W pomieszczeniu znajduje się tylko i wyłącznie źródełko, poza tym można znaleźć tu kilka pajęczyn i pająków. Chodzą pogłoski, że woda z tego źródełka zmusza do mówienia prawdy, ale nie da się jej stąd wynieść - zabrana ze źródełka woda wyparowuje. Podobno, jeśli ktoś nachyli się nad źródełkiem i przyjrzy się swojemu odbiciu... może ujrzeć na dnie coś wartościowego... albo... coś co przyniesie nieszczęście. Czy odważysz się tam zajrzeć?
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują! Nie są to kości obowiązkowe.
Spoiler:
1, 2 - tafla źródełka zafalowała i pokryła się szronem aż w pewnym momencie zamarzła. To chyba jasny znak, że nie sprzyja Ci szczęście skoro magia tego obiektu odmawia Ci wglądu.
3, 4 - woda jest spokojna, nieruchoma, a więc dokładnie widzisz swoje odbicie. Jeśli działa na Ciebie teraz jakakolwiek magia to właśnie zostaje usunięta (wszystkie zaklęcia znikają, genetyki gasną na całe Twoje dwa posty np. jeśli jesteś zahipnotyzowany, zostajesz uwolniony spod władzy, jeśli jesteś animagiem, odzyskujesz ludzką formę, jeśli jesteś metamorfomagiem, magia na Twoim ciele na moment gaśnie, jeśli masz w sobie gen wili ten cichnie i jest mniej widoczny etc). Dostrzegasz na dnie źródełka jednego galeona. Po wzięciu do dłoni rozmnaża się na 20 sztuk. Są Twoje. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie.
5, 6 - woda Cię nagle opryskuje. Choć spadło na Ciebie kilkanaście kropel jesteś przemoczony do suchej nitki jakbyś wyszedł właśnie z jeziora. Dokucza Ci zimno dopóki się nie wysuszysz. Po wszystkim zauważasz, że dostałeś zastrzyk energii. Z tego powodu nie potrzebujesz tej nocy snu, a nad ranem będziesz wciąż wypoczęty.
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Sam nie wiedział dokładnie, jaki ma plan. Ważne było dla Solberga dzisiaj jedno. Zakończyć tę całą farsę nieporozumień i oczyścić atmosferę między nim a Olivią. Nie podobało mu się, że ostatnio praktycznie ciągle się kłócili i to przez takie głupoty. Miał nadzieję, że gryfonka przyjdzie i będą mieli szansę spokojnie porozmawiać. Zbliżały się wakacje i wielka impreza urodzinowa, której nie wyobrażał sobie bez Callahan. Wątpił jednak, że przy takie sytuacji, jaka była teraz dziewczyna będzie miała ochotę przyjść. Jak zwykle był na miejscu pierwszy. Słyszał wiele historii o tym pomieszczeniu i z zaciekawieniem podszedł do stojącego na środku źródełka. Był ciekaw, czy coś w nim ujrzy, a chyba wolał sprawdzić to przed przybyciem gryfonki. Gdy tylko jego oczy padły na spokojną taflę wody, ta zafalowała lekko i zaczęła pokrywać się szronem, by po chwili całkowicie zamarznąć.
Wiadomość od Maxa budziła w dziewczynie mieszane uczucia; wszystkie nieporozumienia do jakich dochodziło między nimi w ostatnim czasie skutecznie zniechęcały ją do rozmowy twarzą w twarz z brunetem, niemniej jednak ciężko było jej zignorować jego zaproszenie. Zaraz po kolacji, zamiast wraz z resztą udać się do dormitorium, Olivia skierowała swoje kroki w zupełnie innym kierunku. Brązowe włosy, tym razem rozpuszczone falowały delikatnie przy akompaniamencie uderzeń butów od kamienną posadzkę. Zanim dziewczyna przekroczyła próg pomieszczenia wzięła kilka głębszych wdechów - z jakiegoś powodu się denerwowała, wygładziła materiał spódnicy, po czym weszła do pomieszczenia, w którym czekał już Ślizgon. Mimo, iż spodziewała się go tu zastać zatrzymała się na ułamek sekundy, patrząc na niego jakby z zaskoczeniem wymalowanym w niebieskich tęczówkach. Kiedy fakt, że Max stoi tuż przed nią do niej dotarł, uwaga Gryfonki skupiła się od razu na zamarzniętym źródełku, które raczej nie powinno tak wyglądać. - Taki z ciebie zimny drań, że nawet magiczna woda zamarza? - zapytała na powitanie, a kąciki jej ust mimowolnie uniosły się ku górze, co świadczyło o tym, że dziewczyna żartuję. Sama podeszła, by lepiej przyjrzeć się, co tym razem Max zepsuł, a wtedy jak na złość źródełko odtajało, chlapiąc ją wodą; nabrała głośno powietrza, bo mimo, że było to zaledwie kilka kropel Callahan była przemoczona do suchej nitki. Mimochodem broda zaczęła jej drżeć, a ona objęła się rękoma, niezdolna do wykonania najmniejszego ruchu. Umysł zalały jej wspomnienia tego, jak zaledwie dwa dni temu wpadła do jeziora i nie potrafiła się wynurzyć. Oczy Oli pokryła wodna przesłona pod wpływem której cały świat się jej zamazywał, przymknęła powieki próbując odzyskać równowagę, jednak to okazało się złym pomysłem - mimowolnie odsunęła się na podłogę czując, jak zatapia się w nicość.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Od kiedy tylko wysłał Olivii wiadomość zastanawiał się, co powinien jej powiedzieć. Nie było chyba dobrego rozwiązania z tej sytuacji. Czuł, że powinien przeprosić, ale nie do końca wiedział za co. Za Tori? Za to, że nie powiedział Olivii o całej tej pojebanej sytuacji, czy może za to, że w końcu postanowił ją wtajemniczyć? Pytań było zdecydowanie więcej niż odpowiedzi, które planował dzisiaj uzyskać. Gdy weszła, do pomieszczenia odwrócił wzrok od zamarzniętego źródełka i posłał jej szeroki uśmiech. Słysząc jej słowa, nie mógł nie roześmiać się na głos. -Chyba na to wychodzi. Uważaj żebyś i Ty mi tutaj nie zamarzła. - Gdy podeszła dał jej buziaka w policzek na przywitanie. Z zaciekawieniem obserwował, jak źródełko reaguje na dziewczynę. Delikatne powłoka z lodu momentalnie odtajała i obryzgała Olivię. Radosne spojrzenie Solberga momentalnie zgasło, gdy zobaczył, jak gryfonka drży i osuwa się na ziemię. Sprawnym ruchem różdżki osuszył ją, aby nie siedziała przemoczona i uklęknął przed dziewczyną. - Oli, co się dzieje? - Zapytał delikatnie kładąc dłoń na jej policzku i gładząc go wewnętrzną stroną kciuka.. W zielonych tęczówkach Maxa widać było troskę i nutkę strachu. Czy to możliwe, aby woda ze źródełka zrobiła jej krzywdę? - Jesteś tu jeszcze ze mną? - Widział, jak jej klatka piersiowa unosi się i opada. Przynajmniej miał znak, że dziewczyna żyje. Nie wiedział jednak, czy straciła przytomność, czy może stało się jeszcze coś innego. Nie miał pojęcia, że niedawno miała nieprzyjemną przygodę na jeziorem. Najwyraźniej nie było im dane spotkać się choć raz w spokojnych warunkach. Solberg zaczynał zastanawiać się, czy ktoś nie rzucił na nich jakiejś klątwy.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Ona również nie potrafiła zrozumieć dlaczego między nimi wciąż dochodzi do jakiś sprzeczek. Byli tylko przyjaciółmi, jednak powoli docierało do niej, że relacja ta nie opiera się tylko na czerni i bieli, pojawiać zaczęły się inne odcienie niosąc ze sobą uczucia, których nie powinno między nimi być. Olivia nie miała prawa odczuwać złości czy zazdrości, zaś Max nie powinien czuć się winny; miał prawo do robienia głupich wybryków. Widząc szeroki uśmiech Ślizgona odpowiedziała tym samym, a w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Oczywiście nie mogła odmówić sobie trochę złośliwego komentarza widząc zamarznięte źródełko. - O to bym się nie martwiła, gorąca ze mnie dziewczyna - rzuciła w odpowiedzi, zagarniając kosmyk włosów za ucho. Mimo kolejnej kłótni wiszącej w powietrzu czuła się przy chłopaku niezwykle swobodnie. Zachowywała ogólny spokój, choć informacja, że to właśnie Vittoria była TĄ dziewczyną mocno nią wstrząsnęła. Nie do końca wiedziała, jak odnieść się do tego wszystko, a przede wszystkim do tego, co działo się podczas gry w durnia. Max został wówczas z drugą Gryfonką, a jej na pomoc przybył Russell. Czy to powinno w jakiś sposób dać jej do myślenia? Może, tyle, że nawet jeśli było jej trochę smutno, to nie miała prawa osądzać Ślizgona, ani wysnuwać jakiś wniosków, chociaż te czasem przychodziły dziewczynie do głowy, gdy leżała już w łóżku próbując zasnąć. Później wszystko potoczyło się bardzo szybko - woda ją ochlapała mocząc całe ubranie, a po chwili miała przed sobą tylko ciemność. Nie potrafiła nad tym zapanować, z każdą kolejną sekundą serce uderzało coraz mocniej w jej pierś, przy okazji odbierając oddech. Wciąż była świadoma, czuła wszystko, słyszała wszystko, lecz nie mogła wykonać żadnego ruchu. Poczuła przy sobie obecność Solberga, który przy pomocy zaklęcia osuszył jej ubranie, a gdzieś z oddali dobiegł ją jego głos. Ciepło uchodzące z dłoni chłopaka, która wylądowała na policzku dziewczyny rozlało się po całym jej ciele, a ona mimowolnie wtuliła w nią twarz. - Ta… - zaskrzeczała, jej głos pochłonięty przez strach brzmiał okropnie, dlatego odkaszlnęła, otwierając powoli oczy - Wszystko w porządku - powiedziała kilka sekund później próbując się trochę podnieść. - To napad paniki, ale już mija - wyjaśniła, kiedy spoglądając w zielone tęczówki Maxa ujrzała w nich troskę, ale również nutkę strachu. - Dziękuję za pomoc - dodała, subtelnie się uśmiechając i przy pomocy chłopaka podniosła się do pozycji stojącej.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ta relacja zdecydowanie była daleka od oscylowania między czernią i bielą. To było spectrum emocji i zdarzeń, których żadne z nich się nie spodziewało i żadne z nich nie potrafiło tego zinterpretować. Max nie czuł się winny ze względu na to, co robił. Wiedział, że młodość ma swoje przywileje i miał zamiar skorzystać z nich wszystkich. Jego poczucie winy wiązało się z tym, jaki wpływ to miało na Olivię szczególnie, że chłopak nie chciał jej krzywdzić. Był jednak zbyt niedojrzały aby dostrzec niektóre rzeczy i raczej prędko nie miało się to zmienić. -Temu nie zaprzeczę. Lód i Ogień to chyba dość wybuchowa mieszanka, nie sądzisz? - Uwielbiał te jej urocze dołeczki, które pojawiały się, gdy gryfonka się uśmiechała. Dodawały jej ogromnego uroku. To, co wydarzyło się podczas durnia było katastrofą na tak wielu poziomach, że trudno było to jakkolwiek wytłumaczyć. Rzeczywiście to Russ poszedł ratować Olivię. Max nie wiedział, czy dobrze zrobił zostając wtedy z Tori. Było już jednak za późno żeby cokolwiek z tamtego wieczoru zmienić. Przerażony patrzył na dziewczynę na podłodze. Gdy wtuliła się w jego dłoń, odetchnął z ulgą. Był to znak, że żyje i funkcjonuje. Jej głos był jednak dziwnie zachrypnięty, kiedy w końcu odpowiedziała na falę jego pytań. -Atak paniki? Boisz się wody? - Tym razem na jego twarzy ukazało się szczere zdziwienie. Pamiętał, że Oli nie potrafi pływać, ale nie pomyślałby nawet, że może to być związane z jakimś lękiem. -Mogę coś zrobić, żeby pomóc? - Jego usta wypluwały z siebie kolejne pytania. Próbował zorientować się w sytuacji i jakoś wesprzeć gryfonkę. -Wiesz, że dla Ciebie wszystko. - Powiedział pomagając jej wstać. Wyglądała już troszkę lepiej, lecz ślizgon nadal bacznie się jej przyglądał. -Jesteś pewna, że już wszystko w porządku? - Wolał się upewnić, zanim przejdą do tematów, które mogłyby znów sprawić, że dziewczyną targną silne emocje. W końcu musieli porozmawiać, czy tego chcieli czy też nie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
