Klasa, blichtr, luksus, przepych – tę salę balową można opisać na wiele sposobów, ale ciężko nie być przy tym pod wrażeniem. Złote ornamenty odbijają ciepłe światło świec, znajdujących się na licznych, pięknie zdobionych żyrandolach. Sufit pokrywają czarodziejskie freski przedstawiające historyczne wydarzenia, a drewniany parkiet błyszczy do tego stopnia, że można się w nim przeglądać.
Nikt się nie spodziewał, a jednak od tygodni chyba każdy o tym mówił – Hogwart organizuje zabawę sylwestrową. Każdy znał już bal bożonarodzeniowy i zdaje się, że obecna dyrektorka szkoły zapragnęła odmiany od corocznej tradycji i niemal rutyny. Łatwo przyznać, że udało jej się to bardzo dobrze, kiedy już z oddali widać pokaźny statek, zacumowany na jeziorze obok Hogwartu, a może trzymanym przez Wielką Kałamarnicę? To jednak pozostanie tajemnicą. Pech jednak chciał, że główna organizatorka wydarzenie nie dała rady się na nim pojawić, a jej miejsce zajęła wicedyrektorka szkoły Ursulla Bennett, która obecnie stała na niewielkie podwyższeniu w sali balowej – w asyście profesora Forestera uśmiechającego się od ucha do ucha – przykładając sobie różdżkę do strun głosowych tak, by każdy obecny ją słyszał. — Witam wszystkich obecnych! — rozbrzmiały echem jej słowa, skupiając na profesorce uwagę — Dyrektorka Wang nie mogła do nas niestety dołączyć ze względu na swoją… niedyspozycyjność tego wieczoru, ale jestem pewna, że życzy wam, nam wszystkim szampańskiej zabawy! — krążyły pogłoski, że dyrektorce od wielu dni towarzyszyły nasilające się bóle głowy, spowodowane tajemniczymi chorobami, które jakiś czas temu dotknęły czarodziejów, tego dnia miało nastąpić apogeum wizji nawiedzających jasnowidzkę. Chwilę później profesor Forester klasnął w dłonie, a magiczne światła przygasły ustępując reflektorom padającym na odsłoniętą scenę za dwójką profesorów, pomruki rozmów zagłuszyła muzyka występu na żywo, a w dłoni każdego czarodzieja pojawił się pergamin z rozpisanym harmonogramem wieczoru.
Harmonogram fabularny
19:30 - 21:00 – The Charmberries Z gościnnym udziałem Archiego Darling
21:15 - 22:45 – Celestyna Warbeck Z gościnnym udziałem Druzgotka
23.15 - 23:45 – Felix Felicis
23:55 - 00:10 – odliczanie do Nowego Roku z profesor Bennett oraz wyniki konkursu tańca oraz loterii (fabularny post Mistrza Gry z wynikami!)
00:20 - 1:20 – Amortentia West
1:40 - 3:00 – zakończenie z udziałem Celestyny Warbeck
Loteria noworoczna
Każdy, kto wchodzi na statek automatycznie dołącza do losowania w sylwestrowej loterii. Nagroda główna pozostaje zagadką, ale kto nie lubi takich niespodzianek? Obowiązkowo każdy uczestnik eventu musi rzucić kostką k100 w odpowiednim temacie i podlinkować w poście wynik kostki.
