Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Targ

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Zilya Fyodorova
Zilya Fyodorova

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 2714
  Liczba postów : 1932
https://www.czarodzieje.org/t8036-zilya-nikolaevna-fyodorova
https://www.czarodzieje.org/t8071-syberyjska-sowka#225017
https://www.czarodzieje.org/t8067-zilya-fyodorova
Targ QzgSDG8




Administrator




Targ Empty


PisanieTarg Empty Targ  Targ EmptySob 7 Cze - 18:34;


Targ

Prawdziwy Indyjski targ, gotowy zaoferować swym klientom dosłownie wszystko. Od najwyśmienitszych przypraw, poprzez bajeczne kwiaty, na tradycyjnych strojach skończywszy. Wszystko to w zaskakująco niskich cenach, na dodatek z kupcami, którzy bardzo chętnie się targują!

Przyprawy - Wszystkie przyprawy są sprzedawane po 5g za 100g
Spoiler:

Ubrania są sprzedawane za 20g od sztuki. Możesz próbować się targować ze sprzedawcą, ale pewnie więcej niż 5g nie zejdzie z ceny.
Spoiler:

Biżuteria
Spoiler:

Zabawki Cenę za jedną sztukę określa ilość oczek rzucona w  odpowiednim temacie. Za jedno oczko płacisz 10g, za dwa oczka 20g... Z czego wynika, że za zabawkę maksymalnie możesz zapłacić 60g.
Spoiler:

Oprócz tego są sprzedawane najróżniejsze owoce i warzywa, które są wyceniane za 5 galeonów od 100 gram.

Rozliczeń dokonuj w tym temacie.

Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyCzw 3 Lip - 12:15;

/początek

Ktoś mądry powiedział, że kulturę danego kraju poznaje się dopiero wtedy, gdy spróbuje się jego kuchni. I było w tym sporo racji. Tak mi się przynajmniej wydaje. W końcu to nieodłączny element podróżowania! Osobiście kocham wszystkie mniejsze i większe stragany, uwielbiam próbować, nawet, gdy jestem we Włoszech pod Warszawą, czy gdzie to tam jest. Kocham jeść, a Toby ma to po mnie. Jest troszkę łakomczuszek, a Indie słynęły z niesamowitych przypraw i nie tylko. To "nie tylko" miał zamiar odkryć wraz z Nix, dlatego też spotkali się na pomoście niedaleko łódek, w których mieszkali, by radośnie ruszyć w miasto.
Spotkali nawet kogoś, kto umiał mówić po angielsku i wskazał im drogę do "centrum". Cały czas zapewne rozglądali się na boki, zafascynowani tym nowym światem i w ogóle. Może trochę pośmiali się z tradycyjnych stroi, no bo to jednak coś innego niż szaty wyjściowe Hogwartu, a także mundurki ich poprzednich szkół.
-Nie byłaś nigdy w Indiach, nie? Ale super, że teraz zobaczymy to wszystko razem. Musimy spróbować wszystkiego! Ale weź nie daj się naciągnąć. W sumie to może lepiej, bym ja dokonywał transakcji- wypiął dumnie pierś, uśmiechając się do niej z góry. -W końcu jestem mężczyzną, więc będą się mnie bać oszukać!
Chwycił ją pewnie za rękę, "nie zgub się", powiedział i wmieszali się w tłum. Ludzie tłoczyli się wokół stoisk z przyprawami i biżuterią, kobiety oglądały ciuchy, a dzieci próbowały podjadać słodycze. Toby'emu podobał się cały ten zgiełk. Nie lubił leżeć na słońcu i się piec, gdy było tyle do zobaczenia i spróbowania.
-Chodź, kupimy ci coś ładnego- wyszczerzył zęby w uśmiechu i odchylił się w bok, by go przypadkiem nie uderzyła.
Powrót do góry Go down


Phoenix I. Farãas
Phoenix I. Farãas

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 406
  Liczba postów : 371
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8029-phoenix-iris-faraas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8222-colorado#227644
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8106-phoenix-i-faraas
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyCzw 3 Lip - 12:31;

Ucieszyła się na list od Toby'ego. Nie widziała go w wakacje od wyjazdu z Hogwartu, bo i gdzie mieli się spotkać? Ona miała swój staż, a on porabiał nie wiadomo co. List jego dzisiejszy zaś spowodował, że uśmiechnęła się czytając go. Toby zawsze proponował jej randki choć ona sama traktowała go chyba bardziej jako przyjaciela. Chociaż sama nie potrafiła się zdecydować. Byłw końcu pierwszym facetem, który dostrzegł w niej coś więcej niż super charakter, który odkrył jej nieidealne ciało. Dlatego też poleciała od razu jak tylko napisał wciskając się w szorty i tunikę na oczy wsuwając okulary.
Zaś jeśli chodzi o jedzenie w zamierzchłych czasach Nix pochłaniała wszystko. Chociaż nie tonami znów. Lubiła smakować jedzenie. I teraz też to lubiła. Miała zamiar spróbować Indyjskiej kuchni.
-No nie byłam no. - odpowiedziała mu sama z zaciekawieniem rozglądając się na boki, nie chciała przecież czegoś przegapić prawda? -Nie zmieścimy wszystkie Chili!
Powiedziała do niego spokojnie. No przecież nie da się spróbować wszystkiego, to wręcz niemożliwe jest. Przynajmniej w jej mniemani. Na kolejne jego słowa zadarła głowę do góry i spojrzała na niego. Przeklęła się, że jest tak niska, kiedyś będzie się skarżyć na ból karku jak nic.
-Toby, Ciebie się wszyscy tak boją jak chodzą na randki. - opowiedziała mu, pokazując przy tym język, jednak koniec zdania zniknął gdzieś w zgiełku, bo Toby złapał ją za rękę i pociągnął w tłum ludzi i zapachów.
-To Ciebie należałoby ulepszyć. - powiedziała z uśmiechem, unosząc dłoń, by wytargać go za nos.

KOSTKI:
parzyste:

-udało jej się
nieparzyste
-nie udało.

albo wybierz jak chcesz xd
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyCzw 3 Lip - 12:59;

Toby nie miał zbyt fajnych wakacji. Bo spędzał je z tą swoją "rodzinką", która ciągle mu dokuczała. Nie cierpiał swojej macochy i brata, nie cierpiał ciotek i wujaszków, którzy potrafili przyczepić się do jego ubrania, kolczyków, których nie miał i tego, w jaki sposób oddycha. To było okropne! Dlatego tak bardzo wyczekiwał sierpnia i wykreślał dni w kalendarzu. Serio, zero ściemy.
A on jak się ubrał? O Boziu, nie wiem! Niech będą szorty i koszulka. No. Czyli zwyczajnie. Za to zabrał Nix okulary i sam je sobie włożył na nos, poruszając przy tym zabawnie brwią, jakby pytał "pasują mi?".
-Dzisiaj może nie. Ale mamy cały sierpień!- powiedział wesoło, oddając jej w końcu okulary. Zaraz sobie kupi jakieś. Na pewno będą super wytrzymałe i super ochronią jego oczy. Jak każde okulary z bazarku! Polecam.
-Och, czyli to jednak randka!- uśmiech wręcz nie schodził mu z twarzy, co było dziwne. -Czyżbyś sugerowała, że zgodziłaś się tu ze mną przyjść tylko dlatego, że się mnie boisz?- zapytał i zrobił smutną minkę, a potem pozwolił jej się wytargać za nos.
-Masz zdecydowanie za dużo siły- potarł obolały nochal i zatrzymał się przy straganie z przyprawami, przy którym właśnie targowało się dwóch mężczyzn. -Bierzemy i zwiewamy?- znów poruszył brwią, po czym wziął na czubek palca, bardzo szybko i dyskretnie, odrobinkę czegoś co było podpisane "cat pata". Wysunął palec w stronę Nix, by spróbowała. Jak zatrute to przynajmniej on nie zginie, hłe hłe.
Ale serio. Zapłaci, spoko. Kupi to i grzecznie zapłaci.
Powrót do góry Go down


Phoenix I. Farãas
Phoenix I. Farãas

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 406
  Liczba postów : 371
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8029-phoenix-iris-faraas
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8222-colorado#227644
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8106-phoenix-i-faraas
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyWto 8 Lip - 13:11;

