Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Lodowe pole prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 1 z 2 1, 2  Next
AutorWiadomość


Bee May Valentine
Bee May Valentine

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : Słodki zapach - miód, kwiaty i owoce;
Dodatkowo : Prefekt
Galeony : 210
  Liczba postów : 374
https://www.czarodzieje.org/t21751-to-bee-or-not-to-bee
https://www.czarodzieje.org/t21754-walentynki-bee#709960
https://www.czarodzieje.org/t21752-bee-may-valentine-kuferek#709882
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPon 6 Lut - 21:19;


Lodowe pole prawdy


Jest to lodowisko, po którym wyjątkowo łatwo chodzić - i całe szczęście, ponieważ zajmuje naprawdę ogromną powierzchnię i znajduje się blisko mieszkalnego lodowca, w związku z czym stanowi jedną z głównych tras dla Smoczych Ludzi i pełno tutaj psingwinów. Lodowe pole prawdy uznawane jest za niezwykle malownicze miejsce i tubylcy zachęcają do testowania magii, która unosi się w tej okolicy; ponoć można wiele się o sobie dowiedzieć, wiele zrozumieć, zdobyć niesamowitą wiedzę, przypomnieć sobie zaginione wspomnienia... Przede wszystkim jednak to miejsce ujawnia kłamstwa - każdy przejaw nieszczerości powoduje, że na powierzchni lodu pojawiają się nowe pęknięcia, większe bądź mniejsze w zależności od przewinienia. Może ta magiczna mądrość ma spłynąć na tych, pod których kłamstwem lód się załamie?
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPon 13 Lut - 22:04;

Christopher zdawał sobie sprawę z tego, że rozmowa, która go czekała, nie należała do najłatwiejszych. Skoro jednak zdecydował się ją podjąć, skoro zamierzał faktycznie na czymś się skupić, coś sprawdzić i przekonać się, co dokładnie z tego wyniknie, nie mógł chować się w cieniu, nie mógł podkulić ogona i machnąć na to wszystko ręką. Kiedy zatem spotkał na jednym z korytarzy opiekuna smoków, zaprosił go na spacer, pozwalając na to, żeby na razie panowała pomiędzy nimi cisza. Rozglądali się po okolicy, poznając ją i chłonąc na swój sposób, a on obracał w głowie słowa, jakich powinien by użyć, pytania, jakie powinien by zadać, zastanawiając się jednocześnie, jak właściwie powinien podejść do całej tej sprawy. Nie chciał atakować Longweia, nie chciał od razu czegoś mu zarzucać, ale z drugiej strony nie sądził, żeby pozostawienie własnych podejrzeń jedynie w sferze domysłów było najmądrzejsze. Nie wiedział jednak, jak mógłby wydobyć na światło dzienne odpowiedzi na pytania, jakie kłębiły się w jego głowie. Musiał być ostrożny, bo nie wiedział, jak blisko niebezpieczeństwa może krążyć.
Zatrzymał się na chwilę, gdy dotarli do tej lodowej pokrywy, dostrzegając na niej jakieś pęknięcia, ale ostatecznie zrobił kilka kolejnych kroków, by przekonać się, że miejsce to jest najwyraźniej całkiem bezpieczne. Wszystko wskazywało na to, że nic im nie groziło, przynajmniej od strony pogody, okolicy, czy samego lodowca, albo ich gospodarzy. Zagrożenie znajdowało się gdzie indziej, jeśli można było tak powiedzieć, choć jednocześnie wydawało się, że jest blisko, bardzo blisko, biorąc pod uwagę wspomnienie o smoku, które niepokoiło Christophera, która prowokowało go dalszego zastanawiania się nad tym, co wydarzyło się wcześniej, czy to w Hogwarcie, czy to w rezerwacie, czy wreszcie w Avalonie.
- Panuje tutaj prawdziwy spokój - powiedział cicho, nim przystanął, orientując się, że w ich stronę niewątpliwie zmierzały psingwiny. Christopher nie był do końca pewien, jakie zamiary miały te stworzenia, ale nie sprawiały wrażenia naprawdę niebezpiecznych, uznał więc, że może po prostu przekonać się, czego mogły od nich chcieć. Ponieważ tubylcy nie sprawiali wrażenia, jakby stanowiły zagrożenie, on również nie zamierzał ich tak traktować, obawiając się, że niewłaściwym ruchem mógłby je do czegoś sprowokować.

@Longwei Huang

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPon 13 Lut - 23:16;

Nie wiedział, czego powinien spodziewać się po rozmowie z Christopherem. Nie spodziewał się, że mężczyzna będzie wykazywał chęć rozmowy, choć przecież mieli okazję się poznać i współpracować nawet. Jednak nie byli większymi znajomymi, nie pisali do siebie, więc jego nagła propozycja rozmowy była w pewnym stopniu niepokojąca. Huang nie był też na tyle głupi, żeby nie zakładać, iż mogło chodzić o to, co zaczęło się dziać w Anglii. Skoro nawet Prorok Codzienny zaczął pisać o jajach, o ich migracjach. Nie dało się tego ukryć i tego Longwei spodziewał się, gdy tylko usłyszał od swojego szefa o tym, co się dzieje. Mógł się jednak mylić, a zielarz mógł chcieć poruszyć inny temat. Mimowolnie Longwei pamiętał reakcję Atlasa na wzmiankę o jego relacjach ze studentami, reakcję, która mierziła go, odrzucała od znajomości. Czy istniała możliwość, że podobne myśli krążyły po głowie Walsha i stąd była cisza między nimi? Nie wiedział, ale również nie chciał zgadywać, nie chciał nastawiać się na nic. Milczał, uśmiechając się delikatnie, rozglądając się po okolicy.
- Dobry, żeby odpocząć, choć nie wiem, czy potrafiłbym żyć tak cały czas - odpowiedział, spoglądając na moment na swojego rozmówcę, nim skierował swoją uwagę na psingwiny. Wpatrywał się w stworzenia, jak popiskując biegły w ich stronę, po chwili krążąc wokół ich nóg. Zdecydowanie nie zachowywały się, jakby były niebezpieczne. Już prędzej były urocze, głupie, przypominały mu swoim zachowaniem gumochłony.
- Chyba rozumiem, dlaczego nie chcą, żeby wpuszczać je go lodowca mieszkalnego - zauważył, pochylając się nieznacznie w stronę zwierząt, chcąc przyjrzeć im się dokładnie. - Mogę się mylić, ale chyba nie zamierzałeś szukać ze mną langustników, którym potrzebna jest nasza pomoc - dodał, spoglądając znów na Walsha, zastanawiając się znów, z jak trudną rozmową przyjdzie mu się zmierzyć. W sytuacji, w jakiej się znajdowali, kiedy się poznali, nie było nic przyjemnego, ale wydawała się o wiele łatwiejsza od tego, co teraz się działo.
Wyprostował się, omiatając spojrzeniem okolicę, mimowolnie szukając na niebie zarysu smoczych skrzydeł, sygnału, że i tutaj dotarły inne gatunki, niż legendarny lodowy okrutny.

@Christopher Walsh

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyWto 14 Lut - 22:22;

Christopher zdawał sobie sprawę z tego, że jego zaproszenia nie można było traktować jak całkowicie przyjacielskiego, zupełnie niezobowiązującego, nic nie zmieniającego. Nie znali się z Huangiem tak dobrze, by można było to bez problemu uznać za przyjacielską przechadzkę, nie wiedzieli o sobie tak dużo, by w pełni komfortowo milczeć w swojej obecności, ale mimo wszystko Christopher uważał, że właśnie to było łatwiejsze, niż podtrzymywanie sztucznej rozmowy, która zupełnie nigdzie by ich nie zaprowadziła. Nie było to dla niego w żadnym stopniu przyjemne, ani komfortowe, ale mimo to nie zamierzał się tak łatwo poddawać, trwając niezłomnie w swoim postanowieniu, wierząc, że miało mimo wszystko sens. Nawet jeśli miałby się niczego nie dowiedzieć, nawet jeśli miałoby być jedynie jakąś mrzonką albo trudną dyskusją, która skończyłaby się całkowitym rozejściem się na niektórych ścieżkach. Taką wersję również brał pod uwagę.
- Gdybyś nie znał innego życia, takie zapewne by ci nie przeszkadzało - stwierdził spokojnie, dość łagodnie, starszy mężczyzna, kiwając lekko głową, mając świadomość, że ta uwaga nic nie zmieniała. Obaj wiedzieli, że taka była prawda i nie było sensu dłużej się nad tym zastanawiać, tym bardziej że zostali zaatakowani przez psingwiny, które łasiły się do nich, niczym nieporadne psy. Christopher miał wrażenie, że stworzenia były skłonne pchać się im pod nogi, obskoczyć ich i zrobić wiele podobnych bzdur, żeby jedynie na chwilę poświęcili im uwagę. Na próbę zrobił nawet kilka kroków przed siebie, dostrzegając, jak psingwiny za nim podążają, co skwitował ledwie widocznym uśmiechem.
- Cóż, na pewno poważnie by tam narozrabiały, jak zgraja szczeniaków - przyznał jeszcze zielarz, a później westchnął cicho i odwrócił się od stworzeń, które zdążyły już do niego podejść, kręcąc się faktycznie wokół jego nóg, jakby domagały się jego uwagi. - Nie. Zapewne również wiesz, dlaczego chciałem z tobą porozmawiać. Zastanawiam się, jak wiele możesz mi powiedzieć i jak wiele wiesz o tym, co się ostatnio dzieje - dodał spokojnie, zachowując całkiem obojętną postawę, nie mając ochoty prowokować kłótni, ani robić niczego podobnego. Liczył się jednak z tym, że to spotkanie może nie skończyć się tak, jak powinno.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPią 17 Lut - 18:36;

- Możliwe… Wiem jednak, że przez ten spokój czuję się odrobinę nieswojo - przyznał Longwei, wystawiając dłoń w stronę psingwinów, które od razu odskoczyły od niego, choć nie wyglądały na wystraszone. Wyprostował się jednak, pozwalając im znów biegać wokół swoich nóg. Widział, jak podążały za Walshem, ale tym razem to nie magiczne stworzenia go interesowały i nie ich zachowanie sprawiało, że wolał zachować ostrożność. Stał więc wyprostowany, z dłońmi wciśniętymi do kieszeni, aby zatrzymać ich ciepło, mimo wszystko nie będąc ubranym dostatecznie ciepło. Zaraz też uśmiechnął się uprzejmie, kiedy Chris potwierdził jego przypuszczenia. W końcu to, co obaj o sobie wiedzieli to właśnie to, czym się zajmowali - opiekun smoków i profesor zielarstwa w Hogwarcie.
- Nie wiedziałem o problemach ze smokami wcześniej i byłem równie zaskoczony ich obecnością w Hogwarcie, co reszta bawiących się na balu - zaczął odpowiadać, spoglądając przed siebie, na jezioro, które wydawało się skłonne pęknąć przy jednym nieostrożnym kroku. To jednak nie przerażało Longweia bardziej, niż myśl o dziesiątkach martwych smoków, które mogłyby zostać zabite za coś, co nie było ich winą, co być może działo się w tym momencie w Anglii.
- Przed wyjazdem tutaj zostałem poproszony o stawienie się przed moim szefem… Dowiedziałem się wtedy tego, o czym dwa dni później głosił wszędzie Prorok Codzienny. Jaja, które są odnajdywane w różnych miejscach i niespokojne smoki - mówił dalej, odwracając w końcu głowę w stronę Christophera. Pamiętał, że lubił magiczne stworzenia i dużo o nich wiedział.
- Powiedz mi, co stałoby się, gdyby żmijoptak zgubił swoje cenne jaja? Albo gdyby całe hodowle żmijoptaków straciłyby jaja? - zapytał cicho, patrząc na Chrisa uważnie, kryjąc smutek, jaki mimo wszystko czuł i niepewność wobec tego, co robił, że przyjechał na ferie, a być może powinien był zostać w Anglii.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 18 Lut - 22:16;

