W pomieszczeniu znajduje się tylko i wyłącznie źródełko, poza tym można znaleźć tu kilka pajęczyn i pająków. Chodzą pogłoski, że woda z tego źródełka zmusza do mówienia prawdy, ale nie da się jej stąd wynieść - zabrana ze źródełka woda wyparowuje. Podobno, jeśli ktoś nachyli się nad źródełkiem i przyjrzy się swojemu odbiciu... może ujrzeć na dnie coś wartościowego... albo... coś co przyniesie nieszczęście. Czy odważysz się tam zajrzeć?
Uwaga! Możesz rzucić kostką wyłącznie jeden raz! W każdym następnym wątku, który tu rozpoczniesz, kości oraz płynące z nich straty/korzyści już Ci nie przysługują! Nie są to kości obowiązkowe.
Spoiler:
1, 2 - tafla źródełka zafalowała i pokryła się szronem aż w pewnym momencie zamarzła. To chyba jasny znak, że nie sprzyja Ci szczęście skoro magia tego obiektu odmawia Ci wglądu.
3, 4 - woda jest spokojna, nieruchoma, a więc dokładnie widzisz swoje odbicie. Jeśli działa na Ciebie teraz jakakolwiek magia to właśnie zostaje usunięta (wszystkie zaklęcia znikają, genetyki gasną na całe Twoje dwa posty np. jeśli jesteś zahipnotyzowany, zostajesz uwolniony spod władzy, jeśli jesteś animagiem, odzyskujesz ludzką formę, jeśli jesteś metamorfomagiem, magia na Twoim ciele na moment gaśnie, jeśli masz w sobie gen wili ten cichnie i jest mniej widoczny etc). Dostrzegasz na dnie źródełka jednego galeona. Po wzięciu do dłoni rozmnaża się na 20 sztuk. Są Twoje. Zgłoś się po nie w odpowiednim temacie.
5, 6 - woda Cię nagle opryskuje. Choć spadło na Ciebie kilkanaście kropel jesteś przemoczony do suchej nitki jakbyś wyszedł właśnie z jeziora. Dokucza Ci zimno dopóki się nie wysuszysz. Po wszystkim zauważasz, że dostałeś zastrzyk energii. Z tego powodu nie potrzebujesz tej nocy snu, a nad ranem będziesz wciąż wypoczęty.
Autor
Wiadomość
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Ntanda nadal był przekonany, że to kwestia zaklęcia śledzącego, które ten chłopak na niego nałożył. Nie ma innego, logicznego wyjaśnienie. Chyba, że wierzy się w przeznaczenie. Czy tak było w przypadku Tana? To zależy. Tym razem jednak robił wszystko, by nie uświadomić sobie tej wersji wydarzeń, a jedynie uznać Puszka za namolnego stalkera. W jakiś sposób czuł, że tak jest lepiej dla jego zdrowia psychicznego, choć nie do końca był w stanie to wyjaśnić. I to go wkurzało. Uwielbiał wszystko wiedzieć. Z nim? Nie wiedział nic. Uroczo. Trochę jak piesek. Będziesz też merdał ogonkiem? - To na prawdę miło - Wytarcie wody nie zadziałało... Najwyraźniej efekt będzie się utrzymywał dopóki stąd nie wyjdzie. To źle. To bardzo źle. To fatalnie. - Twój? - Uniósł brew w prawdziwym zaskoczeniu, tym razem mówiąc dokładnie to, co myślał. Tak, doskonale wiedział, że Puszek na niego leci. Tylko, że to wszystko nadal była gra. Widywali się, on go prowokował, potem się rozchodzili. Nic ponad to. Więc słowo "mój" było w tym wszystkim tak... tak dziwne. Tak jak dziwne było to, że w jakiś szalony sposób miło połechtało jego ego. Jakby bycie "jego" stanowiło komplement. - A co? Boisz się, że powiesz mi coś, czego nie powinienem wiedzieć? - Spytał nie odrywając od niego nawet na chwilę swoich ciemnych, niemal czarnych oczu. Zgadzał się z nim, a z drugiej strony... Był ciekawy tego, jakie jeszcze słowa mogą wyrwać się z ich ust. I czy będą to tylko słowa.