Nikt do końca nie jest pewien, skąd właściwie wzięła się nazwa tego lokalu, którego właściciel niezmiennie twierdzi, że właśnie w tym miejscu Trzej Królowie, a przynajmniej jeden z nich, zrobili przerwę w trakcie podróży do Betlejem. Mało prawdopodobne? A jakie to ma znaczenie, skoro wnętrze jest wyjątkowo przyjemne, a trunki w dobrych cenach!
Dostępny asortyment:
Alkohole: ■ Jagodowy jabol ■ Miętowy Memortek ■ Smocza Krew ■ Absynt ■ Boddingtons Pub Ale ■ Grzane wino z korzeniami i koglem−moglem ■ Stokrotkowy Haust ■ Jagodowy jabol ■ Rdestowy Miód ■ Papa Vodka ■ Uścisk Merlina
Kame zamrugał kilka razy oczami. Trochę się zdziwił. No i kompletnie nie wiedział co miał by o sobie opowiedzieć. Zaczął myśleć gorączkowo co takiego mógł by jej zdradzić. -Nie wiem co miał bym ci powiedzieć.- Powiedział i oparł się o krzesło. -A co chciała byś wiedzieć ?- Zapytał się wbijając swoje brązowe oczęta w nią. Łatwiej było by mu coś powiedzieć, gdyby ona jasno powiedziała czego chce się dowiedzieć. Kame nie uważał się, za jakąś wyjątkową osobę, po za tym nie lubił za mocno gadać o sobie, bo głupio się wtedy z tym czuł.
-Hmm. -mruknęła cichutko pod noskiem. Zmrużyła oczka patrząc na Niego Przez chwilę zastanawiała się nad tym jakie pytanie zadać. -Opowiedz coś o swojej rodzicie. -sprostowała kiwając główką w górę i w dół. Chciała go trochę bliżej poznać bo mimo iż znała go krótko i nie do końca to polubiła go. Zwilżyła koniuszkiem języka malinowe usteczka i uśmiechnęła się delikatnie. Odgarnęła niesforne kosmyki rudych włosów z porcelanowych policzków po czym wetknęła je za uszy.
Kame popatrzył na ślizgonkę Kiedy ta wspomniała o jego rodzinie jego rysy twarzy wyostrzyły się bardziej, przez co bez problemu było widać, że denerwuje go ten temat. Wypił duszkiem całą zawartość szklanki i odstawił ją z hukiem na stół. -Dobra, ale powiem to tylko raz. Więc słuchaj uważnie- Powiedział i wrzucił papierosa do popielniczki -Jestem czystej krwi. Mam jednego brata, który chodził do tej szkoły. Był ślizgonem, jednak takim książkowym. Wredny, złośliwy, chamski, i opryskliwy. No i oczywiście uważał, że magia powinna była być dostępna tylko dla czystokrwistych. Moi rodzice. Cóż są to najbardziej samolubni, zimni, i nieczuli ludzie jakich nosiła ta ziemia. Przynajmniej w stosunku do mnie. Mają mi za złe bo nie udało im się wychować mnie tak jak chcieli. Na dodatek znienawidzili mnie jeszcze bardziej w chwili kiedy trafiłem do gryfonów. A nie do Slytherin'u. Trzymali mnie w domu tylko z obowiązku. Jedyna osoba która się mną interesowała to była moja babcia. Ona się mną przejmowała i kiedy rodzice kompletnie mnie olali, ona prowadziła mnie przez życie. Niestety zmarła kiedy byłem na trzecim roku. Kiedy skończyłem szkołę zostałem wywalony z domu. Babcia w spadku jednak zapisała mi swoje mieszkanie w Londynie i tam teraz mieszkam. Niestety wiszą nad moją głową długi, bo babcia musiała się zadłużyć aby kupić ten dom. Rodzice przed śmiercią babci obiecali jej, że spłacą ten dług, jednak po jej śmierci na słowach stanęło- Powiedział i spojrzał na pustą szklankę. A co sobie będzie żałować. Podszedł trzeci raz do baru i wrócił ponownie z pełną szklanką tego samego. -Potem poznałem Nico. Moją byłą dziewczynę. A teraz siedzę tutaj- Zakończył i wziął parę łyków trunku.
