Pub, który może się pochwalić przede wszystkim, przystępnym cennikiem. Dzięki temu, w miejscu tym nigdy nie brakuje klientów. Alkohole, jakie można dostać w tym miejscu, głównie są klasycznymi dla tych rejonów, ale można, za nieco większą cenę, dostać także trochę trunków sprowadzanych z najdalszych, europejskich zakątków.
> Arak - jest to alkohol, który otrzymuje się w procesie destylacji brzeczki ryżowej, z trzciny cukrowej oraz niekiedy z soku z Palmy (Arenga saccharitera). Arak ma piękny złocisty kolor i sprzedawany jest w oryginalnych butelkach (tylko taki jest bezpieczny do spożywania). Przez co jesteś zmuszony do zamówienia całości za cenę 40 galeonów. > Country Liquor Toddy - wytwarzany z kwiatów palmy kokosowej oraz Feni, który jest z kolei wynikiem fermentacji orzechów nerkowca oraz kokosów. - 15 G > Uścisk Merlina na bazie granatu - setka kosztuje 5 G > Uścisk Merlina na bazie owocu cherimoya (smak podobny do truskawek) - setka kosztuje 7 G > Fenna (mocny alkohol kokosowy) - szklaneczka w cenie 11 G > Masala tea z uściskiem Merlina (herbata gotowana z mlekiem, przyprawami korzennymi i świeżym imbirem zmieszana z wódką) - 14 G szklaneczka
Dalsze wędrówki jedynego czarodziejskiego Becketta zaprowadziły go w zdecydowanie mniej lubianą przez niego część każdego miasta. Prawdę mówiąc, nienawidził klubów. Zbyt dobrze przypominały mu o sprawach, które chciał za wszelką cenę zapomnieć. Jednak co miał poradzić, kiedy potrzebował napić się dobrego alkoholu, a przesiadywanie w jakimś baru na plaży nie należało do ulubionych rozrywek. Cóż, cierp ciało coś chciało, jak usłyszał kiedyś w jakiejś mugolskiej dzielnicy Londynu. Odważnym krokiem wszedł do środka pubu Lukesh. Doprawdy, co to za porąbana nazwa? Jakieś ambiwalentne określenie na kolejną, dziwną tradycję? Przecież mogli nazwać to miejsce przybytkiem dobrego alkoholu mieliby taki sam ruch, ale nie. To są Indie! Kto wymyślił, żeby spędzać wakacje w tym chorym kraju? Powinien zawrócić kiedy jeszcze miał okazję, a tak skończył w Alaveli i tym oto zacnym pubie. Z cichym westchnięciem, podszedł do baru. Ruch w tym miejscu zdecydowanie mu nie odpowiadał, więc szybko przejrzał wystawione menu i musiał przytrzymać się stołka, kiedy czytał ceny. Zwariowali? Pięć galeonów za setkę Uścisku Merlina?! Niedoczekanie! Żeby się napić, musiałby wydać przynajmniej pięćdziesiąt galeonów! Jedynym porządnym trunkiem wydawał mu się Arak, ale kosztował czterdzieści galeonów. Przez myśl przeszło mu, by jak najszybciej stąd wyjść, ale dopisek o całej butelce zwrócił jego uwagę. Na coś takiego mógł się skusić. Kiwnął ręką na kogoś za barem, przecież nie znał ich języka, po czym głośno i wyraźnie wymówił Arak. Szybko wygrzebał z torby kolejne czterdzieści sztuk swoich pieniędzy. Zdecydowanie za szybko się ich pozbywał, ale kto mu zabroni? Najwyżej będzie cierpiał męki przez resztę wakacji, jeśli nic nie zachowa. Otrzymawszy butelkę Araku, wsunął ją ostrożnie do reszty swojego bagażu i bez słowa wyszedł z pubu tak szybko, jakby się za nim paliło. Zbyt długo przebywał w tak tłocznym miejscu przesyconym wonią alkoholu i potrzebował świeżego powietrza. Jeśli tak mógł nazwać ten otaczający go zapach. [zt]