Klasa jest bardzo dobrze oświetlona. Z tyłu obok regałów znajduje się zaplecze, w którym magazynowane są zaczarowane manekiny - idealne do ćwiczeń uzdrawiających. Są bardzo cennym nabytkiem profesor Blanc oraz innych nauczycieli magii leczniczej. Są zamknięte na żelazny klucz.
Autor
Wiadomość
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Grupa straszaków Modyfikatory: +1 przerzut - za każde 10pkt z Uzdrawiania. Ilość przerzutów: 1 Uraz i użyte zaklęcia: Urazy głowy, niewielki, z lekkim siniakiem Vulnus Alere i Surexposition k6: 1 Efekt: gwałtowny ruch nadgarstkiem,wymowa wydaje się być wręcz nieprawidłowa, Ćwiczenia: tak 22 i 52->83 i 7 84
Rudzielec uśmiechnął się spoglądając asystenta i na uczniów jak radzą sobie z danymi zakleciami i zadaniem potarł lekko czoło. To był chłopaka jakiś nawyk, nie panował nad tym, jednak zdążył szybko zabrać do zadania, jednak Wiktor powturzył wszystko zgodnie to co pokazał asystent i okazało się być sukcesem w leczeniu i dagnozy co dolega. Puchon początkowo powtarza sobie formułkę, zaklęć a jak postanawia ich użyć a wszystko poszło wręcz idealnie, o tak chłopak operował zaklęciami od samego początku, bez żadnych przerw, widocznie ma smykałkę do zaklęc leczniczych a manekin na pewno nie zginie. -Vulnus Alere! Vulnus Alere! no tak rudzielec za pierwszym razem wykonywał zbyt gwałtowny ruch nadgarstkiem, no zaklęcie może by zadziałało, ale z odwrotnym skutkiem. Dopiero za drugim razem udało się rudzielcowi po kilku prób zapanować nad zaklęciem co do ruchu nadgarstkiem, jak i odpowiedniej wymowy. O tak...Wiktor jest z siebie dumny że jedno zaklęcie wyszło nic nie poszło na marne. Potarł delikatnie kark dłonią, na chwilę spojrzał na swoje efekty zaklęcia po czym wymamrotał drugi czar jakim był-Surexposition! Surexposition! no tak raz dwa... i wymowa Wiktora która była nieprawidłowa, ale nie miał tyle odwagi i dał chyba akcent tam gdzie nie trzeba lub na złą literkę. Młody Krawczyk skupiony tak że wszystkie efekty były marne a zadziałało na kródka chwilę co dało pozytywne rezultaty. Żeby się udało, żeby mi się udało, no błagam, niech się uda... W końcu nie po to tyle czyta, jednak uzdrawianie to mimo wszystko większość praktyka. Teoria niewiele da, jeśli nie będzie potrafił odpowiednio leczyć i stawiać diagnozy. Tak więc westchnął cicho z nadzieją, że się uda i też tak było za kolejnym rzonym zaklęciem -Wiktor gratulacje! był z siebie dumny, wszystkie zaklęcia poszły mu dobrze zarówno wymowa jak i ruch nadgarstkiem.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
I cały harmider się zaczął - organizacja lekcji ciekawej dla różnych grup wiekowych była ewidentnie strzałem w kolano, bo nie spodziewał się, że będzie musiał aż tak bardzo przechadzać się między kilkoma grupami jednocześnie. Raz zaprowadzał na te trzy minuty starszych, by mieć nad nimi pełną kontrolę i by przypadkiem czegoś nie zrobili, niemniej jednak musiał powracać do dzieciaków, w związku z czym był cholernie zabiegany. Nim się obejrzał, a nadmiar obowiązków, do jakich to się przyczynił na lekcji, zdawał się być diabelnie przytłaczający. Bacznie obserwował to, jak @Christian Hastings bada ślady, by nieco podnieść brwi, widocznie zaskoczony, bo nie spodziewał się, że pójdzie mu aż tak dobrze pod tym względem. Mimo to mógł się tego spodziewać - nie bez powodu ten zasiadał w Ravenclawie, co w większości przypadków, jeżeli chodzi o pierwszoklasistów, zahaczało o naturalną ciekawość wobec świata i chęć zdobywania wiedzy. - To prawda, nie są tutaj przypadkiem i mają swoje znaczenie. - puściwszy oczko, dając mu tę cenną wskazówkę, gdy