Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Małe boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 10 z 39 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 24 ... 39  Next
AutorWiadomość


Mathilde Villadsen
Mathilde Villadsen

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III
Wiek : 30
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 510
  Liczba postów : 1382
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6313-mathilde-olivia-villadsen#177625
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6376-poprosze-najladniejsza-pocztowke#179438
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7164-mathilde-olivia-villadsen#204301
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPią Gru 13 2013, 18:23;

First topic message reminder :


Małe boisko

Znajduje się kilka kroków za głównym boiskiem, a prowadzi do niego wydeptana ścieżka, którą można odnaleźć bez problemów nawet w zimie! Powstało dla uczniów, którzy pragną uzewnętrznić swoje emocje w sposób fizyczny! Oczywiście nie tylko o takie kwiatki tutaj chodzi. Rozchodzi się tu również o liczne treningi, które czasem nakładały się na siebie i wymagały rezygnacji, którejś z grup młodzieży oraz przejściu na inny dzień. Nauczyciele quidditcha, zatem doszli zgodnie do porozumienia, że potrzebują trochę dodatkowego miejsca na mini boisko, gdzie można przeprowadzać rozgrzewkę i uczyć zawodników jakiś ciekawych manewrów! Zatem nie zastanawiając się długo poprosili dyrektora o zagospodarowanie części błoni. Tak też się stało.
Zatem to tutaj znajdziesz mniejsze boisko, które ogrodzone jest wysokim płotkiem, który zdobią herby czterech domu Hogwartu. Niestety boisko nie jest wyposażone we własne szatnie czy składzik, w którym przechowywane są kafle, zastępcze miotły czy ochraniacze i to jest główna niedogodność, z którą należy się uporać, czyli należy korzystać z dobudówek głównego boiska i tam pozostawiać swoje rzeczy.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyCzw Lis 19 2015, 16:40;

Winona zakłada, że Gryfon wolno się do niej zbliża, by dojrzeć kim jest jego niechciane towarzystwo. Na jego poważne słowa skłania lekko głowę z grobową miną, przerywając oklaski. Szybko jednak porzuca swoją marną grą aktorską, bo jest zaaferowana miotłą. Winnie przeskakuje zgrabnie płotek i już po chwili znajduje się obok Devena, wyciągając rękę w kierunku jego Błyskawicy.
- Mogę? – pyta z uprzejmym uśmiechem. W końcu patrzy prosto na chłopaka. Nie widzi jego zażenowania. Hensley nie przypuszcza, że ten przystojny kapitan drużyny panicznie boi się kobiet. Wręcz przeciwnie. Kiedy taksuje go spojrzeniem zakłada, że jestem typem milczącego podrywacza. Mylnie utożsamia go z wieloma innymi mężczyznami, którzy mają powodzenie dzięki swojej widowiskowej grze w quidditcha. Jego zachowanie przypisuje charakterystycznej nieufności Brytyjczyków, którzy niemalże wzdrygają się słysząc jej skrzeczący akcent, który tak nieładnie brzmi w ich ponurych komnatach.
- Moja miotła spłonęła w odmętach Salem – mówi niezrażona jego postawą Winona, przyglądając się dokładnie Błyskawicy. – Muszę sobie kupić nową, ale nie mogę się do żadnej przekonać – kontynuuje, po czym przerywa swoje obserwacje i ponownie wyciąga dłoń w kierunku Indianina. Tym razem, by się przywitać, bo najwyraźniej on nie ma zamiaru tego zrobić.
- Winona Hensley . Kapitan drużyny Salem. Och, nie przyszłam tu potrenować. Szłam do Hogsmeade, ale zobaczyłam, że idziesz na boisko, więc przyszłam zobaczyć konkurencję – przyznaje się otwarcie do swojego szpiegowania i mruga do niego z szerokim uśmiechem. – Jesteś bardzo dobry – dodaje szczerze Amerykanka, zerkając na znicza, który szamocze się w jego dłoni.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyCzw Lis 19 2015, 20:39;

Deven spojrzał na nią niepewnie, zdenerwowany tym nagłym zmniejszeniem dystansu, faktem, że są tu tylko we dwoje i nikt go nie wyratuje z tej krępującej sytuacji. Wcale nie miał ochoty oddawać swojej ukochanej miotły w obce ręce, ale przecież nie był dzikusem, choć niektórzy właśnie z tym utożsamiali Indian. Dlatego wyciągnął miotłę w jej kierunku i uciekł wzrokiem, kiedy dziewczyna zaczęła mu się otwarcie przyglądać.
Deven może i mógłby mieć powodzenie, gdyby nie fakt, że nigdy nie potrafił wymyślić w odpowiedniej chwili komplementu, uśmiechnąć się prowokująco albo złapać dziewczynę za rękę i spojrzeć jej w oczy z dziką namiętnością. Wydawał się zawsze tak chłodny, skoncentrowany i obojętny... A to wszystko było tylko maską, pokrywającą jego chorobliwą nieśmiałość wobec płci pięknej. Do tej pory w jego życiu była tylko jedna dziewczyna, Farai, pierwsza, którą kiedykolwiek pocałował, pierwsza, która przebiła się przez wszystkie warstwy jego nieśmiałości i niezręczności i podbiła jego serce. Nadal nie mógł się pozbierać po jej utracie, ale rozumiał, że stan matki Farai wymagał jej wyjazdu, rozumiał, że ich związek nie miał przyszłości ani racji bytu, co nie zmieniało faktu, że minęło sporo czasu, zanim zdążył się z tym pogodzić.
Jej akcent nie robił na nim specjalnego wrażenia, choć od razu rozpoznał w niej mieszkankę Teksasu. Sam mówił jak typowy Kanadyjczyk, czyli w gruncie rzeczy jak przeciętny Amerykanin, choć na pewno nie taki z Południa, dlatego doskonale znał te krzywe spojrzenia Brytyjczyków. Zresztą, Merlinie, czy on mógł wyglądać na Brytyjczyka?
- Och... - spojrzał na nią z powściągliwym, ale szczerym współczuciem, choć w jego oczach błysnęła autentyczna przykrość. - Ta jest naprawdę świetna... bardzo zwrotna i szybka - powiedział, czując ulgę, że poruszają się po neutralnym gruncie, który pozwalał mu odzyskać odrobinę pewności siebie. - Akurat ten egzemplarz ma witki z leszczyny, lepiej się sprawdzają przy dynamicznej grze. Ale jeśli wolisz wysokie loty, brzoza jest lepsza. Podobno - wzruszył ramionami, splatając ręce na piersi. - Podpórki na nogi to też genialny pomysł, pomagają w stabilizacji lotu... - urwał, zdając sobie sprawę, że dziewczyna patrzy na niego przenikliwie, po czym wyciąga dłoń. Odchrząknął i lekko zmarszczył brwi, starając się pokryć zakłopotanie i jednocześnie ściskając dłoń Winnie.
- Deven Quayle. Kapitan Tańczących z Tłuczkami - powiedział poważnym tonem, zakłopotany faktem, że dziewczyna obserwowała jego trening. Jeszcze bardziej zakłopotał go jej komplement. I uśmiech. I mrugnięcie. I wszystko razem. - Ja... hm... jeszcze mi daleko do... znaczy, nie uważam, żebym... W każdym razie dzięki - dokończył kulawo, nie patrząc na dziewczynę i wyciągając z kieszeni maleńkie pudełeczko, w którym zamknął znicza. - My wszyscy latamy - dodał enigmatycznie.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Lis 23 2015, 17:24;

