Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Schronisko w wąwozie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Merlin Faleroy
Merlin Faleroy

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : Ćwierć-wil, rezerwowy obrońca
Galeony : 236
  Liczba postów : 492
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3560-merlin-faleroy
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5349-glupia-sowa-merlina
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7199-merlin-faleroy#204423
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyCzw Cze 13 2013, 00:01;

Schronisko w wąwozie UsCGCrdEACg_large
Powrót do góry Go down


Marshall Spencer
Marshall Spencer

Student Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : naczelny plotkarz hogwartu, wilkołak
Galeony : 61
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5919-marshall-lee
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10894-liczer#298038
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10892-marshall-spencer#298035
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyPon Lip 08 2013, 23:44;

Corta wpadła mu w oko już dawno temu, ale do tej pory nie udało mu się eszcze podejść Ślizgonki. Cholera... no i była starsza o ten rok. To chyba wcale go nie odstraszało, a przeciwnie; kręcił się jak ćma przy żarówce, za każdym razem gdy natknął się na nią w Wielkiej Sali czy na korytarzu, ludzie gromili go spojrzeniami, kiedy skacząc jak szalony darł się na pół piętra z nieodłącznym pytaniem, czy w końcu się z nim umówi. I uparta, zawsze odmawiała.
A on orientował się nawet, iloma łyżeczkami słodzi herbatę (dla konkretu, jedną i tylko jedną), w jaki sposób marszczy nos gdy go widzi (z pewnością z radości) i... w końcu załapał, jak wymawiać jej pokręcone imię bez konieczności zapisania się na jogę dla zaawansowanych. "Król Karol i Królowa Karolina" mogli się schować ze swoimi koralami koloru koralowego, to dopiero było wyzwanie. Więc po prostu Corta, just Corta. Inna sprawa, że z włoskiego znaczy to "krótka", a ta panna do niziutkich nie należała. Jakie to szczęście, że o te kilka centymetrów był jednak od niej wyższy. W innym wypadku ucierpiałaby jego względna duma i samcze ego, ciągnące cieniem za właścicielem, ostatnio niepodbudowane we właściwy sposób.
Naciął się na nią w absolutnie najmniej spodziewanym momencie i miejscu. Lało jak z cebra, wiatr dawał po dupie i obijał się mu po "korzonkach", włosy skręciły mu się od wilgoci z początku, a potem przyklaiły jak hełm. Obraz istnej nędzy i rozpaczy posuwał się niespiesznie w stronę schroniska, zdania, że mokre mokrzejszym być już nie może. Za to przy rozmontowanym znaku informacyjnym zauważył równie zmokniętą i zabłoconą postać. Czując solidarność z równym sobie nieszczęśliwcem, przyspieszył marszu, zmieniając ramię na którym niósł torbę.
-Zdjęli, bo ktoś im powiedział, że mają źle przetłumaczony drogowskaz. Ale schronisko jest tam, jeśli... Cortace?!
Imperatyw komedyczny spełniony, Marshall Lee niemal zakrztusił się własną śliną, a potem cofnął gwałtownie, jakby druzgotka zobaczył. Jego ciemne oczy w miarę obniżania lotów nabierały żywego, entuzjastycznego wyrazu. Bawiło go to zasadniczo, w takim stanie nigdy jej nie widział, i prawdę powiedziawszy - nigdy nie spodziewał się tego po niej. Widać pogoda w pogardzie ma sobie status krwi, płeć, ekwilibrystycznie sklecane imiona i postanowiła spłatać im psikusa. Dammit.
Zagryzł wargi, gdy przez chwilę między nimi zawisła cisza. A potem chyba mu się poprawiło, bo uśmiechnął się szeroko z niedowierzaniem, paląc się z miejsca do spaceru w jej towarzystwie.
-Przeznaczenie! Mówię ci. Ja mam nosa... nosa do takich rzeczy... i... tsh.
Kichnął zamaszyście, wykonując wdzięczny ukłon. Oho. Iście po japońsku, psia mać.
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 09 2013, 00:24;

Gdy Cortacesped wychodziła na jeden z swoich długich spacerów, nie przypuszczała, że pogoda ją zaskoczy. Może i było trochę pochmurno, ale dzięki temu dość przyjemnie, bo nie odczuwało się tak skwaru, który w godzinach popołudniowych naprawdę umiał dokuczyć. A jeśli chodziło o Cortę, to nie była specjalną fanką słońca, co ładnie podkreślała bladością swojej skóry.
Był to absolutnie przyjemny dzień, pomimo, lub może raczej poniekąd dzięki, braku ludzi przy sobie. Często miała ochotę na samotne spędzanie czasu, to też jeden taki dzień naprawdę dobrze jej robił, szczególnie że tu, na wycieczce, dość często z kimś rozmawiała lub gdzieś wychodziła. A tego spokoju brakowało już jej od długiego czasu.
Wszystko zaczęło się psuć, gdy oddaliła się od wioski i nieco zgubiła, ale prawdziwa katastrofa nastąpiła w chwili, gdy z nieba zaczęło padać. A zaraz potem naprawdę mocno lać. Już nawet nie chodziło o to, że przemoczy sobie ciuchy, włosy czy coś w ten deseń, bo to akurat szczególnie istotne dla niej nie było. W końcu gdy znajdzie już jakiś suche miejsce, to przy użyciu różdżki dość szybko sobie z tym poradzi. Było jej tylko nieco zimno, a szło się w tym deszczu naprawdę fatalnie. Szczególnie, że znajdowała się tak daleko od tej całej Sakury… No i w sumie nie wiedziała, gdzie by mogła teraz pójść.
Ostatnie, czego było jej teraz trzeba, to spotkanie Marshalla, o ile dobrze pamiętała jego imię, uczniaka z Ravenclawu, który od dłuższego czasu nie dawał jej spokoju. Gdy go widziała, już wiedziała, czego mogła się spodziewać. Nie zdziwiłaby się, gdyby pomimo całego komizmu sytuacji, w której się znaleźli, powiedział teraz beztrosko: „Hej, Cortace, umówisz się ze mną?”. Los naprawdę dzisiaj nie leżał po jej stronie, gdy po każdej katastrofie pojawiała się kolejna… W dodatku nie umiała się teraz nawet wykręcić, czy gdzieś pójść. No bo co, odwróci się od niego i pójdzie w las? Przynajmniej spotkała kogoś z szkoły. Choć zdziwiła się, że nie uciekł gdy zobaczył ją w takim stanie… Ej, a może teraz w końcu mu przejdzie to całe szaleństwo? W końcu gdy widzi się kogoś w niesprzyjających warunkach, łatwo można się zrazić.
-To ja, Marsh. Choć nie wiem, czy to spotkanie Twoich marzeń, udało Ci się dorwać mnie samą. – Westchnęła ze zrezygnowaniem, odgarniając z twarzy niesforne kosmyki włosów. Była przemoczona do suchej nitki, więc równie dobrze ktoś mógłby uznać, że dopiero co pływała w jeziorze. No ale przynajmniej nie ona jedna wyglądała tu jak siedem nieszczęść. Choć musiała przyznać, że jej duma nieco na tym ucierpiała.
-Na zdrowie – mruknęła z lekkim rozbawieniem, raz jeszcze odgarniając włosy z twarzy. Złośliwie ciągle przyklejały jej się do policzków czy ust, co nie było najprzyjemniejsze. Rozejrzała się dokoła, sprawdzając, czy nie widać gdzieś czubka jakiegoś dachu, czy jakiegokolwiek innego suchego miejsca. Nie chciała go o nic pytać, ale jakoś nie umiała się powstrzymać. Przynajmniej tym razem. Naprawdę ciekawiło ją, co on tutaj robi. -Wracasz do wioski? - zapytała podejrzliwie, unosząc nieznacznie brwi.
Powrót do góry Go down


