Typowa hinduska garkuchnia, oferująca szykowane na świeżo przekąski i dania charakterystyczne dla regionu. Jedni wydają się być niezrażeni ubogimi warunkami, na pewno nie spełniającymi żadnych wymogów sanepidu i ochoczo próbują coraz to następnych pozycji z menu, inni natomiast omijają garkuchnię szerokim łukiem.
Sevi z samego rana pojawiła się w okolicach ulicznej garkuchni, by przygotować następną dramatyczną scenerię, w której mieli się odnaleźć i udzielić pomocy kursanci. Trochę czasu zajęło jej przekonanie pracującego w tym miejscu okolicznego Masterchefa, żeby zgodził się brać udział w pozorowaniu wypadku, jednak Moonlight twardo obstawiała przy swoim – zajęcia musiały się odbyć w terenie, kiedy chodziło o uzyskanie sytuacji jak najbardziej zbliżonej do rzeczywistej. Uczniowie, studenci i dorośli, którzy za każdym razem mile zaskakiwali kobietę swoją obecnością, po przyjściu na miejsce, mogli ujrzeć całkiem sporą ilość fantomów z poparzonymi różnymi częściami ciała, wypalonymi dziurami w ubraniach i paskudnymi uszkodzeniami skóry. Nawet w powietrzu dało się wyczuć nieprzyjemny zapach i bynajmniej nie była to woń unosząca się znad dań szykowanych w garkuchni! Kiedy już wszyscy kursanci stawili się na zajęciach, wszystkie fantomy jak na zawołanie się uaktywniły i zaczęły jęczeć z bólu i cicho płakać nad swoimi obrażeniami, a Sevi przywitała zebranych i rozpoczęła następną część kursu. - Witajcie, moi drodzy! Jak już widzicie, dzisiaj zajmiemy się bardzo nieszczęśliwą przypadłością, jaką są poparzenia ciała. W tym przypadku, może trochę przesadzonym, zważając na ilość poszkodowanych, ale w końcu chodzi o to, aby każdy sam zajął się udzielaniem pomocy, zebrani zostali dotkliwie poparzeni przez gorący olej. Więc jak postąpimy w takiej sytuacji? Po pierwsze, przy pomocy zaklęcia Asinta mulaf uśmierzymy ból, na pewno każdy, kto kiedykolwiek ucierpiał w trakcie próby samodzielnego gotowania, ten wie, jak bolesne są takie poparzenia. Oczywiście istnieją zaklęcia leczące rany, jednak osobiście uważam, że jeśli próbuje się je leczyć na szybko, mogą zostawić blizny, więc jeśli nie jesteście pewni czy dacie radę, pamiętajcie, że powinniście udzielić tylko pierwszej pomocy, a resztę zostawić magomedykom! Dlatego też następnym naszym etapem będzie użycie zaklęcia Fringere, które tworzy chłodzącą powłokę, idealną w przypadku poparzeń, a następnie opatrzymy wszystko przy użyciu zaklęcia Ferula. – wyjaśniła zwięźle postępowanie, przechadzając się pomiędzy biednymi poparzonymi fantomami lub posyłając kursantom ciepły uśmiech i miło wspominając, jak wielu z nich wysłało jej dodatkowe notatki. Byli tacy obowiązkowi, nawet w wakacje! – Dla początkujących wykorzystanie zaklęć będzie najprostszą i najskuteczniejszą opcją, ale oczywiście chętni mogą dodatkowo sprawdzić, jakie inne metody są pomocne w przypadku poparzeń i efekty swoich poszukiwań wysłać do mnie. Jeszcze nie skończyłam sprawdzać waszych wczorajszych notatek, mile mnie zaskoczyliście taką lawiną listów. A teraz do roboty, pomóżmy tym nieszczęśnikom! - zakończyła wstęp teoretyczny Moonlight, by zachęcić wszystkich do przystąpienia do przedstawionego wcześniej planu działania. W trakcie zajęć krążyła pomiędzy kursantami, by służyć radą lub drobną pomocą albo wyłapać delikwentów nie stosujących się do jej poleceń, ale nawet jeśli coś szło nie po jej myśli, przyjazny uśmiech praktycznie nie znikał z jej twarzy. Była taka dumna ze swoich podopiecznych i ich chęci zdobycia praktycznych, przydatnych umiejętności! - Ach i pamiętajcie, że jutro spotykamy się pod wejściem do rezerwatu, również w samo południe! – dodała jeszcze na zakończenie, uświadomiwszy sobie, że nie podała miejsca następnych zajęć, które już dokładnie zaplanowała. Pożegnała wszystkich kursantów, którzy przybyli na zajęcia, po czym posprzątała cały bałagan, podziękowała kucharzowi, któremu odpaliła parę galeonów za fatygę i zmniejszenie sprzedaży w tym dniu i wróciła do punktu medycznego, wesoło nucąc pod nosem jakąś hinduską piosenkę, którą niedawno usłyszała.
Kostki
Spoiler:
Pierwsza kostka – Asinta mulaf 1, 3 – Brawo! Twoje akcentowanie i ruch różdżką jest idealny, czyżbyś przez pierwszy miesiąc wakacji nie robił nic innego, tylko ćwiczył owe zaklęcie? Twój fantom przestaje jęczeć i narzekać na niesamowity ból, a Sevi jest zachwycona i zachęca Cię do przejścia do następnego etapu. (Możesz pomóc komuś, komu idzie trochę gorzej!) 2, 5 – Niestety, dzisiaj nie jest Twój dzień. Wypowiadasz formułkę, ale brzmi ona dziwnie i kanciasto nawet w Twoich uszach, a w dodatku Twoja ręka nieco drży. Chyba widok tylu poparzonych osób i unoszący się nieprzyjemny zapach trochę za bardzo Cię denerwują i ciężko jest Ci się skoncentrować. (Jeśli masz w kuferku minimum 10 punktów z uzdrawiania, możesz rzucić kostką jeszcze raz. W przeciwnym wypadku musisz uznać, że pomógł Ci ktoś, komu ćwiczenie wyszło lepiej lub Twoje błędy zauważyła Sevi i próbujesz jeszcze raz, tym razem ze skutkiem pozytywnym.) 4, 6 – Niby wszystko idzie dobrze, ale Twój fantom twierdzi, że dalej coś go boli. Jesteś trochę zdziwiony, bo przecież zrobiłeś wszystko jak należy i trochę wątpisz w prawdomówność pozoranta, jednak dla pewności rzucasz zaklęcie jeszcze raz. (Nie rzucasz kostką ponownie, po prostu uznajesz, że fabularnie postać ponowiła zaklęcie i tym razem nikt nie miał zastrzeżeń co do jego skuteczności.)
Druga kostka – Fringere 1, 3 – Uważnie obserwowałeś postępowanie Sevi, kiedy prezentowała na przykładzie jednego fantomu planowane postępowanie, jednak nie możesz sobie przypomnieć, czy nad poparzoną ręką wykonywała ruch różdżką zgodnie z ruchem wskazówek zegara czy w przeciwnym kierunku. Musisz szybko zdecydować! Rzucasz dodatkową kostką: parzysta – dobra decyzja, wykonałeś prawidłowy ruch i ręka poszkodowanego została otoczona chłodzącą warstwą, nieparzysta – niestety, zła decyzja, na rękę fantomu spływa obrzydliwa gęsta maź, a ten zaczyna panikować – musisz go szybko uspokoić i usunąć maź, by spróbować ponownie. (Nie rzucasz kostką ponownie, po prostu uznajesz, że fabularnie postać ponowiła zaklęcie i tym razem nikt nie miał zastrzeżeń co do jego skuteczności.) 2, 5 – Twój fantom ma prawdziwe szczęście, że trafił właśnie na Ciebie – Twoje zaklęcie jest perfekcyjne, wszystko działa jak powinno, a na twarzy poszkodowanego maluje się wyraz niewypowiedzianej ulgi. 4, 6 – Chyba jednak nie wierzysz w to, że nie powinieneś próbować uleczyć ran, bo gdy wydaje Ci się, że Moonlight jest zajęta czymś innym, próbujesz użyć zaklęcia Episkey. Niestety coś idzie nie tak, rany zamiast zniknąć, pogłębiają się, Twój fantom zaczyna robić aferę, ściągasz na siebie uwagę Sevi i musisz się gęsto tłumaczyć. Kobieta tylko lekko Cię dyscyplinuje, nie ma Ci za złe śmiałego występku, ale pewnie trochę Ci wstyd, że Twój świetny plan skończył się kompletnym fiaskiem i to w dodatku na oczach tylu świadków. Bez słowa rzucasz właściwe zaklęcie, ale nawet fakt, że udało się bezbłędnie, nie poprawia Ci zbytnio humoru.
