Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Beware of the green-eyed monster

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySro Cze 19 2024, 20:39;


Retrospekcje

Osoby: Nathaniel Bloodworth, @Emily Rowle
Miejsce rozgrywki: kamienica 23, Hogsmeade
Rok rozgrywki: 2023
Okoliczności: koniec roku to moment podsumowań, postanowień, ale i zakończonych umów najmu


Zdawałoby się, że każde zajęcie w Sylwestra będzie lepsze niż odbieranie kluczy i sprawdzanie mieszkania w celu ocenienia, jak dużo kaucji należy się z powrotem, ale Bloodworth tym właśnie postanowił się dziś zająć. Może to i nic dziwnego, zważywszy na to, że dzień taki jak ten stanowił szczególną próbę charakteru? Nie czuł się na świętowanie. Sylwester 2022 był tak ognisty i wybuchowy, że w tym roku postanowił zastopować. Może nawet pracować. Na Merlina, to chyba właśnie nazywa się starość.
Towarzyszyła mu ciut obrażona wizytą u weterynarza Avada, która mimo to kręciła się w miarę blisko, jak to miała w zwyczaju. To właśnie ona wślizgnęła się przez niedomknięte drzwi mieszkania 31, kiedy zatrzymał się przy nich, zastanawiając się, czy coś z tym zrobić. Może zapukać, może zerknąć do środka jak na ciekawego sąsiada przystało, a może wejść do środka, żeby sprawdzić, czy to nie włamanie i ostrzec właścicielkę, że ostrożności nigdy za wiele.
Czy kuguchar nie pozostawił mu wyboru, czy tylko ułatwił to, co w przypadku tej dwójki i tak było zawsze oczywistym rozwiązaniem?
— Przeprosiłbym, ale nie zamknęłaś drzwi — powiedział na dzień dobry tuż po wejściu do środka bez zbędnych ceregieli. Po różdżkę nie sięgał, bo jeszcze przed drzwiami usłyszał znajomy głos, świadczący o tym, że to żadne włamanie, a czysta lekkomyślność. Czy powinien się dziwić?
Nie musiał się rozglądać, żeby dostrzec porozstawiane kartony wypełnione rzeczami. Zatrzymał się i popatrzył na nią pytająco, ciekaw gdzie się wybiera. Bo to, że dokonała takiego wyboru, wcale go nie dziwiło. Sam też swego czasu potrzebował stąd uciec.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptyPią Cze 21 2024, 20:46;

Ostatni dzień roku. Ostatni dzień, żeby się nad sobą użalać, ulegać starym nawykom, rozmyślać i zadręcząć się przeszłością i przede wszystkim zaplanować przyszłość mając tuż przed sobą czystą, nieskazaną jeszcze żadnym poślizgnięciem kartę.
Ostatni rok był naprawdę chaotyczny, ale starała się o tym myśleć pozytywnie - może było jej to potrzebne? Trochę więcej swobody, zabawy, eksperymentów. Nie żałowała nawet tych decyzji, które budziły w niej teraz zażenowanie. Wiedziała jednak, że przyszedł czas na zmiany. Chciała zamienić niekończące się próby ucieczki na stabilizację, głównie po to, żeby w końcu naprawdę skupić się na sobie. Hałas do którego ją tak ciągnęło był doskonałym rozproszeniem, ale prędzej czy później musiała się zmierzyć z tym co nie pozwalało jej naprawdę ruszyć do przodu.
Stąd pomysł na samotnego sylwestra. Prawdziwy reset, długie przemyślena w ciszy i spokoju. Idealna okazja, żeby nareszcie naprawdę wyprowadzić się z kamienicy 23.
Przekręciła klucz w zamku i weszła do środka, rozglądając się po wnętrzu, które było jej jednocześnie tak bliskie i tak obce. Starła kusz z maszyny do pisania, wyciągnęła z lodówki (która służyła jej za szafkę ze względu na brak prądu) paczkę ciastek a z barku butelkę szampana.
Wspomnienia tworzyły to wnętrze, zamiast zakurzonych mebli widziała obrazy malowane jej wyobraźnią, wyrwane z kontekstu sceny, rozmowy, krókie chwile. Jakby oglądała film. To był jej dom i jednocześnie kompletnie obce miejsce, należące zupełnie do kogoś innego.
Napełniła kieliszek i zabrała się do działania, miała tu wiele rzeczy o których kompletnie zapomniała, dlatego tak chętnie wszystko robiła bez użycia różdżki, odkładając rzeczy do kartonów własnoręcznie i świadomie pozwalając sobie na wędrówki myśli, które tak długo blokowała.
Nawet nie zauważyła jak ktoś wszedł do środka, dopóki nie usłyszała znajomego głosu i trudno było nie odnieść wrażenia, że właśnie przekręciła zmieniacz czasu dobre kilkaset razy.
- Nie przeprosiłbyś - odparła, kończąc napełniać jeden z kartonów i podnosząc na niego wzrok. Była ubrana w swoje najwygodniejsze jeansy, czarną koszulkę a świeżo ścięte włosy wpadały na jej lekko zaczerwienioną od zmęczenia twarz. Ostatnie dwa lata trzymała je długie i lekko podkręcone, ale nie czuła się sobą, zresztą o to właśnie chodziło - nie miała czuć się sobą. Do teraz.
- Skoro tu jesteś to pomógłbyś zdjąć mi ten kuferek - wskazała na czubek swojej najwyższej szafy na której leżał bagaż. Zamierzała twardo się trzymać swojego nieużywania magii, nawet jeśli miała poprosić o pomoc. Zresztą prawdę mówiąc, chciała żeby ta rozmowa poszła najnaturalniej jak to było możliwe. Cieszyła się, że tu był. Wiedziała, że czego nie zrobi, to żeby naprawdę ruszyć naprzód, musiała odpuścić wszystkie żale. Zanim powiedziała kolejne zdanie, zaatakowało ją przedwczesne deja vu. - Napijesz się herbaty?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptyPią Cze 21 2024, 21:40;