To nie było tak, że Max krzywdził Oli, wszystko to co działo się między nimi było wynikiem przypadków, które zbyt mocno odcisnęły na nich swoje piętno. Nieświadomie zbliżyli się do siebie znacznie mocniej niż zapewne początkowo zamierzali, a przez to, że nie byli w takich relacjach zbyt dobrzy - wszystko zaczynało się zwyczajnie walić, bo emocje brały nad nimi górę. Niemniej jednak w żadnym wypadku nie zmieniło to ich nastawienia względem siebie. Może Callahan była trochę zła na Ślizgona, lecz starała się zachować zdrowy rozsądek i być wierna swoim zasadom. Tym razem nie spotkała się z nim z zamiarem suszenia mu głowy o Tori, choć była wyraźnie zaskoczona, że to właśnie ona jest TĄ dziewczyną, o czym Max jej nie poinformował zanim zaczęli grać w durnia. Tamta rozgrywka była niejako gwoździem, który coraz boleśniej wbijał się w ich relację. - Czasami aż za bardzo - przyznała, mimowolnie się z nim zgadzając. Otworzyła usta, by po sekundzie ponownie je zamknąć, nie zamierzała dodawać nic więcej, gdyż jej odpowiedź była aż nazbyt wymowna i doskonale oddawała obecny stan ich relacji. Okazało się, że zderzenie dwóch światów, którymi byli Max i Olivia niosło ze sobą znacznie więcej konsekwencji niż tylko ich wzajemne sprzeczki; obrywało się również osobom trzecim - Russellowi, którego Gryfonka nigdy nie chciała skrzywdzić oraz Tori, choć ta wydawała się być zadowolona z sytuacji. Mimo, że serce dziewczyny wciąż biło znacznie szybciej niż powinno, ta powoli wracała do naturalnego stanu. Otworzyła oczy patrząc na bruneta z delikatnym uśmiechem, kiedy z jego ust padło pytanie - od razu pokręciła przecząco głową. - Boję się wysokości - powiedziała najpierw, nie chcąc nawet wspominać tego momentu gdy magiczny pegaz zabrał ją na najwyższą w zamku wieżę. - Ale nie potrafię pływać, niestety ostatnio prawie się utopiła, gdy przypadkiem wpadłam do wody i chyba teraz odczuwam lekki strach… To znaczy znacznie większy niż bym chciała - wyjaśniła pokrótce to, co wydarzyło się wtedy przy pomoście, gdy chciała wejść na łódkę - dobrze, że wówczas Varian ją uratował. - Już jest wszystko w porządku - odparła na jego kolejne pytanie i dzięki jego pomocy wstała. - Dla mnie wszystko? - zapytała zaskoczona doborem słów, po czym uśmiechnęła się przebiegle - Obyś nie żałował wypowiedzenia tego zdania - zaśmiała się, puszczając mu oczko. Na kolejne pytanie pokiwała potwierdzająco głową, czując że napięcie między nimi zaczyna powoli wzrastać, zaś powietrze wokoło robi się gęstsze. - Więc o czym chcesz pogadać? - zapytała, poprawiając materiał spódnicy, mimochodem stanęła dalej od źródełka z obawy przed kolejnym atakiem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Przypadki zdecydowanie za często decydowały ostatnio o życiu Maxa. Momentami czuł, że traci kontrolę nad własnym życiem. Nie mógł winić za wszystko losu, bo sam święty nie był. Wiele przykrych rzeczy działo się z jego winy i głupoty. Był jednak rzeczy, na których mu zależało i które chciał naprawić. Jedną z nich była właśnie relacja z Callahan. Gdyby wiedział, że cała ta sprawa tak się potoczy... Niestety znając Solberga nawet wtedy nie postąpiłby inaczej. Jego relacja z Tori była jedyna w swoim rodzaju. Mimo, że znali się krótko i mieli wiele osób przeciwko sobie zaczynał dostrzegać inną stronę Sorrento. Ta dwójka była jednocześnie bardzo podobna jak i wbrew pozorom totalnie różna. Max zrozumiał to podczas ich spotkania w domku na drzewie. Mieli zupełnie różne cele w życiu i podejścia do tematów, zwłaszcza tych związanych z miłością, a jednak obydwoje próbowali to osiągnąć w podobny sposób. Max jednak nie sądził, że leżało to w jej naturze, a po prostu była chwilowo zagubiona. Z Olivią sprawa miała się inaczej. Była chyba jedyną osobą, z którą ślizgon mógł szczerze porozmawiać o wielu tematach. Ten duet nie był oparty tylko na dobrej zabawie i fizyczności, ale było w nim coś więcej. Wiedział, że gryfonka się o niego troszczy i sam był w stanie zrobić dla niej bardzo dużo. Gdy zaczęła mówić o tym, co ostatnio jej się przydarzyło, na twarzy Felixa ponownie pojawił się strach. Nie potrafił postawić się w jej sytuacji, bo nigdy nie miał podobnego doświadczenia, ale wyobrażał sobie, jak przerażona i bezbronna musiała się wtedy czuć. Gdzieś głęboko w głowie pojawił się cichy głosik, który był zły, że nie mogło go wtedy przy niej być. -Dios mio! Nie miałem pojęcia. Ktoś Cię wyciągnął? - Zapytał z troską. Nie wierzył, że w takiej sytuacji byłaby w stanie sama dotrzeć na powierzchnię. -Teraz to już obowiązkowo muszę Cię porwać na lekcje pływania! - Pamiętał, że proponował jej to na puchońskiej imprezie i jak najbardziej miał zamiar słowa dotrzymać. Szczególnie teraz, gdy zaczął martwić się, że taka sytuacja może się powtórzyć. W końcu wypadki chodzą po ludziach. -Patrząc po Twojej minie już żałuję. - Zaśmiał się, gdy zaskoczona skomentowała jego słowa. Wypowiadał tamto zdanie pełną świadomością swoich słów i była to szczera prawda. Max zawsze był gotów poświęcić się dla bliskich i parę razy już musiał to udowadniać. Może nie zawsze były to poświęcenia godne podziwu, ale jeżeli mógł pomóc komuś, na kim mu zależało, nie miał zamiaru siedzieć z założonymi rękoma. Prawie zapomniał już po co ją tutaj sprowadził. Po raz kolejny emocje na jego twarzy uległy zmianie. Zapadła chwilowa cisza, gdy szukał odpowiednich słów. Nie miał pojęcia od czego zacząć. -Słuchaj Oliv... - Wziął głęboki oddech i na chwilę odwrócił od niej wzrok. Czuł się bardzo nieswojo poruszając znowu nieprzyjemne tematy. -Wiem, że ostatnio między nami nie było najlepiej. Najpierw ta wielka kłótnia, potem cała ta akcja z Boydem i pamięcią, a wisienką na torcie byłą ta pierdolona gra w Durnia... - Trudno uwierzyć, jak wiele mogło się zadział w tak krótkim czasie. Istny ciąg katastrof. -Nie chcę żeby tak dalej było. Chcę wszystko wyjaśnić i wrócić do tego, jak dogadywaliśmy się wcześniej. Dlatego poprosiłem Cię, żebyś przyszła. Spytaj mnie o cokolwiek chcesz, a powiem Ci wszystko. Jeśli będzie trzeba napiję się tej przeklętej wody, żebyś miała pewność, że jestem szczery. - Patrzył w jej błękitne tęczówki jednocześnie nie do końca je dostrzegając. Nie chciał już dłużej nic przed nią ukrywać, ale domyślał się, że konsekwencje niektórych wiadomości mogą nie być zbyt przyjemne. Jedyne na co liczył to to, że jakoś się dogadają.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Brak kontroli nad własnym życiem nie był niczym złym, wręcz przeciwnie - stanowił naturalny proces, dzięki któremu było ono pełne ekscytujących zdarzeń, które miały wpływ na osobowość człowieka. Każda porażka czy też zwycięstwo kształtowały charakter, dlatego Max nie powinien uginać się pod ciężarem poczucia winy, nawet jeśli zależało mu na relacji z Oli, a rzeczy które robił zakrawały o szczyt głupoty. W gruncie rzeczy Gryfonka nie powinna się na niego złości ani mieć do niego żalu; emocje te pojawiły się u niej niezależnie od tego, co chciała czuć - tym razem to ona traciła kontrolę. I był to najgorszy rodzaj niefrasobliwości, bo nie potrafiła sobie z nim poradzić. Zawsze uważała się za osobę bardzo uczuciową, była pełna empatii wobec innych osób, o czym Solberg przekonać mógł się niejednokrotnie, jednak to co działo się między nimi było czymś nowym, nie miało nic wspólnego z ogólnie rozumianym pojęciem troski czy sympatii. Dlaczego tak się działo? Callahan ciężko było to wyjaśnić, jednak póki mogła uparcie starała się ogarniać nie tylko natrętne myśli, ale również zbędne emocje. Olivia tak naprawdę wciąż żyła w niewiedzy na temat tego, co tak naprawdę łączyło Tori i Maxa; wiedziała tylko, że Gryfonka była TĄ dziewczyną. Ale czy łączyło ich coś więcej? Czy między nimi w końcu doszło do czegoś? Tego nie była w stanie określić i w dodatku nie była pewna czy chce to wiedzieć. Może to zabrzmi dziwnie, jednak kiedy w oczach bruneta pojawił się strach wywołany jej słowami poczuła przyjemne ciepło rozlewające się po drobnym ciele. Zaraz jednak zastapiła je fala zimna, kiedy umysł dziewczyny zalały wspomnienia tamtego przerażającego wydarzenia. Wzdrygła się. - Tak, Varian mi pomógł - odparła, jakby trochę nieobecna; musiała dać sobie chwilę, aby ponownie wrócić do rzeczywistości. - Chyba nie masz za bardzo wyboru - przyznał uśmiechając się przy tym uroczo. Ona w żadnym wypadku nie zapomniała o złożonej przez chłopaka propozycji i tylko czekała na dogodny moment, aby wybrać się z nim naf jezioro. I choć teraz trochę mniej entuzjastycznie podchodziła do tej całej nauki pływania, tak nie zamierzała zrezygnować, jak się okazuje - było to naprawdę przydatna umiejętność. Zaśmiała się na kolejne słowa Ślizgona, a w niebieskich oczach Callahan pojawiły się iskierki rozbawienia. - Nie będzie tak źle - zapewniła go, machając przy tym ręką, jakby była to zwykła błachostka. W żadnym wypadku nie zamierzała wykorzystywać przeciwko Maxowi jego własnych słów, nie była tego typu osobą, nawet jeśli on wypowiedział je świadomie i szczerze. Znała go na tyle dobrze, że wiedziała iż gotów jest poświęcić się dla innych, lecz ona od niego tego nie oczekiwała. Chciała by ich relacja opierała się na równych zasadach. Kiedy ponownie zabrał głos wydawał się być bardziej zestresowany niż podczas pozostałych rozmów, które prowadzili. To sprawiło, że Oli mimowolnie zapaliła się czerwona lampka, a zdenerwowaniem Maxa udzieliło się również jej. Schowała ręce za plecy wykręcając palce. Słowa które powiedział całkowicie ją rozczuliły, a jednocześnie obudziły niepokój. Tak naprawdę powinna zacząć od góry do dołu. Ustawić wszystko w takim porządku, żeby najpierw zadać pytania już zrozumiałe i rozstrzygnięte by później przejść do tych, które są kompletnymi zagadkami, i co tu dużo kryć - od ich posmaku tajemnicy jeżyły jej się włosy na karku. Patrzyła na Ślizgona bliżej niezidentyfikowanym spojrzeniem, wciąż milcząc. Sekundy ciągnęły się niczym wieczność. Olivia przygryzła dolną wargę. - Nie musisz mi mówić niczego. - oznajmiła w końcu, po długiej ciszy, choć słowa te nie były do końca zgodne z tym, co czuła. - Ty i Tori to nie moja sprawa, mogłeś po prostu powiedzieć, że się z nią spotykasz. Po prostu czułam się trochę dziwnie, ale to już minęło. A Tori to naprawdę świetna dziewczyna - powiedziała, choć jednocześnie chciała i nie chciała znać całą prawdę, niemniej jednak wiedziała, że im człowiek mniej wie, tym lepiej śpi.