Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Thalia S. Heartling

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Thalia S. Heartling
Thalia S. Heartling

Absolwent Slytherinu
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 1,65m
C. szczególne : czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu || zapach miodu, szpitala i kawy
Galeony : 1007
  Liczba postów : 563
https://www.czarodzieje.org/t21575-thalia-s-heartling#701437
https://www.czarodzieje.org/t21580-thalia-poczta#701474
https://www.czarodzieje.org/t21579-thalia-s-heartling#701467
Thalia S. Heartling QzgSDG8




Moderator




Thalia S. Heartling Empty


PisanieThalia S. Heartling Empty Thalia S. Heartling  Thalia S. Heartling EmptySro 3 Sie 2022 - 0:03;


Thalia Selene Heartling

DATA URODZENIA 23 IX 1996
CZYSTOŚĆ KRWI 100%
MIEJSCE URODZENIA wyspa Arran, Szkocja
MIEJSCE ZAMIESZKANIA Londyn, Anglia
UKOŃCZONA SZKOŁA Hogwart – edukacja podstawowa, Riverside – studia na wydziale leczniczym
UKOŃCZONE STUDIA Tak
WYBRANA POSADA DO OBJĘCIAUzdrowiciel w szpitalu św. Munga – urazy pozaklęciowe oraz zatrucia eliksirowe
PRZEPRACOWANY CZAS W POWYŻSZEJ PRACYponad 4 lata w magicznym szpitalu w Ottawie
WYBRANY WIZERUNEKAdelaide Kane


Wyglad

WZROST 1,65 m
BUDOWA CIAŁA szczupła
KOLOR OCZU brązowe, z jaśniejszą złotą otoczką wokół źrenic
KOLOR WŁOSÓW kasztanowy
ZNAKI SZCZEGÓLNE czarny tatuaż armband na prawym przedramieniu
PREFEROWANE UBRANIA Nie pozwala na najmniejszą skazę, która mogłaby się pojawić na ubraniach. Eleganckie spodnie prasuje w kant, podwija delikatne rękawy jedwabnych i lnianych koszul, zatraca się w atłasowych sukienkach i wygładza spódnice. Makijaż nakłada starannie, nigdy nie przesadnie dużo, podkreślając swoje walory, usta pociągając szminką pasującą do stroju. Prezentuje się tak, jakby to do niej należał świat, emanując pewnością siebie. Dba o swój wizerunek i wrażenie, które wywiera na ludziach.