Nix nie narzekała na swoje wakacje. Praktyki pozwalające na zagłębianie jej ukochanej dziedzieny, czyli transmutacji odbywały się co prawda w Argentynie, ale na całe szczęście w innym mieście. Co za tym idzie PIF nie musiała dniami i nocami znosić swojego rodzeństwa, które w 99 procentach działało jej na nerwy i szukało zaczepki, a raczej jakiegoś tematu, dzięki któremu mogłoby jej znowu podocinać. Jak na złość Nix sama dała im temat, gdy zaliczyła zaklęcia na okropny. Lepiej było nie pojawiać się w domu, skoro Preston o tym wiedział i zamierzał to na potęgę używać przeciw niej.
Gdy zabrał jej okulary próbowała je przechwywić jeszcze za nim włożył je na nos, ale jej szybkość okazała się zawodna, uznała więc, że da mu się chwilę naiceszyć jej goglami, sama mrużąc oczy od tego słońca, rażącego ja teraz tak tragicznie.
[]b-Ty myślisz, że ja z Tobą cały sieprnień wytrzymam?[/b]- spytała, uśmiechając się do niego wrednie i unosząc lekko głowę, by ułatwić mu wsunięcie na jej nos jej okularów.
Sugerowałam, że nikt nie chodzi z Tobą na randki i że nikt się ciebie nie boi - powiedziała, a lekki wredny uśmieszek nie schodził jej z ust. Cóż, czasem taka była wredna małpa z niej po prostu. - Ale jeśli czujesz się lepiej myśląc, że ktoś się Ciebie boi i ktoś chce chodzić z Tobą na randki, mogę się poświecić.
Dodała jeszcze, klepiąc się w klatę jakby ogłaszała jakąś wielką nowinę czy coś. Jej usta szczerzył się w uśmiechu kierowanym prosto w stronę Toby'ego. Lubiła go. Był pierwszym facetem, który nie widział w niej kupy tłuszczu a kobietę. Znaczy wcześniej, gdy tą kupą tłuszczu była. Był jej pierwszym. Więc na pewno Nix coś tam do niego czuła. Nie było to jednak wielkie gorejące uczucie. Wygasło ono i na razie nie wzniecało się ponownie.
Zaśmiała się, gdy Chilli skrzywił się i rozmasowywał nos mamrocząc coś o tym, że ma za dużo siły. Cóż, lata walk z rodzeństwem przygotowała ją to umiejętności radzenia sobie i ściskania nosów.
-Sam sobie to jedz. - powiedziała, łapiąc go za dłoń i kierując ją w stronę jego ust. Czy może raczej palec który wyciągał kierowała w stronę jego ust, nie całą dłoń.
Powrót do góry Go down


Toby Achilles Brett
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 146
  Liczba postów : 158
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8102-toby-achilles-brett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8112-pisz-do-mnie#225664
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8111-toby-achilles-brett#225625
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyWto 8 Lip - 19:07;

Bo ona miała takie fajne rodzeństwo i w ogóle! Toby też by chciał mieć brata, z którym by się tak wspaniale dogadywał, hłe hłe. Ale serio, tego małego gnoma, którego musiał znosić w domu zamieniłby na kogokolwiek. Swoją "matkę" także. Może i brzmiało to okrutnie, ale nie skłamię za bardzo, gdy powiem, że jego życie było jednym wielkim piekłem. Coś w stylu "gdy umrę pójdę do nieba, bo swoją służbę w piekle odbyłem". Dlatego, gdy tylko mógł się wyrwać i pobyć bez nich choć chwilę był taki szczęśliwy. Łapał każdą chwilę. Teraz każde. Nieco głupkowaty uśmiech zapewne nie schodził mu z ust.
-Lepiej przyznaj po prostu, że moja uroda, osobowość, poczucie humoru i inteligencja zwalają cię z nóg i chcesz się ze mną wybrać na drugą randkę. Och, chcesz?! No, skoro nalegasz!- położył jej dłoń na ramieniu i pokiwał głową z powagą, co jednak nie wychodziło mu najlepiej. Ta powaga w sensie. Po chwili wybuchnął gromkim śmiechem.
Teraz też widział w niej kobietę. Cholernie pociągającą. Piękną. A to, że śmiała się teraz tak często było strasznie... fajne po prostu. Dodawało jej to takiego niewymuszone seksapilu. Zresztą, każdy z uśmiechem na ustach wygląda pięć razy lepiej. A Toby zawsze to w niej doceniał; to że umiała śmiać się nawet z największej głupoty (z jego żartów też!). Podczas, gdy inne laski przejmowałyby się tym, czy nie złamią sobie paznokcia ona potrafiłaby pewnie pójść z nim kopać piłkę, gdyby jej to kiedyś zaproponował. Musi to nadrobić.
-Eeej...- nie zdążył jednak zaprotestować, bo ktoś trącił go w ramię i tak zupełnie przypadkiem jego palec znalazł się w jego ustach. Po sekundzie, może dwóch, jego policzki i uszy zrobiły się czerwone i Toby chaotycznie zaczął pocierać usta wierzchem dłoni, jakby miało to pomóc. Wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, gdy w końcu pieczenie ustało.
-Może lepiej przejdźmy do stoiska z biżuterią, co?- zapytał, uśmiechając się niepewnie. Wciąż drapało go podniebienie i miał wrażenie, jakby przed chwilą połknął dwa kilo pieprzu. Miał wrażliwe gardziołko no! Taki delikatny chłopak.
-W ogóle, to nawet nie spytałem cię o wakacje- dodał, uśmiechając się już pewniej i chwytając ją pod ramię, by się nie zgubiła w tłumie, który jakby zgęstniał.
Powrót do góry Go down


Nadia B. Russeau
Nadia B. Russeau

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 216
  Liczba postów : 88
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8439-nadia-russeau
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8446-salazar
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8444-nadia-russeau
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 20 Lip - 12:41;

Trafienie na targ nie było wcale takie łatwe, jak na początku wydawało się Nadii. Krukonka stwierdziła, że może po drodze spotka kogoś znajomego, kto ja pokieruję, a jak nie, to zawsze można się kogoś spytać. Prawda, że proste? No ale niestety zrealizować tego planu nie dało się tak łatwo. Nikogo znajomego wśród przechodniów nie dostrzegła, a spytać też nie było kogo. Oczywiście było mnóstwo ludzi, ale ją zbywali bądź nie rozumieli co do nich mówi. Na szczęście ktoś wreszcie się nad nią zlitował i wskazał odpowiedni kierunek. No i szybkim marszem ruszyła w stronę targu. Zmarnowała mnóstwo czasu, a samo obejście targu i znalezienie odpowiednich produktów zapewne zajmie jej drugie tyle czasu.
Z kieszeni spodni wyjęła karteczkę, na której zapisała wszystko co miała zamiar kupić. Nie było tego wiele, bo nie miała zamiaru potem dźwigać siatek. Postanowiła więc zakupić trochę indyjskich owoców by poznać nowe smaki. Pierwszą pozycję z listy – papaję, dostrzegła na stoisku tuz przed sobą. Niestety sprzedawca nie mówił po angielsku, więc nie było co liczyć na obniżkę, bo ciężko się targować z kimś, kto nie rozumie co do niego mówisz. Zapłaciła pięć galeonów, normalnie rozbój w biały dzień. Rzuciła okiem na listę, teraz czas znaleźć karambolę. Niestety zapowiadało się na wycieczkę po targu, bo na najbliższych stoiskach nie było widać gwiaździstego owocu.
Powrót do góry Go down


Wojtek Zieliński
Wojtek Zieliński

Nauczyciel
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 244
  Liczba postów : 185
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8355-wojtek-zielinski
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8358-skoro-juz-musisz#235049
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8356-wojtek-zielinski#235042
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 20 Lip - 14:26;

Na targ. Zieliński poszedł na targ bez celu konkretnego. Co prawda nie planował się i tutaj znaleźć, ale usłyszał, że właśnie jak przejdzie przez targ to sporo sobie skróci drogę. Od tego ciągłego dreptania już do nogi zaczynały boleć. Nie trzeba było Zielińskiem dwa razy powtarzać i od razu skręcił w stronę targu. Mnóstwo ludzi tu było i niemal co chwila ktoś o niego się ocierał. Okropność! Wywracając oczami co chwila przesuwał się do przodu mając nadzieję, że to tylko jeszcze kilka kroków i znajdzie się na otwartej przestrzeni. Przechodząc obok jednego ze straganów zobaczył Zieliński śmieszny gwieździsty owoc. Zaraz wyciągnął po niego rękę i wszystko byłoby w porządku gdyby w tym samym czasie ktoś nie zrobił tego z nim. W pierwszej reakcji cofnął dłoń, a później dopiero spojrzał Zieliński na osobę którą przypadkiem chwycił za rękę.
- Nadia - uśmiechnął się trochę krzywo do niej, ale zaraz się zreflektował. Co prawda każde ich spotkanie kończyło się tym, że Zieliński odchodził wkurwiony w swoją stronę. Nie uważał, że i tym razem będzie tak samo. Ale na zapas martwienie nie było jego domeną.
- Jak Indie? Łódka? Wszystko? - spytał. Zieliński był z tych osób co wolały słuchać niż mówić, dlatego niemal od razu wyskoczył ze standardowymi pytaniami, które na chwilę powinny go ustawić w dobrej pozycji słuchacza.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 10:25;

Ludzie. Tylu ludzi. Tłoczno, trzeba się rozpychać, muszę wyjąć ręce z kieszeni. Niedobrze mi. Cholernie chce mi się wymiotować.
Strach paraliżował Voice od stóp do głów. Dookoła było wielu ludzi usiłujących odnaleźć najprostszą drogę wydostania się z targu. Trącali ją rękami, nogami, potykali się o jej stopy, przypadkiem uderzali w dłonie, gdy przechodzili obok. Bolało.
Nie wiedziała nawet, po co tu przyszła. To znaczy, wiedziała, gdy zostawiała ciche i puste ścieżki Ogrodów Lotosu i za sobą. Na początku tłum jej nie przeraził. Ludzie nie wyglądali na takich, co mogą zrobić komuś krzywdę... Dopiero gdy wkroczyła między nich wszyscy nagle stali się jacyś poirytowani, wściekli, patrzyli na nią, jakby chcieli ją skaleczyć, a ona starała się walić ich po żebrach łokciami najmocniej, jak się dało. Jakiś mężczyzna chyba ją wyzwał, gdy wytrąciła mu z ręki mango. Co za szkoda! Byli kwita. Voice wytrąciła mu owoc, on wytrącił ją z równowagi.
Teraz chciała tylko się stąd wydostać, ale nie była już pewna, którędy tutaj weszła. Wszystko wyglądało tak samo.
Zabierzcie mnie stąd! Źle mi! Niedobrze! Błagam!
Myśli tłukły się w jej głowie, a ona jak zwykle nie była w stanie otworzyć ust, by chociaż spróbować zapytać kogoś o drogę. Brnęła więc dalej próbując przypomnieć sobie, jak odchrząknąć, by wydobyć z siebie głos. Dawno tego nie robiła.
Niech zabiorą te swoje łapska z moich ran... Niech przestaną mnie dotykać... Salazarze, do cholery, opuściłeś swoją wychowankę?!
Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 11:18;

