Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Bawialnio-palarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Casey O'Malley
Casey O'Malley

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Dodatkowo : półwil
Galeony : 913
  Liczba postów : 324
https://www.czarodzieje.org/t21252-casey-o-malley#685333
https://www.czarodzieje.org/t21260-mewa#685449
https://www.czarodzieje.org/t21258-casey-e-o-malley#685433
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty ee test  Bawialnio-palarnia EmptySob Paź 19 2024, 14:09;


Bawialnio-palarnia


Wejście




Bawialnio-palarnia







Mały salon (na tyłach)





Powrót do góry Go down


Casey O'Malley
Casey O'Malley

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Dodatkowo : półwil
Galeony : 913
  Liczba postów : 324
https://www.czarodzieje.org/t21252-casey-o-malley#685333
https://www.czarodzieje.org/t21260-mewa#685449
https://www.czarodzieje.org/t21258-casey-e-o-malley#685433
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptySob Paź 19 2024, 22:15;

   To nie jest jedna z tych imprez, podczas których wita cię stół uginający się pod wieloma przekąskami, pięć rodzajów kolorowych drineczków do wyboru, z palemkami lub bez, szoty wszystkich smaków botta czy piękne panie. To spotkanie, podczas którego, jak tylko przekraczasz próg do salonu, wita Cię buch duszących kłębów dymu z ciężkich fajek i cygara. Na stole masz do wyboru dokładnie dwa trunki – Ognista lub irlandzka whiskey, a jedyna przekąska jaką uświadczysz to kupne paszteciki, ogórki i paćka, która konsystencją nie przypomina niczego, co kiedykolwiek chciałbyś próbować zjeść.
   Właśnie taka atmosfera towarzyszy dzisiejszej parapetówce. Nikt nie jest zaproszony na konkretną godzinę, każdy przychodzi sobie kiedy chce, a Casey już stoi przy oknie i nie jest jednym z tych gospodarzy, który każdemu wychodzi na przeciw, każdego wita ciepłym słowem i niekreatywnym komplementem. Raczej skina przybyłym głową z fotela, na którym siedzi, przekręcając cygaro w rękach, nie dlatego, że je lubi, a dlatego, że może i w jego domu nikt nie zabroni mu palić, pić, czy nawet ćpać jeśli najdzie go na to ochota. Ale nie nachodzi. Czeka aż ludzie sami rozsiądą się w wygodnych dla nich miejscach. Uświadamiając sobie jeszcze jedną rzecz, zwrócił się do pierwszej osoby, która przekroczyła próg:
   — Zapomniałem podać adresu młodemu Bazory’emu. Myślisz, że zda test na inteligencję? – podnosząc się z fotela, wyjrzał leniwie za okno.
   — Lepiej, żeby zdał. Zbierają się chmury.
   Mówił “lepiej”, ale sposób, w jaki ułożył te słowa, jak cynicznie i dwuznacznie je rzucił, wskazuje na to, że chętnie patrzyłby, jak jeden czy drugi gość się miota, zanim trafi do odpowiednich drzwi na Wyspie Clare.
   — Masz. Jesteś krupierem.
   Pierwszy śmiałek, który pojawił się w salonie doznał prawdziwego zaszczytu, kiedy O’Malley wcisnął mu starą, wyraźnie zużytą talię kart w dłonie.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptySob Paź 19 2024, 22:39;

- Nie wiedziałem, że jesteś taki troskliwy – Auster uśmiechnął się, rzucając palto na póki co wolne krzesło. - Myślę, że nie wiem. Czas pokaże. Zależy jak młody i głupi jest – Rozsiadł się wygodnie, zupełnie jakby był u siebie. Znowu skłamał, nie przyniósł szkockiej, choć taki miał przecież plan. Zapomniał, bał się czy odpuścił? Kto wie, w każdym razie jedyne co tutaj przywiódł, to kilka blantów dla jakże szanownego towarzystwa i ze trzy paczki papierosów. Wmawiał sobie, że ich dzisiaj nie wypali, ale wszyscy wiedzieli, jak to się skończy.
- Aha i jeszcze jedno. Wszystkiego najlepszego, czy coś. Chciałem kupić ci coś ładnego, ale jakoś się nie złożyło – Nie chciał przyznać, że nawet gdyby miał jakiś pomysł, z pewnością okazałby się chujowy. Benjamin nie potrafił w przyjaźń i okazywanie sympatii, choć O’Malley był jedną z tych nielicznych osób, których towarzystwa nigdy nie miał dość. - Zabieram cię za to na kolację. Znam zajebistą knajpę w mugolskiej części Londynu. Nie przyjmuję odmowy, mają tam wyśmienite steki.
Chciał mu jakoś uświadomić, że jest dla niego ważny. Nawet jeśli jego poczucie przywiązania było tak skłębione, że nigdy przez gardło nie przejdą mu trywializmy jak „dzięki, że jesteś” albo „dobrze cię widzieć”. Nie, nie. O wiele bardziej gustował w okraszaniu się epitetami typu „szpetna morda”, choć o ironio O’Malley na pewno brzydki nie był.
- O kurwa, ale mnie zaszczyt kopnął. Możemy się zmieniać? Pograć też bym chciał – mruknął, przejmując talię kart. Benjamin zaczął bezwiednie ją tasować, mierząc  uważnym spojrzeniem Casa. Stał w oknie i patrzył na niebo jak jakiś jebany Wędrowiec w Morzu Chmur. - Jak u ciebie?
Miał szczerą nadzieję, że zdąży odpowiedzieć mu na pytanie, zanim w drzwiach pojawi się kolejna osoba. Bez zbędnych pytań nalał sobie łyszki i odpalił papierosa, myśląc sobie, co odpowiedziałby na podobnie pytanie zadane w ramach rewanżu. Jak w kilku krótkich słowach miałby streścić swoje spierdolone romantyczne podboje?

