C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
W pobliżu Świątyni Trytonów znajduje się ukryta zatoka, do której bardzo trudno się dostać. Jest to zakątek ściśle porośnięty roślinnością i niektórzy twierdzą, że można do niego dotrzeć jedynie od strony wody, wiedząc, jak ominąć przybrzeżne prądy. Niektórzy śmiałkowie skłonni są skakać do wody pomiędzy skałami, ale Venetianie twierdzą, że nikomu jeszcze ta sztuka się nie udała, a dno zatoki zdobią ślady nierozważnych głupców, którzy tego próbowali. Zatoka jest jednak niewątpliwie przepiękna, a ten śmiałek, który zdoła do niej dotrzeć, dostrzeże ostatecznie strzeliste kolumny i wodospad płynący wartko pomiędzy gęstą roślinnością. To właśnie tutaj ukrywają się delfiny perłowe, gdy nie parają się swoimi zajęciami i gdy zmęczenie zapędza je na odpoczynek. Można zejść do nich po wąskich stopniach ukrytych między kolumnami, jednak trzeba być bardzo uważnym i się nie poślizgnąć.
Aby się tutaj dostać, rzuć kością k6. Wyniki 2 oraz 4 oznaczają, że znajdujesz drogę do zatoki i możesz do niej wejść. Pozostałe nie pozwalają ci na znalezienie tej lokacji. Rzut możesz wykonać raz dziennie.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Xion S. Grey
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Twoja dowolna z zalet, cech eventowych (sam możesz wybrać która) zaczyna błyszczeć jak szalona, nie jesteś jedynie dobry w jakiejś dziedzinie, jesteś doskonały.
Wejście na statek zapowiadał tylko jedno słowo: wolność! Chociaż podróż mogłoby się wydawać, że się dłuży, to nic tak nie rozbudzało zmysłów, jak morskie fale, krzyk mew i śpiew delfinów perłowych. Aż chciało się żyć i cieszyć wakacjami, nawet jeśli na statku była matka (a zwłaszcza ona). Xion wiedziała, że nic tak nie pomaga na nowo zlepić więzi, jak zmiana klimatu na słoneczną Venetie, z dala od babki, która nie miała pojęcia, że Xanthea też tam się wybiera... Bo tak to chyba wakacje spędziłaby w piwnicy, warząc eliksiry. Odetchnęła głęboko, nie zamierzając się rozpakowywać, gdy tak znaleźli się już w swoich luksusowych pokojach. Nie zraziło ją to, że nie mają prywatniej łazienki, tylko ogólnodostępną podziemną łaźnię? Aż chciało się tam zajrzeć, ale nie zamierzała rozpoczynać wakacji od zaglądania do kibla, ale trzeba było przyznać, że pokoje zachowane w iście stylu romańskim robiły wrażenie, bardziej na koneserach sztuki? Młoda Grey nie miała do tego głowy. Jej nogi od razu skierowały się w pobliże świątyni Trytonów, ale to nie ona była celem jej podróży, a ukryta zatoka, o której usłyszała niemalże od razu, chcąc odkryć trochę sekretów tego wspaniałego miasta. Właściwie to powiedziała jej o tym Seaver. Droga do Zatoki Delfinów Perłowych była z pewnością wyzwaniem dla nierozważnych śmiałków, ale nie dla takich dwóch gryffonek jak Xion i Harmony, dziewczyn szukających wrażeń i przygód. - Oż kurde... - Złapała perfekcyjnie równowagę, kiedy poślizgnęła się na jednym z kamieni. Dzisiaj jej zręczność była w iście zajebistej formie. To chyba wina tej maski, którą miała na sobie, chociaż jej nie było widać...- Remy, uważaj, bo tu się można łatwo wyjebać. - Rzuciła w stronę koleżanki, nie patrząc pod nogi, ale nawet jeśli wpadłaby do wody; nic strasznego by się nie stało, chyba nie? No i gdzie są te perłowe delfiny? W końcu to zatoka perłowych delfinów, no nie?
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Maska:Koło fortuny, 1 Wejście: 5 ale Xion mnie wpuszcza
P R Z Y G O D A ! Tylko to szumiało jej w uszach, kiedy rozpoczęli podróż do Venetii, a później było już tylko lepiej! Dzień tutaj na dobre się nie zaczął, a ona już zdążyła być przeteleportowana do wspomnień Ani, a następnie, kolejnym teleporterem do Avalonu opiekować się smokami! Ogólnie życie pełne wrażeń jeszcze przez popołudniem, tak jak na Seavera przystało! Oczywistym więc było, że po powrocie do Venetii tym samym, nagłym teleportem chciała dowiedzieć się ZNACZNIE więcej o tym, co jeszcze miasto to miało do zaoferowania, bo zaczęło z grubej rury. W końcu rozpakowała swoje rzeczy i, nawet nie myśląc by pójść na jedzenie, w końcu herbata na hamowanie łaknienia jej póki co dziś wystarczała, otworzyła notatki ojca. Opisywał tak wiele niesamowitych sekretów i zakamarków Venetii! Aż nie wiedziała od czego zacząć… No dobra, wiedziała – od znalezienia kompana! A w tym przypadku kompanki. Wiedziała, że co jak co, ale @Xion S. Grey nie odmówiłaby jej przygody. Znały się nie od dziś i też niejedną wtopę, wpadkę, czy w ich mniemaniu rozumianą FANTASTYCZNĄ WYPRAWĘ zaliczyły razem. Ta, zaczęła od jej wparowania do pokoju Gryfonki z głośnym okrzykiem „IDZIEMY NA PRZYGODĘ!”, i już nie było odwrotu. - Tata opisuje, że to gdzieś niedalekooo… MIŚKA UWAŻAJ! – krzyknęła, widząc jak na chwilę przyjaciółka straciła równowagę. Wysunęła w jej stronę rękę, żeby pomóc jej się utrzymać, ale skończyło się to zupełnie na odwrót. Otóż dziewczyna bez problemu złapała równowagę, a Remy, która powinna być zwinna, wylądowała w wodzie. - No co ty nie powiesz! – zaśmiała się, wstając z płytkiego strumyczka. No to pierwsze szorty wyprawy przemoczone. – Dobrze, że jest ciepło, szybko wyschnę – prychnęła z rozbawieniem, zaraz doskakując do przyjaciółki. I jeszcze trzy razy się potykając… W głębi duszy coś czuła, że to ta maska. Poprzednim razem jak ją włożyła, udało jej się teleportować do zamków Avalonu. Myślała, że może tym razem też zafunduje jej wycieczkę, a zamiast tego… Poczuła w ciele coś podobnego, chociaż o o wiele mniejszej mocy, jak gdy Lodowy Okrutny ją przeklął. Jakby ktoś sprowadził na nią pecha. Gdy spróbowała zdjąć maskę, ta trzymała się zaciekle. I tak oto skończyła, potykając się o własne nogi lub, jak teraz, wpadając do wody. - Jejku… Dokładnie wiem jak ma wyglądać to wejście! – jęknęła, przekazując Xion ilustrację z książki taty. – Ale go nie widzę, jestem pewna, że to gdzieś tutaj!
