Ogromne tereny wydzierżawione specjalnie pod smoki z rasy Czarnych Hebrydzkich. Zdecydowanie agresywniejsze, większe i bardziej niebezpieczne od swych krewnych z Walii - wymagają więc zdecydowanie więcej doświadczenia i wiedzy przy opiece nad nimi. Zazwyczaj same zdobywają drobną zwierzynę, ale dookoła znajdują się także farmy bydła, specjalnie dla nich hodowane.
Możecie oczywiście pisać dowolną ilość postów, a także prowadzić konwersację dotyczące kamienia i całej otoczki poszukiwań. Mistrz Gry będzie Wam wrzucał kolejne zdarzenie, które Wam się przytrafiają!
Nigdy nie wiadomo gdzie przeniesie zaczarowany świstoklik, o ile to nie wy rzuciliście na niego urok, prawda? Wasz okazał się bardzo trefny, bo chyba nikt się nie spodziewał, że kielich bez dna przeniesie Was do… No właśnie. Pech chciał, a może szczęście, że przypadła Wam hodowla smoków z rasy Czarnych Hebrydzkich. To niesamowite, że możecie tutaj wejść i rozpocząć poszukiwania, które w tym momencie sprawią, że przeżyjecie z pewnością niezapomnianą przygodę. Zaskoczeniem może się jedynie wydawać teren, na którym przyszło Wam pracować. Dużo skał, wzniesień, drzew no i wody, ale przecież ta może okazać się najbardziej pomocna jeśli chodzi o poszukiwania kamienia. Wystarczy tylko się skupić, przeanalizować wszystko, póki żaden smok na Was nie rozpoczął polowania, a przecież jak dobrze wiecie… W magicznych miejscach takich jak to, może zdarzyć się wszystko. Nie zrażacie się jednak, bo dopóki czujecie względnie bezpieczeństwo postanawiacie iść do przodu i podziwiać przepiękne widoku, które zaserwował Wam nieznajomy mężczyzna z Nokturnu. Jeszcze tylko wystarczy zlokalizować na kilkudziesięciu hektarach rezerwatu mały kamień, który okaże się tym właściwym.
Rzucacie jedną kostką zgodnie z instrukcją, która jest przypisana do kostek. Kostki dla osoby, która wybierała świstoklika: 1-4 pomimo, że idziesz względnie prosto, nic wcześniej nie piłeś, ani tym bardziej nie nastawiałeś się na przygodę pełną adrenaliny. W momencie gdy coś poruszyło się w krzakach sprawiło, że się potknąłeś o wielki wystający korzeń. Turlikając się po miękkiej trawie i kilku maleńkich patykach, znalazłeś się w końcu na ziemi, a finalnie puściłeś sporego nura do wody. Chyba poradzisz sobie sam, prawda? 2-5 idąc spokojnie wraz ze swoim kompanem rozmawialiście dość głośno o obecnej sytuacji politycznej, a także o całej tej sprawie z kamieniami. Nie zauważyłeś gdy na Twojej drodze wyrósł ogromny korzeń, a gdy tylko się potknąłeś i upadłeś niemal na twarz zdałeś sobie sprawę, że to nie przypadek. Uniosłeś głowę do góry, a Twoim oczom ukazał się ogromny pies, który szczerzył na Ciebie kły. Niewiele myśląc wyzbierałeś się z ziemi i zacząłeś uciekać przed siebie, zostawiając swojego towarzysza na pastwę losu. 3-6 próbujesz iść względnie prosto skupiając się na tym, by w nic nie wdepnąć. Tylko przez moment straciłeś orientację w terenie, ale był to bardzo decydujący moment, w końcu jakby nie patrzeć, idąc prostą drogą uderzyłeś głową o wystającą sporą gałąź. Uderzenie było na tyle silnie, że padasz na ziemi jak długi i na jakiś czas tracisz przytomność. Chyba powinieneś zacząć uważać, bo takie niedopatrzenia mogą naprawdę źle sie skończyć.
