Pokoje zachowane są w stylu iście romańskim, na pierwszy rzut oka widać wielkie łóżka z kolumnami, które zajmują większość pomieszczenia. Łóżka dostosowują się do preferencji czarodzieja, który z niego korzysta. Pod ścianami leżą obszerne kufry, w których goście mogą zostawić swoje rzeczy. Na ścianach widnieją malowidła i płaskorzeźby przedstawiające starożytne, rzymskie bóstwa i sceny z życia towarzyskiego dawnych czarodziejów. Pokoje nie posiadają prywatnych łazienek, ich funkcję pełni ogólnodostępna łaźnia podziemna.
Dodatkowo cokolwiek nie zrobiliście ze swoimi maskami, każdego ranka pojawiają się na parapecie waszych okien, możecie więc je regularnie używać.
Lokatorzy:
1. Cassandra Walker 2. Anna Brandon 3. Anabell Goldbird 4. Milo E. S. Seaver
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Panienka Anna Luna Brandon dostała pokój numer jeden, oczywiście. Było to jak najbardziej na miejscu i Puchonka przyjęła to jak naturalny porządek rzeczy. Pierwszym, co zrobiła, było rzucenie na szafkę nocną stosu najnowszych czasopism magicznych. Panienka Brandon lubiła być na bieżąco we wszystkich dziedzinach i się tego nie wstydziła. No, może Żonglera położyła na sam spód, ot, żeby nie rzucał się w oczy. Wizbooka bardzo dyskretnie wsunęła pod poduszkę, upewniając się, że nikt tego nie widzi, a potem uwaliła się jak dziecko plecami na łóżko, rozkoszując się miękkością materaca. A potem podniosła maskę. Czy powinna ją wkładać? Właściwie czemu nie? @Harmony Seaver miała przyjść do niej lada moment, mogła ją przywitać w tradycyjnym lokalnym akcesorium. Założyła i... Och! Jej myśli zaczęły przyciągać jedno, bardzo osobiste wspomnienie, w które zanurzyłaby się z prawdziwą przyjemnością, gdyby... No właśnie. Gdyby była w nim sama.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Venetia! Piękna, wspaniała Venetia! Remy nie mogła się doczekać rozpoczęcia wszystkich przygód! Od razu po wylądowaniu i mowie powitalnej napisała do swojego taty, o przesłanie jej wszystkich książek i notatek na temat tego miejsca, chcąc zacząć swoją podróż jego śladami już, teraz, w tym momencie! Nawet się nie rozpakowała, w pierwszej kolejności poleciała do lobby, rozpoczynając swój nowiutki Dziennik Przygód! Wszystkie strony szóstego tomu były zapisane, a ona mogła zacząć swoją historię z kolejnym! I to jeszcze w tak przepięknym, pełnym życia i HISTORII! Przecież aż pióro samo się rwało do pisania. No i nogi do zwiedzania. Prawie zostawiła swój plecak na kanapie, gdy tylko ojciec szybko nadał jej książki i notatki, by pobiec na pierwszą, lepszą przygodę. Gdziekolwiek! Gdziekolwiek było dobrze! Ale jeden z nauczycieli zatrzymał ją, przypominając, że jednak powinna ogarnąć swoje rzeczy. … Zupełnie nie rozumiał potrzeby wyruszenia w drogę! Przecież to była Venetia! Westchnęła więc ciężko, jak trudny był to los, gdy podróżnikowi odmawiano podróży właśnie?! Zaraz jednak się uśmiechnęła szeroko, przecież tylko kilka minut rozpakowywania dzieliło ją od przygód! I tak oto pobiegła do pokoju, oczywiście, nie swojego ale jakże mogłaby wiedzieć, że je pomyliła, skoro była tak podekscytowana? Wpadła do niego jak huragan i może szybko zauważyłaby, że to wcale nie jej przypisany numer gdyby zobaczyła Anię w środku. Tylko że pokój ten właśnie zupełnie przestawał być… POKOJEM?!
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Aneczka i Remcia znalazły się we wspomnieniu jeszcze sprzed Celtyckiej Nocy. Nie było ono spektakularne, a dotyczyło wpisu do pamiętnika, który tak ciągle zaprzątał głowę Puchonce i do którego wróciła myślami wsuwając go pod poduszkę. Ania nie mogła powstrzymać Harmony przed czytaniem. Wspomnienia tak nie działały. Nie mogła jej stąd wyprosić, nie mogła zakryć dziennika, nie mogła zagłuszyć myśli. Zbladła więc i bezsilnie dała się porwać obrazom. Tamta dawna Aneczka przelewała właśnie na pergamin swoje wzniosłe myśli, tworząc wpis, który przecież od dawna nie był już aktualny. Panienka Brandon zbladła, widząc kreślone litery, zdając sobie sprawę z tego, co za chwilę nastąpi.