- Przeraża cię? - zapytał spokojnie i trudno było powiedzieć, czy pod tym pytaniem kryło się coś więcej, czy zupełnie nie, czy było w nim jakieś ukryte dno, o którym Christopher nie zamierzał nawet wspominać, czy jednak wszystko było w porządku, a on po prostu był dociekliwym znajomym. Widać było po nim, że nie miał pełnego zaufania do Longweia, chociaż to, co przydarzyło się im w rezerwacie dawało teoretyczne podstawy do tego, żeby uznali się za przyjaciół. To było jednak jego miarą za mało i wolał pozostać ostrożny w obecności człowieka, który pozornie był kimś, komu mógł zaufać. Tym bardziej że chwilę później weszli na naprawdę wrażliwy temat i Chris przestał nawet zwracać szczególną uwagę na psingwiny, które wciąż czegoś się od niego domagały.
- O żadnych problemach ze smokami? - zapytał, uśmiechając się do niego uprzejmie, ale widać było, że zachowywał stosowną odległość, gotowy do tego, żeby w każdej chwili zaatakować, gdyby tylko to okazało się konieczne. Być może nie był doskonałym czarodziejem, znał się na innych dziedzinach magii, ale kiedy zaczynały się problemy, doskonale wiedział, jak na nie odpowiedzieć, by wyjść cało z opresji. Dlatego też nie dawał całej wiary temu, co Huang mówił, pozwalając na to, żeby istniała jakaś niepewność, cień niedomówienia pomiędzy nimi, w którym szukał ziaren prawdy. Wiedział, że mężczyzna może skłamać w każdej właściwie chwili.
- Zdaje się, że obaj doskonale znamy odpowiedź na to pytanie. Jak większość zwierząt będą go bronić, choćby i do rozlewu krwi - powiedział ostrożnie, patrząc uważnie na drugiego mężczyznę, by odwrócić się, gdy jeden z psingwinów pociągnął go za rękaw, najwyraźniej domagając się jego uwagi. Łagodziły w ten sposób tę rozmowę, ale zdecydowanie nie powodowały, że stawała się łatwiejsza, bo temat był na tyle trudny, że nie dało się go łatwo przełknąć. - Każde zwierzę może być niebezpieczne, gdy jest zagrożone. Człowiek również - dodał, wyciągając z kieszeni zapasową rękawiczkę, którą pomachał przed nosem psingwina, sprawdzając, czy się nią zainteresuje, jak jakiś szczeniak.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 18 Lut - 23:24;

- Nie, ale nie czuję się równie pewnie co na terenie, który znam - odpowiedział szczerze, przesuwając spojrzeniem po okolicy. Nie był przerażony, a przynajmniej nie strach sprawiał, że nie czuł się pewnie. Mimowolnie miał odczucie, jakby w każdej chwili coś miało się wydarzyć i nie wiedział już, czy chodziło o wszechobecną biel i błękit, czy o przestrzeń, na jakiej się znajdowali. Niemniej, nie potrafił się rozluźnić, choć może powód tego tkwił w nim głębiej, niż mu się wydawało.
Spojrzał na Chrisa uważnie, kiedy ten powtórzył jego słowa i już wiedział, że częściowo się wkopał, że dawał powód do tego, aby mu nie ufać, czy może podejrzewać o nie wiadomo co. Nie była to przyjemna myśl, ale nie zamierzał od niej uciekać. Zamiast tego zadał pytanie, odnosząc się do innych zwierząt, mnie czekał na odpowiedź Walsha. Wiedział, jak powinna ona brzmieć i po chwili, gdy ja otrzymał, uśmiechnął się ze smutkiem i pokiwał głową. Na wzmiankę o tym, że nawet człowiek może być agresywny, poczuł ukłucie w mostku, nieprzyjemne szarpnięcie wraz z cichym przekonaniem, że powinien wracać do Anglii.
- Człowiek jest najbardziej niebezpiecznym stworzeniem i nic nie zmieni mojego zdania w tej sprawie - stwierdził prosto, robiąc krok dalej na lodowej tafli, ze zdumieniem odkrywając jak spokojna się zdawała, mimo wielu pęknięć, jakie powstały wcześniej. Mimowolnie zaczął zastanawiać się, co było przyczyną pęknięć, jednocześnie wiedząc, że nie powinien pozostawić bez odpowiedzi pytania Walsha.
- Nie wiedziałem o problemach ze smokami - powtórzył, a nim skończył mówić, rozległ się głuchy trzask, a lód pod jego stopami nieznacznie pękł. Huang wpatrywał się chwilę w taflę, mając wrażenie, że chodziło o to, co powiedział, zaraz kręcąc głową. - Nie wiedziałem o tych problemach, które teraz się dzieją. Zajmowałem się wcześniej tropieniem nielegalnej hodowli, która wykorzystywała smoki prawdopodobnie do pozyskiwania składników na eliksiry i ćwiczeń czarnomagicznych zaklęć. Jednak nie widzę powiązania między tamtą hodowlą a tym, co się teraz dzieje. O problemach z dotychczas spokojnymi osobnikami, a także o jajach dowiedziałem się na chwilę przed wszystkimi - odpowiedział cicho, zdając sobie sprawę, że mówił o czymś, o czym zdecydowanie nie powinien, ale byli sami na lodowej tafli, która teraz pozostała spokojna, upewniając Longweia w przekonaniu, że wychwytywała kłamstwa.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 20:45;

Christopher skinął lekko głową na tę uwagę, zdając sobie sprawę z tego, że te słowa mogły zostać odczytane w dwojaki sposób. Nie wiedział, czy Longwei zdawał sobie z tego sprawę, czy może jednak nie, czy powiedział to intencjonalnie, pozostawiając pomiędzy nimi granice, która była coraz trudniejsza do przebycia. Było w tym coś szalonego, coś niepokojącego, a Christopher nie wiedział, jak miał się do tego odnosić. Był zagubiony, to nie ulegało wątpliwości, starał się nie tworzyć domysłów, starał się nie dopisywać znaczeń do czegoś, co najpewniej ich nie miało, ale było to trudne. Nie, teraz kiedy wydarzyło się tak wiele skomplikowanych rzeczy, kiedy wiele spraw kosztowało ich więcej, niż można było do tej pory przypuszczać. Nic zatem dziwnego, że chwilowo inne sprawy zeszły na boczny tor, na dalszy plan, tak samo jak psingwiny, którym ostatecznie Christopher rzucił rękawiczkę, ale nie interesował się aż tak bardzo ich zabawą. Jednocześnie miał wrażenie, że ma dość ich okrzyków, które nie pozwalały w pełni skupić mu się na prowadzonej rozmowie, która zdawała się coraz mniej bezpieczna.
- Jest. Bo to w jego umyśle mogą zrodzić się plany, które później okażą się niebezpieczne dla wszystkich otaczających go istot - powiedział cicho, spokojnie, mierząc spojrzeniem drugiego mężczyznę, zastanawiając się, co ten dokładnie miał na myśli. Nim jednak o to zapytał, Longwei odezwał się ponownie, a lód pod jego nogami pękł, trzeszcząc głośno, płosząc część otaczających ich zwierząt. Zielarz zrobił krok w tył, obawiając się, że kolejna rysa spowoduje, że wszystko się pod nimi zarwie, ale nic takiego nie nastąpiło. To, co powstało, nie pogłębiło się również i Christopher zmarszczył lekko brwi, zastanawiając się nad tym, jak to w ogóle było możliwe.
- Wcześniej nie mieliście żadnych podejrzeń? Nawet po tym, co zdarzyło się w rezerwacie? - zapytał, zachowując bezpieczną odległość, zastanawiając się, czy lód mimo wszystko nie zacznie znowu pękać. Zdawał sobie sprawę z tego, że naciskał, że kluczył, że pewnie błądził, ale mimo wszystko chciał szukać, chciał się przekonać, czy czegoś nie przegapił, czy przypadkiem gdzieś wśród nich nie krył się przypadkiem wilk w owczej skórze. Oczywiście, trudno byłoby mu to udowodnić, ale wystawiając się tak jak teraz na swoistą próbę, był w stanie, jak sądził, potencjalnie sprowokować przeciwnika. O ile faktycznie krył się tam, gdzie teoretycznie mógł.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 21:15;

Nie zdawał sobie w pełni sprawy z tego, jak brzmiały jego słowa, jak mogły być odczytane. Mówił szczerze, nie potrafiąc kłamać, ani nie widząc podstaw do tego. Mimo to widział, że Christopher zachowywał większy dystans, niż przy ich ostatnich spotkaniach. Nie było to przyjemne odkrycie, niemal było czymś nowym, ale Longwei rozumiał je. Podejrzewał, że z uwagi na swoje zajęcie oraz to, co się wydarzyło, wiele osób może krzywo na niego patrzeć, może mu nie ufać, jak i Ministerstwu, albo wręcz mieć go za podejrzanego, za zamieszanego w zdarzenia. Nie mógł ich winić, choć nie wiedział, czy nie powinien z uwagi na to wyjechać. Owszem, miał przeprowadzić jakby warsztaty, informując, jak należy postępować w przypadku znalezienia jaja, jednak nie wiedział, czy powinien, jeśli część kadry Hogwartu miała do niego zastrzeżenia. Mimo to starał się odpowiedzieć dalej, odkrywając, że lód pękał pod jego stopami. Wiedział, że nie powiedział całkowitej prawdy, co po chwili zmienił, wpatrując się wciąż w taflę lodu, zastanawiając się nad tym, w jakim dokładnie miejscu się znajdowali.
- Ja o niczym nie wiedziałem. - powiedział prosto, wyraźnie akcentując pierwsze słowo, wiedząc, że jego szef zbyt długo zwlekał z informowaniem wszystkich pracowników o zagrożeniu. - Teraz najważniejsze jest informowanie o tym, jak należy postąpić w przypadku odnalezienia jaja, albo młodego smoka. Chciałbym zorganizować w trakcie tego wyjazdu warsztaty, jeśli nie byłby to kłopot - powiedział, spoglądając na Chrisa, trzymając się prosto. - Zależy mi na tym, żeby nie doszło do podobnych sytuacji. Jaja nie są tak dobrze wyczuwalne, co młode. Sam możesz dopowiedzieć sobie, co się stanie, jeśli ktoś postanowi poczekać, aż jajo wykluje się w jego mieszkaniu. Lepiej, żeby znalezione trafiły do hodowli - dodał, domyślając się, że Chris go zrozumie. Miał dostateczną wiedzę na temat magicznych stworzeń, żeby domyślić się tego, co mogłoby się w takim przypadku wydarzyć.
- Jeśli chcesz znać moje zdanie, to fakt, że jaja są znajdowane w tak różnych miejscach, nie podoba mi się, właściwie jest to podejrzane. Sam możesz się domyślać, że smoki nie złożyłyby jaj w tak przypadkowych miejscach, jak to się wydarzyło. Jednak na tę chwilę nie mam pojęcia, co, albo kto, może stać za tym wszystkim…

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 21:27;

