Miejsce, które co wieczór jest niewiarygodnie oblegane. Nawet długie kolejki nie są w stanie zniechęcić chętnych do spędzenia tego wieczoru pośród głośnej muzyki. Wszystko dlatego, iż w tej okolicy nie ma wiele klubów. Głośna muzyka, drogie drinki i tłum osób, to coś czego tu nigdy nie brakuje!
Chyba nikogo nie dziwi obecność Coltona w miejscowym klubie. Choć ostatnio miał dość, a nawet bardzo, poważną rozmowę z Nayą na temat jego zamiłowania do alkoholu i imprez szeroko pojętych, raz na ruski rok nie zaszkodzi pobalować. On naprawdę przemyślał sprawę, uwierzcie! Tylko dzisiejszy wieczór był taaaki nudny, naprawdę. Trzeba więc było zrobić coś, by go sobie umilić. Poszedł więc do klubu Shardul. Ponoć jednego z najbardziej obleganych klubów w mieście, co okazało się być prawdą. Już na wejściu jego oczom ukazał się tłum tańczących ludzi. Uśmiechnął się pod nosem, wsadził ręce do kieszeni i przepływając wręcz przez grono imprezowiczów, dotarł do baru. Na dobry początek wybrał lokalne piwo, a w duchu obiecał sobie, że dziś nie wypije więcej, niż trzy. A to ciekawe. Dobra, wierzymy w niego. Usiadł przy jednym ze stolików i popijając trunek, przyglądał się tańczącym kobietom. To w końcu nie zdrada, a od tych Hindusek i nie tylko Hindusek, naprawdę trudno było mu oderwać wzrok. Oparł łokcie na stole i mimowolnie posłał uśmiech jednej z nich. Do kurwy nędzy, masz dziewczynę, Colton... Skarcił się w myślach. Miał dziewczynę i to wspaniałą. Taką, którą naprawdę kochał i wobec której chciał być wreszcie uczciwy. Westchnął cicho i upił kolejny łyk piwa. Całkiem dobre. Kolejny uśmiech. Przyzwyczajenie robi swoje. Chwycił więc swój napój, wstał i ruszył w stronę wyjścia, żeby uniknąć nieporozumień, a przy okazji zapalić w spokoju papierosa. Oparł się o ścianę i wyjął z kieszeni zapalniczkę.
Czas najwyższy, aby w końcu poszedł w miejsce gdzie będzie mógł się wytańczyć, popić i poznać kilka nowych osób. Nie żeby narzekał na brak towarzystwa, ale czasem nie zaszkodzi zabawić się z kimś innym, bo wiadomo każda twarz kiedyś się opatrzy i fajnie oderwać się od osób, które widzi się na co dzień. Chociaż na chwilę. Wakacje w końcu sprzyjały nawiązywaniu nowych kontaktów, a gdzie lepiej poznać kogoś nowego jak nie w klubie? Tego to już nie wiedział, bo dzisiaj na cel obrał sobie podobno jedno z najbardziej obleganych miejsc w mieście. Wszedł do klub i od razu życie wydało się piękniejsze, przepchnął się do baru i z miejsca zamówił jakiś lokalny trunek. Zawsze od tego zaczynał, bo skoro już był w nowym miejscu to dlaczego miałby nie spróbować czegoś nowego. Nie trzeba było długo czekać, aż znalazł się na parkiecie i zaczął wyśmienitą zabawę. Po dłuższej chwili już ciągnął jakąś dziewczynę do baru. Z takim rozmachem zrobił to wszystko, że wpadł na stolik chłopaka, którego ostatnio to trochę unikał. Ale teraz nie zwrócił na to większej uwagi, ani na fakt, że rozlazł mu jego piwo. - Sorki - rzucił tylko w powietrze, a później zajął się dalszą rozmową z dziewczyną i stawianiem jej kolejnych drinków. Wieczór zapowiadał się przednio i nic nie wskazywało na to, że mogłoby się to zmienić. Dlatego Gryfona, ani na chwilę nie opuszczał dobry humor i po śmiechu jego nowej znajomej łatwo było rozpoznać, że ona bawi się równie dobrze.
