Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Domek numer 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
AutorWiadomość


Mefistofeles E. A. Nox
Mefistofeles E. A. Nox

Absolwent Slytherinu
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Dodatkowo : Wilkołak, Legilimencja
Galeony : 4495
  Liczba postów : 4500
https://www.czarodzieje.org/t15136-mefistofeles-e-a-nox#403342
https://www.czarodzieje.org/t15139-kind#403356
https://www.czarodzieje.org/t15134-mefistofeles-e-a-nox
https://www.czarodzieje.org/t18387-mefistofeles-e-a-nox-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Domek numer 2  Domek numer 2 EmptySob 9 Lip - 21:34;




Domki są nieduże, drewniane i jednoizbowe, choć dzielone ściankami, to nie mają drzwi, nie licząc tych wejściowych. Mieszczą się w nich piętrowe łóżka, niewielki stolik z dwoma krzesłami i jedna szafa, choć wewnątrz powiększana zaklęciem, tak by wszyscy w niej zmieścili swoje rzeczy. Całość oświetla żyrandol, na którym znajdują się magicznie zapalane świeczki, by je zapalić lub zgasić – wystarczy klasnąć.
Łazienka jest skromna i naprawdę niewielka, oddzielona małą drewnianą ścianką, która bardziej przypomina zwykły parawan. Znajduje się tam drewniana balia, zaczarowana tak, że woda dostosowuje się temperaturą do korzystającego, i oczywiście toaleta, tak samo drewniana.

Lokatorzy:

1. Drake Lilac
2.  Hope U. Griffin
3. Ruby Maguire
4. Jeb Skye
Powrót do góry Go down


Drake Lilac
Drake Lilac

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Dodatkowo : Wilkołak, prefekt
Galeony : 1199
  Liczba postów : 2108
https://www.czarodzieje.org/t20288-drake-lilac
https://www.czarodzieje.org/t20289-poczta-drake-a#636524
https://www.czarodzieje.org/t20286-drake-lilac#636463
https://www.czarodzieje.org/t20314-drake-lilac-dziennik#638560
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyCzw 14 Lip - 8:50;

Samonauka ONMS

Do domku wrócił już nieco zmęczony dzisiejszym dniem, chcąc tym razem spędzić trochę czasu sam ze sobą w jakimś pomieszczeniu, a nie na łonie natury. Zwłaszcza że capił delikatnie cydrem po tym jak goniąc lokalnego węża który mu podwalił galeony, wpadł do strumienia. Wyjął ze swojego bagażu dosyć opasłą księgę  traktującą o magicznych stworzeniach, w drugą rękę wziął swój notatnik, zdjął buty i wlazł na swoje łóżko. Zaraz po tym otworzył obydwa i zaczął studiować obydwa materiały chcąc porównać zwierzęta, które dziś napotkał z innymi podobnymi. Ze świńksem nie było najmniejszego problemu, bo jego kuzyna z którym mógł go porównać znalazł niesamowicie szybko. Głównie dlatego że jego krewnym był sfinks, a jego wystarczyło znaleźć w spisie treści. Ich głównym podobieństwem było zamiłowanie do wszelkich zagadek i rebusów. Odróżniał nie tylko wygląd, miejsce występowania i zagrożenie jakie potrafiły stanowić, a przede wszystkim dwa różne poziomy inteligencji jakie obydwa stworzenia posiadały. Zagadki sfinksa potrafiły być ciężkie, podchwytliwe i często zmuszające do wyciśnięcia z siebie siódmych potów żeby poprawnie na jakąś odpowiedzieć. A jeśli chodziło o uskrzydlone dziki jakie dziś miał przyjemność z bliska poznać... Te już inteligencją za bardzo nie grzeszyły. Chociaż w odróżnieniu od niektórych gatunków potrafiły przynajmniej posługiwać się jakąkolwiek mową. Nie zmieniało to faktu że wymyślone przez nie zagadki były tak proste że odpowiedziałby na nie dosłownie każdy, kto ukończył szósty rok życia. W przeciwieństwie do sfinksów nie stanowiły też zbyt dużego zagrożenia, a skarby których pilnowały, nie zawsze nimi były. Ich użyteczność poza tym że są zaskakująco cholernie urocze, raczej nie była za duża. Chociaż gdyby ktoś postawił świńksa na straży skarbu, nikt raczej łupem by się nie zainteresował. Mógł więc stanowić dobry element gry psychologicznej jeśli w grę wchodziła mowa o zabezpieczeniach. Mogłyby być równie dobrze dobrymi towarzyszami, bo z dzisiejszego doświadczenia mógł przyznać że konwersacja z tymi głupolami była dość przyjemna.
Następnym stworzeniem które miał zamiar przestudiować, było dokładnie te przez które pechowo wpadł do strumienia alkoholu. Cydrąż... O nich tak samo jak o świńksach w starej książce o stworzeniach nie było nawet wzmianki, ale ciężko było mu też było znaleźć jakiekolwiek informacje o gatunkach przynajmniej mu zbliżonych. Jedyne węże jakie udało mu się znaleźć w tym konkretnym egzemplarzu księgi to Bazyliszek, Wąż Morski i Widłowąż. Poza formą węża jednak nie było między nimi żadnych podobieństw. Może to i dobrze, bo na pewno nie chciałby natrafić na magiczne stworzenie o zdolnościach zbliżonych do bazyliszka. Badanie tych zwierząt więc na razie odpuścił z myślą że wróci do tego po powrocie do Hogwartu, gdzie ciała biblioteka stoi przed nim otworem. Zamknął notatnik oraz księgę i odłożył na swoje miejsce żeby się nie walały po pokoju. Dosłownie chwilę później wziął ubrania na zmianę i ruszył się umyć chcąc zmyć z siebie zapach Cydru. Jeszcze dziewczyny pomyślą że wypił całą butelkę bez nich.

Z.T
+
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyNie 14 Sie - 16:48;