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Obydwoje znajdowali się w sytuacji, którą nie do końca rozumieli, chociaż Max miał tutaj tę przewagę, że znał prawdę dotyczącą wydarzeń z Tori. Problem polegał na tym, że mało kto chciał mu w tę wersję wydarzeń uwierzyć, a on powoli tracił siły na tłumaczenia. Prawda była taka, że dużo łatwiej było mu po prostu dać plotkom żyć swoim życiem i liczyć, że umrą one tak szybko, jak powstały. Zapewne niedługo ktoś inny wplącze się w jakąś aferę i Solberg będzie miał chwilowy spokój. Tak już działała ta szkoła. Były jednak historie, które żyły przez bardzo długi czas. Max miał nadzieję, że ta nie będzie jedną z nich. Nie za bardzo dbał o swoją reputację, na którą raczej nie narzekał, ale martwił się o Sorrento, która cierpiała mocniej niż on. Nie rozumiał dlaczego akurat Olivia aż tak przejęła się całą tą sytuacją. Ostatnimi czasy ich spotkania były dość burzliwe i ciężko było cokolwiek na spokojnie wyjaśnić. Dziewczyna była jednak dla Maxa ważna i nie chciał, aby żywiła do niego urazę o coś tak głupiego i nieznaczącego. Szczególnie, że nie do końca rozumiał ku temu powód. Wiedziała, że nie był świętoszkiem i odpierdalał różne rzeczy. Ślizgon nie wiedział tylko dlaczego z całej listy powodów, to ten sprawił, że Callahan się zdenerwowała. Odetchnął z ulgą słysząc, że jednak nie była sama tamtego dnia, gdy zaczęła się topić. -Varian? Ten ślizgon? - Lekkie zdziwienie zagościło na jego twarzy. Nie znał jeszcze dobrze chłopaka, ale słyszał, że jego i Tori coś łączy. Nieświadomie temat cały czas obracał się wokół Tori. Ta to była chyba wszędzie i znali ją wszyscy, skoro nawet jej chłopak pojawiał się w czas by uratować Olivię przed utonięciem. -W takim razie po egzaminach biorę Cię na lekcję! - Uśmiechnął się delikatnie, ale jego ton nie pozostawiał wątpliwości, że mówi jak najbardziej poważnie. Skoro można było zapobiec takim wypadkom trzeba było próbować, a Max nie miał zamiaru na tę chwilę uczęszczać na kolejny pogrzeb w razie, gdyby Olivii niestety coś się stało. Liczył, że chociaż te wakacje będą dość spokojne. Patrząc, jak gryfonce udziela się jego zdenerwowanie, nie mógł nie poczuć się jeszcze bardziej niepewny. Przedłużająca się między nimi cisza nie pomagała i zastanawiał się, jakie słowa zaraz padną z jej ust. Czy faktycznie zacznie zadawać pytania? A może uzna, że nie ma co tłumaczyć? Max czuł, jak rośnie w nim napięcie. Z jednej strony nigdy nie czuł się w obowiązku tłumaczyć przed kimkolwiek, ale miał już dosyć tego, jak ostatnimi czasy wyglądała ich relacja. Chciał wyjaśnić wszystko, co trzeba było nawet, jeżeli miało to mieć średnie konsekwencje. Gdy w końcu się odezwała, uniósł brew w geście zdziwienia. Czyli jednak rozchodziło się o Tori. Nie wiedział, jak dobrać słowa, żeby przekazać to, co chciał i jednocześnie, by sens i prawda dotarły do Callahan. -Oli proszę zrozum to wreszcie. Między mną, a Tori nie ma nic więcej niż przyjaźń. Zrobiliśmy kilka głupot, na których daliśmy się przyłapać, ale to tyle. Z tego co wiem ma nawet teraz chłopaka. Naprawdę uważasz, że aż tak kłamałbym gdybyśmy faktycznie byli razem? - O ile opinia większości mało go interesowała, tak zależało mu, aby Olivia miała jasny obraz sytuacji. Nie chciał aby między nimi było nieciekawie z tak błahego powodu. -Wiem, że krążą po szkole różne plotki na nasz temat, ale nie sądziłem, że akurat w tę uwierzysz. Mam nadzieję, że nie wierzysz w to, że zaprosiliśmy Walsha do trójkąta. - Zaśmiał się lekko wspominając słowa Willa podczas ich pogadanki z Becią. Faktycznie plotki miały to do siebie, że zaczynały żyć swoim życiem i to jeszcze jak. Nie potrafił już zliczyć ile ciekawych historii krążyło po zamku na ten konkretny temat.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
To było naprawdę urocze, a jednocześnie pełne podziwu, że Max bardziej przejmował się tym, jak mocno plotki ubodzieć mogą Tori, a nie jego. Z drugiej strony, gdyby oboje wykazali się większą rozwagą, cały ten ambaras nie miałby teraz miejsca. Niestety, wszystko to było już jedynie historią, która żyła własnym życiem, miała wiele wersji, zmieniających się w zależności z których ust padała. Prawdę powiedziawszy Olivia nie słuchała tego, co mówią inni, to, że Maxa łączy coś z Tori wywnioskowała na podstawie tego, jak zachowywali się podczas gry w durnia, która była pięknym obrazem zażenowania oraz ironii losu. Sama Olivia również nie rozumiała dlaczego tak bardzo przejęła się właśnie tą sytuacją. Skłamałabym mówiąc, że nie zależy jej na Solbergu, ale żeby okazywać zazdrość?! To było nie do pomyślenia - zwłaszcza, że to właśnie przez jej zachowanie cierpiała ich relacja. Z tego też powodu próbowała opanować targające nią emocje, w dodatku ignorowała plotki i unikała tematu Ślizgona, kiedy tylko ktoś chciał go podjąć, przede wszystkim przy akompaniamencie imienia Tori, jakoś dawała sobie z tym radę, skupiając się na błahostkach życia codziennego. Wkładanie kija w morwisko było w tym przypadku najgorszą opcja, zwłaszcza, że Oli odczuwała do Maxa swego rodzaju żal, że zamiast pospieszyć jej na ratunek, został on z drugą Gryfonką. Czy miała prawo czuć właśnie to? Ciężko było stwierdzić. - Tak, dokładnie ten. - powiedziała, potakująco przy tym entuzjastycznie głową - Zaproponował przepłynięcie łódką, a kiedy próbowałam do niej wsiąść, wiatr ją popchnął. Chyba wciąż mści się na mnie duch powietrza z Nocy Celtyckiej, chociaż nie mam pojęcia za co - dodała, wyjaśniając sytuację. Dodatkowo wypowiedziała na głos myśli, a raczej oskarżenia które przyszły jej w tamtym momencie do głowy. Bo czy mogła mieć aż takiego pecha, tak po prostu? Wątpliwe. Nie miał pojęcia, że i tego Ślizgona, którego właściwie nie znała łączyło coś z Tori. Czyżby blondynka nieświadomie ją prześladowała? Los nie był w tym przypadku zbyt łaskawy. - Trzymam cię za słowo, ale póki nie zobaczę, to nie uwierzę - odpowiedziała na jego oświadczenie, gdyż w lekką wątpliwość poddawała to czy Max znajdzie dla niej odpowiednią ilość czasu. Nie wspominając już o cierpliwości, której brunetka na pewno będzie potrzebowała. Mimo braku wiary, wiedziała, że jest z nią szczery, niestety nie zawsze idzie to w parze z innymi czynnikami. Nie potrafiła nie zareagować na niepokój targający Maxem, przeciągała swoją odpowiedź w nieskończoność, jednak nie było to zamierzone zachowanie. Po prostu sama zastanawiała się co powinna powiedzieć; drążyć temat, czy może wręcz przeciwnie - odpuścić? Wówczas doszła do wniosku, że łatwiej będzie dać za wygraną i choć nigdy nie podążała tymi prostszymi ścieżkami, dziś postąpiła wbrew sobie a jednak zgodnie z tym, co chciała zrobić właśnie w tej sytuacji. - Max, to ty zrozumiem wreszcie. Nawet jeśli ciebie i Tori łączyłoby coś więcej, to nie jest moja sprawa. Nie potrafię ci wytłumaczyć dlaczego w tamtym momencie byłam zła - prawie natychmiast odpowiedziała na jego słowa, podchodząc bliżej. Położyła dłoń na jego policzku, rozkoszując się ciepłem skóry chłopaka. - Teraz już nie jestem. Uznajmy, że była to chwila, naprawdę krótka chwila dziwnej słabości i zostawmy to za nami - poprosiła, ignorując jego pytanie. Wiedziała, że nigdy by jej nie okłamał nawet jeśli znali się krótko. Zbyt wiele poważnych spraw poruszali między sobą, aby teraz nie mieć do siebie zaufania. Zaśmiała się słysząc kolejne zdanie, te o trójkącie z Walshem. - Daj spokój, czy ty naprawdę uważasz, że słucham tych wszystkich plotek? - zapytała, unosząc do góry brwi, wyraźnie zaskoczona taką wizją.