Czy zapuściłeś się aż na mało uczęszczany północny kraniec jeziora, gdzie grunt jest grząski, a kamienie zdradliwe i zaskakująco ostre? Ciężko się tu dostać bez okupienia przeprawy skręconymi kostkami czy połamanymi kończynami, jednak warto próbować, ponieważ znajdujące się tu źródełko wynagradza trudy ryzykownej wędrówki. W jaki sposób? Otóż migocząca w promieniach słonecznych woda działa trochę podobnie do kapryśnej myśloodsiewni, która pokazuje wybrane wspomnienie z wyjątkowo wyostrzonymi szczegółami. Może więc warto poświęcić parę chwil na dokładne przeanalizowanie minionego wydarzenia, tym razem zwracając szczegóły na wcześniej pominięte detale, kiedy nadarza się ku temu okazja? Lepiej nie przychodzić tu z osobą, której nie darzy się zaufaniem, nie ma bowiem gwarancji czyje i które wspomnienie ukaże źródełko, ale cóż, kto nie ryzykuje, ten nie żyje!
Kosteczki:
1 – Gdy pochyliłeś się nad pluskającą radośnie wodą, jej powierzchnia zmąciła się, by po chwili ukazać Ci jedno z Twoich najszczęśliwszych wspomnień z dzieciństwa/pierwszych lat w szkole. Już zapomniałeś jak cudowne potrafią być beztroskie lata, kiedy jednym z największych zmartwień jest dobór znajomych na wyprawę do piaskownicy lub to, czy Święty Mikołaj na pewno przyniesie na Święta dziecięcą miotełkę, czyż nie? 2 – Lustro wody zabulgotało niebezpiecznie, lecz po chwili wygładziło się ponownie, przedstawiając całkiem odmienną scenerię: najgorsze wydarzenie, a jakim miałeś wątpliwą przyjemność brać udział w ciągu ostatniego roku. Pewnie nie tego oczekiwałeś, a źródełko złośliwie zakpiło z Twoich pragnień ujrzenia szczęśliwego wspomnienia, jednak nikt nie obiecywał, że zawsze wszystko będzie szło gładko i po Twojej myśli, prawda? Zwróć uwagę na szczegóły – może zobaczysz lub usłyszysz coś istotnego, co wcześniej Ci umknęło? 3 - Chyba byłeś zbyt niecierpliwy i zbyt szybko chciałeś zanurzyć się w swoich wspomnieniach – zanurzyłeś się, owszem, jednak nie we wspomnieniach, a w lodowatej wodzie, kiedy poślizgnąłeś się, straciłeś równowagę i na domiar złego rozciąłeś rękę o ostry kamień przy wpadaniu do jeziora. Rusz głową, by nie zamarznąć ani nie wykrwawić się na śmierć, a następnie zdecyduj czy to już koniec Twojej przygody ze źródełkiem, czy ponawiasz próbę! (Możesz odejść lub rzucić kostkami ponownie.) 4 – Gdy tylko przybliżyłeś się do źródełka, w wodzie ukazało się wspomnienie największej przygody Twojego dotychczasowego życia. Ostatnimi czasy pewnie nie wracałeś myślami do tego wydarzenia, ale przyjemnie było sobie przypomnieć wszystko ze szczegółami, czyż nie? 5 - Woda w źródełku znacznie pociemniała, gdy tylko zrobiłeś kilka kroków w jego kierunku, co już powinno zostać przez Ciebie odczytane jako nie najlepszy znak. Nie masz jednak czasu na przemyślenia, bo oto źródełko robi „replay” z wydarzenia, o którym nikt lub prawie nikt nie wie, sekrecie, który chciałeś zachować w prywatności. Czy słyszałeś ten szelest i chrzęst zmrożonego śniegu nieopodal? Może powinieneś sprawdzić czy na pewno nie ukrywa się tam nikt, kto był niepożądanym świadkiem odgrywanego wspomnienia, nim w Obserwatorze pojawi się artykuł o Twojej nie już tajemniczej tajemnicy! 6 - Chyba nikt od dawna nie odwiedzał źródełka, gdyż to wydaje się być wyjątkowo niespokojne. Mało to, najwyraźniej nie ma zamiaru poprzestać na jednym wspomnieniu! Jego mieniąca się wieloma barwami woda kusi i obiecuje wgląd do ciekawych scen, jednak uważaj, bo jest to bardzo wyczerpująca zabawa i nawet nie zauważysz, kiedy dopadnie Cię zmęczenie, a przecież musisz mieć jeszcze siły na drogę powrotną! (Możesz wybrać sobie jeden lub dwa z powyższych scenariuszy lub wybrać jakieś inne wspomnienie, korzystając z łaskawości źródełka! Jeśli przywędrowałeś tu z towarzyszem, druga osoba nie musi rzucać kostkami, tylko oboje wybieracie sobie po jednej z wyżej wymienionych opcji.)