Gdy zadała pytanie chłopak się bardzo zdenerwował. Popatrzyła na Niego przepraszająco i spuściła głowę w dół tak jak by chciała zapaść się pod ziemię. Słuchała go uważnie milcząc. Chłopak miał bardzo trudne życie i podobne do jej. Tylko, że ona nie miała babci i nie miała gdzie mieszkać. W sumie ojciec i tak wyrzucił ją z domu rok temu lecz na kolacji musiała się pojawić by rodzina nie wiedziała co się stał. Tę informację zostawiła dla siebie i nie wspomniała o Niej chłopakowi gdy byli w sali luster. Spojrzała na Niego i westchnęła cichutko. -Mogłeś powiedzieć, ze nie chcesz o tym rozmawiać. Przecież widzę, ze ten temat jest dla Ciebie bolesny. -powiedziała cichutko. Wolała już nic nie mówić. Temat rodziny był dla Kame tematem tabu, ale jednak jej opowiedział co się stało. Dopiła kremowe piwo do końca i westchnęła cichutko. -Zaraz wrócę. -powiedziała cichutko i wstała od stolika. Podeszła do baru i zaczęła rozmawiać z mężczyzną. Zamówiła 8 szklanek ognistej i kazała przynieść do stolika. Wróciła do chłopaka i usiadła na swoim miejscu. -A więc alkohol pomaga Ci w zapomnieniu o tym wszystkim? -spytała patrząc na Niego.
-Czy ty chcesz mnie upić-Powiedział patrząc na te wszystkie szklanki, albo miała co do niego plany, albo po prostu denerwowało ją to, że ciągle tak chodził. -Nie jestem alkoholikiem- Mruknął cicho. Fakt, nie był nim. Pił od czasu do czasu. -Po prostu czasami są takie dni, że bez czegoś mocniejszego nie idzie spojrzeć bardziej kolorowo na ten świat- Powiedział i wypił to co miał w szklance. -Przepraszam, że tak się uniosłem, ale to naprawdę jest dla mnie ciężki temat- Tyle ile wycierpiał przez swoich rodziców, więc nic dziwnego, że nie chciał o nich rozmawiać.
Pokręciła głowa na boki słysząc Jego słowa. -Nie mam takiego zamiaru, ale mogę o tym pomyśleć. Było by całkiem ciekawie mieć Cię przy sobie pijanego i gotowego na wszystko. -powiedziała i zachichotała melodyjnie. Wzięła jedną szklane ognistej i upiła spory łyk. -A co jeśli ja pierwsza się upije? Odeskortujesz mnie grzecznie do dormitorium i się pożegnasz? -spytała zaciekawiona zerkając na Niego z uroczym uśmiechem na twarzy. -Mhmm, też nie jestem alkoholiczką i myślę dokładnie jak Ty. Każdy ma czasami takie dni, ze musi wypić. -powiedziała i westchnęła cichutko. -Przecież nic się nie stało. Ja również nie lubie rozmawiać o mojej rodzinie. -dodała i dopiła ognistą.
- Hmmmm....kusząca propozycja- Powiedział i mimo wszystko się uśmiechnął. -Jeżeli się upijesz, nie będę miał innego wyjścia będę musiał ciebie odprowadzić do dormitorium, no chyba, że powiesz mi wyraźnie, że chcesz abyśmy po drodze gdzieś zboczyli z trasy- Powiedział i mrugnął do niej przyjaźnie. Wyciągnął sobie spokojnie jeszcze jednego papierosa i zapalił go.
-Aha czyli rozumiem, ze jesteś grzecznym chłopcem i trzeba Ci mówić wyraźnie czego się oczekuje. -powiedziała rozbawiona. Spojrzała na Niego z uśmiechem na twarzy. -Zapamiętam to sobie. -dodała i wzięła drugą szklankę ognistej. Upiła maleńki łyczek trunku i westchnęła cichutko.