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Prawda, że zarówno Max i Tori byli winni swojej głupoty. Wystarczyłby jeden przebłysk rozsądku i wszystko potoczyłoby się inaczej. Możliwe nawet, że nikt nie dowiedziałby się o całej tej sytuacji. Solberg nigdy za bardzo nie przejmował się własną opinią. Był społecznym zwierzęciem, ale nie pozwalał, by takie rzeczy go ograniczały. Jeżeli ktoś nie chciał wierzyć w jego wersje zdarzeń, to nie miał zamiaru na siłę przekonywać go do tego. To, że relacja ślizgona i Olivii przechodziła kryzys nie było tylko winą zachowania dziewczyny. Felix też nie był ostatnio przykładnym towarzyszem. Nie rozumiał ani jej ani tym bardziej siebie, a do tego jej złość była dla niego poniekąd okazją, żeby wyładować swoją irytację związaną z ostatnimi wydarzeniami. -Uwziął się na Ciebie duch wiatru? Ta Celtycka Noc to był festiwal dziwnych rzeczy. - Przypomniał sobie obchody tego czarodziejskiego święta i nadal nie rozumiał dokładnie co za magia tam zadziałała. Niektóre rzeczy pamiętał lekko jak przez mgłę. Był prawie pewien, że pocałował profesor Whitehorn, ale jakoś wolał nie biegać po zamku i nie wypytywać, czy to faktycznie miało miejsce. -W każdym razie to nie brzmi jak udana randka. - Puścił jej żartobliwie oczko. Co prawda Oli nie wspomniała o kontekście ich przejażdżki łódką, ale przecież Max też nie mówił tego na poważnie. Zastanowił się przez chwilę, czy powinien mówić jej o tym co słyszał na temat ślizgona i swojej żony oraz o tym, czy temat udawanego małżeństwa jest teraz wskazany. Postanowił poczekać jednak, co gryfonka mu odpowie. -Lepiej szykuj kostium kąpielowy i rękawki do pływania. Jeśli coś obiecuję, to możesz być pewna, że słowa dotrzymam. - Akurat w spełnianiu obietnic Max był dość dobry, o czym niektórzy mogli się bardzo dobrze przekonać. Dlatego też trzeba było czasem uważać, jakie obietnice się od niego przyjmowało, bo mogły być zarówno miłe jak i powodujące nie małe kłopoty. -Rozumiem. - Pokiwał głową jeszcze potwierdzając swoje słowa. -Chciałem tylko, żebyśmy mieli jasność w tym temacie. Miałaś prawo mnie zjebać za tę akcję, bo przyznaję było to dość bezmyślne. - Ujął jej dłoń, która spoczywała teraz na jego policzku i od razu poczuł się lepiej. Jej bliskość bez względu na sytuację zawsze była dla niego kojąca. -Pewnie nie, chociaż chętnie bym się dowiedział, co najdziwniejszego usłyszałaś o mnie. Jestem wielkim fanem ludzkiej kreatywności. - Niektóre plotki były tak absurdalne, że ciężko było nawet powiedzieć, skąd mogły ludziom przyjść do głowy. -Poza tym pamiętaj, że wszędzie kryje się ziarenko prawdy, a w historii z Tori bywa jej dość dużo. - Prawie każdy wiedział o hasających po zamku królikach mimo, że ich geneza czasami była bardzo przekręcana. Zastanawiał się, czy Olivia słyszała już o ich fałszywym ślubie, bo ani Dear, ani Walsh nie ukrywali tego faktu, gdy ich z rozkoszą opierdalali przed wszystkimi. Bezwiednie włożył drugą rękę do kieszeni i przekręcił kilka razy w palcach drewnianą obrączkę, której zapomniał wyjąć.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Przypadek tej dwójki był zapewne jednym z wielu sobie podobnych; targały nimi niezrozumiałe uczucia, a jednocześnie tak proste do określenia przez innych, widoczne na pierwszy rzut oka, jak chociażby podczas gry w durnia. Dlaczego więc kiedy Russell zarzucił Oli, że ta chce Solberga ona automatycznie zaprzeczyła? To wszystko nie było takie proste, żadna relacja nie jest prosta; złożoność uczuć jakie wówczas istniały pomiędzy dwójką ludzi nie pozwalała klarownie myśleć. Callahan swoje zachowanie wobec Maxa tłumaczyła, tym, czego się o nim dowiedziała - przemawiała przez nią troska oraz empatia, które Alvarez pomylił z innymi uczuciami. Bo przecież nie mogło być inaczej. - No tak, uwziął - powtórzyła przejęta - Nie wiem, co mu zrobiłam. Z resztą, ty całowałeś każdą napotkaną dziewczynę, Sophie nie była za to zła na ciebie? - zapytała, przypominając sobie, jak zaraz po podejściu do tej pary, Max zaczął ją całować przy swojej towarzyszce. Uniosła do góry prawą brew, patrząc na niego wymownie, jakby pytanie to miało ukryte drugie dno. Może przez chwilę nawet Gryfonka zastanawiała się czy Solberg nie kręci z siostrą swojego kumpla, jednak późniejsze plotki dotyczące jego oraz Tori skutecznie zagłuszyły owe podejrzenia. Z tego też powodu pytanie Oli nie było pułapką, której mógł się spodziewać. W dodatku Callahan była zbyt szczerą, aby bawić się w tego typu podchody, zdecydowanie łatwiej było zapytać wprost. -To nie była randka, to po pierwsze, a poza tym nie chodzę na randki, myślałam, że to już ustaliliśmy - oznajmiła, choć wiedział, że Max sobie zwyczajnie żartuję, co dostrzegła nie tylko w jego rozbawionych, zielonych tęczówkach, ale również roześmianych ustach. Istnieje takie powiedzenie - "mowa jest srebrem, a milczenie złotem", w związku z tym lepiej było milczeć dopóki odpowiednie pytania nie zostaną zadane lub pewne fakty nie wyjdą na jaw. - Myślisz że będą potrzebne mi rękawki? - zaśmiała się, kojarząc je na ramionach małych dzieci,kiedy uczyły się pływać, ale czy ona będzie w stanie wcisnąć w nie swoje ramiona? Z resztą...wyglądać będzie w nich przekomicznie i chyba właśnie taki w tym wszystkim miał cel Max. - To fakt, bezmyślne - potwierdziła, jednak z uśmiechem na ustach. Była bardzo zadowolona z tego, że Max sam dostrzegł głupotę w swoim zachowaniu, to działało ja korzyść bruneta. Uśmiech Callahan powiększył się, pokazała rząd białych zębów, kiedy ujął jej dłoń; przyjemne ciepło rozlało się ciele dziewczyny, niosąc za sobą cudowne uczucie ulgi i spokoju. Poruszanie tematu plotek przez Solberga nie było zbyt mądrym posunięciem, wszakże nie miał pewności, które kwestie Oli postanowi poruszyć. Przymknęła na chwilę oczy próbując w odmętach pamięci odnaleźć zasłyszane przypadkiem zdania na temat Ślizgona. Mimowolnie przyjęła dramatyczny, a jednocześnie poważną, choć w jej niebieskich tęczówkach pojawiły się ogniki rozbawienia, które Max dostrzec będzie mógł dopiero po chwili. - Słyszałam, że Maximilian Felix Solberg jest przystojny, ale nieco głupkowaty, ale ma za to seksowny tyłek - powiedziała wyliczając na palcach. - Tyle, że z tym tyłkiem to największa plotka więc w niej pokładam najmniej wiary - dodała szybko, zanim ego chłopaka urośnie zbyt wysoko,ponad skalę. Gdy wspomniał o Tori i ziarenku prawdy, uśmiech zszedł z jej ust, a w głowie od razu pojawiła się zasłyszana podczas śniadania informacja. - To ile prawdy jest w tym, że jesteście małżeństwem? - wypaliła, nie owijając w bawełnę; założyła dłonie na biodra. Nie przypuszczała, że uderzy w czuły punkt, a odpowiedź którą odzyska na nowo może zaburzyć spokój, który osiągnęli przed chwilą.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max miał zupełnie inne wytłumaczenie ich zażyłości. A raczej jego brak wiedzy w temacie uczuć sprawiał, że nie do końca mógł być świadomy wszystkiego, co się między nimi dzieje. Dla niego była to po prostu bardzo dobra przyjaźń oparta na wzajemnym zaufaniu i trosce. Dodatek pocałunków był przyjemnym, ale nie obowiązkowym elementem tej zażyłości. Uwielbiał te momenty, gdy ich wargi się spotykały i czuł otulającą go bliskość Olivii, ale gdyby nie fakt, że tak dobrze czuł się przy niej i bez tego, zapewne ich relacja byłaby bardziej powierzchowna. Z Tori też byli blisko fizycznie, ale nie potrafili rozmawiać na poważniejsze tematy. Ślizgon po prostu całym sercem wierzył, że głębsze uczucia nie mają racji bytu i zapewne dlatego nie potrafił ich nigdzie dostrzec. -Chyba każdy miał jakieś niemiłe doświadczenia z tymi duchami. Mi dały na chwilę słoniowe nogi, ale potem coś zjadłem i mi przeszło. - W Alei Ogników chyba wszystko było zaczarowane. Nic dziwnego, że połowa uczestników chodziła tam na haju. Najzwyczajniej w świecie nie dało się inaczej. -Zła? Za co? Byliśmy tam jako przyjaciele. No i nie była w tym wszystkim pominięta. - Zaśmiał się przypominając sobie, jak panna Sinclair zareagowała na pierwszy pocałunek tamtego wieczora. -Zresztą nie mogę się umawiać z siostrą Lucasa. - Wiedział, jak protekcyjny w stosunku do niej był jego kumpel i nie miał zamiaru narażać ich przyjaźni dla jakiejkolwiek laski, a co dopiero siostry. To głupie mleko po prostu sprawiło wtedy, że nie mógł się za bardzo opanować i całował wiele dziewczyn. Z żadną z nich później za bardzo nie rozmawiał, ale nie ciskały w niego gromami więc uznał, że nie ma sprawy. -A randka z Alvaro? - Zapytał z łobuzerskim uśmiechem. To, że była ona wygrana w durnia nie oznaczało, że nie była randką. No chyba, że byłby to ten słynny wyjątek od reguły, ale tego Max już nie mógł wiedzieć. -Obowiązkowo! I takie kółko ratownicze. - Gestem rąk zobrazował jej co dokładnie miał na myśli. Wizja Callahan w takim stroju była doprawdy jedyna w swoim rodzaju. Poza tym, czy to nie było obowiązkowe wyposażenie do nauki pływania? On dokładnie tak to pamiętał z czasów swoich lekcji na basenie. No, może bez koła, ale rękawki zdecydowanie były! Chociaż tutaj się bezwzględnie zgadzali. Solberg sam sobie pluł w brodę, jak głupio postąpili nie zamykając z Tori drzwi i do tego odrzucając różdżki poza zasięg rąk. Czas bez magicznego kijka był dla niego dużo większą karą niż wszelkie kazania i szlabany. Dawno nie czuł się tak bezbronny, jak podczas tamtych dni, gdy w MAGICZNYM zamku nie mógł korzystać z MAGII. Uważnie obserwował jej twarz, gdy próbowała przypomnieć sobie zasłyszane historie. Gdy w końcu się odezwała, Max uniósł jedną brew patrząc na nią zalotnie. -Szczera prawda, chociaż nie tylko tyłek mam seksowny. - Mimo, że był to w tej chwili żart, chłopak bardzo dobrze wiedział, że podoba się dziewczynom i raczej nie zaprzeczał swoim walorom fizycznym. -Może kiedyś sama się przekonasz. - Nie mógł nie przypomnieć sobie ich rozmowy w pokoju z magicznym zwierciadłem, gdy Olivia zaczęła go podpuszczać. Do dziś nie był do końca pewny, czemu nie wykorzystał tamtej okazji, ale gdzieś w środku był zadowolony, że podjął taką właśnie decyzję. Pytanie, które opuściło usta gryfonki nie zaskoczyło go aż tak mocno. Wiedział, że pół zamku o tym rozmawia. Żałował jednak, że jej dłoń opuściła jego policzek i teraz Olivia przyjęła bardziej surową postawę. -Okey. To akurat jest w połowie prawdą. ALE...! - Powiedział, zanim zdążyła cokolwiek wtrącić. Zależało mu, żeby wysłuchała wszystkiego do końca i zrozumiał, jak było naprawdę. Nie do końca miał ochotę opowiadać tę historię Oliv, ale obiecał, że będzie z nią szczery. -Tego dnia, jak się spotkaliśmy trochę nam odwaliło i wpadliśmy na głupi pomysł. Dla żartu poprosiliśmy jakiegoś dziadka na ulicy żeby nam udzielił ślubu, ale nie ma szans, żeby to był prawdziwy urzędnik, czy ksiądz. Poza tym byłem nieletni, więc i tak nie byłoby to ważne. - Analizował to wiele razy i był raczej pewien, że nawet jakby Tori była największą miłością jego życia, to bez zgody rodziców mógł sobie brać nawet milion ślubów, a żaden by nie miał mocy prawnej. -Wiesz przecież, że ja się w poważne związki nie pcham. - Dodał jeszcze na koniec. Od tamtego dnia wiele się zmieniło. Niestety nie wszystko na dobre.