Charakter


Nigdy nie wiedziała czego tak naprawdę chce od życia. Gubiła się w obowiązkach i życiu codziennym, we własnej rzeczywistości, którą tworzyła ambicja i zatracenie w pogoni za perfekcją, nieistniejącym, wyimaginowanym ideałem, który stworzyła na przestrzeni lat. Łudziła się, że jeśli osiągnie swoje cele, osiągnie poziom wysoko postawionej poprzeczki – będzie szczęśliwa, ale szczęście okazało się bardziej nieuchwytne niż z początku myślała. Wie jak czerpać radość z dnia codziennego, wie jak ładnie się uśmiechać i śmiać melodyjnym śmiechem, ale nigdy nie potrafiła znaleźć granicy między tym co naprawdę ważne, a powierzchownymi sprawami, które dawały jej jedynie iluzję prawdziwego zadowolenia. Chciała się spełniać – w życiu zawodowym, jak i tym prywatnym, choć już dawno zapomniała jak rozdzielić jedno od drugiego, jak nie utonąć w powinnościach i znaleźć linię podziału, która jest w życiu tak istotna. Dąży do bycia lepszą – wersją siebie, uzdrowicielką, siostrą, córką, przyjaciółką, choć nie wie co to tak naprawdę znaczy.
Boi się, że nie daje z siebie wystarczająco, choć angażuje się w stu procentach, a raczej pragnie to robić. Nie potrafi jednak odpowiednio ustawić swoich priorytetów, szybko zapomina, że nie może skupiać się tylko na jednej rzeczy, nawet jeśli ta okazuje się czymś, co pozwala jej brać kolejny oddech, nawet jeśli to praca. Nic nie daje jej takiej satysfakcji jak wypis pacjenta, którym zajmowała się od początku. Jak słowa podziękowań i łzy szczęścia rodziny. Nie potrafi porównać tego do niczego innego i może dlatego tak desperacko chwyta się pracy, bo jako jedyna potrafi jej dać prawdziwy dosyt.
Nigdy nie była najlepsza w okazywaniu uczuć. Uciekała od emocjonalnych zobowiązań, choć starała się przekraczać własne granice. Nie potrafi przywiązać się do drugiego człowieka, jasno zaznacza swoje limity, które dla niektórych mogą być przeszkodą nie do ominięcia. Brakuje jej bliskości, ale nie potrafi o nią poprosić, wycofuje się, kiedy sytuacja staje się zbyt trudna do opanowania. Lubi kontrolę, poczucie przewagi nad czymś, bądź nad kimś. Stąpa twardo po ziemi, niebywale rzadko dając się ponieść chwili. Nie znaczy to jednak, że nie potrafi tego zrobić, przy odpowiedniej osobie będzie najbardziej troskliwą osobą na świecie, pomijającą wszystkie swoje potrzeby. Nie trudno jej rozmawiać z obcymi ludźmi, a jednak w towarzystwie swoich bliskich czuje się najlepiej, najswobodniej. To właśnie dlatego tak bardzo ceni sobie rodzinę, będąc gotową zrobić dla niej wszystko.
Emanuje pewnością siebie i jest świadoma swojej wartości. Doskonale zdaje sobie sprawę, że nie jest tylko kolejną uzdrowicielką, pragnie docenienia i podziwu ze strony innych. Chodzi z wysoko uniesioną głową i choć nie jest próżna, to wie na co ją stać. Wymaga dużo od innych, a od siebie jeszcze więcej. Podnosi się po każdej porażce, nawet jeśli w środku rozpada się na kawałki. Nie cierpi niepowodzeń, nawet jeśli zdaje sobie sprawę, że to część życia. Ma w sobie wiele sprzeczności, które łatwo zauważyć, bywa niestała w byciu sobą – jednego dnia zachowując się tak, jakby mogła góry przenosić, a drugiego nie wykazując zainteresowania absolutnie niczym. Stara się podejmować decyzje racjonalnie, ale czasem serce przejmuje nad nią kontrolę, by rozum musiał naprawiać błędy, które popełniła pod wpływem chwili.

Historia


„Kluczem do przetrwania jest zaprzeczenie. Zaprzeczamy, że jesteśmy zmęczeni, zaprzeczamy, że jesteśmy przerażeni, zaprzeczamy, że chcemy odnieść sukces, a co najważniejsze, zaprzeczamy, że zaprzeczamy.”

Ambicja potrafi zabić, jeśli nie jest odpowiednio ukierunkowana. Niezdrowe dążenie do celu, nawet po trupach, staje się chlebem powszednim, swoistym tlenem i sprawia, że zapominamy po co tak naprawdę żyjemy. Należy być najlepszym, nie popełniać żadnych błędów, nie akceptować porażek. Piąć się po szczeblach kariery, wbrew wszystkim przeciwnościom losu, być coraz bliżej szczytu, a tam – nie potknąć się, nie spaść, niezależnie od wszystkiego.
Ale ona spadła, mimo wszystkich swoich starań.

~ • ~

„Mało kto wie, że ludzkie oko ma w polu widzenia martwy punkt. Na część otaczającego nas świata jesteśmy dosłownie ślepi.”