Po drobnej ranie po wewnętrznej stronie dłoni pozostała już tylko blizna, krew szybko zakrzepła, ja zaś poprosiłem jeszcze jakiegoś przechodnia, innego hogwartczyka, by mi może pomógł, nie jest to nowość, że z magii leczniczej jestem turbo słaby, a przynajmniej nie wyróżniam się w żadnym stopniu. Przy okazji wypytałem o to i owo i siem dowiedziałem, w którym to pokoju stacjonowały moje najdroższe przyjaciółki. Na samą myśl ujrzenia ich pięknych twarzy serce podskakiwało mi do gardła. Nie tylko z tęsknoty, ale poczucia winy – nie było mnie dobre pół roku, siedziałem sobie w Mahoutokoro, zaś ja, najlepszy przyjaciel na świecie, nie wysłałem nawet listu. Jakoś tak całą kwestię tęsknoty za Hope i Ruby pozostawiłem swojej głowie i w niej manifestowałem swoje uczucia do tego stopnia, że zapomniałem przelać je na papier. Bo przecież na pewno one wiedzą, że za nimi tęskniłem, jak za nikim innym na świecie, prawda? Miałem taką nadzieje, acz byłem pewny, że jak dojdzie do tego spotkania między mną a nimi, to mogę spodziewać się prób urwania mi głowy i uśmiercenia. Trochę mnie to stresowało, bo nie miałem nawet dobrej wymówki na swoje winy, liczyłem więc na to, że mój czarujący uśmiech dalej czaruje tak skutecznie jak dawniej.
Ubrałem się jak na otwarcie nowego kościoła dopieszczając każdy detal outfitu, wyperfumowałem się wonią lawendy i wyszedłem z własnego pokoju, by stanąć przed drzwiami domku numer dwa. Odetchnąłem głębiej i już miałem pukać, gdy gwałtownie się odwróciłem, czując jak emocje przejmują kontrolę nad moim ciałem.
- Kurwa! – Zagrzmiałem do samego siebie, przeklinając to, ile uczuć nagromadziło się we mnie przez cały czas rozłąki. Wyciągnąłem papierosa z paczki schowanej w tylnej kieszeni spodni i zapaliłem go, dając sobie chwilę na uspokojenie, zanim wejdę do jaskini moich ukochanych lwów. Palenie trwało z pięć minut max, ja zaś czułem się jakby minęło co najmniej dwadzieścia. Westchnąłem ciężko, zgadzając się wewnętrznie na swój własny wyrok śmierci i zapukałem do drzwi, drugą ręką sprawdzając prawą kieszeń, czy na pewno wziąłem prezenty, po które wcześniej udałem się do lasu.

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyNie 14 Sie - 21:19;

Siedziała sobie w pokoju, bo nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Nie to, że ręka ją bolała, bo po prostu ją nakurwiała i nie wiedziała co ma z tym zrobić. Coś tam wiedziała na temat magii leczniczej, ale wciąż za mało, żeby mogła sobie jakoś ulżyć. Poza tym profesor Williams też niewiele mógł zrobić, więc siedziała tak sobie i nic nie robiła, gapiąc się w jeden, przypadkowy punkt i starając się nie zwariować.
W końcu jednak warknęła pod nosem i wstała, choć nie wiedziała po co. Nie liczyła na to, że ktokolwiek będzie spędzał a nią czas, kiedy nie mogła zrobić prawie nic, bo ból ją otępiał. No i Ruby była Ruby, w życiu by na to nie pozwoliła. Przypomniała sobie ostatnią przygodę z Archiem i aż się uśmiechnęła na tę myśl, choć zaraz potem się zreflektowała, bo co ona niby sobie myślała. Prawda była taka, że nie miała pojęcia co między nimi było, a fakt, że kupił samochód, najprawdziwszy czterokołowy pojazd. Co prawda stracili kluczyki, ale jednak jej go sprezentował, a to sprawiało, że miała mętlik w głowie, który ani trochę jej się nie podobał. Miała wrażenie, że kiedy się nienawidzili, to było jakoś łatwiej. Może powinna z nim porozmawiać? Sęk w tym, że nie potrafiła, co niby miała mu powiedzieć, skoro sama nie wiedziała co w ogóle powinna myśleć?
Nagle z zamyślenia wyrwało ją, a może uratowało pukanie do drzwi. Zmarszczyła brwi, bo kto niby pukał i miała nadzieję, że nie przywołała myślami Ślizgona. Z drugiej strony nikt inny, kto by zapukał, a nie wparował jak do siebie, nie przychodził jej do głowy. Nagle stwierdziła, że to mógł być po prostu profesor Williams, który chciał sprawdzić czy nadal miała rękę.
Otworzyła drzwi i… zamarła. Wpatrywała się w swojego najlepszego przyjaciela jak w ducha, zaskoczenie odebrało jej zdolność mowy na dosłownie kilka sekund. Szybko poczuła jak złość zaczyna w niej wrzeć, a jednocześnie miała ochotę rzucić się mu w ramiona, choć to mógł być zły pomysł zważywszy na jej stan. W końcu jednak stwierdziła, że ma to w nosie i rzuciła się na niego, zamykając w niedźwiedzim uścisku. Przeszył ją ból, gdy tylko przygniotła chorą rękę między ich ciałami, poczuła jak łzy – cierpienia i szczęścia – zaczęły spływać po jej policzkach.
TY DEBILU OKROPNY, ŻADNEGO LISTU NIE NAPISAŁEŚ, MAM OCHOTĘ CI NOGI Z DUPY POWYRYWAĆ — powiedziała w jego ramię, szlochając jak idiotka, bo ostatnio miała po prostu za dużo wrażeń. Obecność przyjaciela sprawiła, że puściły jej wszelkie tamy.

______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyPon 15 Sie - 12:33;

Emocje wzięły górę i gdy tylko Ruby zatrzasnęła się w uścisku wokół mojej talii, poczułem niesamowite ciepło opływające całe moje ciało. Uśmiechnąłem się, czując, że wreszcie jestem w miejscu, w którym powinienem być. Pół roku to zdecydowanie za długa rozłąka, o której starałem się nie myśleć jak już byłem w Japonii, teraz zaś te wszystkie ukryte emocje, zahibernowane na rzecz wymiany po prostu eksplodowały. Ścisnąłem Ruby jeszcze mocniej, nie wiedząc absolutnie o bólu, który dotykał moją przyjaciółkę. Jej łzy uświadomiły mnie o moich, które też pociekły po moich policzkach. Uśmiechnąłem się bezradnie, słuchając słów, których właśnie się spodziewałem – Ruby to nie osoba, która ukrywałaby przede mną ból tęsknoty, czy powiedziałaby, że nic się nie stało. Gdy Gryfonka jednak zaczęła jeszcze mocniej płakać, nie dałem jej się odsunąć, złapałem ją w talii i przyciągnąłem ją do siebie na wypadek, gdyby chciała się odsunąć. Patrząc w dół, ocierałem jej łzy z wielką delikatnością i czułością, uśmiechając się wiecznie, po prostu nie potrafiąc inaczej zareagować.
- Wyrywanie nóg zostawmy na później, teraz daj mi się chwilkę pocieszyć, że cię widzę Rubinku – odpowiedziałem na jej krzyk, uśmiechając się przy tym przybierając minę „moja wina, przepraszam”. Celowo omijałem temat listu, bo na to nie miałem żadnego usprawiedliwienia, zwyczajnie nie miałem wymówki dlaczego nie dałem żadnego znaku życia. Odsunąłem się na krok, spoglądając na zapłakaną twarz przyjaciółki i aż mnie serce zabolało, że moja osoba wzbudziła w niej tak drastyczne emocje. Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem z niej owe dwa pierścienie, które niedawno udało mi się znaleźć. Złapałem delikatnie jej dłoń i patrząc w jej oczy ukradkiem, założyłem jeden z nich na jej palec, drugi na mój.
- Mamy teraz matching pierścienie! Pewnie w jakiś sposób są magiczne, nie wiem o nich jednak nic, ale uważam, że pięknie wygląda na twojej ręce. Powiedzmy, że to pierwiastek przeprosin za brak znaku życia. – Chwyciłem temat, cały czas stojąc przed wejściem i patrząc na Ruby, próbując po jej twarzy zobaczyć ile i co się w jej życiu stało.
- Chodź do środka, zaparzymy naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz co tam się u ciebie działo – zażartowałem, nawiązując do pewnej reklamy z telewizji, chcąc poniekąd pominąć wszelkie trudne dla mnie pytania, na które nie miałem jasnej odpowiedzi.
Za pozwoleniem wszedłem do środka i usiadłem na wolnym łóżku, zaraz jednak się kładąc na boku, w taki sposób, by ciągle mieć widok na przyjaciółkę.
- Znalazłaś sobie jakąś dupę, jak mnie nie było? – Zapytałem bez ogródek, zaczynając od typowo najważniejszego tematu dla ludzi w naszym wieku czyli związki, wielkie miłości i jeszcze większe rozstania. Popatrzyłem na swój połyskujący blaskiem pierścień, ciesząc się, że mamy taki sam z Ruby, zastanawiając się z tyłu głowy jakie to może mieć właściwości.