Marshall Spencer
Marshall Spencer

Student Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : naczelny plotkarz hogwartu, wilkołak
Galeony : 61
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5919-marshall-lee
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10894-liczer#298038
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10892-marshall-spencer#298035
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 09 2013, 00:50;

Był na jej nieszczęście bardzo dobrym obserwatorem, i co ponoć mu się chwaliło - niezłym słuchaczem. Ale co za tym szło, dla wyrównania szans, zdarzało się, że usta mu się nie zamykały.
Widział rozmazany tusz do rzęs pod jej oczami, przyklejające się tu i ówdzie ubranie, nerwowe zaciskanie ust sugerujące, że blondynka trochę marznie i oczywiste niezadowolenie; choć ciężko wyczuć, czy spowodowane pogodą czy tym spotkaniem.
Niezbyt zrażony, ściągnął bluzę i wykręcił ją z nadmiaru wody, by następnie rozłożyć nad nią niczym parasol. Bardzo prowizoryczny, ale przynajmniej było w miarę znośnie. W tej konfiguracji musiał trzymać się bliżej Angielki, ale brał to na dobrą kartę.
-Idź w dół, tam jest schronisko. W lewo, w lewo... indeed.
Często wytykano mu, że mimo tylu lat spędzonych w Hogwarcie wciąż zaciągał tym swoim typowo amerykańskim akcentem, jednakże nie żałował bynajmniej. Nigdy nie wstydził się swoich korzeni, choć przeważnie Brytyjczycy traktowali go górnolotnie, jakby brakowało mu ogłady i ucywilizowania.

W środku było sucho, ciepło dzięki dużemu palenisku. Kominek jak i wysłużona kanapa były wolne, i poza plączącą się nieprzytomnie recepcjonistką aktualnie byli tu sami. Może jednak nie będzie tragedii?
Ramiona rozbolały go od ciągłego niesienia bluzy nad dziewczyną, ale za nic by się nie przyznał, dlatego siedział już tylko ze zbolałą miną, rozmasowując zdrętwiałe mięśnie.
-Mogę to więc traktować jako randkę, huh?
Typ, który nigdy się nie poddaje. Z nadzieją wiecznie wymaowaną na uchachanej twarzy, nie ważne, czy w pełnym egipskim słońcu, czy w japońskich błotach i tajfunach. Czy coś w ten deseń. Nadnaturalnie wielkie oczy młodszego zatrzymały się gdzieś w okolicach prawego ramienia Cortace, choć tak rozbiegane, zaraz znowu bezczelnie utkwiły w ustach i okolicach talii blondynki. Damn, Marshall! Weźże się doprowadź do ładu, idioto!
-Masz... masz ćmę we włosach. Daj.
Wypalił elokwentnie; boże, jak śmiesznie. Gdy szło o cokolwiek innego, był nie do przegadania. Gdy stał twarzą w twraz z dziewczyną która wpadła mu w oko, był nieporadny jak sklątka w składzie porcelany.
Przechylił się i sięgnął do wilgotnego jeszcze pasma jej włosów i wyplątał owada, strzepując go z palców i zapominając o nim szybko. Poprosił kręcącą się niedaleko recepcjonistkę, by dowiedziała się ewentualnie o dwa pokoje i jakąś herbatę.
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 09 2013, 09:34;

Przyglądała mu się dość uważnie, jak gdyby chciała wyczytać z jego twarzy prawdę. Ten jednak zupełnie zignorował jej pytanie, tak jakby w ogóle go nie zadała, co nieznacznie ją zaskoczyło. Zaskoczył ją jednak zdecydowanie bardziej, gdy niespodziewanie zaczął ściągać bluzę. Leje, jest cały przesiąknięty wodą tak jak ona, więc zamiast grzecznie stać, odpowiedzieć i powłóczyć się w swoją stronę, ten siedzi cicho i nagle, jak gdyby nigdy nic, ściąga sobie bluzę. Gdy rozłożył ją nad nią, aż rozchyliła usta z zaskoczenia, bo tego się po nim zupełnie nie spodziewała. Zawsze odbierała go bardziej jako niedojrzałego chłopca, niezwykle upartego w kwestii randki. Już miała protestować, gdy zaczął ją gdzieś prowadzić. Musiała to wszystko poukładać w głowie, nawet jeżeli z jego strony były to naprawdę miłe gesty. O czym ona w ogóle teraz myśli, cholera?
Jeśli mowa była już o akcentach, to i Corcie zdarzało się powiedzieć to i oto z hiszpańskim zaciągiem. Było to naturalne i nie bardzo wiedziała, jak mogłaby to kontrolować. Angielskiego zaczęła się porządnie uczyć dopiero wówczas, gdy zamieszkała w Anglii, a miała wtedy już dwanaście lat, a za swój język rodzimy uważała hiszpański. Zapewne dlatego nawet nie zwróciła uwagi na to, że jego akcent nie jest typowo brytyjski. Tak jak nie chciała, by ktoś wychwytywał jej inność w głosie, tak i u innych nie zwracała na to uwagi. Jej matka, Brytyjka, sądziła że powinna nauczyć się dobrego akcentu. Żyjąc całe życie w czysto-krwistej rodzinie przyzwyczaiła się do takich i innych wymogów. Mimo to kochała Hiszpanię, za którą niezwykle często tęskniła, nawet jeżeli Anglia okazała się całkiem dobrym domem.