Urodzona w domu, w którym nigdy niczego nie brakowało. Uprzywilejowana pieniędzmi i dostatkiem, nigdy nie musiała się martwić o rzeczy, o które dziecko martwić się nie powinno.
Od zawsze było wiadomo jaką droga pójdzie, nie wątpiono w jej predyspozycje odziedziczone po rodzinie. Nie próbowano nawet pokazać jej, że ma inne możliwości, z góry planując jej życie, a ona z lekkim skinieniem głowy na wszystko się zgadzała. Czuła się lepsza od innych, czy to ze względu na pieniądze, czy rodzinne dziedzictwo, które zamiast nieważnej firmy, było ratowaniem ludzkiego życia. Sama nie wątpiła nigdy, że właśnie do tego została stworzona, tak jak jej rodzice, jej dziadkowie, jak jej brat. Przyjmowała fakt, że matki i ojca nigdy nie było w domu, że byli gotowi wychodzić o trzeciej nad ranem, by opiekować się pacjentem, zostawiając własne dzieci w opiece wynajętych opiekunek i prywatnych nauczycieli. Nie znała innego życia, właśnie to było jej codziennością, jedyną rzeczywistością, która została jej pokazana. I dopiero po latach widziała w tym pewne rysy, niedoskonałości i zaniedbania, ale wciąż zbywała to wzruszeniem ramion.
Słuchała prywatnych nauczycieli, zatrudnianych przez rodziców, niebywale szybko chłonęła wiedzę, a w szkole zawsze zdawała się być krok przed wszystkimi, wyprzedzała wiedzą rówieśników, choć nigdy nie była geniuszem, to spędzała nad książkami więcej czasu niż inni, czując presję, z którą nie do końca dawała sobie radę. Nie miała czasu na zacieśnianie więzi, na bliskie przyjaźnie, zmuszała się do spędzania całego wolnego czasu nad księgami. Ambicje rodziny szybko przeszły na nią samą, wiedziała, że to niezdrowe, każdy wiedział, a jednak zdaje się, że wszyscy są wyrozumiali jedynie w stosunku do innych, prawie nigdy w stosunku do siebie samych. Nie chciała nikogo zawieść, a przede wszystkim nie chciała zawieść samej siebie, nie akceptując porażek, bowiem nie potrafiła się po nich podnieść. Przy każdym zadowalającym, powstrzymywała łzy cisnące się do oczu, czerpiąc siłę z objęć brata, wiedząc, że rodzice wcale nie będą zadowoleni i chociaż nie pokażą tego otwarcie, to byli mistrzami w pasywnej agresji, w ciszy, która często była głośniejsza niż wrzaski.
Ale nigdy nie była w tym sama. Szła przez życie z bratem u swojego boku, mając wrażenie, że tylko on jeden rozumiał jak naprawdę wyglądał ich świat. Wiedział tak samo jak ona, że nie mieli zbyt dużego wyboru i choć mogli się zbuntować, to nie miała pojęcia po co miałaby to zrobić. Uwielbiała tę perspektywę, poczucie, że ocali niejedno życie, że da drugie szanse. Ulży innym, choć sama sobie nie potrafiła.
W końcu otworzyły się dla niej drogi, które dla innych pozostawały w sferze marzeń. Nie miała jednak pojęcia czy to jej ciężka praca, czy fakt, że od zawsze była uprzywilejowana ze względu na rodzinę. Całym sercem jednak wierzyła w to pierwsze, nie oglądała się za siebie, prąc do przodu i pod prąd. Nigdy nie potrafiła znaleźć balansu pomiędzy życiem prywatnym i obowiązkami, niezależnie od tego czy była uczennicą, studentką, czy początkującą uzdrowicielką.

~ • ~

„Czternaście miliardów neuronów w ludzkim mózgu szaleje z prędkością siedmiuset kilometrów na godzinę. Nad większością nie mamy kontroli. Gdy przechodzi nas dreszcz czy dostajemy gęsiej skórki. Gdy czujemy adrenalinę. Ciało podąża za impulsami, co sprawia właśnie, że tak trudno nad sobą panować.”

Zachęcana do przekraczania granic zdecydowała się opuścić Wyspy Brytyjskie na czas studiów, bowiem to, że studiować będzie, było więcej niż pewne. Wtedy go poznała, pewnością siebie zwalał z nóg, uśmiechem rozjaśniał pomieszczenie, a ona jedynie przewracała oczami, wracając do swoich spraw, chcąc być jak zawsze – najlepszą. Szybko się przekonała, że ignorowanie go wcale nie było łatwe. Wpadała na niego na korytarzach Riverside, zastawała w bibliotece i nawet nie wiedziała kiedy poczuła pierwsze muśnięcie dłoni, gdy po raz pierwszy przeszył ją dreszcz ekscytacji, gdy poczuła motyle w brzuchu. Po raz pierwszy nie kontrolowała tego co działo się w jej życiu, nie chciała kontrolować, kiedy tonęła w jego spojrzeniu w pełni oddając się chwili i czując tak, jak jeszcze nigdy wcześniej.
Nigdy nie sądziła, że przeżyje historię miłosną, która sprawi, że zacznie unosić się nad ziemią. Była przekonana, że takowe przytrafiają się jedynie marzycielom, którzy w przeciwieństwie do niej, nie stąpali twardo po ziemi. Ale wtedy nie stała u steru swojego życia, dawała się ponieść fali uniesień, słuchając jedynie głosu swojego serca, robiąc rzeczy, o które nigdy by siebie nie podejrzewała, bo nie bez powodu mówi się, że miłość jest ślepa.
Wbrew wszystkiemu i wszystkim powiedziała „tak” wpadając w jego ramiona i śmiejąc się w głos, będąc najszczęśliwszą osobą na świecie. Była młoda, być może głupia, ale w tamtym momencie nie interesowało ją nic poza uczuciem lekkości, które jej dawał. Ucinała rozmowy, mówiące, że to zły pomysł, że powinna dać sobie czas. Odwracała się na pięcie od każdego, kto nie akceptował jej wyboru, dziecinnie prychając pod nosem i czekając. Czekając aż wszyscy zrozumieją, że to nie nastoletnie zauroczenie, że był całym jej światem, że pragnęła spędzić z nim resztę życia.
I doczekała się, kiedy ojciec prowadził ją do ołtarza, kiedy wszyscy przyjaciele zjawili się na jej ślubie, który jawił się najpiękniejszym dniem w całym jej życiu. Wtedy jeszcze nie wiedziała, a może po prostu do siebie nie dopuszczała, że popełnia wielki błąd, nieracjonalnie podejmując decyzję. Może zwyczajnie dała się ponieść sercu, kiedy to na co dzień musiała wykazywać się odpowiedzialnością i racjonalizmem, może podświadomie, a może głupio chciała czegoś innego.

