obawiam się, iż wakacje dobiegły już końca, lecz z jakiegoś niewyjaśnionego powodu przegapił to Pan. Czyżby zmiana otoczenia i powrót do zamku nie były dla Pana dostatecznym znakiem, iż należy porzucić swobodę, jaka panuje poza szkołą? Czyżbym faktycznie musiała zwracać się do Pana już w pierwszym dniu, w którym Pana widziałam, z upomnieniem, że mundurek nie jest podrzędną szmatą, którą można zarzucać na swój grzbiet w sposób zupełnie dowolny? Doprawdy, nie sądziłam, iż ledwie po przekroczeniu progu Wielkiej Sali będę zmuszona do odnotowania w pamięci, iż należy naszykować dla Pana właściwy list ze stosownym upomnieniem, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, iż pisanie o tym będzie przypominało tak naprawdę, jak to się mówi, rzucanie grochem o ścianę? Jak sądzę, w tym właśnie momencie dojdzie Pan do wniosku, że marnowanie atramentu oraz papieru na pisanie do Pana, jest co najmniej oburzające, jeśli nie należałoby powiedzieć, że co najmniej śmieszne, śmiem jednak twierdzić, iż stanowi to jedynie wypełnienie przyrzeczeń i obowiązków, jakie obecnie spoczywają na moich barkach.
Czy może powinnam w tym momencie wspomnieć, iż będę przykładać jeszcze większą uwagę do Pańskiego zachowania? Nie mogę pozwolić na to, by ucierpiał honor naszego domu, to dość proste, aczkolwiek dla niektórych zupełnie niezrozumiałe. Zapyta Pan zapewne - cóż złego jest w tym, jak noszę swój mundurek? Odpowiedź jest zadziwiająco prosta - prezencja. Spojrzenie. Pierwsze wrażenie. Jeśli dom Kruka zacznie kojarzyć się innym z niechlujnością, rozkojarzeniem, artystycznym zacięciem, które tak naprawdę nie jest sztuką, lecz niedbałością, cóż będę miała z tym zrobić? Czy powinnam, na wzór nieznośnego osła, zaprzeć się i twierdzić, że wszystko to jest pomyłką, a my tak naprawdę jesteśmy całkowicie subordynowanymi osobami? Mówi się, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale czy na pewno? Pierwsza kropla zapowiada deszcz. Pierwszy mróz zapowiada zimę. Pierwsze krzywe spojrzenie zapowiada niechęć. Jedno słowo może stać się plotką, która w nieznośny sposób będzie mknąć dalej, drążyć skałę niczym nieustannie płynąca woda, której nie sposób zatrzymać.
Czy nie powinniśmy dawać innym przykładu? Zwłaszcza ci, którzy są starsi. Wszakże to właśnie ku nim zwraca się naszą uwagę - kiedy jesteśmy dziećmi, robią to rodzice, gdy dorastamy, robią to nasi profesorowie, opiekunowie. Czy zatem nie czuje się Pan winny, gdy inni, spoglądając na Pana mówią raczej - ten ma duszę artysty, ale za grosz poszanowania dla zasad, jakie powinien każdy respektować?
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi. Implikuje to niewiedzę mojej osobie. Implikuje pewien stopień głupoty, ale również, co wcale nie takie zadziwiające, ciekawości. Pański poziom niesubordynacji zawsze pozostawał dla mnie sprawą, której nie mogłam w żaden sposób przejrzeć, zaczynając od pierwszego listu, kończąc na chwili obecnej.
sądzę, że oboje doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że jako prefekt powinnam pilnować wszystkiego i każdego, kto przynależy do domu Kruka. Jestem w pełni obowiązana do godnego reprezentowania nas wszystkich, nie mogę jednak pozwolić sobie na to, by jakieś pojedyncze jednostki faktycznie były w stanie ten obraz zniszczyć. Przyznaję, że Pańskie postępowanie nie jest tak karygodne, jak zachowanie naszych przyjaciół ze domu węża i borsuka, którzy w całkowicie radosny sposób wdali się w bójkę na środku Wielkiej Sali - co nie tylko uważam za skrajnie nieodpowiedzialne, ale również głupie - ale nie zmienia to faktu, iż jako Krukon podlega Pan stałej i ciągłej obserwacji. Dokładnie tak samo jak wszyscy inni wychowankowie Roweny. Skoro zaś zostaliśmy pozbawieni obecności opiekuna, który zna nas zapewne lepiej niż my sami znamy siebie, postanowiłam przyjąć na własne barki konieczność umoralniania was wszystkich i sprowadzania was na ziemię, gdy tylko zajdzie taka konieczność. Nie powinno to Pana ani trochę dziwić, wszakże doskonale zna Pan moje podejście do życia oraz tego, co mnie otacza. Zdaje się, że istnieje nawet odpowiednie słowo, które to oddaje. Perfekcja.
Jakże wielki zadał sobie Pan trud, by wyjaśnić mi sprawę, którą, zdaje się, tak błaho potraktowała. Niemniej jednak sądzę, że całkowicie minął się Pan z moim rozumowaniem i powędrował w rejony, których nigdy nawet nie próbowałam dotknąć, ani odnaleźć, które były dla mnie, powiedzmy, miejscem tajemnym, którego nie dotykałam. Czy zatem nie zdaję sobie sprawy z tego, jakże istotnym elementem naszego życia jest zwyczajna szmatka? Otóż, zadziwię Pana zapewne, ale zdaję sobie z tego sprawę. W pełni. Całkowicie. Być może mogłabym powiedzieć nawet, iż jest to przedmiot co najmniej doniosły, o którym część osób po prostu zapomina. Pozwoli Pan jednak, że rozjaśnię nieco sprawę i stwierdzę, że moją intencją było coś zupełnie innego - a mianowicie spostrzeżenie, że traktuje Pan swój ubiór niczym zniszczone szmaty i prezentuje się w oczach innych, jak człowiek, który pozostaje całkowicie niechlujny i nieuważny, jak człowiek, któremu nie zależy zupełnie na opinii innych. Zatem dobrze, niechaj nosi się Pan, jak Pan sobie życzy, lecz tylko wtedy, gdy nie zakłada Pan mundurka, gdy nie reprezentuje Pan wtedy domu Kruka, a jedynie ród. Jedynie siebie. Niechaj ośmiesza Pan własne nazwisko, ale nie nas.