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Myśl, że mogłaby się zakochać, poczuć ten dziwny stan upojenia, który nie był wywołany ani alkoholem ani żadnym z eliksirów odbierała Olivii oddech. Nie była gotowa, by całkowicie poddać się owładniającym ją uczuciom, które czułaby wobec drugiej osoby. Taki stan rzeczy zwyczajnie przerażał dziewczynę, dlatego uparcie broniła przekonania, że relacja między nią i Maxem opiera się głównie na przyjaźni, czasem podsycanej przez nie wybiegającą poza pewne granice fizyczność. Taki stan rzeczy bardzo jej odpowiadał, z resztą - Solbergowi również. - Odważyłeś się coś tam zjeść? - zapytała zaskoczona, gdyż ona widząc co dzieje się z pozostałymi, czy chociażby samym Darrenem, który zdrabniał prawie każde słowo, co brzmiało komicznie, nie jadła i nie piła niczego. Nawet teraz na samo wspomnienie krzywiła się nieznacznie, mimowolnie kręcąc przecząco głową, jakby właśnie odmawiała spożycia czegoś. Pokręciła głową śmiejąc się znacznie głośniej niż zamierzała, kiedy oznajmiła, że Sophie również posmakować mogła jego ust. - Teraz coraz ciężej mi uwierzyć, że działała na ciebie jakaś magia. Przyznaj się, pięknie to zaplanowałeś! - powiedziała, dźgając go palcem wskazującym w klatkę piersiową, jakby właśnie go oskarżała, jednak łatwo było zauważyć, że dziewczyna zwyczajnie sobie żartowała szeroko się przy tym uśmiechając. Informacji o tym, że Ślizgon nie może umawiać się z siostrą kumpla nie skomentowała. Faceci mieli te swoje dziwne kodeksy przyjaźni, zupełnie jak kobiety, choć u nich wszystko rządziło się swoimi prawami. Olivia wolała w to nie wnikać, jeszcze zbyt wiele by się dowiedziała, o rzeczach o których nie powinna wiedzieć, choć sama przed sobą musiała się przyznać, że gdy była młodsza to podsłuchiwała rozmowy Boyda z Fillinem, jednak dopiero niedawno tak naprawdę odkryła ich sens. A mówią, że to kobiety są skomplikowane. Odkaszlnęła słysząc pytanie odnośnie randki z Russellem. - To była randka, ale raz, że bardzo nieudana, to jeszcze przypadkowa. Byłam pewna, że wygram tamtą rozgrywkę i tylko dlatego zgodziłam się na tą randkę - wyjaśniła, co było całkowicie zgodne z prawdą. W innym wypadku nigdy świadomie nie zjawiłaby w knajpce. W przypadku tego typu spotkań sam na sam, trzeba było brać Callahan podstępem. - To był wyjątek od reguły - dodała, wypowiadając na głos to o czym myślał Ślizgon. - Chyba oszalałeś - odparła automatycznie, kiedy wspomniał jeszcze o kole ratunkowym. - Poza tym, myślałam że to Ty w razie czego przybędziesz mi na ratunek, a nie jakieś koło - powiedziała starając się przybrać seksowny ton głosu, a mina Solberga jedynie potwierdziła, że jej się go udało. Jeśli chciała młoda Gryfonka potrafiła działać na wyobraźnię płci przeciwnej, choć nie wiedziała, że tak proste zagrywki podziałają na chłopaka. Z drugiej strony był w wieku, w którym hormony wręcz buzowały, a wtedy nie trzeba było dużo. Oczywiście Oli nie omieszkała w pewien sposób zemścić się na brunecie i gdy już przyjdzie im wspólnie pływać, włoży na siebie najbardziej seksowny kostium kąpielowy jaki posiada w swojej garderobie. Sama myśl o tym sprawiła, że na ustach dziewczyny pojawił się zawadiacki uśmieszek. W przeciwieństwie do Maxa, Gryfonka raczej nie ubolewałaby tak bardzo nad stratą różdżki, być może dlatego, że wychowywanie się w takiej a nie innej rodzinie nauczyło ją radzić sobie bez magii, dlatego nawet w szkole poza zajęciami czy nauką Oli rzadko kiedy używała drewnianego kijka, świetnie radząc sobie niczym prawdziwy mugol. Nie potrafiła darować sobie żartu, który mimowolnie opuścił usta brunetki, a pochwycony przez Maxa wywołał u niej śmiech rozbawienia. - A skąd pomysł, że będę chciała się przekonać? - zapytała w odpowiedzi, unosząc lewą brew. Wraca z tymi słowami umysł Oli zalało wspomnienie ich rozmowy w sali marzeń, kiedy subtelny pocałunek zmienił się w eksplozję uczuć i namiętności, brutalnie przerwanej przez samego Solberga. I mimo, że wówczas poczuła coś na kształt odrzucenia, jednak teraz inaczej na to patrzyła. Zrozumiała, że Max wtedy przerwał to, co się między nimi działo nie tylko z sympatii to jej osoby, ale również szacunku, jakim darzył ją jako kobietę. Takie zachowanie zasługiwało na aprobatę, a sama Olivia również była zadowolona, że właśnie tak to się potoczyło. Jasnym było, że zaraz po słowach "w połowie prawda" brunetka chciała coś powiedzieć, otworzyła nawet usta jednak Max szybko ją uciszył na co mu pozwoliła, chcąc wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. W gruncie rzeczy dziewczyna nie wiedziała, jak ma się odnieść do usłyszanych informacji. Ba! Nawet nie myślała, że ślub może być prawdą, bo zwyczajnie było to nierealne, jednocześnie nie mieściło się jej to w głowie. Przytknęła dłonie do skroni, zamykając oczy. Musiała przetworzyć wszystko, co powiedział i nie wybuchnąć znowu złością na ich głupotę; o ile ta Maxa była uzasadniona wiekiem, tak rozumowania oraz zachowała Tori nie rozumiała - przecież była od nich starsza! - Szczerze, to odebrało mi mowę - powiedziała po dłuższej chwili, biorąc kilka głębszych oddechów. - Ale gratulacje, naprawdę. Młodej parze - dodała, choć ton jej głosu nie brzmiał tak, jakby była zadowolona z tego wszystkiego. Zaczynała poddawać w wątpliwość to czy Max wciąż myśli jasno. Może ta cała sprawa z Florą miała na niego taki wpływ? Buntował się? - Wyjaśnij mi tylko, dlatego tak ci odwala? To wpływ Tori czy po prostu nie radzisz sobie z tą całą sytuacją z Florą? - zapytała, chwytając się dwóch logicznych w tym przypadku wytłumaczeń.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Solberg nie był raczej osobą, która postępowała ostrożnie, czy tym bardziej, rozważnie. Dlatego też nie widział powodu, dla którego powinien ograniczać się tamtego dnia na Celtyckiej Nocy. Szczególnie początkowo, gdy nie wiedział jeszcze, że wszystko tam naszpicowane jest jakąś magią, po prostu nie żałował sobie. Później sprawa miała się już nieco inaczej, ale decyzja o zjedzeniu czegoś zdecydowanie poprawiła jego stan. -Wyglądało i brzmiało pysznie, więc czemu bym nie miał? - Mleko z cyca jaka było wręcz pięknie zachęcające. Skąd mógł wiedzieć, że przez to zacznie mu tak odwalać? Zresztą nie takie rzeczy już jego organizm przyjmował na klatę. Lekki haj, jaki wtedy odczuwał dzięki Magii sprawiał, że upadki przy ognisku nie były aż tak bolesne, jakby być mogły. Bro Code to jedna z niewielu świętości w życiu Felixa. Nie ze względu na jakąś wielką wartość tych niepisanych zasad, ale po prostu ze względu na szacunek dla kumpli. Był pewien, że dziewczyny trzymają się podobnych wartości, choć nawet o tym nie wiedzą. Relacje międzyludzkie musiały opierać się o takie niepisane reguły, żeby w miarę funkcjonowały. -Nie liczy się powód, a fakt, że na nią poszłaś. A tak serio, to przykro mi, że nie udał się wam tamten dzień. - Nie do końca wiedział, jaki Olivia ma stosunek do Russella, ale podczas gry w Durnia widział, że kumplowi zależy na dziewczynie. -Skoro nie chcesz cudownie wyglądać, to nie będę namawiał. Medyk i ratownik w jednym, będę czym potrzebujesz. - Olivia doskonale wiedziała, jak zadziałać na Maxa i miała tego pełną świadomość. On sam raczej nie zastanawiał się nad tym, czy gryfonka robi to specjalnie, czy też nie. Po prostu reagował. W takich sytuacjach kontakt z mózgiem nie zawsze najlepiej mu wychodził, czego efekty było nie raz widać. W normalnej sytuacji Solberg też nie miał nic przeciwko poruszaniu się bez magii, jednak tutaj wszystko wyglądało dla niego inaczej. Podczas wakacji nie brakowało mu różdżki, a jedynie kociołków. W Hogwarcie bez patyka czuł się wyjątkowo bezbronny. -No tak, ostatnio jasno dałaś mi do zrozumienia, że gdybyś chciała już byś się przekonała. - Było to wciąż wypowiedziane w formie lekkiej rozmowy, a nawet żartu. Nie miał żalu do niej o nic, co wydarzyło się podczas tamtej kłótni. Lekko się do niej zbliżył oplatając rękoma w pasie i nie spuszczając wzroku z jej błękitnych oczu. Nie chciał rozmawiać na temat udawanego ślubu z Callahan, chociaż sam nie do końca był pewien czemu. Nie wiedział, jak dziewczyna zareaguje i martwił się, że to pogorszy sytuację, którą próbował właśnie naprawić. Nie mógł jednak dopuścić się teraz kłamstwa, skoro obiecał jej szczerość. -Daj spokój... - Mruknął na jej gratulacje. -Przecież to nic poważnego. - Nie rozumiał dlaczego niektórym tak ciężko było to wszystko zrozumieć. Dlatego powoli zaprzestawał odpowiedzi na pytania o wszystkie te plotki i wydarzenia z Tori. Następne pytanie sprawiło, że tym razem to Maxa zatkało. Nie miał pojęcia, dlaczego takie pytanie opuściło jej usta i nie miał pojęcia, co na nie odpowiedzieć. Był zagubiony ostatnimi czasy, ale czy naprawdę był to powód jego wybryków? -Wpływ Tori? Prędzej to ja mieszam w głowie jej. - Zaczął powoli dobrze pamiętając rozmowę ze starszą gryfonką. Wbrew pozorom miała ona serce po właściwej stronie i tylko przy nim zachowywała się tak bezmyślnie. -Nie uważam, żeby Flora miała na to wpływ. Zawsze podejmowałem głupie decyzje i jak widać to się nie zmienia. - Sam nie wiedział, co dokładnie sprawiało, że tak odwalał, ale nie pozwalał sobie na refleksję na ten temat. Bał się odpowiedzi i konfrontacji z własnymi uczuciami.