— Nie przeprosiłbym — powtórzył za nią rozbawiony, opuszczając głowę, by choć trochę ukryć uśmiech, który na moment rozświetlił mu twarz i kręcąc nią lekko.
Nie był pewien, jak czuje się z tym, że znów tutaj stoi. Wmawiał sobie, że zupełnie normalnie, a kłamcą był na tyle dobrym, że łatwo był w stanie przekonać samego siebie dosłownie do wszystkiego. Nie dopuszczał do siebie tego, co niewygodne. Spędzonych tutaj nocy i poranków, ciepłych słów i zażartych kłótni. Namiętności. Niezliczonej liczby nocy, gdy chwiejnym krokiem wracał w miejsce, które było mu namiastką domu – do jej boku.
Zbliżył się do niej na odległość nieprzeznaczoną dla obcych sobie ludzi i trącił palcami pukiel jasnych włosów, chcąc nie chcąc pozwalając sobie na tę chwilę nostalgii, słabości, na możliwość przyjrzenia jej się z bliska. Wyglądała bez mała tak samo jak te kilka lat temu, tak jakby czas dla niej nie istniał, podczas gdy sam czuł się tak, jakby zestarzał się o dobre dwadzieścia lat. Zmieniacz czasu w istocie był najlepszym możliwym określeniem tego, co czuł po przekroczeniu progu jej mieszkania...
— Znów ścięłaś włosy. Ładnie.
Jego gest nie trwał długo, wręcz przeciwnie, trącił ją tylko, a zaraz potem wyciągnął z jej ręki kieliszek i po podejściu do kuchennego zlewu przechylił go, wylewając całą zawartość. Następnie zdjął z siebie szarą marynarkę, którą odłożył na kuchenny blat, ten sam, z którym wiązał najróżniejsze wspomnienia i podwinął rękawy białej koszuli na wysokość łokci, bez cienia wstydu czy zakłopotania odsłaniając pobliźnioną, cudem uratowaną przez Thalię rękę. Postanowił dla wyjątku uszanować to, w co wierzyła Emily, co w ostatnim czasie było dla niej ważne. Skoro ona nie używała magii, to nie chciał jak zwykle burzyć jej przestrzeni pakowaniem różdżki tam, gdzie nie była mile widziana. Mógł to dla niej zrobić w ten ostatni, nostalgiczny dzień spędzony w tym szczególnym miejscu. Był jej to winny.
— Kawy. Czarnej, tak mocnej, żeby na moment stanęło mi serce. I trzy łyżeczki cukru — nie wiedząc, czy pamiętała, poinstruował ją prędko, z nieznacznym wysiłkiem w głosie, kiedy wyciągał ręce do góry, stając na palcach, aby sięgnąć to cholerstwo z najwyższego punktu w mieszkaniu.
— Następnym razem mogłabyś poprosić — spojrzał na nią z udawanym wyrzutem i odłożył kuferek na podłogę, z trudem powstrzymując się przed ciekawskim zajrzeniem do tego, co się w nim kryło. — Mugole chyba też mają taką tradycję?
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptyPią Cze 21 2024, 22:19;

Prawdę mówiąc, spodziewała się raczej że zatrzyma dystans i nie była pewna jak czuła się z tym, że z taką łatwością złamał go niespodziewanie. Chciała swobody, tak, ale bała się że jej samej nie przyjdzie ona łatwo i nie chciała być w tym gorsza. Oczywiście, że nieraz zastanawiała się z czy jemu było lżej ruszyć dalej. Z czasem pogodziła się z odpowiedzią która nasuwała się sama i jakby o tym pomyśleć, była całkowicie logiczna. Dla niej to wszystko było pierwszym razem, działo się w najwrażliwszym dla niej czasie i wiedziała, że nieważne ile to wypierała - ukształtowało ją to na zawsze. To był ślad, którego nigdy nie będzie w stanie w pełni się pozbyć. Ona za to była jego drugą miłością i chociaż wierzyła, że w tamtym momencie była dla niego tak ważna jak on dla niej, to z upływem czasu wspomnienie zacznie się coraz bardziej zamazywać.
- Dziękuje. Chyba jednak aż tak nie lubie zmian jak myślałam - przyznała, co było widać jak na dłoni, bo jej styl nie zmienił się nawet odrobinę, mimo że i z tym w między czasie próbowała eksperymentować. Tak czy inaczej zawsze odbijała się z powrotem do poprawnej formy. Starała się utrzymać jego spojrzenie na te chwilę i uznała, że naprawdę dojrzewa, bo nie zrobiła tego ze względu na niego, a siebie samą. Mogła nabrać tej swobody. Głęboko w to wierzyła.
Nic nie powiedziała na pozbawienie ją kieliszka, uśmiechnęła się jedynie, uznając to za dobry znak. Zresztą i bez tego coś podpowiadało jej że Nate jest w nienajgorszej kondycji i bardzo ją to cieszyło, bo niejedną bezsenną noc spędziła po zerwaniu, zastanawiając się, kto ma na niego teraz oko i jak łatwo będzie mu wrócić do starych nawyków. Chociaż nie mogła zaprzeczyć że przez głowe przebiegła jej myśl, czy może właśnie bez niej było to łatwiejsze?
Spojrzała na jego rękę z lekkim zmartwieniem ale i zainteresowaniem.
- Chce wiedzieć jak to się stało? - zapytała, bo oczywistym było co natychmiast przyszło jej do głowy. Nie miała pojęcia czy i jak zmienił swój styl życia, ale domyślała się, że nuda nigdy nie była dla niego wystarczająca.
- Obrzydliwe - poinformowała go standardowo, bo tego okropnego napoju nie sposób było zapomnieć. Poszła jednak do kuchni i zaparzyła kawę, jedną dla siebie poprawnie, a drugą dla niego. Podała mu kubek, kiedy odłożył kuferek na ziemię i pokręciła głową. - Mają, ale nam daleko kulturą do mugoli. Ale dziękuje. To chyba nadrabia sprawę - uśmiechnęła się i przysiadła na kanapię, którą wczęśniej już trochę wyczyściła, żeby móc spędzić na niej wieczór. - To co teraz robisz? Tu już chyba nie mieszkasz, nie?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptyPią Cze 21 2024, 23:19;

