Gabinet profesor Adelson znajduje się na czwartym piętrze, w starej wierzy. Pomieszczenie jest otwarte dla wszystkich uczniów. Po wejściu do gabinetu w pierwszej kolejności ukazuję się średnich rozmiarów stare, dębowe biurko przy którym stoi duży, stary fotel obity zielonym materiałem. Przed biurkiem stoją dwa wygodne fotele obite w ten sam zielony materiał co fotel pani Adelson. Brąz i zieleń to jej ulubione kolory. Sama zazwyczaj ubiera się w takie kolory. Na ścianie za starym biurkiem i fotelem znajdują się trzy sporych rozmiarów okna sięgające od ziemi aż po sam sufit. Mimo że okna są ogromne, a do tego zajmują one cała ścianę nie dają one zbyt wiele światła, przez co w pomieszczeniu panuje wieczny półmrok. Na lewej zaś ścianie znajduje się dość pokaźnych rozmiarów kamienny kominek,który jest podłączony do sieci Fiuu. Na kominku stoi wieczny wazon z różami herbacianymi oraz mały portret tajemniczego mężczyzny. Na ścianie, począwszy od lewej strony obok kominka, stale wije się po ścianach zaklęty bluszcz. Obok kominka Znajduje się stara, dębowa biblioteczka z masą książek głównie o tematyce zaklęć. Za biblioteczką kryje się przejście otwarte tylko dla pani Adelson. Po prawej zaś stronie pokoju, w rogu, zaraz obok wejścia stoi niewielki okrągły stolik na którym jest postawiona taca wrąc z zaczarowanym imbrykiem i filiżankami do herbaty. Nad stolikiem wisi parę starych fotografii, oprawionych w równie stare ramy. Resztę ściany zajmuje kolejna biblioteczka pełna książek...no prawie pełna książek, gdyż kotka pani Adelson upodobała sobie jedną z półek. Drewnianą, skrzypiącą podłogę ścieli ogromny perski dywan, a całe pomieszczenie oświetla wiszący żyrandol wraz z niewielką lampka stojącą na biurko. W całym pomieszczeniu panuje niebywały porządek aczkolwiek nie ma się co oszukiwać, nie było by tak gdyby nie odrobina zaklęć od czasu do czasu.
Megan weszła do swojego gabinetu, trzymając w rękach stos książek i zwoji. Odłożyła wszystko obok drzwi po czym szybko je zamknęła, wykonując w tym samym momencie ciężki wydech. Z kieszeni płaszczu wyjęła swoją różdżkę, po czym machnęła nią w kierunku leżących na podłodze, praktycznie rozlatujących się starych ksiąg. Wszystko wylądowało na swoim miejscu, a błękitnych oczu Megan już nie irytował ich widok. Położyła swój czarny płaszcz na fotelu obok biurka po czym usiadła delektując się nie tylko herbatą jak i tą wspaniała ciszą i spokojem. Szkoda tylko że ta cisza prawdopodobnie zostanie zaraz zaburzona...