Winona ma przez chwilę wrażenie, że niesamowicie mu się narzuca swoim bezpośrednim podejściem. Kiedy patrzy na nią niepewnie, lekko zdenerwowany, jest już przekonana, że chłopak jest zwyczajnie na nią zły i z pewnością ma ją za wielkiego wroga. Mimo wszystko podaje jej miotłę, a Amerykanka zaczyna przyglądać jej się uważnie. Nieustępliwie unikał jej wzorku, więc Hensley również przestała go świdrować spojrzeniem. Pomyślała przy tym, że z pewnością nie jest w jego typie, skoro nawet nie próbuje być uprzejmy, jak każdy inny chłopak, który wyraża chociaż trochę jakieś zainteresowanie jej osobą.
Dopiero kiedy zaczyna paplać o swojej miotlarskiej tragedii, chłopak zaczyna coś mówić. Widać, że zna się na tym co mówi i pasjonuje się qudditchem, co tylko zwiększa jej obawy co do kolejnego meczu. W końcu czy dumny, silny i poważny kapitan drużyny nie wygląda na znacznie lepszego niż niesforna dziewczyna z Teksasu, która nie potrafi nawet namówić siebie samą do zdjęcia kowbojek po kilku miesiącach spędzonych w Wielkiej Brytanii.
- Miałam najnowszego Ventusa. Nie wiem czy to możliwe, ale był czasami aż zbyt zwrotny. Dopiero po jakimś czasie nauczyłam się go wyczuwać, żeby nie wymijać przeciwników, nie zbaczając przy tym z kursu tak jak proponowała mi miotła – mówi Winnie przyglądając się Błyskawicy i porównując ją mimowolnie z jej klasyczną, amerykańską zgubą. – Wysokie loty mnie nie interesują mnie tak jak ciebie – oznajmia z uśmiechem chłopakowi. Jest ścigającą, więc nie musi szybować nad głowami innych i szukać złotej plamki na wielkim boisku. Jest niewystarczająco cierpliwa na takie zajęcia.
Rozbawiona Winnie w końcu zauważa, że jest zwyczajnie zmieszany komplementem, który przed chwilą dostał. Uśmiecha się lekko przy tej (nareszcie jakiejś) poprawnej obserwacji. Wciąż jednak nie przechodzi jej przez głowę, że jest nieśmiały w stosunku do kobiet. Zwala to raczej na to powściągliwość brytyjskich dziewczyn, które czekają na swoich rycerzy i nigdy nie biorą spraw w swoje ręce. Hensley stereotypowo patrzyła na nie jak na wątłe mimozy. Trochę przypominały jej Ceres. Tylko oczywiście nie były takimi cudownymi przyjaciółkami, jaką była ona.
- Wszyscy latamy – powtarza po nim tym razem szczerząc szerzej zęby. Nie oddaje mu jeszcze miotły, bo na chwilę siada na nią, unosi się chwilę w powietrzu. Szybko jednak uznaje, że to niezbyt taktowne wybrać się na przejażdżkę bez pytania i szybko zeskakuje z powrotem na ziemię, po czym wręcza mu Błyskawicę.
Od dawna jesteś w Hogwarcie? Nie pamiętam cię z Salem – zmienia nagle temat, żeby zatrzeć swój brak ogłady. Pewnie powinna podziękować i sobie iść, ale skoro już zaczął z nią rozmawiać, Hensley wpycha się ze swoimi buciorami w życie Devena.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Lis 23 2015, 20:41;

Temat quidditcha był nie tylko interesujący, ale też bezpieczny, pozwalał Devenowi nabrać pewnego dystansu i nie panikować, że zaraz zostanie wciągnięty w te damsko-męskie gierki, które zawsze wprawiały go w zakłopotanie, bo po prostu nie rozumiał ich zasad. O miotłach mógł rozmawiać bez końca, zwłaszcza z kimś, kto się na nich znał. Nie należał do ludzi, którzy potrafią prowadzić monolog, zachwyceni własną elokwencją. W ogóle nigdy nie był nadmiernie rozmowny, wydawało się, że jego przydział gadatliwości zagarnął jego starszy brat River, którego nie można było uciszyć i który bywał zwyczajnie męczący. Najstarszy Joven był bardziej refleksyjny, wyciszony i bardziej podobny do Devena, mimo że nie zacinał się co chwila i potrafił mówić z sensem. A Travor... Travor klepał formułki jak papuga, wzorowy uczeń, prymusik i wszystko co najbardziej drażniło Devena, który sam był zdolny, ale nigdy nie zachowywał się jak jego najmłodszy brat.
- Nigdy nie leciałem na Ventusie. To prawda, że jego witki były tak wyprofilowane, że sama miotła praktycznie... no wiesz, nie napotykała oporu powietrza? - spytał wyraźnie zaintrygowany. - Chyba wiem, co masz na myśli. Ja na początku też nie mogłem przywyknąć do tego, że Błyskawica reaguje na najlżejszy dotyk. Jest bardzo dobrze wyważona, to była... eem... raczej kwestia mojej poprzedniej miotły, Nimbusa 2000, którego mój starszy brat nie traktował najlepiej. - Wszystko było dobrze, dopóki nie spojrzał dziewczynie w oczy i nie poczuł, że cała chwilowa elokwencja gdzieś uleciała. Była śliczna, trochę bezczelna i zaczepna, ale miało to swój urok, zresztą Devenowi niewiele trzeba było, żeby stracić głowę. Wszystkie dziewczyny go peszyły, ale ładne dziewczyny... były prawdziwą tragedią.
Deven nigdy nie mógłby być ścigającym. Przez długi czas grał jako obrońca, ale głównie dlatego że jedynie ta pozycja była wolna. Tak naprawdę odnajdywał się tylko jako szukający, w gruncie rzeczy niezależny od innych zawodników, toczący swoją małą, prywatną walę ze złotym zniczem i szukającym przeciwnej drużyny. Nie był zbyt dobry, jeśli chodzi o pracę w grupie, zawsze był introwertykiem i solistą, dlatego czuł się szczęśliwy, uganiając się za złotą piłeczką i nie musząc zgrywać się z resztą ekipy.
Nie podobało mu się, że Winnie bez pytania wskoczyła na jego miotłę i oderwała się od ziemi, ale nic nie powiedział, patrząc na nią czujnie, z nieprzeniknioną miną. Serce biło mu stanowczo zbyt mocno, ale starał się nad sobą panować. Przyjął Błyskawicę z jej ręki i skinął powoli głową.
- Jestem z Riverside. Przyjechałem... dwa lata temu, na rozgrywki quidditcha. I zostałem - wzruszył ramionami, patrząc na dziewczynę czujnie. Nie rozumiał, dlaczego jeszcze tu jest, dlaczego w ogóle chce się jej z nim rozmawiać, kiedy on, Deven, gada takie głupoty, nie ma w sobie za grosz uroku. Często zazdrościł kolegom, którzy potrafili rozmawiać z dziewczynami. On do nich nie należał, patrzył na Hensley z nieprzeniknioną miną, myśląc sobie, że cholernie podoba mu się ta jej beztroska.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Lis 23 2015, 21:39;

Z doświadczenia wie, że chłopcy zazwyczaj lubią rozmawiać o tym popularnym, czarodziejskim sporcie. Nie tylko ci niesamowicie nieśmiali, z którymi swoją drogą nie miała wcześniej zbyt dużo do czynienia. To był prosty temat o poruszenia, jeśli chodzi o niezobowiązującą rozmowę. Szczególnie, że bardzo dobrze się na tym znała.
Wyglądało na to, że jej nowy kolega ma niesamowity kompleks braci. Biedny on. Winona jako najstarsza córka, z dwójką znacznie młodszego rodzeństwa, zawsze stawiana jest na piedestał. Szczególnie przez brzuchatego kowboja, z sumiastymi wąsami, który był jej ojcem.
- Tak- mówi i krzywi się lekko, kiedy potwierdza tą popularną reklamę miotły. – Ale to nie były wyłącznie zalety. Byłam niesamowicie szybka. Jednak, gdy pierwszym meczu dostałam tłuczkiem po dziesięciu minutach gry…Mój Ventus był bardzo zgrabny i szybki, ale też bardzo wywrotny. Robiłam niesamowite beczki, ale po spotkaniach z tłuczkiem, bardzo trudno było mi się utrzymać. Sama próbowałam zepsuć jego witki, zanim nauczyłam się nią manewrować. - próbuje mu wytłumaczyć ten głupi problem, dotykając przy tym witek w jego Błyskawicy.
Kiwa głową na jego słowa, kiedy ten błądzi wzrokiem wszędzie, byle nie patrzeć zbyt długo na nią.
- Twój brat też tu jest? – pyta uprzejmie, rozglądając się, jakby właśnie miał wyjść zza drzewa. W końcu kto wie, skoro jest Indianinem, może gdzieś tam się czai z łukiem!
Najwidoczniej to, że Deven jest dobrym kapitanem jest kolejnym złym założeniem Winnie. Jak może być dobrym liderem, skoro nawet nie lubi pracy w zespole? Gdyby znała tą informację z pewnością byłaby wyjątkowo rozbawiona i bardziej pewna siebie.
- Och, jesteś z Kanady – mówi nie rezygnując z szerokiego uśmiechu. Jej klasyczny, amerykański ojciec, prychnąłby z frustracją, gdyby to usłyszał. Często nieprzychylnie wyrażał się o północnych sąsiadach. - Więc mój tata nie będzie ze mnie zadowolony kiedy zapytam, czy nie pomógłbyś mi w wyborze miotły. Albo poszedł ze mną na piwo kremowe - pyta chłopaka otwarcie, niespecjalnie przejmując się jakimikolwiek konwenansami, czy faktem, że to nie ona powinna zapraszać na randki. Szczególnie, że jej kompan wcale nie wyglądał na bardzo zaoferowanego jej osobą. Pewnie między innymi to sprawiało, że ona była zainteresowana Devenem. Podoba jej się jego oporna postawa. Lubi wyzwania. Przypuszcza, że ma Indiańskie korzenie, co sprawia, że naciska jeszcze bardziej niż powinna. Ach, ten jej brak ogłady.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Lis 23 2015, 22:10;