-Może i taki grzeczny to ja nie jestem, ale na pewno nie zrobię czegoś czego dziewczyna nie będzie chcieć, albo czegoś, czego ja mógł bym żałować- Jeżeli chodziło o tak delikatne sprawy, fakt miał pewne zasady których się trzymał. Przystawił papierosa do ust i wciągnął po raz kolejny ten słodki dym. -Jesteś pierwszą dziewczyną z którą siedzę i nie mówi mi, że mam nie palić- Fakt za to dostała u niego wielki plus. Nie lubił kiedy dziewczyna aż tak nim rządziła. To, że był stosunkowo uległy nie oznacza, że można nim kierować jak popadnie. -Ja ci opowiedziałem o sobie. Nie chcesz mi chyba pozostać dłużną- On się wyprodukował to czas na nią.
Uśmiechnęła się delikatnie słysząc Jego słowa. -Mhmm, o to chodzi. -powiedziała tajemniczo. Upiła kolejny łyczek ognistej. -Nie przeszkadza mi to, ze palisz więc nie mam po co zwracać Ci uwagi. -stwierdziła i uśmiechnęła się delikatnie. Gdy wspomniał o tym, że opowiedział je o swojej rodzinie westchnęła cichutko. -Ok, ale w sumie praktycznie wszystko już wiesz. -powiedziała. -A więc mam 2 siostry i brata. Siostry są młodsze a brat starszy. Obie chodzą do Francuskiej szkoły Beauxbatons. Brat chodził do szkoły tutaj, ale już skończył i wyprowadził się z domu. Mój ojciec jak już wiesz nienawidzi mnie, a matka jest bardzo miłą kobietą. Kilka miesięcy temu dowiedziałam się również, ze mam jeszcze jednego brata o którego istnieniu nie miałam zielonego pojęcia. Nie wiem kim jest, ile ma lat i jak się nazywa, nawet go nie widziałam. Ogólnie moja rodzina jest pokręcona. Zapomniałam Ci również dodać, ze rok temu ojciec wywalił mnie z domu, mieszkałam trochę u brata i wróciłam do Hogwartu. Teraz ojciec kazał mi przyjechać na tą kolację rodzinną by rodzina nie wiedziała co się dzieje u nas w domu. Więc tak to wygląda wszystko. -opowiedziała mu i wypiła duszkiem ognistą. Odstawiła szklankę na blat i wbiła czekoladowe tęczówki w swoje dłonie które trzymała na stoliku.
Kame zamyślił się nad czymś. Cóż ich historie były do siebie bardzo podobne. Z tą różnicą, że u niej przynajmniej matka jest miła. -Liczne rodzeństwo. Mnie niestety los pokarał jednym, ale za to upierdliwym bratem. Chociaż nie widziałem go już od groma czasu. Z resztą podobnie jak mojej rodziny.- Mógł mówić, że ich nienawidził i takie tam, ale w końcu jak każdy potrzebował miłości rodziców, a tego niestety nigdy nie otrzymał. Ciężko jest kroczyć przez świat ze świadomością, że nikt się nim nie przejmuje.
-Moja najmłodsza siostra jest okropna istny diabełek. Szkoda mówić o tym szatanie. -powiedziała chichocząc cichutko. Spojrzała na Niego i westchnęła cichutko. Ostrożnie i niepewnie położyła rękę na jego ręce. -Nie smuć się wszystko będzie dobrze. -dodała cichutko i spuściła głowę. Zagryzła białymi ząbkami delikatnie dolną wargę.
On zacisnął mimowolnie jej rękę i uśmiechnął się smętnie. -Wiem. W końcu już drugi rok leci jak nie mieszkam w domu, więc jakoś to będzie- I ponownie budzą się w nim uczucia których nie potrafił zrozumieć. Zabrał swoją rękę i popatrzył gdzieś w bok lekko zmieszany. Przecież sobie obiecywał, że nigdy więcej takich scen a tutaj nagle. W głowie zaczęły pojawiać mu się myśli, że fajna z tej slizgonki dziewczyna, jednak on usilnie je odganiał. Nie chciał się w to pakować drugi raz, ale jego głowa mówiła coś zupełnie innego. -No tak czy inaczej. Teraz jest jak jest, i miejmy tylko nadzieję, że nie będzie jeszcze gorzej- No tak jak to się mówi zawsze może być gorzej.
