Za dębem, gdzieś w jego cieniu, a może dalej, niż sięga jego korona, kryje się kolejna ścieżka. Nie jest zbyt wielka, można by nawet powiedzieć, że jest stosunkowo wąska i cała porośnięta trawą, zupełnie jakby zapomniały o niej nawet szyszaki. To nie jest zwykłe miejsce, wręcz przeciwnie, i pełno tutaj magii, choć trudno ją tak naprawdę rozpoznać. Niewątpliwie jednak jest to szlak.
Zielony Gaj zdawał się słuchać, zdawał się wiedzieć, co kryje się pod ludzkimi pragnieniami, zdawał się do nich sięgać i wydobywać je na światło dzienne, jakby była to najłatwiejsza rzecz na świecie. I właśnie zapewne dlatego spostrzegłaś jaskółkę, która już po chwili przeleciała nad twoją głową, zaczepiając o twoje włosy i poszybowała przed siebie. Z nawoływaniem, jakiego nie dało się pomylić z niczym innym, z okrzykiem świadczącym o tym, że nie było już ucieczki, że nie dało się tak po prostu machnąć na to wszystko ręką, skrzydłem, czy czymkolwiek innym. Jaskółka wołała cię, byś spojrzała na drogę, nad którą właśnie przelatywała, na ścieżkę, jakiej niewątpliwie nie było tutaj jeszcze chwilę temu, w końcu, choć Drzewo Życia było wielkie, nie było na tyle potężne, by ukryć dosłownie wszystko, co je otaczało. Było, istniało i kryło się w nim zapewne coś więcej, ale to wciąż nie było wszystko pośród tego czarownego snu, w jakim się znalazłaś. Bo to chyba był sen? W końcu jaskółka nadal cię wołała.
Uwaga: od tej pory wszystkie posty pisane w tym temacie muszą znajdować się w opcji hide. W razie pytań proszę o kontakt z Christopherem Walshem.