinieneś ostatecznie zdecydować co wybierasz. Prawda jest taka, że każda opcja ma swoje wady i nie ma tutaj tej "lepszej" - powiedziała po krótkiej chwili milczenia i wyciągnęła ręce za siebie, opierając dłonie o miękkie podłoże. Świat zaczynał trochę wirować.

@Maximilian Brewer
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 16 Lip - 13:00;

Przyszłość miała to do siebie, że nigdy nie była tak naprawdę pewna. To prawda, że Max widział kilka razy coś, co faktycznie się wydarzyło, ale wiele z tych rzeczy nigdy nie miało miejsca albo jednak potoczyło się zupełnie inaczej. Nie chciał również grzebać w przyszłości bez wiedzy Oli, mając świadomość tego, że mógłby ją tym nie tylko rozgniewać, ale po prostu zasmucić, a to było ostatnią rzeczą, jakiej w tej chwili potrzebowali. Dlatego też milczał, nie proponując jej żadnego szaleństwa - ostatecznie sam nie był na tyle stabilny emocjonalnie, by móc uznać, że nadaje się na bramę, że tym razem nic nie zjebie i po prostu pozwoli, żeby przyszłość przez niego przemówiła w sposób, jakiego od niej oczekiwał. Do tego niewątpliwie miał wciąż daleką drogę i chociaż bardzo się starał, miał świadomość, że dosłownie wszystko może się za chwilę całkowicie zjebać, jeśli wykona błędny ruch. Tym bardziej że nadal nie stał pewnie na nogach, gdy myślał o swojej przeszłości, gdy szukał w niej oparcia i zakotwiczenia, które pozwoliłoby mu ze spokojem spoglądać w dal.
- Czyli… Uważasz, że sama zmieniłaś się na tyle, że to nie ma sensu? I że lepiej będzie od tej pory iść własnymi ścieżkami, przekonać się, co to oznacza i dokąd was to zaprowadzi? - zapytał, próbując upewnić się, że dobrze ją rozumie, choć jednocześnie miał wrażenie, że wcale tak nie jest. - Ty… Wiesz… Kochasz go? - zapytał, czując się w tym temacie jak jakiś pieprzony debil, bo w końcu sam nie miał zbyt wielkiego doświadczenia, a to co znał, okazało się w chuj niebezpieczne i wciągnęło go w jakimś stopniu na dno. Nie miał również pojęcia, na ile Ola zdawała sobie z tego sprawę i chociaż nie chciał o tym gadać, bo to zdecydowanie była przeszłość, zastanawiał się, czy jednak nie powinien.
Zaraz jednak przeszli do innego, zdecydowanie ważniejszego w jego przypadku tematu i Max aż się lekko skrzywił, kiedy zobaczył, jak dziewczyna odbiera mu butelkę. W tej chwili akurat alkohol był mu bardzo potrzebny, ale skoro nie ma się tego, co się lubi, to się lubi to, co się ma. Chłopak wyciągnął zatem paczkę papierosów, w której miał również schowany liść lulka i przekręcił go w palcach, by wydobyć zaraz za nim bibułkę. Nie było, przynajmniej jego zdaniem, lepszej i bardziej zjebanej okazji do tego, żeby to wypalić i chociaż może nie powinni tego tutaj odpierdalać, to chwilowo miał to w dupie. Miał również czym się zająć, kiedy Ola mówiła, by później zapalić przygotowany skręt i zaciągnąć się nim, starając się ułożyć w głowie to, co powinien.
- Profesor uważa, że mnie zniszczą, że każą mi się zamknąć i chuj wie co jeszcze, ale ja się czuję, jakby mi czegoś brakowało. Wystarczy mi… wystarczy mi, że będę wiedział, kim była i czy naprawdę wypierdolili ją dlatego, że spieprzyła z moim dziadkiem, czy może był jeszcze jakiś inny powód. Skoro udało mi się już pozbyć właściwie do końca pojebania wywołanego… Finnem i skoro poradziłem sobie ze swoją rodziną, to pora, żeby wszystko doprowadzić do końca. Nie chcę, żeby dar odebrał mi wzrok, a jeśli nie wyprostuję wszystkich ścieżek, to chuj wie, co się stanie. Więc ja się upieram, on też i… zobaczymy - stwierdził w końcu, podając skręta Oli, mając wrażenie, że całe jego życie znowu tańczyło lambadę, tylko jakoś nie miało najmniejszej ochoty go o tym powiadomić, żeby mógł jakimś cudem nauczyć się pojebanych kroków, jakie miał teoretycznie wykonywać.

@Aleksandra Krawczyk

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 16 Lip - 18:25;

- Zmieniłam się, tak, ale czy to ma sens to nie wiem. Nie wiem, Max. To nie jest takie zero jedynkowe, ale podjęłam taką a nie inną decyzję i teraz... zobaczymy - odpowiedziała, bezradnie wzruszając ramionami. Czasu nie mogła cofnąć, mleko się rozlało i trzeba było żyć dalej. Kolejne pytanie, które padło, odczuła niczym kubeł zimnej wody wysłany prosto na głowę. - Ugh, no... To nie... Jakiej właściwie odpowiedzi oczekujesz? - odbiła piłeczkę, ale nie było w tym nic pretensjonalnego, a wręcz przeciwnie - dało się wyczuć pewien żal. Niby jak miała na to odpowiedzieć? - Jeszcze kilka miesięcy temu bez zawahania powiedziałabym, że tak, a teraz sam widzisz. Ale nie chciałam, żeby na jego barki spadły też moje problemy. Śmieszne, bo właśnie spowiadam się tobie. Nie odpowiem ci na to pytanie, bo po prostu zupełnie, kurwa, szczerze, nie wiem - dokończyła wreszcie, tępo wpatrzona w przestrzeń. Do tej pory, dopóki ta kwestia nie została poruszona przez Maxa, to nawet o tym jakoś głębiej nie rozmyślała. Natomiast jak już teraz machina ruszyła, zdała sobie sprawę, że naprawdę nie potrafi mu udzielić odpowiedzi. Że nie potrafi jej udzielić samej sobie, co było chyba jeszcze gorsze. Nie wiedziała, że to wszystko stało się aż tak pokopane.
Widziała grymas na jego twarzy, kiedy zabrała mu alkohol, ale naprawdę nie miała w tamtej chwili wyboru. To nie była woda, której butelkę można było wypić na raz, a jednak napój wyskokowy i nie chciała wiedzieć, jak by się skończyło, gdyby nie zareagowała. Rozumiała, serio rozumiała, że potrzebował się napić, bo sama też sięgała teraz po tę używkę, ale bez przesady. Jak jednak widać, chłopak znalazł inne wyjście z sytuacji i chociaż gdzieś z tylu głowy miała myśl, że nie powinnam na to pozwalać, to gwałtownie ją uciszyła. Rozsądek dzisiaj nie był dla nich mile widzianym przyjacielem, to bez dwóch zdań.
- Może nie warto się tak upierać? Z tego co mówisz, oboje twardo trzymacie się swojego zdania. Może lepiej by było, żeby i jedna i druga strona trochę zluzowała? - spytała niepewnie, bo tak naprawdę nie miała pojęcia, jak to dokładnie między nimi wyglądało. Tak samo nie wiedziała, jak od środka działał ród Whitelightów. - Jedyne co ci mogę mądrego powiedzieć, to to, że to serio musi być twoja decyzja. Jeśli bardzo tego chcesz, to drąż temat, ale jak nie, to może warto posłuchać Whitelighta i chociaż na moment się wstrzymać. Cokolwiek nie wybierzesz, proszę, dawaj mi znać co się dzieje - poprosiła z widoczną troską nie tylko w oczach, ale na całej twarzy. Ta sprawa ani trochę się jej nie podobała i naprawdę martwiła się o Maxa, bo z tego mogło wyjść... no właśnie, ciężko w ogóle było powiedzieć, co mogło z tego wyjść. Przejęła od niego skręta, przyglądając mu się chwilę.
- Po tym to my stąd nie dotrzemy do domku - stwierdziła i zaciągnęła się, jakby jej słowa mało ją obchodziły. Bo i w rzeczywistości nie przykładała w tamtej chwili zbytniej wagi do tego, jak i czy w ogóle wrócą do swojego domku. Świat zaczynał wirować coraz bardziej, kiedy ma zmianę z wypalanym liściem lulka popijali rakiję, ale żadne z nich wyraźnie nie miało zamiaru zastopować.
- Ej Max, wiesz - zaczęła po pewnym czasie - tak soube pomślałm, że przyd- ałaby się nam jkaś rada. Od kooś z doświdczeniyem - wybełkotała, po chwili zdradzając mu też, kogo dokładnie miała na mysli. A kiedy już uzgodnili, że to jest przegenialny pomysł, wystarczyło tylko przywołać tę osobę. Z pomocą tutaj przyszedł patronus, którego co prawda udało się wyczarować dopiero za którymś razem, ale się udało!
Pozostawało jedynie czekać.

