Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek Chiński

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 2 z 2 Previous  1, 2
AutorWiadomość


Emrys Jeffrey Mooler
Emrys Jeffrey Mooler

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 158
  Liczba postów : 236
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4848-emrys-jeffrey-mooler
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4919-ameba
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7970-e-j-mooler
http://www.eblito.blogspot.com
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Sie 17 2014, 13:52;

First topic message reminder :


Domek Chiński

Domek Chiński znalazł swe położenie w centrum parku, pomiędzy jego bujną roślinnością. Nie, nie spotkasz w nim żadnego chińczyka. Czasem organizowane są tutaj koncerty, najczęściej jednak stoi pusty, zdecydowanie odznaczając się na tle zielonych drzew i brązowych ławek otaczających go zewsząd.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Yasmine E. Swansea
Yasmine E. Swansea

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : -
Galeony : 435
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20911-yasmine-elena-swansea#669680
https://www.czarodzieje.org/t20931-gucci#670775
https://www.czarodzieje.org/t20929-yasmine-elena-swansea
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 19:06;

Było pięknie, lato ustępowało miejsca jesieni. Drzewa wciąż zalotnie kołysały się w rytm ciepłego wiatru, zielone na pierwszy rzut oka, jednak po przyjrzeniu się, dało się dostrzec plamy pomarańczy oraz brązu, które wdzierały się nieśmiało na poszczególne fragmenty rośliny. Słońce kryło się jasnymi chmurami, nie paliło już tak mocno, jak w lipcu. Trochę padało rano, więc trawa błyszczała od rosy i w powietrzu unosił się ten przyjemny zapach, który Yasmine bardzo lubiła. W przeciwieństwa do Petera, jej nie można było nazwać zgorzkniałą, przypominała trochę rześkie i gorące płomienie słońca, chaos, słodycz drożdżówek z kruszonką i truskawkami. Zawsze uśmiechnięta, serdeczna, odważna i przede wszystkim, kochająca życie i cały świat. Nuciła pod nosem, przechadzając się po parku, ubrana w prostą sukienkę w kolorze karmelu, sięgającą przed kolana i utrzymująca się na ramiączkach, delikatnie eksponującą dekolt. Była świeżo upieczoną absolwentką Uniwersytetu, całe życie było przed nią — to dorosłe i wymagające. W ręku trzymała kubek z kawą, uwieńczony bitą śmietaną oraz posypką, na jednym z ramion tkwiły szelki od małego plecaka, gdzie miała kilka przydatnych rzeczy. Obdarzała ludzi uśmiechem, czasem wymieniła kilka zdań z jakimś staruszkiem, który wyglądał jej na samotnego i nieszczęśliwego.
I wtedy też dostrzegła mężczyznę na ławce, którego twarz wydała się jej znajoma. Zatrzymała się na chwilę, przyglądając mu się badawczo oczami w kolorze czekolady, a potem uśmiechnęła się promiennie, ukazując dołeczki w policzkach i podeszła. Nachyliła się nieco, lustrując odważnie jego twarz uważniej, bo teraz była względnie blisko.
- Panie Maguire! Tak myślałam właśnie, że to Pan! Dzień dobry! - przywitała się pogodnie, a potem bezceremonialnie usiadła obok, opierając wygodnie o drewniane oparcie ławki. Odchyliła głowę do tyłu, przymykając oczy z cichym mruknięciem zadowolenia, bo promienie słońca musnęły śniadą buzię. - Piękny mamy dzień, prawda? Wraca Pan z jakieś ciekawej rozprawy?
Wiedziała, że był prawnikiem. I że palił i lubił chyba mocną kawę, bo jej ojciec takową również pijał, a raz skomentował, że Peter doskonale się znał na kawie. Nie mogła wysiedzieć długo w bezruchu, oparła się więc łokciami i nogi i wychyliła nieco do przodu, odwracając twarz w jego stronę z zaciekawieniem.
Powrót do góry Go down


Peter E. Maguire
Peter E. Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
Galeony : 64
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t22412-peter-e-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22428-poczta-petera-maguire#741777
https://www.czarodzieje.org/t22425-peter-e-maguire#741475
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 19:29;

