Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Oko Zaświatów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 4519
  Liczba postów : 2503
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Moderator




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyWto Lip 07 2020, 17:35;

First topic message reminder :

Oko Zaświatów

Ktoś mógłby powiedzieć, że to całkowicie zwyczajny Diabelski Młyn. Gondole, które wynoszą czarodziei w górę, pokazując im wszystko to, co znajduje się dookoła - pozornie niezbyt atrakcyjną okolicę. To jednak nie wszystko, ale o tym możesz przekonać się, dopiero kiedy wejdziesz do jednego z wagoników. Jego wnętrze dostosowuje się bowiem do twoich wymagań, marzeń i potrzeb. Chciałbyś spędzić całą podróż na miękkich poduszkach, a może wolałbyś poczuć się, jak na latającym dywanie? Proszę bardzo, wszystko, czego sobie zażyczysz, zostanie spełnione. Jedynie przekąski i napoje musisz przynieść tutaj sam. Co więcej - koło porusza się naprawdę powoli, a każdy wagonik przystaje na samym jego szczycie na dobre pięć minut, byś mógł spojrzeć z góry nie tylko na Wesołe Miasteczko, ale i na cały Nowy Orlean.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySro Wrz 02 2020, 18:57;

Melodyjny śmiech Perpetuy był idealnym skwitowaniem wnętrza wagonika. Caine nie musiał nawet dodawać nic od siebie. Kiedy tylko Whitehorn przekroczyła próg drzwi, wszedł za nią, mimo energicznego ruchu dłonią, nie wywołując przy tym żadnego metalicznego trzasku. Perpetua natomiast, w tym czasie, szukała zupełnie innych brzmień. Głównie dwuznacznych i prowokujących, jak stwierdził po nagle napiętej atmosferze. Jeszcze bezpiecznie trzymał się wyjścia. Opierając się o nie pośladkami, mało co nie wsunął dłoni w kieszenie spodni, za sprawą nagle mile połehtanego, męskiego ego. Pomimo, że próbowała stawić mu wyzwanie, odniosła zupełnie odwrotny efekt. Ta właśnie odważna prowokacja w jej ustach brzmiała jak niejasna pochwała. Dlatego nieświadomie przechylił głowę na bok, w tą samą stronę co ona, odpowiadajac na jej gesty, dodając również od siebie mechaniczny ruch dłoni, którą zaczesał przydługie pasma włosów do tyłu.
W godzinę? — skwitował tylko temat, z ograniczonym rozbawieniem, zdradzonym jedynie w ledwie dostrzegalnym drgnięciu kącika ust. — Zadaj mi trudniejsze pytanie, Whitehorn.
Obserwował ją, kiedy siadała na trawie. Nie zauważyła, ale może poczuła, że latający dywan w wagoniku, nagle podjął desperacką próbę wsunięcia się pod jej drobne ciałko, jeszcze zanim dotknęła pośladkami miękkiego poszycia trawy. Teraz Perpetua unosiła się ledwie dwa centymetry nad ziemią na uparcie psującym ich pejzaż dywanie. Caine, choć gardził ingerowaniem w znany sobie i blondynce obraz ze wspomnień, jednocześnie doceniał czystość dywanu, w stosunku do brudnej gleby. Szczególnie w odniesieniu do eleganckich spodni, których nie chciał przecież zrujnować, jak większość ubrań, które zawsze jakoś ginęły mu w towarzystwie Perpetuy. Jak nie zegarki, to marynarki czy czyste koszule z dzielonego w Luizjanie pokoju.
Przysiadł ostatecznie obok niej, dając jej dokładnie trzy sekundy na oswojenie się z jego nową pozycją. Zaraz potem zmienił ułożenie jej ciała. Chwytając ją za ramiona, przekręcił ją gładko (w czym pomógł mu magiczny dywan! :O) w swoją stronę, układając sobie jej głowę na udach, jak to miała w zwyczaju sama mościć się na jego nogach w czasach szkolnych. Sam oparł potylicę na pniu drewna, przymykając powieki.
Rozważał pewne kwestie w ciszy, choć zasugerował jej prywatny występ jazzowy. Z pełną świadomością jednak niczego nie obiecywał. Dlatego teraz mógł cieszyć się spokojem i upływającymi minutami w milczeniu.
Nie czujesz się odrobinę… młodsza?
Uchylił powieki, na chwilę opuszczając podbródek. Chociaż w ostatnich dniach zdołał przebadać każdy centymetr jej ciała, teraz, zapobiegawczo opierał się pokusie uniesienia dłoni do boku jej twarzy. Odgarnięcia pukli loków na bok. Trzymał dłoń sztywno przy swojej nodze. Jak lata temu.
I czekał aż opowie mu coś osobistego, o czym wtedy nie decydował się sam słuchać, ale teraz mógł.
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySro Wrz 02 2020, 22:53;

  Nawet nie starał się powstrzymać uśmiechu, gdy spoglądał w jej kierunku i widział z jakim zachwytem dziewczyna wpatruje się w diabelski młyn. Robił to nienachalnie, choć bardzo musiał się pilnować, żeby zwyczajnie nie zacząć się na nią gapić jak urzeczony, każdy jednak kto spojrzałby mu w tym momencie w oczy z łatwością mógłby dostrzec jak bardzo ma rozszerzone źrenice. Nagle wiele rzeczy stało się dla niego wręcz oczywistych, choć wcześniej nie zwracał na nie aż tak dużej uwagi, tak jakby zdarzenia z rytuału rozwiały mgłę zasnuwającą jego oczy.
  Ślizgon w pewnym momencie zdał sobie sprawę jak blisko niej stanął; że wystarczyłoby, żeby wyciągnął ramię, by móc ją objąć i do siebie przygarnąć. Niezwykle trudno było mu zwalczyć pokusę, aby tego faktycznie nie zrobić już teraz – na szczęście kolejka posuwała się dość sprawnie, a w dodatku w odpowiedzi na jego pytanie Olka zalała go kolejnym potokiem słów, pozwalając mu chwilowo skupić się na tym. Nie chciał w końcu uronić ani słówka, szczególnie, że jej głosu tak przyjemnie się słuchało.
  Cmoknął z udawanym przekąsem, gdy oznajmiła, że jednak nici z telepatii.
  — No masz, a zaczynałem już myśleć, że to aktywuje się z jakimś opóźnieniem, ale skoro tak to wychodzi na to, że dla mnie też nie ma nadziei na to — stwierdził ze śmiechem, by potem zamienić się w słuch, gdy zaczęła opowiadać o swoich perypetiach związanych z dziwnymi wybrykami magii. Pokiwał parę razy głową, raz nawet zrobił nieco zafrasowaną minę, gdy pokazała ranę pozostałą po ‘ataku’ fragmentu strzaskanego kubka, tłamsząc w sobie chęć ujęcia jej ręki.
  — Powiem ci, że mamy w takim razie całkiem podobne doświadczenia, bo też miałem taki dzień, w którym odnosiłem wrażenie, że wstałem lewą nogą albo cofnąłem się w czasie o jakieś dziesięć lat i każda nieco większa zmiana nastroju sprawiała, że, jak to ujęłaś, działy się cuda na kiju, jakby magia nagle uznała, że nie ma ochoty ze mną współpracować. W bilans „ofiar” mogę wliczyć między innymi koc, wazon i kilka szklanek. — Zaśmiał się na samo wspomnienie, choć w momencie, gdy moc mu wariowała wcale tak zabawnie nie było. — Dodatkowo rozwaliłem sobie łuk brwiowy i nadgarstek, gdy mój duch uznał za przedni żart spróbować mnie nastraszyć w tym stanie. — Wzruszył nieznacznie barkami, jakby to było nic takiego. Po obu urazach nie było już nawet śladu, a poza tym nie była to dla niego pierwszyzna tak naprawdę. Ile razy w końcu kończył zdecydowanie gorzej po meczach czy chociażby samych treningach quidditcha?
  Dzięki rozmowie oczekiwanie na wejście do wagonika zleciało niemal w mgnieniu oka.
  Słyszał co nieco o magicznych właściwościach Oka Zaświatów, ale to co zobaczył, gdy wszedł do środka tuż za rudowłosą Puchonką przeszło chyba jego najśmielsze oczekiwania; czegoś takiego to się w ogóle nie spodziewał. Wnętrze nie przypominało w ogóle typowej gondoli – siedziska zastąpiła okrągła huśtawka mogąca z powodzeniem pomieścić ich oboje; zwisała z gałęzi zastępującej strop, ‘podłogę’ zaś pokrywała trawa. Usta Fitzgeralda opuścił cichy gwizd. Kiwnięciem głowy zgodził się ze słowami dziewczyny, rozglądając się przy tym wciąż wokół. Wyciągnął do góry rękę i opuszkami palców przesunął po ‘gałęzi’, czując pod nimi faktyczną korę.
  — Niesamowite, niby mam z magią styczność przez całe życie, a wciąż potrafi mnie czymś zaskoczyć — rzucił, nieznacznie się przy tym zachwiawszy, gdy diabelski młyn został wprawiony z powrotem w ruch i gondolą odrobinę szarpnęło. Nie chcąc ryzykować orania zębami murawy, opadł na miękkie poduchy tuż obok Oli. — Jeżeli to tylko iluzja, to jest ona bardzo prawdziwa. Widać wszystko jest tu możliwe, nawet huśtawka na drzewie. — Zawiesił spojrzenie na jej sylwetce, obdarzając ją przy tym ciepłym uśmiechem, bardzo świadom jak blisko niego w tej chwili była, bo choć ze swobodą mieścili się oboje, tak jednak nie umożliwiała zachowania jakiegoś większego dystansu. To mu ani trochę nie pomagało zachować rezonu, a tym bardziej skupić się na sednie tego spotkania, które zresztą chwilowo chyba też mu gdzieś zwyczajnie umknęło.
  — I nie sądzę, żeby nam to groziło, w sensie upadek, nikt by nie chciał wtedy z tej atrakcji korzystać. — Zaśmiał się cicho, nie spuszczając z niej wzroku. Pokręcił lekko głową, słysząc jej kolejne słowa. — Nonsens, to w sumie nawet całkiem urocze, wiesz?
   Tak jak ty.
  Nawet nie wiedział, w którym momencie zdążył nachylić się bardziej w jej stronę.