kolejny uczeń przygotował się do próby, podszedł i tym samym go zaprowadził, biorąc głębszy wdech. Mimo to nie wątpił, że dzisiejszy dzień będzie jakoś bardziej spokojny. Pierwszy powrót po zwolnieniu lekarskim nie mógł być intensywny, ale najwidoczniej się przeliczył z własnymi możliwościami, wchodząc na pełne obroty. @Yuuko Kanoe nie miała problemów z ranami, które postanowił przygotować w ramach jej podejścia. Nieco wiedział na temat jej umiejętności, jako że starał się dobierać to wszystko do materiałów, jakie otrzymywał na poprzednich lekcjach. Spoglądanie na jej kolejne poczynania wcale nie było takie trudne, choć obrażenia wcale nie wyglądały na zbyt przyjemne. Nic dziwnego, skoro zostały specjalnie dostosowane właśnie pod naukę najsilniejszej wersji Vulnery, w związku z czym nie zdziwił się, gdy pierwsze próby nie przyniosły niczego odpowiedniego. Dopiero z mijającymi sekundami Kanoe zdobyła pewnego rodzaju wprawę, mogąc zastosować urok, za co ją pochwalił, gdy wychodzili z pomieszczenia. Nastepną osobą, która musiała podjąć się próby, była @Violetta Strauss. Nic dziwnego, że specjalnie przygotował jej manekina o dość specyficznych obrażeniach, chcąc sprawdzić, jak ta sobie poradzi z dość konkretnym przypadkiem. Życie pokazało mu, że nie ma co się wzbraniać przed takimi ćwiczeniami, skoro niedawno w Arabii przecież okazało się, że mogą otrzymać dokładnie to samo. - Słyszałem o osobie, która wcześniej, za czasów Voldemorta, była mistrzem pod względem rzucania tego zaklęcia. - rozpoczął pewną historię, która mogła ją zainteresować. - Tak wykręcała kończyny, że nawet Vulnera Sanentur nie pomagała, a gdy udawało się doprowadzić kości do odpowiedniego stanu, tak skóra i mięśnie pozostawały takie same. - na szczęście nie miał możliwości tego doświadczyć. - W Arabii jednej osobie zniekształciło kończynę. Nie było mnie po tej stronie barykady, ale… paskudna sprawa. - wiedział, iż ta nie brała udziału w wyprawie, niemniej jednak dał prawdziwy powód, dla którego postanowił właśnie ją zaangażować w to specyficzne ćwiczenie. Różne rzeczy mogą się przytrafić. Następnie, gdy zakończył ćwiczenia ze Strauss, podszedł tym samym do pierwszaków, sprawdzając to, co udało im się osiągnąć. I, jak się okazało, było tego całkiem sporo. - Sporo śladów i, jak podejrzewam, co nieco zdołaliście z tego wyciągnąć. Jeszcze dam wam parę chwil na odnalezienie choroby w podręczniku, a jak się wam nie uda, to się nie martwcie, podam ją wam w ramach kolejnego zadania. - uśmiechnął się lekko i przeszedł tym samym do @William S. Fitzgerald, który był przypadkiem dość specyficznym, niemniej jednak jeszcze zwrócił się do reszty. - Ci, którym udało się uleczyć manekina, mają na zadanie sporządzić odpowiedni, medyczny raport. Wszelkie przybory i szablony znajdują się na moim stoliku. - nieco głośniej, by przebić się przez harmider, by potem w pełni skupić się na Ślizgonie. Bo, nim się obejrzał, a okazało się, że jego różdżka kompletnie odmówiła posłuszeństwa pod względem rzucania zaklęć uzdrawiających. Felinus spojrzał na niego dokładniej, jakby chcąc wyłapać wszelkie możliwe nieprawidłowości w wymowie bądź ruchu nadgarstkiem, niemniej jednak w ciągu tych trzech minut nie udało się z rdzenia wykrzesać ani krzty magii. Nieco to zastanowiło asystenta nauczyciela uzdrawiania, gdy zaczął łączyć jakiekolwiek fakty, które mogły rzucić trochę światła na zaistniałą sytuację, ale nie znał go na tyle. Wszelkie wskazówki nie działały, próby zaprezentowania tego - również. - Czekaj, poćwiczymy wspólnie po wyjściu. - zaproponował, by następnie przejść na zewnątrz