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyPon 22 Sie - 14:16;

Nie była osobą, która trzymała dziób na kłódkę. Nie była też osobą, która nie mówiła tego co myśli, a już w szczególności nie pilnowała języka w towarzystwie swoich przyjaciół. Nie miała żadnych oporów, żeby zdzielić Percivala zdrową ręką w ramię, wcale nie ograniczając swojej siły – a jako pałkarka nie była znowu taka słaba, nawet kontuzjowana. Rozdrażniona odsunęła się od d’Este i zirytowanym gestem sama otarła te durne łzy. Brakowało jej chłopaka jak mało kogo i wszystkie te dni tęsknoty właśnie uderzyły w nią niczym młot w kowadło, niemal zwalając z nóg. Miała ochotę go zwyzywać jeszcze bardziej, bo mieszanka emocji, która w niej siedziała oscylowała wokół łez szczęścia i bezgranicznego wkurwu, że olał ją i Hope na całe pół roku, nie pisząc nawet jednego, głupiego listu, że żyje. Dlatego też stała w zawieszeniu, nie potrafiąc zdecydować czy wybaczyć mu od razu, bo kochała go jak brata, czy jednak powściekać się przez najbliższy tydzień. Jedno było pewne – jej zielone tęczówki nagle ciskały w niego piorunami i całkiem łatwo było z tego, a także z jej zaciśniętych w cienką linię ust, wyczytać, że oczekuje chociaż słowa wyjaśnienia. Nie lubiła niespodzianek, nie kiedy poprzedzały je miesiące milczenia.
Łeb ci też urwę — odparła z zaciętą miną, bo może i dojrzała przez ostatnie miesiące i niedawne wypadki, ale najwyraźniej nie aż tak, żeby teraz się nie dąsać.
Pozwoliła założyć sobie pierścionek, całkiem krytycznie się temu przyglądając, bo jej gniewne emocje jeszcze nie do końca ostygły. Widziała jednak, że było mu naprawdę przykro, a i w jego oczach lśniły niedawne łzy. Jej spojrzenie więc nieco złagodniało – chociaż nie całkowicie, bo jednak była Ruby Maguire – i wzięła głęboki, uspokajający oddech, po czym weszła do środka, pocierając machinalnie swoją rękę, która ponownie zaczęła zwyczajnie napierdalać. Całe szczęście Gryfonka miała nie tyle wysoki próg bólu, co całkiem gustownie urządzony przedsionek, więc tylko ktoś, kto ją znał naprawdę dobrze, mógł zobaczyć, że nie wszystko było w porządku.
Nie wiem co jest z wami wszystkimi ostatnio, wszyscy próbujecie mnie przekupić, najpierw Archie dał mi jebany samochód, jakbym co najmniej coś znaczyła, a teraz ty zamiast powiedzieć głupie „przepraszam, że dałem dupy i olałem swoją najlepszą przyjaciółkę na cholerne pół roku” dajesz mi pierścionek — wyrzuciła z siebie, chyba odpowiadając też od razu i przypadkiem na jego kolejne pytanie, które chciała zignorować. Sama przecież nie wiedziała kim Archibald dla niej się stał, ale czuła to irytujące zobowiązanie, odkąd cała ta sytuacja z autem i wielkiórką miała miejsce. Gubiła się w tym i prawdę mówiąc niczego już nie rozumiała, nigdy nie była dobra w odczytywaniu czegokolwiek. — Chyba tylko Hope jeszcze nie zwariowała, chociaż nie mam pewności po tym jak była świadkiem jak smok urywa mi rękę! — powiedziała i jak na zawołanie wyrzuciła w złości ręce w górę, co było rzecz jasna błędem, bowiem zaraz potem przeszył ją paskudny ból — Cholera jasna… — mruknęła rozdrażniona, siadając na łóżku i czując jak emocje biorą nad nią górę, a było ich po prostu za dużo — Tak więc mógłbyś po prostu więcej tak nie znikać, bo jak widzisz radzę sobie wcale jak cię nie ma.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyWto 23 Sie - 21:57;

Doskonale rozumiałem, że szybko moje zniknięcie nie będzie mi wybaczone, nie przez takie osoby jak Ruby i Hope, które podobnie jak ja, nie należały do osób najbardziej spokojnych i powściągliwych w emocjach. Co też sprawiało, że czułem się jak między młotem a kowadłem – z jednej strony wystarczyło przeprosić, z drugiej zaś strony to były moje przyjaciółki, najbliższe mi osoby i to nieironicznie – nawet ze starym nie mam obecnie tak mocnej relacji jak z tą dwójką. Zasługiwały więc na coś więcej niż byle przeprosiny, które nie tłumaczyły niczego. Tyle że nie bardzo miałbym co tu tłumaczyć, albowiem sam nie rozumiem swoich decyzji i uczuć, które pokierowały mnie tą ścieżką. Zobaczyłem okazję, to z niej skorzystałem, wracając z nowymi doświadczeniami, nowym tatuażem po wewnętrznej stronie prawego przedramienia i półrocznym zastojem w towarzyskim życiu Hogwartu. Dałem się uderzyć przyjaciółce, czując, że w pełni na to zasługuje i nawet się nie zająknąłem, jeśli nawet poczułem, że było to całkiem mocne uderzenie.
- Zrównalibyśmy się wreszcie wzrostem – odparłem tylko, patrząc na nią przelotnie z półuśmieszkiem, sięgając kieszenią po papierosy, nieodłączny atrybut Percivala d’Este.
Wpełzłszy do środka, obserwowałem z tyłu Ruby już z pierścieniem na palcu i coś mi nie stykało, to znaczy może nie widziałem niczego konkretnego, co intuicja, bazowana na tysiącach wspólnie spędzonych godzin, podpowiadała mi, że coś jest nie tak. Nie zdołałem jednak poruszyć tego tematu bo Ruby zaczęła gadać. W mig Ruby odpowiedziała na parę moich pytań, nie będąc tego chyba nawet świadoma, ale przynajmniej nie było to tak niezręczne dla niej, bo nie musiała rzucać żadnymi oświadczeniami. To tak, jakby ktoś miał zapytać o mnie i Hope, przy oczywistym założeniu, które brzmiało, że nie wyjebałem z Anglii na pół roku. Oparłem się o ścianę ramieniem i odpaliłem papierosa, nie zważając na to, że to nie był mój pokój. Po to mieliśmy magię, żeby w razie czego pokój wywietrzyć, a Ruby już najpewniej się przyzwyczaiła do smrodu tytoniu, po tak długim czasie spędzonym ze mną. Uśmiechnąłem się porozumiewawczo do przyjaciółki, ale i z nutą pytania na twarzy.
- Chwilę mnie nie ma, a już moja najbliższa przyjaciółka znajduje sobie cukrowego tatusia, co jej samochód prezentuje, masz tempo kochana – zażartowałem, po czym jednak dodałem, zaciekawiony tej persony – kimże więc jest twój nowy kochanek, ten Archie? – Tak, byłem zainteresowany, ale też poniekąd chciałem nieco zejść z mojego tematu, by sama rozmowa nie była taka ciężka dla obu stron. Bo w głębi duszy wiedziałem, że nie byłem w stanie udzielić dziewczynie satysfakcjonującej odpowiedzi. Szybko wszystko jednak zeszło na dalszy plan, kiedy tylko usłyszałem o smoczym incydencie. Uniosłem brwi w zaskoczeniu, patrząc na nią badawczo.
- Z tego co widzę, o ile nie mam omamów, to masz obie ręce przy sobie, nie sądziłem, że mnie jeszcze kiedyś zaskoczysz czymś nowym Ruby i powiesz mi, że miałaś trzy sztuki. – Zażartowałem sobie, jak to ja, absolutnie nie potrafiąc przeprowadzić rozmowy w poważnym tonie, na jaki zasługiwałaby zaistniała sytuacja.
Oderwałem się od ściany i w sekundę skróciłem dzielący nas zasięg, by usiąść obok niej i położyć jej głowę na moim ramieniu, ja zaś ramieniem wtuliłem się, nieczysto wkupując się w jej łaski.
- Już cię nie opuszczę, przyrzekam Rubinku, nie ma mnie przez chwilę, a już się do ciebie dobierają na auta i prawie pożerają cię smoki, to absolutna przesada. Ale teraz już jestem i będzie wszystko dobrze, obiecuję. Na mały paluszek. – Powiedziałem szeptem i wystawiłem mały palec, by spleść go z jej i tym samym zawiązać naszą małą przysięgę.

