Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Schody donikąd

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32494
  Liczba postów : 102881
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptyPon Kwi 06 2020, 21:11;

First topic message reminder :




Schody te prowadzą do... ślepego zaułka, z którego nie ma drugiego wyjścia. Są to obszerne stopnie, na których lubią przesiadywać uczniowie (albo kryć się z popalaniem papierosów lub potajemnym piciem przemyconego piwa kremowego). Ślepy zaułek jest zwyczajnym, prawdziwym ślepym zaułkiem i nic za nim się nie znajduje - żadna magia nie wykryje tutaj tajemnych pomieszczeń.

Uwaga. Wchodząc do tej lokacji automatycznie należy wykonać rzut kością i dostosować się do wylosowanego scenariusza wydarzeń. Kostki są obowiązkowe.

Spoiler:

______________________

Schody donikąd - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3122
  Liczba postów : 1761
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptyPon Paź 11 2021, 00:04;

Widząc oburzone spojrzenie przyjaciółki, machnęła tylko ręką. Była przyzwyczajona do tak czułych powitań i wyzwisk. Szeroki uśmiech, jaki zdobił jej twarz, był wystarczającym dowodem uciechy na jej widok. Kątem oka zerknęła na dzieło, które tworzyła Gryfonka, czując dumę - że ta poświęcała czas na wybitne rozrywki, a nie jakieś pierdoły, typu nauka obrony przed czarną magią. - Następnym razem dorzucę ci swoje notatki z zielarstwa. O, albo zróbmy w ogóle zawody kto ułoży większą wieżę z własnych zapisków! - rzuciła propozycję, która wydawała jej się wspaniała. Zważając na to, że większość Gryfonów srała na wyniki w nauce i aktywność podczas zajęć, osoba mająca notatki z dwóch przedmiotów była w stanie wygrać to z palcem w dupie. 
Oczy Marli rozbłysły z podekscytowania. - Ty wiesz, że to może być prawda? Ostatnio Prawie Bezgłowy Nick mi powiedział, że słyszał upiorne jęki na siódmym piętrze!!! - aż z wrażenia złapała się za serce. - Ej - trąciła ją w ramię. - Transmutacja jest super, wyobraź sobie, że możesz dzięki niej zmniejszyć ciężar torby albo ee.. Nie wiem, przemienić wodę w wino! - podała chyba sensowny argument, czując się w obowiązku bronienia jedynej dziedziny magii, jaką naprawdę kochała i do której przykładała się pomimo kaca. A to duże poświęcenie. - Poza tym, ten frajer to już dawno powinien być na emeryturze, bo przekazuje staroświeckie kocopoły - oznajmiła z miną znawcy, co najmniej jakby wiedziała o transmutacji absolutnie wszystko. I tak się właśnie czuła. - Może zorganizujemy protest, CO TY NA TO? - w czekoladowych tęczówkach Marli pojawiły się złowrogie ogniki. - Będziemy krzyczeć "jebać Patola" albo "Patol do wora, wór do jeziora" - założyła ręce na piersi, niezwykle dumna z propozycji szkalowania tego starego