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Zaklęcie prześladujące? A czy takie w ogóle istnieje. Kiedyś słyszał o zaklęciu które nakłada namiar na osobę, ale przecież Adrian był dopiero szesnastolatkiem i to jeszcze puchonem więc nie było możliwości, żeby rzucić na niego jakiekolwiek znaczenie. Gdyby tylko je znał i potrafił to pewnie od razu by na niego takowe rzucił. Zawsze kiedy go spotykał czuł niesamowitą radość. Cholera czy on naprawdę coś do niego czuł? Teraz miał niesamowity mętlik w głowie, sam nie wiedzieć co myśleć o jego najważniejszych osobach. Dlaczego to nie wydarzyło się ze zwykłą, mało znaczącą osobą tylko z Tori. Największą przyjaciółką chłopaka. Gorzej być nie mogło. Szczerze powiedziawszy nawet gdyby Tan mu oświadczył, że nie ma zamiaru z nim dłużej przebywać Adrian by go chyba zadręczył swoimi listami i przypadkowymi spotkaniami, ale wtedy faktycznie będzie musiał go śledzić. Miał jednak nadzieję, że do takiej desperacji chłopak go nie naciągnie. - Dobrze wiemy, ze nie jestem Twój, ale zawsze może się tak zdarzyć... - mruknął do niego. Stawiał sprawę dość jasno, więc Tan od razu mógł przejść do racjonalnego myślenia i wywnioskować, że Adrian mówi prawdę. Ani w głowie mu było mówić bzdur, tym bardziej, że tego nawet nie potrafił. Zazwyczaj mówił prawdę, po co miał kłamać. Ta stanowczość Adriana to przecież jego zasługa. Przy nim czuł się bardzo odważnie i mówił to co mu leży na sercu. - Może i wyglądam na takiego co się boi, ale nie... Wcale się nie boję. Ntanda, nie ukrywam, że mi się podobasz, zrobisz z tym co zechcesz, ale mówię jak jest. - powiedział do niego rzucając wszystko na jedną szalę. A może Tan przyjmie to dość łagodnie? Przecież bez powodu nie kusił go czekoladą w jego ustach, tak? Podszedł do źródełka i nabrał wodę do dłoni, by po chwili przechylić ją. Przyglądał się kroplą wody która umykała mu pomiędzy palcami.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Właściwie, to oboje mieli na sobie namiar. Dlatego nie mogli tak swobodnie opuszczać szkoły, a szkoda. Londyn stał otworem i chętnie odwiedziłby go choć raz w tygodniu, zobaczył się ze swoją rodziną. A tak? Pozostawały mu tylko święta, wakacje. Tęsknił za nimi. Na prawdę brakowało mu rodzeństwa nawet jeśli na co dzień wybitnie go irytowało. Gdy już zostanie studentem i nauczy się teleportacji na pewno będzie bywał w domu znacznie częściej. - Im częściej się widujemy tym jesteś coraz śmielszy - Przestał walczyć w swoich myślach, bo i tak mówił wszystko to, co na prawdę się w nich pojawiało. I na prawdę sam zaczynał być ciekawy co powie. Może taka woda to dobry sposób na poznanie samego siebie? Kto wie... Może tego właśnie potrzebował? - Ja to doskonale wiem. Widzę to. Widzę, jak na mnie patrzysz... - Obserwował go gdy ten świadomie po raz kolejny zamaczał dłoń w wodzie. Może mówił, że się nie boi, ale zapewne wykorzystywał tą wodę do tego, by jasno i w pełni wyrażać swoje myśli. Ryzykował wyjawienie swoich najgorszych tajemnic tylko po to, by doprowadzić do tego wyznania. Był tak zawzięty w swoich działaniach, że Tan chyba w życiu się nie spodziewał, że ktoś może się tak o niego starać i... I szczerze mówiąc był w tym trochę zagubiony. Powoli już nie wiedział, czy chce go traktować jak zabawkę, jak przyjaciela, jak coś ponad przyjaźń. Zabawka to takie pejoratywne słowo... Przyjacielem nie byli, bo nie rozmawiali tak na prawdę o niczym ważnym. A coś więcej... - Jest tyle facetów w Hogwarcie i na świecie. Czemu uparłeś się akurat na mnie, Puszek? - Pytanie uciekło z jego ust zanim zdołała je zahamować.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
- A po co mam udawać? Ntanda, nie mam zamiaru grać w kotka i myszkę. - powiedział nie ukrywając, że między nimi coś na pewno było. Ten pocałunek. Do tej pory czuje smak jego ust. Był wyjątkowy w tym i szczerze powiedziawszy nawet Tori nie mogła się z nim mierzyć, bo przegrałaby. Na pewno miało znaczenie to, że Adrian bardziej wolał chłopców niżeli dziewczyny. Wysłuchał co miał do powiedzenia. Ulżyło mu, że nie ukrywał tego a powiedział jak to naprawdę jest. Nie ukrywali swoich uczuć, tego co naprawdę chcieli. To potoczyło się dość szybko, ale co w tym złego? Przecież przy tym nikogo nie krzywdzili, przynajmniej miał taką nadzieję. Starał się i owszem. Cały czas miał go na oku, nawet