Xion S. Grey
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Delfinów jak nie widać było tak nie widać, ale nic dziwnego. W końcu według Seaver, a właściwie notatkom jej ojca zatoka była trudno dostępna, czyli nie dla wszystkich tylko dla wielkich poszukiwaczy przygód, do których Xion i Harmony rzecz jasna należały. Nie straszna była im gęsta roślinność, która uniemożliwiała wejście do zatoki ani woda, czy śliskie kamienie. Podobno tylko nierozważni głupcy skakali do wody między skałami, żeby się tu dostać... Xion była dzisiaj w świetnej formie, nie wiedziała, dlaczego tak jest, ale podejrzewała, że to z pewnością ma związek z maską, którą miała na sobie. Nie pierwszy raz przekonała się o właściwościach magicznych; fakt, że założenie ponownie na twarz tego przedmiotu było totalną głupotą, po akcji z tym, jak świat stanął jej do góry nogami. Nie sądziła jednak, żeby maska miał tylko takie właściwości, grzech byłoby nie spróbować. Tym razem nie zamierzała próbować jej zdjąć. Skoro jej zdolności zwinności wykazywały się fenomenalnie, nawet ostrzegawczy krzyk Harmony nie mógł wytrącić jej z równowagi. - Ja też. - Zaśmiała się, dołączając do przyjaciółki, która właśnie zmoczyła swoje szorty wyprawy. Nie straszna była jej woda, a Remka, nie będzie się czuła samotnie przemoczona. No i miała racje, jest ciepło, to spodenki szybko wyschną. Droga nadal nie była łatwa, gdzie Xion świetnie szło z trasą, jakby właśnie ukończyła jakiś kurs Indiana Jonesa, albo za dużo naoglądała się z nim mugolskich filmów (nic z tego nie było prawdą), za to Seaver potykała się, jakby walczyła o życie, nie uszło to uwadze Grey, ale nie zamierzała ciągle upominać Harmony, żeby uważała, bo to jak się okazało na początku, skończyło się tym, że dziewczyna wylądowała w wodzie. Musiała mieć pecha, zdecydowanie pecha. Bo stały właśnie przed wejściem do zatoki, Xion od razu to zauważyła, kiedy tylko spojrzała na ilustracje z książki taty Remki. - No bo to tutaj. - Wskazała ręką na strzeliste kolumny i wodospad płynący wartko pomiędzy gęstą roślinnością. - Gdzieś tu pewnie są też te schody.- Które prowadziły do delfinów perłowych, odpoczywających po ciężkim dniu pracy.
Ostatnio zmieniony przez Xion S. Grey dnia Pon Lip 17 2023, 11:01, w całości zmieniany 1 raz
Harmony Seaver
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Pech towarzyszył jej z każdym krokiem, jednak swoją walkę o utrzymanie równowagi kwitowała za każdym razem promiennym uśmiechem i chichotem. Przecież dobry humor przy tak doborowym towarzystwie opuszczać jej nie mógł. Bo chociaż ją pech zjadał, to szczęście miała do swojej towarzyszki podróży ogromne. Dwie poszukiwaczki przygód na tropie delfinów! To się nazywa dzień! Rozglądała się dookoła, trochę zamyślona, w dużej mierze skupiona na tym, żeby się przez przypadek nie utopić, bo chociaż pływaczką była zacną, to jakoś tak nie ufała magii maski, która ją prześladowała na tym wyjściu, szukając przy tym wejścia do zatoki, gdy z tego transu wyrwała ją Xion. KTÓRA ZNALAZŁA WEJŚCIE! - Na Merlina jesteś najlepsza! – zawiwatowała przeszczęśliwa i rzuciła się jej na szyję, od razu przez ramię zerkając na zdjęcie i widok przed nimi. – No wejście jak malowane! – zachichrała się, schowała książkę do plecaka i przygotowała aparat. – Robimy sobie zdjęcie?! – zapytała, a zaraz jeszcze sfotografowała całą roślinność dookoła. Zaraz jednak już szła za przyjaciółką po schodach i szczęka opadła jej do samej ziemi. - No nie wierzę – westchnęła z zachwytem, nie wiedząc na co patrzeć, co uwieczniać i czy już można było piszczeć ze szczęścia. – Jeszcze nigdy nie widziałam takich kolumn! – powiedziała na bezdechu, podekscytowana i całkowicie zauroczona i natychmiast do nich podbiegła, by przyjrzeć im się z bliska i zrobić kolejne zdjęcia. Kiedy jednak pierwszy zachwyt minął, odwróciła się do Xion z uśmiechem równie psotnym co promiennym, cała rozentuzjazmowana. - To co, szukamy delfinów? – zapytała teatralnie wręcz konspiracyjnie, nim zachichotała, gotowa na jej znak skakać do wody.