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 394
  Liczba postów : 852
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptySob Paź 19 2024, 22:43;

Powrót z Kanady zabrał mu dłużej niż zakładał, a dodatkowy czas na dotarcie do Przystani by z Seaverem przeteleportować się pod adres z koperty listu, sprawiły, że nie miał szans być pierwszym gościem na wykwintnej imprezie. Co prawda nie znalazł nigdzie wzmianki o godzinie rozpoczęcia spotkania, ale nie oszukiwał się myślą, że powinien być w porze obiadowej, a raczej po, gdy to przystawki, papierosy i karty są zdecydowanie bardziej na miejscu.
Teleportowanie się na wyspę nie było specjalnym wyczynem, a znalezieniem odpowiednich drzwi zajął się Gryffon, bardziej obyty w posiadłościach i dobrych domach. Ben co prawda nie mógł narzekać na niedostatek, ale w jego domu jasnym było gdzie są drzwi wejściowe, dla większości od progu będące drzwiami wyjściowymi, bo Whinky nie tolerowała nieproszonych gości. W każdym razie... paląc nieśpiesznie papierosa, wszedł do rezydencji, słysząc akurat wymianę zdań między dwójką męskich głosów. "Młody i głupi - to na pewno o Seaverze" - pomyślał, ale przecież nie mógł być pewien o kim takie schlebiające słowa były mówione. Uśmiechnął się ironicznie, bo w zasadzie nie zależnie kogo one dotyczyły, mógł sobie z nich pożartować, w końcu też w oczekiwanym gronie mógł określać się tymi epitetami.
- Idiota najgorszy. - rzucił zamiast przywitania w stronę mężczyzn, po czym ze swoich rzeczy wyciągnął butelkę ognistej i położy na stole, wywiązując się tym samym ze słów zawartych w krótkim liście do O'Malleya.
Gdy Auster, który w tamtym momencie był mu całkowicie nieznany, kontynuował rozmowę z półwillem, Krukon postanowił zająć się napełnieniem sobie szklanki, wypaleniem do końca papierosa i znalezieniem dla siebie miejsca przy stole. Nie sądził by miało mu to zająć wiele czasu, ale sądząc po tym co słyszał, nieznany mu mężczyzna zapraszał Caseya na randkę, w czym nie zamierzał mu przeszkadzać. W końcu... Wszyscy przyjechali się tutaj pobawić, a to w jaki sposób - nie oceniał.
Skierował spojrzenie na Nicholasa, który pewnie gdzieś kręcił się niedaleko, może siedział, albo właśnie witał się ze wszystkimi. Cokolwiek robił, Benjamin postanowił wypowiedzieć swoje słowa w jego stronę.
- Grałeś wcześniej? - wskazał spojrzeniem na talie trzymaną przez Austera. Pytanie nie było ani odkrywcze, ani ciekawe, ale miał nadzieje, że na tyle neutralne by mogli spokojnie porozmawiać zanim przyjdzie reszta i usiądą wszyscy do kart. Wiedział, że nie był mistrzem w rozmawianiu z Gryffonem, ale podjęcie próby wydawało mu się nadzwyczaj na miejscu.
Powrót do góry Go down
Online


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 13:50;

  Zaproszenie na spotkanie u O'Malleya było niespodziewane i zaskakujące, i jak długo nie zastanawiałby się nad jego genezą, tak nie potrafił wymyślić żadnego sensownego powodu, dla którego dostał zaproszenie. Był to jednocześnie główny powód, dla którego go przyjął – bo ciekawość nie dawała mu spokoju i zdecydowanie chciał ją zaspokoić.
  Nie miał pojęcia, jak wyglądała jego relacja z nauczycielem eliksirów, właściwie chyba po prostu jej nie było. Nie był też pewien, jaki ma do niego stosunek, z jednej strony był szorstki i znany ze swoich surowych metod nauczania, z drugiej zdecydowanie coś było między nim i Xantheą, a to z kolei skłaniało Swansea do myślenia (a przynajmniej prób myślenia) o nim w pozytywny sposób. Szczerze mówiąc, to spodziewał się ją tu dziś spotkać i może nawet był to ostateczny argument, który doprowadził do tego, że z kartonem w rękach pojawił się pod wskazanym adresem. Nie zastanawiając się długo, wpierw zapukał, a kiedy nikt mu nie otworzył, wszedł sam, tak jak przed momentem zrobiły to dwie inne osoby, które widział z oddali.
  — Dobry wieczór — przywitał się z towarzystwem; zdawałoby się, że w tym gronie powitania były czymś dziwnym, ale nie wiedział o tym przecież, a gdyby nawet wiedział – wciąż przecież pozostawał sobą i wraz ze sobą wnosił do pomieszczenia swoje przekonania i zachowania. I sporo przekąsek, jak się zaraz okazało.
  — Zgodnie z Twoją sugestią przyniosłem coś na szlacheckie podniebienie — powiedział do Caseya z przekąsem, a ogarnąwszy pomieszczenie wzrokiem, dodał ciche i zgryźliwe „i dobrze, jak widzę”.
  Sięgnął po różdżkę i to za jej sprawą z pudełka wyleciały potrawy, głównie przystawki* – ciecierzycowo-dyniowe falafelki, korsarskie krakersy, samsa, taca mięs z kaczki dziwaczki oraz różne gatunki serów i parę rodzajów ciastek. Potrawy ustawiły się ładnie tam, gdzie akurat było miejsce.
Zdawał sobie sprawę, że uwaga w liście była rzucona kąśliwie i nie miała wiele wspólnego z rzeczywistą prośbą... i dlatego tym bardziej nie mógł sobie tego odpuścić, dostrzegając w tym doskonały żart.
  — Bardzo mi przykro, nie zdążyłem z pieczoną kaczką, kolejny raz musisz obejść się smakiem. Mam za to coś dla gospodarza. Wszystkiego najlepszego? — czy to było przyjęcie urodzinowe? Nie był pewien. Whisky, którą miał jednak ze sobą zdawała się być odpowiednim wyborem na wszystkie okazje.