Weszła przez drzwi do środka. Wewnątrz okazało się, że jest całkiem przytulnie, ale przede wszystkim sucho i w miarę ciepło. Duże palenisko aż zachęcało, by przy nim usiąść i nieco się osuszyć. Chciała wyciągnąć różdżkę i paroma zaklęciami doprowadzić ich dwoje do ładu, ale nie miała pojęcia, czy miejsce to jest magiczne, czy może typowo mugolskie. Gdyby byli w wiosce Sakura, wtedy sprawa miałaby się nieco inaczej, a tak nawet nie wiedziała, gdzie zawędrowali… Jakimś przypadkiem oboje w tym samym czasie, nieszczęściem dopadnięci przez deszczowe chmury. Na jego pytanie ściągnęła nieco brwi, rzucając mu zaskoczone spojrzenie.
-Nigdy nie dasz za wygraną, co? – zapytała z niejakim rozbawieniem wymieszanym z rezygnacją. Obserwowała go uważnie, tego ucieszonego typa, który poniekąd dostał to, o co tak zawzięcie walczył. Ani on, ani ona nie wiedzieli, że dzisiaj na siebie wpadną. Chyba że to on jakimś cudem sprowokował tę całą sytuacją, a to byłoby w jego styli i wcale by się nie zdziwiła, gdyby okazało się, że maczał w tym palce. Pokręciła przecząco głową. – Traktuj to jako przypadkowe spotkanie towarzyskie. Czy coś w ten deseń.
Mokre ciuchy ciągle na niej wisiały, poprzyklejane w wielu miejscach do jej skóry. Nadmiar wody co jakiś czas, w postaci dużych kropli spadał na ziemię, pozostawiając mokre plamy na drewnianej posadzce. Przyglądała się temu, nie wiedząc, czy powinna coś jeszcze powiedzieć. Nie zdawała sobie nawet sprawy, że w tym samym czasie on się jej przygląda, tak jak przyglądał się jej wiele razy. Czasami, w szkole, przypadkiem zauważała go, gdy akurat wzrok miał zwrócony w jej stronę. Często krzyczał wtedy do niej coś o umówieniu się, ale wolała jak najszybciej gdzieś uciec, by za bardzo jej nie męczył. Ignorowanie jego osoby opanowała do perfekcji.
-Co, ćmę? – Podniosła nagle głowę, nieco zdezorientowana. Aż zamknęła oczy, gdy zaczął wyciągać zwierzątko z jej włosów. Wzdrygnęła się nieznacznie. –Dzięki, nie lubię ich za bardzo, jeśli mam być szczera. –Uśmiechnęła się nieznacznie, obserwując go przy tym uważnie. –A powiesz mi, jak w ogóle się tu znalazłeś? Wiesz, to w sumie nieco… nie, to nie przeznacznie, Marsh… ale dość zabawny przypadek. Z resztą, w wiosce dzieje się więcej ciekawych rzeczy, a Ty chyba lubisz je wychwytywać, mam rację?
Powrót do góry Go down


Marshall Spencer
Marshall Spencer

Student Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : naczelny plotkarz hogwartu, wilkołak
Galeony : 61
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5919-marshall-lee
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10894-liczer#298038
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10892-marshall-spencer#298035
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 09 2013, 10:24;

Na ich nieszczęście schronisko okazało się w pełni mugolskie, radośnie niemagiczne. Oznaczało to, że trzeba się będzie obejść bez pójścia na łatwiznę. On nie miał z tym żadnego problemu, wprawdzie był "brudnokrwisty", co nie raz nie dwa obiło mu się o uszy. Zdawał się jednak nie reagować na podobne uwagi, a ze swym mugolskim pochodzeniem bynajmniej się nie ukrywał, będąc z niego poniekąd dumnym. Był również zdania, że ci wychowani w nieczarodziejskich rodzinach byli o wiele bardziej zaradni i samodzielni.
-Raczej nie.
Przyznał, ściągając choćby buty i skarpetki, bo można w nich było już pływać. Usiadł po turecku na niskiej sofie, mając szczerą nadzieję, że nikt nie będzie im robił wyrzutów za moczenie mebli. Ale wtedy jeden z pracowników ośrodka wrócił do nich ze stolikiem na kółkach, dzbankiem przjemnie wyglądającej herbaty i jakimiś kolorowymi, małymi ciastkami, z których każde wyglądało jak osobne dzieło sztuki. Niech ich, ci Japończycy naprawdę znali się na pewnych rzeczach.
Puścił mimo uszu jej wniosek o spotkaniu czystotowarzyskim, choć jego zdaniem na jedno przecież wychodziło. Randka, randka jak nic! I nie przegadasz mu do rozumu.
Zdmuchnął obłok pary znad kubka i zerknął na nią, marszcząc znacząco brwi. A cóż to była za insynuacja? Kącik ust drgnął mu lekko, widać Cortace miała w tym swoją rację. Owszem, gdzie sensacja, tam i Marshall. Nieodłączna para.
-Szczerze? I dunno. Chciałem się przejść za wąwóz, potem wydawało mi się, że widziałem smoka... God, jak ja kocham smoki. A, tak. No i złapał mnie deszcz, a że widziałem to miejsce na mapie, szedłem w tę stronę. Tyle.
Wzdrygnął się, choć było mu już ciepło. Nie lubił być mokry, a teraz wszystko się do niego lepiło. Marzył o wolnym pokoju, prysznicu i... może jeszcze paru innych rzeczach, o których przez wzgląd na jego i tak wątpliwą przyzwoitość lepiej nie wspominać.
Ona nazywała to zabawnym przypadkiem, a on przeznaczeniem. Kwestia nazewnictwa, that's all. On walczył o jej zainteresowanie, ona miała go w dupie. Kwestia podejścia, nothing special. Ale teraz nie ważne, przy której z powyższych definicji obstawiali, musieli znieść swoje towarzystwo przynajmniej przez jakiś czas. I dla konkretu - Krukon wydawał się być więcej niż zachwycony.
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 09 2013, 22:10;

Łatwo można było potwierdzić zdanie Krukona, który sądził, że Ci z czarodziejskich rodzin byli bardziej nieporadni. Dla dziewczyny zostanie tutaj stało się nie lada wyzwaniem. Przyzwyczajona od najmłodszych lat do obecności magii w życiu, nie wyobrażała sobie oddzielenia od niej. Dla niej było to naturalne, niczym oddychanie. Pozbawienie jej możliwości używania magii, było podobne do ucięcia ręki. Zdając sobie sprawę, że teraz musi trzymać grzecznie różdżkę w kieszeni, aż spochmurniała. Jak ci mugole radzili sobie w takich sytuacjach?
-Pozostaje mi więc cicho to znosić. – Spojrzała na niego uważnie, po czym szybko dodała. –Ale nie zaakceptować. A to zasadnicza różnica. Nawet jeżeli Ty niekoniecznie ją zauważasz.
Nawet nie pomyślała, że mogłaby zdjąć swoje buty, w których utworzyło się już jakieś pomniejsze jezioro. Za jego przykładem zdjęła więc je, zahaczając przy okazji palcem skarpetki, które ześlizgnęły się z jej stóp. Nie chciała dać poznać, że to od niego ściągnęła ten pomysł, ale musiała przyznać, że od razu zrobiło jej się nieco lepiej. Nawet jeżeli reszta wciąż była mokra, nie czuła już się, jakby trzymała nogi w akwarium. Usiadła na sofie gdy i on usiadł, pozostawiając jednak między nimi bezpieczną odległość, podkreślając w ten sposób sugestywnie, że ciągle traktuje go z dystansem. W zasadzie mogłaby iść sobie do wioski, ale czy miało to jakikolwiek sens w taką ulewę?
No, no, Japończycy-mugole też potrafili zaskoczyć. Nie spodziewała się, że tak szybko to wszystko przyniosą, ale widocznie nieważne czy byli oni z rodzin magicznych czy też nie, swoje obowiązki wykonywali bardzo sumiennie. A gości traktowali niezwykle przyzwoicie. Niektóre kraje mogłyby się tego uczyć od nich.
Gdy wspomniał o smoku, aż wyostrzyła słuch. Corta lubiła w specyficzny sposób niebezpieczne zwierzątka, a smoki do nich należały. Nie była ich specjalną znawczynią, ale już jako dzieciak pragnęła zobaczyć takiego na własne oczy. Szczególnie na łonie natury, zupełnie wolnego.
-Co, jak to? Masz chociaż pięćdziesiąt procent pewności, że to był smok? Może w Japonii są jakieś fajne gatunki, co? – Tak bardzo ją to zaciekawiło, że zamiast wsypać cukier do herbaty – łyżeczkę, dokładnie jedną, ani trochę więcej, ani trochę mniej – nieco rozsypała na podłogę. Ale nawet tego nie zauważyła. No bo smok w Japonii, to by dopiero była przygoda!
Dopiero po chwili zakodowała resztę informacji. Pokiwała potakująco głową, resztę zawartości łyżeczki, tę część nierozsypaną, dodając do trunku.
-Daleko stąd do wioski? – zapytała z ciekawości. Skoro miał mapę, to jako-tako musiał się orientować.
Nawet nie zauważyła, że zaangażowała się w rozmowę bardziej niż dotychczas. Złapał ją jednak za temat, zapewne zupełnie nieświadomie, tak jak i ona nieświadomie go połknęła, niczym ryba haczyk.
Powrót do góry Go down