Chyba od zawsze byli pod tym względem podobni. Jak bardzo nie próbował czegoś zmienić – czy w sobie, czy w swoim otoczeniu, w stylu życia, w czymkolwiek – koniec końców i tak wracał na swój popieprzony tor. Tylko alkohol udawało mu się utrzymywać z daleka, ale trudno powiedzieć, żeby to była zmiana, bliżej jej było do decyzji – podejmowanej na nowo z nadejściem każdego dnia, dorosłej i niezwykle trudnej decyzji nad tym, czy wybrać chwilową ulgę i spierdolone życie, czy jednak stępić sobie zęby na zaciskaniu szczęki, ale wywalczyć sobie kolejny dzień, kiedy mógł zachować namiastkę godności.
Zmian w niej też nie lubił, choć chyba nie świadczyło to o nim dobrze jako o byłym partnerze; kto by pomyślał. O wiele łatwiej było z nią rozmawiać tu i teraz, na starych śmieciach i o starej aparycji, aniżeli chociażby na antarktydzie, gdzie widzieli się chyba po raz ostatni. To spotkanie nie skończyło się wtedy najlepiej, a w każdym razie poszło dokładnie tak, jak można się było spodziewać, i jak chyba żadne z ich dwójki sobie tego nie życzyło. Paradoksalnie to właśnie ta ręka, wtedy jeszcze w opłakanym stanie, oszczędziła im kaca moralnego, jaki niewątpliwie mieliby następnego dnia.
Co mogło powstrzymać go tym razem?
— Nie wiem, chcesz? — znów za nią powtórzył ze śmiechem na ustach — głupio zrzuciłem na siebie klątwę w starciu z Mordredem i jego pierdolonym smokiem, a potem przeszło rok szukałem sposobu na to, żeby jednak nie odpadła. Ale mam dobre znajomości w Mungu. Starczy, czy chcesz więcej szczegółów? — Wiedział, że nigdy nie lubiła słuchać o jego lekkomyślnych przygodach, o wszystkim tym, co robił, żeby znaleźć się na skraju śmierci, bo właśnie to najdosadniej przypominało mu, że żyje. Ale ten jeden raz, choć wyjątkowo paskudny w skutkach, miał właściwie słuszne podłoże. W gruncie rzeczy ratował świat i nawet dostał za to order Merlina. Cholerny bohater, ot i co. — Skutek jest taki, że mam tatuaże. Spodobałoby Ci się — puścił do niej oczko, w tej jednej chwili czując się sobą najdosadniej jak to tylko możliwe. Do pełni obrazka powinna się tylko zawstydzić na myśl, że miałby zdjąć przed nią koszulę.
Puścił jej uwagę mimo uszu z tym jednym wyjątkiem, że uniósł kącik ust, odwrócony twarzą do potężnego mebla. Z chęcią wziął od niej kubek, który był właściwie lepszym podziękowaniem, niż wypowiedziane słowo i łapczywie upił łyka, rozkoszując się mocą, od której bez mała drętwiał język.
— Niech będzie, że nadrabia. Jeśli potrzebujesz pomocy w czymś jeszcze, daj znać, póki tu jestem. Załóżmy, że mam dzień dobroci. — Darował jej niepotrzebną bliskość i zamiast mościć się z nią na kanapie, rozsiadł się w fotelu, pozwalając, by Avada wskoczyła mu na kolana. — Tłumaczę książki. Jeżdżę konno. Egzystuję — wzruszył ramionami. Jego życie stało się zaskakująco spokojne. Na jakiś czas zrobił sobie przerwę od przemytu, bo zwyczajnie przestało sprawiać mu to przyjemność, wolał oddać się pracy, która nie miała szans wpędzić go do Azkabanu w imię nie wiadomo czego. Zresztą rynek przemytniczy był ostatnio mocno przesycony, a aurorzy przez to wyjątkowo czujni. Wystarczył jeden głupi błąd, żeby spieprzyć sobie życie.
— Nie, wynajmowałem jakiejś studentce, dziś się wyprowadza. Szkoda mi sprzedać to mieszkanie, lubię je. Po prostu nie lubię w nim mieszkać — wzruszył ramionami i wziął kolejnego łyka kawy. Zastanowił się nad tym, że czegoś mu brakuje i prędko doszedł do wniosku, że był to papieros. Swoim zwyczajem nie pytał jej o zdanie, po prostu wyciągnął jednego i przypalił go różdżką, zostawiając papierośnicę na stoliku na wypadek, gdyby chciała się poczęstować. — A ty? Dokąd uciekasz? — zatrzymał na niej wzrok, przyszpilając ją nim do kanapy. — I przed czym — dodał trochę ciszej, trochę złośliwie, a jednak z chęcią poznania odpowiedzi, a raczej usłyszenia jej prosto z jej ust, bo nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, jakie mogła mieć pobudki.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySob Cze 22 2024, 00:04;

