@Danny BaxterZa dużo było osobowości i charakterów w tej rodzinie, mieszkających pod jednym dachem, by być w stanie utrzymać tylko jeden wystrój tematyczny tego terenu. Być może gdyby dziadek Rhys uprawiał intensywniejszy zamordyzmm, ale nie uprawiał, a na tym etapie zapewne nie byłby w stanie go wprowadzić. Każdy w tej rodzinie, ale też i każdy gość w tym domu by ł zachęcony do wyrażania swojej indywidualności. Co jakiś czas zmieniali całość koncepcji ogrodów, tak jak co roku był inny temat przewodni przyjęcia Bożonarodzeniowego i Sylwestra, by każdy mógł zrealizować swoje pomysły, wypróbować swoje przepisy i podzielić się swoimi smakami, preferencjami, umiłowanymi atrakcjami. Był to jeden z niewielu skutecznych sposobów do powstrzymywania konfliktów, bo - jak można się spodziewać przy tylu tak silnych osobowościach - o awantury kto ma racje, nie było trudno. Choć tez nigdy te awantury nie były podszyte rzeczywistą złością czy złymi intencjami. Po prostu za dużo różnych pasji w jednym, małym dworku.
Podskoczyła na płocie, odwracając się do Danny'ego i uśmiechnęła promieniście, machając mu już z daleka. Otworzyła mu bramkę, śmiejąc się i pilnując, żeby żadna ciekawska alpaka nie wylazła na zewnątrz:
-
Postawie na sto procent braku rozwagi w takim razie. - złapała go w ramiona, by przytulić w powitaniu. Co innego warunki pracowe, w których trzeba było zachowywać resztki profesjonalizmy, skoro nawet dyrekcja tego nie robiła, a co innego w domu. W domu witała swoich gości z takim ciepłem i serdecznością, w jakich była wychowana.
-
Gotowy na trochę pracy? - uniosła brwi, oceniając rozważnie jego wdzianko i skinęła głową. Był to kubraczek godny profesjonalnego strzygacza. -
Chodź. - kiwnęła na niego i uśmiechając się przez ramię poprowadziła między zwierzaki w stronę drewnianej konstrukcji, ni to stajni, ni to po prostu zadaszenia nad paśnikami, które teraz było przerobione na stanowisko do strzyżenia. Dwóch dżentelmenów w ubraniach z logotypem Sweet Honeycott Factory już dzielnie działało z alpakami, zbierając ich słodką wełnę w worki i składując w dużym, metalowym koszu na tyłach budynku. Skłonili się lekko głowami, kiedy się z nimi przywitała i wskazała Danny'emu stanowisko z narzędziami.
-
Czas na instrukcje. - zakomenderowała.