Uwaga! Jeśli masz w kuferku min. 20 punktów z uzdrawiania, nie musisz rzucać trzecią kostką – możesz założyć, że wyczarowanie otoczki chłodzącej poszło świetnie.
Trzecia kostka – Ferula 1, 3 – Szału nie ma, bo niby wszystko trzyma się tak, jak powinno, ale bandaż niestety nie jest owinięty tak ładnie, jak na zdjęciach w magazynach z dziedziny uzdrawiania. Trochę kręcisz nosem, ale ostatecznie dajesz się przekonać, że to całkiem dobry start i następnym razem będzie lepiej. 2, 5 – Coś poszło źle, bo oto w kilka chwil zmieniasz się dosłownie w mumię – bandaże, zamiast na kończynach Twojego fantomu, lądują na Tobie i ściśle Cię oplatają. Rzucasz dodatkową kostką: nieparzysta – bez problemu poradziłeś sobie z bandażami i wracasz do opatrywania ran fantomu, parzysta – bandaże owijają Cię coraz ściślej i już nawet nie możesz sięgnąć po różdżkę, którą upuściłeś wcześniej, ktoś pomaga Ci się wyswobodzić, a dalsza część zajęć przebiega już planowo. (Nie rzucasz kostką ponownie, po prostu uznajesz, że fabularnie postać ponowiła zaklęcie i tym razem nikt nie miał zastrzeżeń co do jego skuteczności.) 4, 6 – Sukces! Już przy pierwszym podejściu Twój poszkodowany kończy ze ślicznie opatrzonymi i zabandażowanymi ranami. Sevi uśmiecha się do Ciebie pogodnie, na pewno jest dumna z Twoich postępów w nauce!
Kod
Kod:
<zg> Asinta mulaf </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg> Fringere </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg> Ferula </zg> wpisz ilość oczek na kostce <zg>Ilość punktów z uzdrawiania </zg> wpisz ilość punktów wpisanych w kuferku
Dodatkowe informacje
Spoiler:
Praktycznie takie same, jak w poprzedniej części kursu! Dla Sevi jest to zt, jej dalsza interwencja fabularna nie jest przewidziana. Jeśli chcecie wysłać Sevi notatkę, musicie wysłać do niej sowę, w której faktycznie opiszecie w kilku słowach swój wybór i jego działanie/składniki/zastosowanie plus podacie link do lokacji, w której wasza postać siedziała z prospektem i namiętnie go wertowała, by poszerzyć swoją wiedzę medyczną. Jeśli fabularnie nie opiszecie gdzieś tego procesu i nie podeślecie linka, niestety dodatkowa notatka nie będzie ważna. Na razie termin końcowy kursu pozostaje otwarty, ale raczej nie wyczekujcie w nieskończoność, bo temat kiedyś zostanie zwolniony dla wątków fabularnych. Przewidziany został już tylko jeden etap kursu, pojawi się on najprawdopodobniej jutro lub w sobotę. Przepraszam was, że musieliście tyle czekać na trzecią część, nie wyrobiłam się czasowo przed wyjazdem, na którym nie miałam możliwości napisać postu startowego. Na razie nie jest jeszcze podany link do następnej lokacji – jutro edytuję post i go dodam, bo najprawdopodobniej na potrzeby kursu powstanie następny temat, uprzedzam więc, że nie chodzi o rezerwat tygrysów, czekajcie cierpliwie na odpowiedni temat!
Uwaga! Do kursu cały czas można dołączać, nie ma żadnej listy, jedynym warunkiem dołączenia jest trzymanie się kolejności – musicie przejść etapy w odpowiednim porządku. Oczywiście możecie skończyć na jednych czy dwóch zajęciach, wtedy liczba przyznawanych punktów będzie relatywna do ilości odbytych etapów, jednak nie możecie pisać w lokacji z etapem np. drugim, jeśli nie ukończyliście pierwszego. Jeśli ktoś się nie zastosuje do tej zasady, nie zostaną mu przyznane żadne punkty.
Robin całkiem chętnie zajrzała na trzecie zajęcia kursu pierwszej pomocy. Sevi Moonlight wyglądała tak dobrze, jak zwykle, chociaż całym efekt burzył nieprzyjemny zapach docierający do Hunt jeszcze zanim dotarła na miejsce. Nie trudno było dopasować go do źródła, kiedy oczom Robin ukazała się masakra poparzonych fantomów. Wszystkie pojękiwały cicho z bólu. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś oblał je olejem lub czymś podobnym. Hunt nie była kimś, kto puszcza pawia za każdym razem, gdy widzi coś ohydnego. Musiała jednak przyznać, że ten widok nieco kłuł w oczy. Ulokowała się szybko przy jednym z fantomów, jak zwykle, kiedy docierała na zajęcia. Zastanawiała się, ile jeszcze zajęć przeprowadzi Sevi i czy po każdych będzie wymagała eseju. Wprawdzien Robin całkiem lubiła czytać, a teksty na temat uzdrawiania zdawały się całkiem ciekawe, jednak obecna pogoda zdecydowanie nie sprzyjała nauce. Hunt wyjęła różdżkę, szykując się do pierwszego zaklęcia. - Asinta Mulaf – powiedziała wyraźnie, wykonując odpowiedni ruch różdżką. Nie była pewna czy to chęć ponownego zbliżenia się do Sevi – podobnie jak na poprzednich zajęciach – czy po prostu swąd unoszący się w powietrzu sprawił, że zaklęcie zabrzmiało wyjątkowo niepoprawnie. Moonlight błyskawicznie znalazła się obok, instruując ją i sprawiając, że zaklęcie poskutkowało. Fantom nareszcie przestał jęczeć. Chociaż była nieco zawiedziona faktem, że nie sprostała tej części zadania, postanowiła próbować dalej. Uśmiech Sevi skutecznie do tego zachęcał. - Fringere – kontynuowała. Chłodząca powłoka pojawiła się niemal natychmiast, a fantom wyglądał na całkiem zadowolonego. Lewy kącik ust Robin uniósł się nieznacznie. Nieźle. - Ferula – powiedziała szybko, mając nadzieję, że dobra passa wciąż trwa. Może zrobiła to nieco zbyt szybko, bo bandaże wyglądały na niedokładnie zawinięte wokół poszkodowanego. Trzymały się jednak na miejscu. Po zmaganiach na poprzednich kursach Robin uznała to za całkiem niezły wynik. Teraz pozostawało już tylko napisać kolejną notatkę.
z/t
Asinta mulaf 5 Fringere 5 Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Jak już się coś zaczęło to chyba warto skończyć? Czyż nie? I tak właśnie Thea udała się na trzecią część kursu z zakresu pierwszej pomocy. Tym razem zajęcia miały miejsce w ulicznej garkuchni. Ciekawe miejsce. Tyle, że intensywne zapachy przypraw zostały przytłumione przez mdlący zapach spalonej skóry. Przybytek, który w normalnych warunkach powodowałby u dziewczyny ślinotok, w tym wydaniu zupełnie odbierał apetyt. Dziewczyna starała się przez to oddychać ustami. Na dodatek fantomy wyglądały tym razem wyjątkowo strasznie. Poparzenia drugiego stopnia to nie byle co. Bąble z surowiczym płynem, rumienie. To dopiero była szkoła życia! Pierwsze zaklęcie na uśmierzenie bólu zupełnie jej nie wyszło. Nie potrafiła do końca zachować zimnej krwi. Jej zmysły były przytłoczone przez mieszające się ze sobą zapachy, odgłosy ulicy, jęki fantomów. Nawet powietrze zdawało się mieć inny smak, niż zwykle. Jej ćwiczebna kukła nie odczuła działania zaklęcia i nawet nie zareagowała na starania Thei. Dopiero słodki i spokojny głos pani Moonlight poskładał jej psychikę jako tako do kupy i rzuciła w końcu poprawnie zaklęcie Asinta Mulaf. Drugie zadanie polegało na schłodzeniu poparzenia. Dziewczyna bardzo skupiała się na krótkim wykładzie pani Sevi jednak za nic w świecie nie mogła sobie przypomnieć w którą stronę powinna wykonać ruch różdżką. Zacisnęła zęby, bojąc się kolejnej kompletnej kompromitacji i machnęła różdżką. O dziwo wybrała odpowiedni kierunek i ręka poszkodowanego pokryła się chłodzącą warstwą, co nawet sprawdziła delikatnie jej dotykając. Tak też przyszedł czas na ostatni krok- opatrunek. Thea nieszczególnie się tym martwiła, bo zdarzało się jej to robić już wcześniej na sobie. Tym razem jednak Ferula nie wyszła idealnie. Opatrunek był jakiś krzywy, niedokładny... Panna Frost nie była zadowolona. Najłatwiejsza część zadania poszła jej średnio. Koniec końców powinna jednak sobie poradzić w razie podobnego wypadku.
zt.