Marshall Spencer
Marshall Spencer

Student Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 28
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : naczelny plotkarz hogwartu, wilkołak
Galeony : 61
  Liczba postów : 46
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5919-marshall-lee
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10894-liczer#298038
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10892-marshall-spencer#298035
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyCzw Lip 11 2013, 20:25;

Machnął na to jedynie krótko ręką, jakby dlań fatycznie nie była to żadna różnica. On miał swoją wyproszoną randkę, ona... no. Przynajmniej nie mokła, więc względny, obopólny consensus został osiągnięty. Zauważył jednak, że dziewczyna trzyma się na dystans, zajmując przeciwległy kraniec kanapy. Okej, niech i tak będzie.
-Pewnie, że mam. Niech mnie, jeśli to nie był Bezogoniasty z Okinawy. Są co prawda dość małe i roślinożerne, ale to zawsze coś.
Odkąd w ogóle usłyszał o smokach jako dzieciak, a potem, gdy jeszcze dowiedział się, że te stwory faktycznie istnieją i nie są wyłącznie wytworem bajek, chciał zostać ich opiekunem. Zawód może z lekka ryzykowny, ale dający wiele satysfakcji.
Zmrużył na moment oczy, przetarł je dłonią, bo wilgoć jaka osiadła mu na włosach zaczęła się skraplać i spływać mu gdzieś po twarzy. Łyknął herbaty zdrowo, nie uśmiechało mu się jeszcze zapelenie płuc w obcym miejscu, w którym wszystko brzmiało jednakowo. Ta sama intonacja, chryste. Czy oni tutaj w ogóle orientują się, kiedy zadają pytania? Podobno mają nachrzanione z partykułami, ale nie jemu to wiedzieć.
-Kawałek. Ze dwie godziny, ale przy takim błocie, to może potrwać trochę dłużej.
A nie, mapy przy sobie akurat nie miał. Tyle, co zdążył rzucić okiem przy informacji w dolinie, ale większość zapamiętał i jakoś to sobie przestrzennie rozlokował. W terenie miał niezgorszą orientację, dlatego ciężko, by akurat on się gdzieś zgubił. Podrapał się odruchowo po szczęce, palcami natrafiając na blizny znaczące jego twarz w trzech miejscach; widać zastanawiał się, czy da się to jakoś obejść, ale nic nie wymyślił, więc zaledwie wzruszył ramionami i wychylił się po ciastko. O nie nie, to zdecydowanie lepiej wyglądało niż smakowało. Peruwiańskie cukierki, cholera jasna.
-Wszyscy od ciebie są magiczni? No wiesz, rodzina.
Nigdy nie miał okazji o to zapytać, z resztą, w tych czasach nie miało to już takiego znaczenia, jak choćby jeszcze kilkanaście lat temu, gdy mugolaków szykanowano ze względu na ich pochodzenie. Co prawda nadal się to jeszcze zdarzało, wielu Ślizgonów wciąż głosiło wyższość tak zwanej "czystej krwi", ale przynajmniej każdy kto nie miał wątpliwego szczęścia posiadać wśród krewnych czarodzieja nie był na dzień dobry traktowany cruciatusem.
Dolał jej herbaty, choć był to zaledwie pretekst, by przysunąć się bliżej o te parę cali. Kurczę, nie gryzł przecież. A przynajmniej nie przed pełnią, wtedy już na kilka dni przed robił się nerwowy i kąśliwy. Ponoć.
Powrót do góry Go down


Cortacesped Caraballo
Cortacesped Caraballo

Student Slytherin
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 186
  Liczba postów : 248
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5954-cortacesped-caraballo
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5956-cortacesped#169648
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyCzw Lip 11 2013, 21:34;

Westchnęła z cichą rezygnacją, choć w jej głowie i tak ukształtowało się inne zdanie na ten temat. Podkreśliła to, powiedziała mu co myśli, a że nie chciał słuchać, to już jego problem. Najwyżej potem boleśnie się rozczaruje, ale nie będzie to już wina Caraballo. Byleby tylko się nie przechwalał, że w końcu udało mu się osiągnąć swój cel… Bo w jej opinii osiągnąłby go dopiero wówczas, gdy własnowolnie gdzieś by z nim wyszła. A z reguły nie lubiła randek. Wydawały jej się zbyt oklepane, z powtarzającymi się motywami, od których mdliło. No bo ile można wałkować jedno i to samo? Przywitanie z kwiatami, restauracji, jakiś spacer nocny, do tego milion miłych słów. To już wolałaby posiedzieć na kanapie i pogadać przy obecności jakichś słodkich przekąsek. Nawet coś takiego, niby to wyglądające na totalne nudy, lepsze było od oklepanej randki.
-Więc jednak! Może jak będziemy wracać, to gdzieś będzie się kręcił w okolicy, kto wie! – Uśmiechnęła się z satysfakcją. Ta wiadomość naprawdę ją pobudziła. Z złej na świat nastolatki w jedną chwilę zmieniła się w podekscytowanego dzieciaka. Może niedosłownie, bo w końcu podświadomie tkwiła w niej potrzeba utrzymywania godności, ale nie można było przeoczyć, że na jej twarzy malowało się zadowolenie i ciekawość. –W zasadzie z chęcią zobaczyłabym nawet mniejszego przedstawiciela gatunku, byleby na wolności. To się rzadko zdarza, a przynajmniej ja rzadko mam ku temu okazję.
W końcu upiła trochę herbaty, która nie okazała się nawet taka zła. W dodatku działała rozgrzewająco, a tego poniekąd im trzeba było po takiej ulewie. Odłożyła ostrożnie filiżankę, zamyślając się na chwilę. Sądziła, że będzie gorzej. Wędrowała znacznie dłużej, ale widocznie w pewnym momencie zatoczyła jakiś łuk, tak że teraz znajdowała się tylko dwie godziny od wioski. Miała talent do gubienia się, owszem, jej orientacja w terenie była dość słaba, tutaj niestety również trzeba przyznać rację, ale przy tym wszystkim zawsze miała szczęście, że los nieodmiennie przywodził ją z powrotem. Gdy przystąpiła już do egzaminu z teleportacji, sprawa rzecz jasna się zmieniła, ale za czasów jej dzieciństwa rzeczywiście to specyficznie szczęście się jej przydawało. Choć gdy miała czas, to i tak wybierała swoje nogi niż natychmiastową zmianę lokacji. Przynajmniej mogła poprzyglądać się temu i owemu, a i czasu na myślenie o wszystkim miała zanadto.
-To nie tak źle. Szczerze myślałam, że będzie dwa razy dalej, ale skoro tak mówisz. – Przyciągnęła nogi do siebie, bo poniekąd tak było jej wygodniej. Tak, mogłaby się teleportować, przynajmniej gdzieś bliżej wioski, ale perspektywa zobaczenia smoka wydawała się jej zdecydowanie lepszą opcją. Jak na czysto-krwistą czarodziejkę rzadko decydowała się na teleportację.
-Ach, tak – powiedziała spokojnie, może z nieznaczną nutą dumy. Nie miała powodów, by wstydzić się swoich więzów krwi. –W zasadzie jestem pełnokrwistą czarownicą. Chyba dlatego w mugolskich miejscach czuję się zawsze nieswojo. – Wzruszyła nieznacznie ramionami, w końcu nie była temu winna. –A u Ciebie jak to wygląda, hm?
Sięgnęła ponownie po filiżankę. Musiała zwilżyć nieco gardło, bo zaczynało ją boleć – widocznie ta ulewa dała się jej we znaki.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyPon Lip 22 2013, 21:55;