Kostki dla osoby, która wybierała towarzysza: 1-6 niefartownie stanąłeś na jednej z gałęzi, która okazała się należeć do jakiegoś zaczarowanego drzewa. Niewielki, wystający korzeń nagle owinął się wokół Twojej kostki, a po chwili dyndałeś z głową w dół. To nawet zabawne, zwłaszcza że pomimo iż możesz się szarpać i próbować różnych sztuczek, by w końcu zejść na ziemię, to drzewo samo zdecyduje kiedy da Ci względny spokój. 2-5 zobaczyłeś jak Twój kompan ma niemałe kłopoty. Chciałeś nawet mu pomóc, oczywiście zapominając o tym, że o siebie też musisz dbać i gdy tylko już miałeś rzucić się na ratunek, nagle wykonałeś o jeden krok za dużo do przodu, a liście wcale nie okazały się kolejnym fragmentem podłoża, a jedynie przykrywką. Zacząłeś lecieć w dół, a po chwili wylądowałeś w wodzie. Chyba musisz zacząć patrzeć pod nogi. 3-4 nie rozglądałeś się na boki, ani tym bardziej nie zorientowałeś się kiedy Twój partner nagle zaczął mieć większe kłopoty, niż mogliście oboje to zaplanować. Próbowałeś ze spokojem podążać przed siebie, bo przecież przyszliście tutaj po kamień. I w tych rozmyślaniach wywinąłeś orła, kiedy już znalazłeś się na ziemi, miałeś pecha do tego stopnia, że całe Twoje ubranie jest brudne od smoczego łajna. Chyba należy coś z tym zrobić, nie sądzisz?
Rzuć kostką dodatkową, która określi czy udało Wam się wykaraskać z tarapatów, w które wpadliście. Parzysta bez większych problemów udało Ci się poradzić ze wszystkim przeciwnościami losu. Następnym razem musisz być jednak nieco bardziej rozważny. Nieparzysta niestety, ale to co Ci się przydarzyło nie opuści Cię zbyt szybko. Jesteś nieco potłuczony, ewentualnie śmierdzący, ale pamiętaj, że walczysz przecież o ponadprzeciętną moc. Nie oglądaj się za siebie, bo Ci znowu coś się z przodu przydarzy.
Zakręciło jej się w głowie i bęc, byli na ziemi. Podczas podróży zajebistym środkiem transportu, świstoklikiem ściągnął jej się kaptur. Jej tożsamość nie była jakaś tajemnicza, po prostu bała się, że spotka kogoś z Ministerstwa, kogoś kogo zna, a tamta osoba zna ją. Nie wiadomo dlaczego, ale Rhaenys bała się takiego spotkania. Przyjrzała się swoimi czarnymi jak noc oczami jej towarzysza. Nie znała tego człowieka. Kamień spadł jej z serca. Otrzepała się i przywitała się cicho. - Jestem Rhaenys. Mam nadzieje, że będzie się nam dobrze współpracować przez cały ten czas w tym miejscu. - Rozejrzała się po całym miejscu... Znała to miejsce! Rezerwat smoków trochę dalej od Londynu, blisko jej wielkiego domu rodzinnego. Była tu podczas tych wakacji. Była ubrana całkowicie na czarno, ale oczywiście ze stylem - czarne legginsy, glany, długi czarny płaszcz, a pod tym jeszcze szara koszula bez rękawów. Nie miała na sobie jakiegoś wielkiego makijażu, ale coś tam na rzęsach miała. Na ustach również. Nieważne. - Może ruszmy się by przygotować sobie jakieś miejsce do odpoczynku. Jakbyś jeszcze nie wiedział jesteśmy w rezerwacie smoków, więc musimy zachować rozsądek. Nie wiem ile tu będziemy, ale chciałabym jak najszybciej skąd iść. Ale chce mieć też ten cholerny kamień. Oczywiście nie wezmę wszystkiego dla siebie. Idziemy? - Uśmiechnęła się lekko do mężczyzny i poszli przed siebie, w