Asinta mulaf 2 Fringere 3 (potem 6, czyli parzysta!) Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Asinta mulaf 1 Fringere 4 Ferula 2 -> 2 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Gittan chyba powinna się zakochać w pani Moonlight! Nie dość, że pewnie prawie się z nią zaprzyjaźniła przez wieczne odwiedziny i wyczerpujące wypracowania, to bardzo zainteresowała ją uzdrawianiem. Gdyby nie kochała historii i run tak mocno, zaczęłaby rozważać nawet zdawanie w tym roku szkolnych owutemów z zielarstwa czy eliksirów. Poparzenia ciała były dla niej w Hogwarcie codziennością. Nie była sobie w stanie przypomnieć czy był jakiś tydzień, w którym nie leciała do pani Moonlight. Jakby się w końcu nauczyła jak zająć się oparzeniami, nie musiałaby być w Skrzydle Szpitalnym aż tak często. Słuchała uważnie prowadzącej, odnajdując pierwszego lepszego chorego, którym mogłaby pomóc. Asinta Mulaf wyszło jest bez zarzutów. Gittan aż się zdziwiła, że wyszło jej jakiekolwiek zaklęcie od razu. Niestety dobra passa właśnie się skończyła. Z drugim zaklęciem było o wiele gorzej. Chciała nawet przechytrzyć Moonlight i rzuciła na początku Episkey, ale fandom wpadł w jakieś spazmy krzyków, których nie ogarniała. Przecież ból może być przyjemny! Sevi pojawiła się tuż za jej plecami jak jakiś duch, powodując u Gittan rumieńce ze wstydu. Jeszcze raz rzuciła już odpowiednie zaklęcie, ale i tak było jej bardzo przykro, że została przyłapana. Tak się zestresowała, że Ferula odwróciła się przeciwko niej. Bandaże co raz mocniej się na niej zaciskały, a ona nie miała nawet siły pisnąć i prosić o pomoc. Na szczęście ktoś szybko zaregował, ale nie widziała kto, bo przecież wszędzie były te pasożytnicze bandaże! Obraziła się na Moonlight, że wymyśliła takie kiepskie zaklęcia i wiedziała już, że tak czy siak będzie musiała odwiedzać ją tak często jak się tylko poparzy. Z oburzeniem wyszła z zajęć, na szczęście dopiero wtedy gdy się zakończyły
Katniss czekała na kolejny etap kursu pierwszej pomocy. Była już woda, choroby lokomocyjne... Brakowało jej dość istotnej części, która, jak jej się wydawało, przy pobycie w Indiach, była tematem obowiązkowym. Oparzenia. Słoneczne i nie tylko. Pani Moonlight jej nie zawiodła i dzisiejszy etap kursu polegał właśnie na leczeniu i zajmowaniu się poparzeniami. Gryfonka, wysłuchawszy instrukcji, od razu podbiegła do jakiegoś fantoma i uniosła różdżkę, nie czekając, aż każdy znajdzie sobie poszkodowanego. -Asinta mulaf! - Zaklęcie wyszło dziewczynie idealnie, bo jej fantom przestał narzekać na ból i krzyczeć. W dodatku złowiła radosne spojrzenie pani Moonlight, która poradziła jej, by zajęła się kolejnym etapem ratowania. Dziewczyna szybko na to przystała i już po chwili wypowiedziane przez nią zaklęcie Fringere dawało widoczną ulgę poparzonemu. -Jeszcze tylko opatrzyć...-Mruknęła do siebie - Ferula! - I oto jej pacjent leżał sobie wygodnie, obandażowany i nawet lekko uśmiechnięty! Katniss była z siebie dumna. Jeszcze żadne zajęcia nie był dla niej takie owocne i przyjemnie łatwe.
Asinta mulaf 3 Fringere 2 Ferula 4 Ilość punktów z uzdrawiania 7
Tanner mimo wszystko cieszył się gdzieś w głębi duszy na kolejne zajęcia z kursu pierwszej pomocy. Wiedział już, że da sobie radę z reanimacją, że będzie umiał wyłowić z wody topielca oraz pomóc mu dojść do siebie, uspokoić się. Wiedział też, że żadne zatrucia pokarmowe nie są mu straszne! Gdyby miał sam wziąć się za naukę pierwszej pomocy, pewnie nigdy by jej nie ukończył, a tak, pisząc notatki dla Sevi, wydawało mu się, że nie wymaga to od niego prawie żadnego poświęcenia. Może tylko takie, że będąc na wakacjach nie zdawał sobie sprawy jaki jest dzień tygodnia i było dość kiepsko z jego pamięcią. Gdy dotarł na miejsce, aż na chwilę zaniemówił z wrażenia. Wiedział, że Sevi stara się oddać dokładny obraz tego, z jaką sytuacją mogą się spotkać, jednak tym razem przeszła już samą siebie. Fantomy wyglądały dokładnie tak, jakby zostały oblane gorącym tłuszczem. Tanner uśmiechnął się szeroko i z takim uśmiechem wysłuchał części teoretycznej, jaką przedstawiła im profesor Sevi. Po teorii przyszedł czas na praktykę. Zadowolony z możliwości nauczenia się czegoś nowego, Chapman podszedł do jednego z fantomów i wycelował w niego różdżką. - Asinta mulaf! - powiedział wyraźnie i spokojnie, czekając, aż coś się stanie. Jak się okazało, jego akcent i ruch ręką były wyśmienite, ponieważ fantom przestał jęczeć i narzekać, najwidoczniej ból przeszedł już do historii. Idealnie. Sevi pokazała mu uniesionego kciuka, co oznaczało, że może zabrać się za następne zaklęcie. Tanner jednak obawiał się, że tym razem może wcale nie być tak kolorowo. - Episkey! - powiedział jednak, celując różdżką w fantom, który wyglądał odrobinę lepiej niż na samym początku. Zmienił zaklęcie w ostatniej chwili, ponieważ nie był do końca pewien czy to, o które prosiła Sevi jest w stanie dobrze wykonać. To co się stało, było odwrotnością leczenia ran. One zamiast zniknąć, nagle zaczęły się pogłębiać. Fantom zaczął jęczeć i panikować, a na wszystko uwagę zwróciła Sevi. Nie ochrzaniła Tanner'a tak bardzo, jak się tego spodziewał, jednak mimo wszystko zrobiło mu się głupio. - Przepraszam.. - rzucił tylko do jej pleców, gdy odchodziła w kierunku innej osoby, coby pomóc jej w walce z fantomem. Następne i jednocześnie ostatnie zaklęcie na dzisiaj - bandażowanie. - Ferula! - tym razem jego głos odrobinę zadrżał, a sam Tanner nie wypowiedział zaklęcia z mocą i skupieniem. Może dlatego jego bandaż nie wyglądał jak ten z okładek różnych magazynów? Trudno. Ważne, że rana została opatrzona. Chapman ruszył w stronę łodzi mieszkalnych, coby zająć się notatką na następne zajęcia.
