Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Hangar na łodzie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Administrator




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Cze 19 2013, 18:00;

First topic message reminder :



Umiejscowiony tuż pod Hogwartem niewielki budynek przeznaczony jest do przechowywania łódek, którymi pierwszoroczni docierają na swoją pierwszą, wielką ucztę. Połączony jest on bardzo stromymi schodami z Hogwartem i jest to jedyny sposób, oczywiście poza drogą wodną, by się do niego dostać. Niestety zarówno łodzie jak i wiosła uwięzione są za pomocą mocnych zajęć, tak by uczniowie ich nie wykradali. [/i][/size]

UWAGA, KOSTKI: Każda osoba, która chce wypożyczyć łódź, zdejmując tym samym zabezpieczające zaklęcia, musi rzucić kośćmi. Może to zrobić tylko jeśli wypadnie mu parzysta liczba oczek!

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Lis 27 2017, 23:17;

Bridget zazwyczaj takie rzeczy robiła sama. Zazwyczaj wychodziła z założenia, że jeśli mogła zrobić coś sama, to nie powinna zawracać głowy innym ludziom. Wszystkie szkolne zaległości nadrabiała sama, do egzaminów też przygotowywała się sama. Jedynie raz w życiu wzięła dodatkowe lekcje z opieki nad magicznymi stworzeniami i zafundowano jej przy okazji maseczkę na całą twarz i włosy ze śluzu gumochłona, który smakuje i pachnie jeszcze gorzej niż wygląda. Po takich doświadczeniach stwierdziła, że woli jednak pracować sama. Inną sprawą był fakt, że niezwykle ciężko było o kogokolwiek w Hogwarcie, kto interesowałby się językiem trytońskim i jego nauką. Bridget potrafiła przywołać jedynie dwie osoby, Melusine oraz... Theo. Nagłe wspomnienie byłego chłopaka odbiło się dosłownie w ułamku sekundy na jej mimice twarzy, gdy jej dotychczas promienny uśmiech nieco przygasł. Ale hej, radziła sobie, co nie?
Po fakcie, gdy łódka odbiła się od brzegu, a Leonardo zaczął delikatnie wiosłować, Bridget zakwestionowała swój wybór. Czy aby na pewno dobrze robiła, pozwalając wywieźć się na środek jeziora akurat temu Gryfonowi? Spojrzała na niego, ale... Jakoś nie czuła strachu. Umówmy się - gdyby chciał jej zrobić krzywdę, zrobiłby to dawno temu, bowiem miał ku temu mnóstwo okazji.
- Mam nadzieję, że nie wyślesz mnie na spotkanie z olbrzymią kałamarnicą - powiedziała i zaśmiała się cicho. - Jakoś sobie z tym poradzę. W razie potrzeby wiem, że umiesz dobrze pływać. A gdyby nie chciało Ci się fatygować, wrócę jako duch i będę uprzykrzać Ci życie - stwierdziła z nieco diabolicznym uśmieszkiem, ale zaraz potem posmutniała. To prawdopodobnie był sposób, w jaki Leo wyobrażał sobie, że ona o nim myśli. Wbrew pozorom Bridget wcale nie była aż tak mściwa i nie zamierzała sprawić, by mieszanie w czyimś życiu miało stać się jej sensem życia. Nieco zakłopotana odwróciła wzrok, po czym zbierając resztki odwagi, które zabrała ze sobą do kołyszącej się łózki, zaczęła mówić: - Wiesz... Ja chciałam Cię... Przeprosić. Przepraszam. Za to co mówiłam i robiłam. Nie powinnam się wtrącać, to nie była moja sprawa i głupio mi z tego powodu.
To były chyba najcięższa do wymówienia kwestia w jej życiu.
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Lis 27 2017, 23:42;

Byli zupełnie różnymi osobowościami, bowiem Leonardo szalenie potrzebował innych ludzi. Coś w towarzystwie drugiej osoby działało na niego kojąco, poza tym to właśnie dla innych zawsze przywoływał ten swój charakterystyczny uśmiech. Nie lubił tkwić sam ze swoimi myślami, choć oczywiście jak każdy człowiek niekiedy po prostu tego potrzebował. Teraz wcale nie brakowało mu samotności, aczkolwiek trochę dziwnie spędzało mu się wolny czas właśnie z Bridget. Pozostawało im tylko pogratulować sobie wzajemnie wytrwałości i uporu, bo wyraźnie nie planowali odpuścić.
- Obawiam się, że kiepsko bym na tym wyszedł - westchnął z udawanym smutkiem. Morderstwo raczej nie uszłoby mu tak łatwo i pewnie nękanie przez mściwego ducha nie byłoby jego najgorszym aspektem. Leo mógł się denerwować, ale koniec końców nikomu nie życzył śmierci. Pewnie, że cały czas żartowali, ale prawda była taka, że w niektórych sprawach Hudsonówna mogła mu zaufać.
Skupił się na wiosłowaniu. Całą uwagę poświęcił ruchom i spięciom mięśni, przy okazji obserwując dokładnie jak głęboko zanurza wiosła i w jakim tempie się poruszają. Łódka nie kołysała się niebezpiecznie, tylko sunęła łagodnie i spokojnie. Vin-Eurico skoordynował odruchowo oddech, na chwilę zapominając o obecności Puchonki. Dopiero kiedy zabrała głos to przeniósł na nią spojrzenie, nie wypadając z rytmu ani na ułamek sekundy.
- O. - Poprawił uchwyt, którym przytrzymywał sobie jedno wiosło. Chwilę musiał się zastanowić, co o tym myśli i co powinien jej teraz powiedzieć. Dobrze, że przepraszała - to dawało nadzieję, że tamte przykre słowa nie były w pełni zgodne z jej zdaniem. Z drugiej strony Gryfonowi było już trochę wszystko jedno i niewiele zmieniały przeprosiny po takim szmacie czasu. - To już chyba nieistotne, Bridget. - Uśmiechnął się łagodnie, jednoznacznie informując dziewczynę, że temat został zamknięty. Przeprosiła, a on starał się zapomnieć - więcej chyba zrobić nie mogli. Leo mógłby się jeszcze uprzeć przy tym, że Ezra również powinien otrzymać przeprosiny, ale pomimo najszczerszych chęci nie był w stanie powiedzieć dziewczynie, że powinna się z nim spotkać.
Aż tak dobrego serduszka przepełnionego bezgranicznym zaufaniem nie miał. Mimo wszystko dalej był panicznie zazdrosnym Gryfonem z zaburzoną samooceną, który wiele mógł sobie wmawiać, ale tożsamości nie zmieniał.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Lis 29 2017, 00:27;

Bridget również potrzebowała innych ludzi do funkcjonowania - szkoda tylko, że niektórzy mieli dosyć jej towarzystwa. W związku z tym w ostatnim czasie bardzo się wycofała, bowiem nie chciała się już mieszać w żadne większe dramaty, które rządziły jej życiem prywatnym. Teraz pragnęła jedynie zgody z samą sobą i z otaczającymi ją ludźmi. W końcu postanowiła znaleźć swoje zen i do tej pory nie sądziła, że zrobi to w łódce na jeziorze razem z Leonardem.
Spojrzała na niego z ogromną niepewnością. Co jeśli wyrwała się z tymi przeprosinami zbyt wcześnie i Gryfon nie byłby ani gotowy na nie, ani chętny do ich przyjęcia? Tymi kilkoma słowami mogła zepsuć nie tylko moment, ale także swoją szansę na jakąkolwiek poprawę ich relacji. Widząc jednak delikatny uśmiech pojawiający się na jego ustach, poczuła rosnącą ulgę, aż w końcu kamień spadł jej z serca. Jej własne usta rozciągnął szeroki uśmiech.
- Skoro tak mówisz - powiedziała, wzruszając ramionami i opierając się jednym łokciem o brzeg łódki. Spojrzała na rozciągający się przed nimi piękny widok jeziora i szkolnych błoni. Mimo kiepskiej pogody i szarych chmur na niebie, niezwykle podobała jej się ta wycieczka. Nawet przez moment nie pomyślała o tym, że mogli być w jakiś sposób widoczni. Nie myślała też, że to, co zrobili, było w jakiś sposób nielegalne - łodzie nie po to były zabezpieczane, by nagle dwójka studentów, w dodatku prefektów, zabrała sobie jedną i urządziła amatorski rejs po jeziorze. Nie dbała o to. Było jej dobrze. Zanurzył na moment palce w wodzie, aż jej się coś przypomniało. - O, bo wiesz, kiedy mówiłam na imprezie w barze karaoke, że będziemy sąsiadami to miałam na myśli takich serio sąsiadów. Lotta chce się na stałe wyprowadzić do Williama, do Doliny Godryka i zostawi mi swoje mieszkanie - wyjaśniła.
Powrót do góry Go down


Edgar T. Fairwyn
Edgar T. Fairwyn

Nauczyciel
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Galeony : 1291
  Liczba postów : 833
https://www.czarodzieje.org/t14352-edgar-tobias-fairwyn?nid=1#379672
https://www.czarodzieje.org/t14365-golebie-pocztowe-fairwyna#380360
https://www.czarodzieje.org/t14355-edgar-t-fairwyn#379705
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Lis 29 2017, 23:48;

Jego gabinet był jedynym azylem w tym przybytku głupoty, ale nawet tam nie zawsze miał spokój. Nic więc dziwnego, że czasem nawet stamtąd próbował uciec. Tym razem skorzystał z kiepskiej pogody i wyszedł zapalić na dziedziniec. Ryzyko spotkania kogoś na zewnątrz przy takiej aurze było minimalne. Tak dobrze myślało mu się na świeżym powietrzu, że zamiast wracać, postanowił przejść się po błoniach.
Szedł brzegiem jeziora, przekładając w palcach czarny guzik i błądząc myślami po drugiej stronie Oceanu Atlantyckiego, kiedy kątem oka zauważył samotną łódkę na wodzie. Przystanął przyglądając się dwójce uczniów dryfujących po jeziorze. Dlaczego to zawsze jego spotykało? Korciło go, żeby zawrócić i niech by się nawet potopili, ale wiedział, że w Hogwarcie zbyt wiele rzeczy miało uszy i oczy.
Stał chwilę, licząc na to, że może sami go zauważą, ale po chwili wyjął różdżkę i rzucił na łódkę Carpe Retractum, a ta zaczęła płynąć w odwrotnym kierunku. Czemu go to nie dziwiło... Może nie powinien był w ogóle rzucać zaklęć w stronę uczniów spodziewając się jakiś niespodzianek i dlatego właśnie początkowo się wahał. Ostatecznie podjął jednak decyzję, że nie będzie przez nich tracił czasu ani zdzierał sobie gardła. Patrząc na efekt, mogło być zdecydowanie gorzej.
Idąc tropem, że poprzednie zaklęcie zadziałało odwrotnie, rzucił Depulso, ale tym razem różdżka zupełnie go zignorowała. Spróbował Finite, nadal bez skutku. Pozostawało iść na drugi brzeg jeziora, albo kazać smarkom wiosłować pod prąd, zanim się jednak na coś zdecydował, rzucił jeszcze raz, kontrolnie Carpe Retractum. Tym razem łódka zaczęła płynąć w jego stronę.
Schował różdżkę i przyglądając się zmierzającym powoli w jego stronę studentom, zapalił ostatniego z paczki papierosa, zapalniczką, którą miał jeszcze ze szpitala. Czarowanie nie trzymało się ostatnimi czasy praw logiki, a właściwie żadnych praw w ogóle. Zaklęcia przypominały wyjątkowo nieobliczalną grę w kości, i chociaż nic nie było po nim widać, kiedy z kamienną twarzą zaciągał się papierosem, nic nie wyprowadzało Edgara z równowagi bardziej niż brak porządku. Na nieszczęście siedzącej w łódce dwójki.
Kiedy dobili do brzegu, wypuścił z płuc ostatni kłąb dymu i nie bawiąc się już z różdżką, zgasił papieros na dziobie łódki. Wzrokiem jedynie wskazał uczniom, żeby wysiedli. Wrzucił niedopałek do pustej już paczki i schował ją do wewnętrznej kieszeni, nie spuszczając z nich spojrzenia.
- Zamierzacie się jakoś wytłumaczyć? - zapytał spokojnie po chwili ciszy, a nutka kpiny pobrzmiewająca w jego głosie, pozawalała przypuszczać jakie już teraz ma zdanie o ich wyjaśnieniach i po co w ogóle o nie prosi. Każde ich słowo mogło i z pewnością miało zostać użyte przeciwko nim.