głąb drzew. Rhaenys nie spodziewała się w lesie jakiś dużych kłopotów, mało miejsca, za mało dla dużych smoków, ale te mniejsze też mogą dać popalić, więc kobieta i jej towarzysz musieli być ostrożni. Rhaenys podeszła do sprawy, aż za zbyt ostrożnie - wydawało jej się, że coś się poruszyło w krzaku, więc chciała wyciągnąć z kieszeni płaszcza różdżkę, przez co potknęła się, i przeturlała się na jakąś łąkę, następnie do źródełka wody. Kurwa świetnie ze współpracy to mogę już sobie pomarzyć. - pomyślała wychodząc całą mokra z źródełka wody. Zaklęciem wysuszyła się i sucha już rozglądnęła po nowym miejscu. Widziała stąd las, był dosyć blisko, ale skarpa po której zleciała na dół była zbyt duża do przejścia. Miała też kilka zadrapań, z łokcia lała się krew, ale zaklęciami wszystko ładnie zagoiła. Mogliby też jakoś się porozumieć strzelając z różdżek iskrami, ale byłby to zły pomysł - mogłoby to zwabić smoki. Mimo tego, że na początku nie mogła znaleźć towarzysza podróży po kilkudziestu minutach weszła w las i po kolejnych minutach znalazła go. - Uff już myślałam, że będę musiała szukać kamienia sama. - Była to kusząca propozycja, ale zanim go znajdzie minie dużo czasu, i wiele niebezpieczeństw, a wolała mieć obok siebie takiego kogoś jak ten pan.
Chwycił świstoklik z kobietą, poczuł tylko jak przemieszcza się gdzieś w piorunującym tempie i... Wylądował w rezerwacie. Tego zupełnie się nie spodziewał. Bo dlaczego akurat tu? To mogło mieć w sumie swój sens, bo w takim miejscu kamień byłby na pewno świetnie strzeżony właśnie przez smoki. - Kayden, miło mi... Mam nadzieję, że wyjdziemy z tego w miarę cało. Tylko musimy współpracować. Damy radę. - Odpowiedział podając kobiecie dłoń i lekko się do niej uśmiechając. On miał na sobie wygodne, lniane spodnie i luźną koszulę. Liczył się z tym, że będzie musiał mieć swobodę ruchów. - Tak, chodźmy, szybko. Im szybciej stąd wyjdziemy z kamieniem, tym lepiej. - I teraz Kayden ruszył przed siebie w ogóle nie rozglądając się na boki. Kobieta nagle zniknęła mu z oczu, jednak on przypuszczał, że postanowiła na moment zboczyć z drogi i rozejrzeć się dokładniej. Przecież to ona znała to miejsce. Starał się być spokojny i by nie myśleć o tym co będzie, jeśli smoki zauważą ich obecność, to pogrążył się w rozmyślaniach na temat tego jak to będzie, gdy już zdobędą kamień. Przez własną nieuwagę poślizgnął się na czymś i... Wylądował prosto w smoczym łajnie. Skrzywił się czując smród i wiedząc, że ten będzie towarzyszył mu jeszcze przez dobrą chwilę. Po kilku nieudanych próbach usunięcia jakże brzydkiego zapachu dał sobie spokój. Rhaen albo mu pomoże, albo będzie musiała się trzymać w pewnej odległości od niego, by wytrzymać w jego towarzystwie. - Myślałem, że poszłaś się rozejrzeć dokładniej. Coś się stało? - Zapytał orientując się, że ulga kobiety brzmiała bardziej jakby ta się odnalazła, a nie celowo zniknęła mu na moment z oczu. - - I tak, wiem, śmierdzę. Łajno. - Uprzedził ją szybko licząc się z tym, że kobieta na pewno zwróci na to uwagę. Wolał się więc wytłumaczyć. Rozważał jeszcze ściągnięcie przynajmniej koszuli, ale uznał, że przy damie nie wypada. Przecież dopiero co się poznali.