Uśmiechnęła się delikatnie i westchnęła bezgłośnie gdy ścisnął delikatnie jej dłoń. -Na pewno nie może być gorzej. -powiedziała patrząc na Niego. Kiedy szybko odsunął swoją dłoń troszkę się zmieszała jednak nic nie powiedziała w milczeniu wzięła trzecią już szklankę ognistej i upiła spory łyk trunku. Wbiła wzrok w blat stołu i zacisnęła mocniej obie dłonie na szklance.
-Może nie pij tak szybko bo w takim tempie to naprawdę mi odlecisz - Powiedział i wbił wzrok w połowie opróżnioną szklankę. Po za tym dziewczyna była nieletnia. Jak by wyglądało gdyby on wrócił do szkoły z nawaloną szesnastolatką. Mogło by mu się oberwać i to nieźle. On w sumie był już dawno pełnoletni, więc teoretycznie nic nie mogli mu zrobić.
-Nic mi nie będzie. W sumie to mogła bym się opić i chyba na tym mi zależy. -stwierdziła nie patrząc na Niego. Wiedziała, że gdyby przyłapali ich w szkole a Ona była by pijana chłopakowi nieźle by się oberwało a oboje dostali by szlaban i minusowe punkty, ale miała to gdzieś. Chciała zapomnieć o ojcu i o wszystkim co złe. Po chwili spojrzała na Kama i westchnęła cichutko.
Cóż Kame nie mógł jej tego zabronić, bo takiej władzy nie miał. Po za tym nie należał do ludzi którzy lubią czegoś zakazywać komukolwiek. -Jak chcesz, ale jak coś zaprowadzę ciebie do wrzeszczącej chaty. Jak się opijesz to naprawdę nie mam ochoty dostawać za ciebie baty. Bo moim wypadku nie wyjdzie mi to na dobre- On już tyle szlabanów dostał, że jak by je wszystkie zacząć opowiadać to by z dwa dni zeszły spokojnie. Jak nauczyciele patrzą na picie przez nieletnich każdy wie, ale Kame nie chciał być tym który zostanie przyłapany na ciągnięciu za sobą pijanej uczennicy. No i jeszcze potem się tłumaczyć.
-Dobrze, mozesz mnie nawet zaprowadzić do Zakazanego Lasu. -powiedziała i wzruszyła delikatnie ramionami. Popatrzyła na Niego uważnie. -Zresztą nawet nie musisz mnie nigdzie prowadzić. Wskażesz mi droge a ja sama się tam doczołgam, Ty wrócisz sobie spokojnie do zamku. -dodała i westchnęła cichutko nie spuszczając z Niego wzroku. Odgarnęła rudy kosmyk z policzka i wetknęła go za ucho.
-Nie no, wiem, że jestem okrutny, ale nie aż tak aby od razu ciebie skazywać na śmierć-Powiedział z delikatnym uśmiechem. Faye jakoś poprawiła mu z lekka nastrój. Może dlatego, że dobrze im się rozmawia, nie wiedział. Po prostu czuł się znacznie lepiej niż wcześniej. -Tak ja ci wskażę drogę, ty zaczniesz się czołgać, i ktoś ciebie porwie. A ja będę miał ciebie na sumieniu. Więc o to ci chodziło. - Wymruczał i podparł ręką swoją głowę. Wbił spokojnie w nią wzrok , po chwili jednak chwycił za paczkę papierosów i schował ją do kieszeni. Wystarczy trucia się ja na jeden dzień.