Dobijcie sobie po 6 postów, kiedy będę Was dobijać.

Kostka: CR#1:1->6; Depulso:5; Finite:5; CR#2:4
Punkty w kuferku:
• z zaklęć - 15
Liczba możliwych przerzutów w wątku:
• wg statystyki z zaklęć - 1
Wykorzystane przerzuty:
• wg statystyki z zaklęć - 1
Powrót do góry Go down


Leonardo O. Vin-Eurico
Leonardo O. Vin-Eurico

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Dodatkowo : animag (grizzly)
Galeony : 4467
  Liczba postów : 2204
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13793-leonardo-ovidio-vin-eurico#365517
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13807-love-letters#365644
http://czarodzieje.forumpolish.com/t13804-leonardo-ovidio-vin-eurico#365640
https://www.czarodzieje.org/t18322-leonardo-o-vin-eurico-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyCzw Lis 30 2017, 01:25;

Cieszył się, że jakoś przeszli ponad to wszystko i mogli zamknąć temat. Leo wcale nie chciał rozgrzebywać przeszłości, a skoro Bridget pokusiła się na przeprosiny i wyraźnie pokazywała mu, że chce się dogadać... Cóż, należało po prostu spróbować tego samego. Jak na razie wydawało mu się, że wszystko idzie w porządku. W końcu łódka dalej płynęła sobie spokojnie, kierowana przez niego, a żadne nie wylądowało w wodzie. Same sukcesy!
- Postaram się o tym pamiętać w razie organizowania kolejnej imprezy - zaśmiał się krótko. Szczerze liczył na to, że jednak jakoś się dogadają i nie będzie więcej problemów w stylu "jest za głośno, wyciszcie ściany". To jest, samo wyciszanie nie było niczym złym, gorzej z brakiem umiejętności magicznych Leonardo i pechem związanym z zakłóceniami magicznymi.
Sam zupełnie nie zwrócił uwagi na to, że wypływanie na jezioro jest o tyle ryzykowne, że ktoś może ich zauważyć. Odruchowo przyspieszył nieco, w gruncie rzeczy traktując to nie tylko jako wycieczkę w celu poprawienia relacji, ale głownie jako część treningu. Mała rundka, a potem łódkę chciał odstawić dokładnie na jej miejsce. W pewnym momencie poczuł jednak dziwne szarpnięcie i od razu wyciągnął wiosła z wody, żeby nie zaburzyć równowagi łódki - ta zaś jakby ożyła, ciągnąc ich mocno w jedną stronę. Leo przemknął spojrzeniem po błoniach i oczywiście natknął się na jakąś postać, która zwiastować mogła jedynie kłopoty.
- Cudownie - westchnął z zażenowaniem. Niezbyt rozumiał czemu są odpychani na przeciwny brzeg jeziora, ale nawet nie wnikał. Starał się raczej utrzymać w łódce i nijak się nie wcinać w narzucone jej zadanie, bowiem nie chciał wylądować w lodowatej wodzie. Ucieczka również nie miała większego sensu, o ile nie planowali razem z Bridget zamieszkać w jeziorze. Łódka zmieniła trajektorię pokonywanej drogi i dość szybko dwójka prefektów mogła stanąć twarzą w twarz w Edgarem Fairwynem. Gryfon starał się profesora unikać. Poznał go w Tecquali i pamiętał to wychwalanie nauczyciela nad niebiosa, bo przecież starożytne runy były tak istotne... Leo siłą rzeczy chodził na jego zajęcia i pomimo swojej bezczelnej, szczeniackiej i idiotycznej postawy, czegoś tam się musiał uczyć (w innym przypadku prawdopodobnie po prostu by nie zdał. Wielokrotnie). Przeniesienie do Hogwartu równało się temu, że w końcu nikt nie jęczał mu nad uchem o runach. Vin-Eurico pojawił się na kilku zajęciach, na których może nawet trochę błysnął wiedzą. Potem skoncentrował się na swoich zainteresowaniach, a kiedy w szkole pojawił się dawny nauczyciel... Nawet pojawiła się w chłopaku jakaś wewnętrzna potrzeba zajrzenia do jego sali, ale skoro od lat nie miał kontaktu z runami to wiedział, że jedynie się ośmieszy.
Całe te przeżycia z Fairwynem upewniły Leonardo w przekonaniu, że wszelkie próby dyskusji nie mają najmniejszego sensu, a o wiele łatwiej jest po prostu przyjąć karę. Kwestia jedynie tego, jak bardzo ucierpią... No i co z Bri, której w końcu sam zaproponował przepłynięcie się łódką.
- Z mojego głupiego pomysłu, w który wplątałem Bridget? Chyba nie da się wytłumaczyć - stwierdził po chwili wahania. Dłonie miał wilgotne od trzymania wioseł, z których notorycznie ochlapywało go kilka kropel; wytarł je teraz w spodnie, zastanawiając się, co właściwie powinien zrobić lub powiedzieć. Patrzył na profesora spokojnie, czekając aż ten poinformuje ich o karze (biedne punkty domów...) i licząc na to, że Bridget również nie będzie za bardzo kombinować. Czasem trzeba po prostu przyjąć takie rzeczy na klatę i tyle - raczej wyjaśnienia w stylu "patrolujemy jezioro" czy "wiosłowanie zalecił mi lekarz" nie miały szans przejść u nauczyciela run.
Powrót do góry Go down


Bridget Hudson
Bridget Hudson

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Galeony : 1028
  Liczba postów : 2513
https://www.czarodzieje.org/t13874-bridget-hudson
https://www.czarodzieje.org/t13915-bridget-hudson#367829
https://www.czarodzieje.org/t13904-bridget-hudson
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyCzw Lis 30 2017, 20:08;

- No właśnie, tym razem liczę na zaproszenie - powiedziała z szerokim uśmiechem. Jakoś tak napawało ją to optymizmem, że Leonardo tak pozytywnie podszedł do jej słów i że w ogóle spędzał z nią czas. Może jeszcze nic nie stracili i ich relacja nadawała się do odbudowania? Miała taką nadzieję, zdecydowanie zbyt wiele złego działo się ostatnio w jej życiu i chciała pogrzebać każdy wojenny topór, by w końcu wygrzebać się z tego bagna i zacząć żyć jak dawniej, z przyklejonym do twarzy szerokim uśmiechem, mnóstwem energii i pozytywnym nastawieniem. Przeniosła wzrok na połyskującą, zimną taflę jeziora oraz na okręgi, które tworzyły się wokół nich, gdy przesuwali się dzięki wprawnym rękom Leonardo. Czuła spokój i ten jeden raz nie bała się o siebie, mimo że była na otwartej wodzie i kołyszącej się łódce. Gdyby miała się nad tym zastanowić, jakikolwiek stwór atakujący ich spod powierzchni wody mógłby co prawda zrobić im krzywdę... Ale po co myśleć na zapas? Cieszyła się chwilą! Westchnęła cicho...
A wtedy łódka nieco szybciej zaczęła sunąć po wodzie, przy czym Leonardo niespecjalnie działał na wodę wiosłami i Bridget poczuła się mocno skołowana. Złapała się kurczowo brzegów łódki, rzucając Gryfonowi nieco wystraszone spojrzenie.
- Co się dzieje? - zapytała, a zaraz po jej słowach ponownie odbili w kierunku środka jeziora. Poczuła zimny dreszcz przebiegający przez jej ciało, który zdawał się zmrozić całe jej wnętrzności. - Leo, co się dzieje, czemu ta łódka płynie sama tak szybko? - powiedziała jeszcze spanikowana, gdy nagle zmienili kierunek i zaczęli zmierzać ku brzegowi. Bridget rzuciła spojrzenie w tamtym kierunku... I chyba wolałaby, gdyby wypłynęli na drugą stronę jeziora, niż prosto w ręce Edgara Fairwyna. Miała ochotę rzucić się do wody, a jedyne co ją powstrzymało to fakt, że nie umie pływać i umarłaby szybciej, niż dotarłaby do brzegu. Już widziała te miliony punktów, które zostaną jej odjęte. Już czuła, jak odznaka prefekta spada z jej piersi. Co ich w ogóle podkusiło? Skuliła się, gdy łódka uderzyła o mieliznę. Bała się patrzeć nauczycielowi w twarz, szczególnie po akcji ze szpitala z udziałem jego syna, jej samej i jej matki, która urządziła prawdziwy cyrk przy jego łóżku. Co jeśli będzie chciał się zemścić?
Słysząc słowa Leonardo jedynie pokręciła głową, ale nie odezwała się ani słowem. Patrzyła w ziemię i delikatnie grzebała butem w błocie. Czuła, jak jej policzki pokrywają się purpurą, a gdyby tylko podniosła wzrok, z pewnością w jej oczach pojawiłyby się łzy.
Powrót do góry Go down


Edgar T. Fairwyn
Edgar T. Fairwyn

Nauczyciel
Wiek : 48
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : kamienny, lekko znudzony i pogardliwy wyraz twarzy
Galeony : 1291
  Liczba postów : 833
https://www.czarodzieje.org/t14352-edgar-tobias-fairwyn?nid=1#379672
https://www.czarodzieje.org/t14365-golebie-pocztowe-fairwyna#380360
https://www.czarodzieje.org/t14355-edgar-t-fairwyn#379705
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySob Gru 02 2017, 17:45;