Właściwie można to nazwać kompleksem, choć na to słowo Deven z pewnością by się wzdrygnął i gwałtownie zaprotestował. Był od nich zupełnie inny i był to główny problem całej rodziny Quayle. Od dziecka próbował dotrzymać kroku starszym braciom, ale szybko odkrył, że nie tylko jest to niewykonalne, ale również niezgodne z jego charakterem. Był najbardziej konserwatywny z całej rodziny, miał lekką obsesję na punkcie swoich korzeni, od których jego rodzice postanowili się w jego pojęciu odciąć, opuszczając rezerwat. To była skomplikowana kwestia, a Deven przy swoim uporze po prostu nie mógł dopuścić do siebie myśli, że może podjęli słuszną decyzję. A wracając do kwestii braci - donoszenie ich starych ubrań nie było tak okropne, jak dziedziczenie mioteł, o które bezmyślny River wcale nie dbał, znoszenie nauczycieli, którzy ciągle postrzegali go jako "kolejnego Quayle'a" czy fakt, że mimo że było ich czterech, jedynie Deven miał jakieś poczucie odpowiedzialności i wystarczającą wiedzę, by pomagać rodzicom w ich sklepie zielarskim podczas wakacji. Joven siedział w psychiatryku, River bujał po świecie, a Travor był dzieciakiem, który nie miał pojęcia o magicznych roślinach i ciągle siedział z nosem w książkach. Cudownie.
Potrząsnął głową z widocznym niezadowoleniem.
- Nie mógłbym latać na mało stabilnej miotle. Wolę mniej zwrotną, ale taką, na której mogę polegać... i wiedzieć, że nawet jeśli się wychylę, żeby złapać znicza, nie skręci mi w przeciwną stronę albo nie zrobi beczki. Błyskawica jest naprawdę świetna - dodał, patrząc na swoją miotłę z dumą. Potrząsnął powoli głową, z czymś na kształt wahania. Mógł narzekać na swoich braci, ale był z nimi bardzo związany, tęsknił za spokojem Jovena, za tym chorym narwańcem Riverem i nudnym Travorem, który mimo wszystko miewał przebłyski żywej inteligencji.
- Nie, żadnego z nich, wrócili do domu. Jest nas czterech - dodał tytułem wyjaśnienia i na powrót się zasępił. Utrzymanie mieszkania w pojedynkę stanowiło dla niego prawdziwe wyzwanie, jakoś wiązał koniec z końcem, ale nie było mu łatwo. Wracać do zamku nie zamierzał, bo tam nie miał możliwości trzymania swojego zwierzyńca ani roślin.
W sumie to dosyć ciekawe. Deven lubił czuć się częścią grupy, ale jednocześnie cenił sobie swoją prywatność. Czy będzie dobrym kapitanem, nie wiadomo, to dopiero się okaże, bo póki co jego drużyna wydawała się zadowolona z treningu. Nie był ekstrawertykiem, nie pokrzykiwał ani nie zagrzewał do boju szaleńczymi okrzykami. Jasno i zwięźle przedstawiał swoją wizję, zadanie każdego z członków drużyny, a jako dobry obserwator potrafił trafnie ocenić mocne i słabe punkty swoich zawodników. Póki co, brakowało mu pewności siebie, ale starał się tego nie okazywać i robić wszystko, co w jego mocy, żeby zetrzeć uśmiech z twarzy D'Angelo, która miała znacznie większe doświadczenie jako kapitan.
Na początku nie zrozumiał, myślał, że się przesłyszał. Jednak zostało mu tyle przytomności umysłu, że pokrył swoje zdumienie maską uprzejmej powściągliwości, mimo przyspieszonego bicia serca, spoconych dłoni i niepokojąco miękkich kolan. Czy ona go podrywała? Na Duchy Przodków, na to wyglądało. Skinął głową i uśmiechnął się ze skrępowaniem, choć mogło to zostać odczytane zupełnie inaczej.
- Hm... chętnie - odpowiedział spokojnie, mimo że wszystko w nim drżało, myśli szamotały się rozpaczliwie, a on sam nie wiedział, co ze sobą zrobić. Z jednej strony się cieszył, z drugiej czekał tylko na moment, kiedy zrobi z siebie idiotę. Albo gbura. Albo wszystko naraz.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Lis 24 2015, 00:58;

Prawdopodobnie nigdy nie zobaczy jego braci i nie będzie mogła ich porównać. Jednak póki co jest przekonana, że nie są aż tak wielką konkurencją dla Devena. W swojej wyobrazi ma czterech rosłych Indianinów, podobnych do stojącego naprzeciwko chłopaka. W jej wizji każdy jest na swój sposób podobny, a trzeci z kolei Quayle nie ma względem nich żadnych kompleksów. Wręcz przeciwnie, tańczą wesoło wokół ogniska w barwnych pióropuszach. Najlepiej bez koszulki.
- Mimo wszystko, Ventus z pewnością nadrabiał szybkością, którą trudno jest doświadczyć w innych miotłach – stwierdza ze wzruszeniem ramion Winona, odrobinę jednak broniąc swojej miotły, tak jak na co dzień broni swojego idealnego, w jej mniemaniu, kraju. Wzdycha jednak, patrząc tęsknie w stronę boiskowych obręczy. – Ale w tym roku kupię sobie raczej jakiś angielski model. O ile ktoś mi w końcu prześle pieniądze. Ostatnio słyszę dużo narzekań na temat moich angielskich wydatków – mówi z lekkim grymasem. Rozpieszczona Winnie, dla której zakup miotły takiej jaką ma Deven jest igraszką, a jej rodzeństwo prawdopodobnie nawet nie posiada rzeczy odziedziczonej po starszej siostrze.
Zdziwiona unosi brwi i odwraca głowę z powrotem w jego kierunku.
- Wszyscy gracie w quidditcha? – wnioskuje z tego, że przyjechał tu na zawody. – Łał, to musi być niezła rodzina. Jesteście do siebie podobni? – pyta z czystej ciekawości, by dopełnić swój interesujący obraz czwórki przystojnych Indian.
- Aż tak ci się tutaj spodobało, że zostałeś sam? – mówi i marszczy brwi, bo ona sama oddałaby wszystkie pary kowbojek, by wrócić do ciepłego i przyjaznego Salem. Które ostatnio zrobiło się nazbyt ciepłe i musiała przez to wylądować w Hogwarcie.
Winona również dopiero zaczynała swoją posadę kapitana. Wcześniej trzymał ją Gabriel, który był doskonały w quidditchu. Jednak od kiedy wyjechał z Hogwartu, Winnie dostała nagły awans. Jeszcze nawet nie zdążyła samodzielnie zrobić treningu. Za to zaczęła kompletować drużynę najwyraźniej wyjątkowo stronniczo. Skoro drugim ścigającym jest Cyrus Lynford, jej były chłopak i aktualnie najlepszy przyjaciel, cierpiący na specyficzną chorobę, polegającą na zasypianiu podczas stresujących sytuacji. A nie ma co się oszukiwać, to z pewnością będzie bardzo nerwowa atmosfera.
Najwidoczniej Deven był naprawdę świetnym aktorem. Winnie wpatruje się intensywnie w chłopaka, tylko dlatego widzi lekkie zdziwienie, które szybko zastępuje z powrotem swoją uprzejmą powściągliwością, którą często używał w ich rozmowie. Zakłada, że chłopak zgadza się, bo jest zbyt zaskoczony, żeby odmówić. Co tam jakaś Farai, niech sobie siedzi tam gdzie wyjechała. Hensley jest na tyle absorbująca, że nie będzie mieć nawet czasu wspominać jakiś byłych dziewczyn!
- Cudownie! – mówi z szerokim uśmiechem i z podekscytowania bezmyślnie lekko uderza go w ramię. – Dobrze wiedzieć, że nie boisz się zdania mojego ojca. Chłopcy zazwyczaj wyjątkowo cenią jego sposoby zdobycia fortuny galeonów – żartuje sobie luźno. Zakłada przy tym samoistnie dwie rzeczy. Pierwsza, że Deven domyśla się, że jest bogata. W końcu biedni Amerykanie po spaleniu Salem przenieśli się gdzieś do południowoamerykańskich szkół. Albo jego Riverside. Po drugie, że nawet jeśli się nie przyznaje, doszedł już do tego skąd może znać jej nazwisko. Ludzie nawet przypadkowo napotykali magiczne książki jej ojca. A kiedy wie ilu ma braci, zakłada, że to niemożliwe, żeby któryś z nich nie miał jakiegoś egzemplarza schowanego pod łóżkiem.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Lis 24 2015, 20:22;