pomieszczenia, gdzie otworzył okno, by nieco przewietrzyć salę, w której znajdowało się całkiem sporo osób. Przybliżywszy bluzę do własnego ciała, zaczął tym samym dawać odpowiednie wskazówki, zerkając jednym okiem w kierunku jedenastolatków, którzy zajmowali się diagnozą biednego manekina. - Na spokojnie i bez pośpiechu, pierwsze Surexposition… - zaprezentował, zgarniając jednego manekina, by następnie zaprezentować idealny ruch różdżką i wymowę, którą to Ryży powinien osiągnąć. Jak się okazało, dopiero czwarta próba zastrzyknęła odpowiednio, na co ten go pochwalił, pozwalając przejść do kolejnego uroku, nieco prostszego. - Teraz Locus. Nie jest trudne, powinno pójść szybciej od zaklęcia diagnozującego złamania. - ponownie podjął się nauki znajomego, przekazując mu odpowiednią wiedzę na ten temat. Niemniej jednak w tym przypadku poszło mu znacznie gorzej, bo nim się obejrzał, a gwałtowne ruchy nadgarstkiem bądź nieodpowiednia wymowa zdawały się wieść prym przez większość czasu. Niemniej jednak nie przerywał, jako że lekcja jeszcze trwała i niewielka garstka osób została do kolejnych ćwiczeń zakwalifikowana. Dopiero dwunasta próba przyniosła cokolwiek więcej niż nikłe światło lub jego kompletny brak. - Okej, miało wyjść łatwiej, wcale takie nie było… stary, chyba serio cię ta różdżka nie lubi. - przeszedł na luźniejszy ton, by następnie przećwiczyć z nim kolejny urok, a ten wszedł po drugim razie, na co odetchnął z ulgą. - Obsłużę tylko jeszcze innych i zaraz będziesz miał możliwość sprawdzenia tego w praktyce, poczekaj chwilę. - oczywiście wszystkiego było sporo, było za dużo, niemniej jednak angażował się w pełni w to, co starał się przygotować dla wszystkich. - Dobrze, choroba, którą ma manekin, to Brzytówka. Waszym zadaniem teraz jest sporządzenie odpowiednich notatek na temat leczenia, jakie powinniście zastosować. - podszedł do grupy jedenastoletnich detektywów, chwytając w międzyczasie za własne notatki, w które to powoli mógłby zacząć wprowadzać chaos. - Wszelkie informacje znajdują się w podręcznikach, a jeżeli coś będzie niezrozumiałe, to śmiało możecie skorzystać z mojej pomocy. - zaproponował, przechodząc tym samym do @Wiktor Krawczyk, by przygotować dla niego odpowiednio manekina. - Na spokojnie i bez pośpiechu, odpowiedni ruch różdżką i dasz sobie rady. - wziął go do odpowiedniego pomieszczenia, by tym samym przetestować zdolności magiczne, jakie ten przejawiał. Pamiętał ich wspólną historię podczas zbierania składników, niemniej jednak posiadane doświadczenie pod względem uzdrawiania pozwoliło mu tym samym na odpowiednią wtedy reakcję. Teraz nie groziły im żadne węże, a po prostu to, że jednak ten musiał się bardziej skupić na własnym zadaniu. I, jak się okazało, efekt osiągnął początkowo odwrotny, bo rana w ogóle nie chciała się zaleczyć, no ba - zaczęła nawet bardziej krwawić. Dopiero potem udało mu się w pełni zaleczyć uraz, który powstał poprzez użycie zaklęcia. Potem - zgodnie z kolejnymi działaniami - mogli opuścić salę, a lekcja nie dobiegała jeszcze końca, choć wymagała odpowiedniego zerknięcia w kierunku tego, co udawało się innym powoli przygotowywać. - Macie dziesięć minut na dokończenie pracy! Lekcja za niedługo dobiega końca. - być może było to zbawienne dla innych, ale musiał wziąć ze sobą jeszcze jedną osobę, która wymagała odpowiedniego sprawdzenia własnej wiedzy zdobytej poprzez ćwiczenia. Przygotował rekonstrukcję dokładnie tego samego, z czym wcześniej kapitan drużyny Ślizgonów miał do czynienia. - William, twoja kolej. - zaprosił go, by tym samym móc obserwować kolejne efekty jego pracy.