Choćby nawet miał ochotę pastwić się nad nimi trochę dłużej, pusta paczka po papierosach prosiła, żeby się streszczać.
- Co się stało - zwrócił się do chłopaka retorycznie - Że tak szybko i nagle pan zmądrzał, panie Vin-Eurico?
Przeniósł pogardliwe spojrzenie dziewczynę.
- A pani, panno Hudson, oprócz własnego języka, rozumu, jak widzę, również nie posiada - skwitował sarkastycznie jej milczenie.
Przez krótką chwilę lustrował dwójkę studentów pozbawionym większych emocji wzrokiem, skupiając się przede wszystkim na żałośnie wyglądającej Puchonce. Jej zdenerwowanie i żanująca egzaltacja przyprawiała o odruch wymiotny, ale z drugiej strony dziewczyna aż się prosiła, żeby doprowadzic ją do jeszcze gorszego stanu.
- Przestali was uczyć co pływa w tym jeziorze, czy jesteście aż tak bezmyślni? - spytał cicho - Hudson, wydaje ci się, że twojej matce brakuje wizyt w Mungu?
Chyba nic nie obchodziło go mniej niż samopoczucie Kimbry Hudson, a jeśli już, to życzył jej gorzej niż lepiej. Zależało mu tylko na tym, żeby złamać Puchonkę, zaszczepiając w niej wyrzuty sumienia - wyłącznie dla własnego ukontentowania - a biorąc pod uwagę fakt, że dziewczyna  przyznawała się przed ludźmi do swojej psychicznej rodzicielki, zakładał, że jej stosunek do niej nie był tak ambiwalentny.
- Po 15 punktów ujemnych - przeszedł w końcu do sedna - A w sobotę odrobicie szlaban z panem Cortezem. O szczegółach jeszcze was poinformuję. Wracajcie do zamku.
Zazwyczaj nie karał szlabanami. Miał ważniejsze rzeczy do roboty niż wymyślanie ich, szukanie kogoś, kto przypilnuje delikwentów, o traceniu na to swoje własnego czasu nie wspominając. Skoro jednak i tak musiał wysilać się dla Corteza, nie było problemu. Chociaż tyle miał z niego dobrego.

/zt wszyscy? Chyba, że coś jeszcze chcecie napisać.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Kwi 15 2020, 20:41;

Brakowało mu ćwiczeń, sparingów i treningów. Przez prawie dwa miesiące miał od ojca zakaz, a więc gdy tylko wrócił do Hogwartu to palce go świerzbiły do powrotu w stare nawyki. Miał dwie godziny okienka, a choć powinien przez ten czas wkuwać historię magii to uznał, że nie zaszkodzi, jeśli chociaż tę jedną godzinę poświęci na rozgrzanie mięśni i nasycenie się świadomością, że jednak nie wyszedł tak bardzo z wprawy. Przez osiem długich minut raz po raz ponawiał zaklęcie Lupus palus. Nie bez przyczyny wybrał się aż tutaj - nie chciał wzbudzać sensacji swoim indywidualnym treningiem oraz obecnością realistycznego hologramu wilka. Z początku wilk rozmywał się po dwóch minutach co Finna bardzo nie zadowalało. Z zaciśniętymi zębami ponawiał zaklęcie raz po raz aż po wielu próbach w końcu stanęła przed nim porządna wersja wilka, którego krańce wcale się nie rozmazywały jak dotychczas. Obszedł go jakieś dwa razy, aby upewnić się, że jest doskonale wyczarowany. Na początku testował jego zdolność do wykonywania poleceń. Odkrył, że nie może rzucać skomplikowanych komend, co w sumie zgadzało się wszak prawdziwe psy/wilki/istoty zdolne do wytresowania spełniały polecenia maksymalnie dwuczłonowe. Ledwie zapoznał się z tą informacją, a zaklęcie zgasło, co dało mu do zrozumienia, że choćby czar został perfekcyjnie rzucony to nie jest w stanie trwać tyle ile by sobie życzył. Ponowił Lupus palus i tym razem nie zamierzał spocząć jedynie na laurach. Chciał ćwiczyć dalej, a skoro nie miał osoby chętnej do przyjęcia na siebie ciosu szczęki realistycznego wilka to musiał sobie kombinować inne rozwiązania. - Broń się. - nakazał wilkowi, a ten najeżył swoją sierść i napiął nieistniejące mięśnie. Tym samym Finn rzucił w swój własny twór magiczny jedno ze swoich ulubionych, legalnych zaklęć - Rumpo.- ale okazało się, że nawet jeśli wilk posiada siłą fizyczną swojego zwierzęcego odpowiednika to nie miało kości. Sam Finn pacnął się otwartą dłonią w czoło i westchnął nad swoją głupotą. Czar prysł, a wyczarowanie trzeciego hologramu wilka wycisnęło z niego odrobinę więcej mocy niż do tej pory. Tym razem wilk musiał odskakiwać przed ciskanym w niego Everte statum. Hologram nie otrzymał rozkazu kontratakowania, a więc musiał po prostu unikać zaklęć, a było ich naprawdę wiele. Nie szeptał ich, a inkantował magią niewerbalną, a tempo ich rzucania mogło zaniepokoić postronnego obserwatora. Everte statum wylatywało z jego różdżki raz za razem, dawało mało czasu na odsapnięcie. Była w tym jakaś zażartość, zachłanność, żądza. Wlepiał wzrok w nieustannie odskakujący przed nim hologram i wyobrażał sobie, że to prawdziwa istota. Celował zaklęcie w okolice łap, przez co wilk bronił się długo i dzielnie, ale w ostatnim zamachnięciu wycedził everte statum i trafił hologram prosto w czoło. Czarodziejski twór został wyrzucony w powietrze i nim miało dotknąć tafli wody prysnęło i obróciło się w nicość. Po tej czynności cofnął się o jeden krok i sapnął ze zmęczenia. Zakrył palcami prawy nadgarstek i rozmasowywał sztywne jego mięśnie.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyCzw Kwi 16 2020, 00:52;

....Musiał odsapnąć. W każdym razie od tego wszystkiego co działo się aktualnie w jego życiu. A działo się całkiem sporo, choć nie do końca potrafił się w tym wszystkim połapać. Na tym chyba polegało to całe zakłopotanie i zwątpienie, które wciąż go nie opuszczało. A cóż zdawało się być lepszym pomysłem na ochłonięcie, jak nie wybranie się na zwyczajny, ludzki spacer? Choć zdecydowanie wolałby biegać, to jednak jego noga nie dawała mu zbyt wiele pola do popisu najwyraźniej jeszcze przez dłuższy czas. Witał się z kolejnymi uczniami poprzez kiwnięcie głową, kiedy przemierzał połacie błoni, okolice jeziora, ba! zbliżył się nawet do skraju Zakazanego Lasu, niemniej jednak nie miał najmniejszego zamiaru – bez wyraźnego powodu – tam wchodzić. W końcu jednak zaczął zawracać, zahaczając jeszcze o kilka kolejnych miejsc.
....Delikatne mrowienie w rękach wręcz zachęcało go do jakiegoś wyładowania chowanych w sobie nadzwyczajnych emocji, tak więc jego nogi zaczęły prowadzić go w bardziej odosobnione miejsca, gdzie mógł… poćwiczyć? Tak, to było chyba dobre słowo. Magia bezróżdżkowa wciąż zawodziła go raz za razem, a bez niej czuł się jakby co najmniej nie miał któreś kończyny. W końcu od dłuższego czasu była jego nieodłącznym partnerem zbrodni. Nawet nie zatrzymywał się, kiedy starał się rzucać kolejne zaklęcia na spotkane po drodze kamienie – a to jeden podnieść i cisnąć o pobliskie drzewo, za pomocą zaklęcia depulsopodobnego; a to drugi zniszczyć wraz z otoczeniem za sprawę bombardy, a jeszcze następny być może zmienić, ale bynajmniej nie za pomocą zaklęć transmutacyjnych, a jego ulubionych, zwykłych. Nawet jeśli chodziło o taką pierdołkę jak tu odłamanie kawałka, a tam doczepienie kolejnego. Wychodziło mu to co najmniej cienko, co irytowało go jeszcze bardziej, niemniej nie dał po sobie tego pokazać. Jak zawsze. Bezwzględnie neutralny.
....Zazgrzytał zębami zatrzymując się na chwilę i zerknął na jednego z większych otoczaków leżących przed nim. Przechylił głowę wbijając w nań swoje sokole spojrzenie i wyciągnął rękę skupiając się najmocniej jak aktualnie potrafił, nad tym aby go podnieść. I choć przez chwilę nie działo się absolutnie nic, tak wkrótce kamień uniósł się do góry, aby po chwili wylądować na najbliższym drzewie. Był sobą zażenowany.
....Zacisnął zęby uwydatniając mięśnie swojej żuchwy i z nagła machnął na wcześniej wymieniony przedmiot, aby cisnąć w nim strumieniem rozpalonego do granic możliwości ognia. Utrzymywał go przez chwilę, po paru sekundach odpuszczając i czując, że jest mu zdecydowanie lepiej niż jeszcze przed chwilą. Ba! nawet dodatkowo musiał użyć dodatkowego aquamenti, aby upewnić się, że to wszystko zostało poprawnie ugaszone. Spojrzał na swoją dłoń z lekkim niedowierzaniem, ale mimo wszystko zadowolonym wzrokiem, bo choć ten jęzor płomieni nie był zbyt intensywny i szeroki, to jednak całkiem mocny, a to oznaczało, że nie było z nim aż tak źle. Poćwiczy jeszcze trochę i wróci do swojej formy sprzed Zakazanego Lasu.
....Dopiero po chwili dotarły do niego dźwięki… walki? Nie. To nie brzmiało jak żaden atak dwustronny, ani pojedynek, ale na pewno ktoś rzucał gdzieś zaklęcia. Voralberg otrzepał dłonie, zupełnie jakby pozbywał się z ich powierzchni jakiegoś kurzu i zaciekawiony ruszył w tamtą stronę, już wkrótce dostrzegając… Puchona? Zmrużył oczy podchodząc bliżej i jeszcze uprzednio zaklęciem doprowadzając swoje ubrania do porządku po tym nagłym ataku żywego ognia. Stanął kawałek dalej przyglądając się heroicznej walce Finana z wyczarowanym wilkiem i uniósł brwi w geście autentycznego podziwu. Wyglądało to dość… imponująco. Nie, żeby się czegoś podobnego nie spodziewał po uczniach, ale jakoś nie akurat… po nim. Bez obrazy dla niego oczywiście.
....- Bardzo to agresywne panie Gard. – rzucił, odbijając się barkiem od pnia drzewa i podszedł bliżej pokazując się chłopakowi na oczy. Jego czarna laska zagłębiała się w niekoniecznie utwardzonej ściółce tutejszego podłoża. – Ale ambitne. – dodał, uśmiechając się w jego kierunku delikatnym, bladym uniesieniem kącików ust do góry.