Uprzejmie proszę stosować się do instrukcji kostek!
Pomimo kilku małych incydentów udało Wam się wyjść na prostą. Niewiele już brakuje, by odnaleźć kamień, a przecież to jedyna rzecz, która Was tu jeszcze trzyma, czyż nie? Idźcie więc przed siebie, bo pomimo trudności, które mogły wystąpić udało Wam się ponownie spotkać i ruszyć na dalsze poszukiwania. Teraz rozglądajcie się dużo bardziej uważnie, w końcu droga jest coraz bardziej wąska, a Wy sprawiacie wrażenie osób, które nie mają pojęcia co tutaj robią i dlaczego. Jednak należy obudzić się z tego sennego marzenia, które raczej nie pomoże w zdobyci upragnionego artefaktu, a co najwyżej może zamienić się w jakiś okropny koszmar. I gdy tylko udaje Wam się dojść do ogromnego wąwozu macie wrażenie, że coś Was obserwuje. Nic bardziej mylnego. Jednego z Was dostrzega smoka, który zaczyna nad Wami krążyć, bo ewidentnie dostaliście się do jego gniazda, które w tym momencie powinno być silnie strzeżone. Drugie natomiast zanim wpada w panikę dostrzega spory łańcuszek na szyi stworzenia, a na nim wiszące białe coś, co świeci, gdy tylko promienie słońca padną pod dobrym kątem. Czyżby to było to? Lepiej działajcie z głową, bo przecież ze smokami nie ma żartów, a ten wygląda jakby zaraz miał zacząć ziać ogniem.
Rzuć dwoma kostkami, postępuj zgodnie z instrukcją, do której zostały przypisane kostki. Kostki dla osoby, która wybierała świstoklika: 1-4-6 wpadasz na pomysł, który jest nieco szalony. Postanawiasz zaklęciem accio przywołać miotłę, którą znalazłeś kilka chwil wcześniej. Zapamiętałeś rodzaj, a także model magicznego środka transportu. Zaraz gdy do Ciebie przyleciała, postanowiłeś wskoczyć na nią i po prostu pognać przed siebie, by odwrócić uwagę smoka od swojego towarzysza. Wirujesz trochę nad ziemią, potem wzbijasz się w powietrze. Stworzenie lata za Tobą, a Ty odczuwasz satysfakcję, że udało Ci się zmylić Czarnego Hebrydzkiego. 2-3-5 pomimo tego, że zauważyłeś miotłę, która znajdowała się oparta o drzewo nie przyszło Ci do głowy żeby zwrócić na nią większą uwagę niż lekkie rzucenie na nią okiem. Zaczynasz więc myśleć i zdajesz się na swoją pomysłowość, która zaskakuje nawet Twojego towarzysza. Wznosisz ręce do góry i zaczynasz biegać jak opętany, zataczając coraz to większe kółka i strzelając na oślep zaklęciami. Dopiero po chwili zdajesz sobie sprawę, że nie bawisz się z dzieckiem tylko ze smokiem, dlatego Twój bieg rozpoczyna się przed siebie. Oczywiście masz cichą nadzieję, że uda Ci się przechytrzyć stworzenie.
Jeżeli wypadły Ci kostki z pierwszego wariantu możesz uznać, że udało Ci się wejść na smoka. Tkwisz tuż przy jego łańcuszku, który ma na szyi. Pamiętaj żeby wrócić do swojego towarzysza, w końcu to z nim został świstoklik! Natomiast jeżeli nie udało Ci się dosiąść Czarnego Hebrydzkiego musisz zdać się na swojego kompana, który być może wykradnie prawdopodobny artefakt.