- No proszę. Przechodzisz na jasną stronę mocy? Zdaje się, że oglądałam taki spektakl - trzeba było przyznać, że to było badzo imponujące, ale oczywiście nie zamierzała tego tak powiedzieć na głos. Na pewno lepsze było to, niż szlajanie się po Nokturnie, ale zastanawiała się na ile wciąż wynikało z niezbyt zdrowych skłonności. W ostatnim czasie trochę bardziej potrafiła zrozumieć lekkomyślność, ale u niej jednak nie przybierało to takich drastycznych barw.
- Może skorzystam. Zostało mi tu jeszcze sporo do zrobienia, ale nie spieszy mi się - to był jej jedyny plan na ten wieczór i była z tego całkiem zadowolona, dzięki temu nie musiała się spieszyć i ta niespodziewana przerwa na kawę nie stanowiła problemu.
Bawiła się kubkiem w ręku i oczywiście już ze dwa razy parę kropli umknęło jej poza jego ranty. Niezdarność dalej towarzyszyła jej na porządku dziennym.
- Czyli krótko mówiąc, starość - podsumowała jego wypowiedź. Jego rozwiązanie z wynajmowaniem wydawało się całkiem dobre i nawet przeszło jej to przez myśl, ale do tej pory nie mogła się do tego zebrać, czując się dziwnie udostępniając komuś obcego swoją przestrzeń. Za to teraz obiecała sobie, że porządnie odetrze sobie drogę powrotu do tego miejsca.
- Już od jakiegoś czasu głównie nocuje w Hogwarcie, więc póki nie znajdę nic nowego zostanę tam. Najpierw przyda mi się kasa ze sprzedaży - przyznała, bo to był główny powód czemu jeszcze nic nie szukała. Pewnie mogłaby wynając coś w swoim budżecie, ale skoro darmowy nocleg miała tuż pod nosem, wolała odkładać na coś swojego. - Prawdę mówiąc, teraz jestem bardziej zaangażowana w Hogwart niż kiedykolwiek wcześniej, chyba nadrabiam studia - przyznała, bo chociaż zawsze miała dobre oceny, to emocjonalnie nie czuła dużego przywiązania do szkoły kiedy była młoda. Ani nie miała zbyt wielu znajomych, ani też do tego nie dążyła. Ten czas uciekł jej przez palce, ale teraz na nowo odkrywała urok zamku. - To nie wiesz, że w tej kamienicy straszy? - odpowiedziała z pełną powagą na jego pytanie. Oczywiście, że wiedział dlaczego się wyprowadza, ale nie zamierzała tego mówić wprost. - Poza tym sąsiedzi zawsze byli tutaj fatalni.
Kiedy tak siedzieli i rozmawiali, trudno było uwierzyć, że minęły aż dwa lata i tyle zdążyło zdrarzyć się pomiędzy. Tyle pytań paliło ją od środka, tyle odpowiedzi chciala poznać i wszystko zaczęło kotłować się w jej głowie w jednym momencie, więc w pewnym momencie bez większego zastanowienia wypaliła jedno z nich, nie zastanawiając się za bardzo czy jakkolwiek zręcznie jest o to pytań:
- Spotykasz się z kimś?
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySob Cze 22 2024, 00:47;