W sytuacji takiej, jak ta, trudno było zaufać innym, trudno było w pełni przyznać im rację, zwłaszcza gdy zdawało się, że ci powinni wiedzieć coś więcej, niż postronni. Christophera zastanawiała również obecność Longweia tak w Avalonie, jak i na balu sylwestrowym, ale nie miał pojęcia, czy ten był w czasie pożaru w rezerwacie, więc po prostu po chwili o to zapytał. Mówiąc o tym, dodał, że sam również się tam wybrał, choć nie podał konkretnej daty i spojrzał na lód, który zatrzeszczał niebezpiecznie i ostatecznie pojawiła się na nim rysa. Uniósł na to lekko brwi, przypominając sobie krąg w Luizjanie, który z jakiegoś powodu nie pozwalał mu kłamać, zastanawiając się, czy to miejsce nie reagowało podobnie. Dlatego też doprecyzował, że wybrał się do rezerwatu, gdy było już po wszystkim, a on odwiedził przyjaciela mieszkającego w Dolinie, chcąc mieć pewność, że nic mu się nie stało. To była prawda, tak samo, jak to, że spacerował wtedy nad strumieniem, zastanawiając się nad ostatnimi wydarzeniami, więc zerknął ponownie na lód, odkrywając, że ten nadal był w całości. To zaś było interesującą kwestią, bo najwyraźniej okolica była w jakiś sposób zaczarowana i reagowała na półprawdy. O ile, rzecz jasna, nie był to przypadek, choć w przypadku magii trudno było wierzyć w podobne rzeczy. Czasami się to zdarzało, to prawda, ale Chris doświadczył już wielu anomalii i wiedział, że większość z nich miała jednak jakieś podstawy.
- Nie sądzisz, że równie istotne jest informowanie, co zrobić, by spróbować ochronić się przed atakiem? Wiem, że to prawie niemożliwe, smoczy ogień to coś więcej, niż to, co ludzie znają, ale jeśli w ich ogrodzie znajdzie się smocze jajo, może dobrze byłoby, gdyby wiedzieli, jak uniknąć ataku rozwścieczonej matki - powiedział spokojnie, przyglądając się uważnie Longweiowi, nie do końca mogąc go zrozumieć. Wyglądało jednak na to, że ten nie próbował oszukiwać, chociaż istniało również prawdopodobieństwo, że zielarz nie wiedział, jakie powinien zadać pytania, by dotrzeć do sedna problemu. Zgodził się z młodszym mężczyzną, że takie warsztaty były bardzo potrzebne i zamierzał się na nie udać, by uważnie ich wysłuchać. Był co prawda specjalistą od roślin, nie od stworzeń, chociaż i na tych się znał, więc zakładał, że będzie w stanie wyłapać kłamstwa albo inne potknięcia, które potencjalnie mogłyby zostać przemycone podczas takiego spotkania.
Miał mu już odpowiedzieć na jego uwagi, gdy psingwiny, zajęte wcześniej jego rękawiczką i spłoszone trzeszczącym lodem, wróciły do nich, domagając się ponownie zabawy i czegoś bardziej interesującego, niż spacerowanie po okolicy. Były dość natarczywe i zielarz coraz lepiej rozumiał, dlaczego Smoczy Ludzie nie chcieli ich w swoim pobliżu. Potrząsnął jednak głową, odwracając się ponownie w stronę Longweia.
- Kto inny, niż człowiek mógłby robić podobne rzeczy? Ktoś, kto zna się na smokach, hodowca, pasjonat, pracownik Ministerstwa… - stwierdził w końcu, dając mu tym samym wyraźnie znać, że jeśli miał coś do dodania, jeśli chciał się wyprzeć tej teorii, to mimo wszystko miał do tego najlepszą okazję. I Christopher miał prawdziwą nadzieję, że tym razem lód nie pęknie, bo wtedy musiałby mieć się na baczności na każdym kroku.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 21:29;

Huang spojrzał na Chrisa, kiedy ten pytał o rezerwat, mimowolnie marszcząc brwi. Nie podobało mu się to pytanie, odnosząc wrażenie, że zielarz próbował sprawdzić, czy on sam nie był w to zamieszany. Nie wiedział tak naprawdę dlaczego, co powodowało, że stał się nagle tak podejrzliwy wobec niego. Zaraz jednak odpowiedział, zgodnie z prawdą, że nie był w rezerwacie w czasie pożaru i dowiedział się o nim dopiero po fakcie. Lód pod jego stopami nie pękał, więc Longwei miał nadzieję, że to wystarczy mężczyźnie, szczególnie że sam musiał domyślać się, jak działała okolica, sądząc po jego reakcji, gdy tylko lód pękł pod nim i zielarz poprawił swoją wypowiedź.
Westchnął lekko, robiąc znów dwa kroki w kierunku psingwinów, po chwili cofając się nieznacznie, obserwując zachowanie zwierząt, starając się w ten sposób nie skupiać się na niepewności, jaka zawisła między nimi. Owszem, przed dwukrotną wspólną pracę nie mogli od razu sobie ufać, jakby byli przyjaciółmi, ale nie powiedziałby, żeby mieli preteksty, żeby się wzajemnie podejrzewali.
- Skrzat? Choć to również byłoby na polecenie człowieka. Staram się jednak nie zakładać, że nie ma w tym winy czegoś innego, jakichś zmian, może klimatycznych - odpowiedział, kręcąc lekko głową, znów pochylając się w stronę psingwinów, które teraz o wiele chętniej łasiły się do niego, przekrzykując wzajemnie. - Możesz szukać winnych pośród hodowców, pracowników Ministerstwa, ale również pośród osób powiązanych z Hogwartem, skoro do dwóch z trzech zdarzeń doszło przy osobach z zamku… Rozumiem, że mi nie ufasz, ale też zależy mi na odkryciu prawdy - mówił dalej, prostując się, robiąc krok w stronę mężczyzny, ale zatrzymał się w bezpiecznej odległości. Nie chciał naruszać przestrzeni zielarza, granic przez niego wyznaczonych. Zastanawiał się też nad wcześniejszymi słowami Christophera, w końcu kręcąc głową.
- Mogę spróbować powiedzieć, co robić, gdy spotkają rozwścieczoną matkę, ale przed smokami najlepiej jest uciekać, korzystając z teleportacji. Nie wiem, ilu studentów to potrafi, skoro także dorośli miewali z tym problemy. Masz jednak rację, postaram się i o tym wspomnieć. Czy… Czy znasz może kogoś, kto mógłby zrobić broszury z informacjami na ten temat? - powiedział w końcu, zastanawiając się nad zadaniem, jakie otrzymał od swojego szefa.

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 21:37;

Zaufanie było bardzo kruchą i niepewną rzeczą, a Christopher należał do ludzi, którzy woleli sprawy stawiać naprawdę jasno, którzy woleli pewne rzeczy wiedzieć, mieć czarno na białym, a nie tylko się ich domyślać. Nie znał zbyt wielu pracowników Ministerstwa, z pozostałymi nauczycielami rozmawiał, na ile było to możliwe, ale to wciąż nie dawało mu odpowiedzi na pytania i wątpliwości, jakie za nim wędrowały. Dlatego też wolał pomówić z Longweiem, wolał przekonać się na własne oczy i uszy, że mężczyzna nie był unurzany w jakimś bagnie. Oczywiście, bardzo trudno było stwierdzić, czy się w tej materii ma rację, ale mimo wszystko zielarz chciał wszystkiego wysłuchać, chciał zobaczyć coś na własne oczy i dopiero później decydować.
- Mogę szukać ich wszędzie i tam, gdzie mogę, zapewne to robię. Wysłuchanie innych, czy stawianie im pytań, nie jest równoznaczne z tym, że z góry kogoś oskarżam - zauważył spokojnie, wiedząc doskonale, że ktoś, kto odpowiadał za to, co się dzieje, może równie dobrze kryć się za murami Hogwartu. Mógł również, co wcale nie było takie niemożliwe, mieszkać na drugiej półkuli i z jakiegoś powodu po prostu próbował mącić im w życiu. Christopher wolał jednak przekonać się, czy we własnym otoczeniu, w swoim pobliżu, nie trafi na ślad czegoś, co mogłoby mu coś więcej powiedzieć. Na ślad czegoś, co mogłoby mu wyjaśnić to wszystko, co działo się dookoła nich. To, rzecz jasna, nie było ani proste, ani miłe, ale mimo wszystko czasami należało się do tego uciec.
- Właśnie dlatego cieszę się, że zdecydowałeś się odpowiedzieć na moje pytania - dodał w formie wyjaśnienia, zerkając ponownie na lód, na którym stali, ciekaw, czy faktycznie dobrze odczytywał zachowanie tego skrawka ziemi. Być może to była jedynie jego wyobraźnia, może był to zwykły przypadek, ale jednak sądził, że był w stanie po tych ruchach lodowej pokrywy stwierdzić, czy któryś z nich kłamał. A wszystko wskazywało na to, że Huang naprawdę nie wiedział nic więcej, a jeśli było inaczej, to potrafił to doskonale ukryć.
- Znam. Nawet dwie, jedną jestem ja, a druga najpewniej również jest na tym wyjeździe - powiedział spokojnie, przymykając powieki, ruszając przed siebie, gdy oblegające go psingwiny zaczęły nadmiernie domagać się jego uwagi. Zaraz też, pamiętając o przysmakach w zagrodzie fomisiów, spróbował je do siebie przywołać, by rzucić je ostatecznie otaczającym ich zwierzętom i oddalić się od nich, nie pozwalając, by za nimi podążały, mając nieco dość ich pisków oraz nachalności. - Jeśli przygotujesz zwarte i konkretne informacje, to postaram się je przygotować - obiecał prosto, nie wchodząc za bardzo w szczegóły.

+

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Longwei Huang
Longwei Huang

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177cm
C. szczególne : krwawa obrączka na serdecznym prawym palcu, tatuaż chińskiego smoka na lewej ręce, runa jera na karku, blizny na łydce i na plecach, łagodny uśmiech
Galeony : 3892
  Liczba postów : 1209
https://www.czarodzieje.org/t20234-longwei-huang#630705
https://www.czarodzieje.org/t20253-poczta-longweia#631638
https://www.czarodzieje.org/t20251-longwei-huang#631542
https://www.czarodzieje.org/t21405-longwei-huang-dziennik#693068
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 19 Lut - 21:43;

- W czasie, gdy nie wiadomo, gdzie jest zagrożenie, podobne pytania mogą być uznane za oskarżenie… Mam nadzieję, że rozwiałem choć trochę wątpliwości wobec mnie. Naprawdę nie wiedziałem o niczym i szczerze mówiąc, nie jestem pewien, czy teraz wiem cokolwiek więcej. Obawiam się jedynie, że to dopiero początek, chyba że chaos pośród smoków jest po prostu przykrą tragedią - powiedział spokojnie, kręcąc głową, ale nie miał już nic więcej do dodania. Nic, co nie było rozmową na temat przeprowadzenia warsztatów dla obecnych na feriach osób w sprawie smoczych jaj. Z jakiegoś powodu cieszył się, że zielarz nie miał zamiaru go od tego odwieźć, że widział w tym spotkaniu potencjał, ale nie mógł powiedzieć, żeby sam się w jakikolwiek sposób uspokoił. Wręcz przeciwnie, odnosił wrażenie, że był zagubiony jeszcze bardziej i potrzebował rozmowy z kimś innym, kimś bliskim. Potrzebował opanować chaos, jaki powstał w jego myślach, ale jeszcze nie mógł teraz się tym zająć.
- Byłbym wdzięczny za pomoc w stworzeniu tych broszur. Dam znać szefowi, kto się nimi zajął, żeby w jakiś sposób się odwdzięczyli - powiedział prosto, uśmiechając się łagodnie. Naprawdę cieszył się z pomocy, jaką mógł uzyskać i nie zamierzał tego kryć. Zaraz też zaproponował, żeby wspólnie kierowali się w stronę lodowca, w czasie, gdy sam zaczął mówić prosto, krótko o tym, co powinno znaleźć się na broszurach, ustalając od razu, czy powinien spisać podobne informacje na papierze, aby mieli łatwiej w trakcie pracy.
+
/zt x2

______________________

I won't let it go down in flames
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPon 20 Lut - 11:53;