Kostki dla osoby, która latała na miotle i udało jej się dosiąść smoka: Parzysta chwilę się szarpiesz z Hebrydzkim, ale na szczęście po kilku minutach udaje Ci się zerwać obrożę z magicznym kamieniem, który w momencie zetknięcia się z Tobą zaczął mocno świecić. Postanawiasz czym prędzej wrócić do swojego kompana i teleportować się do miejsca, w które zabierze Was świstoklik. Nieparzysta wszystko szło niemal doskonale, ale niestety. Coś poszło nie tak. Gdy tylko próbowałeś zabrać smokowi jego tajny amulet, ten wyślizgnął Ci się z ręki i upadł wprost do niewielkiego gniazda. Musisz odciągnąć uwagę smoka od tego wszystkiego, by Twój towarzysz miał czas na wykradnięcie go.
Na końcu tego posta, określ w poniższym kodzie następujące informacje:
Kostki dla osoby, która wybierała towarzysza: Jeśli Twojemu towarzyszowi udało się zdobyć artefakt, możesz pominąć te kostki. Natomiast jeśli nie, postępuj zgodnie z kostką, którą wylosujesz: Parzysta wchodzisz do gniazda smoka, który w tym momencie poleciał w podróż z Twoim towarzyszem. Nie masz pojęcia jak to się skończy, ale udaje Ci się zdobyć kamień i teraz w spokoju możecie wracać do miejsca, w które przeniesie Was kielich bez dna. chyba nie wszystko poszło tak jak powinno, bo gdy Ty wziąłeś się za szukanie artefaktu, smok wraz z Twoim przyjacielem wylądowali w gnieździe. Chyba jesteście w poważnych tarapatach. (Czekacie na interwencje MG.)
Pierwsza kostka:3 Druga kostka: --- Czy zdobyłeś magiczny artefakt? nie
Rhaenys od już dłuższego czasu odczuwała... jakby to nazwać, znudzenie ciągłym chodzeniem, brakiem akcji. Od momentu odnalezienia Kaydena szli tylko przed siebie. Widać było, że jej towarzysz nie znał się nad takimi rzeczami jak ona, oczywiście jeśli chodzi o zaklęcia. Dlatego machnęła różdżką i sprawiła, że mężczyzna pachniał ... czekoladą. No po prostu miała taki kaprys. Szli, szli, szli... Co tu było do roboty? Gdy już cały las minęli pojawili się w wąwozie. Przy ostatnim drzewie zobaczyła opartą miotłę. Wolała nie myśleć po co ona tu jest. Poczuła dziwne mrowienie na plecach... Kayden pewnie to samo bo odwróci się wraz z nią w tym samym momencie i zobaczyli... smoka. Gdyby nie ta sytuacja nawet by pomyślała, że ten smok jest piękny. Przyjrzała się smokowi i zauważyła... coś błyszczącego na jego szyi. To musi być to. Ale jak to Rhaenys ona w chwili wielkiej wagi nigdy nie ma dobrych pomysłów. Nawet nie pomyślała o miotle. A jest taka dobra w Quidditchu. Wyjęła po prostu różdżkę i zaczęła biegać, krzyczeć i strzelać urokami w każdą stronę, tylko po to by zdezorientować smoka. robiła ciągle kółka, coraz większe i większe. Pomyślała wreszcie. To smok... naprawdę? Kurwa jaka ja głupia tak nie zdołam pokonać to wielkie cielsko. Trzeba obmyślić plan. Zamiast kółek pobiegła przed siebie. Po co Sama nie wiedziała. Tak jej podpowiadała intuicja.