Mechanika:
Kolejny etap będzie ciut prostszy (mam nadzieję!), w związku z czym nie ma tutaj aż tak skomplikowanego działania. Ogólnie Wasze zadanie jest różne w zależności od tego, jaką grupę wiekową reprezentujecie.
Uwaga: Jeżeli ktoś nie zdążył napisać w pierwszym etapie zajęć, nadal może się “odbić”. Należy wówczas napisać dwa posty - jeden z etapem I, drugi z etapem II. Jeżeli ktoś się nie pojawił na lekcji, nie można już dołączać.
Pierwszaki:
Jako że sam Christian Hastings zdobył aż siedem punktów poszlak i nikt inny nie napisał, pozwalam na dalsze kontynuowanie działania. Okazuje się, po mniej lub bardziej fascynujących spekulacjach, że choroba, z którą masz do czynienia, to Brzytówka - dlatego na palcach znajdowały się nacięcia, a temperatura ciała była podwyższona bardziej niż przy zakażeniach wirusowych. Waszym zadaniem obecnie jest odpowiednia kuracja manekina w postaci wypisania leków w odpowiednich dawkach i zdobycia informacji na temat metody leczenia na następne dni. W związku z tym, że nie posiadam pewności, iż pojawi się post od drugiego uczestnika zajęć, pracujecie indywidualnie - musicie sporządzić odpowiednie notatki.
By dowiedzieć się, jak poszły Wam poszukiwania informacji w posiadanych na stole podręcznikach, rzućcie wszyscy kostką k6.
k6:
1 - to, co piszesz, jest przede wszystkim… strasznie chaotyczne. Gdy chwytasz za kartkę, sam coś z tego rozumiesz, ale osoby postronne mogą mieć z tym problem. Zerkasz, zastanawiasz się, by następnie jeszcze podjąć się paru poprawek… Rzuć dodatkowo kością k6. Parzysta - udaje Ci się nieco ładniej przepisać notatki, by te były bardziej czytelne. Nie jesteś pytany o wytłumaczenie pewnych kwestii względem podjętego leczenia. Nieparzysta - niestety, ale mimo wszelkich starań Lowell prosi Cię o wytłumaczenie pewnych słów, których ten nie może odczytać. Na szczęście rozmowa przebiega spokojnie, a efekty Twojej pracy nie zostały przez to obniżone.
2, 3 - Twoje notatki są względnie dobre - nie ma się do czego przyczepić, pomijając fakt, że pojawiła się pewna, nieprzyjemna rzecz. Gdy byłeś już na końcu ostatniego zdania, jeden z uczniów niechcący spowodował, że atrament wylał się wprost na pracę, nad którą to sterczałeś od dłuższego czasu. Musisz spędzić znowu trochę czasu nad tym, by napisać ponownie własne notatki, ale… rzuć jeszcze raz kostką k6. Parzysta - znajdujesz gdzieś w końcu sali niewielką ilość galeonów. Gdy po nie podchodzisz, okazuje się, że dwie monety o odpowiednich nominałach dają Ci sumę łączną 10g. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie. Nieparzysta - nie zauważasz niczego, co by przykuło Twoją uwagę. Koniec końców spędzasz czas tylko i wyłącznie na przekopiowaniu treści poplamionego pergaminu.
