Dobrze że postanowiła to troszkę rozchodzić. Prawdą było że pomagało to nieco rozładować emocje. Sam z resztą czasem tak robił żeby się uspokoić jak mu już żyłka pulsowała. Naprawdę żal mu się jej robiło, kiedy ją widział w takim stanie. Gdyby nie to że siedzieli na pastwisku, a nie w pokoju wspólnym to pewnie zawinąłby ją kocykiem jak naleśnik i jeszcze przyniósł kakao. Niestety tu do takich luksusów dostępu nie mieli. Ech, mógł przynieść kakao w termosie. Byłoby bez pianek, ale to i tak połowa sukcesu.
Serce zabiło mu znacznie szybciej kiedy zobaczył jej oczy, które już teraz stawały się coraz to bardziej wilgotne. Jego racjonalność właśnie poszła sobie pozwiedzać Avalon, a jego myśli zostały zastąpione przez proste "
Nie płacz. Proszę nie płacz. Powstrzymaj się i nie płacz.". Bo na ten widok serce bolało jeszcze mocniej niż powinno. Chciał coś powiedzieć, ale przez gardło nie mogła mu przejść ani jedna sylaba. A mógł pożyczyć od Doireann eliksir spokoju. Po jednej porcji może byłby w stanie wydukać z siebie przynajmniej kilka zdań, które by uspokoiły i pocieszyły Hope. Szkoda że też nie potrafił czytać w myślach innych. Wtedy może jakoś by z siebie wycisnął mowę o tym że nawet jeśli Whitelight miał tabuny znajomych, a ona była "Hope"... To między innymi dlatego że była sobą, miała tę grupkę przyjaciół na którą zawsze mogła liczyć. Innymi słowy - Nawet jeśli Hariel miał przewagę w ilości przyjaciół, to Griffin miała inną i ważniejszą. Jakościową. W tym też momencie cieszył się że nie zabrał ze sobą na tę rozmowę Ruby i Marli. Toż to gdyby one zobaczyły ich rudzielca w tym stanie, to nawet ręka boska Huxowa nie powstrzymałaby ich od przetransmutowania tej szczęśliwej parki w ToiToie i wysłania gdzieś na mugolski plac budowy.
Kiedy dziewczyna przy nim usiadła, a następnie oparła się o jego ramię delikatnie ją objął w ramach pocieszenia. Jego dosłownie olbrzymie i wilkołacze serce zdecydowanie było za słabe na takie sytuacje. -
No już, już. Będzie dobrze. - Następnie padły podziękowania za które był wdzięczny, bo oznaczało to że już się w miarę uspokoiła. Słowa o eliksirze zaś... Nieco go zaniepokoiły, ale rozumiał do czego zmierzała. -
Nawet jeśli gdzieś na świecie taki istnieje, to chyba nikt się nim publicznie nie podzielił. - I szczerze miał nadzieję że takiego nie ma. Nie ma chyba rzeczy smutniejszej niż brak zdolności do pokochania kogoś. Zwłaszcza że pokochać można nie tylko partnerów, ale też przyjaciół i wiele innych rzeczy. W końcu była to ponoć najsilniejsza magia zdolna odbić nawet Avadę. -
Ale może... Gdyby tak poszukać to może znalazłoby się gdzieś przepis na podobny. Chociażby taki przerywający zakochanie w kimś. - Zwykłe antidota na eliksiry miłosne nic by nie dały. W końcu przerywały one tylko sztuczną miłość wywołaną miksturą.
@Hope U. Griffin