zgreda. - O, kolejna fenomenalna myśl. Ciekawe co by ten cymbał powiedział na gówno Guinnessa, transmutowane w ciastko - parsknęła, bo plan Maguire przypadł jej do gustu. - Od jutra zaczynam z nim trening - obiecała z udawaną poważną miną. - Swoją drogą, nasze koty bardzo się lubią, ostatnio widziałam jak razem śpią, wtulone w swoje zadki - ponownie rozczuliła się wspomnieniem widoku ich pupili, przytulonych do swoich puchatych dup. 
Z niepokojem patrzyła jak Ruby cała drży, wielce niepocieszona przykrą przypadłością dziewczyny. - Chcesz moją bluzę? To znaczy Murraya, zostawił ostatnio w Geometrii i przygarnęłam, ale no nie mogę patrzeć jak jesteś o cal od odgryzienia sobie języka od tego szczękania zębami - wlepiła uważne spojrzenie w Maguire, gotowa oddać jej całą swoją garderobę, byleby tylko przestała klekotać szczęką. A potem dotarły do niej słowa Gryfonki. - W SZPITALU??? - omal nie zachłysnęła się powietrzem, bardzo przejęta tym, co usłyszała. - To jest jakiś żart, takie sytuacje powinny być priorytetem. Wiesz, jak będzie trzeba to cię przetransportuję do Munga, jebać konsekwencje, zdałam teleportację łączną i mogę udawać, że byłaś moim zakładnikiem, także całą winę biorę na siebie - złapała Rubsona za rękę, naprawdę biorąc pod uwagę tę opcję. Wszystko, byleby tylko pomóc bliskiej osobie. - Jebać ją - zawtórowała przyjaciółce, chichocząc pod nosem. I nawet nie zdążyła mrugnąć, kiedy ta utknęła na jakimś szemranym stopniu. - O boże, o kurwa, co teraz - złapała się za głowę spanikowana, zapominając, że obiecywała jej bycie tym aurorem na białym pegazie. - Dobra, słuchaj, easy, ogarniemy - powiedziała od razu, próbując przekonać do tego samą siebie. - Po pierwsze, nie wierzgaj. Po drugie, jestem mistrzem uzdrawiania, zaraz coś wymyślę - skłamała gładko. - Po trzecie, nie umieraj, błagam, wszystko tylko nie umieraj - rzadko kiedy miała do czynienia z taką draką, toteż plotła bez sensu i zamiast uspokoić młodszą koleżankę, tylko nakręcała karuzelę spierdolenia. - Pozwól, że zerknę - odchrząknęła, spoglądając na zaklinowaną stopę. Dalej nie miała zielonego pojęcia co robić. - Ok, może po kolei. Mam kilka pomysłów, jeden bardziej durny od poprzedniego. Jak się mocno skupię to transmutuję schodki w jakąś galaretę czy coś. Albo pozbawię cię kości, ale przez to pewnie spędzisz sto lat w skrzydle szpitalnym. Zważając na to, że urzęduje tam teraz Perpetka to wcale nie taka tragiczna opcja - zaśmiała się. - Mogę też zacząć drzeć pysk tak głośno jak umiem, a potrafię naprawdę głośno i w końcu przyjdzie ktoś, kto cię stąd wyciągnie - rozłożyła bezradnie ramiona.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 586
  Liczba postów : 1580
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptySro Paź 13 2021, 18:07;