@Maximilian Brewer @Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 16 Lip - 19:29;

Nie oczekiwał od niej żadnej konkretnej odpowiedzi, żadnej się nie spodziewał i właściwie na nic nie liczył, ale wydawało mu się, że to było po prostu kurewskie ważne w całej tej sytuacji. Skoro Ola z jakiegoś powodu chciała tej przerwy, skoro postanowiła po nią sięgnąć, to musiała mieć ku temu powód. Zmieniła się, to prawda, być może Will również się zmienił, być może problemy, jakie ich dotykały, okazały się zdecydowanie zbyt wielkie do tego, żeby przez to przejść, ale ostatecznie dziewczyna nie powiedziała chłopakowi wprost, że z nim zrywa, że to zdecydowanie jest koniec i nic więcej się między nimi nie wydarzy. Powiedziała jedynie, że musi od niego odpocząć, ale Max miał poważne wątpliwości, czy tak naprawdę o to chodziło. Nie zamierzał się jednak wtrącać, nie mówiąc o tym, że był ostatnią osobą, która powinna wymądrzać się w sprawach miłości, nie mając o niej bladego pojęcia. Sam pokpił sprawę, przejechał się na gównie i skończył w miejscu, w którym był, starając się zrozumieć, czego właściwie, kurwa, chciał od własnego życia. Czy w ogóle liczył na to, że rany na jego sercu kiedyś się zaleczą? Może z góry założył, że nic takiego nie nastąpi, że nie ma na to miejsca, że to nie dla niego?
- Pytam, bo wydaje mi się, że to dla ciebie bardzo ważne. Że, no wiesz, musisz to wszystko zrozumieć i… poczuć, co czujesz? Kurwa, nie wiem, jak to wyjaśnić, ale sam tego potrzebowałem. No i dalej nie wiem, czy to była miłość, czy nie, ale… rozumiesz, o co mi chodzi? - stwierdził nieco mrukliwie, zdając sobie sprawę, że faktycznie w tej sprawie nie był najlepszą osobą do dyskusji, chociaż starał się, jak na przyjaciela przystało, mając jednak poczucie, że chyba o pewnych sprawach nie powinna rozmawiać z nim. Znaczy powinna, skoro tego chciała i to poruszyli, ale to nie on był tutaj najważniejszy. - Gadałaś o tym z Willem? W sensie, pewnie mu to wszystko powiedziałaś i w ogóle, ale wiesz… Coś więcej?
Zerknął nieco niepewnie na Olę, przy okazji wzruszając ramionami na znak, że nie wiedział, co powinien teraz zrobić, ale starał się tak mocno, jak tylko, kurwa, potrafił. Przetrwał to, że zabrała mu alkohol, był nawet w stanie odpowiadać na jej pytania, ale ostatecznie doszedł do wniosku, że musiał zapalić, jeśli nie chciał całkowicie się spierdolić, jeśli nie chciał, żeby to co się z nim działo, za bardzo go przygniotło, a tego obawiał się chyba najbardziej ze wszystkiego, co miało miejsce. Nie chciał skończyć, jak jakiś jebany, płaczliwy zasraniec, chociaż musiał przyznać, że za bardzo pogubił się we własnych problemach.
- No… Staram się, czy coś. Tylko naprawdę chcę to wiedzieć, bo naglke się okazało, że nie wiem nic, ani o sobie, ani o swojej rodzinie, to jest tak chujowe uczucie, że nie wiem, jak miałbym jeszcze je opisać. Ale no, mam czas, czy coś. Będę cię informował, jeśli okaże się, że jednak… gdzieś idę, coś robię albo z kimś gadam - obiecał od razu, a potem uśmiechnął się lekko na jej słowa, jakby chciał powiedzieć, że zdaje się dokładnie o to im chodziło, by po chwili dojść do wniosku, że otaczające ich świetliki były tym razem zdecydowanie za jasne i za głośne, jak na jego wymagania.
Trwali przez chwilę w ciszy, a później Ola podzieliła się z nim swoimi przemyśleniami i wspaniałym pomysłem, od którego nie dało się uciec. Max zgadzał się z nią, że potrzebowali kogoś starszego, kogoś, kto może im pomóc, a jej wybór był idealny, więc liczył na to, że profesor faktycznie odpowie na ich wezwanie. Nie musiał na to zresztą długo czekać, a przynajmniej tak mu się właśnie wydawało, bo czas stał się dla niego pojęciem bardzo względnym po tym, jak wypalili lulka, popijając go nadal rakiją. Nie wiedział, ile jej wypili, nim dostrzegł profesora, ale niemalże od razu spróbował się do niego dostać, gdy zdał sobie sprawę z tego, że ten najwyraźniej zaplątał się w roślinności.
- Ostrożnie - powiedział, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak głośno się w tej chwili wypowiadał.