Deven potrząsnął tylko głową, a koraliki wplecione w jego włosy podskoczyły lekko. Rozumiał, co kierowało Winoną, on też broniłby swojej ukochanej miotły, co nie zmieniało faktu, że musiał jej ufać, być pewnym jej reakcji na jego dotyk. Źle wyważona miotła była zwyczajnie niebezpieczna, a Deven, mimo że lubił bludgera i inne niekoniecznie bezpieczne rozrywki, miał dość rozsądku, żeby nie robić głupstw i nie próbować się zabić.
Przy wzmiance na temat pieniędzy lekko się spiął. Sam starał się brać od rodziców jak najmniej i utrzymywać się na własną rękę, ale nie było to łatwe. Na dniach miał rozpocząć pracę w Magicznej Menażerii, nie bardzo sobie wyobrażając siebie w roli kelnera czy barmana, który musiałby pracować ciągle wśród ludzi. Jasne, w menażerii też będzie radził sobie z klientami, jednak wszystko zniesie lepiej, jeśli do jego obowiązków będzie należała opieka nad zwierzętami. W domu rodziny Quayle nigdy się nie przelewało i Deven nauczony był oszczędności, jednocześnie mając bardzo ograniczone potrzeby. Gorzej, że jego zwierzęta miały dosyć znaczne. Starał się być dla rodziców podporą, nie ciężarem. Wystarczyły im zmartwienia, których dostarczał Joven ze swoją depresją i River z kretyńską niefrasobliwością i zupełnym brakiem poczucia odpowiedzialności. Dobrze że przynajmniej Travor nie przypominał swoich starszych braci. - Rozumiem. Angielskie miotły są naprawdę przyzwoite - skwitował, czując się trochę niekomfortowo z myślą, że sam nigdy w życiu nie mógłby sobie pozwolić na kupno Błyskawicy, podczas gdy Winona najwyraźniej wydawała pieniądze bez najmniejszego skrępowania. Bo było ją na to stać.
- Hm... to zależy - powiedział powoli. - Z wyglądu... dzielimy się po równo. Ja i Joven, mój najstarszy brat, jesteśmy do siebie dość podobni z... em... wyglądu i charakteru. River i Travor są zupełnie inni. Joven był kapitanem, kiedy przyjechaliśmy... hm... na rozgrywki. Grał jako obrońca. River jako pałkarz... A Travor... em... został w Riverside, zresztą... on nie ma wielkiego zacięcia do gry - wzruszył lekko ramionami, żałując, że w ogóle wspominał o swoich braciach. Nie czuł się dobrze, mówiąc o sobie.
- To... skomplikowane - wykręcił się, gdy spytała, czy tak bardzo mu się podobało, że został sam. Cóż. Jego bracia ciągle zmieniali zdanie, a kiedy był bliski podjęcia decyzji o powrocie do Kanady, poznał Farai. Nie miał zamiaru o tym wszystkim mówić, zwłaszcza że cholernie tęsknił za braćmi.
Był tak zestresowany i przejęty całą sytuacją, że kiedy szturchnęła go w ramię, uśmiechnął się tylko niewyraźnie, próbując ocenić, czy faktycznie powinien wiedzieć, czym się zajmuje jej ojciec, czy to tylko taki wybieg, mający na celu zaintrygowanie go. Naprawdę nie skojarzył nazwiska Winony z tymi wszystkimi niegrzecznymi książkami, na które najprawdopodobniej w którymś momencie swojego życia trafił. Na przykład wtedy, kiedy River walnął go jedną z nich w twarz, drąc się na pół domu, że mógłby się czegoś pożytecznego nauczyć. No cóż.
- A czym się zajmuje twój ojciec? - spytał Deven, kompletnie oszołomiony tym wszystkim, zaciskając palce na drążku swojej miotły i patrząc na dziewczynę z miną... bliżej nieokreśloną, trochę dziką i nieobliczalną, a trochę poważną. W głowie miał potworny mętlik, a radosna paplanina Winnie wcale mu nie pomagała. Fakt, że była bogata sprawiał, że Indianin czuł się jeszcze bardziej niepewnie.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptySro Lis 25 2015, 18:24;

Najwyraźniej stosunek do pieniędzy można dodać do tej długiej listy rzeczy, które ich dzielą. Nie to, żeby Winnie to przeszkadza. Lubi wyzwania, przeciwieństwa i wszystko inne co sprawia, że codzienność nie jest zbyt nudna.
Bo faktycznie, Winnie może powtarzać jak bardzo rozumie, że kogoś nie stać na daną rzecz. Macha niefrasobliwie ręką, kiedy ktoś nie ma przy sobie sakiewki pełnej galeonów, sama skora wydawać pieniądze zarobione przez jej rodzinę. Jednak nigdy nie potrafi wyczuć, kiedy ludzie nie chcąc wcale, by to ona płaciła po raz kolejny za kogoś. Cyrus rzadko na to narzeka, chociaż nieustannie pożycza mu galeony. Mimo jego zapewnieniom, wie że prawdopodobnie nigdy jej nie odda. Tak długo zadaje się z przyjacielem, bądź ze swoimi bogatszymi ziomkami z Salem, że nie pamięta jak to jest, gdy ktoś nie chce od niej pieniędzy, chociaż równocześnie nie ma wystarczająco dużo swoich. Hensley myli się, bo jest prawdopodobnie bardzo daleko od zrozumienia krępacji Devena w przypadku zarobków.
- Nie mów tego przy jakiś Brytyjczykach, bo popadną w samouwielbienie – zażartowała, kiwając głową w stronę jego przyzwoitej miotły. Słucha na temat jego braci z lekkim uśmiechem, kiedy ten powściągliwie opowiada o nich.
- Wygląda na to, że jesteście dość zżyci – zauważa Winona. Kiedy Deven wykręca się od wypowiedzi na temat pozostania w szkole i burczy coś pod nosem, co brzmi jak status związku na wizbooku, na chwilę unosi do góry brwi.
- Skomplikowane, co? – powtarza po nim i uśmiecha się krzywo. Nie potrafi czytać w myślach, nie jest niesamowicie domyślna. Jest dziewczyną, więc naturalnie pierwszy powód o którym myśli to inna dziewczyna. Bo zawsze jest jakaś.
Winnie nie przeszkadza jego brak entuzjazmu. W końcu na pewno go wykaże, jeśli jeszcze trochę pobędzie z Hensley! Jest o tym przekonana, jako Amerykana z zawyżoną samooceną. To dziwne, że jej paplanina nie pomaga chłopakowi. Jej się wydaje, że właśnie czuje się rozluźniony, kiedy ona mówi trzy po trzy, nie stresując się i nie tworząc gęstej atmosfery.
Rozbawiona spogląda na Devena, kiedy pyta czym się zajmuje jej ojciec. Najwyraźniej faktycznie nie wie. Gdyby tylko udawał, pewnie nie zadawałby wprost tego pytania. Winona wyjmuje różdżkę i rzuca niewerbalnie Inlusio, a naprzeciwko Devena pojawia się iluzja książki, którą ostatnio wydał jej ojciec. Nazwisko Hensley błyszczy bardzo wyraźnie pod dość nieprzyzwoitym obrazkiem kobiety i trytona.
- Magiczna pornografia. Myślałam, że kojarzysz. Większość chłopców kojarzy – tłumaczy niefrasobliwie i nagle wywraca oczami. – I błagam, nie pytaj, czy też coś czasem robię, albo czy przebywam często na planie. To bardzo oklepany dowcip – dodaje szybko, chowając różdżkę z powrotem do kieszeni. – Chociaż ty chyba nie jesteś wielkim żartownisiem – mówi, sama uśmiechając się szeroko. – Ale nie przejmuj się, będę nadrabiać za naszą dwójkę – kończy swoją wypowiedź, zarzuca włosami i kładzie rękę z powrotem na płotku, gotowa przeskoczyć na drugą stronę, skoro już całkowicie samodzielnie urządziła sobie randkę.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptySro Lis 25 2015, 19:10;