* mam 30 pkt w MG, więc potrawy mają bonusy punktowe opisane w spisie!
Powrót do góry Go down


Malakai O'Malley
Malakai O'Malley

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Czuć od niego często papierosy, nosi nieśmiertelnik (dane: Roark Tiarnáin Ó Mháille), irlandzki akcent
Galeony : 99
  Liczba postów : 150
https://www.czarodzieje.org/t23316-malakai-o-malley#796551
https://www.czarodzieje.org/t23320-o-poczta-listy-malakaia#796826
https://www.czarodzieje.org/t23317-malakai-o-malley-kuferek#796570
https://www.czarodzieje.org/t23321-malakai-o-malley-dziennik#796
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 15:24;

To nie tak, że nie spodziewał się od Casey'a zaproszenia na kolejną imprezkę - po prostu wydawało mu się, że sam jeszcze nie do końca wytrzeźwiał po tym rodzinnym szaleństwie podczas  urodzin półwila tydzień wcześniej. Z drugiej strony, dalej wychodził na tym lepiej niż wujek Darragh, który dalej leżał w Mungu i wcale nie było powiedziane kiedy stamtąd wyjdzie... ale teraz miało być na imprezie tylko dwóch O'Malleyów, więc ryzyko przesadzenia z alkoholem czy bijatyką znacząco spadało. Przynajmniej w teorii. Przynajmniej w marzeniach Kaia?...
- Dooobry wieczór?... - Wyrzucił z siebie dość niepewnie, wchodząc do salonowego pomieszczenia, które przecież doskonale znał, teraz jednak nie do końca wiedząc czego się po nim spodziewać, w końcu towarzystwo potrafiło dużo zmienić. Puchon przeskoczył ciekawskim spojrzeniem od samego gospodarza, przez garstkę jego pierwszych gości, by mimowolnie zaśmiać się na widok Elijah Swansea. - Tak się zastanawiałem kto imprezuje akurat w niedzielę, ale skoro nauczycielom to nie przeszkadza... no to studentom też nie może - zauważył, oferując mężczyźnie cygaro, bo podejrzewał, że na taki wieczorek lepiej wziąć paczkę czegoś porządnego, a nie randomowych papierosów. - Jakby potrzebował profesor drogi ucieczki, proszę mówić. Znam okolicę - obiecał, rozpraszając się nieco samym zapachem pyszności, które jakoś mu nie pasowały do raczej surowego charakteru Casey'a. Cóż, zagadkę mogłoby rozwiązać przyjście kilka minut wcześniej i podejrzenie magicznej zastawy Swansea, ale teraz... - Ej ale nie umierasz, co? - Zapytał nieco głośniej, bo już nie nauczyciela DA, a swojego bratokuzyna. Cholera wie, może organizował własną stypę i miał na niej wyjawić jakieś straszliwe sekrety, więc się postarał i szarpnął na falafelki i ciasteczka. - Czemu tu tak fancy?...
Powrót do góry Go down


Casey O'Malley
Casey O'Malley

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Dodatkowo : półwil
Galeony : 913
  Liczba postów : 324
https://www.czarodzieje.org/t21252-casey-o-malley#685333
https://www.czarodzieje.org/t21260-mewa#685449
https://www.czarodzieje.org/t21258-casey-e-o-malley#685433
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 20:26;