Ostatnio zmieniony przez Alexander D. Voralberg dnia Sob Kwi 18 2020, 00:41, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyCzw Kwi 16 2020, 11:38;

Wydawało mu się, że wybrał sobie miejsce na tyle odosobnione, że nie będzie niepokojony przez osoby trzecie. Zdawał sobie sprawę, że jego metody nauki niekoniecznie mogłyby wzbudzać aprobatę. Tym oczywiste jest, że drgnął usłyszawszy za sobą głos nauczyciela. To drgnięcie do złudzenia przypominało odruch jakby ktoś go przyłapał na gorącym uczynku. - Profesorze... - wyprostował sylwetkę i splótł ręce za plecami, przyjmując pozycję iście niewinną. Sądząc po jego słowach to musiał obserwować znęcanie się ćwiczenie na hologramie wilka. Profesor Voralberg był osobistością, którą Finn cenił ze względu na nauczanie przedmiotu, którego Finn uczył się bardzo pilnie, a zwłaszcza części praktycznej.
- Nazwałbym to zawziętością, a nie agresją. - postanowił jednak zachęcić do zmiany określenia jego ćwiczeń. Gdyby targała nim agresja to sięgnąłby po znacznie mocniejsze zaklęcia, choć w perspektywie całości wciąż za słabe. Ileż razy na końcu języka miał czarnomagiczną inkantację, ale powstrzymywał się wszak żonglowanie tą dziedziną magii na terenie zamku byłoby skrajnym przejawem głupoty. Przesunął wzrokiem po wysokiej postaci nauczyciela, który wielokrotnie wyglądał tak jakby miał wyzionąć ducha. Dzisiaj wyglądał całkiem zdrowo, a słyszał plotki, że podobno jest wilkołakiem.
- Z realistyczną bezcielesną wersją wilka o sile i szybkości prawdziwego zwierzęcia można znacznie efektywniej ćwiczyć zwinność oraz mobilność w rzucaniu zaklęć. - postanowił jednak na wszelki wypadek wytłumaczyć się, bowiem ostatnią rzeczą o jakiej marzył było podpadanie nauczycielowi od ulubionego przedmiotu. - Nigdy nie wiadomo kiedy może nadejść atak. - dodał, ale chyba nie do końca zdawał sobie z tego sprawę, bowiem jego wzrok przybrał odrobinę nieobecny wyraz. Obsesyjnie dążył do perfekcji w ofensywie i defensywie. Ze swojego domku w Hogsmeade tworzył niemalże fortecę, osłaniał ją wszelakimi dostępnymi zaklęciami ochronnymi, a nawet namówił starszego kolegę o narzucenie na jedno pomieszczenie zaklęcia antyteleportacyjnego. W oczach Finna dało się dostrzec dziwną zachłanność, którą trudno rozszyfrować, jeśli nie widzi się sposobu jego pojedynku. Zacisnął palce na rozgrzanej różdżce.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyNie Kwi 19 2020, 02:05;

....Mężczyzna uniósł delikatnie kącik ust do góry, słysząc jego słowa. I nawet jeżeli Puchon był lekko zakłopotany jego obecnością, to po Voralbergu widać było, że nie ma żadnych stricte nauczycielskich zapędów upominania go o nieracjonalne ćwiczenia w odosobnieniu. W zasadzie to nawet to pochwalał, ale nie powiedział tego wprost. Tak wysokiej rangi stwierdzenia wolał pozostawiać na ciekawsze okoliczności.
....- Nie musi mi się pan tłumaczyć. – rzucił, podchodząc do chłopaka nieco bliżej, ale wciąż zachowując racjonalny dystans. Zapewne zarówno on, jak i jego rozmówca posiadali swoją przestrzeń osobistą, nie mówiąc już o tym, że nauczyciel wziął go nieco z zaskoczenia. A choć Finan był jedynie uczniem i by się nie odważył – to jednak podchodzenie do człowieka, który jeszcze przed chwilą z taką hm…zawziętością rzucał zaklęcie po zaklęciu było co najmniej mało rozważne. Kto jak kto, ale nauczyciel tego przedmiotu wiedział o tym doskonale, chociażby z doświadczenia i… kilku przypadków.
....- W pojedynku nie chodzi o to, by szybko rzucać kilka zaklęć, a o to, by rzucić jedno raz a celnie i porządnie. – zaczął, zaplatając ręce na piersi i przyglądając mu się z ciekawością, choć co jakiś czas rozglądał się za śladami rzucanych przez nań zaklęć, a także tropem wilka, który pozostał obrócony w pył w dość drastyczny sposób.
....W zasadzie są plusy i minusy. Oczywiście, atakowanie kilku przeciwników szybko - zwiększa szanse, ale z drugiej strony, panie Gard… jeśli nie staliby obok siebie to raczej byłyby to marne próby, a i naprawdę wymagałyby one olbrzymiego skupienia. A jeśli chodzi o pojedynczą osobę – raz, a porządnie, a jak jest niebezpieczna to dla pewności drugi. – wzruszył ramionami, jakby wcale nie opowiadał o potencjalnym morderstwie. Mężczyzna zacisnął zęby z uwagą obserwując chłopaka, który najwyraźniej przez chwilę mu tu odpłynął. Przechylił delikatnie głowę, przez chwilę się nie odzywając i musiał przyznać sam przed sobą, że coś go zaniepokoiło w jego słowach i nieobecnym spojrzeniu jakie mu prezentował.
....- Obawia się pan czegoś, panie Gard?
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyNie Kwi 19 2020, 22:06;

Może faktycznie nie musiał się z niczego tłumaczyć, ale najwyraźniej czuł potrzebę wyjaśnienia swojego podejścia do zaklęć przed samym sobą. W większości ćwiczył samotnie albo ze skrzatem (choć ten się w tej kwestii nie liczył), a więc możliwość chociażby chwilowego porozmawiania na temat zaklęć z kimś doświadczonym sprawiało mu ogromną przyjemność. Otrzymanie porady od nauczyciela było dla niego niczym skarb. Słuchał jego słów, a jego błękitne oczy zdradzały niemalże niezdrowe zainteresowanie. Łykał słowo za słowem i zapamiętywał, notował głęboko w pamięci, by wyciągnąć z jego wypowiedzi maksimum korzyści i nauki. Zazwyczaj ograniczał się do zachowania mimiki chociażby znudzonej tak teraz nawet ślepiec by wyczytał z niego ile znaczenia ma dla niego perfekcja w rzucaniu zaklęć.
- Nawet jeśli przeciwników byłoby wiele i staliby w jakiejś odległości do siebie to jedno zaklęcie powinno ich dopaść w odstępie kilkusekundowym i tym samym kupić trochę czasu. - mówił to tonem, jakby brał ten scenariusz pod uwagę. On. Dziewiętnastolatek z Huffelpuffu. - Zacząłbym od Atrapoplectus, choć zastanawiam się czy nie jest za słabe, ale nie ma chyba silniejszej wersji. Ciała przewodzą prąd. A jeśli dorzucić do tego Aquaqumulus to myślę, że byłbym na wygranej pozycji.- wizja usmażenia nieistniejących przeciwników... zamrugał gwałtownie, aby się wyrwać z nagannych fantazji. Nie tu, kiedy profesor Voralberg poświęcał mu swój cenny czas i dodatkowo podpowiadał, a to było już na wagę złota. Leonel już kręcił nosem i miał swoje pseudo pedagogiczne podejrzenia, że niby Finn za bardzo się nakręca na tym punkcie. Zaiste, wcale nie był zafiksowany. Ani trochę. Nie widział w sobie niezdrowej fascynacji. Panował nad wszystkim, prawda? To nic, że uczył się (a raczej już opanował) zaklęcia spoza programu nauczania, przynajmniej na pierwszym roku studiów.
- To dobra metoda raz, a porządnie, choć mugolskie powiedzenie "do trzech razy sztuka" też pasuje. - uśmiechnął się, a skrępowanie całkowicie ustąpiło. Rozmawiał z osobą doświadczoną, nie zamierzał tego spieprzyć. Wystarczyło tak niewiele, aby wzbudzić apetyt Finna.
- Nie nazwałbym tego obawą profesorze, a pełnym przygotowaniem na potencjalny atak. Nie tu, nie w zamku, ale ogólnie w życiu. - zaprezentował mu te słowa, które wydawało się, że powtarzał non stop wielu ludziom. - Przezorność. - rozłożył ręce na boki i uśmiechnął się półgębkiem, jakby to było coś całkowicie normalnego.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 13:10;

....Sam nie wiedział, czy zachowanie chłopaka mu imponuje, czy go niepokoi. Z jednej strony przypominał mu nieco jego samego – Voralberg również potrafił poddać się samodoskonaleniu i przez kilka godzin z rzędu zapominać o bożym świecie, jednakże stały za tym całkowicie inne przesłanki, a już na pewno nie perspektywa przygotowań do potencjalnego ataku. Choć musiał przyznać mu rację, że warto było być gotowym na ewentualną ofensywę z niewiadomej strony, tak na tę chwilę nic nie wskazywało jakoby miałoby się coś takiego zdarzyć. A to było bardzo dziwne. Dodatkowo spojrzenie Puchona wywoływało w nim poczucie dziwnej obawy, zatracanie się w czymkolwiek nigdy nie było dobre.
....- Gorzej, jeśli ten prąd dotrze też do pana, bo nie przewidzi pan, że wilgoć w glebie ją poprowadzi. – przechylił głowę i przeczesał włosy, kiedy przydługa grzywka zaczęła opadać mu na oczy. – Można analizować wiele scenariuszy, a i tak każdy z nich zweryfikuje życie. – uśmiechnął się delikatnie w kierunku chłopaka słuchając jego opisów potencjalnych sytuacji. Może i pewnym sensie miał rację, ale jednak w ferworze walki, kiedy pojawiłoby się przeciwko niemu kilku przeciwników z rożnych stron… - Musi pan pamiętać panie Gard, że prawdziwa walka to nie są ćwiczenia z wilkiem. Nie zawsze ma pan czas, aby się zastanowić, nie zawsze będzie chwila, aby coś wymyślić i zanalizować sytuację. – ściągnął usta w cienką linię. – I przede wszystkim: nie bierze pan pod uwagę zmęczenia, potencjalnych obrażeń własnych, czynników zewnętrznych, ilości przeciwników i ich potencjalnego ustawienia. A tego się nie da przewidzieć. – wyjął różdżkę i okręcił ja wokół palców jak to zwykle miał w zwyczaju, kiedy trafiała do jego dłoni. Westchnął.
....- Proponuję panu… przystopować. Wbrew pozorom, choć nie dosłownie oczywiście. – podszedł trochę bliżej, widząc, że ten w tym momencie już nieco się uspokoił. – Musi pan zacząć przede wszystkim od wyćwiczenia spokoju w stresującej sytuacji, od skupienia, być może też chłodnej analizy. Może pan rzucić dziesięć zaklęć z rzędu, ale jeśli pan się nie skupi to żadne się nie powiedzie. Niech mi pan wierzy, wiem coś o tym. – wyraz jego twarzy nie wskazywał na żadne negatywne emocje, zawód czy też rozczarowanie. Można nawet powiedzieć, że dało się dostrzec w mimice nauczyciela pewne zadowolenie. Zaangażowanie chłopaka, jakby nie patrzeć, było dość imponujące. Miał jednak wrażenie, że będzie musiał porozmawiać na jego temat z…ku jego frustracji…opiekunką Hufflepuffu.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Kwi 22 2020, 17:20;