Patrząc na czas, zastanawiał się, czy przypadkiem nie powinien zmierzać już do Ministerstwa. Praca do późna nie była dla niego obca, a wręcz lubił kiedy większość z osób wychodziła do domów, a on pozostawał niemal sam w rzędzie gabinetów. Pomimo że do jego uszu nie dochodziła praca innych pracowników, dzięki Merlinowi za zaklęcia wygłuszające, jednak było coś specjalnego w świadomości, że był tam sam. Zdecydowanie za długo spędza czas sam ze sobą, to źle wpływa na jego zdolności interpersonalne. 
Nie podskoczył słysząc swoje nazwisko, był niemniej jednak zdziwiony, w ogóle słysząc je w eterze. Czy nie dlatego wybrał się do mugolskiego parku? Nie, żeby gdzie indziej ludzie rozpoznawali go na ulicy i zaczepiali. Tutaj jednak powinien być bardziej anonimowy. Opuścił lekko gazetę, wzorkiem pospiesznie próbując zlokalizować osobę, która najwidoczniej go znała. Dziewczyna emanowała tego rodzaju energią, z którą nie umiał współegzystować. Była zbyt... Promienna.-Dzień dobry.-Nie zwinął gazety, a nawet odwrócił na następną stronę. Dziewczyna najwidoczniej nie zamierzała ruszyć w swoją podróż dalej, dlatego tylko zerknął w jej kierunku, najwidoczniej lekko zdezorientowany, że w ogóle postanowiła tutaj usiąść. Czy chciała mu potowarzyszyć? Jeżeli tak, to nie znał tego uczucia, które w tym momencie się pojawiło. Niedowierzanie? Tak, to wszystko działo się naprawdę Maguire, uwierz w to, bo tak właśnie wyglądała rzeczywistość. Złożył gazetę, niedbale, ponieważ zamierzał do niej jeszcze wrócić. Oparł ją na kolanie założonej nogi na nogę i postanowił skupić swoją uwagę na dziewczynie.-Swansea?-Próbował przypisać jej twarz do imienia i nazwiska, bo najwidoczniej ona znała go doskonale. Sekundę po tym jak to nazwisko wypłynęło z jego ust, fakty zostały ze sobą połączona. Była elementem czegoś, do czego nie wracał dla zasady. Było to zdecydowanie niespodziewane spotkanie, a łączące ich nici raczej nie były tymi, o których chciał wspominać.-Napawam się spokojem tego miejsca, w Wizengamocie nie zawsze można w pełni oddać się lekturze.-Chociaż Peter miał talent do poświecenia swojej uwagi dokumentom, w najmniej sprzyjających warunkach. Cenił jednak momenty ciszy i spokoju, a chociaż palce świerzbiły go do poły kieszeni, w których kryła się paczka papierosów, sięgnął po kubek z kawą i upił z niej dość spory łyk. Cierpka, idealnie.
Powrót do góry Go down


Yasmine E. Swansea
Yasmine E. Swansea

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : -
Galeony : 435
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20911-yasmine-elena-swansea#669680
https://www.czarodzieje.org/t20931-gucci#670775
https://www.czarodzieje.org/t20929-yasmine-elena-swansea
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 19:49;

Samotność była przyjemna, ale do czasu — na dłuższą metę, to Minę męczyła. Uwielbiała energie ludzi, spotkania towarzyskie, dobre wino i jedzenie. Była typem człowieka, dla którego szklanka zawsze była do połowy pełna, stwarzając mnóstwo możliwości na spędzenie dnia tak, aby ten nie był w żaden sposób zmarnowany.
Przyglądając mu się, zastanawiała się, czy nie bierze na siebie za dużo pracy. Wyglądał na zmęczonego, pod oczami malowały się sińce, a twarz zdawała się dawno zapomnieć o tym, jak należało się uśmiechać. I to Yasmine trochę ruszyło, czuła palącą potrzebę zmiany tego stanu rzeczy, jakby ustaliła sobie właśnie za cel dnia, aby Peter się chociaż uśmiechnął, bo na śmiech to czuła, że nie ma co liczyć. Owszem, był starszy i mieli jakieś tam interesy z rodzicami, ale dziewczyna zupełnie się tym nie przejmowała. Nie oderwał się nawet od gazety, gdy go zaczepiła, co wywołało zadziorny błysk w jej oczach. Dlatego usiadła obok, dlatego kulturalnie i z klasą poprawiła sukienkę, zanim założyła nogę na nogę i kontynuowała zaczepianie go. Miał pecha, bo była upartym łabędziem. Z pewną satysfakcją dostrzegła, że odłożył gazetę, a gdy spojrzenie mężczyzny powędrowało w jej stronę, pozwoliła sobie na okraszony niewinnością i pewną dozą uroku osobistego, uśmiech.
- Ano Swansea. Dziesięć punktów dla Pana! A pamięta Pan, jak mam na imię? - zapytała z entuzjazmem, zsuwając plecak z ramion. Położyła go na swoich kolanach, otwierając i grzebiąc chwilę w środku, aby wyjąć niewielką paczkę ciastek z gorzką czekoladą, owsianych. Zatrzęsła nimi zachęcająco. - Wygra Pan dwa ciasteczka, jak Pan zgadnie. - zakomunikowała, puszczając mu oczko, a potem wolną dłonią, niedbale zgarnęła pasmo brązowych włosów za ucho. Na jego słowa wydała z siebie przeciągłe mruknięcie, prostując znów plecy oraz głowę, spoglądając na kołyszące się drzewa. Było w tym parku coś uspokajającego, faktycznie. Może po zgiełku panującym na rozprawie, potrzebował odetchnąć? Uniosła swoją kawę, robiąc łyka i brudząc się trochę śmietaną, przez co zaraz zwilżyła usta, pozbywając się jej.
- To musi być dla Pana trochę męczące, ten cały Wizengamott. Lubi Pan swoją pracę? - zapytała zainteresowana, bo na pierwszy "rzut ucha", wydawała się jej dość nudna i monotonna. Swansea zerknęła na opadającą śmietanę na gorącej wciąż kawie i potrząsnęła kubeczkiem, a potem spojrzała na jego kubeczek. Zapach napoju prawnika był intensywny, aromat kawy brutalnie wdzierał się jej do nozdrzy, mieszając z bitą śmietaną, odrobiną słodyczy i chyba jego perfumami. - Ładnie pachnie.
Skomplementowała, chociaż trudno stwierdzić, czy miała na myśli jego, kawę czy cały ten park. Westchnęła, bo była miękka i wysunęła w jego stronę ciasteczka, aby się poczęstował.
Powrót do góry Go down


Peter E. Maguire
Peter E. Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
Galeony : 64
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t22412-peter-e-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22428-poczta-petera-maguire#741777
https://www.czarodzieje.org/t22425-peter-e-maguire#741475
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 20:20;