Dodatkowo możecie wyciągnąć dodatkowy los! W tym celu należy rzucić kartą tarota w odpowiednim temacie i podlinkować w poście wynik kostki, a poniżej znajdziecie wylosowane upominki:
karty tarota:
• Głupiec – okazuje się, że los to łajnobomba, która natychmiast wybucha! Jeśli posiadasz min. 15pkt z zaklęć jesteś w stanie pozbyć się smrodu po 2 postach, jeśli masz mniej punktów niestety okropnie śmierdzisz do końca imprezy. • Mag – breloczek z logiem The Charmberries. • Kapłanka – los pusty! • Cesarzowa – jednorazowy kupon zniżkowy (-50%) do Miodowego Królestwa. • Cesarz – pluszowy druzgotek, upomnij się po nie w odpowiednim temacie! • Kapłan – omniokulary, upomnij się po nie w odpowiednim temacie! • Kochankowie – najnowsza płyta Archiego Darlinga. • Rydwan – samonagrzewający się kubek, upomnij się po nie w odpowiednim temacie! • Moc – najnowsza płyta Celestyny Warbeck. • Pustelnik – wymiotki pomarańczowe. • Koło fortuny – stanik z autografem Celestyny Warbeck. • Sprawiedliwość – los pusty! • Wisielec – mała fiolka Felix Felicis (starcza na jeden post!), upomnij się po nią w odpowiednim temacie! • Śmierć – los pusty! • Umiarkowanie – karmelki gorączkowe. • Diabeł – okazuje się, że los to łajnobomba, która natychmiast wybucha! Jeśli posiadasz min. 15pkt z zaklęć jesteś w stanie pozbyć się smrodu po 2 postach, jeśli masz mniej punktów niestety okropnie śmierdzisz do końca imprezy. • Wieża – Złoty Znicz pozytywka grająca przeboje Don Lokharto, upomnij się po nią w odpowiednim temacie! • Gwiazda – 15 galeonów, upomnij się po nie w odpowiednim temacie! • Księżyc – czkawkowe cukierki. • Słońce – 30 galeonów, upomnij się po nie w odpowiednim temacie! • Sąd ostateczny – los pusty! • Świat – Złoty Znicz pozytywka grająca przeboje Amortenti West, upomnij się po nią w odpowiednim temacie!
Konkurs tańca
Jest Czaro… Jest impreza!
Co to za zabawa sylwestrowa w której zabrakłoby tańca? Marna oczywiście, dlatego każdy znajdujący się na statku może wziąć udział w konkursie tańca. Sam, albo z partnerem. Nawet nauczyciele wzięli udział, dlatego musicie dać z siebie przynajmniej to minimum żeby nie wyszło na to że tańczycie gorzej niż dorośli zmierzający powoli do emerytury. Zasady są dziecinnie proste. Rzucacie k100 na to jak dobrze poszedł wam taniec, a do wyniku dodajecie obowiązujące was modyfikatory. Jeśli tańczycie w parze, wyliczacie średnią z waszych wyników. Dla trzech pierwszych miejsc na podium przewidziana jest nagroda. Wygrywają oczywiście osoby z najwyższymi wynikami ostatecznymi.
Wyniki NPC: Patton Craine: 81 punktów Nora Blanc + Estella Vicario: 75 punktów Edwin Harrington: 43 punkty
MODYFIKATORY: + punkty DA z kuferka oraz posiadanych przy sobie przedmiotów do wyniku kostki k100 + jeśli jesteś artystą scenicznym, dodaj 30 do wyniku kostki k100 + jeśli posiadasz cechę eventową gibki jak lunaballa, dodaj 15 punktów do k100. + Za spożycie przed konkursem ognistej salsy z nachosami dodaj do ostatecznego wyniku 20 punktów. Jeśli jesteś w parze z kimś kto również ją zażył, 30 (dodaje tylko jedna osoba w parze) + Za każdy dodatkowy post, 10 punktów do wyniku ostatecznego + Jeśli jesteś w połowie wilą, dodaj 30 oczek do wyniku k100. Jeśli w ¼, dodaj 15 oczek. + Jeśli podlinkujesz obrazek do swojego stroju, dodaj 5 punktów do k100 + Jeśli podlinkujesz muzykę do której tańczysz, dodaj 5 punktów do wyniku ostatecznego (dodaje tylko jedna osoba w parze)
— Jeśli twoja postać nienawidzi tańczyć, bądź jest w tym okropna odejmij 30 oczek od swojego k100. Tak, może wejść na minus. — Jeśli dręczy cię obecnie choroba, na którą rzut jest nieobowiązkowy, odejmij 20 oczek od wyniku k100 — Jeśli posiadasz cechę evetową połamany gumochłon, odejmij od k100 10 oczek.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