/zt
Asinta mulaf 1 Fringere 6 Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania całe 2
Zajęcia w samo południe. Kto to wymyślił? Na dodatek w równie gorącej garkuchni. Mógł tylko się domyślać, że całe miejsce mogło dotyczyć czegoś związanego z ciepłem. Oczywiście był Krukonem, więc takie logiczne rozważania stanowiły większą część jego nauki w Hogwarcie, a wykorzystywanie ich w pozaszkolnym życiu z pewnością mu się przysłuży. Gdyby nie ten okropny zapach spalenizny. Jakby ktoś nie posiadł podstawowych umiejętności gotowania... albo się poparzył. Przyglądanie się fantomom stanowiło jedyne fascynujące zajęcie podczas wykładu Moonlight. Wprawdzie lubił pielęgniarkę, jednak zanudzanie dość sporej grupy chętnych w takim upale nie służyło nikomu. Wystarczyłby koc i mógłby zasnąć. Całkiem przyjemna wizja spędzenia reszty dnia, lecz przyszedł tutaj w konkretnym celu i nie zamierzał marnować tego czasu. Bez względu na niedogodności. Wysłuchawszy poleceń, znalazł wolny fantom i wyciągnął różdżkę. Przez chwilę zastanawiał się nad właściwym zaklęciem. Tak, miał uśmierzyć ból. Wycelował końcem różdżki w jedno z poparzeń na swoim materiale do ćwiczeń i odchrząknął cicho, po czym powiedział niezbyt przekonującym tonem: - Asinta mulaf - W ostatniej chwili wziął oddech, krzywiąc się na zapach spalonego mięsa. Dłoń zadrżała mu przy tym nieznacznie sprawiając jednocześnie, że cała formuła zabrzmiała równie koślawo, co ruch różdżką. Z tego wszystkie zaczął kasłać, próbując pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w ustach. Posmak spalenizny nie wpływał zbyt dobrze na wymowę. Cóż, z tym zaklęciem nie poradził sobie specjalnie, ale w kilku słowach poradził się jakiejś dziewczyny stojącej obok i następna próba wyszła mu już lepiej. - Fringere - wymówił słowo dość pewnie, celując w poparzenie. Nie ukrywał zdziwienia, gdy wyszło za pierwszym razem. Czary lecznicze nie były jego najmocniejszą stroną, a tu taka niespodzianka. A może cud? Nie, nie powinien tak myśleć. Mógłby powiedzieć, że była to perfekcja w czystej, magicznej postaci. Zostało już tylko jedno: - Ferula! - zawołał nieco głośniej, wyczarowując bandaż wokół rany. Zrobił to nieco zbyt szybko i cienkie paski białej tkaniny owinęły się tak jak trzeba, jednak nie sprawiały dobrego wrażenia. Ot, udane zaklęcie, ale nie dość dobre jak te, które rzucała jego zaprzyjaźniona pielęgniarka. Mimo to, udało mu się zaliczyć zadanie, więc mógł spokojnie wrócić do swoich zajęć i wpaść na kolejną lekcję jutro. [zt] Asinta mulaf 2 Fringere 2 Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Kiedy dotarła na miejsce następnych zajęć, aż ją zamurowało. Tylu poparzonych osób nie widziała nigdy w życiu - jak zresztą pewnie nikt z nich. Mało tego, te poparzenia wyglądały naprawdę paskudnie, a przecież to "tylko" gorący olej, z którego korzystała często, bo lubiła gotować. To znaczyło, że przez nieuwagę też mogła tak skończyć! Wiedziała, że musi się naprawdę porządnie dzisiaj skupić. Podczas rzucania pierwszego zaklęcia skoncentrowała się, jak tylko mogła. Nie mogła sobie pozwolić na błąd w ruchu różdżką czy na złe położenie akcentu, bo to by się mogło źle skończyć. Niby to był tylko fantom, ale przez to, że uwielbiała gotować. traktowała te zajęcia poważnie, o wiele poważniej niż poprzednie. Może właśnie dzięki temu rzucenie Asinta mulaf poszło bezbłędnie - prowadząca nawet jej powiedziała, że może pomóc komuś, kto zaliczył jakąś wpadkę, co zrobiłaby bardzo chętnie. Następnym etapem było wyczarowanie chłodzącej powłoki, która złagodziłaby ból. Przymknęła na chwilę oczy, odetchnęła głęboko i w pełnym skupieniu rzuciła zaklęcie. Po minie fantoma poznała, że znowu poszło jej świetnie. Na koniec zostało jej zabandażowanie ran. Miała nadzieję, że dobra passa nie zostanie przerwana przez chwilę nieuwagi, więc raz jeszcze skierowała całą uwagę na poszkodowanego, szepnęła Ferula i przyjrzała się efektom. Wyszło świetnie! Była dumna z siebie i tego, jak dzisiaj jej poszło. Aż normalnie urosła o dwadzieścia centymetrów, jak nic. Pielęgniarka zresztą też ją pochwaliła, co było uwieńczeniem sukcesu. Wiedziała, że najbliższy wieczór spędzi na przeszukiwaniu notatek, żeby zrobić dodatkowe zadanie. Nie mogła tego odpuścić, zwłaszcza jak tak jej się udało. Zanim opuściła miejsce ćwiczeń, uśmiechnęła się szeroko do panny Moonlight.
Asinta mulaf 3 Fringere 2 Ferula 4 Ilość punktów z uzdrawiania 0
Kurs, kurs uzdrawiania, dzisiaj kuurs! mruczała sobie w myślach Lindsey, podążając w stronę garkuchni z wielkim uśmiechem na twarzy. Ostatnie sukcesy w tej dziedzinie tak ją cieszyły, że aż tryskała entuzjazmem na myśl o dzisiejszej części kursu i mogę zapewnić, że nie zjadła żadnego cukierka z eliksirem Euforii. Nawet widok poparzonych fantomów jej nie zraził, a wręcz ucieszyła się jeszcze bardziej, bo upały w Indiach były niemiłosierne i z chęcią dowiedziałaby się, jak poradzić sobie z jakimś oparzeniem. Wysłuchała pani Moonlight z uwagą, z zadowoleniem przyjmując do wiadomości, że po raz kolejny będzie mogła sporządzić notatkę. Na szczęście, tym razem nie zaczęli stosować jakichś innych technik, tylko dalej rzucali zaklęcia. Ruszyła na pomoc swojemu fantomowi. Rzuciła Asinta mulaf wręcz bezbłędnie, dzięki czemu dostała pochwałę od Sevi już na samym początku. Zachęcona swoim sukcesem, zabrała się za Fringere, które także poszło jej perfekcyjnie, a na twarzy fantomu wymalowała się wielka ulga. Lindsey, będąc pewna, że zadanie i tak ma już wykonane świetnie, rzuciła Ferulę bez większego skupienia. Gdy przyjrzała się bandażom, zauważyła, że nie tak wyglądały one w ostatnim numerze magazynu o uzdrawianiu, który kupiła tuż po tym, jak OWUTem z uzdrawiania poszedł jej tak świetnie. Nie zraziła się tym jednak, bo przecież fantomowi już nic się nie działo! Wysłuchała nauczycielki, po czym ruszyła w poszukiwaniu jakiegoś miejsca, w którym mogłaby napisać swoją notatkę.
/zt
Asinta mulaf 3 Fringere 2 Ferula 3 Ilość punktów z uzdrawiania 4 pkt
Asinta mulaf 5 Fringere 4 Ferula 3 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Już w momencie pojawienia się przy garkuchni, William miał wrażenie, że to nie będzie dla niego dobry etap kursu. Nie lubił zatłoczonych, klaustrofobiczny uliczek. Nieprzyjemny zapach, który unosił się w powietrzu przeszkadzał mu prawdopodobnie bardziej niż innym. Biedny wrażliwy nos. Nie dał po sobie jednak niczego poznać. Kurs pierwszej pomocy był dla niego dość ważny. Za rok miał zacząć studia magiczne i planował wybrać uzdrawianie jako jeden z przedmiotów. Już teraz chciał podszkolić się trochę w tej dziedzinie by mieć lepszy start. Podczas poprzedniego etapu (ratowanie topielców) fantom, na którego trafił sabotował go przez co Will wrócił przemoknięty, zmarznięty, opluty i prawie utopiony. Chodź smród był momentami nie do zniesienia, chłopak podszedł do kukły i rozpoczął proces leczenia według instrukcji profesor Moonlight (powiedzmy). -Asinta mu... mmm... laf -gwałtownie zebrało mu się na wymioty gdy zbliżył twarz do oparzonej miejsca. Udało mu się jednak zatrzymać treść żołądka tam gdzie powinna zostać. Mimo to zaklęcie, które wypowiedział nie zadziałało. Chciał je natychmiast powtórzyć zanim ktokolwiek zauważy ale akurat tuż za nim przechodziła pielęgniarka, która natychmiast podeszła i mu pomogła. Jestem jej wdzięczny, ale może choć przez jeden etap udało by mi się przebrnąć samodzielnie... Ehh... Kobieta oddaliła się. Chłopak chciał zaimprowizować i pokazać (sobie i pielęgniarce), że on nie musi czekać na magomedyków i może sam uzdrowić poszkodowanego. -Episkey -rzucił cichutko, pod nosem zaklęcie. Ku jego przerażeniu nie przyniosło ono jednak zamierzonego skutku. Rana tylko się pogłębiła, a co gorsza fantom zaczął się głośno skarżyć co natychmiast ściągnęło do niego Moonlight i kilka pogardliwych spojrzeń uczniów. Na ich twarzach malowało się: phh... pozer... Pielęgniarka została przy nim tak długo, aż nie rzucił odpowiedniego zaklęcia. Nawet fakt, że zrobił to perfekcyjnie nie zmył wstydu jakim się okrył. Kurs Pierwszej Pomocy do nie są dla mnie zbyt szczęśliwe zajęcia. Został już tylko bandaż i można znikać. -Ferula -powiedział całkiem beznamiętnie. Ostatnie zadanie nie sprawiło mu większym problemów, choć opatrunek nie trzymał się zbyt dobrze. William zostawił niezadowolonego fantoma w spokoju. Zgarnął tylko prospekt by móc napisać do pielęgniarki list i odszedł unikając wzroku kogokolwiek.