Uwaga! Wspomnienia opisujecie sami! Nie muszą to być wnikliwe elaboraty, możecie wspomnieć w paru słowach o tym, co ukazało się w źródełku, jednak ingerencji MG nie przewidujemy.
Nadish Narayanan
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 178
C. szczególne : Tatuaż na ramieniu lewej łopatce i szyi.Na lewej piersi ma 5 centymetrową bliznę po odłamku szkła
Puchon prosto z jadalni udał się... Właśnie tutaj dlaczego!na mało uczęszczany północny kraniec jeziora.Bez zastanowienia,wskoczył,do przeraźliwie zimnej wody. No cóż Chyba Nadish jest zbyt niecierpliwy i szybko chciał zanurzyć się w swoich wspomnieniach – tak zanurzył się, ale nie we wspomnieniach tak jak chciał,lecz w lodowatej wodzie. Jednak poślizgnął się, i stracił równowagę i w dodatku jeszcze rozciął sobie lewą rękę o ostry kamień przy wpadaniu do jeziora. Puchon ruszył głową w końcu,by nie zamarznąć ani nie wykrwawić się na śmierć,zawsze był tym inteligentniejszym, lecz czy silniejszym? wyszedł z jeziora ,owinął sobie rękę chusteczką i udał się do swojego domku a raczej w poszukiwaniu czego aby przemyć ranę i ją opatrzyć. Z/T 3
Chyba nie zrozumiałeś idei akcji startowych - opis ma pomóc w nawiązaniu jakiejś akcji, a nie posłużyć za szablon, z którego wytniesz sobie gotowe zdania i wkleisz jako swój post, dorzucając gdzieniegdzie po jednym słowie i oddzielając je wszystkie enterem, żeby się wydawało, że post ma większą objętość. Dodatkowo w przypadku wylosowanego przez ciebie punktu trzeciego chodziło o użycie odpowiednich zaklęć ze spisu, skoro Nadish "zawsze był tym inteligentniejszym" to dlaczego zachowuje się jak mugol? Nie jest to pierwszy raz, kiedy wykorzystujesz w swoich postach całe fragmenty tego, co napisał ktoś inny. Oby to już się więcej nie powtórzyło.