Nie była pewna, jak się tu znalazła. Nie cierpiała spoconych ludzi, którzy się o nią ocierali. Przynajmniej tak długo, jak nie była to grupa zgrabnych dziewczyn. Przechodzący obok Hindusi nie wyglądali jednak zachęcająco. Odtrącała ich ramionami, starając się stworzyć trochę przestrzeni dla siebie. Powoli zaczynało jej brakować powietrza, a skroń pulsowała bólem. Znalazła się w samym oku tego cyklonu. Nie było szans na powrót, więc musiała jedynie przedrzeć się na drugą stronę. Przetarła twarz, brnąc dalej przez tłum. Merlinie, jak tam było gorąco! Spojrzała wyzywająco na faceta, który szedł wprost na nią. Zmieszał się i zboczył z drogi, choć i tak uderzył ją w ramię. Kretyn. Czy ten targ w ogóle gdzieś się kończył? Westchnęła i przyspieszyła kroku, nagle pragnąc wydostać się z tłumu jak najszybciej. Jeszcze mocniej przejąć te kilka centymetrów terytorium wokół własnego ciała. Niespodziewanie poczuła silne szarpnięcie i już miała odwrócić się ze złością, kiedy dostrzegła samotną rękawiczkę zaczepioną o jedną z agrafek, którymi prowizorycznie spięła przedziurawione spodenki. Rękawiczka była ostatnią rzeczą, jakiej spodziewałaby się w takim skwarze. Kto, na miłość Merlina, był takim idiotą, żeby tworzyć wokół siebie dodatkową saunę? Odwróciła się, spoglądając w tłum, który nagle rozstąpił się nieco. Półtora metra wolnej przestrzeni tworzyło ścieżkę do zgrabnej blondynki w jednej rękawiczce. Nie wyglądała na zachwyconą obrotem spraw. Robin zamarła z rękawiczką w dłoni, marszcząc brwi i czekając na ruch nieznajomej. Ludzie na powrót zaczęli powoli trącać ją i popychać, a tak bardzo pożądana wolna przestrzeń zaczęła się kurczyć i rozpływać w kolorowych materiałach ich ubrań.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 11:36;

Nie zabierajcie mi powietrza...
Voice czuła ogarniającą ją wściekłość, gdy jej wewnętrzne prośby nie spotykały się z akceptacją. Salazar ją opuścił, Merlin też, a ci hinduscy bogowie chyba w ogóle nie mieli zamiaru ogarnąć swoich wiernych. Nie liczyło się nic poza wydostaniem się stamtąd. Zapomniała nawet o trzymaniu rąk jak najbliżej siebie, tak bardzo chciała się ulotnić. Błąd.
Poczuła nagłe szarpnięcie i chłód w prawej ręce, tej bardziej poranionej. Czuła napływające jej do oczu łzy, gdy lekko uniosła dłoń do góry. Nie było rękawiczki. Zacisnęła zęby, cały smutek odpłynął i ledwo zdążyła zauważyć szczupłą, całkiem ładną brunetkę, zanim tłum odgrodził je od siebie wielką ścianą. Tego było już za wiele.
- Spierdalać do cholery! - krzyknęła. Ludzie idący przed nią odwrócili się, rzucając podejrzliwe spojrzenia zarówno na samą Voice, jak i jej blizny na dłoni. Nie poznawała swojego głosu. Był zachrypnięty, wydawał się wręcz męski, może nawet nieludzki. Jasno wskazywał na to, że od tygodni nie był używany. - Jesteście głusi?! Zejść! - machnęła rękami na boki, próbując zasygnalizować, że życzy sobie ustąpienia jej miejsca. Nie umiała powiedzieć tego w języku miejscowych, ale najwidoczniej nie byli najgłupsi, skoro błyskawicznie się rozbiegli. Teraz widziała ją wyraźnie. Na pewno nie była tutejsza, a w dodatku Lloyd miała wrażenie, że kiedyś raz czy dwa minęła ją na korytarzu. Podeszła do niej, poprawiając rozpiętą kurtkę - arogancko, z irytującą wręcz pewnością siebie. Tylko w jej oczach widać było, że jest przerażona całą tą sytuacją.
- To moje - wyciągnęła w jej stronę pokaleczoną dłoń. Blizna na bliźnie, ból na bólu i krzyk na krzyku, wszystko wyryte na tej jednej ręce. Jej głos brzmiał już normalnie, delikatnie, słychać w nim było wymuszony spokój i okropne zmieszanie. Nie chciała znowu się wydzierać. Hindusi patrzyli na nią wystarczająco gorszącymi spojrzeniami.
Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 12:18;

Robin słyszała krzyki dobiegające z miejsca, w którym przed chwilą ją widziała. Hindusi niewiele jednak robili sobie na targu z ludzi, którzy chcieli zyskać własną przestrzeń. Przepychali się nawzajem, targowali podniesionymi głosami, kłócili. Gwar był nieznośny i skroń Hunt zaczęła pulsować jeszcze mocniej, boląc nie do wytrzymania. Wrzeszcząca na nich blondynka tylko pogarszała sprawę. Robin zmrużyła oczy, nie ruszając się z miejsca. Nie zależało jej na oddaniu rękawiczki. Równie dobrze mogła odejść i uczynić z niej swego rodzaju trofeum. Strach przebijający się ze stalowoszarych oczu nieznajomej przytrzymywał ją jednak w miejscu. Za tym musiała się kryć jakaś historia. Wyciągnęła rękę za siebie, przesuwając kostkami dłoni po końcówce blizny na plecach, wystającej spod nieco zbyt krótkiego granatowego bezrękawnika. Tłum zaczął się rozchodzić i Hunt oderwała rękę od swojej pamiątki. Blondynka znów stała przed nią w całej swojej okazałości. Zbliżyła się niebezpiecznie. Robin poczuła nieodpartą chęć poigrania z tym ogniem. Dopiero teraz miała okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Zgrabny nos, proporcjonalna twarz. Nieco niższa od niej samej. Różnica była jednak prawie niezauważalna. Szczupła. Śliczna. Wyglądałaby całkiem niewinnie, gdyby nie spokój, jaki przychodził jej z wysiłkiem i strach kryjący się w oczach. Jak bardzo można się było sparzyć, dotykając jej? Drażniąc się z nią? Skroń znów zapulsowała bólem, nawet teraz, kiedy Hindusi omijali je szerokim łukiem. Zerknęła na dłoń wyciągniętą w jej stronę, poznaczoną bliżej nieokreślonymi szramami. Zmarszczyła brwi nieco mocniej, patrząc spod byka na jej szczupłą twarz. Ścisnęła rękawiczkę pewniej w dłoni, unosząc podbródek i przekrzywiając lekko głowę.
- Teraz chyba jest moje - rzuciła cicho, choć na tyle głośno, by jej głos przedarł się przez gwar. Nie miała siły mówić głośniej przez ten nieznośny ból głowy. Doceniała towarzystwo blondynki tak długo, jak długo dzięki ich małej grze Hindusi omijali te kilka metrów przestrzeni. - Ale chętnie oddam to za twoje imię. I może spacer. - Chociaż odbiło się to bólem w jej czaszce, Robin uniosła lewy kącik ust w półuśmiechu. Nawet jeśli blondynka nie zdążyła jeszcze zareagować, Hunt już czuła, jak pochłania ją piekło.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 12:55;

Lloyd próbowała się opanować. Nie tylko powierzchownie - chciała opanować swoje nerwy, swój oddech, narastające w niej zmieszanie, gdy ci wszyscy ludzie patrzyli na jej dłoń tak, jakby zrobiła sobie to sama. Kto sam zrobiłby sobie coś takiego? Cierpienie nie jest usprawiedliwieniem, tylko skutkiem. Nie przynosi ulgi, tylko rozpętuje w głowie piekło. Niektórzy tego nie rozumieją i sami się kaleczą myśląc, że to im pomoże. Powinni przetrzeć oczy.
Chciała patrzeć na dziewczynę tak, jakby zrobiła coś niewybaczalnie złego. Nie potrafiła. Za to patrzyła na nią tak, jakby zdarła z niej całą maskę. Wszystko to, co stworzyła. Wyciągnęła na wierzch jej największą tajemnicę... I tak właśnie było.
Nie mogła odeprzeć od siebie wrażenia, że rozmawia z kimś silnym, kto dużo przeszedł i nie poddaje się tak łatwo. Czuła, że odzyskanie rękawiczki będzie większym problemem, niż schowanie dłoni do kieszeni, ale nie mogła teraz się wycofać. Powinna być nieugięta i walczyć o swoje.
Ale ja nie dam rady. Gdyby nie to wszystko... Gdyby chodziło o coś innego...
W Robin było coś hipnotyzującego. Coś, co ją przyciągało i odpychało równocześnie. Nie była w stanie powiedzieć, co to, ale to coś kazało jej po raz kolejny otworzyć usta.
- Nie na długo - uniosła lekko podbródek usiłując, by wyglądało to chociaż na cień pewności siebie, który z reguły zachowywała. - Cataclysm - uśmiechnęła się leciutko na sam dźwięk. Kataklizm, katastrofa, istna masakra. - Voice Cataclysm Lloyd - dodała, chowając nagą dłoń do kieszeni kurtki. Miała dość tych wszystkich ciekawskich hindusów. - O ile odzyskam rękawiczkę przed spacerem, oczywiście... - przez chwilę zawiesiła się, zdając sobie sprawę, że jeszcze nie zna jej imienia. - Mm, kto miał tę przyjemność ze mną zadrzeć? - uniosła lekko brwi. Miała nadzieję, że nie zakończy tego dnia brakiem rękawiczki.
Daj mi to, a nie bawisz się ze mną w kotka i myszkę. Nie goń mnie, bo przypadkiem zrobię ci krzywdę, choćbym nie wiem jak niewinnie i bezbronnie wyglądała. Nie daj się sparzyć.
Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyNie 27 Lip - 18:43;