Najwyraźniej przydarzyła się właśnie taka sytuacja podczas której z jego twarzy dało się wyczytać więcej aniżeli w zwyczajnym dniu codziennym. Nauczyciel zwrócił mu uwagę na coś, co nie brał nigdy pod uwagę - że mu się nie powiedzie. Wbrew pozorom nie była to też pełna arogancja - on po prostu nigdy nie pojedynkował się tak naprawdę, na poważnie i nie potrafił sobie zwizualizować sytuacji, w której jego wyczarowana obrona miałaby zawieść. Powinien zastosować wobec siebie jeszcze większą krytykę, ale tym razem nie w kwestii ofensywy, ale ofensywy... a to znowuż prowadziło do wniosku, że musi znaleźć kogoś, kto będzie napierniczał w niego zaklęciami.
- Nie spojrzałem na to z tej strony... Czyli powinienem poćwiczyć bardziej defensywę. - pytanie czy tylko magiczną czy jednak zabrać się za poprawienie swojej kondycji fizycznej, która w chwili obecnej pozostawiała wiele do życzenia.
- Ma pan rację, profesorze dlatego też staram się przewidzieć wszystkie możliwe kombinacje. To trudne, ale pracuję nad tym, by mieć treningi z większą ilością osób. Może jak będą ciskać we mnie zaklęciami to szybciej opanuję defensywę. - podzielił się swoim pomysłem, bo... rozmawiał z kimś doświadczonym i inteligentnym, lepszym od niego. Najwyraźniej nie obawiał się żadnych szkód fizycznych i obrażeń wynikających z efektów zaklęć, które z pewnością by go nie raz i nie dwa trafiły. Przypomniał sobie sparing z Leonelem, gdzie ich wzajemna obrona była niezniszczalna, bowiem ciskali w siebie zaklęciami, a żadne nie przełamało magicznej tarczy. Od tamtego dnia zaniedbał obronę własną.
- Koncentracja... - mruknął i spoglądał na twarz nauczyciela, gdy ten radził przystopować. Niezbyt podobał mu się ten pomysł, wszak tak bardzo tęsknił za tymi rozgrzanymi mięśni i temperaturą różdżki po intensywnym treningu... to jak nałóg, iż musiał się tym karmić. Mimo wszystko porada ćwiczenia skupienia miała w sobie dużo sensu. Voralberg znał się na rzeczy, a więc powinien go posłuchać bez szemrania.
- Zabrzmiał pan jakby miało coś pana zaatakować. Nie słucham plotek, ale nawet i do mnie doszło, że podobno w wakacje walczył pan z wilkołakiem i został pan zarażony likantropią. - może i nie powinien tego mówić czy się spoufalać, co niejako tym właśnie było, ale poczuł się przy mężczyźnie na tyle swobodnie, że jednak się na to powziął. Doradzał mu, a to się ceni. - W sumie... jakby miał mnie zaatakować wilkołak to faktycznie nie wiem czy zachowałbym zimną krew... - wysnuł ten wniosek z bardzo wyraźną niechęcią. Jak on ma to ćwiczyć? Przecież to całkowicie zmieni jego taktykę nauki...
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyNie Kwi 26 2020, 23:38;

....Nie wiedział, czy powinien się zaśmiać, ale stwierdzenie chłopaka automatycznie, wręcz niekontrolowanie wyrwało z niego dość ckliwe parsknięcie. Wiedział doskonale, że tak prędko nie pozbędzie się plotki o swoim rzekomym wilkołactwie i choć jakiś czas temu już ją zdementował, to jak widać ta wiadomość faktycznie nie dotarła jeszcze do wszystkich. Nie miał pojęcia kto wymyślił ową – można już powiedzieć – legendę o nim, jako zmieniającym się każdej północy człowieku-psie, ale faktycznie musiał to być ktoś mocno kreatywny. Najbardziej w tym wszystkim ciekawiło go, dlaczego też ta osoba wysnuła takie wnioski. Niemniej jednak miał wrażenie, że w żaden sposób nie dowie się kto jest odpowiedzialny za tę plotkę już nigdy. A szkoda.
....- Jeszcze mi wilkołactwa brakowało w życiu. – rzucił dość szczerze, bo w istocie taka była prawda. Tak naprawdę z szeregu przytrafiających mu się w żywocie przypadków, likantropia byłaby swego rodzaju wisienką na torcie. – Nie jestem wilkołakiem. – dodał dla pewności, jakby pierwsze zdanie było niewystarczającym potwierdzeniem rozwiewającym jego wątpliwości. Ponownie okręcił różdżkę w ręku dając upust swojemu dziwnemu przyzwyczajeniu. Była długa, a radził sobie z nią jak ze zwykłym, mugolskim długopisem.
....- Co do pana stwierdzenia – nie spodziewam się żadnych ataków, choć ostatnio miałem niechybną przyjemność. – zaczął. –I nie sądzę. Proszę nie zrozumieć mnie źle, ale rzadko kto zachowuje zimną krew w sytuacji, kiedy naprzeciwko stoi bestia. Szczególnie, ze świadomością, że pod jej skórą jest zwykły człowiek. Kolega, znajomy, przyjaciel. – postąpił kolejny krok, tym razem nie zbliżając się do chłopaka, a jedynie zaczynając obchodzić go powoli półokręgiem. Wyglądał, jakby wybrał się na krajoznawczy spacer, całkowicie spokojny, rozluźniony i pełen dziwnie dobrego humoru. Doglądał kolejnych miejsc, w których chłopak rzucał zaklęcia i próbował zinterpretować co w zasadzie trafiło w dany obszar, o ile nie w wilka.
....- Jeśli chce pan być bardziej skuteczny, to powinien pan spróbować kombinacji defensywa-szybki kontratak. – wrócił do poprzedniego wątku równie szybko, co przerwał go na rzecz likantropii i spojrzał białymi oczami na Puchona. Zatrzymał się rozglądając się wokół siebie i machając różdżką wyczarował - podobnego co chłopak wcześniej - wilka, który bez cienia zawahania zaczął od razu szczerzyć kły i jeżyć się na Voralberga. Bez cienia skrupułów rzucił się na swojego stwórcę, a ten jakby od niechcenia najpierw odbił go tarczą, a później natychmiast pozbył się go dość lekką bombardą. – O tak. – ponownie zwrócił wzrok na pana Garda i unosząc brwi skierował ku niemu różdżkę.
....Spróbuje pan?
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyWto Kwi 28 2020, 21:51;

Nie pozostało mu nic innego jak po prostu wzruszyć ramionami.
- To tylko plota, a w dzisiejszych czasach wilkołactwo jest akceptowane. Każde dziwactwo prędzej czy później zostanie przez kogoś zaakceptowane. - nie przejmował się wilkołactwem, bowiem z jego bliskiego otoczenia nikt na to nie "chorował" a szczerze powiedziawszy jedynie wuj oraz przyjaciółka walczyli z genem półwilowatości i też nigdy nie widział w nich nawet ułamka potwora. Walczył z własnym demonem, który dzień po dniu pożerał coraz większy kawałek jego istnienia.
Zmrużył powieki, gdy wyobraził sobie ogromną bestię, a w jej skórze kogoś niewinnego. Skrzywił usta, nie miał ochoty o tym myśleć. Zacisnął zęby na dolnej wardze tak mocno, że aż przegryzł naskórek. Nie mógł powiedzieć, że obcy człowiek go całkowicie nie interesuje i takiego próbowałby zabić, jeśli byłoby to tylko możliwe - nie tylko w obronie własnego życia. Deklarowanie czegokolwiek w wyobrażeniu, że tym potworem jest ktoś mu bliski było zbyt bolesne, a jak wiadomo, to, co boli trzeba odsuwać od siebie jak najdalej bo nie daj Merlinie wzbudzi jeszcze wyrzuty sumienia.
- Czyli sam pan wie, że trzeba bronić się skutecznie. - wyciągnął ze słów nauczyciela tylko i wyłącznie to, co było dlań wygodne. Resztę taktownie pomijał. Odprowadzał wzrokiem nauczyciela, gdy ten rozpoczął swój spacer. Nie spodobało mu się to, bowiem przywodziło na myśl okrążanie zwierzyny przez drapieżnika dlatego po paru chwilach po prostu niby to od niechcenia przeszedł bardziej na bok, aby mieć nieopodal za plecami budynek hangaru. Obserwował krótki pokaz obrony i ataku z wyczarowanym wilkiem - podziwiał przy tym płynność ruchów nauczyciela i to, że wypowiadał inkantacje niewerbalnie. Zaklęcie wyczarowania tej bestii nie było proste, a tu miał do czynienia wszak z profesjonalistą. Oczy Finna zaświeciły ekscytacją, gdy zobaczył wycelowaną w siebie różdżkę.
- Nie chcę zabrzmieć źle, ale połączenie Protego i Bombardy jest łatwe do przewidzenia, a mi zależy na zyskaniu chociażby kilku dodatkowych sekund przewagi jaką jest dezorientacja przeciwnika, gdy trafi go czar, którego zupełnie się nie spodziewał. Czyli... atak za atak. Postawienie na jedną kartę. - otarł dolną wargę z tej kropli krwi i cały czas patrzył w białe oczy profesora. Mógłby dowiedzieć się od niego jeszcze więcej, a więc musiał za wszelką cenę zyskiwać sobie jego atencję i uwagę. - Nie mówię tutaj o walce z wilkołakiem czy jakąś inną bestią, ale o zwyczajnym czarodzieju. Wilka może równie dobrze zniszczyć wyczarowany wąż, choć równie dobrze oderw... lepsza szybkość kontrataku może przechylić szalę zwycięstwa na moją stronę. - o mały włos, a zdradziłby, że pomyślał właśnie o dekapitacji. Na szczęście jakoś z tego wybrnął. Małe ćwiczenia z nauczycielem byłyby u niego na wagę złota, ale zaiste nudna Bombarda? A czemu nie fajne Rumpo? Albo chociażby z pomocą nudnego Wingardium leviosa podtopienie zwierza w jeziorze? Nawet w walce była jakaś pasja.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyWto Maj 19 2020, 01:05;