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyCzw 25 Sie - 12:54;

Fala emocji przelewała się przez nią i wcale nie potrafiła okiełznać tego sztormu. Miała ochotę krzyczeć i płakać, choć wcale nie wiedziała czy ze złości, czy szczęścia, że jednak wrócił i wszystko mogło wrócić na swoje miejsce. Ostatnie pół roku było dla niej intensywne. Począwszy od poparzeń na feriach, przez połamanie pięciu żeber po upadku z pegaza i zbyt dużej ilości egzaminów, aż po utratę ręki, która choć teraz była z powrotem na swoim miejscu, to nadal czekało ją wiele godzin cierpienia i leczenia pod czujnym okiem Williamsa. Miała szczęście w tym wszystkim, bo kiedy wracała wspomnieniami do tych wypadków, to w przynajmniej dwóch mogło to się skończyć dużo gorzej, jeśli nawet nie tragicznie. Wcale nie była osobą, która się nad sobą użalała, ale czuła tę potrzebę odpoczynku od wszystkich złych rzeczy, które jej się przytrafiły, i które jeszcze pewnie się przytrafią. Czasem miała wrażenie, że przyciąga wypadki i mogła być tylko wdzięczna, że to ona cierpiała, a nie jej przyjaciele, którzy zawsze byli gdzieś obok.
Wbiła persowi łokieć w żebra, kiedy skomentował jej wzrost, w na pozór zirytowaniu, ale lekki uśmiech zabłądził gdzieś w kącikach jej ust. Właśnie tacy byli – szczerzy i nieco złośliwi, brakowało jej tego, cholernie brakowało. Nie potrafiła mu jednak wybaczyć ot tak. Minęło wiele miesięcy, w których nie dawał znaku życia, zniknął z jej codzienności, a także z codzienności Hope i choć Ruby nigdy nie zapytała wprost – nie chcąc wchodzić buciorami w prywatne rzeczy, będąc zdania, że jeśli rudowłosa by chciała, to by jej powiedziała – nie była jednak głupia i domyślała się, że wycofanie i niemrawe zachowanie Griffin miało jakiś związek z Percivalem. Tym bardziej, że wiedziała o tej jednej chwili między nimi podczas zimowych ferii.
Nikogo sobie nie znalazłam, sam postanowił znowu wleźć w moje życie — burknęła, mrużąc oczy na Persa i nie komentując smrodu papierosów. O ironio, nawet tego jej brakowało, co właśnie sobie uświadomiła. — Archibald Darling to ten zadufany w sobie kretyn, o którym wam kiedyś opowiadałam jak zmarnował mi całe dzieciństwo — powiedziała, strzelając kostkami w palcach, bo ten temat nie do końca jej leżał, kiedy sama się w tym czuła jak ślepy we mgle — A teraz wrócił i z jakiegoś powodu już się nie nienawidzimy, nawet nie pamiętam dlaczego się nienawidziliśmy — wzruszyła ramionami, maskując grymas bólu nieznacznym uśmiechem, posłanym w stronę przyjaciela — Nigdy nie sprawdzałeś — odparowała z uniesioną brwią, a po chwili roześmiała się w głos, czując jak kamień spada jej z serca. Może też dlatego tak bardzo go jej brakowało? Byli pod tym względem podobni, nie mówili poważnie o takich rzeczach, a Pers też nie pytał jej o szczegóły wypadku, których nawet nie chciała pamiętać. I była pewna, że doskonale to by zrozumiał, że nie chce o tym mówić, nie chciała nawet mówić ojcu, ale Thomas się uparł, za co go aktualnie szczerze nie znosiła. Z d’Este niektóre rzeczy były po prostu łatwiejsze.
Jeśli złamiesz przysięgę na mały palec — zaczęła, zahaczając palcem o ten jego — to osobiście cię wykastruję Percivalu d’Este — ton miała śmiertelnie poważny, bo wcale nie żartowała, a jawnie groziła swojemu przyjacielowi i miała nadzieję, że zdawał sobie sprawę, że w gruncie rzeczy była do tego zdolna.
Nie mam pojęcia jak masz zamiar wytłumaczyć Hope dlaczego wyjechałeś po tym jak ją pocałowałeś, nie patrz tak na mnie, oczywiście, że o tym wiem.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyCzw 25 Sie - 14:53;