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Pech, jeśli ten istniał to Harmony dzisiaj była jego posiadaczką, ale musiała też być przeciwwaga, czyli szczęście, chociaż maska Xion zapewniała coś całkiem innego, mogło się wydawać, że właśnie trzyma w rękach więcej farta. Śliskie kamienie, które powaliłyby każdego śmiałka i trudna do pokonania droga prowadząca do zatoki; Grey radziła sobie z tym naprawdę bardzo dobrze. Czyli jeśli Seaver miała wpaść odmęty głębokiej, ciemnej wody i się utopić, to całkowicie nie mogłoby być na to szans, refleks Xion zrobiłby swoje. Tak więc stały przed wejściem do zatoki, ciesząc się jak małe dzieci, albo przyjaciele z pierwszego roku, którzy trafili do tego samego domu, czyli Gryffindoru i kolejne lata spędzą w tym samym dormitorium na nauce, psikusach i świetnej zabawie; nie żeby Hogwart niszczył przyjaźnie, przydzielając do innych domów... - No ja wiem! - Odpowiedziała Remce, z okrzykiem radości, który i jej się udzielił, a dziewczyny właśnie ściskały się z entuzjazmem, jakby znalazły co najmniej skrzynkę pełną złotych galeonów i nie tylko. - Trzeba to uwiecznić! - Zgodziła się, szykując się do oddania jakieś dumnej pozy poszukiwacza przygód, kiedy już Harmony obcykała roślinność dookoła. Ruszyły dalej po schodach, wszystko tu było mokre, tak więc niebezpiecznie śliskie, dlatego Xion przez chwile zastanawiała się, czy nie przywiązać Remki do siebie, jakimś zaklęciem, bo jeśli skręci sobie kark z entuzjazmem (w sumie to bardzo dobra śmierć), to Grey mogłaby mieć mały problem, jak te zwłoki wydostać stąd... - No tak ładne... - Ją interesowały te delfiny, sztuki kolumnowej miała zanadto, kiedy tylko przypomniała sobie, jak wyglądają ich pokoje, a także, dlaczego nie przydzielono ją do pokoju z Seaver, chociaż nie mogła narzekać na towarzystwo chłopaków. Czekała, aż przyjaciółka pozachwyca się sztuką w środku dżungli, a sama bacznie przyglądała się wodzie, zastanawiając się, czy delfiny uciekły, czy może schowały się, bo tak głośno obie trajkotały, że nic dziwnego, jakby zwierzaki stąd zwiały. - Tak!- Uśmiechnęła się, wyszczerzając swoje białe całkiem proste zęby, jak na szesnastolatkę i zaczęła ściągać szorty, koszulkę, odsłaniając tym samym swoje dwuczęściowe kąpielówki z niebieskogranatowymi wzorami, których nie powstydziłby się Picasso i wskoczyła do wody.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Gdyby tak na nie popatrzeć, to zachowaniem zupełnie w tej chwili nie różniły się od ich pierwszego roku, dwójka podekscytowanych dzieciaków, nawet jeżeli w głowie Remy uważała je już za dużo bardziej dorosłe i zupełnie, całkowicie zdolne do chodzenia samodzielnie! Zazwyczaj była to raczej prawda, choć tego dnia raczej nadwyraz wysokie przyznanie sobie zasług, biorąc pod uwagę fakt, że samodzielne chodzenie jest… No cóż, nie wychodziło. Najpierw zrobiła zdjęcia z Xion, no po oczywiście, że musiały mieć pamiątkę! Później całą architekturę, to było ważne! Tyle historii! I gdy już miała pewność, że żaden zakamarek nie ukrył się przed nią, chowając jakiś uber ważny sekret – odstawiła bezpiecznie plecak i wsko… Wpadła do wody. Chciała wskoczyć po zdjęciu ubrań. Skończyło się na „chciała”, ponieważ w biegu, gdy ściągała z siebie spodenki i bluzkę, zaplątała się w nie, później w jakąś roślinę i pnącza i po prostu, pozawijana w kuleczkę, stoczyła się do wody. Nawet nie zdążyła założyć na szyję swojego trytoniego amuletu, który… O nie! - Amulet! – krzyknęła do przyjaciółki, gdy już odplątała się z ubrań i mogła złapać na spokojnie oddech. – Gdzieś spadł! – i chociaż już chciała po niego nurkować, odłożyła najpierw ubrania, zachowując tym samym pozory zdrowego rozsądku. Zanurkowała kilka razy, ale nigdzie go nie widziała. Aż do momentu, gdy wyłaniający się spod wody delfin postanowił ją uratować. Na chwilę nawet zapomniała o swoim aktualnym zmartwieniu, gdy zobaczyła ten przepiękny, perłowy pyszczek. A za chwilkę wpadła w jeszcze większy zachwyt, bo oto właśnie miał w tym pysiaku jej amulet! - O rany! Xion spójrz! – pokazała na przyjaznego zwierzaka. – Dziękuję miśku – wyszczebiotała, biorąc od niego amulet i założyła go sobie na szyję. Skoro miała mieć dziś pecha, dobrze było, żeby mogła oddychać pod wodą. Wystarczy jedno topienie się na dzień… Niestety to nie pocieszyło delfinka za bardzo, który wyglądał, jakby chciał, żeby znów coś mu rzucić. – On chyba myśli, że będziemy się z nim bawić w aportowanie… Masz coś, co możesz mu rzucić?
Xion S. Grey
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Dzieciaki! Widocznie mając nawet po szesnaście lat, gryffonką nie zanikł entuzjazm pierwszoroczniaków. Zapewne, gdyby zatoka skrywała jakieś niebezpieczeństwo w postaci, chociażby krakena ludojada, te skoczyłby radośnie w jego macki z radosnym krzykiem na ustach "ku przygodzie." Na Merlina i Morgane chrońcie te nieokiełzane duszyczki... Xion zanurkowała w wodzie i zaraz to błyskawicznie się wynurzyła, patrząc na to, jak Harmony wpada z ubraniami do zatoki. Nie wiedziała, co się dzieje z przyjaciółką, ale jak tak dalej pójdzie, to naprawdę skończy się to źle, dobrze, że tu kamieni nie ma i jak wpadała, to głowy sobie nie roztrzaskała. Niespodziewanie jej serce zabiło mocniej, kiedy tak Remka krzyknęła. Skupiła całą uwagę na Seaver. Sama zrobiła kilka rundek pod wodę. Już miała zamiar, jeśli trzeba wstrzymywać tak długo powietrze, aż do utraty tchu, ale zguba szybko się odnalazła. Szczęście w nieszczęściu. Chwile grozy szybko przeminęły z pomocą delfina. - To jednak tu są! - Zakrzyknęła radośnie swoją myśli Xion, gdy tak przed nimi pojawił się prełowy ssak z trytońskim amuletem Remki. - Nie za bardzo... - Podpłynęła do brzegu, przeszukując kieszenie swoich spodni. - Papierek po cukierku. - To nie mogłoby być dobre w aportowaniu, nawet nie poszłoby na dno. Szkoda, że wcześniej nie pomyślały, że delfiny perłowe mogłyby chcieć się z nimi bawić w aportowanie, albo mogły przecież wziąć piłkę? - Może transmutujemy jakiś kamień z dna w coś do aportowania? - Powiedziała niepewnie, w sumie w kupie siła. Bo tak szczerze Xion no nie była jakaś dobra z lekcji w Hogwarcie, którą uważano za jedną z najtrudniejszych, ale może Harmony?