Mając dużą rodzinę i nieustannie naprawiając szkody, które wyrządzone zostały przez poniektórych jej członków, każdy doceni swoje własne towarzystwo. Nie był interesującym człowiekiem, który coś zbliżonego do szczęścia odczuwał nad szklaneczką whisky i nad stertą dowodów, najlepiej tymi najpaskudniejszymi zdjęciami.
Taki po prostu był. Nie miał poczucia humoru, bo gdzieś po drodze postanowił się go wyzbyć. Nie było nic zabawnego w życiu, ani w tym, co widział do tej pory. Nie żył zbyt długo, nie wybiła mu nawet trójka z przodu, a czuł, że naoglądał się wystarczająco dużo cierpienia i zepsucia w swoim życiu. Uciechę dawały mu krótkie spotkania rodzinne, w których pomimo swojej sztywności i odizolowania, czuł, że przynależał chociaż do części z nich. To były małe rzeczy, ale właśnie z nich Peter wyciągał najwięcej. Nie czuł zmęczenia, a może nawet nie potrafił go dostrzec patrząc na swoje odbicie w lustrze. Możemy te sińce i bladość zrzucić na przesiadywanie po godzinach w pracy w biurze, popijając whisky i doszukując się kruczków we wcześniej zebranej i przejrzanej dokumentacji. Diabeł tkwił w szczegółach, a Peter kroczył jego śladami.
-Yasmine Elena.-Powiedział spokojnie, wzrokiem powracając do pierwszej strony gazety. Jego wargi nie drgnęły w uśmiechu, chociaż pewnie ktoś o normalnych odruchach, tak by właśnie zareagował.-Za drugie imię dostanę dodatkowe dwa?-To była próba żartu, chociaż z jego poważnym wyrazem twarzy i szorstkim tonie głosu, wyszło to raczej karykaturalnie. Pokręcił jednak głową przecząco.- Nie muszę dostawać ciasteczek za poprawną odpowiedź. Tak chyba nagradza się psy w zamian za poprawnie wykonaną sztuczkę.-Tak robili ludzie, prawda? Nie wiedział, bo nigdy nie mieli takiego zwierzaka domowego, za dużo chaosu i za dużo dzieciaków, aby znalazły się tam warunki dla kolejnego domownika. I zapewne sam by się nim zajmował, znając zmieniające się kaprysy rodzeństwa. Był tym najstarszym, a więc odpowiedzialnym za całą resztę. Rola tak weszła mu w krew, że nie było dla niego innego rozwiązania.
Nikt, nawet jego rodzeństwo, nie zachowywało się z taką swobodą w jego towarzystwie. Raczej wywoływał mieszane emocje, a ludzie skłaniali się ku emocji dyskomfortu. Nie prowadził nic niezobowiązujących rozmów, każda musiała mieć dla niego znaczenie lub dla sprawy, którą aktualnie prowadził. Do jakiego wora miał wrzucić rozmowę na temat ciekawości jego zawodu? Wizengamot był miejscem jak każde inne, chociaż wywoływało u wielu osób mieszane uczucia, a miejsce samo w sobie kojarzyło się raczej negatywnie. -Czemu uważasz, że jest dla mnie męczące?-Spytał, podnosząc na nią swoje spojrzenie. Założyła coś, co dotyczyło jego osoby, dlatego zainteresował go powód, dla którego tak właśnie uważała.-Robię to, w czym jestem dobry. Nie zastanawiałem się, czy to lubię... Pewnie gdybym nie lubił, nigdy bym tego nie robił.- Za decyzją podjęcia tego konkretnego stanowiska stało bardzo wiele czynników, a każdy miał swoje własne, kompletnie niezależne podwaliny. 
Jak monotonna może być praca z ludźmi? Każda sprawa była inna, a powoływani świadkowie nie zawsze współpracowali. Podejście nigdy nie było takie samo, pomimo podobieństwa w niektórych szczegółach. 
Nie wiedział, co miała na myśli, więc jego usta lekko się otworzyły i zanim zdążył zamilknąć, słowa same z niego wyszły.-Co takiego?-Wokół było tak wiele bodźców, że sam zaczął się zastanawiać nad ich pochodzeniem. Przymknął oczy i spróbował odnaleźć źródło tego zapachu, który szczególnie przypadł jej do gustu.-Peter.-Powiedział, co nie miało oznaczać odpowiedzi na nurtujące ich pytanie.-Skoro już postanowiłaś zagarnąć moją przestrzeń dla siebie, powinnaś móc swobodnie się do mnie zwracać.-Dodał, kręcąc przecząco głową na ciasteczka i wyciągając paczkę papierosów.
Powrót do góry Go down


Yasmine E. Swansea
Yasmine E. Swansea

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : -
Galeony : 435
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20911-yasmine-elena-swansea#669680
https://www.czarodzieje.org/t20931-gucci#670775
https://www.czarodzieje.org/t20929-yasmine-elena-swansea
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 20:42;

