Fantastyczna Czwórka

Teraz uznacie, że mam coś nie tak z głową. Pewnie mam.

W rezerwacie są jakieś syreny?

Żywe, martwe, wypchane, czy papierowe, wszystko jedno.

są i to jak najbardziej żywe

coś obmyślił, geniuszu?

Zastanawiam się, czy takie szybkie powiedzenie mu o tym jest dobrym pomysłem.

Błagam, Max, powiedz mi, że to nic niebezpiecznego.

Jezioro Niezwyciężonego - tam z tego co się orientuję żyją

Nic nie obmyśliłem.

Ja... Kurwa.

Zobaczyłem coś. Wiecie. Zobaczyłem.

I to jest ważne. Jestem pewien, że to jest ważne i muszę to sprawdzić, tylko nie wiem jak.

Bo nie zawsze to, co widzisz, jest tym, co znajdziesz. Ale jeśli syreny żyją w rezerwacie... to powinienem to znaleźć.

Tylko w jeziorze? Może gdzieś indziej? Jakieś szczegóły?

Spokojnie, Ola. Nie może być tak źle

I mówimy o jakieś twojej wizji czy o dziwnym porno zawierającym syreny?

potrzebuję szczegółów a potem możemy tam iść

Nazwij mnie irytującym starszym bratem, ale wolałbym Mulan, żebyś nie szła. Ola także.

Syreny masz też w jeziorze przy zamku. W rezerwacie wydaje mi się, że tylko w tym Niezwyciężonego, ale Mulan ma rację - potrzeba więcej szczegółów.

Ani trochę nie wygląda to dobrze...

Jeśli chcecie iść do rezerwatu, to nie ma opcji, że pójdziecie tam sami. Zwłaszcza teraz, jak się odwalają te akcje z pożarami.

Poza tym nie zapominaj, Longwei, że ja i Mulan tam pracujemy i jesteśmy już dość dobrze zapoznane z tymi terenami.

Wolałbym, żeby to było pojebane porno, Mushu, ale nie.

Wiem, że szukam syreny. W rezerwacie. Tego jestem pewien i tego, że z jakiegoś powodu jest ranna albo martwa.

I WIEM, że tam pracujecie i znacie ten rezerwat, ale nie chcę was w to wciągać. NIE WIEM, co się stanie, nie wiem, co tam znajdę, nie wiem, co mam zobaczyć.

Zanim zobaczyłem syrenę... Widziałem siebie, ale to nie byłem ja. Spowitego dymem. Patrzyłem na własne odbicie, ale nie wiem, kim byłem

Nie umiem tego wyjaśnić. Ale wiem, że muszę to znaleźć, bo to coś znaczy, coś się za tym kryje.

Nazwij mnie irytującą młodszą siostrą, ale pójdę, Wei. Ola też jak będzie chciała

I ma rację. Pracujemy tam: znamy teren i nie raz już miałyśmy kontakt z tamtejszymi zwierzętami więc lepiej dla was żebyście nas mieli

Jeśli w rezerwacie jest martwa albo ranna syrena to jest jak najbardziej sprawa Oli i moja. Jesteśmy odpowiedzialne za to co się tam dzieje

Więc czy chcesz czy nie: idziemy tam

Tym powinno zająć się Ministerstwo, skoro dba o dobro nas wszystkich i jesli to, że tam pracujecie, jest jedynym argumentem, to jutro może już nim nie być.

Wolałbym, żeby ŻADNE z was tam nie szło, ale nie zmuszę do siedzenia w domu.

Madame Malkin ma nowe ubrania ze smoczej skóry... Polecam.

Ale ty chyba wiesz, że nie możesz iść tam sam? Ktoś musi być z tobą, żebyś wrócił. W rezerwacie wcale nie jest tak bezpiecznie jak by się mogło wydawać.

Nie wiem, czy chcemy mieszać ministerstwo w takie sprawy. Jak na moje niekoniecznie.

I w takim razie zarządzam wycieczkę do sklepu Madame Malkin.

Jeśli pójdziemy wszyscy, to też nie jest powiedziane, że wrócimy.

I jakoś nie chce mi się wierzyć w to, żeby ludzie z Ministerstwa nagle ruszyli dupy, bo jakiś dzieciak powie im, że coś zobaczył. Pewnie wysłaliby mnie do Departamentu Tajemnic albo uznali, że chuj mi się przewidział.

Nadal nie wiem, co tam znajdę. I czy to JUŻ tam jest. I nie umiem wam tego wyjaśnić, ale wiem, że muszę to zobaczyć. To jest przeczucie graniczące z pewnością, że faktycznie coś tam jest. Coś co... Jest ważne.

Idę z tobą. W razie jakiegokolwiek problemu będzie można powołać się na Ministerstwo chociaż w ten sposób.

dobra, teraz to co napiszę może wam się naprawdę nie spodobać ale...

byłam w Mungu z Maxem. Odstawił mnie do jednego z uzdrowicieli

według niego mam zaawansowane stadium herpevirusa. dają mi najwyżej trzy lata życia z regularnym stosowaniem eliksirów

to byłoby na tyle... Co u was?

Nawet ty nie masz tak kiepskiego poczucia humoru, żebym podejrzewał, że żartujesz, więc spróbuję zapytać spokojnie - skąd ten wirus i czy na pewno się nie mylą w diagnozie?

Jesteś w domu?

na pewno

tak, dopiero wróciłam