Ale naprawdę zaczyna brakować mi wiary w to, że kiedykolwiek takiego znajdę. Skoro nie ma go w Hogwarcie, to gdzie się kryje? Może powinnam zrobić tak jak Charlotte? Może niezbędna jest zmiana szkoły? Ale na Morganę, przecież muszę poślubić Brytyjczyka! Czyżby Ten Jedyny był podróżnikiem? Może to Seaver? Muszę zapytać Harmony Seaver czy któryś z jej kuzynów nie udał się w jakąś podróż. W końcu to u nich częste zjawisko, prawda? A narzeczony z rodziny Seaver to doskonała partia.
Aneczka przełknęła ślinę i wyprostowała się, dumnie unosząc głowę. Skoro miała iść ma ścięcie, to zrobi to z klasą. Spojrzała na Rems która towarzyszyła jej we wspomnieniu. - Remciu. Cokolwiek dzisiaj przeczytasz, wiedz, że zawsze byłaś najdroższą mi przyjaciółką, wyjąwszy mą siostrę Charlotte. Jeśli nie zechcesz więcej na mnie spojrzeć, wiedz, że mimo wszystko serce me.zawsze będzie ci towarzyszyć, nawet na końcu świata i po pół wieku rozłąki. Niech wie jak się sprawy mają. Skoro już ma się wydać, chciała wyjść z całej tej sytuacji z klasą, w iście brandońakim stylu.
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Remy nie mogła powiedzieć nic, poza tym, że to wspomnienie było tak bardzo, bardzo Aneczkowe, że nawet gdyby nie widziała w nim swojej przyjaciółki, doskonale wiedziałaby, że to ona. I nie był to przytyk. Kochała Aneczkę całym sercem a jej spojrzenie na świat było… Przynajmniej fascynujące. Czasami zdawało jej się, że nie mogły różnić się bardziej i to właśnie dzięki temu, że wychowywały się tuż obok siebie i widywały tak często, mogły rozwinąć ich wspaniałą relację, bo inaczej mogłoby być to trudne. Ania była prawdziwą damą, ze wszystkimi zaletami i obciążeniami tego słowa (bo przecież Remy nigdy nie nazwałaby tego wadami, w jej oczach Ania była chodzącymi plusami), dużo bardziej dworsko wychowana niż podróżnicza Seaverówna. Zrobić tak jak Charlotte? Mało wiedziała o jej siostrze, raczej podchodziła do niej z dystansem z czystego szacunku… No i trochę się bała co by się stało, jakby się dowiedziała do jakich to też durnych akcji wyciągała jej małe oczko w głowie. Miała nawet ochotę powiedzieć „nie bądź jak Charlotte”, ale nawet ona miała na tyle rozsądku, by wiedzieć, że akurat takich słów młodszej Brandon mówić się nie powinno. Za to wizja Ani poślubiającej Seavera była wręcz wspaniała! - Luncia… Czemu bym miała na ciebie nie spojrzeć? – uniosła wyżej brwi i przytuliła przyjaciółkę. – Ja tam cię bardzo chętnie zobaczę w rodzinie! – zaśmiała się, szturchając ją lekko. – I nawet zgodzę się na zostawienie nazwiska Brandon – puściła jej oczko. Nie wyobrażała sobie Ani z innym nazwiskiem, pasowała do niego całą sobą. Milczała chwilę, przyglądając się to jej, to pamiętniczkowi, nim znów się odezwała: - Toooo… Seaver, czy jednak ktoś inny siedzi ci na serduszku?
Wakacje dobiegają końca, a Ty cieszysz się z mile spędzonego czasu w Venetii. Czy jednak był on na pewno tak idealny, jak Ci się wydawało? Idąc na śniadanie, zaskakuje Cię nagle mewa, która bez pardonu gryzie Cię w łokieć i... Umiera. Gdy wchodzisz z interakcję z pierwszą, napotkaną osobą, zamiast mówić, wydajesz z siebie mewie skrzeki. Cóż, chyba zaraziłaś się od niej wyjątkowo paskudnym przypadkiem Mergis Fulicisque. Choroba szybko postępuje w Twoim organizmie i bez podjęcia żadnych kroków, za kilka dni nie będziesz w stanie w ogóle się już kontaktować po ludzku.
Mechanicznie: Jeśli nie chcesz dalszych konsekwencji, musisz podjąć się leczenia choroby. Wymagane są dwa posty na min. 2k znaków, traktujące o tym procesie. Posty muszą zostać napisane do 15 września, by uznać, że Annabell nie rozwinęła się choroba. Nie możesz wrzucać ich jednak częściej niż co 3 dni. Pod każdym postem oznacz Maximilian Felix Solberg.