Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPon Kwi 29 2013, 12:24;

First topic message reminder :


   
Mieszkanie Isolde Bloodworth

   

   
   
Salon

   

  Miejsce, gdzie Isolde zwykle koi smutki swoich przyjaciół albo czyta.


   
   
Sypialnia

   

   Mało kto ma wstęp do tego pomieszczenia, bo Isolde ceni sobie swoją prywatność, ale jeśli już ktoś dotrze tak daleko... tu dzieje się magia.



   
Kuchnia

   

   Miejsce, w którym Isolde spędza dużo czasu - jest bardzo szczęśliwa, kiedy może gotować dla innych, nawet jeśli rzadko ma na to czas.



   
Łazienka

   

   To tu Isolde topi smutki, siedząc godzinami w wannie.



   
Pokój gościnny

   

  Przystań dla życiowych rozbitków, których Is przygarnia pod swój dach.


   


Ostatnio zmieniony przez Isolde Bloodworth dnia Pią Lut 16 2024, 10:39, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPon Wrz 01 2014, 15:16;

+ 18

Isolde nawet nie przyszło do głowy, że mieliby jasno stawiać warunki, umawiać się na miłość, wyznaczać jej granice, może jeszcze podpisywać umowy, których zobowiązywali się dotrzymać? Po prostu chciała z nim być, mimo że się bała tak gwałtownej zmiany w ich relacjach, ale przecież kochała go, kochała go tak bardzo, tak burzliwie, a jednocześnie tak pewnie, że zakładanie z góry, że mogłoby coś nie wyjść, że mogliby nie dochować sobie wierności, po prostu nie mieściło się jej w głowie. Pierwszy raz w życiu odważyła się rzucić na głęboką wodę w relacjach damsko-męskich i nie miała poczucia, że tonie i że ogarnia ją panika. Pierwszy raz była tak pewna, że chce uprawiać miłość, że znajduje się z właściwym człowiekiem we właściwym miejscu i właściwym czasie. Tęskniła do jego bliskości, a każdy pocałunek wydawał się być ich intymnym końcem świata, na który nie chcieli pozwolić.
- To zależy od jego zachowania w ciągu tej doby... - wyszeptała urywanym głosem do ucha Zachariasza, mając wrażenie, że osuwa się w jakieś trudne do wyjaśnienia szaleństwo, że brakuje jej oddechu, a jedyną deską ratunku jest dotyk i smak skóry, bliskość i pragnienie. Drażnił ją fakt, że nadal był ubrany, że nie mogła napawać się ciepłem jego ciała bez żadnych przeszkód.
- Nie moja wina, że nie potrafisz utrzymać rąk przy sobie. Ta koszulka jest przecież zupełnie przyzwoita! Następnym razem będę miała na sobie grubą, aseksualną piżamę, obiecuję - mruknęła, poddając się jego zabiegom, pozwalając ściągnąć z siebie feralną koszulkę i drżąc pod jego dotykiem. - A kto ci powiedział, że zwykle nie śpię nago...? Też uważam, że to bardzo zdrowe - mruknęła prowokacyjnie, przeciągając się rozkosznie i ku swojemu zdumieniu nie czując absolutnie żadnego zażenowania faktem, że oto leży przed nim zupełnie naga i bezwstydna. Uśmiechnęła się z ledwie ukrywaną satysfakcją, widząc minę Zachariasza, gdy przesunęła dłoń na jego krocze. Niech sobie nie myśli, że tylko on może ją w ten sposób drażnić, rozpalając, a potem częstując wywodem na temat niespieszenia się z przejściem do konsumpcji związku. Cofnęła rękę i wyplątała się z koszulki, której nie zdjął z niej do końca, zbyt pochłonięty własnymi doznaniami i jej okrucieństwem.
- Och, doprawdy...? - uśmiechnęła się lekko, rozchylając wargi i próbując opanować przyspieszony oddech. Choćby z czystej przekory nie będzie się z nim kochać tej nocy, nie! Niech będzie konsekwentny w swoich postanowieniach! Przymknęła oczy, starając się nie myśleć o narastającym w niej pożądaniu i bliskości mężczyzny, z którym chciała się kochać. Nie spodziewała się jego dotyku i nie zapanowała nad przeciągłym westchnieniem, gdy zaczął gładzić opuszkami palców wewnętrzną część jej uda, potem przesuwając się przez pachwinę i z całą premedytacją omijając najwrażliwsze miejsca jej ciała, by dotknąć jeszcze jej brzucha i podrażnić twardą, ciemnoróżową sutkę. Uniosła się mimowolnie, desperacko szukając kontaktu z jego dłonią, po czym otworzyła oczy i spojrzała na niego z irytacją, przygryzając dolną wargę. - Doigra się pan, panie Smirnov.
Ułożyła się tak jak on - na boku, wsparta na łokciu i z niewinną miną zaczęła rozpinać guziki koszuli. Jeden po drugim. Jednocześnie przesuwała końcem paznokcia po odsłoniętej skórze, zostawiając na niej czerwoną linię i ściskając uda, ignorując nieznośne pulsowanie własnego ciała i płytki oddech. Rozpiąwszy ostatni guzik, przekręciła się na brzuch i zaczęła leniwie machać zgiętymi w kolanach nogami, doskonale zdając sobie sprawę, że Zachariasz nie podejrzewał, że zatrzyma się w tym miejscu, i że w tej pozycji linia jej pleców, pośladków i zgrabnych, długich nóg jest doskonale wyeksponowana.
- Z twoim ubraniem jest zdecydowanie więcej zachodu niż z moim. Chyba idę spać, w końcu po to tu przyszliśmy, prawda? - powiedziała z kpiącą miną, która dodawała jej niewinnej urodzie odrobiny pikanterii, po czym przeciągnęła się z wyraźnym zadowoleniem, śledząc wyraz jego twarzy.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPon Wrz 01 2014, 21:21;

+18

Tak się podobno robiło w związkach. Ustalało się zasady, na ile można sobie pozwolić. Weźmy przykład z ich życia. Jak bardzo Isolde się zdenerwuje, gdy dowie się, że Zachariasz mieszka z Freyą? Oczywiście, będzie szczery wobec swojej dziewczyny i o wszystkim jej opowie, jednak wiele kobiet zrobiłoby awanturę, że ma się wyprowadzić albo ona wprowadzić. Dziwnie było Zachariaszowi w związku. Chociaż ciągle tkwił w małżeństwie, trzeba było mieć na uwadze, iż ono praktycznie nie istnieje. Miał wrażenie jakby zapomniał o wszystkim. W głowie wiło się tysiące myśli. Nie zapomniał o fizyczności, był dorosłym facetem, miał swoje potrzeby, które na pewno nie zaczynały i kończyły na celibacie. Jednak to co łączyło Isolde i Zachariasza wykraczało poza fizyczność.
- Będzie wyjątkowo niegrzeczny – rzucił, całując płatek kobiecego ucha. Dłońmi jeszcze raz przejechał po brzuchu, zatrzymując je na piersiach. Dopiero wtedy po tylu minutach drażnienia się, zamknął brodawkę Isolde między wargami, trącając o nią językiem. Zaczęła przeszkadzać mu odpięta koszula, więc prędko się jej pozbył, ale nie tak jak piżamy Isolde. Oderwał się od niej, a następnie grzecznie złożył ją w kostkę i położył na jednym z krzeseł. Była już wystarczająco wygięta, że nie nadawała się ponownie do hasania, ale nie chciał jej robić bałaganu. Należał do tych porządnych! Chwycił również jej koszulkę.
- Naprawdę? Uważasz, że ta piżama jest w porządku? - spytał, przytrzymując materiał za ramiączka, aby ukazała się Isolde w całej okazałości. Lekko prześwitujący len zaliczał się do seksownych strojów na wieczór, zwłaszcza, że był dodatkowo wykończony koronką. Zgiął koszulkę na pół, położył na krześle na jego koszuli. Niech zapach perfum przejdzie na materiał i niech następnej nocy, czuje Zachariasza tuż przy sobie. Rzucił luźno: trzymam za słowo, bo wiedział, że nie założy aseksualnej piżamy. Uniósł brwi wyżej, gdy usłyszał następne zdania. Był w szoku. A może on tylko śnił? Uszczypnął się lekko w ramię, ale nie. Isolde wciąż leżała nago na łóżku, a on stał tuż obok niego. Naprawdę to wszystko się działo.
- Skoro obydwoje tak uważamy – wzruszył ramionami, sięgając do zapięcia spodni. Zgrabnie je odpiął, wyplątał się z nogawek i ułożył na krześle. Zastanawiał się przez chwilę, czy nagość powinien potraktować zupełnie na poważnie, bo czuł jak erekcja boleśnie obija się o materiał. Napiłby się teraz chociaż szklaneczkę whsiky, która pozwoliłaby mu zasnąć, nie myśląc o tym, że ich ciała powinny zostać splątane w tańcu, w prawdziwej walce o spełnienie. Ściągnął bokserki, których nie układał już w kosteczce na krzesełku.
- To świetnie, bo nie mam żadnej piżamy, a twoja późna sowa nie pozwalało mi nawet jej kupić – nie, nie przejmował się tym, że właśnie teraz znajduje się przed Isolde w całej swojej okazałości. Bokserki stanowiły swoistą przegrodę do tego, aby ich „spanie” skończyło się naprawdę na śnie. Słysząc, że się doigra, zaśmiał się głośno. Czyż nie na to właśnie czekał? A potem Isolde zaczęła grać bardzo nieczysto. Gdyby zapytać co najmniej dziesięciu mężczyzn na ulicy, jaką część ciała uważają za naprawdę seksowną, odpowiedzieliby na pewno, że pupa i plecy. Gdy właśnie teraz, kiedy Zachariasz znajdował się na skraju wytrzymałości, aby nie zacząć walczyć o piorunującą przyjemność, rzecz jasna obustronną, odwróciła się do niego tyłem, prezentując tak dosadnie, a zarówno niewinnie, wszystkie swoje wdzięki, poczuł jak odpływa z niego cała siła. Jak, jak mogła, jak śmiała, kochał ją. Wciąż z lekko zaczerwienioną linią na torsie ruszył w kierunku łóżka. Ułożył kolana po obu stronach ciała Isolde, zastanawiając się, jak kobieta w jednym ciele może być tak święta i tak przeklęta. Przygryzł lekko jej pośladek, a potem kolejną ścieżką pocałunków, idącą przez plecy, łopatki, ramiona aż do szyi, musnął wargami policzek panny Bloodworth.
- Nie wyobrażam sobie siebie w lnianej koszulce, ale zaoszczędziłem Ci zachodu – dodał z lekkim uśmiechem, przeturlał się po niej na drugą połowę łóżka i wszedł pod kołdrę. Trzymał ją chwilę jeszcze uchyloną, aby tuż przy nim mogła się położyć Isolde. I chociaż pulsująca erekcja nie da mu na pewno zasnąć, wiedział, że musi być opanowany.
- Dobranoc, piękna – szepnął, marząc o tym, aby teraz cofnęła swoje słowa i jego, żeby zginęli we własnym uścisku, pieszczotach, przyspieszonym biciu serca oraz oddechu, a potem zasnęli z uśmiechem na ustach. A on i tak się uśmiechał. Bo marzenie się spełniło. Chociaż nie posiadł Isolde całkowicie, to nie było najważniejsze. Leżała tuż przy nim, zupełnie naga i śmiało mógł ją nazywać: moja dziewczyno.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyWto Wrz 02 2014, 15:09;

+ 18

Roześmiała się cicho, słysząc jego obietnicę, czy też może groźbę, jednak jej śmiech szybko zamienił się w westchnienie, a potem jęk, gdy Zachariasz w końcu dotarł do wrażliwych piersi, sprawiając, że rozkosz rozlała się po jej ciele, potęgując tylko pragnienie i niecierpliwość, z którymi przecież musiała walczyć. Wygięła się w łuk, wplatając palce w jego włosy i błagając w duchu, by nie przestawał. Oczywiście przerwał pieszczotę równie niespodziewanie jak ją zaczął, budząc w Isolde sprzeciw tak gorący, że niemal krzyknęła ze złości. Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić. Z rosnącym rozbawieniem obserwowała Zachariasza, pedantycznie składającego swoją koszulę w kostkę. W końcu nie wytrzymała i parsknęła cichym śmiechem, zastanawiając się, jak to możliwe, że człowiek w takim stanie, w takim momencie może koncentrować się na czynności tak prozaicznej i głupiej, jak składanie koszuli. Nie wiedziała o nim jeszcze tylu rzeczy i myśl, że w ciągu najbliższych dni, tygodni, miesięcy, a może nawet lat będzie miała okazję poznać jego śmiesznostki, przyzwyczajenia i drobne sekrety, sprawiła, że poczuła przypływ czułości i czegoś na kształt niecierpliwości. Jak gdyby nie mogła się doczekać, kiedy będzie w stanie dodać do charakterystyki Zachariasza kolejne adnotacje - oczywiście nie pisała niczego podobnego, ale chyba każdy człowiek gromadzi gdzieś na dnie umysłu pozornie nieistotne dane dotyczące bliskiej mu osoby, które podkreślają, jak dobrze ją zna. Chciała wiedzieć, jakich warzyw nie lubi, na co ma alergię i wiele innych drobiazgów.
- Nawet nie ma dekoltu i ma przyzwoitą długość... - wymamrotała, nie patrząc na niego i dochodząc do wniosku, że Zachariasz naprawdę zrobi wszystko, żeby to jej przypiąć łatkę kusicielki, a nie sobie roznamiętnionego faceta, ale w gruncie rzeczy nieszczególnie jej to przeszkadzało, choć miała zamiar iść w zaparte. Zanotowała sobie w pamięci, żeby następnym razem naprawdę założyć grubą, flanelową koszulę o za długich nogawkach i rękawach, która zasłaniała wszystko i nie prześwitywała. Niech sobie nie myśli, że powiedziała to ot tak!
No dobrze, może trochę koloryzowała, mówiąc że zwykle śpi nago. Zdarzało się jej to czasem, ale zwykle poczucie samotności było jeszcze bardziej dojmujące, gdy w łóżku znajdowało się tylko jedno nagie ciało. Nie wiedziała, na czym to polega, ale po prostu takie miała wrażenie. Nie mogła się oprzeć pokusie podrażnienia Zachariasza, poigrania z jego wyobraźnią, która i tak pracowała na najwyższych obrotach, ale przecież to nie było duże kłamstwo! Najwyżej drobne naginanie prawdy.
W milczeniu obserwowała rozbierającego się Zachariasza, czując, że rumieni się jak pensjonarka, ale nie mogąc oderwać od niego wzroku. Nigdy nie miała okazji obserwować tak... spokojnie nagiego mężczyzny. Zwykle wszystko działo się zbyt szybko i zbyt blisko jej ciała, by mogła dokonywać jakichkolwiek obserwacji, więc teraz nadrabiała to, przygryzając dolną wargę i patrząc na niego w napięciu. Tak bardzo go pragnęła, ale skierowali ten wieczór na takie tory, że zmiana ich była zupełnie niemożliwa. Niestety.
- Zabawne, ale nie mam z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia - mruknęła ochryple, spuszczając wzrok i próbując uciszyć krew dudniącą jej w skroniach. I właśnie wtedy przekręciła się na brzuch, chcąc odzyskać panowanie nad sytuacją, co udało się jej doskonale, sądząc po minie Zachariasza. A potem znów była na przegranej pozycji, bo ten zły, nikczemny człowiek najpierw przygryzł jej pośladek, powodując u Isolde gwałtowny skok ciśnienia i wyrywając z jej ust jęk. Przymknęła oczy, zaciskając zęby i starając się nie pozwolić sobie na kolejny nieprzemyślany dźwięk, mimo że pocałunki składane na wrażliwej skórze pleców doprowadzały ją do obłędu.
- Szczęśliwie ja też sobie nie wyobrażam - westchnęła, nie wiedząc, czy fakt, że oderwał się od jej ciała sprawił jej większy zawód, czy ulgę, bo nie musiała już walczyć ze swoimi odruchami. Z niechęcią przekręciła się na plecy i wsunęła pod kołdrę, zastanawiając, jakim cudem mają zasnąć leżąc obok siebie nadzy i tak rozpaleni. Miała ochotę przesunąć dłonią w dół jego ciała i ulżyć jego cierpieniom, ale to nie byłoby fair. W końcu sam wyskoczył z tym czekaniem, odwlekaniem i powinien ponieść tego konsekwencje.
Niespodziewanie dla samej siebie parsknęła śmiechem, po czym przekręciła się na bok, opierając głowę na ramieniu Zachariasza i starając się, nie dotykać go większą powierzchnią ciała niż było to absolutnie konieczne.
- To takie niemądre. Dręczymy się przez jakieś niemądre zasady, które nam wcale nie są potrzebne, bo przecież łączy nas coś... coś absolutnie wyjątkowego, prawda? Ale wiesz, to ma jakiś urok, mimo że teraz jest nam co najmniej... niekomfortowo. Kocham cię, wiesz? - szepnęła mu do ucha, po czym odetchnęła głęboko i poszukała jego dłoni, którą ścisnęła mocno.
Sądziła, że nie uśnie, dręczona palącym pożądaniem, ale widocznie nieprzespane noce wzięły górę, bo po kilku minutach zaczęła się osuwać w miękką, kojącą ciemność. Uśmiechnęła się nieprzytomnie, po czym westchnęła i poddała się obezwładniającej senności. Po chwili spała, oddychając spokojnie i mając na twarzy wyraz absolutnego i bezgranicznego szczęścia.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyWto Wrz 02 2014, 20:56;

