DATA URODZENIA07.08.1992 CZYSTOŚĆ KRWI 50% MIEJSCE URODZENIA Dolina Godryka MIEJSCE ZAMIESZKANIA Londyn UKOŃCZONA SZKOŁA Hogwart, Ravenclaw UKOŃCZONE STUDIA Tak WYBRANA POSADA DO OBJĘCIAMagipsychiatrka/terapeutka PRZEPRACOWANY CZAS W POWYŻSZEJ PRACY 2 lata asystentka uzdrowiciela, specjalizacja z psychiatrii, 7 lat jako magipsychiatrka WYBRANY WIZERUNEK Abbey Lee Kershaw Maria Oz
Wyglad
WZROST 175 BUDOWA CIAŁA dość kanciastej budowy, nie może pochwalić się wyraźnymi, kobiecymi kształtami KOLOR OCZU wodnisty niebieski KOLOR WŁOSÓW blond ZNAKI SZCZEGÓLNE ma bardzo duże oczy i brzydko zagojoną bliznę na brzuchu PREFEROWANE UBRANIA ubiera się elegancko, czasem aż do przesady, trudno uświadczyć ją w dresie czy adidasach, zawsze zapięta pod samą szyję, preferuje stonowane kolory, jeśli już jakieś, to dobrane odpowiednio do okazji i okoliczności
Starling
Jestem doskonale zorganizowanym człowiekiem. Nie zdarza mi się zapomnieć, zgubić, czy nie dopilnować powierzonych mi zadań. Nie potrzebuję alarmów, przypomnień, nie korzystam z kalendarza zawierzając wszystko swojej niezawodnej głowie. Lubie zorganizowane życie, lubię porządek, czystość, mieć wyprasowaną koszulę i kiedy moje otoczenie pachnie kwiatami. Od dzieciństwa jestem miłośniczką mugolskich artystów, Franka Sinatry, Santany, Billa Withersa, muzyka przekonywała mnie znacznie bardziej, niż spędzanie czasu ze zwierzętami, do których próbowała przekonać mnie rodzina. Nie przepadam za zwierzętami. Nie mam do nich ręki, boję się ich, poza tym są raczej brudne, a ja przecież lubię porządek. Czystość. Czystość jest schludna, schludność pozwala mi akceptować panujący wokół mnie porządek rzeczy, akceptować siebie. W całkowitym porządku, z rzeczowym podejściem do sprawy, łatwiej jest opanować każdą sytuację, a opanowanie jest niezbędne w samorozwoju. Nigdy nie byłam ładna, musiałam być mądra. Jest pewne, niekoniecznie błędne, choć trudne do zaakceptowania przekonanie, że pięknym ludziom w życiu jest łatwiej. Chciałabym powiedzieć, że wcale nie, ale odkąd pamiętam trochę ta zasada się potwierdzała. Niewiele pamiętam z okresu dzieciństwa, poza tym, że moja magia zaczęła przejawiać się dość wcześnie i była raczej destrukcyjna. Płaczem niszczyłam wiele rodzinnych bibelotów, czym doprowadzałam matkę do szewskiej pasji, więc z czasem nauczyłam się nie płakać. W pewnym stopniu uważam płacz za oznakę słabości, proszę mnie błędnie nie zrozumieć, nie uważam słabości za coś złego - po prostu uzewnętrznianie emocji jest czymś bardzo intymnym, czym niekoniecznie chcę dzielić się ze światem jeśli nie ma takiej potrzeby. Niewątpliwie łatwo się wzruszam, wiele rzeczy chwyta mnie za serce, doceniam i rozumiem piękno otaczającego mnie świata, jednak nie zawsze mam ten luksus, by się zatrzymać na chwilę. Jeśli nie mam zaplanowanego momentu, na obserwację piękna mojego otoczenia, najpewniej tego piękna nie zauważę. Szkoła była dla mnie doświadczeniem raczej traumatycznym. Nie pielęgnuję wielu znajomości z tamtego okresu i obawiam się, że nikt z tego powodu nie czuje żalu, ani ja, ani moi ówcześni znajomi. Pewna maniera mojego usposobienia zawsze pozostawała polem do kpin ze strony innych uczniów, a choć bardzo bym chciała, nigdy nie posiadałam w sobie wybitnej lotności w grach słownych, by móc się przed kpinami obronić. Bardzo trudno było mi się tym nie przejmować, ale nie można w życiu po prostu siedzieć i patrzeć na swoje rany przez wieczność. Z czasem pogodziłam się z myślą, że nie można w życiu pasować każdemu, nie każdy w życiu będzie mnie lubił. Wciąż czekam, aż ktoś zacznie. Lubię moją pracę. Ludzki umysł jest jak gąbka, naciągająca wydarzeniami przez lata, która przy najmniejszym nacisku stresu puszcza wszystkie brudne kolory, uwalniając traumy, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Jestem dumna z tego, że potrafię odnaleźć cierń w ludzkiej duszy, chcę sprawiać, by ludzie, wychodząc z mojej pracowni, czuli się lżej, lepiej, chcę by doświadczali swojego życia w całej jego pięknej i fascynującej palecie. Wierzę, że moje zdolności psycho-społeczne są podarowanym mi narzędziem, dzięki któremu mogę zmieniać tkankę życia spotykanych na swojej drodze ludzi. Zawsze zalewam kwiaty doniczkowe na śmierć, bo wciąż nie nauczyłam się, kiedy przestać dawać.
Rodzina
★ Edmund Shercliffe (1959 r.) - ojciec, surowy i skoncentrowany na pracy, jednak jest wielką inspiracją Birdy, która uważa go za wzór ciężkiej pracy i oddania swojemu zawodowi, ★ Charlotte Shercliffe (1965 r.) - matka, stara despotka, której dziewczyna zawdzięcza dwa nieudane, aranżowane narzeczeństwa, ma szczerą nadzieję, że dalej już nie będzie próbować, ★ Rodzeństwo - starsze i młodsze, liczne i różnorodne,
Ciekawostki
★ Birdy mówi do niej praktycznie tylko rodzina, zdaje się nikt inny nie poczuwa się do mówienia do niej zdrobniale. ★ Jest posiadaczką i miłośniczką książek romantycznych, tylko na stronach, których pozwalając sobie przeżywać emocjonujące przygody i miłosne uniesienia, jest to jednak ogromny sekret, a kolekcja znajduje się w ukryciu w jej domu, ★ Dwukrotnie zaręczona w ramach prób nawiązania bliższych koligacji z hodowcami unikatowych zwierząt, nie wyszło ani razu, ★ Pomimo szczerych prób, zupełnie nie jest w stanie przełamać się do zwierząt, te mniejsze trochę ją brzydzą, a tych większych się boi, bracia podarowali jej łysego kota, co ma ten plus, że nie gubi sierści, ★ Lubi potańczyć i posłuchać muzyki z winyli, ale się nie przyzna, ★ Zupełnie nie umie sie zachować po alkoholu,
Orion P. O. Shercliffe
Wiek : 29
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 180
C. szczególne : Liczne tatuaże, kolczyki, rozległa blizna na lewym boku w kształcie przypominającym słońce
Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!