@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyCzw Wrz 03 2020, 16:24;

Ciekawa była ta zależność między nimi - kiedy jedno odczytywało słowa i gesty drugiego dokładnie tak jak chciało - a jednak bezbłędnie. Perpetua dawno nie używała tak jasnych, prowokujących tonów - choć w stosunku do towarzyszącego jej mężczyzny miała ku temu obecnie pełne prawo... Poniekąd. Ponadto Caine doskonale je odczytywał - odrzucając na bok tę sztuczną prowokację i wyłuskując niejakie uznanie z jej ust. Wyciągał z nich ostatnio zaskakująco wiele.
Żeby Cię ta pewność nie zgubiła, Shercliffe — ostrzegła, unosząc zadziornie podbródek - choć jednocześnie wyginając wargi w pełnym rozbawienia i zwyczajnej radości uśmiechu. Lubiła go takiego, pewnego - pozornie niewzruszonego, choć wyłapywała każde uniesienie kącika jego ust. Doskonale wiedziała, że potrafił się uśmiechać - i choć pamiętała to jak przez mgłę, to odbił już swój uśmiech na jej ustach. Czuła, kiedy się uśmiechał, zazwyczaj jednak poza granicami jej widzenia - teraz jedynie polowała na ten widok.
Z niemałym zaskoczeniem przyjęła podłoże inne niż trawa pod sobą. Mniej stałe, falujące i układające się pod jej ciałem miękko - nasuwając jej mimowolnie skojarzenie materaca. Zamrugała gwałtownie - ze śmiechem jednak kwitując tę jawną ingerencję Caine'a w ich magiczne otoczenie. Szybko jednak się do niej zaadoptowała - z iskrzącym, pełnym wyczekiwania spojrzeniem przyglądając się Shercliffe'owi, który zajmował jeszcze ciągle bardzo strategiczne miejscu przy wyjściu z wagonika. Nie sądziła jednak, żeby postanowił go opuścić - tu także się nie myliła.
I to mnie ruszył sentyment? — skwitowała, niespecjalnie się jednak opierając, kiedy ułożył ją sobie na udach. Współpracowała, z cichym pomrukiem zadowolenia moszcząc się w odpowiednim miejscu - tuż nad kolanami, tak, żeby swobodnie obserwować jego twarz. Nie oczekiwała odpowiedzi - zapatrzona przez dłuższą chwilę w mężczyznę. Słodkie, kojące uczucie rozlewające się w jej żyłach odbijało się w jej jasnym spojrzeniu. Przyszli tutaj, mając możliwość podziwiania całego nocnego Nowego Orleanu w całej swojej okazałości. Tymczasem Perpetua podziwiała coś zupełnie innego, po swojemu i po cichu - choć niezupełnie skrycie.
Hmm? — mruknęła, od razu chwytając granatowe tęczówki w swoje miękkie spojrzenie - kiedy tylko Caine uchylił powieki. Zastanowiła się przez chwilę nad jego pytaniem, nie do końca wiedząc jaką odpowiedź chciał od niej uzyskać. To jej jednak absolutnie nie przeszkadzało w udzieleniu odpowiedzi.
Nigdy nie czułam się na swój wiek — zaczęła, zgodnie z prawdą, przekręcając się na plecy i układając dłonie na brzuchu, jedna pod drugą. Po chwili jednak - zgarnęła zbłąkany lok z czoła, kierując spojrzenie na sklepienie wagonika - teraz powoli zachodzące gwiazdami. — Ale teraz... Czuję się znacznie lepiej. Swobodniej. Tak... Na miejscu? — zmarszczyła brwi, niezadowolona z własnego doboru słów. Miała tyle odpowiedzi na jego pytanie... Trudno było wybrać jedną, właściwą - brzmiącą wystarczająco poważnie. Jej naturalna figlarność wyparowała - jak zawsze, kiedy zajmowała miejsce na jego kolanach. Jednocześnie nie chciała wybrzmiewać z patosem - a ze swoją zwyczajową szczerością.
Po prostu się cieszę — nie wiedzieć kiedy, w jej dłoni pojawiła się różdżka - ta sama, którą wybierała w obecności Caine'a niespełna trzy miesiące temu. — Wyglądam przez to na młodszą? — zaśmiała się krótko - dalej uparcie wpatrując się w zaczarowany nieboskłon. Nie musiała odwracać się do Caine'a, żeby znaleźć potwierdzenie dla swoich kolejnych słów: — Ty nie jesteś już taki spięty.
Uniosła różdżkę w górę, wykonując płynny ruch nadgarstkiem.
Cantus musica...
W wagoniku rozbrzmiała muzyka - nienachalna, dość cicha, sama melodia. Wyraźnie jednak radosna - co podkreślały choćby same roziskrzone oczy złotowłosej, kiedy ponownie zwróciła spojrzenie na Shercliffe'a. Promieniała.
Time goes by
And I've been holding everything inside
But now I've got nothing left to hide

Zaintonowała śpiewnie ledwie trzy wersy utworu, żeby zaraz przejść w ciche nucenie - zginając nogi w kolanach, założyła jedną na drugą, zadzierając nieznacznie spódnicę i kołysząc w rytm odzianą w półbucik stopą.
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyPią Wrz 04 2020, 23:56;

Przed chwilą sama stwierdziłaś, że jestem Gryfonem — nie zwrócił uwagi, czy powiedziała to głośno, czy sam to wywnioskował. Jednak prawdą było, że Gryfoni mieli w naturze pewną tendencję do zgubnej pewności siebie. Nie mogła się z tym nie zgodzić.
Z tym podsumowaniem zakończył na chwilę rozmowę, ginąc we własnych myślach. Do czasu, kiedy ściągnięty jej obecnością, nie zwrócił ponownie uwagi na jej twarz i jej istotę, po prostu. Pytał. Nawet. O coś co dotyczyło więcej niż zagadnień historii magii i magicznego prawa. A to wiele mówiło o rewolucji w ich relacji. Był ciekaw jej osoby. W zastępstwie za kruczki prawne i inne elementy jego życia, które obok rodziny stanowiły jedyny zakres jego zainteresowań.
Kolejne, niespodziewane zainteresowanie było bardzo żywotne. Promieniało i błyszczało wszędzie, gdzie się znajdowało. Caine przymrużył powieki, nie dlatego, że był oślepiony tym blaskiem, a zwyczajnie nieprzyzwyczajony do otwartego przyjmowania do siebie takiej wiedzy. Dotąd podobne spostrzeżenia spychał na krańce podświadomosci, zeby czasem do niego nie dotarły i nie zaczęły mu wadzić w i tak już zmąconym życiu. Które jakoś teraz wydawało się w całym swoim skomplikowaniu nieco… spokojniejsze. Na miejscu? Skinął ledwie dostrzegalnie głową, zgadzając się na sens tych słów.
Nie wiem czy przez to. Zawsze wyglądasz młodo.
Podrapał się po własnej, pokruszonej siwizną brodzie, choć była to siwizna w jakiś sposób niewspółgrająca z jego rysami twarzy i jeszcze brakiem wielu zmarszczek. Kontrastująca z ciemnym brązem jednocześnie.
Jestem bardzo spięty, Perpetuo — przyznał szczerze, bo rozluźniał się czasowo, tracił gardę, ale jakby przez czas i doświadczenie pokładając w niej zaufanie, że może to zrobić. Jednak mięśnie cały czas miał napięte w jej towarzystwie. Bo cały czas nie do końca był pewien kierunku, w jakim zmierza ta relacja i planów, jakie wobec niej już opracowywał. Ani jej reakcji, czy słuszności swoich założeń.
Mam stresującą sytuację życiową.
Wczesał dłoń w jej włosy, jakby na rozluźnienie właśnie, przeczesując jej pasma, pozwalając lokom przesnuwać się pomiędzy jego palcami, kiedy zaczęła melodyjny śpiew. Może nawet był gotów powiedzieć coś wiecej, ale teraz, kiedy wsłuchał się w jej ton, po prostu porzucił temat. Oparł ponownie głowę za sobą, na pniu, wpatrując się w gwieździsty sufit wagonika. Chwilę potem wpuścił do płuc więcej powietrza, głębszym oddechem dając jedyny wyraz swojego poddania się momentowi. Chociaż obiecał Mali, że nigdy nie wykorzysta jej nauk gry na żadnym instrumencie (raczej nietrafionych zresztą), mimo wszystko wyciągnął z kieszeni spodni niewielką harmonijkę (przynajmniej estetyczną), przykładając ją do ust.
Zagrał dokładnie trzy czyste dźwięki zanim sfałszował. Dalej - cóż, było tylko gorzej, ale przynajmniej anielski głos Perpetuy w takim akompaniamencie brzmiał bardziej ludzko...
Tym razem ty musisz mnie nastroić — mruknął w ustnik, wtórując jednak śpiewanym wersom blondynki w łamanej próbie gry. Co rusz przerywanej, w której gubił nuty, gubił całe fragmenty dźwięków i tylko kiedy Mala szeptała mu do ucha kolejne zagrania, momentami jego gra brzmiała nawet znośnie. Choć pewnie nie dla byłej członkini chóru, od zawsze powiązanej ze sztuką.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySob Wrz 05 2020, 03:24;