Harmony postanowiła wyjazd na ferie potraktować nie tylko jak okazję do zabawy i odkrywania, ale także trening. W Hogwarcie nawet nie miała co marzyć, że przez tyle czasu byłaby otoczona jednym wielkim lodowiskiem. Wkrótce na nowo zaczynała się nauka, co jeszcze bardziej utrudniłoby jej dostęp do, i tak mało dostępnego ze względu na czas, lodowiska.
W sercu Antarktydy mogła ćwiczyć wszędzie i o każdej porze, a do pełni szczęścia brakowało jej tylko trenera, który niestety nie zaliczał się jako „niezbędny ekwipunek ucznia na feriach”. Skąd miała pewność? Bo pytała… Wszystkich czterech prefektów i kilku nauczycieli. I żaden nie chciał wydać zgody!
Mogła więc robić jedynie wszystko to, co było w jej mocy. Technicznie sama nie miała, jak wyłapać swoich bardziej subtelnych błędów, a zatem została praca nad nowym programem i własnym wyrazem artystycznym. Jeżeli zdążyłaby coś na Antarktydzie przygotować, a miała ku temu wiele okazji będąc otoczoną połaciami lodu, to z trenerem mieliby dużo jaśniej wyznaczoną drogę do pracy po jej powrocie.
Ubrała się lekko, jedynie w cienki łyżwiarski strój nawet nie kłopocząc się odzieżą termoaktywną (o jej istnieniu i wartości w używaniu nauczyli ją rodzice podróżnicy), w końcu planowała potrenować na lodowisku wewnętrznym, ogrzewanym magią.
Cóż… Jak widać wielu innych uczniów też wybrało temperaturowo neutralne miejsce do jazdy, zamiast zamarzać żywcem na zewnątrz i Remy miała zdecydowanie za mało miejsca między nimi, żeby bezpiecznie oddawać skoki czy robić piruety. Wolałaby nie odpowiadać za ranienie kogoś nożem łyżwy.
„A więc plan B.”
Wypożyczyła od Smoczych Ludzi lodowe kajdany, zarówno na ręce jak i nogi. Nawet sami upewnili się, by jak najskuteczniej je na niej zamontować i zapiąć. Dziewczyna w duchu dziękowała, że dla tego ludu tak ważną sztuką była jazda na łyżwach, miała pewność, że z największą uwagą dadzą jej wysokiej jakości lodowe kajdany. Oczywiście, nie było to całe jej odzienie przed zimnem.
Doskonale wiedziała jak się spakować, może nigdy nie była na Antarktydzie, ale z rodzicami podróżnikami nauczyła się wielu przydatnych rzeczy a i oni sami zadbali o listę najpotrzebniejszych ocieplaczy, gdy córka przekazała im, że „jadą gdzieś, gdzie naprawdę będą potrzebowali ciepłych kurtek”.
Trzy pary odzieży termoaktywnej wcale nie wydawały się przesadą przy arktycznych mrozach, a ich materiał był na tyle cienki, że nawet kilka warstw nie przeszkadzało w swobodnych ruchach. Na to grubsza warstwa ubrań i obowiązkowo lododropsy do kieszeni. Może nie był to najwygodniejszy strój do jazdy na łyżwach, ale jej nie uniemożliwiał i to się liczyło.
Lodowe pole prawy było naprawdę przepiękne. Nawet jeżeli to co mówili Smoczy Ludzie o dowiedzeniu się więcej o sobie nie było prawdą, to już sama sceneria dodawała jej natchnienia.
Zaczęła swoją typową rozgrzewkę, samą siebie pilnując, by nie pominąć nawet najmniej przyjemnych rozciągnięć, które kazał jej robić trener. W trakcie jak się rozjeżdżała, rozglądała się po okolicy i przypominała sobie, na jakie metrum dziś fale wygrywały o brzeg. Specjalnie przeszła się do zatoki olifantów, gdzie woda nie jest aż tak wszędzie zamarznięta, żeby tego posłuchać.
Rytm wody dodawał jej chęci tworzenia, a wszechogarniające piękno lodowego pola aż zapierało dech w piersi, więc nic dziwnego, że chociaż nie wiedziała o czym do końca chciała ułożyć swoją choreografię, nogi jakoś tak same zaczęły ją nieść w tańcu po lodzie.
Nie miała muzyki do programu, więc w głowie przypominała sobie jedynie uderzenia fal. Miały wyjątkowe metrum tego dnia – 1/3. Odtwarzając ich plusk, zaczęła krążyć, z początku tańcząc wręcz nieśmiało. Trudno było opowiadać ruchami historię, jeżeli jeszcze się jej nie zaplanowało, nie najprostszym było też zwyczajnie dać się porwać swoim łyżwom, gdy muzyka nie rozbrzmiewała wokoło.
Jednak powoli, ślizg po ślizgu i figura po figurze zaczynała nabierać pewności. Historia dopiero się tworzyła. Opowieść o mroźnej i z pozoru niegościnnej krainie, której pierwsze lodowe oblicza rozpuszczało się pod całym zachwytem, jaki przynosiła podróżnikowi swoim pięknem. Zwierzenie o tym, jak Remy kochała dalekie wojaże i przygody, jak tutaj miała ich już kilka, a każda z nich tętniła życiem młodych, wolnych duchów pragnących odkrywać świat.
To wszystko były tylko początkowe założenia, jeszcze nie składne w układ, ale wybijały emocji w każdym jej ruchu. Remy już wiedziała, że pierwsza sekwencja piruetów musiała być ostra, szybka, dokładna, aż mroźnie niegościnna, pozy jakie w obrotach przyjmowała powinny być wykonane bez zawahania, z precyzją taką, jakby ktoś właśnie kłuł w lodowej skale rzeźbę prostymi, krótkimi ciosaniami. Po czym skok w powietrze, cały czas w obrocie i zmiana nogi pod piruet. Kontynuacja tej sekwencji powoli miała stać się bardziej ludzka i przyjemna, mniej chłodna. Jakby właśnie lodowa kraina nieśmiało zaczęła pokazywać swoje uroki.
Gryfonka zatrzymała się na tym elemencie tak długo, jak tylko mogła się kręcić bez wyraźnego dyskomfortu w brzuchu. Póki co obroty wykonywała wbrew swoich założeń – powolne, by jak najdłużej mogła kombinować z tym punktem programu. Starała się dobrać następujące pozy w piruetach tak, żeby u widza wywołały podobne skojarzenia do jej własnych, jednocześnie biorąc pod uwagę, że:
a) Musiało to być wykonalne
b) Musiało to ze sobą dobrze wyglądać
c) Musiało swoim skomplikowaniem nabijać jak najwyższy mnożnik punktowy.
Zazwyczaj te bardziej techniczne rzeczy w artystycznym wyrazie omawiała ze swoim trenerem. Dlatego póki co, po zdecydowanie zbyt wielu obrotach, złożyła trzy opcje sekwencji piruetów i zostawiła to na tym. Sama nie mogła ocenić w czym technicznie lepiej prezentował się jej obrazek z boku.
Nie była jeszcze zmęczona, a i chłód nie zdążył dotrzeć do jej spoconego ćwiczeniami ciała, więc postanowiła wykorzystać to na jeszcze jeden element. Pierwszy raz jeździła po tym lodowym polu na łyżwach do jazdy figurowej i nie czuła w pełni wygodnie podłoża pod nożami, żeby zdecydować się na planowanie skoków. Zamiast tego przeszła do sekwencji kroków. Były dwie główne sekwencje i jakoś jej dusza podpowiadała, że miała dużo weny i ochoty na rozpoczęcie pracy nad tą w drugiej połowie.
Druga połowa programu Remy miała obrazować piękno, jakie otwierała przed gośćmi Antarktyda, że z pozoru tak zimne miejsce miało pod tymi wszystkimi opadami śniegu wiele ciepła do zaoferowania. Wiedziała, że muzykę musiała dobrać tak, by ten moment był bardzo żywiołowy, wręcz ognisty a nie mroźny.
A skoro muzyka miała być szybka, ona musiała za nią nadążyć i dorównać jej energią. Z tym drugim nie miała problemów, w końcu była jej wulkanem. Entuzjazm i zapał to coś, czego nigdy jej nie brakowało.
Więc ruszyła, jak pchnięta magiczną siłą, goniąc za czymś, czego dostrzec nie mogła. Szybciej, mocniej, więcej energii, kręciła się po spirali szukając… Nie, ścigając za właściwymi elementami. Nogi pracowały jej tak szybko, że wystarczyła jedna, trochę za mocna rysa w lodzie a nie utrzymałaby równowagi. Ale wiedziała, że mogła na to sobie pozwolić, dokładnie sprawdziła wybraną lodową przestrzeń, żeby wiedzieć, że jest wystarczająco gładko.
Przy kolejnym okrążeniu po spirali, próbując dogonić siebie i kroki w tym tempie, zrobiła Spread Eagle, weszła w niego szybko i z gracją, mknąc po lodzie. Obrót, podskok, kilka kroków typowo tanecznych, okrążenie krótkiej ściany i zawrót na przekątna, na której z kolei zrobiła Inę Bauer.
I znów, zatrzymała się na tych dwóch elementach, wiedziała już, że chce w takiej prędkości i z taką energia je wykonywać, ale musiała wymyślić kroki prowadzące do Spread Eagle, wychodzące z niego i odprowadzające na Inę, żeby nie wyglądała jak kręcąca się w kółko pszczółka, a sunący po tafli łabędź.
(Co prawda do Antarktydy bardziej pasowałoby sunący po tafli psingwin, ale one akurat nie miały w sobie tyle gracji i Remy zdecydowanie wolałaby nie być do nich porównywana.)
Przez następne czterdzieści minut, dopóki spocone ciało nawet w ruchu zaczynało odczuwać zimno, testowała te dwa elementy z wplataniem różnych kroków z klasycznych tańców pomiędzy. Niestety, to nie zakończyło się takim sukcesem jak piruety. Wizja nie do końca łączyła jej się z tempem, zdecydowanie brakowało muzyki przewodniej, by poczuć nuty na skórze i je wytańczyć.
Gdy poczuła chłód postanowiła zakończyć swoje zmagania na dzisiaj i dać odpocząć mięśniom pod ciepłym prysznicem. Zasłużyła.

z/t
+
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySro 22 Lut - 19:33;

Fascynowało ją to miejsce, choć wcześniej myślała, że to w Kanadzie było zimno. Miała jednak wrażenie, że krajobrazy Antarktydy to wynagradzały. Pół dnia spędziła u  miejscowych uzdrowicieli, zastanawiając się, czy może ich techniki ją czegoś nauczą. Musiała przyznać, że metodykę mieli całkiem osobliwą, ale nie było co się dziwić, skoro byli tak odizolowanymi od reszty świata czarodziejami. Chłonęła dosłownie wszystko, od kunsztu rzucania najprostszych uzdrawiających zaklęć, po zastosowanie tak znikomej flory i fauny obecnej na biegunie. Marszczyła też brwi w niezrozumieniu miejscowych wierzeń. Jeśli miałaby przyznać, to nie wierzyła w nic oprócz samej siebie. Nie wierzyła w ludzi, nie ufała im, a po ostatnich wydarzeniach, które ją spotkały – ufała jeszcze mniej. Nie potrafiła zrozumieć jak wierzyć w coś mistycznego, choć właśnie znajdowała się w miejscu z legend.
Chciała wykorzystać ten czas najlepiej jak mogła, skoro i tak już tutaj była i tak naprawdę nie miała obecnie nic innego i lepszego do roboty. W gruncie rzeczy cieszyła się, że nie została w Anglii. Miała nadzieję, że dowie się czegoś więcej o zdejmowaniu skutków klątw, choć nie sądziła, że w tym miejscu mieli do czynienia z tego typu rzeczami, tym bardziej celtyckimi, pradawnymi przekleństwami. Z całego serca chciała pomóc Nathanielowi, zarówno jako przyjaciółka, jak i uzdrowicielka. Nie chciała tego głośno przyznawać, ale cieszyła się, że dał jej jakiś cel. Potrzebowała tego, ukierunkowania na coś, co pozwalało jej zapomnieć.
Niespiesznie przechadzała się po lodowisku – by przypadkiem się nie wywrócić, ale też miała czas, tyle ile chciała. Popijała też gorącą kawę, którą zabrała ze sobą w samonagrzewającym się kubku, który udało jej się wyprosić w kuchni. Nie narzekała też na odrobinę alkoholu, który wlali jej do kubka. Mogła się poczuć zupełnie tak, jakby piła wiedeńską, choć nie pytała co dokładnie znalazło się w naczyniu. Była przyzwyczajona do szpitalnej brei i wodnistej kawy, nie była więc wymagająca.
Nie uwolnię się już od ciebie, co? — rzuciła, równając się ze znajomą sylwetką Nathaniela, którą dostrzegła już jakiś czas temu. Ostatnio łapała się na tym, że był jedną z niewielu osób, przy których czuła się po prostu swobodnie. To uczucie było jak powiew świeżego powietrza, nie musiała się pilnować, nie musiała stale zastanawiać się co może powiedzieć, a czego nie. Bo wielu, wielu godzinach spędzonych w szpitalu naprawdę ją to odprężało.
Kawy? — zaproponowała, nic nie wspominając o dodatku, który mieszał się z ciemnym wywarem z kofeiny. Nie miała przecież pojęcia o tym, co się u niego działo i nawet nie pytała. Ona miała swoje tajemnice, on miał swoje.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Bunny Moon
Bunny Moon