Ból w skroni zelżał lekko, gdy Robin wydawała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, brzmiący nieco jak śmiech, ale wyrażający dumę z tego małego zwycięstwa. Gdy patrzyła na Voice, miała wrażenie, że dziewczyna bardziej przejmuje się swoją blizną niż ci wszyscy otaczający ją ludzie. W gruncie rzeczy prawie nikt na nią nie patrzył. Przynajmniej nie tutaj. Hindusi byli zbyt skupieni na swoich własnych sprawach. W końcu nic się samo nie przehandluje. Tylko przez wyraźny dyskomfort, jaki w Voice powodowała ta skaza, Robin zwróciła na nią uwagę. W innym wypadku nigdy nie przyjrzałaby się jej dłoniom. W innym przypadku po prostu minęłaby ją w tłumie. Hunt nie była złośliwa i z całą pewnością nie chciała zranić dziewczyny, którą dopiero co poznała. A na im bardziej przerażoną ta wyglądała, tym bardziej Robin miała ochotę ukryć ją przed światem, chociaż czy to przypadkiem nie oznaczało również jej własnego wścibskiego spojrzenia? Pewnie oddałaby rękawiczkę i odeszła w swoją stronę, gdyby nie poczucie, że jeśli to zrobi, straci coś bezpowrotnie. "Voice Cataclysm Lloyd" brzmiało wyjątkowo chaotycznie i Robin jeszcze bardziej zapragnęła sprawdzić, jaki finał może mieć ta opowieść. Albo przynajmniej, co pozostanie wśród gruzów, kiedy kataklizm już przejdzie.
Dziewczyna schowała dłoń w kieszeń kurtki. Wyglądała na nieco spokojniejszą, ale wciąż zdeterminowaną, by odzyskać to, co należało do niej.
- Robin Hunt. - Gryfonka wybrała chwilę, by się przedstawić. Zawahała się. Nie wyciągnęła dłoni. Nie sądziła, by Voice była zdolna do takich gestów albo przynajmniej by sprawiały jej one jakąkolwiek przyjemność. - Nie zamierzam z tobą zadzierać - dodała łagodniej. Zmarszczka między jej brwiami nieco się wygładziła. - Chciałam po prostu wiedzieć, kto był takim frajerem. - Spojrzała w kierunku ukrytej w kieszeni dłoni. Bezpośredniość tylko dodała jej odwagi, by ciągnąć to... cokolwiek to było. Hindusi najwyraźniej znowu zaczęli zapominać o cienkiej granicy oddzielającej ich od dwóch dziewczyn. Zbliżali się. Tłum napierał ze wszystkich stron. Handel toczył się w najlepsze. I chociaż Robin za wszelką cenę nie chciała zabierać wciąż dość nieznajomej dziewczynie tego fragmentu prywatnej przestrzeni. Zbyt dobrze pamiętała, jak to jest, kiedy ktoś stawia swój brudny but o krok za daleko w twojej własnej ochronnej bańce. Kiedy jednak jakiś spocony grubas przepchnął się pomiędzy nimi, wyciągnęła rękę, chwytając zakryte ubraniem przedramię blondynki i pociągnęła przez odgradzający je od wolności tłum. Czuła, że lada moment srogo tego pożałuje.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 28 Lip - 13:29;

Wściekłość, którą dusiła w sobie Voice zaczęła na nowo narastać, gdy Robin się zaśmiała. Nie chciała jednak ponownie wybuchać. Chciała tylko znowu założyć rękawiczkę, która - o dziwo - chyba była właśnie tym, co trzymało ją przy zdrowych zmysłach. Nikt nie znał jej małej tajemnicy, wszystko było w porządku, nie dawała po sobie nic poznać... A w chwili, gdy ten kawałek materiału został jej odebrany, wydała się też jej prawdziwa natura. W okolicy nie było jednak nikogo znajomego, więc cała sytuacja nie była jeszcze tak opłakana, jak jej się wydawało, ale nie potrafiła zdać sobie z tego sprawy. Czuła się upokorzona, jakby ktoś postawił ją nagą w tłumie ludzi i kazał zachować zimną krew.
Voice niemalże uśmiechnęła się, gdy dziewczyna nie wyciągnęła dłoni. Była rozsądna, umiała ocenić człowieka. To dobrze. Może Lloyd nie będzie zmuszona do ponownego krzyku. Nie lubiła krzyczeć. Krzyk bolał. Układał się na sercu i w nie uderzał, z każdą sekundą coraz mocniej. Matka zawsze jej powtarzała, że jeśli podnoszenie głosu tak na nią działa, to jest wrażliwa wobec innych ludzi. To dobrze, czy źle?
- Wiem, że nie chcesz zadzierać - całe uniesienie w jej oczach powoli znikało. Była spokojniejsza, odkąd ukryła rękę. - Tylko skończeni idioci robią takie rzeczy. - Voice co prawda lubiła ludzi, którzy umieją jej się postawić, ale jeszcze bardziej lubiła, gdy nie musiała tego od nich wymagać, kiedy nie plątali się jej pod nogami z nadzieją, że ominie ich wyrok dożywotniego dręczenia przez Cataclysm.
Coś w niej pękło, gdy Robin zapytała o blizny. Coś sprawiło, że jakby lekko się zgarbiła, a w jej oczach pojawił się ból, wargi zacisnęły się, wspomnienia wróciły.
Nie próbuj, nie, nie rób tego, błagam...
Gdy dziewczyna zaczęła się do niej zbliżać odczuła jakby narastające w powietrzu niebezpieczeństwo. Widziała wyciągającą się w jej stronę rękę i nie była w stanie zareagować. Pozwoliła się jej chwycić i pociągnąć, by po chwili warknąć:
- Nie dotykaj mnie. Nie zgubię się, do cholery - dodała, wyrywając przedramię z jej uścisku i podążając za nią w nieco spokojniejszy odcinek targu. Odetchnęła ciężko, poprawiając kurtkę. - Jeśli już cię to interesuje, to mam dużego kota w domu - na jej ustach pojawił się kpiący uśmieszek. Jeśli Hunt w to uwierzy, będzie po prostu kolejną naiwną osobą w gronie jej znajomych. Nie mogła nią być. Voice chyba ją polubiła.
Powrót do góry Go down


Robin Hunt
Robin Hunt

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animagia (ocelot), pałkarz
Galeony : 298
  Liczba postów : 170
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8923-robin-hunt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8925-czarna-skrzynka-robin-hunt#250128
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8927-robin-hunt#250137
http://signup.leagueoflegends.com/?ref=4f7eea9dc3ec4495404840
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyWto 29 Lip - 19:14;