....- Panie Gard, interpretację można robić dowolną, to był tylko najzwyklejszy przykład. – uniósł delikatnie kącik ust do góry, zaskoczony, że Puchon liczył na coś więcej. W zasadzie on sam po sobie może i by tego wymagał, ale na tę chwilę zdecydowanie nie miał siły i chęci, żeby bawić się w potężne zaklęcia tylko po to, aby pokazać dany schemat taktyczny. To nie był jego dzień. Niedawno wrócił do szkoły, nie chciał się zbyt mocno forsować. Schował różdżkę z powrotem w rękaw, równie zgrabnie jak wcześniej ją wyjął.
....Oczywiście, ale wciąż uważam, że stawianie wszystkiego na jedną kartę nie jest najlepszym pomysłem i tego należy używać już w całkowitej ostateczności. – nie chciał zacząć brzmieć pobłażliwie, ale miał wrażenie, że chłopak patrzył na wszystko bardzo prostolinijnie, a w tym wszystkim było zdecydowanie dużo więcej finezji niż tamten zakładał, nawet jeśli chodziło o zwyczajną walkę o życie. A może to po prostu Voralberg był dziwny i miał tak odosobnione podejście? Kto go tam wie. Nikt nigdy tego nie oceniał, a i on spotykał się z różnymi opiniami.
....Mężczyzna przyglądał się z uwagą chłopakowi, coraz bardziej mając wrażenie, że ten w to wszystko chce brnąć dość ślepo i po omacku. Jego niezdrowa fascynacja wylewała się wręcz kaskadami z jego ciała i choć sprawnie to ukrywał, to na dłuższą metę zwyczajnie się nie dało. Chyba powinien porozmawiać o tym z profesor Whitehorn…ale może był też inny sposób…
....- Jeśli chcesz, możemy się umówić na jakąś dodatkową lekcję czy dwie, trochę bardziej ekstremalną. – zaproponował, delikatnie wzruszając ramionami, jakby rzucił zupełnie coś normalnego. W istocie tak było – niejednokrotnie udzielał korepetycji, a dlaczego by w ten sposób nie próbować zahamować jego podejścia? To brzmiało jak całkiem rozsądny plan, a i mógł mieć przy tym chłopaka na oku. Tak, to był całkiem niezły pomysł.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptySro Maj 20 2020, 20:48;

Zafiksował się już na punkcie silniejszych starć i kombinacji zaklęć, a więc nie przyjmował do świadomości, że to zwyczajny przykład i nie musi go analizować wzdłuż i wszerz. Rozprawiali na jego ulubiony temat, a więc stracił czujność i było widać po nim chorą fascynację zaklęciami. To jak narkotyk, tylko ten jest napędzany obsesją, której nie jest świadomy, a na którą od zawsze był podatny. Przecież w dawnych latach z tego przedmiotu był po prostu mierny, a od ponad roku zaczął tak szlifować swoje umiejętności, iż z Owutemów miał ocenę Wybitną z Zaklęć i Obrony Przed Czarną Magię. Taki przeskok ocen też mógł być dziwny, ale na szczęście jest to uważane za odkrycie w sobie zamiłowania do ciskania zaklęć. Nikt nie powinien doszukiwać się w tym czegoś niepokojącego... przynajmniej aż do dzisiaj.
- Wiadomo, z potworem stawianie wszystkiego na jedną kartę to samobójstwo, a zabić już się nie chcę. Miałem na myśli pojedynek czarodziejów i kunszt rzucania dobrych zaklęć. - miał rozszerzone źrenice, a język zdradzał szczegół jakim były niegdysiejsze plany samobójcze. Nie panował już jednak na tym, bowiem zbyt mocno zafiksował się na rozmowie ze swoim nowym autorytetem. Nic więc dziwnego, że jego oczy koloru chłodnego błękitu wypełniła ekscytacja przy propozycji profesora. To niczym przedwczesny prezent urodzinowy - indywidualne lekcje z wybitnym czarodziejem i to na temat silnych zaklęć, dobranych zapewne z innego programu nauczania. Uśmiechnął się od ucha do ucha, a to zdarzało się jeszcze rzadziej i gdy to pojął to szybko zmusił swoje usta do zaciśnięcia się, aby nie wyglądał zbyt podejrzanie.
- To będzie dla mnie największy zaszczyt, profesorze. Postaram się nie zawieść. Dam z siebie wszystko. - brakowało jeszcze stworzenia ołtarzyka Voralberga w swoim pokoju treningowym, bowiem tak bardzo mu nauczyciel imponował - samą rozmową! - iż chciał go słuchać. Powinien biec już na następną lekcję, ale szczerze powiedziawszy, nie potrafił odkleić wzroku od nauczyciela. Wpatrywał się w niego niemal wwiercającym spojrzeniem. Nie ruszał się z miejsca, a napawał radością na myśl, że będzie mieć indywidualną lekcję z profesorem Voralbergiem.
Powrót do góry Go down


Alexander D. Voralberg
Alexander D. Voralberg

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 198
C. szczególne : wysoki i wychudzony | blady | blizny wokół ust i na twarzy | nienaturalnie białe oczy i mogące wywołać niepokój spojrzenie
Dodatkowo : Bezróżdżkowość
Galeony : 1309
  Liczba postów : 2287
https://www.czarodzieje.org/t17470-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t17584-poczta-alexandra#493071
https://www.czarodzieje.org/t17573-alexander-d-voralberg
https://www.czarodzieje.org/t18552-alexander-d-voralberg-dzienni
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPią Maj 22 2020, 23:28;

....Zabić się już nie chcę. Te słowa sprawiły, że przeszedł go niewidoczny dreszcz przerażenia. Chyba naprawdę musiał zamienić jedno słowo czy dwa z profesor Whitehorn odnośnie zachowania Finna. Zaczynał się robić niepokojący i jeśli ktokolwiek kiedykolwiek uważał Voralberga za wysokiego, poważnego creepa, to chyba nie miał okazji zamienić słowa z nową wersją Puchona stojącego tuż przed nim.
....- W takim razie wyślę do Ciebie sowę w odpowiednim czasie. – spojrzał na swój mechaniczny zegarek wyraźnie wskazujący koniec jego przerwy. – Muszę wracać do zamku. Uważaj na siebie Finn i nie forsuj się proszę. – powiedział do niego z delikatnym, wyrozumiałym uśmiechem, aby wkrótce ruszyć ścieżką, którą jeszcze niedawno tu przybył. [zt chyba obaj]
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPią Paź 02 2020, 14:40;

Pogoda w ostatnim czasie nie rozpieszczała uczniów Hogwartu. Aura poza murami zamku pozostawiała wiele do życzenia i rozpoczynał się okres czasu, którego Silvia nienawidziła szczególnie mocno. Innymi słowy coraz częściej padało, temperatura znacząco spadła, a wieczorem aż strach było wychodzić z ciepłego dormitorium. Jak na Włoszkę przystało, lubowała się w znacznie lepszych i cieplejszych klimatach, jednak nie zamierzała narzekać na to, co dawał jej los. Tym bardziej, że sezon quidditcha rozpoczął się w najlepsze i po prostu musiała latać i trenować coraz więcej i więcej. Nauka zeszła na zdecydowanie dalszy plan, bo przecież nie zamierzała zostawać po szkole żadnym uczonym czy coś. Chciała latać na miotle jak długo pozwoli jej na to jej zdrowie. Więc robiła to cały czas.
Uznała, że nie ma sensu dzisiaj latać na zewnątrz, bo rozpętała się tam wyjątkowo paskudna burza, która nie zamierzała zniknąć szybko. Ale umówiła się już wcześniej z @Julia Brooks i słowa zamierzała dotrzymać odnośnie wspólnego treningu. Przez przypadek usłyszała o tym miejscu od jednej z uczennic w Wielkiej Sali i zamierzała dokładnie sprawdzić, czy nadaje się do latania. Hangar w normalnych warunkach nie był kompletnie użytkowany, więc nikt nie powinien zwrócić uwagi na fakt, że dwie dziewczyny postanowiły w nim trochę polatać. Valenti uśmiechnęła się sama do siebie. Rzuciła odpowiednie zaklęcie transmutacyjne, które pozwoliło powiększyć jej przestrzeń tak, że teraz była niewiele mniejsza od standardowych rozmiarów boiska do quidditcha. Zadowolona ze swoich efektów podzieliła się wiadomością z Julią odnośnie miejsca ich spotkania. W międzyczasie przygotowała wszystko inne niezbędne do dzisiejszej zabawy.
Wyczarowała kilka okręgów w powietrzu, których zadaniem było imitowanie przeróżnych zagrożeń na boisku. Z tego też powodu różniły się one kompletnie rozmiarem oraz... zastosowanie. Jedne z okręgów co jakiś czas stawał w płomieniach, w drugim notorycznie pojawiała się kurtyna zimnego deszczu (zainspirowała ją pogoda na zewnątrz), trzeci okrąg był znacznie mniejszy od reszty a czwarty i piąty pozornie wyglądały kompletnie normalnie. Na ten moment nawet Silvia nie wiedziała, jakie efekty może przynieść, bo rzuciła na nie kilka zaklęć jednocześnie. Schowała różdżkę do kieszeni i przerzuciła swoją miotłę przez ramię. Szeroki uśmiech zagościł na jej ustach, kiedy zobaczyła w oddali krukonkę.
- Cześć! - przywitała się od razu, wskazując dłonią w stronę okręgów, które zaczęły poruszać się na różnej wysokości oraz z różną prędkością. - Masz ochotę na małe zawody? - zapytała jeszcze pro forma, choć nie sądziła, aby miała jej ona w tym momencie odmówić.

Krótkie objaśnienie:

Mamy do czynienia z pięcioma okręgami, ustawionymi we wskazanej kolejności oraz ze wskazanymi efektami magicznymi:
Czerwony - ognisty, co jakiś czas staje w płomieniach
Niebieski - wodny, wciąż leje się w nim woda zmieniając swoją moc. Niekiedy to tylko mżawka innym razem ulewa
Czarny - cały czas zmienia swój rozmiar, najmniejsza średnica to 40cm
Biały - ma rzucone na siebie kilka zaklęć, między innymi spowalniające, nagłego porostu włosów, sprawiające, że myli się prawa strona z lewą
Żółty - ma rzucone kilka zaklęć na siebie między innymi atak kamykami, atak paskudnej roślinności czy powodujące delikatne zaburzenie wzroku

Naszym zadaniem jest pokonać wszystkie okręgi. W tym celu rzucamy dwoma kostkami. Kostka pierwsza stanowi o tym, czy udało się przy dużej prędkości z jaką będą latać, trafić w okrąg, a druga mówi, jakie efekty przyniósł przelot przez obręcz.
Kostka 1:
1,3,6 - udało się przelecieć
2,4,5 - niestety, nie udało się przelecieć.
Za każdym razem, kiedy nie uda się pokonać jakiegoś okręgu w dowolnym miejscu podczas okrążenia, należy wrócić na sam początek trasy.