   Chciałby już dopalać cygaro, bo jego smak zdążyl mu się już znudzić, więc trzymał je w ustach raczej z typowym dla siebie wiecznym niezadowoleniem. Benjamin dał mu jednak powód, żeby odłożył je na chwilę na popielniczkę, kiedy sam oparł się przedramionami na fotelu, na którym siadł Auster. Dotknął jego ramion, jak dobry gospodarz planujący rozmasować mu plecy, tylko, że uścisk Caseya nie miał w sobie żadnej delikatności. Zakleszczył się na jego barkach boleśnie, jakby chciał mu dać bardziej dosadnego kuksańca, takiego na miarę dorosłych mężczyzn, a nie nastolatków, którymi dawno już nie byli.
   — Ty zapraszasz, Ty stawiasz – upewnił się, wcale nie dlatego, że wszystkie swoje życiowe oszczędności zainwestował w badania naukowe, a oszczędności ojca, jakie miał odziedziczyć zostały w całości pochłonięte przez utrzymanie rodzinnej posiadłości, oficjalnie należącej teraz do spadku Caseya, ale nieoficjalnie – co obowiązywało niestety bardziej – do całej rodziny O’Malleyów.
   — Mam zarezerwować sobie także noc, czy zamkniemy się w wieczorze? – pytał zaczepnie, nie szczędząc sobie sarkastycznego tonu i jednocześnie poważnie, jakby układał plan strategiczny, czy warto podzielić się tymi planami z Xantheą. Może akurat chciałaby dołączyć do tej “kolacji”, a nie chciał mieć na sumieniu nieukontentowanej kobiety. W pełni zadowolona i spełniona sprawdzała się w ich relacjach znacznie lepiej – póki i Casey się w nich sprawdzał na równi z nią. Zaraz jednak żarty trzeba było ukrócić, bo Benjamin Bazory wyraźnie rejestrował znacznie więcej niż O’Malley zakładałby po studentach w Hogwarcie, a żeby to stwierdzić, wystarczyło tylko jedno spojrzenie na człowieka i przypomnienie sobie, jak łatwo przyszło mu wtopić się w tło dorosłych swoim wejściem. Rzeczywiście przyszedł tu, jako syn Beverly, a nie uczeń Hogwartu. Wyraźnie widział w nim pewne cechy Beverly, choć zapewne chłopak nie był ich świadom – jak to zwykle bywa w podobieństwie do rodziców. W jaki sposób Casey mógł być podobny do swojego beztroskiego ojca lekkoducha z dużym poczuciem humoru i dystansu do siebie – to była zagadka. Może wdał się w matkę, podrzucającą syna pod próg irlandzkiego domu.
   Wcisnął Austerowi cygaro w usta, znużony już głębokim smakiem aromatów i woni, a chwilę później pozostawił Benów samych sobie, wzrokiem wodząc do Swansea, który – skubany, wyglądał kurewsko dobrze, jak zawsze i nawet język mu się zaostrzył, kiedy nie chodził po szkolnych korytarzach. Gdyby jeszcze skutecznie mógłby się pozbyć kija w dupie, to mogliby mieć o czym rozmawiać.
   — Swansea — skinął mu głową, z podejrzliwością patrząc, jak ekstrawaganckie posiłki lądują obok śledzika, czyniąc go jeszcze mniej apetycznym do spróbowania. Czy Elijah znów próbował go wkurzyć? Wzrok Caseya spoczął na nowiutkim nabytku nauczycielskim na pełnym etacie, bo to już było za dużo przypadków, żeby uznać je za faktyczne przypadkowe. Mieli jakiś problem. Tak, w głowie Caseya ONI mieli problem, nie Casey, ze swoją obsesją do szukania sobie wrogów. Elio przecież nawet przyznał się do kradzieży kaczki, a już chwilę potem wymachiwał mu szkocką whisky w jego własnym domu. Zdecydowanie szukał zwady.
   Przyjął to wyzwanie, utrzymując długo jego spojrzenie, zanim rzucił:
   — Jedyne przyprosiny jakie przyjmuję to te w naturze.
   Co chciał tym osiągnąć? Oczywiste zmieszanie, jak zawsze, kiedy zmuszał ludzi patrzeć w zbielałe oko i obrzucał ich urokiem, dla własnej satysfakcji. Tego na nikim w swoim domu nie używał, choć intensywność jego spojrzenia, kiedy patrzył na Swansea, była tak głęboka, że z jego pół-wilą naturą, ciężko było teraz oderwać od niego wzrok. Elijah chciał czy nie, na chwilę musiał się na jego hipnotycznie ściągające uwagę spojrzenie złapać.
   Przynajmniej do czasu, kiedy to Casey nie został rozproszony przyjściem młodszego kuzyna.
   — Mówiłem, żebyś nie robił wstydu – przywitał go tak ciepło właśnie — przestań z tym profesorowaniem, bo wyproszę Cię do bawialni dla dzieci.
   Wolał, żeby tutaj wszyscy szybko złamali barierę uczeń-nauczyciel, bo żaden z nich nie występował w tych murach domu właśnie w tym charakterze, a jeszcze biedny nonszalancki arystokratyczny Elijah wprowadzi tu jakieś zasady elegancji i kurtuazji, których Caseyowi w życiu na pewno nie brakowało.
   — Usłyszeliśmy z Elijahem, że się odprawiczyłeś i świętujemy twój dzień. Dzieci tak szybko dojrzewają – rzucał sarkastycznie, dając mu adekwatne wyjaśnienie dla fancy zastawionego stołu – adekwatne do tego, że Malakai chciał z tego uczynić Caseyową stypę, a to siebie wpędzał do socjalnego grobu.
   — Benjamin, ucieszysz się, mamy nowego krupiera.
   Ściągnął accio karty do swoich rąk, podając je Malakaiowi.
Powrót do góry Go down


Barnaby Bazory
Barnaby Bazory

Nauczyciel
Wiek : 32
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 181
C. szczególne : czarna mitenka na prawej dłoni niezależnie od okoliczności, pospieszny chód, intensywny kolor oczu;
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 719
  Liczba postów : 129
https://www.czarodzieje.org/t23331-barnaby-barney-bazory#798386
https://www.czarodzieje.org/t23338-ramzes#798662
https://www.czarodzieje.org/t23333-barnaby-barney-bazory-kuferek#798388
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 21:29;

Spóźnienie mógł zrozumieć jedynie ten, który postanowił (bądź nie) mieć dzieci, zwłaszcza zmieszane z krwią wili. Deportował się kilka przecznic nieopodal bo bliżej nie dałby rady. Pozostałą część drogi pokonał na pieszo. Postawił kołnierz skórzanej kurtki aby chronił przed upierdliwym zimnym wiatrem i ostatni odcinek przyspieszył. Zanim zapukał to słyszał już kilka męskich głosów co zapewniało, że trafił pod właściwy adres. Po usłyszeniu zaproszenia wpakował się do środka i z początku wydawał się przyjść z pustymi rękoma.
- Witam panów. Wybaczcie za spóźnienie. Posiadanie dzieci bywa frustrujące. - przywitał się uprzejmie bo przecież można mu zarzucić, że był sztywniakiem, profesorem z urodzenia, człowiekiem nauki... a prywatnie udzielający się drugorzędnie. Dopiero zapytany był w stanie opowiedzieć dlaczego jego siedmioletni krnąbrny syn tak utrudnił mu przyjście na czas. Historia zabawna choć frustrująca dla kogoś, kto próbuje rozbudować swoje możliwości towarzyskie. Przelotnym wzrokiem zapoznał się z gustownym wyposażeniem domu. Zanim miał się przywitać z pozostałą resztą podszedł w kierunku @Casey O'Malley będącym gospodarzem i wyciągnął doń dłoń do uścisku obleczoną w ciemny materiał. Przelotnie przyjrzał się jego twarzy, zauważając dwie sprzeczności - mankamenty wyglądu jak i fakt, że nikomu nie mogło to przeszkadzać.
- Dziękuję za zaproszenie. Jako człowiek nauki przyniosłem interesującą lekturę. - po uścisku zamknął swe dłonie w jednej płaszczyźnie, coś wyszeptał, błysnęło między nimi blade światło a gdy je rozciągnął, pojawiła się między nimi dosyć duża, obita drewnem ciężka księga uwiązana na kłódkę... lecz zawartość była zdecydowanie ważniejsza.
- Zachęcam do szczegółowego zapoznania się z treścią. - uśmiechnął się przelotnie i byłby zagadnął w typowy dla siebie sposób gdyby nie poczuł na sobie spojrzenia zebranych. O dziwo, dostrzegł studentów i nie ukrywał swojego zaskoczenia. Skinął głową Elijahowi na powitanie, dokładając do tego słowne zapewnienie, że miło go znów widzieć. Jego obecność go tutaj nie dziwiła wszak chłopak wydawał się stworzony do obecności w takim towarzystwie...  zaś siostrzeńcowi posłał zaciekawione spojrzenie jakby stanowił rzadki okaz zaklęcia czarnomagicznego. Popatrzył na @Benjamin Auster, którego w ogóle nie kojarzył więc czym prędzej i jego dłoń uścisnął, bo jednak wypada poznać towarzystwo.
- Jestem Barney, miło mi cię poznać kimkolwiek jesteś. - posłał mu krótki uśmiech, przypisał podane imię, być może nazwisko, do wyrazu twarzy a potem przeniósł wzrok na Puchona, którego nazwiska nie musiał sobie przypominać, czyli do @Malakai O'Malley.
- A twojego imienia nie sposób nie kojarzyć. - skinął mu głową, pamiętając jego bogatą ekspresję twarzy czy to na lekcjach, przerwach czy posiłkach. Stół Hufflepuffu zawsze przyciągał jego wzrok. Zastanowił go dobór towarzystwa lecz jak to miał w zwyczaju, gotów był obserwować i wyciągać na tej podstawie wnioski. W końcu, po niezbędnych powitaniach i zapoznaniu się, podszedł bliżej do @Benjamin O. Bazory.
- Benjaminie, prędzej znajdę cię w domu Casey'a niż na rodzinnym obiedzie. Dlaczego mnie to nie dziwi? - zagadnął przyjaznym tonem. Być może spędzał nieprzyzwoicie mało czasu na pielęgnowaniu rodzinnych więzi z tym tu osobnikiem jednak było pewne, że skoro rozpoczął pracę na pełen etat, wszystko to ulegnie znaczącej zmianie.
Powrót do góry Go down