Czasem dobrze wyjść na samotny spacer wieczorem. Lepiej jednak mieć ze sobą towarzysza. Nie musi to być człowiek, czasem po prostu wystarczy ktoś taki, kto sprawi, że mrok wyda się jaśniejszy, a cienie mniej straszne. Takim ktosiem dla Kat był kociak, którym od niedawna się opiekowała - Avada. Dziewczyna już zdążyła się do niego przywiązać i pokochać jak swoje zwierzątko. Był taki jak ona, gdy była mała - wszędobylski, ciekawski, ale przez to nie mniej kochany. Teraz wyglądał uroczo, ubrany w kocie wełniane buciki i ubranko na tułów. Gryfonka przecież nie mogłaby dać mu zamarznąć! Avada prowadził dziewczynę dziwnymi, nowymi dla niej ścieżkami - nie zwiedzała jeszcze okolic; wolała siedzieć w motelu i popijać ciepłe napoje, ale dziś dała się wyciągnąć kotu na spacer. Zaczęła zastanawiać się, czy pokrzywdzone kiedyś zwierzę ma jej coś do pokazania, czy idzie by iść. Rozmyślania przerwało jej miauczenie, sygnalizujące...No właśnie, co? Byli na północnym krańcu jeziora, wszystko było tu śliskie i nierówne. Kat ostrzegła się w myślach, by stąpać powoli i ostrożnie, aby nie przypłacić tej wędrówki złamaną nogą. -Lumos-mruknęła cicho, by oświetlić drogę sobie i Avadzie. -No, co teraz, Maluszku? - Gdy kot zaczął zbliżać się do źródła, poszła za nim, wzruszając ramionami. Sama tego chciała. Nagle w wodzie zaczął formować się jakiś obraz. Dziewczyna przystanęła i zamrugała. Nie, nie wydawało jej się. Właśnie widziała siebie i brata, biegnących borem, uciekających przed... Już sobie przypomniała. Wakacje. Namioty. Wyjazd rodzinny. Podchody. Cichy szelest za nimi i błysk kłów. Bezwładna ucieczka. Avada też przystanął, oglądając kolorowe światełka. Kat zaśmiała się cicho. Przypomniała sobie dalszą część historii, która pewnie lada moment nastąpi. Rozejrzała się w poszukiwaniu czegoś, na czym mogłaby usiąść. Znalazła spróchniały pieniek pokryty śniegiem. Szybko zgarnęła puchową pierzynkę i, usiadłszy na lekko wilgotnym pniu, poklepała się po kolanie, wzywając Avadę. Gdy kot przybiegł, dziewczyna podrapała go za uchem, po czym spojrzała na ciąg dalszy jej wspomnień.
Nie miała najmniejszej ochoty siedzieć w motelu, dlatego tez wyszła sobie na dwór i poszła przed siebie. Doszła do jakiegoś źródełka. Zauważyła, że już tam ktoś jest, siedzi na jakimś spróchniałym pniu i drapie kota za uchem. Podeszła kawałek bliżej i poznała tą postać - była to Katniss. Uśmiechnęła się do siebie. Zaczęła powoli iść w jej stronę. Co jak co, ale Missy lubiła Katniss. Dziewczyna była inna niż te wszystkie lale. Była trochę podobna do Nancy. Powoli i po cichu (w końcu szła w 14 cm szpilkach) doszła już do dziewczyny, zasłoniła jej oczy i spytała się: - Kim jestem? - Uwielbiała tak robić ludziom, ale oni i tak zawsze zgadywali kim ona jest. Kiedyś może w końcu znudzi jej się zachodzenie ludzi od tyłu i zmuszanie ich do zgadywania kim ona jest. Ale jak na razie nie przestanie tego robić.
Kat drgnęła, przestraszona. Nie żeby zawsze było łatwo ją wystraszyć, ale właśnie wpatrywała się w swojego brata i była tak nim zaaferowana, że odłączyła się od rzeczywistości. - Seryjnym mordercą? Pedofilem? Powinnam się bać? -Gdy pierwsze wrażenie minęło, Gryfonka zaczęła czuć kobiece perfumy. W dodatku były to delikatne dłonie. Hm... Przeleciała w myślach listę osób, które pasowały do tej kategorii. Nikt nie przychodził jej do głowy. - Avada, może pomożesz? -Zwróciła się do kociaka. Nie wiedziała, jak miałby jej pomóc, ale zawsze warto poprosić. Gdy kociak uciekł spod jej ręki, westchnęła. -Może jakaś podpowiedź?-Zwróciła się do zachodzącej ją osoby.