jeżeli on o tym nie miał zielonego pojęcia, ale musiał się do tego przyznawać? Oczywiście że nie. Wolał, żeby zostało tak jak jest, żeby Tan nie był świadom, że Adrian wiedział o nim więcej niżeli sam mu to powiedział. Podszedł do niego i spojrzał mu prosto w te piękne oczy. - Bo innego Ntanda w Hogwarcie nie ma... - powiedział do niego. Stał praktycznie kilka centymetrów od niego. Naprawdę go teraz bardzo pragnął, nawet to spotkanie z Tori zdecydowało, że był jeszcze bardziej odważny. Jego dłoń powędrowała na jego tors nie spuszczając go z oczu. - Nie wiem co Ty sobie myślisz, ale ja myślę o Tobie naprawdę intensywnie. - mruknął. Skoro mógł pocałować Tori to Tana tym bardziej dlatego jego wargi styknęły się z jego, aby po chwili zatopić się w namiętnym pocałunku.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Zazwyczaj zabawa w kotka i myszkę była jego ulubionym zajęciem. Zazwyczaj. Teraz powoli tracił już na to ochotę - między innymi dlatego, że to on zaczynał czuć się jak myszka, a nigdy wcześniej mu się to nie zdarzało. Już sam nie wiedział, czy bardziej tego nie znosi, czy bardziej mu się to podoba. Zawsze spokojny, zawsze poukładany, zawsze konkretny, Zawsze wszystko wiedzący. Teraz? Miał mętlik w głowie. Większy z każdą minutą przebywania w jego towarzystwie. Za szybko. Dla niego to było zdecydowanie za szybko. On lubił powoli a do celu. Dokładnie i idealnie dzięki temu, albo chociaż prawie idealnie. To wszystko takie nie było. Wręcz przeciwnie. To był jeden wielki bałagan. Dla kogoś, kto uwielbia mieć wszystko uporządkowane zdawało się być to ponad jego siły. Nie zdążył mu nic odpowiedzieć. Nawet nie wiedział co miałby mu odpowiedzieć. Że też o nim myśli? Chciałby skłamać, że tak jest... Ale nie mógł. Nie potrafił. Nie, mając wciąż gdzieś na skórze tą wodę. I to na nią chciał zwalić winę za to, że gdy Adrian go pocałował ten bez zastanowienia oddał mu ten pocałunek. Jego dłoń wylądowała na jego głowie przytrzymując go, a z gardła wyrwać się cichy pomruk. Wcześniej nie myślał o tym jak będzie wyglądała ta chwila, ale szczerze mówiąc był z niej zadowolony. I to bardzo zadowolony. W pocałunkach był taki jak w życiu Spokojny. Dokładny. Skupiony. Badał jego wargi swoimi ani myśląc się oderwać. Z jego strony to nie był ogromny wybuch gejzeru namiętności, którego można było się spodziewać skoro zwykle cicha woda brzegi rwie. On był jak ocean. Majestatyczny, chłodny, ale przyjemnie oblewający stopy tego, kto chciał po nim stąpać.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Jak to się wszystko zmienia? Jeszcze nie dawno to Adrian był spokojny i poukładany. To nim rządzono, a nie na odwrót. Co prawda sam nie wiedział co się z nim działo, bo to on raczej był tym kto ulegał, a tutaj tak jakby wyglądało na odwrót. Tan był dla niego ważną osobą. Od jakiegoś czasu był dla niego o wiele ważniejszy. To co się podziało z Tori poskutkowało tym, że chciał jeszcze bardziej poczuć, że naprawdę chciał być tylko i wyłącznie z facetem. Chciał wykluczyć możliwość bycia z kobietą. A dzięki komu miał to sprawdzić jak nie jemu. On też zazwyczaj chciał mieć wszystko poukładane jak należy, ale w tym momencie jego życia nie mógł się skupić na kimś konkretnym. W głowie siedziała mu i Tori i Tan. Dwie można powiedzieć najważniejsze osoby w jego życiu, przynajmniej te które w tym momencie jego życia najbardziej były zaangażowane. Pocałunek był dla niego bardzo ważny. Na szczęście Tan nie miał zamiaru mu przerywać więc jeszcze bardziej pogłębił się w tym pocałunku. Całował go cały czas bez ustanku, raz bardziej intensywnie by po chwili przejść w wolniejszy rytm. Chłopak bardzo go podniecał i to nie było żadnym zaskoczeniem. Gdy się całowali Adrian miał wiele myśli w swojej głowie. - Tan, chce Ci powiedzieć, że jesteś dla mnie ważny... - powiedział chociaż miał dylemat czy chłopak się nie wycofa, ale czując tę niepewność dłonią powędrował do jego krocza, by zaraz masując je dość pewnie. Patrzył mu w oczy. Mógł zauważyć, że był na niego napalony. Chyba nigdy nie miał takiej ochoty na to niż teraz. Bo z kim miał to zrobić jak nie z nim? - Powiedz, że też to czujesz... - mruknął do niego oczekując stosownej odpowiedzi. Miał nadzieję, że nie zamierza teraz oburzony opuścić tego miejsca, bo by go niesamowicie skrzywdził.