strój puchoński akcent musiał być loteria 15 taniec54 + 2(DA) + 15(cecha) + 5(strój) = 76
Jedno przeszkadzało Joshowi w balu - obecność uczniów i studentów. Już w domu, w tracie szykowania się do tego przyjęcia nie potrafił trzymać w pełni rąk przy sobie, ale nawet gdy byli na statku, miał ochotę po prostu zawrócić i zamknąć się z mężem w sypialni. Słuchał słów Bennett ze średnim zaangażowaniem, trzymając męża częściowo za rękę, jednocześnie starając się zachować chociaż odrobinę profesjonalnie. Wiedział, że z pewnością znajdą się takie pary, które będą próbowały uciekać w bardziej ustronne miejsca, że z pewnością znajdą na statu odpowiednią kajutę, ale nie chciał się tym przejmować. Nie tej nocy. Miał dość irytowania się na nich i przejmowania. Tym razem sam miał ochotę zachować się jak dzieciak, co też szepnął do ucha swojemu mężowi, gdy tylko wicedyrektorka kończyła swoją przemowę. - Nieletni nie dadzą rady transmutować napoi, więc nie powinno być problemu. Nie mam zamiaru ganiać za nimi i sprawdzać, czy zachowują odpowiednią odległość od siebie i czy mają odpowiednią ilość ubrań na sobie… Widząc stroje niektórych, to chyba nawet nie wiedziałbym, co jest kompletne, a co nie… Zatańczymy? - zaproponował, biorąc pewniej męża za dłoń, składając przelotny pocałunek na jego policzku, blisko kącika ust. Miał ochotę śmiać się, nie przejmować niczym i czuć tak, jakby znów byli studentami. Chciał być równie beztroski, co wtedy, jednocześnie wiedząc, że tak naprawdę teraz miał to, czego wtedy szukał. Widział również zmiany, jakie zachodziły coraz bardziej w jego mężu i zastanawiał się, czy ten teraz będzie protestował, czy też bez problemu da się pociągnąć na parkiet i zatańczyć, czy będzie jednak oponował. Mimo to nie zatrzymywał się, prowadząc męża na parkiet, gdzie przyciągnął go do siebie z szerokim uśmiechem. - Żałuję, że lekcja skończyła się remisem. Byłem ciekaw, co mógłbyś ode mnie chcieć - wyznał, zaraz wskazując głową na Craine’a. - Obawiam się, że nie przebijemy go naszym tańcem - zaśmiał się cicho, wprost do ucha Chrisa, zaczynając w końcu poruszać się do rytmu muzyki.
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Prawdę mówiąc, Chris doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Josh niekoniecznie miał ochotę wybierać się na ten bal. Gdyby był absolutnie szczery, przyznałby również, że miał świadomość, dlaczego tak się działo. Niewiele pozostało ze wspomnień związanych z Avalonem, z tą niepewnością, z tą obcością, jaka się między nich wkradała i teraz zielarz zdecydowanie przypominał bardziej chochlika kornwalijskiego, niż kiedykolwiek wcześniej. To zaś oznaczało, że w sposób całkowicie świadomy i całkowicie złośliwy, wybrał strój na dzisiejszy bal, jednocześnie zachowując się tak, jakby nie miał najbardziej zielonego, absolutnie żadnego pojęcia, o co mogło w tej chwili chodzić Joshowi. I to bardzo go bawiło, tym bardziej że był w stanie zachować absolutny spokój, może jedynie delikatnie się rumieniąc, co akurat w jego przypadku nie było absolutnie niczym dziwnym. W końcu był nieśmiałym trollem, obecność zbyt wielu osób często go peszyła, a fakt, że dookoła nich kręcili się ich uczniowie, z całą pewnością go nieco deprymował. Pod tym wszystkim jednak kryła się ta druga natura, która miała się całkiem dobrze i z uporem ignorowała zachowanie Josha, chociaż w kącikach ust Chrisa czaił się uśmiech, widoczny również doskonale w jego jasnych oczach, niezasłoniętych tego wieczoru okularami. - Starzejesz się, profesorze - stwierdził, z cichym