Rozmawiał z nią - a ona naprawdę to doceniała. Każde jego słowo było na wagę złota - nie tyle, świadcząc o jego otwartości, czy zaufaniu w stosunku do niej co... o znaczeniu. Doskonale wiedziała, że Caine uważnie dobierał słowa - tworzył w głowie scenariusze, możliwe dialogi, rozważał wiele 'wyjść' z danej sytuacji, nim decydował się na jedno. Właśnie dlatego tak ceniła sobie jego słowa - od zawsze, od samego początku, kiedy ponad dwadzieścia lat temu, tak jak teraz, kładła mu głowę na kolanach. Wtedy jednak słuchał - i odpowiadał. Teraz - rozmawiał. To była znacząca różnica, wyraźnie odbijająca się na aurze Perpetuy. Uważnej, ale cichej i wspierającej - zachęcającej łagodnie uśmiechem i ognikami w oczach, absolutnie nienachalnej.
Pytał, a ona starała się odpowiadać zgodnie ze swoimi odczuciami. Nawet jeśli nie potrafił jej w danej chwili odpowiedzieć tym samym - doceniała jego przyznanie się do niewiedzy. Obojętnie czego by nie dotyczyła - bo to oznaczało, że w istocie, przemyślał daną sprawę.
Jakimś cudem odnajdywała w nim sens głębszy - kiedy inni widzieli tylko szczyt góry lodowej.
Dlatego, że rzadko kiedy się zatrzymuję — odparła, pół-żartem pół-serio, z zadowolonym przymrużeniem oczu przyjmując jednak komplement z jego ust. Samej podążając wzrokiem za jego dłonią - do brody, której dalej nie przyciął. A ona umyślnie mu tego nie proponowała - najzwyczajniej w świecie uważając, że zarost Shercliffe'owi pasuje. Lubiła czuć go pod palcami - i na skórze także - srebrną pajęczynkę przetykającą ciemne jeszcze włosy uważając za coś jedynie dodającego męskiego uroku.
Jednocześnie zmarszczyła i uniosła brwi na kolejne słowa Caine'a - kręcąc niespiesznie głową, jakby chcąc mu zaprzeczyć. Jeszcze zanim postanowiła swoje kolejne emocje ubrać w śpiewne słowa - odkładając kwestię spięcia i stresu, do których przed chwilą się jej przyznał. Nie drążyła - nie w tej chwili, właśnie dlatego, że nie chciała wprowadzać kolejnej napiętej atmosfery. Naciskać. Już wcześniej mówiła, że nigdzie im się nie spieszyło - rozkoszowała się więc jego dotykiem, uwagą - obecnością. Co wyraźnie odbijało się na jej rysach i wargach ułożonych w miękkim uśmiechu.
I believe in starting over — podjęła piosenkę dalej, z niejakim zaskoczeniem ale i radością przyjmując - kompletnie niespodziewany - akompaniament. Głos wskoczył na wyższe nuty, ośmielony muzycznym towarzystwem - sam nieznacznie zniekształcany, gdy Perpetua walczyła z uśmiechem cisnącym się jej na usta. Imponował jej - uporem, swoimi próbami.
Nie zwalczyła jednak pokusy - kiedy udało im się na jeden z licznych momentów zgrać idealnie - podniosła się do siadu, przerywając refren wybranej piosenki. Usiadła do Shercliffe'a bokiem - naciskając na jego udo swoim biodrem - w delikatnym skręcie tułowia nachylając się ku mężczyźnie - odsuwając mu od ust harmonijkę. Drugą ręką sięgając do linii żuchwy i policzka, czułym spojrzeniem muskając jego twarz z tak bliska. Umyślnie omijając oczy - unikając iskry, którą samym wzrokiem mógłby puścić po jej kręgosłupie.
A jednak, nawet bez tego dreszcz przeszył jej ciało - nie gwałtownie jednak, a łagodną, kojącą falą. Jakby w odpowiedzi na usilne próby zgrania się z nią. Caine w końcu trafił w odpowiednie nuty.
Sam doskonale się nastrajasz — mruknęła w odpowiedzi, z nieukrywaną aprobatą, na krótką chwilę sięgając jego warg. Musnęła je jedynie - delikatnie, nie zamierzając nawet czekać na jego reakcję. W tym krótkim, miękkim geście zawierając jakąś obietnicę - i zachętę jednocześnie.
Jestem z Tobą — te słowa miały wiele znaczeń i brzmień - i złotowłosa pragnęła ubrać je we wszystkie możliwe. Pozornie proste, oznaczające daną chwilę i moment - w przestrzeni albo w życiu. Pozornie nic nieznaczące - mogące przybrać formę jedynie stwierdzenia 'tu i teraz'. Równie dobrze jednak i odnoszące się do zamierzeń. — Zaśpiewałam, ale do spełnionego marzenia.
Figlarne ogniki zatańczyły w jasnozielonych oczach, ponownie bawiąc się tonem przybierającym barwę pół-żartu, pół-serio. Zostawiając Shercliffe'owi otwarte pole do interpretacji.
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyNie Wrz 06 2020, 15:44;

Odsuwając harmonijkę od warg, naprawdę miał nadzieję, że już do niej nie wróci. Schował ją z powrotem do kieszeni, zamiast tego obserwując Perpetuę, która błądziła spojrzeniem wszędzie, tylko nie do jego oczu. Wolną rękę trzymał przy swoim boku, ale teraz przeniósł ją na kobiece biodro, leniwie przymykając powieki w odpowiedzi na jej gesty. Zaraz jednak je uchylając, nie przerywał swojej bacznej obserwacji, nie do końca jeszcze potrafiąc stwierdzić, czy za tymi gestami kryła się jakaś celowość, czy zwykły, kobiecy kaprys.
Jej zapewnienie, choć proste, odbijało się w jego myśli wyraźnie. Mimo to, skinął jedynie głową, przyjmując te słowa nieartykułowanym dźwiękiem:
Yhmmm…
Miał wrócić spojrzeniem do sufitu, ale iskrzące się oczy Perpetuy naturalnie ściągały jego uwagę, dlatego patrzył w nie, zaczesując nawet jeden pukiel złotych włosów za ucho, bo mu w tym przeszkadzał.
Powinien coś zapewne powiedzieć. Coś od siebie, ale chociaż dostał zapewnienie, że byłoby to na miejscu, nie dostał pytania. Musiała spytać, jeśli chciała coś wiedzieć. Caine nie był osobą, która wiele sama z siebie mówiła. Szczególnie jeśli wątek, którego chciał się podjąć moment temu został zagłuszony przez jej śpiew. W obecnej sytuacji nawet spiął ramiona, wystukując coś sztywno ręką, którą opartą miał pod dywanem na trawie. Gleba nie wydawała żadnego charakterystycznego dźwięku, tłumiła stuknięcia palców. Chaotyczny rytm, jaki wybijał.
Jakie było marzenie?
Nie wiedział czy zadaje słuszne pytanie, czy mógł ją dobrze zrozumieć. Nie chciał też wyjątkowo zdawać się na własną kreatywnosć w interpretacji rzuconych słów. Kiedy znacznie prostszym i szybszym rozwiązaniem wydawało się, żeby ona mu to wyjaśniła.
Powrót do góry Go down