Im większa rodzina, tym lepiej i weselej. Dzięki temu na Święta było więcej jedzenia, celebrowało się więcej dni w roku, bo ktoś miał urodziny lub miał mieć dziecko, było tłoczno, można było grać w gry i nawet ścigać się na miotłach. Panował rozkoszny chaos i zgiełk, wszystko tętniło życiem. Yasmine sobie wymyśliła, że skoro ludzie żyją tak krótko i mają tak mało czasu, należało brać wszystko garściami, doceniać dar, jakim był czas, który był im dany do spędzenia na świecie. Mogła umrzeć za tydzień lub za godzinę i nie miałaby nic przeciwko, skoro taki był plan przeznaczenia, bo przecież żyła szczęśliwie i pełną piersią. Każdy był interesującym człowiekiem, miał w sobie coś wyjątkowego. Czasem trzeba było po prostu pomóc komuś rozpiąć jeden z guzików pod szyją, aby mógł głębiej odetchnąć. Nie wiedziała, czy tak było z Peterem, nie wybiegała tak daleko myślami, skupiając się na uśmiechu. Małymi kroczkami.
Pan Prawnik wyglądał na zdziwionego i może trochę niezadowolonego z jej towarzystwa, ale ona zdawała się zupełnie tego nie zauważać. Znów machnęła jakiemuś przechodniowi, małej dziewczynce z matką podała ciastko, bo wyciągała w ich stronę rozkosznie pulchne paluszki. Nie mogła przestać się uśmiechać, skupiając na otaczającym ją pięknie. Była nieznośnie promienna. Byłaby zachwycona, że on też wyciągał dużo z małych rzeczy. Szczerze się ucieszyła.
- Zapamiętał Pan! - gdyby nie fakt, że trzymała kawę i ciastka, klasnęłaby pewnie w dłonie, czując, jak policzki pokrywa jej ledwo dostrzegalny rumieniec zachwytu. Zawsze było jej miło, gdy ktoś ją pamiętał. Wpatrywała się w niego uparcie i z zaangażowaniem, spojrzeniem zaciekawionym, ale i zwyczajnie miłym. Jego żart sprawił, że roześmiała się i pokiwała głową. - Nawet całą paczkę, to byłaby odpowiednia nagroda. - przyznała z delikatnym wzruszeniem ramion, czując, jak kolejny kosmyk włosów ucieka z niedbale związanego koka. Nigdy specjalnie nie przykładała uwagi do codziennej prezencji, szkoda było czasu na stanie przed lustrem. Wyjątkiem były wydarzenia, gdzie obowiązywał strój elegancki, wieczorowy i gdzie nie mogła przynieść wstydu swojej rodzinie. - Hmmm? Nie tylko psy w sumie, matki przekupują dzieci słodyczami, ja przekupuje kuzynów. I teraz Pana. A poza tym, uwielbiam psy. A Pan? I zapamiętanie imienia, to nie żadna sztuczka. Raczej wyróżnienie.
Wyjaśniła mu bez cienia złośliwości lub też wyższości w głosie. Faktycznie, zwierzęta bardzo lubiła, zarówno te magiczne, jak i zwykłe. Sama ukradła jedno ciastko, przegryzając je pomiędzy kolejnymi łykami kawy. Gorzka czekolada doskonałe współgrała z bitą śmietaną. Kojarzył, że ma rodzeństwo, ale znała ich tylko z widzenia i z imion, nie mając z nimi większej styczności.
Mało co sprawiło jej dyskomfort, jej niewątpliwym talentem było odnajdowanie się w każdym towarzystwie, nawet odrobinę zgorzkniałego prawnika.
- Bo wygląda Pan, jakby nie przepadał z ludźmi, a Wizengamott jest zawsze zatłoczony. - wyznała szczerze, bo nie miała w zwyczaju kłamać i uznała, że tak bezpośrednio rzucone słowa, nie zrobią na nim wrażenia. Gdy mówiła, starała się patrzeć mu w oczy, cały czas na ustach błąkał się jej pogodny uśmiech. Odłożyła plecak na bok, paczkę z ciastkami położyła pomiędzy nimi, gdyby zmienił zdanie, to zawsze mógł się poczęstować. Pozwoliła sobie odwzajemnić posłane jej spojrzenie, milcząc przez chwilę w zastanowieniu. - No właśnie, to nie tak działa. Nie zawsze robimy to, co chcemy i lubimy, tylko to, w czym jesteśmy dobrzy. - kontynuowała, ściągając nieco brwi w zastanowieniu. Wyprostowała nogi, poruszając nimi delikatnie, ignorując materiał sukienki tkwiący teraz na wysokości połowy ud, wciąż było przyzwoicie, jak na współczesne standardy. Pracował w miejscu, gdzie się głównie kłócono. Gdzie było nieszczęście, ciągle słuchał skarg i marudzenia. Musiało to być monotonne i przytłaczające. Gdy rozchylił wargi na jej komplement, znów uśmiechnęła się niewinnie. Chciała coś powiedzieć, a potem wtrącił, żeby mówiła mu Peter, co ją trochę zaskoczyło. Kiwnęła jednak głową. - No Ty ładnie pachniesz i Twoja kawa, Peter. - powtórzyła rozbawiona jego uwagą. Pozwoliła sobie nawet trącić go nieco łokciem, zaczepnie i figlarnie, posyłając mu krótkie, aczkolwiek intensywne spojrzenie spod wachlarza ciemnych rzęs. - Przeszkadza Ci, że sobie tak postanowiłam i dotrzymuję Ci dziś towarzystwa? Mam sobie pójść i zostawić Cię z kawą i z gazetą? - zapytała poważnie, ale wciąż bez cienia złośliwości, sugerując, że gdyby takie było jego życzenie i by mu faktycznie przeszkadzała, to przecież się nie obrazi. Wyciągnął papierosy, a ona wbiła wzrok w opakowanie. Zdarzało się jej czasem zapalić, głównie do jedzenia i wina. Próbowała na podstawie paczki ocenić, czy były równie mocne, co kawa.
Powrót do góry Go down