Kostka 2:
Tutaj pozostawiam nam dowolność z zastrzeżeniem, że przy wyrzuceniu 1, efekt jest najlżejszy i najłatwiej pokonać przeszkody okręgu (np. w przypadku okręgu czarnego, staje się on super wielkim, a okrąg biały nie powoduje żadnych przeszkód w przelocie przezeń), natomiast 6 to największy efekt (np. w przypadku okręgu czerwonego, ogień jest tak duży, że przypala dowolny element garderoby, a w przypadku okręgu żółtego nagłe zaburzenie wzroku jest tak wielkie, że mroczki przed oczami niemalże zwalają z miotły)
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPią Paź 02 2020, 17:20;

KOSTKI: 2&4

Pogoda w Szkocji faktycznie nie należała, do łagodnie to ujmując, najładniejszych. Oczywiście, zdarzyło się kilka słonecznych dni pod koniec września, ale październik to już zupełnie inna bajka. Było mokro, wietrznie i cholernie zimno, a do tego zanosiło się na prawdziwą nawałnicę. Krukonce niejednokrotnie zdarzało się grać i trenować w takich warunkach i nawet polubiła takie atmosferyczne wyzwanie, ale kiedy Silvia zaproponowała trening pod dachem, była więcej niż szczęśliwa.
W umówionym miejscu pojawiła się kilka minut przed czasem. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciła uwagę po wejściu do środka, był fakt, że hangar jest powiększony zaklęciem. Oczywiście, Valenti wspominała jej o tym, ale i tak była nieco zaskoczona rozmiarami hangaru. Drugą rzeczą, która ją zaskoczyła, były pętle. Trenowała na pętlach nie raz, ale nigdy na takich. Nie dość, że były różnobarwne, to jeszcze każda z nich miała swoją własną magiczną właściwość – jedna płonęła, inna karciła deszczem.

– Hej!
– powiedziała, zbliżając się do Puchonki. – Oczywiście, że mam, zwłaszcza kiedy nie wiąże się to z przemakaniem do suchej nitki.


Silvia wyjaśniła pokrótce zadanie. Wydawało się, że takiego wyzwania Krukonka dawno przed sobą nie miała. Ucieszyło ją to, w końcu jak chciało się być najlepszym, to trzeba było trenować najciężej jak się da, wychodząc ze strefy komfortu przy każdej nadarzającej się okazji. Valenti była tego najlepszym przykładem, co udowadniała w lidze jako jedna z najlepszych szukających. Szkoda tylko, że grała dla Os…

Julia wsiadła na miotłę i bez zbędnej zwłoki ruszyła. Zaczęła całkiem nieźle, choć zaklęcia wewnątrz pętli działały na nią wyjątkowo mocno. Przelatując przez czerwony dosłownie czuła, jak deszczowa wilgoć ucieka z jej stroju i włosów. Niestety, za chwilę i tak przemokła, przelatując przez niebieską, udowadniając w bardzo wyraźny sposób, że natura zawsze dąży do równowagi. Nawet czarna obręcz nie sprawiła jej większych problemów, choć obręcz miała zaledwie kilkadziesiąt centymetrów średnicy. Krukonka dosłownie położyła się na miotle i gładko przeszła przez pętlę. Dotychczasowe sukcesy pogrzebała próba przelecenia przez biały okrąg. Dziewczyna przeleciała przez niego na pełnej prędkości, ale nagle doznała jakichś dziwnych zaburzeń błędnika, czy czart wie czego. Powinna odbić w prawo, żeby dolecieć do żółtej obręczy, ale z niewiadomych jej przyczyn poleciało w lewo – wprost na ścianę hangaru. Zdążyła jeszcze wyhamować i obniżyć pułap, ale spotkanie zimnym kamieniem była nieuniknione. Całe szczęście, że miała na sobie hełm i ochraniacze, bo z pewnością mogło się to skończyć dla niej bardzo nieprzyjemnie. Efekt starcia ze ścianą był taki, że spadła razem z miotłą do łódki. Pierwszą rzeczą, którą zrobiła, było upewnienie się, że nie połamała miotły. Dopiero później zaczęła sprawdzać, czy jej również nic się nie stało.

– Nic mi nie jest!
– krzyknęła w kierunku Silvii, wygrzebując się ze sterty starych sieci rybackich i wyjmując haczyk, który wbił jej się w tyłek. – Już wiem, jak się czują hokeiści, kiedy ktoś wpieprzy ich w bandę. – Rozmasowała obolałe miejsce i ruszyła na start. Przecież nie odpuści sobie po jednym razie, prawda?
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Paź 05 2020, 13:25;

kostki: 4 i 1 - czyli nie przelatuję :(

Nie ma co ukrywać, Silvia poniekąd była dumna z tego, co tutaj dokonała. Owszem, przecież lubiła transmutację i nieskromnie uważała, jakoby była w niej całkiem niezłe, ale dawno nie próbowała tak wielu różnych zaklęć w tym samym czasie. Widok zadowolenia na twarzy krukonki sprawił, że Włoszka poczuła się jeszcze lepiej ze względu na to, co wymyśliła im na dzisiaj. No i nie groziło im zmoknięcie, a tym samym w związku z tym jakiś katar! A to dosyć ważne, zważywszy na fakt, że mecze miały rozpocząć się lada chwila, a każdy chciał wypaść jak najlepiej, nie tylko w swojej szkolnej drużynie, również w tych ważniejszych.
-Obiecuję, że nie będziesz aż tak mokra - stwierdziła, wskazując tylko ruchem głowy w kierunku jednej z obręczy, która... no po prostu lała się w niej woda, co chwilę zmieniając swoją intensywność. Szybko wyjaśniła dziewczynie, co chciała, aby dzisiaj robiły. Widząc, że ogarnęła temat, pozwoliła jej pierwszej zmierzyć się z torem przeszkód, tym samym zamierzała w zmierzyć czas, jaki byłby Julii potrzebny do uporania się z nim. Odliczyła stosowne trzy, dwa, jeden i obserwowała, jak dziewczyna hardo wystrzeliła do przodu!
Nie ma co, początek miała bardzo imponujący, co wywołało szeroki uśmiech na twarzy szatynki. Kiedy kolejno przelatywała przez obręcze, Valenti była wręcz pewna, że za chwilę skończy tor przeszkód bez najmniejszego nawet błędu! Jednak jak się okazało, błędem było uznawać coś za pewnik... Bo nagle rozległ się głośny huk, a zamiast dotychczasowego uśmiechu, jej usta ułożyły się w zgrabne "o" i zmarszczyła brwi. Upadek musiał być bardzo nieprzyjemny... Szybko wskoczyła na swoją miotłę, odbiła się i ruszyła w kierunku dziewczyny. Zgrabnie wylądowała obok niej i podała dłoń, pomagając się podnieść.
-Początek był bardzo obiecujący - skomentowała tylko, próbując nie śmiać się, kiedy dziewczyna wyciągała haczyk z tyłka. - Może odpocznij chwilę, a teraz ja spróbuję? - zaproponowała dziewczynie, po czym faktycznie ruszyła na start i ustawiła się odpowiednio. Zadanie było prosty, przelecieć przez wszystkie pętle jak najszybciej. Na ustalony sygnał, puchonka ruszyła żwawo do przodu, mając ogromną ochotę przetestować, jak szybko potrafiła poruszać się jej miotła. Pierwsza pętla była banalna do pokonania, ogień prawie że całkowicie na moment wygasł. Z drugą było nieco gorzej, bo wody było tym razem znacznie więcej, niż jeszcze sekundę wcześniej. Krople skutecznie zniekształciły wizję świata Włoszki, przez co, nie zauważyła, że kolejna pętla, ta o zmiennym rozmiarze, skurczyła się bardzo mocno! Leciała zdecydowanie za szybko, aby mieć możliwość odpowiednio zareagować. W ostatnim momencie zdołała tylko poderwać swojego Starsweepera do góry, by nie zderzyć się z obręczą. Zła na siebie, zdecydowanie bardziej zwolniła, powoli lecąc w stronę czekającej na swoją kolej Julii.
-Chyba jednak trochę przesadziłam - skomentowała to krótko, wstrząsając mokrymi włosami. Odrzuciła kilka wilgotnych kosmyków z twarzy, szczegółowo analizując, gdzie popełniła błąd. -To co, uznajemy, że pierwsza kolejka w ogóle nie miała miejsca? - zaproponowała, przywołując na twarz swój charakterystyczny, szeroki uśmiech.
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Paź 05 2020, 14:10;

KOSTKI: 4&4

Zdecydowanie nie był to jeden z tych konwencjonalnych treningów, przebiegających według pewnego przyjętego scenariusza. Nie, Valenti nie była konwencjonalną osóbką i może właśnie dlatego była tak dobra? Julia z zaciekawieniem przyglądała się Włoszce, która rozpędziła swojego Starsweepera do maksymalnej prędkości i zgrabnie przelatywała przez kolejne obręcze. Te zdawały się jakby zasnąć na moment, żeby przypadkiem nie wyrządzić najmniejszej krzywdy swojemu stwórcy. Krukonka była pod naprawdę dużym wrażeniem. Puchonka była szybka, zdecydowana, zwinna. Właśnie takie cechy charakteryzowały dobrą szukającą. Trafienie ją tłuczkiem podczas meczu Kruków z Borsukami będzie nie lada wyzwaniem, więc po cichu obserwowała i studiowała koleżankę. Sprawdzała, jej czas reakcji, sposób prowadzenia miotły, a także starała się dostrzec jakiekolwiek nawyki, które mogłyby jej pomóc. Valenti jednak wszystko robiła perfekcyjnie. Do czasu. Okazało się, że Włoszka źle oszacowała prędkość kurczenia się pętli, co z niesamowitą prędkością, jaką rozwinęła, niemal nie doprowadziło do wypadku. Niemal, ponieważ udało jej unieść miotłę do góry, w ostatniej chwili unikając kontaktu z pętlą. Było to jednocześnie imponujące i przerażające. Dawało również nadzieję, ponieważ pokazywało, że nawet tak zdolna osóbka to wciąż tylko człowiek popełniający błędy.
Kiedy przyszła kolej na Brooks, wzbiła się lekko do góry i zrobiła w powietrzu kilka „ósemek”, przygotowując się mentalnie do zadania i zastanawiając się, jak sobie poradzić z białą pętlą.
W końcu Krukonka odbiła pod samą ścianę, zwiększając odległość od pierwszej pętli, aby móc rozwinąć wyższą prędkość. Ponownie, bez większych problemów przeleciała przez dwie pierwsze obręcze. Również ta czarna, nie stanowiła dla niej większego problemu, choć przelatując przez nią, poczuła, jak delikatnie zahacza o nią kaskiem. Teraz nadszedł nas na pętlę białą, która ostatnio nieprzyjemnie ją zaskoczyła. Julia zerknęła, gdzie jest kolejna obręcz i powtórzyła sobie w głowie, żeby lecieć w przeciwnym kierunku do zamierzonego. Kiedy jednak pokonała pętlę, ta zaskoczyła ją ponownie. Tym razem nie miała zaburzeń percepcji. Zamiast tego cała porosła gęstym i długim włosiem, a idealnie przycięta grzywka schowana pod kaskiem, wydostała się na wolność i zasłoniła jej twarz.
Brooks zatrzymała miotłę w powietrzu i chichocząc, ruszyła w kierunku Silvii, cały czas odgarniając z oczu niesforne włosy.