Sam już nie wiedział, po jakiej „stronie mocy” się znajduje. Miał wrażenie, jakby całkiem wypadł poza ranking, wcale nie licząc się już w magicznym świecie. Były momenty, gdy podświadomie próbował zapisać się na kartach historii w lepszy lub gorszy sposób, ale tego typu ambicje chyba przeszły mu z wiekiem. Był zmęczony, wyniszczony. Tak długo lizał swoje rany, że przerażała go myśl o nabyciu nowych. Pogrążył się w komformizmie i bał się ruszyć naprzód. Pozornie mogła to być zmiana na lepsze, ale prawda była taka, że nie robił już nic znaczącego. Życie umykało mu przez palce, a każdy kolejny dzień był podobny do poprzedniego. Bał się, że w pewnym momencie nie wytrzyma, a kiedy puszczą mu hamulce, odwali coś, co zrekompensuje mu miesiące spokojnego życia.
— Jesteś teraz prawie tak stara jak ja, kiedy się poznaliśmy. Jakie to uczucie? — podsumował ją bezwzględnie, mrużąc oczy i z powodzeniem hamując triumfalny uśmiech. Co prawda znaczyło to, że i on był o pięć lat starszy niż wtedy, ale miał wrażenie, że od pewnego momentu nie miało to aż takiego znaczenia. — I jak się czujesz w Hogwarcie? — dodał po chwili, ciekaw jak podoba jej się praca nauczyciela. On nie sprawdził się na tym stanowisku, ale ona już nawet w tym momencie wytrzymała tam chyba dłużej, niż udało się jemu. Znaczyło to, że albo miała nieziemską cierpliwość do uczniów, albo talent do nauczania. Tak czy inaczej, cieszył się, że znalazła swoje miejsce, i że nie było ono wśród mugoli. Ta wizja zawsze trochę go przerażała, nawet w tych momentach, kiedy absolutnie nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Nie rozmawiać z nią to jedno, ale wiedzieć, że nie będzie się dało tego zrobić – drugie.
Zaciągnął się pikantnym dymem błękitnego gryfa i zaraz wypuścił w powietrze miętową chmurkę, tak jak robił to tutaj setki razy.
— O tak, sąsiedztwo to główny problem tej lokalizacji. Podobno palą, wracają pijani po nocach i bez przerwy się pieprzą. Tak słyszałem. — Wetknął papierosa między wargi i zamyślił się na moment. To nie było sprawiedliwe, że mając zaledwie 23 lata, miała w sobie tyle niedobrych wspomnień, że potrzebowała od nich uciec. Prawdę mówiąc, okropnie zjebał sprawę, że do tego dopuścił, kto jak kto, ale to on był właśnie tą osobą, która aż za dobrze wiedziała, jak niszczy życie ciężar, który otrzymuje się zbyt szybko. Jak potrafi przerosnąć, jak zepsuć start w dorosłość. Może podświadomie chciał ją obarczyć tym samym, żeby ktoś inny doświadczył choćby namiastki tego, przez co musiał przejść i on? Czy naprawdę był aż takim potworem?
Były momenty, gdy czuł w sobie potrzebę, by przeprosić. Szkoda, że był w to tak beznadziejny.
Brał akurat łyka kawy, gdy padło ostatnie pytanie, które spodziewał się usłyszeć, co było o tyle fatalne w skutkach, że zakrztusił się do stopnia, w którym kawa omal nie poszła mu nosem. Oburzona takim zachowaniem Avada zeskoczyła z jego kolan i ułożyła się na kanapie obok Emily, a on popatrzył po sobie, by ocenić stan koszuli. Zdecydowanie poplamiona.
— Ja ściągam ci rzeczy z szafy, a ty chcesz mnie zabić? — rzucił z wyrzutem — niee... wiem? — odpowiedział na pytanie, nie bardzo znając odpowiedź. — Już nie. Może nigdy nie. Czy regularny seks się liczy? — był dość zagubiony kiedy szło o relacje i ich nomenklaturę. Nie zawstydzony, nie zmieszany, może lekko zaskoczony, ale przede wszystkim naprawdę zagubiony w tym, co można nazwać spotykaniem się z kimś, a co nie. — Nieważne, nawet jeśli by się liczył, to i tak niezbyt. Znudziło mnie to. — Kłamstwo, perfidne kłamstwo. Był bardziej wygłodniały niż kiedykolwiek, ale jednocześnie nie miał ochoty na poznawanie nowych osób. Czasy, gdy w alkoholu topił smutki, a w kobietach samotność też już chyba miał za sobą. Stał się beznadziejnie nudnym człowiekiem. Aż skrzywił się na tę myśl. — A Ty? Sama zaczęłaś, teraz się nie wywiniesz. Zamierzasz spędzić sylwestra z pudłami?
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySob Cze 22 2024, 10:20;