westchnieniem, co oczywiście było z jego strony jedynie niemądrym komentarzem, bo sam miał ochotę upewnić się, że niektórzy założyli na siebie coś więcej, niż kawałek firanki. Musiał również przyznać, że miał zdecydowanie większy problem, niż jakaś frywolność młodzieży, bo naprawdę nie był przekonany co do tego, że powinien tańczyć i nawet przypomniał Joshowi, jak to się skończyło na zakończeniu roku. - Żebyś nosił ciepłe skarpetki i nie miał kataru - stwierdził, spoglądając dość znacząco w stronę jego odsłoniętych kostek, żeby zaraz parsknąć, wiedząc, że Josh będzie miał teraz problem z nadążeniem za jego krokiem. Oczywiste było jednak, że żartował i zaczepiał go na swój sposób, nic zatem dziwnego, że już po chwili zgodził się ze zdaniem męża w sprawie Craine’a. - Jak mu podłożysz nogę, to na pewno wykona jakąś niesamowitą, nieznaną ci figurę taneczną - dodał, przysuwając się nieco bliżej Josha, starając się wsłuchać w rytm muzyki, wiedząc, że taniec nigdy nie był jego mocną stroną.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
strój puchoński akcent musiał być loteria 15 taniec54 + 2(DA) + 15(cecha) + 5(strój) = 76 + 10(post) = 86 (póki co moja część pary)
Ten spokój Chrisa był jak przyciskanie ostróg do boków Josha, który miał ochotę zrobić coś więcej, byle tylko dostrzec większy błysk w spojrzeniu męża, byle ten również czuł niedosyt i zniecierpliwienie, jak i on. Można było śmiało powiedzieć, że w tej chwili miotlarz czuł się, jakby znów był nastolatkiem, a strój, który Chris wybrał dla siebie na to przyjęcie, jedynie zwiększał pragnienia mężczyzny. Owszem, Josh widział, że zielarz zwyczajnie bawi się sytuacją, że najwyraźniej musi czerpać satysfakcję z tego rodzaju dręczenia, jakie uskuteczniał i nie mógł mieć mu tego za złe. Choć jednocześnie miał ochotę ugryźć go w nos, gdy tylko spoglądał w roześmiane jasne oczy, czując za każdym razem dreszcz przebiegający po jego plecach. To z pewnością nie miało zmienić się do końca przyjęcia, choć Walsh nie wiedział, czy wytrwają do północy, czy on wytrwa i nie zaciągnie męża na powrót do domu. Przewrócił oczami, kiedy tylko usłyszał wzmiankę o tym, że się starzeje, przesuwając dłonią po boku głowy, tym samym zwracając uwagę na widoczne już siwe pasma, których przybyło mu po wakacjach w Avalonie. Nie przejmował się jednak nimi, tak samo, jak wspomnieniem tego, jak spektakularnie upadł ostatnim razem, gdy przyszło im tańczyć. Zaraz więc zapewnił Chrisa, że nie ma się o co martwić i próbował zagrozić, żeby nie myślał nawet o wykręceniu się z tańca. Niestety nie wiedział, co miałby uznać za groźbę, więc jedynie przelotnie pocałował męża, starając się w ten sposób odsunąć jego myśli od ewentualnej porażki i pociągnął go do tańca. - Wybacz, te z wełny kulinga spaliły się w Avalonie i właśnie dlatego potrzebujemy sprawić sobie małe stadko. W razie spalenia kolejnych byłaby wełna, aby zrobić nowe - zaśmiał się, machając radośnie jedną z nóg, jeszcze bardziej prezentując gołą kostkę, nim okręcił się z Chrisem w ramionach, byle tylko zyskać chwilę na odzyskanie rytmu, dzięki czemu mogli przyjrzeć się profesorowi transmutacji, jak ten tańczył. Jednak Josh zupełnie nie spodziewał się komentarza Chrisa, przez co aż schował twarz w jego szyi, próbując nie śmiać się zbyt otwarcie. - Zaryzykowałbyś przemienienie w gumochłona, podkładając mu nogę? - zapytał cicho, obejmując mocniej męża, chcąc pomóc mu z wyczuciem rytmu, starając się już nie wygłupiać i prowadzić go pewnie w tańcu. - Zawsze możemy spróbować strącić go z parkietu naszymi piruetami - dodał, chwytając go mocniej w pasie, jakby z zamiarem podniesienia, żeby kręcić z nim piruety.
