DATA URODZENIA25.12.1993 CZYSTOŚĆ KRWI 50% MIEJSCE URODZENIADolina Godryka, Anglia MIEJSCE ZAMIESZKANIALondyn UKOŃCZONA SZKOŁA Hogwart, Slytherin UKOŃCZONE STUDIA Tak WYBRANA POSADA DO OBJĘCIAReporter w Proroku Codziennym PRZEPRACOWANY CZAS W POWYŻSZEJ PRACY 9 lat WYBRANY WIZERUNEKSam Claffin
Wyglad
WZROST 180 cm BUDOWA CIAŁA umięśniony, szczupły KOLOR OCZU zielone KOLOR WŁOSÓW brązowe ZNAKI SZCZEGÓLNE brak PREFEROWANE UBRANIA Wiecznie niewyprasowane, kosztowne koszule. Spodnie dżinsowe, brudne buty. Nie wychodzi z domu bez brody albo przynajmniej nonszalanckiego, trzydniowego zarostu.
Charakter
Nieprosty to człowiek. Arogancki, wulgarny, samolubny. Zapatrzony w siebie, o wysokim mniemaniu na temat własnej osoby. Wredny. Opryskliwy. Chamski. Niestety, taki jest dla zdecydowanej większości ludzi. Benjamin Paul Auster to niezłe ziółko, a przynajmniej właśnie tak lubi o sobie myśleć. Zdecydowanie jest jedną z tych osób, która powinna golić się z zamkniętymi oczami, choć o ironio. Uwielbia godzinami wpatrywać się w lustrzane odbicie. Złamał wiele serc, zdradził wielu przyjaciół, zawiódł niejedno zaufanie. Jako że życie nie było dla niego łagodne, on nie ma w sercu czułości dla innych. Na co dzień jest ironiczny i po prostu niemiły. Wytyka innym błędy, sam nie zważając na swoje. Nie przyjmuje nawet krztyny krytyki, nie mówiąc już o jakiekolwiek autorefleksji. Źle reaguje na porażki, jest bowiem niezwykle ambitny. Przynajmniej w przypadku tych dziedzin, które go szczególnie interesują, a nauka na pewno do nich nie należy. Sława, pieniądze, piękno. To jest to, czym chce się w życiu otaczać. Nie jest jednak tak całkiem pozbawiony zalet. Wobec swoich nielicznych przyjaciół jest… relatywnie lojalny. Oczywiście, nie rzuciłby się za nimi w ogień. Wyższe uczucia są mu obce. Ale jeśli już zdarzyło mu się kogoś polubić, obdarza go łaskawie przychylnym spojrzeniem. Dobrym słowem. Pokrzepiającym gestem. Niejednej dziewczynie kupił nawet kwiatka. No nie jest przecież potworem. Poza tym, matka natura obdarzyła go ponadprzeciętnie bystrym umysłem. Zwraca szczególną uwagę na mowę ciała i niuanse, które kryją się między słowami. Czyta z ludzi jak z otwartych ksiąg. I stara się postępować tak, aby o sobie zdradzić jak najmniej. Gdyby urodził się w rodzinie mugoli i nie był czarodziejem, z pewnością wybrałby psychologię, aby zbadać sekrety ludzkiej psychiki. Oprócz tego warto wiedzieć o nim, że nie jest zbyt pracowity. To przykład tego ucznia, o którym mówi się, że jest zdolny, ale leniwy. Niewiele uwagi poświęcał przywilejom, które wynikały z jego urodzenia w rodzinie czarodziei, które postrzegał jako pewnik a nie luksus. Nie angażował się w żadne koła, nie aspirował do pozycji prefekta, daleko było mu od latania na miotle. To cud, że skończył studia, na które zapisał się z pobudek czysto finansowych. Natomiast będą jeszcze w szkole zaniedbał swoją edukację, bo jedyne, czemu poświęca się całkowicie to pisanie. Uwielbia zapach pergaminu i pióra, jest pod tym względem dosyć staromodny. W pisaniu odnajduje świat, w którym tylko on się liczy. W pisaniu jest również jego ukojenie i możliwość przeżycia katharsis. W pisaniu odkrywa, jak to jest być kimś wartościowym. Warto bowiem zwrócić uwagę na jeden fakt. Pod tym wiecznie trzydniowym zarostem, wygniecionymi koszulami i ironicznym uśmieszkiem kryje się smutek w oczach. Benjamin Paul Auster to skrzywdzony człowiek, który nienawiść i złość do siebie wyżywa na najbliższym otoczeniu. I Merlin jedyny wie, czy kiedykolwiek dorośnie do bycia sobą.