Poczuła jak dziewczyna drgnęła. Uśmiechnęła się diabelnie do siebie. Zdjęła dłonie z oczu dziewczyny, cmoknęła ją w policzek na przywitanie i usiadła obok niej. - Czy ja wyglądam jak pedofil lub morderca? - spytała się urażona. Avada? Jeju, jak tak można kota nazwać i to na dodatek tak uroczego? - No mów co tam u Ciebie moja droga? - uśmiechnęła się do siebie. Nagle na tafli jeziora pojawiło się wspomnienie, na którym widać jak ojciec Missy pierwszy raz ją uderzył. Kobieta zrobiła się jakaś nerwowa. No w końcu nie każdy jest przez własnego ojca bity. Nancy nie chciała na to patrzeć, ale jakoś nie mogła odwrócić od tego wspomnienia wzroku. W końcu owe wspomnienie znikło a Missy znów zaczęła zachowywać się normalnie. Spojrzała się na Gryfonkę i uśmiechnęła się do niej lekko.
-To było pytanie retoryczne, prawda? - Wyszczerzyła ząbki w uśmiechu. Postanowiła nie dopytywać się o dopiero co podpatrzone wspomnienie kobiety. To raczej nie jest dobry temat do rozmowy. -Avada, źle się to dla ciebie skończy - ostrzegła kociaka, który postanowił zbadać na własnej skórze, czy woda jest tak mokra, jak mówią. - Jak widzisz. Przygarnęłam kociaka, który jest po przejściach. -Chciała wytłumaczyć jakoś fakt, że zwierzę nie miało większości sierści, co na szczęście było mało widoczne dzięki ubranku. -Ale jest kochane. Psotne, ale kochane. -Niech tylko Missy spróbuje nie polubić jej nowego ulubieńca!- A jak tam u Ciebie? Odpoczęłaś od sprawdzania referatów? -Kat szczerze współczuła jej czytania tych wszystkich bredni, między innymi napisanymi jej ręką.
- Tak, moja droga. To było pytanie retoryczne. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko. a co do wspomnienia to ona nie miałaby ochoty o tym mówić. A poza tym to wspomnieni mówi samo za siebie. Nancy w dzieciństwie była bita. - Avada? Jak tak mogłaś nazwać takie urocze zwierzątko? - spytała się oburzona. No kotek był uroczy, ale to imię jakoś do niego nie pasowało. O boże dlaczego ona musiała jej akurat o tych referatach przypomnieć. Nawet nie zaczęła ich jeszcze sprawdzać. - Dziewczyno ja nawet ich jeszcze nie zaczęłam sprawdzać. Mam wolne od pracy. Ale i tak jak zwykle musiałam je wziąć ze sobą na ten przeklęty wyjazd. - powiedziała. Dlaczego ona jest taka głupia, po co ona je tutaj ze sobą wzięła? - Zabij mnie! Ich jest za dużo. Musze sprawdzić referaty te klasy piątej, szóstej i siódmej. Ja nie chcę. - powiedziała, schowała twarz w dłonie i zaczęła komicznie szlochać.
-Ale... on był tak nazwany. Zresztą to imię idealnie do niego pasuje! - Zdążyła to powiedzieć, gdy spokój przerwało żałosne miauknięcie. Kat przewróciła oczami i wstała, żeby wyciągnąć kociaka z lodowatej wody. -Właśnie o tym mówiłam. -Spojrzała na dziewczynę.- To szatan wcielony. -Zaczęła zdejmować z Avady ubranko i buciki.- Kto to teraz wysuszy, co, Urwisie? -Pacnęła kota w nosek, na co ten zareagował prychnięciem. -Pociesz się, że ja jestem w szóstej klasie. Jak zobaczysz mój... -poklepała nauczycielkę po plecach-...to kompletnie stracisz wiarę w ludzi - dokończyła dramatycznym głosem, a dopominające się o uwagę miauknięcie Avady podkreśliło powagę sytuacji.