Ech ta zdradliwa, japońska pogoda! Takie ładne słoneczko było, kiedy Clara i Laila wyruszały w podróż życia, chcąc nadrobić straconą wycieczkę, a teraz deszcz tak zacinał, iż Hepburn musiała uważać, aby nie zostawić trampka w sięgającym do kostek błocie. Bleh. Jęczała i marudziła, bo chociaż z początku podekscytowana zasypywała Lailę swoimi wyobrażeniami ich wyprawy, na której to natrafią na prawdziwego, japońskiego smoka, a później oczywiście się na nim przelecą, teraz zrezygnowana brodziła w błocku, co rusz poprawiając mały plecaczek i zakrywając się skórzaną kurtką, która niespecjalnie chroniła przed zimnem. Jej zasadniczą wadą było jednak to, iż nie miała kaptura, dlatego kiedy gryfonce znudziło się zakrywanie głowy plecaczkiem, Clarcia zmokła całkowicie, dopełniając wizerunku Zmokłej i Wściekłej.
Kiedy wreszcie doszły do jakiegoś budynku, Hepburn była gotowa wymordować mieszkańców i zająć ich ciepłe cztery kąty, ale hehs, okazało się to niepotrzebne, bowiem to było schronisko! Dlatego razem z Lailą pobiegły do wejścia, przez wielkie błocka, rozchlapując je pewnie po sobie nawzajem. I kiedy wreszcie znalazły się w miarę ciepłym środku, klapnęły gdzieś przy stoliczku, rozglądając się wnętrzu. Nie było zbyt wielu ludzi, raczej podobnie jak one, przyszli tutaj szukać schronienia przed pogodą. Jakaś rodzina z dzieckiem, japoński staruszek, przy stoliku na przeciwko lubieżnik ze złotym zębem, przyglądający się naszej dwójeczce, spokoloko, normalka.
- Ja pieprze, takie życie to nie życie - mruknęła, nakładając na zmarznięte dłonie rękawy swetra, który miała pod kurtką. Kichnęła, co pewnie zmotywowało ją do podjęcia radykalnych kroków. Spojrzała na Lailę i podniosłym, jak na prawdziwego prefekta przystało głosem, zakomenderowała. - Musimy się rozgrzać Laila, MUSIMY COŚ WYPIĆ, nie dotrzemy na górę - chlipnęła, kiwając głową. To wszystko było smutne, tak bardzo smutne.
Powrót do góry Go down


Laila Howett
Laila Howett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animag (irbis), teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 1637
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5138-laila-howett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5141-laikowe-papierki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7169-laila-howett#204311
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyPon Lip 22 2013, 22:56;

Bo czemu by nie? Chodźmy się napić. Chodźmy razem zwariować. Chodźmy poczuć nowe życie. Nie dajmy się zawieść. Bądźmy sobą. Po prostu ten jeden raz. Pozwól mi zwariować, otwórz okno. Trzeba wyskoczyć. Cztery ściany za bardzo ograniczają. Wolna przestrzeń... Jeśli Howett teraz czegoś pragnęła to właśnie chwili zabawy, zapomnienia. Wszystkiego, co może wiązać się z szaleństwem. Nie chciała myśleć o przykrych konsekwencjach, które wynikały głównie z tego, że ktoś usłyszał coś i jeszcze ją oskarżał. Ostatnio mało co nie sprała małego chłopca głównie za to, że porównywał ją do jakiejś laski, która coś tam. Oczywiscie Lai zorientowała się, że to nie pomyłka, że plotki są o niej. Zatem biegała za nim z różdżką krzycząc, że posieka mu matkę i prababkę jeśli się nie uspokoi. I na tym polegała ta zabawa, jasne? Wszyscy mieli problem. Ale ona nie. Ona próbowała z tego wyjść cało. Bo przecież miała o co walczyć. Np. o ostatni spokojny rok w Hogwarcie. Na szczęście nie widywała Filipa. W czasie, w których ich nie było w Japonii zajmowała się sobą. Biegała. Spełniała marzenia. Nawet ten wielki siniak zniknął.
Poza tym postanowiła wybrać się ze swoją kumpelą Clarą, żeby zwariować wspólnie. Pójść na wycieczkę i poczuć smak adrenaliny. Problem w tym, że zbiegło się to z marzeniem Laili o założeniu tej dziwnej sukienki, która trafiła do jej szafy. Kiedyś przecież marzyła o tym, aby zostać księżniczką. Co prawda kreacja dalece odbiegała od wszystkich baśni, ale co się ograniczać. Przecież resztę można sobie wyobrazić. Zatem szła za Clarą miotając sukienką na prawo i lewo, jak rasowa Puchoneczka z mózgiem, który rozwiał wiatr. Ale zdarza się miłość i Howett teraz to czuła w kościach, że to jest dobry dzień, żeby zwariować.
Szła i słuchała Clary. Potem opowiada coś o sobie, Hepburn oczywiście z pewnością współczuła dziewczynie i pewnie śmiała się z jej stroju, bo przecież kto normalny do lasu zakłada sukienkę i jeszcze wygląda w niej tak dziwnie? Bo przecież zaraz rozpadał się deszcz, zaczęła się przygoda. Bo były przemoczone i wypadły do schroniska jak burza. Oczywiście Howett zaraz po zagrzewaniu Clary poszła załatwić im butelkę mocnego alkoholu. To było chyba sake, które ktoś ze sobą przyniósł. Spoko spoko. Już mu zabrała, więc rozlała im do szklaneczek wielkości kubków.
- DO DNA HEPBERN. - Krzyknęła tak, że wszyscy obecni się obejrzeli. Najwidoczniej dziewczyny miały własną imprezę.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 23 2013, 00:56;