Peter E. Maguire
Peter E. Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
Galeony : 64
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t22412-peter-e-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22428-poczta-petera-maguire#741777
https://www.czarodzieje.org/t22425-peter-e-maguire#741475
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 21:45;

Zdecydowanie przy dużej rodzinie wiele się działo i tak jak w pracy, tak w domu zawsze potrafił zapanować nad chaosem, który często powstawał z niczego. Często wystarczyło jedno spojrzenie, a czasem była to tylko zaczepka mająca na celu wywołać lawinę, oczywiście z pozytywnym skutkiem. Rzadko sam wdawał się w ostrą wymianę zdań, prawdopodobnie była tylko jedna osoba, która potrafiła wzbudzić w nim... Przeróżnego rodzaju emocje, zwykle te negatywne. Tak zwykle bywa, kiedy spotykają się dwie bardzo podobne jednostki.
Jej towarzystwo było... Mu obojętne? Nie wywoływała w nim emocji pozytywnych, ani negatywnych. Nie znał jej, nie mógł wypowiadać się na temat kogoś, z kim zamienił zaledwie kilka zdań. Chociaż miał w zwyczaju szybko wydawać osąd, czemu więc w tym przypadku postanowił postąpić inaczej? Czy to ze względu na jakieś znajomości rodzinne? To była jak interakcja z nowym stworzeniem, którego zachowania jeszcze nie do końca rozumiał. Jak to machnięcie do obcych przechodniów, których zapewne nawet nie znała. Obejrzał się w kierunku, w którym tak ochoczo gestykulowała, dopiero po chwili orientując się, że była to forma grzecznościowa. Jednak pytanie, które się nasuwało, a które widoczne było na jego twarzy to, po co?
-Mam dobrą pamięć. -Pewnie gdyby nie ona, jego rola jako prawnika była krótka i nieowocna. Po co komu prawnik, który nie potrafi zapamiętać tych najmniejszych, a czasem najważniejszych szczegółów? Jej zadowolenie było nader widoczne, co wprowadziło go w dziwny stan. Czy to było aż tak istotne? Próbował sobie przypomnieć, czy ich drogi kiedyś skrzyżowały się więcej niż raz. Wydawało mu się, że bardziej pamiętał jej postać z opowieści, chociaż musiała być wtedy zaledwie kilkuletnim dzieckiem. -Wybacz, najwidoczniej tak dawno temu byłem dzieckiem, że trudno mi powrócić wspomnieniami do tych czasów.-Nie było to tak dawno temu, jednak faktycznie trudno mu było powrócić do tamtych wspomnień. Wspomnień chłopaka, którym już nie był, a którego obraz był kompletnie niepodobny do tego, którego widziała.-Nigdy nie miałem psa, czy innego zwierzęcia domowego.-Powiedział.-Tylko gnomy w ogródku.-Wzruszył lekko ramionami, przypominając sobie jak straszył nimi młodsze rodzeństwo.
-Cenię dobre towarzystwo. To nie tak, że nie lubię ludzi. Spędzam z nimi tyle czasu, ile wymaga tego dana sytuacja... Czy moja wewnętrzna potrzeba.-Jak widać, jego potrzeba nawiązywania kontaktów była raczej znikoma. Chociaż musiał przyznać, że jej bezpośrednie odpowiedzi całkowicie mu odpowiadały, bo nie miał w tym momencie ochoty na czytanie między wierszami. Czasem zawiłość ludzkich odpowiedzi była całkowicie niepotrzebna.-Masz rację, czasem robimy to, czego od nas oczekują, a nijak się ma to do naszych zdolności czy ukrytych pragnień. W moim przypadku robię to, w czym jestem dobry i co lubię robić. Czy może być coś złego w postępowaniu słusznie? Na świecie tak wiele niesprawiedliwości, ktoś musi pomóc tym, którzy nie mogą wydobyć własnego głosu.-Nie było w tym niczego skomplikowanego. Monotonność to ostatnia rzecz, którą mógłby powiedzieć o pracy w Wizengamocie. Odnajdywał spokój w porządku, który zapewniały mu spisane zasady. Nie wszystko było jednak takie proste, jak ten spis i kodeksy, których musiał się trzymać. Jednak jeżeli mógł coś z tym zrobić, to właśnie tak zamierzał spędzić najbliższe lata... Chaos tego miejsca i spotkań stron w sprawie sprawiały, że czuł się niemal jak w domu, w którym niejednokrotnie dochodziło do większych scysji. 
To było po prostu dziwne. Zamrugał kilka razy, jakby musiał prze procesować to, co się wydarzyło. Nie było to nic wielkiego, jednak wywołało jakieś dziwne zmieszanie na jego twarzy. Żartowała, jednak był to zupełnie inny rodzaj żartu, do którego jest przyzwyczajony. Odchrząknął i wyciągnął papierosa, wsadzając go między wargi. Podniósł na nią spojrzenie, już bardziej opanowano, w końcu wystarczyło mu tylko kilka sekund na powrót do dawnego siebie.-Gdyby tak było, opuściłbym Cię kilka minut temu.-Powiedział spokojnie i wyciągnął w jej kierunku dłoń z paczką papierosów, wcześniej zwracając uwagę na jej spojrzenie wędrujące po nadruku na opakowaniu.-Będzie wiele momentów, w których poświecę się swojej lekturze i trunkowi.-Czy właśnie uznał tę znajomość za, chociaż odrobinę interesującą? Zobaczymy.
Powrót do góry Go down