- A niech ci będzie. Niech pasuje. - powiedziała i gdy usłyszała ostatnie zdanie jakie dziewczyna powiedziała to jeszcze bardziej się załamała. - Twoje wypracowanie będzie pewnie świetne jak zwykle zresztą, ale reszta tych uczniów to będzie normalnie rzeź. Troll na trollu, trollem poganiał. - uśmiechnęła się do siebie szeroko. - A wiarę w ludzi straciłam już dawno temu. A szczególnie w facetów. Z żadnym z nich nie idzie się przespać. To jeden albo nie chce albo drugi czeka na tą jedyną, żeby móc się z nią przespać. no maskara normalnie. - powiedziawszy to odebrała od Katniss jej kotka. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni i wysuszyła go. - I po sprawie. Widzisz jaki ty jesteś śliczny. Daj mnie te ubranie. - zabrała ubranie od Kat i włożyła je zwierzakowi, oczywiście uprzednio je wysuszyła.
-Perfekcyjna pani nauczycielka zawsze do usług. -Nutką ironii próbowała zatuszować fakt, że ona zapomniała, jakiego zaklęcia mogłaby użyć, by wysuszyć ubranie i kociaka.- Dzięki. -Uśmiechnęła się. Miło czasem usłyszeć, że jej wypracowania na OPCM nie były tak straszne, jak myślała. -A Ty nie czekasz na tego jedynego? Wiesz, kolacja przy świecach, taniec przy romantycznej muzyce, lot na miotle w świetle księżyca... -Zerknęła na Missy.- Własnie, muszę Ci powiedzieć, że... -tu urwała, moment dramatycznej ciszy, nieprzerwanej nawet przez zadowolonego już Avadę. Napięcie rośnie, osiąga apogeum...-...ktoś mnie zechciał! Wywróżyłaś mi to po prostu. Masz jakąś radę dla młodszej koleżanki? - Zrobiła minę niewinnego dziecka.- Nie wiedziałam, że te ferie będą tak.. pełne wrażeń. Chłopak, kociak...W sumie jedno i drugie tylko by jadło i nastawiało się do drapania. -Posłała całusa Avadzie, siedzącemu na kolanach dziewczyny.
- Taa, perfekcyjna. Chyba w snach. powiedziała i wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Nic by się nie stało gdyby dziewczyna przyznała się do zapomnienia tego jednego zaklęcia. - nie ma za co. - W sumie nie tylko ona pisze tak świetne wypracowania, że aż czyta się je po kilka razy. - Czy ja wyglądam na osobę, która by czekała cierpliwie z założoną nogą a tego jedynego? - spytała się i uniosła jedną brew. Czy ona się nie przesłyszała i Kat ma chłopaka? Nie no ta dziewczyna szaleje. - Czy ja miałabym mieć radę dla Ciebie? No w sumie to mam jedną może dwie ewentualnie siedem. - powiedziała i pokazała dziewczynie język. - No więc nie narzucaj mu się za bardzo to po pierwsze, po drugie bądź cierpliwa, ale ty nie potrafisz chyba być cierpliwa co nie? - spytała się z wrednym uśmieszkiem na ustach. - Coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? - Missy była normalnie doradcą w sprawie facetów.
-Ja nie potrafiłabym być cierpliwa? Ja? -Udała oburzenie.- To co bym tu robiła z tym niepoprawnym do bólu kociakiem i z taką jedną panną, która tylko czeka, aż...aż...- No właśnie, aż co? To się pewnie niedługo okaże.- Trudno jest mu się nie narzucać, kiedy dzieli się z nim pokój... -Zasłoniła usta dłonią. Może nie powinna o tym mówić? W końcu to nauczycielka, a wciąż nie była pewna, czy ta koedukacja Skylara i jej nie powstała w wyniku błędu czy zapomnienia. Chociaż w sumie, to była Missy. Równie dobrze to ona mogła to zaplanować, by potem śmiać się ze szczęśliwej ze zrządzenia losu młodszej koleżanki. -To Twoja robota? -Spytała podejrzliwie, wymierzając w jej kierunku wskazujący palec.