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : Białe pasemka włosów; jasne plamki-przebarwienia na linii włosów, rozsiane po rękach i nogach; nieco krzywe jedynki i zaostrzone kły; amerykański akcent
Galeony : 22
  Liczba postów : 38
https://www.czarodzieje.org/t21986-bunny-moon#719686
https://www.czarodzieje.org/t21997-fly-me-to-the-moon#720146
https://www.czarodzieje.org/t21985-kuferek-bunny-moon#719682
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyCzw 23 Lut - 18:24;


Lądolód Antarktydy jest równie nudny, co piekielnie intrygujący - wiem to już od samego początku wyjazdu, czuję to przecież całą sobą, bo każda bryła lodu zdaje się skrywać w sobie więcej magii, niż całe Ilvermorny. Nie potrafię zmusić się do spędzania czasu w samym lodowcu mieszkalnym, chyba za bardzo pesząc się świadomością, że w zamkniętych przestrzeniach widać jak samotna jestem, zamiast znajomych mając tutaj tylko matkę, której uparcie próbuję unikać nawet w porach serwowania posiłków w tutejszej jadalni. I chociaż dziwnie mi zagadywać obcych Hogwartczyków, to z łatwością odnajduję w sobie siłę do zaczepiania Smoczych Ludzi, dla których przecież wszyscy są obcy - dlatego też udaje mi się wypożyczyć jakieś zwykłe łyżwy. Nie kieruję się jednak w stronę lodowiska, gdzie pchają się absolutnie wszyscy, bo nasłuchałam się już o cudownym polu lodowym tak blisko, po którym gania cała masa psingwinów... i po którym ganiać chcę też ja.
Dochodzę do wniosku, że skoro można chodzić, to można też jeździć, więc przysiadam na lodzie, zakładam łyżwy i niespiesznie stawiam pierwsze z posuwistych kroków, przypominając sobie jak to dokładnie wygląda. W Los Angeles nie było zbyt wiele okazji do nauki łyżwiarstwa, opieram się więc na starych lekcjach ze świąt u dziadków i, jakimś cudem, udaje mi się utrzymywać równowagę, chociaż kręcę zwykłe kółka i mogę zapomnieć o zgrabnych piruetach. Bardziej od obracania się interesuje mnie jednak ktoś, kto zmierza pewnym krokiem chyba w stronę lodowca mieszkalnego; w tej jednej chwili decyduję, że muszę jakoś zareagować, bo nie mam wielu okazji na złapanie przystojnych Hogwartczyków, którzy akurat nie mają żadnego towarzystwa.
- Fuck. Fuck fuck fuck fuck - mamroczę pod nosem, niemal wywracając się przez jakiegoś psingwina, który pcha mi się pod nogi. - Co ty- głodny jesteś? - Dopytuję zwierzaka, który próbuje podgryźć sznurówki moich łyżew, podsuwając mi przy tym idealny pomysł. Grzebię po kieszeniach, by wyciągnąć z różowej kurtki batonika, a następnie odłamuję kawałek i podsuwam go psingwinowi, raz za razem pozerkując na oddalającego się chłopaka. Nie może mnie widzieć, jest tyłem, ale i tak serce rozbija mi się desperacko w klatce piersiowe, bo nie chcę zostać przyłapaną. Zanim batonik ma szansę zniknąć w psingwinowym dziobie, przesuwam nim po lodzie w stronę swoich butów, które zostawiłam kawałek stąd - a ptaszysko posłusznie leci w tamtą stronę.
- Ej! EEEEJ! Czekaj! To moje! - Wołam jak najgłośniej, niby upominając psingwina, a jednak interesując się tylko tym, czy nieznajomy nie postanowi być moim bohaterem. I kiedy ruszam w stronę mojej własności to stwierdzam już, że jednak nieco pomocy by się przydało, bo wokół moich butów zaczyna się zbierać coraz więcej psingwinków...
Powrót do góry Go down


Nathaniel Bloodworth
Nathaniel Bloodworth

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 190 cm
C. szczególne : Lewa ręka: pochłaniacz magii, sygnet rodu | prawa ręka: od łokcia w dół pokryta paskudnymi bliznami, runiczne tatuaże na ramieniu | blizna pod łopatką
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1052
  Liczba postów : 2439
https://www.czarodzieje.org/t17075-nathaniel-bloodworth#476657
https://www.czarodzieje.org/t17080-nathaniel-bloodworth#476778
https://www.czarodzieje.org/t17070-nathaniel-bloodworth
https://www.czarodzieje.org/t22257-nathaniel-bloodworth-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyCzw 23 Lut - 22:21;

Jak zwykle plątał się po okolicy bez większego celu. Niby szukał czegoś, co mógłby sprzedać w Anglii za niezłą cenę, ale w gruncie rzeczy okazało się, że wcale nie było to dla niego takim priorytetem i znacznie bardziej cenił sobie chłonięcie tutejszych widoków, aniżeli próby wzbogacenia się. A było co oglądać. Spotkał się z opiniami, że tutejsze śnieżno-lodowe pustkowia były bezbarwne, nudne i monotonne, ale on odnajdywał w tym niesamowity spokój ducha. Puste przestrzenie pozwalały mu złapać prawdziwie głęboki oddech. W ostatnim czasie miał wystarczająco dużo wrażeń, teraz cieszyła go panująca tutaj cisza.
Cisza, która została zaburzona przez znajomy głos, na dźwięk którego zatrzymał się i uśmiechnął sam do siebie, zerknąwszy przez ramię.
— Och, a więc próbowałaś? Wybacz, nie zauważyłem — wcale nie krył rozbawienia, które go ogarnęło. Jeśli rzeczywiście chciałaby się go pozbyć, była w tym szalenie nieskuteczna, na co nie zamierzał narzekać. Dobrze było mieć przy sobie znajomą twarz, ostatnio nie zostało mu ich wiele. Jedni odchodzili, a drudzy, o zgrozo, wracali. Czuł się wyjątkowo dziwnie z myślą, że Emily jest gdzieś tutaj, na tej niewielkiej połaci życia pośród lodowego pustkowia. Nie potrafił określić jak właściwie, wiedział tylko, że niecodziennie. Rozmowa z nią zasiała w nim ziarno niepokoju.
Po raz ostatni zaciągnął się błękitnym gryfem, który towarzyszył mu w tym spacerze i zmieniwszy peta w kostkę lodu, rzucił go przed siebie, przez chwilę patrząc jak sunie po powierzchni lodu.
— Przyszłaś tutaj dowiedzieć się czegoś o sobie, zyskać niesamowitą wiedzę, czy odnaleźć zaginione wspomnienia? — zapytał, jednocześnie kiwając głową na jej propozycję i chętnie sięgając po kubek. Nieco kpił sobie z magii tego miejsca, owszem... natknął się na dziesiątki podobnych legend i zwykle właśnie tym się okazywały – miejscowymi opowiastkami niemającymi nic wspólnego z rzeczywistością.
Podniósł kubek do ust, zapominając o tym, że w tym miejscu należało upewnić się na wszelkie możliwe sposoby, że do napoju nie dolano niczego wysokoprocentowego. A może to zaufanie do Thalii zwiodło go na manowce? To, że coś jest nie tak, zauważył dopiero w smaku i przy drugim łyku, który wypluł natychmiast.
— Na Merlina, Thalia, pojebało cię? — warknął zupełnie odruchowo, w akcie obrony. Spanikował, zareagował impulsywnie. To, że nie zrobiła tego celowo, dotarło do niego dopiero w drugiej chwili. Odchrząknął, chyba w ramach przeprosin, a stężała w złości twarz nieco mu się rozluźniła, choć wciąż pozostał absolutnie poważny. — Nigdy więcej nie dawaj mi alkoholu. Nie mogę do tego wrócić — dodał znacznie ciszej, z prośbą czającą się na końcu języka, która jednak nie chciała zejść na wargi i ostatecznie wybrzmiała tylko w spojrzeniu.
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPią 24 Lut - 10:43;