Voice szybko zorientowała się w sytuacji i wyrwała przedramię z uścisku. Robin nie oczekiwała niczego innego. Doskonale wiedziała, jak to się skończy, zanim jeszcze zdecydowała się na tak pochopny ruch. Zanim zdążyła się jednak porządnie zastanowić nad całą sytuacją, Voice już sprzedawała jej historyjkę o kocie. Hunt miała szczerą ochotę zrobić to, co mugole zwykle robili w podobnych sytuacjach. Jej dłoń uniosła się nieznacznie, gotowa odciągnąć w dół jedną powiekę. A mnie tu jedzie pociąg, pomyślała tylko, przejmując kontrolę nad własną ręką. Wiedziała, jak wygląda ktoś, komu przytrafiło się coś nieciekawego. Była kimś takim. Jesteś kimś takim, poprawił ją jakiś niepokorny, irytujący głosik. Tyle że Hunt nigdy nie potrafiła patrzeć na to w ten sposób. To właśnie wtedy wyzwoliła się w niej siła, której potrzebowała od miesięcy. To właśnie tamtego dnia zwyciężyła samą siebie. Nie przepadała za wspomnieniem źródła całej tej sytuacji, ale... Och, jak mogła być tak głupia? Blizna na plecach zapiekła ją nieco. To było idiotyczne. Po takim czasie nie miała prawa odczuwać żadnego bólu. Może poza fantomowym. Przypomniała sobie, jak tygodniami czuła się naga, ilekroć znalazła się wśród innych ludzi. Mimo że warstwy ubrania skutecznie zasłaniały początkowo trzydzieści siedem szwów, a później długą bliznę. Teraz niewiele sobie z tego robiła, ale Voice nie była nią. Jej ręce same skrzyżowały się na brzuchu i powędrowały do brzegów czarnego topu, ciągnąc go niemiłosiernie w górę. Hunt wciąż trzymała rękawiczkę pewnym chwytem. Materiał sunął powoli po jej ciele, odsłaniając gładki brzuch, brzeg czarnego, koronkowego stanika, krągłe piersi... Hindusi już zaczynali się gapić. Ale nie to było ważne. Liczyła się tylko blizna, która chwytała pierwsze promienie słońca po drugiej stronie jej ciała. Hunt wsunęła brzeg topu za pasek spodenek i wysunęła w kierunku Voice dłoń z rękawiczką.
- Jeśli już chcesz, żeby się gapili, niech chociaż mają powód - rzuciła nieco radośniej. To było całkiem zabawne. Rzadko była bardziej wyeksponowana przed taką ilością ludzi. A jednak miała wrażenie, że to już nigdy nie będzie miało znaczenia. Ciało było tylko ciałem. Cennym. Którego nikt nie może dotknąć bez jej przyzwolenia. A mimo to ich wzrok... Właściwie już jej nie dotykał. Chociaż prawie się nie znały, Robin chciała, żeby i Voice zapomniała na chwilę o tych wszystkich ludziach. Wydawała się całkiem przyjemną towarzyszką. Inteligentną. Raczej stroniącą od ludzi. Nienatrętną. Co najwyżej wywołującą... Robin uśmiechnęła się w myślach. Cataclysm. Mimo wszystko wciąż tu była. Chociaż mogła odejść w każdej chwili, ignorując potrzebę odzyskania rękawiczki.
- Przejdziemy się gdzieś, gdzie jest chłodniej? - zagaiła, zastanawiając się czy teraz, po odzyskaniu swojej własności Voice zwyczajnie czmychnie. - Może nad jezioro? Opowiesz mi o swoim kocie. - Mrugnęła do niej.
Pomyślała o chłodnej wodzie i dreszcz przeszył całe jej ciało.
Powrót do góry Go down


Voice Follett
Voice Follett

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 2585
  Liczba postów : 1623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9119-voice-lloyd
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9121-glos-w-twojej-glowie
http://czarodzieje.org/t9120-voice-follett-cheney-lloyd
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyWto 29 Lip - 20:05;

Voice uśmiechnęła się lekko, gdy zobaczyła minę dziewczyny na tekst o kocie. No tak - tu, pod moją powieką stoi łysy uderzający grzywką o kant piłki. Nie dawała się zbyć i nie wierzyła w podłe i łatwe do wykrycia kłamstwa, które Lloyd właśnie próbowała jej wcisnąć. Wszystko to brzmiało oczywiście tak, jakby mówiła, że w wieku dwóch lat podskoczyła do żyrandola i sobie na nim spała. Tyle matactwa w jednym zdaniu... Dwuletni, skaczący dzieciak, tak? Spanie na żyrandolu, mówicie? Utrzymanie się tego żyrandola przez dwulatka, mm? Żeby nie wspominać o pamiętaniu takich szczegółów z dzieciństwa. Naprawdę trzeba być skończonym idiotą, żeby uwierzyć w coś takiego. Cholera, nie - nawet idiota by w to nie uwierzył. Tania, kiepska historyjka rodem z mugolskiej bajki, gdzie ludzie są wychowywani przez małpy, a wróżki rozdają na prawo i lewo stworzone z dyni karoce. Voice kiedyś w to wierzyła - miała nadzieję, że przyjedzie po nią książę na białym koniu i będą żyć razem długo i szczęśliwie. Marzyła o tym, przyciskając krwawiące dłonie do niebieskiej piżamy, gdy nie wiedziała jeszcze o istnieniu Hogwartu, bo matka nie znalazła siły, by jej to wyjaśnić. Gdy przyszedł list ze szkoły Voice miała już swoje pierwsze pół-rękawiczki i pierwsze uprzedzenia, których później po prostu przybywało. Nigdy nie przybył po nią ani książę, ani wieśniak. Ani na białym koniu, ani na karym. Nie żyli długo ani krótko, szczęśliwie ani smutno. Nie było nikogo, kto by ją zabrał i troskliwymi, czułymi dłońmi posklejał wszystkie rany na dłoniach i psychice. Ale może właśnie trafiła na kogoś takiego... Zawsze miała nadzieję, że to właśnie ta osoba. Za każdym razem łamała się na jeszcze drobniejsze kawałki.
- Kurwa - mruknęła, unosząc brwi. Gdyby nie stała nieco z boku w ogóle nie zauważyłaby blizny na plecach, ale nie tylko to się liczyło. Hunt miała piękne ciało. Voice starała się jednak nie skupiać na nim zbyt bardzo, bo to w końcu nie przystoi, ale musiała przyznać to bez zastanowienia. Zerkała też co chwila na szramę na plecach - dyskretnie, ale jednak. - Trafiłam na niesamowicie odważną osobę, jak widzę - dodała z uśmiechem, patrząc na nią przenikliwie i odbierając rękawiczkę. Od razu nasunęła ją na nagą dłoń, absolutnie się rozluźniając. Przy Robin mogła to zrobić, a przynajmniej takie miała wrażenie.
- Chodź, znam fajne miejsce... Można poskakać z pomostu - miała ochotę się zaśmiać, gdy dziewczyna rzuciła coś o kocie... W sumie, dlaczego by nie? Może chociaż raz będzie w stanie opowiedzieć tę historię bez zająknięcia. - Z wielką chęcią - dodała i lekko pociągnęła ją za ramię, by po chwili puścić i ruszyła w stronę zatoki.

[ztx2, tutaj]
Powrót do góry Go down


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 4 Sie - 11:02;

Florka bardzo chciała się spotkać z bratem. Co prawda możliwość zakupu pierścionka dla Mandy zbiła ją z tropu. To znaczy nie miała nic przeciwko, ale bardziej chodziło o sam fakt, że Seth nadal żył w przekonaniu, że będzie ojcem. Jeżeli dziewczyna mu nie mówiła to znaczy, że się jeszcze nie widzieli. Zatem czy Flo powinna się przyznać, że sama poznała Saunders? No w końcu dała jej prezent, potem widziała ją z Philippem, ale to nic poważnego, przecież byli na festiwalu jedzenia, ale młoda Lyons czuła, że to wszystko jest dla niej zbyt abstrakcyjne. Nie umiała się w tym odnaleźć. Dla niej takie problemy były dziwne, niecodzienne no i przede wszystkim zdawać by się mogło, że Flo nigdy dotyczyć nie będą, bo jakby nie patrzeć biedactwo miało pecha do mężczyzn, ale... Mając takiego brata jak Seth to chyba nawet lepiej, że nikt się przy niej nie kręcił. Zresztą ona nie była zbyt dojrzałą osobą na angaż w uczucia. Odpowiedzialność? To zdecydowanie nie dla niej. Nie potrafiła zadbać o siebie, a co dopiero o kogoś innego. Nawet listy, które otrzymywała od swoich gejowskich książąt sprawiały, że czuła się skrępowana, bo nie wiedziała i nie rozumiała tendencji do randkowania. Na przykład ostatnio Jose zaprosił ją na stoisko z papugami i co? Zachowywał się nieco dziwnie, ale chyba już nie chciała tego analizować. Był przystojny, przyjazny i w ogóle, ale Flo nie była tego pewna. Nie czuła się w tym dobrze, bo nawet nie traktowała tego spotkania jako coś więcej, zwłaszcza że zwiała, bo... Sprawy ją goniły, ale nie kłamała. Taka była prawda. W ten o to sposób, po wielu rozmyślaniach o związkach, kłopotach Setha i Mandy, a także własnych niedogodnościach dotarła w końcu na targ. Już jej się obiło o psie uszy, że można tu zakupić dosłownie wszystko co się wymarzy. Dlaczego więc taka Florka miała być pokrzywdzona? Zdecydowanie to nie dla niej. Oczywiście, że sama sobie coś wybierze, a jak nie - to naciągnie brata. Nadzwyczajnym było też to, że umalowała delikatnie oczy, bo jakieś takie podkrążone jej się wydawały, różem przyozdobiła policzki bo były nieco zapadnięte, a ona sama czuła się tak jakby ktoś ściągnął z niej skórę i nałożył jeszcze raz na jej kości. Nie była w najlepszej formie, ale to z pewnością przez pogodę, prawda?
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 4 Sie - 12:03;

Tymczasem Seth nie był specjalnie pozytywnie nastawiony do spotkania z Florą. Nie chodziło tutaj o to, że nie chciał się z nią widzieć, o nie, było wręcz wprost przeciwnie! Bardzo się za nią stęsknił podczas tego całego pobytu w Indiach, bo ich drogi często się rozchodziły i nie mieli specjalnie wielu okazji do tego, aby porozmawiać, albo coś razem porobić. Po prostu był zmartwiony całą tą sytuacją, jaka teraz wokół niego się rozgrywała, zwłaszcza, że wciąż nie odezwał się do Mandy. Najwyraźniej jego taktyka przepraszania była zbyt skomplikowana, aby ją ogarnąć i zamiast napisać, że mu przykro, iż zachował się jak skończony palant, Morpheus od razu leciał na targ, aby kupować (kolejny już) pierścionek dziewczynie. Nie spodziewał się, że w tak młodym wieku przyjdzie mu chęć na małżeństwo, ale skoro wymagała tego sytuacja to… chyba musiał się poświęcić?
Bliźnięta… koniec świata. Oboje nie dokończą edukacji magicznej i będą musieli zajmować się rozwrzeszczanymi potworami. Nie żeby Seth uważał, że coś co wyjdzie z łona Saunders może być okropne, oj nie, raczej uważał, że domieszka jego genów może sprawić, iż powstanie naprawdę wybuchowa mieszanka. W każdym razie był zły i rozżalony, kiedy kierował się w stronę targu w miasteczku Alaveli i nic chyba nie było mu w stanie poprawić nastroju. Zarzucił na grzbiet czarną koszulkę bez rękawów, do tego spodnie przed kolana i sportowe buty, a zmęczoną łepetynę osłaniał mu czarny full cap. Cieszył się niezmiennie, że pomyślał też o okularach przeciwsłonecznych. Czasem czuł się jak wampir, bo w zbyt dużym słońcu niewiele widział, dlatego tym razem okazały się one bardziej niż przydatne. Wypatrzył Florę w tłumie, co nie było proste przy takim kurdupelku, po czym zaszedł ją z boku, kładąc jej dłoń na ramieniu.
- Cześć, mała - powiedział na powitanie, rozglądając się odruchowo po straganach. - Jak się trzymasz? Opowiadaj mi natychmiast.
Powrót do góry Go down