@Aleksandra Krawczyk  @Joshua Walsh

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2016
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 16 Lip - 20:06;

lokacja 5 - pnącza wokół kostki, uwalniam się sam, ale skręcenie powinien zobaczyć uzdrowiciel

Trzeba przyznać, że wakacje zaczęły się z przytupem, przynajmniej dla miotlarza. Najpierw zdołał posprzeczać się z mężem o coś, co raczej nie powinno wywoływać takiego efektu, a gdy w końcu zamierzał zasnąć, licząc na poprawę nastroju na dzień następny, obudził go patronus. Nawet nie byle jaki, nie pierwszy lepszy, choć jego niezwykłość nie kryła się w kształcie, formie, czy kolorze, który jak w przypadku innych patronusów był srebrzysty. O nie, nie, jego niezwykłość tkwiła w tym, że projekcja zdawała się być pijana i wyraźnie wołała go do miejsc, a z którego została rzucona, choć, prawdę mówiąc, Josh niewiele z tego zrozumiał. Poinformował jedynie Chrisa, że wychodzi na chwilę, bo wygląda na to, że jakiś dzieciak go woła i obiecał samemu dać znać, jeśli będzie potrzebować pomocy. Choć teoretycznie wszystko było między nimi dobrze, po kłótni wciąż czuł się niepewny i był nawet częściowo zadowolony, że ma możliwość wyjść z domku. Częściowo, ponieważ podejrzewał, że sen byłby o wiele lepszy niż to, co miało na niego czekać w Dolinie Świetlików, gdziekolwiek ta była.
W końcu dotarł na miejsce, gdzie równie dobrze mógłby zaprosić męża na randkę. Widział świetliki latające niewiele ponad trawą, co samo w sobie było piękne i pewnie zachwyciłby się tym bardziej, gdyby nie upadł parokrotnie na kolana. Kiedy w końcu dostrzegł dwie osoby siedzące na trawie, odetchnął z ulgą, że nie groziło im żadne niebezpieczeństwo, choć jego radość nie trwała długo. Poczuł, jak jakieś pnącze oplata jego kostkę, ciągnąc go nagle w przeciwną stronę, niż szedł. Upadając, przeklął siarczyście, rzucając zaklęcie, aby uwolnić nogę. Niestety wszystko za późno, bo ból, jaki czuł w kostce, świadczył zdecydowanie o jej skręceniu.
- Ciszej, Orzechowski, jestem obok - powiedział, nieco bardziej zirytowanym tonem niż powinien, ostrożnie dotykając swojej kostki, która zaczynała nieco puchnąć. Zaraz też mruknął cicho kolejną inkantację i po chwili z końca jego różdżki wydobyło się światło, ukazując mu dokładniej stan Maxa, a także siedzącej niedaleko Oli oraz butelki obok dziewczyny.
- Dzieciaki… Mam nadzieję, że mieliście poważniejszy powód do tego, żeby posyłać po mnie patronusa, niż chęć przyznania się do bycia pijanymi i… Czy wy paliliście albo jedliście liście lulka? Proszę, powiedzcie, że macie ważniejszy powód, bo naprawdę, ostatnie czego chcę po rozpoczęciu wakacji to mówienie wam, jak nieodpowiedzialne jest wasze zachowanie w zupełnie obcym miejscu, przepełnionym magią, gdzie nie wiecie, co może się stać. Nie mówiąc już o nakładaniu na was szlabanu do odrobienia po rozpoczęciu roku szkolnego - mówił, podnosząc się z ziemi, aby kulejąc podejść bliżej Oli, nie mając ochoty krzyczeć do niej, będąc z Maxem kawałek dalej.


@Aleksandra Krawczyk @Maximilian Brewer

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySob 23 Lip - 11:05;

Pokiwała jedynie głową na znak, że rozumie o co mu chodzi, ale nie ciągnęła dalej tematu. Nie czuła się na siłach, żeby to zrobić, bo to okazało się być bardziej zagmatwane, niż mogła się spodziewać i po prostu zaczynało ją to przerastać. Jak na ten wieczór miała zdecydowanie dosyć wrażeń, a przecież to jeszcze nie był koniec dnia. Jego kolejne pytania skwitowała wzruszeniem ramion, powtarzając tym samym wcześniejszy gest chłopaka. Czy wiedziała coś więcej? Zajebiście dobre pytanie! Chciałaby poznać na nie odpowiedź, bo w zasadzie od momentu wyjścia do kawiarni nie miała z nim kontaktu, ale było to właściwie na jej życzenie. Jedyne czego teraz pragnęła, to żeby ten bajzel się uporządkował, najlepiej sam i w trybie natychmiastowym. Miała zresztą przeczucie, że Max także by sobie tego życzył, bo i jego sytuacja nie była kolorowa. Nawet nie chciała sobie wyobrażać, jak musiałaby się poczuć, gdyby z dnia na dzień okazało się, że w dziejach jej rodziny kryją się takie kwiatki. Niewiarygodne, jak jedna wiadomość może namieszać.
Pomysł z wezwaniem profesora w tamtej chwili wydawał jej się bardziej niż słuszny. Potrzebowali pomocy z... chyba tak naprawdę wszystkim. Byli w opłakanym stanie, nie wiedzieli jak wrócić do domków, a i dobre słowo czy jakaś na pewno by się przydały, bo sprawy miały się mocno średnio. Opiekun Hufflepuffu był zaś na tyle miłym człowiekiem, że od razu pomyślała o nim i tak oto zjawił się na polanie, przy okazji zaplątując się w jakieś krzaki i skręcając kostkę. Jakby jeszcze mało im było zmartwień.
- Taaak, proesrze, to był barzo waż- ny powód, inaszyj byśm profsora nie woali o tej porze, pszy- sięgam - powiedziała bełkotliwie i dla ukazania szczerości swoich słów pokiwała energicznie głową, momentalnie tego żałując, gdy zrobiło jej się niedobrze. Wymieszanie rakiji, lulka i tych wszystkich rewelacji owego dnia nie było ani trochę dobrym pomysłem, ale musieli sobie teraz jakoś z tym poradzić. Albo to profesor Walsh musiał sobie poradzić z nimi, dwójką jakże odpowiedzialnych studentów. - Trydno to wyjśnić, nap- naprafde, ale proofsor na pewno zrosmie... To znaszy jaksię do- wie o so choci, ale niwiem szy mam sił mówiyć to jszczeraz. Maaax? - poszukała przyjaciela wzrokiem (co wcale nie było takie łatwe), zupełnie jakby chciała spytać go, czy chcą w ogóle wszystko znowu wyciągać na wierzch i wyjaśniać Walshowi. Nawet nie przejęła się wizją szlabanu w nowym roku, kompletnie to po niej spłynęło. Próbowała po prostu skupić wzrok w jednym miejscu i kontaktować, ale zaczynało jej się chcieć spać.