4, 5 - jak się okazuje, masz więc dryg do wypisania nie tylko odpowiedniej diagnozy, ale także ustalenia ilości wywaru z tykwobulwy w celu utrzymania wysokiej temperatury ciała pacjenta. Twoje notatki są zatem wyjątkowo dobre, w związku z czym nie musisz się martwić o końcowy rezultat. Dodatkowy bonus: otrzymujesz dodatkowe +5pkt dla domu, o ile nie przekroczyłeś maksymalnej możliwej do otrzymania puli.
6 - okazuje się, że kompletnie pomyliłeś tematy i… napisałeś metody leczenia Purpury! Kompletna klapa, bo, jakby nie było, są to dwie różne choroby i w sumie sam nie wiesz, kiedy podręcznik magicznie przeskoczył na inną stronę. Musisz poprawić to, co udało Ci się napisać albo po prostu to zignorować i grać na czuja. Jak postanowisz postąpić?
Kod do umieszczenia na początku posta:
Kod:
<zgss>Grupa pierwszorocznych</zgss> <zg>Modyfikatory:</zg> z poprzedniego etapu <zg>Ilość przerzutów:</zg> dostępne / wszystkie <zg>k6 na notatki:</zg> [url=LINK]k6[/url]
Reszta:
Tutaj ogólnie jest to wszystko podzielone w zależności od tego, jak udało Wam się przebrnąć przez pierwszy etap lekcji (tzn. rzucanie zaklęć uzdrawiających). Osoby, którym się to udało, mogą przejść do pisania sprawozdania, natomiast osoby, które musiały co nieco poćwiczyć, muszą jeszcze raz podejść do próby uleczenia manekina o tych samych obrażeniach, jakie to były wcześniej.
Jeżeli piszesz sprawozdanie:
Sprawozdanie polega przede wszystkim na sporządzeniu raportu medycznego z wykorzystanych zaklęć i eliksirów podczas leczenia pacjenta. Jego dane są dowolne, możecie go nazwać wedle własnego uznania, niemniej jednak musicie napisać, co konkretnie mu dolegało i jak to wyglądało. Efekt Waszej pracy jest oceniany poprzez rzut odpowiednią kością. Im wartość mniejsza, tym efekt znacznie gorszy.
Rzuć kostką k100, by przekonać się, jak Ci poszedł ten etap.
k100:
1 - 10 - praktycznie nic nie napisałeś, jakbyś miał ewentualnie ogromną, pustą przestrzeń w głowie. Nagle wszystko, do czego byłeś przyzwyczajony, wyparowało magicznie spod czaszki, a to, co pojawiło się na pergaminie, było jedynie marnym przedstawieniem posiadanej przez Ciebie wiedzy.
11 - 25 - nadal - napisałeś mało, wyjątkowo mało, aczkolwiek tyle, że w sumie to, co najważniejsze, jakoś zamieściłeś, choć niezbyt się na ten temat rozpisałeś i koniec końców sprawozdanie nie jest takiej jakości, jakiej to powinno być. Może coś przykuło niepotrzebnie Twoją uwagę?
25 - 50 - nie jest źle, ale mogło być znacznie lepiej. Zamieszczasz informacje na temat manekina, jego stanu przed i po leczeniu, użytych zaklęciach, aczkolwiek nie zawierasz niczego więcej, co mogłoby mieć znaczenie podczas pracowania na oddziale św. Munga. Mimo to nie ma powodu do wstydu, bo swoje zadanie po prostu odbębniłeś.
51 - 75 - jak się okazuje, masz dość zgrabne pióro, bo najwidoczniej… zadanie, które zostało przedstawione przez Lowella, wcale nie pozostaje takie trudne, jak mogłoby się z początku wydawać. Zgrabnie umieszczasz to, czego użyłeś, a do tego postawiłeś jak najbardziej prawdopodobną diagnozę, w jaki sposób doszło do obrażeń. Dodatkowo, jakby nie było, co nieco wspomniałeś na temat dalszych komplikacji i możliwego leczenia.
75 - 90 - Twoje notatki są wręcz… idealne. Prawie, bo może coś tam Ci umknęło, niemniej jednak nie ma powodu do wstydu, bo te znajdują się na poziomie równym z tym, co można zaobserwować na szpitalu. Nie dość, że rozpoznajesz, od czego powstał uraz, to przy okazji zamieszczasz dalsze metody leczenia i możliwie występujące z tym problemy. Na pewno możesz być z siebie dumny.
