Siedział przy biurku, porządkując papiery związane z Departamentem Tajemnic, od czasu do czasu popijając wodę z pucharu. Choć praca ta wydawała się być nużąca, Scorpius, odkąd przestał traktować tę posadę jak przymus, nie tracił zapału. Niegdyś przychodził w to miejsce z niezadowoloną miną, w nieodpowiednim stroju; w trakcie pracy zdecydowanie zbyt często robił sobie przerwy na papierosa oraz nie trzymał się harmonogramu, spóźniając się niemal codziennie. Gdyby nie jego ojciec, nawet na chwilę nie zagrzałby miejsca na tym stanowisku. Wraz z upływem czasu, zdążył zmienić zdanie na temat paru spraw, zaczął akceptować wady i doceniać zalety, dzięki czemu stał się zupełnie innym pracownikiem. Nadal był zdania, że dużo bardziej nadawałby się do innej pracy, na przykład takiej, która byłaby jakkolwiek powiązana z Quidditchem. Mimo wszystko, życie to nie bajka, a Dear miał już dwadzieścia sześć, a nie siedemnaście lat, więc ze wszystkimi przeciwnościami zwyczajnie musiał się pogodzić. Starannie segregował stos dokumentów, podczas gdy w pewnym momencie szef departamentu zwrócił się do niego z prośbą. Szkot, niemal pewien tego, że zostanie poproszony o pozostanie dziś dłużej w pracy, nie ukrywał swojego zaskoczenia, kiedy otrzymał polecenie odseparowania jednego z mózgów od całej reszty. W Sali Mózgów był do tej pory zaledwie raz; nigdy wcześniej nie był dopuszczony do brania udziału w konkretniejszych badaniach. Pamiętał, że ogromny pojemnik z zielonkawą mazią i agresywnymi narządami zrobił na nim wrażenie. Wychodząc z ciemnego gabinetu, dopił ostatni łyk wody z pucharu, który postanowił zabrać ze sobą. Początkowo nie miał pomysłu, jak się za to zabrać. Stojąc w dobrze oświetlonej Sali Mózgów, obserwował akwarium, w lewej ręce trzymając szklany puchar, a w prawej różdżkę. Wiedział, że jeśli misja się powiedzie, ma szansę na więcej zadań praktycznych w przyszłości, co automatycznie wykluczało wielogodzinne siedzenie przy biurku. Niepewien słuszności swoich działań, odstawił puchar na ziemię, w odległości kilku stóp od akwarium i miejsca, w którym stał uprzednio. Odpiął jeden guzik czarnej koszuli, następnie podwinął jej rękawy i przejechał dłonią po włosach, starając się ich nie zepsuć. Nie chciał przesadnie przedłużać całego przedsięwzięcia, zważywszy na to, że obserwowali go współpracownicy departamentu. - Alveo - powiedział zdecydowanym głosem, kierując różdżkę ku pucharowi, który udało mu się transmutować w szklany pojemnik o kształcie walca, którego jedną z podstaw można było otwierać i zamykać. Ręcznie otworzył wieczko pustego pojemnika, po czym, ze szklaną pokrywą w dłoni, odsunął się na bezpieczną odległość. Teraz czekała na niego najtrudniejsza część - wydostanie jednego z mózgów z dużego akwarium i przetransportowanie go do pojemnika, który w rzeczywistości był szklanym pucharem. Różdżkę skierował na jeden z narządów, po czym wypowiedział ciche: - Wingardium Leviosa. - Mózg uniósł się do góry, po czym Dear zaczął kierować różdzkę po łuku - od czubka akwarium, skąd wyłowił pożądany organ, kończąc na pudełku o kształcie walca. Mózg nieustannie się dygotał, zaburzając jego zaklęcie; w pewnym momencie nawet zdawałoby się, że Scorp spieprzył swoje zadanie; ręka drgnęła mu tak gwałtownie, że spodziewał się szukać roztrzaskanych elementów na podłodze. Na szczęście, Szkotowi udało się dostarczyć mózg do wyznaczonego przez siebie miejsca, bez narażania swojego zdrowia. Na koniec, zabarykadował kontener, przy użyciu szklanego wieczka. |