Felicie czuła się dziś bardzo dobrze i nawet cieszyła się na myśl o kolejnych zajęciach z Sevi. To naprawdę sprawiało jej przyjemność, więc gdy tylko pojawiła się w ulicznej garkuchni, to zaraz przystąpiła do wypełniania swojego zadania. Oczywiście od razu pokochała swój fantom i wpierw nadała mu jakieś piękne imię na cześć jednej z księżniczek, czyli np. Roszpunki, a potem przystąpiła do rzucania zaklęć. - Asinta Mulaf. - Mruknęła i wydawało się jej, że naprawdę wszystko świetnie poszło, ale mimo wszystko Roszpi nadal narzekała. To się całkowicie nie spodobało Felce, bo chciała ulżyć przyjaciółce w cierpieniach... Dlatego też powtórzyła formułę i teraz uzyskawszy odpowiedni efekt przeszła dalej. - Episkey! - Rzuciła wpierw całkowicie zapominając o tym drugim zaklęciu, o którym wspominała Moonlight. Gdy już tego dokonała to jedynie mruknęła coś niezadowolona, bo rany się pogłębiły. Przeurocza Sevi zaraz do niej podbiegła, by zwrócić Joyner uwagę, co by uważniejsza była. W takim razie faktycznie tak się stało. Dziewczę zakasało rękawy i już teraz rzuciło prawidłową formułę zaklęcia, z tym że nie było już tak zadowolone jak wcześniej. Została jej jednak jeszcze jedna formuła, więc zaraz i z tą się uporała, jednak nie było przy tym żadnego szału czy coś. W tej sytuacji uśmiechnęła się słabo do zebranych i wyszła po zakończeniu zajęć.
Asinta mulaf 4 Fringere 4 Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania 0
Leonardo na kolejny kurs pierwszej pomocy przyszedł z jeszcze większym entuzjazmem niż na dwa poprzednie. Chciał nauczyć się nowych sposobów na radzenie sobie z problemami, jakie mogą spotkać go nie tylko na wakacjach, ale równie dobrze na podczas codziennego życia. W końcu w szkole nie ma przy nich na każdym kroku nauczyciela, który wyciągnie ich z wody gdy będą tonąć lub uratuje przed skutkami zatrucia alkoholowego, prawda? Tak więc pierwsza pomoc jest bardzo przydatną umiejętnością. Leonardo z lekkim uśmiechem wysłuchał kilku słów wstępu od profesor Sevi, uderzając się przy tym delikatnie w głowę, gdy ta powiedziała o kolejnej notatce. Wszystko fajnie, tylko po jaką cholerę mają pisać te durne notatki? Komu się one przydadzą? Ważne, że sami chcą zgłębiać tą wiedzę, po co profesor Sevi ma jeszcze czytać ich wypociny i marnować sobie wieczór? Wywrócił tylko oczami i gdy nauczycielka skończyła mówić, od razu wziął się za rzucanie pierwszego zaklęcia. Wybrał sobie fantom, który wydawał się być najbardziej poszkodowany - w każdym razie, krzyczał najgłośniej z tych leżących obok niego. Właśnie tak robi się selekcję rannych, prawda? Pomagamy tym w najgorszym stanie, nie? Podszedł do niego i wycelował czubek różdżki prosto w jego serce, uśmiechając się przy tym niepewnie. - Asinta mulaf! - powiedział spokojnym i pewnym siebie głosem. Okazało się, że zaklęcie zadziałało idealnie, ponieważ fantom przestał wydawać dziwne odgłosy, nie jęczał już. Nagle stał się o wiele spokojniejszy, najwidoczniej ból minął. Ekstra. Leosiowi wydawało się jednak, że z dalszymi zaklęciami będzie miał o wiele większy problem. Wzruszył jednak lekko ramionami i przystąpił do dalszego działania - w końcu to tylko fantom, prawda? Wahać mógłby się, gdyby ćwiczył na prawdziwym człowieku. Teraz nie miał się czego obawiać. - Fringere! - niby słuchał dokładnie tego, co mówiła o zaklęciu profesor Moonlight, ale teraz, gdy prawie wypowiedział końcówkę zaklęcia, nie mógł sobie przypomnieć w którą stronę ma ruszyć nadgarstkiem. Podejmując w głowie szybką decyzję wykonał ruch ręką zgodnie z ruchem wskazówek zegara i była to dobra decyzja - rany fantomu zostały otoczone warstwą chłodzącą. Cudownie! Kolejne zaklęcie wykonane prawidłowo. Teraz przyszła kolej na założenie opatrunku. - Ferula! - tym razem zaklęcie wypowiedział obojętnie, starając się trafić nim idealnie w ranę poszkodowanego. Może poczuł się zbyt pewnie siebie, ponieważ bandaże zamiast wokół ręki fantomu, zaczęły owijać się wokół całego ciała chłopaka. Na początku wyglądało to całkiem zabawnie, jednak w momencie, gdy Leonardo nie mógł dosięgnąć już swojej różdżki, zaczął się odrobinę bać. Na szczęście Sevi pospieszyła mu z pomocą i dalsza część zajęć przebiegła już bez żadnych komplikacji. Zadowolony z siebie Leonardo udał się do łodzi mieszkalnych, coby napisać notatkę dla pani profesor i mieć spokój przez resztę dnia.
/zt
Asinta mulaf 1 Fringere 1 i 6 Ferula 5 i 3 Ilość punktów z uzdrawiania 1
Asinta mulaf 5 Fringere 3 (później nieparzysta) Ferula 1 Ilość punktów z uzdrawiania 4 Najpierw choroba lokomocyjna, potem topielce, teraz poparzenia - mamrotała w swoich myślach biedna Sara, która sama chyba potrzebowała pomocy. Upał ją dobijał a jeszcze niezbyt przyjemny zapach dochodzący z tych cholernych poparzeń u fantomów, dodatkowo młodą Sullivian odrzucał. Dla pewności by nic schrzanić, wykonała ruch różdżką i na próbę wymówiła nowe zaklęcie. - Asinta mulaf, Asinta mulaf, Asinta mulaf. - mruczała bezgłośnie pod nosem i zbliżyła się do swojego fantoma wręcz na bezdechu. Jak widać to ewidentnie nie był jej dzień i nawet przy wymawianiu formułki tym razem na głos, brzmiała ona dla niej jakoś dziwnie i wręcz nienaturalnie. Sevi widząc jej mierne próby zastosowania zaklęcia, pomogła jej i w końcu jako tako, uśmierzyła ból u fantoma. Chyba. Teraz przyszła kolej na drugą część. Sara przez wszechogarniające gorąco nie za bardzo uważała na dzisiejszych zajęciach toteż i nie miała pojęcia jaki wykonać ruch różdżką przy użyciu zaklęcia, fringere. Oczywiście mając pecha, wykonała ruch na odwrót. (a jakże!) i tym samym spowodowała, że na rękę jej podopiecznego spłynęła jakaś obrzydliwa maź. Sara z przerażoną miną, jednym ruchem nadgarstka usunęła to paskudztwo i w międzyczasie starała się uspokoić fantoma. Co on taki nerwowy? Za drugim podejściem udało jej się już poprawnie rzucić zaklęcie. Na koniec pozostało jedynie zabandażować ramię delikwenta za pomocą feruli, co też i uczyniła ale bez jakichś większych zachwytów. Może nie zrobiła tego jak profesjonalny uzdrowiciel ale na pierwszy raz może być. Oby jej lepiej poszło na tym kursie, jutro!