Pół roku w Japonii spędziłem dość aktywnie, choć na pewno inaczej niż w Hogwarcie. Ostatnie lata w Anglii w dużej mierze spędziłem na nauce zaklęć, w których znalazłem swój własny talent. W kraju kwitnącej wiśni natomiast moje umiejętności magiczne stały niezmiennie na tym samym poziomie, bo będąc tam jakoś byłem onieśmielony całym krajem, kulturą i wszystkim innym niż książkami i pojedynkami magicznymi. Zrobiłem sobie dość odważną dziarę, nawiązującą do miejsca, w którym obecnie byłem, zamiast różdżki, uczyłem się miecza i sztuki kenjutsu oraz samego języka, który bardzo różnił się od angielskiego. Zaliczyłem najróżniejsze imprezy, otarłem się o wiele dwuznacznych sytuacji, ale o dziwo nie postawiłem tego krok naprzód, bowiem za każdym razem, gdy przed oczami miałem sypialnie i dziewczynę, która mnie tam zaciągała, z tyłu głowy pojawiały mi się lśniące w słonecznym blasku rude włosy. Mimo że tak naprawdę między nami nic nie było, a przynajmniej nic, co by można konkretnie zdefiniować, to z każdą taką myślą zacząłem się zastanawiać i niestety nie zdołałem znaleźć odpowiedzi.
NIc dziwnego, że wybaczenie nie przychodziło ot tak, sam najpewniej bym się dąsał nie jeden, nie dwa wieczory. Byłem tego absolutnie świadomy i jedynie co mi zostało to robić wszystko, by zrekompensować przyjaciółkom cierpienie, które im dostarczyłem.
Wysłuchawszy szybkiego omówienia nowego-starego mężczyzny w życiu Ruby uśmiechnąłem się patrząc na Ruby i poruszyłem brwiami z dwa razy, dając do zrozumienia, że właśnie dostałem nowy kontent do droczenia się z przyjaciółką.
- Ciężko się nienawidzić, kiedy funduje ci samochód - odparłem, oczywiście nie mówiąc na poważnie, ale ton, jakim to wypowiedziałem te słowa brzmiał, jakby to był niemalże zarzut, choć tak naprawdę to nie był, po prostu robiłem sobie żarty z Rubinka.
- A czekałaś, aż sprawdzę? - Puściłem jej oczko porozumiewawczo, po czym również się roześmiałem, czując, że wreszcie wróciłem tam, gdzie jest moje miejsce. Wśród przyjaciół. W Japonii było zajebiście, nie powiem, że nie, ale nigdy nie czułem się tam tak swobodnie jak czuję się wśród swoich. To jest zupełnie inne uczucie, inny stan świadomości, więc tym gorzej mi się myśli o tym, co odjebałem podczas wyjazdu, nie dając znaku życia. Nie zagłębiałem się natomiast w temat ataku, bo jeśli walczyła ze smokiem, który jej odgryzł rękę, to na pewno nie były to jakieś zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami, a naprawdę niebezpieczna sytuacja, w której ją postawiono lub sama się postawiła, w każdym jednak razie każda wspominka o tym mogła być dla niej wręcz traumatyczna.
- Brzmi jak kusząca propozycja bdsm, ale wyjątkowo odmówię i nie skorzystam, tym samym nie łamiąc przysięgi na mały paluszek. Mogę mieć wyjebane na świat i wszystko wokół, ale na paluszek nigdy. - Odpowiedziałem, zachowując przy tym przerysowany poważny ton, taki jakim mówią początkujący aktorzy w teatrze, gdy mają zagrać jakiegoś NAPRAWDĘ poważnego jegomościa.
Gdy jednak Ruby poruszyła temat Hope, to aż poczułem nagły napływający stres i zwątpienie w samego siebie. Westchnąłem głośno i rezygnująco, po czym padłem z pozycji siedzącej padłem na łóżko plecami, patrząc się w przestrzeń na suficie.
- Nigdy nie wątpiłem, że wiesz, gdybyś nie dowiedziała się o tym pierwsza, Hogwart by spłonął pod ciężarem twojej furii. - Dodałem, nieco odwlekając odpowiedź na prawdziwą istotę jej wypowiedzi. - No szczerze mówiąc to też nie mam pojęcia, nie mam pojęcia na czym stoimy, czego ona chce, czego ja chcę. Jedynie co wiem, to że cholernie ją zraniłem i czuję się z tym chujowo, ale tym bardziej nie wiem co z tym zrobić. Pozostaje mi chyba przyjść do niej i błagać na kolanach, żeby mi wybaczyła i modlić się o to, że nie zostanę karmą dla tutejszych magicznych stworzeń, po tym jak mnie ukatrupi. - Odpowiedziałem w końcu po kilkusekundowej przerwie, cały czas patrząc w jakąś deskę na suficie. Była to cholernie trudna sytuacja, a to tylko przeze mnie i moje jakieś odpały na bani, niepozwalające mi napisać cholernego listu.


Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyCzw 25 Sie - 23:01;

Nie prosiłam o to, nawet nie wiem skąd wiedział, że potrzebuję samochodu — prychnęła pod nosem, spoglądając gdzieś w bok, jakby ściana była niezwykle interesująca. Zaraz potem jednak wróciła spojrzeniem zielonych tęczówek do Percivala, wzdychając ciężko i nieco się krzywiąc. — Ty wiesz jak ja się czuję? Nie mam pojęcia co to, kurwa, znaczy, za to czuję teraz to głupie zobowiązanie, a przecież nie jestem mu nic winna — powiedziała naburmuszona, bo cała ta sytuacja miała dwie strony medalu. Z jednej miała przecież samochód, którym będzie mogła jeździć zaraz po powrocie z wakacji. No, jak już kupi nowe kluczyki, bo te pierwotne zeżarła wielkiórka jak sobie nagle przypomniała. Z drugiej jednak to nie było wcale nic i po prostu nie rozumiała dlaczego. — No oprócz tej idiotycznej przysługi, którą obiecałam — rzuciła, całkiem niezadowolona z tego, że sobie o tym przypomniała. Wolała nie pamiętać i zamierzała zmusić Archiego, żeby w końcu ją o coś poprosił, uwalniając ją od tego nieznośnego ciężaru.
Zaraz potem ciemne chmury nad jej głową się rozwiały, kiedy tylko zaczęli sobie żartować tak, jakby ta cała rozłąka w ogóle nie miała miejsca. Chyba właśnie to było prawdziwą przyjaźnią. Nie musieli wcale rozmawiać ze sobą codziennie, by teraz rozmawiać tak, jakby widzieli się wczoraj, a nie pół roku wcześniej. Doceniała to, niczego na świecie nie doceniała bardziej niż przyjaźni i nie wiedziała co by zrobiła, gdyby te relacje się rozpadły. Podejrzewała, że rozpadłaby się razem z nimi, a przedsmak tego miała rok temu, gdy bezsensownie pokłóciła się z Hope.
Ponoć najlepiej się uczymy przez doświadczenia — odparowała, nie mogąc powstrzymać szerokiego uśmiechu, a nawet nie próbując. Czuła się dobrze, pozwalała wszystkim negatywom ulecieć, bo wcale ich nie potrzebowała. Obecność przyjaciela była pomocna, uwalniała ją od ciężarów, z którymi powoli przestawała sobie radzić, ale była zbyt dumna, by prosić o pomoc.
To w tej Japonii nauczyli cię takich rzeczy? — rzuciła półżartem, unosząc brew i chichocząc pod nosem. Zaraz jednak potrząsnęła głową, kiedy jej wyobraźnia zaczynała działać za bardzo, a że traktowała Persa jak brata… O nie, niech Merlin ma ją w opiece.
Przytaknęła na jego słowa i obserwowała go, kiedy mówił. Była ciekawa tego wszystkiego, nie bardzo wiedziała co o tym sądzić i nigdy wcześniej nie podejrzewała, że to się tak skończy. Nie oceniała i nie komentowała, ale obawiała się, że coś się zmieni. Zawsze byli nierozłączną trójcą świętą, a teraz w jakimś stopniu to stawało pod znakiem zapytania. Chciała dla nich szczęścia, dałaby im całe swoje szczęście, gdyby ją o to jedynie zapytali, ale naprawdę bała się, że coś między nimi się zepsuje. Wiedziała jednak, że to głupie gdybanie, chociaż nie potrafiła się pozbyć tych natrętnych myśli. Ostatnio w ogóle za dużo myślała.
Nawet nie wiem jak ci pomóc, chociaż wcale nie chcę, bo sam nawarzyłeś ten eliksir, to musisz go wypić — powiedziała, patrząc na niego całkiem wymownie — Powiedziałabym, że nakarmię tobą Ducha jeśli zranisz Hope, ale sam nakarmisz sobą Ducha jeśli to zrobisz, oboje to wiemy — mówiła dalej, czując się cholernie dziwnie, że chyba właśnie dawała Persowi shovel talk — Musicie to jakoś ogarnąć, bo nie wytrzymam takiego napięcia między wami, a nie można mnie stresować, bo jeszcze mi się ręka nie przyjmie! — co oczywiście nie było prawdą, przynajmniej to drugie, bo od napięcia między dwójką jednych z najważniejszych osób w jej życiu prawdopodobnie by od razu umarła — Jak już ustalicie co jest między wami, to zabiorę nas na wycieczkę, bo po coś robiłam to prawko, taka motywacja, żebyś się pospieszył — wyszczerzyła się do niego, całkiem zadowolona ze swojej jakże motywacyjnej mowy. Nie zamierzała mu mówić co ma zrobić, to nie była jej działka, mogła wesprzeć obecnością, ale sami musieli sobie to rozwiązać i przede wszystkim po prostu ze sobą porozmawiać.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyCzw 25 Sie - 23:34;