Czy zna Pan takie słowo: impertynencja? Za takie z całą pewnością większość uznałaby Pana sugestię o poluzowaniu guzików. Z przykrością muszę jednak stwierdzić, że nie potrzebuję takich uwag, ani donikąd one nie zaprowadzą, jeśli sądził Pan, że tym mnie rozgniewa albo zasmuci, pomylił się Pan całkowicie, gdyż wywołał Pan jedynie uśmiech politowania. Doprawdy? Po cóż mam coś poluzować, skoro to, jak się noszę, jest dla mnie w zupełności odpowiednie? Doskonale wiem, że uważa mnie Pan za niesamowicie nudną, za niesamowicie nijaką i bezbarwną, ale doprawdy, czego Pan oczekuje poprzez owe poluzowanie guzików, gorsetu, lin, czegokolwiek? Zakłada Pan, że pod powierzchnią tego wszystkiego kryje się jakaś niewyżyta bestia, czy inne dziwadło, którego oglądanie mogłoby być niesamowicie intrygujące? Zasmucę Pana zatem i przyznam z miejsca, że jestem córką swego ojca i wnuczką swego dziadka. Mniemam, że jest Pan na tyle inteligentny, że zrozumie Pan tym samym, co chcę mu przekazać niniejszą wiadomością i nie potraktuje Pan tego jednocześnie jak ostrzeżenia, czy czegoś podobnego, gdyż tym nie jest. Jeśli zatem chciałby Pan wiedzieć, co znajduje się pod tym gorsetem, odpowiedź jest prosta - Brandon.
Dziękuję za przekazane słowa uznania. Sądzę, że wypełnię powierzone mi obowiązki z należytą powagą.
Cóż, znowu się Panu nie udało.
Uniżenie pozdrawiam Victoria Brandon
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Saskia Larson
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161cm
C. szczególne : Duże, piwne oczy oraz charakterystyczny pierścionek z lisem na lewej dłoni.
Za nami lekcja u Patola. Wnioski są dwa – przeżyliśmy i trzeba to uczcić. Z tej okazji, wraz z Arlą zapraszamy Cię na Pierwsze Hogwarckie Patonalia w Armstrong Castle. Przygotowałyśmy wiele atrakcji, choć większość z nich zapewne uleci z Twej pamięci :D Impreza zaczyna się jutro po kolacji. Zapraszamy serdecznie i zachęcamy do zabierania osób towarzyszących :)
Miłość rośnie wokół nas… nieważne gdzie, nieważne jak. Z okazji walentynek w 2021 roku mam zaszczyt wręczyć Ci do wylosowania zadanie do wykonania wraz ze swoją Walentynką! Gdy tylko je zrealizujesz, otrzymasz ode mnie unikalną i limitowaną nagrodę, której nie znajdziesz nigdzie indziej, a tylko w moim tajemniczym magicznym kufrze!
Wylosuj swoje zadanie, wykonaj je do 1 marca 2021 roku, odeślij mi list z opisem swych wrażeń, a ja to sprawdzę i Cię sowicie wynagrodzę!
Kochajmy się!
Słodka Swatka
”Rozwiń szczegóły dot. eventu”:
Najmilsi! Udział w evencie nie jest obowiązkowy. Jeśli dostałeś list od Słodkiej Swatki, a nie chcesz brać udziału, nie musisz i nie czeka Cię za to żadna konsekwencja choć gorąco zachęcamy do zabawy!
Poniżej znajduje się dziesięć zadań i dziesięć wyjątkowych walentynkowych i unikalnych nagród. Rzuć kością Litery i poznaj zadanie, które należy zrealizować, aby otrzymać poniżej dopisaną nagrodę. Zadanie jednak bardzo, ale to bardzo Ci nie odpowiada? Możesz jednorazowo przerzucić kość Litery i wybrać drugie zadanie.
Zrealizuj je w pojedynczym wątku (4-5 postów na głowę) wraz ze swoją Walentynką. Postaraj się uniknąć złączenia dwóch zadań walentynkowych w jednym wątku - chyba, że Ty i Twoja Walentynka wylosujecie to samo.
Wątki te nie wliczają się do "punktów za rozegrane wątki".
Po realizacji zadania wyślij list zwrotny skrzynkę pocztową Mistrza Gry, opisz swoje wrażenia, a i obowiązkowo podlinkuj wątek. Listy zwrotne bez linków nie będą brane pod uwagę. Teraz pozostaje poczekać aż Słodka Swatka wręczy Ci nagrodę do kuferka.
Wszelkie pytania proszę kierować do dwóch MG: Eskil Clearwater oraz Éléonore E. Swansea (nie tagujemy profilu bo od ilości tagów w listach nasze wyszukiwarki by oszalały).
Event walentynkowy zostanie całkowicie zamknięty dnia 1 marca 2021 roku.