Och, Clara ostatnio też wyzbyła się uczucia ciężkości związanego z obawą przed wystąpieniem konsekwencji. Tym razem również nie było inaczej, bo odkąd postanowiła żyć teraźniejszością, nie żadną cholerną i bolesną przeszłością, odrzucała od siebie racjonalne myślenie, stosując je w bardzo okrojonej formie. I chociaż tak, było to podejście zgoła lekkomyślne, nawet nie zastanawiała się ile tu zostaną, czy lubieżnik ze stolika obok ma jakieś podejrzane zamiary, czy po wypiciu takiej ilości sake, jaką zakupiła Laila, będą w stanie wynająć sobie pokój.
Zwariować wspólnie, piękna idea. Clarze również się bardzo podobała! Na widok sukienki swojej towarzyszki, uśmiechała się tylko pod nosem. Później już natomiast tylko współczuła puchonce, że wybrała taką kieckę w taką pogodę, kiedy wydawało się, iż błoto to Lailo oraz Clarożerny potwór, którego głównym przysmakiem były ich buty, które z lubością, z każdym ich krokiem próbował z nich zdjąć. One same, rzecz jasna, miały być deserem. Nagrodą. Oto, jak skończy Clara Hepburn. Pożarta przez błotnego potwora, potraktowana jak szarlotka dobrego gatunku. Czymże były jej uśpione i spychane na sam dół podświadomości rozterki w porównaniu do takiego żarłocznego monstrum?
- DO DNA, HOWETT - głośno zawtórowała ziomkowi, mając gdzieś innych współschroniskowiczów. Wychyliła swoją szklaneczkę, dość nierozważnie zresztą, bowiem zaraz zaczęło ją piec gardełko, na co zareagowała energicznym nurem pod stół, w poszukiwaniu plecaka, w którym miała resztkę wody. Wynurzyła się spod blatu, o mało nie przywalając w niego głową, proponując zaraz Laili przepitę.
Takie niedobre.
Ale zrobiło jej się cieplej! I rozluźniła się nieco, ściągnęła przemoczoną kurtkę, którą jeszcze przed momentem tak uparcie do siebie przyciskała.
- Myślisz, że tu można wynająć nocleg? - zapytała, ponownie zakładając rękawy na dłonie. - Bo jeśli tak, śpię tutaj tylko i wyłącznie jeśli mają jeden komplet kluczy, a drzwi da się zamknąć od środka - zaznaczyła, spoglądając z obawą na tego pana ze złotym zębem, który posyłał w kierunku Clarci oraz Laili lubieżne uśmiechy.
Powrót do góry Go down


Laila Howett
Laila Howett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animag (irbis), teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 1637
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5138-laila-howett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5141-laikowe-papierki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7169-laila-howett#204311
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 23 2013, 11:11;

Zabawne, ale picie to raczej ostatnia rzecz, która sprawiała Howett problem. Kolejne łyki ostrego płynu przechodziły gładko przez jej gardło pocieszając wnętrze, że przecież jest już przyzwyczajone do przyjmowania kolejnych dawek i trzeba sobie radzić. Tak? No trzeba. Wierzyła w to chyba nie tylko ona. Dużo się zmieniło... Lai miała taką retrospekcję zdarzeń przez ostatnie lata, które spędziła w Hogwarcie i widziała w nich dużo uśmiechniętych twarzy, udanych sytuacji, a rzadko płakała. Może ten rok miał wszystko odbić? Przecież chyba świat dążył do zachowania równowagi. Hm? W sumie nie żałowała żadnej chwili, żadnego swojego pomysłu. Ot po prostu cała ona. Przeciwko światu... Pozdrawiamy. Lai wojowniczka.
Teraz bez problemu przechyliła większą szklaneczkę jednak dopijając tylko do połowy, bo nie była w stanie więcej przełknąć na raz. Potem jeszcze raz wróciła do picia i uf. Wypiła. Racja. Przydałoby się coś do zapicia. No nic. Znów się podniosła w swojej księżniczkowej sukience. A co. Stać ją to będzie nosiła, co tylko sobie zamarzy! Uprzejmie poprosiła kogoś, co by oddał jej butelkę wody i wróciła śmiejąc się zadowolona, że udało się jej zdobyć cokolwiek. Zawsze pozostawało im zaklęcie 'aquamenti', kiedy po każdym wypiciu Clara będzie nakierowywać strumień różdżki do ust Laikowej i odwrotnie. Plan idealny. Po prostu czapki z głów, bo inteligencja Howett dzisiaj sięgała zenitu, więc niech wszyscy geniusze schowają się pod łóżka, bo ona ich zniszczy. Zdecydowanie.
Razem zwariować... Wariować samemu to ogólnie powinno być trochę smutno! Ale zwariować już we dwie to już jest coś! Lai już nie płakała. Również wychodziła z założenia, że trzeba żyć chwilą, że tamtych zdarzeń nikt jej nie zabierze, że czas je uporządkuje, że będzie w tym porządek. Chciała tego... Westchnęła przeciągle patrząc na Hepburn.
- Ej. Dlaczego ja nie jestem baletnicą? - Spytała z głosem pełnym pretensji, ale potem ogarnęła, że jej towarzyszka chyba się przejmuje pokojem. W sumie ściemniało się, a one były tak inteligentne, że zapuściły się w tą długą podróż popołudniem, a podróż w nocy chyba nie była najlepszym pomysłem. Tym bardziej, że ten seryjny gwałciciel ze złotym zębem chyba miał jakiś problem! Już Lai mu chciała wytłumaczyć, żeby spadał na drzewo, ale jeszcze się na nią rzuci z łapami i tyle!
- Nie wiem. To chyba nie hotel. Tutaj można się przekimać, ale nie ma jakiś super warunków. CHYBA. - Powiedziała próbując ogarnąć jakie warunki mogą tutaj panować. I oby złoty ząb nie spał z nimi! Ble!
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptySro Lip 24 2013, 00:55;