Perpetua Whitehorn
Perpetua Whitehorn

Nauczyciel
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Dodatkowo : Półwila
Galeony : 552
  Liczba postów : 1570
https://www.czarodzieje.org/t18317-perpetua-whitehorn#521196
https://www.czarodzieje.org/t18325-sowiszcze-pet#521411
https://www.czarodzieje.org/t18316-perpetua-whitehorn#521191
https://www.czarodzieje.org/t18547-perpetua-whitehorn-dziennik#5
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySro Wrz 09 2020, 05:54;

Bywały momenty, kiedy zabawnym było wprowadzanie Shercliffe'a w konsternację. Momenty takie jak teraz - kiedy oboje, tylko w swoim towarzystwie, sam na sam, mierzyli się ze swoją obecnością, wspomnieniami, czytając jedno przez drugiego sygnał za sygnałem. Każde słowo i gest - działanie Whitehorn nie było kaprysem. Było całkowicie świadomą i celową strategią. Chciała pokazać Caine'owi prostolinijność w gestach - jak i rzucanych kwestiach. Oswoić go z tym, że... w istocie, byli razem. I chociaż uwielbiała ich słowne gierki - to nie one były podstawą komunikacji. Chciała żeby... poczuł się swobodnie. Wiedziała jednak, że mężczyzna potrzebuje czasu - a ona nie zamierzała wydzierać z niego czegokolwiek.
Jedynie zachęcała. Co póki co owocowało nieartykułowanymi pomrukami z ust Shercliffe'a, choć widziała w jego granatowych tęczówkach coś na kształt... jeszcze niedowierzającego zrozumienia.
Lubię jak tak robisz — mruknęła, kiedy zgarniał jej kosmyk loków za ucho - na co zareagowała nie tyle uśmiechem, co delikatnym drżeniem, czując jego dotyk na wrażliwym kawałku skóry. Była ciekawa, czy zauważył - ostatnio nie zwykła splatać swoich włosów. Bynajmniej nie z braku czasu.
Marzenie? Przejażdżka diabelskim młynem — podjęła, jawnie, zwyczajnie się drocząc - unosząc się na proste nogi i schodząc na trawę - żeby spojrzeć na widok rozciągający się za oknem wagonika. Stanęła tyłem do Caine'a, kołysząc się płynnie w rytm dalej rozchodzącej się w powietrzu muzyki. Wspinali się powoli coraz wyżej - Nowy Orlean odbijał się w jej jasnych oczach tysiącami świateł.
Zawsze chciałam jeszcze usiąść z Tobą pod drzewem i porozmawiać. Właściwie to... Nie sądziłam, że przytrafi nam się to w takich okolicznościach — zaśmiała się cicho, wibrująco wręcz - spoglądając przez ramię na mężczyznę. Z nieukrywaną przyjemnością lustrując jego sylwetkę - choć spiętą - i twarz - choć naznaczoną stresem. — Bardziej obstawiałabym jakiś zjazd absolwentów, jeśli akurat nasze roczniki by się zgrały. Wiesz...
Przerwała, obracając się twarzą znów w kierunku okna i migoczących nowoorleańskich dzielnic - widocznie zamyśliła się, stając twardo, przenosząc ciężar na lewą, zdrową nogę. Skrzyżowała ramiona na piersiach.
To wtedy było moje miejsce. — I wcale nie chodziło jej o zagłębienie między korzeniami pod koroną dębu. Miała wtedy wielu znajomych - nawet po swoim nieszczęśliwym wypadku - wiele osób chciało dotrzymywać jej towarzystwa. Jednak tak samo jak nie szukała wpatrzonych w nią ze ślepym zachwytem oczu - tak nie szukała pełnych współczucia i pocieszenia słów. Uciekała od nich na błonia - na kolana Caine'a, któremu jej obecność...
Zdawałam Ci się wtedy przeszkadzać. Jak jest teraz?
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySro Wrz 09 2020, 15:40;

Bardziej czuła niż faktycznie widziała, że chłopak na nią patrzy, bo sama była pochłonięta jakże interesującym zajęciem, jakim było wpatrywanie się w diabelski młyn. Niby nie było w nim nic specjalnego, co mogłoby przyciągnąć oko na dłuższą chwilę i wywołać morze 'ochów' i 'achów', ale mimo to jakoś nie potrafiła tak po prostu się odwrócić i pójść w inną stronę. Na dobrą sprawę to i tak niewiele by dało, bo nadal widziałaby tę znacznie górującą nad pozostałymi atrakcję. To wszystko nie znaczyło jednak, że zupełnie nie zwracała uwagi na znajdującego się tuż obok Ślizgona, a gdzie by tam! Kątem oka cały czas na niego spoglądała, zupełnie jakby ani na chwilę nie chciała stracić go z zasięgu wzroku, co w zasadzie nie było dalekie od prawdy.
Zrobiło jej się nieco lżej na duchu, gdy usłyszała, że nie tylko ona borykała się z humorkami magii. Nie, żeby cieszyła się z tego powodu lub komukolwiek tego życzyła, ale po prostu dobrze było wiedzieć, że nie była w tym sama i nie oznaczało to, że coś z nią jest nie tak. Chyba, bo przecież pewności nie mogła mieć. Równie dobrze jutro mogła się obudzić i znowu poczuć się jak dziecko, które dopiero zaczynało uczyć się funkcjonować w czarodziejskim świecie, choć z całego serca nie chciałaby już powtórki z rozrywki.
- Tobie przynajmniej udało się wyleczyć, a ja muszę dalej z tym żyć - odparła z delikatnym uśmiechem, bo w gruncie rzeczy rozcięcie już jej w niczym nie przeszkadzało i wystarczyło jedynie poczekać kilka dni, aż całkowicie się zagoi. Przeniosła na chwilę wzrok na jego twarz, jakby chciała się upewnić, że po ranie na łuku brwiowym faktycznie nie pozostał żaden ślad. I nic nie znalazła, na co lekko odetchnęła. - Oho, widzę, że nie tylko mój duch lubi sobie pożartować - mruknęła z przekąsem, przypominając sobie nieprzyjemne lądowanie na chodniku przed barem Tabasco. Naprawdę, umarli mieli niekiedy dziwne poczucie humoru, bo ona w tym nic zabawnego nie widziała.
Nadal oszołomiona wyglądem wnętrza wagonika, pokiwała jedynie kilka razy głową, zgadzając się w stu procentach z chłopakiem, choć nie miała pewności, że to dostrzegł. Istotnie magia potrafiła zaskakiwać, i to jeszcze jak. Niemożliwe stawało się możliwe, a zachcianki - nie wszystkie, rzecz jasna - zdawały się spełniać ot tak.
- Coś cudownego.
Jak dla niej to było krótkie, ale idealne opisanie tego, co się właśnie stało. Było cudownie, a jego uśmiech dodatkowo sprawił, że zrobiło jej się ciepło na sercu i miała ochotę po prostu patrzeć się na niego godzinami. Odwróciła jednak wzrok, nie chcąc się tak otwarcie gapić, ale na jej policzkach pojawiły się zdradzieckie rumieńce, z którymi już nic nie mogła zrobić. Zanim zdążyła ponownie rozkręcić się z przemową o niesamowitości tego miejsca, dotarły do niej kolejne słowa chłopaka. Błyskawicznie porzuciła rozglądanie się po trawie, gałęziach i liściach, wracając spojrzeniem do jego twarzy i przez chwilę po prostu wpatrywała się w nią z rozchylonymi ustami. Przemknęło jej nawet przez myśl, że sama to sobie dopowiedziała, ale miała nadzieję, że to nieprawda.
- Urocze? - powtórzyła cicho ze wciąż widocznym wyrazem niedowierzania na twarzy. Jednocześnie poczuła, jak przez jej ciało przeszła przyjemna fala ciepła. Chyba dobrze się złożyło, że akurat siedziała. - Naprawdę cię to nie denerwuje? Gadam jak nawiedzona o jakichś totalnych głupotach... Żeby to było coś interesującego, to jeszcze inna sprawa, ale tak to nie wiem co cię powstrzymuje od rzucenia na mnie zaklęcia wyciszającego. Jeśli cię to w jakiś sposób przytłacza czy coś, to po prostu powiedz, spróbuję się powstrzymać. Nic nie obiecuję, bo zwykle nie potrafię nad tym zapanować, ale postaram się, tego możesz być pewny. Czasem zastanawiam się, jak ludzie ze mną w takich chwilach wytrzymują, ale zawsze tak mam jak się czymś denerwuję i- urwała w połowie zdania, kiedy nagle dotarło do niej, że tej ostatniej części wcale nie musiała mówić. Przymknęła oczy i wzięła głębszy wdech, próbując zahamować ten natłok myśli w głowie, które za wszelką cenę starały się wydostać na zewnątrz, z czego ostatecznie wychodziła taka paplanina bez większego ładu i składu. Jednego była pewna - jeśli wcześniej nie zauważył, jak bardzo była zestresowana, to teraz już nie mógł mieć co do tego żadnych wątpliwości.
- Może to zaklęcie wyciszające nie będzie jednak takim złym rozwiązaniem? - rzuciła, nieco nerwowo się przy tym uśmiechając. Chciała zniknąć z tego wagonika w jakieś inne miejsce albo przynajmniej sprawić, żeby zrobiło się ciemno, żeby żadne światła nie oświetlały jej sylwetki, może wtedy zdołałaby się uspokoić. Teraz za to była świadoma jego obecności tuż obok jak jeszcze nigdy wcześniej i zupełnie nie pomagało jej to odzyskać nad sobą kontroli. Z drugiej strony, czy mogło być gorzej? Wylała z siebie wodospad słów, jak dziecko zachwycała się diabelskim młynem... Naprawdę nie pamiętała, kiedy ostatnio zdarzyło jej się tak czymś denerwować.
Zaczęła się wiercić, szukając wygodniejszej pozycji, bo nagle jedna z poduszek zaczęła jej okropnie przeszkadzać. Albo też jej się tak tylko wydawało, ale czuła, że niezwłocznie musi coś z tym zrobić. Oczywiście podczas całej tej skomplikowanej operacji musiała przypadkiem dotknąć swoją dłonią dłoni Ślizgona i choć kiedy już się to stało, chciała ją tak zostawić, to jednak cofnęła ją, kładąc z powrotem na kolanie. Ale ten krótki moment, w którym ich ciała się ze sobą zetknęły nie był dla niej wystarczający - chciała więcej.
- Przepraszam - powiedziała cicho, powtarzając to jedno słowo po raz już chyba drugi lub trzeci w trakcie ich spotkania. Chciała coś jeszcze dodać, ale uniósłszy głowę spotkała się z ciemnobrązowymi oczami, które były tak blisko, że w momencie wszystkie jej myśli ucichły i dosłownie zapomniała języka w gębie.