”Zadanie do wylosowania Literą’:
A Zatańcz ze swoją Walentynką! (w innym miejscu niż Morsoteka) Nagroda:czarna wstążka (+1 pkt transmutacja)- niepozorna ozdoba, która swoim wyglądem przypomina małą, nic nie znaczącą bransoletkę, idealną zarówno dla mody damskiej jak i męskiej z delikatnym czerwonym oczkiem. Niemniej tylko właściciel wie, że kiedy ją założy, to ma ona zdolność ukrycia jednego największego mankamentu jego ciała, który najbardziej spędza mu sen z powiek.
B Przygotuj ze swoją Walentynką dowolne danie główne, zasiądźcie razem do stołu i delektujcie się nim! Nagroda:Róża Wiecznej Miłości- jest to pojedynczy kwiat róży, który więdnie tylko wtedy, gdy osoba, która ją podarowała ukochanej osobie przestaje ją kochać. Jest to częsty podarek wśród osób zakochanych bowiem Róża pachnie amortencją.
C Starannie wybierz, elegancko zapakuj i wręcz prezent (przedmiot kuferkowy) swojej Walentynce. Nagroda:Złoty Medalik Valentine'a - unikatowy medalik będący niejako symbolem starszego pokolenia, a jednak znajduje swych miłośników nawet i wśród młodych zakochanych. We wnętrzu medalika można umieścić fotografię ukochanej osoby i wówczas medalik nagrzewa się, gdy dana osoba się zbliża.
D Weź swoją Walentynkę za rękę i udajcie się na romantyczny spacer, tylko Wy dwoje, sam na sam. Cieszcie się sobą! Nagroda:Pierścionek zaręczynowy - srebrny pierścionek wysadzany oszlifowanym diamentem bądź brylantem. Mieni się w ciemnościach drobnym światłem. Jubiler umieszcza we wnętrzu kamienia kroplę krwi osoby oświadczającej się i tym samym jeśli osoba obdarowana będzie go nosić to dowie się gdy jej ukochany/ukochana znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Taki pierścionek wówczas wibruje i nagrzewa się.
E Zaproś swoją Walentynkę na dowolne lodowisko, niech muzyka zagra, świetliki rozświetlą mrok, a Was porwie magiczna aura wspólnie spędzonego wieczoru. Nagroda: dla pań Riposta Morgany (+1 pkt DA)- ciemnoczerwona trudnozmywalna szminka, która sprawi, że Twój uśmiech z pewnością zostanie zauważony, a jeśli się jąkasz bądź plącze Ci się język to masz gwarancję, że przestanie to być Twoim problemem.
Dla panów Krawat Merlina (+1 pkt DA) - krawat ten samoistnie zawiąże się na Twojej szyi, a i nie znajdziesz na nim nawet najmniejszego zagniecenia. Wystarczy jedno drobne zaklęcie, aby kolor dopasował się do kreacji ukochanej osoby. Możesz mieć też pewność, że póki nosisz ten krawat to rumieniec nie zagości na Twych licach.
F Podaruj swojej Walentynce zwierzaka! Wliczają się w to również puffki. Nagroda:Różana Świeca Prawdziwej Miłości - jeśli zapalisz tę świecę w trakcie randki bądź wspólnie spędzonego wieczoru to możesz mieć pewność, że nie będą Was niepokoić żadne przykre myśli. Aromat i płomyk świecy rozjaśnia umysł i przepędza z niego wszelkie troski, relaksuje i zachęca do koncentrowania się na ukochanej osobie. Takowa świeca jest idealna na romantyczne wieczory!
G Napisz dla Walentynki wiersz/piosenkę lub przygotuj własnoręcznie kartkę/obraz, a potem osobiście zaprezentuj swój prezent. Nagroda:Zaczarowana Karimba (+2pkt DA)- instrument muzyczny wywodzący się z Afryki i należący do grupy idiofonów szarpanych. Podczas grania pojawia się nastrojowe, ciepłe światło. Im lepsza znajomość gry na magicznych instrumentach, tym piękniejsze dźwięki można wydobyć z tej zaczarowanej karimby. Głośność i melodię można modyfikować przy pomocy magii.
H Przygotuj walentynkowe dekoracje i ozdób nimi miejsce randki (dom/komnata w Hogwarcie/sypialnia w Dormitorium/ogród etc.). Nagroda:Tulipan Westchnień (+1pkt Transmutajca)- piękny kwiat umieszczony w specjalnym kielichu. Nigdy nie więdnie i nie usycha, a w dodatku potrafi zmieniać kolor swoich płatków w zależności od emocji panujących w pomieszczeniu. Różowy kolor oznacza miłosne uniesienie, czerwony - złość, żółty - zazdrość, niebieski - smutek, a biały - spokój.
I Zabierz swoją Walentynkę na randkę do nietuzinkowego, mugolskiego miejsca. Spędźcie ten dzień inaczej - na chwilę nie myślcie o magii i używaniu zaklęć! Nagroda:Amarantowa Apaszka (+1pkt DA) - uniwersalna, świetnie wpasuje się zarówno w strój męski, jak i damski. Nosząc ją możemy być pewni, że nie zabraknie nam kreatywnych pomysłów, a wena twórcza będzie nam sprzyjać.