Trudno było zasnąć, gdy miało się taką piękność obok siebie. Pożądanie rozsadzało Zachariasza od środka. Chociaż Isolde nie za specjalnie się ułożyła do przytulenia, mężczyzna oplótł talię dłonią, przysuwając do siebie. Troskliwie ucałował jej czoło, trzy razy pytając się, czy jej wygodnie. Na ostatnie pytanie nie dostał odpowiedzi. Isolde już zasnęła, a jego nadal wszystko rozsadzało od środka. Może to była naprawdę zła decyzja? Mogli się przespać, a potem ocenić, że nadają się na parę bądź też nie. Ale oni przecież doskonale o tym wiedzieli. Kochali się tak zachłannie i tak skrycie od dziesięciu lat. Myśli nie pozwalały mu zasnąć. Wtulił się mocniej w Isolde, zastanawiając się, czy Freya zauważyła jego nieobecność i czy niepotrzebnie się nie martwi. Odpłynął szybciej niż zakładał. Zachariasz można powiedzieć był idealnym partnerem do spania. Nie zmienił nawet pozycji! Przytulał ją przez całą noc i nawet nie zauważył, gdy słońce zaczęło namolnie zaglądać do środka, obserwując kochanków. Mruknął niezadowolony, zasłaniając ręką oczy. Zaczął szukać Isolde w łóżku. Postukał po jednej stronie, po drugiej i odpowiedziała mu głuchym łoskotem jeszcze ciepła kołdra. A wtedy podniósł się do siadu. Otworzył oczy, przecierając je. Zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, ale po jego kobiecie nie było śladu. Oj, bardzo mu to nie pasowało. Nienawidził budzić się w jeszcze ciepłym łóżku samotnie. Wstał, wygramolił się nawet z pościeli i nago spacerował po mieszkaniu. Dobiegły go przecudowne zapachu z kuchni. Na szczęście mieszkanie nie było na tyle duże, aby Zachariasz robił jakieś kilometry. Gdy zobaczył Isoldzie robiącą coś przy blacie i poczuł ten wspaniały zapach kawy, podszedł do niej, a następnie przytulił od tyłu.
- Nie było cię, nie było cię tam, szukałem cię w całym łóżku - wymamrotał, zachrypniętym i zaspanym głosem.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 03 2014, 12:08;

Tej nocy nie śniła o niczym konkretnym, ale pławiła się w poczuciu bezpieczeństwa, choć nie zdawała sobie sprawy, co jest jego źródłem. Obudziły ją dopiero proienie słońca, wdzierające się przez zasłony do sypiani. W pierwszej chwili nie mogła sobie przypomnieć, co robi w objęciach śpiącego Zachariasza, równie nagiego jak ona sama, ale wspomnienia minionego wieczoru szybko wróciły, wywołując na twarzy Isolde uśmiech najczystszego szczęścia. Obserwowała z rozczuleniem jego przystojną twarz, wyraziste brwi, stanowcze usta, podbródek, który od lat uważała za niesamowicie męski i nieodparcie pociągający... Mimo malującego się na jego twarzy zadowolenia, wyglądał na przemęczonego, co bardzo martwiło Is - chciała przecież dbać o swojego (cudowne, niedoceniane słówko) mężczyznę. Kochała go tak bardzo,że chwilami brakowało jej tchu, miała ochotę wybuchnąć płaczem, nie radząc sobie z ogromem szalejących w niej uczuć. Nie potrafiła kochać rozsądnie, w miłości traciła głowę, a jej uczucie do Zachariasza dojrzewało w ukryciu przez tyle lat (będąc początkowo podziwem dziecka, potem fascynacją podlotka, by w końcu przerodzić się w tłumioną i zepchniętą gdzieś na dno świadomości miłością młodej kobiety), że kiedy w końcu doszło do głosu, wybuchło z siłą, która poraziła Isolde.
Delikatnie wysunęła się z objęć Zachariasza i usiadła na łóżku. Jej wzrok padł na koszulę - złożoną w równiutką kostkę i cudownie pachnącą NIM. Narzuciła ją na siebie, czerpiąc z tego dziwną satysfakcję, i ruszyła na podbój kuchni, powtarzając sobie, że w końcu przez żołądek do serca i mimo że już jego serce zdobyła (tak przynajmniej uważała), to nie należy spoczywać na laurach, a raczej utwierdzać Zachariasza w przekonaniu, że dokonał najlepszego z możliwych wyborów.
Pokroiła ciasto drożdżowe, układając je na kolorowym fajansowym talerzu, po czym zabrała się za przygotowanie tostów i omletu, rozkoszując się zapachem świeżo parzonej kawy, bulgocącej radośnie w malutkim ceramicznym ekspresie. Nuciła coś pod nosem, mając miłe wrażenie, że bawią się z Zachariaszem w dom - jako dziecko nieszczególnie ją bawiły takie udawanki, ale tym razem... to było zupełnie coś innego. Nie zauważyła, kiedy wszedł, dlatego krzyknęła cicho, czując jego ramiona oplatające ją w pasie, po czym roześmiała się ciepło.
- Biedaku, ledwo na oczy widzisz... - zamruczała czule, odwracając się w jego objęciach i z przyjemnością konstatując, że jest zupełnie nagi. - Myślałam, że zdążę ze śniadaniem, zanim się obudzisz... - pocałowała go leniwie w usta, głaszcząc po plecach i rozkoszując się ciepłem jego skóry. Jak mógł być tak cudowny i tak całkowicie, niepodzielnie jej? - Wolisz omlet na słodko czy na słono? I wracamy z jedzeniem do łóżka, czy zostajemy tutaj...? - spytała, odrywając się od jego ust i patrząc mu czule w oczy, po czym kciukiem wygładziła mu brwi, śmiesznie potargane od snu. - Pożyczyłam twoją koszulę... ładnie mi? - zamruczała przekornie, wysuwając się z jego ramion i wykonując całkiem zgrabny obrót, po czym roześmiała się i pogłaskała go po policzku. - Wracaj do łóżka, bo zaraz mi tu zaśniesz. Pięć minut i jestem z powrotem - zdecydowała, po czym delikatnie, acz stanowczo wypchnęła go z kuchni, nucąc radośnie jakąś arię i z zadowoleniem stwierdzając, że jej głos brzmi tak dźwięcznie i czysto, jak dawno nie brzmiał.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 03 2014, 16:26;

Isolde być może i czuła się najbezpieczniej na świece, lecz Zachariasz całą noc miał koszmary. Po pierwsze nie mógł uwierzyć, że śpi obok najpiękniejszej kobiety na świecie. Co chwilę się budził, sprawdzając, czy to na pewno jej zapach, skóra i irytujące kosmyki włosów, które co jakiś czas lądowały na jego twarzy. Właśnie w takich chwilach u mężczyzn rodziła się sprzeczność: jaka długość włosów jest odpowiednia dla kobiet? Z jednej strony krótkie są bardzo praktyczne, nie atakują nigdy w nocy, lecz nie są aż tak kobiece jak warkocze, koki i kuce. Z długimi były same problemy. Oprócz wiecznych poszukiwań szczotki i "aua, mam znów kołtół" pojawiał się praktyczny aspekt. Podczas pocałunków w różnych pozycjach zasłaniały wszystko albo natrętnie wchodziły do buzi. Tym razem było podobnie. Zachariasz kilka razy w nocy chciał obciąć włosy Isolde, bo był już odzwyczajony do spania z kimś w łóżku. Z drugiej strony uwielbiał ich dotyk, zapach. Cóż, na pewno nie smak. Kilka razy zarzucał je na zupełnie inną stronę łóżka, wracając do swoich koszmarnych snów. Dla każdego innego mężczyzny takie obrazy byłyby pociechą. Dla Zachariasza absolutnie. Jak mógł w swoich snach widzieć nagie ciało Isolde, które dotyka, smakuje, a potem znów budzi się, z kłującym podbrzuszem, wtulając się bardziej w kobietę, mamrocząc pod nosem, że jest naprawdę bardzo zła.
Nie poczuł, kiedy wstawała. W końcu zasnął bez żadnych dodatkowych obrazów w głowie - przemęczony i zły. Gdy ostatni raz się budził, już zaczynało świtać. Czuł spuchnięte usta od pocałunki, a ciało wciąż drżało od obecności kogoś wyjątkowego. Nie zasłaniał swojego nagiego ciała ani kołdrą ani kocem. Uznał to za zwykłą formalność, kompletnie niepotrzebną im do szczęścia. Ich relacja miała być długoterminowa, więc czy chcieli czy nie musieli zaakceptować swoje słabości i zalety, w szczególności jeśli chodzi o ich fizyczność. Zachariasz był już trzydziestoletnim facetem, przyzwyczaił się do swojego ciała. Dbał o nie poprzez bieganie, w miarę zdrową żywność, ale nie będzie się niepotrzebnie wstydził.
Przytulając się do Isolde od tyłu, nieznacznie pociągnął za swoją koszulę, którą tak pieczołowicie wczoraj składał. Czy nie byłoby zabawne, gdyby założył jej koszulkę nocną skoro się tak zamieniają? Nie chciał się przyznać do swoich koszmarów. Jeszcze pomyślałaby, że to wszystko przez nią. Otarł się policzkiem o ramię Isolde.
- Niee, potrzebuję kawy i ciebie w łóżku - zaprzeczył rzekomemu stwierdzeniu, że ledwo widzi na oczy. Wszystko tak pięknie pachniało, a Zachariasz nie jadał o takiej godzinie. Zwykle jego śniadanie polegało na szybkim papierosie i jeszcze szybszej kawie. Ciało mężczyzny czuło głód i tęsknotę, ale do Isolde nie do porannych czynności. Gdyby mógł, wcale dzisiaj nie wychodziłby z łóżka.
- Mało przecież spaliśmy, a ty już o jedzeniu mówisz - mruknął, lecz był tak zaspany, że nie ogarnął pocałunku i lekko zmarszczył nos, czując na sobie wargi kobiety. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz w życiu jadł omlet. Na słodko czy na słono? Jaka to była różnica? Dla niego wszystko było takie same. Zwłaszcza o tej porze.
- Łóżko, kawa i obojętnie, zrób taki jak da siebie - dodał, przymykając oczy, obejmując talię Isolde. Delektował się zapachem jej włosów, ciała, który na jego nieszczęście zmieszał się z męskimi perfumami. Zaśmiał się, gdy odsunęła się, wykonując obrót jak nieporadna baletnica.
- Wspaniale, ale i tak cię zaraz rozbiorę - bo co to było za sprawiedliwość, kiedy on chodził tak jak pan bóg ich stworzył, a ona się okrywa w eleganckie koszule zakrywające to, co u kobiety było najlepsze. Pośladki, piersi. Musiałby dotknąć, poczuć je jeszcze raz w swoich dłoniach. Chciał to właśnie zrobić, ale został dosłownie wykopany z kuchni.
- Ale chwileczkę, chwileczkę - sprzeciwiał się i nawet w przelocie ugryzł Isolde w rękę, ukazując tym swój bunt. Wyszedł z kuchni bardzo niechętnie, a następnie skierował się do swojego płaszcza, gdzie ukrył szczoteczkę do zębów. Zamknął się w łazience. Przemył najpierw twarz, próbując się dobudzić. Potem dopiero umył zęby, jeszcze raz oblał twarz wodą. Wyszedł z łazienki, kierując się od razu do sypialni. Rzucił się na łóżko, zakopał się w pościeli i czekał.
- Panno Bloodworth, jeszcze chwilka i będzie panna miała najsurowszy szlaban! - krzyknął, wystawiając głowę. Zapach kawy doprowadzał go do szaleństwa.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 03 2014, 20:17;