Jedną z nielicznych rzeczy, które podobały się Merorze w Indiach, były kluby. W indyjskich klubach beznadziejne było jednak to, że schlaną nastolatkę byle głupszy miejscowy może okraść. Na razie więc nakazała sobie unikanie alkoholu. Na razie, czyli do momentu znalezienia sobie towarzystwa. Dziewczyna usiadła przy barze i odgoniła barmana ręką. Wstrętny wyłudzacz pieniędzy. Dopięła mocniej pasek w czarnych rurkach i dociągnęła zamek w krótkm, zielonym topie. Przeczesała lekko palcami włosy i odwróciła się w stronę parkietu, obserwując tańczących ludzi. Niesamowicie mocno chciała do nich dołączyć.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Wszedł do klubu. Cóż, on też musiał się zabawić. Jak nie ze ślizgonami w własnej łódce to chociaż w klubie. W takim miejscu zawsze spotyka się kogoś ciekawego z kim można było się zabawić. Nie martwił się o to, że go okradną, bo przecież nic przy sobie nie miał! O gwałt ani opicie też się nie martwił. Zresztą to on dzisiaj chciał pobić rekord w piciu trunku! Ruszył do baru i zamówił sobie to co trzeba i ruszył gdzieś w tłum. Choć chyba impreza dopiero się rozkręcała! On już pokaże jak należy się bawić. Nagle zauważył znajomą twarz. No tak ślizgonka ale studentka. Jakoś ją dawno widział. Chyba też nie miała ochoty na zabawę z młodszymi. Uśmiechnął się do niej szeroko i podszedł. Niegrzecznie by było olewać innych, prawda? On był dobrze wychowany! No zwłaszcza do kobiet. Każda dla niego była księżniczką. - Jak się bawisz? Nie wierzę! Ty tak na trzeźwo? Pełen podziw, ja bym nie wytrzymał!- wykrzyczał jej w ucho.
Merora też nie miała z kim się w swojej łódce bawić, nie wspominając o rozmowie. Dzielenie jakiegokolwiek lokum z dwoma Krukonkami i Puchonką było dla niej kompletnym koszmarem, ale na szczęście do tej pory unikanie współlokatorek szło jej świetnie. Żadnej z resztą praktycznie nie kojarzyła - skupianie się na osobach, z którymi nie zamierzała utrzymywać pozytywnych relacji byłoby plamą na jej honorze, a ona powinna błyszczeć. Kusiło ją, żeby zamówić jakiegoś drinka, cokolwiek, żeby tylko przez chwilę zająć czymś zarówno ręce, jak i głowę, ale picie bez towarzystwa było nudne. I w końcu pojawiła się jakaś znajoma twarz. Czasami widywała chłopaka na korytarzach i mogła bez wahania powiedzieć, że był jednym z nielicznych Gryfonów, którzy jej nie irytowali. Również się do niego uśmiechnęła. - W ogóle się nie bawię, bo jeszcze nie piłam! - odkrzyknęła. - I, na Merlina, nie mam pojęcia, jak to wytrzymuję! - zaśmiała się. Może w końcu będzie mogła spróbować czegoś mocniejszego!
Sączył sobie spokojnie piwo, obserwując tańczące kobiety, kiedy nagle szklanka opróżniła się o połowę. Jakiś idiota rozlał połowę jego trunku na stół. Pierdolony kretyn! Zacisnął zęby i już chciał puścić jakąś piękną wiązankę, ale podniósł głowę, a jego oczom ukazał się nie kto inny, jak Symes, który wisiał mu od długiego czasu sporo kasy. No proszę, dobrze się składa. Wstał i ruszył w stronę Gryfona, by ,,wyjaśnić'' sytuację, ale w jego głowie i tak już parę minut temu pojawiło się idealne rozwiązanie. - Pani wybaczy. - Rzucił z przesadną grzecznością do dziewczyny, którą Symes właśnie próbował wyrwać, posyłając jej przy tym szeroki uśmiech. Odciągnął Slima, wsadził ręce do kieszeni i spojrzał na niego wyczekująco. - Chyba jesteś mi coś winien? - Przechylił głowę i uniósł lekko brwi. Już jakiś czas temu wygrał zakład, który dotyczył Quidditcha. Nawet już nie pamiętał, o co konkretnie chodziło, bo na mecze rzadko chadzał, ale doskonale wiedział, jaką kwotę powinien od Gryfona odebrać. Akurat zbierał kasę na przeprowadzkę, więc świetnie się składało, bo dzisiaj do jego portfela wpadnie ładna sumka.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Pokręcił zszokowany głową. No pięknie. Tak trzeźwa ślizgonga. Coś nie prawdopodobnego! Westchnął zły. Na kogo? Oczywiście na siebie. Zawsze jak coś nie szło po jego myśli obwiniał siebie. Zawsze była jego wina. Tak było lepiej. - Oj, jak Kobieta nie bawi się, albo źle się bawi to naprawdę zła sprawa!- zaśmiał się. Swoją drogą ciekawe co ją hamowało przed wypiciem kilka łyków. Tak było lepiej. Mięśnie się rozluźniały, a głowa powoli przestała pracować. Wtedy nie ma się świadomości co takiego robisz. Na trzeźwo by to nie przeszło, ale i tak później będziesz wiedzieć co zrobiłeś. Fajne to było. - No to mam, że twoja decyzja się zmieni. Bo tego wieczoru chcę się dobrze bawić. Temu nie wolno się opierać. W końcu im dłużej będziesz się opierać tym więcej wypijesz! Nie żebym chciał Cię upić czy coś. Mi do szczęścia nic nie trzeba. Jak twoja decyzja?- jemu to w sumie było obojętne czy odmówi czy też się zgodzi. Chciał by dobrze się bawiła. To wszystko. Wspomnienia musiałby być zachowane.