Yasmine E. Swansea
Yasmine E. Swansea

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : -
Galeony : 435
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20911-yasmine-elena-swansea#669680
https://www.czarodzieje.org/t20931-gucci#670775
https://www.czarodzieje.org/t20929-yasmine-elena-swansea
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 03 2023, 23:17;

Nad chaosem było trudno zapanować, stanowiło to pewnego rodzaju sztukę oraz talent. Ciekawe, czy Peter umiał sobie poradzić z każdą jego odmianą? Przyglądając się mu, Mina nie mogła wyobrazić go sobie krzyczącego i autentycznie wściekłego, nie licząc podniesionego głosu na rzecz rozpraw w Wizengamocie. Tam pewnie musiał krzyczeć.
Fakt, że nie miał ochoty jej utopić w Tamizie, świadczył o pewnego rodzaju sukcesie. Z Yasmine było trochę, jak z kawą — albo się ją lubiło, albo nie. I nie było absolutnie niczego pomiędzy, bo dla osób, które nie mogły poradzić sobie z jej słonecznym sposobem bycia, była nieznośna. Owszem, zarażała uśmiechem, ale urodzonych pesymistów mogło to zmęczyć. Była też intensywna i impulsywna, ale o tym Peter nie miał okazji się jeszcze przekonać. Sądziła, że dawno ją ocenił, sugerując się faktycznie wykonywanym przez niego zawodem. Udawała, że niemego pytania na twarzy mężczyzny zwyczajnie nie widzi.
- Jak to prawnik, ale sądziłam, że dotyczy to również imion przypadkowych osób. - zgodziła się ze wzruszeniem ramion. Ktoś ze złą pamięcią nie mógłby odnosić takich sukcesów w karierze sądowniczej. Pewnie był też dobry ze starożytnych run i numerologii, jeśli się nimi interesował. W jej głowie to się zawsze splątywało, chociaż najważniejsza była obowiązkowa dla przedstawicieli kariery prawniczej, znajomość historii magii. Była naprawdę zadowolona, uśmiechała się ciągle, jakby ten dyskomfort, który mogli mieć inni w jego towarzystwie, jej nie dotyczył. Machnęła dłonią ostentacyjnie, aby się tym nie przejmował. - Nie mam czego Ci wybaczać, ale już wiem, że nie mogę Cię przekupić. Chyba że wolisz coś innego niż ciastka?
Uniosła palec do ust w zamyśleniu zaraz po tym, gdy skończyła mówić i spojrzała gdzieś w niebo, jakby miało być ono źródłem inspiracji. Nie wiedziała też, ile miał właściwie lat, ale nie wyglądał na dużo starszego od niej. Był całkiem przystojny, ale byłoby lepiej, gdyby się więcej uśmiechał. - Może warto pomyśleć o psidwaku albo kocie? Koty są niesamowicie relaksujące, szczególnie ich mruczenie. Gnomy w ogródku też się liczą, tylko najlepsze czarodziejskie ogrody je mają. Zwykle wybierają mugoli, bo ich nie widzą.
Mogłaby godzinami siedzieć i głaskać takiego mruczącego niczym tygrys kocura, niesamowicie ją to relaksowało. Nie mogła nie zauważyć, że trochę się rozgadał, co zdaniem Yasmine było dobrym znakiem na przyszłość ich wspólnego popołudnia na parkowej ławce. Upiła kolejny łyk ciepłej kawy, znów podjadając trochę więcej śmietany, niż powinna.
- To rozsądne i zapobiegawcze, ale czy nie brakuje Ci trochę spontaniczności w spotkaniach z nimi? Nie obraź się i nie zrozum mnie źle, bo to nic złego, ale wydajesz mi się człowiekiem bardzo zorganizowanym i odpowiedzialnym.
Zauwazyła łagodnie, przyglądając się z zaciekawieniem jego twarzy, pomiędzy podjadaniem ciastka ukradzionego wcześniej. Była dziewczęca, a jednocześnie słabo jej szło mówienie damskim szyfrem, którego oduczyła się po swojej niespełnionej, pierwszej miłości. Gdyby wtedy była bezpośrednia, mogło być inaczej, ale wówczas jej policzki często zdobił róż, chociaż teraz trudno było sobie wyobrazić nieśmiałą Swansea.
- To piękne, co robisz. No wiesz, że jesteś głosem słabszych i reprezentujesz wagę, karmę i równowartą wymianę. Tylko czy czasem sprawiedliwość nie jest okropnie skomplikowana, czy znalezienie właściwego rozwiązania nie wydaje się niemożliwe? Los zsyła na ludzi sytuacje, o jakich sobie pewnie nawet nie wyobrażam i wydaje mi się trudna konieczność odnajdowania w nich z każdej strony.
Nie bardzo wiedziała, jak wytłumaczyć to, o co jej chodziło, ale był inteligenty i na pewno dobrze to zinterpretuje, tego była pewna. Trzymanie się zasad sprawiało, że życie było dość proste, jednak sporo się przy tym traciło szans na coś wyjątkowego.
Przyglądała się jego reakcji z zaciekawieniem, dość uroczej, trzeba przyznać.
- A jednak wciąż tu jesteś. - przytaknęła znów z tym niebezpiecznym błyskiem w oczach. Było zupełnie tak, jakby ją prowokował takim zachowaniem. Dostrzegła wysuniętą paczkę, znów mruknęła w zastanowieniu, wędrując spojrzeniem pomiędzy nią, a jego twarzą. -Kawa i gazeta są na dziś moją konkurencją? Wysoko stawiasz poprzeczkę. Nie wypalę całego. - kontynuowała w końcu, bo nie miała dużego doświadczenia z paleniem. Od zbyt mocnych miała napad kaszlu, a do tego głos rozsądku szeptał jej w głowie, że dziewczęta brzydko wyglądały z papierosami. Przysunęła się nieco bliżej, ruchem głowy wskazując na trzymanego przez niego w ustach papierosa. - Daj mi spróbować od siebie, wtedy się nie zmarnuje, a ja będę mogła zdecydować. To rozsądne.
Dodała jeszcze po chwili namysłu, uważając jednocześnie, aby nie rozlać trzymanej przez siebie kawy, wciąż miała pół kubka.
Powrót do góry Go down


