WygladWZROST 180cm
BUDOWA CIAŁA Smukła, lekko umięśniona sylwetka
KOLOR OCZU Brązowe z zielonymi prześwitami
KOLOR WŁOSÓW Brązowy - kiedyś jasny, teraz zdecydowanie ciemniejszy, a czasem (niekoniecznie sam z siebie) zbliżony już do czerni
ZNAKI SZCZEGÓLNE Wiecznie jakieś drobne blizny i obtarcia, beznadziejnie wykonany tatuaż malutkiej koniczynki na środkowym palcu; często nosi na szyi nieśmiertelnik z danymi swojego brata.
PREFEROWANE UBRANIA Wygodne i adekwatne. Nie zna się na modzie, raczej zakłada cokolwiek mu wpadnie w oko. Ma kilka prostych outfitów, które najchętniej nosiłby w kółko - do tej grupy zaliczają się obszerne bluzy, koszulki z logo magicznych zespołów czy najzwyklejsze spodnie.
Charakter
Dla rodziny zrobi wszystko - może ich wyklinać, nienawidzić, bić się z nimi i rzucać najgorszymi obelgami, ale broń Merlinie, by ktokolwiek inny pozwolił sobie na rzucenie w ich stronę złego słowa. Zawsze stanie murem za bliskimi i ślepo wierzy, że oni zrobiliby to samo dla niego. Uważa, że energia oddawana do wszechświata zawsze jakoś wraca, więc chociaż to tego trzyma się przy robieniu dobra, to też właśnie takie podejście psuje mu humor w gorszych momentach. Wie, że nie jest idealny i chyba nawet nie chciałby być, bo doszukuje się wszędzie niesprawiedliwości, chętnie wytyka wady i sprawia wrażenie osoby, której nigdy nie można dogodzić. Nie bierze nic na słowo, podważa każde zdanie (włącznie ze swoim) i potrzebuje zostać przekonanym. Sam z siebie nie jest niemiły, ale oczekuje od ludzi pewnego poziomu dystansu i często jego żarty okazują się nie być do końca trafione. Pomimo swojego zamiłowania do filozofowania, często najpierw mówi i dopiero później myśli, brakuje mu jakiegoś filtra. Śmieje się na pogrzebie, nudzi na weselu i narzeka na imprezie, ale nie ma w tym złych intencji.
Jest człowiekiem czynów - nie oznacza to wcale małomówności, ale za to życia w próbie doścignięcia postawionej sobie słowami poprzeczki. Wychowany został zgodnie z mentalnością, że na wszystko trzeba sobie zapracować i jeśli czegoś chce, to powinien sam o to zadbać. Nie boi się ciężkiej pracy i uważa, że najważniejsze są starania. On sam wcale nie jest najlepszym uczniem, ale wbite mu przez rodzinę do głowy zapewnienia o wypracowaniu swoich możliwości upewniły go w przekonaniu, że jeśli się na coś uprze, to ma szansę to osiągnąć. I może nie jest jeszcze całkowicie pewny, co chce robić w życiu, ale wcale mu to nie przeszkadza, bo w międzyczasie gotów jest szukać i próbować. Jedynym problemem może być jego tendencja do wpadania w tarapaty - rodzinne koneksje pomagają mu w prześlizgiwaniu się z konsekwencjami uczestnictwa w hucznych protestach czy barowych bójkach, a on sam odpracowuje ten swój temperament jak tylko może. Rozumie, że inni mogą nie przepadać za jego towarzystwem, bo czasem sam podejrzewa, że przyciąga pecha... i nawet jeśli przyzwyczaił się do samotności, to wcale za nią nie przepada, zawsze chętnie korzystając z opcji poznania kogoś nowego i zacieśnienia więzi. Uważa, że bez odpowiednich znajomości niewiele można na tym świecie osiągnąć, a on gotów jest przyjaciół traktować równie wyjątkowo, co rodzinę.
Historia
Jego urodziny były połączone z obchodami Nowego Roku, a w rodzinie O'Malley każda okazja jest dobra do organizowania hucznej imprezy. Nie był może do końca wyczekany, ale na pewno nigdy nie odczuł w związku z tym jakiegoś braku - nawet, gdy ojciec czasem przypadkiem nazywał go złym imieniem, a babka płakała "jaki to jest podobny". Od najmłodszych lat wiedział, że miał starszego brata, ale nigdy go nie pozna; z czasem dowiedział się, że przed nim i jego matką była inna kobieta, która z jego ojcem też miała syna. Już ich nie było, ale zostawili po sobie ciepłe wspomnienia. Malakai doskonale wiedział o Suzannah, którą jego babcia wprost uwielbiała i której przepisy dalej chętnie stosowała w kuchni. Sam dopytywał o Roarka, który mógłby być jedną z najważniejszych osób w jego życiu, gdyby nie bitwa o Hogwart, podczas której zginął.