Do transmutacji potrzeba jakiegoś dodatkowego genu, poza tym ja nie wiem co takiego cię fascynuje w tych wszystkich zasadach, regułkach, prawach, których broń Merlinie nie możesz złamać, ale w sumie to niby czemu? Wiesz bo jak na ONMS czegoś nie możesz, to dlatego, że inaczej coś ci pożre rękę – i to ma sens. — powiedziała bardzo mądrze, głęboko wierząc w swoje własne słowa, bo transmy nienawidziła i nie była też taką masochistką jak Hope, żeby i tak łazić na te zajęcia. Nawet jeśli można było zmienić wodę w wino, to przecież zawsze miała od tego Marlę! Sama więc mogła skupić się na zwierzętach i ich uzdrawianiu i jedynie nosić swoje dupsko na nudne zielarstwo i przerażające eliksiry. Może jej sprawę jednak ułatwiał fakt, że wiedziała co chce robić? Hope chyba nie i pewnie dlatego łaziła na absolutnie wszystko. Kiwnęła entuzjastycznie głową na pomysł O’Donnell, bo to brzmiało jak super zabawa, taki protest. Nie orientowała się za bardzo w tych sprawach, ale miała wrażenie, że ostatnio Percy coś jej wspominał o protestujących Mugolach. Ona jednak tej niemagicznej części świata nie znała praktycznie wcale. — Wrzucimy mu też kieszonkowe bagno do gabinetu, to się dopiero stary zgred zdziwi, ale ostatnio skończył mi się zapas. — powiedziała i nawet nie pamiętała na co te bagno zużyła, ale może dała Caesarowi? Bez różnicy, ważne było to, że koniecznie musiała skoczyć do Hogsmeade.
Co ty gadasz, ta wredna małpa kogoś lubi? Niesamowite, ostatnio za to widziałam jak bezczelnie zrzucił jakiegoś nieznajomego kota z parapetu, no a Diabeł ma trochę masy, więc tamten nie miał szans. — jej kot był turbo wredny, ale kochała go nad życie, tak jak wszystkie swoje zwierzęta, i te nieswoje też. Machnęła ręką na jej propozycje, bo już jakiś czas ta durna klątwa ją dręczyła i zdążyła się przekonać, że nieważne ile warstw na sobie miała – i tak zamarzała. — Naaah, to nic kompletnie nie da, jestem skazana na zamarznięcie na kość, może właśnie taki będzie mój los, a zawsze byłam pewna, że spadnę z hipogryfa… — odparła, już właściwie godząc się z własnym, tragicznym losem. Kiwnęła głową, kiedy Gryfonka była w wyraźnym szoku. Ruby jakoś niespecjalnie paliła się do mówienia wszystkim, że Ryan leżał w szpitalu, bo jakoś wciąż zaprzeczała, że jakikolwiek wypadek miał w ogóle miejsce, ale też już była zwyczajnie zirytowana tym wiecznym brakiem wiedzy. Szczątkowe informacje o jego stanie zdrowia jej nie satysfakcjonowały, tym bardziej, że wiedziała, że w kwestii spraw uzdrowicielskich, to ona w tym domu wiodła prym, a tata niewiele w ogóle rozumiał. Chciała porozmawiać z uzdrowicielem, zobaczyć swojego brata, a wszystko szlag strzelał, bo dyrektorka najwyraźniej uznawała za ważniejsze przemienianie widelców w drewno. Jakoś zawsze myślała, że Ryan jest niezniszczalny, zawsze był dla niej wzorem, a teraz wszystko jakby tak legło w gruzach, a ona nie wiedziała co ze sobą zrobić. Dlatego też nawet słowem nie oponowała gdy O’Donnell ją wyciągała z pokoju wspólnego, chcąc zająć czymś uporczywe myśli.
Dzięki — odparła tylko, uśmiechając się z wdzięcznością do przyjaciółki, bo fakt, że miała wsparcie w swoich rówieśnikach ją bardzo pocieszał, nawet jeśli nie zawsze było to po niej widać.
Chwilę potem jednak już zapomniała o planowaniu ucieczki z Hogwartu, kiedy okazywało się, że chyba jednak zostanie tu na zawsze, bo jej noga za chuja nie chciała wydostać się ze schodowej dziury, a Marla zaczęła coś pierdolić, zamiast jej pomóc.
Dupa z ciebie, a nie mistrz uzdrawiania, co ty pierdolisz — powiedziała, czując, że z gryfonką na ratunek, naprawdę umrze w tym ślepym zaułku — Jak w galaretkę, wtedy cała tam wpadnę! — że też nie wzięła pergaminu, żeby spisać testament — MARLA, KOŚCI SĄ MI POTRZEBNE, LUBIĘ SWOJE KOŚCI, ZOSTAW JE W SPOKOJU — wizja utonięcia w galaretce brzmiała jednak lepiej niż picie szkiele-wzro przez kolejny miesiąc. W tym wszystkim ona też nie wiedziała jak ma się wydostać z tej dziury, spojrzała więc na swoją utkniętą do połowy łydki nogę i jęknęła w duchu, by podnieść zielone tęczówki z powrotem na Marlę — A umiesz powiększ- STARA, KRWAWISZ — powiedziała, widząc jak strużka krwi spływa po twarzy studentki, klątwy dzisiaj nikomu nie odpuściły.
Powrót do góry Go down