No cóż, przypuszczała, że Zachariasz może tej nocy mieć pewne problemy z zaśnięciem, ale nie zdawała sobie sprawy, że spanie z nią okaże się aż takim koszmarem. Jej było bardzo dobrze, choć może gdyby była mniej niewyspana i zmęczona, okazałoby się, że Zach się wierci albo wydaje jakieś irytujące odgłosy, doprowadzając ją do granicy wytrzymałości, przez co wylądowałby na kanapie albo został uduszony poduszką. Podobno jednym z najczęstszych powodów rozwodu jest chrapanie jednej ze stron. Tak czy inaczej ona spała rewelacyjnie, nie mając Zachariaszowi nic do zarzucenia, pławiąc się w rozkosznym cieple drugiego ciała i pomrukując z zadowoleniem, ilekroć mocniej ją objął ramionami.
Isolde bardzo odpowiadała ta bezpośredniość ich relacji. Żadnego zasłaniania się przed wzrokiem tego drugiego, bo sytuacja trochę się zmieniła, żadnego sztucznego zażenowania swoją nagością... to znaczy Is nadal nie do końca potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego, ale to chyba dobrze. Zwłaszcza, że widziała go nago po raz drugi w życiu, a sama należała do tych raczej wstydliwych (w co być może trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę jej zachowanie poprzedniego wieczoru), ale popracują nad tym. Mimowolnie przypomniała sobie, jak zachowywali się z Marcelem w takich okolicznościach. Byli tak zakłopotani własną fizycznością, że nie wiedzieli, gdzie oczy podziać. Zwłaszcza on, co absolutnie nie pomagało w przełamywaniu jej wrodzonej skrytości. A z Zachariaszem było zupełnie inaczej. Nigdy nie przypuszczała, że będzie w stanie w ten sposób bawić się własnym pożądaniem, namiętnością, kusić i drażnić, że... że po prostu pozwoli sobie na wszystko, na co będzie miała ochotę. Ona sama miewała dni, kiedy nie mogła patrzeć w lustro, pełna wątpliwości i niechęci do samej siebie. Sto pretensji do matki natury, która uczyniła ją taką, a nie inną, w jej mniemaniu niewystarczająco ładną. Ale wystarczyło jedno spojrzenie Zachariasza, by uwierzyła, że jest najbardziej godną pożądania kobietą na tej planecie. Doskonała terapia.
- Kawa na pusty żołądek? Czy pan, panie doktorze, zdaje sobie sprawę, jakie to straszliwie niezdrowe? - spiorunowała go spojrzeniem, po czym dodała już trochę łagodniej. - Muszę cię nakarmić, żebyś miał dużo siły... - tu uśmiechnęła się sugestywnie i pocałowała go w czubek nosa, z rozbawieniem konstatując, że jej biedny mężczyzna będzie miał problem z przywyknięciem do jej dobowego rytmu. Is bowiem należała do rannych ptaszków, które zrywały się wcześnie i równie wcześnie padały, nie mogąc dotrwać nawet do północy. Pokiwała głową, zadowolona, że daje jej wolną rękę w tej kwestii, bo akurat miała w zanadrzu genialną konfiturę wiśniową własnej produkcji, która fantastycznie się komponowała z omletem. Do tego ciepłe tosty z rozpływającym się na nich masełkiem i kawa. Idealny początek dnia.
- Och, no wiesz? - prychnęła z udawanym oburzeniem, ale w jej oczach błyszczało rozbawienie. Nafukała na niego z irytacją, kiedy ugryzł ją w rękę, podczas wyganiania go z kuchni. - Uspokój się w tej chwili! Natychmiast do łóżka i nie waż mi się tu pojawiać, bo przez ciebie przypalę omlet! - zakomenderowała tonem, który wyćwiczyła sobie jako pani prefekt i w odwecie strzeliła go ścierką w goły pośladek. Niech sobie nie wyobraża!
Omlety wyszły prześlicznie - Isolde specjalnie uformowała je w kształcie serc i ułożyła na jednym, dużym talerzu. Do tego cała piramidka z tostów ociekających świeżutkim masełkiem, pachnąca kawa w dwóch kubkach, sztućce, serwetki, śmietanka, cukier i dwie miseczki - jedna z miodem, druga z konfiturami wiśniowymi. Uśmiechnęła się sama do siebie z zadowoleniem, po czym pokręciła z rozbawieniem głową, słysząc głos Zachariasza.
- Jak surowy...? - spytała przekornie, wkraczając do sypialni z miną triumfatorki, leciutkimi ruchami nadgarstka kierując różdżką wycelowaną w tacę, która lewitowała nad jej głową, po czym łagodnie wylądowała na łóżku.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyCzw Wrz 04 2014, 10:41;

To nie ona była powodem koszmarów, a to co się działo przed snem. O wiele łatwiej byłoby nie myśleć o tym, gdyby odwrócili się do siebie plecami i życzyli sobie słodkich snów. Zostawili po sobie niedosyt, który nie potrafił zniknąć, gdy tylko przymknęło się oczy. Gdy w końcu zasnął, nie chciał na pewno wstawać, aby szukać Isolde po całym mieszkaniu. Łóżko w leniwie poranki takie jak ten zamykało się wokół ciała osobnika i nie chciało go wypuścić. Dlatego ludzie jedli, oglądali filmy i kochali się w łóżku. Poza materacem świat wydawał się tak zwłowrogi i zimny, że za chwilę sama kołdra przykrywała Cię od stóp do głów, nie pozwalając nigdzie wyjść. Zachariasz na szczęście Isolde nie chrapał, nawet nie zmieniał pozycji podczas snu. Jeden z niebezpiecznych powodów, dlaczego ludzie się rozwodzą, można wykreślić.
I to właśnie była zaleta spotykania się ze starszym mężczyzną. On przywykł do swojej męskości, do tego, że rano wygląda jak trup. Do wyglądania jak człowiek potrzebował tony kawy, papierosów i przeklinania na prawo i lewo, że złośliwość rzeczy martwych zawsze budzi się rano w tych momentach, gdzie musi zrobić wszystko szybko oraz perfekcyjnie. Nie przejmował się tym, co pomyśli Isolde. Wciąż gdzieś tam z tyłu głowy kryła się informacja, że znają się ponad dziesięć lat. Nie musiał o wiele rzeczy pytać, a najtrudniejszy etap związku pod tytułem: poznajmy się, mogli uznać za zakończony. Przynajmniej z tych podstawowych rzeczy. Zostały im najwspanialsze szczególiki, do których jako znajomi nie mieli dostępu. Chciał poznać tak wiele rzeczy. Być może dla innych wydawały się one przyziemne, zupełnie trywialne, ale dla Zachariasza, romantyka, miały bardzo dużą wartość. Wciąż śmiał się do siebie, przypominając sobie scenę sprzed kilku minut, gdy Isolde uderzyła go pośladek. Abstrakcyjny sposób na wygonienie faceta z kuchni. Nie czekał tak długo jak sobie wyobrażał aż Isolde przekroczy próg sypialni. Wychylił głowę spod kołdry, a następnie przeszedł do siadu, opierając się o ramę łóżka. Wciąż nieprzytomny i nieubrany.
- Najdroższa, tyle rzeczy jest niezdrowych, że kawa nie jest taka straszna – poczekał aż taca ze smakołykami wyląduje na pościeli i oczywiście pierwsze co zrobił to, chwycił kubek od razu przystawiając go do ust. Kawa, napój
bogów, zapewne przez wszystkich porównywany do nektaru, lecz Zachariasz uważał, że jest o niebo lepszy, a poranek bez niego jest dniem straconym. W połączeniu z papierosem, przysłowiową ambrozją, mógł żyć wiecznie i działać w pracy na największych obrotach. Nie dodawał do swojego nektaru ani śmietanki ani cukru, tak właśnie dbał o swoje zdrowie. Kawa najczarniejsza jaką mieli na rynku, wpływała bardzo pozytywnie na mózg uzdrowiciela. Przetarł jeszcze raz oczy, gdy kubek z połową mniej zawartości niż poprzednio wylądował na tacy.
- Powiedz mi, jak ty możesz zaczynać dzień tak wcześnie, jeść o tej porze i normalnie funkcjonować, wyglądasz jak milion galeonów, a ja jestem trupem, który liczy, że kawa załamie czasoprzestrzeń i obudzi się o ludzkiej godzinie – jęknął, nieco przytomniej spoglądając na tacę. Szepnął: dziękuję, całując Isolde w policzek. Będzie musiała go karmić chyba jak kaczkę o tej porze. Nie pogardziłby papierosem, oj nie pogardziłby. Aby nie było przykro jego kobiecie, chwycił tosta, którego po trochu zaczął skubać.
- Rozumiem, że Hogwart narzuca wam lekcje od samego świtu, ale dziś mamy wolne... - dodał, sięgając znowu po kawę, którą dopił do końca. Chociaż wszystko wyglądało tak pięknie, te omlety w kształcie serca, miód, konfitura, Zachariasz miał wielką gulę w gardle. Spoglądał na Isolde z lekkim uśmiechem, zastanawiając się, w jaki sposób powinien jej wyjawić wszystkie swoje sekrety. Czy powinna wiedzieć, że mieszka ze studentką, której oferuje darmową pomoc magomedyka? A co z chorobą, żoną oraz pracą? Każdy dzień zagrażał jego życiu, a gdy doszło do szukania kamieni, Zachariasz stracił zdrowy rozsądek. A co jeśli będzie kamień, który wyleczy go z choroby z klątwy niepłodności i wszystko już będzie wspaniale? Pytanie Isolde wybiło Zachariasza z rozmyślań. Zaśmiał się. Takie niedopowiedzenia roiły w głowie mężczyzny scenariusze, które mogliby zrezygnować, gdyby tylko chcieli przekroczyć granicę.
- Jak zjesz to zobaczysz, wiesz, czego możesz się spodziewać? - spytał, postanawiając się z nią trochę podroczyć. Zamoczył kawałek tosta w konfiturze, a następnie podał go prosto do ust Isolde. Tę samą czynność za chwilę powtórzyć, lecz tym razem karmiąc siebie. Są postępy z tym niejadkiem.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyCzw Wrz 04 2014, 18:56;

To prawda, byłoby im łatwiej, gdyby po prostu się odwrócili plecami, ale jak mieli to zrobić, skoro ciągnęło ich do siebie, skoro chcieli swojej bliskości? Coś za coś, niestety, życie jest złe i wymaga ofiar. Nawet takich złożonych z nieprzespanej nocy. Is chciała sprawić Zachariaszowi przyjemność, robiąc mu śniadanie i nie przewidziała, że ten zdąży się obudzić przed jej powrotem. Spał bez ruchu tak długo, że wydawało się, że nie obudzi go nawet salwa z armat, a Isolde stwierdziła, że wspólne śniadanie w łóżku, to idealny początek dnia. Jedyny problem, to brak synchronizacji, ale cóż, na to już nic nie mogła poradzić.
Jego pewność siebie i samoakceptacja działały na nią kojąco, utwierdzały w przekonaniu, że tak, oto mężczyzna, którego kocha, którego potrzebuje, z którym nareszcie będzie szczęśliwa. Wiedziała, że się nie zmienią ze względu na tę drugą osobą, a przynajmniej nie tak drastycznie, że przestaną przypominać samych siebie. Nie bała się, że pewnego dnia obudzi się obok mężczyzny, który próbując dogodzić jej, zatracił samego siebie, to, co w nim pokochała. Nie bała się również, że Zachariasz zażąda od niej zmiany planów na życie, podejścia do różnych spraw, że nagle spróbuje ją sobie wychować tak, by odpowiadała ideałowi, o jakim marzył. Pozwalał jej być sobą. Za to ją kochał. Chciała codziennie odkrywać jakieś drobiazgi, które decydowały o tym, kim był. Pamiętać wszystkie szczegóły, znać każdy centymetr jego ciała, opanować jego poranne i wieczorne rytuały, zdziwić się, gdy zrobi coś inaczej niż zwykle, uśmiechnąć, gdy jak co rano nie będzie mógł uwierzyć, że jest już tak późno. Chciała tego wszystkiego, chciała mieć poczucie, że naprawdę, naprawdę Zachariasz jest jej pod każdym względem. Że z każdym dniem i każdym poznanym szczegółem kocha go coraz mocniej.
Usiadła obok niego i wlazła pod kołdrę. Stopy trochę jej zmarzły, dlatego przycisnęła je do łydek Zachariasza, czekając na okrzyki protestu i rozkoszując się ich ciepłem.
- Wiesz, życie w ogóle jest niezdrowe i szkodzi - stwierdziła filozoficznie, patrząc z rozbawieniem, jak jej mężczyzna rzuca się na kawę. Ona sama piła ją raczej dla przyjemności, jako że nie miała problemów z rannym wstawaniem, a mocnej kawy nie lubiła. Z namaszczeniem dolała do swojego kubka dużo mleka, dosypała pół łyżeczki cukru (nie więcej!), po czym upiła łyczek z zadowoleniem. Nigdy nie miała okazji widzieć Zachariasza tak sennego i uznała, że w tej wersji wygląda wyjątkowo uroczo i prawie bezbronnie, jednak zachowała tę myśl dla siebie.
- Och, wiesz... kwestia przyzwyczajenia. I wewnętrznego zegara. Zdradzę ci moją tajemnicę... po pierwsze... dobre geny. Po drugie... no cóż, im później, tym gorszy mam nastrój. Dręczą mnie smutne myśli, boję się następnego dnia. Ale kiedy rano ten dzień nadchodzi, jestem w stanie się z nim zmierzyć i to z uśmiechem. A w ogóle to dziękuję - zamruczała czule, całując go w usta i z rozbawieniem stwierdzając, że smakują kawą. I niczym więcej. Nigdy nie lubiła późno wstawać, miała poczucie, że marnuje dzień, zresztą to, co powiedziała Zachariaszowi, było prawdą. Rano zawsze dopisywał jej humor, a im później w noc, tym gorzej się czuła, szczególnie, gdy była sama.
Nie podejrzewała go o nic. Dla niej był czysty jak łza, podobnie jak ich uczucie i strach pomyśleć, jak zareaguje, gdy wszystkiej jej wyobrażenia o Zachariaszu i tym, co ich łączy, runą w gruzy. Niepokoił ją jego brak apetytu - ona zawsze jadła o tej porze i zupełnie nie rozumiała, że ktoś może nie być głody. A wszystko tak pięknie przygotowała, tak się starała...! Nie będzie go przecież zmuszać, może nie lubi omletów?
Ona chciała przekroczyć granicę, którą on sam nakreślił w najmniej odpowiednim momencie. Marzyła o tym, podobnie jak on sam i z jednej strony doceniała i rozumiała, co nim kieruje, ale z drugiej czuła lekkie zniecierpliwienie, uznając to za formalność, za trzymanie się schematu, który przecież nie musiał ich dotyczyć.
- Nie mam pojęcia, dlatego tak się boję - spojrzała na niego zaczepnie, po czym z uśmiechem przyjęła kawałek tosta. Był nieprzyzwoicie dobry. Scałowała odrobinę konfitury z kącika ust Zachariasza, po czym podała mu jeszcze kawałek tosta, myśląc o czymś innym.
- Lubię, kiedy chodzisz nago - wypaliła po chwili milczenia, z tak rozbrajającą szczerością, że zaskoczyła samą siebie. Parsknęła śmiechem, trochę zakłopotana tym nagłym wyznaniem, po czym upiła łyk kawy. - To jest takie... wyzwalające. Trochę jak Adam i Ewa w raju, chociaż oni pewnie nie mieli kawy - dodała z rozbawieniem, podwijając rękawy jego koszuli, które trochę jej zawadzały.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPią Wrz 05 2014, 14:37;