Benjamin Auster
Benjamin Auster

Absolwent Slytherinu
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : zagojone blizny po cięciach na przedramieniu zakryte zazwyczaj koszulą z długim rękawem
Galeony : 1263
  Liczba postów : 575
https://www.czarodzieje.org/t22014-benjamin-auster
https://www.czarodzieje.org/t22020-skrzynka-bena
https://www.czarodzieje.org/t22013-benjamin-auster#720723
https://www.czarodzieje.org/t22025-benjamin-auster-dziennik#7211
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 21:31;

Nie było im dane spędzić w spokoju chociaż kilka chwil. Do pokoju szybko weszło dwóch młodych mężczyzn, a w jednym z nich rozpoznał swojego serdecznego znajomego.
- Nicholas - skinął głową w geście szacunku i odłożył chwili karty na stół. Wstał, przywitał się i przedstawił i tylko nieznacznie zmarszczył brwi, gdy zrozumiał, że pod względem imienia nie jest tu dzisiaj wcale wyjątkowy. Nie skomentował tym samym tej, jak sądził, autoironicznej uwagi. Każdy radzi sobie z sobą na tyle, na ile jest w stanie to udźwignąć.
Paplał więc dalej bez sensu, coś o kolacji, zupełnie nieświadomy tego, jak zostało to odebrane przez innych.
- No raczej - Wywrócił oczami, bo to przecież oczywiste. Ta kolacja to miał być jego zasrany prezent. Ewidentnie nie zrozumiał tego, co chciał mu przekazać, bo jeszcze sobie z niego bezczelnie żartował. Auster posłał mu uroczy uśmiech, który okraszył wymownym przewróceniem oczu. - Skromny jak zwykle. Nie schlebiaj sobie, w takim razie musiałbyś się ustawić w dosyć długiej kolejce.
Wracając do w tematyki kulinarnej - wkrótce po dwóch młodzikach do pomieszczenia wkroczył ktoś nieco starszy, ale wciąż nie tak wiekowy jak  Ben. Wyglądał jak pierdolone dzieło sztuki i ta myśl zbiła go z tropu, bo w reakcji na nią poczuł się źle. Obecnie zależało mu już tylko na jednej osobie, resztę znajomości sprowadzał wyłącznie do tej cielesnej płaszczyzny. Ale nawet zdradzając ją w myślach, wciąż… ją zdradzał. A przecież nie byli nawet razem.
Usłyszał tę gderliwą uwagę pod nosem i uśmiechnął się jak dziki. Dobrze, że dopiekano O’Malleyowi bo i on nigdy nie pozostawiał nikogo dłużnym. Skrył uśmiech za szklanką whisky, z której upił spory łyk, a potem jak gdyby nigdy nic wrócił do tasowania kart. Nie sposób powiedzieć, na co starał się nie patrzeć bardziej. Przepyszne jedzenie (bynajmniej te śledzie) czy wkurwiająco pięknego, jak się okazało, Elijaha.
- Kolejny raz? - Auster podłapał szybko temat, trochę zaintrygowany historią. A na widok etykiety bursztynowego trunku zerknął wprost w oczy Swansea z  s z a c u k i e m. Nieomal puścił mu oczko, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
Potem zrobiło się jeszcze, kurna, ciekawiej, bo dopiero wraz z przyjściem Malakai’a Ben zorientował się, że jemu ta różnica wieku nic nie robi. Ale Casowi? Przecież to jego podopieczni. Nie będzie miał z tego tytułu problemów? Czas pokaże. To było co prawda skrajnie nieodpowiedzialne, ale niczego innego się po nim nie spodziewał.
Był zaskoczony, gdy nagle karty, którymi się bawił polewitowały do rąk młodego. Nie zamierzał jednak narzekać - rozsiadł się wygodniej na kanapie i sięgnął do kieszeni marynarki. Blanty były tam, gdzie je zostawił i już strasznie korciło go, by się nimi podzielić.
- Ben jestem, witam. Ktoś reflektuje? - zapytał, wyjmując skręta peruwiańskiego ziela. - Mam nadzieję, że można? - zapytał jeszcze dla kurtuazji Casa, którego zdanie miał w dupie, bo już odpalał narkotyk różdżką.
I wtedy wszedł on, cały na biało.
Zakrztusił się dymem, słysząc o dzieciach. Kurwa, dzieci? Jak już to z przypadku. Popił ochrypłe gardło whisky (świetny pomysł) i wstał, żeby uścisnąć dłoń Barnaby. Początkowy szok złagodził jednak prezent - gustowna niby-książka z wysokoprocentowym trunkiem. Auster uśmiechnął się pod nosem, z ulgą stwierdzając, że może ich nowy nabytek nie ma takiego kija w dupie.
- Fajkę pokoju? - zapytał go, wyciągając rękę ze skrętem. Oczy miał zamglone, ale spojrzenie uważne. Mieli wszak grać w barona, już teraz starał się obserwować ich zachowania i tiki.