Marla O'Donnell
Marla O'Donnell

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Dodatkowo : Prefektka naczelna
Galeony : 3122
  Liczba postów : 1761
https://www.czarodzieje.org/t20424-marla-o-donnell#646655
https://www.czarodzieje.org/t20478-marla-o-donnell#647470
https://www.czarodzieje.org/t20470-marla-o-donnell#647414
https://www.czarodzieje.org/t20875-marla-o-donnell
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptyWto Sty 11 2022, 03:11;

- O no i się wyjaśniło czemu jestem taka wybitna w transmutacji - parsknęła na wzmiankę o dodatkowym genie, jednocześnie wzruszając bezradnie ramionami - geniusz nie wybiera. - No i właśnie dlatego transma jest lepsza. Bo jak ci coś pożre rękę to jej po prostu nie masz. A tu jak popierdolisz inkantację to zamiast dłoni będziesz miała kurzą łapę albo grabie. Ale wciąż masz coś, co można odratować! - pokiwała z powagą łepetyną, bo to było wyjaśnienie, z którym Ruby kłócić się nie mogła. Przynajmniej w głowie Marli, która mogła szkalować w świecie magii wszystko, tylko nie transmutację. - I TO JEST MYŚL - ucieszyła się, że w końcu rozmawia z kimś, kto jest na tym samym poziomie poczucia humoru co ona. - Wchodzisz w to? Ten zjeb powinien dostać nauczkę za bycie totalnym kretynem. Albooo... - przeciągnęła początek zdania, trzymając Maguire w niepewności do swojej kolejnej fenomenalnej myśli. - Mogę kupić łajnobombę jak będę wracać z pracy, poświęcenie napiwków w takim celu to wręcz obowiązek obywatelski - wyszczerzyła się podekscytowana i klasnęła w dłonie, widząc błysk w oku Gryfonki. Nie bez powodu zostały przyjaciółkami.
Zafrasowała się na wzmiankę, że efektów klątwy nie da się zniwelować. - Do dupy z tym - skwitowała przypadłość Ruby. - Ja na przykład bezustannie krwawię, ale jeszcze żyję, więc i ty jakoś przetrwasz, tylko po to, żeby móc spaść z tego hipogryfa. Oczywiście za jakieś sto lat, bo nie możesz mnie zostawić samej na tym łez padole - spojrzała znacząco na przyjaciółkę. W końcu miały jeszcze tyle do zrobienia - Patol nie był jedyną osobą, która zasłużyła na sprawiedliwość w postaci łajnobomby.
- Oj cicho, mogłabyś chociaż udawać - dźgnęła ją palcem między żebra, byleby tylko odwrócić uwagę towarzyszki od faktu, że właśnie utknęła. Zaraz potem żachnęła się, bo dziewczyna zdeptała jej kolejny świetny plan. - No przecież bym cię przytrzymała - westchnęła i wyciągnęła różdżkę, gotowa do spełnienia drugiej opcji i już prawie pozbawiła jej kości, kiedy ta wydarła się, że je bardzo lubi. - OK, NIC NIE ZROBIĘ - uniosła dłonie w geście kapitulacji i podniosła spojrzenie na Ruby, czekając na jej propozycję, ale ta urwała w połowie z zatrważającą wiadomością - k r w a w i ł a. Rozejrzała się dookoła, dokładnie oglądając swoje nogi i ręce; dopiero kropla krwi kapiąca z nosa na posadzkę uświadomiła ją, że to coś na twarzy. Dotknęła dłonią buzi i zorientowała się, że uaktywniła się klątwa. Kurwa. - Ugh, najlepszy moment na takie ekscesy - mruknęła, rozwiązując apaszkę podtrzymującą włosy, które teraz rozlały się na jej ramionach. Przyłożyła materiał do nosa, próbując powstrzymując krwotok. - A może jednak w końcu wykrwawię się na śmierć - jęknęła, siadając obok przyjaciółki, zrezygnowana wpatrując się w jej nogę wciąż zaklinowaną w szczelinie w schodach. I wtedy przypomniała sobie całkiem przydatne zaklęcie, którego zazwyczaj używała w ramach żartów, a nie ratowania komuś życia. - O JA MOGĘ PRZECIEŻ WYGŁADZIĆ TE SCHODY - podzieliła się z Ruby tym spostrzeżeniem, automatycznie odrywając chustkę, tym samym pozwalając, aby kolejna strużka krwi spłynęła po jej mordzie. Z bystrością godną Krukona oceniła, że są co najmniej w dupie - Rubs była zakleszczona, a ona zajebała krwią pół podłogi. - Ogarnę te krawędzie, które cię tam trzymają, wtedy łatwiej ci będzie się uwolnić. Chyba jakoś te obtarcia przeżyjesz, co? - zerknęła na Maguire. - Tylko poczekajmy chwilę aż dojdę do siebie, bo z tym zatkanym nosem to co najwyżej zmienię schodki w lód, a to chyba kiepski pomysł. Czy ktoś cokolwiek zrobi z tymi klątwami czy tak będziemy umierać każdego dnia? - jęknęła. - Zaopiekuj się Guinnessem jak coś, ok?? - upewniła się, że może liczyć w tej kwestii na Ruby.