Może to dlatego, że spacjalizacją Kaydena był zupełnie inny typ zaklęć. Był uzdrowicielem, więc zaklęć leczniczych używał niemal codziennie, a czaru oczyszczającego... No cóż, prawdę mówiąc wcale. Bo po co? Teraz doszło jeszcze trochę stresu i koniec końców, gdyby nie Rhaenys, wciąż nie pachniałby zbyt dobrze. - Dzięki... - Mruknął więc, gdy za jej sprawą zaczął pachnieć czekoladą. Było o wiele lepiej. Szli przed siebie i już wydawało mu się, że będą tak w nieskończoność. Minęli już las, Kayden nawet zastanawiał się nad powrotem, ale wtedy coś wyrwało go z zamyślenia. Coś było mocno nie tak. Czyżby ktoś ich obserwował? Smok! To oznaczało tylko i wyłącznie ogromne kłopoty. Podczas gdy kobieta biegała w kółko i rzucała na oślep zaklęciami, on zabrał się za szukanie artefaktu. Problem jednak w tym, że niemal nie zauważył, kiedy smok wraz z Rhaenys przeniósł się do gniazda. Teraz to on zaczął szukać w głowie rozwiązania. I na razie nic mądrego mu nie przychodziło.
Wątek dla Kaydena i Rhaenys kończy się na tym poście. Nie musicie już tutaj odpowiadać. Zastosujcie się jedynie do wskazówek, które znajdziecie na końcu posta i oczywiście do całego posta.
Po dłużej chwili mogliście z łatwością dostrzec, że cały Wasz plan, który obmyśliliście – wcale nie był taki genialny. Kayden tkwił w gnieździe, a Rhaenys biegała jak opętana. Dopiero po kilku chwilach kobiecie udało się wsiąść na miotłę. Znajdując się tuż nad smokiem, zeskoczyła wprost na jego grzbiet. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że… Hebrydzki wcale nie miał zamiaru dłużej latać. Ewidentnie smok wyczuł zagrożenie, które znajdowało się nie tylko w jego gnieździe, ale i na tułowiu. Wykonał kilka niebezpiecznych manewrów, ale pomimo to Rhaenys trzymała się go dzielnie. W końcu wylądowali w gnieździe, a zdziwienie mężczyzny było przeogromne. Z pewnością zastanawiacie się, co może Was tutaj czekać? Śmierć! Och, to tylko takie żarty. Wystarczy, że zachowacie spokój. Rozwagę, a wszystko pójdzie gładko. Macie tylko jedną drogę wyboru – jest nią oczywiście próba zdobycia kamienia, który wisi na szyi smoka, ale zanim uda Wam się to zrobić, wypadałoby chyba nieco uspokoić zwierzę. Znacie się na tych stworzeniach? Jeśli tak, to macie dużo szczęścia. Kayden postanowił ukłonić się przed Hebrydzkim, a Rhaenys wykorzystując wtedy chwilę, rozsupłała naszyjnik i zsunęła się po grzbiecie smoka. Udało jej się wyskoczyć z gniazda i postanowiła nawoływać mężczyznę, który nadal tkwił w jednej pozie. Dla kobiety to zachowanie było niezrozumiałe, ale czy ktokolwiek – kiedykolwiek zrozumie mężczyzn? Z nimi jest podobnie jak z kobietami. Takie życie. Kiedy tak tkwił ugięty, a smok wyczuł, że Kayden postanawia skapitulować odsunął się nieco, by dać wyjść Stoddhard’owi. Zaraz potem Hebrydzki wydał z siebie ryk, a mężczyzna wiedział już, że musi uciekać gdzie pieprz rośnie, bo to już nie przelewki!
Dla Was jest to „zt”. Udało Wam się zdobyć kamień, o ile to w ogóle jest ten, którego szukaliście. Ile sił w nogach gnaliście przed siebie, a co za tym idzie – po kilku godzinach błądzenia udało Wam się dotrzeć do Borgina i Burkes’a. Piszecie tutaj obowiązkowo oboje, oznacza to, że nie odpadliście z eventu. Gratulujemy ukończenia pierwszego etapu!
Ta część eventu zostaje zakończona, zatem jeżeli ktokolwiek chce grać w tym miejscu fabułę - może to jak najbardziej zrobić!