Mero przygryzła lekko dolną wargę i na chwilę się zamyśliła. - Chodź - pokazała zęby w ślicznym, rozbawionym uśmiechu. Czym się miała przejmować? - Zakład, że pierwszego drinka wypiję w kilka sekund? Pociągnęła go lekko za nadgarstek, kiwając głową w stronę baru, po czym szybko puściła i ruszyła we wskazanym przez siebie kierunku. Barman spojrzał na nią ostrożnie - w końcu wcześniej nie pozwoliła mu do siebie podejść - a ona zachęciła go palcem. - Proszę niespodziankę. Mocną. Nie czekała długo, bo intensywnie czerwony drink o nieznanej Merorze nazwie pojawił się przed nią błyskawicznie. Zapłaciła i przesunęła palcem po brzegu naczynia z płynem, wciąż nie do końca zdecydowana na wypicie chociaż łyka jakiegokolwiek trunku. Ale w końcu powiedziała, że wypije go w mgnieniu oka, więc czemu teraz miała się wycofywać? Chwyciła mocno kieliszek, uniosła go lekko w górę - jak to miała w zwyczaju - wznosząc toast za dobrą zabawę, po czym wypiła błyskawicznie całą zawartość, kończąc z uśmiechem mówiącym Tak się pije. Lubiła i umiała pić, bo imprezy były jednym z jej nielicznych hobby, a gdzie jest impreza, tam jest też alkohol. Barman zabrał od niej kieliszek i spytał, czy chce dolewkę, ale ona pomachała głową. Już czuła, że jej myśli skierowane są na przyjemniejsze tory, tak odległe od kradzieży, Puchonów i gorąca. Mięśnie szybko się rozluźniły, tak jak cała Merora. - Teraz możemy się bawić. Teraz w końcu wszystko jest w porządku.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Pociągnięty poszedł za dziewczyną prosto do kelnera. Machnął do niego ręką i się uśmiechnął do dziewczyny. Dał jej znak żeby zamówiła coś pierwsza niczym prawdziwy dżentelmen. Kiedy zamówiła krótko polecił. - to co zwykle- i puścił do dziewczyny oczko. Wziął trunek i przychylił do od razu. No dobra. Tego dnia był już nieco wstawiony, ale co mu tam? Na pewno nic głupiego nie zrobi! - No to bawmy się. To jest odpowiedni czas i miejsce.- chwycił ją za rękę i obrócił ją tak, że stała do niego tyłem i pewna część ciała wtapiała się w jego ciało. Zaczął się bujać z nią w rytm muzyki. To nie było zwykle bujanie, było w tym coś.. dziwnego. Chyba już się zapominał.