J Upiecz dla swojej Walentynki zaczarowane słodkości. Może wiecznie ciepłe brownie? Albo kanarkowe kremówki? Cokolwiek tylko chcesz, byleby było w iście walentynkowym stylu! I, rzecz jasna, z miłością. Nagroda:Natchniona Czapka Kucharska (+1pkt Magiczne Gotowanie) - klasyczna, biała, wysoka czapka kucharska, która nie tylko ujarzmi włosy osoby przygotowującej posiłek, ale i napełni głowę wyjątkowymi pomysłami na łączenie smaków.
podejrzewam, że wielokrotnie pisałam już o tym, iż ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Wolę nawet nie zgadywać, ile w takim razie zdołał Pan ich już przebyć, niezmiennie zbliżając się do pierwszych kręgów diabelskich, gdzie z pewnością przywitają pana z prawdziwą ochotą. Mniemam bowiem, iż zgodnie ze znanymi nam mugolskimi legendami i mitami, już dawno zaprzedał Pan duszę, choć wciąż jeszcze nie jestem pewna, co dokładnie uzyskał Pan w zamian, jest to tajemnica, która ani trochę nie spędza mi snu z powiek i z całą pewnością nie powoduje, iż staję się niecierpliwa. Tego jednakże zapewne spodziewał się Pan od samego początku i co więcej, nie jest to dla Pana najmniejszym nawet zaskoczeniem. Skoro jednakże był Pan na tyle uprzejmy, iż postanowił zabrać mnie na spotkanie Koła Realizacji Twórczych, przejawiając tym samym zainteresowanie czymś więcej, niż sztuką, ale również dobrą reputacją wszystkich Krukonów - aczkolwiek Pana występ był raczej niskich lotów - uchylę Panu rąbka tajemnicy, spełniając Pana prośbę zawartą w liście i odpowiem na to jakże niedorzeczne pytanie, które w istocie brzmi, jakby zadała je Zoe. Proszę nie odbierać tego źle, niemniej jednakże Zoe i ja różnimy się niczym ogień i woda, zatem cokolwiek wtedy powiedziała, z całą pewnością to wyolbrzymiała. Nigdy nie powiedziałam, że byłam zakochana w Fillinie i nigdy tego nie powiem, nie uważam, by było to coś, czego powinnam się wstydzić. Skoro ja mam nie przypisywać znaczeń do tego, co zdarza się Panu mówić, niech i Pan nie przypisuje znaczeń do tego, co widzi, gdyż jak wiemy, wzrok można bardzo łatwo oszukać. Nie. Nigdy nie umierałam z miłości, cóż to znowu za absurd? Co to w ogóle miałoby oznaczać, Panie Swansea? Czy byłaby to miłość jednostronna, która miałaby mnie wyniszczać, a ja miałabym usychać z tęsknoty, nie mogąc nic na to poradzić? Czy miałaby to być miłość tak wielka, że nie byłabym w stanie wytrzymać nawet przez krótką chwilę z daleka od człowieka, którego kocham? Czy miałabym umierać z miłości, bo brak mi czułych słów? Czy miłość moja miałaby przenosić góry i sięgać gwiazd? Może powinniśmy zacząć od zadania pytania, czym jest miłość. Zatem, czym jest dla Pana miłość, Panie Swansea? Niektórzy powiadają, iż nie jest to patrzenie na siebie, lecz wspólne spoglądanie w tym samym kierunku. Jeśli tak, czemu człowiek miałby z miłości umierać, skoro mógłby kroczyć w tym samym kierunku z człowiekiem, który trzymałby go mocno i również wędrował nieustannie naprzód? Niech Pan również nie myli gniewu i żalu, z miłością, podejrzewam bowiem, że tak głębokie uczucie jest naprawdę trudne do odegrania, ale śpieszę przyznać, iż łatwiej było mi przejść przez tę scenę z uwagi na osobistą stratę, która po dziś dzień jest dla mnie bolesna, aczkolwiek byłam przecież dzieckiem, kiedy do niej doszło. W tym miejscu wracamy, Panie Swansea, do pytania, czym jest miłość?
zastanawiałam się nad tym, co powiedziałeś, nad tym, że każdy się czegoś boi. I nad tym, że twoim zdaniem się nie zmieniam, że chociaż czas płynie, wciąż jestem Lodową Księżniczką taka sama i chociaż bardzo nie chcę tego przyznać, muszę się z tobą zgodzić. Doceń to, bo nie sądzę, żebym kiedykolwiek miała coś podobnego powtórzyć, żebym kiedykolwiek była w stanie przyznać ci rację w kwestii, która tak mnie boli drażni. Masz niezwykły talent do wprowadzania mnie w stan, którego nawet nie umiem nazwać, jako jedyna osoba na świecie potrafisz mnie tak zdenerwować, zapewne dlatego, że chociaż nic niewiele o mnie wiesz, znajdujesz wszystkie czułe punkty, zupełnie jakbyś wiedział, gdzie się znajdują. To te twoje artystyczne zdolności, które pozwalają ci widzieć rzeczy, których nikt inny nie dostrzega, czy może jednak spędziłeś tak wiele czasu na próbach zrozumienia, jak mnie zirytować, że poznałeś każdy, najdrobniejszy nawet szczegół, jaki może mnie zniszczyć? Nie wiem nawet, jak ująć to, co chciałabym powiedzieć, bo zapewne znowu zarzucisz mi, że nie mam na to najmniejszej ochoty. Albo przypomnisz, że przecież już się pożegnałeś, więc uznajmy, że to będzie pożegnanie. Nie musisz nic mówić, nie musisz nawet czytać tego listu, bo właściwie nie ma on żadnego znaczenia, nie jest niczym więcej, jak nocnymi dywagacjami, które nie zamierzają w żadnym konkretnym kierunku. Zakładasz Jesteś pewien, że wiesz, co myślę, jesteś przekonany, ze nie zmieniłam się ani trochę, ale tak nie jest, chociaż pewnie jak każdy człowiek kurczowo trzymam się tego, co znam, tego, co było, wierząc, że tak jest lepiej, że życie, którego się nauczyłam, jest prostsze. Czy nie do tego właśnie dążymy? Żeby to, co nas otacza i to, co robimy, było właśnie takie - proste? A czy Przecież ty też nie zmieniłeś swojego zachowania, nie zmieniłeś swojego nastawienia, zupełnie, jakbyś od razu wiedział, że co tak naprawdę się wydarzy, jakbyś układał scenariusze w głowie i od dawna je odgrywał, przewidując każdy krok. Może tak naprawdę nieustannie odgrywamy jedynie to, co z góry przyjęliśmy, może zakładamy, że wiemy, co to drugie powie, chociaż nie mamy pojęcia, jaka jest prawda. Nadal nie wiem dlaczego. Jednak, czy to ostatecznie ma jakieś znaczenie? Skoro postanowiłeś przekreślić wszystko, uznając, że wiesz lepiej, zjawiają się całkowicie nieoczekiwanie. Wiem, co mi zarzucisz i wiem, że nie zachowałam się właściwie, bardziej jak wariatka ktoś potwornie niewychowany i wbrew temu, co podejrzewasz, nie jestem z tego powodu ani trochę dumna. Są granice, jakich nie należy naruszać i są znajome brzegi, które nagle okazują się zdradliwe. Siła nawyku jest zaś dziwnie melancholijna i bardziej stała, niż cokolwiek innego w życiu. Życiu, które się zmienia. I nie boję się. Nie boję się tych prostych rzeczy, o których raczyłam wspomnieć. O których ty wspomniałeś. Czym one są w obliczu wieczności? Możemy i powinniśmy się jedynie bać nieuchronności i samotności przemijania, jakkolwiek to nie brzmi, jakkolwiek nie jest to wzniosłe i nieznośne. Ale ty się tego ani trochę nie boisz, czyż nie? Zatem dobranoc. Dzień dobry. Gdziekolwiek zastanie cię ten ostatni list.