Kiedy tak to ujął, trochę ją to przeraziło. Może nie dlatego, że czuła się aż tak stara, ale dopiero teraz do niej dotarło w jakim momencie on był, kiedy się poznali. Czuła się niemal równie zagubiona jak wtedy, ale jej spojrzenie na świat było dużo szersze, wiedziała, że rozumie więcej niż kiedykolwiek wcześniej i nareszcie zaczynała dochodzić do tego kim naprawdę jest, odnajdowała swoją tożsamość. Kiedy tak o tym pomyślała - zawsze byli skazani na porażkę. Ona wtedy była przekonana, że wie wszystko, a on musiał doskonale zdawać sobie sprawę, jak niewiele wie. To była przepaść, której jak już teraz wiedzieli, nie dało się przeskoczyć.
- Powiedzmy, że zaczęłam cię trochę rozumieć - powiedziała niespodziewanie szczerze na jego raczej szyderczy komentarz. W końcu sama teraz szukała adrenaliny tam gdzie nie powinna, sama faktycznie miała coś od czego musiała odrywać myśli i z czym musiała się pogodzić. Ba, nawet jej zdażała się wpadka z kimś młodszym, choć na szczęście nie aż tak. - Człowiek z wiekiem naprawdę traci głowę - dodała, bo szesnastoletnia Emily była wbrew pozorom dużo rozsądniejsza i bardziej poukładana niż ta, która siedziała teraz przed nim.
- Hogwart jest wspaniały. Chyba faktycznie znalazłam miejsce dla siebie, kto by pomyślał. Narazie głównie pomaga z organizacją lekcji, ale od przyszłego roku będę miała okazję poprowadzić jakieś sama. Czuję, że naprawdę mam dużo do powiedzenia. To trochę podobne uczucie jakie miałam z dziennikarstwem, ale tutaj bez sztucznych afer, można naprawdę przygotować wartościowy materiał. Prawdę mówiąc, przeprowadzając się do mugoli liczyłam na nauczenie się jak działają różne sprzęty i co ludzie robią na codzień, a okazało się że jest za tym coś dużo większego  - Emily naprawdę poczuła powołanie po tym okresie, który zaskakiwał ją na każdym kroku i wcale nie wyglądał tak jak się tego spodziewała. To był tylko rok, zdawałą sobie sprawę, że to nie jest dość długi okres czasu, żeby poznać mugoli, ale i tak zdążyli ją wiele nauczyć. - Część mnie chciała tam zostać - przyznała, bo życie z dala od magii przynosiło jej prawdziwą satysfakcję, a jednak tęskne uczucie za tym co znała nigdy w pełni nie znikało. - Ale nigdy nie będę jedną z nich. I może nie powinnam. To ich świat, ja byłam tylko gościem. Ale zainspirowali mnie do wniesienia części ich świata do nas, to bym chciała dalej robić - było tyle rzeczy, których mogli się nauczyć od niemagicznych istot. Nietrudno było przełożyć to wszystko w lekcje w nadchodzącym roku szkolnym. Może kiedyś uda jej się osiągnąć nawet więcej.  
Zastanawiała się, jakby potoczyło się jej życie gdyby tu nigdy nie zamieszkała. Niewykluczone, że bardzo podobnie - w końcu ich drogi przecięły się w zupełnie inny sposób po raz pierwszy. A jednak to mieszkanie przełamało tyle barier, zbliżyło ich do siebie w inny sposób, niż mieliby szansę w innych okolicznościach. Może koniec końców właśnie tak miało być.
Trochę rozluźniła się i zaśmiała kiedy zobaczyła jego reakcję, bo chociaż w pierwszej chwili myślała że jej pytanie to ją wprawi w niezręczność, wyglądało na to że sprawy potoczyły się inaczej. Była szczerze ciekawa i trochę odetchnęła z ulgą, kiedy okazało się że nie jest w poważnym związku. To że sypiał gdzie popadnie było oczywiste i ani trochę jej nie dziwiło (zresztą aktualnie nie mogła za bardzo oceniać), ale dzisiejszy dzień to było i tak już dużo wrażeń i usłyszenie że ma nową miłość mogłoby trochę przechylić szalę.
- Nie wiem, coś mi się wydaje że u ciebie między regularnym seksem a miłością granica jest cieńsza niż chciałbyś przyznać - podsumowała jednak, bo wiedziała że faktyczne zobowiązanie się do relacji nie przyszłoby mu łatwo, nawet jeśli czuł coś prawdziwego. - A ja z nikim się nie spotykam, nie aktualnie. Jak byłam wśród mugoli to miałam krótki związek, ale udało mi się to zniszczyć. A potem już tylko nastąpiła niekończąca się seria fatalnych i coraz to bardziej nierozsądnych decyzji aż do teraz, kiedy postanowiłam rozpocząć celibat. Dlatego spędze sylwestra tutaj, w towarzystwie pudeł i przede wszystkim swoim własnym. Chyba potrzebuje małego odwyku, zaczęłam tracić kontakt z samą sobą - z dziwną lekkością przychodziły jej dzisiaj szczere wyznania, a przecież nawet nie wypiła za dużo tego szampana zanim przyszedł. W końcu to sobie obiecała - nareszcie pogodzić się z prawdą, jaka by nie była. Mówienie mu tego było trochę jak terapia.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySob Cze 22 2024, 14:34;

Zaskoczyła go, ale nie dał tego po sobie poznać. Sam siebie też zaskoczył, nie spodziewał się, że mógł potrzebować tych słów, a jednak przyniosły mu one dużo ulgi. Bo może nie był aż tak spierdolony, może nie był na wskroś niedojrzały i zepsuty, a po prostu przeszedł przez wydarzenia, które odłożyły jego dorosłość w czasie, tak samo jak i ona. Skoro nie miał wobec niej wyrzutów, że w wieku 23 lat nie miała idealnie poukładanego życia, jak zasadne było robienie ich samemu sobie?
— Wolę Cię w Hogwarcie niż w redakcji Proroka, przynajmniej nie muszę się martwić, że obsmarujesz mnie na łamach prasy, jeśli bym coś odwalił — wtrącił — właściwie teraz całkiem nie ma takiej obawy, chyba nie da się odejść od mojego tematu dalej niż w mugoloznawstwo. Chyba że weźmie mnie na jakiś zamach... — zachował powagę, która każdą inną osobę mogłaby wprawiać w zakłopotanie; Emily znała go jednak zbyt długo, żeby nie wiedzieć, że tylko podle sobie żartuje.
— Część mnie była przekonana, że tam zostaniesz — powiedział po niej odrobinę ciszej, z niejakim rozproszeniem, oddając się własnym myślom. Część mnie bała się, że wystraszyłem Cię na dobre. Postukał palcami w rozgrzaną powierzchnię kubka, a papierosa strzepnął do popielniczki, którą przywołał z jednego z niezamkniętych kartonów. Szacunek do jej magicznych postanowień był jednym, ale konieczność wstania z miejsca drugim i wcale mu się to nie widziało. — Jak to jest, że zawsze wracamy? Byłem już na drugim końcu świata, a i tak koniec końców siedzę w Londynie jak za karę. Ty też mogłabyś uczyć gdziekolwiek indziej, nie myślałaś o podróżach?
Jej wybór był uzasadniony, sama przecież powiedziała, że nie czuła się w mugolskim świecie jak u siebie, ale samolubnie potrzebował wciągnąć do swoich rozważań i ją, by nie czuć, że jest w tym mieszkaniu jedynym specjalistą od kiepskich decyzji. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że mimo kilku podejść i doskonałych możliwości wciąż nie mieszkał we Francji?
Skrzywił się na słowo „miłość”, ale nic nie powiedział. Miała chyba rację, choć miłość była ostatnim słowem, jakie przychodziło mu na myśl, kiedy przebywał z Charlotte. Jeśli jednak właśnie to było między tą dwójką, to słusznie unikał tego określenia, uważając je za banalne i nic nie znaczące, skoro tak łatwo przyszło im przestać się do siebie odzywać, zająć się swoimi sprawami. W gruncie rzeczy cieszył się, że tak się to potoczyło, nie potrzebował życiowych utrapień w postaci stałych relacji. Zyskał kilka miłych chwil i dobre wspomnienia, a teraz nie miał żadnych zobowiązań. Łatwo było uwierzyć w optymalność tego rozwiązania.
— Z mugolem? — zdziwił się, wymawiając to słowo z pewną nieplanowaną odrazą. Starał się przy niej pilnować, ale momentami było to od niego silniejsze. Interesowanie się jakąś kulturą to jedno, a czynna jej konsumpcja drugie. Mogło go fascynować życie mrówek, ale to nie znaczy, że dobrym pomysłem byłoby... wsadzenie kija w mrowisko. — Celibat... — tym razem do zdziwienia doszło i przerażenie. To słowo działało na niego jak woda święcona na diabła. Mimo że ostatnio sam poniekąd to praktykował, usilnie unikał nazywania tego w taki sposób. Pokręcił z niedowierzaniem głową — Mała Emily stała się niegrzeczna, kto by pomyślał. Zepsułem Cię. To jedno z moich ulubionych osiągnięć.
Roześmiał się krótko, ponownie wsadził papierosa między wargi i z różdżką w ręku wziął się za wywabianie plam z koszuli, póki jeszcze było to możliwe.
— To snaczy, sze powininem szobie sztąd iś? — wymamrotał, przez faję nieco niezrozumiale; z wciąż opuszczoną głową, krótko podniósł na nią wzrok — ne płanowałem zakócić twojego Zen — dodał na własne usprawiedliwienie. Ostatnie czego by się spodziewał, to że Emily zakopie się w kartonach, żeby nie odciąć sobie drogę do wylądowania w czyimś łóżku. To było zaskakujące, zabawne i raczej w jego stylu, z jednym wyjątkiem: on nigdy nie odcinał sobie drogi.
— Nie powinnaś siedzieć tutaj sama, nie rób sobie tego. Na pewno masz jakąś koleżankę czy coś. Samotność to kiepski pomysł na taki wieczór — zaprotestował, kiedy już skończył bawić się w perfekcyjną panią domu i papieros znów wylądował pomiędzy jego palcami.
Na moment zamilknął, jakby trawiąc w sobie coś, co średnio chciało przejść mu przez gardło.
— Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale może powinniśmy byli więcej rozmawiać — wydusił z siebie w końcu, zaciągając się dymem po raz ostatni i gniotąc kiepa w zapalniczce. Taktyką w ich związku nigdy nie była rozmowa, wręcz przeciwnie, nigdy nie szło im to za dobrze i zdawali się nie dostrzegać w tym problemu. Tymczasem wymiana zdań trwająca pół kubka kawy przynosiła mu ulgę godną niejednej terapii.
Powrót do góry Go down