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Z tej dwójki to Olivia zasługiwała na określenie mianem rozważnej, nawet jeśli czasem również pakowała się w tarapaty. Teraz działo się to znacznie rzadziej, zupełnie jakby funkcja prefekta, którą sprawowała niejako wpłynęła na zmianę zachowania dziewczyny. Było w tym dużo prawdy, sam fakt, że spośród tak wielkiej rzeszy uczniów to właśnie ona została mianowana zasługiwał na pewne ustępstwa z jej strony, zwłaszcza, że bardzo nie chciała dać plamy, przy okazji ucierając nosa rodzicom. Choć gdzieś tak naprawdę miała ich opinie - wszakże nigdy nie wierzyli w żadne ze swoich dzieci - to świadomość, że osiągnęła coś w świecie, do którego oni nie mają dostępu sprawiała jej niesamowitą satysfakcję. Podczas Celtyckiej Nocy równie ostrożnie podchodziła do wszystkiego, co się tam działo, niemniej jednak nie ważne jak bardzo chciała uniknąć skutków ubocznych, to i tak oberwała. Więc czy sensownym było postępowanie w taki sposób? Wątpliwe, najwyższym było jednak to, że udało im się przeżyć, nie wyrządzając przy tym sobie lub innym większej krzywdy. - Właściwie masz trochę racji - przyznała z uśmiechem, choć wtedy miała mniej luzackie podejście. Oczywiście, że dziewczyny również miały swoje własne zasady, którymi kierowały się w relacjach między sobą! Inaczej świat już dawno pogrążył się w chaosie, z tym, że różnica między chłopakami a dziewczynami polegała na tym, iż w przypadku złamania którejś z reguł faceci dawali sobie po twarzy i znowu panował u nich spokój, zaś kobiety długo mściły się i prowadziły cichą, często bolesną w skutkach wojnę. - Powód też jest ważny! - automatycznie zaprzeczyła jego słowom, trochę skonfundowana jego podjęciem - W innym wypadku bym na nią nie poszła, po prostu jestem honorowa - stwierdziła unosząc do góry brodę. Być może brzmiało to trochę tak, jakby nie chciała iść na tą randkę, co tylko połowicznie było prawdą. Czas spędzony w towarzystwie Russell był naprawdę miły, niemniej jednak podczas ostatniej rozgrywki pokazał taką ze swoich twarzy, o której istnieniu Oli nie miała pojęcia i wciąż próbowała zrozumieć, co tak naprawdę się wydarzyło. Przecież z nim również ustalała jasne zasady, jeśli chodziło o ich znajomość, dlaczego więc wydawało się jej, że Gryfonowi zaczęła zależeć bardziej? - Nie ma o czym mówić, naprawdę. To tylko wyłączenie potwierdza moje założenie,że randki nie są dla mnie - powiedziała, machając przy tym lekceważąco dłonią, bo tak naprawdę zupełnie to wszystko po niej spłynęło i nawet myślami nie wracała do wydarzeń z tamtego dnia. - Myślę, że ty lepiej sprawdzisz się jako ratunek niż to koło - oznajmiła, niejako nawiązując do tego, że już raz jej pomógł, gdy przypadkiem rozcięła sobie dłoń szkłem kufla. Mimochodem dziewczyna spojrzała na swoją rękę, którą wciąż od wewnętrznej strony zdobiła mała blizna. Olivię wciąż zaskakiwało to, jak szybko Max od słów przechodzi do czynów, jednak uśmiechnęła się szeroko, kiedy zbliżył się do niej, obejmując w pasie. Przyjemne ciepło od razu zalało jej drobne ciało, wywołując gęsią skórę. Oddech Callahan zwolni, a niebieskie tęczówki z niemym pytaniem (tylko o co?!) wpatrywały się w żywą zieleń oczu Ślizgona. Ich rozmowa zeszła na mniej przyjemny temat i choć brunetka nie wiedziała, co ma myśleć o tym wszystkim to wciąż trwała w objęciach chłopaka snując dziwne - w odczuciu Maxa - teorie, które przychodziły jej do głowy. Widać było, że i ona słabo przeanalizowała całą sytuację, jednak słowa które wypowiedział wcale jej nie uspokoiły, wręcz przeciwnie - ilość pytań w głowie podwoiła swoją liczbę. - A tobie kto miesza w głowie? - wypaliła nagle, kompletnie zbaczając z tematu ich rozmowy. Zbliżyła się do niego jeszcze bardziej, tak że teraz prawie ich usta stykały się ze sobą. Uniosła dłoń zgarniając z czoła Maxa trochę przydługie kosmyki włosów, wciąż patrząc mu głęboko w oczy.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Oj tak, gryfonka zdecydowanie była tą bardziej dojrzałą i rozważną w tym duecie. Jej błyszcząca na szkolnym mundurku plakietka była tego idealnym dowodem. Max nigdy nie liczył na to, że zostanie mu przyznany tytuł prefekta. To, że przez tyle lat unikał kłopotów w miarę dobrze, nie oznaczało, że wyróżniał się wzorowym zachowaniem. Nie było wątpliwości, że nie zasługiwał na tę funkcję. Gdzieś głęboko w środku obawiał się porażki i miał dość jasno wyznaczone najważniejsze cele, a jego ambicja sprawiała, że jeśli chodziło o naukę radził sobie dość dobrze. Z zachowaniem i niezdrowym pociągiem do rzeczy niezbyt legalnych i akceptowalnych było już trochę gorzej. Jego rodzina była świadoma wielu rzeczy, które zdarzało mu się odwalić i mimo, że naprawdę ich kochał, nie zawsze potrafił być z nimi szczery. Nie chciał sprawiać im więcej bólu niż było to konieczne, a do tego nadal istniały sfery jego życia, którymi nie dzielił się absolutnie z nikim. Ani z rodzicami, ani z Olivią, ani nawet z Lucasem. Tylko jego starsza siostra miała pojęcie o niektórych sekretach Solberga. U chłopaków problemy zdawały się rozwiązywać bardzo szybko. Przynajmniej tak wynikało z bezpośredniego doświadczenia Maxa w tym temacie. Nawet Lucas, który dowiedział się o całej akcji z Tori nie chciał ingerować w sytuację. Felix sam nie do końca wiedział, czy to dobrze, czy może wolałby żeby kumpel przemówił mu do rozsądku. Zbyt wiele niewiadomych kłębiło się ostatnio w jego głowie. -Powiedzmy, że Ci wierzę. - Odparł nie mając pojęcia, jak sam czuje się z tą informacją. W końcu jak najlepiej życzył nie tylko jej ale i swojemu przyjacielowi, który zasługiwał na szczęście. Dlatego przykro mu było słyszeć, że ich randka nie poszła najlepiej. To, że Alvaro miał kilka twarzy było całkowicie naturalne i zrozumiałe. Sam Max w końcu składał się z tylu warstw, że nie raz się w nich gubił. Dostosowywanie się do społeczeństwa kłóciło się wielokrotnie z jego prawdziwą naturą i czasem czuł się bardzo zagubiony w kwestii własnego "ja". -Może nigdy nie byłaś na odpowiedniej. - Sam nie wiedział, czemu to zdanie opuściło jego usta. Solberg zawsze starał się, żeby spotkanie nazywane "randką" przebiegało sympatycznie i wyjątkowo, nawet jeżeli między nim a dziewczyną ewidentnie nie było chemii. W końcu liczyło się to, aby miło spędzić czas razem. Nad uczuciami drugiej osoby nie miał kontroli i często ciężko mu było łamać niewieście serca, ale też raczej starał się nie obiecywać niczego ponad swoje siły. Gdy spojrzała na szramę na swojej dłoni, ślizgona zalały ponownie uczucia, które odczuwał tamtego wieczora. Nie czuł się najlepiej z tym, że wszystko jej wyznał, ale też z ulgą przyjął fakt, że dziewczyna nie odsunęła się wtedy od niego i udowodniła, że zawsze może na nią liczyć. Max nie miał zamiaru pierdolić się w tańcu. Zazwyczaj robił co chciał i jeżeli jego plany przynosiły porażkę, nie poddawał się. Czuł jednak, że Oli nie odtrąci go, przynajmniej nie tym razem. Wiedział, że podobnie jak Solberg, czerpie przyjemność z ich cichego układu dotyczącego fizyczności. Widział jej pytające spojrzenie i czuł narastające między nimi napięcie. Postanowił jednak na tę chwilę mu nie ulegać. Zarówno pocałunki, jak i ten słodki moment przed, sprawiały mu niezwykłą przyjemność. Chciał się nią dzisiaj delektować, jak tylko mógł. Gdy jeszcze bardziej zbliżyła się do niego, w jego głowie pojawiła się tak dobrze znana mu pustka. Słyszał jej pytanie, ale nie potrafił go przetworzyć. Czuł jak powietrze wokół nich gęstnieje. Jedyne, czego teraz pragnął to posmakować jej kusząco malinowych ust. Musiał jednak zachować silną wolę Sprowadził ją tu po to, żeby porozmawiać, a jak zwykle ciągnęło ich w zupełnie przeciwną stronę. Nie chciał przerywać tej pełnej napięcia ciszy, która powstała po jej ostatnich słowach, ale wypadało odpowiedzieć na to pytanie. -Ostatnio? - Zapytał dając sobie dodatkowe sekundy do namysłu. -To chyba najbardziej pewna urocza gryfonka, która nie wierzy w ponętność mojego tyłka. - Nie mógł się powstrzymać przed wyszeptaniem tych słów prosto w jej uszko. Miał totalny bajzel w głowie. Nie wiedział, co takiego ma w sobie Callahan, że traci przy niej resztki rozsądku, ale też nie do końca mu to przeszkadzało.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Olivia nie skomentowała słów Ślizgona, chociaż słysząc je odnosiła wrażenie, że jest mu poniekąd przykro, że jej randka z Russellem nie poszła do końca tak, jak powinna. W pierwszej chwili chciała zapytać dlaczego, jednak zanim słowa opuściły usta dziewczyny, ta ugryzła się w język. Nie chciała z Maxem poruszać tematu swoich relacji z Alvarezem, zwłaszcza że sama do końca nie była pewna na czym one stoją. Na ten moment miała co do niego mieszane uczucia, a w dodatku nie rozumiała jego zachowania. To wymagało swego rodzaju konfrontacji ich dwójki. Niemniej jednak Russ zasługiwał na szczęście i z tym brunetka całkowicie się zgadzała, tyle tylko, że niekoniecznie ona mogłaby być tą, która mu je da. Zmarszczyła czoło patrząc na Ślizgona z bliżej nieokreślonym wyrazem twarzy. - Nigdy nie byłam na odpowiedniej? - zapytała, tak jakby za pierwszym razem słowa te do niej nie dotarły albo oswajała się z nimi niezwykle wolno. Może dlatego, że podobne teksty rzucali bohaterowie komedii romantycznych, które miała okazję oglądać, by po chwili zaprosić dziewczynę na randkę - taki sposób na podryw, jednak nijak jej on nie pasował do Maxa. Mimowolnie wywróciła teatralnie oczami, wyraźnie rozbawiona. - Nie próbuj mi wmówić Solberg, że z ciebie taki romantyk, bo że jesteś szalony to doskonałe wiem - w taki osób skomentowała jego słowa kiedy w końcu odzyskała rezon, a mina zaskoczonego psidwaka - ta w której lekko przechyla głowę w prawo - zniknęła z jej twarzy. W całej ich znajomości Callahan najbardziej intrygował fakt, że Max zaskakiwał ją na każdym kroku, gdy sądziła, że jest już bardzo blisko poznania go w pełni ten robił lub mówił coś, czego się po nim kompletnie nie spodziewała. Z tego też powodu ciężko było dziewczynie jednoznacznie określić, jaki tak naprawdę ma do niego stosunek. Zachowanie chłopaka wpływało na nią w różnoraki sposób przez co zdarzało się jej reagować inaczej niż zazwyczaj; było to jednocześnie piękne, jak i trochę przerażające. Olivia do wydarzeń z tamtego wieczora podchodziła zupełnie inaczej - cieszyła się, że Max tak bardzo się przed nią otworzył, pokazując twarz, której prawdopodobnie nie znał nikt inny z jego znajomych. Właśnie takie chwile sprawiły, że urzekał ją coraz bardziej. Nie