______________________

Miałem skrawek sumienia
Myślałem, że mam ich, a tylko znałem imienia
Miałem swój stres, swój gniew, chwałę, cierpienia
Wartości się jak olej w aucie wymienia


~


Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 3258
  Liczba postów : 1708
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 21:32;

Nicholas zgodnie z ustaleniami sprzed tygodnia na imprezę u Caseya przybył razem z Benem. Czuł się nieswojo, bo wciąż nie wiedział co chodziło O'Malleyowi po głowie, ani jak będzie wyglądała ich de facto pierwsza rozmowa. Nie zamierzał się wycofywać, co to to nie, ale miał w sobie pewną czujność, mimo wszystko mając wrażenie, że idzie na terytorium wroga.
Ubrał się elegancko, zgarnął uprzednio przygotowany, starannie przemyślany prezent, a potem ze świstoklikiem ze starego klucza wyszedł przed dom w oczekiwaniu na Bazorego. Skoczyli szybko, choć musieli dojść kawałek do posiadłości. Seaverowi nie umknęło, że krukon czuł się tu całkiem swobodnie i równie lekko szafował słowami, które nie przystoją w obecności profesorów. O czym dokładnie to świadczyło? Póki co nie był w stanie ocenić.
- Założyłem, że zaproszenie nie jest ani żartem, ani pomyłką, mimo iż było zaskakujące - powiedział sztywno do gospodarza, zastanawiając się, co mężczyźnie chodziło po głowie, że go tu ściągnął. Podał mu torebkę, w której znajdował się wenecki prezent*, a następnie czekał na ruch gospodarza. - Ufam, że eliksirowar doceni ten drobiazg.
Na całe szczęście w wysyconym męską energią salonie oprócz kadry nauczycielskiej był też mężczyzna, którego Nico darzył szczerą sympatią.
- Auster - gryfon uścisnął dłoń pana redaktora, patrząc na niego z życzliwością. Później jednak jego uwagę skupił na sobie drugi Ben, pytając go o karty. - Zasady nie są mi obce.
Nie precyzował, co to dokładnie oznacza, może trochę na przekór krukonowi, który zwykle wiódł prym w przemilczeniach i niedopowiedzeniach. Z resztą, odkrywanie swojego poziomu w takiej grze było zbędnym wyjawianiem swoich atutów lub braku doświadczenia, dlatego rozsądniej było zachować dla siebie szczegóły.
- Może później - Nico podziękował za skręta, chcąc pozostać przytomny na ciele i umyśle przynajmniej na początku pobytu w jaskini smoka. - Za to zrobię ci konkurencję Wizz-Wizzami. Quantum, szwajcarskie. Jeśli ktoś ma ochotę, są do dyspozycji.
Wyciągnął srebrną papierośnicę, z której wyjął jednego papierosa. Poczęstował stojącego najbliżej Benjamina Overthinking Bazorego, a resztę położył w miejscu dostępnym dla wszystkich. Włożył Wizz-Wizza do ust, odpalił go różdżką, aż wreszcie zaciągnął się, by zamaskować zdenerwowanie, które nieustannie mu towarzyszyło. Na szczęście całkiem skutecznie, a gdy wypuścił dym, ten przybrał kształt chmary kruków, które dodały mu tylko aury powagi i mroku.



* prezent :
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 394
  Liczba postów : 852
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyNie Paź 20 2024, 21:33;