Peter E. Maguire
Peter E. Maguire

Dorosły czarodziej
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 187
Galeony : 64
  Liczba postów : 50
https://www.czarodzieje.org/t22412-peter-e-maguire
https://www.czarodzieje.org/t22428-poczta-petera-maguire#741777
https://www.czarodzieje.org/t22425-peter-e-maguire#741475
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyWto Wrz 05 2023, 20:19;

-Powiedzmy, że są to skutki uboczne.-Przecież nie mógł powiedzieć, że nie była byle kim. Powiązana była z pewnymi wspomnieniami, które Peter skrupulatnie zamknął i zostawił za swoimi plecami, odchodząc bardzo powolnym i bolesnym krokiem. Może jej osoba w tej historii miała niewielki udział, jednak była tam obecna. Mężczyzna miał dobrą pamięć, dlatego, nieważne jak niewielki czy nieistotny był to element, zapadał w pamięci.
-Jakim byłbym prawnikiem, gdyby istniała taka rzecz, która mogłaby mnie przekupić.-Westchnął cicho, obracając w miejscu sygnet. Zapewne nie mógłby spojrzeć sobie w oczy, gdyby do czegoś podobnego doszło. 
Potrafił wyznaczyć czas dla bliskich, jednak i im nie mógł w pełni poświęcić swojego czasu. Gdzie w tym wszystkich zwierzę? One potrzebowały uwagi, wychowania, opieki... Nie mógłby zapewnić ani jednej z tych rzeczy, ponieważ był do tego potrzebny czas. 
-Masz rację, właśnie taki jestem. Nie ma w tym nic złego, w końcu każde z nas ma przeróżne osobowości. Co ciekawego byłoby w spotykaniu tych samych ludzi?-Nie miał za co się obrażać, chyba nawet nie pamiętał czy kiedykolwiek odczuwał coś zbliżonego do tego uczucia. Potrafił szybko ocenić sytuację i nieważne, w jakim towarzystwie się znajdował, potrafił znaleźć sposób, aby ta komunikacja współgrała. Nie była to spontaniczność, bo jednak poddawał ocenie daną sytuację i się do niej dostosowywał... Jednak to chyba najbardziej zbliżona wersja jaką ten człowiek może z siebie wykrzesać. 
-Nie powiedziałbym, że jestem głosem słabszych. Brzmi to bardzo szlachetnie, a tego na pewno bym o sobie, czy o mojej pracy, nie powiedział. Mam wiele zasad i się ich trzymam, nie ma w tym niczego skomplikowanego.-Powiedział, zaciągając się zgubnym dymem i przymykając na tę krótką chwilę powieki.-W większości przypadków nie ma prostego, ani nawet sprawiedliwego rozwiązania. Najtrudniejsze nie jest skazanie kogoś, czy uchronienie przed wyrokiem, najtrudniejszym zadaniem jest uwierzenie człowiekowi, który stoi przed tobą, jego historii i jego charakterowi.-Spojrzał na nią, bo uważał, że kontakt wzrokowy jest najlepszym sposobem komunikacji między ludźmi.-Nieważne jak dobrym prawnikiem i mówcą jesteś, bez przekonania wychodzącego z głębi naszych trzewi, nikt nie uwierzy w to, co próbujemy sprzedać. Bo często właśnie to robimy, sprzedajemy historię, aby stała się wiarygodna... A za nią kawałek duszy.-Jego warga drgnęła, jakby przypomniał sobie o czymś istotnym w tej wypowiedzi. 
Kiwnął lekko głową, na potwierdzenie jej spostrzeżenia.-Najwidoczniej uznałem, że będzie to interesująca rozmowa.-Tak było, w końcu jak wcześniej wspomniał... Zajmował się tylko interesującymi interakcjami, może Peter uznał, że uda mu się coś uzyskać tymi kilkoma chwilami?
-Nie widzę w tym rozsądku. To tylko trucizna, którą postanowiłem się raczyć.-Jednak lekko wzruszył ramionami i wyciągnął papierosa, przekręcając go i wyciągając w jej kierunku. A, że dziewczyna znalazła się bliżej niż wcześniej, nie wyprostował nawet łokcia. Jedyne co zrobił, to lekko odchylił głowę, bo nie lubił tak szybciej zmiany perspektywy.
Powrót do góry Go down


Yasmine E. Swansea
Yasmine E. Swansea

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : -
Galeony : 435
  Liczba postów : 163
https://www.czarodzieje.org/t20911-yasmine-elena-swansea#669680
https://www.czarodzieje.org/t20931-gucci#670775
https://www.czarodzieje.org/t20929-yasmine-elena-swansea
Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8




Gracz




Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 EmptyNie Wrz 10 2023, 22:34;