Emily Rowle
Emily Rowle

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,60
C. szczególne : Czerwone usta, zawsze!
Galeony : 127
  Liczba postów : 1846
https://www.czarodzieje.org/t15867-emily-rowle
https://www.czarodzieje.org/t15996-sowa-emily-felicja#436128
https://www.czarodzieje.org/t15872-emily-rowle
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptySob Cze 22 2024, 15:02;

Spojrzała tylko na niego, z łagodnym oburzeniem, sugerującym że to wciąż nie był dla niej temat do żartów. Zwłaszcza, że ich historia była pod tym względem skomplikowana. Jednak z tego co mówił, wyglądało na to, że niechęć kiedy opuściła ten świat na rzecz mugoli, to nie niechęć do mugoli przeszkadzała mu w patrzeniu na te decyzję pozytywnie. Uśmiechnęła się, trochę na jego słowa, trochę na wspomnienia porzuconego świata, a trochę dlatego, że wiedziała że nie zna całkiem ciekawego detalu jej mugolskiej przygody.
- Kocham Londyn - odparła po chwili zastanowienia, bo taka była prawda. Emily nigdy nie miała pragnienia uciec z miasta samego w sobie, wybierała zupełnie inne formy ucieczki. Prawdę mówiąc, nie była też wielkim typem poróżniczki, a jeśli miała zwiedzać świat, zdecydowanie była typem który doceniał każdy detal nowego miejsca, to było dla niej dużo ważniejsze niż odhaczanie kolejnych miejsc na mapie. Właśnie dlatego zamiast zmieniać miejsce zamieszkania, wolała odkrywać nowe zakarmarki miejsca, które pozornie już znała. Zresztą, Anglia jej odpowiadała - deszczowa pogoda, eleganckie stonowane uliczki i przede wszystkim fakt, że nie musiała się uczyć żadnego nowego języka, bo to nigdy nie było jej mocną stroną. - Może to jeszcze nie mój czas na podróże, może kiedyś. Wiesz, mugole mówią że gdziekolwiek nie pojedziesz, zawsze zabierasz siebie. Mam wrażenie że czas się z tym pogodzić - nie była ponad uniki, ale łatwość z jaką mogli podróżować sprawiała że było to zbyt łatwe. Wystarczyło pstryknąć palcem żeby zmienić wszystko i nic nie zmienić.
- Z mugolką - poprawiła go, obserwując czy zmieni się coś na jego twarzy. To było coś, na co reakcji kompletnie nie była w stanie przewidzieć. Zakładała, że dużo większe znaczenie miało dla niego pochodzenie i płeć, ale i tak było to poniekąd zabawne że tuż po zerwaniu z nim odnalazła chwilowe ukojenie w kimś z zupełnie innej bajki. - To trochę ułatwiło asymilację. Ale ile można okłamywać kogoś bliskiego - jedną z najbardziej kontrowersyjnych opinii Emily z pewnością była chęć zniesienia ustawy tajności, to była opinia którą wyrobiła dopiero niedawno, ale szczerze żałowała że to pewnie nigdy się nie wydarzy.
- Bez przesady, do ciebie mi daleko. Po prostu trochę eksperymentowałam. Może trochę za bardzo, ale było minęło - pokręciła głową, bo prawda była taka, że hej - po tym wszystkim potrzebowała tego typu swobody.
- Spokojnie, ty nie jesteś zagrożeniem - zażartowała, chociaż miała szczerą nadzieje że to był tylko pół-żart i faktycznie jego wizyta nie była w stanie zaburzyć jej postanowień. - Mam, ale długo bałam się samotności. Staram się to zmienić. Brzmi znajomo? Czy ty masz jakieś wielkie plany na dzisiaj? - może i wpadł tu tylko na chwilę a później zamierzał udać się na wielką imprezę, ale coś podpowiadało jej, że nie strzeliła tak daleko od prawy.
- Pewnie tak. Ale nie wiem czy wtedy w pełni wiedziałabym co powiedzieć - przyznała, bo prawda była taka, że dopiero dystans między nimi rzucił światło na pewne kwestie. Namiętność jaka była między nimi była magnetyczna, ale potrafiła też parzyć a przede wszystkim stanowiła niebezpieczną maskę. - A może baliśmy się powiedzieć za dużo.
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Beware of the green-eyed monster QzgSDG8




