Isolde Bloodworth napisał:Ciężki, niewdzięczny dzień. Głowa boli, senność zmula, wszystko złe, złe. + Uroki posiadania kuzyna-poligloty. Piszemy sobie po angielsku, a tu hopsasa, kuzyn przeskakuje na hiszpański, a może portugalski, ewentualnie francuski i już za cholerę nie wiem, o co chodzi. I czuję się głupia. A wydawało się, że języki są moją mocną stroną. Hm.
wiedziałam, że tak będzie nienawidzę go od tylu lat, ale siedziałam względnie cicho ze względu na nią ale teraz zamorduję tego gada. jak mógł ją tak potraktować?! :morph: nikt nie będzie krzywdził moich przyjaciół
edit 6/7.12: najbardziej pechowy dzień roku i już miałam się cieszyć, że minął, a w ostatniej minucie padła mi myszka, no szlag by to! 'nie chwal dnia przed zachodem słońca' chyba jest bardzo zgodne z prawdą. jestem w czarnej dupie ze wszystkim, krótko mówiąc, eh eh
będę w trzech miejscach jednocześnie, okok a w czterech? no problemo, co to dla mnie, hihi mam czas, mój dzień liczy sobie 123 godziny i wciąż się rozciąga tyłek też mi się rozciąga, w tempie o kilogram co stanę na wadze
Jutro WoS na który nie jestem przygotowana i sprawdzian z geografii, jak dostanę jedynkę to nie wiem jak to poprawię. No bo kiedy, muszę poprawić kuwa półrocze z angielskiego. No żal, z angielskiego!