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyPią Wrz 11 2020, 12:45;

  — Coś cudownego.
  Nie byłby w stanie znaleźć trafniejszego określenia na wszystko co tu się działo, chociaż trudno było mu określić jaki udział miała w tym magia tego miejsca, a jaki towarzystwo rudowłosej Puchonki – najpewniej było to po prostu połączenie obu tych czynników. Przy czym bardziej jednak skłaniał się ku temu, że to jej osoba głównie się do tego przyczyniała, bo gdy tylko pierwszy zachwyt nad nietypowym wnętrzem gondoli mu minął, jego spojrzenie zaczęło nieustannie uciekać właśnie w kierunku dziewczyny z czym wcale nie próbował się kryć. Oczywiście, że nie umknęły mu wykwitające na jej policzkach plamy różu, gdy tylko przeniosła wzrok na coś innego i w duchu musiał przyznać, że dodawały jej jeszcze więcej uroku.
  Uśmiech na jego ustach nabrał nieco więcej głębi, gdy zobaczył odmalowujące się na jej twarzy zdumienie w reakcji na to co przed momentem powiedział. Przechylił głowę lekko na bok i kiwnął nią przytakująco, jakby dla potwierdzenia tego, że dobrze go usłyszała, ale nim zdołał cokolwiek do tego dodać – Aleksandra ponownie zalała go istnym potokiem słów, a on przez całą tą ‘przemowę’ jedynie spoglądał w jej stronę z pewnym rozczuleniem, wciąż się uśmiechając.
  — Nie, naprawdę ani trochę mi to nie przeszkadza i nadal podtrzymuję to co powiedziałem wcześniej – to całkiem urocze — wtrącił z cichym śmiechem, gdy rudowłosa na moment zamilkła. Tym bardziej nawet, gdy przypadkiem wyrwało jej się, że te jej słowotoki są efektem niczego innego jak po prostu zdenerwowania. Nie to, żeby się z tego faktu cieszył czy coś, bo ostatnie czego chciał to, żeby Puchonka się przy nim jakkolwiek stresowała, ale czy to nie oznaczało, że jej również zależało i właśnie dlatego tak się denerwowała? Serce aż zabiło mu mocniej na tą myśl, a on sam mógł mieć jedynie nadzieję, że nie dokonuje w tym momencie żadnych dzikich nadinterpretacji i nie próbuje się doszukać drugiego dna tam, gdzie go nie było. W odpowiedzi na jej kolejne słowa jedynie pokręcił głową, a jego usta niezmiennie znaczył ten sam ciepły uśmiech.
  Akurat odwrócił na moment spojrzenie (choć nie bez trudu), by zerknąć jak wysoko się obecnie znajdują, więc bardziej poczuł niż zobaczył, że dziewczyna zaczyna się wiercić, usiłując prawdopodobnie znaleźć wygodniejszą pozycję. Natychmiast jednak z powrotem zawiesił swoje ciemnobrązowe ślepia na jej twarzy, gdy przy całej tej skomplikowanej operacji przypadkiem dotknęła dłonią jego dłoni, wywołując przyjemne mrowienie w miejscu zetknięcia. Tak szybko jednak się wycofała, że nie był pewien czy czasem sobie tego nie wyobraził – dopiero przeprosiny z jej strony utwierdziły go w tym, że to w istocie nie był to jedynie wymysł jego wyobraźni, a fakt.
  To krótkie muśnięcie pozostawiło po sobie jednak dość spory niedosyt i chęć na więcej.
  — Za co? Nie gniewam się przecież, a nawet wręcz przeciwnie — stwierdził, cicho się przy tym śmiejąc, bo ta jej nagła nieśmiałość była naprawdę rozczulająca. Jakby na potwierdzenie własnych słów ujął jej dłoń we własną i splótł ich palce, dokładnie tak jak to zrobił po rytuale.
  A potem podniosła na niego wzrok i w momencie, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały przepadł kompletnie.
  Nie miał zamiaru już dłużej ze sobą walczyć, czując, że i tak jest z góry skazany na porażkę, szczególnie, gdy dzieliła ich tak niewielka odległość. Wystarczyło w końcu tylko nieco bardziej się nachylić, żeby zupełnie zniwelować ten dystans – co też zresztą uczynił, łącząc tym samym ich usta w pocałunku. Nie było w nim pośpiechu ani gwałtowności, a jakiś wyraz tęsknoty i niewypowiedzianych pragnień, żeby było to czymś więcej niż jedynie ulotną chwilą.
  Gdzieś na skraju umysłu zamajaczyło mu, że mieli porozmawiać, ale pozwolił tej myśli się rozpłynąć, poddając się zupełnie temu co działo się tu i teraz.
  Zresztą czy gest nie był w stanie wyrazić dużo więcej niż słowa?

@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Caine Shercliffe
Caine Shercliffe

Nauczyciel
Wiek : 47
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : drogie garnitury, burzowe spojrzenie
Galeony : 1978
  Liczba postów : 538
https://www.czarodzieje.org/t17784-caine-vergil-shercliffe#500817
https://www.czarodzieje.org/t17800-lexa#501207
https://www.czarodzieje.org/t17786-caine-v-shercliffe
https://www.czarodzieje.org/t19458-caine-shercliffe#575643
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySob Wrz 12 2020, 10:36;

Cofając dłoń od jej policzka, zaczesał własną grzywkę na tył, niewiele później obserwując ruch jej ciała, kiedy podźwignęła się z ziemi do góry. Stając do niego tyłem, prowokowała go gestem i słowem jednocześnie, ale tym razem nie podjął tej zaczepności. Oparł się wygodniej na pniu, splatając ręce na piersi. Jedynie wodził wzrokiem po krzywiźnie jej ciała. Nie ufał, że jej marzeniem była ta przejażdżka, ale nie próbowała go w tej kwestii oszukać. Dlatego cierpliwie czekał aż dopełni słowa o prawdziwie spełnione pragnienie.
Rozmowa przy pniu była czymś co oboje znali ze szkoły i chyba każde z nich, mimo wszystko, zapamiętało te chwile zupełnie inaczej. Przechylił głowę na bok, słuchając jej do samego końca, zanim w jakikolwiek sposób by zareagował. Tak już chyba miało być, że Perpetua w tej relacji była żywszym ogniwem, a on tym stonowanym, które wybuchało tylko czasowo i na krótko. Postukał dłonią w dywan pod sobą, próbując zachęcić magiczne siedzisko do podniesienia się w doł. Zamiast tego dywan sie naprężył i opadł swobodnie na ziemię, niczym luźno rzucony koc.
Może dlatego Caine zareagował bardzo późno na jej słowa. Dopiero wymuszając na zaklętym przedmiocie współpracę, podbił jego lewitację w górę i wstał z miejsca. Przystając za jej plecami, otoczył ją ramionami w pasie, podbródek układając na jej barku.
Ci, którzy mi przeszkadzali, nigdy nie odważyliby się usiąść przy moim drzewie — mruknął przy jej uchu, zaplatając ręce ciaśniej wokół niej i odetchnął w jej ramię. Była to poniekąd odpowiedź na jej obecność. Jeśli byli razem, musiał sobie pozwolić na rozładowanie. W swoim małżeństwie wszystkie ciężkie emocje zachowywał dla siebie i prawie 20 lat później do czego go to sprowadziło?
Jeszcze nic nie powiedział, ani nie zamierzał. Nie przygotowywał się do otwartej rozmowy o rzeczach, które zajmowały mu głowę, ale sam fakt, że wyraził ogólną ciężkość i słabość, to było już przełamanie pierwszego cainowego muru.
Ciało Perpetuy, chociaż tak drobne w jego ramionach, wyraźnie emanowało energią, którą postanowił zaabsorbować.
Teraz to moje miejsce? — pytał, w niby kpiącym żarcie, czym tym bardziej dał do zrozumienia, że mówił poważnie. Bo przecież żarty rzucał tylko w oficjalnym tonie.