______________________



live simply, bloom wildly
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32494
  Liczba postów : 102881
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Specjalny




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptySro Maj 01 2024, 11:52;




Truskawkowa Krew



Niezależnie od tego, co się dzieje na świecie, niezależnie od zmian, jakie zachodzą, w szkole wciąż wszystko wygląda tak samo. Ludzie nigdy się nie zmieniają, więc zdecydowanie możesz spodziewać się kłopotów na każdym kroku.

Prawie Bezgłowy Nick dostrzega cię na schodach, jak już kończysz swój dyżur i kierujesz się do dormitorium i od razu prosi o pomoc. Okazuje się, że grupka pierwszoklasistów testowała krwotoczki truskawkowe, ale nie zastosowali się do instrukcji i zjedli ich zbyt wiele. Kiedy docierasz na miejsce wskazane przez ducha, widzisz trójkę pierwszoklasistów, bladych, ciągle krwawiących z nosa.

Rzuć jedną kość literową, gdzie samogłoska oznacza, że znajdujesz fioletowe części cukierków w rozrzuconej na posadzce paczce. Jeśli ci się to nie udaje, dorzuć jedną kość sześcienną, gdzie wynik 3 i 6 oznaczają, że jeden z pierwszoklasistów mdleje.

@Marla O'Donnell @Victoria Brandon @Drake Lilac @Ricky McGill @Augustine Edgcumbe @DeeDee Carlton @Elizabeth Brandon @Anna Brandon @Jamie Norwood @Mina Hawthorne




______________________

Schody donikąd - Page 3 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Jamie Norwood
Jamie Norwood

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191 cm
Dodatkowo : Półwil, prefekt
Galeony : 1136
  Liczba postów : 1047
https://www.czarodzieje.org/t21547-jamie-norwood#699534
https://www.czarodzieje.org/t21553-torcik#699779
https://www.czarodzieje.org/t21551-jamie-norwood
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Moderator




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptySob Maj 04 2024, 19:39;

zadanie prefektów
widziadła D - nie
kostka zadania H nie znajduję fioletowych,  4 - nikt nie mdleje
psoty fogsa 6 - brak

- Chyba pora, żebym zastanowił się nad nową różdżką - mruknął, unosząc wspomniany przedmiot, na którym dało się dostrzec ślady po pogryzieniu przez szczeniaka. Norwood westchnął, pokazując różdżkę Minie. - Tyle, że chciałbym różdżkę Fairwynów, a jednocześnie nie mam ochoty, nie mając pewności co do sposobu pozyskiwania rdzeni - dodał jeszcze, wzruszając po chwili ramionami i schował różdżkę do kieszeni szaty, czekając na moment, gdy będzie mógł zrzucić mundurek. Odznaka wciąż dumnie błyszczała na jego piersi, ale nauczył się ją ignorować. Dzięki temu powoli przyzwyczajał się do dyżurów i konieczności pilnowania porządku. Pewnie powinien jeszcze chodzić na wszystkie zajęcia, ale nie bardzo miał na to ochotę.
- Jakiś czas temu trafiłem na szczeniaka w górach i jego właścicielkę. Starsza kobieta, spadła ze szlaku i teraz jest w domu opieki… Zajmuję się jej psem i to on tak pogryzł mi różdżkę. Zastanawiam się, czy zgłosić się do Rosy z tym małym, żeby jakoś podpowiedział, jak go odpowiednio tresować. Kiedyś mieliśmy fogsa, ale to ojciec go trenował i tak właściwie nie wiem do końca… Ale też nie wiem czy chcę z nim chodzić po treserach. Szybciej sam zrobię właściwy kurs - dodał jeszcze, zdradzając skąd właściwie wzięły się ślady zębów na różdżce. Choć ton głosu Ślizgona wskazywał na niezadowolenie z zaistniałej sytuacji, uśmiechał się lekko pod nosem. Chciał mieć fogsa, chciał założyć hodowlę, a teraz przyszło mu zajmować się szczeniakiem, który może nie był tak do końca jego, ale jednak był pod jego opieką.
- Dobra, cały dyżur było spokojnie, więc chyba możemy kierować się powoli do dormitorium co? - dopytał jeszcze, spoglądając na Minę, czując mimo wszystko zmęczenie takim chodzeniem bez celu po korytarzach.