Merora zaśmiała się widząc, jak chłopak pochłania drugiego drinka. Lekko szumiało jej w głowie... Widocznie to świństwo było mocniejsze, niż jej się wydawało. Wmawiała sobie, że jeszcze myśli racjonalnie, ale alkohol robił swoje. Ale w końcu na trzeźwo nie była skłonna do głupstw, więc gdy była wstawiona to nie powinno się aż tak zmienić... Prawda? Gdy odwrócił ją do siebie tyłem lekko się zdziwiła, ale w końcu miała dzisiaj szaleć, więc... Przecież chyba wiedział, co robi? Nie była w stanie skupiać się na rozmyśleniach, bo zrobiło się całkiem przyjemnie i luźno. - Brakuje mi tylko jeszcze jednego drinka - zaśmiała się, poruszając się razem z nim. Zdmuchnęła kosmyk blond włosów z twarzy i odrobinkę, o raptem dwa milimetry się od niego odsunęła. W tym wszystkim było coś dziwnego i to ją niepokoiło... Chociaż pewnie nie na długo. - Ale to później... - uśmiechnęła się lekko, poruszając delikatnie biodrami. Panowała jeszcze nad tym, co robi, prawda? Przynajmniej tak się jej wydawało... Strach pomyśleć, co by jej się wydawało po kolejnej porcji alkoholu. Z drugiej strony, to chyba nie było nic złego? Tańczyli, chyba można to tak nazwać, a to przecież w klubach normalne.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Szczerze? Nie zależało mu tak bardzo z kim spędza wieczór ani co robi. Po prostu chciał się dobrze bawić. Czy to źle? Uśmiechnął się do dziewczyny, chyba coś do niego mówiła, ale nie dosłyszał. Szumiało mu w uszach. Obrócił dziewczynę do siebie i objął ją w talli. Zaczął się bujać. Dopiero w tym momencie zauważył, że zrobiło mu się strasznie gorąco. Że też nie wziął ze sobą różdżki! On już by ochłodził się. - tobie też tak gorąco? - taki rozmowny, prawda?
Dulce, wyraźnie rozbawiona, lekko objęła go za szyję. Cały czas nachodziła ją ochota, żeby wypić coś jeszcze i jeszcze, i jeszcze. Po prostu chciała się schlać i zasnąć, ale kluby nie są od spania, więc nie głupio byłoby przemycić coś mocniejszego do kajuty. Oczywiście zaraz ktoś by tam wpadł i zrobił jej aferę, ale pewnie po prostu patrzyłaby na niego jak na idiotę i dalej doprowadzała swój umysł do ruiny. Ewentualnie zamknęłaby się z butelką w toalecie, porządnie zamknęła drzwi i tam spędziła noc, żeby nikt jej flaszki nie zabrał. Uśmiechnęła się sama do swoich myśli. To całkiem ciekawy pomysł, ale typowy dla nałogowego alkoholika... Poza tym, długo by w ciasnym pomieszczeniu nie wytrzymała, bo w końcu nie byłoby tam powietrza przez dym z papierosów. - W klubach zawsze jest gorąco - wzruszyła lekko ramionami. - W końcu cały czas dochodzi coraz więcej ludzi. Faktycznie, tłum był już całkiem spory, ale Merorze było to obojętne. Wszyscy i tak byli zajęci tylko sobą i swoimi drinkami.
Bawiłby się dobrze w nienajgorszym towarzystwie, ale jak zawsze coś musiało nie pójść do końca po jego myśli. Naprawdę z fajną dziewczyną znalazł się przy barze i co najważniejsze można z nią było też pogadać, a nie tylko na nią popatrzeć kiedy Colton wszedł mu w drogę. Ze wszystkich ludzi na jego drodze musiał się znaleźć właśnie on. Gdyby tylko wcześniej go zauważył to z pewnością szybko zniknąłby w tłumie, ale niestety było za późno kiedy chłopak stanął przed nim. Zanim zdążył się zorientować chłopak go odciągnął i już z daleka patrzył na dziewczynę samotnie teraz siedzącą przy barze. Oby tak zostało do czasu aż do niej wróci. - Chyba mnie z kimś pomyliłeś? - odpowiedział pytaniem na pytanie, bo to ani czas, ani miejsce na tego typu sprawy. Zresztą, zostawił przy barze bardzo ładną dziewczynę i nie chciał, aby ona zaraz znalazła sobie lepszego towarzysza. Chciał mieć to szybko za sobą, zresztą skoro udawał, że nie wie o co chodzi to zaraz odwrócił się w kierunku z którego przyszedł i tyle go miał Colton widzieć. Ale oczywiście jak tylko miał zamiar to zrobić to przed nim wyrósł tłum ludzi i nie miał gdzie postawić jednego kroku, nie mówiąc już o szybkiej ewakuacji z miejsca w którym znajdować się nie chciał.