ztx2
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptySob Wrz 19 2020, 14:28;

Cały czas nie do końca docierało do niej to, co powiedział, choć coraz bardziej zaczynała nabierać przekonania, że się nie przesłyszała. Zresztą ciężko byłoby o to dwa razy, skoro znajdowali się w wagoniku jedynie we dwójkę, a do tego jej uwaga w pełni skupiała się na chłopaku. To było jednak tak... niespodziewane i tak cholernie miłe, że na chwilę ją zamurowało i nie wiedziała, jak zareagować. Nie na co dzień ktoś kierował ku niej takie słowa, nie dało się też ukryć, że było trochę inaczej, niż gdyby usłyszała je od rodziny czy któregoś z przyjaciół. Zasadnicza różnica była taka, że wtedy jej serce nie zaczynało bić mocniej, a temperatura nagle nie zdawała się podskoczyć w górę o co najmniej kilka stopni. Robiło jej się miło, dziękowała i to by było na tyle. Teraz nawet nie potrafiłaby opisać towarzyszących jej uczuć.
Wiercenie się było niczym innym jak próbą - nieudaną zresztą - odwleczenia w czasie nieuniknionego. Narastające napięcie stawało się coraz bardziej nieznośne i powodowało, że nie mogła znaleźć sobie miejsca. Chociaż doskonale zdawała sobie sprawę z prawdziwej tego przyczyny, to zrzuciła to na karb źle ułożonej za plecami poduszki, bo na coś po prostu musiała. Los postanowił jednak z nią pograć i z tak zdawać by się mogło błahej rzeczy jak zetknięcie się dwóch dłoni, uczynił wielkie halo, stawiając Puchonkę w naprawdę ciężkiej sytuacji, w której ostatecznie zdecydowała się na małą ucieczkę. W zasadzie udaremnioną - na szczęście.
Znowu słowami i czynami Fitzgerald sprawił, że zapomniała, jak się oddycha. Przypadkowy dotyk zrodził kolejny, ewidentnie nieprzypadkowy i bardzo jej się to podobało. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, kiedy splótł ich palce i przez chwilę napawała się tym widokiem, który dla każdego innego człowieka nie byłby niczym niezwykłym. Tak jak i dla niej jeszcze do niedawna, ale w niedługim czasie wiele uległo zmianie. Miała wrażenie, że ich złączone dłonie wręcz idealnie do siebie pasują, mimo iż jej była o wiele drobniejsza.
W końcu podniosła na niego wzrok i mogła przysiąc, że uprzedził ją dosłownie o kilka sekund, nachylając się i łącząc ich usta w pocałunku, bo sama czuła, że to był koniec, że już dłużej by nie wytrzymała. Odwzajemniła pieszczotę niemal od razu, jednocześnie nieco mocniej ściskając jego dłoń. Najgorsze zawsze były początki. Tak jak jeszcze kilka minut temu najchętniej zapadłaby się pod ziemię ze zdenerwowania spowodowanego niepewnością co do ich relacji, co do tego, na czym tak właściwie stoją, tak teraz z każdą kolejną sekundą coraz bardziej się rozluźniała i zatracała w pocałunku, jakby czekała na tę chwilę od rytuału. I to zresztą nie mijało się aż tak bardzo z prawdą, bo choć mogła twierdzić inaczej, to jednak podświadomie zdawała sobie sprawę z tego, że od tamtej nocy chciała jeszcze więcej. Pragnęła jego dotyku, pocałunków. Jego obecności, która już w sama w sobie działała na nią upajająco.
Nie była w stanie określić, ile czasu minęło, ale w pewnym momencie poczuła, jak zaczyna sztywnieć jej kark. Oderwała się od ust Ślizgona tylko po to, aby podkulić jedną nogę i się przekręcić, dzięki czemu siedziała teraz bokiem na huśtawce, a przodem do niego.
- Podoba mi się, że tutaj nie widać, jakim w porównaniu do ciebie jestem karzełkiem - palnęła z szerokim uśmiechem, jakby właśnie to było w tym wszystkim najlepsze. Z jej twarzy można było czytać jak z otwartej księgi i zupełnie jej to nie przeszkadzało; całe zdenerwowanie odeszło w niepamięć. Wolną dłoń czule ułożyła na jego policzku i zbliżyła się, żeby złożyć na jego wargach delikatny pocałunek.
Jeśli tak miała wyglądać ta rozmowa, przez którą się tu znaleźli, to była bardzo chętna do jej kontynuowania.

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyCzw Wrz 24 2020, 05:13;

  Sam nie był do końca tego świadom, ale tembr jego głosu brzmiał nieco inaczej niż jakby kierował swoje słowa do tylko koleżanki czy przyjaciółki – różnica wprawdzie była raczej subtelna, choć wyczuwalna, szczególnie w połączeniu z innymi drobnymi gestami, jak chociażby sposobie w jaki na nią patrzył czy jak się uśmiechał; nie pozostawało wiele miejsca na domysły i dla osoby postronnej byłby wręcz oczywisty w tym co robił i jaki to miało wydźwięk. Co ważne – nie usiłował wywołać konkretnej reakcji, mówił to zupełnie szczerze, bo tak właśnie myślał. To co jednak mógł zaobserwować sprawiało, że serce zaczynało mu uderzać mocniej w piersi, bo wydawało się jeszcze bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa.
  W momencie, gdy w odpowiedzi na jej drobną ucieczkę zdecydował się spleść ich palce uzmysłowił sobie, jak bardzo tego chciał od tamtej nocy; był wręcz stęskniony jej bliskości, jej dotyku i to nawet w postaci czegoś tak, zdawałoby się, trywialnego jak trzymanie się za dłonie. Niby nic, ale miał wrażenie, że w tym przypadku było jednak czymś więcej. Wtedy, gdy jeszcze byli całkiem świeżo po rytuale, mógł próbować sobie tłumaczyć to pragnienie działaniem amortencji w balsamie, ale teraz coraz bardziej przekonywał się, jak mocno mijał się z prawdą – powód był zupełnie inny.
  A jeśli jeszcze jakieś wątpliwości tliły się w jego umyśle, to zupełnie się rozwiały w momencie, gdy oddała pocałunek, sprawiając tym samym, że w tej jednej chwili cały jego świat skoncentrował się wokół jej osoby.
  Ślizgon zamruczał cicho i przymknął powieki, kiedy zrobiła to niemal od razu, zupełnie jakby sama wyczekiwała tego z równym utęsknieniem. Zupełnie upojony tym momentem, stracił całkowicie poczucie czasu oraz przestrzeni – świat mógłby runąć, a on nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi, pochłonięty tym co działo się tu i teraz. Nie miał zamiaru się oszukiwać – chciał tego jak niczego innego i starał się to przekazać w swoim pocałunku; dawno już żadna dziewczyna nie zdołała aż tak mocno zawrócić mu w głowie, jak właśnie ona.
  I pomyśleć, że wystarczył w zasadzie moment, by zmieniło się właściwie wszystko.
  Nie miał pojęcia, ile pozostawali złączeni w pocałunku, szczęśliwi w końcu czasu nie liczą, nim Aleksandra puściła jego wargi, żeby poprawić trochę swoją pozycję i dla wygody zwrócić się całkowicie ku niemu. Także obrócił się na siedzisku, by być przodem do Puchonki. Podparł przy tym łokieć na oparciu, a podbródek na dłoni, spoglądając w stronę rudowłosej z rozanielonym uśmiechem.
  — Naprawdę? — odparł rozbawiony na jej stwierdzenie; wcześniejsze napięcie zniknęło jak ręką odjął, a on był zdecydowanie pewniejszy gruntu pod swoimi stopami niż na początku tego spotkania. Wyglądało na to, że Puchonka również. Przechylił głowę nieco na bok, czując jej dłoń na policzku, jakby chciał się w nią wtulić, by zaraz potem odwzajemnić ten delikatny pocałunek; z pewnością była w stanie poczuć, że wciąż się uśmiechał.
  Takie konwersacje to on mógł prowadzić, szczególnie z nią.
  — Osobiście o wiele bardziej podoba mi się to — wymruczał jednak, odrywając się od niej, ale nie odsuwając, bo ledwie skończył mówić, a już powrócił do przerwanej pieszczoty, żeby nie było wątpliwości co miał na myśli. Wolną dłoń położył na jej talii, przysuwając się bliżej i odrobinę pogłębiając pocałunek.
  — I to co jest między nami. — Ponownie puścił jej usta i tylko nieznacznie się wycofał, by móc bez trudu spojrzeć jej wprost w oczy, wcześniej jednak kradnąc jeszcze jeden, krótki pocałunek. — Chcę, żeby tego było więcej… chcę nas.
  Niewypowiedziane na głos pytanie zawisło w powietrzu, wyraźnie widoczne w jego ciemnobrązowych, błyszczących ślepiach, które wciąż pozostawały skupione na niej.