@Mina Hawthorne

______________________


Cleanse my soul
free me of this anger that I hold and make me whole
Powrót do góry Go down


Mina Hawthorne
Mina Hawthorne

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : rozsiane po ciele tatuaże, kolczyk w nosie, na środkowym palcu prawej ręki zawsze nosi pierścień Atlantów, który przykrywa krwawy znak, praktycznie zawsze towarzyszy jej blady pyton królewski imieniem Faust
Dodatkowo : Wężoustość, prefektka
Galeony : 343
  Liczba postów : 478
https://www.czarodzieje.org/t21049-wilhelmina-hawthorne#676337
https://www.czarodzieje.org/t21573-mina#701344
https://www.czarodzieje.org/t21033-wilhelmina-hawthorne#675877
Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 EmptyWczoraj o 00:08;

brak widziadeł i znajduję fioletowe

To miał być spokojny dzień. Jeden z tych, gdzie szli na zwyczajny patrol po czym wracali do dormu z poczuciem spełnionego obowiązku oraz ochotą na to, aby wyleżeć się w łóżku za wszystkie czasy. Naprawdę cieszyło ją w tej chwili to, że zbliżał się koniec roku szkolnego i w końcu dane jej będzie odpocząć. Potrzebowała tego zdecydowanie po całym roku wszelkiego rodzaju wrażeń.
- Zawsze możesz zawitać do sklepu i popytać o szczegóły. Albo też poszukać czegoś więcej na ich temat. Sama zastanawiałam się nad skorzystaniem z ich oferty, ale nie jestem do końca pewna. Wydaje mi się, że wydałabym na nią zbyt dużo kasy - przyznała, bo jednak skoro nie należała do osób szczególnie uzdolnionych w dziedzinie zaklęć to pozyskiwanie jakiejś specjalnej różdżki wydawało jej się być stratą pieniędzy. Chyba, że ta w końcu pozwoliłaby jej uwolnić więcej mocy i pomagała w rzucaniu zaklęć. Może wtedy powinna nad nią pomyśleć?
Wyglądało na to, że Jamie przywykł w końcu do odznaki, co naprawdę ją cieszyło. Zwłaszcza, że miałaby się z kim dzielić swoimi obowiązkami. Na pewno było o wiele lepiej, gdy mogła ustalać z Jamiem szczegóły kolejnych patroli i innych dyżurów.
- Możesz spróbować pójść z nim do jakiegoś tresera czy behawiorysty. Niestety z psem ci nie pomogę. Gdyby wcisnęła ci węża mogłabym z nim pogadać - odpowiedziała, bo nie wiedziała, co jeszcze może dodać w tej kwestii.
Wydawało się, że Norwood znalazł już jakieś potencjalne rozwiązanie dla swojego problemu i wydawało jej się być ono właściwe. Chociaż pewnie nie zobaczy od razu efektów. W końcu nauki nawet profesjonalisty musiały się ugruntować w psie, który nie od razu będzie go słuchał.
- Też tak myślę... Herbata przy kominku? - zaproponowała jeszcze, licząc na faktyczną chwilę relaksu, ale wtedy tuż przy nich pojawił się Prawie Bezgłowy Nick.
Noż kurwa mać. Wiecznie musiało coś iść nie tak. Nie mogla uwierzyć w to jak parszywe musiało być ich szczęście. Naprawdę nie było innej możliwości niż rzucanie im jakiegoś dziwnego szajsu pod sam koniec dyżuru? Niemniej jednak musieli udać się za duchem, aby pomóc tym durnym pierwszakom.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Schody donikąd - Page 3 QzgSDG8








Schody donikąd - Page 3 Empty


PisanieSchody donikąd - Page 3 Empty Re: Schody donikąd  Schody donikąd - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Schody donikąd

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 3Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Schody donikąd - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wielkie schody
 :: 
siodme pietro
-