18+
To zawsze działało w tę drugą stronę. Kobiety były tymi, które się przywiązywały, które chciały miłości i czułości zamiast czystego pożądania, które oczekiwały nieustannego kontaktu, wylewności, zwierzeń i spania w objęciach, a mężczyźni byli tymi, którzy chcieli się wiecznie bawić bez zobowiązań, którzy nie potrzebowali bliskości ani głupich romantycznych gestów, którzy tylko szukali okazji do zaciągnięcia panienki do łóżka, często przy wykorzystaniu znanych wszystkim podstępów, pustych obietnic i mydlenia oczu, którzy zrywali kontakt następnego ranka lub uciekali w nocy. Taka była teoretycznie naturalna kolej rzeczy i każdego nieodmiennie zdumiewał każdy osobnik wyłamujący się z tego schematu. Tyle w kwestii równouprawnienia. Weatherly nigdy nie pragnął związku. W jego odległej wizji przyszłości znajdowała się co prawda rodzina, jednak chyba nikt nie wie, w jaki sposób miałaby się tam znaleźć, skoro nie potrafił się przywiązać do drugiej osoby na tyle, by planować z nią cokolwiek wybiegającego poza ramy czasowe kilku wspólnych nocy. Niektóre rzeczy były chyba nieuniknione. Któreś z tej dwójki musiałoby być jakimś świętym, żeby nie dokończyć tego, co rozpoczęli, by nie doprowadzić do jakiegoś konkretnego etapu tego, co wkradło się między nich w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Dla spokoju, dla satysfakcji, dla możliwości ruszenia dalej, dla porzucenia pytań „co by było gdyby”, dla rozluźnienia dziwnego napięcia, dla powrotu do zwykłych kłótni, bez chęci zdarcia z siebie ubrań i zajęcia ust czymś innym. Te wszystkie natrętne myśli, męczące wspomnienia, nie dające się niczym zagłuszyć, a w końcu bardzo realistyczne sny – wszystko musiało być w jakiś sposób znakiem od niebios. A wiadomo, z takimi lepiej się nie spierać! W jego śmiechu wywołanym reakcją Alexis na oporną klamrę nie było żadnej nuty, która mogłaby zostać uznana za ironiczną, szyderczą, kpiarską czy złośliwą, był to zwyczajny, szczery śmiech, krótki i niski, dosyć charakterystyczny dla Cezara, choć nie w uszach Sky. Takiego Weatherly’ego jeszcze nie znała i najprawdopodobniej miła nigdy nie poznać, gdyby nie złośliwy los, pchający ich do siebie. Przesunął dłonią po plecach Alexis, a dźwięk, jaki wydobył się z jej gardła, był zaskakująco przyjemny dla jego uszu. Tak samo jak słowa, które padły kilka chwil później, tym bardziej, że siła przekonywania blondynki była tym większa, im bardziej jej dłoń znikała pod materiałem bokserek Kanadyjczyka. Co prawda jego zdolność do skoncentrowania się i pohamowywania swoich niemalże zwierzęcych instynktów spadała dramatycznie z każdą sekundą, chciał jeszcze odwlekać przez jakiś czas to, co zdawało się być nieuniknione, zamiast z miejsca spełnić wszystkie zachcianki Sky, która pragnęła mieć wszystko na zawołanie. Dlatego też, zamiast pozbawić ich ostatnich elementów garderoby i nadać przyjemności nowy wymiar, przygryzł lekko sutek dziewczyny, by następnie owiać gorącym oddechem ucho dziewczyny, które muskał wargami przy każdym wypowiadanym słowie. - Co mam ściągnąć, Sky? To? – zapytał, zahaczając palcami o brzeg jej majtek. Zaraz jednak jego dłoń wsunęła się pod delikatny materiał, a palce szybko przebiegły po jej rozgrzanej kobiecości, by poczuć narastające podniecenie blondynki i jeszcze je podnieść w oczekiwaniu na odpowiedź, która przecież była tak oczywista. No dalej, Sky, powiedz, czego chcesz. |