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Prawdą było, że Chris nie spodziewał się, że może okazać się tak złośliwym chochlikiem. Całe życie ukrywał się gdzieś w cieniu, nie wychylał się, nie robił mnóstwa rzeczy, które z całą pewnością były poczytywane, jako łamanie pewnych zakazów. Teraz wszystko się zmieniło i dość bezczelnie szukał granic, jakie mógłby złamać, sprawdzał, co się za nimi znajduje, jednocześnie ciesząc się tym w sposób, którego nawet nie potrafił dobrze opisać. Być może chodziło również o to, jak jego zachowanie działało na Josha, trudno było mu tak naprawdę powiedzieć, z czym dokładnie wiązało się jego zachowanie, jego chęci i nadzieje. Zapewne właśnie dlatego dalej się z nim droczył, sprawdzając, co ten jest w stanie zrobić, mając świadomość, że jest w stanie podjudzać go do różnych, nie do końca mądrych rzeczy, co zawsze go niesamowicie bawiło. I cieszyło. Nie ulegało jednak wątpliwości, że mimo wszystko miał pewne opory w stosunku do tańczenia przy innych. Nie chciał jednak uciekać, czy zachowywać się, jak skończony wariat, więc ostatecznie przystał na ten pomysł, nawet jeśli wyglądali bardziej, jak para gumochłonów, niż cokolwiek lepszego. Właściwie nawet całkiem dobrze się bawił, tym bardziej, gdy widział, jak zachowywał się profesor transmutacji, robiący z siebie co najmniej pośmiewisko. Nic jednak nie wskazywało na to, że Craine w ogóle przejmował się opinią innych osób, więc Christopher również nie zamierzał, pozwalając na to, żeby Josh go prowadził, chociaż nie ułatwiał mu tego zadania. - Mn, czyli teraz zaczniesz uczyć się robienia na drutach? - zapytał cicho, a jego jasne oczy błysnęły, wskazując na to, że był naprawdę rozbawiony. I nie widział nic złego w takim zajęciu, co zaraz dodał, śmiejąc się cicho, że może przynajmniej Mędrka przestałaby cerować ich ubrania albo uznała w końcu, że Josh znalazł sobie jakieś pożyteczne zajęcie. Skrzatka zdawała się mieć o nich naprawdę podłe zdanie i zielarz zastanawiał się czasami, czy aby na pewno chciała z nimi mieszkać, aczkolwiek tego wieczoru zdawała się zadowolona. Nawet pokiwała głową, gdy zlustrowała ich stroje i pozwoliła im, niczym matka, wyjść na sylwestrową zabawę. - Bez ryzyka nie ma zabawy - powiedział, uśmiechając się, jak na Gryfona przystało, dodając zaraz, że właściwie bycie gumochłonem mogło okazać się całkiem ciekawym przeżyciem. - Stawiałbym jednak na kamienny posąg albo obrzydliwie brzydki fotel, pewnie taki w staromodne kwiatki - dodał, zerkając w stronę profesora transmutacji, nim parsknął cicho, na sugestię Josha, by właściwie od razu na nią przystać, ciekaw, co ten z nią zrobi i czy okaże się naprawdę taki odważny, jak rzekomo był.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Jeśli nawet Chris nie zamierzał ułatwiać prowadzenia go w tańcu, Josh i tak czuł się szczęśliwy. Brakowało mu podobnego rozluźnienia od wakacji w Avalonie. Skupiony na tym, żeby przestać wątpić w męża, żeby unikać zwierząt, żeby jakoś iść dalej przez życie, nie potrafił być równie swobodny co kiedyś. Później jednak rozmawiali o domu, kiedy ostatecznie stanęło na tym, że chcą zmiany, że będą mogli mieć naprawdę to, czego obaj pragnęli, bez rezygnowania z samych siebie dla tego drugiego. To wiele znaczyło dla Josha i nawet nie wiedział, jak miałby to wyrazić w słowach. Choć z drugiej strony wiedział, że nie musiał nic mówić, w miarę jak między nimi robiło się znów jak dawniej, jak nie lepiej nawet. Kręcąc się z mężem na parkiecie, nie potrafił nie śmiać się cicho, poddając się w końcu namowom zielarza. Nie potrafił tak naprawdę oprzeć się mu, gdy tylko załączała mu się chochlikowa natura. Zapewnił go, że dla stada kulingów jest gotów uczyć się robić na drutach, aby zaraz skupić się na o wiele ciekawszej atrakcji. – Dobra, to próbujemy. Pamiętaj, trzymaj się mnie mocno i bądź gotów do ucieczki - powiedział cicho, wprost do ucha męża, które na krótką chwilę przygryzł, zaraz też odsuwając się od niego z szerokim uśmiechem. Nie patrząc na rytm, jaki był w piosence, którą właśnie grał zespół, zakręcił się mocniej z Chrisem w ramionach, nakierowując ich na profesora transmutacji. Bez zatrzymania wpadli na niego, przewracając Pattona na parkiet, co wyglądało dostatecznie komicznie, żeby Josh miał problem zachować poważny wyraz twarzy. - Dobra, uciekamy stąd - powiedział do zielarza i niczym nastolatek, złapał go za dłoń, kierując się biegiem w stronę wyjścia z sali balowej. Dopiero kiedy byli bezpieczni na pokładzie statku, roześmiał się głośno, spoglądając na Chrisa roziskrzonym wzrokiem. - Co powiesz na to, żeby przejść się po błoniach? - zaproponował, wskazując na mostek, prowadzący na brzeg jeziora.