Przyglądała mu się chwilę podejrzliwie, wlepiając w niego brązowe oczy, ale ostatecznie nie drążyła dalej tematu, dając mu spokój, posłała mu jednak przy krótki uśmiech i kiwnięcie głową. Ona nie umiała zostawiać chyba czegoś za sobą, zawsze wszystko wracało. Lubiła ludzi, miała mnóstwo empatii.
- Pewnie słabym, ale czasem wyjątkowo i przy sprawach takich wiesz błahych, jak nasza, możesz dać mi się przekupić. - wyjaśniła rezolutnie. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że nie było to wskazane i gdyby zrobił to w sądzie, mogliby krzywo na niego spoglądać, ale tutaj? Jedynym świadkiem byli mugole oraz otaczające ich drzewa, których liście kąpały się w ostatnich promieniach letniego słońca. Ono też było świadkiem, ale umiało zachować sekret. Zwierzęta były dobrą odskocznią, uspokajały i często sprawdzały się lepiej, niż ludzie. Mina mogłaby godzinami słuchać mruczenia kota, nigdy się jej to nie nudziło.
- Nic, byłoby okropnie szaro i monotonnie! A tak? Możemy się wzajemnie uzupełniać. Dobrze, że się nie pogniewałeś Peter. - zaczęła w odpowiedzi, znów odwracając twarz w jego stronę, bo jeszcze chwilę wcześniej spoglądała na swój kubek z kawą i wyjadła trochę śmietany mieszadełkiem, które wciąż tkwiło w środku. Sukces, że nie wybiła sobie oka. Zwilżyła usta. - Nie myślałam, że przejdziemy na ty. - wyznała jeszcze, chociaż trudno stwierdzić, czy bardziej do siebie, czy może jednak do niego. Miał dużo łatwiej, bo wprawione oko prawnika mogło czytać z Yas niczym z otwartej księgi, gdyby tylko chciał. Wiedziała, że jest młodsza od niego i chyba fakt, że rozmawiali tak swobodnie (jej zdaniem oczywiście), był dla niej pewną formą komplementu.
- A nie chciałbyś być ich głosem? - zapytała z ciekawością, ale i nutą podejrzliwości. Nie wyglądał na tego złego prawnika, który reprezentowałby też złoczyńców dla zysku. Adwokaci chyba lubi brzdęk galeonów. Słuchała go uwagą, bo mówił mądrze. Cóż, był przecież inteligentnym facetem i nie powinno ją to zupełnie zaskakiwać. Brunetka zgarnęła płynnym ruchem pasmo włosów za ucho, prostując głowę i spoglądając gdzieś przed siebie, dostrzegła dziobiącego resztki jakiegoś pączka gołębia. Czy one nie były symbolem niewinności i czegoś tam jeszcze? Ciekawy zbieg okoliczności. - Ludzie często kłamią, trudno znaleźć ziarno prawdy w słowach wyrafinowanych aktorów. Reprezentujesz też tych, którym nie wierzysz?
Gdy poczuła na sobie jego spojrzenie, odwróciła twarz w jego stronę i wyszła mu naprzeciw, pozwalając sobie na kolejny, łagodny uśmiech. Ona bardzo dużo się uśmiechała. - Nie mogłabym być prawnikiem, wiesz? Wierzyłabym każdemu i pewnie walczyła o największych oprychów. Podziwiam, że umiesz w tym lawirować.
Dla niej to brzmiało, jak cos niemożliwego — nikt o zdrowych zmysłach by jej nie puścił do sądu, wszak Swansea, to byli artyści, a do tego Mina na swój sposób była owcą w tej rodzinie. Stuknęła palcami w kubek po kawie, dojadła ciasteczko, otrzepując następnie okruszki z sukienki. Zauważyła drobne drżenie, ale nie znali się na tyle, aby czuła się swobodnie i zapytała o to, co kryło się głębiej za jego słowami. Mógłby się obrazić.
Na jego słowa zaśmiała się, kręcąc głową. - Przecież każda rozmowa jest interesująca i da się coś z niej ciekawego wynieść. - zaczęła z delikatnym wzruszeniem ramion, zaraz jednak wracając do niego uwagą. Nie lubiła palić, brzydziła się tym pierwotnie, ale im starsza była, tym bardziej ciągnęło ją do rzeczy nieodpowiednich. Kilka pociągnięć, głębszych oddechów — nikt się nie dowie. - Każdy ma jakieś uzależnienie. - dodała tylko, unosząc dłoń i łapiąc bez skrępowania za jego nadgarstek. Przysunęła papierosa do siebie, zaciskając wargi na ustniku i delikatnie zaciągnęła się, czując, jak w oczach pojawiają się łzy. Odsunęła się, wypuściła dym i kaszlnęła raz, czy dwa, łapiąc oddech. Mocne. - Cierpkie i gorzkie. - zauważyła, jednak ponownie przysunęła usta, chcąc sprawdzić, czy za drugim razem wrażenie będzie takie samo, a gdy skończyła, puściła jego dłoń i odchyliła głowę, wypuszczając dym do góry, odrobinie nieporadne. - Wiesz co, są chyba przyjemniejsze, smaczniejsze uzależnienia. Na przykład od lizaków lub owoców, szampana, wina? Może słabsze byłyby bardziej odpowiednie.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek Chiński - Page 2 QzgSDG8








Domek Chiński - Page 2 Empty


PisanieDomek Chiński - Page 2 Empty Re: Domek Chiński  Domek Chiński - Page 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek Chiński

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 2 z 2Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek Chiński - Page 2 JHTDsR7 :: 
londyn
 :: 
Mugolskie miejsca
 :: 
hyde park
-