- No ty nie potrafisz byc cierpliwa. Czasami. - pokazała jej język. - Aż co? - była ciekawa co dziewczyna miała na myśl. Dzieli z nim pokój no ładnie. Czego ona się tutaj dowiaduje. Je sprawka? Ale czego sprawka? - Jaka robota? - nie wiedziała o co dziewczynie chodzi. Kat czasami potrafi być dziwna to bardzo dziwna. - Powiem Ci, że ostatnio poznałam bardzo fajnego, ale młodego chłopaka. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko gdy przypomniała sobie tą uśmiechniętą twarz Elijah. - Ale wiesz j\on jest trochę dola mnie za młody, a ja głupa się chyba w nim zakochałam. - i znów schowała twarz w dłonie i się zaczęła załamywac.
-Aż.. nie wiem, to Ty powinnaś wiedzieć - wzruszyła ramionami.- To dzięki Tobie dzielę pokój z chłopakiem, który jest ŚLIZGONEM, a do tego dziwnym trafem nie mamy innych współlokatorów? -Jeśli tak, to chyba powinna jej podziękować, nieprawdaż? W końcu... zakochała się. Opowiedziałaby Missy więcej o Skylarze, ale własnie dowiedziała się, że ta oto niewzruszona, niecierpliwa kobieta straciła dla kogoś serce. - Ile ma lat? Jak wygląda? Dobrze całuje? Opowiadaj! I pamiętaj, że wiek nie ma znaczenia, kochana. -Przytuliła ją, zgniatając niezwykle grzecznego Avadę, który, o dziwo, nie zareagował negatywnie. Chyba wyczuł powagę sytuacji i tylko delikatnie ocierał się główką o dłoń starszej blondynki.
- Ale ja nawet nie wiem o co Ci chodzi. - powiedziała i uśmiechnęła się niewinnie. - A poza tym to nie moja sprawka, że jesteś z Ślizgonem w pokoju i to sama. Obrzucaj kogoś innego oskarżeniami. - powiedziała i udała obrażoną. Ona niewzruszona i niecierpliwa? No w sumie racja. - Tak, więc jest on Ślizgonem, ma 18 lat, jeszcze się nie całowaliśmy, bo nie mieliśmy okazji. Prawie by do tego doszło, ale jakoś się powstrzymałam. Nie wiem dlaczego. Jest on przystojnym, dobrze zbudowany facetem. Miły, szarmancki i normalnie mogłabym za niego wyjść. - powiedziała i uśmiechnęła się szeroko do dziewczyny. No tak to już jest oznaka tego, że Missy się zakochała. - Boże święty ja się naprawdę zakochałam! - krzyknęła zrozpaczona. - Zabij mnie. - powiedziała do Kat i zaczęła ją szarpać za płaszcz czy kurtkę, czy co ona tam ma na sobie.
-To nie oskarżenia, chciałam wysłac Ci kwiaty i podziękowania. Ale skoro to nie Ty... - Kat podpuszczająco wzruszyła ramionami-.. to te pyszne czekoladki na pewno nie trafią w Twoje ręce. -Uśmiechnęła się przebiegle. -Kiedy zapoznasz mnie z Twoim ideałem, hm? Będę Waszą przyzwoitką, o! A że będę zaprzyjaźnioną przyzwoitką, to mooooże zapomnę o spotkaniu i zostaniecie sami, zdani tylko i wyłącznie na siebie, dajmy na to w... miejscu, gdzie są jakieś ciemne kąty? -Znącząco poruszyła brwiami. Miłości trzeba pomagać! - Co o tym sądzisz, Mały? -Spytała, wiercącego się już kociaka.- Chyba za długo siedział na jednym miejscu... -Wzięła go z kolan Missy i postawiła na ziemię. - Tylko nie zbliżaj się już do wody, bo nikt Cię suszyć nie będzie! -Klepnęła go w ogon, gdy to mówiła.