@Maximilian Brewer @Joshua Walsh
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPon 25 Lip - 21:43;

- O nie, nie, nie, profesorze! Teraz już całkiem oficjalnie tylko i wyłącznie Brewer - powiedział, nie zdając sobie nadal sprawy z tego, że miał podniesiony głos, ale wydawało mu się, że mimo wszystko nieco brzęczy mu w uszach i zaczął się nawet zastanawiać, czy taki wpływ mogły mieć na niego świetliki. Nie spodziewał się, że te robaczki mogą być aż tak nieznośnie głośne, pewnie działo się tak w miarę, jak się rozświetlały, łącząc w sobie blask i hałas, czy coś podobnego. - Na upartego, to może pan mówić również Whitelight, ale obawiam się, że tym możemy wkurwić mojego jakiegoś tam wujko-dziadka, czy kogoś takiego. No i profesor Camael też nie byłby zachwycony - stwierdził, parsknąwszy z rozbawieniem, gdy o tym wszystkim pomyślał, wiedząc teoretycznie, że nie powinien o tym gadać, a jednocześnie nie mogąc się w tej chwili powstrzymać, czując, jak wszystko się w nim gotuje, a on naprawdę nie jest w stanie znaleźć właściwej odpowiedzi na to, czego chce.
Uparł się, jak skończony osioł, że chce znać prawdę i tego się trzymał, a ponieważ Max był nie do zdarcia, kiedy czegoś chciał, najpewniej będzie ostatecznie próbował dopiąć swego. Zresztą, podobnie było, teraz kiedy zorientował się, że najwyraźniej starszy mężczyzna zrobił sobie krzywdę. Od razu, jak na dobrego uzdrowiciela przystało, sięgnął po różdżkę z zamiarem postawienia, nomen omen, Josha na nogi, chociaż musiał przyznać, że w jego głowie zrobiło się chwilowo jakoś dziwnie pusto i nie umiał sobie przypomnieć żadnego odpowiedniego zaklęcia.
Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że kiedy Ola bełkotała, on miał wrażenie, że jeszcze chwila i zacznie ryczeć, jak jakiś popierdolony idiota. Wszystko mu się wymykało z rąk, nie umiał zapanować nad swoim życiem - znowu - zaczęło przytłaczać go to gówno, a teraz na dokładkę myślał na tak przyspieszonych obrotach, że nie umiał się nawet zatrzymać. Klapnął jedynie ostatecznie na dupę, pocierając czoło dłonią, próbując skoncentrować się na tym, od czego powinien zacząć, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, że już część tego wszystkiego wypaplał.
- Bo czy można w ogóle pogodzić się z niektórymi rzeczami? Albo przestać się martwić? Albo pogodzić się z tym, że problemy nie powstają z naszej winy? No i… no i kiedy można stwierdzić, że wie się, kim się jest? Jak się czuje tak chujowo, że tego się nawet nie da opisać i wszystko dookoła wygląda, jak jeden wielki śmietnik, w którym jest dosłownie, ale to dosłownie wszystko? Bo wie pan, Ola ma problemy rodzinne, znaczy już lepiej, a ja… a ja to nawet nie wiem, czy to problemy rodzinne - rzucił, nie zdając sobie sprawy z tego, że miał łzy w oczach i wyglądał w tej chwili co najmniej żałośnie, ale chuj go to właściwie obchodziło, bo naprawdę potrzebował niektóre sprawy wyjaśnić. - No i… No i co to właściwie jest miłość? Bo to takie durne, jak wydaje ci się, że tak, a potem, że chyba jednak nie i czujesz się, jak gówno, bo wydaje ci się, że to twoja wina - zakomunikował ostatecznie, wpatrując się w Walsha, jakby ten mógł objawić im jakąś nieziemską prawdę.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2016
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptySro 27 Lip - 21:07;

Wpatrywał się uważnie w Maxa, słuchając jego wywodu na temat nazwiska, odnosząc wrażenie, że ta historia jest dłuższa niż to, co powiedział. Skinął jednak głową na znak, że zrozumiał sprawę z nazwiskiem, a przynajmniej to, że chłopak był już oficjalnie Brewerem. Nie wiedział jedynie, o co chodzi z Camaelem, jak to Max mógł nazywać się Whitelightem, ale o to mógł dopytać później i zdecydowanie wolał rozmawiać o tym ze studentem, niż profesorem transmutacji. Mężczyzna miał własne problemy, na których powinien się skupiać, a dzieciak był dzieciakiem.
Przez chwilę patrzył jeszcze groźnie to na Olę, to na Maxa, aby poczuć, jak zwyczajnie opadają mu ramiona i nie jest w stanie czuć żadnej złości na tą dwójkę. Nie podobało mu się, że pili i najwyraźnieć zażyli coś jeszcze, o czym od razu im powiedział, gromiąc przy okazji spojrzeniem. Jednak po chwili machnął różdżką, odsuwając butelki na bok, aby samemu usiąść między nimi na trawie, wyciągając przed siebie nogi.
- Zacznijmy od tego, że ty Max, schowasz różdżkę. Poradzę sobie ze skręceniem, skoro złamanie potrafię wyleczyć, a ty musisz się skupić na tym, co będę za chwilę mówić i na trzeźwieniu, dobra? - powiedział spokojnie, spoglądając na Gryfona, aby zaraz spojrzeć na swoją podopieczną, uśmiechając się do niej lekko. Następnie wycelował różdżką w swoją kostkę, aby mruknąć odpowiednie inkantacje, po chwili ciesząc się sprawną nogą. Dopiero wtedy schował różdżkę i oparł się dłońmi za plecami, spoglądając w rozgwieżdżone niebo.
- Wiecie, są rzeczy, na które mamy wpływ i te, na które wpływu nie mamy. Można spędzić życie, zastanawiając się, dlaczego stało się to, co się stało i martwić się, o to, co przyniesie jutro. Możecie też próbować zmieniać to, na co macie wpływ, rosnąc w siłę i cierpliwość, które pomogą wam z kolejnymi wyzwaniami od losu - zaczął mówić powoli, spoglądając to na jedno, to na drugie. - Czy można przestać się martwić? Zależy o co pytacie. O siebie? Tak, jeśli tylko nabierzecie pewności, że poradzicie sobie ze wszystkim czy to sami, czy w towarzystwie przyjaciół. O bliskich, jak rodzina, czy partnerzy? Nie. Obawa o bliskich towarzyszy zawsze i wiąże się właśnie z tym niespodziewanym, świadczy też o tym, jak bardzo wam na kimś zależy - mówił dalej, czując, że zdecydowanie nie powinni z nim o tym rozmawiać. Nie nadawał się do bycia mentorem, cokolwiek ktokolwiek inny próbowałby powiedzieć. Teraz jeszcze miał do czynienia z dwójką pijanych i może naćpanych dzieciaków, którym zebrało się na rozmowy egzystencjonalne.
- Określając to, kim jesteście, nie patrzcie na innych. Nie ważne jest wasze nazwisko, to czym zajmuje się wasza rodzina, ani to, czego oczekują od was inni. Ważne jest to, co wy czujecie, co wy chcecie robić, kim wy się czujecie. Ostatecznie można nosić bransoletki, mieć obrączkę z muszli i uczyć miotlarstwa. Nie ważne są standardy, schematy, a to kim wy się czujecie, czegokolwiek to dotyczy - próbował wyjaśniać kolejne problemy, choć nie wiedząc, o czym dokładnie mówią, miał z tym wyraźny problem, o czym od razu powiedział, wzdychając lekko, kiedy zaczął zastanawiać się, jak wyjaśnić złożoność i prostotę miłości.
- Wiecie… Miłość… To wszystko i nic. To jest przyjaźń, ale głębsza, silniejsza. Miłość jest wtedy, gdy potrafisz sobie wyobrazić tę drugą osobę, siwą, pomarszczoną i wiesz, że chcesz jej w tym towarzyszyć. Kiedy patrzycie w tym samym kierunku, chcecie dla was tego samego i dążycie do tego, wspierając się wzajemnie. Miłość to kompromis, gdy rezygnujecie z pewnych przyzwyczajeń, bądź zachowań, dla wspólnego dobra i spokoju, gdy uczycie się czegoś wzajemnie od siebie. Kiedy już kochasz, to po prostu to wiesz. Czujesz, że jest to silniejsze od wszystkiego i zdecydowanie nie potrzebujesz ciągłych porywów serca, aby czuć, że to wciąż jest tak samo silne uczucie - próbował wyjaśnić, ostatecznie pytając, czy jakkolwiek pomógł.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyPon 1 Sie - 12:04;