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 4 Sie - 12:24;

No widzisz, a z Florką to było tak, że ona nie podchodziła poważnie do tematu. To znaczy, względnie się  starała zachować powagę, bo sytuacja tego wymagała, ale... Życie odpowiedzialne i do tego z wymaganiami, które mieli wobec niej inni - przerastało ją, przez co można stwierdzić, że dziewczę wszystko obracało w dobry żart. No ewentualnie jakiś wredny docinek, bo nawet po wymianie listów z Florianem czuła się tak jakby ktoś jej przypieprzył obuchem przez łeb. Nie żeby jej to przeszkadzało, że Flo napisał, ale... Po co? Dla niej to był zamknięty rozdział, zwłaszcza że bardzo źle ją potraktował kilka miesięcy temu i ona nie chciała brnąć w znajomości, które przynoszą jej tyle smutku i łez. Na jej twarzyczce lepiej wyglądał uśmiech stąd swoje troski, bóle i żale zatrzymywała w sobie. Bez zbędnego owijania komukolwiek głowy kolejnym ambarasem. W końcu jakie szesna... O, przepraszam - już siedemnastolatka, w świecie czarodziejów bardzo legalna, mogła mieć problemy? No właśnie, żadne. Jedynymi były te, gdy próbowała ogarnąć Setha, ale z drugiej wiedziała, że to spali na panewce, więc lepiej zostawić to biegowi, który jak widać płatał dla wszystkich niezłego figla. Florka już się pogodziła z tym, że nie będzie małych szczeniaczków, które przyniosą domostwu Lyonsów mnóstwo słońca. No wszak małe dzieci są takie pocieszne i gdyby tylko Flo wiedziała, że dla Setha to małe potwory, ooo... No to Seth mógłby mieć problem ze swoim nosem. Cóż, życie. W końcu Flora taka w Gryffindorze, że musiała być waleczna. Szkoda tylko, że nie było z nimi Echo, ale to innym razem się spotkają we trójkę. Najważniejsze, że Morpheus znalazł dla niej nieco czasu. W końcu mijali się non stop, a Selene miała tego już naprawdę dosyć. No ileż można uciekać przed małym, wściekłym sto pięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu? Zapewne długo, bo jej krótkie nóżki nie pozwolą na zbyt szybki bieg, cóż... Albo wóz, albo przewóz.
-Ej, duży! - Uśmiechnęła się szerzej, a po chwili szturchnęła chłopaka w bok, bo przypominanie jej na każdym kroku, że jest kurduplem było bardzo przykre. Flo się zaraz ropłaczę, nooo chlipchlip.
-Patrz, jeszcze jestem w całości. To dobry znak. Ogona mi nie urwało, łapki mam wszystkie, ząbki też - tu się wyszczerzyła i z pewnością powaliła go swoją bielą zębów, a zaraz wróciła do kontynuacji - zwiedziłam bardzo dużo miejsc. Byłam... No prawie wszędzie. Nikt mnie nie całował, byłam uosobieniem niewinności, grzeczności, oprócz kilku psikusów, naprawdę nie przeskrobałam nic. Słowo! - Przyłożyła dłoń do serca i dla swoich słów pokiwała z aprobatą głową. No przecież takie pocieszne stworzenie na pewno nie kłamie. Chwyciła Setha pod rękę, a zaraz potem ruszyła przed siebie, w końcu musieli wybrać niesamowity pierścień.
-To jak Ci się układa z Mandy? Co u Ciebie i w ogóle, na pewno wszystko w porządku? Wyglądasz okropnie źle! Jakbyś nie spał przez co najmniej ostatni tydzień. Nie wiesz, że trzeba spać? Opowiedz wszystko po kolei, a ja... Jako najmniej doświadczona we wszystkim na pewno Ci pomogę. Nawet geje przychodzą do mnie po porady. Wiesz?
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 4 Sie - 13:08;

Seth taki był odpowiedzialny, że śmiech na sali. Jego odpowiedzialność zaczynała się i kończyła na tym, aby pilnować życia miłosnego swoich sióstr, reszta mu zwisała i powiewała, takie z niego yolo było. Było… w sumie dobre stwierdzenie, bo przez to, że wrócili ze sobą do Mandy, wszystko się odwróciło. Nie żeby jakoś mocno się zmienił, ale jego podejście do związku stało się nieco inne. Nadal nie był pewien czy to już jest miłość, czy kolejny chory wytwór jego wyobraźni, ale to, że póki co nic jej nie zrobił chyba świadczyło o tym, że jest z nim trochę lepiej? Może jego zaburzenia się nieco unormowały, ale był pewien, że to nie jest na długo. Jeśli okaże się, że coś jest nie tak z ciążą Saunders… był pewien, że wtedy wybuchnie i może dojść do pewnych nieprzyjemności. Zdecydowanie chciałby tego uniknąć, ale był pewien, że są pewne rzeczy, których się po prostu nie da od tak zignorować bądź ominąć. Jedną z nich było to, że nadal nie opowiedział Florze o tym co się z nim dzieje. Echo wiedziała, była starsza, mniej niewinna, w końcu ten pierdolony Ruthven o to zadbał, ale mimo wszystko nie chciał uświadamiać Selene. Chciałby być z nią szczery, ale nie potrafił od tak wziąć ją na kolana i wyznać: „hej, Flo, no wiesz, że jestem pierdolcem, nie? No, to ten, jestem chory psychicznie i mam zadatki na mordercę, cieszysz się?”. Nie, to byłoby zbyt pojebane nawet jak na niego. Nie miał zielonego pojęcia jak się za to zabrać. Czy powinien zabrać ją do swojego lekarza i tak wszystko z nią omówić, czy może raczej zaprosić Echo żeby mu pomogła? Kurwa mać, w ogóle Mandy miała mu w tym pomóc, a teraz pewnie włóczyła się gdzieś z jakimiś pierdolcami. Na samą myśl o tym, Lyonsowi zaczynało podnosić się ciśnienie, które doprowadzało krew do wrzenia. Nie mógł sobie pozwolić na utratę samokontroli. Nie, nigdy więcej.
Uśmiechnął się z rozbawieniem, gdy tak odwróciła jego wypowiedź na swoją korzyść.
- Jeszcze jesteś? - zapytał podejrzliwie, ale uśmiechnął się przy tym pokrętnie, klepiąc ją lekko po głowie i tym samym wygładzając włosy. - Nie planuj żadnej zmiany.
Powiedział, niby to grożąc jej palcem, ale nie umiałby się na nią złościć tak naprawdę. Nie teraz. Przyciągnął ją do swojej szerokiej piersi, krótko ściskając.
- Stęskniłem się, psinko - skomentował swoje zachowanie, po czym odsunął się, dając jej możliwość do wypowiedzenia się. - Cieszę się, że pozwiedzałaś. Kurwa, tylko mam nadzieję, że Echo się o tym nie dowie. Nie wiem czy nie dostanie pierdolca z nadmiaru obowiązków w tym nowym roku szkolnym, nic już nie mówiąc o tym co się będzie działo jak zaczniemy razem odpierdalać.
Uśmiechnął się do niej przewrotnie, niby to się opierając, gdy go ciągnęła, ale wiadomo, że wcale tego nie robił. Gdyby naprawdę się zaparł, to w ogóle by go z miejsca nie ruszyła. Zacisnął mocno wargi, gdy poruszyła drażliwy temat i nawet wzmianka o gejach go nie rozbawiła.
- Chujowo. - zaczął jakże elokwentnie, starając się ubrać wszystko w słowa. - Zjebałem zupełnie tym co jej powiedziałem i teraz musze wszystko naprawić, chociaż mam wrażenie, że ona tego wcale nie chce. Pomyślałby kto, że jej zależy… jakby jej, kurwa jego psia mać, sorka Flo, zależało to by się odezwała po tym wszystkim, a ona co? Spierdoliła. Nie widziałem jej od tego czasu…
Wyrzucał z siebie swój gniew, chociaż było widać, że gdyby chciał to ciągnąłby dalej swoją tyradę, nawet i przez wiele godzin.
Powrót do góry Go down


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyPon 4 Sie - 13:34;