Jednak łatwiej nie oznacza też fajniej! Zachariasz uwielbiał się z nią drażnić. Ten moment gdy w oczach błyszało pożądanie stał się jego ulubionym. Chciałby wtedy zrobić jej zdjęcie,  a potem móc na nie patrzeć, kiedy jest w pracy i czas dłużył się nieubłaganie.  Nie wiedział, czy rano będzie miał tyle silnej woli. Isolde zabijała go swoim seksapilem oraz kobiecością. Jeśli mieli spędzić cały dzień w łóżku, to Zachariasz na pewno będzie musiał się ubrać. Inaczej znów pozbawi Isolde ubrań i nie będzie teraz żadnych wymówek w stylu: chcieliśmy się wyspać.
Gdy przekroczyło się tę niebezpieczną granicę wieku po studiach, całe życie zaczynało grać na zupełnie innych falach. Widział zalety i wady, ale nie brał ich tak bardzo do siebie. Potrzebował zupełnie innych rzeczy, aby osiągnąć szczęście, a do nich na pewno zaliczała się panna Bloodworth. Mógł chodzić nago, zapijać się, wyjechać z dnia na dzień do ciepłego kraju i cieszyć się tym, że może spełniać marzenia. W młodości traktuje się wszystko bardziej osobiście. Płakało się z byle powodu i przejmowało studiami, jakby to było najważniejsze. Dla dorosłego człowieka, do którego ucha szeptał Azkaban oraz śmierć, wszystkie takie błahostki były śmieszne. Doceniał, że Isolde jest na tyle dojrzała, iż potrafią się dogadać nawet z taką wielką różnicą wieku. Mógł opowiedzieć jej o wszystkim, a to wiele znaczyło, w szczególności dla Zachariasza, który przez wiele tajemnic był samotny. Potrzebował oparcia, zrozumienia. A tym właśnie stała się Isolde. Wyciągnął się, rozciągając mięśnie. W końcu usiadł wygodniej, pokroił omleta na kawałki, zastanawiając się, jaki ma smak.
- Z którym będzie lepiej smakować? - spytał. Zachariasz i śniadania to była pomyłka. Chociaż był magomedykiem i powinien rzucić palenie, odżywiać się zdrowo, ale łamał wszystkie możliwe zasady, wiedząc, że i tak umrze. Położył dłoń na kolanie Isolde. Zaczął ją gładzić, zaczepnie czasami schodząc na wewnętrzną stronę ud. Miała rację, nie było rzeczy, która nie doprowadzała ludzi do śmierci. Wszyscy do tego dążyli. Zapamiętał, jaką kawę pija Isolde, bo chciałby zrobił taką samą w swoim mieszkaniu i nagle sobie przypominał. Freya. Oddał pocałunek nieco zachłanniej niż zwykle. Nie mógł funkcjonował jak Isolde. On w nocy pracował, ona spała już wtedy, gdy zaczynało zmierzchać.
- Pozwól, że nie będę się przyzwyczajał do takiego życia. Przestawiłem się już na wieczorne jedzenie, pracę i chodzenie bardzo późno spać. Przynajmniej wiesz, że jak wyślesz późno, to zawsze odpowiem. - puścił oczko Isolde, próbując najpierw samego omleta bez żadnej konfitury przy miodu. Już czuł, że jego żołądek jest pełny i domaga się solidnej dawki nikotyny. A wtedy znów uderzyła go myśl: Freya, powiedz o Frei. Chciał ją przeprosić, ubrać się i wyjść zapalić. Wypuścił ciężko powietrze, jak to on, gdy miał problem z powiedzeniem czegoś. Odłożył resztę tostu na talerz, a następnie ujął dłoń Isolde, którą pocałował.
- Muszę być z tobą szczery, zwłaszcza, gdy przyjdziesz mnie odwiedzić. Mieszkam ze współlokatorką, Freyą Vacheron. Bierze udział w Złotym Sfinksie, obydwoje szukaliśmy czegoś taniego, więc nie zdziwisz się, jak zobaczysz w łazience szczotkę do włosów czy coś w tym stylu. Absolutnie nie łączy nas nic, o czym powinnaś się martwić, ale nie chciałbym dopuścić do sytuacji, gdy Freya otwiera Ci drzwi, a ty wbiegasz do mieszkania i myślisz, że cię zdradzam. - powiedział, co leżało mu na duszy. Nie wspomniał o tym, że Freya cierpi na rzadką chorobę i musi być pod stałą opieką magomedyka, a nie odda takiego przypadku nikomu innemu, nawet jeśli nie będzie mógł utrzymać różdżki ani fiolki z eliksirem. Bał sie reakcji swojej dziewczyny, że zepsuje ich poranek i ich dzień. Czekał, a było mu bardzo ciężko na sercu. Nie wspominał juz o tym, że ma żonę, że wysłał jej papiery rozwodowe, ale nie ma od niej żadnego znaku życia. Wziął do ust kawałek tostu, zaczepnie przygryzając opuszkę palca.
- Weekendy spędzamy razem i niech się panna nie próbuje wywinąć pracą dyplomową. - pogroził palcem. Być może Isolde nie wiedziała o znajomości Zachariasza z Archibaldem, ale Rosjanin był w stanie nawet zapłacić przyjacielowi zagranicznym alkoholem tylko po to, aby dał jej szlaban i mógł z nią spędzić więcej czasu. Zasmakowała mu ta rzeczywistość, kawa w łóżku, śniadanie. Chwycił za guziki, które znajdowały się na wysokości biustu i odpiął je bardzo leniwie. Parsknął śmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Naprawdę? Zabierzesz mi ubrania? - spytał zaczepnie - Tylko Ewa też nie miała koszulki - spojrzał sugestywnie. Pomógł podwinąć rękawy Isolde, które zaraz mogłyby wylądować w miodzie lub konfiturze. - O nie, jak nie ma kawy, to nie idziemy do raju - pokręcił głową ze smutkiem.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPią Wrz 05 2014, 18:49;

Is też lubiła się z nim drażnić. Lubiła być tą drażniącą, ale nie drażnioną, bo pulsujące ciepło w podbrzuszu doprowadzało ją do obłędu. Pragnienie odbijające się w oczach Zachariasza, rozchylone wargi i... hm, typowo męskie oznaki zainteresowania kobietą, sprawiały jej niesłychaną przyjemność, ale w momencie, kiedy role się odwracały i to ona była bliska błagania o pieszczotę, z trudem panowała nad sobą i własnym pożądaniem. Mógł być spokojny - Is tę swoją kobiecość i seksapil skrzętnie chowała, na co dzień trzymając się na dystans, sprawiając wrażenie chłodnej i opanowanej kobiety, która absolutnie nie jest nikim zainteresowana. Przy bliższych znajomościach z płcią przeciwną stwarzała atmosferę ciepła i koleżeństwa, ale tak bezpłciowego, że nie mogło być tu mowy o niczym więcej. Jej kobiecość była jakby niedawno odkrytym gadżetem, a sama Is czuła się trochę trochę jak kociak, który dopiero odkrył, że w miękkich poduszeczkach kryją się pazurki, które może wedle uznania chować i wysuwać.
Is wychowywała się wśród dorosłych. Była jedynaczką i jeśli nie liczyć Caleba, którego widywała od czasu do czasu, szczególnie w wakacje, to większość czasu spędzała z rodzicami i ich znajomymi, słuchając ich rozmów i bawiąc się grzecznie w kąciku. Bo przecież wcale im nie przeszkadzała. Była mądrym dzieckiem i dość wcześnie została dopuszczona do tych dyskusji, zaskakując wszystkich dobrym wychowaniem, a jednocześnie umiejętnością wyrażania własnego zdania w sposób rzeczowy i dowcipny. W towarzystwie rówieśników czuła się często niezręcznie, doskonale zdawała sobie sprawę, że oni zachowują się zupełnie normalnie jak na ich wiek, że to z nią jest coś nie tak, ale nie potrafiła i nie chciała się zmieniać. Była jakby starsza od nich wszystkich, spokojniejsza, bardziej rozsądna i opanowana, choć przecież przeżywała wszystko dwa razy bardziej intensywnie niż większość jej znajomych. Potrafiła słuchać, doradzać i nie oceniać, a przynajmniej nie zdradzać się ze swoim potępieniem. Zresztą, czy ona potępiała? Bardzo rzadko, zwykle zrzucała na zagubienie, na wychowanie, na okoliczności, naiwnie wierząc, że ludzie są z natury dobrzy i to los sprawia, że zbaczają z właściwej ścieżki. Znała tylko jedną osobę, przy której mogła być w pełni sobą, ze wszystkimi swoimi lękami, wygłupami, o które nikt jej nie podejrzewał - Caleb. Caleb był dla niej jak brat, brat, który przez głupi wybryk losu trafił do rodziny, z którą nie miał nic wspólnego. Kochała go z całego serca, tęskniła za nim rozdzierająco, ale znała go - odchodził i wracał, był jak fala, a ona nie potrafiła go zatrzymać. Teraz miała jeszcze jedną taką osobę. Był nią Zachariasz.
- Nie wiem, spróbuj z jednym i drugim - uśmiechnęła się, po czym umoczyła kawałek omleta w miodzie i podała go Zachariaszowi do ust. Drgnęła, czując jego dłoń, przesuwającą się po jej skórze. Obrzuciła go szybkim spojrzeniem, jakby chcąc ocenić, czy noc czegoś go nauczyła, czy w jakiś sposób wpłynęła na zmianę jego zdania. Ona musiała rano zjeść śniadanie, bez niego nie potrafiła funkcjonować, a głód był najgorszym wrogiem Is. Zamruczała, zaskoczona tak namiętnym pocałunkiem, ale z rozkoszą na niego odpowiedziała.
- Dobrze, dobrze... mam nadzieję, że mimo wszystko gdzieś w ciągu doby będziemy się zazębiać - westchnęła, ułagodzona jego pieszczotami i pogłaskała go po zarośniętym policzku. Przez chwilę kontemplowała w milczeniu jego twarz, śledząc uważnie każdy rys i dochodząc do wniosku, że jest obłędnie przystojny. Cudowny. Uśmiechnęła się, gdy pocałował jej dłoń, ale już pierwsze słowa wzbudziły jej niepokój. Zmarszczyła lekko brwi, słuchając spokojnie. Milczała przez dłuższą chwilę, próbując to wszystko ułożyć sobie w głowie.
- Nie powiem, żebym była tym zachwycona, ale... ale cieszę się, że mi o tym mówisz. Choć wolałabym, żebyś mieszkał z jakimś facetem albo tłustawą damą w podeszłym wieku - uśmiechnęła się niewyraźnie, dziobiąc bez przekonania omlet , który nagle zupełnie przestał jej smakować. Upiła łyk kawy, tłumacząc sobie w duchu, że przecież to dobrze, że Zachariasz jest z nią szczery, ale jakiś głosik powtarzał uporczywie, że to ona, ONA, powinna z nim mieszkać, a nie jakaś dziewczyna ze Sfinksa. Kojarzyła ją. Niestety, była naprawdę ładna.
Rozchmurzyła się trochę, gdy przygryzł opuszkę jej palca. Nie miała pojęcia o przyjaźni Zachariasza z profesorem Blythe i chyba będzie nieco zakłopotana, gdy się o niej dowie.
- Och, to teraz wychowasz sobie małego głuptasa, niemądrą blondynkę, żebyś mógł być stuprocentowym człowiekiem sukcesu...? Dziesięć lat młodszą, bez wykształcenia, zapatrzoną jak w obrazek w swojego mądrego, przystojnego mężczyznę...? - przycięła mu z rozbawieniem, pozwalając mu rozpiąć guziki koszuli i delikatnie muskając ustami jego szyję, potem płatek ucha.
- Hm, wiesz, to całkiem niezły pomysł. A co do Ewy... możemy tę kwestię rozważyć - zamruczała mu wprost do ucha. - No wiesz co! Kawę przedkładasz nad możliwość permanentnego oglądania mnie w negliżu?! Co z ciebie za dżentelmen! - prychnęła, udając śmiertelną obrazę, wydymając z irytacją wargi i ostentacyjnie zapinając guziczki koszuli, aż po samą szyję.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySob Wrz 06 2014, 12:48;

Chociaż znali się od dziesięciu lat, nie wiedzieli o sobie bardzo wielu rzeczy. Ten związek nie był skazany na porażkę. Pewnie wielu znajomych Isolde pomyśli: po co ci taki stary facet? Ani się nie napije, ani nie potańczy całą noc, bo on ma obowiązki: pracę, od której nie dało się uciec. Szufladkowanie było najgorszą cechą ludzką. Czasem nikt nie przypuszczał, że taki starszy człowiek będzie się o wiele lepiej bawił niż student. Istniało na świecie mało osób, które potrafiły się bawić bez alkoholu. Zachariasz właśnie do takich należał. Sięgał po napoje wysokoprocentowe, gdy w jego życiu naprawdę działo się źle i nie chciał z kimś o tym rozmawiać. Chciałby zabrać Isolde na prawdziwą potańcówkę, która za czasów jego jak i Archibalda były niezapomniane. Kobiety nie ubierały się wyzywająco, nie prowokowały, a przyciągały do siebie spojrzeniem. Nie pytały na ucho, czy ktoś obliczył, ile kroków jest do toalety i czy domyśla się, co mogliby tam zrobić; co ona mogłaby mu tam zrobić. W dzisiejszych czasach Zachariasz miał wrażenie, że kluby w szczególności te w dużych miastach, są publicznymi ogólnie zaakceptowanymi burdelami, do których chodzi się tylko po to, aby znaleźć ofiarę. Już nawet przestano pić tam alkohol, bo za drogo. Młodzież bała się tańczyć, a jak już to robiła to przypominało to taniec godowy niźli prawdziwą sztukę. Zachariasz stracił wiarę w piątkowe wieczory, przepełnione alkoholem i wspomnieniami. Wolał nie myśleć, czy osoba, którą ściągnąłby do domu ma już chorobę weneryczną czy może jeszcze nie zdążyła złapać.
Pomimo tego, że Isolde Bloodworth zaliczała się do zacnego grona młodzieży, została zupełnie inaczej wychowana. Gdy wcześniej odpowiedziała, iż geny są wszystkiemu winne, miała w tym wiele racji. Była zbyt dojrzała. Pewnie wielu mogłoby się kłócić, że skrócono jej dzieciństwo. To nieprawda. Zabrano jej wspomnienia, których mogłaby żałować. W dzisiejszych czasach, gdy króluje obserwator oraz wszyscy plotkarze trudno było zatuszować informacje tak jak naszym rodzicom. Jeśli teraz my dowiadujemy się o nich prawdy dzięki ich znajomym, to co dopiero nasze dzieci, które zamiast słów będą mogły zasięgnąć rady obserwatora, wujka google i cioci wikipedii? Świat przestał być anonimowy, a nasze zachowania były zapisywane na kartach historii. Jej pewnie nikt nie będzie fałszował albo utajniał. To naprawdę zaskakujące, że w dzisiejszych czasach naszym wrogiem stała się przyszłość, chociaż za naszymi dziadkami i rodzicami wciąż chodzi przeszłość.
- Kobieto, mój żołądek jest tak ściśnięty o tej porze, a ty się tak starałaś... - otworzył buzię, aby przyjąć kolejny kawałek omleta, ale już czuł, że nie będzie głodny do samego wieczora. Sama poprosiła go o spróbowanie zarówno miodu jak i konfitury więc uśmiechnął się diabolicznie. Umoczył palec w wiśniowej mazi, a następnie zaczął rysować wąsy Isoldzie. Nawet w starym pryku jest trochę z dziecka. Przysunął kobietę do siebie, zaczynając scałowywać z niej słodką maź. Rzeczywiście była wspaniała, ale Zachariasz naprawdę nie miał już miejsca w żołądku. Czy to jest możliwe, aby w kilka godzin snu się tak stęsknić za czyimś ustami? Bo mógł przysiąść, że bolały go wargi od niepocałowania.
- Jak obiecasz mi dużo kawy, to dam radę – uśmiechnął się, zaczesując włosy Isolde za ucho. Chciał je pocałować, szepnąć kilka rzeczy, ale skusił się jeszcze na kawałek tosta, który umoczył w konfiturze. Pokiwał głową na słowa Bloodworth. Wiedział, że nie będzie specjalnie zadowolona, ale wolał uprzedzić, gdyby nagle chciała zrobić mu niespodziankę. Nie potrafiłby przestać się śmiać, tłumacząc, że owszem Freya jest niesamowicie piękna, a egzotyczna uroda bardzo pociąga, ale tylko mieszkają ze sobą, bo chociaż na pewno potrafiłaby rozgrzać jego ciało, tak z sercem i duszą poszłoby jej o wiele gorzej.
- Następnym razem postaram się zawierać znajomości ze starymi facetami i tłustymi babami niemającymi zębów – zażartował, przytulając do siebie Isolde – Aniele, rozchmurz się, nie chodzi o to, z kim się mieszka, ale z kim chce się spędzać czas i leniwe poranki – dodał, nie chciał wspominać o tym, że od dłuższego czasu oszczędza na dom z prawdziwego zdarzenia, w którym będzie mógł zamieszkać ze swoją wybranką. Chciałby mieć mały ogródek, balkon z fotelami i szerokim parapetem, wygodnym do czytania książek. I nie ukrywał, że taki dom mógłby powstać tuż obok Blythe, bo Zachariasz chociaż ładnie pozdawał wszystkie egzaminy na teleportację, to gardził takim środkiem transportu i nie chciałby go używać. Ponadto jeśli związał się z przyszłą panią auror, to musiał zadbać o to, aby dom był zabezpieczony i niewidoczny dla niechcianych, groźnych gości. Pokręcił głową, przewracając ich na łóżko tak, że teraz leżeli obok siebie, a taca z jedzeniem znajdowała się tuż za plecami Zachariasza. Pocałował czubek nosa Isolde.
- Raczej zachęcę blondynkę do tego, aby organizowała sobie czas w tygodniu tak, aby miała kilka chwil dla swojego chłopaka w weekend. Bo ta piękna, mądra blondyneczka musi odnosić swoje sukcesy, ale nie poświęcając całego wolnego czasu na naukę, skoro pewnie marzy jej się rodzina, dom i kochający facet. Postaram się też odcinać od pracy w weekend i nie wyjeżdżać aż tak często, dobrze? - gładził włosy Isolde, zaprzeczając całej wizji, w której miałaby skończyć bez wykształcenia i tylko na jego łasce. Powoli ściągał koszulę z jej ramion, gładząc skórę i rozkoszując się tym. Mruknął, czując pocałunki na swojej szyi. Leniwi poranek, oj, Zachariasz będzie za tym mocno tęsknił.
- A to potrzebujemy być w raju, abym oglądał cię nago? - spytał wybity z tematu. Wiedziała, że kawa była kochanką, z którą Isolde będzie rywalizować każdego poranka – Myślałem raczej o tym, aby na Alei Amortencji zrobić nasz własny raj, a nie taki, o którym wiedzą wszyscy... - spojrzał sugestywnie na koszulę, z którą przed chwilą się szarpał i pierwszy raz w swoim życiu życzył jej, aby wylądowała na podłodze i absolutnie nie wracała już do łóżka.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySob Wrz 06 2014, 17:22;