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Najwyraźniej tego właśnie trzeba było Tanowi. Pewności siebie. Inicjatywy. Sam nie wiedział, czy to Puszek sam to w sobie odkrył, czy on to z niego wyciągnął. Pojawiło się i bardzo ślizgonowi odpowiadało to, że ten przejął pałeczkę i postanowił postawić na swoim. Nawet jeśli było to spowodowane jakąś dziewczyną - nawet nie chciał tego wiedzieć. Nic go w tamtym momencie nie obchodziło poza Adrianem. Tym bardziej to, że dzielił przestrzeń w jego głowie z kimś jeszcze. Idealnie dostosowywali się do siebie. Niemal jakby grali na fortepianie melodię na cztery ręce. Gdy ten chciał zwolnić, Adrian nagle zwalniał. Gdy przyspieszyć, ten instynktownie to wyczuwał i również przyspieszał. Miał ochotę na więcej... Zdecydowanie. Ale nie tutaj. Nie teraz. Nie w szkole. Nie narazi się na szlaban po tym, jak Maxidymacz (Cortez cudownie go nazwał, ksywka musiała się przyjąć) rozsławił się tym na całą szkołę. - Nie mówi mi tego, bo ucieknę - Powiedział wciąż niesiony na fali szczerości, a jego ton wcale nie brzmiał jak żart. On nie chciał rozmawiać o takich rzeczach. Zdecydowanie nie chciał rozmawiać o uczuciach. Nie teraz, kiedy skupiał się na czystej fizyczności i swoim pociągu do Puchona.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Adrian musiał jakoś odreagować, a to, że padło akurat na niego no cóż. Przecież nie powinien tego żałować, tak? Miał nadzieję, że te chwilę będą niezapomniane. Dzisiaj miał ochotę zapomnieć o tym wszystkim, a taka bliskość ze ślizgonem na pewno mu dopomoże. Dla niego też tylko Tan się w tym momencie liczył, nikt inny nie istniał tylko on. Był naprawdę bardzo zadowolony z tego, że tutaj przyszedł, z tego że akurat wpadł na niego. To dobrze, że tak dobrze się porozumiewali, nawet w takiej chwili. Przecież to było bardzo ważne, żeby się również w taki sposób dogadywać. Tan mu się podobał, a zobaczenie go bez ubrania było dla niego niejakim marzeniem, które dzisiaj może się spełnić. Pewnie gdyby tak Tori go teraz zobaczyła stwierdziłaby, że w ogóle nie zna Adriana chociaż po ostatnich wydarzeniach chyba nic już ją nie zdziwi. Na ten moment jednakże chciał o tym wszystkim zapomnieć. A do tego chciał wykorzystać Tana, bo przy kim innym się oderwie od rzeczywistości jak nie przy nim. Posłuchał niejakiej prośby ślizgona i przestał cokolwiek mówić.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Gdyby się tak zastanowić to Ntanda też wiedział, że nie robią nic złego. Był samo od dłuższego czasu. Nie było mowy ani o związku, ani o randkowaniu. Nie zdradzał ani nikogo, ani samego siebie - bo w końcu wbrew wszelkim pozorom chciał tego. Chciał mieć dla siebie tego słodkiego Puszka, który okazał się nie być aż tak słodkim. Jak deserowa czekolada - pyszna dlatego, że ani się nią nie przesłodzisz, ani Cię nie wykrzywia przy jedzeniu. On na prawdę go nie znał. Nie miał pojęcia, że na co dzień jest zupełnie inny dla niego. Że jego obecność budziła w małym kotku groźnego tygrysa... No, może tygrysiątko - ale jednak. I podobało mu się to, co się teraz działo. Zero rozmów. Zero pieprzenia o uczuciach. Tylko czysta fizyczność o którą by się nie podejrzewał względem kogoś, kto coś do niego czuł. Kogo mógł po wszystkim dotkliwie zranić. Teraz to jednak nie miało znaczenia. Myślał inną częścią ciała.