- Faktycznie był dobrze poinformowany, ja nawet nie wiedziałem, że prawko masz, a co dopiero, że auta potrzebujesz - odpowiedziałem dziewczynie, uśmiechając się pod nosem, ale z lekkim skrzywieniem, bowiem dopiero teraz zaczęło do mnie docierać jak wiele rzeczy mnie ominęło w trakcie mojej nieobecności. Lecz teraz już jestem i zamierzałem to wszystko nadrobić z zapasem, ogromnym zapasem.
- Cóż, może nie za dobrze się na tym znam, ale jeśli on chce czegoś więcej i pokazuje ci to kupnem samochodu to chujowo, bo powinien chcieć, byś doceniła go za jego osobę, nie za jego portfel. - Odpowiedziałem całkiem szczerze, cały czas się nad tym zastanawiając. Miałem jeszcze potwierdzić, że owszem, nie jest mu nic winna, bo to on sobie postanowił kupić jej samochód, ale dodane słowa Ruby nieco bardziej mnie zainteresowały.
- Diabeł tkwi w szczegółach, jaki cyrograf tym razem podpisałaś? - Zaśmiałem się, rozbawiony, bo wiedziałem, że to była trudna sytuacja dla Maguire, ale na ten moment miała z niej tylko plusy, a można było z niej sobie też trochę pożartować, przy okazji dowiadywałem się, że i Ruby ma swojego amanta. Przynajmniej na ten moment tak to wyglądało, z szczątkowych słów mojej przyjaciółki.
- Z pewnością byłyby to doświadczenia, o których długo byśmy nie zapomnieli - dodałem jeszcze, ciągnąc tą dwuznaczną karuzele żarcików, które dla kogoś z zewnątrz mogłyby być prawdziwą rzeczą, lecz dla nas w kręgu to był chleb powszedni.
- W Japonii nauczyli mnie sporo, przede wszystkim wbili mi do głowy zapewnienie, że nigdy nie chciałbym być Japończykiem, ich podejście do życia jest dla mnie niewyobrażalne, ja w swoim peaku motywacji, wytrwałości i dążeniu do celu byłbym w porównaniu do nich leniem i leserem. Mają absolutnie popierdolone we łbach pod punktem pracowania i nauki, niektórzy też honoru, ale raczej kulturowo od tego odchodzą. Tylko jeden taki chciał mnie wyzwać na pojedynek za spojrzenie na jego panią serca, jakobym uraził tym jego honor. - Opowiedziałem, wracając wspomnieniami do tego śmiesznego dnia, w którym do tego “pojedynku” faktycznie doszło i nawet udało mi się wygrać, później tylko bałem się, że chłop popełni seppuku, jak prawdziwa inkarnacja samuraja.
- Eliksiry w większości są paskudne, a ten wydaje mi się najpaskudniejszy z wszystkich na świecie. - Odpowiedziałem z żalem w głosie, czując jak bardzo uwiera mnie ta sytuacja, a nawet bardziej fakt, że nie bardzo wiedziałem co z nią zrobić.
- W iście japońskim klimacie mógłbym popełnić seppuku, ale to rytualne samobójstwo popełniało się po utracie honoru, tak jakbym kiedykolwiek go miał, żołądek Ducha wydaje się rozsądniejszy - Chcąc nie chcąc przez najbliższe tygodnie z pewnością większość rzeczy będę porównywać do japońskiej codzienności i obyczajów, jako że spędziłem tam tak dużo czasu.
- Oj uwierz mi, najchętniej rzuciłbym na was wszystkich obliviate i wmówił wam, że przez cały ten czas byłem z wami. Myślisz, że jak kupię Hope auto, to mi wybaczy? - Zapytałem żartem (bo co innego mi pozostało niż żartować?), nawiązując do sytuacji Ruby.
Pomysł wycieczki nagle mnie olśnił i przypomniała mi się moja własna kmina sprzed miesiąca.
- O, a w ogóle co myślisz o tym by na najbliższy rok wynająć sobie mieszkanko dla naszej trójki, albo i więcej, jak już wszystko się ułoży - Merlinie proszę niech wszystko się ułoży - ja mam trochę odłożonych galeonów, a teraz jako pełnoprawni studenci moglibyśmy zamieszkać w Hogsmeade. - Dodałem, chcąc chociaż na sekundę uciec w potencjalną przyszłość, w której jestem z Hope w stabilnej sytuacji. Choć na taką się nie zapowiadało, nawet jeśli moja wymiana zostanie już wybaczona, za dużo emocji i uczuć się kłębiło, żeby od razu przejść na stabilność i równowagę.