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Na ich szczęście w zatoce nie kryła się żadna kałamarnica, bo w ich przypadku zdrowy rozsądek w takich sytuacjach zostawiły chyba w kieszeni w innych spodniach… Których nigdy nie zdjęły ze sklepowego wieszaka. Nawet gdyby ktoś powiedział, że był tu mściwy smok, dziewczyny pewnie chciałyby go najpierw na własne oczy zobaczyć, nawet się nie zastanawiając nad konsekwencjami wskoczenia do wody. Niby można było jeszcze liczyć na opatrzność i opiekę Morgany, ale chyba nawet ona poddała się ze stróżowaniem tych dwóch, biorąc pod uwagę, jakie pomysły miały. Chociażby ten teraz, by nurkować w zatoce, kiedy Remy czuła, że ciążył nad nią pech. Czego się spodziewała, że zwalczy go amuletem? Tak… Czy przemyślała, że przeogromny pech mógłby najpierw zrzucić jej ten amulet? Oczywiście, że nie, jak już zostało ustalone – w imię przygody dziewczyna myślała zdecydowanie za mało. Doprawdy największym przejawem zdrowego rozsądku było to, że jednak nie zdecydowała się bawić w aportowanie tym amuletem i rozsądnie założyła go na szyję. - Są i czuwają! – zaśmiała się wesoło, chociaż delfin dalej patrzył na nie wybitnie niepocieszony, jakby przerwały mu dopiero świeżo rozpoczętą zabawę. Chwilę przyglądała się poczynaniom Xion, by na jej propozycję zrobić bardzo głupią minę, gdzieś na pograniczu przeprosin, powątpiewania i rozbawienia. Remy i zaklęcia zwyczajnie nie chodziły ze sobą w parze, czy chociaż w jednej grupie. Jeżeli można było coś schrzanić z zaklęciem, najprawdopodobniej zrobiłaby to ona i to nawet normalnego dnia bez pecha. - Jeżeli nie przeszkadza ci przypadkowe podpalenie, to mogę spróbować – zażartowała, a z początku lekki śmiech zmienił się w jego wybuch, gdy sobie wyobraziła, na jak wiele sposobów mogłaby popsuć to zaklęcie Z PECHEM. I chyba chichrała się aż tak bardzo, że aż maska spadła z jej twarzy. - OH! To może tym? – zaproponowała przyjaciółce i rzuciła jej maskę, a delfin spróbował ją złapać, tylko nie zdążył. – Teraz chce się chyba bawić w głupiego Jasia – zdziwiła się, ale nie zamierzała przerywać mu zabawy. – Dawaj, rzucaj!
Rzuty na głupiego Jasia:
Porzucajmy sobie kostką k6. Parzysta, udaje się rzucić i złapać, nieparzysta – delfin łapie i wchodzimy za niego do środka. A jeżeli jesteśmy w środku, no to na nieparzystej my łapiemy. Czyli: Parzysta – łapią osoby/delfiny rzucające Nieparzysta – łapie głupi Jaś = zamiana.
Xion S. Grey
Rok Nauki : VII
Wiek : 17
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 1.67 m
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
To cud, że żyły. Duet tych dwóch dziewczyn był jak... Właściwe można powiedzieć tu kilka słów zaczynających się na ryzyko, kończących na bezmyślność, dodając do tego może trochę pozytywnego słowa ciekawość, aczkolwiek to słowo nie zawsze było dobre. Zakładanie tych masek, które dostały jak tylko wpadły do swoich pokojów, było niezbyt odpowiedzialne, a chyba miało być fajnie? Ale co zrobić, kiedy nie da się tego zdjąć z twarzy, a ma ona właściwości magiczne? Nie zawsze takie zabawne, jak wywrócenie świata właściciela do góry nogami, o czym przekonała się Xion na samym początku, chociaż można było przez to nabawić się zawrotów głowy, a inni o słabszych nerwach mogliby się porzygać; oczywiście nie młoda Grey. Tak też gryffonka postanowiła zaryzykować kolejny raz i miała szczęście, w przeciwieństwie do Harmony. - Ciężko podpalić coś w wodzie, no nie? - Zapytała niepewnie, mrużąc oczy w stronę Remki. Chociaż z jej dzisiejszym pechem to wszystko było możliwe, nawet jeśli jej umiejętności transmutacyjne nie należały do najlepszych podobnie jak Xion. Śmiech Seaver jakimś cudem spowodował, że maska spadła lecz tak naprawdę one po jakimś czasie tak działały, to Grey swoją chciała zachować na dłużej, bo efekt naprawdę był świetny, tak czuła, że mogłaby wziąć udział w jakichś zawodach akrobatycznych czy wymagających dobrej zwinności. - O jasne! - Zgodziła się na zabawę, również się śmiejąc, łapiąc maskę. - Jednak do czegoś się one przydają. - Miała na myśli maski, aczkolwiek nie myślała, że będą nią rzucać z Remką, bawiąc się z delfinami. Złapała przedmiot, który nie do tego służył i rzuciła do przyjaciółki. Punkt dla dziewczyn, delfin znowu wychodził na tego głupiego Jasia, a może sprawa z tym głupim Jasiem nie była do końca taka jasna.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
O tym, że zakładanie masek nie zawsze było najlepszym pomysłem, Remy miała okazję się już przekonać – co wcale nie sprawiało, że miała zaprzestać ich testowania, nawet jeżeli miały one wywołać takie sytuacje, jak te teraz. Nie miała pojęcia, czy Xion też już podpadła magii tego ustrojstwa, czy póki co przytrafiały jej się same pozytywne rzeczy, ale znała swoją przyjaciółkę na tyle, by wiedzieć, że też by jej to nie powstrzymało. Były duetem samonapędzającej się nieroztropności i jeżeli coś miało stanąć między nimi a kolejną przygodą to… Powodzenia i różdżka Merlina temu na drogę. Albo im. W sumie nawet bardziej im. Nic więc dziwnego, że po tym, jak maska Remy spadła, ta chciała ją wypróbować ponownie, tylko jej moc coś nie chciała zadziałać. Jak widać nawet przedmiot zmęczył się tym całym pechem. A skoro nie spełniała swojej czarodziejskiej funkcji, mogła odnaleźć się w roli piłki! - Pamiętaj Xion – zaczęła głosem tak grobowo poważnym, jakby miała przekazać jej największą życiową mądrość, najtrudniejszą do zdobycia wiedzę. Sprawę życia i śmierci. – To, że coś jest trudne, nie znaczy, że jest niemożliwe – i prychnęła śmiechem, nie mogąc już wytrzymać tej powagi. Plus fakt, że jej odwzajemniony do czarów brak miłości byłby w stanie coś takiego zmajstrować bawił dodatkowo. Bo naprawdę była przekonana, że nie leżało to poza granicami prawdopodobnych scenariuszy. Delfin wyraźnie był równie zadowolony co dziewczyny, a może podłapał ich entuzjazm? Na pewno też cieszył się, że może zacząć się bawić! Spróbował złapać maskę, ale Remy dała radę tak ją rzucić, by ten nie zdążył jej złapać. - Szybko, szybko! – pisnęła wesoło, wystawiając ręce. – Rzucaj! – chichrała się beztrosko. Przyjaciółka rzuciła maskę, delfin po nią skoczył, ale znów nie wystarczająco szybko i ta pierwsza doleciała w ręce Remy. Delfin aż z oburzonego rozbawienia ochlapał ją ogonem, a następnie taką samą bombę wodną sprezentował Xion, nim ustawił się znów gotowy do łapania. - Co to za oszustwa! – zaśmiała się, chlapiąc w niego wodą… Więc delfin wyskoczył w górę i wpadł do zatoki z takim impetem, że aż rozbryzgał wielką falę na nie obie. – Okej, okej! Rozumiem! Rzucam! – wyszczebiotała.