Deven odchrząknął, zastanawiając się, czy faktycznie są ze sobą tak bardzo zżyci. Chyba tak, mimo że każdy z nich chadzał własnymi ścieżkami, mimo że często się nie zgadzali, a awantury wybuchały ze zdumiewającą częstotliwością. Jednak wiedział, że stanęliby za sobą murem. Przynajmniej taką miał nadzieję, choć River był cholernym egoistą, Joven zamykał się w swoim smutnym świecie depresji i żyletek, a Travor bez przerwy paplał o swojej świetlanej przyszłości, kiedy już zostanie amnezjatorem, i robił wszystko, żeby wymigać się od pomocy rodzicom w sklepie zielarskim. Nie miał wątpliwości, że gdyby zaszła taka potrzeba, wszyscy trzej rzuciliby wszystko i przyjechali do niego w przeciągu dwóch dni. Ta myśl dziwnie go pokrzepiła.
- W końcu jesteśmy braćmi - powiedział tonem, który sugerował, że dla niego jest to coś zupełnie oczywistego.
Obrzucił ją tylko chmurnym spojrzeniem, kiedy uśmiechnęła się tak krzywo, powtarzając jego słowa. Co miał jej powiedzieć? Nie znosił zwierzeń, przyznawanie się do zmartwień, słabości i uczuć przed kimkolwiek, nawet przed własnymi braćmi, przychodziło mu z trudem. A jego nieudany związek z Farai na pewno nie był tematem na niezobowiązującą pogawędkę. Jej bezpośredniość zbijała go z tropu, sprawiała, że czuł się osaczony i prześwietlany jej bystrym spojrzeniem. Dlatego nie ciągnął tego wątku, mając nadzieję, że Winnie nie będzie na niego naciskać.
Należał do osób, które potrzebują czasu, żeby się otworzyć, podczas gdy Hensley postanowiła wziąć go szturmem, na co zupełnie nie był przygotowany. Kiedy przed jego oczami pojawiła się iluzja książki z dość... pikantną okładką, Indianin wydał z siebie jedynie zakłopotane chrząknięcie i przeczesał palcami ciemne gęste włosy, próbując zyskać na czasie. Tak, teraz coś mu świtało. To sporo wyjaśniało, jeśli chodzi o przebojowość Amerykanki. Nie żeby podejrzewał ją o jakieś wyjątkowo dziwne gusta erotyczne, choć w sumie wcale się nad tym nie zastanawiał, ale będąc córką takiego ojca musiała być dość... otwarta. I mało pruderyjna.
- Wcale nie miałem zamiaru - zaprotestował, kiedy posądziła go o chęć rzucenia tak niewybrednym żartem, choć jego wyobraźnia nagle skręciła w dość nieoczekiwanym kierunku... Przywołał się do porządku, patrząc na dziewczynę z ciekawością i obawą, czując, że nie wypuści go tak łatwo. - Nie, raczej nie. Mój starszy brat wyrabia normę za całą rodzinę - powiedział spokojnym tonem, mimowolnie uśmiechając się leciutko, gdy Winnie zarzuciła włosami. Wyglądała na jedną z tych dziewczyn, które dokładnie wiedzą, czego chcą. A teraz najwyraźniej chciała się z nim wybrać na piwo albo do sklepu miotlarskiego. A on nie bardzo miał jak się wykręcić. I chyba nawet nie chciał, mimo całego swojego zakłopotania, graniczącego z przerażeniem.
Powrót do góry Go down


Winnie Hensley
Winnie Hensley

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 27
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : kapitan wygranej drużyny Q
Galeony : 410
  Liczba postów : 433
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11658-winona-hensley#311603
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11661-teksanska-masakra-sowa#311729
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11695-winona-hensley#312749
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyCzw Lis 26 2015, 18:35;

- Jasne – mówi Winnie na temat braterstwa, chociaż nie do końca się z tym zgadza. Jej rodzeństwo jest znacznie młodsze niż ona. Praktycznie odkąd się urodzili, Winona wiecznie jest w szkole, a spotyka ich jedynie w wakacje, czy święta. Jej doświadczenia w sprawach związanych z braćmi, czy siostrami odrobinę odbiegają od tych Devena. Aż odrobinę zazdrościła mu jego licznej rodziny, z rodzeństwem w podobnym wieku.
Ale tylko na chwilę, bo przeszła jej przez głowę straszna myśl, że gdyby jej brat był zbliżony do jej wieku, może to on dostałby w spadku dobrze prosperująca firmę ojca.
Winona udaje, że nie widzi jego chmurnego spojrzenia. Tylko uśmiecha się niewinnie i wzrusza ramionami. Teraz jeszcze bardziej była przekonana, że chodzi o jakaś dziewczynę. Oczywiście, że nie naciska w tej kwestii. Może i jest bezpośrednia i przesadnie agresywna w kwestii relacji, ale nie miała zamiaru na pierwszym spotkaniu wypytywać o dziewczyny, którymi się interesował.
Chociaż przynajmniej dowiedziałaby się, że nie było ich zbyt wiele!
Wydaje się być zadowolona z siebie, że wprawiła go w lekkie zakłopotanie. Tak bez powodu, po prostu lubi czasem zawstydzać i szokować. Macha różdżka, by rozwiać iluzję.
- No tak – mówi tylko byle co na jego komentarz. Szczerze mówiąc wolałaby w końcu posłuchać co nieco o nim dla odmiany, a nie o którymkolwiek jego bracie. Póki co wszystko wskazuje na to, że pójdzie na randkę z kilkoma Indianami, a nie jednym, którego sobie upatrzyła. I Deven miał rację. Winnie wcale nie bała się sięgać po to co miała ochotę i robiła to bez większych problemów.
- Dobra, to wyślij mi sowę jak będziesz miał czas. Albo ja ci wyślę – mówi i jeszcze przybliża się do niego na chwilę. Staje na palcach, by przelotnie musnąć wargami jego policzek. Uśmiecha się na koniec i zgrabnie przeskakuje przez płot, kierując się w stronę Hogwartu.

zt
Powrót do góry Go down


Lazare Limier
Lazare Limier

Nauczyciel
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 247
  Liczba postów : 337
http://czarodzieje.forumpolish.com/t3264-nauczyciele-fabularni
http://czarodzieje.forumpolish.com/t6623-lazare-osiris-limier#186310
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Specjalny




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyNie Sty 24 2016, 15:29;

Wietrznie dziś. – fuknął ironicznie pod nosem, stojąc już na boisku. Żadnych uczniów ani studentów nie było jeszcze w pobliżu. Trzeba przyznać, ten dzień nie należał do najcieplejszych, ale czemu się dziwić, w końcu był środek stycznia. Chyba nawet tutaj, w tym deszczowym kraju musiał czasem padać śnieg, prawda? Mimo całej tej złej i niesprzyjającej aury, Lazar uśmiechnął się szelmowsko. – I dobrze. – dorzucił po chwili, rozglądając się po boisku. Tak, raczej nie będzie z niego dziś większego użytku. Jak dobrze, że Quidditch jest grą, która głównie rozgrywa się w powietrzu. Oczywiście są odstępstwa od tej reguły, za co trzykroć błogosławiony i trzykroć niech będzie przeklęty Tłuczek.
Więc dziś mocno wiało. Chyba będzie musiał zatem odwołać trening. ALBO! Wysłać szybką sowę do Nory z prośbą o zapewnienie stosownego zaplecza medycznego. W końcu nikt nie chciał, by uczniom stało się coś złego. Zapewne oni także.
W głowie miał już pewien pomysł na dzisiejszy trening. W zasadzie te niesprzyjające warunki pogodowe ułatwią mu zadanie. Niewątpliwie pozwoli to rzetelnie ocenić ich obecny poziom. Ciekawe czy podołają temu zadaniu. Przecież jeśli chcą uprawiać ten sport, powinni się liczyć ze wszystkim. Niebezpieczeństwem, zimnem, gorącem, wszystkim dosłownie. Oby tylko nie przyszły tu same wymoczki. Tego chyba nie chciałby najbardziej. Z resztą, niech przyhodzą. Byle tylko grali w tych całych reprezentacjach. Z przyjemnością udowodni im i sobie jak żałosnymi sportowcami są. Choć.. kto wie, może ktoś namówi go do zmiany zdania? Jednak póki co.. patrząc po ilości odbytych treningów, miał poważne wątpliwości…


ZAPRASZAM. PRZYBYWAJCIE.
A KOSTECZKI POJAWIĄ SIĘ JUTRO.
Powrót do góry Go down


Lilith Nox
Lilith Nox

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 229
  Liczba postów : 1077
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12138-lilith-nox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12139-lilith-i-jej-bianeczka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12141-lilith-nox
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyNie Sty 24 2016, 17:59;

Dziewczyna nie była co do tego przekonana. Musiała chodzić na zajęcia, chociaż tak bardzo, bardzo tego nie chciała. Bała się latać na miotle, wszystkim mówiła, że to przez lęk wysokości, ale powód był inny. Zawsze zaczynała się stresować, kiedy miała się unieść w powietrze, a jednak dawała radę. Traciła nad sobą kontrolę i pozwalała nieznanym sobie siłą na kontrolowanie jej ciała i umysłu. Robiła wszystko czasami dobrze, czasami źle. Nie była genialna, ale nie była też najgorsza. Można nawet powiedzieć, że czasami zachowywała się jak profesjonalistka, żeby po chwili zlecieć z miotły lub popełnić milion głupich błędów. Do momentu, aż Lilith nie dotknęła ziemi nie była sobą. Kontrolowana przez strach zatracała swoją osobowość, tylko to pozwalało jej zaliczać ten przedmiot w miarę możliwości. Z zajęć nigdy nic nie pamiętała i marzyła o tym by skończyły się jak najszybciej.
Gryffonka przybyła jako pierwsza z uczniów na boisko. schowała swój nosek pod szalik i niepewnie przyjrzała się profesorowi, który widocznie pojawił się wcześniej.
- Dzień dobry – wydukała pod nosem widocznie niezadowolona z tego, że musi się znajdować w tym miejscu. Nie była to wina zimna, nie była to wina profesora, a była to wina samego przedmiotu. Na samą myśl o lataniu jej żołądek przewracał się na drugą stronę.
Powrót do góry Go down


Christopher Nox
Christopher Nox

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 171
  Liczba postów : 25
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12145-christopher-nox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12148-christopher-nox
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyNie Sty 24 2016, 19:29;