91 - 100 - jeżeli myślałeś, że to nie jest Twoja fucha, tak się okazało, że napisane przez Ciebie rzeczy znajdują się w spektrum wyliczonego perfekcjonizmu. Nie można się do niczego przyczepić, a do tego otrzymujesz, jeżeli otrzymana przez Ciebie pula nie wykracza poza maksymalną, dodatkowe pięć punktów dla domu. Gratulacje, Twój wysiłek został doceniony.
Jeżeli podejmujesz się kolejnej próby:
Zasady zostały wcześniej wytłumaczone - ponownie zostajesz zaprowadzony do odpowiedniego pomieszczenia, gdzie pojawia się manekin, który wymaga pomocy. Pamiętaj, że ćwiczyłeś wcześniej zaklęcia, w związku z czym ta próba nie jest skazana na porażkę.
Rzuć kostką k100, by przekonać się, jak Ci poszedł ten etap.
k100:
1 - 20 - musisz bardzo wiele razy powtórzyć zaklęcie, by odniosło jakikolwiek skutek. Jak się okazuje, kolejne rzeczy idą Ci znacznie prościej, niemniej jednak musisz dorzucić sobie kostką literką + 3, by przekonać się, ile prób musiałeś podjąć. Zgodnie z rozpiską: A = 1, B = 2, [...], J = 10. Oznacza to, że w przypadku wyrzucenia A musiałeś podjąć się czterech prób, a w przypadku J - aż trzynastu.
21 - 40 - nie jest źle, acz musisz nieco bardziej się postarać, bo o ile rzuciłeś zaklęcie i zadziałało, o tyle jednak postanowiło zrobić to w dość… odwrotny sposób. Jak się okazuje, Twoja determinacja i chęć poprowadzenia leczenia do końca zaważyły na końcowym efekcie, bo udaje Ci się to odwrócić po dłuższym czasie, być może z drobną pomocą asystenta nauczyciela uzdrawiania. Manekin został przez Ciebie uleczony.
41 - 60 - mogło być trochę lepiej - jak się okazuje, parę razy musiałeś rzucić zaklęcie, by te zadziałało perfekcyjnie. Dorzuć sobie kostką k6 - ilość oczek pokazuje, ile razy musiałeś sobie powtórzyć formułkę, by móc osiągnąć prawidłowy efekt. Za każdym nieudanym razem albo musiałeś się przejęzyczyć, albo zrobić zły ruch różdżką - jeżeli chcesz, to możeszu znać, że Lowell Ci pomógł w tym zadaniu.
61 - 80 - zadanie idzie Ci całkiem dobrze, wręcz prawie idealnie - pomijając jeden błąd, kiedy urok nie zadziałał, tak bez żadnych większych problemów udało Ci się zająć biednym manekinem, który na pewno z Tobą by nie umarł. Wszelkie obrażenia zostały przez Ciebie uleczone, w związku z czym kończysz trochę wcześniej próbę, bogatszy o to, iż Ci się udało, z widocznym pogratulowaniem i lekkim podniesieniem kącików ust ze strony asystenta. Brawo!
81 - 100 - to, co udaje Ci się obecnie osiągnąć, jest perfekcyjne - bezbłędnie rzucasz zaklęcia, by móc wynieść z nich pełny potencjał własnych działań. Rany się nie otwierają, manekin przestaje jęczeć z bólu, a Ty, spokojniejszy o udaną próbę, możesz opuścić salę, otrzymując dodatkowo, jeżeli nie przekraczasz maksymalnej ilości, pięć punktów dla domu.
Kod do umieszczenia na początku posta:
Kod:
<zgss>Grupa straszaków</zgss> <zg>Modyfikatory:</zg> z poprzedniego etapu <zg>Ilość przerzutów:</zg> dostępne / wszystkie <zg>Zadanie:</zg> notatki / kolejna próba <zg>k100 na efekt:</zg> [url=LINK]k6[/url]
Dodatkowo:@Wiktor Krawczyk, zgodnie z kostką, którą wyrzuciłeś, poszło Ci wręcz idealnie. Nie musisz rzucać na kolejną próbę - robisz notatki. Każda osoba, która wbiła na lekcję, ma możliwość nadrobienia etapów!