C. szczególne : włosy; obecnie ciemny blond, subtelny różowy błyszczyk na ustach; paznokcie pomalowane na czarno, buntowniczy wyraz twarzy, jakby szykowała się na walkę z całym światem
Poważny głos, wydobywający się z ust Harmony, świadczący o tym, że zaraz padną ważne słowa, może i najważniejsze w tej zatoce, spowodowały, że Xion już powoli zaczęła chichotać, a gdy zdanie zostało zakończone wybuchem śmiechu Remki, również i Grey jej zawtórowała. Nie dało się inaczej. Wiedziała, że pytając o to, czy w wodzie ciężko coś podpalić, prosiła się właśnie o zabawną reakcję przyjaciółki. Przez chwile zastanawiała się, czy sztuka transmutacji faktycznie jest zdolna do takich rzeczy, chociaż sama wychowywała się w domu pełnym magii, to jednak musiała o to zapytać profesora od transmutacji, kiedy wrócą do szkoły. Teraz nie chciała sobie tym zaprzątać głowy. Nie chciała nawet myślami wracać do Hogwartu, chciała się bawić w Venetii! Wakacje dopiero się rozpoczęły, a one już znalazły z Remką ukrytą Zatokę Delfinów Perłowych. Delfin nie miał z dziewczynami szans, taka prawda, ale widać, że nie wykazywał złego humoru, a wręcz przeciwnie; nic dziwnego z takimi dwiema radosnymi, pełnymi życia wychowankami Godryka Gryffindora! Rzuciła szybko, bo podekscytowanie Harmony i jej się udzieliło. Ssak za to postanowił odwdzięczyć się wodną bombą, którą pewnie już na samym początku szykował na dziewczyny. - No nie wierzę! - Xion poparła słowa przyjaciółki, wypluwając prawie pół zatoki z buzi. Mrugając oczami, którym oberwało się bardziej, bo nie zdążyła w porę ich zamknąć, zaskoczona krętactwem delfina. - Ale oszust! - Kiedy już doszła do siebie, wyczekując rzutu Remki, perłowy cwaniak postanowił wyskoczyć w górę, a wpadając do wody wywołać wielką falę tsunami. Teraz jednak Xion była przygotowana i zamknęła oczy, chroniąc się dłońmi. Była gotowa na kolejne odebranie maski. - Złapie! Złapie! - Zakrzyknęła, nie chcąc delfinowi dać szans, ale właśnie jego oszukaństwo przyniosło efekty. - Cholera! - Chlapnęła w stronę perłowego ssaka, śmiejąc się głośno.
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Remy nie miała wątpliwości, że były jednymi z najweselszych wychowanek Gryffindora, ba! Gdyby poczciwy staruszek jeszcze żył, na pewno pochwalałby ich pomysły i byłby dumny z takich dwóch poszukiwaczy przygód! A przynajmniej tak zamierzała sobie usprawiedliwiać wszystkie akcje, no bo przecież „gdyby Godryk to widział…”. Nie czas było jednak roztrząsać nad tematem tego, czy ich patron chciałby pływać z delfinami i bawić się z nimi w rzucanie (bo przecież na pewno by to zrobił, nie było wątpliwości!), kiedy same miały to robić! - Zero honoru! – zażartowała, bo gdy już zaczęły się śmiać z Xion, rozbawienie było samonapędzającym się stanem. Taki efekt kuli śniegowej, tylko że śmiechowej, gdy już coś wprawiło je w dobry humor, szły za ciosem do samego końca… Bez końca, bo jak inaczej! Przecież nie można było przeżyć życia w smutkach! – Dawaj, pokaż mu jak to się robi! Cóż, delfin postanowił pokazać jej jak się przejmuje maskę, bo po zrobieniu ataku wodną bombą, udało mu się złapać maskę. - O ty cwaniaku! – prychnęła głośno i zaraz spojrzała na przyjaciółkę. – No ale musisz przyznać, że miał dobry pomysł! – wyszczerzyła się do niej, wytykając zaczepnie język. – Dawaj, rzuć! – krzyknęła do delfinka, który chyba na tyle już je obserwował, żeby wiedzieć, co zrobić. Poruszył głową tak, że udało mu się rzucić maskę w powietrze, a następnie wystrzelił ją z uderzenia ogonem, aż poleciała jak pocisk! - O słodki Merlinie! – pisnęła Remy i schowała się pod wodą, bo tak rozpędzona ozdoba mogła zdecydowanie zostawić sine oko, a nie chciała się później tłumaczyć, że delfin ją pobił. Zanurkowała pod taflę, a gdy tylko maska chlupnęła w wodę, ruszyła do niej, a jakże, delfinkiem! Ale Xion była szybsza! - Osz ty! – zachichotała, mogąc już tylko chlapnąć wodą w przyjaciółkę i wycofała się między nią a zwierzaka, przyjmując rolę głupiego Jasia. – Zaraz wam obu pokażę! – wyszczerzyła się, mając coraz więcej ochoty do wygłupów. Zabawy i śmiechy ze zwierzakiem trwały aż do kolacji i dopiero powoli zachodzące słońce wyciągnęło te dwie Gryffonki z wody – ku wielkiemu niezadowoleniu delfina. Oczywiście zrobiły sobie jeszcze pożegnalną sesję, a Remy spisała wszystko w swoim Dzienniku Przygód, w końcu jednak był czas, żeby wracać. Jedna przygoda się skończyła, trzeba było wypocząć na następną!