Gdy tylko usłyszał o zajęciach z Quidditcha, to było wiadome, że zignoruje wszystkie zajęcia i od razu pobiegnie na te, które sprawiają mu najwięcej przyjemności. W końcu, co może być lepszego od latania wysoko na miotle, całkowitego zapominania o problemach i po prostu oddawaniu się w ramiona tego, co najbardziej uszczęśliwia? No właśnie, nic! Dlatego też szybko założył na siebie szalik i ciepły płaszcz, od razu udając się na boisko. Jednak to, a raczej kogo tam zobaczył ani trochę mu się nie spodobało. Czemu jego mała, głupia siostra przyszła na akurat te zajęcia, skoro tak panicznie boi się latać?
- Mogę wiedzieć, co ty tutaj robisz, Lilith Nox? - Spytał ją całkowicie poważnie. Taksował ją oskarżycielskim wzrokiem, ostatecznie zatrzymując się na twarzy dziewczyny, która była lekko różowa z zimna. - Jeśli myślisz sobie, że będę latał za tobą, żeby cię w razie czego złapać, co się grubo mylisz. - Podniósł rękę, żeby ułożyć ją zaraz na czapce siostry i zsunąć wełniany materiał na jej oczy i nos. - Pilnuj się, smarkulo.
Powrót do góry Go down


Lilith Nox
Lilith Nox

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : V
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 229
  Liczba postów : 1077
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12138-lilith-nox
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12139-lilith-i-jej-bianeczka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12141-lilith-nox
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyNie Sty 24 2016, 19:39;

Dziewczyna spokojnie sobie stała i czekała widocznie zestresowana, aż nagle pojawiła się osoba, której się nie spodziewała. Usłyszała znajomy głos i nagle jej oczom ukazał się jej starszy braciszek. Lilith przełknęła ślinę i zakłopotana zaśmiała się nie wiedząc co ma mu odpowiedzieć. To było logiczne, że chłopak się tutaj pojawi, uwielbiał latać, więc nie mógłby go tutaj zabraknąć. Okazała swoją naiwność myśląc, że go tutaj nie spotka.
- Tak wiem… – wydukała pod nosem widocznie naburmuszona – dam sobie radę sama… no bo… ten… latanie nie… nie… nie je… nie jest takie straszne – wyjąkała… ale wyjąkała bardzo przekonywająco! – zresztą nie mogę się całe życie bać! – jej ton głosu się zmienił, a na twarzy pojawiła się minimalna pewność siebie. Wierzyła w to co mówi – A jeżeli nie lekcje latania, to co innego pomoże mi pokonać lęki! – spojrzała przed siebie zadowolona ze swojej odpowiedzi, jednak na myśl o locie… znowu pobladła i skuliła się w sobie. Wszystko małymi kroczkami, najważniejsze, że chce pokonać swój strach.
Kiedy chłopak narzucił jej czapkę na oczy fuknęła pod nosem jak niezadowolona kocica i spojrzała na niego spod byka.
- Zobaczysz, że dzisiaj będzie mi dobrze szło i… i… i… nie spadnę… chyba…
Powrót do góry Go down


Nathaniel Woods
Nathaniel Woods

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 339
  Liczba postów : 405
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10490-nathaniel-woods
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10493-sowa-natha
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10494-nathaniel-woods#288855
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyNie Sty 24 2016, 20:54;

Czasami mogło się wydawać, że Woods był stworzony do latania na miotle. Być może przez ambicje tatusia i mnóstwo treningów jakie mu zapewniał, teraz Nath naprawdę był dobry. Z drugiej strony narzucała mu to rodzina, więc dziwne, że Ślizgon lubił to robić. Co prawda nigdy nie miał ochoty dostać się do drużyny szkolnej, ale to można zwalić na jego lenistwo. Latał kiedy miał siłę, latał jeśli za oknem świeciło słońce, latał... kiedy mu się tylko podobało, a co za tym idzie? Jeśli nie miał ochoty, nawet nie warto było próbować wsadzić go na miotłę. Aż dziwne, że wybierał się na trening, kiedy za oknem nie widział nic innego oprócz białego puchu na każdym możliwym obiekcie. Jasne, przepadał za zimą, ale wolałby siedzieć w zamku i rozkoszować się ciepłem, które w nim panowało, prawda? O dziwo zebrał się w sobie, ubrał wyjątkowo ciepło i ruszył na boisko z uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie mógł dotrzeć przed czasem, w końcu co chwilę musiał zatrzymać się, żeby wystawić język, łapiąc przy tym kilka płatków śniegu, jak na pięciolatka przystało. Więc droga, chcąc nie chcąc dłużyła mu się niemiłosiernie, ale nie tracił zapału. Naprawdę dawno nie latał i chciał to zmienić! Na szczęście udało mu się dotrzeć na boisko bez spóźniania, a przecież zawsze to robił... Cóż, przystanął na chwilę szukając reszty osób, bo przecież trudno byłoby robić cokolwiek w tak małej grupie.
-Dobry- powiedział tylko, przechodząc obok nauczyciela i lekko kiwnął głową. Pewnie mieli jeszcze trochę czasu, zanim to wszystko się zacznie, dlatego zlokalizował swoją znajomą, wsadził ręce do kieszeni i udał się w jej stronę- Siemka! Powinienem pytać co tu robisz? Mała podpowiedź, lęk wysokości i miotła? To nigdy nie jest dobre połączenie- stwierdził i stanął obok Lilith, a następnie objął ją ramieniem i wyszczerzył się od ucha, do ucha- Ale spokojnie, jeśli spadniesz, to tylko się połamiesz, prawda?- tym razem skierował się bardziej do jej brata, z nadzieją, że ten go poprze. Cóż, zawsze lubił się drażnić ze znajomymi, więc panna Nox nie powinna brać tego na poważnie.
Powrót do góry Go down


Scott Theeves
Scott Theeves

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 36
  Liczba postów : 26
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12128-scott-theeves#325297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12132-korespondencja-scotta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12131-scott-theeves
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Sty 25 2016, 07:44;

Wszedł na boisko szybkim krokiem. Jakby to miało pomóc. Nogi miał sztywne niczym dwie kłody. Patrząc na boisko skrzywił się mimowolnie. Nie lubił latać. A właściwie tylko raz spróbował i podziękował. Pamiętał to, jakby wydarzyło się zaledwie wczoraj. To były jedne z ostatnich odwiedzin u jego magicznych dziadków. Babcia zabrała go na podwórko za domem, wcisnęła mu miotłę w ręce i kazała się przelecieć. Tak po prostu. Żadnych wskazówek, co i jak. "W tej rodzinie ma się to we krwi." - rzekła tylko tonem nieznoszącym sprzeciwu i patrzyła ponaglająco. Cóż, najwyraźniej miał jednak krew ojca, bo ten lot zdecydowanie nie poszedł zbyt dobrze. Efektem było rozwalone kolano i nabyta w owym momencie awersja do latania.
Starając się nie okazywać zdenerwowania, minął nauczyciela kiwając mu głową na powitanie. Z kamienną, miał nadzieję, twarzą ruszył w kierunku grupki stojącej nieopodal. Kojarzył ich z widzenia, ale faktycznie znał tylko Lilith. Miłośniczkę wielkich bałwanów i bitew na śnieżki.
- Cześć. - rzucił oszczędnie towarzystwu, stając kilka kroków od nich. Nie żeby zazwyczaj był wylewny, ale w stanie obecnego wewnętrznego roztrzęsienia zdecydowanie nie było go stać na więcej. Uśmiechnął się tylko lekko do dziewczyny. A przynajmniej taką miał nadzieję, bo równie dobrze mógł to być nieokreślony grymas. Nie miał pewności, czy panuje nad twarzą. Uznając, że nie ma to w tej chwili znaczenia, znów wbił wzrok w dal. Przygryzł wargę rozglądając się z napięciem po boisku, jakby liczył, że wypatrzy tam coś, co pomoże mu przetrwać następne godziny.
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Sty 25 2016, 13:37;

Cieszyła się całkiem na lekcję latania, bo cały ten śnieg był bardzo ekscytujący, w Ameryce nigdy nie padało tak bardzo, a tutaj śnieg jakby chciał zasypać cały świat. Ubrała się ciepło, ale znowu nie aż tak, żeby wyglądać jak bałwan, bo jednak do latania potrzebna była swobodność ruchów, no i na pewno ją to rozgrzeje. Porządne kozaki na pewno nie pozwolą śniegowi wpaść gdzie nie trzeba, tak samo jak czapka i szalki opatulający mocno szyję. Te dwa ostatnie były oczywiście w barwie Salem, więc z daleka widać było kogo reprezentuje.
Nie szła z zamku na piechotę, tylko wsiadła na swoją superową, niedawno zakupioną miotłę, czyli najnowszego Nimbusa 2015 i przyleciała na boisko, żeby nie musieć przedzierać się przez wielkie zasypy. Teraz myślała sobie, że przydałyby się jeszcze jakieś gogle, bo co z tego, że miała odpowiedni strój, kiedy śnieg leciał w oczy i musiała cały czas mrużyć powieki, żeby zatrzymywał się na rzęsach. Czasem leciała wręcz za zamkniętymi oczami. O rety, to będzie ciężka lekcja! Trochę nie panowała nad tym wszystkim i kiedy była już prawie na miejscu, zamiast bezpiecznie wylądować, wpadła na @Scott Theeves, no i wylądowała w śniegu, przypominając teraz trochę bałwanka.
Powrót do góry Go down