- Kwiaty? Nie, to nie dla mnie. Ale czekoladki możesz mi dać. Tylko nie naszprycuj mi ich eliksirem miłości czy jakimś innym. - powiedziała i uśmiechnęła się przymilnie. - Chcesz poznać Elijah? A proszę Cię bardzo. Tylko muszę znów do niego list napisać, bo mi nie odpisuje. - powiedziała i troszkę posmutniała. Spojrzała się na kotka Katniss i stwierdziła, że on jest jak Missy. Nie umie usiedzieć na jednym miejscu, zawsze musi gdzieś pójść. Dokładnie tak jak Nancy. - A jak wpadniesz do wody to przybiegnij od razu do mnie, ja Cię wysuszę. - powiedziała i podrapała zwierzaka za uchem.
-Ale...kiedy ja tylko takie mam..- Talentu kucharskiego to Kat nie miała za grosz, więc raczej sama nic ciekawego nie przyrządzi. -Wiesz...Ktoś madry powiedział mi niedawno, żebym się nie narzucała za bardzo.- Puściła oczko dziewczynie.- Może po prostu próbuje to odczytać, ale za każdym razem, gdy już widzi litery, przed oczami staje mu Twój obraz, a on daje się ponieść wyobraźni i.. wiesz, jak to się kończy. -Lubiła rozmawiać z Missy, rozumiały się. Pomimo tych 9 lat różnicy, które je dzieliły, Kat nie czuła się jakaś głupsza czy gorsza. -Nie, nie będziesz go suszyła, nie ma tak dobrze! -Popatrzyła na kociaka, który znalazł sobie kawałek patyka i zaczął go gryźć.- Trzeba go co nieco nauczyć, żeby nie było, że tak źle się nim opiekowałam. W końcu musi wyrosnąć na dobrego ojca... i kochanka.
- A w sumie czemu nie. Może mi dać te czekoladki. Przydadzą się. - powiedziała i uśmiechnęła się jak diabeł. - A czy ja powiedziałam, że mu się narzucam? Nie. A w sumie może masz rację z tymi literami. Przecież ja jestem nieziemsko piękna. - zaśmiała się cicho ze swoich słów. Te 9 lat różnicy jakoś nie stanęły im na drodze do zaprzyjaźnienia się. Nawet to, że Katniss jest z domu Godryka a Missy była przecież z domu Salazara. - A kto mi zabroni go wysuszyć? Ty? Myślisz, że się Ciebie boję? - spytała się żartobliwie. -Dobry ojciec i kochanek? Może mu w tym pomogę? - spytała się patrząc się na kotka, który gryzł tego patyka jakby od tego zależało jego życie.
-Czy Ty właśnie zaproponowałaś mojemu kociakowi kocenie się?! Rozumiem, że jesteś zdesperowana, ale...-Spojrzała na dziewczynę z udawanym przestrachem. Chyba naprawdę była zakochana...Z tym, że takie propozycje lepiej składać chłopakom niż kotom. Wzruszyła ramionami. Jak kto woli, o gustach się przecież nie dyskutuje. -Tak, ja Ci zagrożę i zabronię. Rzucę na Ciebie... się. I będę Cię łaskotać, a przed tym nie ma obrony! I tak, powinnaś się mnie bać -tu Kat machnęła ręką, udając łapę tygrysa - ja taka dzika, nigdy nie wiesz, co Cię w moim towarzystwie spotka. - W sumie, taka prawda. Gryfonka była często nie do odgadnięcia, czasem w pozytywnym sensie, niekiedy negatywnym. Taka loteria.