Ale ona nie potrzebowała tego wszystkiego i miała w nosie, co pomyślą jej znajomi, zresztą była pewna, że niejedna koleżanka pozazdrości jej tak przystojnego i czułego mężczyzny. Wolała zamykać się w ich małym, intymnym świecie, zamiast szaleć po klubach, których nie cierpiała, pić, palić i ćpać (zdarzało się jej czasem wypić jednego drinka, ale nigdy w życiu się nie upiła). Brzydziła się tym wszystkim, tym ocieraniem się o obcych ludzi, wracaniem do domu nad ranem z nowym zestawem błędów na sumieniu, hałasem i rzyganiem po kątach. Nienawidziła tego, wolała spędzić spokojny wieczór z książką czy przyjaciółmi, delektować się lampką wina, rozmawiać przyciszonym głosem i mieć to rozkoszne poczucie intymności i bliskości. Zachariasz może się rozczarować, bo Is, mimo dobrego wyczucia rytmu i pewnej wrodzonej gracji, nie była zbyt dobrą tancerką, wiecznie sparaliżowana zakłopotaniem i niechęcią do poddawania się czyjejkolwiek woli na parkiecie. Może z nim będzie inaczej, ale zwykle nie potrafiła się rozluźnić, kiedy ktokolwiek ją dotykał podczas tańca, próbując zmusić do synchronizacji ruchów. Nie, z nim na pewno będzie inaczej, przecież jego dotyk sprawiał jej przyjemność, tęskniła za ciepłem jego dłoni, więc na pewno taniec też nie będzie sprawiał większych trudności. Z Marcelem była w stanie tańczyć, choć wychodziło jej to niezwykle nieporadnie, z Dexterem... z Dexterem również, choć bardzo marnie i dopiero po kilku kieliszkach wina. Och, no i z Calebem, ale czy ich parodie walca albo cha-chy można w ogóle nazywać tańcem, skoro robili to zawsze dla wygłupów, nie próbując nawet zapamiętać "prawdziwych" kroków? Może wśród rzeczy, których Isolde nauczy się od Zachariasza będzie również taniec w parze? Ale najpierw powinni popróbować we własnych czterech ścianach, sprawdzić, czy Is zdoła przełamać własne zakłopotanie.
W jej życiu istniała pewna wyrwa, która jej nigdy nie przeszkadzała, która decydowała o tym, kim była. Tak naprawdę nic nie oddzielało dzieciństwa od dorosłości - skończywszy jeden etap płynnie przeszła do tego drugiego, który po prostu się rozwijał, aż do momentu, w którym znalazła się teraz, kiedy była dorosła pod każdym względem. Nie było niczego pomiędzy, nie było tego etapu szczeniackiej głupoty, czasu eksperymentów z własnym ciałem, alkoholem i używkami. Isolde miała na ten temat wyrobione zdanie i po prostu stała z boku, obserwując, jak jej znajomi używają życia, przy okazji wykrzywiając je sobie do niemożliwości, zachodząc w niechciane ciąże, przedawkowując, robiąc rzeczy, których pewnie do końca życia będą żałować.
- Chcesz mnie pozbawić jednej z największych przyjemności w moim życiu, to znaczy karmienia ukochanego dobrymi rzeczami...? - westchnęła z rezygnacją, po czym pisnęła, gdy Zachariasz zaczął ją smarować konfiturą, po czym roześmiała się, gdy zaczął ją scałowywać z jej ust. Objęła go mocno za szyję, całując zachłannie i rozkoszując się absurdalną, ale cudowną mieszanką ust Zachariasza, konfitur i kawy. Przygryzła zaczepnie jego dolną wargę i zawarczała żartobliwie.
Pewnie on też nie byłby zachwycony, dowiedziawszy się, że Is mieszka z jakimś przystojnym młodzieńcem. Teraz mógł jej tłumaczyć wszystko racjonalnie i na chłodno, ale chciałabym zobaczyć jego minę, gdyby dowiedział się, że... że w drugiej sypialni mieszka młody, przystojny gracz quidditcha z boską muskulaturą i uśmiechem godnym reklamy pasty do zębów. Freya była stanowczo zbyt ładną dziewczyną, by Isolde mogła czuć się zupełnie spokojna, ale co mogła zrobić?
- O, podoba mi się pański tok rozumowania, panie Smirnov. Żadnych ponętnych blondynek. Oprócz mnie, rzecz jasna - mruknęła wciąż trochę skrzywiona. - To tak się tylko mówi, a wspólne mieszkanie i poranki mają dosyć dużo wspólnego, nie sądzisz? - westchnęła, po czym pocałowała go krótko w usta. Nie miała odwagi myśleć o wspólnym mieszkaniu, o wspólnej przyszłości, jak gdyby zastanawianie się nad tym mogło zepsuć to, co działo się teraz, zapeszyć. Bała się, że jeśli zacznie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, coś jej umknie, coś się rozsypie po drodze, a ona nie będzie wiedziała, w którym miejscu popełniła błąd. Marzyła o domku gdzieś poza Londynem, o cichy azylu z ogrodem, pełnym zwierząt, miłości i pewnego dnia - dzieci, ale nie miała odwagi o tym mówić, nie miała odwagi nawet myśleć, oswajać się z tym pragnieniem, bo rozczarowania są wtedy najbardziej bolesne.
Wyciągnęła się na łóżku, po czym wtuliła się w pierś Zachariasza, słuchając uważnie jego słów i czując radosny trzepot serca. Skąd on wiedział? No dobrze, to nie było zbyt zaskakujące, że Is może marzyć o takiej domowej sielance, ale... ale wyglądało na to, że Zach pragnął tego równie mocno jak ona i w dodatku widział ich razem. W ICH domu, z ICH rodziną. Rodziną, którą mogliby założyć. Jej oczy niespodziewanie wypełniły się łzami. Nie spodziewała się takiej deklaracji, nie teraz i była nią tak oszołomiona i wzruszona, że nagle zabrakło jej słów.
- Postaram się. Ta-ak, dobrze - szepnęła, przymykając oczy, pozwalając mu na te delikatne pieszczoty i równocześnie błądząc wargami po jego skórze. Chciała go całego, tęskniła za jego pocałunkami, dotykiem, chciała, żeby miał pewność, że należy tylko do niego. Zawsze.
- Skoro tak stawiasz sprawę... - uśmiechnęła się, łatwo dając ułagodzić i ściągając koszulę przez głowę, prezentując swoje nieduże, białe piersi o drobnych różowych sutkach. Uklękła, opierając kolana po obu stronach jego nóg i uśmiechając się lekko. - A skoro rozmawiamy szczerze... posłuchaj mnie uważnie. Wiem, że nie chodzi ci o seks, wiem, że mnie szanujesz, wiem, że chcesz być ze mną dla mnie samej, że mnie kochasz... więc nie musisz mi tego udowadniać, dręcząc mnie i siebie, odmawiając nam miłości fizycznej, której przecież oboje chcemy... - ujęła jego dłoń i ułożyła na swojej piersi. - Jeśli... jeśli to dla ciebie ważne, jeśli chcesz, żebyśmy poczekali, to zrozumiem. Ale jeśli chodzi tylko o mnie, to chciałabym... - przełknęła ślinę, trochę zakłopotana własnymi słowami, zarumieniona i urocza w swoim zdecydowaniu i niezdecydowaniu jednocześnie. - ... to chciałabym, żebyś się ze mną kochał. Teraz. Dzisiaj - szepnęła, spuszczając wzrok, a potem znów go unosząc, chcąc się przekonać, jakie wrażenie zrobiły jej słowa na Zachariaszu.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPon Wrz 08 2014, 10:02;

+18 true już
Zachariasz nie mógł sobie wyobrazić, jak za chwilę obydwoje uderzają w melanż. Z Isolde wolał teleportować się do południowej Francji, pokazując najlepszych grajków ulicznych tuż przy procie w słonecznej Marsylii albo do Nowego Orleanu, gdzie czas leci nieubłaganie, a jazz porusza każdą komórkę ciała. Chciałby pokazać jej każde miejsce na ziemi, którym kierowała muzyka. Wtedy porwałby go do tańca, bo w tańcu jak i w życiu chodziło o zaufanie. Nie musiała znać wszystkich kroków tańców towarzyskich, aby czuć rytm, a potem... dać się po prostu ponieść. Ludzie zapominają, że muzyki nie słucha się tylko uszami, ale i sercem. Zachariasz przede wszystkim chciał pokazać Isolde wszystko to, co moskiewskie oraz rosyjskie. Chociaż bardzo wstydził się swojego kraju, zwłaszcza patrząc na obecną sytuację polityczną, panna Bloodworth musiała sobie zakodować, że zakochała się w rusku, który ma bogatą kulturę więc ani baletu ani filharmonii sobie nie odpuści, nawet jeśli to były „mugolskie” używki. Często też chodził do teatru dla czarodziei, ale gdy magia kłóciła się z namiętnością muzyki, wszystko traciło swój czar. Nie chciał uprzedzać Isolde: a teraz będziemy tańczyć. Wszystko zaczynało się wewnątrz człowieka, nie potrzebowała do tego specjalnych komunikatów. Czuć potrafiła, wszak okazywała miłość Zachariaszowi, której absolutnie się nie spodziewał.
Tak samo i Rosjanin nie poczuł, kiedy stał się dorosły. Rodzina decydowała o wszystkim, nawet o tym, kogo może kochać. Nim zdążył się wyszaleć, a Blythe pewnie ma w rękawie tysiące takich historii, już miał firmę oraz żonę. Teraz chociaż nadal tkwił w małżeństwie, nie widział Zoi od ponad miesiąca, a ta na pewno specjalnie, bo wróżki są wyjątkowo złośliwe, ignorowała złożone papiery rozwodowe, które w obliczu zaistniałej sytuacji, były bardzo potrzebne Zachariaszowi. Albo akt zgonu Zoi. Chociaż nie ukradnie mu nazwiska. Odkąd poznał Isolde od tej innej strony, zaczął rozmyślać o wielkiej chacie w Surrey albo innej mieścinie pod Londynem, zmianie pracy na tę mniej niebezpieczną oraz kilku dzieciach. Przy tym ostatnim niestety musiał mu pomóc przyjaciel. Klątwa rzucona o zgrozo przez samego Zachariasza była zbyt silna, aby sam mógł się z tym uporać. Archibald będzie rzucał zaklęcia, nawet jeśli Smirnov będzie nieprzytomny. A klątwa musiała zostać złamana.
- Najdroższa, karm mnie, upijaj mnie kawą i innymi, ale o nieco późniejszej godzinie – dodał z uśmiechem, pokornie głaszcząc policzek Isolde. Wszystko się potoczyło tak szybko, że obydwoje już leżeli obok siebie. Smirnov uznał więc, że posiłek jest zakończony, niechętnie wyrwał się z objęć, przestawiając tacę na podłogę. Prędko potem odnalazł ciało Isolde. Od razu uwolnił je z niechcianej koszuli, odrzucając ją również gdzieś na bok. Pulsująca warga od wcześniejszego przygryzienia prosiła się o więcej pocałunków. Zachariasz nie pamiętał, kiedy tak się zachowywał. Zachłannie. Rzeczywiście jeśli chodzi o kwestię mieszkania, mógłby poczuć się zagrożony. Inna osoba nie miałaby przed nią tyle mrocznych tajemnic i na pewno pokazałaby szaleństwa, o jakich nie śniło się Zachariaszowi. Jak każdy Rosjanin należał do zaborczych osób, ale jeśli wiedział już, że Isolde go kocha, to byłby o wiele bardziej wyrozumiały. Prawdziwa miłość nie poddaje się chwili, a zdrada nie wynika tylko z namiętności i alkoholu. Pokręcił głową, układając dłonie po obydwu stronach kobiecych policzków.
- Jeśli sugerujesz, że mam tak spędzać poranki z Freyą, to może rzeczywiście powinienem się zastanowić... - rzekł z lekką szyderą, całując obydwa kąciki ust. Westchnął ciężko – Panno Bloodworth, to że dzielimy wspólnie zarówno łazienkę jak i kuchnię, to nie oznacza, że po pierwsze widzimy się o Twojej porze poranków, bo obydwie studiujecie. A po drugie, że je gorąco ze sobą spędzamy. Myślę, że jak mnie odwiedzisz, to wszystko zrozumiesz – dodał, całując czubek nosa. Gdy zaczęła się wiercić, poczekał aż znajdzie się w wygodnej pozycji i wtedy ją objął. Serce zatraciło swój normalny rytm, co na pewno Isolde mogła usłyszeć, gdy jej głowa spoczywała na klatce piersiowej. Wiedział już, jaki sprawi jej pierwszy prezent. Dotykał włosów Isolde, bawił się nimi, słuchając jej wypowiedzi. Czy nie tego właśnie pragnął całą noc? Nie musiała dwa razy tego powtarzać. Wiedział, że nie kłamię, że tego chce tak samo jak i on. Zachłannie złączył ich usta, mając nadzieję, że żadne z nich się nie wycofa. Chociaż słońce namolnie wtargnęło już do pomieszczenia, Smirnov nie czuł żadnego zgorszenia. Gdy Isolde położyła dłoń mężczyzny na swojej piersi, ten już doskonale wiedział, co z nią zrobić. Zszedł z pocałunkami do brodawki, którą drażnił ciepłymi wargami oraz językiem. Smak skóry Isolde był po prostu doskonały. Takie właśnie śniadania mógł jeść do końca życia. Kawa i seks, ale to nie był tylko seks, to było kochanie. Pocałunkami schodził co raz niżej. Złapał nawet lekko zębami wystającą kość biodrową, notując sobie gdzieś w głowie, że jeśli ktoś ma był tu dokarmiany to na pewno nie on. Językiem przejechał po linii od jednego biodra do drugiego, szukając w tym czasie dłoni Isolde. Mogła znów pomyśleć, że się z nią drażni, że zwleka, że wszystko byłoby tak proste, gdyby nie udziwniał. Jednak Zachariasz chciał jej na początku coś ofiarować. Zszedł pocałunkami na wewnętrzną stronę ud, na pachwinę, a dopiero później na kobiecość. Całował ją do tego czasu, aż jej ciałem szarpnął przyjemny dreszcz i nie chciał krócej. Bo właśnie tak powinny wyglądać poranki. Dopiero po tym wszystkim wrócił z powrotem do drugiej piersi, którą zaniedbał, do szyi, obojczyków, a potem do ust.
- Mówiłem, że sami możemy stworzyć sobie raj... - szepnął między pocałunkami, pragnąć ciała Isolde jak niczego innego. Przypomniały mu się sny, a skóra błagała chociaż o przedsmak tego, co się działo w nocy.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPon Wrz 08 2014, 11:07;