Rasheed Sharker
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 191cm
C. szczególne : Wysoki wzrost, blizny: trzy linie oplatające jego prawą dłoń
Rasheed zjawił się w ulicznej garkuchni z mieszanymi uczuciami. Nie był specjalnie pozytywnie nastawiony do kolejnych zajęć z Sevi, głównie dlatego, że na poprzednich chciał go utopić fantom… Mimo wszystko nie zamierzał się poddawać i wytrwale dążył do ukończenia kursu z jak najlepszymi wynikami, chociaż wcale nie czuł żeby dobrze mu szło. Patrząc po tym gdzie zmierzają, bez problemu sam wydedukował, że dzisiejszym tematem będą poparzenia. To już wydawało mu się bardziej przydatne, zwłaszcza, że coś czego się dowie na tych zajęciach będzie mógł przecież użyć nawet wtedy, gdy za mocno opali się na plaży, prawda? No cóż, a przynajmniej miał taką nadzieję. Podjął się ratowania fantomów, w duchu mając nadzieję, że nie trafi znowu na tego, który ostatnio tak go zdenerwował, bo inaczej może być nieciekawie. Rzucił zaklęcie uśmierzające ból i już miał zamiar rzucać Fringere, kiedy dowiedział się, że mimo wszystko coś jeszcze boli jego „ofiarę”. Skrzywił się, nie wierząc w takie bzdury, ale mimo wszystko ponowił ruch różdżką, chcąc dobrze wypaść przed pielęgniarką i jak gdyby nigdy nic zapomniał przez to, w którą stronę powinien machnąć, aby pojawiła się chłodząca powłoka. Sekunda zastanowienia i poprawnie wykonane zaklęcie sprawiło, że Fringere wyszło znakomicie. Tymczasem Ferula także nie sprawiła mu problemów. Idealnie opatrzone i równie wspaniale opatrzone rany sprawiły, że Moonlight uśmiechnęła się do niego. Jako, że teraz było zdecydowanie lepiej niż w jaskini, to Rasheed nawet odwzajemnił uśmiech i ruszył dalej, już teraz zagłębiając się w prospekcie.
[zt]
Asinta mulaf 6 Fringere 3, 6 Ferula 4 Ilość punktów z uzdrawiania 3
No i kolejny dzień zajęć z pierwszej pomocy. Ciekawe czy jego dobra passa wciąż będzie trwać czy może nagle się urwie? Cóż, dziś się wszystko okaże. Kiedy przyszedł na miejsce tam oparzenia, dziury, ropa wypływająca z ran... SUPER! Matt ani trochę nie brzydził się takich widoków. To wyglądała jak całkiem ciekawa scena z horroru tylko szkoda, że fantomy wyglądały tak mało realistycznie. Oczywiście starannie wysłuchał Sevi w obawie, że ta wiedza kiedyś mu się przyda i potem przystąpił do ratowania szanownego fantoma. Dzisiaj widocznie nie był jego dzień. Asinta Mulaf brzmiało jakoś pokracznie w jego ustach ale Sevi szybko zauważyła i poprawiła jego błędy. Dlatego też pewnie później chciał się wykazać bo zamiast stosować się do instrukcji próbował użyć zaklęcia Episkey ale rany tylko się pogłębiły. Oj musiał się za to gęsto tłumaczyć... czyli jego dobra passa minęła. Zaczął się zastanawiać czy w ogóle jest sens przychodzić jutro na zajęcia. Chyba dalej był poddenerwowany bo przy ostatnim zaklęciu zamienił się w mumię. Nie wiedząc jak zamiast umieścić bandaże na fantomie umieścił je na sobie. Ale nie mógł sobie pomóc bo bandaże owijały się coraz ściślej i nie mógł już sobie pomóc. Na szczęście ktoś mu pomógł i ponowił zaklęcie, tym razem poprawnie. Ale to i tak były tragiczne zajęcia - wszystko szło nie tak! /zt
Asinta mulaf 2 Fringere 3 Ferula 5 i 6 Ilość punktów z uzdrawiania 1
Splótł ręce na piersi, ziewając przeciągle, przysłaniając sobie pobieżnie ręką usta. Urs jednak okazał się bardziej zajmujący niż się spodziewał. Dlatego właśnie teraz… odsypiał. Przymknął na moment oczy, przykładając do twarzy dłoń. Łokciem wspierał się na drugiej ręce. Chwilę tak przekimał, ale dosłownie moment. Ten bezpieczny, w którym nikt upierdliwie by się go o nic nie czepiał. Dlatego później, dla niepoznaki wgapiał się długi czas w Sevi, bez zbędnego zainteresowania, ale przynajmniej imitując, że ją słucha, choć to, co mówiła wpadało mu jednym uchem, a wypadało drugim. Trudno było wymagać od Arcellusa skupienia, skoro na ogół zajęty był rozważaniami wyłącznie o samym… sobie. Każde inne mogły, a nawet jego zdaniem były, dla niego stratą czasu. Nic dziwnego, ze dobra passa kilku dni wcześniej w końcu prysła. Ktoś o tak dużym poziomie arogancji do przedmiotu kursu, nie mógł się cieszyć perfekcyjnym wykonaniem zadania za każdym razem. Teraz, jawnie dało się we znaki jego lekceważenie. Chociażby fakt, że przespał formułę zaklęcia mu nie sprzyjał. Zasłyszał coś od ucznia obok siebie, ale wnioskując po tym, jak besensownie to brzmiało, kiedy wypowiedział to głośno, zgadywał, że nie o taką formę zaklęcia chodziło. Machnął co prawda różdżką, próbując naprawić swój błąd, ale wkurwiało go, że coś tak banalnie prostego zostało im zlecane na kursie, który miał podnieść ich kwalifikacje, a tylko zamiast tego, działało mu na nerwy. Nie ma to jak przypadkiem, niepoprawne do osiągania cele i bagaż irytacji po takim szkoleniu. Ostatecznie dał sobie z tym spokój, decydując się, że może już lepiej zająć się dalszą częścią zadania. Ledwie do niej podszedł i musiał zauważyć, że bardzo dobrze szło mu udawanie, że w wielkiej koncentracji obserwował wcześniej Moonlight. Bo mimo wszystko, mimo iż patrzył na nią natarczywie, bezustannie, może nawet trochę bezczelnie, za cholerę nie dałby radę odtworzyć dokładnie tego, co Sevi wcześniej. Nie było więc nic zaskakującego w tym, że po ręce jego fantomu spłynęła paskudna breja. Przyglądał jej się chwilę w zainteresowaniu, dostrzegając w niej potencjał na jakąś wyjątkowo perfidną miksturę. Przez to swoje zamyślenie, nie zwrócił najmniejszej uwagi na panikę fantomu. Ona dopiero zajęła jego umysł, kiedy kukła stała się niemożliwie uciążliwa w takim stanie. Przywołał ją do porządku następnym zaklęciem. Gdyby od początku dbał o swój tyłek i próbowałby się obronić przed upierdliwością rzeczy, bądź co bądź, martwych, być może cały kurs przeszedłby śpiewająco. Taka przynajmniej wersja rodziła się w jego głowie. Autorka postu nie miałaby nawet śmiałości wybić takiego bezsensu z głowy Greengrassa. I finisz… warto wspomnieć, ze w tym Greengrass był zawsze najlepszy. Nie musiał kalkulować długo. Zawsze wiedział, ze im szybciej i im sprawniej, z większym zaangażowaniem skończył zadanie, tym szybciej mógł opuścić miejsce tortur dla ludzi, którzy w ogóle zamierzali się przejmować, spinać i srać ogniem przed tym kursem. On zachował cząstkę energii na sam koniec, na luzie, niemalże relaksacyjnie machając różdżką. Tak Mistrz Zaklęć opuścił ten etap kursu, ze świeżo zapisaną w pamięci niektórych informacją, że odniósł sukces. O ile zasada świeżości działała powyżej zasady pierwszego wrażenia. A tego nigdy nie można było być pewnym. Dla ironii, Arcellus był. Bo jak nie on to kto mógłby być zdecydowany na swoją korzyść?