@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyNie Wrz 27 2020, 16:04;

Gdyby ktoś jeszcze pół roku temu powiedział jej, że kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji z Fitzgelardem jak teraz, po prostu zaśmiałaby się tej osobie prosto w twarz, nie szczędząc sobie przy tym tekstów o postradaniu zmysłów i aluzji odnośnie odwiedzenia Skrzydła Szpitalnego. Nie byłaby w stanie uwierzyć w takie 'przepowiednie', nawet po tym całym zajściu z kaflem na pierwszym treningu nowej drużyny Puchonów, od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło, bo wcześniej na dobrą sprawę w ogóle się nie znali. To znaczy ona raczej wiedziała o nim trochę więcej niż on - który nawet mógł nie zdawać sobie sprawy z jej istnienia - a to dlatego, że był jednym z najlepszych graczy quidditcha w szkole i co za tym idzie sporo można było usłyszeć na jego temat od innych ludzi, choć oczywistą głupotą byłoby wierzyć we wszystkie te zasłyszane plotki. Na szczęście daleko jej było do tego i nie wyrabiała sobie o nikim opinii, dopóki osobiście go nie poznała. A początek relacji w ich przypadku był naprawdę dość... niecodzienny.
Mogła chyba stwierdzić, że chłopak dosłownie wbił się w jej myśli, choć w tamtym momencie jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy.
Kolejny raz przemknęło jej przez myśl, że mogłaby godzinami po prostu wpatrywać się w jego rozpromienioną twarz. Uwielbiała ten uśmiech, który rozgrzewał jej serce, który sprawiał, że dzień od razu stawał się lepszy, nieważne, jak źle wcześniej było. Zaśmiała się lekko, kiedy dotarło do niej, co powiedziała; ze wszystkich rzeczy musiało to być coś tak... głupiego, ale tym razem nie miała ochoty uciekać, a wręcz przeciwnie - tym bardziej chciała przy nim zostać, zwłaszcza, kiedy również usłyszała rozbawienie w jego głosie.
Sama nie mogła powstrzymać delikatnego uśmiechu wypływającego na jej wargi, gdy wypowiedział następne słowa, odrywając się od niej dosłownie na chwilkę, po czym szybko powracając do przerwanego pocałunku. Tak, zgadzała się z nim w stu procentach - to było o niebo lepsze niż ta o wiele mniej zauważalna różnica we wzroście. Poczuła przyjemny dreszcz przechodzący przez jej ciało, kiedy jego dłoń znalazła się na jej talii i również przysunęła się bliżej, jakby chciała zupełnie zlikwidować tę wolną przestrzeń, która jeszcze między nimi pozostawała.
- Chcę nas.
Czuła, że serce na moment jej się zatrzymało, tylko po to, żeby zaraz szaleńczo przyspieszyć swój bieg. Zapomniała o oddychaniu, po prostu patrząc mu w oczy i słysząc w głowie te dwa słowa cały czas na nowo. Czy właśnie...? Nie była w stanie od razu odpowiedzieć, bo nagle wybuchło w niej tyle pozytywnych emocji, że aż sama była tym zszokowana. To było coś nie opisania, tak szczęśliwa chyba jeszcze nigdy się nie czuła. W duchu skakała z radości; to wszystko wydawało się być niczym rodem z najlepszego snu.
- Ja... Ja też - wyszeptała, kiedy w końcu odzyskała zdolność mówienia przynajmniej do tego stopnia, aby cokolwiek powiedzieć. Pokręciła lekko głową, patrząc mu wciąż prosto w oczy i nie zdając sobie sprawy z tego, jak jej własne źrenice się powiększyły. - Merlinie, nawet nie wiesz, jak bardzo tego chcę od rytuału - dodała cicho, bezwiednie gładząc opuszkami palców jego policzek. Wtedy jeszcze nie była tego w pełni świadoma, ale wcale nie musiała długo czekać, aby dotarło to do niej z pełną mocą.
Nie było na świecie odpowiednich słów, które byłyby w stanie opisać, jak w tej chwili była szczęśliwa.

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyPon Paź 05 2020, 12:47;

  Pół roku temu prawdopodobnie przez myśl by mu nawet nie przeszło, że incydent z kaflem na puchońskim treningu, na który nota bene wprosił się trochę na krzywy ryj, mógłby zaowocować w – nawet nie tak dalekiej – przyszłości obecną sytuacją, w której znalazł się z niedoszłą ofiarą ów incydentu w osobie Aleksandry Krawczyk. A tymczasem jednak; ścieżki losu bywają doprawdy niezbadane. Czy w innej sytuacji w ogóle zaczęliby ze sobą rozmawiać, czy może nadal mijaliby się jako dwójka w zasadzie nieznajomych? A on nawet nie byłby pewnie świadom, jak wiele by w ten sposób tracił, bo nie ma co się oszukiwać – do tamtej chwili była po prostu jedną z wielu twarzy, które widywał na korytarzach Hogwartu, ale wystarczyło to jedno zdarzenie, żeby uległo to całkowitej zmianie.
  I, Merlinie, naprawdę cieszył się, że to potoczyło się tak, a nie inaczej i nie zostawił tego, żeby rozeszło się po kościach, bo zdecydowanie miałby czego żałować. Nie da się ukryć, że swoją znajomość rozpoczęli dość nietypowo, ale czy właśnie takie niecodzienne początki nie zradzały najlepszych relacji?
  Spoglądając w tym momencie na jej uśmiechniętą twarz, słuchając jej dźwięcznego śmiechu nie byłby chyba w stanie bardziej się z tym zgodzić. Bez dwóch zdań to była jedna z najlepszych rzeczy jakie go w ostatnim czasie spotkały i zupełnie nie bał się tego przyznać. Wiedział, że przepadł już chyba całkowicie w spojrzeniu jej niebieskoszarych oczu i – co najlepsze – wcale mu to nie przeszkadzało. Czuł się tak lekko, błogo i przyjemnie, że z najwyższą chęcią zatrzymałby tą chwilę jak stopklatkę, by mogła trwać jak najdłużej. Mógłby tu po prostu siedzieć i na nią patrzeć, i chyba nigdy nie zaczęłoby mu się to nudzić. Była w każdym calu idealna.
  Miał wrażenie, że czas na kilka chwil nabrał konsystencji syropu, ciągnąc się wręcz niemiłosiernie, gdy wypowiedział na głos swoje pragnienie i jedynie pozostało mu oczekiwać na reakcję ze strony rudowłosej Puchonki. Paradoksalnie serce z kolei wcale nie spowolniło, wybijając wręcz szaleńczy rytm, zupełnie jakby chciało się wyrwać z otaczającej je żebrowej klatki. Nie zdawał sobie kompletnie sprawy, że w tym oczekiwaniu wstrzymał oddech.
  — Ja… ja też.
  Te dwa proste słowa sprawiły, że czas odzyskał swój naturalny bieg, a serce przeskoczyło jedno czy dwa uderzenia, by zaraz znów powrócić do swojego szalonego tempa, choć tym razem ewidentnie wywołanego ogarniającą go euforią, kiedy po jego ciele rozlała się fala przyjemnego ciepła. Nie podejrzewałby się o to, że to może w nim wzbudzić aż tyle pozytywnych emocji; nie byłby chyba nawet w stanie wyrazić słowami co dokładnie odczuwał. Oczy mu jeszcze bardziej rozbłysły, a usta momentalnie rozciągnęły się w szerokim uśmiechu.
  Był szczęśliwy, tak niezmiernie szczęśliwy, że to podzielała.
  — Teraz już nie mam wątpliwości, że dzięki temu rytuałowi zyskałem coś ważnego – ciebie — odpowiedział równie cicho, niezmiennie się uśmiechając i patrząc jej wprost w oczy, by po krótkiej chwili nachylić się i złączyć ich usta w pocałunku przypieczętowującym jego słowa. Początkowo delikatnym, ale szybko nabrał on głębi, stał się bardziej zachłanny i namiętny, jakby w ten sposób chciał jej przekazać wszystko to, czego nie potrafiłby ująć w słowa. Nieważne co tak faktycznie zrobiła ta cała dzika magia – przy tym bledło absolutnie wszystko.
  — Bądź ze mną, nie tylko tu i teraz — szepnął wprost w jej wargi, gdy puścił je, żeby zaczerpnąć tchu, opierając swoje czoło o jej i ponownie krzyżując z nią spojrzenie. Niby już wszystko wydawało się jasne, ale chciał mieć całkowitą pewność w tym na czym obecnie stali.
  Nawet nie zwrócił uwagi, że ich gondola właśnie zatrzymała się na samym szczycie diabelskiego młyna.