Widać, że nie łączy ich tylko emblemat, ale i prawdziwe więzy krwi. Odpowiedzialność nie była ich mocną stroną, przez co można otwarcie stwierdzić, że jak już kiedyś dorosną, a stanie się to przynajmniej za pół wieku, bądź przed śmiercią to… Jednoznacznie oznajmią wszystkim: „jestem gotowy by żyć właściwie!” Wyobraź sobie, to będzie przełomowy moment w życiu gryffonów. Co prawda już zapewne przy końcówce żywotów, ale czy ma to jakieś większe znaczenie? Hihih, chyba nie! W każdym razie wracając do opowieści, w którą się zagłębia postać Setha… Analizując to wszystko, musze jednoznacznie uznać, że Flo wzięłaby to jako dobry żart. W końcu nie możliwym dla niej byłoby to, że Seth jest chory. Aż tak! No dajcie wszyscy spokój, dla niej brat był uosobieniem czegoś dobrego, w końcu dbał o nią. Czasem przesadzał, ale przecież nie mogło go spotkać coś tak okropnego, prawda? Selene pewnie by się załamała, bo nie potrafiłaby zrozumieć dlaczego to spotkało właśnie jego. Najchętniej to wyplewiłaby takie rzeczy z życia osób, które są jej bliskie, ale nie potrafiła. Nikt nie umiał jej obarczać problemami, bo Flo była zbyt radosna, a przez to pewnie dla większości zbyt głupiutka. A to, że nie traktowali jej poważnie to już zupełnie inna kwestia. Jakby nie patrzeć to właśnie z Echo miał lepszy kontakt, bo Flora nadal była nadal tylko dzieckiem. Oni już na studiach, ona zostanie w szkole. Nawet w głowie nie mała romansów czy czegokolwiek innego. Nie. Nie. Może czasem chciałaby poznać jakiegoś księcia z bajki, ale Seth by go skutecznie spławił, dlatego gdy Florka żegnałaby go z uśmiechem na ustach, machając na pożegnanie – miałaby już w głowie motyw, że nic z tego nie wyjdzie. No i właśnie – jak ktoś taki jak Morpheus miałby mieć coś pod kopułą? No dobra mózg, który czasem zjeżdża mu trochę niżej, ale na pewno nie jest psychiczny. Nie zdaniem najmłodszej Lyons, a i ten fakt gdyby wyszło na jaw, że to prawda, pewnie złamałby serce dziewczynie. Życie jest niesprawiedliwe? Tak właśnie by to do tego podchodziła Flora.
-Seth, spokojnie, mimo że jestem legalna to widzisz… Nikt mnie nie chce. To pewnie moja zbyt dziecięca mordka, albo fakt że sikam z podniesioną nogą. No, ale takie jest życie, nie? – Bawił ją fakt, że mogła zmieniać się w psa, w końcu jakby nie patrzeć był to jeden z najprzyjemniejszych aspektów jej krótkiej egzystencji. Nie robiła tego od dawna, ale gdy już robiła to nie miała niemal żadnych zahamowań. No, prawie. Nadal miała w głowie, że przecież jest uroczym stworzonkiem Bożym, które ma dwie nóżki i piękne oczy zawierające w sobie heterochronię. Prawdziwy dar od losu. Postanowiła nawet, że jak już się znajdzie w Hogwarcie, to nie będzie dokonywać tak częstych przemian.
-O kurwa, przeginasz pałę stary! – To nie tak, że Flo klnie na potęgę. Skąd. Tak jej się tylko udziela gdy jest z Sethem. No bo on klnie jak szewc, a maleństwo się szybko uczy. Taka spryciula z niej. -Po pierwsze Echo powinna wiedzieć, a po drugie nie odpieprzaj maniany, bo w końcu ją stracisz. Ocknij się, bo dostajesz do główki jakiegoś dziwnego pierdolca, a to ostatnio jest manią wszystkich! Musisz porozmawiać z Mandy, bo ona jest chyba fajna, nie? Kochasz ją? Na pewno tak, no bo jakbyście się nie kochali, to byście nie robili tego no… Seksu, nie? – I gdyby tylko Seth wiedział, że Flo ma pojęcie, że… Saunders nie jest w ciąży. Dziewczyna wierzyła jedynie w to, że Morpheus nie przetrzepie jej futra za to, bo przecież byłoby jej bardzo przykro.
-I nie psia jego mać, tylko kocia mać. Będzie lepiej.
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptyWto 5 Sie - 16:14;

Bił się z myślami, coraz bardziej odpływając w świat kontemplacji, a realność zostawiając daleko za plecami. Zastanawiał się czy powinien wykazać się tą słynną gryfońską odwagą czy to raczej nie w tym kościele dzisiaj, a może raczej ogólnie, grają. Po głębszej analizie przyczynowo - skutkowej, Morpheus dochodził zawsze do tego samego wniosku, który wciąż spędzał mu sen z powiek. Potrafił sobie wyobrazić reakcję Flory na jego rewelacje, aż za dobrze i być może właśnie dlatego już tyle czasu żyła w nieświadomości. Lepiej… była już pełnoletnia z punktu widzenia prawa, więc tym bardziej powinna wiedzieć co się z nim dzieje, lecz… no właśnie. Gdyby był pewien, że przyjmie te rewelacje na tyle dobrze, aby nie musieć potem się o niego zamartwiać, to może wreszcie spiąłby dupę i był z nią szczery. Ukrywanie tego też nie sprawiało mu zbyt dużej radości, można wręcz powiedzieć, że to była jego aktualna zmora, męcząca przy każdej nadarzającej się okazji. Szkoda byłoby dalej się z tym męczyć, ale konsekwencje takiego postępowania mogą być zbyt duże. W pewnym momencie był już praktycznie zdecydowany, aby jej o tym powiedzieć, ale mimo tego, że uchylił wargi - nie wydobyło się spomiędzy nich ani jedno słowo, aż wreszcie je zamknął, decydując się na całkowite porzucenie tego pomysłu. No dobra, całkowite porzucenie aż do momentu, w którym ponownie zacznie mu to przeszkadzać lub dostanie przypływu szaleńczej odwagi.
Spojrzał na nią poważnie, zupełnie nierozbawiony jej żartem, co w gruncie rzeczy nie było niczym nowym. Nie bawiły go takie rzeczy, bo jego poczucie humoru było zdecydowanie zbyt nienormalne.
- Ciekawe dlaczego - odpowiedział tonem tak śmiertelnie poważnym, że gdyby ktoś go nie znał, może mógłby sądzić, że naprawdę to rozpatruje, zwłaszcza, że mimika jego twarzy jakby gdzieś zaginęła. Nie miał jednak najmniejszych wątpliwości co do tego, jakie są powody, dla których Flora była „niechciana”. Słysząc jej wybuch, Seth zacisnął mocno wargi, a jego wyraz twarzy stał się przez to chłodniejszy o co najmniej kilka stopni.
- Co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie - burknął do siostry mugolskie powiedzonko, wydając się co najmniej zdegustowany jej słownictwem. - Powiesz tak jeszcze raz, a chyba rozważę powieszenie Cię za ogon.
Pogroził jej jeszcze, po czym udał, że przypatruje się biżuterii na jednym ze straganów. Na samą myśl o tym, że ma rozmawiać z Florą o swoim związku coś przewracało mu się w żołądku.
- Wiesz, że to nie zawsze tak działa? - zapytał ją, ale włożył w te słowa tyle sarkazmu, że wbrew założeniu zabrzmiały nawet zabawnie. - Zresztą, lepiej o tym nie rozmawiać. To skomplikowane.
Ot, po prostu spławił jej słowa, ale wcale nie było tak, że go to w ogóle nie obchodzi. Był koszmarnie zestresowany tym co aktualnie działo się między nim, a Saunders, ale wolał grać, żeby tylko nie martwić najmłodszej Lyons.
- Co myślisz o tym? - zapytał, podsuwając jej pod nos jeden z pierścionków, który nawet nie wyglądał tak źle. Dobra, dla niego wszystkie wyglądały niemalże identycznie, ale mniejsza. Próba zmiany tematu, akt pierwszy.
Powrót do góry Go down


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptySro 6 Sie - 11:00;