/w innym czasie

Kolejny dzień, kolejny trening. Remy wcale się nie zdziwiła, gdy i tego dnia okazało się, że wewnętrzne lodowisko było zajęte. Przyzwyczaiła się, że takie sytuacje się zdarzały i czasami musiała wyjść poćwiczyć na zewnątrz. Dobrze, że lodowe pole prawy było na tyle rozległe, że i tak nawet, jakby kogoś spotkała, nie przeszkadzaliby sobie.
Zapakowała do torby na ćwiczenia wszystko, czego potrzebowała, a następnie otworzyła ją szerzej, żeby jej nowy przyjaciel mógł do niej wskoczyć. Mały psingwinek, którego uratowała nie tak dawno, podążał za dziewczyną gdziekolwiek ta szła i nie chciał zostawić jej w spokoju. Dziewczyna myślała, że w końcu sobie odpuści, ale kiedy psingwinek usilnie próbował dostać się do lodowca za nią i był nieustannie odganiany przez Smoczych Ludzi, Gryfonka nie miała serca go zostawić. Przemyciła go do środka w plecaku i od tego czasu w tej sposób zabierała go wszędzie ze sobą.
Gdy oddaliła się na tyle od lodowca mieszkalnego, by nikt nie widział, wypuściła psingwiniątko. Chwilę zdało skołowane i mrużyło oczka, szybko przy tym mrugając, by przyzwyczaić się do słońca, a zaraz potem potrząsnęło główką i na swoich krótkich nóżkach podążało za dziewczyną, równie dziarskim krokiem co ona.
Remy miała już upatrzony swój ulubiony prostokąt na całym polu prawdy. Specjalnie wyjechała jego granice po skończonych ćwiczeniach pierwszego dnia, kiedy tu ćwiczyła, żeby mogła zawsze z łatwością je znaleźć. Wjechała w granice upatrzonego kawałka i zaczęła swoją rozgrzewkę.
A psingwinek pobiegł za nią i chwilę uważniej się jej przyglądał. Spojrzał na jej nogi, a później na swoje łapki, postukał łapką w lód i pokręcił główką, popatrzył na dziewczynę raz jeszcze, jakby próbując zrozumieć co dokładnie robiła. Wreszcie zamiast stawiać krok, przesunął stopą po lodzie i wydał z siebie wesoły pisk. Czym prędzej zaczął się ślizgać w kierunku Gryfonki, jego małe nóżki się rozjeżdżały a on co chwilę wywracał się na brzuszek, ale z całej siły próbował naśladować swoją wybawicielkę.
Remy zaśmiała się rozbawiony poczynaniami małego zwierzątka i, nim na dobre zaczęła ćwiczenia, wróciła się do swojej torby po polaroida, żeby zrobić mu pamiątkowe zdjęcia, jak w pięknym stylu wyrżnął na dziubek, próbując jechać tak jak ona.
- No dobrze, teraz tu zostań – pogłaskała zwierzaka po główce. – Nie chciałabym cię zranić płozą – powiedziała i odjechała kawałek do prostokąta, a psingwinek za nią. – Nie, nie – pokazała rękami, że ma bliżej nie podchodzić. – Zaczekaj. Tutaj. Widzę cię.
Zwierzak wydawał się trochę tym obruszony, ale koniec końców został na swoim miejscu i tylko biegał w prostej linii to w prawo to w lewo, w zależności od tego, w jakim kierunku sunęła właśnie dziewczyna.
Harmony skupiała się już tylko na jednym – swoim programie. Z muzyką tworzoną przez Bambi i z kolejnymi doświadczeniami z tego miejsca, była w stanie coraz lepiej zrozumieć duszę własnego programu. Niejasny obraz, który miała w głowie, powoli nabierał barw, wyrazów i dźwięków.
Rozpoczęła swój przejazd od pozy i miny, jakby była bardzo zagubiona. Rozejrzała się, nie wiedziała, gdzie jest, przesunęła rękami, obracając się dookoła, ale niczego nie mogła wyczuć wśród wszechobecnej bieli, nie mogła znaleźć ciepła.
Ruszyła, muzyka wybrzmiewała jej w głowie i starała się, powtarzając każdą z nut, które już tak dobrze poznała, trafić pozą, ruchem dłoni, mimiką w dźwięki, żeby jeszcze bardziej podniosły wyraz występu. Mroźno, zimno, samotnie i niegościnnie, to starała się przekazać tańcząc na lodzie, od startu, aż do najazdy na pierwszy skok, wielkie rozpoczęcie – potrójny axel.
Nie oddawała go jednak jeszcze, gdy dojeżdżała do tego momentu, po prostu wracała do środka, powtarzając raz za razem pierwsze kilkadziesiąt sekund programu, próbując różnych kombinacji. Może lepiej by to wyglądało, gdyby zaczęła od siedzenia na ziemi? Jakby dopiero wybudziła się ze snu w tym nieprzyjaznym miejscu? Znów odtworzyła muzykę.
Jeżeli tak miało się to zaczynać, najpierw przejechała dłońmi po lodzie, dotykała podłoża, próbując zrozumieć, czy na pewno się obudziła, czy to nie był sen. Wstała, obejmując się rękami, obróciła i jej dłonie wyskoczyły w górę, wyciągnęła je bardzo mocno, jakby próbowała zatrzymać przeciążającą ją, wszechobecną biel od całkowitego jej przygniecenia. Skurczyła się, zgięła, objęła jakby ją to bolało i ruszyła, umykając przed ciężarem. Ale lód był wszędzie, w jej krokach musiała być widoczna panika i walka z żywiołem, a jednocześnie szklista jak lód delikatność, pokazująca niezwykły charakter tego miejsca.
Znów przerwała.
Może chciała zacząć od zbyt ostrego pokazania tej podróży? Później chciała przedstawić, jak niezwykle ciepłym było to miejsce, mimo mroźnej otoczki, może więc taki start stanowił zbyt niespójną całość z tym, co już wymyśliła?
Zatrzymała się ponownie na środku, przypomniała muzykę, ona nie była tak gromka i ostra jak jej wejście w ten program. Potrzebowała zrobić coś delikatniejszego, ale wciąż przekazującego, że z pozoru lodowa pustynia nie była gościnna. Stanęła ze zwieszoną głową, rozstawiła ręce na boki, po czym zgięła łokcie tak, żeby dłonie przyłożyć do skroni, rozszczepiła palce, jakby próbowała jak najbardziej osłonić się od zacinającego śniegu. Tu muzyka by się zaczęła. Podniosła głowę do góry, szerokimi oczami rozejrzała się dookoła, gdzie była? Powoli wyprostowała i opuściła ręce na boki i zrobiła kilka odskoków, nie ślizgów, a faktycznych skoków na czubkach łyżew w tył, jakby pod naporem mrozu się odsuwała. Zatrzymała się, ugięła w kolanach, schyliła i zarzuciła rękami, jakby odgarniając śnieg. To na nim, po horyzont tylko biel, a ona zagubiona w niej. Zimno zaczynało do niej docierać, a ona musiała odnaleźć drogę. Ruszyła do muzyki, znów zasłoniła skronie dłońmi, odsuwając ręce dopiero z kilkoma kolejnymi ślizgami. Uchylenie się przez podmuchem, obrót, by pojechać tyłem. Nie zapominała o artystycznych ekspresjach, o drobnych gestach dłońmi, o małych, a znaczących różnicach w stawianiu kroków czy sposobie uniesienia nóg.
Gdy jechała, czuła ten koncept i zamysł tak dobrze, całym swoim sercem i duszą, że ten razem nie powstrzymywała się od najechania na skok i wybiła się w powietrze, kręcąc potrójnego axla. Trochę zachwiała się przy lądowaniu i zdecydowanie dokręciła go dopiero na lodzie. Gdyby był tutaj trener, na pewno by ją za to zdążył już trzy razy zwyzywać. Całe szczęście jedynym jej widzem był psingwinek.
Psingwinek, któremu tak spodobała się „zabawa” swojej nowej przyjaciółki, że sam spróbował wykonać ten ruch. Niestety nie miał on talentu do łyżwiarstwa figurowego i jego dziecięcy tłuszczyk pod całym puchem z młodocianych piórek był zbyt ciężki dla jego małych stópek. Jego śmieszny podskok w górę skończył się wykręceniem jedynie ¼ obrotu w powietrzu i reszty przy lądowaniu, z fatalnym skutkiem wywrócenia się na kuperek. Na którym to, kręcąc się dalej, odjechał kilka kroków wciąż oszołomiony.
Nie zmniejszyło to jednak jego samozaparcia, kołysząc się na boki, udało mu się wstać, otrzepał się płetwami i podbiegł na swoje poprzednie miejsce, by dalej próbować powtarzać skoki dziewczyny.
Remy zaśmiała się ze szczerym rozbawieniem i pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć w przywiązanie małego stworzonka. Ale nie zamierzała zabierać mu zabawy, sama musiała skupić się na początku i dalej go doszlifowywać w oparciu o swój ostatni pomysł.
Było wiele elementów do przemyślenia, każde drgnięcie palca we właściwym momencie czy przeniesienie spojrzenia do rytmu, z odpowiednią miną, mogło jej dodać lub odjąć punktów artystycznych i chciała być absolutnie pewna, że miała gotowy porządny zarys programu przed końcem wyjazdu.
Nie tracąc czasu wróciła na środek i znów zaczęła swój przejazd, cały czas mając w głowie to, jak jeszcze bardziej mogłaby wymalować obraz, który codziennie widziała przed oczami. Jak mogła sprawić, by widownia na własnej skórze poczuła mroźny podmuch na śnieżnym pustkowi, a ich serca zabiły w rytm przymarzniętych fal rozbijających się o lodowce.


/zt +
Powrót do góry Go down


Eugene 'Jinx' Queen
Eugene 'Jinx' Queen

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173
C. szczególne : Przekłute uszy; czasem noszony kolczyk w nosie; drobne i mniej drobne tatuaże; pomalowane paznokcie; bardzo ekspresyjny sposób bycia; krwawy znak
Galeony : 149
  Liczba postów : 425
https://www.czarodzieje.org/t20861-eugene-queen
https://www.czarodzieje.org/t21285-bless
https://www.czarodzieje.org/t21141-eugene-queen-kuferek
https://www.czarodzieje.org/t21427-eugene-jinx-queen-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyPią 24 Lut - 20:52;


Pobyt na Antarktydzie jest w moim przekonaniu idealną okazją do przetestowania kilku nowych teorii i pomysłów - a jednym z nich jest oczywiście sprawdzenie, jak poradzi sobie Talaria w tym ekstremalnym klimacie. Gdybym miał wskazać swoje największe uzależnienie, to wcale nie byłby to wizbook, alkohol ani nawet nieśmiertelne przeboje Britney Bitsch (chociaż wszystkie trzy opcje to mocni kandydaci), ale właśnie te magiczne trzewiki, stąd potrzebuję wiedzieć, na ile mogę na nich polegać. Wiem już, że na dłuższą metę nie jest to obuwie przystosowane do skrajnych warunków pogodowych. Nauczyłem się tego doświadczalnie pierwszej zimy z Talarią, gdy radośnie wybiegłem na zajęcia ONMS i gdyby nie prowizoryczne zaklęcia ogrzewające, kto wie, czy dzisiaj miałbym wszystkie palce u stóp? Szanuję więc, że jej przeznaczeniem jest latanie, a nie brodzenie w zaspach śnieżnych, stąd tym razem zabieram ze sobą w plecaku buty na zmianę, w razie gdyby coś poszło źle.
Lodowego Pola wcale nie wybieram, planuję iść gdzieś dalej, gdzieś, gdzie czeka mnie jakieś wyzwanie, przygoda, wyścig z fomisiami... ale cierpliwość nigdy nie była moją cnotą, więc ostatecznie zostaję tu, gdzie zwyczajnie jest najbliżej. Obce są mi legendy, że w tym miejscu można posiąść jakąś wielką tajemną wiedzę. Zresztą, skoro nauczyciele w Hogwarcie nie są w stanie nic dla mnie zrobić, to tym bardziej stadka psingwinów nie są najmocniejszym kandydatem. Ale za to wybitnie uroczym!
Nie ukrywam przed sobą i moją biało-czarną kompanią, że dość szybko dopada mnie rozczarowanie, gdy okazuje się, że faktycznie skrzydełka zachowują się nieco ospale i niechętnie, mam nawet wrażenie, jakby były na mnie obrażone, że każę im pracować w takich nieprzyjemnych warunkach. Nie mam nawet dobrej motywacji, może gdyby w okolicy były jakieś smocze pingwiny lub śmigacze... No ale ich nie ma, więc uznaję, że czas się zebrać, aż nagle słyszę okrzyk o pomoc, a jako Gryfon z krwi i kości (lub braku innych wartościowych cech poza odważną głupotą) od razu czuję w sobie przyrost bohaterskości.
Spoglądam na damę w opałach, tudzież uroczą dziewczynę, której dobytek rabowany jest przez przebiegłe pingwiny. Ale gdy podchodzę bliżej i przypadkiem zaglądam w naiwne oczka psingwinów, które najwyraźniej również widzą we mnie obrońcę, wybór wcale nie jest taki prosty! No bo jak tu się oprzeć temu popiskiwaniu?
- Ejże, panowie i panie, to bardzo niekulturalnie się tak pchać - karcę psingwinki, próbując je odgonić dłońmi - co daje skutek taki, że część stworzonek próbuje się do mnie przymilać i sprawdzać, czy być może ja nie mam jakiegoś smakołyku. Gdy jeden z nich próbuje podskubywać mi nogawkę (przez co dostaje ze skrzydła w dziobek, ups), wyskakuję z tego niewychowanego zgromadzenia, by zawisnąć poza ich zasięgiem i po prostu zgarnąć własność dziewczęcia. - Uciekamy, Kopciuszku! - informuję nową koleżankę z wesołym uśmiechem, robiąc jeden wielki sus w powietrzu, a potem już biegnąc po lodzie, mając tylko nadzieję, że pogłoski o jego przyjaznej nawierzchni są prawdziwe, bo głupio byłoby połamać nogi w taki sposób. Na szczęście przy hamowaniu wystarczy przejechać trzy metry desperacko wymachują rękami i wszystko jest super.
- Normalnie zrobiłbym jeszcze trzy piruety w powietrzu, żeby się popisać, ale moje buty chyba przemarzają... Ale możesz już na zaś uznać, że ci zaimponowałem, a ja będę wyczekiwał, aż zostaniesz napadnięta przez zwierzęcy gang w Anglii, by faktycznie zasłużyć na twe względy - proponuję dziewczynie ze śmiechem, przyklękając na jedno kolano, przez co chyba przenoszę na lód zbyt wiele ciężaru, bo pojawia się linia drobnego pęknięcia. Na szczęście powierzchownego. Nie przejmuję się tym za bardzo, wyciągając zdobycz przed siebie w darze.- No ale jedna z dwunastu prac wykonana. Co masz dla mnie dalej, moja Pani?
Powrót do góry Go down


Bunny Moon
Bunny Moon

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : Białe pasemka włosów; jasne plamki-przebarwienia na linii włosów, rozsiane po rękach i nogach; nieco krzywe jedynki i zaostrzone kły; amerykański akcent
Galeony : 22
  Liczba postów : 38
https://www.czarodzieje.org/t21986-bunny-moon#719686
https://www.czarodzieje.org/t21997-fly-me-to-the-moon#720146
https://www.czarodzieje.org/t21985-kuferek-bunny-moon#719682
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 26 Lut - 14:06;