______________________
Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Prawdę mówiąc, Chris bawił się w tej chwili całkiem dobrze. Może nie jakoś niesamowicie rewelacyjnie, może nie jakoś niesamowicie spektakularnie, ale to nie miało znaczenia. Był po prostu szczęśliwy z powodu tego, co się działo, z powodu tego, czego doświadczał. Podobało mu się po prostu to, że mogli się bawić, jakby byli faktycznie studentami, a nie profesorami i nawet ta cała dyskusja na temat nauczyciela transmutacji go nie zrażała. Tak samo, jak niezbyt udany taniec, w którym zielarz nie umiał się odnaleźć, gubił kroki i ogólnie czuł się, jakby był workiem ziemniaków, jaki Josh musiał nosić z miejsca w miejsce, co było naprawdę, ale to naprawdę zabawne. Nic zatem dziwnego, że Chris nie zaprotestował, kiedy jego mąż faktycznie postanowił zrobić coś, co było zdecydowanie szalone. Wykonali jakiś dziwaczy obrót, stratowali przy okazji Craine’a, a później opuścili salę balową, jakby byli parą głupich nastolatków, śmiejąc się przy tej okazji. - Nie dowiem się, jak to jest być gumochłonem - powiedział nieco rozżalony Chris, kiedy znaleźli się już w bezpiecznym miejscu, zastanawiając się, co się właściwie wydarzyło, mając wrażenie, że przy pierwszej lepszej okazji grono pedagogiczne po prostu ich przeklnie. Albo zostaną wezwani na dywanik do profesora transmutacji, co wcale nie byłoby takie dziwne, ale na swój sposób na pewno zabawne. Nie wierzył w to, żeby Craine tak po prostu wybaczył im to, co się stało, tym bardziej że przeskoczyli nad nim jak jakieś dwie rącze łanie, w ten sposób kończąc swój zabójczy taniec. - Chodźmy. Trochę ochłoniemy i przejdziemy się po miejscach pełnych wspomnień - powiedział zaraz, uśmiechając się nieco zaczepnie do swojego męża, wiedząc doskonale, że niektórych rzeczy woleliby z całą pewnością nie wspominać. Był jednak taki dzień, taka noc, że faktycznie warto było wrócić do czegoś, co dawno temu minęło, do czegoś, co pozornie nie miało już znaczenia, co pozornie nie miało już wpływu na ich życie. A jednak było inaczej i był pewien, że Josh również tak to postrzega. - Myślisz, że zauważą, jeśli w ogóle nie wrócimy na pokład? - zapytał zaczepnie, a jego jasne oczy błysnęły bardzo mocno, kiedy schodzili na ląd, by skierować się w stronę ogrodów, czy kamiennego kręgu, z którymi wiązały się faktycznie najróżniejsze wspomnienia. Mieli przy okazji czas, żeby zdecydować, co zrobić dalej, ale prawda była taka, że Chris nie musiał dalej bawić się z innymi. - Szczęśliwego drugiego roku małżeństwa - dodał, gdy zeszli już ze statku i pociągnął Josha za sobą, dochodząc do wniosku, że mogli spędzić tę noc zupełnie inaczej. Mieli czas na zabawę z innymi, a teraz czas tylko i wyłącznie dla siebie.
z.t x2
______________________
After all these years you still don't know The things that make you