Hehe, również i w przypadku Clary picie było ostatnią rzeczą, która sprawiała jej problem. Wręcz przeciwnie! Wbrew pozorom, czyli tym wszystkim piegom, które według właścicielki sprawiały, iż nikt nie brał jej na poważnie, z miejsca uznając ją za dziecko, oraz swojej postury, która również nie dodawała jej fizycznej dorosłości, za doskonały sposób na rozwiązanie wszelakich problemów Clarcia uznawała nawalenie się! Bardzo dojrzale postępowała, błądząc później po jakichś namiotach w Egipcie czy u innych Turasów, tracąc dziewictwo z podrzędnymi gryfonami, wykorzystującymi jej chwilowy niedowład umysłowy. Nie zawsze był obok Grig, który brał ją na barana, chcąc oszczędzić samotnej wędrówki z dodatkami w postaci zwiedzania okolicznych rowów. A ponieważ ostatnio życie Clarci nie rozpieszczało, z lubością maczała usteczka w coraz to mocniejszych trunkach! Co za pijaczka, ja nie wierzę, YOLO na sto pro. Dziwnym trafem problemy jednak nie znikały!
A pewnie, kto bogatemu zabroni. Jeśli Laila chce się nosić w księżniczkowej sukience po schronisku to proszę, Clara jej nie będzie tego bronić!
HOHOH, ja widzę, że one bardzo podobną filozofię życiową wyznawały! Jeśli alkohol nie pomoże, to trzeba zdać się na upływ czasu, tak. Chociaż i pierwsza i druga metoda były po prostu chujowe, o czym gryfonka zdążyła się przekonać, to nie musi uświadamiać Laili! Ona i tak sama się tego dowie, hehs.
- Bo nie masz znajomości, a słyszałam, że w tym biznesie głównie chodzi o nie - wypaliła, oczywiście zmyślając. - Poza tym nie masz na imię Swietlana. Ani Sasza. To cie skreśla z roli baletnicy, sorka Laila - dodała, westchnąwszy przy tym głęboko. Nalała sobie następną szklaneczkę sake, przysuwając butelkę z wodą bliżej siebie, jak gdyby bała się, iż kiedy znowu zapiecze ją w gardle, butelka to wyczuje i ucieknie.
- Serio, ja nie oczekuję, że podadzą mi kawior w tych papierowych kubeczkach na herbatę z termosu, po prostu chcę wiedzieć, że żaden Pan Zjem Twoje Wnętrzności nie wejdzie nam w nocy do pokoju - rzuciła nieco konspiracyjnie, nachylając się nad Howett.
Powrót do góry Go down


Laila Howett
Laila Howett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animag (irbis), teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 1637
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5138-laila-howett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5141-laikowe-papierki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7169-laila-howett#204311
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptySro Lip 24 2013, 22:12;

Filozofia życiowa Laili chyba opierała się głównie na tym, że kiedy nie miała pojęcia co zrobić ze swoim życiem to od razu zastanawiała się czy nie zmienić szkoły, albo najlepiej wyjechać na drugą półkulę Ziemi. Bo przecież ona jest taka dojrzała i lubi mierzyć się z problemami. Ale kiedy już się wygrzebała spod puchońskiej kołderki to szła... Szła porozmawiać, bo problem bez rozmowy nie zniknie. Zwykle próbowała nie mówić tego co ślina na język przyniesie i ograniczała się bo jakby jeszcze zdradziła się z czymś strasznym to byłaby kaplica. Na szczęście jednak los ją rozpieszczał i pokojowe negocjacje zawsze przynosiły słodkie porozumienie z korzyściami głównie dla niej. Ktoś kiedyś podobno nawet jej powiedział, że nie jest skora do poświęceń, ale... Ale to takie złe określenie. Tym bardziej dla kogoś takiego jak ona. Ona przecież długo dbała o interesy połowy Hogwartu. Ale przecież każdy z tego wyrasta. Każdy. Trzeba kiedyś dostrzec coś więcej. Alkohol nie był ucieczką. Był środkiem na odseparowanie się od tych dziwnych sytuacji, o których wolała nie myśleć... Nie chciała wyolbrzymiać ich istnienia. Ale Clara miała racje. Czekanie aż samo się rozwiąże, albo zapijanie tego... Nie miało większego sensu. Hm. Może rzeczywiście dojdzie kiedyś do tego, że nie trzeba się tak poświęcać.
Obejrzała się... Rzeczywiście, Pan Zeżrę Twoje Wnętrzności nadal się na nie zapatrywał. Już Lai wyciągała różdżkę, aby go unieruchomić, ale przecież były tu się zabawić, a nie po to aby wymierzać sprawiedliwość gwałcicielom czy tez potencjalnym pedofilom. Tym się zajmą kiedy już będą superbohaterkami. Tak. Z pewnością uratują kiedyś świat, a wszyscy będą im wdzięczni.
Jakby na to nie patrzeć to Hepburn i Howett sporo łączyło. Były prefektami, w dodatku ich nazwiska zaczynały się na tą samą literę, były dość energiczne, a i ich filozofia życiowa dotycząca problemów była identyczna. A nie sposób też pominąć życia uczuciowego, które u żadnej nie było proste. Czy oby nie były jeszcze niedawno w podobnej sytuacji? Lai też była z kimś, kogo uważała, że może pokochać, a może i tak coś do niego czuła. Ale pękło jak bańka mydlana wobec burzy uczuć, która nią zawładnęła. Może powinny cisnąć sobie bliźniaczą fotkę, albo zapytać rodziców czy nie są spokrewnione? Hm. To byłaby kolejna drama. Choć nie oczekujmy tu potwierdzenia. Ot głupie wnioski.
- Fuck my life. Zawsze mówiłam rodzicom, że matka powinna mnie rodzić w Rosji, żebym miała lepszy start w życiu. Ale co zrobić. Starszych nie przerobisz. - Udała smutną i przygryzła dolną wargę w geście rezygnacji.
- Wiesz, liczyłam, że ty masz jakiejś znajomości i mnie wkręcisz do biznesu. Ale widzę, że kompletnie nie umiesz czytać moich spojrzeń. - Tu również udała zasmuconą i sięgnęła po kolejny łyk alkoholu zastanawiając się nad możliwym wyposażeniem pokoi.
- Hm. Zawsze możemy być bohaterkami i spróbować wrócić do wioski. Pan Zeżrę Twoje Wnętrzności chyba najpierw zaproponuje inne PRZYJEMNOŚCI. - Tknęła ja porozumiewawczo w ramię.
Powrót do góry Go down


Clara Hepburn
Clara Hepburn

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : rezerwowa szukająca
Galeony : 648
  Liczba postów : 982
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3996-clara-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t3998-listy-do-panny-hepburn
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7180-clara-hepburn
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyCzw Lip 25 2013, 13:53;