/ztx2
+
Xanthea Grey
Wiek : 36
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Kiedy tylko Xanthea dowiedziała się, że wakacyjny wyjazd będzie miał miejsce w mieście nad Morzem Śródziemnym, natychmiast zaczęła zgłębiać wszelkie dostepne materiały w celu ustalenia, jakie z rosnących tam gatunków roślin są w szczególności przydatne i którymi z nich powinna się zainteresować w pierwszej kolejności. Pięciotrzcina brzmiała wyjątkowo oryginalnie i bardzo interesująco, nic jednak nie mogło konkurować z właściwościami, które reprezentowało sobą rosnące wyłącznie w tym rejonie świata skrzeloziele. Czarownica nie zadowoliłaby się samymi zbiorami ziela. W takich okolicznościach najbardziej zależało jej na pozyskaniu sadzonek, zasadzeniu ich i przywiezieniu ze sobą do kraju rodzinnego. To dawało o wiele większe możliwości i patrząc perspektywicznie o wiele większe, całoroczne zbiory. A z użytecznością skrzeloziela i jego wartością samą w sobie nikt przecież nie mógł dyskutować. Pozostawała jednak kwestia tego, skąd dokładnie mogłaby pozyskać te cenne rośliny. Xanthea potrzebowała skupiska roślin stosunkowo blisko powierzchni. Już pomijając to, że sama nie bardzo umiała się dostać na dno morskich głębin, to po prostu wiedziała, że użyteczność tamtych roślin byłaby mniejsza. Im bliżej powierzchni, tym większa będzie szansa, że sadzonki przy późniejszym ich wysadzaniu po prostu się przyjmą, bo łatwiej będzie im się dostosować do warunków możliwie jak najbardziej zbliżonych do tych, z których je wyciągnięto. W celu ustalenia takiej lokacji Xanthea udała się do portu, gdzie udało jej się spotkać dostatecznie życzliwą osobę, która chętnie podzieliła się w nią takimi informacjami. W porcie udało jej się również wypożyczyć łódkę, którą następnie udała się w stronę wskazanej zatoki delfinów. Całe to miejsce bardzo jej się podobało i czarownica niewątpliwie zostałaby tu dłużej, by podziwiać odpoczywające delfiny, ale przybyła tu w określonym celu i bardzo chciała odnieść tego dnia sukces. Nie wpływała tak do końca do zatoki. Szukała płycizn na dwa, może trzy metry, ze swobodnym dostępem do słonecznego światła. Już wcześniej przebrała się w stroj kąpielowy i wysmarowała się wodoodpornym kremem przeciwsłonecznym. Związała włosy w warkocz, żeby jej nie przeszkadzały, a potem zrzuciła kapelusz i pareo. Czas się trochę pomoczyć! Xanthea zanurkowała i zaczęła rozglądać się za skrzelozielem. Miała niezłe szczęście, bo natrafila akurat na piękne połacie tego ziela w rozmaitych stadiach rozwoju. Szukała młodych roślinek, które będzie łatwo rozdzielić od starszych roślin, nie naruszając przy tym ogólnej struktury całości. Xanthea kierowała się wyniesioną z rodzinnego domu zasadą, że przy pozyskiwaniu składników i nowych roślin, nie można zaburzać jednocześnie rozwoju naturalnych zasobów Matki Natury. Przyroda obdarowywała swoich podopiecznych. Nie należało niczego wydzierać jej siłą. W trakcie zbiorów Xanthea musiała wielokrotnie wypływać na powierzchnię, by zaczerpnąć oddech. Pływała nienajgorzej, ale powietrze dawało jej zaledwie parę minut na jedno zanurzenie. Na szczęście wystarczylo czasu, by dopłynąć do dna i pozyskać po jednej sadzonce. I tak kilka razy, aż wreszcie uznała, że zbiory są naprawdę udane.
Zanim wyruszyła, to odpowiednio się spakowała: ręcznik plażowy, odpowiedni do tego strój, różdżka przede wszystkim i kilka innych mniejszych pierdółek, które stwierdziła, że mógłby się jej przydać w zatoce, do której właśnie się wybiera. W końcu było to idealne miejsce na odpoczynek i relaks! No i mogłaby wtedy przetestować swoje nowe bikini. Do samej zatoki faktycznie trzeba było przebrnąć kawał drogi, ale los się dzisiaj do niej uśmiechnął, że mogła tu trafić bez większych problemów, Nikogo tutaj nie było, jak dobrze! Na ziemi położyła jeden duży ręcznik plażowy, a na nim swoją torbę, do której schowała różdżkę. Ściągnęła wierzchnią warstwę, którą rzuciła na torbę. Stanęła z uśmiechem na twarzy w swoim nowym bikini. W takim właśnie stroju tutaj zasiadła, ciesząc się widokiem wodospadu i co jakiś czas widziała delfina! Usiadła sobie blisko brzegu, by pomoczyć sobie stopy i jednocześnie obserwowała zieleń, którą ją otaczała. A gdyby ktoś chciał zobaczyć skórę i ciało Anabell z bliższej perspektywy to skóra jej była gładka i zadbana, były tam blizny, ale nie takie, które mógłby rzucać się w oczy. Sama uważała, że stan jej skóry jak i cery był na całkiem przyzwoitym poziomie. Zamknęła oczy, relaksując się wilgotnym powietrzem z otoczenia.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas znalazł to miejsce zupełnie przypadkiem, a ponieważ zdawało się całkowicie odludne, pierwszy raz na tych wakacjach stwierdził, że może się poczuć zupełnie swobodnie. To miejsce wydawało się jak stworzone dla niego. Woda, delfiny, brak wścibskich oczu, czego chcieć więcej? Dlatego Seaver po bardzo krótkiej chwili wahania zdjął ubrania i złożywszy je starannie odłożył w cieniu jakiegoś krzewu. Ach, w kąpielówkach było rzeczywiście dużo przyjemniej niż w ubraniach. Ta swoboda, chłód wiatru owiewajacego skórę... Skórę pokrytą mozaiką blizn wszelkiego rodzaju, które miały się już nigdy nie zniknąć. Ślady po nożu, ślady po ogniu, ślady po czarnomagicznych zaklęciach. Wszystko to było dla Nico powodem do wstydu i niecheci do własnego ciała. W dodatku po prostu bał się pokazywania swoich blizn innym. I tak miał problem z tym, że widać było jego okaleczone dłonie i szyję. Właśnie dlatego cieszył się, że był tutaj sam. Zanurzał się na długo, pływał z delfinami, bawił się z nimi pod wodą i rozkoszował się swobodą czerpaną z tej nieważkości. Kiedy Anabell przyszła do zatoki, Nicholas był akurat pod powierzchnią, więc wynurzając się zrobił to z pełną swobodą, pozwalając na to, by jego pierś i ramiona znalazły się nad wodą. Zrobił to w miejscu, z którego widać był doskonały widok na Ślizgonkę, dlatego dostrzeżenie wpadki nastąpiło błyskawicznie. -Bells! - wykrztusił i natychmiast niczym zlękniona panienka zanurzył się tak, żeby nad wodą była zaledwie jego głowa. Woda była przejrzysta, ale i tak zakrzywiały podwodny obraz na tyle, by Seaver czuł się osłonięty przed wzrokiem dziewczyny. - C-co ty tu robisz? Myślałem... Myślał, że to odludne miejsce, i że tylko on o nim wie. I oczywiście był w błędzie.
Relaks w takim miejscu to było coś! Coś całkowicie innego niż do tej pory czuła, a poczuła się bezpieczna i zaopiekowana, mogło to brzmieć głupio, będąc wokół wody, zwierząt i zieleni, ale tak było. Może jej brat miał podobne odczucia, będąc wśród zwierząt? Hm, może go zapyta po tym jak zakończą się wakacje, to byłoby coś. Pochyliła się do przodu, widząc blisko delfina i chciała go pogłaskać, jednak w ostatniej sekundzie spłoszył się i uciekł. Coś go przestraszyło? Anabell podniosła wzrok ku górze i dopiero teraz ze zdziwieniem zauważyła, iż ktoś właśnie pływa w wodzie. Obserwowała kształt w wodzie, lekko mrużąc oczy, jakoby miałoby to jej pomóc w lepszym rozeznaniu. To był Nicholas! Otworzyła oczy szerzej ze zdumienia po pierwsze, że go widzi, a po drugie przez ułamek sekundy mignęły jej blizny na jego ciele, ale bardziej niż to rozkojarzył ją jego zaskoczony głos. - Hej - przywitała się z lekkim uśmiechem - Chciałam odpocząć w cichym miejscu, Ty chyba też? - zapytała łagodnym tonem, a stopami leniwie ruszała po tafli wody. - A może powinnam sobie iść? - Mówiąc to lekko, obróciła głowę w bok.