Historia
Wszystko zaczęło się w poranek 24 grudnia 1993 roku. Do kuchni weszła piękna kobieta w aksamitnym szlafroku, która sięgnęła po kubek, aby zaparzyć sobie herbatę. Po chwili spadł on na ziemię, a ona sama klęła na cały świat, zarzekając się, że nienawidzi swojego życia. Rozpoczął się poród. Nawet z pomocą magii nie obyło się bez bólu, łez i krwi. Paul Auster przyszedł do Kliniki Świętego Munga w nieskazitelnie czystym garniturze. Jak to miał w zwyczaju, przyjął nienaturalnie wyprostowaną postawę i czekał przez 6 godzin na narodziny swojego syna. Nie wszedł do pokoju żony, nie złapał jej za rękę, nawet jej nie zobaczył. Czytał Proroka Codziennego. Z wczesnego dzieciństwa Ben pamiętał tylko jedno. Wieczne kłótnie. Małżeństwo jego rodziców było zupełną porażką, a pomysł na urodzenie dziecka było kroplą, która przelała czarę goryczy. Młody Auster miał zacementować ich piękną, aczkolwiek toksyczną relację. Jednak bezpośrednią konsekwencją jego narodzin była depresja poporodowa, która doskwierała jego matce, Sophie. Paul Auster kompletnie nie rozumiał potrzeb swojej młodej, wrażliwej żony. Był niczym kamienny posąg, niewzruszony. Jej płacz postrzegał jako słabość, jej brak siły oznaczał dla niego zwykłe lenistwo. To wszystko sprawiło, że Sophie Auster zaczęła nienawidzić swojego męża. Na syna również patrzyła ze źle skrywanym wstrętem. Ten stan trwał przez kilka dobrych lat, gdy w końcu postanowiła odejść. Ben miał 7 lat. Wydarzenie to zmieniło go na zawsze. Z relatywnie wesołego i ciekawskiego chłopca, nagle stał się pochmurny oraz apatyczny. Dużo czasu spędzał w domu, czytając książki, układając puzzle i grając w szachy przeciwko domowym skrzatom. Jego ojca wiecznie nie było w domu. A po mamie zostały jedynie łzy i listy, które wysyłała co miesiąc na ozdobnym liliowym papierze. Ben do dzisiaj nienawidzi tego koloru. Podobnie jak całej swojej rodziny. Wychowany we względnym luksusie, wszystko miał podstawione pod nos. Nikt nie uczył go ogłady, szacunku do innych, nie objaśniono mu empatii. To, czego od niego wymagano to znajomość rygorystycznych zasad savoir-vivre. Jednak do 11 roku życia nie miał zbyt wiele kontaktów z rówieśnikami. Otaczały go nianie, skrzaty, cień ojca i widmo matki w postaci fioletowej papeterii. Zanim otrzymał wiadomość, która zmieniła jego życie na zawsze, przejawiał oczywiście objawy magicznej mocy. Płatał z tego powodu wiele psikusów, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Przewracał drogie wazony siłą telekinezy. Podpalał satynowe zasłony. Tryskał kolorowymi iskrami prosto w oczy swoich niań. Wszystko, byle by ojciec obdarzył go chociaż jedną, krótką chwilą. Najczęściej kończyło się to na lakonicznych, surowych reprymendach. Gdy trafił go Hogwartu na początku się zachłysnął. Studiował zawzięcie kupione podręczniki, w każdej wolnej chwili ćwiczył zaklęcia, warzył eliksiry zostając po wyznaczonych godzinach zajęć. Ale gdy zauważył, że nie jest takim złotym dzieckiem za jakie się uważał, gdy zdarzyły mu się pierwsze błędy, gdy ktoś po raz pierwszy odmówił jego zachciankom – wypalił się. Stwierdził, że skoro pochodzi z bogatej rodziny prześlizgnie się przez szkołę, a potem jakoś to będzie. I tak robił. Większość uwagi poświęcił szlifowaniu swojego pisarskiego talentu. Coś tam wie jeszcze o zaklęciach i eliksirach. Ale ONMS? Mugoloznawstwo? A po co to komu? Bardzo często wymykał się do Hogsmeade, aby upraszać nieznajomych czarodziejów o kupowanie mu alkoholu. Dosyć wcześnie zaczął z tym nałogiem i niewiele razy mało brakowało, a nie wydaliliby go ze szkoły. Na szczęście wrodzony spryt pomógł mu uniknięcia tego haniebnego losu. W czasie wakacji przed siódmą klasą Hogwartu, zaczął naprawdę ostro imprezować. Nie było go w domu całymi dniami, ale cóż z tego, skoro jego ojciec i tak był nieobecny a matka zamieniła się w stos nieotwartych liliowych kopert, które kurzyły się w jego sypialni? Pił, palił, zażywał – chłonął życie, jakby nie miało być jutra. W końcu nastał jednak kres jego swobody. Wrócił pewnego ranka do domu, a w kuchni czekał na niego ojciec. Swoim zwyczajem, siedział nienaturalnie wyprostowany i czytał Proroka Codziennego. Była może czwarta nad ranem? Zdezorientowany Ben, mając ogromny helikopter w głowie, spojrzał mu prosto w oczy, widząc go pierwszy raz od kilku dobrych tygodni. Paul Jaime Auster spokojnym, rzeczowym głosem powiedział synowi, że bardzo się na nim zawiódł. Że natychmiast odbiera mu wszystkie pieniądze. A na koniec, głosem zimnym jak lód odparł po prostu – nie wracaj. Po ukończeniu szkoły nie masz tu czego szukać. Był to cios dla młodego, rozpuszczonego dziecka jakim był Ben. Spakował manatki i ruszył przed siebie, wynajmując na kredyt mieszkanie w Londynie. Wiedział, że aby żyć na jakimś poziomie musi zakasać rękawy. Dlatego rozpoczął również naukę na studiach, skupiając się całkowicie na swoim talencie pisarskim. Był to dla niego dość oczywisty wybór. To jedyne, co umiał dobrze robić. Te trzy lata minęły już w miarę spokojnie. O ile tak można nazwać okres wypełniony imprezami, romansami i zakuwaniem na ostatnią chwilę. Udało mu się jednak zaliczyć wszystkie przedmioty, może stopnie nie były fantastycznie, ale nie miał już komu nimi imponować. Ojciec i matka ewidentnie się od niego odcięli. Po ukończeniu studiów podjął przez jakiś czas pracę w Dziurawym Kotle. Wolny czas poświęcał na pisanie, jednak nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Za dużo pił, nie umiał się skupić, w jego życiu znowu pojawiły się inne używki. Niedługo potem Tom wyrzucił Bena z pracy. Po raz drugi w swoim życiu był na dnie. To był dla niego ostatni dzwonek. Zerwał z narkotykami, przynajmniej na tyle, na ile mógł. Podjął ten okropny wysiłek i zapisał się na kurs dziennikarstwa. A potem zaaplikował na posadę w Proroku Codziennym, w którym pracuje do dzisiaj.