Gracz




Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster EmptyNie Lip 14 2024, 15:58;

Ściągnął brwi. Było w tych słowach więcej prawdy, niż chciałby przyznać. Nie podobało mu się to. Kochał podróżować chyba właśnie dlatego, że w różnych miejscach na choćby parę chwil stawał się trochę inną osobą, ale charakter i stojąca za nim przeszłość i tak zawsze go doganiały, burząc wszystko, co zdołał sobie zbudować. Prawda była taka, że z tak wyjątkowym talentem do podejmowania złych decyzji byłby w stanie zepsuć własne szczęście nawet w Edenie, jeśli ten istniał.
— Interesujące. Chciałbym to zobaczyć — mruknął tuż po tym jak wypuścił z płuc dym i uniósł ku górze brew w geście zaskoczenia. Zgniótł peta w popielniczce i przepił ostry, miętowy smak błękitnych gryfów diabelsko słodką kawą. — Widzę, że potrzebowałaś uciec w skrajność. I jak, kobiety to „to”, czy czasem jednak o mnie myślałaś? — uśmiechnął się złośliwie, nie potrafiąc darować sobie tego komentarza. Założyłby się o wszystko, że tego się zresztą po nim spodziewała. Pewne rzeczy się nie zmieniały i nie zawsze było to coś złego. Byłoby szkoda, gdyby nagle miał przestać jej dogryzać, lubił to w ich relacji, tym bardziej że w miarę upływu czasu stanowiło to coraz większe wyzwanie.
— Ależ jestem zagrożeniem, Emily, dla Ciebie zawsze. I Ty dla mnie też. Dobrze wiesz, że wystarczyłaby iskra, żeby twój celibat spłonął w ogniu piekielnym. Tak po prostu jest. Chyba trzeba się z tym pogodzić.
To była kolejna zaskakująca szczerość z jego strony, ale widać sylwester miał to do siebie, że dobrze podsumowywało się wtedy przeszłość. Był przekonany, że wystarczyłby jeden drobny gest, żeby spędzili tę noc zupełnie inaczej, niż oboje planowali – razem. To przychodziło znienacka i żadne z nich nie potrafiło się temu sprzeciwić. Nawet teraz miał ochotę zrobić krok naprzód z czystej złośliwości, byle udowodnić swoją rację i pokazać jej, że są rzeczy, przed którymi nie ucieknie. Miał dziś jednak dużo przemyśleń na temat zmarnowanego życia i młodości, i nie chciał kolejny raz popełniać tego samego błędu. Starczy już, litości. Choćby przez ten jeden wieczór.
Dopił ostatniego łyka kawy. Na dnie kubka zostało trochę gęstego cukru, który nie miał szansy rozpuścić się w tak nasyconym roztworze. Doskonały widok.
Nachylił się w jej stronę, nie podnosząc się z miejsca i oparłszy łokcie o kolana, splótł ze sobą palce obu dłoni. Wyglądał, jakby zbierał się do powiedzenia czegoś ważnego. Tak też było.
— Przykro mi, że trafiłaś akurat na mnie. Że nie umiałem być dla Ciebie lepszy. Ale mieliśmy swoje momenty, nie? — uśmiechnął się, ale tym razem ciepło, łagodnie, tak jak rzadko kiedy.
Niechętnie zebrał się ze swojego miejsca, założył na siebie marynarkę i zbliżył się kanapy, żeby na pożegnanie cmoknąć ją w policzek.
— Daj znać, gdybyś czegoś potrzebowała. Kiedykolwiek. Nie musimy się unikać. W gruncie rzeczy zawsze... — będę Cię kochać — chociaż spróbuję Ci jakoś pomóc. Trzymaj się, mała.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Beware of the green-eyed monster QzgSDG8








Beware of the green-eyed monster Empty


PisanieBeware of the green-eyed monster Empty Re: Beware of the green-eyed monster  Beware of the green-eyed monster Empty;

Powrót do góry Go down
 

Beware of the green-eyed monster

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Beware of the green-eyed monster QCuY7ok :: 
retrospekcje
-