Cóż, kiedy Clara nie wiedziała co ma zrobić ze swoim życiem, po prostu uciekała od problemu. Odważne! Bardzo gryfońskie. Niepewność, rezygnacja i przede wszystkim to zawiedzione zaufanie nie pozwalały jej do tego wrócić, chociaż przeskoczenie tego i udawanie, że powinna zapomnieć, również były raczej niemożliwe - chociaż starała się, naprawdę się starała! Kij z tym, że obrała najgorszą taktykę z możliwych, próbując tym samym po prostu dać sobie trochę czasu. Trochę czasu na co? Na tęsknotę, na rozdrapywanie ran i w efekcie i tak uciekanie od jakiegokolwiek rozwiązania problemu? Zwyczajnie jednak nie wiedziała co ma, z nazwijmy już po imieniu, Danielem zrobić. Kazała dać sobie trochę czasu i done! Miała jednak wrażenie, że ten czas się kurczy i chociaż szalona Clarcia postanowiła splątać swój los jeszcze bardziej swoim związkiem z Grigiem, wcale nie czuła, że tęskni mniej za Danielem. Wcale a wcale! Kluczyła, próbując jakoś ominąć problem, licząc, że sam się rozwiąże? Śmieszne. I żałosne, przykro mi. Gdzieś na pewno wiedziała, że w końcu będzie się musiała zmierzyć z tym wszystkim, bo nawet gdyby uciekła na koniec świata, zaszywając się w jakiejś dżungli, problemy podążyłyby za nią i męczyły ją tak długo, iż w końcu opuściłaby swoją dżunglaną skrytkę, opuszczając wszystkie papugi, tłumacząc im zapewne, iż w końcu musi coś postanowić. Bo będzie musiała, co przyprawiało ją o niepokojące i niemiłe ssanie w żołądku. Ale cóż, teraz już koniec o problemach, problemikach i dramatach, bo mi jakiś esej wyszedł, hehe.
Och, moim zdaniem definitywnie powinny zapytać o to rodziców, bowiem były w tym wszystkim aż bliźniaczo do siebie podobno! No, znaczy Clara po prostu zawiodła się na osobie, której oprócz Ursulis, ufała chyba najbardziej na świecie, jej uczucia zostały zdeptane, ale widać nieskutecznie, bowiem wciąż gdzieś w Hepburn buzowały, ukołysane tylko przez Hepburn do snu, Clara miała nadzieję, wiecznego. No cóż, nie było to jednak w żaden sposób łatwe i przede wszystkim raczej niemożliwe, Laila chyba również przez te wakacje zdążyła się nauczyć, iż uczucia są takim złośliwym i cwaniackim chochlikiem, który na przekór nieczęsto moralności (tutaj zdrada Filipa hehe) i rozumowi (bo Howett przecież nie chciała go zranić, prawda?) zaczynają przejmować władzę nad człowiekiem. A takie dwie, energiczne, postrzelone osóbki jak Clara i Laila były na te chochliki wyjątkowo podatne.
- Ale Laila, nic straconego, Grigori jest z Rosji, pewnie mieszka obok jakieś Swietlany i Saszy, później droga do zdobycia sceny baletowej jest dziecinnie prosta! - klepnęła się w czółko, jakby nagle doznała jakiegoś olśnienia. W nagrodę znowu nalała sobie do kubeczka sake.
- Pf, nie umiem czytać twoich spojrzeń? Weź, dzięki mnie jeszcze zmienisz nazwisko na Laila Swietlana Sasza Howett Czaplinsky - odparła z dumą, mrugając do puchońskiego ziomka porozumiewawczo.
- To jest bardzo, bardzo dobry pomysł, z dwojga złego, wolę, żeby mnie zeżarło jakieś japońskie zombie w lesie, niż złapał ten facet od wnętrzności w nazwie - skrzywiła się nieznacznie, kiedy ów zboczeniec aka pedofil aka amator ludzkiego mięsa przesiadł się stolik bliżej tego zajmowanego przez dwie prefektki - w efekcie od Pana Zjem Twoje Wnętrzności dzieliły je tylko dwa stoliki. Ugh.
Powrót do góry Go down


Laila Howett
Laila Howett

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : animag (irbis), teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 1637
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5138-laila-howett
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5141-laikowe-papierki
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7169-laila-howett#204311
Schronisko w wąwozie QzgSDG8




Gracz




Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie EmptyWto Lip 30 2013, 20:55;

Lai bolała już głowa od ciągłego zastanawiania się co zrobiła źle, komy źle postawiła kubek na stoliku, a komu źle zrobiła pranie. Miała wrażenie, że cały świat obrócił się przeciwko niej. Nawet w domu, jeszcze przed wyjazdem, miała wrażenie, że ojciec znów jest niezadowolony... Bo..? Bo Laila schudła. Nie powinna chudnąć. A przecież "chudnąć" to czasownik, który kobieta uwielbia wypowiadać w czasie przeszłym. O co zatem chodziło? Dawne problemy Laili z żywieniem miałyby powrócić? Nie. Lai nie chciała znów stać się słaba i krucha, jak połowa wytapetowanego Hogwartu, który jest w stanie wcisnąć się w body z niemowlaka. Ją bardziej interesowało istnieć, dotykać wszystkiego i być dumną z tego świata. Racja. Zjebała. Ale czy jest człowiek, który nigdy niczego nie zepsuł? Czy to było niewykonalne? Każdy popełniał błędy. Laila popełniła największy w swoim życiu. Uwierzyła, że jest zdolna do większego uczucia i tworzenia związku. Jak się przekonała rządziły nią większe uczucia, a ona wciąż była za młoda, żeby postawić coś stabilnego na czym unosiłaby się nie tylko ona, ale i ta druga osoba.
Ludzie kochali oglądać obraz... Zamkniętą klatkę w paru słowach tworzących opinię o kimś. Lai również istniała w tej klatce, ale nikt nie wgłębiał się w większe interpretacje jej osoby. Ludzie lubili proste równania, które nie wymagały wyciągania pierwiastka i dzielenia przez trzy. Hm. Lubili to co proste, łatwo dostępne... Ładne. Lai ostatnio czuła, że odbiega od tego świata i wszystko się kończy. Wraz z otrzymaniem papierka w czerwcu zakończy Hogwart jako szczęśliwa absolwentka. A potem co? Studia? Chciała studiować? Chciała rozwijać swoje umiejętności właśnie w tym miejscu? Tak sympatycznie nie chciana, a nawet wyrzucana przez gości... Kurde. Świat się komplikował. Jak to ktoś kiedyś powiedział, ciężko zmienić świat nie zmieniając siebie. A podobno ludzie w ogóle się nie zmieniają. A zatem stójmy w miejscu i czekajmy na nadejście innych. Laila nie chciała uciekać, ale nie mogła powiedzieć nikomu, że go kocha, że chce go przytulić... Bo to nie to. Była Lailą. Ją najłatwiej było odrzucać. Odpłacając się tym samym miała szansę. Szansę na to, że wszystko będzie w porządku... Albo stwardnieje na tyle, że żadne: "szmata" z ust dziewczyny, która z nią nie rozmawiała dłużej niż dwie minuty, nie będzie miało znaczenia.
Wciąż była tą blondynką z Hufflepuff'u, która kochała życie i przyciągała ludzi jak magnes. Miała coś w sobie. Pomimo tylu słów nieprzyjemnych i tylu obelg nietrafionych, ona nadal tu stała i miała z kim spędzać czas. Może nie wszystko straciła? Może tak samo na świat powinna spojrzeć Clara? Może. MOŻE to wszystko było trochę zbyt porąbane jak na ich szkolne umysły.
Lai uśmiechnęła się mimowolnie przyglądając się wnętrzu tego miejsca...
- Uuuu, Czaplinsky? OBIECUJESZ? Bo to brzmi tak syberyjsko! - Zaśmiała się rzeczywiście odrywając od spraw, które zajmowały jej umysł.
- To co? Uciekamy? Może pan "Zjem Twoje Wnętrzności" podaruje nam życie i oto okaże się panem "Zgwałcę Cię i Porzucę Twoje Ciało Centaurom"? - Niby żartowała, ale co do czego to strach by ją zjadł. Może rzeczywiście powinny uciekać?!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Schronisko w wąwozie QzgSDG8








Schronisko w wąwozie Empty


PisanieSchronisko w wąwozie Empty Re: Schronisko w wąwozie  Schronisko w wąwozie Empty;

Powrót do góry Go down
 

Schronisko w wąwozie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Schronisko w wąwozie JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
japonia
 :: 
Góra Fudżi
-