Uniósł brew do góry i omiótł Symesa badawczym spojrzeniem. Dobrze się bawisz? Po raz kolejny powstrzymał się przed jakąś piękną wiązanką. On serio myślał, że Gregers się na to nabierze? - Zakłady. - Wycedził wręcz przez zęby, wciąż uśmiechając się ironicznie. - Coś Ci to mówi, czy będziesz nadal zgrywał idiotę? - Upił ze swojego do połowy pełnego kufla i skrzywił się nieznacznie na myśl, że przez tego gościa będzie musiał kupować sobie nowe piwo. Ach, no tak, przecież zaraz odzyska kasę. Uspokoił się więc trochę i nie spuszczał wzroku z Symesa, żeby jeszcze sobie chłopak nie pomyślał, że da radę zwiać. Już wystarczająco długo bawili się w ,, kotka i myszkę '', a Colton na pieniądzach nie spał. Perspektywa nowego mieszkania była już tak blisko. Jak odzyska kasę, to będzie mu brakowało już dosłownie kilku galeonów. Ach, jak pięknie byłoby przenieść się z tej małej klitki w jakieś bardziej przestrzenne miejsce. - Załatwmy to po męsku i wrócisz do swojej laski. - Wskazał ruchem głowy na dziewczynę, która teraz wpatrywała się w nich z wyczekiwaniem i co jakiś czas przewracała oczami. - Spiesz się lepiej, bo nie poruchasz. Ucieknie Ci jeszcze. - Powiedział uśmiechając się pod nosem i skierował swój wzrok na Slima. Sam Gregers też chciał mieć już tą sprawę z głowy i obiecał sobie, że nie przepuści takiej okazji.
Miał teraz lepsze zajęcie niż gadanie z Coltonem. Naprawdę był on jedną z ostatnich osób jakie chciał dziś spotkać. Nie tylko tutaj w klubie, ale w ogóle gdziekolwiek. - No racja. To wiesz, jak nie masz teraz hajsu to możesz mi oddać później - powiedział zbywającym tonem, równie dobrze mógłby rzucić coś jeszcze, ale nie widział takiego sensu. Zgrywanie idioty nie było trudne i mógł to jeszcze ciągnąć przez naprawdę długi czas, ale nie oszukujmy się, chciał mieć go teraz z głowy i musiał szybko wymyślić na to sposób. A póki co to miał pustkę w głowie, bo nie był na przygotowany i raczej rozmyślał o planach na resztę wieczoru i jakby nie było, Colton nie był w nich uwzględniony. Spokój zaczął go powoli opuszczać, co wiedział, że nie wróżyło nic dobrego, ale jeszcze starał się zachować jego resztki. Próbował się ich uczepić, aby zaraz nie zrobić czegoś głupiego. Zaśmiał się głośno jak tylko Colton wspomniał o sposobie w jaki mają to załatwić. - No właśnie widzę jak sobie radzisz. I o mnie się nie martw z tego co widzę sam się zabawiasz, więc oszczędzę ci trudu w dźwiganiu galeonów, abyś miał siłę się wieczorem sam ze sobą zabawić - mruknął, próbując znaleźć sobie drogę wyjścia, ale znów ktoś stanął mu na przeszkodzie. Co za podły dzień. - Chyba nie myślisz, że noszę przy sobie tyle hajsu, aby ci teraz oddać? Wpadnij do mnie na łódkę i po problemie - wysilił się na względny spokój i miał nadzieję, że sobie Colton póki co odpuści i będzie miał czas, aby spokojnie wrócić do dziewczyny.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Czy zbierało się w klubie więcej osób? Nie, przynajmniej on nie zauważył. Jednak zwrócił uwagę na to, że dziewczyna miała ochotę na coś jeszcze. Poznał po oczach, że chciała by pić, pić i jeszcze pić. Chciała by się uchlać do nieprzytomnego. W jego towarzystwie wcale to nie było takie łatwe. Chciała pewnie być grzeczna (cha-cha) i kulturalna. No może po prostu krępowała się przy nim. Zwyczajne zachowanie. Wiele osób jego się wstydziło lub po prostu inaczej zachowywało. Byli wobec niego chyba nieśmiali. Postanowił, że nie ułatwi jej zadania. Musi się zdobyć kiedyś na odwagę. Przygryzł wargę delikatnie i westchnął rozczarowany. - Ja tam cały czas widzę tyle samo osób. Bez urazy, skarbie, ale chyba już źle z twoim ze wzrokiem. Spójrz na mnie i powiedz ilu mnie widzisz. Wiesz, kłamstwo ci nie pomoże. Jestem jedyny już tak się nie wysilaj- nie dał jej dojść nawet do głosu. Miły Tom już minął, teraz była pora na tego wrednego i pyskatego. Tego, którego ma ochotę się przywalić w pysk i jeszcze mało.