- Och, przestań, przecież wiesz o co mi chodzi. - powiedziała i pacnęła dziewczyne w ramię. Tak Nancy zdeydwoanie była zakochana, ale w młody przystojnym mężczźnie a nie w jakimś kiocie. - Ja się Ciebie nie boję. I tak dla Twojej wiadoości ja nie mam łaskotk. - powiedziała z szerokim uśmiechem. Nage pisnęła jak mala dziewczynka i odsunęła się od Kat, gdy zobaczyła ten koci ruch ręką. - Ty nie jesteś dzika, ty jesteś niebezpieczna. - powiedziała z udawanym strachem.
-Ale dzika też.. Jeśli się jest tylko niebezpiecznym, ma się negatywną opinię jakiegoś szaleńca. A jeśli do tego jest się odrobinę dzikim... To jest ciekawie. -Uniosła porozumiewawczo brew.- A Ty lubisz we mnie tę dziką naturę, bo inaczej nie byłoby Cię tutaj, prawda? Prawda? -Zrobiła minkę grzecznego i niewinnego dziecka. Przecież nie była taka zła. Chyba. A o przyjaciół starała się dbać i dawać im z siebie wszystko, co w niej najlepsze. Wolała jednak dowiedziec się prawdy, bowiem najgorsza prawda jest lepsza niż najlepsze kłamstwo. -Znasz jakieś zaklęcie na zmniejszenie bólu albo jakąś maść, ktorą mogę smarować Avadę? Ta odrastająca sierść jest bolesnym procesem dla niego, a nie wiem, jak mu pomóc. A Ty, pani profesor, zawsze byłaś dla mnie autorytetem... - Uśmiechnęła się do kobiety. Taka dyskretna zmiana tematu, ale naprawdę martwiła się o kociaka.
- No już niech ci będzie jesteś dzika. I tak lubię Ci bardzo. - powiedziała i uśmiechnęła się do dziewczyny przyjaźnie. Nancy nie miała za dużo przyjaciół, bo albo nie chciała ich mieć albo o nich nie dbała. - Kochanie ty moje, musisz z tym iść do profesora od eliksirów albo do Skrzydła Szpitalnego, bo ja na tym się nie znam. - powiedziała i spojrzała się na kociaka, który nadal bawił się patykiem.
-Myślisz, że tutaj jest coś takiego jak apteka? Albo może sama mogłabym uwarzyć jakiś eliksir? Masz jakiś pomysł? -Również zerknęła na radosnego Avadę.- Ferie się kończą, a tym samym opieka nad tym Maluszkiem. Chyba, że wezmę go do Hogwartu... Co o tym sądzisz? Ale wtedy będziesz musiała się pogodzić z jego obecnością na Twoich lekcjach, bo Cię polubił. To chyba zaszczyt. -Odwzajemniła uśmiech dziewczyny, po czym potarła dłonie o siebie i chuchnęła w nie. Zaczynała powoli marznąć. Choć, jak na Kat, to i tak był dobry wynik; zazwyczaj zaczynała zamarzać po piętnastu minutach od wyjścia.
- Chyba nie masz co liczyć na żadną aptekę. - powiedziała i uśmiechnęła się lekko. - Co do eliksiru to nie jestem pewna, bo ja nigdy się na tym nie znałam. - wstała i wzięła na ręce kotka i zaczęła go drapać za uchem. - Wiesz jeśli chcesz to możesz brać go ze sobą na lekcje, ale jeśli będzie mi szalał to będę musiała go zamykać w klatce albo nie będziesz go mogła przynosić ze sobą. - powiedziała i pogroziła dziewczynie palcem. Co jak co, ale Nancy też się zimno zrobiło i nie narzekałaby gdyby mogły się przenieść do jakiegoś cieplejszego miejsca na przykład do jakiejś kawiarenki albo coś w tym stylu.