Grupa straszaków Modyfikatory: +1 przerzut - bazowy, za samo bycie świeżakiem. +1 przerzut - za każde 8pkt z Uzdrawiania. +1 przerzut - jeżeli jakkolwiek Twoja postać interesuje się tego typu rzeczami - wspomniane w KP lub we wcześniejszych, poprzedzających lekcję postać (wspomniane w KP). +1 przerzut - jeżeli wykonałeś zadanie w ramach kółka Laboratorium Medycznego w tym roku szkolnym. Ilość przerzutów: 0 / 4 Uraz i użyte zaklęcia: Pęknięta kość obojczykowa - Episkey k6:3 -> 4 -> 6 -> 5 -> 4 Efekt: Popełniasz na początku parę błędów, które powodują, że zastosowane przez Ciebie leczenie nie jest idealne, niemniej jednak po czasie udaje Ci się nad nimi zapanować. Co prawda nadal manekin wymaga poprawek, niemniej jednak nie poszło Ci aż tak źle, jak mógłbyś się tego spodziewać. Ćwiczenia: nie
Rylan był bardziej niż zadowolony po zaliczonej przez siebie kartkówce. Wiedział, że wiedzę teoretyczną miał w palcu, ale zazwyczaj to właśnie nie o nią się martwił, tylko o coś co potrafiło mu znacznie bardziej zetrzeć uśmiech z twarzy.... Nigdy nie uważał się za idealnego praktyka. Popełniał masę błędów i zdecydowanie bardziej od machania różdżką wolał coś co... Jest w stanie wykorzystać jego stoicki spokój bardziej efektywnie. To właśnie eliksiry uważał za najważniejszą ze swoich dziedzin, w które zresztą brnął już od dłuższego czasu. Niemniej jednak wiedział, że one jedne ni będą mu w stanie zapewnić bytu, który sobie wymyślił. Szybko jednak myślami powrócił do tego co działo się na lekcji. Zadanie było interesującym, ale jednocześnie wymagającym od niego pełnego skupienia. Czekając więc na swoja kolej odświeżał w myślach wszystkie zaklęcia, które uważał za przydatne w tej sytuacji. Kiedy przyszłą jego kolej spokojnie, z uśmiechem na ustach wszedł do drugiego pokoju i spokojnie zerkając w kierunku Felka podszedł do manekina oceniając go jak najszybciej. - A więc... - Mówił oglądając manekin z każdej strony i wykonując poszczególne czynności. Pęknięty obojczyk mógłby jednocześnie dla niego tak błogosławieństwem jak i przekleństwem. Z jednej strony to tylko kość, którą trzeba nastawić i zrosnąć. Z drugiej... Nie lubił stosować tego zaklęcia. Kiedy trenował te zaklęcie przed OWTeMami... Nie poszło ono mu za specjalnie dobrze i bardzo długo się skarżył na to, że mu nie wychodzi. - No to szybkie episkey i kończymy... - Mruknął do samego siebie obracając w dłoniach swoją sosnową różdżkę. Przybrał zatem odpowiednia pozycję i wykonał odpowiedni gest. Pech chciał, że... Początkowe zaklęcia nijak mu nie wychodziły. To przeciągnął jedna sylabę, to źle zamachnął się różdżką, jeszcze innym razem najzwyczajniej w świecie zapomniał wypowiedzieć zaklęcie. Narastała w nim frustracja i kiedy w końcu miał się poddać udało się. Ostatnie z zaklęć poskutkowało i nastawiło obojczyk. - Wszystko dobrze? - Zapytał asystenta chcąc znać jego opinie względem wykonanego zaklęcia, a po pełnej jego aprobacie, która zapewne odnosiła się również do ilości błędnie wykonanych zaklęć wrócił do głównej sali chcąc zająć się dalszą częścią zadań.