Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Terry Anderson

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Terry Anderson
Terry Anderson

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Dodatkowo : prefekt
Galeony : 1379
  Liczba postów : 972
https://www.czarodzieje.org/t22400-terrance-anderson#739510
https://www.czarodzieje.org/t22405-poczta-terry-ego#739699
https://www.czarodzieje.org/t22401-terrance-anderson#739613
https://www.czarodzieje.org/t22440-terry-anderson-dziennik#74317
Terry Anderson QzgSDG8




Gracz




Terry Anderson Empty


PisanieTerry Anderson Empty Terry Anderson  Terry Anderson EmptyWto 15 Sie - 23:42;


Terry Anderson

DATA URODZENIA 30 maja 2008
CZYSTOŚĆ KRWI 0%
MIEJSCE URODZENIA Edynburg, Szkocja
MIEJSCE ZAMIESZKANIA Edynburg
W HOGWARCIE JEST OD ROKU I
OBECNIE JEST NA ROKU V
WYMARZONY DOM zdaję się na Tiarę Przydziału  8)
WYBRANY WIZERUNEKWalker Scobell

Wyglad

WZROST 150 cm (wciąż rosnę!!!!!)
BUDOWA CIAŁA jak u każdego przeciętnego nastolatka
KOLOR OCZU niebiesko-zielone
KOLOR WŁOSÓW ni to blond ni to rude - za to na pewno kręcone i nisforne
ZNAKI SZCZEGÓLNE piegi na całym ciele
PREFEROWANE UBRANIA swetry, kardigany, golfy - słowem wszystko co daje ciepło


Charakter
 
Terry ma niejako dwie osobowości. Jego mugolscy przyjaciele określiliby go jako wiecznie roześmianego, uwielbiającego wygłupy chłopaka z sąsiedztwa, przy którym każdy czuje się swobodnie. Trochę jeszcze niedojrzały, momentami nawet dziecinny, ale w gruncie rzeczy ma dobre serce. Nigdy nie odmówi przyjaciołom pomocy i zawsze stanie w obronie słabszych od siebie. Mógłby swobodnie uchodzić za tego jednego znajomego z dzieciństwa, z którym co prawda nie ma się już od dawna kontaktu, ale spotkany pewnego dnia przypadkiem w sklepie przyprawi o uśmiech na twarzy. Nie jest może wybitnie inteligentny, ale wśród znajomych zasłynął jako urodzony pod szczęśliwą gwiazdą. W szkole radził sobie wystarczająco dobrze, żeby nikt mu nie suszył głowy z powodu ocen, a na jego drobne (choć liczne!) wybryki dorośli zwykli przymykać nieco oko. Sam Terry jest czasem aż irytująco niedomyślny, co zwykł zrzucać na "tę jedną komórkę mózgową, która akurat była zajęta czymś innym". 
Ale tak jest poza Hogwartem. Niejeden znajomy z dziecięcych lat mocno by się zdziwił, gdyby spotkał Terry'ego w szkole — pomijając oczywisty szok spowodowany odkryciem całego magicznego świata. Wcześniej pewny siebie, głośny i towarzyski, w szkole Terry ze wszystkich sił stara się nie zwracać na siebie uwagi. Dawnej zabiegający o uwagę wszelkimi możliwymi popisami, teraz wycofany, nieswój, sprawia wrażenie, jakby w każdej chwili mógł zapaść się pod ziemię. Choć spędził wśród czarów i zaklęć już cztery lata, to nadal panicznie boi się wygłupić albo zrobić coś żenującego. Sprawia wrażenie, wiecznie zaalarmowanego, zestresowanego i — co wytyka sobie najbardziej — nieznośnie niezręcznego w kontaktach międzyludzkich. 
Jednak nawet tutaj Terry zyskuje przy bliższym poznaniu. Nie jest może tak brawurowy jak w domu, ale wśród ludzi, przy których czuje się komfortowo, chłopak odzyskuje swój zwykły humor. Jest lojalny do bólu, ale niełatwo wybacza krzywdę wyrządzoną sobie lub bliskim mu osobom. Ma naturalną ciekawość świata, jednak brakuje mu ambicji, by być w czymś naprawdę dobrym. Jak na piętnastolatka jest zaskakująco sentymentalny — może to wpływ dziadków, a może ma naturalnie wrażliwą duszę, w każdym razie gdy ktoś mu to wytknie, Terry przewraca oczami i zrzuca winę na "hormony i okres dojrzewania".