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptySob 27 Sie - 19:10;

Spojrzała na niego przeciągle, jakby chciała powiedzieć "a czyja to niby wina, że nie wiedziałeś", nie skomentowała tego jednak nijak, jedynie nieco unosząc brew. Sam powinien dojść do tego ile tak naprawdę stracił i wcale nie mówiła o swoich licznych wypadkach, co po prostu codziennych sprawach, właśnie takich jak to prawo jazdy. Nie było bowiem sekretem, że Ruby nienawidziła z całego serca teleportacji, więc prędzej czy później przyszedł taki czas, kiedy zamierzała wozić się samochodem i ewentualnie swoich przyjaciół też.
Dużo cię ominęło, między innymi wielka urodzinowa impreza Jinxa i Rocco - na której swoją drogą wyglądałam doskonale - no ale zrobiła się jakaś burda z twoim bratem, która zniszczyła atmosferę, więc poprosiłam Archiego o przysługę w zamian za przysługę, żeby uratować imprezę naszych przyjaciół. — wytłumaczyła po kolei co i jak, robiąc kwaśną minę, bo Archibald nie spieszył się z tą przysługą, a jej to ciążyło jakby miała jakieś ołowiane łańcuchy na sobie. Sama jednak to na siebie ściągnęła, więc nie mogła narzekać, trzeba było być bardziej sprytnym, ale mógł też jej tak nie torturować.
Śmiała się z tego ich niby czegoś, co mogłoby być różnie odebrane przez osoby postronne, ale oni byli Ruby i Persem, tego typu rzeczy były na porządku dziennym i chociaż mieli pół roczną przerwę, to nie bez powodu nazywała go swoim bratem - mogli się nie widzieć i sto lat, a i tak zawsze będzie się przy nim czuła jak w domu. Słuchała jak opowiadał o Japonii, bo chociaż nienawidzili tego miejsca za to, że zabrało jej przyjaciela na sześć miesięcy, to jednak była ciekawa co tam takiego robił, że zapomniał napisać.
Nie bez powodu jesteśmy gryfonami, a nie, nie daj Merlinie, ślizgonami — rzuciła mimowolnie myśląc, że przecież Darling był ślizgonem — Chociaż Hope popierdoliło, łącznie z owutemami miała SZESNAŚCIE egzaminów w tym roku — pokręciła głową i przemilczała fakt, że sama napisała czternaście.
Nagle spoważniała, uważnie obserwując swojego najlepszego przyjaciela. Chciała mu pomóc, chciała pomóc Hope, ale nie dość, że nie potrafiła, to jeszcze zwyczajnie w świecie nie mogła. Sama się w tym gubiła, a była tylko zewnętrznym obserwatorem, nie chciała więc nawet wiecie co czuje ta dwójka. Jednak bez względu na wszystko uważała, że poniekąd niej to się też dotyczy, bo przecież byli jej najlepszymi przyjaciółmi, a ona była odrobinę wścibska.
Myślę, że to ona rzuci w ciebie zaklęciami i niekoniecznie takimi jak obliviate — parsknęła, nikt z tej trójki nie był powściągliwy — Wiesz, mówisz, że nie wiesz czego ona chce, ale czy zapytałeś siebie czego ty chcesz? — powiedziała, w przeciwieństwie do Persa nie chcąc o tym żartować, bo musieli to rozwiązać i przy tym nie zepsuć ich przyjaźni, czy to było możliwe?
No ja jestem spłukana, bo zrobiłam prawko, ale to bez związku, bo jak wiemy zawsze jestem spłukana, ale jak cię nie było, to Jinx też proponował, może powinniśmy zamieszkać w piątkę? — rzuciła, szczerząc się do d'Este i próbując sobie wyobrazić jaki chaos będzie panował w tym mieszkaniu i chyba nawet jej wyobraźnia nie działała w takim zasięgu — Trzeba to obgadać, wydaje mi się, że Hope coś kiedyś mi wspominała o Londynie — całkowicie podchwyciła temat, znając Persa na tyle, żeby wiedzieć kiedy przestać drążyć. Chociaż to wcale nie znaczyło, że z nim skończyła.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Percival d'Este
Percival d'Este

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Galeony : 107
  Liczba postów : 958
https://www.czarodzieje.org/t20115-budowa
https://www.czarodzieje.org/t20140-jackson
https://www.czarodzieje.org/t20137-percival-d-este
https://www.czarodzieje.org/t20139-percival-d-este-dziennik
Domek numer 2 QzgSDG8




Gracz




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyNie 28 Sie - 20:19;

Oczywiście, że to była moja wina i nie pojebało mnie na tyle, żeby uważać inaczej. Dostrzegłem spojrzenie Ruby, ale je zignorowałem nie mając żadnego sposobu, by je skontrować. Pomimo wszelkich strat w postaci tego, ile przeze mnie przeżyła Ruby i Hope, skłamałbym mówiąc, że nie podobało mi się w Japonii. W innym razie nie robiłbym sobie tatuażu, prawda? No właśnie, tak samo nie myślałbym, żeby teraz co wakacje chociaż tydzień spędzać właśnie tam – nie dość, że jest to dla mnie wręcz bez kosztów bo mogę się przenieść świstoklikiem, a funtów mam tyle, że nawet jakbym chciał to ich wszystkich nie wydam. To znaczy, mój stary ma, ale z pewnością przeznaczyłby mi fajną sumkę.
- Ty zawsze wyglądasz doskonale – wtrąciłem się, tak jakby ta informacja była z całego wywodu najważniejsza. – Ta przysługa brzmi tak tajemniczo, że się zastanawiam czy ten wyjazd Ashleya to nie tak naprawdę fałszywe alibi na jego morderstwo – zaśmiałem się, ciesząc się, że chociaż ten element pozostał niezmienny i zawsze któryś z nas coś odjebie, nawet jak drugi z nas jest po drugiej stronie globu. Może i nie miałem z nim zajebistej relacji, zaczęła się wręcz burzliwie, ale z czasem złagodniałem i zaczynałem wręcz cenić, że miałem swoje chodzące lustro gdzieś na świecie, choć z uciętymi kostkami, bo o trzydzieści centymetrów niższe.
Informacja o szesnastu egzaminach Hope nieco mnie zaskoczyła, nie miałem pojęcia co w nią wstąpiło, żeby napisać aż tyle. Zresztą, po co, przecież nawet jak dalej się nie wie, w co mniej więcej się chce robić w życiu, to z łatwością wystarczy te nawet dziesięć, choć dla mnie to i tak całkiem spora liczba, ja najchętniej pisałbym tylko z zaklęć i tyle. Wiedziałem jednak, że przydałaby mi się jeszcze transmutacja, magia lecznicza i eliksiry. Transmutacja była dla mnie na pewno najważniejsza, już od dawna myślałem o animagii i o tym też co nieco poczytałem i się dowiedziałem w Japonii, bowiem na roczniku miałem bliźniaków, którzy oboje byli animagami, tak więc mogłem spytać u źródła co i jak i zapewnili mnie też oni, że jeśli podszkolę się w przyszłości w tym i owym, to oni chętnie mi pomogą.
- Nie zamierzam się nawet bronić, byleby tylko to nie była Avada i może mnie ruchać magicznie jak tylko chce, zasłużyłem. – Powiedziałem całkowicie szczerze, nawet nie wiedząc jak blisko prawdy były słowa Ruby. Jej pytanie nieco zbiło mnie z tropu, potrzebowałem chwilki się zastanowić nad nim.
- Gdybym wiedział to wszystko byłoby prostsze. – Powiedziałem wolno, jakby uważając na każde słowo. – Bo nie dość, że nie do końca potrafię zrozumieć własne uczucia, to cholernie się ich boję, że zaburzenie równowagi, obojętnie czy w dobrą czy w złą stronę, sprawi, że finalnie będzie chujowo i wszystko co razem zbudowaliśmy obróci się w pył. – Wyznałem, bardzo trudno to wypowiadając, jakbym miał jakąś gulę w gardle, sama wyobraźnia takiego świata była dla mnie perspektywą nie lepszą od końca świata.
- Póki co chcę się skupić na przeproszeniu ją za to, że odszedłem, a później… zobaczymy co później, ja nawet nie wiem czy sobie kogoś nie znalazła przez ten czas, jak wygląda jej sytuacja z Harielem, im dłużej o tym myślę, tym bardziej uważam, że na razie muszę wejść na jeden stopień, żeby w ogóle myśleć o drugim. – Jeszcze dodałem, czując, że to mogły być moje najmądrzejsze słowa jakie w życiu powiedziałem, o dziwo dojrzałe, co do mnie średnio podobne.
- Piątkę? Ja, ty, Hope, Jinx i Rocco tak? W takim składzie nigdy nie będziemy trzeźwi, podoba mi się to – zaśmiałem się, próbując całą swoją uwagę skupić na tej perspektywie, by póki co nie myśleć o Hope, bo mnie to lekko przytłaczało, im dłużej o tym rozmawiałem, a to tylko dlatego, że nie wiedziałem jeszcze na czym stoję.
- To najpierw ogarnę sobie teleportację, bo oczywiście przez wymianę dalej tego nie ogarnąłem i Londyn brzmi spoko.