Zaśmiała się cichutko słysząc Jego słowa. -No widzisz czyli masz serce! -powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie do niego. -Od razu chciał byś, zeby mnie ktoś porwał. Myślisz, ze tak łatwo to zrobić. -dodała wywracając teatralnie oczyma. Zmarszczyła zabawnie nosek patrząc na Niego. Przy ni bardzo często się uśmiechała, z często jak na nią.
-Wcale nie-Mruknął cicho jak małe dziecko. Nie chciał aby ktoś odkrył to, że tak naprawdę aż taki zły zbuntowany i w ogóle to on wcale nie jest. Ale przy niej jakoś wszystko szlag trafiało. -Wiesz miał bym w końcu ten mój upragniony spokój- Powiedział chcąc nadrobić to co stracił. Oczywiście jak zwykle mu to nie wyszło. Szło się domyśleć, że wcale tak nie myślał i tak tylko palnął jak głupi. U niego to było normalne, zawsze mówił więcej niż powinien. Ci którzy się na nim nie poznali już dawno pewnie by wstali i wyszli, dając mu przy okazji w twarz.
Drgnęła niespokojnie słysząc Jego słowa. Prychnęła jedynie i podała mu szklankę ognistej. -Za karę masz to wypić. -powiedziała spokojnie. -Mogłeś ugryźć się w język wtedy nie musiał byś pić. -dodała i uśmiechnęła się uroczo do Niego. -Czekam. -ponagliła rozbawiona. Zatrzepotała słodziutko długimi rzęsami.
-Boże dziewczyna mnie sterroryzowała- Powiedziała cicho i chwycił w dłoń szklankę. Wypuścił głośno powietrze i przystawił szklankę do ust i wypił duszkiem całą jej zawartość. Poczuł jak trunek rozchodzi mu się po całym ciele. A fala ciepła uderzyła go nagle. Skrzywił się i wzdrygnął jednocześnie. -Ufff...naprawdę mocne to- Wymruczał odstawiając pustą szklankę na stół. Z lekka w głowie mu zawirowało w końcu trochę już wypił, a i tą szklankę wypił na raz.
Zaśmiała się perliście słysząc jego słowa. -Nie przesadzajmy, to nie było terroryzowanie. -powiedziała i posłała mu uroczy uśmiech. Upiła maleńki łyczek ognistej. -Hmm może troszeczkę. -stwierdziła i wzruszyła ramionami. Westchnęła cichutko. -Jak oboje się opijemy to nie wracamy do zamku, tylko nie wiem gdzie pójdziemy. -powiedziała kiwając delikatnie główką w górę i w dół.
-Nie wcale- Powiedział kręcąc lekko głową i z poważną miną, jednak nie mógł długo tak wytrzymać. Wybuchnął cichym śmiechem. -I kto by pomyślał, że dosłownie przed chwilą się spotkaliśmy, a już pijemy jak byśmy się znali latami- Oj tak los czasami potrafi pokierować ludzkim życiem. A szczególnie życiem Kame. Czasami gryfon czuł się jak jakiś pyłek. Nie wiedział kogo spotka na swojej drodze ani w jakiej sytuacji się znajdzie. Po chwili jednak posmutniał lekko. -Z moją dziewczyną też kiedyś tak robiliśmy. Niby minęło już dużo czasu, niby już się z tym pogodziłem...ale- Urwał na chwilę wbijając wzrok w stół. -No właśnie, ale- Dokończył i opadł ciężko na oparcie krzesła.
-No na prawdę, ja Cię nie terroryzuje. -powiedziała rozbawiona i uśmiechnęła się delikatnie. Gdy usłyszała kolejne jego słowa wywróciła delikatnie oczyma. -No widzisz, nigdy nie wiesz co Cię spotka. -dodała uśmiechając się szeroko. Gdy wspomniał o swojej byłej drgnęła niespokojnie i zacisnęła mocniej dłonie na szklance do połowy pełnej w alkohol. Dlaczego ciągle o niej myślał, przecież to koniec. Chociaż widocznie bardzo mu na niej zależało skoro zaprzątała wciąż jego myśli. W milczeniu opróżniła czwartą szklankę z ognistej i odstawiła szkło na stół.