Przedstawienie się Austerowi trwało zaledwie chwile i nie wywołało szczególnych emocji. Wiedział, że jego imię jest pospolite, więc kolejna osoba je posiadająca więcej czy mniej, nie miała znaczenia. Odpowiedział pewnym uściskiem dłoni, słuchając jak w tym czasie Gryffon mówi do gospodarza w oficjalnym tonie. Nie zamierzał iść jego śladem, jedynie spokojnym ruchem głowy witając się z jubilatem.
To miało nie mieć znaczenia, gdy do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Kto to był? Benjamin ledwo pamiętał. Znał te mordę, była zbyt ładna by jego nastoletnie oko nie wychwytywało jej w tłumie, ale nie potrafił przyporządkować jej żadnej społecznej funkcji. Sądził, że nie miało mieć to znaczenia dla przebiegu spotkania. Mógłby nie znać ani jednej osoby, a mimo to usiąść do kart, wypić kilka szklanek i w z lekko zamroczoną głową wrócić do siebie. Obserwował jak blondyn wyciąga przystawki i zastanawiał się nad genezą tego zdarzenia, bo zdecydowanie nie spodziewał się by było to coś normalnego na spotkaniu pokerowym.
Odpowiedź Seavera, krótka i w zasadzie nie na temat, zwróciła ponownie jego uwagę. Czy był nią rozczarowany? Nieszczególnie. Stwierdził, że najwyraźniej rozmowa nie miała im się udać, więc zostawił temat. Pojawienie się kolejnej osoby, którą ledwo kojarzył, dziwna wymiana zdań między mężczyznami i zmiana krupiera, sprawiły, że nie czuł się ani trochę winny nie podejmowania prób kontaktów towarzyskich. Jedyne co mógł wywnioskować, to, że najwyraźniej wyłącznie on z młodszych w gronie osób został uprzedzony o zakazie przenoszenia życia z Hogwartu w mury tego domu.
Usiadł na jednym z foteli przy stoliku kawowym, nie zamierzając wtrącać się w rozmowy, które zwyczajnie go nie dotyczyły. Upił ze szklanki kilka głębszych, przypominając sobie, że w zasadzie nie trzeźwiał od kilku dni. Nie sięgnął po papierosa, którego proponował Seaver, nie czując potrzeby zapalenia. Sądził, że i bez tego było po nim widać skutki pobytu w Kanadzie, gdzie ze Skylightem palili wszystko co było dostępne na, nieco bardziej tolerancyjnym w temacie, rynku. Nie potrzebował doprawiać się kolejną porcją odurzenia, a z tego co kojarzył Wiz-wizy jakieś magiczne właściwości miały. Pewnie chętniej by po nie sięgnął gdyby pamiętał jakie.
Pojawienie się wuja, usłyszenie jego głosu oficjalnie kierowanego do gospodarza, nie sprawiło, że odczuł potrzebę przywitania się. W pewien sposób spodziewał się, że w tak różnorodnym towarzystwie to właśnie z Barneyem przyjdzie mu wymienić parę zdań, jako z osobą, którą chyba najlepiej znał w tym gronie. Nie był pewien jak on zachowuje się w innych sytuacjach niż te rodzinne, ale chcąc czy nie, miał się tego dnia o tym przekonać. Słysząc pytanie wuja, które gdzieś głęboko w środku nawet go bawiło, zwrócił spojrzenie w jego stronę.
- Bo rodzinne obiady są tak przyjemne jak randki z dementorami. - odpowiedział zgodnie z prawdą, nie przypominając sobie by w jego rodzinnym domu wspólne obiady miały inny charakter niż oficjalny, czego zapewne Barnaba nie wiedział. Beverly ceniła sobie brak konieczności spędzania przy stole więcej czasu niż potrzebowała, a w dorosłym życiu znalezienie się przy nim o jednej porze graniczyło z cudem. Tak samo jak znalezienie się u wuja na zacieśnianiu więzów rodzinnych.
Powrót do góry Go down
Online


Casey O'Malley
Casey O'Malley

Nauczyciel
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Dodatkowo : półwil
Galeony : 913
  Liczba postów : 324
https://www.czarodzieje.org/t21252-casey-o-malley#685333
https://www.czarodzieje.org/t21260-mewa#685449
https://www.czarodzieje.org/t21258-casey-e-o-malley#685433
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyWto Paź 22 2024, 21:11;

   Przy starszym Bazorym wszyscy wyglądali jak troglodyci, co dopiero wyszli z parapetówki z jaskinii trolla. Nawet Casey na chwilę spuścił z tonu, chociaż winić za to można było raczej fakt, że potrzebował pół minuty na nalanie sobie drinka i kolejne kilka sekund na uraczenie się kilkoma sążnymi łykami. Trudno było doszukiwać się w nim kultury, kiedy rzucił:
   — Wyjmij kij z dupy, Bazory.
   Szybko zmienił fronty, a więc i adekwatną myśl przekierował na zupełnie nową osobą, tym razem jednak dzieląc się nią głośno. Elio wydawał się przy Barnabym niemalże jak showmen programu rozrywkowego. Jednak tylko krowa nie zmienia poglądów, bo Casey od niechcenia zdążył już uchylić wieko, jak się okazuje, a nie okładkę podarowanej mu księgi i sprostował poprzednie słowa:
   — Szybko Ci poszło, Barney.
   Doświadczył też bardzo szybkiego, społecznego awansu, a wystarczył do tego elegancki zestaw alkoholu. Nie taki Casey wybredny i straszny jednak, tylko trzeba wiedzieć, jak go podejść. I na pewno nie była to taca mięs z kaczki i sery, na które łypnął groźnie, jakby miały zaraz uciec z talerza. A mimo to, im poświęcił znacznie więcej uwagi niż większości obecnym na imprezie, bo byli wśród chłopów, którzy wzruszenie ramion, czy jedno wymowne spojrzenie traktowali, jak część dialogu, dlatego już za chwilę mógł wrócić do środka bawialni, gdzie zajął miejsce dla odmiany na kanapie, skazując jakiegoś nieszczęśnika na pozycję zaraz obok niego na poduszkach sofy.
   — Przenieście te pogaduszki. Nicholas ustala stawkę.
   Podsumował, bo po wręczonym mu prezencie, na który chciał splunąć i wrzucić go do kominka, wiedział już, że stawki Seavera muszą być wysokie, jeśli tak cenne prezenty przynosi, że nawet O’Malley, odłożył je z pieczołowitością obok kanapy, zamiast dając bukłaki strawić przez ogień. Jeśli gryfon czekał na “dziękuję”, czy cokolwiek innego niż chrząknięcie, mógł się przeliczyć. Ale fakt, że Cas pozwolił mu zasiąść do stołu i rozpocząć rozgrywkę zwiastował dobry początek.