Rodzina
★ Paul Jaime Auster (75% czystości krwi) – wiecznie milczący, ciągle nieobecny. Surowy i nieprzenikniony. Człowiek-posąg, a dla Bena enigma. Jego ojciec od zawsze był aurorem wysoko postawionym w szeregach Ministerstwa Magii. Nigdy nie opowiadał, czym konkretnie się zajmował, ale Ben podejrzewał, że chełpliwie czytał o swoich dokonaniach w Proroku Codziennym. W końcu musiał istnieć jakiś logiczny powód, dla którego poświęcał tej gazecie więcej uwagi niż swojemu własnemu, rodzonemu synowi. ★ Sophie Madelaine Auster, zd. Queen (50% czystości krwi) – Smutna, milcząca i bez energii. Jest jednak znakomitą mistrzynią transmutacji, bo od siódmego roku życia Bena zamieniła się w stertę listów liliowej papeterii, której chłopak nie ma ochoty otwierać. Oczywiście nie może ich również wyrzucić. I była to jedna z nielicznych rzeczy, jakie wyniósł ze swojego dawnego domu. Co robi obecnie? Jak się utrzymuje? Czy ma jakąś nową rodzinę? A może chce zobaczyć Benjamina? Tego dowiemy się dopiero, gdy zdecyduje się na otwarcie listów, które wciąż przychodzą na jego nowy, londyński adres. ★ Eugene Queen (50% czystości krwi) – kuzyn. Strasznie wkurzająca istota, której Benek dogryza na każdym możliwym kroku. Z drugiej strony, ten opłaca się pięknym za nadobne. I tak sobie żyją, wymieniając kąśliwe uwagi. ★ Holly Queen – ciotka. Niewiele o niej wie, za wyjątkiem tego, że wyjechała do RPA z zamiarem wydania książki, której nigdy nie skończyła. Ben stawia sobie za cel nie popełniać jej błędów, to znaczy – kończyć swoje dzieła. I nie mieć przypadkowego dziecka nie wiadomo z kim.
Ciekawostki
★ Pali jak smok, prawie paczkę dziennie. Feniksowych, a jakże. ★ Ben ma lęk wysokości, co wiąże się z awersją do mioteł spowodowaną pewnym feralnym wypadkiem w pierwszej klasie. ★ Nienawidzi koloru liliowego i zapachu bzu, którym pachną listy od jego matki. Składuje je w pudełku w swoim mieszkaniu w Londynie, nigdy ich nie otwierając. ★ Absolutnie nic nie wie o mugolach. To nie tak, że coś do nich ma. Po prostu totalnie nie uważał na mugoloznastwie, przez co cierpi, bo na miejsce zamieszkania obrał nomen omen mugolskie miasto. ★ To bardzo poważny przypadek osoby mającej daddy issues. Całą swoją karierę, oczywiście nieświadomie, buduje tak, aby zwrócić na siebie jego uwagę. ★ Regularnie prowadzi szczegółowe zapiski swoich dni. Spisuje w dziennikach wszystkie spostrzeżenia, przemyślenia i obserwacje. Często przesiaduje w barach, spoglądając na ludzi i ich mowę ciała. Używa potem tej wiedzy do kreowania literackich postaci. ★ Choć kocha prozę, nienawidzi poezji. ★ Uwielbia muzykę, szczególnie rap i jazz. ★ Wdał się w niejedną bójkę, jest w sumie z tego całkiem znany w co poniektórych barach.
Ostatnio zmieniony przez Benjamin Auster dnia Pon Lut 27 2023, 10:47, w całości zmieniany 1 raz
Nathaniel Bloodworth
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!