O ile przed przybyciem profesora Walsha jeszcze jakoś się trzymała, to kiedy ten pojawił się w dolinie świetlików, po prostu zaczęła odlatywać. Jedna jej część tego nie chciała, ale druga - równie silna - przekonująco zachęcała do zamknięcia oczu i ucięcia sobie krótkiej drzemki. To była walka, a powieki ciążyły jej niesamowicie. Dlatego też nie wtrącała się, kiedy Max zaczął mówić z mniejszym czy większym sensem i jedynie siedziała cały czas w tej samej pozycji, próbując skupić się na jego słowach. Na tyle na ile zrozumiała, to pokrótce wyjaśnił cały ten bałagan, nie wdając się jednak w żadne szczegóły, a ujmując sprawy bardziej ogólnie, za co była mu wdzięczna. Nie miała już tego dnia siły, żeby ponownie o tym rozmawiać tak głęboko, jak zrobiła to wcześniej z Maxem.
Skupienie się na słowach profesora Walsha przyszło jej już z o wiele większym trudem. Nie wątpiła w to, że mężczyzna mówił z sensem i na pewno miał dużo racji, ale po prostu... niektóre słowa jej uciekały. Albo zwyczajnie do niej nie docierały, gubiąc się gdzieś po drodze do jej uszu i nic nie mogła na to poradzić, zwłaszcza w stanie w jakim się znajdowała. Czy istniało jakieś zaklęcie trzeźwiące? Jeśli nie, koniecznie musiała podsunąć ten pomysł Maxowi, bo była pewna, że co jak co, ale akurat takie zaklęcie zostałoby docenione przez czarodziejów na całym świecie. Bardzo przydatne i aż szkoda, że sama w tamtej chwili nie mogła czymś takim się posłużyć. Może wtedy byłaby zdolna do wypowiedzenia chociaż kilku słów, a nie tylko siedzenia jak ten medytujący mnich przy drzewie.
Wiecie… Miłość… To wszystko i nic.
Zmarszczyła nieco brwi, kiedy to do niej dotarło, bo brzmiało to niedorzecznie. Wszystko i nic? Jak coś może być tym i tym jednocześnie? Przecież to niemożliwe! Gdy jednak zaczęła to analizować i myśli zaczęły przepływać zdecydowanie zbyt szybko jak na jej pijacki stan, doszła do wniosku, że tak, w rzeczy samej profesor ujął to doskonale i lepiej się chyba nie dało. W pamięć zapadł jej szczególnie fragment z patrzeniem w tym samym kierunku i tym, że człowiek w jakiś niewytłumaczalny sposób wie, że kocha. I tu właśnie był problem - ona nie była pewna, tak jak już to wcześniej wspomniała Maxowi. Nie miała tej cholernej pewności, a czy to znaczyło, że...?
Z bezradności sięgnęła ręką w bok, chcąc sięgnąć po butelkę z rakiją, ale jej dłoń trafiła jedynie na paprotki. Nie zarejestrowała wcześniej, że ich ekwipunek został odsunięty gdzieś na bok przez profesora. Mętnym wzrokiem spojrzała jeszcze w miejsce, w którym butelki powinny się znajdować, ale faktycznie ich tam nie było, na co westchnęła i oparła głowę o kolana. Może to i dobrze, że nic nie trafiło w jej ręce. Potrzeba zaśnięcia była jednak coraz silniejsza.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyWto 2 Sie - 17:05;

Miał skupić się na trzeźwieniu? To nie do końca mieściło się w jego otumanionej głowie, ale już wspomnienie o tym, że powinien skupić się na tym, co profesor miał do powiedzenia, przemawiało do niego o wiele bardziej. W końcu, jakby kurwa nie było, po to go tutaj wezwali, licząc na to, że mimo wszystko Walsh jakoś im pomoże. Postawi ich na nogi, pokaże drogę, jaką powinni przebyć, zrobi coś podobnego, jakoś generalnie to ruszy, ich ruszy, będzie ich jebanym światełkiem w tunelu, ostatnią pochodnią, zapałką, czy kurwa, drogowskazem. Cokolwiek to by miało być, Max był w stanie powiedzieć, że będzie za tym podążał, bo wyjątkowo mocno brakowało mu kogoś starszego, kogoś, kto mógłby powiedzieć mu, co w tym całym pojebanym gównie może zrobić.
- No dobra - powiedział, aczkolwiek brzmiał na nieco niepocieszonego, zupełnie, jakby fakt, że nie może już pomóc, wcale mu się nie spodobała, jakby to go ukuło i po prostu znowu był bezużytecznym niczym, a zdaje się, że tego właśnie bał się najbardziej, nie wiedząc zupełnie, dokąd zmierza w swoim życiu. Musiał mieć jakiś cel, coś, czego mógłby się chwycić, jak jakaś pieprzona małpa, jeśli chciał przetrwać i nie zapaść się pod ziemię w pierwszej lepszej chwili, bo wtedy wyszłoby z tego jedynie jebane gówno, a tego Max nie chciał.
- No… To… Jak to rozróżnić? W sensie, bo wiele rzeczy… No… Na przykład jeśli coś zobaczę, to… czuję się potem odpowiedzialny - wybełkotał ostatecznie, unosząc rękę, żeby potrzeć nią kark, zdając sobie sprawę z tego, że chyba nigdy tego nikomu nie powiedział, że po raz pierwszy w życiu wyrażał tak naprawdę na głos ten lęk, tę obawę, to przerażenie, które siedziało gdzieś głęboko w jego wnętrzu, powodując, że aż musiał zagryźć z całej siły wargę, żeby nie zacząć nagle krzyczeć albo odpierdalać czegoś innego.
Potem wszystko zaczęło się w jego głowie mieszać. Sam określał to, kim był? No nie do końca, z tym akurat nie był w stanie się zgodzić, ale być może dlatego, że z wielu powodów był skrępowany różnymi wyobrażeniami i oczekiwaniami względem własnej osoby, co zaczęło go ostatecznie w chuj przerastać. Nie podobało mu się to, ale niewiele mógł na to poradzić, niewiele mógł zrobić z tym, że każdy czegoś od niego wymagał, ale nie był w stanie spełnić tych oczekiwań.
- O - mruknął mało lotnie. - To… nie ma nic wspólnego z poczuciem… posiadania, prawda? - zapytał, gdy Joshua udzielił mu odpowiedzi dotyczącej kwestii miłości, coraz wyraźniej dostrzegając, że faktycznie to nie było to, że wpakował się w gówno, z którego nie umiał się tak naprawdę do końca wydobyć, miotając się jak wściekły, nie potrafiąc do końca powiedzieć, że faktycznie działali na siebie z Finnem co najmniej źle. Przyznał to przed Skylerem, ale chyba miał nadal problemy z tym, żeby w to faktycznie uwierzyć, żeby coś z tym realnie zrobić.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2016
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyWto 2 Sie - 17:20;

