Samonauka - OPCMmagia bezróżdżkowa Kiedy już rozpoczęła naukę tak w pełni, miała wrażenie, że o wiele łatwiej było znaleźć następnego dnia znów wolną godzinę lub dwie na kontynuowanie. Jako że nie dokończyła jeszcze swojego planu związanego z zajrzeniem wgłąb siebie i przekonaniem się co właściwie kryje się w tej niepozornej blondynce to było pierwsze, do czego zamierzała przysiąść. Traktowała magię bezróżdżkową bardzo poważnie. Zaszyła się w dopiero co urządzonej bibliotece w swojej rezydencji, spoglądając na słońce wpadające przez ścianę okien. Rozpaliła dodatkowo w kominku, aby było jej ciepło podczas pisania oraz czytania. Strzeliła palcami i ponownie wyciągnęła pergamin oraz pióro.
Dyscyplina.Wrodzona skromność sprawiała, że Ariadne często miała ochotę sobie umniejszać, ale tutaj trzymała się obiektywizmu. Jako osoba, która brała na siebie tak wiele ciężkich obowiązków, świetnie radziła sobie z wykonywaniem ich wszystkich sumiennie. Do pracy przychodziła punktualnie, nieraz bezinteresownie zostając po godzinach. Już w czasie studiów wyrobiła sobie konkretny harmonogram dnia, który obejmował wstawanie o świcie. Ariadne łatwo przychodziła taka pracowitość, wręcz naturalnie. Pamiętała o każdym zadaniu, a co więcej - pomimo zmęczenia dawała z siebie wszystko. Perfekcjonizm nie pozwalał aurorce na robienie czegokolwiek na odwal. Każde zaklęcie rzucała z rozmysłem. Po chwili namysłu znów nakreśliła piórem parafkę.
Skupienie.W szkole nie miała z tym problemów i aktualnie chyba również nie. Czasami może wręcz za bardzo pogrążała się w danej rzeczy, zapominając o jedzeniu czy piciu, kiedy pracowała nad ważną sprawą lub wciągała się w czytanie tysiącstronicowej księgi. Zazwyczaj jednak potrafiła zachować zdrowy umiar. Zdecydowanie nie wierzyła w to, że coś lub ktoś mogłoby ją rozproszyć na tyle, żeby zapomniała o swoim zadaniu lub celu. Nawet podczas pojedynków magicznych umiała szybko ogarniać sytuację, do tego stopnia, że potrafiła się teleportować w trakcie walki, co było zdecydowanie rzadką umiejętnością u czarodziejów. Kolejna parafka pojawiła się na pergaminie.
Brak nadmiernej impulsywności.Tutaj najszybciej zdecydowała się na parafkę. Ten punkt wiązał się z cierpliwością, a jej Ariadne nie brakowało. Nigdy nie podejmowała decyzji ze względu na aktualnie odczuwane emocje. Umiała trzymać je w ryzach nawet w krytycznych sytuacjach.
Wybitne osiągnięcia z zaklęć ze wszystkich dziedzin, doskonała ich znajomość.Otrzymała pracę jako auror, gdzie głównym wymogiem jest świetna umiejętność rzucania zaklęć, więc najwyraźniej niczego jej w tej kwestii nie brakowało. Ze swoją różdżką Wickens porozumiewała się bez problemów, a pomimo pacyfistycznego usposobienia, wygrywała większość magicznych pojedynków, gdy uczęszczała na nie w Ilvermorny. Najprzyjemniej obcowała z OPCM, ale tajniki transmutacji również opanowała, nie mówiąc już o zaklęciach uzdrawiających, które miała w małym palcu. Jedynie o czarnej magii nie myślała. To zupełnie nie interesowało młodej dziewczyny.
Odetchnęła, spoglądając na listę. Teraz czuła się o wiele pewniej. Wyglądało na to, że spełniała wszystkie te podstawowe wymagania. Istniała rzeczywista szansa, że opanuje bezróżdżkowość.
Nie chciała spędzać całego popołudnia na tylko tym zajęciu, więc rozpoczęła również czytanie drugiego rozdziału trudnej księgi o obronie przed czarną magią. Niestety, po kilkunastu minutach poczuła, że jest za bardzo zmęczona pracą, żeby przyswajać tak skomplikowaną wiedzę. Przed oczami jej się mieszało, a ciepło bijące od kominka i wygoda fotela wszystko utrudniały. Ariadne czuła, że i tak dużo tego dnia zdołała zrobić, bo zyskała znacznie większą pewność siebie. A motywacja była kluczem do nauki.
/zt
+