+ 18

Czy ona w ogóle potrafiła dać się ponieść? Czemukolwiek? Zawsze się bała, nie lubiła odsłaniać prawdziwych emocji, nie lubiła bliskości drugiej osoby, obcej osoby, osoby, której nie ufała. Trzymała dystans, bo tak było bezpieczniej, bo tak czuła się pewniej, bo nie musiała się martwić, że ktoś odkryje, jak delikatną jest osobą, jak łatwo ją do siebie przywiązać, jak łatwo ją zranić. Nie pozwalała nikomu się prowadzić, zdecydować, czy pójdzie w prawo, czy w lewo, choć potrafiła przyjmować rady, ważyć je i oceniać. Chciała być wolna, chciała podejmować decyzje samodzielnie, a nie spotkała dotąd mężczyzny, z którym nie musiałaby walczyć o to, kto prowadzi. Nie spotkała mężczyzny, z którym potrafiłaby stać się jednością, z którym potrafiłaby odnaleźć harmonię ciał, dusz i umysłów. Dlatego zwykle tańczyła sama, ciesząc się niezależnością, tym, że nikt nie mówi jej, kiedy unieść rękę, kiedy zrobić obrót, a kiedy zrobić krok do tyłu. Wydawała się doskonale odrębna od wszystkiego i wszystkich, jej znajomi mieli poczucie, że nawet gdyby świat się skończył, ona nadal trwałaby ze spokojnym uśmiechem, gotowa nieść pomoc, jednocześnie nie potrzebując nikogo. A była to tylko iluzja i przekonanie, że lepiej znosić samotność niż niewolę.
Nie zniosłaby myśli, że Zachariasz może mieć inną. Jej zraniona duma, miłość i wszystko inne zmieniłyby jego życie w piekło, gdyby kiedykolwiek się zapomniał, znalazł sobie inną. Wierzyła mu, że nic go z Freyą nie łączy, ale nie podobała się jej myśl, że któregoś ranka może natknąć się na dziewczynę paradującą w samym ręczniku albo bieliźnie, kursującą między swoim pokojem a łazienką, przekonaną, że Zachariasza nie ma w domu. Ona też była zaborcza, wymagała pełnego zaangażowania i nie godziła się na żadne półśrodki. Sama dawała z siebie zbyt wiele, by akceptować jakieś układy. Jeśli chciał z nią być, musiał być całym sercem. Nie jedną komorą czy przedsionkiem. Nie. Całym.
- Nie możesz mi tego tłumaczyć w tak racjonalny sposób, bo ja nie myślę teraz racjonalnie. To nic nie da. Sugeruję raczej namiętny pocałunek i zapewnienie, że żadna kobieta nie robi na tobie takiego piorunującego wrażenia, jak ja - powiedziała żartobliwie, przesuwając opuszkami palców po jego kłującym podbródku. Czy można się zakochać w tak absurdalnej części męskiego ciała, jak podbródek? Is uwielbiała jego krzywiznę, odnajdywała w niej wszystko, co tak bardzo zachwycało ją w Zachariaszu - stanowczość, namiętność, a jednocześnie skłonność do psot i żartów.
Czuła jak jego serce przyspiesza. Światło dnia oplatało jej blade ciało, łaskocząc w lewą pierś, obejmując łopatkę i część wypukłości miękkiego biodra. Oddała pocałunek, wplatając palce w jego włosy i mając wrażenie, że nie zniesie rosnącego między nimi napięcia. Bała się, że znów się wycofa, zostawiając ją z palącą tęsknotą. Westchnęła przeciągle, czując jego usta na swoich piersiach, pozwalając mu się położyć na materacu, poddając zupełnie, nie próbując nawet walczyć o dominację. Głaskała jego kark, gryząc wargi i z napięciem obserwując jak Zachariasz znaczy ustami i językiem jej skórę. Szarpnęła się, kiedy zaczął całować jej pachwiny i wewnętrzną stronę ud, oddychając coraz szybciej, niepewna, czy jest już gotowa na taką bliskość, ale on nie pytał jej o zgodę i prawdopodobnie było to najlepsze podejście. Wtuliła rozpaloną twarz w poduszkę, starając się opanować, ale rozkosz narastała w niej z każdą kolejną pieszczotą i nie potrafiła sobie z tym poradzić. Wplotła palce w jego włosy, jęcząc i błagając, by nie przestawał, aż w końcu krzyknęła krótko i rozluźniła uścisk, zamykając oczy. W uszach wciąż dźwięczał jej jej własny głos. Wstydziła się tego. Wstydziła się, że w łóżku spadają wszystkie jej maski i traci całe opanowanie, nie potrafi nawet zachowywać się dyskretnie. Zachariasz będzie musiał do tego przywyknąć. Całowała go nieprzytomnie, błądząc dłońmi po jego ciele, głaszcząc ramiona, plecy, pośladki, a w końcu delikatnie przewróciła na plecy. Oddychała ciężko, drażniąc zębami jego skutki, ocierając się o jego ciało i mając wrażenie, że wszechświat zacieśnia się do ich dwojga. Że nie istnieje nikt i nic. Tylko oni.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 10 2014, 12:02;

+18
Jak widać na załączonym obrazku Isolde potrafiła dać się ponieść. Może potrzebowała do tego tylko odpowiednich osób? Przy niektórych potrafią nam puścić wszelkie hamulce, a wtedy odkrywamy coś w sobie. Rozumiemy, że nagość nie jest niczym złym. Zaczynamy być bardziej odważni. Potrafimy zacząć śmiać się głośno i tańczyć na ulicy. Przestajemy martwić się o to, co ludzie pomyślą. Zaczynamy się uśmiechać, szukać czegoś, co może nam sprawdzić przyjemność. Nie zamykamy się tylko w swoim świecie, ale przestajemy oddychać pełnymi płucami, śpi się na pół gwizdka i nie zauważa kolorów. Może to wszystko było kwestią zaufania. Zachariasz nigdy nie był dobry w relacjach ludzkich. Często zawodził albo odpychał od siebie. Nieświadomie. Chciał poznać świat Isolde, a jednocześnie pokazać jej swój. I nie wiedział, dlaczego to wszystko sprowadzało się do seksu. To nie była tylko fizyczność, przynajmniej nie dla Smirnova. Pokazywał całego siebie, nie hamując ani pragnień ani jęków. Chociaż zabrzmi to w bardzo prostacko, ale tylko Isolde mogła go poznać w takim wydaniu. Nie potrzebowali tu ani prowadzenia ani słów. Kierowało nimi pragnienie gdzieś tam ukryte w środku duszy przez tyle lat. Do seksu nie potrzebowali muzyki. Mogli wsłuchiwać się tylko w swoje serca i przyspieszone oddechy.
Isolde troszkę nie pojmowała doby Zachariasza. On nie wstawał rano tak jak Freya. Gdy wracała ze szkoły, on dopiero co szedł do łazienki się kąpać i wtedy dopiero pili wspólną kawę. Obydwoje ubrani. Rozmawiali, a Zachariasz nalegał na szczegóły dotyczące każdego okresu jej życia, co mogło mieć związek z chorobą. Jednak Freya mogłaby już chodzić nawet nago. Zachariasz przecież nie mógłby jej tknąć, gdy związał się już z Isolde.
- Dobrze, niech pani pozwoli, że odetchnę zupełnie pani myśli – rzekł tuż przed tym jak zaczął zaznaczać mapę pocałunków na jej ciele. Uwielbiał dłonie Isolde tak dokładnie, studiujące zarost. Mógłby dla niej się tylko nie golić. Niedbale ustami złapał kilka opuszek palców, zaczynając ten taniec warg z rozpaloną skórą. Teraz było za późno na wycofanie się. Napięcie z dnia wczorajszego połączyło się z dzisiejszym porankiem i nie chciało odpuścić. Chociaż Zachariasz miał silną wolę, tym razem zostałby przegranym. Nie pytał o zgodę, bo nie pyta się o nią jeśli chodzi o bliskość i przyjemność dwóch ludzi, którzy się kochają. Szepnął tylko: cii, gdy się szarpnęła. Przecież nie chciał zrobić jej krzywdy. Pragnął, aby rozpadła się przed nim na milion kawałków, rozsadzana przez skurcze podbrzusza do tego czasu aż nastąpi błoga radość. Pokręcił głową, widząc jak chowa twarz w poduszkę. Przestał na chwilę, aby zabrać ją.
- Daj się ponieść – rzucił, wracając na chwilę z pocałunkami do ust, dłonią pieszcząc w tym czasie kobiecość. Nie trwało to długo, że do niej powrócił. Splótł ich palce razem, czując satysfakcję, gdy do jego uszu dotarły prośby i jęki. To był właśnie ich raj. Dłonie błądzące po całym ciele, przyspieszony oddech i to pragnienie, które nie odchodziło z każdym kolejnym pocałunkiem. Przewrócił się na plecy na prośbę Isolde z niemałym uśmiechem. Chciał zapamiętać ten widok, jej zarumienione policzki, twarde sutki na wieki. Ich pierwszy raz. Odchylił głowę, czując pocałunki na swoim torsie. Kiedy Isolde się otarła, jęknął jakby to była najgorsza tortura. Podniósł się do siadu, przenosząc dłonie na pośladki.
- Proszę, Is... - szepnął błagalnie prosto do kobiecego ucha, bo jego ciało wciąż domagało się więcej. Czując lekką parastezję prawej dłoni, przeniósł ją na pościel. Zacisnął w pięść, błagając w myślach, że to zły moment, że nie o takie drżenie ciała prosił. Spojrzał głęboko w oczy Isolde, zwalniając tylko na chwilę, przyglądał się jej twarzy. Nie mógł uwierzyć, że są ze sobą tak blisko, że to wszystko jest prawdą.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 10 2014, 14:25;

+ 18

Tak, przy nim dawała się ponieść emocjom, prawdziwym pragnieniom. Ufała mu bezgranicznie, ale mimo to nie potrafiła w pełni zaakceptować siebie samej, choć była już na dobrej drodze do przyjęcia do wiadomości, że nie musi się przed nim kryć z niczym. Że może być w pełni sobą, bo właśnie za to ją kocha. Zabierze jej trochę czasu, zanim zaufa - nie jemu, a sobie samej. Póki co ten związek wydawał się jej czymś niezwykle ulotnym, kruchym, mimo że paradoksalnie wierzyła w jego stabilność. Nie oswoiła się jeszcze z myślą, że ten oto mężczyzna jest całkowicie i absolutnie i nieodwołalnie jej mężczyzną, że ma do niego jakieś prawa, że może sobie przy nim pozwolić zarówno na chwile zwątpienia, łez i rozpaczy, jak i na chwile rozkoszy i zupełnego wyzwolenia. Przepaść dzieląca ich obecną relację z tą sprzed miesiąca była trudna do ogarnięcia rozumem i Isolde wciąż nie potrafiła uwierzyć, że to nie sen albo chwilowy uśmiech losu.
Uwielbiała jego zarost. Ciepłe igiełki kłujące jej delikatną skórę, oceniające policzki Zachariasza, nadające mu wygląd prawdziwego mężczyzny, odrobinę może nonszalanckiego... Trudno jej było to wszystko nazwać, ale ilekroć czuła drapanie jego zarostu, przechodził ją miły dreszcz. Kochała jego usta zdradzające upór i wrażliwą, romantyczną naturę, wyraziste brwi i łobuzerski wyraz oczu. Wodziła opuszkami palców po skrzydełkach nosa, ucząc się na pamięć ich kształtu, potem znów wróciła do ust i uśmiechnęła się, czując jego zęby chwytające ją za palce.
Poddawała mu się. Ulegała jego woli, mimo wszystkich "ale" lęgnących się w jej mózgu. Pozwalała mu się pieścić, przyjmowała rozkosz, którą jej ofiarował, a w końcu usłuchała i dała się ponieść fali zapomnienia i cudownego omdlenia, które nagle spowiło jej umysł. Gdyby był ktoś inny, odepchnęłaby go, nie pozwalając na to wszystko, zamknęłaby się na niego, zwinęła w kłębek albo wyszła, w pośpiechu nakładając na siebie kolejne części garderoby, zakłopotana własnymi zahamowaniami, których nie potrafiła się wyzbyć. Ale to był Zachariasz. Więc godziła się i na to, mimo że początkowo nie wiedziała, co ze sobą zrobić, walcząc z resztkami skromności i skrytości. A potem po prostu skupiła się na doznawaniu. I wszystko nagle przestało mieć znaczenie.
Uśmiechnęła się delikatnie, słysząc jego prośbę. Tak bardzo chciała doświadczyć tego wszystkiego, czego preludium była noc, tak bardzo chciała spleść się z nim w jedno ciało i wspólnie odczuwać pulsującą w nim rozkosz. Ujęła jego twarz w dłonie i pocałowała namiętnie, jednocześnie przywierając do niego całym ciałem i unosząc biodra, by po chwili opaść na jego męskość z cichym westchnieniem. Oplotła go ramionami i nogami, wtulając twarz w jego szyję i zaczynając niespiesznie kołysać biodrami. Raz. Dwa. Trzy. Przecież nie musieli się nigdzie spieszyć. Nie byli rozbuchanymi szczeniakami, które chcą zaliczyć byle jak, z byle kim, byle gdzie, byle... szybko. Chciała się napawać ich jednością, rozkoszą, jaką dawał im fakt bycia tak blisko, znajdowania się w tej idealnej harmonii. Jęknęła cichutko, po czym zaczęła delikatnie gryźć i całować jego szyję, mając wrażenie, że świat się rozmywa i rozgrzane ciało Zachariasza jest jedynym stałym punktem, do którego może się odnieść.
- Mam... mam wrażenie, że... ach... - westchnęła, czując dreszcz rozkoszy, wypełniający jej podbrzusze - ... że zawsze... czekałam na tę chwilę. Na ciebie. Na to, aż będziesz... niezaprzeczalnie mój... kocham cię - zamruczała czule, wykonując głębszy ruch i przesuwając palcami wzdłuż jego kręgosłupa, badając każdą wypukłość, każde wgłębienie ciała. Zostawiła na jego szyi niewielką malinkę, odcinającą się wyraźnie od jasnej skóry. Przeczesała palcami włosy Zachariasza i spojrzała jego zasnute mgiełką rozkoszy oczy, po czym roześmiała się cicho, poddając się rytmowi ich stęsknionych ciał.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Wrz 10 2014, 23:45;