mogłaby się od niego odwróci, to nie było zgodne z naturą Gryfonki, a w dodatku Solberg wiedział o niej równie dużo, choć wina jej przeszłości była znacznie mniejsza niż jego. Rzeczywiście, podobnie jak Ślizgon, brunetka czerpała ogromną przyjemność z fizyczności, zwłaszcza, że wyzwalał on w niej uczucia, o których nie miała pojęcia. Powietrze między nimi wręcz elektryzowało, budząc realne pożądanie, z którym dziewczyna nie zamierzała walczyć. Podeszła bliżej czując intensywnej jego zapach - cudowną, charakterystyczną tylko dla niego mieszankę od której kręciło się jej w głowie. Kusiła go, nie tylko swoją bliskością, ale również słowami. Uniosła delikatnie kącik ust, kiedy zamilkł, jakby w myślach szukał odpowiednich słów. Wzdrygnęła się najpierw, by sekundę później spiąć mięśnie, gdy zaczął szeptać wprost do jej ucha. Położyła otwartą dłoń na jego torsie, nawet przez materiał bluzki czując zarys mięśni. - W takim razie musisz ją przekonać - odparła, rozpoczynając wędrówkę po jego ciele. Dłonią przejechała wyżej, zaciskając na chwilę palce na jego ramieniu, by po chwili przenieść je na szyję. Przejęła językiem po dolnej wardze Maxa, jakby prosząc o pozwolenie na pocałunek, jednak było to jedynie zagranie, bo zanim ten zrobił cokolwiek zatopiła swoje usta w jego, wplatając palce we włosy chłopaka. - Co o tym myślisz? - zapytała, odrywając się od niego. Niebieskie oczy pytająco wpatrywały się w twarz Ślizgona, a ich jasny kolor coraz bardziej pochłaniała czerń, która była oznaką ogarniającego Oli pożądania.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Ze względu na relację z Russem i Oliv zależało mu na szczęściu tej dwójki. Wiedział, że podczas gry zaczęli rozmawiać o czymś, co zdenerwowało dziewczynę, ale nie miał pojęcia, jaki był temat tamtej konwersacji i nie miał zamiaru pytać. Nie była to w końcu jego sprawa i jeżeli Oli będzie chciała, to mu kiedyś powie. Najzwyczajniej w świecie starał się nie mieszać w nie swoje sprawy. Sam nie wiedział czemu, ale kolejne zdanie, które opuściło usta gryfonki bardzo go rozbawiło. Zdusił jednak śmiech patrząc na nią łobuzersko. -Powiedzmy, że jak chcę, to potrafię stworzyć klimacik. - Zazwyczaj nie miał problemu z pomysłami na randki. Starał się każde spotkanie dostosować do osoby, z którą akurat wychodzi. Nie były najbardziej zachwycony, gdyby po zamku łaziły ploty, że zabiera laski na nudne i w dodatku takie same randki. Poza tym jego wyobraźnia nie ograniczała go w tym temacie i po prostu urozmaicał sobie życie. No i laski widząc, że zwracał uwagę na to, co mówiły i co lubią najzwyczajniej w świecie były mu przychylniejsze. -Skoro jednak nie chodzisz na randki przykro mi stwierdzić, że nigdy się o tym nie przekonasz. - Dorzucił jeszcze drocząc się z nią. Rozmowa zdecydowanie toczyła się lepiej niż to podejrzewał. Poważniejsze tematy zeszły gdzieś na dalszy plan i chwilowo było jak za dawnych czasów. Jej ciepły dotyk i bliskość był tym, czego zawsze szukał i na szczęście zazwyczaj nie musiał długo na to czekać. Ciągnęło ich do siebie chociaż obydwoje nie wiedzieli dlaczego. Dawali się ponieść emocjom, których nie rozumieli nie wiele myśląc o tym głębiej. W końcu dopóki było dobrze, nie było sensu tego zmieniać i analizować. Jej niema prośba o pocałunek została natychmiast zaakceptowana. Max nie wyobrażał sobie sytuacji, której odrzuciłby taką zachętę z jej strony. Gdy ich wargi się spotkały, ślizgon odruchowo mocniej do niej przylgnął. Językiem delikatnie wkradł się między jej lekko rozchylone wargi czując rozlewające się po jego ciele ciepło. Po chwili jednak Olivia oderwała się od niego. Widział błyszczące w jej oczach pożądanie chociaż jej pytanie lekko go zadziwiło. Oczywiście Solberg pragnął jej od dawna, co do czego nie było najmniejszej wątpliwości, ale mimo wszystko ostatnio nie wykorzystał sytuacji. Ten dylemat pozostawał z nim do dzisiaj i słysząc pytanie gryfonki ponownie musiał stanąć przed tą decyzją. -Jesteś pewna? - Zapytał już bardziej poważnie próbując zrozumieć dlaczego podchodzi do niej tak bardzo inaczej niż do reszty dziewczyn, z którymi się spotykał. Nie dało się też ukryć, że raczej nie było to najbardziej romantyczne i wygodne miejsce, chociaż z tym akurat Max nigdy nie miał problemów. Chciał się tylko upewnić, że Oliv jest pewna swojej decyzji.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Temat jaki Olivia podjęła z Russellem podczas gry nie był zbyt przyjemny, niemniej gdyby Max o niego zapytał - dziewczyna nie miałaby oporów, by wyznać mu czego dotyczyła. Właściwie powinna mu powiedzieć, że to zazdrość o jej relację z Solbergiem wywołała u niej złość. Wciąż próbowała odpowiedzieć sobie na pytanie, jakimi pobudkami kierowała się wówczas Gryfon, jednak widocznie była zbyt ślepa, aby dostrzec, że jemu zależy na niej bardziej niż mogłaby przypuszczać. Taki brak zrozumienia między dwiema osobami mogło prowadzić do kłótni, lecz kiedy Olivia chciała wyjaśnić całą sprawę, Alvarez kategorycznie odmówił jej rozmowy. Czy w takim razie zamierzała walczyć o tą relację? Wątpliwe, choć w jakiś sposób zależało jej na chłopaku, to nie miała zamiaru się narzucać. Wybór należał do niego i jeśli będzie chciał w końcu zamienić z brunetką kilka zdań, to wiedział gdzie ją znaleźć. Ona nie kryła rozbawienia własnymi słowami, w których poniekąd ukryła część swojej opinii na jego temat, choć taki rodzaj szaleństwa, mimo, że czasem wywoływał złość podobał się jej. - No tak, opinia rasowego, ślizgońskiego podrywacza nie wzięła się znikąd - kolejny przytyk, również wypowiedziany żartobliwym tonem opuścił usta Gryfonki, która nie potrafiła się czasem ugryźć tak po prostu w język. Oczywiście to, że Max starał się, by każda dziewczyna podczas spotkania z nim określonego mianem randki czuła się wyjątkowa było naprawdę godne podziwu, ale czy w takim przypadku TA naprawdę Wyjątkowa przez duże W, mogła się tak czuć? Wszakże każda poprzednia również była zachwycona tym, co dla niej przygotował. - I dzięki Merlinowi - oznajmiła, łapiąc się za serce, tak jakby właśnie spadł jej z niego wielki ciężar, a sama wizja randki ze Ślizgonem budziła strach, który minął zaraz po jego słowach. W gruncie rzeczy wizja spotkania z nim o takim charakterze podsycała ciekawość Olivii oraz była przyczyną dziwnych emocji, jakie się u niej pojawiły. Jednak jak to ona - nie dała tego po sobie poznać, wciąż się uśmiechając. To było przyjemne uczucie, kiedy z poważnych rozmów czy nawet tych zakrawających o kłótnie swobodnie przechodzili do błahych tematów, które u obojga wywoływały uśmiechy. Było w tym coś ekscytującego a zarazem ciekawego, gdyż Olivia nie była w stanie określić, jak dokładnie to działało. W dodatku gdy zbliżali się do siebie, powietrze wokół nich zdawało się elektryzować, wywołując mini wylądowania na skórze Gryfonki, z kolei te pchały ją do robienia zadziwiających rzeczy, mimowolnie lgnęła do chłopaka. W swoim towarzystwie tracili kontrolę nad własnymi czynami, ale również emocjami, które kotłowały się w nich, niczym budzący się do życia wulkan. Oboje nie rozumieli, co się dzieje, jednak bez wahania się temu poddawali i to głównie Olivia inicjowała każdy ich pocałunek. Czuła, że dzięki temu ma nie tylko władzę, ale kontroluje sytuację - oczywiście była w dużym błędzie! Przez chwilę ich języki walczyły między sobą o dominację, a Oliv pragnęła znacznie więcej. I prawdopodobnie nie tylko ona - Max automatycznie mocniej do niej przylgnął, na co dziewczyna zareagowała cichym jękiem. - Och, Solberg. Nie zadawaj głupich pytań, na które znasz odpowiedź - skarciła go, nie pozostawiając mu złudzeń czy miejsca na domysły. Zdziwiło ją to pytanie padające z ust Ślizgona, sądziła, że jest pewny tego do czego uparcie zmierzali od jakiegoś czasu. Zupełnie ignorując jakiekolwiek próby protestu Maxa, brunetka wyciągnęła swoją różdżkę rzucając na pomieszczenie zaklęcie wyciszające oraz blokujące drzwi, tak by nikt nie mógł im przeszkodzić , po czym kilka fasolek smaków jakie miała w kieszeni spódnicy przetrasmutowała w miękkie poduszki. Nie czekając na reakcję chłopaka, chwyciła go za materiał koszulki, po czym całując jego usta opadła wraz z nim na poduszki. Dłonie Oli od razu zaczęły błądzić po ciele bruneta, wpierw przez warstwę ubrania, jednak nie minęło kilka sekund, kiedy dostała się do nagiej skóry, opuszkami palców doskonale czuła jego napięte mięśnie.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Mimo, że Oli jeszcze nigdy nie próbowała go okłamać, były rzeczy, o które po prostu nie pytał. Szanował jej prywatność i wiedział, że nie każdą sprawą musi się z nim dzielić. Sprawa zjest Alvaro była dla nich obojga nietypowa, ale Solberg nie uważał, że rozmowa z nią na ten temat cokolwiek zmieni. Powiedział już Russowi, że między nim i Callahan nic nie ma i uważał, że nie ma potrzeby tego roztrząsać. - Ciężko pracowałem na ten tytuł a nadal czuję, że niektórzy nie doceniają mojego wysiłku. Nawet oficjalnego dyplomu nie dostałem -Udał wielce urażonego, że jego starania nie zostają zauważone. Dla Solberga randki nigdy nie były powiązane z czymś więcej nizniż tylko miłym spotkaniem zorganizowanym w celutym podrywu, dlatego też nie musiał się jeszcze martwić, co zrobić, aby ta najbardziej wyjątkowa przebiła jego poprzednie pomysły. - Nie martw się dla Ciebie wymyślę specjalne tortury. - Prawda była taka, że na samo wspomnienie o spotkaniu, które miałoby być zobowiązujące Felix zapewne uciekłby jakwiem spłoszony jelonek. Dlatego tak odpowiadał mu ich układ z Oli, gdzie sytuacja i granice były jasno określone. A przynajmniej tak im się wydawało. Prawdą było, że to ona w tym duecie najczęściej kusiła, jakby sprawdzała, ile Max jest w stanie wytrzymać nim da się ponieść emocjom. Po ich spotkaniu w sali marzeń nie było już najmniejszych wątpliwości co do tego, że nie mógł jej się oprzeć. Uważnie studiował jej twarz, gdy odpowiedziała na jego pytanie. Nie dostrzegł nawet cienia wątpliwości w jej oczach. Sam Felix był pewien, że tego chce, ale pierwszy raz w życiu napotykał jakieś opory. Skoro jednak Olivia tak zdecydowanie wyraziła swoj decyzję, nie miał zamiaru dłużej zwlekać. Już po chwili znajdowali się na wyczarowanych przez gryfonkę poduszkach, a pokój był szczelnue zabezpieczony przed niechcianymi gośćmi. Nie wiedział czemu, nie spodziewał siesię tego po poważnej pani prefekt, która nie tak dawno opieprzyła go za prawie identyczną sytuację. Ich języki ponownie się spotkały tym razem tańcząc nieco bardziej namiętnie niż jeszcze chwilę temu. Czuł przyjemny dotyk jej dłoni na swoim torsie jednocześnie samemu wyznaczając sobie drogę pod jej bluzką. W głowie miał absolutną pustkę poza jedną myślą, która na chwilę się pojawiła, dzięki Tori był teraz zawsze przygotowany na takie wydarzenia.