Marudnik i szczęściarz nie zawsze się sprawdzają. Czasami nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać. Wątpliwości? Wyżalociesz się w neutrarlinku! ;33 :morph:
jejku jej, sama nie wiem, czy się cieszę, czy nie bardzo. tak czy inaczej miło się pobujać na łódce. może, może, może się wybiorę do leśniczówki Pranie na Malajkata <3
ekhmmm... jestem osobą, która najrzadziej odwiedza offtop, zwłaszcza "marudnik", "szczęściarz", "neutralnik", ale kiedy mam gorączkę, kiedy mam zapalenie ucha, kiedy... okurwatosieniezieje ktos mnie dyma w taki sposob, to... chyba faktycznie życie jest najlepszym ruchaczem ever. Jestem wygrzmocona na wszystkie możliwe sposoby i w każdej możliwej pozycji.
Tydzień temu, niemal równy, brakuje mi jakiś 12 godzin - widząc się z pewną istotą, która planowała na moje życie zamach, skręciłam lewą kostkę. Naciągnęłam ścięgna, ogólnie nieco moje kości się poprzestawiały, ale ok - dało się względnie chodzić. Mam krwiaka od jakiegoś czasu, a on zamiast stawać się mniejszym - jest coraz większy i do tego bardzo źle mi się chodzi!
nie ma to jak wstać po 6 i zastać w kuchni jarający się garnek, wyjść, wrócić i zauważyć, że dalej nie ma porządku, dalej śmierdzi spalenizną, a do tego w korytarzu wiszą płaszcze i kurtki, które wesoło przeszły smrodem spalenizny gdyby dołożyć do tego myśl ile jest do zrobienia to
szczęście że nie jest tak źle lepiej śmierdzieć spalenizną i mieć projekty do zrobienia niż zdechnąć uff
edit: garnki zostały sprzątnięte dnia 12.12.14, piątek :bauns:
Już jestem fajna, już się ogarnęłam, już mi nie przeszkadza. A jeśli przeszkadza, to tak nieznacznie, że nie zdaję sobie z tego sprawy. Uf, nagle życie stało się łatwiejsze. W sumie było nawet miło.