Historia

Terry z ręką na sercu mógłby powiedzieć, że miał najlepsze możliwe dzieciństwo. Niczego mu nie brakowało, był kochany przez rodziców, którzy starali się balansować rozpieszczanie z wychowaniem. Najmłodsze lata minęły mu na zabawie, wygłupach i licznych wycieczkach na wieś do dziadków. Dom rodzinny zawsze kojarzył mu się z ciepłem bijącym z kominka, zapachem świeżo upieczonych słodkości i miękkimi kocami cerowanymi przez babcię. Andersonowie nie należeli może do bogatej śmietanki towarzyskiej Edynburga, ale nigdy im to szczególnie nie przeszkadzało. Nikt nigdy nie wyszedł z ich domu głodny, jeździli na rodzinne wakacje i rozdawali sobie prezenty gwiazdkowe. Słowem — najzwyklejsza, kochająca się rodzina. Od najmłodszych lat Terry był też lubiany wśród rówieśników. Gdziekolwiek się nie pojawił, zawsze zdołał znaleźć kompana wspólnych przygód — czy to do zabawy w piratów, czy do wspólnej gry na konsoli. Życie mijało mu zatem beztrosko, wśród często ignorowanych prac domowych i jeszcze częściej realizowanych wygłupów z przyjaciółmi. 
I tak pewnie wyglądałoby całe jego życie — przeciętne wyniki w liceum, do którego poszedłby, bo inni je wybrali, pierwsze imprezy, pierwsze zakochania, zwyczajna praca i spokojne, szczęśliwe życie powszechnie lubianej osoby. Ale los miał inne plany. 
Pewnego sierpniowego popołudnia, kilka miesięcy po jego jedenastych urodzinach, pewien śmiesznie ubrany człowiek pojawił się znikąd w ogrodzie Andersonów i oświadczył, że oto Terrence Anderson jest czarodziejem i od września rozpocznie naukę w jakiejś podejrzanej szkole z internatem. Na początku Terry myślał, że rodzice go wkręcają — ich słodka zemsta za te wszystkie żarty, które musieli znosić przez tyle lat. W końcu jeszcze tydzień temu kręcili głową, bo pomimo próśb, chłopak nie podchodził poważnie do wyboru szkoły średniej. Tak to na pewno to. Przekonany, że rozgryzł plan dorosłych, wywrócił oczami i zapytał nieznajomego, ilu z jego absolwentów dostało się na Oxbridge (pytanie, które jak dowiedział się od starszych chłopaków, należy zadać każdemu licealnemu rekruterowi, żeby wypaść na poważnego kandydata). Przybysz nie odpowiedział, choć na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. Zamiast tego wyciągnął z rękawa krótki patyczek, machnął nim w powietrzu, a tarta cytrynowa, którą pani Anderson przeznaczyła na popołudniową herbatę, zamieniła się w pięć białych myszek, które następnie zaczęły skakać i tańczyć na stoliku ogrodowym. Wspominając ten dzień, Terry wiele razy zastanawiał się, jak to możliwe, że żadnego z sąsiadów nie zaalarmował wrzask pani Anderson i wiązanka przekleństw pana Andersona. Tamtego wieczora cała rodzina długo rozmawiała z — jak się okazało — czarodziejem, nie mogąc do końca uwierzyć, że całe te hokus-pokus istnieje naprawdę. Dopiero kiedy zwrócono mu na to uwagę, Terry musiał przyznać, że faktycznie, ostatnio działy się wokół niego zagadkowe rzeczy, którym do tej pory nie poświęcał więcej uwagi. Gałęzie, które wyrastały w miarę tego jak się wspinał, skaleczenia, które zaskakująco szybko się goiły, czy nauczyciele, którzy wierzyli w nawet najbardziej niewiarygodne wymówki — wszystko to, co do tej pory przypisywał szczęściu, teraz znalazło swoje równie absurdalne wytłumaczenie. Każdy na jego miejscu by się cieszył — czary, tajemnice i prywatna szkoła z internatem, za którą rodzice nie będą musieli zapłacić ani pensa. Ale nie Terry. On miał już tutaj swoje życie, swoich przyjaciół, rodzinę i nie chciał tego wszystkiego porzucać na rzecz zupełnie nieznanego świata, o którym dowiedział się kilka godzin temu. A co jeśli się tam nie odnajdzie? Przecież on nie ma zielonego pojęcia o latających miotłach, zamienianiu jedzenia w gryzonie czy innym abrakadabra. Potrafi grać w piłkę, popisywać się przed znajomymi i wyrecytować z pamięci fabułę wszystkich Gwiezdnych Wojen. Nie, to nie jest dobry pomysł. Ale niestety, chłopak nie miał większego wyboru — pierwszego września żegnał się z rodzicami, obiecując, że będzie pisał często i o wszystkim, a już kilka godzin później wkroczył niepewnie do Wielkiej Sali, nerwowo oczekując na przydział. I choć od początku zrażony do całego przedsięwzięcia (w końcu musiał porzucić wszystko, co do tej pory znał), to gdzieś w głębi serca cała ta sprawa z magią i czarami ekscytowała nawet jego. Od tamtej pory Terry co wakacje wraca do domu, starając się nadrobić stracony czas ze wszystkimi dawnymi przyjaciółmi, jednocześnie omijając temat własnej szkoły. Nadal jest ze wszystkimi blisko, często pisze do przyjaciół listy i prosi mamę, by wysłała je tradycyjną pocztą. Od czasu do czasu, słuchając opowieści o zwykłym życiu, czuje ukłucie żalu, jednak czym prędzej odpędza od siebie te myśli i skupia na pozytywach. Ma przyjaciół. Ma kochającą rodzinę. Jest czarodziejem. A kto wie, co jeszcze go czeka. 