Deven Quayle
Deven Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : szukający, kapitan
Galeony : 2720
  Liczba postów : 778
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6697-deven-quayle#189490
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6700-pocztowki-z-innej-epoki#189533
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7227-deven-quayle
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Sty 25 2016, 15:35;

Deven odetchnął głęboko mroźnym powietrzem i uśmiechnął się pod nosem. Nagle poczuł się prawie jak w domu, w Kanadzie, i to zdecydowanie poprawiło mu nastrój. Zarzucił na ramię swoją ukochaną miotłę i ruszył na trening.
Limier zawsze trzymał ich krótko i nie oszczędzał, ale przecież dzięki temu wygrali mistrzostwa juniorów w quidditchu. Quayle zawsze szanował swojego trenera i dawał z siebie wszystko. Zresztą Deven ogólnie miał to do siebie, że jego szalona ambicja nie pozwalała na zadowalanie się półśrodkami.
Wchodzą na boisko z niepokojem stwierdził, że strasznie wieje. Jasne, dodawało to dreszczyku emocji, ale też bardzo utrudniało sterowanie miotłą, nie wspominając już o fakcie, że on, jako szukający, miał jeszcze trudniejsze zadanie niż zwykle. Mimo to czuł, że krew krąży mu szybciej w żyłach i miał cholerną ochotę wskoczyć na miotłę, odbić się od ziemi i poczuć lodowaty wiatr na twarzy.
- Dzień dobry - zwrócił się do trenera, przystając obok niego i rozglądając się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Nie dostrzegł Winnie, co sprawiło mu przykrość, ale nie dał tego po sobie poznać. Nie miał ochoty na jałowe rozmowy z innymi uczniami, dlatego koncentrował się w milczeniu, chcąc jak najlepiej wypaść.
Powrót do góry Go down


Adrienne Lorrain
Adrienne Lorrain

Student Hufflepuff
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 324
  Liczba postów : 568
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6444-adrienne-lorrain
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6502-adi
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7517-adrienne-lorrain#210708
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyPon Sty 25 2016, 15:51;

Adrienne jako, że wcześniej była w drużynie domu postanowiła przypomnieć sobie jak to jest. Przeczytała dokladnie ogłoszenie kiedy i gdzie organizowana jest lekcja Latania. Uwielbiała ten sport i latała naprawdę bardzo dobrze. Była przez długą część szkoły w drużynie i miała nadzieję, że bardzo dobrze się spisywała tak jej się przynajmniej wydawało. Lubiła szybko latać na miotle dlatego też trener jej poprzedniej drużyny zaproponował jej pozycję ścigającej i bardzo jej się to podobało. Owszem, marzyła o miejscu szukającego, ale niestety na tę funkcję się najwyraźniej nie nadawała, albo inaczej nadawała, ale jednak chłopak był przed nią w drużynie, a ona tak pochłonięta pozycją ściagającego, że zapomniala o swoich poprzednich planach. Weszła na małe boisko tak jak pisało w informacji o lekcji ubrała się bardzo ciepło. Przejrzała wszystkich uczniów od stóp do głów i westchnęła cicho. Znała jedynie Scott'a chodzili do tej samej klasy.
- Cześć Scott. Widzę, że i Ty jesteś fanem Quidditcha? - zapytała uśmiechając się do niego lekko. Nie mieli jakiś zbytnio związanych relacji, znali się i tyle. Byli kolegami, nigdy jakoś nie mieli okazji bliżej porozmawiać. Adrienne i zapewne on nie czuli takowej potrzeby to po co? Dopiero teraz zauważyła, że na boisku jest także już nauczyciel. - Dzień dobry. - mruknęła do niego, ażeby nie poczuł się w żaden sposób urażony czy też zapomniany przez pannę Lorrain.
Powrót do góry Go down


Elliott Van der Vyver
Elliott Van der Vyver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 249
  Liczba postów : 133
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11534-elijot-van-der-vyver#309551
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11549-to-sowa#309689
http://czarodzieje.my-rpg.com/t11541-elliott-van-der-vyver#309590
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Sty 26 2016, 10:04;

Ubrany prawie jak na syberyjskie wojaże (pozdro Zilka) przyczłapałem na boisko dzierżąc jedną ze szkolnych mioteł, bo, niestety, jakiejkolwiek bym sobie nie sprawił, dość szybko szła na wióry. Wiecie, mamy hajsu jak lodu, ale moja mądra mama powiedziała, że póki się nie nauczę szanować tego, co posiadam, mogę zapomnieć o tym, że wspomogą mnie finansowo przy takim zakupie. Taką mam fajową mamę - a niby gangsterka! Pf, paskudne pomówienia.
Od mrozu lica miałem czerwone niczym barwy mojego domu, co zapewne dodawało mi sporego animuszu. Ucieszyła mnie nieobecność kapitan mojej drużyny, ale trochę pożałowałem, że nigdzie nie było widać kowbojskiego kapelusza. Może Królowie Teksasu nie zostali stworzeni do tego, by działać w tak niekorzystnych warunkach atmosferycznych? Zamiast zaprzątać sobie tym myśli, skinąłem psorkowi na dzień dobry, po czym poczłapałem do tego cichego Indiańca, co to był wodzem w swojej drużynie, chociaż pewnie bardziej by się nadawał na szamana.
Nie miałem pojęcia, że mi podbiera dziewczynę, z drugiej strony... hehe, no podobały mi się jeszcze co najmniej trzy inne.
- Siemka Dave - wyciągnąłem rękę przed siebie, co by zbić z nim piąteczkę. - Jak leci?
Niezobowiązujące pytanie to zawsze dobre pytanie.
Powrót do góry Go down


Scott Theeves
Scott Theeves

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 36
  Liczba postów : 26
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12128-scott-theeves#325297
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12132-korespondencja-scotta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12131-scott-theeves
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Sty 26 2016, 17:51;

Stał sobie spokojnie, nadal pochłonięty własnymi, ponurymi myślami, gdy nagle coś uderzyło go mocno w plecy zwalając z nóg. Padłby twarzą w śnieg, gdyby nie zdążył wystawić rąk by się podeprzeć. Skutkiem były bolesne otarcia na dłoniach, ale przynajmniej był względnie suchy. Dźwignął się z kolan otrzepując spodnie i rozejrzał w poszukiwaniu tego "czegoś", co najwyraźniej chciało go zabić. Okazało się, że nie było to "coś", lecz "ktoś". Ciężko w danej chwili było stwierdzić, kto dokładnie, ponieważ owa osoba leżała obecnie w śniegu. Dało się jedynie określić, że była to dziewczyna. Jak zwykle niepewny, co powinien zrobić, podszedł do swojej niedoszłej zabójczyni, która właśnie wygrzebywała się z zaspy.
- Eee... Nic ci się nie stało? - spytał nieśmiało wyciągając rękę do dziewczyny, by pomóc jej wstać. Nie powinien się dziwić, że jeszcze przed rozpoczęciem lekcji zdarzył się pierwszy wypadek. Od dziecka wiedział, że miotły to zło.
Tymczasem podeszła Adrienne, dziewczyna z jego klasy. Nie żeby się zbyt dobrze znali, ale obecność kogoś mniej obcego niż cała reszta zawsze dodawała otuchy. Choć może niekoniecznie w tym przypadku. Z tego co kojarzył, dziewczyna grała w Quidditcha, więc raczej nie nadawała się na towarzyszkę jego niedoli.
- Cześć. Nie, raczej nie jestem. - powiedział z lekkim rozbawieniem. Jego stosunek do tej cudownej dyscypliny był dość daleki od pozytywnego, nie mówiąc już o byciu "fanem". Właściwie sam nie wiedział, czemu tu przyszedł. Niby nie powinien omijać zajęć tego typu, ale przecież na dłuższą metę nic by się nie stało, gdyby się urwał ten jeden raz... A jednak wiedziony czymś, czego sam nie potrafił nazwać, stawił się na boisku. Może chodziło o pokonanie traumy z dzieciństwa? Sam nie wiedział. Może.
- Zamierzam się skupić na przeżyciu następnych kilku godzin. - mruknął pod nosem. Niepewny, czy jego rozmówczyni to usłyszała odchrząknął. - Ty zapewne nie mogłaś się doczekać tej lekcji? - spytał już głośniej. Uznał, że podtrzymanie rozmowy wyjdzie mu na dobre. Mniej się denerwował tym, co miało nadejść.
Powrót do góry Go down