Uniósł wysoko brwi, by po chwili zmarszczyć je i przysłowiowo machnąć ręką na pierwsze słowa Slima. - Dobra, spoko. - Westchnął ciężko, stwarzając pozory pogodzonego z losem. - Wpadnę koło południa, obyś tam był. - Rzucił krótko. Myśleliście, że Gregers dał się na to nabrać? Nic bardziej mylnego. Nawet, jeśli Gryfon rzeczywiście zamierzał oddać mu pieniądze, Colton nie lubił czekać. Tym bardziej, że niewiele kasy miał przy sobie, a chciał jeszcze ze dwa piwa swobodnie wypić. Ruszył więc w stronę swojego stolika, co jakiś czas zerkając na Symesa i zatrzymał się w połowie drogi. Ludzi było mnóstwo, w takim tłumie był niemalże niezauważalny. Jak by tu... W pewnym momencie podszedł jeszcze bliżej i popchnął jakąś całkiem ładną blondynkę na Slima. Wpadła prosto w jego objęcia, a on korzystając z zamieszania, użył zaklęcia accio i już po chwili w jego kieszeni znalazła się odpowiednia sumka galeonów. Przechodząc koło nich, spojrzał tylko na Symesa, rzucając spojrzenie w stylu ,,Spróbuj się tam nie pojawić", po czym wolnym krokiem wyszedł z baru. Ach, mógłby jeszcze wrzucić mu gdzieś karteczkę z ładnym dopiskiem... Ale wtedy by się zdradził, a on tego nie chciał. Przecież w takich miejscach cenne rzeczy często dziwnym sposobem giną, prawda? Tu się roi od złodziei, a Colton tylko własnoręcznie wymierzył sprawiedliwość. Ach, jakże to dramatycznie brzmi! No, w każdym razie, wziął dokładnie tyle, ile Slim miał w kieszeni, czy gdzie on tam te pieniądze chował, po czym wyszedł z klubu i ruszył w swoją stronę. Zapewne do kolejnego klubu, no bo przecież na jednym piwie, to on nie kończy.
Merora westchnęła, myśląc przez chwilę nad odpowiedzią. Zbyt dużo rzeczy było po niej widać, kiedy tylko się trochę napiła. Okropieństwo. Właśnie dlatego musiała komuś bardzo ufać, żeby zamówić przy nim alkohol... Tym razem nie pomyślała i popełniła błąd. Od razu zabrała dłonie z jego ramion i założyła je na piersiach. Z jej oczu zniknęła cała chęć zabawy, którą zastąpiła wściekłość. - Jesteś jeden i próbujesz mi wmówić, że się spiłam - stwierdziła absolutnie pewnym i nie zmąconym od drinka głosem. - Tak naprawdę wypiłeś więcej ode mnie i pewnie panujesz nad sobą mniej, niż ja - spojrzała na niego oskarżycielsko. - Może spiłeś się do tego stopnia, że nie widzisz dochodzących miejscowych? A może, co ciekawe, wszyscy nagle stali się niewidzialni i widzisz tutaj tylko siebie? - nie uśmiechała się. Nie chciała sobie z niego kpić, robiąc dobrą minę do złej gry. - Powiedz, że źle się bawisz, a sobie pójdę. Nie chcę ci robić problemów i się z tobą kłócić - nie patrzyła na niego tak, jakby to była jego wina, że się złości. Nie była też zła na siebie, bo bycie obrażonym na siebie samą było dla niej jednym z największych upokorzeń, bo oznaczało, że popełniła błąd, którego sama nie jest w stanie sobie wybaczyć. - Nie zamierzam chlać w twoim towarzystwie do nieprzytomności, bo pewnie byłabym wtedy dla ciebie problemem z powodu zbyt śmiałego zachowania, a gdybyś już sobie poszedł, skończyłabym tutaj bez dziewictwa, bez pieniędzy, a w dodatku pewnie zadźgana na śmierć w jakimś zaułku - zmarszczyła lekko nos, jakby ta perspektywa nie była straszna, tylko po prostu obrzydliwa. - Nie zamierzam też trzymać się na kilometr od baru, jakbym w życiu nie piła alkoholu i wystrzegała się go jak ognia. Chce mi się pić, bo już zaczęłam, ale umiem się od tego powstrzymać, a ty posądzasz mnie o to, że się schlałam. Do jasnej cholery, chciałam dzisiaj się z kimś dobrze bawić, a ktoś oczywiście musiał się czegoś uczepić. Nie spodziewałam się tego po tobie, bo zawsze myślałam, że jesteś w miarę rozsądny i obiektywny. Powinnam sobie zanotować tak gruntowną zmianę?