Rodzina


mama Anderson - Pelęgniarka, kobieta która nie da sobie w kaszę dmuchać, ale ma przy tym złote serce i anielską cierpliwość. To do niej pierwszej Terry zwraca się po radę, ona była też tym "surowszym" rodzicem, choć w wychowaniu stawiała przede wszystkim na szacunek i miłość. Zaszczepiła u syna miłość do bliźniego i poczucie odpowiedzialności za drugą osobę.
tata Anderson - Historyk, który pomimo osiemnastu lat małżeńśtwa nadal zachowuje się jak zakochany nastolatek. Kawalarz, często biorący udział w żartach syna, uwielbia słuchać o nastoletnich wzlotach i upadkach. Miłośnik legend Arturiańskich, piłki nożnej i dobrego szkockiego piwa. 
★ babcia Anderson - Druga najważniejsza kobieta w życiu Terry'ego, emerytowana nauczycielka muzyki. Zaraziła wnuka miłością do wypieków i żenujących telenowel puszczanych w telewizji. To dzięki niej Terry zna wszystkie Kardashianki i jest na bieżąco z plotkami o rodzinie królewskiej. 


Ciekawostki


★ Jego pełne imię to Terrence Duncan, ale wszystkim przedstawia się jako Terry
★ W wakacje 2023 zrobił coming out przed swoją rodziną i mugolskimi przyjaciółmi (poszło dobrze), ale w Hogwarcie o jego orientacji wie tylko garstka najbliższych przyjaciół
★ Od roku zmaga się z trądzikiem, którego nie potrafi wyleczyć ani mugolskimi ani magicznymi specyfikami. 
★ Jest zwolennikiem niepodległości Szkocji 
★ Babcia nauczyła go podstaw gry na pianinie, ale nigdy nie złapał bakcyla na muzykowanie
★ Jego ulubiony przedmiot w Hogwarcie to transmutacja i ONMS
★ Wiecznie mu zimno, dlatego zazwyczaj ma przy sobie (lub na sobie) dodatkowy sweter 


Powrót do góry Go down


Hariel Whitelight
Hariel Whitelight

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 184
C. szczególne : podobny do Camaela, wręcz myląco gdyby nie oczy i pieprzyk nad górną wargą | pachnie perfumami z nutą sosny | nosi super buty, które tworzą za nim kwiatkowy korowód | zawsze ma kolorowe okularki na nosie
Galeony : 426
  Liczba postów : 1027
https://www.czarodzieje.org/t20706-hariel-whitelight#657554
https://www.czarodzieje.org/t20730-poczta-harry-ego#657951
https://www.czarodzieje.org/t20707-hariel-whitelight#657557
https://www.czarodzieje.org/t20986-hariel-whitelight-dziennik#67
Terry Anderson QzgSDG8




Administrator




Terry Anderson Empty


PisanieTerry Anderson Empty Re: Terry Anderson  Terry Anderson EmptySro 16 Sie - 20:54;



HUFFLEPUFF!

Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!


Następne kroki:
stworzenie poczty
założenie relacji
zaczęcie gry
rozwój postaci




Życzymy

miłej gry!

Powrót do góry Go down
 

Terry Anderson

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Terry Anderson QCuY7ok :: 
karty postaci
 :: 
karty uczniów i studentow
-