Jadę wolniej, niż pewnie bym mogła, ale za to z zaciekawieniem obserwuję poczynania nieznajomego, który wydaje się być nie tylko zaangażowany, ale też zaskakująco skoczny. Uśmiecham się szeroko pod nosem, dumna z mojego planu, nawet jeśli jego efektem ma być ściganie się po lodzie z bandą popiskujących psingwinów.
- Uciekamy? - Śmieję się, ale rzeczywiście jadę za nim, na łyżwach nieco mniej martwiąc się o przyczepność, ale za to dużo bardziej przejmując się gracją, której pewnie brakowało w niektórych moich ruchach. Zatrzymuję się jednak z nieco większą łatwością, niż on, chociaż śmiech nieco mi to utrudnia. - Tylko trzy? Jestem pod wrażeniem dopiero na widok czterech - żartuję, jeszcze nie rozumiejąc jakim cudem to takie proste przy kimś, kto normalnie pewnie absurdalnie by mnie onieśmielał; może jeszcze tak trzyma mnie adrenalina po ucieczce i strachu, że plan zwrócenia na siebie uwagi wyjdzie na jaw i wyjdę na idiotkę? Nie zwracam uwagi na skrzypiący nam pod nogami lód, bo przecież widać rysy na każdej jego powierzchni, a jednak wszyscy tak pewnie się tędy przechadzają. - Pytanie tylko jaki jest angielski odpowiednik psingwinów... - zauważam jeszcze, rumieniąc się tylko mocniej, gdy ciemnowłosy przede mną klęka. - To... to jesteś Prince Charming, czy Herkulesem? - Zabieram buty, żeby już nie musiał ich nosić, ale też ich nie zmieniam - częściowo dlatego, że obawiam się siadania na lodzie. - Przepraszam za to zamieszanie w ogóle, nie mam pojęcia dlaczego tak się zainteresowały moimi butami... pewnie byłeś zajęty, nie chciałam cię tak odciągać - kłamię, upychając buty do mojego plecaka i wreszcie poddając się, gdy te uparcie chcą z niego wystawać - o ile nie wypadają, to nie widzę problemu. Otrzepuję dłonie, a raczej rękawiczki, by wreszcie móc się z chłopakiem normalnie przywitać. - A tak w ogóle, to jestem Bunny!
Powrót do góry Go down


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptyNie 26 Lut - 14:40;

Dobrze to znała – brak znajomych twarzy wokół. Odkąd wróciła towarzyszyło jej to nieznośnie uczucie, że jest sama, chociaż aż tak wiele w jej życiu wcale się nie zmieniło. Pracę miała podobną, nie było obok tylko męża. Rzecz w tym, że sama o tym zdecydowała, poniekąd, prawda? Dlatego też nie przeszkadzało jej, ba! nawet cieszyła się z towarzystwa Nathaniela, trochę w obawie, że ich relacja powinna zostać na stopie zawodowej skoro była jego uzdrowicielką, może i z czystego przypadku, ale nie była pewna czy w przypadki wierzy. Miotała się więc pomiędzy swoim poczuciem, że zawsze powinna stać z wysoko podniesioną głową, zawsze powinna pokazywać pełen profesjonalizm, a byciem nieco bardziej prawdziwą Thalią, o której wiele osób już nie pamiętało.
Niezbyt się staram — rzuciła z nieznacznym uśmiechem, zawieszając wzrok na bladym horyzoncie. Z początku jasność ją przytłaczała, szybko jednak odnalazła w niej swoisty spokój, coś niezmąconego. Potrzebowała tego bardziej niż sądziła, miała wiele rzeczy, które należało uporządkować i które jawiły się chaosem w jej głowie, nieważne ilekroć próbowała sobie wszystko poukładać. Stałość jej pomagała, od zawsze ceniła rutynę, choć w pracy było o nią trudno. Powoli dochodziła do siebie po bombardzie, która wybuchła w jej życiu i choć nie zamierzała tego przyznawać, zarówno wyjazd jak i odpoczynek dobrze jej zrobił, zmienił perspektywę.
Uśpione wspomnienia powinny takie pozostać — odparła, obawiając się tych myśli, które głęboko zakopała w swojej głowie. Tęskniła i szczerze siebie za to nienawidziła, świadomość, że nie była tak nieczuła jak czasem chciałaby być ją niszczyła. Ile rzeczy byłoby łatwiejsze gdyby bez trudu potrafiła wyciszyć emocje, zamiast tego poczucie winy zjadało ją od środka, a ona usiłowała je ignorować.
Źle znosiła porażki, rozpamiętywała każdy najmniejszy błąd, który popełniła. Często zapominała, że była tylko człowiekiem, uznając, że to niewystarczające. Nie spodziewała się jego reakcji, nie spodziewała się też tego, z jaką łatwością ominęła jego słowa, skupiając się na innych. Dopiero kiedy gwałtownie zareagował, kiedy spojrzał na nią z wyrzutem, przypomniała sobie jego słowa. „Wyeliminowałem alkohol, nie mogę stracić też i tego.” Sens tych słów spadł na nią niczym wiadro lodowatej wody, kiedy uświadomiła sobie co one tak naprawdę znaczyły.
Och… — mruknęła, gdy spływało na nią zrozumienie — Och, cholera — powtórzyła głośniej, kiedy już doskonale wiedziała co właśnie zrobiła i miała ochotę zapaść się pod lód, na którym stali — Cholera, Nate, przepraszam, przepraszam nie pomyślałam, idiotka ze mnie, wybacz — było jej głupio, tak głupio jak jeszcze nigdy przedtem. Wiedziała, a przynajmniej miała nadzieję, że jej ufał. Nagle więc się przestraszyła, że to zaufanie właśnie nadszarpnęła zbyt mocno, choć całkowicie nieintencjonalnie.


______________________

In your hands, there's a touch that can heal
But in those same hands, is the power to kill
Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySro 1 Mar - 12:20;

/kontynuacja wątku stąd

Lodowisko było tego dnia wyjątkowo oblężone, trudno było się temu dziwić, pogoda tego dnia nie była najlepsza. Co prawda ani nie padało, ani nie wiał przeraźliwy wiatr, ale chmury postanowiły przysłonić słońce, bez którego wielu pewnie stwierdziło, że lepiej było zostać w cieple.
Jednak ambicje Remy pchały ją w każdą pogodę na lód. Jeżeli trzeba było ćwiczyć na lodowym polu prawdy, niech i tak będzie. Przynajmniej nikt nie mógłby kłamać co do umiejętności drugiej osoby.
Choć w tym temacie dziewczyna miała pewność, że Victoria by jej nie okłamała. Poważnie i profesjonalnie podchodziła do swojej roli i widać było, że pilnie spełniała obowiązki prefekta. Nie mogła więc bezpodstawnie chwalić Gryfonki, jeżeli obiecała jej pomoc.
- Tutaj zazwyczaj jeżdżę – pokazała duży obszar, mniej więcej wielkości faktycznego lodowiska pod zawody, który dokładnie zaznaczyła cięciami w lodzie. – To najbardziej równy teren tutaj, prawie się nie czuje, że to nie profesjonalne lodowisko – posłała jej zachęcający uśmiech, z dumą przedstawiając znalezione miejsce. Trochę się go naszukała i zaliczyła kilka wywrotów, starając się znaleźć jak najlepszy teren. Dużo samozaparcia włożyła w to, żeby mieć jak najbardziej sprzyjające stanowisko do pracy. – Ale lepiej, żebyś wykonała kilka skoków rozgrzewkowych i wyczuła go pod płozami, bo jednak trochę się różni – uprzedziła, sama doskonale wiedząc, jak działała pamięć mięśniowa.
Jej ciało było tak nauczone impaktu o podłoże przy lądowaniu, że gdy tekstura była trochę dziksza, jej mięśnie przestały działać wręcz automatycznie i musiała włożyć dużo więcej głowy i myśli w to, jak łapała balans na krawędzi łyżwy.
Po przedstawieniu jej terenu i ostrzeżeniu przed kilkoma znaczącymi nierównościami, sama zaczęła się rozgrzewać, zanim oddawałaby skoki. Nie chciała ryzykować kontuzją przez nadwerężenie zimnych ścięgien.
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 4 Mar - 18:03;

Victoria była profesjonalna aż do bólu w wielu kwestiach, w wielu momentach i niektórych niesamowicie to drażniło. Nie byli w stanie jej zrozumieć, nie byli w stanie pojąć, co kryło się za jej chłodem, za tym milczeniem, za tym brakiem emocji, jaki można było u niej spotkać. Niewiele było osób, które widywały ją w innym stanie, ale w większości byli to członkowie jej rodziny albo jej przyjaciele, których zdobywała w sposób mozolny i raczej dziwny, bo miała problemy z powiedzeniem wprost, że kogoś lubi. Wiedziała, że to również było dziwne, ale po prostu nie potrzebowała czegoś tak wielkiego, nie potrzebowała jakichś niesamowitych wzlotów, a przynajmniej tak uważała. To zaś powodowało, że nie miała dookoła siebie zbyt wielu ludzi.
To, że się krzywiła, dotyczyło faktycznie wszy, o których wspomniała, gdy kierowały się ostatecznie w stronę miejsca, które mogły uznać za lodowisko. Nie wiedziała, skąd brały się te małe stworzonka, ale to był już kolejny raz, kiedy ją dopadły. I była pewna, że za chwilę jej włosy zaczną zmieniać kolor na biel, czyniąc z niej prawdziwą Królową Śniegu, za którą większość osób już i tak ją miała. Pasowało to do niej, kiedy ze spokojem i pełnym profesjonalizmem przyglądała się lodowej tafli wskazanej jej przez Gryfonkę, kiedy śledziła uważnie każde pęknięcie i nierówność, nim ostatecznie założyła łyżwy, upewniając się, że trzymają się należycie.
- Jak dużo ćwiczysz? - zapytała jeszcze młodszej dziewczyny, zastanawiając się, czy ta przypadkiem nie popełnia klasycznego dla niektórych sportowców błędu i nie próbuje osiągnąć więcej, niż może. Niektórzy trenowali do utraty sił, co przynosiło raczej opłakane skutki.
Victoria stanęła pewnie na lodzie, rozglądając się po okolicy, żeby przekonać się, czy w pobliżu nie czai się żadne potencjalne niebezpieczeństwo, a później ruszyła przed siebie. Powoli, żeby faktycznie zorientować się, na jakiej dokładnie stoi tafli, spoglądając uważnie na swoją towarzyszkę, która przystąpiła do rozgrzewki. Dobrze, to był kolejny punkt, który niektórzy sportowcy pomijali i potem były z tego prawdziwe problemy.
- Zajmujesz się jeszcze jakimś innym sportem? - zapytała z ciekawości, nieco przyspieszając, pozwalając na to, żeby ciało przywykło do ruchu.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 4 Mar - 19:40;