Joshua przyglądał się dwojgu nastolatków, zastanawiając się, czy cokolwiek z tego, co do nich mówił, docierało do ich pijanych umysłów. Przynajmniej Brewer wydawał się bardziej przytomny, gdy zadawał pytania, gdy jakoś próbował go słuchać i Josh, widząc jego zagubiony wyraz twarzy, nie mógł powstrzymać się, przed położeniem na chwilę dłoni na jego ramieniu i uściśnięciu go. Spojrzał jednak na Olę i dostrzegając, że ta zaczyna przysypiać, nie mógł powstrzymać się, przed wyjęciem znów różdżki, aby używając aquamenti zapewnić dziewczynie zimny prysznic.
- Panno Krawczyk, jak już mnie tu ściągnęliście, to proszę uszanować mój czas i słuchać odpowiedzi na wasze pytania. A skoro oboje doprowadziliście się do takiego stanu, to znaczy, że jednak coś was dręczy, a z tym chciałbym wam pomóc, jeśli mogę, jednak… Lepiej nie zasypiać w trakcie rozmowy - skarcił dziewczynę, nim wysuszył jej częściowo włosy. Nie chciał, żeby zaziębiła się, choć miał nadzieję, że Ola zdoła skupić się na rozmowie. Pokręcił lekko głowa, wracając znów do Maxa i jego pytań.
- Kiedy kochasz ze wzajemnością - masz partnera, wspólny cel, przyszłość, oparcie. Jednak nie posiadasz partnera na własność. On wciąż stanowi osobny byt, niezależny. Nie możesz narzucić mu swojej woli, ani też on nie może narzucać swojej woli tobie. Jesteście razem i dla siebie, ale nie należycie do siebie, jak różdżka do czarodzieja, czy buty do właściciela… - mówił spokojnie, urywając na moment, aby zaraz uśmiechnąć się lekko. - Posiadasz prawo do decydowania o tym, co chcesz zrobić i jak, do decydowania z kim chcesz spędzić życie i jak przekonać go, że jesteś dla niego najlepszym wyjściem - dodał, wzruszając lekko ramieniem. Nie był ekspertem od miłości, ale próbował ubrać w słowa to, co sam czuł, co znał, co wiedział, że jest odpowiednie. Właściwie mówił to, czego nauczył się od Chrisa.
- Jeśli chodzi o to, co możesz zobaczyć… Max, możesz czuć się odpowiedzialny i w pewnym sensie to rozumiem. Jednak nie na wszystko masz wpływ. Nie zmienisz losu wszystkich osób. Może… To trochę jak z byciem nauczycielem. Czujemy się odpowiedzialni za was, staramy się przekazać wam jakieś nasze mądrości, które mają sprawić, że będziecie kroczyć swoimi ścieżkami bezpiecznie. Nie mamy jednak wpływu na to, jakie decyzje podejmiecie. Możecie się zgubić, upaść na dno i my będziemy czuć się odpowiedzialni za wasz sta, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co mogliśmy, ale… Prawda jest taka, że nie mamy wpływu na to, co nas nie dotyczy. Każdy z nas jest panem swojego losu. Widząc przyszłość w kartach, możesz… Przewidzieć jak skończy się mecz, ale jeśli nie jesteś graczem, nie zdołasz tego zmienić - wyjaśniał dalej, spoglądając uważnie na nastolatków, szturchając ich lekko, gdy tylko miał wrażenie, że znów zaczynają odpływać w swoje na wpół senne majaki.
- Ola, jak się czujesz?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyCzw 4 Sie - 12:04;

Odpływała.
Zaczynała mieć swój własny świat, w którym niestety nie było miejsca na jednorożce i tęcze, a jedynie wciągającą ją coraz głębiej ciemność i otumanienie. Chociaż naprawdę starała się utrzymać przynajmniej odrobinę w "świecie żywych", to to zadanie z każdą chwilą było coraz trudniejsze, żeby nie powiedzieć niewykonalne. Udanie się do słodkiej krainy snów i zapomnienia było niesamowicie kuszące i już właściwie zaczęła się temu poddawać, porzucając walkę, kiedy nagle poczuła, jak na jej ciało chlusnęła zimna ciecz. Wzdrygnęła się gwałtownie, prychając pod nosem i zaczerpując głęboko powietrza, bo tego to się zupełnie nie spodziewała, ale trzeba przyznać, że podziałało.
- Ja... J-ja przepraszam - wydukała, przecierając zmęczoną i mokrą twarz. Nie dodała też nic więcej, zdając sobie sprawę z tego, że jej zachowanie nie było wzorcowe, zwłaszcza przy profesorze. Rzeczywiście skoro już go wezwali, to powinna bardziej uważać. To też miała zamiar uczynić, najpierw jednak postanowiła do końca się wysuszyć, więc sięgnęła po różdżkę, aby dokonać tego z pomocą odpowiedniego zaklęcia. Słuchała przy okazji dalszej części wywodu Walsha i chociaż nie mogła powiedzieć, że jest trzeźwiutka i wszystko jest super, to było bez porównania lepiej niż jeszcze kilka minut temu, zanim oberwała wodą i przysypiała na siedząco.
- A co w przypadku, kiedy nie ma się pewności, czy na pewno się tę osobę kocha? - spytała przyciszonym głosem, przekładając różdżkę z ręki do ręki, żeby tylko się czymś zająć i utrzymać koncentrację. Niejako zdradziła się przed profesorem, ale jakoś zbytnio jej to nie obchodziło, bo w tej chwili chciała po prostu poznać jego spojrzenie na ten temat. Sama była w przysłowiowej kropce - tak źle, tak niedobrze. I bądź tu człowieku mądry. - Wie profesor, chodzi mi o to kiedy po czasie człowiek uświadamia sobie, że w sumie to nie jest pewien czy to uczucie jeszcze w nim jest - dodała, chcąc trochę doprecyzować, bo jednak inaczej to wyglądało przed wejściem w związek, a inaczej, kiedy już się w nim było.
- Niby nie ma się wpływu na to, co druga osoba zrobi, ale jako nauczyciele nie męczy was to później, jeśli ktoś pójdzie... złą ścieżką? Że tak to ujmę - powiedziała, spoglądając na mężczyznę. Sama zapewne miałaby z tego powodu niezłe wyrzuty, zwłaszcza z początku i to mimo świadomości, że nie da się kimś pokierować w pełni. To była ogromna odpowiedzialność i nawet do tej pory nie zdawała sobie sprawy z tego, jak żelazne nerwy musieli mieć pracownicy placówek edukacyjnych.
- Jest już lepiej, dziękuję. I jeszcze raz przepraszam za... wcześniej - odpowiedziała skruszona i spuściła wzrok. Nie była z siebie zadowolona, ale co się stało, to się nie odstanie.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyNie 7 Sie - 11:38;