Lucas Kray
Lucas Kray

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 23
  Liczba postów : 746
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1625-lucas-kray
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12239-wilk-lucas#326758
http://czarodzieje.my-rpg.com/t12068-lucas-kray
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Sty 26 2016, 17:59;

Przyszedł na boisko ubrany.. cóż, jak zwykle można powiedzieć. Mimo takowej pogody założył na siebie swoją skórzaną, bordową kurtkę. Lubił kiedy otaczał go chłód, a zwłaszcza silne podmuchy wiatru do których przywykł w Szkocji. Na policzkach miał delikatne rumieńce co do niego zupełnie nie pasowało. Był raczej typem którego większość się bała ze względu na wygląd i charakter jaki prezentował.
Miał przy sobie miotłę, była to oczywiście szkolna bo ze swoją miał jakiś czas temu drobny kłopot. Powiedzmy sobie szczerze, wbicie się na pełnej prędkości w tamtego Gryfona było dosyć głupim pomysłem. Na dodatek bardziej ucierpiał Lucas, niż on. Stanął gdzieś w grupie, próbował dostrzec Katherine która najwidoczniej ominęła lekcję. Kapitana drużyny również nie widział, akurat on należał do tego grona osób które nie zalazły mu zbytnio za skórę co, a to grono było bardzo małe.. patrząc na dziaiejszą pogodę ktoś na pewno dozna kontuzji, a jeżeli nie to przyjście na lekcje było złym pomysłem, zwłaszcza że są tu też Ci którzy z miotłą mają niewiele wspólnego. Postanowił więc nic nie mówić i poczekać na dalszy rozwój wydarzeń.
Powrót do góry Go down


Shenae Halvorsen
Shenae Halvorsen

Student Ravenclaw
Wiek : 26
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172.5cm
C. szczególne : zimne, zdystansowane spojrzenie
Dodatkowo : ścigająca, kpt
Galeony : 4500
  Liczba postów : 2821
https://www.czarodzieje.org/t7146-shenae-d-angelo#204090
https://www.czarodzieje.org/t7148-shenae-d-angelo#204119
https://www.czarodzieje.org/t7244-shenae-d-angelo#204981
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Sty 26 2016, 19:00;

Shenae była ostatnio tak zalatana skakaniem wokół Halvorsena (kto by pomyślał, że związki są takim piekielnym zjadaczem czasu) i odrabianiem końcowosemenych zadań domowych, że o mało co nie przegapiła treningu Quiddticha. ONA. Nikt chyba nie był sobie w stanie tego wyobrazić. Dlatego dobrze, ze jednak sobie o nim przypomniała, zrywając się z łóżka w ciepłej wieży krukonów. Zebrała się na szybko, w biegu na strój sportowy narzucając jeszcze szalik i ciepłe rękawiczki, uczona doświadczeniem, że ostatnio na dworze panowały kosmiczne mrozy. Przedzierała się przez śnieg wokół trybun, idąc szybkim krokiem na skróty, niestety nieudeptaną ścieżką, więc jak dotarła do zgromadzonych, klęła coś przez zęby pod nosem, tak, żeby czasem nieprzyzwoicie rzucane słowa nie dotarły jednak do uszu Lumiera. Przystanęła za Elliottem, podpierając się bez pardonu o jego ramię dłonią, krótkim ruchem, kiedy otrzepywała nogawkę spodni z puchu. Przy kolejnej, z wielkim bólem użyła do tego miotły, niechętnie narażając witki na konfrontację z lodem pod jej stopami.
Spodziewała się spotkać jakąś przyjazną twarz na boisku, a zamiast tego stała akurat przy Gryfonach, bo tak jej się akurat stanęło. Chociaż zawsze lepsze to niż towarzystwo Daisy, której standardowo posłała pewne niezadowolenia spojrzenie.
Van Der Vyver — przywitała się z chłopakiem czy tego chciał czy nie, a mogła zgadywać, że nie, ale chyba nie chciała nawet próbować tego oceniać. Przeniosła wzrok na Devena — O, Quayle. Dawno się nie widzieliśmy — bo chyba w zeszłym roku.
Powrót do góry Go down


Daisy Manese
Daisy Manese

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : pałkarz
Galeony : 1
  Liczba postów : 1800
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11001-daisy
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11249-listy-do-daisy#303189
http://czarodzieje.forumpolish.com/t11219-daisy-manese
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptyWto Sty 26 2016, 21:31;

Wygrzebała się ze śniegu z pomocą puchona, któremu posłała piękny uśmiech, kiedy już otrzepała czapkę i włosy.
- Raczej nie, ale dzięki za ratunek! - Wetknęła miotłę witkami do góry w zaspę w której dopiero co leżała i dalej się czyściła, coby bardziej przypominać człowieka. - Daisy jestem - przedstawiła się uprzejmie, podając mu już nie białą, odzianą w skórzaną rękawiczkę, dłoń. Potem przysłuchiwała się rozmowie chłopaka z @Adrienne Lorrain.
- To po co przychodzisz na lekcje, jeśli nie lubisz latać? - wtrąciła swoje parę słów. Dotychczas wydawało jej się, że na starszych rocznikach można sobie wybrać zajęcia! Ach, ci hogwartczycy byli jacyś dziwni. Albo może mieli sztywne podejście do życia.
Tymczasem zauważyła swoją nie-ulubioną-krukonkę, która też przyszła. No tak, podobno była kapitanem jednej z drużyn. Całe szczęście, że nie widziała jej widowiskowego władowania się w zaspę, bo by miała powody do docinków!
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8




Gracz




5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 EmptySro Sty 27 2016, 00:05;

Tak, śniegowa pogoda na pewno nie była idealną okazją na trening, no ale przeciez nie ona o tym decydowała. Ubrała się dość grubo. Ciepłe jeansy i zimowa zielona kurtka, włosy związała oczywiście w koński ogon, a na ręce nałożyła ciepłe rękawiczki ze smoczej skóry. Była przygotowana na tą śnieżną pogodę. Na zajęcia zabrała swoją miotłę najnowszą, świeży nabytek i jej ukochane cacko. Miała nadzieję, że profesor nie każe jej latać na szkolnych złomach. Przybyła na miejsce w dość szybkim tempie. Zdążyła się też w międzyczasie rozejrzeć po boisku. Nie dostrzegła tutaj nikogo kto mógłby zachować chociaż na chwilę jej uwagę. Wzruszyła ramionami, ale potem dostrzegła Nathaniela. Od razu na jej twarzy zagościł uśmiech. Dawno go nie widziała toteż rzuciła się teraz na jego szyję praktycznie się w niego wtulając.
-Nattie, gdy ty byłeś kiedy cię nie było- wykrzyczała praktycznie w kurtkę chłopaka, a potem dodała trochę ciszej  - stęskniłam się za tobą- by po prostu dobitnie mu to uświadomić i przytulając go na moment trochę mocniej. Dała mu buziaka w policzek, rozpromieniona. Tych dwoje zawsze do siebie ciągnęło i zawsze potrafili znaleźć wspólny język, co również działało na ich niekorzyść. Jako iż mieli ze sobą wiele wspólnego praktycznie odkąd zaczęli tylko do tej szkoły uczęszczać to już wielokrotnie powstrzymywali się przed chodzeniem ze sobą, by tej wielkiej przyjaźni nie zniszczyć. Często działało to w tej sposób, że szybko znajdowali sobie zastępstwo w miłości i udawali że im na tej osobie zależy. Wtedy była przerwa a później znowu wracali do swojej wspaniałej przyjaźni. Czasem jednak ciężko im było się powstrzymać, wiele ich łączyło i mieli ze sobą wiele wspólnego. Nathaniel znał praktycznie wszystkie grzechy i sekrety Kateriny, a to także działało w stronę przeciwną. Katherine zawsze była w stanie otworzyć się przed nim ze swoim prawdziwym wrażliwym obliczem, a także wypłakać w ramię. Tego niestety nie potrafiła robić przy wielu innych osobach.
-Wyobraź sobie, że suka Aiko wróciła i do tego na akcji ratowania w Zakazanym Lesie, ta suka skróciła mi włosy, myślałam że ją wtedy zatłukę ale się powstrzymałam- powiedziała, gdy już odkleiła się od jego ramion. Pachniał tak cudownie i męsko.
Zaraz potem dostrzegła też Lukasa więc od razu pomachała do niego, uśmiechając się przy tym, miała nadzieję, że podejdzie do niej i do Natha.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

5 - Małe boisko - Page 10 QzgSDG8








5 - Małe boisko - Page 10 Empty


Pisanie5 - Małe boisko - Page 10 Empty Re: Małe boisko  5 - Małe boisko - Page 10 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Małe boisko

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 10 z 39Strona 10 z 39 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 24 ... 39  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: 5 - Małe boisko - Page 10 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-