odnoszę wrażenie, że jest wiele spraw, które wolisz przekazywać za pośrednictwem papieru. Być może dlatego, że ten przyjmie wszystko i o wiele łatwiej wypowiedzieć się na nim, bo nikt ci nie przerwie w pół słowa. Nie sądziłam jednak, że jest coś, co chcesz mi wyjaśniać, co chciałbyś sprostować, jeśli tak mogę o tym mówić. Sądzę zaś, że mogę, że jest w tym coś, co pozwala mi na uważanie, iż doszło do nieporozumienia. Nie umniejsza to jednak temu, iż z wielu względów nie czułam się, jakby to ująć, miło w czasie naszego spotkania. Zapewne ból w niczym mi nie pomagał, choć twoja pomoc w tym zakresie była nieoceniona. Nie zdawałam sobie do tej pory sprawy z tego, że interesujesz się magią leczniczą. Jesteś w tym niewątpliwie lepszy ode mnie, gdybym sama próbowała sobie pomóc, bez dwóch zdań złamałabym którąś z kości, zamiast wyleczyć siniaki. Musisz zrozumieć jedno, Larkinie. Mój tata, choć bardzo go kocham, jest człowiekiem niezwykle wymagającym. Nie od biedy moja rodzina twierdzi, że jestem córką swojego ojca i wnuczką swojego dziadka - perfekcja i wymagania skierowane do samego siebie po prostu płyną w mojej krwi, stanowiąc nieodłączny element mojego jestestwa. Jak łatwo możesz się jednak domyślić, kwestia ta dotyczy także mojego ojca. Oczekuje tylko tego, co najlepsze, a jego dzieci powinny sięgać gwiazd, nie powinny potykać się na swej drodze, a jeśli już to uczynią, to powinny wyciągnąć wnioski z własnych błędów i przekuć je w siłę, z której skorzystają, gdy tylko przyjdzie taka potrzeba. Musisz jednak zrozumieć, że mój tata jest moim tatą jedynie poza pracą. Skoro tworzę dla niego miotły, jest również moim przełożonym i moim pracodawcą, który ma jak największe prawo do tego, by nie wypłacić mi pełnej pensji, a nawet potrącić z niej coś z powodu dokonanych przeze mnie zniszczeń. Sądzę, że jesteś na tyle inteligentnym człowiekiem, iż potrafisz dodać dwa do dwóch i otrzymać w tym wypadku właściwy wynik. Nie chciałam ukrywać przed nim swoich błędów, bo musiał o nich usłyszeć, choćby z powodu tego, iż musiał wpisać zniszczone przeze mnie materiały w straty. Czasami jednak ciężko przełknąć dumę i pokazać komuś, że się zawiniło. Nie miałeś również powodu do tego, by uciszać samego siebie. Twoja wiedza jest zdecydowanie obszerniejsza od mojej, przynajmniej w zakresie dotyczącym twórczości. Nie umniejszam ci, stwierdzam jedynie proste fakty. Masz większe predyspozycje do tego, by nazywać się “twórcą”, niż ja. Ja mogłabym jedynie określić się mianem wyrobnika, prostego rzemieślnika, który wykonuje mimo wszystko nieco odtwórczą pracę. To zaś oznacza, że nie posiadam aż tak rozległej wiedzy na temat drewna, jak ty. Potrafię je zaklinać, transmutować i obrabiać w proste formy, ale od samego początku nie obchodzę się z nim odpowiednio delikatnie. Pozwól, że powiem ci jedno: nigdy nie wstydź się swojej wiedzy. Wiele czasu zajęło mi zrozumienie, że człowieka, czarodzieja, nie wartościuje jedynie jego zdolność do rzucania czarów, że w naszym świecie jest wiele dziedzin, po jakie możemy sięgać i każda z nich jest równie ważna. I nie martw się, Marmo mnie nie obudziła. I tak nie spałam.