/Dla ew. ingerencji - drzwi są zamknięte i wyciszone/
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Bardzo grzecznie się zachowywali. Według niego. Przecież jakoś musieli sobie pokazać, że coś do siebie czują, przynajmniej Adrian czuł bo uczuć Tana kompletnie nie był pewny i nie wiedział co na ten temat myśleć. Zwyczajnie cieszył się chwilą która teraz nastąpiła. Obawiał się, że to może być tylko i wyłącznie wykorzystywanie puszka, ale co z tego? Nic przez to nie tracił, a zyskać mógł wiele więc nie było powodu do tego, żeby się opanowywać. Tori dała mu niesamowitą pewność siebie którą chciał teraz jak najbardziej wykorzystywać, dopóki ją miał. Bo u niego to różnie bywa. Tak naprawdę nigdy przy zdrowych myślach nie pomyślałby, że ta ich relacja się tak szybko rozwinie. Raczej oczekiwał spotkań, normalnych pogadanek. Ale nie znał Tana i nie wiedział jak się zachowuje, teraz już wiedział, że był dość szybki w swoich działaniach. Wcale mu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Adrian postanowił się pobawić, ale dobrze znał jednak prawdę, że czuje coś do Tana i z pewnością nie była to zwykła zabawa, a wyłącznie okazywanie mu jakiegoś uczucia. Jakiegoś, bo sam nie potrafił go jeszcze sprecyzować.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Ntanda tymczasem nie oczekiwał od niego nawet istnienia w swoim życiu. Mogło go być, mogło go nie być. Nie jestem jednak pewna czy po dzisiejszym dniu nadal to będzie tak wyglądać. Możliwe jest kilka scenariuszy. Może zacznie traktować Adriana jak swoją własność? Może go po prostu zignoruje? Może będzie dla niego jeszcze chłodniejszy niż wcześniej, bardziej niedostępny? A może wręcz przeciwnie, otworzy się przed nim jak przed nikim innym... Na prawdę ciężko powiedzieć. To czego chciał mogło się zupełnie rozminąć z tym, czego potrzebował i jeszcze bardziej z tym, co faktycznie zrobi.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Nie zdawał sobie sprawy z tego, że Tan po całym tym zdarzeniu może nie chcieć go widzieć. Zabawi się i koniec. Może był w takim położeniu, że musiał to zrobić? Może jakiś kumpelski zakład o zdobycie Adriana na jedną noc? Wiele rzeczy słyszał nawet takie głupstwa. Albo ta cała butelka mało to związków się przez nią rozpadło, bo musiał pocałować kogoś innego. On nigdy nie brał udziału w czymś takim i pewnie nigdy nie weźmie. Liczył jedynie, że Tan to robił z własnej, nieprzymuszonej woli i że nie padł dowcipem jakiegoś chorego zakładu. Ale nie myślał teraz o tym, nie myślał, że może to być ich ostatnie takie spotkanie. Będzie co będzie.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.
Ntanda też nie bawił się w takie gry dla dzieciaków. Za dużą miał godność, by całować się z byle kim. I nie uważał to za zabawne ani nawet przyjemne. Gdy chciał pocałować piękną kobietę lub przystojnego mężczyznę, mógł to zrobić sam. I nie potrzebował do tego gier, które równie dobrze mogą spowodować społeczny minus całowania się z kimś kompletnie dla niego nieatrakcyjnym. Teraz nikt go do niczego nie zmuszał. Robił to, bo chciał. I robił to, co chciał.
Adrian Von Neuhoff
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 181
C. szczególne : Blizna na nadgarstku po opaleniu papierosem. Długie do ramion kręcone blond włosy.
Raz miał propozycje wzięcia udziału w takiej grze. Co prawda byli to znajomi, którzy nazywał nawet przyjaciółmi i mógł z nimi zagrać, ale po co? Adrian nie wydurniał się i uważał to za szczyt głupoty, jeszcze jakieś zakładanie się, spełnianie zadań i mówienie prawdy. Co kogo obchodziło co ma do powiedzenia? On nie chwalił się swoimi uczuciami czy nie chwalił się kogo aktualnie poderwał. Raczej wszystko zgrywał w sobie. Nawet Tori o jego upodobaniach nie wiedziała.
Ntanda A. Rufaro
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : Blizny na wnętrzach dłoni, stwardniałe opuszki, tatuaż na plecach.