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Hej. - zreflektował się szybko Nicholas, uświadamiając sobie, że przecież się nie przedstawił. Tak go to wszystko rozkojarzyło, że zapomniał o podstawowej grzeczności. - Ja... To znaczy... Tak, ja też. Tylko że jego plany nie obejmowały kogoś jeszcze. Kiedy zasugerowała, że może sobie iść, w pierwszym odruchu chciał ją do tego zachęcić, ale przecież to była Anabell. Chciał z nią żyć w zgodzie, a nić porozumienia między nimi była cieniutka i zbudowana na kruchych podstawach. Przełamał się więc i pokręciło przecząco głową. - Nie, skąd. Oboje mamy takie samo prawo tu być. - bąknął. Brzmiał tak samo mało promiennie jak zawsze, więc zabrzmiało to zupełnie szczerze. Poza tym Nico zaczął się już oswajać z myślą, że nie jest tu sam. - To dość wczesna pora. Masz kogoś męczącego w pokoju, że tak skoro świt z niego uciekłaś? Zadał to pytanie trochę z ciekawości, a trochę po to, żeby kupić sobie czas na wymyślenie wymówki, która pozwoli mu przedostać się do ubrań unikając spojrzenia Bells.
Sama nie do końca była pewna czy powinna zostać, czy jednak pójść, w końcu miejsce takie jak to było niezwykłe, a nie wiedziała, kto przyszedł pierwszy, ona czy też Nicholas. I gdzieś w głębi ducha chciała tu zostać i nacieszyć się tym miejscem i przestrzenią, w końcu wróci tu dopiero za rok, a przynajmniej bardzo by chciała. - Prawda - zgodziła się z Nicholasem, a jej uśmiech na ustach poszerzył się bardziej. Ucieszyła się, iż może tu zostać, dzięki temu oboje mogą nacieszyć się pięknymi widokami, pływającymi delfinami i wodospadem. - Ach, nie, no co ty - podrapała się z tyłu głowy. - Moja współlokatorka jest super, po prostu postanowiłam pozwiedzać i jakiś czas temu odkryłam to miejsce, także stwierdziłam, że to dobre miejsce na samotne przemyślenia. - Co jak co, ale to miejsce było warte odkrycia dla tych wszystkich atrakcji w postaci delfinów i wodospadu. To miejsce uspokajało ją wewnętrznie. A potem swój wzrok skupiła na Nicholasie. - Przeszkodziłam w pływaniu z delfinami? - zapytała zaintrygowana gdy dostrzegła, iż jeden delfin podpływa niedaleko chłopaka i czubkiem noska lekko smyra jego skórę, obróciła lekko głowę w bok. - Chyba... Cię lubią - dodała z uśmiechem.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
- Masz jedną współlokatorkę? Szczęściara, ja mam dwoje na głowie. Na szczęście nie bywają często w pokoju, nawet ich nie poznałem. - Nicholas zinterpretował odpowiedź po swojemu. Skupił się też na fragmencie wypowiedzi, przez który się lekko zawahał. - Wiesz, jeśli chcesz, to mogę ci zostawić tl miejscem do samotnych przemyśleń. Wiesz, jeśli chcesz tu być sama. Skupił się na tym, żeby cały czas jego ciało bylo pod wodą, ale jego ruchy i tak byly widoczne. Łatwo było poznać, że poruszanie się w wodzie jest dla niego wyjątkowo naturalne. Tak się skupił na temacie ubrań i na rozmowie z Anabell, że nie zauważył podpływającego stworzenia. Delfin był piękny, bialutki i rzeczywiście bardzo przyjazny. Był też dość mały jak na swój gatunek, więc Nicholas uznał, że to jakiś delfini młodzian. Oczy Nicholasa zabłyszczały wesoło, kiedy pogłaskał zwierzę. - O tak. Delfiny są wyjątkowymi stworzeniami. Mój patronus przybiera kształt jednego z nich. Ale zobacz, one są po prostu przyjazne. Czy... Masz może ochotę z nimi popływać? Woda jest wyjątkowo przyjemna. To znaczy, zawsze jest. Ale dzisiaj jest też wyjątkowo ciepła jak na poranek. Nie miał zielonego pojęcia, co mu strzeliło do głowy. Po prostu zobaczył jej kostium i pomyślał, że i tak chciała popływać. A delfin był naprawdę wyjątkowo kontaktowy. No i w wodzie Naprawdę nie powinna widzieć szczegółów jego blizn... No chyba że chciałaby nurkować. Nicholas wolał założyć, że nie będzie chciała.
Słysząc, że ma tylko jedną współlokatorkę lekko pokręciła głową na "nie", było ich zdecydowanie więcej, zwłaszcza że dwójkę z nich znała całkiem nieźle przez te wszystkie lata nauki, tylko jednej osoby nie znała, ale też za bardzo nie miała czasu na rozmowę i żadne przywitanie się, a co dopiero jakieś bliższe poznanie. - Poza mną są jeszcze trzy osoby w pokoju - Czy miało to w tej chwili jakieś znaczenie? Pewnie nie, ale każda z dziewczyn była super, także nie miała na co narzekać. - Nie, nie. Zostań. Masz prawo tu być, pamiętasz? Sam to powiedziałeś - Uśmiechnęła się szeroko wstając z ziemi i podeszła bliżej zanurzając swoje nogi bardziej w wodzie i z zainteresowaniem w oku spoglądała na delfiny, które tu były, tak szczerze obawiała się je dotknąć, czy delfiny potrafią gryźć? Zbliżała się niepewnym krokiem w stronę Nicholasa jak i w stronę delfina. Stała gdzieś na wysokości swoich bioder w wodzie. - Oh delfin to twój patronus? Ale fajnie! Popływać? No nie wiem... - odrzekła przegryzając dolną wargę, trochę zestresowana. Gdy podchodziła bliżej widziała jak delfin do niej podpływał a zestresowana Anabell zaczęła piszczeć jak dziewczynka trochę bojąc się ruszyć, a chciała je dotknąć! Ale się bała i sama nie wiedziała czego. - Myślisz, że delfiny gryzą? - Palnęła pierwszą lepszą myśl, która przyszła jej do głowy patrząc na pływającego wokół niej delfina. Napięcie w jej ciele nie pomagało, bo za bardzo nie wiedziała, co zrobić, nigdy nie pływała z delfinami i nie wiedziała, jak się zachować.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas sobie przypomniał, że też nie doliczył jednej nowej osoby, ale to już nie było aż takie ważne. Anabell też nie wydawała się szczególnie zainteresowana tematem. No i tak, miała rację. Sam powiedział, że oboje mają prawo tu być. Odpłynął kawałek, żeby zrobić Anabell miejsce na wchodzenie do wody, no i żeby zachować stosowny dystans. - Aha. Cielesny patronus! - pochwalił się, brzmiąc trochę jak zadowolony z siebie dzieciak. Dziewczyna się zatrzymała, więc spojrzał na nią niepewnie. - Coś nie tak z plywaniem? Boisz się wody? Pisk całkowicie zbił go z tropu. Nie wiedział, czy powinien ją ratować i właściwie przed czym. Nie wiedział jak się zachować, więc póki co zdecydował się tylko gadać. - Bells, spokojnie, nie gryzą! To nie rekiny. Tu nie ma rekinów. A delfiny perłowe są naprawdę w porządku.