– Nie wiem, jak na to wpadłaś, ale świetny pomysł! – Jej policzki nabrały ładnej brzoskwiniowej barwy od ciągłego śmiania się, a oczy, skryte za sięgającą już niemal dekoltu grzywką, zaszły jej łzami. – Dobra, pokaż mi, jak to się robi, bo z moim szczęściem, prędzej sobie coś zrobię, niż przelecę przez białą obręcz.

@Silvia Valenti
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Paź 05 2020, 20:44;

Kości 6 i 6 8)

Silvia zdecydowanie nie należała do konwencjonalnych graczy quidditcha, o czym chociażby świadczył fakt, że pierwszy raz na miotłę wsiadła zaledwie kilka lat temu, kiedy pojawiła się Wielkiej Brytanii. Może po prostu nie miała wyrobionych dziwnych nawyków, które zyskiwali początkujący gracze i właśnie dlatego miała odwagę robić dziwniejsze rzeczy? Ciężko stwierdzić, dlaczego stało się tak a nie inaczej, ale pewnie miało to wpływ na fakt, że zdecydowanie bardziej wolała myśleć w sposób mniej standardowy i wpisujący się w jakiekolwiek normy. No ale niestety, za pierwszym razem nie wystarczył jej sposób myślenia, aby pokonać opracowany przez nią tor przeszkód. I co się okazało, dla Krukonki również nie było to łatwym zadaniem. Nerwowo przygryzła wargę, kiedy obserwowała jej lot i... nagłe zatrzymanie się przez za długą grzywkę? Zaczęła się głośno śmiać, kiedy zobaczyła do jakiego stanu doprowadziły ją czary Włoszki. Nie mogła się uspokoić, ale wyjęła z kieszeni różdżkę, by rzucić krótkie Finite. Na szczęście grzywka dziewczyny wróciła do normalnego rozmiaru i kształtu.
- Nawet nie podejrzewałam, że to zaklęcie zadziała tak dobrze - próbowała się opanować, choć wcale nie było to takim łatwym zadaniem. Wzięła głęboki oddech, aby się uspokoić, co znacząco jej tym razem pomogło. - Na Merlina, przecież ja nie wiem, jak to przelecieć! Ja to tylko wymyśliłam - ale mimo swoich słów, przerzuciła nogę nad miotłą, gotowa ponownie zmierzyć się z torem przeszkód. I ruszyła. Obręcze oszalały, kiedy tylko skierowała się w ich stronę. Pierwsza ogniste koło, miało tak wielkie płomienie, że kiedy przeleciała przezeń, nogawka jej spodni dymiła. Przyspieszyła jeszcze mocniej, mając nadzieję, że pęd powietrza to ugasi. Pęd tego nie zrobił, ale srogi deszcz, który pojawił się w drugiej obręczy. Trzecia pętla skurczyła się jeszcze bardziej, niż poprzednim razem, ale w porównaniu do poprzedniego lotu, Silvia wiedziała, jak ją pokonać. Później zaatakował ją bluszcz, który natarczywie próbował się owinąć wokół witek miotły i pewnie tak właśnie by się stało, gdyby leciała choć odrobinę wolniej. A ostatnia pętla, była zadziwiająco spokojna... Przeleciała przez wszystkie i wzniosła wysoko dłonie w geście zwycięstwa, nawet nie wiedząc, jakim cudem jej się to udało. Podleciała w kierunku Julii z szerokim uśmiechem na ustach.
- Nie mam pojęcia, jakim cudem dałam radę - stwierdziła, próbując wyrównać oddech, bo mimo wszystko, delikatnie się zmęczyła.

@Julia Brooks
Powrót do góry Go down


Julia Brooks
Julia Brooks

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Dodatkowo : (ex)Kapitanka Krukonów
Galeony : 1554
  Liczba postów : 4966
https://www.czarodzieje.org/t19470-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19475-julia-brooks
https://www.czarodzieje.org/t19471-julia-brooks#576533
https://www.czarodzieje.org/t19697-julia-brooks-dziennik#589978
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPon Paź 05 2020, 22:45;

Kostki: 1&6

– Noice! – Krukonka pokiwała głową z uznaniem, gdy Puchonka skończyła lot.
Valenti dała prawdziwy popis, doskonale radząc sobie ze wszystkimi pętlami. Te, jakby po złości, postanowiły działać na pełnych obrotach. Już nie było drobnych płomyczków, były płomienie, a deszcz zamienił się w mikroskopijny sztorm. Co gorsza, kiedy Brooks wsiadła na miotłę, nic się nie zmieniło. Wyglądało na to, że czeka ją najtrudniejsza z możliwych przepraw, co, biorąc pod uwagę dwie dotychczasowe porażki, nie nastrajało zbyt optymistycznie.

– No to co? Do trzech razy sztuka? – mruknęła do siebie, starając się podnieść na duchu.
W niemym skupieniu wlepiła wzrok w obręcze. Starała się oszacować odstępy czasu, z jakimi poszczególne pierścienie się aktywują. Szczególnie obawiała się pierwszej pętli, która buchała żywym ogniem. Zastanawiała się również, co tym razem czeka ją podczas przelatywania przez żółtą obręcz. Zamieni się w kraba? Wypadną jej zęby? Zaliczy pierwszą (i ostatnią) bazę z dementorem? To wiedziała jedynie Valenti.

Krukonka uspokoiła oddech. Palce na miotle zacisnęła tak mocno, że aż zbielały, a wzrok wzbiła w pierwszą pętlę, czekając na idealny moment.

3…2…1… i ruszyła. Podrasowany Nimbus z goblińskimi obręczami rozpędził się w ułamku sekundy. Pierwszą pętlę wymierzyła idealnie i przeleciała przez nią w momencie, kiedy płomienie zgasły. Za to druga, cóż… ciężar wody o mało nie zrzucił jej z miotły, a po ciele przeszedł ją zimny dreszcz. Czarna pętla zdawała się jeszcze mniejsza niż wcześniej. I była, o czym przypomniał prąd, który przeszedł ją po ręce, po tym, jak zahaczyła o nią łokciem. Nie miała jednak czasu skupiać się na bólu, bo ponownie stanęła przed nią żółta obręcz, która już dwa razy pokazała, gdzie jej miejsce. Tym razem jednak to Brooks była górą. Jakimś cudem poradziła sobie zarówno z zaklęciem bujnych włosów, jak i gradem kamiennych pocisków z ostatniej pętli. Cała poobijana i zarośnięta jak żona wielkiej stopy podleciała powoli do Włoszki i zdejmując zaklęciem nadmiar owłosienia, uśmiechnęła się szeroko.

– No, to co teraz?
– zapytała, osuszając strój zaklęciem i nawet nie ukrywając dumy, która ją rozsadzała

@Silvia Valenti
Powrót do góry Go down


Silvia Valenti
Silvia Valenti

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : Silny włoski akcent, szeroki uśmiech na twarzy, kilka mniejszych blizn na dłoniach, leworęczna
Galeony : 1179
  Liczba postów : 853
https://www.czarodzieje.org/t16300-silvia-valenti#446874
https://www.czarodzieje.org/t16304-romo#446901
https://www.czarodzieje.org/t16302-silvia-valenti
Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8




Gracz




Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 EmptyPią Paź 09 2020, 16:29;

Moje kostki: zaczynając od niebieskiej a kończąc na bordo: 4,4,3,4,6,6

Obserwowała, jak dziewczyna radzi sobie z przeleceniem toru przeszkód i musiała przyznać, że tym razem wyglądało to znacznie lepiej! Chyba po prostu poczuła się pewniej podczas tego latania i należało odpowiednią chwilę odczekać, by sprawdzić się i poznać wszelkie ewentualne przeszkody, jakie mogły zademonstrować wyczarowane przez Valenti obręcze. Włoszka uśmiechnęła się szeroko i zaczęła klaskać z uznaniem dla krukonki.
-Nie no, brawo! Teraz poszło Ci wspaniale! - zawyrokowała, naprawdę podziwiając jej zdolności. Na pytanie co teraz, uśmiechnęła się delikatnie pod nosem. Bo miała plan. Nie wiedziała, jak dokładnie się sprawdzi, ale plan był. Wyciągnęła różdżkę i machnęła nią. Obręcze dostosowały się wszystkie do dokładnie tych samych rozmiarów i zaczęły zmieniać swoje kolory. Bordo, czerwona, pomarańczowa, żółta, zielona i niebieska. Lubiła tę grę i miała nadzieję, że Julii też się spodoba. Jak na zawołanie obręcze zaczęły poruszać się w powietrzu, w sposób kompletnie niekontrolowany. Wyraźnie było widać, że robiły to w innym tempie.
-Zasady są proste. Bordowa obręcz porusza się najszybciej i jest najbardziej wartościowa, niebieska najwolniej i jest najmniej warta. 6 uderzeń, do każdej obręczy możesz trafić tylko raz. Wygrywa ten, kto zgromadzi więcej punków. - krótkie, acz treściwe objaśnienie. Przeniosła wzrok na dziewczynę, próbując odczytać na jej twarzy, jak się z tym czuje. -To co, zacznę?
Valenti użyła prostego "accio" przywołując przyniesione wcześniej przez nią wcześniej pałki. Podała jedną krukonce, a drugą przerzuciła do lewej dłoni. Wyczarowała niewielką piłkę, podobną rozmiarami do tej, którą mugole grali w tenisa i zaczęła ją posyłać w każdą kolejną pętlę. Trafiła niebieską, zieloną, żółtą. Uciekła jej pomarańczowa i czerwona, jednak przy szóstym uderzeniu trafiła w bordową, tę najbardziej wartościową. Czyli może jednak powinna też rozważyć pozycję pałkarki w drużynie? Wyszczerzyła zęby w stronę Julii i przywołała piłkę tenisową. -To co, próbujesz?- zapytała ciekawa, jak z tym zadaniem poradzi sobie jej przeciwniczka.


__________________
Krótkie objaśnienie:
Rzucasz 6 kości, każda dotyczy innej obręczy. Każda obręcz ma inną wartość punktową za trafienie.
Bordo - 100pkt, trafiające oczka: 6
Czerwona - 50 pkt, trafiające oczka: 2, 4
Pomarańczowa - 40pkt, trafiające oczka: 1, 2, 3
Żółta - 30 pkt, trafiające oczka: 1, 2, 3, 4
Zielona - 20 pkt, trafiające oczka: 1, 2, 3, 4, 5
Niebieska - 10 pkt, trafiające oczka: 1, 2, 3, 4, 5, 6
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Hangar na łodzie  - Page 3 QzgSDG8








Hangar na łodzie  - Page 3 Empty


PisanieHangar na łodzie  - Page 3 Empty Re: Hangar na łodzie   Hangar na łodzie  - Page 3 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Hangar na łodzie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 6Strona 3 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Hangar na łodzie  - Page 3 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
-