~ • ~

„By odnieść sukces, prawdziwy sukces jako uzdrowiciel, trzeba się mocno zaangażować. Musimy złapać za różdżkę i rzucić zaklęcie, które może narobić więcej szkody niż pożytku. Musimy być zaangażowani. Jeśli nie jesteśmy, to nie ma sensu brać do ręki różdżki.”

Życie weryfikuje i jej także to zrobiło. Od zawsze nastawiona na sukces, szybko przestała nie tyle widzieć, co nawet czuć granicę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Oddawała się pracy uzdrowicielki całkowicie, poświęcając jej większość swojego czasu, spędzając w szpitalu znaczną część doby, a czasem nawet nie wracając do domu, jakby uznając, że to nie miało większego sensu. Szpital w Ottawie, w którym spełniała się jako początkująca uzdrowicielka, dawał jej nieskończone możliwości rozwoju, pozwalał na naukę rzeczy, których zawsze pragnęła, a po drodze zapomniała, że nie można żyć samą pracą, bowiem czy nie o tym marzyła całe swoje życie. Doskonale pamiętała, że jej rodziców także niewiele była w domu, może więc nie do końca była nauczona tej granicy, która powinna jawić się grubą kreską pomiędzy jednym a drugim. Rzecz w tym, że jej nie było trzeba niczego innego niż poświęcenia, które ratowało życia. Kariera stanowiła klapki na oczach, wszelkie rozmowy z mężem kończyły się kłótnią, jakby nie rozumiał, że przecież musiała.
Prawdę mówiąc, nawet nie zauważyła, jak bardzo i jak szybko się od siebie oddalili. Chciała być najlepsza, a to wymagało od niej więcej niż czasem była w stanie dać. Zmęczenie było jej najbliższym przyjacielem, niemal kochankiem, a to pociągało za sobą szereg konsekwencji. Bywała rozdrażniona i nerwowa, a chociaż nie mogła pokazać tego w pracy, musząc zachowywać tam zimną krew, to nic nie powstrzymywało jej w domu. Nie widziała w tym nic złego, w końcu pięła się po szczeblach kariery niesamowicie szybko, awansując, biorąc dodatkowe zmiany, dzieląc się na dwa oddziały, choć niewiele osób to robiło. Ona jednak była przekonana, że niewielu czarodziejów było na to stać, była lepsza, ambitniejsza.
Wszelkie potknięcia znosiła najlepiej jak mogła, choć nie potrafiła zapomnieć o pierwszym pacjencie, którego straciła. Nie potrafiła zapomnieć żadnego z nich, pamiętając imiona i nazwiska, twarze i chowając je w swoim sercu. Uodporniła się, stworzyła barierę, od której odbijały się tragedie innych ludzi, ale także to, co działo się w jej życiu. Nie pękała, trzymając wszystko głęboko w sobie, zapominając, że jeśli tylko by chciała – miał ją kto wysłuchać, ale czy zrozumieć?
Odniosła sukces w pracy, ten, o którym zawsze marzyła, choć w życiu czekała na nią prawdziwa porażka. Nigdy nie zapomni nocy, kiedy po długim dyżurze wróciła do domu, wykończona, choć to nie było niczym nowym. Nie zapomni widoku nieznajomego swetra na schodach, nigdy wcześniej nie widzianych butów przy wejściu. Nie zapomni też uczucia, które jej wtedy towarzyszyło, goryczy? Zaskoczenia? Mieszanki wielu emocji, wśród której niewiele z nich potrafiła wyodrębnić. Za to pamięta pustkę, która pojawiła się w niej, kiedy uświadomiła sobie, że jej mąż ją zdradził, kiedy zobaczyła to na własne oczy i usłyszała jedynie nic nie znaczące „porozmawiajmy”. Nie pamięta jednak chwili, w której się spakowała, a także tej, kiedy łapała najbliższy świstoklik do Londynu, po drodze wysyłając wypowiedzenie. Nie pozwoliła sobie na ani jedną łzę, na żadną ze zbyt przytłaczających emocji, jedynie na głuchą pustkę.