Patronus delfina wydawał się naprawdę ciekawą formą tylko ona jakoś nie za bardzo była do tego przekonana, może dlatego, że wcześniej nie miała z nimi do czynienia i to z takiego bliska. Chodziło jej o zwierzę, tak definitywnie zwierze, które właśnie porównywała do patronusa, tak było, nie ściemniam. - Umiem pływać, umiem - powiedziała pospiesznie patrząc raz to na Nicholasa, raz na delfina sama nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Przecież może ją dziabnąć po kostkach! Znaczy, ona nawet nie wiedziała, czy delfiny mają zęby, ale to w tej chwili nie miało znaczenia! - Są w porządku? - Powtórzyła za nim jak papuga, nie będąc tego taka pewna. Jej ciało najbardziej pokazywało to, bo czuła się spięta, a delfin poza pływaniem dookoła niej nie robił NIC. Jej dłonie wędrowały na taflę wody i lekko ją muskały, a nogami dość nerwowo ruszała w wodzie, wzrok jej w głównej mierze skupiał się na delfiku i tego jak pływa wokół niej, czułą się zmieszana i zagubiona. - Nie wiem, co robić, pomożesz jakoś? - Spytała w końcu swój wzrok kierując na Nico i jego twarz. - Nigdy nie pływałam z delfinami... - Przyznała się w końcu ze zmieszaną miną.
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Okej. Czyli sytuacja prezentowała się w taki sposób. No dobrze, musieli sobie jakoś z tym poradzić, a Nicholas poczuł się odpowiedzialny za dziewczynę, skoro już ją namówił na wejście do wody. Podpłynął bliżej i zrównał się z delfinem, odgradzając go od Anabell. - Zobacz, jest w porządku. Mogę go dotknąć nawet przy pysku i widzisz? Nic się nie dzieje. Nie gryzie. -Nico zaprezentował to Bells, po czym ukierunkował stworzenie tak, by trochę odpłynąć z nim na głębszą wodę. - Wejdź głębiej do wody, to naprawdę uprości sprawę. I nie bój się. Mam różdżkę, w razie potrzeby mogę nas obronić. Ale żaden delfin nie jest agresywny, widzisz? Zachęcił ją gestem wyciągniętej w jej kierunku dłoni. Chciał, żeby podeszła bliżej. W razie czego nawet mogła chwycić jego dłoń, a wtedy lekko by ją wciągnął głębiej do wody, pilnując przy tym, by cały czas była bezpieczna.
Obserwowała uważnie poczynania Nicholasa i choć gdzieś w głębi wiedziała, że to zwierze jej nie skrzywdzi, to jednak nie potrafiła w tej chwil jakoś przezwyciężyć tego strachu w sobie, który był, jakby nie było irracjonalny, w tym momencie. Gdzieś w głębi właśnie wiedziała to aż za dobrze, a mimo to miała wrażenie, że nie kiedy ten strach pojawiający się w jej ciele jest paraliżujący, a przecież nic złego się nie działo! - Widzę - szepnęła lekko przestraszonym tonem. Wzięła głęboki oddech do płuc i powoli wypuściła przez nos. Jest okej, nie dziabnie mnie po kostkach, jest okej. Powtarzała sobie jak mantrę w swojej głowie, idąc powoli za Nicholasem głębiej do wody. - Ja... Po prostu nie wiem, jak się zachować - Odezwała się zgodnie z prawdą, choć powoli się do tego przyzwyczajała. Ujęła jego dłoń nieświadomie dla lepszej równowagi oraz dla większego swojego wewnętrznego bezpieczeństwa. Wzrokiem wodziła po wodzie w poszukiwaniu delfina. I raz na jakiś czas zdarzało jej się zapiszczeć jak dziewczynka gdy inny delfin się o nią otarł, nawet jeżeli było to bardzo delikatne. Plus jedyny był taki, że piski był cichsze niż na samym początku, nie chciała celowo spłoszyć delfina!
Nicholas Seaver
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : Zawsze ubrany na czarno w strój zakrywający wszystko prócz dłoni i głowy. Prawie nigdy się nie uśmiecha, za to wiele emocji można wyczytać z jego spojrzenia.
Nicholas ujął pewnie dłoń Anabell i trzymając ją mocno pomógł wejść głębiej do wody. Całe jej zachowanie, to jaka była przestraszona i spanikowana, te dziewczęce piski, wszystko to złożyło się w całość, która bardzo mocno przemówiła do instynktu opiekuna drzemiącego w sercu Nico. Nawet jeśli wcześniej widział w niej młodą kobietę, teraz widział w niej przede wszystkim dziecko, które potrzebowało ochrony i o które należało się zatroszczyć. I Nicholas naprawdę czuł potrzebę tej troski. - Spokojnie, Bells - chłopak uśmiechnął się do niej łagodnie. Naprawdę pierwszy raz w rozmowie z nią się uśmiechnął, a drugi raz , od kiedy przybył do Wenecji. - Perłowe delfiny pomagają czarodziejom. Wspierają żeglarzy. Już nie raz pokazały mi drogę. I marzył, by pokazywały mu drogę jeszcze wielokrotnie. Marzył o mieszkaniu na wodzie, o statku, albo chociaż o łódce. Stali teraz z Anabell zanurzeni po szyję, a Nicholas trzymał dziewczynę za obie ręce. Delfin znów zaczął krążyć wokół nich, ale Seaver starał się skupić spojrzenie Bells na sobie. - Widzisz? Pływa, nie robi nam krzywdy. Chce nas poznać, zaprzyjaźnić się. Musimy mu tylko pozwolić. Zobacz. Mówił do niej tak spokojnie, jak tylko potrafił, a na koniec wyciągnął jej rękę na bok, tak by unosiła sie na wodzie razem z jego ręką, umożliwiając delfinowi otarcie się o nie i oswojenie się ich wzajemnie ze swoim dotykiem.