Max wydał z siebie nie do końca zrozumiały odgłos, kiedy tylko zorientował się, że profesor postanowił mimo wszystko obudzić Olę, a potem raz jeszcze postarał się skoncentrować na tym, co się dookoła niego działo. Nie był w stanie w pełni utrzymać koncentracji, zdając sobie sprawę z tego, że jego myśli latały z jednego miejsca w drugie, całkowicie oszalałe, całkowicie nieposkładane i całkowicie bezsensowne. Miotał się, gdzieś gdzie nawet nie wiedział, że może, wędrował myślami pomiędzy kolejnymi wspomnieniami, by w końcu spojrzeć na profesora, jakby ostatecznie coś do niego dotarło, jakby odkrył coś, co do tej pory było dla niego zasłonięte.
- To znaczy… To znaczy, że jeśli ktoś naciska… To wcale nie to? - zapytał jeszcze, aczkolwiek brzmiało to o wiele bardziej, jak stwierdzenie faktu, jakby Max jedynie upewniał się, że to, co w tej chwili powiedział, miało sens, że było tym, co Josh próbował im przekazać. To, co wiązało się z myślą o tym, o czym rozmawiali, wcale nie było dla niego miłe, jednak było dokładnie tak, jak powiedział Skylerowi - mieli na siebie z Finnem fatalny wpływ i jedyne, co robili, to pogarszali swój stan, dokładali sobie więcej bólu i zmartwień, próbując osiągnąć coś, co właściwie na pewno znajdowało się poza ich zasięgiem.
- Ale jeśli zobaczę czyjąś śmierć… - bąknął jeszcze, kręcąc głową, a potem zagryzł wargę, zdając sobie sprawę z tego, że faktycznie w dużej mierze sprawiał wrażenie, jakby kręcił się w kółko. - No… to jak pan sobie… radzi? - zapytał, spoglądając na niego, a potem wychylił się zza niego, żeby spojrzeć na Olę, upewniając się, że ta czuła się dobrze i nie potrzebowała opieki, wsparcia, dobrego słowa albo czegokolwiek innego, w czym być może mógłby jej pomóc. Jej pytania miały jednak wiele sensu i również chciał poznać na nie odpowiedzi, mając wrażenie, że od tej pory będzie mu o wiele łatwiej z pewnymi sprawami.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4447
  Liczba postów : 2016
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyWto 9 Sie - 20:34;

- Nie przepraszaj. Dziwię się, że w tym stanie w ogóle zadajecie pytania - stwierdził Josh z naganą w głosie, aby przywołać do siebie jedną z pustych butelek i napełniwszy ją wodą, podać Oli. Przyglądał się dzieciakom uważnie, słuchając ich pytań, zastanawiając się nad nimi i nad tym, co się wydarzyło, że mają takie pytania dotyczące miłości. Choć może po prostu w ich wieku zaczynało się takie zadawać, ale on był zbyt zajęty quidditchem, aby to wtedy dostrzegać. Zbyt zajęty sobą, żeby przejmować się uczuciami innych.
- Mówią, że jeśli zaczynasz zastanawiać się, czy kochasz, to przestałeś kochać już dawno, ale to też nie tak… - zaczął odpowiadać Oli, zastanawiając się, jakich powinien użyć słów, aby zostać najlepiej zrozumianym. - Każdy z nas może mieć chwilę zwątpienia, zastanawiać się, czy na pewno, to co czujemy, jest tym, co nam się wydaje. Jeśli tęsknisz za motylami w brzuchu, drżeniem serca na sam widok tej drugiej osoby, za dreszczami na dźwięk głosu, to znaczy, że tęsknisz za zauroczeniem. Jeśli jednak wiesz, że bez tej osoby nie wyobrażasz sobie przechodzić przez trudne chwile, że chcesz budzić się i zasypiać obok niego, czy niej, to zdecydowanie jest to głębsze uczucie. Czy miłość… Jeśli poza przebywaniem obok tej osoby, chcesz jeszcze kontaktu fizycznego, jak trzymanie się za ręce, przytulanie, być może czujesz wciąż do tej osoby pociąg fizyczny, to już będzie miłość. Pamiętajcie po prostu, że miłość to coś więcej niż przyjaźń, ale jeśli byliście zauroczeni w przyjacielu i zauroczenie minęło, to niekoniecznie będzie już miłość. Dajcie sobie czas i zobaczycie, jak tęsknicie za wspólnymi chwilami, o ile w ogóle - odpowiedział na łatwiejsze pytanie, choć musiał przyznać, że nigdy do tej pory nie musiał tak analizować własnych uczuć, bo jedynie na tej podstawie mógł udzielić im odpowiedzi.
O wiele trudniej było jednak rozwiać ich wątpliwości w kwestii radzenia sobie z czymś, za co czuło się odpowiedzialnym. Dodatkowo martwił go Max, dopytujący oto co miał zrobić, gdyby zobaczył czyjąś śmierć. Wiedział, że chłopak był jasnowidzem, a tacy z pewnością nie mieli łatwo, jednak nie spodziewał się, że może mierzyć się z syndromem bohatera, że może chcieć ratować każdego. Nie do końca wiedząc, czy mógł, czy nie, położył dłoń na jego ramieniu, zaciskając na chwilę palce, chcąc dodać mu nieco otuchy. Miał wielką ochotę skłamać, dać im jakąś złotą radę, ale nie wiedział, co miałby powiedzieć. Żaden był z niego Gilderoy, żeby okłamywać każdego, gdy miał okazję.
- Tak naprawdę nie daję sobie rady. Nie sam - powiedział szczerze, uśmiechając się krzywo, odruchowo zaczynając obracać obrączką na palcu. - Jak Max wie, nie byłem pewny, czy nadaję się na profesora i niewiele się zmieniło w tym temacie. Więc choć może was pięćdziesięciu pod moim okiem wyjść na prostą, wystarczy, że nie uda mi się pomóc jednemu, abym czuł się winny. Jak jeden z Puchonów, który mieszkał krótko u mnie w domu, po tym jak jego dom spłonął… Traktuję to jak osobistą porażkę, bo może mogłem zrobić coś więcej, ale nie jestem z tym sam. Mam męża, który pomaga mi stać prosto i iść dalej jako wasz nauczyciel, czy opiekun. Mam kogoś, kto wierzy we mnie wtedy, kiedy ja się poddaję… - odpowiedział, odchrząknąwszy, gdy zdał sobie sprawę z tego, że robi się zbyt ckliwy. - Tu wracamy do wcześniejszego tematu. Jeśli macie kogoś, kogo nie wiecie, czy kochacie, albo nie wiecie, czy to jest naprawdę miłość. Ten, kto kocha, może się z wami kłócić, możecie się sprzeczać, bo nigdy nie jest idealnie, ale zawsze będzie stał przy was. Kiedy będziecie w dołku, albo pomoże, albo poczeka z wami, aż znajdziecie w sobie siłę, aby z nim wybić się znów w górę. Nigdy nie będzie was do niczego zmuszać. Związek to partnerstwo i sztuka kompromisów… - dokończył, pocierając nieco kark dłonią, aż spojrzał uważniej na Maxa.
- Musi ci być ciężko z wizjami, ale pamiętaj, że jesteś jeden i nie masz mocy stwórcy. Jeśli widzisz coś złego, co dotyczy twoich bliskich, albo kogoś, kogo znasz, możesz przesłać im natychmiast wiadomość o zagrożeniu. To, czy cię posłuchają, nie zależy od ciebie. Nie możesz żądać od siebie odpowiedzialności za każdą wizję.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Gracz