~ • ~

„Po pierwsze: nie szkodzić. Jako uzdrowiciele przysięgamy postępować zgodnie z tymi słowami. Ale czasem szkodzimy. I mamy poczucie winy. Nie ma przysięgi mówiącej, jak sobie z tym radzić.”

Chciała go winić, chciała go obarczyć całą winą świata, chciała się wściekać i krzyczeć – ale nie potrafiła. Powoli docierało do niej, że sama się do tego wszystkiego przyczyniła. Życie było ciągiem przyczynowo skutkowym, jej dawne wybory miały swoje konsekwencje teraz. Nie było jej, prawie nigdy jej nie było, tkwiła w życiu zawodowym, zapominając o tym prywatnym. Nie potrafiła go winić, nie potrafiła też usprawiedliwić. W końcu pozwoliła sobie na obezwładniającą wściekłość, na ogłuszający krzyk, gorzkie łzy, choć wszystko to kierowała na samą siebie, przeklinała swoje irracjonalne decyzje, ale paradoksalnie nie chciała cofnąć czasu.
Pragnęła zacząć od nowa, może z czystym sumieniem ponownie zatracić się w codzienności, a jednak zmienić otoczenie, zapomnieć.


Rodzina


★ Theia Heartling – czystokrwista czarownica, szalenie ambitna i nie cierpiąca niepowodzeń, jednocześnie pewna siebie i twardo stąpająca po ziemi. Genialna uzdrowicielka, która odkryła jedno z zaklęć diagnostycznych, wybitnie szanowana w uzdrowicielskim środowisku. Zawsze kładła nacisk na naukę swoich dzieci, nie chcąc by byli, cóż zwyczajni, nie akceptowała złych ocen, a z biegiem lat i złych decyzji. Nigdy jednak nie podnosi głosu, traktuje ciszą i twardym spojrzeniem, które przeszywa czarodzieja na wskroś.
★ Daedalion Heartling – czystokrwisty czarodziej, który znaczną część swojego życia poświęcił ziołolecznictwie, rozbudowując także szklarnie tuż obok rezydencji, wcześniej pracował przy magicznych zakażeniach, dzieciom poświęcając jedynie niezbędne minimum. Niespecjalnie wylewny i rozmowny, bynajmniej nie na tematy, które go nie interesują. Rodzina jest jednak dla niego bardzo ważna, szczególnie odkąd został głową rodu, choć można odnieść wrażenie, że ziołolecznictwo stawia na pierwszym miejscu.
★ Dionysus Urane Cercyon Heartling – czystokrwisty czarodziej, jej brat bliźniak, bo choć urodziny mają innego dnia, to dzielą ich zaledwie minuty. Nie ma ważniejszej osoby w jej życiu, jest w stanie zrobić dla niego dosłownie wszystko i czasem ma ochotę chronić przed całym złem świata, choć nie jest to możliwe. To właśnie jemu wyjawia swoje zmartwienia, to przy nim pozwala sobie na chwile słabości i słone łzy, i tylko przy nim prawdziwie i szczerze się śmieje.
★ Reszta rodziny – niezliczona ilość wujków i cioć, kuzynów i kuzynek, uzdrowicieli, magiopsychologów, magiopsychiatrów, zielarzy, czy też eliksirowarów. Znajdą się też wytwórcy magicznych amuletów i przedmiotów obronnych, specjaliści od ochronnych uroków i tacy, którzy uleczą i duszę. Jedno jest pewne – jeśli coś dotyczy zdrowia i ochrony czarodzieja, gdzieś na świecie znajdzie się Heartling z tym związany. Ród niespecjalnie się zmniejsza, bowiem nie bardzo ktokolwiek chce go opuszczać, a po śmierci zostaje duchem, by wciąż służyć radą innym.