Asinta mulaf 2 Fringere 3 -----> 1 Ferula 4 Ilość punktów z uzdrawiania 3pkt
Przypadły mu go gustu zajęcia z pierwszej pomocy, więc za nic nie opuściłby kolejnej części. Nie ważne, że trochę mu to krzyżowało niektóre plany. Po prostu nie mógł tak w połowie odpuścić. Ciekaw był też ile osób wytrwa do końca, więc jak tylko zjawił się na miejscu rozejrzał po wszystkich. W końcu sam w swojej głowie już na początku obstawił komu jednak nie będzie dane ukończyć kursu i teraz patrzył jak bardzo się mylił. Kolejnym tematem miały być oparzenia. Nigdy w ten sposób krzywdy sobie nie zrobił, ale nie wiadomo co przyniesie kolejny dzień. Zapach nie był przyjemny, więc nic dziwnego, że zaraz skrzywił się z tego powodu. Dzisiaj bolała go trochę głowa, więc jak tylko fantomy zaczęły jęczeć miał ochotę jak najszybciej uciszyć je zaklęciem. Jak tylko kucnął przy swoim od tego miał zacząć, ale Sevi wiedziała, że chyba coś jest na rzeczy i często zaczęła przechodzić obok niego, więc darował sobie uciszanie. Teraz to już pozostało mu jak najszybsze uleczenie. Spieprzył pierwsze zaklęcie. Co było naprawdę lekko irytujące, bo chciał wszystko dzisiaj zrobić dobrze. Choć jeden raz przyjść na zajęcia i zrobić tak, żeby nikt nie musiał mu pomagać. Dzisiaj zrzucił wszystko na ból głowy, któremu nie sprzyjało jęczenie fantomu. Sevi zaraz spostrzegła, że sobie nie radzi i przybyła z pomocą. Wytłumaczyła jeszcze raz i teraz sprawniej sobie poradził. Fantom zaczął mniej zawodzić i jęczeć, więc była niewielka szansa na to, że sobie poradzi w dalszej części lepiej. - Fringere! - przy kolejnym zaklęciu zupełnie zapomniał w którą stronę na zrobić ruch ręką. Chciał kogoś podejrzeć, ale ostatecznie w ostatniej chwili sam zadecydował i dobrze. Tym razem nie musiał mu nikt pomagać, co jak zawsze go podbudowało i ostatnie zaklęcie mógł rzucić z zamkniętymi oczami. Mógł przewidzieć już taki rozwój zajęć. Początek beznadziejny, ale za to końcówka świetna. Ciekawe czy sprawdzi się to i przy kolejnej części kursu.
Zt Asinta mulaf 2 Fringere 3 i parzysta (6) Ferula 6 Ilość punktów z uzdrawiania 5
Sunny zjawiła się w Ulicznej garkuchni zadowolona jak nigdy. Już nie mogła się doczekać co dziś będą robić. Bardzo dużo nauczyła się od Sevi i miała nadzieję na jeszcze więcej nauki. Była tak głodna wiedzy jak nigdy! Aż podskakiwała z radości udając się w stronę zebranych już ludzi. W końcu kobieta wyjaśniła im co będą robić na dzisiejszych zajęciach i każdy przytaknął jej wesoło. Sunny wysłuchała uważnie słów pielęgniarki i zmrużyła delikatnie oczy zastanawiając się nad tym jak sobie poradzi z tymi zdaniami. Nagle w Garkuchni powstało małe zamieszanie bo wszyscy zaczęli rozchodzić się w innym kierunku. Kiedy każdy zajął swoje miejsce nastała cisza gdyż każdy musiał skupić się na zadaniu wyznaczonym przez pielęgniarkę. Sunny również zajęła swoje miejsce, zmierzyła fantoma wzrokiem i westchnęła cichutko. Wyjęła z kieszeni różdżkę i wycelowała w niego jej koniec. -Asinta mulaf. -powiedziała z odpowiednim akcentem. Fantom przestaje jęczeć i narzekać na niesamowity ból, a Sevi jest zachwycona. Odetchnęła z ulgą, że poradziła sobie z pierwszym zadaniem. A teraz czas na drugie. -Fringere. -powiedziała znów akcentując. Zaklęcie się udało i ręka poszkodowanego została otoczona chłodzącą warstwą. Uff, Sunny odetchnęła z ulgą i rozejrzała się dookoła. Każdy był zajęty swoim fantomem, no nic dziwnego. No to ostatnie zajęcie, które polega na opatrzeniu ran fantoma. Na początku coś poszło źle, bo oto w kilka chwil Sunny zmieniła się dosłownie w mumię – bandaże, zamiast na kończynach jej fantomu, lądują na niej i ściśle ją oplatają. Puchonka jednak nie poddała się i poradziła sobie z bandażami po czym wróciła do opatrywania ran poszkodowanego. Po skończonych zadaniach uśmiechnęła się i udała się do swojej łodzi.
Asinta mulaf 3 Fringere 1 > 6 Ferula 5 > 3 Ilość punktów z uzdrawiania 6
Asinta mulaf 1 Fringere 3, potem parzysta Ferula 3 Ilość punktów z uzdrawiania 10
Tyle czasu czekała na kolejną część kursu. Choć minął jedynie jeden dzień, dla niej to było naprawdę długo. Chyba wszyscy wiedzieli, że akurat dla niej te zajęcia mogły się nie kończyć. Dziś temat wydawał jej się być prosty – co trudnego mogło być w leczeniu poparzeń? Przecież ostatnie zajęcia dotyczące topielca jej zdaniem były o wiele trudniejsze. Czy to nie powinno iść stopniami? Nie miała jednak ani ochoty, ani odwagi na to, by podważać zdanie prowadzącej, więc tylko słuchała jej uważnie. Uśmierzenie bólu, chłodny opatrunek, opatrunek ochronny. Prosty schemat, który szybko ułożyła sobie w głowie. Gdy ćwiczenia się rozpoczęły od razu podeszła do swojego manekina. - Asinta mulaf! – Rzuciła, od razu uśmierzając ból poszkodowanego. Tego zaklęcia była pewna, ojciec kiedyś jej je pokazywał. Dlatego ta część nie sprawiła jej żadnych trudności. Ofiara niemal natychmiast przestała jęczeć a Kaia zabrała się kolejnej części zadania. Już trzymała w dłoni różdżkę, już chciała wykonywać ruch kiedy zdała sobie sprawę z tego, że nie jest do końca pewna jak to szło. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara? Przeciwnie? Szybka decyzja. - Fringere! – Naprawdę chciała, by zaklęcie zadziałało i mimo chwili zawahania, która przed chwilą nastąpiła, Kaia odetchnęła z ulgą. Zaklęcie ostatecznie się udało a rany pooparzeniowe pokryła powłoka chłodząca. Opatrzenie. - Ferula! – Tu wydawało jej się, że była pewna. Wprawdzie bandaże niezbyt dokładnie owinęły rany, ale najważniejsze było to, że się trzymały. Humphrey by tego nie pochwalił. Kaia była dumna z tego, że podołała poprzednim częściom dzisiejszego zadania. Ostatecznie zajęcia opuściła zadowolona. Teraz tylko zostało jej napisać pracę i przyjść ćwiczyć kolejnego dnia.