Nie cierpiał na brak wsparcia czy towarzystwa, bo dorastał w licznej rodzinie z kuzynostwem w najprzeróżniejszym wieku. Miał z kim się bawić i bić, z kim śmiać i walczyć, z kim poznawać otaczający ich świat i dopytywać o ten nieco dalszy, pozbawiony magii. Nikogo nie dziwił magicznie zatamowany rozbity nos czy samoistnie grający ulubione piosenki gramofon, w końcu Malakai był równie magiczny, co jego rodzina, a to musiało się jakoś objawiać.
Do Hogwartu wyniósł poczucie, że naprawdę nigdy nikt nie jest sam, bo nawet na szkolnych korytarzach zdarzało mu się minąć dalszą rodzinę, a przy każdej możliwej okazji wracał na wyspę Clare, do przyjemnego zgiełku irlandzkich przekleństw i pieśni. Może w szkole było nieco dziwnie i potrzebował czasu na zrozumienie panujących tam zasad (jak to - rękoczyny zabronione?), ale całkiem mu się tam podobało, nawet jeśli nie przynosił zjawiskowych świadectw i pozostawał przyjemnie przeciętnym. Niezależnie od tego jak ciekawie tam było, zawsze chętnie wracał do rodzinnych stron, tylko tam mając wrażenie, że naprawdę przynależy, bo wszędzie indziej wiecznie czegoś brakowało.
Nie planował iść na studia - za bardzo podobała mu się wizja swobodnej dorosłości, zresztą potrzebował chwili na znalezienie swojej ścieżki. Siódmą klasę skończył ze szczerą nadzieją, że uda mu się rozwinąć karierę muzyczną, ale pomimo początkowym sukcesom jego zespołu, niewiele z tego wyszło. Lepsze efekty osiągał jako urzędnik Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof, a nawet jako opiekun dla dzieci, ale do oficjalnego przyznania, że zostawi sobie muzykę jako jedynie hobby, potrzebował jeszcze jednego bodźca. Nagła choroba przyjaciela z zespołu całkowicie wybiła go z rytmu i Malakai pierwszy raz zrozumiał, że może jednak radosne przysposobienie jego rodziny nie było wcale takie dobre - nie chciał zapijać smutku po tragicznym skutku choroby przyjaciela, nie chciał też wcale udawać, że nic się nie wydarzyło. Nagle skonfrontowany ze swoimi uczuciami nie potrafił sobie z nimi poradzić, zagubił się pod nagle roztrzaskaną tamą. Miesiącami nie dotykał gitary, koncentrując się tylko na pracy, by pewnego dnia oznajmić, że jeden rok przerwy mu wystarczy i wraca do Hogwartu, podejmuje się studiów. Nie chciał już tracić czasu i potrzebował czuć, że żyje, próbuje i robi wszystko, co w jego mocy, byle tylko osiągnąć dla siebie jak najwięcej.
Rodzina
★ Conall Mháirtín Ó Mháille - ojciec, auror. Sypie ciekawostkami na każdy temat na prawo i lewo, a Malakai dalej jest pod wrażeniem jak wiele udało mu się przeżyć i doświadczyć. Mimo tego, że Kai jest jedynym dzieckiem Conalla z drugiego małżeństwa, nigdy nie pozwolił komukolwiek na odczucie jakiejś różnicy - zarówno Kai, jak i Fiadh, czują się prawowitą częścią ekipy O'Malley.
★ Fiadh Caoimhe Ní Mháille - matka, była aurorka. Musiała zakończyć swoją karierę po niebezpiecznych obrażeniach, których doznała kilkanaście lat temu podczas ścigania wyjątkowo niebezpiecznej grupy wilkołaków. Choć straciła głos, nigdy nie przygasła - to żywiołowa, wiecznie uśmiechnięta kobieta z sercem otwartym dla absolutnie każdego. Po wypadku nie pozwoliła sobie na bierność, a zamiast tego wkręciła się do biznesu swoich rodziców, czyli sieci irlandzkich pubów.
★ Roark Tiarnáin Ó Mháille - starszy brat (przyrodni), zginął podczas Bitwy o Hogwart. Malakai nigdy nie miał szansy go poznać, ale nasłuchał się dużo opowieści i czasem ma wrażenie, że sam za nim tęskni.
★ Lavena Gráinne Ní Mháille - starsza kuzynka. Pomieszkuje u nich już od lat i nic nie wskazuje na to, że miałaby się wynieść - zwłaszcza, że niedawno urodziła nieślubne dziecko i teraz bardzo chętnie korzysta ze wsparcia rodziny w opiekowaniu się berbeciem.
