Jeśli wspólni wrogowie lub przyjaciele odpadali to wyglądało na to, że ich spotkanie musiało zostać ukartowane. Jednak Reno nie wiedział komu mógł tu już podpaść. Wiedział, że prędzej czy później się tego dowie i rozwiąże tajemnicę jednak na razie stanowiło to dla niego zagadkę. Zastanawiał się tylko kto mógł go aż tak dobrze przejrzeć. Przecież był pewny, że w papierach nie podawał takich szczegółów. No nic tym zajmie się później. Teraz należało się zastanowić co zrobić z towarem. Zanieść go do domku za bardzo nie mógł bo podejrzewał, że jego współlokatorzy by się dowiedzieli, na terenie wioski szukanie dobrej skrytki również odpadało więc może propozycja Prince’a nie była taka głupia. - Jedno wiem na pewno nie chcę mieć z tym towarem nic wspólnego. Nie da się go za bardzo rozcieńczyć, a jeżeli został wzmocniony innym narkotykiem czy też magia jego działanie za każdym razem powinno być identyczne. Wątpię by ktoś z moich przyjaciół życzył mi śmierci. Oczywiście mnisi, u których się szkoliłem mogli coś takiego wymyślić jednak nie przysłali by mi tego na ten adres. Zresztą oni nie wiedzą gdzie ja mieszkam. Z reguły nie biorę żadnych podejrzanych paczek ale z tą było troszkę inaczej niż z innymi. Tej nie mogłem otworzyć i to mnie zaintrygowało. Dlatego ją tu przyniosłem. – powiedział już całkiem przytomnie cały czas obserwując drugiego nauczyciela. Oczy Hudsona odzyskiwały czujność oraz ostrość widzenia, a mózg zaczynał pracować całkiem normalnie. Skutki działania narkotyku powoli mijały. - Cóż jeśli chcesz wziąć na siebie ten towar będę ci wdzięczny. Jednak muszę być pewny, że i ty go więcej nie zażyjesz. Podejrzewam, że również to nie pierwsza twoja przygoda z narkotykami. Jeśli mi to obiecasz oddam ci moją połowę. Ja sobie nie potrafię zaufać. – rzekł. Nie mijał się z prawdą. Hudson rzeczywiście nie potrafił sobie zaufać i wolał nie mieć tych dragów przy sobie. Patrzył na Paula i powoli wstawał. No cóż wyglądało to może jeszcze trochę nie poradnie ale na pewno było efekt został osiągnięty.
Wpatrzony w siedzącą postać wysłuchałem słów Reno. Jego słowa miały sens którego dawno nie słyszał. Do tej pory myślał że wszystkie słowa wypowiedziane przez mężczyznę miały choć trochę, podłoże narkotycznego transu. Teraz w oczach Hudsona dostrzegł błyski trzeźwości i zimnej kalkulacji. Patrząc jak wstaje westchnąłem tylko i spojrzałem na niebo. Narkotyk który mógł być w całości jego był kuszącym prezentem, o ile mógł to tak nazwać. - Możesz być spokojny. Nie jestem wielkim fanem tego typu używek. Zażyłem tego trochę tylko po to aby sprawdzić jakość towaru. A i ta mała szczypta pozwoliła mi na chwilę odlecieć. No cóż. Niewątpliwie masz rację z tym narkotykiem. Wzmocniony. I jestem gotów przechować całość. Nadejdzie okazja że może będziesz tego potrzebował. Wtedy możesz upomnieć się o swoją porcję, wydam ją bez zwłoki Paul powiedział to bez mrugnięcia okiem. Jednak gdy tylko kończył te zdanie do jego umysłu dotarły fantastyczne możliwości jakie krył proszek. Ileż wspaniałych eksperymentów można by było za jego pomocą przeprowadzić. Jednak to później. Teraz należało przekonać Reno że przekazanie mu narkotyków to najlepsze wyjście. No i nie skłamał mówiąc że nie zamierza go brać. Co to to nie... znajdzie się kogoś innego...
W Hudsonie walczyły dwie potężne siły. Z jednej strony chciał zatrzymać narkotyk jednak wiedział, że to może być dla niego zgubne, z drugiej jednak miał wrażenie, że ufa temu mężczyźnie. No cóż walka w środku Reno trwała i była zażarta. Paul miał rację, że kiedyś Hudson może tego potrzebować, jednakże z drugiej strony przecież w Hogwarcie takie używki mogły zniknąć i nie byłyby do użytku. To właśnie cały czas nie dawało Reno spokoju. Jednak gdy walka się zakończyła przeważył zdrowy rozsądek. Wyjął poukrywane paczki i podszedł do mężczyzny. - Dobrze, przekazuję ci je na przechowanie. Jednak jeśli będziesz miał jakieś inne plany związane z tym towarem nie będę cię powstrzymywał. Na razie ja go nie chcę i najbardziej wolałbym go nie mieć przy sobie. On jest zbyt silny nawet dla mnie. – powiedział i przekazał Paulowi cały towar. Hudson przecież zawsze mógł zdobyć inny i wiedział, że istniały sposoby by to zrobić. Podejrzewał nawet, że w Hogwarcie i takowe narkotyki można by było przechowywać. Wystarczyło się z jakimś profesorem od eliksirów dogadać, ale na razie nie myślał o tym. - No cóż miło było mi pana poznać i spotkać choć w tak nie typowych okolicznościach. Jednak chcę pana ostrzec, że jeśli ktokolwiek mnie zapyta czy coś wiem o tym spotkaniu zaprzeczę. Wolę chronić moja mała tajemnicę. Mam nadzieję, że pan zrobi to samo. Zatem jeszcze raz miło było pana poznać i do zobaczenia na korytarzach Hogwartu. – rzekł i lekko skłonił głowę. Po czym uwolniony od ciężkiego brzemienia posiadania tego wzmocnionego towaru zaczął odchodzić w stronę swojego domku. Tam mógł odpocząć i dojść do końca do siebie. Widać było, że kroki Reno były pewne i nic nie mogło wskazywać, że jeszcze przed kilkoma chwilami był całkowicie pod władzą narkotyków.