+18

Rosjanin nie chciał uczyć Isolde od początku emocji. Jego jedynym zadaniem było, aby nie kryła ich w sobie. Chciał widzieć łzy, śmiech, radość oraz gniew. Byli ludźmi, a ludzie należeli do takiego gatunku, który miał słabości. Zachariasz nie widział Isolde jako panienki na jeden raz, kilka miesięcy i soczyste poranki. Panna Bloodworth była miłością jego życia. Tylko jemu nie pasowało już nazwisko blondynki. Powinna nazywać się Smirnov. Chciałby podarować jej najpiękniejszy klejnot, jakiego jeszcze nie widziała ziemia. Zwykle mężczyźni obdarowywali najdroższe im osoby diamentami, perłami i takimi kamieniami, które będą pasować do jej oczu: szafir, topaz... On chciał dać Isolde siebie. Wszystkie mroczne tajemnice, romantyczne uniesienia i filozofie życiowe, do których nawet jego najlepszy przyjaciel nie miał dostępu. W świecie Smirnova nie istniała zdrada, kłamstwo, dwulicowość. Nie wiedział, czy żona żyje czy też nie. Żyli w separacji, we własnej krainie lodu, która nie przebije nawet Syberii. Isolde ofiarowywał coś zupełnie innego. Był tylko jej. Tylko.
Wielu mężczyzn uważało, że jedynymi kobiecymi częściami ciała są piersi oraz pupa. Zachariasz nie mógłby się z nimi zgodzić. Najpiękniejsza była ta linia, gdzie talia łączyła się z plecami. To właśnie ten fragment ciała Isolde najczęściej dotykał. Kobieta wydawała się wtedy taka krucha, zamknięta w jego objęciach. Czuł unoszące i opadające się żebra od nierównomiernego oddechu. To właśnie na plecach oraz ramionach spoczywały wszystkie troski. Chciał je usunąć poprzez swój dotyk. Pocałunkami wciąż odprężam ciało. Nie zdawał sobie sprawy, że te wszystkie małe gesty jak szukające siebie wargi, złączone dłonie, świadczą o nich tak wiele. W każdej chwili mogła odepchnąć Zachariasza. Powiedzieć, że jej nie pasuje, że tak nie chce. Dopiero się poznawali z tej intymnej strony, więc wszystko mogło wydawać się obce. Na pewno na długo zapamiętają swój pierwszy raz. Niepotrzebna była romantyczna muzyka, kwiaty, świece. Nie żyli w iluzji. Tylko miłość, otwartość serca, zaufanie, rozumienie się ze sobą bez słów. Tu dotknij, tam pocałuj. Zachariasz wstrzymał oddech, na ten czas, gdy powoli stawali się jednością.
To właśnie ten moment był dla niego ulubionym. Świat przestawał istnieć, liczyli się już tylko oni. Każde dotknięcie szyi przez usta Isolde kończyło się westchnięciami. Kiedy tylko poczuł zęby na swojej skórze, jęknął tym razem śmielej.
- Powiedz to jeszcze raz – zaśmiał się, łapiąc Isolde za biodra. Niespecjalnie długo wytrzymał w tej pozycji. Delikatnie położył ich z powrotem na łóżku w taki sposób, że nawet nie musieli wyskakiwać ze swoich objęć. Kołysał biodrami, całując piersi. Dłońmi wodził po udach i pośladkach Isolde. Nadał ich tańcu szybszego tempa, wysłuchując niewerbalnych próśb ze strony kobiecego ciała. Obydwoje dążyli do spełnienia, co raz szybciej, co raz bardziej. Pocałunki jeszcze bardziej zachłanne, a usta co raz bardziej spierzchnięte i opuchnięte. I właśnie wtedy kiedy był blisko, ponownie przewrócił się z Is na plecy, pozwalając jej z powrotem zagrać pierwsze skrzypce. Chciał, aby w szczególności w takich chwilach była pewna siebie, żeby nie wstydziła się tego, co potrafi z nim zrobić. I patrzył przez chwilę na falujące piersi, czując olbrzymią potrzebę dotknięcia ich. Nie wytrzymał długo. Po chwili znów powrócił do siadu, obejmując to, co tak pragnął.
- Jesteś największą miłością mojego życia – szepnął do ucha Isolde bardzo zachrypniętym głosem, a potem świat zatrzymał się, rozpadł na miliony kawałków, a jego ciałem szarpnęło ostatni raz. Niewyobrażalne ciepło uderzyło do podbrzusza aż po głowę, wychodząc z ciała Zachariasza poprzez głośny jęk. I wtedy odnalazł usta Isolde. Objął policzki dłońmi. Całował wargi zupełnie inaczej niż przed kilkoma sekundami, niespiesznie, wdzięcznie jakby świat się dla nich zatrzymał i nic więcej się nie liczyło.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyCzw Wrz 11 2014, 16:15;

+ 18

Przez całe jej życie Isolde była uczona, że okazywanie emocji jest wysoce niestosowne. Niestosowne w obecności obcych, bo twoje emocje, to twoja sprawa. Dopiero w zaciszu domu pozwalali sobie na płacz, śmiech, chwile zwątpienia. Cedric przyznawał się czasem do zmęczenia, zasypiał w fotelu ze zmarszczonym czołem, a Ailla siedziała w kuchni i płakała, gdy pacjent, o którego walczyła jak lwica, umierał. Czasem było też odwrotnie - śmiali się i tańczyli bez wyraźnego powodu, niezmiennie zakochani w sobie nawzajem, wciąż szukając swojego dotyku i swoich pocałunków. Is otwierała się bardzo powoli, musiała w pełni zaufać, musiała być pewna, że może sobie na to pozwolić - z jednej strony miało na to wpływ wychowanie, z drugiej jej wrodzona wrażliwość, na którą nie mogła nic poradzić. Może przy Zachariaszu nauczy się otwarcie mówić o tym, czego pragnie, co ją boli, przyznawać się do słabości, smutku i radości. Wierzyła, że jest jej bratnią duszą, jej zagubioną połówką, którą nareszcie odnalazła, mimo że zawsze była na wyciągnięcie ręki.
Chyba po raz pierwszy w życiu czerpała taką radość z miłości fizycznej. Wcześniej była namiętność, pożądanie, potrzeba bliskości, ale tym razem czuła po prostu obezwładniające szczęście, odnajdując wspólny rytm ich ciał, badając każdy skrawek jego rozpalonego ciała, wpijając paznokcie w jego skórę przy każdym gwałtowniejszym ruchu, zatracając się zupełnie. Przestała się kontrolować, po prostu pozwoliła się ponieść fali rozkoszy, wierząc, że w objęciach Zachariasza jest zupełnie bezpieczna. Ich westchnienia i jęki mieszały się ze sobą, podobnie jak krople potu perlące się na ich rozgrzanych ciałach. Chciała być bliżej, jeszcze bliżej, chciała widzieć wyraz jego twarzy, kiedy kolejny skurcz wstrząsał jego ciałem, przybliżając ich do spełnienia, za którym oboje tęsknili. Przyciągała go do siebie, nie mogąc się nasycić dotykiem jego skóry, chcąc wchłonąć go w siebie każdym milimetrem ciała, czując, że Zachariasz jest tym elementem, którego brak odczuwała tak boleśnie przez te wszystkie lata. Że tylko on może wypełnić pustkę w niej samej.
- Będę ci mówić to tyle razy, ile zechcesz... - szepnęła ochryple, przywierając do niego całym ciałem i delikatnie wbijając paznokcie w jego ramiona.
Poddawała się jego woli z rozkoszą, drżąc pod dotykiem jego dłoni, poznających wszystkie krzywizny jej ciała, dopasowując się do rytmu, który im narzucił, rytmu, który jej samej sprawiał coraz większą przyjemność. Zaciskała palce na jego pośladkach, gryząc wargi i szepcząc jego imię, przeciągając samogłoski, zmieniając je w jęki rozkoszy. A potem znów była na górze, znów miała go w swojej mocy i mogła dyktować własne warunki. Kołysała się coraz szybciej, opierając dłonie na jego klatce piersiowej, tracąc oddech i czując, że są już tak blisko wspólnego celu, że jeszcze tylko chwila, kilka ruchów... Objęła go znów mocno ramionami, gdy podniósł się do siadu, nie zwalniając tempa, nie mogąc się zatrzymać, kiedy byli już tak blisko. Uśmiechnęła się, słysząc jego słowa, po czym krzyknęła, wbijając paznokcie w jego plecy i zaciskając mocno powieki, czując, że gdyby ją teraz wypuścił z objęć, oszalałaby, zginęła pod naporem emocji i rozkoszy, która odebrała jej oddech, zatrzymała kulę ziemską w miejscu.
Oddawała każdy pocałunek, nie zdając sobie sprawy, że krople potu mieszają się z łzami, spływając po jej rozpalonych policzkach. Objęła go za szyję, tuląc się do niego i rozkoszując się delikatnością jego ust, ciepłem rąk, wspólną rozkoszą, która ich obezwładniła, odebrała mowę, sprawiła, że świat nagle zmalał, skurczył się, stracił na znaczeniu. Oderwała się od warg Zachariasza i wtuliła zarumienioną twarz w zagłębienie jego szyi, oddychając zapachem ich miłości.
- Kocham cię, kocham, kocham, kocham... - wyszeptała drżącym, ochrypłym głosem, łykając łzy, które nie wiadomo dlaczego napływały jej do oczu. - Obiecaj, że zawsze będziesz już mój, że nigdy mnie nie zostawisz... nie zniosłabym tego. Jesteś... jesteś wszystkim, za czym zawsze tęskniłam, jesteś sensem mojego życia... - delikatnie musnęła wargami wrażliwą skórę za uchem, po czym rozpłakała się cicho, jednocześnie uśmiechając i mając wrażenie, że od nadmiaru szczęścia pęka jej serce.
Powrót do góry Go down


Zachariasz Smirnov
Zachariasz Smirnov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 40
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 1433
  Liczba postów : 312
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8911-zachariasz-smirnov#249539
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8913-porada-uzdrowiciela
http://czarodzieje.my-rpg.com/t8922-zachariasz-smirnov#249871
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPią Wrz 12 2014, 17:22;


Ludzie na wysokich stanowiskach obawiali się swoich słabości. Emocje potrafili zagłuszyć rozsądek. Pod ich wpływem podejmowało się zazwyczaj złe decyzje. Zachariasz chciał uchronić Isolde od żałowania. Bał się, że gdy miną emocje, wszystko się skończy. Poznawali siebie na nowo, zwłaszcza od tej fizycznej strony, ale co będzie, gdy czar minie? Czy nie będzie uważać Zachariasza jako zwykłego, starego zboczeńca? Smirnov nigdy nie czuł prawdziwego ciepła domowego. Matka jak i ojciec uczyli go jak przeźyć w brutalnym świecie. Musiał pracować, związać się z kobietą, która pomoże w interesach i nie będzie o nic pytać. Bo gdy zadawało się pytania, poznawało się drugiego człowieka. A w szemranej pracy, im mniej wiedziała, tym dla niej było bezpieczniej. Poznawał cały świat emocji oraz rodziny dopiero w wieku trzydziestu lat. Pragnienie bliskości według Zachariasza narastało z wiekiem. On już chciałby mieć swój własny kąt z ogródkiem, biblioteczką i kochającą żoną u boku. Marzył o gromadce dzieci, stabilnej pracy... Nie lubił deszczowych dni, kiedy Śmiertelny Nokturn błyszczał pustkami, a on mógł jedynie myśleć. I gnębić się, torturować.
Nie rozumiał kobiet, które nie dbają o swoje potrzeby seksualne. To też leżało w jej interesie. Gdy coś nie grało w sferze seksualnej, związek nigdy nie będzie funkcjonował normalnie. Musiała mówić o tym, czego pragnie, na co ma ochotę albo co absolutnie jej się nie podoba. Wszystko leżało w jej rękach, a Zachariasz już zadba o to, aby jego kobieta ze snów czuła się przy nim komfortowo. Nie spieszyli się nigdzie, delektowali się każdą chwila, dotykiem. Ich serca zapewne złapały wspólny rytm, kiedy wtuleni do siebie i zmęczeni po wszystkim, wpatrywali się w oczy. Nie byli juź dziećm, które pospiesznie chcieli uciszyć swoje napięcie seksualne. Uwielbiał w Isolde to, że nie powstrzymywała się, że przy nim traciła wszystkie opory. Na co dzień była elegancką, wyrafinowaną kobietą, która uwodziła spojrzeniem i swoją niewinnością. A przy Zachariaszu... Walkę wygrywała namiętność, a Isolde już nie miała maski. Była sobą, tylko dla niego, dla Zachariasza Smirnova.
- Trzymam za słowo, moja ty kobieto - szepnął pieszczotliwie, całując zagłębienie szyi Isolde. Trzymał ją w swoich ramionach jakby za chwilę miała się rozpaść albo co gorsze uciec.Liczył w myślach wystające żebra, gładził plecy, pokazując, że jest bezpieczna. A potem wszystko, cały jego świat nabrał sensu. Przytulił ją mocniej. Zawsze uważał, że obietnice składane podczas seksu są nieważne, że to tylko puste słowa. Nie tym razem. Chciał oddać to wspomnienie do myślodsiewni, zaglądając do niej za każdym razem, gdy świat będzie złowrogi.
- Obiecuję, Is - powiedział chociaż tak wystrzegał się tego słowa. To nie było rzucone na wiatr, to było najprawdziwsze na świecie. - Chodźmy się wykąpać, masz tu wannę, prawda? - spytał, sięgając po książkę, która leżała tuż przy łóżku. - Poczytać Ci? - dodał. Bardzo potrzebował długiej kąpieli, relaksu i Isolde. Najpiękniejszy dzień w jego życiu.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySob Wrz 13 2014, 20:32;

Życie Isolde pewnie wyglądałoby równie przygnębiająco, co życie Zachariasza, gdyby nie fakt, że jej rodzice byli wyjątkowo postępowi, jak na czystokrwistych czarodziejów. Pochodzili z arystokratycznych rodzin, ale w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało im to w zachowaniu zdrowego rozsądku, choć w pewnych kręgach byli uznawani za wywrotowców. Przy ich nazwiskach nie powinni pracować, a już na pewno nie Ailla. Tymczasem ona była znaną uzdrowicielką, on zaś słynnym aurorem, który właściwie każdego dnia narażał życie, by czarodziejom i mugolom żyło się spokojnie i bezpiecznie. Oboje mieli pewną misję, potrzebowali poczucia, że nie zmarnują danego im czasu na przewalanie się po salonach i rozsiewania ploteczek towarzyskich. Prawdę mówiąc gardzili taką postawą i nie mieli czasu na podobne bzdury. Gdyby nie zdecydowana postawa Ailli i Cedrica, Isolde pewnie już kilka lat temu zostałaby wydana za mąż przez zastępy nadętych ciotecznych babek i pędziłaby smutne życie. Prawdopodobnie jeszcze gorsze niż to, którego doświadczył Zachariasz, bo nie miałaby możliwości pracy. Gniłaby w złotej klatce. Ale szczęśliwie jej rodzice kazali reszcie uroczych krewnych zostawić Is w spokoju i pozwolić jej prowadzić takie życie, jakiego sama pragnie oraz wyjść za tego, kogo wybierze.
A Is była zakochana w Zachariaszu. Póki co jej marzenia były bardzo nieśmiałe, w końcu potrzebowała trochę czasu, by w tym okrzepnąć, nabrać pewności, że ich związek nie rozpadnie się za kilka tygodni czy miesięcy. Myślała sobie, jak cudownie byłoby mieć wspólny dom, czy chociaż mieszkanie. Nie musieć wykradać takich chwil, ale mieć je codziennie. Zasypiać w swoich objęciach. Czasem czekać aż to drugie pójdzie spać albo się obudzi.
Tuliła się do niego chciwie, jakby się bała, że odejdzie, jakby czerpała z jego bliskości siłę. Powoli się uspakajała, spływał na nią niczym niezmącony spokój. I szczęście w najczystszej formie. Szczęście, którego chyba nigdy nie czuła. Przy Zachariaszu nabierała odwagi, by być sobą, uczyła się otwierać, okazywać emocje, które zazwyczaj tłumiła. Nie była kobietą wyzwoloną, nie była pewna, czy kiedykolwiek się tego nauczy, ale to przecież był ich mały, prywatny raj. Raj, w którym mogli zrzucić z siebie nie tylko ubrania, ale i wszystkie maski. Obnażyć się całkowicie. Pod każdym względem.
Nie prosiła go o tę obietnicę w tej chwili dlatego, że wiedziała, że ma nad nim największą władzę. Prosiła go o tę obietnicę teraz, gdyż był to moment największej bliskości i szczerości, nagości fizycznej i psychicznej. Moment, kiedy miała odwagę wypowiedzieć wszystko, co leżało jej na sercu. Moment, będący ukoronowaniem ich miłości. Musiała mu powiedzieć i musiała usłyszeć te słowa, choć przecież nie bała się, że chodziło mu tylko o seks. Przesunęła czubkiem nosa po jego szyi, po czym uśmiechnęła się przez łzy.
- Dobrze. Tak, mam wannę. Nie jest to co prawda ekskluzywne jacuzzi, ale jakoś się tam zmieścimy... - mruknęła, wysuwając się z jego uścisku i czując, że wciąż nie do końca ufa swojemu ciału, które wydawało się jej teraz tak słabe, jakby pijane rozkoszą. Zerknęła na książkę i parsknęła cichym śmiechem. - Cudowny pomysł, najmilszy, ale wiesz, że to dzieło nosi tytuł "Zaawansowana Obrona Przed Czarną Magią"? Cieszę się, że tak ci leży na sercu moja edukacja, ale wybierz coś innego - zachichotała, po czym pocałowała go w czubek nosa i podała inną książkę. - Masz, to będzie lepsze - wstała z łóżka. Nogi wciąż miała miękkie, ale jakoś dawała radę. Przeciągnęła się rozkosznie i spojrzała na Zacha.