Kłamstwo. Wiesz, bo ludzie chyba o mnie dbają. Mówią, że wszystko jest dobre, że wszystko jest w porządku, że nie trzeba się martwić. Myślisz, że robią to po to, żeby mnie nie skrzywdzić? Kłamstwo. Dlaczego oni czynią rzecz, do których nie powinni się przykładać? Nie jestem lalką z porcelany. Kłamstwo.
Flora mimo, że nie była nadzwyczajnie kumata, w sprawach miłosnych bądź problemach jakie mogli mieć jej bliscy, bo ona sama raczej nie słynęła z kłopotów emocjonalnych, uczuciowych, łóżkowych, szkolnych czy jakichkolwiek innych. Żyła. Oddychała. Chodziła na zajęcia, taki trochę niby rebel, ale nie do końca, bo przecież nigdy nie miała nagany. Nigdy nie wywalono jej z klasy, ani tym bardziej nigdy nie dostała trolla. Taka rozważna z niej uczennica była. No, a przynajmniej odpowiedzialna. Na tej jednej płaszczyźnie mogła się tym poszczycić i nie żeby coś, ale… Z całej trójki właśnie chyba była najbardziej odpowiedzialna. Oczywiście, nie miała do nikogo pretensji o to, że coś jej nie wychodziło tak jak powinno, ale przecież właśnie w tym tkwił cały szkopuł. Ona nie rozmawiała z rodzeństwem na tematy, które mogłyby się im wydawać błahe, bo za każdym razem miała wrażenie, że będą się z nią obchodzić jak z jajkiem, a przecież to było najbardziej denerwujące i irytujące, bo ona już nie była mała. Wręcz przeciwnie. Była duża i potrzebowała przestrzeni, ale… Co się odwlecze to nie uciecze Nawet ta miłość, związek czy coś, ale jak już wspominałam Flo nie chce tego To jest coś czego nie udźwignie, bo przecież dbanie o drugą osobę jak o małego szczeniaka jest bardzo męczące. Nie zauważyłaś tego jeszcze? Osobie, która jest ważna nie może stać się krzywda. Ból, który odczuwa chcemy zabrać na siebie, ale… Nie wychodzi. Nie tak jakbyśmy sobie tego życzyli. No Florce to mało rzeczy wychodzi więc branie na swoje barki dzielenia z kimś losu, było na tyle abstrakcyjne, że lepiej sobie w łeb strzelić.
-Ej, ej! Nie można mnie wieszać za ogon, a po za tym nie miej pretensji, bo to Twoja wina. Dzięki Tobie umiem te wszystkie brzydkie słowa! – Że niby Seth chciał wygrać starcie z Florką? Smutne, ale mu nie wyjdzie, bo to akurat jak na rasową gryffonkę przystało… Miała w sobie coś takiego, że nie analizowała pewnych swoich zachowań, które wydawały jej się zwyczajne. Dla innych były dziecinne lub głupie, ale ona uparcie obstawała przy swoim i lepiej żeby nikt nie próbował zmienić jej zdania. No, a skoro Seth na pewno zdawał sobie sprawę z tego, że walka z tą dziewczyną nie przyniesie żadnych efektów to dziwne, że się jej podejmował.
-Nie zmieniaj tematu, Lyons. Co z Tobą i z Mandy? Widzę, że coś jest nie tak, a mnie to drażni, denerwuje i w ogóle! Albo zaczniesz gadać, albo… Albo… –Zawiesiła głos, bo w jej przypadku był to myślenia akt drugi, któremu musiała się poddać, a gdy już wymyśliła – to nawet nie spojrzała na błyskotkę, którą pokazywał Morpheus tylko dumnie zarządziła. -Albo mnie nie zobaczysz przez jakiś czas, a tego nie chcesz, więc… Radzę Ci się ogarnąć! – Widzisz jaka cwana z niej bestyjka? Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, być może brat zrozumie, że jego problemy wcale nie są jej obojętne. No w końcu musiała się czymś interesować, skoro własnych nie miała, prawda?
-I tak, to jest ładne… Ale znajdźmy może coś innego, mhm..?
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptySro 6 Sie - 16:05;

Spoglądał na nią w taki sposób, jakby samo to potrafiłoby zamknąć jej w tym momencie usta. Flora chyba nie zdawała sobie sprawy, że nie wszystkie rzeczy mogą jej pójść płazem, zwłaszcza już gdy chodziło o poprawne wysławianie się. Niemalże zazgrzytał zębami, kiedy skończyła mówić.
- Masz własny mózg czy nie? - burknął do niej, zdecydowanie już nachmurzony. Dziewczyna chyba nie przewidziała tego, że przecież socjalizacja nie jest taka silna w ich przypadku. Echo zachowywała się normalnie, w przeciwieństwie do niego, więc nie mogła tłumaczyć się tym, że on się tak odzywa, oj nie, nie z Lyonsem te numery.
- Znać znaczenie, a ich używać to duża różnica. - powiedział, mierząc ją takim spojrzeniem, jakby chciał jej nim wyryć na czole jakieś piętno, które sprawiłoby, że nigdy więcej by nie przeklęła. - Opanuj się.
Trudno powiedzieć czemu to go tak złościło. Dlatego, że to była jego siostra, czy może raczej chodziło tutaj o coś innego? Może nie chciał by stała się kiedyś taka jak on? To raczej było niemożliwe, ale skoro twierdziła, że nauczyła się przeklinać od niego, to kto wie czy i rozwiązłości po nim nie przejmie. Już na samą myśl o czymś takim podnosiło mu się ciśnienie.
- No, a co ma być? - zapytał retorycznie, obracając pierścionek w palcach, jakby oceniał czy mu się podoba, chociaż tak naprawdę wcale go nie widział. Oczami wyobraźni znajdował się teraz naprawdę daleko stąd, rozważając wszystkie możliwe opcje przy udzielaniu odpowiedzi.
- Zamierzam jej kupić pierścionek jak może zauważyłaś. - zaczął ostrożnie, odkładając błyskotkę i ciągnąc ją dalej, do kolejnego z nich i przekopując się przez stos złota, co by wypatrzeć coś wyjątkowego. - Oświadczę się jej, skoro mają być z tego dzieci. Czy moje - to się później sprawdzi. Na razie jej reakcja była na tyle… energiczna, że wole nie poruszać tego tematu. Zresztą przestań mnie wypytywać, dobrze wiesz co się dzieje. Ciąża! Też mi coś.
Wydawał się być wręcz oburzony tym, że kobieta może urodzić mu dziecko… a nawet dwa, jak mu powiedziała. Na moment jednak oderwał wzrok od pierścionków, aby spiorunować siostrę spojrzeniem i zwrócić jej uwagę wyjątkowo chłodnym tonem.
- Nie waż mi się więcej tak mówić.
Powrót do góry Go down


Flora Selene Lyons
Flora Selene Lyons

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 27
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : animagia (pies)
Galeony : 8
  Liczba postów : 475
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8915-flora-selene-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8917-sowa-ksiezycowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8919-flora-selene-lyons
Targ QzgSDG8




Gracz




Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ EmptySob 9 Sie - 19:16;

Flora. Właściwie nie wiele wie o życiu, o problemach. Nie ma pojęcia o tym co może przeżywać jej brat. Nie ma za dużo możliwości, w których może analizować ludzi. Nie rozumie tego co dzieje się w życiu Echo czy Seth. Zapytasz dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta – nie dopuszczają jej do tak ciemnych zakamarków swojej egzystencji.
-Seth… – Zaczęła mówić powoli, ale zaniechała ganienia go czy zwracania uwagi, że po raz kolejny postępuje źle i nie w sposób jaki powinien to robić. Miała nawet wrażenie, że to wszystko daje powodów do jakiejś większej awantury, a przecież nie chciała się z nim kłócić. Nie potrafiła. Grzecznie słuchała i rozmyślała o tym co z siebie wyrzucał, więc byż może miał rację, że Flo powinna być uosobieniem delikatności odbiegać od norm, które dla siebie przyjął Morpheus. Ugryzła się nawet w język żeby nie powiedzieć o kilku słów za dużo. Miała wrażenie, że to będzie największa głupota jaką będzie mogła popełnić – zwracanie mu uwagi o cokolwiek. Przełknęła nieco głośniej ślinę, a po chwili… Chwyciła go za dłoń, jakby chciała go uspokoić. Nie rozumiała niekontrolowanych wybuchów złości. Nie miała pojęcia, że tak naprawdę wszyscy dookoła taktują ją jako małą, naiwną istotkę umieszczoną w szklanej kuli, a jedyne czego od niej oczekują, to… By się nie rozbiła. Czy czasem jednak nie jest tak, że im głębiej w to wszystko wchodzimy, jest jeszcze gorzej?
-Ona Cię potrzebuje. Spotkaj się z nią. Ten pierścionek jest idealny. Naprawdę. Zrób to dla mnie… I… Porozmawiajcie. Szczerze. To byłby super prezent na moje urodziny, gdybyście tylko się dogadali. Spróbuj, Seth… – Zagryzła lekko dolną wargę, bo nie chciała brnąć w to jeszcze dalej. Musiałaby użyć z pewnością wielu niezrozumiałych słów dla siebie. Serce biłoby jeszcze szybciej, a skończyłoby się to jakąś potężną kłótnią, a Flo? Przecież stroniła od niezręcznych sytuacji. Jedyne w co wierzyła to, to że brat posłucha. Serce biło jej szybciej niż zazwyczaj, ale tak naprawdę nie przez drętwą atmosferę czy obawę, że jak chłopak dowie się, że Flora wie o tym, że ciąży nie ma… To też będzie na nią tak bardzo zły jak chociażby na Mandy. Nie chciałaby tego, więc równie dobrze mogłaby mu powiedzieć wszystko co chciałby usłyszeć, ale to nie była jej broszka. Nie powinna się w to mieszać. Nawet nie powinna myśleć o tym, że… To jej sprawa. Jakby nie patrzeć ciąża Mandy nie dotyczyła w żaden sposób Selene, a dziewczyna jedynie chciała by w końcu młodej parze zaczęło się jakoś układać. Bo, przecież zawsze jakoś to będzie.
-Weź ten pierścionek. Powinien jej się spodobać. Spotkamy się w Londynie po wakacjach? Obiecałam komuś, że się z nim spotkam Seth. Naprawdę przepraszam, nie chciałam się w to wszystko wtrącać, ale… Mandy to wartościowa dziewczyna. Pomyśl o tym zanim znów zrobisz coś głupiego… – Wydukała z siebie, spuszczając lekko wzrok, a po chwili? Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Liczyła, że najstarszy Lyons pójdzie po rozum do głowy i po prostu spotka się z Saunders. Oprócz pokory i przyznania się do błędów, co właściwie stało na przeszkodzie?

/zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Targ QzgSDG8








Targ Empty


PisanieTarg Empty Re: Targ  Targ Empty;

Powrót do góry Go down
 

Targ

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Targ JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Indie
 :: 
miasteczko alaveli
-