Spojrzała na niego, próbując rozgryźć, co też faktycznie siedziało w głębi Fredericka Shercliffe'a, ale im dłużej patrzyła, tym mniej faktycznie nad tym myślała. Zaskakiwało ją to, jak dziwnie swobodnie czuła się siedząc obok niego na tych schodach. Znacznie swobodniej, niż stojąc w środku tego tłumu, wśród rozmów, krzyków i muzyki. A przecież w ogóle go nie znała... I zdawać by się mogło, że niespecjalnie chciał, by poznała go bliżej. Ona sama też nie była pewna, czy miałaby na to ochotę na dłuższą metę - wydawał się średnio miły, obrośnięty kolcami, cyniczny...
Coś jednak w tej jego propozycji sprawiło, że na moment przestała zwracać uwagę na wszystkie te ewidentne mankamenty. Ona sama nie była idealna, kim była, by oceniać jego?
-
Myślę, że to dobry pomysł - przyznała, parskając nieco na ten żart o bałwanach. Podobało jej się to, że mieli własny, wewnętrzny żart. W końcu jaka inna para osób mogła pochwalić się nawiązaniem znajomości w bajkowej krainie świątecznej podczas lepienia bałwanków z lisami?
Wstała, poprawiła strój i skierowała się za nim ku wyjściu z domu Maguire'ów, by, jak już się rzekło, oglądać okolicę.
/zt x2 Noreen i
@Frederick Shercliffe+