odnoszę wrażenie, że jest wiele rzeczy, które chciałbyś powiedzieć, ale nie jesteś do końca pewien, jak to zrobić. Jestem pewna, że wiele w tym mojej winy i oboje doskonale wiemy, dlaczego, więc pozwolę sobie pominąć głębokie wynurzenia i zupełnie bezsensowne słowa, jakie mogłabym w tym miejscu umieścić. Zaczęlibyśmy jedynie niepotrzebnie sprzeczać się na temat, na który każde z nas ma naprawdę wyrobiony pogląd, a nie jestem przekonana, by to cokolwiek zmieniało. Zdaje się, że sam sugerowałeś, iż chcesz zawrzeć pokój, ten zaś wymaga poświęceń i w tym wypadku poświecę swoje ostre słowa i przemyślenia, jakie nie byłyby zapewne zbyt mile widziane. Pozwól jednak, że powiem jedynie, że czasami o wiele łatwiej jest organizować sobie czas samemu, kiedy nikt już do niczego nas nie przymusza, kiedy nie mamy nad sobą siły, która próbuje kierować naszym życiem oraz wyborami. Odnoszę jednak wrażenie, że nie do końca rozumiesz, co miałam na myśli, mówiąc o moim tacie. Nigdy do niczego mnie nie przymuszał. Jest człowiekiem niezwykle wymagającym, ale świadomym tego, że nie każdy musi wędrować wybranymi przez niego ścieżkami. Być może wiesz o tym, że Liz niewiele ma wspólnego z głównym zajęciem naszego rodu, być może wiesz również o tym, że moja mama zajmuje się krawiectwem, a nie miotłami, czy powozami. Tata nigdy z tego powodu nie zrobił choćby krzywej miny, ponieważ szanuje nasze wybory, jednak oczekuje w nich perfekcji, siły i wzniosłości, która byłaby w stanie udowodnić, iż nazwisko Brandon znaczy coś więcej, niż jedynie wieloletnią tradycję, na którą nie trzeba już pracować. Nie sądzę, żebym była odpowiednią osobą do tego, by mówić ci, co możesz, a czego nie. To ty sam powinieneś dokonać wyboru, tak jak dokonałam go. Przed kilkoma laty myślałam, że moja kariera potoczy się zupełnie inaczej, nie tak zresztą dawno Darren przyznał, iż sądził, że postanowię pracować w Ministerstwie Magii. Być może odnalazłabym się tam, pośród prawnych zawiłości świata, a może w szeregach aurorów, ale, pozwól, że użyję tego wzniosłego wyrażenia: nie tego pragnęło moje serce. To, o czym marzę, to zapisanie się na kartach historii, jako kolejny z wielkich twórców Brandonów. Fascynuje mnie poszukiwanie rozwiązań, których nie znalazł do tej pory nikt inny. Śmiej się, bo zapewne wyda ci się to rozkosznie idiotyczne, ale triumfowałam, gdy podczas obchodów Dnia Qudditcha odkryłam bez większego problemu wady najnowszego Nimbusa, wady tak powszechne, że w dużej mierze żenujące. A zatem, zgodzę się z tym, jak kiedyś mnie nazwałeś, jestem Lodową Księżniczką, która śni sny o potędze. Zawsze sądziłam, iż jesteś bardziej bezpośredni i nigdy nie przypuszczałam, że składnie jakichkolwiek propozycji okaże się dla ciebie tak skomplikowane. Sądzę jednak, że rozumiem, skąd bierze się ta trudność i postanowię ją przemilczeć. Jeśli jesteś zaś pewien, że chcesz podzielić się ze mną swoją wiedzą, to wysłucham cię uważnie, bo zdaję sobie sprawę z tego, że mimo wszystko wiesz o wiele więcej, niż ja. Nawet ktoś tak nieznośny i perfekcyjny jak ja, potrafi pochylić czoła przed przeciwnikiem, gdy widzi, iż go nie pokona.
Victoria
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Wszystko w porządku? Obudziłam się w jakimś leśnym labiryncie i szukam wyjścia. Wyślij sowę, lub złap mnie na wizzbooku, bym wiedziała, że nic Ci nie jest.
Irvette
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Dyrektorka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Szanowny/a Pan/i
Larkin Jonathan Swansea
w czerwcu 2022 roku zdał wszystkie egzaminy i został dopuszczony do obrony pracy dyplomowej. Student przedstawił pracę z dziedziny Działalności Artystycznej pod tytułem: Dyskryminacja rzeźby użytkowej na podstawie obserwacji społecznej.
i zakończył studia z oceną Powyżej Oczekiwań.
Li Wang
Dyrektorka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
chciałam jedynie zapytać, czy twoja propozycja, czy też obietnica, jest nadal aktualna. Jeśli nie, nie kłopocz się nawet odpisywaniem na ten list, zrozumiem. Jeśli tak, być może znajdziesz czas w sobotnie przedpołudnie i będziesz mógł zjawić się w moim rodzinnym sklepie. Jeśli nie, również zrozumiem.
ja również nie przypominam sobie, żeby nasza umowa została zerwana. Skoro ją podtrzymujesz, to będę na ciebie czekała. Nie marnuj na mnie dobrych kawałków drewna, bo z całą pewnością większość z nich zniszczę, mam pod dostatkiem dębu, który mogę w nieskończoność łamać, starając się nauczyć czegoś naprawdę przydatnego.