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Oczywiście Olivia nie miała pojęcia o tym, że Max i Russell mieli okazję rozmawiać po pełnej dziwnych zdarzeń oraz budzącej mieszane uczucia rozgrywce durnia. To, że Ślizgon również spotkał się z zarzutem jakoby łączyło go coś z uroczą Gryfonką o malinowych ustach również stanowiło dla niej tajemnicę. I choć oboje wyparli się tych denuncjacji, to czy nie minęli się trochę z prawdą? Brak zrozumienia własnych odczuć nie sprawował, że między nimi nie istniało napięcie i nie chodziło jedynie o to czysto fizycznie. Mimo wszystko znacznie łatwiej było im żyć w kłamstwie, którego największymi ofiarami byli oni sami. - Kiedyś ci taki zrobię, skoro tak bardzo ci zależy - odpowiedziała, szeroko się uśmiechając. Ich wymiana zdań była jedynie żartami, które za zadanie miały rozładować ciężką atmosferę, ale w kwestii dyplomu Oli nie żartowała, w głowie miała nawet wizję tego, jak powinien wyglądać. Pokręciła z rozbawieniem głową kiedy wspomniał o torturach. - W takim razie już czuje się wyjątkowa - oznajmiła, choć doskonale zdawała sobie sprawę z tego że między nimi nigdy nie dojdzie do spotkania zwanego randką. Dzięki temu potrafiła mówić o tym w tak swobodny sposób, w innych przypadkach albo uciekała albo szybko zmieniała temat. Max nie mógł dostrzec wątpliwości u brunetki ponieważ ta ich nie miała. Nie była romantyczną duszą, nigdy nie rozmyślała nad tym, jak powinien wyglądać jej pierwszy raz z chłopakiem, jednak czuła pewność, że to właśnie Ślizgon powinien być tym Pierwszym, nie zależnie od tego, co później stanie się z ich relacją. Byli w momencie, w którym przekraczali pewną granice, nadając ich przyjaźni nowego wymiaru. Ktoś mógłby powiedzieć, że później będą tego żałować, jednak Oli wątpiła, że tak będzie. Oboje tego chcieli i widocznie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że wszystkie drogi prędzej czy później zaprowadzą ich właśnie w to miejsce. Już od pierwszego pocałunki z Solbergiem, Gryfonka czuła każdym atomem swojego ciała, że to właśnie do niego lgnie. Dlaczego więc teraz miała się zatrzymać? Prychnęła w myślach na taką możliwość, którą przecież Max jej dawał. Jego przenikliwe spojrzenie odbierało dziewczynie oddech w piersi, a wahanie doprowadzało do złości, dlatego to ona przejęła inicjatywę. Na szczęście mimo wszystko zachowała ona resztki zdrowego rozsądku zabezpieczając pomieszczenie przed niechcianymi gośćmi, a gdy to uczyniła od razu wróciła do całowania chłopaka. Tym razem pocałunek ten pozbawiony był jakichkolwiek niepewności czy prośby, emanował namiętnością, którą teraz wypełniona była każda komórka ciała Olivii. O dziwo, jak sam Felix zauważył pani potrafiła zaskakiwać, ale czy podczas ich ostatniej rozmowy na imprezie urodzinowej Puchonów nie wspomniała mu, że potrafi pokazać różki?
Pomieszczenie zabezpieczone jest zaklęciami
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Rozmowa z Russem tamtego dnia nie była najprzyjemniejsza. Właściwie nie padło za wiele zdań i Max nie wierzył, że kumpel zmienił zdanie o tym, co rzekomo łączy ślizgona z Oliv ale chyba już się poddał w kwestii prób wyjaśnienia tego wszystkiego. -Nie uwierzę póki nie zobaczę. - Skwitował podobnie, co ona jego lekcje pływania. Sam pewnie na jej miejscu też miałby już w głowie projekt takiego dyplomu, ale nie spodziewał się czegoś takiego ze strony innych. Dzięki temu miał w życiu wiele ciekawych niespodzianek. Solberg też nie uważał, żeby mieli kiedykolwiek iść na poważną randkę, chociaż po dzisiejszej rozmowie kusiło go, aby zaprosić Oli na jakiś wypad i pokazać, na co go stać. Miałby kilka pomysłów, które chętnie by zrealizował, a w dodatku był pewien, że dziewczyna nie weźmie tego wszystkiego jako próbę "zdobycia" jej. Ktoś zdecydowanie powinien wymyślić randki dla przyjaciół. Gdyby wiedział, że Liv jest dziewicą i do tego uważa, że jest osobą, z którą dziewczyna chce ten stan rzeczy zmienić, prawdopodobnie zachowałby się inaczej. Niestety nie posiadał tych informacji i niewiele myśląc po prostu się bezgłośnie na wszystko zgodził. Gdy przejęła inicjatywę nieco się ocknął. Zazwyczaj to on był tym, który miał kontrolę nad sytuacją i nagła zmiana tego stanu rzeczy sprowadziła go na ziemię.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Uśmiechnęła się szeroko, kiedy odpowiedź padająca z ust Ślizgona była taka sama, jakiej chwilę wcześniej udzieliła ona. Mówiąc szczerze, wiele było takich rzeczy, których Max nie mógł spodziewać się po innych, a przede wszystkim po Olivii. Z pozoru była to bardzo ułożona dziewczyna, jak na prawdziwą Gryfonkę przystało, jednak podobnie jak Solberg miała ona swoją drugą naturę, do której ujawnienia potrzebowała jedynie odpowiedniego bodźca. Oczywiście objawiała się ona w różnoraki sposób, czy to przejęcia kontroli podczas wzajemnych pieszczot czy uniesienie głosu w rozmowie z Russellem, który ją zwyczajnie zdenerwowało swoimi wymysłami. Pokusy miały to do siebie, że należało się ich wystrzegać, zwłaszcza jeśli chodziło o pomysł by zaprosić Oli na randkę. I choć zapewne spotkania z Maxem nie postrzegała by w taki sposób to jednak sama wizja tego, że chłopak mógłby się dla niej postarać i zrobić coś romantycznego wywołać mogła u niej chęć ucieczki. Z drugiej strony mieli jasno ustalone zasady swojej relacji, dlatego mogło być tak, że brunetka do całej sprawy podjedzie z dystansem. Na ten moment jednak ciężko było to orzec, dopóki nie zostanie postawiona przed faktem dokonanym. Pewnych rzeczy Ślizgon nie mógł wiedzieć, z tego względu, że Olivia zdawała sobie sprawę, iż wtedy zwyczajnie się wycofa. Dlaczego mieliby sobie odmawiać przyjemności, w których główną rolę odgrywały ich ciała, tylko dlatego, że Max miałby jakieś opory? Decyzja, którą podjęła była całkowicie świadoma, żadne zbędne emocje czy działanie używek nie zakłócało racjonalnego myślenia Callahan. Mimo pewności, którą dziewczyna emanowała w swoich poczynaniach, czuła pewnego rodzaju niepokój oraz coś na kształt zawstydzenia, kiedy kolejne warstwy ubrania znikały z ich dział, jednocześnie odkrywając ich coraz większe fragmenty. Zazwyczaj gesty jakimi obdarzała chłopców ograniczały się do przytulania, bądź całowania, a tymczasem z Maxem uparcie szła coraz dalej i skłamałaby, gdy powiedziała, że fakt ten nie przyprawia ją o palpitację serca wywołaną pożądaniem.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Max miał zamiar dostarczać jej tych bodźców i odkryć jak najwięcej rzeczy, które Oli ukrywała, jak tylko się dało. Szczególnie po puchońskiej imprezie, gdy przyznała, że umie pokazać różki, Solberg był niezmiernie ciekaw, do czego dziewczyna jest zdolna się posunąć. Był pewien, że jeżeli doszłoby do jakiejkolwiek randki, byłaby ona przeprowadzona w podobnym klimacie, co jego spotkanie w Domku na drzewie z Tori. Na tę chwilę jednak nic nie zapowiadało, aby miało do czegoś takiego w ogóle dojść. Wszystko to leżało w sferze czysto teoretycznej na ten moment. Szczególnie, że już za chwilę miała odbyć się wielka impreza urodzinowa i Max miał naprawdę dosyć organizacji czegokolwiek. Wycofać pewnie by się nie wycofał. Zbyt wiele już się wydarzyło i od zbyt dawna wszystko szło w tym kierunku. Z drugiej strony jednak na pewno podszedłby do tematu trochę inaczej. Po tym, jak zdecydowanie zamknęła mu usta, gdy wyraził wątpliwości, wiedział, że jest bardzo dobrze świadoma swojej decyzji i dlatego też nie miał oporów przed kolejnym krokiem. Jak już niejednokrotnie mówił Sorrento, Felix raczej nie znał uczucia wstydu, a tym bardziej podczas takich sytuacji. Wiązało się to zapewne z wieloma sytuacjami, których zdążył już doświadczyć i ludzkie ciało było dla niego pod każdym względem jak najbardziej po prostu naturalne.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Olivia Callahan
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 173
C. szczególne : lekka wada wzroku; zmuszona jest przez nią nosić okulary, wąskie usta, gęste i długie włosy
Nie mogła tak po prostu odkryć przed chłopakiem wszystkich kart, to byłoby zbyt proste, zbyt nudne. Ona wolała dawkować informacje o sobie powoli, jednak nie zamierzała też przeciągać wszystkiego w nieskończoność; dziś bez wątpienia Ślizgon ujrzeć mógł jedną z twarzy dziewczyny - stanowczą, pewną swoich decyzji, a przede wszystkim przepełnioną namiętnością, o którą mało kto ją podejrzewał,chociażby dlatego, że zaledwie - zwłaszcza w oczach braci - ledwie odrosła od ziemi. Teorie od praktyki czasem dzieliła milowa odległość, dlatego nie warto było zaprzątać sobie głowy głupi randkami, których wyobrażenie istniało jedynie w umyśle Maxa czy też Oliv. Obecna ich sytuacja była klarowna i odpowiadała obojgu, więc nie należało robić z tym nic, nawet jeśli zaproszenie dziewczyny na randkę kusiło Ślizgona. Była wdzięczna Solbergowi, że po chwili wahania wykonał jednak odpowiedni krok, idąc na przód. Dla Olivii ludzkie ciało również było czymś naturalnym, to jednak nagłość przed drugą osobą, w takiej sytuacji była dla niej czymś nowym, a jednocześnie krępującym, nawet jeśli nie miała się czego wstydzić.