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Nie spodziewał się takiego obrotu akcji. Chciał tylko zażartować a wyszło jak zawsze. Musiał juz dobrze zapominać, że niektórzy nawet po alkoholu nie znają się na zartach. Wcale nie uważał ją za schlaną czy chociażby pijana w gruncie rzeczy. tak, być może to moja wina być może. W tym momencie widzę tylko ciebie i nic innego nie jest ważne. Czy to źle?- zastanowił się głośno i chwycił ją za rękę tym samym przybliżając do siebie. Tak, jak zwykle nawalił! Czy uda mu się wyjść z sytuacji? przepraszam nie powinienem tak się zachowywać. Przecież wiesz, że nie jesteś mi obojetna Uniknął jej wzroku. Czuł w duszy, że nie uda mu się tego wieczoru naprawić. Przymknął oczy. To była prawda. Nie zwracał uwagi na innych kiedy teraz ona tu była. Miał patent do nawalania
Merora zacisnęła lekko wargi gdy zauważyła, że po prostu chciał zażartować. Trochę za mocno się wszystkim przejmowała... Nawet trochę bardziej, niż mocno. Nie chciała mu sprawić przykrości, a teraz ciężko jej było z tego wybrnąć, nie kompromitując się. - Tom Falk przyznaje się, że coś jest jego winą? - zaśmiała się lekko. - Tom Falk kogoś przeprasza? - uśmiechnęła się lekko, gdy wziął ją za rękę. - Cholera, coś jest na rzeczy! - miała nadzieję, że nie odebrał tego jako wyśmiewanie się z jego charakteru. No dobrze, może chciała mu trochę przytknąć, ale nagadała już wystarczająco dużo rzeczy, które niekoniecznie były miłe. - Następnym razem stawiasz mi piwo - dźgnęła go lekko palcem wolnej ręki w tors, wyraźnie rozbawiona, a zajętą dłonią lekko ścisnęła jego dłoń. - Już w porządku. Przeprosiny przyjęte - uśmiechnęła się lekko. Lubiła go i nie chciała mu sprawić przykrości.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
Uśmiechnął się zadowolony, że trochę mu uśmiechnęła. Uniósł jedną brew. - No cóż, nawet Tom Falk czasami popełnia błędy i czasami przyznaje się do winy.- zaśmiał się głośniej. Właściwie to od kiedy? Zawsze musi być jak on chce. Chyba czasy czasami się zmieniają. Może to tylko tak chwilowe. Może po prostu tak na niego działała dziewczyna, albo alkohol! Wszystko teraz było możliwe. - Coś na rzeczy? Ciekawe co takiego!- parsknął śmiechem i zaczął od nowa tańczyć zbity z tropu. Teraz jego ruchy już nie były tak śmiałe i pewne siebie. Jednak tego wieczoru został znów wytrącony z równowagi. - No mam nadzieję! Nie wiem co bym zrobił gdybyś mi nie wybaczyła- przyznał szczerze.