nie mieliśmy okazji rozmawiać w ostatnim czasie, więc pozwoliłam sobie na ten list. Mam nadzieję, że dziwne szaleństwo, które prześladuje większość z nas, nie miało okazji dosięgnąć również ciebie. Zastanawiam się, czy to wciąż gniew bóstw i duchów Avalonu, które zdążyliśmy podrażnić swoją wizytą i tym nieszczęśliwym pożarem, czy jednak sprawa jest bardziej skomplikowana i jeszcze bardziej nieoczekiwana. Prawdę mówiąc, wolałabym, gdyby prześladowały nas nadal jakieś niewidoczne zbroje, którym zbyt nudzi się na wyspie, bo z tym przynajmniej mieliśmy okazję już się mierzyć. Tymczasem teraz trudno przewidzieć, co dokładnie za chwilę się wydarzy i czy nie wyobrazimy sobie przypadkiem jakichś nieszczęść. Niektórzy powiedzieliby, że to wyjątkowo nieszczęśliwe, że coś podobnego wydarzyło się na krótko przed świętami, czasem, kiedy powinniśmy się naprawdę cieszyć, ale nie podzielam tej opinii. Coś podobnego jest równie niepokojące, gdy zaczyna się w środku lata, mam więc jedynie nadzieję, że wkrótce pożegnamy się z problemami, mogąc w pełni skupić się na pracy, a nie na rzekomych odgłosach, jakie nas otaczają.
jak słusznie zakładasz, nie miałam tej wątpliwej przyjemności, by przeżyć jedno z tych niedorzecznych szaleństw. Wolałabym, żeby nie postanowiło mnie prześladować, bo Merlin jeden raczy wiedzieć, jak mogłoby się to skończyć, czy to w czasie zajęć, czy jednego z dyżurów, czy też w pracy. Słyszałam o nich różne plotki i naprawdę wolałabym, żeby mój dzień nie koncentrował się na poczuciu, że moja głowa jest wielkości globusa. To nie brzmi zbyt zachęcająco, sam musisz przyznać, ale prawdę mówiąc, wydaje mi się to nieco lepsze i bezpieczniejsze, niż to, czego doświadczaliśmy w Avalonie. Zapewne uznasz mnie za wariatkę, ale zdołałam zapomnieć na pewien czas o istnieniu mojej starszej siostry, to dopiero żenująca sprawa. Cóż, jeśli masz w tej sprawie jakąś inną teorię albo masz chęć posłuchać o tym, jak radzę sobie z pracą, możemy wybrać się na spacer. O ile, rzecz jasna, sam nie masz zbyt wielu zajęć, a krótka wycieczka do tej rzekomo tajemniczej wioski krasnoludków nie jest dla ciebie zbyt nudna.
Każda sztuka jest sztuką, nawet jeśli wydaje się ryzykowna.
Dolaczony podarunek:
Samopiszace pióro
Magiczna kredka
Rozwijaj swoją pasję
Dolaczony podarunek:
Zestaw pędzli
Rozwijaj się dalej w tym, co kochasz. Spróbuj z tym pierścieniem rzeźbić w lodzie - a jakbyś szukał inspiracji lub muzy to wiesz gdzie mnie znaleźć. Wesołych Świąt! ~ Marla
Dolaczony podarunek:
piłka-zabawka dla skrzydlatych koni, krasnoludzki zimowy pierścień O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
Nie wiedziałem, co lubisz, ale mam nadzieję, że Ci sie spodoba. Wesołych świąt <3 Cyz
Dolaczony podarunek:
Wiecznie modny szalik, magiczny dziennik, paczka słodyczy z Miodowego Królestwa O przedmiotach mozna przeczytac wiecej w spisach.
zdaje się, że zachowujesz się w tej chwili niesprawiedliwie. Być może powinna bym powiedzieć, że w pewnym sensie przypominasz tchórza, który najpierw rzuca wyzwanie, a później umyka, licząc na to, że to nie zostanie podjęte. Zresztą, cóż to za odwaga pytać papier, który przyjmie dosłownie wszystko? I cóż odważnego byłoby w pójściu wspólnie na bal? Zdaje się, że dla ludzi takich, jak ja, czy ty, coś podobnego jest zupełnie normalne, jest niemalże wliczone w cenę urodzenia, więc nie widzę powodu, dla którego miałoby być w tym cokolwiek z odwagi. Możemy pójść tam razem, nie widzę ku temu najmniejszych przeszkód, o ile rzecz jasna nie próbujesz jedynie zastąpić mną kogoś, kogo tak naprawdę boisz się o to zapytać. To dopiero byłoby tchórzostwem!
zastanawiałeś się kiedyś nad tym, jak może wyglądać życie, kiedy musi być normalne, a momentami bywa nawet zabawne, kiedy jednocześnie ma się świadomość, że jedynie dzięki własnemu lękowi uniknęło się tragedii? Wciąż wydaje mi się, że trwam w pewnym zawieszeniu, jakby to, co stało się w sylwestra było jedynie dziwnym snem, jaki nie chce minąć, ale być może mają na to wpływ te przeklęte sowy, które nie dają mi chwili wytchnienia. Przez zniszczenia zamku nieustannie nam towarzyszą, magia otaczająca sowiarnię zaczęła przenikać do kruczej wieży i tym sposobem nie możemy się od niej uwolnić. W żaden sposób. Momentami to nawet zabawne, momentami irytujące, ale wszystko, cokolwiek by się nie działo, jest nieco nierzeczywiste.
jestem zapewne ostatnią osobą, o której mógłbyś mówić, jak o szczęściarzu. Udowadniają to liczne problemy na lekcjach, na egzaminach, czy nawet na meczach. Być może coś się zmieniło, skoro bez najmniejszego wysiłku złapałam znicza w minionym meczu, ale prawdę powiedziawszy traktuję to bardziej, jako chichot losu. Najwyraźniej bowiem większość ludzi trwa w tym dziwnym stanie pomiędzy snem i jawą, kiedy coś, co było normalne, nagle takie przestaje być. Zupełnie, jakby świat wywrócił się do góry nogami albo jakbyśmy wkroczyli do innej ramy i przekonali się, że choć w tym świecie jest podobnie, jest zupełnie inaczej. Rzeczywistość przestała być tym, co znamy i chociaż życie toczy się dalej, wydaje się dziwnie oderwane od tego, co istniało do tej pory.