Powrót do góry Go down


Ruby Maguire
Ruby Maguire

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Dodatkowo : kapitanka drużyny Gryfonów
Galeony : 1215
  Liczba postów : 1754
https://www.czarodzieje.org/t20263-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20265-poczta-ruby#632863
https://www.czarodzieje.org/t20264-ruby-echna-maguire
https://www.czarodzieje.org/t20266-ruby-maguire-dziennik#632872
Domek numer 2 QzgSDG8




Moderator




Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 EmptyWto 30 Sie - 13:15;

Machnęła ręką, kiedy usłyszała ten komplement, bo nie dało się ukryć, że właściwie to nie potrafiła przyjmować komplementów. Mimo to zrobiło jej się miło, bo wiedziała, że Pers akurat nie mówił tego złośliwie. Prawda jednak była taka, że Ruby nigdy nie czuła się wybitnie ładna, mało tego – nie czuła się w zbytnim strojeniu i malowaniu, była po prostu sobą, kiedy zakładała trochę zbyt duże jak na nią ubrania i związywała włosy w coś, tylko po to, żeby jej nie przeszkadzały.
No i trzyma mnie tak w niepewności od kilku miesięcy — westchnęła, bo już by wolała, żeby kazał jej przebiec błonia nago, niż ciągle to nad nią ciążyło. Sęk w tym, że nic nie mogła zrobić i nie wiedziała ile jeszcze będzie czekać. Co więcej – ich relacja się zmieniła od tamtego czasu i chociaż nie wiedziała co i jak, gubiąc się w tym wszystkim koszmarnie, to nie zamierzała narzekać. Czuła się dobrze i chyba to było najważniejsze.
Nie chciała myśleć o egzaminach, bo odbiło się to na nich okropnie. Nie miały dla siebie czasu i chyba nawet nie miały czasu o tym pomyśleć, zatracając się w stronach grubych ksiąg, panikując przed masą egzaminów, które dosłownie spędzały sen z powiek. Cieszyła się, że już koniec, że zdała wszystko, nawet eliksiry! Byłą też całkiem ciekawa studiów, chociaż bała się koszmarnie tego wszystkiego. A jednak powiew świeżości sprawiał, że czuła ekscytację. Zaraz przyjdzie czas znalezienia pracy, wyprowadzenia się z domu i Hogwartu, większej swobody, której na ostatnim roku już jej tak bardzo brakowało. Szczególnie kiedy z ukłuciem zazdrości spoglądała na swojego brata, który wcale nie musiał pisać do opiekuna domu o każdą głupotę.
Nie poganiała go, chcąc dać czas, żeby to wszystko sobie przemyślał. Przestała żartować i była pewna, że jej pytanie jakkolwiek skłoni go do refleksji. Był jej najlepszym przyjacielem, Hope także, nie była po żadnej stronie i sądziła, że każde z nich musi zadać sobie właśnie to jedno zasadnicze pytanie. Jak dla niej – mógł nawet nie odpowiadać na głos, a jedynie zastanowić się nad tym. Zawsze w relacji były dwie osoby, tak samo ważne. Nagle uświadomiła sobie, że te jej złote rady także odnoszą się do niej samej. Uświadomiła sobie, że ona nie ma pojęcia, podobnie jak Percival.
No nie wiem Percy — zaczęła, patrząc na niego z lekkim powątpiewaniem — Nie uważasz, że tkwienie w zawieszeniu będzie gorsze? Bo jeśli będzie chujowo, to przynajmniej będziecie wiedzieć na czym stoicie, a tak to bycie pomiędzy chyba jednak bardziej męczy — mówiła, lekko się uśmiechając i gdyby tylko sama potrafiła się zastosować do własnych słów… — Zależy mi na waszej dwójce jak na mało kim, ale już chyba wolę żebyście na siebie wrzeszczeli w razie co, niż do końca naszych dni bawili w kotka i myszkę — parsknęła, uznając, że ten scenariusz naprawdę byłby najgorszy i nie byłaby go w stanie znieść na dłuższą metę.
Skinęła głową na jego kolejne słowa. To było mądre posunięcie, rozważne i takie, które może przynieść dobrą przyszłość. Póki nie porozmawiają, nie było o niczym tak naprawdę mowy. Lekko się uśmiechnęła, jakby uświadamiając sobie, że cholera, chyba dorośli. Być może nauczeniu różnymi doświadczeniami, być może po prostu przyszedł czas, ale lekki cień sentymentu zagościł w jej oczach. Kiedy to się stało?
Nie znalazła — pokręciła głową, to pół roku było intensywne i trudne — Tyle mogę ci powiedzieć, reszty musisz się dowiedzieć od Hope.
Zaśmiała się, wtórując przyjacielowi i próbując sobie wyobrazić, jak długo niby to mieszkanie miało stać w jednym kawałku, z piątką gryfonów w środku. Merlinie, to nie miało prawa się udać. Doskonale wiedziała jaka była i jacy byli jej przyjaciele.
Jak coś mogę wozić twoje dupsko moim nowym autem — wyszczerzyła się, bo nadal nie przyzwyczaiła się do myśli, że faktycznie zrobiła to prawo jazdy — To znaczy jak już dorobię kluczyki i naprawię drzwi, ale w tym mi Ryan pomoże, chociaż jeszcze o tym nie wie — machnęła ręką, będąc przekonana, że brat nie odmówi jej pomocy.


______________________

without fear there cannot be courage
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Domek numer 2 QzgSDG8








Domek numer 2 Empty


PisanieDomek numer 2 Empty Re: Domek numer 2  Domek numer 2 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Domek numer 2

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Domek numer 2 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Avalon
 :: 
Ellan Vannin
 :: 
Domki
-