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyCzw 11 Sie - 16:03;

Profesor Walsh może i się dziwił, że w stanie, w jakim byli zadawali pytania, ale bynajmniej ich nie unikał, udając, że nic do niego nie dociera. Nie była to łatwa rozmowa, ale zdecydowanie potrzebna i Oli i Maxowi, dlatego kiedy już ocknęła się po tym małym prysznicu i napiła wody z podsuniętej butelki, słuchała naprawdę uważnie. No i właśnie - odróżnienie miłości od przyjaźni, zauroczenia, pociągu fizycznego... To też była niełatwa sprawa. Mężczyzna mówił z sensem i naprawdę miała nadzieję, że swoimi wypowiedziami rozjaśni jej trochę w głowie i już nie będzie się tak motała ze swoimi myślami. I kiedy tak słuchała jego odpowiedzi na zadane przez siebie wcześniej pytanie, faktycznie coś zaczęło do niej docierać. Coś zaczęło się prostować, jakieś nitki zaczęły się rozplątywać i chociaż nadal były jeszcze skłębione, to już nie przypominało tego wielkiego supła sprzed kilku godzin.
Poczuła, jak na słowa Maxa o zobaczeniu śmierci po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, jak okropna musiała być taka wizja, nie mieściło jej się to w głowie. Jednocześnie zdała sobie sprawę z tego, że dopiero teraz tak naprawdę dotarło do niej, z czym musiał się mierzyć Max i profesor Walsh. Łatwo powiedzieć "jesteś jasnowidzem, przewidź co mnie spotka za rok" albo "jako nauczyciel tylko prowadzisz lekcje", ale w rzeczywistości wcale to tak nie wyglądało. Życie nie było usłane różami i sama miała okazję się o tym przekonać i była pewna, że w przyszłości też jeszcze niejednokrotnie tego doświadczy. Zastanawiała się, czy powinna dalej ciągnąć temat. Wzmianka o Puchonie trafiła w nią równie mocno jak to wspomnienie o śmierci i nie potrafiła nad tym tak po prostu przejść. Z jednej strony chciała zapytać, ale z drugiej miała wrażenie, że to nie jej sprawa i aż na tyle nie powinna się odważać.
- Chyba muszę się przejść - powiedziała nagle, niezgrabnie podnosząc się ze swojego dotychczasowego miejsca. Przez chwilę musiała się przytrzymać drzewa, żeby się nie przewrócić. - Przepraszam - dodała jeszcze i posłała im przepraszający uśmiech, po czym odeszła kilka kroków, jakby poszukiwała przestrzeni i odetchnęła głęboko. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień.

+
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 5640
  Liczba postów : 2288
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Dolina Świetlików  QzgSDG8




Moderator




Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  EmptyCzw 11 Sie - 18:16;

Jeśli Max by mógł, to pewnie przyznałby mężczyźnie jakąś złotą gwiazdkę za bycie profesorem roku, czy chuj wie co, ale coś podobnego mu się należało. Mógł przecież kazać im spierdalać, mógł kazać im po prostu zabierać się do domku, a następnie wjebać im jakiś szlaban, ale zamiast tego siedział razem z nimi, słuchał uważnie tego, co mieli do powiedzenia i starał się udzielać im odpowiedzi. Krok za krokiem, nawet jeśli było to w chuj mozolne i męczące, nawet jeśli chciał robić coś innego, starał się mimo wszystko zachowywać tak, żeby im pomóc i Max to doceniał. Nawet jeśli jego wyjaśnienia bolały, aż w końcu, zupełnym przypadkiem, bo chłopak nie sądził, żeby profesor Walsh miał pojęcie o pewnej zagmatwanej sprawie, trafił na bolesny, podatny grunt, trafił na coś, co zaczęło Maxa palić tak głęboko, że był wdzięczny za to, że Ola postanowiła po prostu się przejść, że postanowiła ruszyć w stronę wioski. Nie powinna słuchać tego, co jeszcze miał do powiedzenia, skoro trudno było jej już w tej chwili i wyraźnie mierzyła się z wieloma kwestiami, jakie do niej docierały, jakie osiadły jej jebanym ciężarem na barkach.
Spojrzał za nią i nawet jej pomachał, jakby wciąż był srogo zalany, ale widać było, że częściowo wrócił do siebie, a uwaga Josha pierdolnęła go tak mocno, że drżącymi dłońmi zaczął szukać paczki papierosów. Musiał zapalić, kurwa, musiał, jeśli miał się jakoś uspokoić, jeśli miał zapanować nad tym, co się z nim w tej chwili działo. Pamiętał, co powiedział Skylerowi, wiedział, że miał rację, a jednak w tej chwili po prostu tonął, zapadał się w sobie, znikał, kurwa.
- Wiedziałem o tym pożarze. Widziałem go. Ale nie byłem w stanie powiedzieć, kiedy to się stanie, gdzie do tego dojdzie i nie mogłem nic zrobić, to jest dopiero chujowa świadomość, zwłaszcza że dotyczyła kogoś, kogo wydawało mi się, że kochałem. Właściwie może bardziej wydawało mi się, że to on kochał mnie, ale właśnie uświadomił mi pan, że to faktycznie było jedynie jakieś pieprzone pragnienie posiadania i miałem rację mówiąc, że wyciągaliśmy z siebie tylko pieprzone, najgorsze cechy, jakie istnieją. I co? I gówno, bo dalej czuję się za to odpowiedzialny, bo może mogłem coś zrobić, ale teraz to już i tak chuj - stwierdził, próbując zapalić papierosa, doskonale czując, jak drżą mu dłonie i wcale mu to nie wychodziło, ale z jakiegoś powodu, kiedy wyrzucił z siebie te wyjaśnienia, poczuł się zwyczajnie lepiej. O wiele lepiej, chociaż nie miał pojęcia, dlaczego. Bo ktoś wiedział? Może.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Dolina Świetlików  QzgSDG8








Dolina Świetlików  Empty


PisanieDolina Świetlików  Empty Re: Dolina Świetlików   Dolina Świetlików  Empty;

Powrót do góry Go down
 

Dolina Świetlików

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Dolina Świetlików  JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Góry Onchu
-