@Aleksandra Krawczyk
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3147
  Liczba postów : 1771
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyNie Paź 25 2020, 22:09;

To wszystko potoczyło się tak... szybko, że chwilami wręcz nie mogła w to uwierzyć. Wystarczyło zaledwie kilka miesięcy, aby z nieznajomych stali się sobie tak bliscy, choć początkowo raczej nic tego nie zapowiadało i wręcz mogło się wydawać, że ich relacja do tych dobrych należeć nie będzie. A teraz siedziała z nim w jednym wagoniku diabelskiego młynu, szczęśliwa jak chyba nigdy wcześniej. Napawała tym uczuciem, któremu towarzyszyło jeszcze przynajmniej z tysiąc innych, oczywiście także pozytywnych. Dosłownie ją zalewały, z każdą chwilą coraz bardziej, ale kompletnie jej to nie przeszkadzało. A ich kumulacja nastąpiła w chwili, kiedy odpowiedziała na jego pytanie i to w zasadzie jedynie dwoma słowami. Ale czy potrzeba było więcej?
Widziała, jak oczy chłopaka nabrały jeszcze więcej blasku, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który tak uwielbiała. Automatycznie i u niej pojawił się podobny wyszczerz, a spojrzenie nabrało ciepła, kiedy usłyszała jego następne słowa. Nie było chyba żadnych wątpliwości, że to właśnie rytuał tak 'pchnął' ich relację do przodu - jak by nie patrzeć, to w dużym stopniu opierał się na bliskości. To, że zgodziła się wtedy na niego iść razem z Willem było najlepszą decyzją, jaką podjęła w ciągu ostatnich kilku miesięcy.
Przymknęła powieki, kiedy złączył ich usta w pocałunku, w pełni oddając się tej chwili. Zapomniała, że są w wesołym miasteczku, że diabelski młyn w końcu zatoczy koło; zupełnie straciła poczucie czasu i liczył się tylko on i jego usta, które zachłannie całowała, jakby bała się, że to tylko sen, z którego może obudzić się w dowolnym momencie.
A tego by nie zniosła.
- Będę - zapewniła, wypowiadając te słowa tak cicho, że właściwie prawie niesłyszalnie i przelotnie muskając jego wargi. - Oczywiście, że będę. Ale przygotuj się na to, że będziesz musiał ze mną wytrzymywać 24/7 - mruknęła, rozciągając usta w uśmiechu, który stopniowo stawał się coraz szerszy, odsłaniając finalnie zęby. Odsunęła się trochę, jedynie na tyle, aby móc swobodnie widzieć jego twarz i spojrzała mu w oczy. - Dasz radę? Wiesz, wolę ostrzec, żeby później nie było żadnych nieporozumień ani niczego takiego - dodała jeszcze, siląc się na poważny ton głosu i wyraz twarzy, choć po chwili przeszło jej przez myśl, że może powinna w tej sytuacji zachować całkowitą powagę, że taka jej reakcja może zostać źle odebrana, czego by nie chciała. Spojrzała na niego jakby przepraszająco, by dosłownie za sekundę wydać z siebie ciche "och", gdy dojrzała przez okno za jego plecami panoramę Nowego Orleanu.
- To miasto z góry wygląda naprawdę cudownie - stwierdziła, z zachwytem chłonąc widoki. Udało jej się nawet rozpoznać kilka najbardziej charakterystycznych punktów! Wybranie tej atrakcji spośród wielu innych w wesołym miasteczku okazało się strzałem w dziesiątkę, pod każdym względem.
Kiedy koło znów zaczęło się powoli obracać, obróciła się do Willa, nie próbując nawet ukryć cisnącego się na usta uśmiechu.
- To na czym skończyliśmy?

@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 EmptyNie Kwi 25 2021, 03:42;

Czuł się absolutnie upojony szczęściem.
  Wypełniało go od stóp aż po sam czubek głowy wraz z całą masą innych emocji, oczywiście samych pozytywnych, a wszystko to za sprawą tej drobnej Puchonki, którą miał w objęciach i zaledwie dwóch słów, które padły spomiędzy jej warg. Warg, które całował tak jakby jutro miało nie nadejść, chcąc się podzielić tym wszystkim, co się kotłowało w jego wnętrzu – w słowach na pewno nie byłby w stanie tego wyrazić ani w połowie tak dobrze, jak gestem.
  Gestem, który od tego momentu miał ochotę z nią powtarzać tak często, jak to tylko będzie miał możliwość. Ze śmiałością mógł przyznać, że towarzyszący temu koktajl uczuć był trochę niczym narkotyk, a on totalnie się od niego uzależnił.
  Zaproponowanie właśnie jej wspólnego udziału w tamtym rytuale było najlepszą możliwą decyzją jaką mógł podjąć. Kompletnie nie spodziewał się, że jakiś obrządek dziękczynny ku czci dzikiej magii może zawierać aż tyle intymnych momentów, ale to właśnie one otworzyły mu oczy i nadały ich relacji tak nieoczekiwanego rozpędu. Rozpaliły tą iskrę, którą już wcześniej odczuwał – niezwykle łatwo złapał z nią kontakt i od samego początku czuł się świetnie w jej towarzystwa, nie mając przy tym poczucia, że znają się tak krótko.
  A teraz miało być jedynie lepiej, co do tego nie miał żadnych wątpliwości.
  Nie mógł – i zdecydowanie nie chciał – powstrzymać szerokiego uśmiechu, który znów wpełzł na jego usta, a ciemnobrązowe ślepia zdawały się przy tym jeszcze bardziej roziskrzyć, z którym na nią obecnie patrzył, gdy usłyszał odpowiedź rudowłosej. Zwłaszcza, kiedy sama się tak cudownie uśmiechała. Jak mógłby tego nie odwzajemnić?
  — Bez obaw, myślę, że jestem na to absolutnie gotów — przyznał bez żadnego zastanowienia, obdarzając ją przy tym perlistym uśmiechem zawadiaki. Nie miał nawet cienia wątpliwości, że właśnie tego chce, wręcz pragnie i jest gotów oddać się temu w całości. — A ty? Podołasz? Bo wiesz… to działa w dwie strony i od teraz będziesz na mnie skazana, Aleksandro Krawczyk, mam nadzieję, że jesteś tego w pełni świadoma, bo reklamacji nie przyjmuję. — Wyszczerzył się jeszcze bardziej, samemu nawet nie siląc się na zachowanie całkowicie poważnego tonu, choć sama deklaracja była jak najbardziej poważna, więc w żadnym razie nie przeszkadzało mu jej drobne śmieszkowanie w tym momencie, ba, to była jedna z rzeczy, którymi go tak szybko kupiła. Chwila była wzniosła, w końcu właśnie rozpoczynali związek, ale wcale przecież nie wymagała zachowania stuprocentowej powagi.
  Jej ciche och sprawiło, że sam zwrócił głowę w stronę okna, a z jego ust momentalnie wyrwało się niemal bezgłośnie wow, gdy zobaczył rozciągającą aż po horyzont panoramę Nowego Orleanu.
  — Z tym trudno byłoby się nie zgodzić — przytaknął jej, wodząc spojrzeniem między tymi najbardziej charakterystycznymi punktami miasta, które stąd było widać jak na dłoni. Nie pomylił się ani trochę, twierdząc, że widok z samej góry będzie niesamowity – był taki w każdym calu.
  Choć jeszcze bardziej niesamowity wydawał mu się ten, który miał tuż przed sobą, gdy z powrotem zwrócił spojrzenie ku dziewczynie, kiedy tylko Oko Zaświatów wznowiło swoją mozolną wędrówkę.
  — Na tym, że uczyniłaś mnie dziś najszczęśliwszym facetem pod słońcem — odparł z uniesionym kącikiem ust, spoglądając przy tym na nią z uczuciem, by następnie nachylić się i raz jeszcze złączyć ich usta w pocałunku, tym razem niespiesznym i czułym, wiedząc, że te wargi są jego i nikt mu tego nie odbierze.
  Diabelski młyn w końcu zatoczy pełne koło i przejażdżka dobiegnie końca, ale nie przejmował się tym w najmniejszym stopniu – czuł, że dała początek czemuś naprawdę dobremu, dzięki czemu zapamięta ją do końca życia.
  I nawet kiedy już przyjdzie czas stąd zejść nie wyobrażał spędzić tego dnia z kimkolwiek innym niż ze swoją dziewczyną.

   | z/t x2

@Aleksandra Krawczyk
// aaa wstyd mi jak nie wiem, że tak długo to zajęło... shy
+
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Oko Zaświatów - Page 2 QzgSDG8








Oko Zaświatów - Page 2 Empty


PisanieOko Zaświatów - Page 2 Empty Re: Oko Zaświatów  Oko Zaświatów - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Oko Zaświatów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Oko Zaświatów - Page 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
Nowy Orlean
 :: 
Wesole miasteczko
-