@Barnaby Bazory @Nicholas Seaver

Nicholas zaczyna rozgrywkę. | Zasady | Kostki
Powrót do góry Go down


Nicholas Seaver
Nicholas Seaver

Student Gryffindor
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Galeony : 3258
  Liczba postów : 1708
https://www.czarodzieje.org/t22374-nicholas-seaver#735851
https://www.czarodzieje.org/t22378-poczta-nicholasa#736146
https://www.czarodzieje.org/t22376-nicholas-seaver#735915
https://www.czarodzieje.org/t22839-nicholas-seaver-dziennik#7685
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptySob Paź 26 2024, 19:02;

Stawka: 20g
Karty: 1, 4, 1, 4, 6

Czy Nicholas spodziewał się jakiejś większej reakcji? Ogólnie rzecz biorąc tak, na przykład przywitania, czy jakiegokolwiek nawiązania do swojej wypowiedzi. Brak reakcji był jednak w jakimś sensie odpowiedzią i to dość konsekwentną, pasującą do ich dotychczasowej relacji. Seaver w duchu machnął ręką na O'Malleya, o którym jakoś nie był w stanie myśleć jako o profesorze, po czym przeszedł do stołu, przy którym mieli grać. I tak, docenił to swego rodzaju wyróżnienie w iście caseyowym stylu.
Początkowo chciał skomentować jakoś fakt, że Ben został krupierem, ale odpuścił sobie, skupiając się na kartach. Jakoś nie w głowie mu były flirty w tym momencie. Za to gra? Jak najbardziej. Sięgnął po karty rozdzielone przez Bazorego, a następnie przez moment obserwował twarze zebranych osób. Nie znał ich możliwości, ale patrząc na Malakaia uznał, że jako dzieciak raczej galeonem nie śmierdzi, a każdy chciał się bawić. Postanowił zatem nie zaczynać z grubej rury stawiając tysiąc czy nawet sto galeonów, ale też nie zamierzał sprowadzać rozgrywki do poziomu przedszkola.
- Dwadzieścia galeonów - powiedział, stawiając odpowiadający tej kwocie stosik żetonów. Nie miał najmocniejszych kart, ale i tak już mógł coś z tym zrobić. Pytanie co wylosują inni.
Powrót do góry Go down


Benjamin O. Bazory
Benjamin O. Bazory

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 186
C. szczególne : wolisz nie wiedzieć
Galeony : 394
  Liczba postów : 852
https://www.czarodzieje.org/t23206-benjamin-o-bazory#788335
https://www.czarodzieje.org/t23208-b-o-b#788340
https://www.czarodzieje.org/t23207-benjamin-o-bazory#788293
Bawialnio-palarnia QzgSDG8




Gracz




Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia EmptyPon Paź 28 2024, 16:54;

Stawka: 20g
Karty: 2, 5, 6, 4, 3

Przyjemnie siedziało się popijając alkohol i słuchając tych wymian zdań między mężczyznami, ale jeszcze przyjemniej byłoby w końcu usiąść i zagrać. Widząc, że karty końcowo wylądowały u chłopaka, który zdawał się być bardzo zajęty rozmową, postanowił chwile poczekać aż mężczyźni skończą te wymianę zdań o niczym, po czym lekko podniósł się z fotela by zwinnym ruchem dłoni wyjąć talie z rąk Malakaya. Nie znał go, ale odnosząc wrażenie, że rola krupiera miała być dla niego pewną karą, nie spodziewał się po nim dużej wprawy w obchodzeniu się z kartami.
Lubił ciężar kart w dłoniach, czy to tych do Krwawego Barona, klasycznych i prostych, czy tarota, których jedynie używał do grania w Eksplodującego Durnia. Spojrzał na stolik przed sobą, który choć gustowny, całkowicie nie nadawał się do profesjonalnego krupierskiego mieszania kart. Nielakierowane drewno stawiało by opór przy okrężnych ruchach dłoni. Nie sądził by ktoś w towarzystwie zwrócił uwagę na ten fakt, ale dla niego była to jasna wskazówka do tego, że karty trzeba będzie tasować nieco bardziej klasycznie, dzieląc stos na potencjalne równe połowy i jedynie zazębiając ich krawędzie kilkukrotnie. Wiedząc, że przez to czeka go więcej potencjalnych ruchów nadgarstkiem, obrócił nim kilka razy, do momentu nie nabrania przez niego lekkości. Zanim jednak miał przejść do tasowania, chwycił talie awersami do góry, by płynnym ruchem ruchem rozsunąć je, upewniając się tym samym, że wszystkie numery znajdują się w grze. Podsuwając drugą dłoń pod spód kart, złożył je równie sprawnie w stos, po czym opierając obie dłonie na stercie, rozdzielił ją, przystępując do kilkukrotnego ich przetasowania. Nie starał się by jego ruchy były ciche, mając nadzieje, że szum zwróci uwagę mężczyzn z powrotem na cel spotkania.
Spojrzał w stronę gospodarza, a następnie na resztę potencjalnych graczy, szukając ich zainteresowania tematem, po czym przygotowanie talii uznał za zakończone. Co prawda mógł poprosić kogoś o dodatkowe przełożenie kart, jednak jeśli nikt mu nie zwrócił uwagi, przystąpił od razu do rozdawania ich zainteresowanym. Dopiero wtedy dostrzegł żetony, które znalazły się również w odpowiednich stosach, symbolizując potencjalny wkład gracza.
Nierozdane karty odłożył na środek stolika, eliminując tym samym podejrzenie, że mógłby podmienić karty w obrąbie swojej ręki. Nie był typem oszusta, nie widząc sensu psucia sobie kantem rozgrywki.
Lekko odgiął karty by krótko podejrzeć z jak silną ręką gra. Miał fart, jednak zachował spokojnie oblicze, towarzyszące mu niemal zawsze.
- Wchodzę. - stwierdził, przesuwając odpowiednią ilość żetonów do puli. Mimo dobrej ręki, nie zamierzał podbijać stawki, nie chcąc tym dawać wyraźniej wskazówki pozostałym graczom.
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Bawialnio-palarnia QzgSDG8








Bawialnio-palarnia Empty


PisanieBawialnio-palarnia Empty Re: Bawialnio-palarnia  Bawialnio-palarnia Empty;

Powrót do góry Go down
 

Bawialnio-palarnia

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Bawialnio-palarnia JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Świstokliki
 :: 
Mieszkania
 :: 
Ó Mháille House – Wyspa Clare
-