Przypominam ci, że jestem prefektem. Niezależnie od tego, co się dzieje w zamku, nie powinnam całkowicie swobodnie go opuszczać, nikt nie wie, czy zniszczenia wytrzymają, czy nie będziemy musieli w środku nocy uciekać, a wtedy najmłodsi będą potrzebowali pomocy. Ci, którzy będą się z jakiegoś powodu bali również. Sytuacja nie jest aż tak zła, ostatecznie to nie nas zalewa błoto i roślinność, nie musimy również znosić problemów związanych z gorącem, ale nie jestem pewna, czy nie wolałabym jednak tonąć w jedzeniu, niż w sowim łajnie. Hogwart zdaje się trzymać miejscami na cienkich nitkach i nikt nie wie, kiedy okaże się, że te są zbyt naprężone. Nie wiem, czy faktycznie mogę zaufać w to, że to wciąż najbezpieczniejsze miejsce na świecie, ale wiem, że nie mogę stąd odejść. Dopiero w ferie. Choć jeśli zechcą nas gdzieś wysłać, pewnie wybiorę się z innymi, choćby po to, żeby mieć na oku Liz i Zoe. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała znowu uciekać ze statku, bo będzie mi brakowało kogoś, kto mi pomoże.
Wiem, że dawno nie mieliśmy okazji dłużej porozmawiać i od wieków wciąż tylko powtarzamy, że musimy spotkać się przy szklance ognistej whisky, ale z desperacji zmuszony jestem napisać do Ciebie list z ogromną prośbą. Mój dom ucierpiał w wyniku listopadowego pożaru w rezerwacie Shercliffe'ów (będąc dokładnym przez panikę pewnego trolla leśnego) i choć początkowo wydawało mi się, że sam poradzę sobie ze szkodami, to z przykrością stwierdzam, że moje fundusze okazały się nie być, jakby to ująć, wystarczająco stabilne na raty, których zażądały ode mnie Gobliny. Zmuszony więc jestem zasięgnąć wszelakich znajomości, ale nie myśl sobie, że proszę o jałmużnę. Poprzysięgam na cnoty Merlinowe, że zwrócę pożyczone pieniądze nie tylko Tobie, ale i każdemu, do kogo posłałem podobny list. Będę Ci dozgonne wdzięczny, jeśli zdecydujesz się powierzyć mi tymczasowo swoje 200 galeonów. Pieniądze potrzebuję uzbierać koniecznie do 19 lutego.
Niezmiernie zawstydzony Toby McSyphon
Jeśli zdecydujesz się spełnić prośbę pożyczki, napisz list z odpowiedzią TUTAJ, tagując @River A. Coon. Zgłoszenie utraty galeonów należy natomiast zgłosić TUTAJ. Dodatkowo w temacie kości należy rzucić k100 z tagiem #lichwiarz
[ Jeśli nie posiadasz 200g, ale chcesz spełnić prośbę o pożyczkę, skorzystaj z tego samego #, by oznaczyć post/wątek, w którym zdobywasz potrzebną sumę zanim ją wyślesz.]
wydawało mi się, że jesteś tą osobą, która woli doszukiwać się niuansów i podszeptów nawet tam, gdzie ich nie ma. Masz jednak rację, że nie miałabym nic przeciwko temu, gdybyś również wybrał się na ten wyjazd. Wszystko wskazuje na to, że jesteś jedną z nielicznych osób, które wiedzą, jak zapanować nad moimi niemądrymi napadami lęku. Chciałabym również wierzyć, że gdziekolwiek nas zabiorą, będzie tam bezpieczniej niż obecnie w Anglii, w samym Hogwarcie, czy jego okolicach. Odpoczynek zaś z całą pewnością przyda się nam wszystkim.
skoro są takie rzeczy i uważasz, że mimo wszystko mówię czasami zagadkami, to teraz na pewno odpowiem wprost. Nie mam nic przeciwko temu, żebyśmy wszyscy wybrali się na łyżwy, wydaje mi się, że będzie to przyjemne oderwanie się od rzeczywistości.
być może uda nam się wybrać na łyżwy również na wyjeździe. Przekonamy się, co dla nas zaplanowano. Jeśli nie, wolałabym odłożyć to w czasie, bo mam zdecydowanie zbyt wiele pracy z wściekłymi sowami i innymi problemami w zamku, żeby myśleć teraz uważniej o jakiejś większej rozrywce.
Dziękuję Ci bardzo za pomoc i zaufanie, którym obdarzyłeś mnie pożyczając mi swoje pieniądze! Cóż, muszę Ci się do czegoś przyznać - nie każdy tak hojnie odpowiedział na moją prośbę, więc po przeliczeniu kwoty zdałem sobie sprawę, że suma zdobytych galeonów nie wystarczy, by mnie uratować. Postawiłem wszystko na jedną kartę, czy może dokładniej - na cały stos żetonów. Z całą pożyczoną kwotą udałem się do kasyna i los się do mnie uśmiechnął. Odsyłam Ci pożyczone galeony i należne za nieświadome ryzyko odsetki. Jestem dogłębnie wzruszony pomocnym gestem i świadomością, że wciąż mogę liczyć na starych znajomych. W związku z tym zdecydowałem się również na wykupienie każdej pomocnej duszy ubezpieczenia. Jednorazowego, rozumiesz, tylko na takie mnie stać w takiej ilości.
Niezmiernie wdzięczny Toby McSyphon
Wraz z listem otrzymujesz 234 galeony oraz dokumentację imiennego ubezpieczenia. Zgłoszenie zdobycia galeonów należy zgłosić TUTAJ, ubezpieczenie natomiast niebawem znajdziesz w swoim kuferku. Wszelkie pytania należy kierować do @River A. Coon.