Ciekawostki


★ Jest związana ze swoim bratem Zaklęciem Bratniej Duszy. Mieli zaledwie szesnaście lat, kiedy uznali, że to dobry pomysł. Nie pamięta skąd w ogóle dowiedziała się o tym zaklęciu, ale nie widziała żadnych przeciwskazań, za to aktywnie szukała szamana w tropikach, kiedy to byli na jednych z wakacji, który chętnie rzucił zaklęcie agere. Nie była do końca świadoma jego konsekwencji, ale nigdy go też nie zdjęli, bowiem wymaga to czasu i zbyt wiele pracy. Rodzice wciąż myślą, że to jedynie głupi tatuaż, który zrobili w wątpliwych warunkach.
★ Długo wahała się czy przyjąć nazwisko swojego męża, ostatecznie jednak została przy swoim, tłumacząc to zbyt dużym poczuciem przynależności do rodu. Prawda jednak jest taka, że nie potrafiła zrezygnować z uznania, które widziała w oczach czarodziejów, szczególnie w magimedycznym półświatku, gdy tylko się przedstawiała.
★ Jest leworęczna, a przynajmniej tak wszyscy sądzą, ponieważ czaruje i lepiej pisze lewą ręką. Rzecz w tym, że wszystko inne robi prawą i to właśnie nią głównie operuje na co dzień. Nauczyła się również pisać prawą dłonią, choć idzie jej to znacznie gorzej, to krótkie notatki są całkowicie czytelne.
★ Nie gotuje, nie lubi i nie potrafi, uważa, że to absolutna strata czasu, który jest dla niej zbyt cenny. Nie jest też wybredna jeśli chodzi o jedzenie, je tyle ile potrzebuje i to, co akurat uda jej się dorwać. Jest przyzwyczajona do szpitalnej brei i kawy, której nikt normalny by nie wypił.
★ Nie stroni od alkoholu, choć niewiele jej smakuje. Za to uwielbia wino – najlepiej białe lub różowe, nie przełknie jednak czerwonego, a z mocniejszych trunków lubuje się w zwykłej tequili i łzach morgany le fay. Na jej nieszczęście pacjenci zazwyczaj w podziękowaniach przynoszą jej smoczą krew czy też whisky – większość oddaje swojemu bratu.
★ Świetnie tańczy i chętnie uczestniczy we wszelkiego rodzaju balach i bankietach. Lubi się pokazać w długiej zmysłowej sukni i finezyjnie upiętych włosach. Stanowi to dla niej miłą odskocznię od codzienności, kiedy przywdziewa scrubsy i biały fartuch, bo choć kocha to na życie, to czasem i ona potrzebuje czegoś innego.
★ Panicznie boi się psów, ich wielkość nie gra roli. Nie miała pojęcia dlaczego, co czasu aż dowiedziała się od matki, że jako kilkulatka została pogryziona przez charjuka, samego dramatycznego zdarzenia nie pamięta – podejrzewa, że zwyczajnie je wyparła – za to sprawa tajemniczej blizny na lewej łydce została wyjaśniona. Unika miejsc, w których psy biegają bez nadzoru, choć nauczyła się żyć z tymi stworzeniami, jeśli tylko są na smyczy.
★ Zna podstawy czarnej magii, choć wcale się nią nie para. Za to wychodzi z założenia, że nie może leczyć urazów po czarnomagicznych zaklęciach, nic o nich nie wiedząc. Posiada więc w swojej kolekcji książek i takie, które traktują o czarnej magii, by w razie potrzeby mogła po nie sięgnąć, gdy dotychczas zdobyta wiedza nie będzie wystarczać.

Powrót do góry Go down


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Thalia S. Heartling QzgSDG8




Gracz




Thalia S. Heartling Empty


PisanieThalia S. Heartling Empty Re: Thalia S. Heartling  Thalia S. Heartling EmptySro 3 Sie 2022 - 16:38;



DOROSŁY!

Witamy Cię na Czarodziejach! Twoja karta zostaje zaakceptowana, dostajesz więc uprawnienia do gry. Poniżej znajdziesz przydatne w dalszych krokach na forum linki, z którymi warto abyś się zapoznał!

Następne kroki:
stworzenie poczty
założenie relacji
zaczęcie gry
rozwój postaci
galeony na początek




Życzymy

miłej gry!

Powrót do góry Go down
 

Thalia S. Heartling

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Thalia S. Heartling QCuY7ok :: 
karty postaci
 :: 
karty doroslych
-