★ Cathasaigh Eoghan Ó Mháille - starszy kuzyn. Jest między nimi spora różnica wieku, ale Conall zawsze traktował Casey'a jak syna, więc i Malakai widzi w nim swojego brata... nawet, jeśli mimo to musi nazywać go w szkole profesorem.
★ Cała masa kuzynów, kuzynek, ciotek, wujków i innych krewnych!
Ciekawostki
★ Ma predyspozycje językowe, a przede wszystkim - bardzo lubi uczyć się nowych języków. Zwykle kończy się to na znajomości podstawowych zwrotów, ewentualnie na opanowaniu stopnia komunikacyjnego, bo jakkolwiek fascynujący nie byłby taki goblidegucki, to Kai nie ma kiedy go używać częściej. Biegle posługuje się angielskim i irlandzkim, czyli swoimi rodzimymi językami, a także migowym.
★ Znany z żywej gestykulacji, ale czasem zupełnie niezrozumiałej - przynajmniej dla osób, które nie znają języka migowego, bo to właśnie jest częste podłoże ruchów Malakaia. Nauczył się go jeszcze jako dziecko, dla lepszej komunikacji ze swoją matką, która straciła głos w wyniku obrażeń odniesionych podczas wypadku w pracy.
★ Ogromny fan muzyki i słucha absolutnie wszystkiego, głównie w celu wyrobienia sobie opinii. Nieźle śpiewa i umie grać na gitarze, więc pod koniec szkoły podstawowej pokładał duże nadzieje w małym zespole, który udało mu się założyć z kilkoma znajomymi... i który dość szybko się jednak rozpadł.
★ Jego pełne imię to Maoileachlainn Éibhear Aodhán Ó Mháille, ale używa zangielszczonej wersji. Długo upierał się, żeby korzystać z oryginału, ale jednak pobyt w Hogwarcie uświadomił go, że nie jest to zbyt wygodne i wcale nie robi na innych takiego wrażenia, stąd Malakai O'Malley.
★ W szkole radzi sobie przeciętnie - stara się nie odpuszczać nawet takiej Transmutacji, która zawsze szła mu beznadziejnie, bo może się przydać w przyszłości. Pomimo swojej ciekawskiej natury nie ma głowy do dat z Historii Magii, a najszczersze chęci nie pomagają w tym, że na Zielarstwie wszystkie roślinki dookoła niego jakoś tak zaczynają obumierać.
★ Ma dobrą rękę do dzieci, ale chyba nie do końca była inna opcja, bo od zawsze wrabiany był w opiekowanie się najmłodszymi pociechami w rodzinie. Nie może narzekać, bo w pewnym momencie ciotki zaczęły polecać jego usługi tak bardzo, że mógł wśród ich znajomych dorobić sobie podczas niektórych wakacji - całkiem profesjonalna z niego niania!
★ Pod koniec siódmego roku jego rówieśnicy planowali potajemny skok na magicznym bungee z Wieży Astronomicznej, ale Malakai skręcił sobie kostkę na schodach i jednak tego osiągnięcia nie odhaczył... i całe szczęście, bo resztę ekipy nauczyciele zgarnęli ze szczytu wieży zanim cokolwiek zdążyli zrobić. O'Malley ma sporo urazów na swoim koncie - był tym pierwszoroczniakiem, którego Wielka Kałamarnica wciągnęła do jeziora, spadł z hipogryfa na trzecim roku i złamał obojczyk (oraz pałkę quidditchową!) podczas jednego meczu. Kolega kiedyś powiedział mu, że "ma taką mordę, którą aż chce się obić" i najwyraźniej cały wszechświat to widzi.
★ Uwielbia wszystkie możliwe święta - wychodzi z założenia, że warto celebrować co tylko się da i nie ma sensu odmawiać sobie takich prostych przyjemności. Noc Duchów i Boże Narodzenie to jego ukochane momenty w roku.
★ Bardzo intryguje go temat śmierci i związanej z nią magii. Od dziecka chętnie zgłębiał te zagadnienia, próbując zrozumieć jak najwięcej o nieżyjącym już bracie, a ostatnio wrócił do tego po śmierci przyjaciela. Naczytał się o Zasłonie Śmierci w Departamencie Tajemnic, inferiusach, testralach, duchach i wszystkim, co możliwe... i być może trochę poszukał też o klątwach, nie mogąc pozbyć się tej nieprzyjemnej myśli z tyłu głowy, że może towarzyszący mu przez życie pech przelewa się na ludzi z jego otoczenia w katastrofalny sposób.