Remy nie przeszkadzał chłodny wyraz, a ponad wszystko ceniła sobie profesjonalizm. Na co dzień mogła być najbardziej wesołym, cieszącym się z każdej wywrotki w śnieg człowiekiem, który łapie co ulotne i sprawdza, co niemożliwe. Ale gdy chodziło o trening – jej ambicje się nie kończyły. Z pełną powagą traktowała swój sport, w który wkładała całe serce, duszę i ciało, próbując doprowadzić się do perfekcji i stać się jednością z tańcem.
Chłodne zachowanie ją komplementowało, mało słów i ich szorstkość zapewniało, że dla drugiej strony w tym momencie rozwój też był priorytetem. Jeżeli królowa lodu mogła pomóc jej samej wdrapać się na piedestał, po koronę, mogła być przez nią traktowana burzą. Można by wręcz powiedzieć, że niczego innego nie oczekiwała.
Rozgrzewała się w pełnym skupieniu, co jakiś czas zdejmowała rękawiczki i wkładała palce pod grube warstwy ubrań na kostkach, by sprawdzić, czy ścięgna miała już rozgrzane. Zazwyczaj po prostu czuła to w ciele, ale przy takim chłodzie nie potrafiła tego poznać. Wszystko wydawało się zamrożone.
- W Anglii? Bardzo – uśmiechnęła się, poprawiając nogawkę. Chwilka przerwy przed zaczęciem skoków mogła dobrze jej zrobić, więc odpowiadała, cały czas się przy tym ruszając. Nie w sposób wymagający, ale na tyle angażujący, by nie stygnąć. – Gimnastyka dla giętkości i kontroli mięśni. Balet dla techniki. Siłownia dla eksplozyjnych ruchów no i samo lodowisko – wyliczyła, rozciągając się przy tym. Jej mięśnie były już na tyle rozgrzane, że mogła zacząć lekki stretching. – Tutaj dużo mniej. Nie chcę ryzykować, że zrobię coś nie tak. Codziennie staram się rozciągać, ale odstawiłam na ten czas balet. Tańczę raczej tylko, jak chcę przetestować fragment nowego układu w bezpieczniejszych warunkach niż na lodzie, nie więcej. I codziennie rano jeżdżę. Nie dłużej niż dwie godziny, znowu, nie chcę bardziej zaszkodzić. Prawie w ogóle nie skaczę, ale i tak czuję, że zaczynam się poddawać w nawyki wygodniejsze dla ciała – przyznała szczerze i wcale nie przez to, że była na polu prawdy. Zwyczajnie chciała, żeby Viktoria miała wszystkie potrzebne jej informacje.
Wróciła do rozgrzewki. Sprawdzała jak tego dnia czuła lód pod płozami. Wykręciła kilka eulerów, skoczyła pojedynczego toeloopa, bardzo powoli sprawdzając, czy jej ścięgna faktycznie były gotowe wybić ją w wysokie obciążenia i to wylądować. Zdawało jej się jednak, że były wystarczająco giętkie i ciepłe.
- To co powinnaś wiedzieć, zdecydowanie należę do tych łyżwiarzy, którzy są bardziej giętcy i ekspresyjni, niż mają silną eksplozję ruchu. Moje najmocniejsze strony to wyraz artystyczny, piruety i baletowe choreografie. Musiałam dużo trenować, żeby moje skoki były eksplozyjne – zaczęła wymieniać wszystkie niezbędne informacje. – Moim najlepszym skokiem, który zdobywa najwyższe GOE jest potrójny aksel. Moim ulubionym skokiem do wykonywania jest lutz. Najtrudniejszy dla mnie jest z kolei salchow – kiwnęła głową i uśmiechnęła się dziarsko, z niezmiennie płonącą ambicją w oczach. – To jak, jesteś gotowa?
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4960
  Liczba postów : 2715
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Moderator




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 4 Mar - 20:22;

Victoria nie miała pewności, czy była faktycznie osobą, której Harmony poszukiwała, ale nie zamierzała od razu odrzucać tej możliwości. Lubiła pomagać innym, a skoro posiadała wiedzę w zakresie, jaki interesował młodszą dziewczynę, skoro sama doskonale wiedziała, jak należy ćwiczyć, żeby ciało nie zostało przetrenowane, żeby nie zrobić sobie krzywdy, to nie widziała problemu z tym, żeby wybrać się z nią na lodowisko. Zawsze, oczywiście, mogła po prostu przyznać, że nie miała dostatecznie wiele doświadczenia, żeby jej pomóc, mogła się wycofać w sposób jasny i całkowicie kulturalny, bo dokładnie tak działała Brandon. Nie zwykła owijać w bawełnę, a jeśli zdarzały się jej jakieś półsłówka, to najczęściej nie była ich nawet świadoma. Wypowiadała je, nie wiedząc, że może się za nimi kryć coś więcej, że mogą zostać uznane za coś, czego wcale nie miała na myśli.
Teraz zaś, słuchając Gryfonki, skupiała się na tym, żeby jej ciało zaczęło pracować tak, jak tego chciała. Ścięgna, mięśnie, wszystko musiało być w odpowiednim stanie, żeby była skłonna podjąć działanie, żeby była gotowa do tego, by wykonać pierwszy skok, piruet, czy cokolwiek innego przyszłoby jej do głowy. Spojrzała uważnie na Harmony, analizując jej słowa, jednocześnie zaś zaczynając jechać tyłem, co zawsze sprawiało jej jakąś dziwną przyjemność. Zupełnie, jakby w ten sposób mogła nabrać więcej rozpędu, jakby było to bardziej niebezpieczne.
- Mówiąc najprościej, uważasz, że po prostu się rozleniwiasz - stwierdziła, kiwając lekko głową. - Cóż, jeśli masz możliwość, to dobrze, że ćwiczysz, ja nie bardzo mam jak trenować tutaj qudditcha, więc obawiam się, że kiedy wrócimy do domu, będę potrzebowała kolejnych ciężkich godzin ćwiczeń - stwierdziła, by ostatecznie spróbować wykonać mohawk, rozpoczynając go na lewej nodze tyłem wewnątrz, starając się zakończyć go poprawnie na prawej nodze przodem. Wiedziała, że w obecności dziewczyny musiała się zdecydowanie bardziej postarać, jeśli chciała jej faktycznie pomóc.
- Jak widzisz, ja mam z kolei całkiem dobre przygotowanie do salchowa - stwierdziła, uśmiechając się lekko, chociaż wiedziała, że upadek w jej przypadku nie będzie niczym dziwnym. Nie jeździła zawodowo, nie była niesamowicie niesamowita, ale kochała to, uwielbiała, o wiele bardziej niż wszystkie te wymysły o zjazdach na stokach. To nie było tak piękne, ani tak eleganckie, nic zatem dziwnego, że łyżwiarstwo było tym, co pokochała. - Zaczynajmy.

______________________

they can see the flame that's in her eyes

Nobody knows that she's a lonely girl


Powrót do góry Go down


Harmony Seaver
Harmony Seaver

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 156 cm
C. szczególne : Wiecznie obecny, promienny uśmiech (SeaverSmile™). Często chodzi z łyżwami przewieszonymi przez ramię. Bransoletka z charmsami. Tatuaż na lewym przedramieniu - fiolka zamknięta zwojem, z którego wypływa syrenka, otoczona falami. Blizna w kształcie kluczy nad sercem.
Galeony : 1986
  Liczba postów : 2478
https://www.czarodzieje.org/t21971-harmony-seaver
https://www.czarodzieje.org/t21984-poczta-harmony-seaver#719486
https://www.czarodzieje.org/t21972-harmony-seaver#719257
https://www.czarodzieje.org/t22000-harmony-seaver
Lodowe pole prawdy QzgSDG8




Gracz




Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy EmptySob 4 Mar - 21:26;

Remy podobało się, w jaki sposób Victoria dobierała słowa. Jej bezpośredniość i prostota w ich doborze uderzały idealnie w punkt. Nawet jeżeli wbijało się tam, gdzie bolało najbardziej – to właśnie było potrzebne. Różne były szkoły i metody motywacji, jednak dziewczyna nie rozumiała istnienia tych „miękkich”. Jej postrzeganie tego tematu było proste, jeżeli trener nie doprowadzał cię na granice wytrzymałości i nie sprawiał, że chciało ci się płakać, czy w ogóle mu zależało?
Już do pierwszej sekundy Gryfonka upewniła się, że prefektce zależało.
Uśmiechnęła się i jednocześnie trochę skrzywiła. Ambicja była mieczem obusiecznym. Przetrzebiała jej przeciwników tym, ile sama była w stanie psychicznie i fizycznie włożyć w siebie pracy, a jednocześnie każde niepowodzenie mogło ściąć ją z nóg. Mimo to była silna, zdeterminowana i wytrzymała, łamiące słowa dodawały jej ducha do dalszej walki.
- W jakimś sensie można tak powiedzieć – przyznała bez żalu do niej ani wstydu do samej siebie. Nie było co się okłamywać ani usprawiedliwiać. Fakty były proste, temperatura nie sprzyjała tutaj długim treningom, ciało inaczej się męczyło a brak infrastruktury zabierał opcje, do rozwijającego treningu. To wszystko wpływało na fakt, że w jakiś sposób się rozleniwiła. Nawet jeśli nieświadomie. – Przede wszystkim forma mi się rozleniwiła. Przez ten chłód nawet dobrze nie czuję własnego ciała. Dopiero po fakcie biodra i kość ogonowa dają znać, że coś było nie tak.
Pokiwała głową z uznaniem na widok jej salchowa. Jej technika skoku była ostra jak brzeg płozy. Skok wyglądał na tak pewny, że wręcz wykalkulowany.
- To było naprawdę dobre – przyznała, wcale przy tym nie słodząc. Uważała, że za osiągnięcia w swoim fachu powinno się innych najzwyczajniej w świecie rozpoznawać. – Dobrze! Salchowa mam w drugiej ćwiartce programu, nad którym teraz pracuję. Nie wiem, czy robię coś nie tak z wejściem w niego, może zaprezentuję ci z kawałkiem choreografii? – zaproponowała.
Może zajęłoby to chwilę więcej czasu, ale dzięki temu Victoria mogła zobaczyć, gdzie leżały jej mocne strony, gdzie słabsze. Oprócz tego dawało jej to pole do zaobserwowania jakie kroki rozpoczynały salchowa, czy może coś wcześniej jej przeszkadzało, może przez jakiś krok technicznie źle wchodziło jej się w skok. A jeżeli nie czuła się na siłach czy wiedzy na takie werdykty, mogła wyodrębnić z tego sam skok, jakby układu wcześniej nie było. To też stanowiłoby ogromną pomoc.
Dziewczyna ustawiła się we właściwym miejscu, przeleciała na szybko wszystkie kroki w głowie prowadzące do tego momentu i ruszyła. To był moment kulminacyjny w jej tańcu, interpretacja Antarktydy jako lodowego, niegościnnego królestwa miała się rozprysnąć po salchowie, a przed nim musiała być wręcz szalejąca i dzika w swoich mrozach. Tańczyła całą sobą, jej ruchy były gładkie, ale silnie skupione w napięciach i nagłych wybuchach przez mięśnie. Jej kręgosłup przy tym cały czas pozostawał giętki a łopatki płynne na przepuszczanie emocji przez pozy. Pamiętała też o technice, dzięki baletowi jej linie były piękne i podłużne, każdy obrót i podniesienie nogi wychodziło z kolana, zapewniając jej pełną skalę ruchu przy niepoświęceniu napięcia stopy do pointe. Sekwencja choreograficzna była wygłaskana zarówno technicznie jak i artystycznie, czuła je doskonale w ciele.
Wszystko się zmieniło, gdy po kawałku choreografii miała wjechać na skok. Zniknęła z niej ta pewność. Z salchowami zawsze miała problem, a teraz, bez odpowiedniego sprzętu, ćwiczeń i pilnego oka trenera było jej znacznie trudniej. Wyjechała tyłem na najazd, ustawiła się na krawędzi i skoczyła.
Dokręciła dwie rotacje, nie chciała robić trzeciej, jeżeli miała problem z techniką, nie było co tego pogłębiać na trudniejszym zadaniu. Trzeba było to rozebrać na części pierwsze. Po wylądowaniu przerwała układ i podjechała do Victorii, skrzywiona.
- Naprawdę nie czuję tego skoku. Jesteś w stanie coś powiedzieć czy skoczyć jeszcze kilka razy? – zapytała, w swojej głowie stawiając ją już na pozycji trenera. Jej ton brzmiał jak ten najpilniejszych uczennic w Hogwarcie, był w nim szacunek i gotowość do działania na każde zawołanie. Nawet ustawiła się tak, jakby czekała na następne komendy.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Lodowe pole prawdy QzgSDG8








Lodowe pole prawdy Empty


PisanieLodowe pole prawdy Empty Re: Lodowe pole prawdy  Lodowe pole prawdy Empty;

Powrót do góry Go down
 

Lodowe pole prawdy

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Lodowe pole prawdy JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Antarktyda
-