z/t x 2
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyWto Maj 19 2015, 22:25;

Seth nie pamiętał kiedy ostatnim razem był u Isolde. To zdecydowanie był znak, że z niego raczej dupa niż nawet zwykły znajomy i absolutnie żaden powód do dumy, ale niestety nie mógł na to nic poradzić. Pojawiał się i znikał niczym przeziębienie, zapominał o problemach innych i był raczej zbyt wielkim egoistą, aby zastanowić się dłużej nad tym czy czasem ktoś poza nim nie potrzebuje wsparcia. Kiedy jednak sobie przypominał, zazwyczaj było już zbyt późno, aby mógł coś zrobić. Lyons czuł, że właśnie jest ten moment. Znowu przegapił coś ważnego dla Isolde i po raz kolejny skupił się jedynie na swoim życiu, a teraz dziewczyna musiała znowu zbierać je do kupy. Cholera, faktem jest, że ona zawsze była dla niego lepszym wsparciem niż on dla niej, ale kiedyś wypadałoby to zmienić, prawda? No, albo przynajmniej spróbować. Właśnie z takim nastawieniem szedł do jej mieszkania, chcąc nawet zapomnieć o swoim życiowym rozpierdolu i wielkim dylemacie, pt. „brać za żonę czy nie”. W sumie to nawet sam potrafiłby sobie na to odpowiedzieć. Lepiej nie robić jej krzywdy i odejść, czyż nie tak?
Zapukał kilka razy i zastygł nieruchomo, wciąż z pięścią uniesioną na wysokość piersi, ale zaraz powoli ją opuścił. Ot i czekał na zaproszenie.

Nom, super długi i dobry post, wiem. Nie bij, nie lubię zaczynać < / 3
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Maj 20 2015, 20:54;

Ona też nie pamiętała, kiedy ostatnio ją odwiedził. Prawdę mówiąc, kiedy ktokolwiek ją odwiedził. Wyrzuciła pościel, w której spała z Zachariaszem, bo mimo wielokrotnego prania i różnych zaklęć, nadal miała wrażenie, że czuje jego zapach, a to doprowadzało ją do obłędu. Szczęśliwie nie mieszkali razem, nie musiała się wygłupiać i eliminować wszystkich głupot w rodzaju szczoteczek do zębów, zapomnianych dezodorantów i pianek do golenia, które mógłby po sobie zostawić, znikając z jej życia. Wszystko odbyło się bardzo schludnie, przynajmniej pod tym względem. Isolde mogła z powodzeniem udawać, że nigdy nie pocałowała Smirnova, nigdy nie wywołała tej lawiny zdarzeń, wątpliwości, obietnic... Na samo wspomnienie w oczach wzbierały jej łzy, dostawała duszności i miała ochotę zakopać się pod koce, przestać funkcjonować.
W pewien sposób brakowało jej Vanberga. Teraz bez skrupułów mogłaby się rzucić w namiętny romans, bez zobowiązań, zdając sobie sprawę, że ona i Dexter byli do siebie zbyt niepodobni, by móc poczuć coś głębszego. Ta różnica charakterów i temperamentów sprawiała, że między nimi powstawało napięcie, którego nie dało się rozładować inaczej niż przez namiętność. Isolde chyba dorosła na tyle, by nauczyć się odróżniać pożądanie od miłości. Szkoda tylko, że mając tę wiedzę, zdawała sobie sprawę, że jej uczucie do Zachariasza nie było przelotnym kaprysem, fascynacją. Trwało przez lata i znalazło swoje zwieńczenie w momencie, kiedy przestała być dziewczynką, a stała się kobietą.
Ale teraz to wszystko nie miało znaczenia. Siedziała owinięta swoim puchatym niebieskim szlafrokiem, pod spodem miała tylko piżamę z krótkimi spodenkami, i naprawdę nie miała ochoty żyć. Pukanie do drzwi wyrwało ją z otępienia, przypomniało, że przecież miała czekać na Setha. Nie pomalowała nawet rzęs, ale miała nadzieję, że Lyons jej to wybaczy. Znali się zbyt długo, by takie rzeczy mogły robić wrażenie, choć... możliwe, że Seth nie widział jej w szlafroku i z potarganymi włosami. Kobieta w depresji ma prawo tak wyglądać, prawda? Szczególnie, kiedy całe życie udaje, że wszystko jest w najlepszym porządku.
Otworzyła drzwi z bladym, ale szczerym uśmiechem i bez słowa wciągnęła go do środka. Jeszcze tego brakowało, żeby sąsiedzi oglądali ją w takim stanie i z wytatuowanym młodzieńcem. Przy czym bardziej chodziło o jej stan niż wytatuowanego młodzieńca. Nie była taką hipokrytką.
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptySro Maj 20 2015, 23:57;

Trwanie przed drzwiami wejściowymi zdawało się przeciągać w dziesiątki minut. Jednocześnie czując się winnym, jak i rozdzieranym emocjami, Seth nie potrafił należycie ugryźć tematu, które męczył sam ze sobą przez parę tygodni. Ani go rozwiązać ani o nim zapomnieć. Jak żyć? - chciałoby się zapytać. Problem w tym, że powietrze z reguły nie odpowiadało, a uzyskanie odpowiedzi od czegoś / kogoś innego (niepotrzebne skreślić), wcale nie było takie proste. Trwał wyprostowany przed drzwiami, wyraźnie zdając sobie sprawę, że przecież wcale tu nie pasuje. Ani do łagodnej Isolde, ani do jej mieszkania czy nawet tej durnej wycieraczki. Jego miejsce było tylko w jednym miejscu, które przecież dopiero co opuścił. Właściwie to teraz żałował, że postanowił to zrobić tak bezpardonowo. Mógł przecież zbadać nie tylko Florę, ale również i siebie. Nie brakowało tam specjalistów od ludzkiej psychiki, a skoro wciąż nie wynaleziono cudownego leku na wynaturzenie to może wreszcie nadszedł czas, w którym powinno się rozważyć jego stworzenie? Jak, jednak, można było do tego dążyć, gdy brakowało obiektów testowych? Zdaje się, że te rozmyślania zabrnęły za daleko nawet jak na Setha. Otrząsnął się z tego dziwacznego zamyślenia w momencie, w którym drzwi się uchyliły. Wtedy też zobaczył ją po raz pierwszy od tak dawna. Rozczochrana, w szlafroku, nieumalowana. Nie przeszkadzało mu to, chociaż było dużym kontrastem po zawsze umalowanej, nienagannej Mandy i może właśnie to sprawiało, że poczuł, iż wreszcie jest na właściwym miejscu. Opuścił świat wyidealizowany i pozbawiony skaz, który starał się stworzyć wokół siebie, przypominając sobie, że są jeszcze miejsca pełne delikatności i młodzieńczego zawodu. Dał się wciągnąć do środka bez żadnego zbędnego oporu, rozumiejąc jej potrzebę ukrycia ich dwojga w środku zarówno doskonale jak i bez słów. Z początku milczał, taksując ją wzrokiem i spoglądając na nią z wysokości, jaką zapewniały mu odrobinę dłuższe nogi. Potem nieznacznie wysunął rękę, jakby się zawahał, ale ostatecznie ułożył ją na jej ramieniu, okrytym wciąż niebieskim, puchatym, nadal, szlafrokiem.
- Hej. - wyrzucił z siebie powitanie, na które jeszcze było go stać, ale nie uśmiechnął się. Minę miał poważną, a spojrzenie ostrożne, jakby obawiał się, że strącenie jego ręki jest najmniejszym złem na jakie może w tym momencie zebrać się Bloodworth co już samo w sobie było niedorzeczne, ale przecież nie mógłby się zmusić, aby ją objąć. Takie naruszenie cielesności w gruncie rzeczy nie leżało w jego naturze. Już nie leżało, warto dodać. Nie zapytał jak się czuje, bo zdaje się, że zdążył sam to zauważyć, a po prostu zabrał rękę i pozwolił sobie wejść do kuchni. Po co? Otóż… zaparzyć herbatę. Przy gorącym napoju zawsze łatwiej było zebrać myśli.
Powrót do góry Go down


Isolde Bloodworth
Isolde Bloodworth

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177 cm
C. szczególne : zjawiskowo długie nogi, blizna na prawym boku, arystokratyczny akcent, tytanowy pierścień (pierścień działania)
Galeony : 5979
  Liczba postów : 2103
http://czarodzieje.org/t5500-isolde-bloodworth#159733
http://czarodzieje.org/t5520-isolde-bloodworth
http://czarodzieje.org/t7230-isolde-bloodworth#204739
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyCzw Maj 21 2015, 19:34;

Odruchowo przeczesała palcami włosy, na chwilę wracając do normalności i czując się niekomfortowo. Nie lubiła, by ktokolwiek oglądał ją w takim stanie, ale z drugiej strony naprawdę nie miała siły patrzeć w lustro, dopóki nie było to absolutnie konieczne. Z świstem wypuściła powietrze, nie wiedząc, co powiedzieć. Ciężar dłoni Setha na jej ramieniu była na swój sposób kojący. Dobrze, że jej nie objął. Tak było łatwiej, Isolde też nie należała do osób nadmiernie wylewnych, potrzebowała naprawdę dużo czasu, by przejść do "fazy dotyku". Co prawda ona i Lyons znali się tyle lat, że z pewnością nie zesztywniałaby mu w ramionach, jak to się nieraz zdarzało, gdy ktoś niepowołany próbował zmniejszyć ten dystans, ale chyba żadne z nich tak naprawdę nie szukało fizycznego ciepła drugiej osoby. To znaczy w sobie nawzajem. Ech, komplikuję, ale przytłaczają mnie zmartwienia dnia codziennego i biednej Isolde...!
Cieszyła się, że ktoś przejmuje dowodzenie, nie każde jej myśleć ani podejmować decyzji. Potulnie podążyła za nim do kuchni, usadowiła się na stołku i bezczynnie przyglądała się, jak Seth przygotowuję herbatę. To takie angielskie. Na moment jej serce skurczyło się boleśnie na wspomnienie Zachariasza, który zdawałoby się jeszcze tak niedawno przygotowywał jej mleko, gdy cierpiała na bezsenność. Siedziała w tym samym miejscu, ubrana w ten sam puchaty szlafrok, a jednak wszystko się zmieniło. Poczuła, że łzy pod jej powiekami zaczynają niebezpiecznie pęcznieć, więc w momencie, kiedy Seth na nią nie patrzył, wytarła je szybko rękawem i odetchnęła głęboko, starając się Opanować emocje. Nie cierpiała własnej słabości. Potrafiła sobie radzić ze słabością innych ludzi, jednak jej własna była nie do zniesienia. Odchrząknęła, mając nadzieję, że jej głos będzie tak pewny i dźwięczny jak zazwyczaj.
- A więc? Co cię gryzie? - spytała łagodnym tonem, przeczesując włosy tak, że w końcu opadły na jej skroń miękką, choć nieco chaotyczną falą. Skupianie się na problemach innych zawsze było najlepszym rozwiązaniem.
Powrót do góry Go down


Seth Morpheus Lyons
Seth Morpheus Lyons

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 29
Czystość Krwi : 10%
Galeony : 3837
  Liczba postów : 585
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7742-seth-morpheus-lyons
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7749-latajaca-menda
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7750-seth-lyons
Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 EmptyPią Maj 22 2015, 00:16;

Wbrew wszystkim możliwym scenariuszom, zwykłe, nawet przelotne dotknięcie jej ramienia przywróciło mu równowagę, chociaż w niewielkim stopniu. To było takie naturalne, a chociaż niecodzienne, zawsze odrobinę pocieszające. Nie pogoniła go, ani nie sprała miotłą - nie było źle. Skoncentrował się więc na swoich ruchach. Powolnie i metodycznie odmierzał odpowiednią ilość liści herbaty, które wsypał do kubków zaraz po tym jak zmusił wodę do zagotowania się przy pomocą dość prostego zaklęcia podnoszącego temperaturę cieczy. Pozwolił sobie nawet na uzupełnienie cukierniczki, najwyraźniej od jakiegoś czasu zapomnianej przez właścicielkę i postawił cały ten zestaw tuż przed Isolde, oczywiście już po tym jak zalał liście wrzątkiem. Nie był w tym ekspertem, ale może nie okaże się, że gorycz pochodząca od zbyt dużej ilości herbaty w jednym kubku niebezpiecznie zagra na ich zmyśle smaku. W gruncie rzeczy sam dawno nie przygotowywał napoju dla kogoś innego, więc poniekąd była to całkiem przyjemna odmiana. Na początek Seth wrzucił do swojego kubka trzy kostki cukru i zamieszał energicznie, mając nadzieję, że rozpuści się sprawnie i szybko. Jeśli chodziło o napoje gorące, Morpheus często praktykował picie niemalże wrzątku, co zaskakiwało wielu ludzi, a dla niego samego było po prostu zwyczajne. Dosłyszał jej pytanie i podniósł wzrok na zmarnowaną twarz osoby, która wyciągała go za uszy z naprawdę wielu kłopotów. Teraz czuł coraz wyraźniej, że strasznie skiepścił ich znajomość. Niestety świadomość tego przyszła zbyt późno. Poniekąd rozumiał jej potrzebę skoncentrowania się na czymś innym, co wcale nie oznaczało, że lubił się zwierzać. Mimo wszystko to on poprosił o to spotkanie, więc słabo byłoby się teraz wycofywać. Skierował wzrok gdzieś w bok, jakby tak łatwiej byłoby mu wyrzucić z siebie to co chciał przekazać Isolde.
- Nie wiem czy dobrze robię. - wyksztusił wreszcie, jakby na próbę czy mu te słowa w gardle nie staną, a potem kontynuował, jakby chcąc dopełnić obrazu sytuacji. - Oświadczyłem się praktycznie tylko, dlatego, że Mandy powiedziała mi, że jest w ciąży. Zachowałem się wtedy jak kretyn, nie warto tego wspominać… w każdym razie po tym się oświadczyłem i dowiedziałem się, że mnie oszukała i dziecka nie ma, a potem sam nie wiem. Ponowiłem ofertę. Czy naprawdę chciałem ją poślubić czy po prostu chciałem jakoś wyjść z tej sytuacji? Wszystko mi się miesza, tak jak kiedyś i powoli tracę nad tym kontrolę. Z jednej strony jest dla mnie ważna, ale boję się tego wszystkiego. Mieszkania razem, może nawet prawdziwych dzieci…? Żadne z nas jeszcze nawet nie skończyło szkoły. Pomyślałby kto, że gdy przyjdzie do małżeństwa to zacznę zachowywać się jak strachliwy kocur…
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 QzgSDG8








Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty


PisanieMieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty Re: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth  Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 9Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Mieszkanie 2 - Isolde Bloodworth - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogsmeade
 :: 
Aleja Amortencji
 :: 
Kamienica nr 23
-