- Albo po prostu mnie tak lubisz, że mnie przepraszasz, albo uderzyłeś się czymś w głowę... Albo ktoś cię uderzył, to bardziej prawdopodobne - zaśmiała się, unosząc lekko brwi. Zauważyła, że już nie jest taki śmiały. Z jednej strony cieszyła się, że trochę wyprowadziła go z równowagi, a z drugiej było jej źle, bo mimowolnie utarła mu nosa. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Po prostu go zaskoczyła. - Wysłałbyś mi piękny list z przeprosinami - uśmiechnęła się, patrząc na niego rozbawiona. - A ja odpisałabym ci dopiero po kilku dniach, żebyś przypadkiem nie pomyślał, że cię jakoś specjalnie lubię... Ale tak naprawdę chyba nie mogłabym ci nie wybaczyć, bo źle bym się z tym czuła - to dziwne, że osoba, która była ze Slytherinu, mówiła coś takiego... Chyba, że była Dulce. Ona od czasu do czasu zdobywała się na szczerość.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
- Jeśli ktoś miałby zamiar mnie uderzyć w głowę to przecież wiesz, że z nim byłoby słabo. No przynajmniej płeć męska. Dziewczyny nigdy bym nie uderzył przecież. Już nie mówię o użyciu magi!- pokręcił głową. Był jaki był, ale do czegoś takiego by się nigdy nie posunął! Parsknął śmiechem kiedy powiedział o wymogach przeprosin. Nie miało to najmniejszego sensu. Na szczęście mało dziewczyn które znał tak robiło. - Dziewczyny chcą by chłopak się starał, a kiedy już to robi to nie zwracają na to uwagi. Na szczęście nie wszystkie takie są. No, a jeśli chcesz list i jakiegoś kwiatka było powiedzieć, nie ma sprawy- wiedział, że dziewczyny kochają dostawać kwiaty czy jakieś prezenty. A powiedz mi, masz może kogoś na oku? No wiesz o co chodzi!- ach ta ciekawość. Za nim wszędzie chodziła!
- Według ciebie faceci nadają się tylko do bicia? - zaśmiała się. - Najwyższa pora zmienić podejście! Dziewczyny biją się o chłopaków i z chłopakami, a chłopcy biją się z innymi chłopcami o wszystko - faktycznie dziewczyny kłóciły się głównie o płeć męską, ale to pewnie dlatego, że kobiet na świecie ponoć jest więcej niż mężczyzn i być może zdarzają się takie przypadki, że na dwie kobiety trafia jeden facet. - Chyba tylko te dziewczyny, które ty znasz. Jeśli chłopak się stara, to dziewczyna ma szczęście, a jeśli się nie stara, a ona wciąż go kocha, to po prostu jest ślepa i liczy na cud... - uśmiechnęła się półgębkiem, mrużąc lekko zamyślona oczy. - Kwiatka bardzo chętnie - zaśmiała się. Dostać cokolwiek jest bardzo przyjemnie (chyba, że Nędzny lub szlaban), a ona bardzo rzadko miała okazję coś od kogoś otrzymać. Merora uniosła brwi, gdy zadał do pytanie. Nigdy nawet nie zastanawiała się nad takimi rzeczami, a przynajmniej wydawało jej się, że nigdy nie myślała o miłości i tak dalej. Nie bawiła się facetami, bo wydawało jej się to okropne, a gdy facet się o nią starał, cóż, uważała, że po prostu gra. Tak z reguły wszystko u niej wyglądało. - To kolejny żart? - przygryzła lekko dolną wargę. Nie była pewna, co odpowiedzieć. - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... To znaczy, mam wrażenie, że faceci po prostu się bawią moimi uczuciami, a ja nie chcę robić tego samego... Ciekawski jesteś - dodała w końcu, uśmiechając się lekko.
Tom Falk
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 164
C. szczególne : Czy to, że jest niskim kurduplem nie wystarsza?! Na nadgarstku ma bliznę po oparzeniu!
No tak. Nie patrzył z tej perspektywy. Nigdy nikt nie bił się o niego. On nie "zaliczał" ani nawet nie "zdobywa". Jeśli kogoś kochał to starał się z dziewczyną zaprzyjaźnić i być najlepszym kumplem na świecie. No a miłość? Tylko wtedy kiedy by był pewny, że ona go kocha. Dobrze, że mu powiedziała o takich sprawach. Pogubił się całkiem w tej całej filozofii. Nie miało to znaczenia. - No to jak tutaj znajdę jakąś kwiaciarnie, albo łąkę to ci wyślę. No a jeśli nie to poczekasz aż wrócimy to Londynu- uśmiechnął się szerzej. Zaczął słuchać o tym jak się ma z facetami. No kiepsko. Uniósł brew. To prawie tak samo jak Sara. Pewnym dziewczynom przydałby się prawdziwy facet! - Nie znasz mnie? Ja zawsze jestem ciekawski, ale bez obaw, zachowam informacje dla siebie. Jak zawsze zresztą.