Kolejny dzień kursu pierwszej pomocy. Czy panna Wotery zdecyduje się go opuścić? Oczywiście, że nie. Nie pozwalają jej na to jej ambicje, chęć szkolenia nowych umiejętności i, co najważniejsze, myśl, że po tym kursie każdy będzie mógł się czuć przy niej w miarę bezpiecznie. Wiadomo, nie podczas pełni. Może właśnie dlatego chce ukończyć kurs? Żeby wynagrodzić innym niebezpieczeństwo, jakie wiąże się ze znajomością z nią samą? Podobno cały czas pije eliksir tojadowy, jednak jaką ma gwarancję, że tak naprawdę będzie on działał zawsze i że którejś pełni jej organizm nie przyzwyczai się do jego działania? Żadną. Własnie dlatego panna Wotery przyszła do ulicznej garkuchni, chcąc nauczyć się pomagać tym razem osobom poparzonym. Uśmiechnęła się ciepło do profesor Sevi, gdy ją tylko zobaczyła i stanęła gdzieś z boku, starając się uważnie wysłuchać jej wykładu. Przecież im więcej zapamięta, tym lepiej, prawda? Gdy Sevi kazała im wybrać sobie fantom, Amelia podeszła do tego, jak jej się zdawało, najbardziej krzyczącego. Selekcja rannych czy coś w tym rodzaju? Uniosła różdżkę i wycelowała nią w fantom, wypowiadając formułę zaklęcia. - Asinta mulaf! - niestety, zabrzmiało ono zupełnie inaczej niż w ustach pani profesor, a do tego ręka panny Wotery była odrobinę niestabilna. Sprawiło to, że zaklęcie kompletnie jej się nie udało. Skrzywiła się lekko, jednak nie pozostała sama ze swoim nieudanym zaklęciem. Profesor Sevi krążyła między nimi i gdy tylko zobaczyła niepowodzenie Amelii, podeszła do niej i jeszcze raz, wolno, wszystko dokładnie wyjaśniła. Panna Wotery podziękowała i jeszcze raz wypowiedziała zaklęcie. - Asinta mulaf! - tym razem wszystko poszło gładko i fantom przestał krzyczeć z bólu, patrząc na nią z wdzięcznością. Cudowne uczucie, móc pomóc komuś w cierpieniach! Z drugim zaklęciem poszło jej już zdecydowanie lepiej - jej zadaniem było wytworzyć powłokę chłodzącą na ranach, które miał fantom. - Fringere! - powiedziała miękko Amelia, a fantom po raz kolejny spojrzał na nią z wdzięcznością. Jego rany pokryły się lekką, ledwie widoczną powłoką, która chyba mimo wszystko przyniosła mu ogromną ulgę. Zadowolona z siebie panna Wotery przeszła do kolejnej części kursu - bandażowania poszkodowanego. Czuła, że z tym może mieć już lekki problem. - Ferula! - na szczęście tym razem jej przeczucie kompletnie się nie sprawdziło i gdy tylko wypowiedziała zaklęcie, jej fantom miał wszystkie rany idealnie zabandażowane. Wszystko wyglądało tak dobrze, że nawet profesor Sevi była pod wrażeniem dzisiejszych popisów panny Wotery. Amelia poszła więc do łodzi mieszkalnych, żeby napisać spokojnie swoją notatkę o dzisiejszych zajęciach z Sevi i przygotować się, chociaż odrobinę, na jutrzejsze spotkanie. Nie mogła się doczekać!
Asinta mulaf 5 Fringere 2 Ferula 4 Ilość punktów z uzdrawiania 4
Znów stanął gdzieś za innymi. Z tyłu nie chcąc niepotrzebnie zwracać na siebie uwagi. Zupełnie jakby nie przyszedł kurs pierwszej pomocy. Po zajęciach w jaskini uznał, że jednak warto je kontynuować. Nie robił sobie zbyt wielkich nadziei, bo wciąż w pamięci miał naukę zaklęcia na chorobę lokomocyjną. Mogła się bardziej wtedy postarać. Było, minęło. Wszyscy wiemy, że Madness nie słuchał Sevi, bo sam wiedział wszystko najlepiej. Szczególnie jeżeli chodzi o rany po oparzeniach. Umiał je opatrzeć z zamkniętymi oczami. Oczywiście, że tak nie było i mógł chociaż udawać, że jej słuchał, a nie rozglądał się na boki. Tak, tak szukał Kendry. To tak mocno przewidywalne w jego wypadku, że byśmy się zdziwili gdyby tak nie robił. Nie znalazł. I kiedy nie znalazł każdy już był przy fantomie, a jemu został ten najbardziej marudzący. Bywa. Usiadł obok niego i zaczął czarowanie. Zabawę… znaczy opatrywanie. Uśmierzył ból za pierwszym razem, ale ten jebany fantom dalej narzekał, że go boli. - Baba z ciebie czy jak? - ponownie rzucił zaklęcie choć i tak uważał, że za pierwszym razem wyszło perfekcyjnie. Widać dzisiaj nawet fantom był przeciw niemu. Dalej to nie uważał, że pomylił zaklęcia. I zamiast pomóc zaczął szkodzić. Było dużo krzyku, płaczu i innych niepotrzebnych rzeczy. Nawet Sevi się przyplątała. - No i o co tyle krzyku? Fringere - wypowiedział formułę zaklęcia i zaraz wszystko było jak należy. Dobrze, że chociaż opatrywanie wyszło mu dzisiaj. Jeszcze tego by mu brakowało, aby to proste zaklęcie spieprzyć. Na koniec spojrzał na fantom, który i tak wyglądał tragicznie po czym poszedł w swoim kierunku. Może nawet uda mu się znów napisać list, ale jak na razie nie chciał o tym myśleć.
Asinta mulaf 4 Fringere 6 Ferula 6 Ilość punktów z uzdrawiania 2
Pojawiła się punktualnie w garkuchni i uważnie słuchała instrukcji pielęgniarki. Kiedy przyszła jej kolej, żeby zająć się fantomem, najpierw parę razy powtórzyła sobie pod nosem Asinta mulaf, aż wreszcie, kiedy była pewna, że wymawia je jak trzeba, rzuciła zaklęcie. Poszło idealnie, bardzo dumna była, że fantom od razu przestał okazywać oznaki bólu. Ach, była taka zdolna! Zadowolona, zajęła się do tworzenia powłoki chłodzącej. Wydawało jej się, że to będzie nieco trudniejsze, ale ruch ręką okazał się całkiem instynktowny i to zaklęcie również wyszło tak jak powinno. Jeszcze tylko obandażować miejsce poparzenia... i chociaż Laura była perfekcjonistką, to to akurat niespecjalnie jej się udało. Spojrzała krytycznie na swoje dzieło, które wcale jej się nie podobało. Próbowała poprawić bandaż już bez używania czarów, ale na niewiele się to zdało. W końcu musiała zostawić jak było. Pocieszała się, że i taki nieco rozwalony opatrunek pomoże w potrzebie, więc chyba wcale nie było aż tak źle. Jak tylko skończyła, poszła do łódki, żeby napisać kolejny list do pani Moonlight.
zt
Asinta mulaf 1 Fringere 2 Ferula 3 Ilość punktów z uzdrawiania 10
Frejka, pechowe stworzenie, dzielnie kontynuowała uczestnictwo w kursie pierwszej pomocy, przekonana o tym, że zdobyte umiejętności przydadzą jej się pewnie z milion razy co najmniej. Może tematyka dzisiejszych zajęć średnio jej się podobała, kiedy okropna woń przypalanej ludzkiej skóry wymieszana z zapachem mocno przyprawianych hinduskich specjałów dotarła do jej nosa, jednak ani myśląc rezygnować, zajęła miejsce przy fantomie, by po wysłuchaniu instrukcji przystąpić do działania. Zaklęcie uśmierzające ból wyszło Vacheron bez najmniejszych problemów, a jej pacjent trochę się uspokoił i przestał narzekać na cały świat, niestety chyba od pogodnego uśmiechu Sevi, która widziała jej wyczyn, Frejce troche sodówka odbiła, bo oto w następnym etapie jawnie zignorowała polecenie Moonlight i użyła zaklęcia Episkey i tu spotkała ją niemiła niespodzianka - rany zamiast zniknąć, pogłębiły się, fantom zaczął się awanturować, ściągając na nią tym samym uwagę wszystkich. Co prawda prowadząca zajęcia nie zdenerwowała się tak bardzo, jak spodziewała się tego Szwajcarka, jednak przez resztę zajęć, Vacheron czerwona jak cegła, kontynuowała czynności ratownicze w milczeniu i z zaciętą miną. Jak na złość, ciąg dalszy wcale nie był łatwiejszy, kiedy niesforne bandaże, zamiast owinąć fantom, zaczęły oplatać Vacheron w tak zastraszającym tempie i z taką zaciekłością, że pomimo usilnych prób, dziewczyna nie mogła sama się wyswobodzić. Ktoś się nad nią zlitował i tak oto przestała być mumią, po czym ponowiła zaklęcie, tym razem już bez przygód. Dalej trochę zmieszana po swoim wyskoku z nieprzepisowym zaklęciem, czmychnęła czym prędzej z zajęć, gdy te tylko się zakończyły.
zt Asinta mulaf 3 Fringere 4 Ferula 2, 2 Ilość punktów z uzdrawiania 2